czy kocha ? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 7 8 9 10 11 41 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 521 do 585 z 2,640 ]

521

Odp: czy kocha ?
Giaa2 napisał/a:

Ona może i jest emocjonalnie upośledzona, ale wyczuwa intuicyjnie, ze w tym związku nie ma równości zaangażowania i pozycji. I to ją wkurza, bo jak tu pożadac faceta, któremu możesz pluć w twarz, a on pyta czy masz ochotę wyjśc z nim na kolacje albo masaż stóp? Nie da się.

Ja bym go po prostu wtedy puscila wolno, niech sobie znajdzie kogos kto go doceni, inaczej to zwyczajnie okrutne. W sumie dla nich obojga, bo zadne z nich nie jest szczesliwe.

Zobacz podobne tematy :

522

Odp: czy kocha ?
Halina3.1 napisał/a:

Ale ona go sobie sama wybrala, wiec teraz go traktowac jak szmate, bo jej obrzydl albo jej sie wzielo na rozkminy zyciowe, bo jej byly cos tam napisal, to nie fair z jej strony. Niechby przynajmniej powiedziala szczerze o co jej chodzi.

Tak, to nie fair.
Ale myślę, że nie zaszłoby to tak daleko gdyby on miał za grosz szacunku do siebie.
Ona na pewno wie jak go traktuje, a fakt, że on tyle czasu udaje, że deszczyk pada powoduje u niej pogardę.
Nie usprawiedliwiam jej, ale tak to często działa.

523

Odp: czy kocha ?
Giaa2 napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Ale ona go sobie sama wybrala, wiec teraz go traktowac jak szmate, bo jej obrzydl albo jej sie wzielo na rozkminy zyciowe, bo jej byly cos tam napisal, to nie fair z jej strony. Niechby przynajmniej powiedziala szczerze o co jej chodzi.

Tak, to nie fair.
Ale myślę, że nie zaszłoby to tak daleko gdyby on miał za grosz szacunku do siebie.
Ona na pewno wie jak go traktuje, a fakt, że on tyle czasu udaje, że deszczyk pada powoduje u niej pogardę.
Nie usprawiedliwiam jej, ale tak to często działa.

Tak to moze byc. Teraz on sie przebudzil i chcialby cos zmienic, to ona jeszcze bardziej do niecierpi i spirala sie nakreca.

524 Ostatnio edytowany przez Giaa2 (2024-11-25 21:59:51)

Odp: czy kocha ?
Halina3.1 napisał/a:

Ja bym go po prostu wtedy puscila wolno, niech sobie znajdzie kogos kto go doceni, inaczej to zwyczajnie okrutne. W sumie dla nich obojga, bo zadne z nich nie jest szczesliwe.

A myślisz, że on by poszedł gdyby przecięła "smycz"?
Tak naprawdę tam żadnej smyczy nie ma. Jeśli już to tylko w jego głowie. Ona dawno wypuściła "smycz" z rąk i pootwierała wszystkie drzwi żeby mógł "przypadkiem uciec". Ale nie korzysta.
Zapiera się rekami i nogami.

525

Odp: czy kocha ?

I to, że on nie "ucieka" kiedy wszystkie drzwi pootwierane na oścież to tez taki mechanizm. Im bardziej by go próbowała zatrzymać udobruchać, tym mniej on by odczuwał potrzebę trzymania się pazurami jej nogawki.
Ale on widzi i czuje, że ona nie udaje: naprawdę jest jej obojętny i zachowuje sie jakby nim gardziła, ale to go paradoksalnie przy niej trzyma. Że: "Jak to ONA MNIE NIE CHCE?
MUSZĘ ta sytuacje odwrócić i odzyskać kontrolę!"
Tyle, że taktyka która przyjął tylko bardziej go pogrąża w roli petenta.
Jest jak niechciany akwizytor.

526

Odp: czy kocha ?

Ehh autorze,  z tego co piszesz można wywnioskować,  że niestety jesteś na przegranej pozycji bo Tobie zależy na niej,  ale jej zależy tylko na tym żeby było jak dawniej u was czyli ona bogini a Ty poddany jej wielbiciel. Wcześniej pisałeś, że rozwód nie wchodzi w grę...wiec co zamierzasz? Ty już tego układu nie odkręcisz więc albo musisz być gotowy na rozwód albo musisz się poddać bo żadnej rewolucji tu nie będzie. Szarpiecie się oboje,  bliskości nie ma,  czułości nie ma, żyjecie tak naprawdę jak pies z kotem zachowując tylko pozory i udając przed córka. Ale córka dorasta i widzi i rozumie coraz więcej..powiedz szczerze czy chciałbyś żeby ona kiedyś miała małżeństwo takie jak wy macie?

Wiem, łatwo się rozwodzi kogoś innego ale próbuje wyobrazić sobie siebie w tej sytuacji i ja nie dałabym rady żyć w takim związku ani chwili.

527

Odp: czy kocha ?

Wydaje mi się, że autorka będzie tam tkwił dopóki nie znajdzie innej gałęzi.
Pewnie podobnej do żony kobiety, tylko bardziej mu przychylnej.

528

Odp: czy kocha ?

Byłeś w tym małżeństwie wielkim nieobecnym i jesteś zdziwiony, że żona robi wiele rzeczy pod siebie. Może nawet nie słyszałeś ile razy Cie pyta bo byłeś skoncentrowany na czymś innym.
Aluzja jej przyjaciółki o zostawianiu kobiety samej ze wszystkim, też ma jakieś podłoże, nie wzięła się z powietrza.
Żeby  zmienić Wasze życie musiałbyś zapytać sam siebie czy naprawdę chcesz  zmienić swoją postawę w tym związku. Na pewno bez wspólnej terapii się nie obejdzie, ale sama terapia nie pomoże jeśli za nią nie pójdą zmiany w życiu codziennym.
To nie jest tak, że wyjdziesz ze swojego pokoju wieczorem, a żona szczęśliwa, że w końcu masz dla niej chwilkę, będzie leżeć w seksownej bieliźnie i wabić Cię do łóżka.
Z tymi telefonami, to mam wrażenie, oboje chcecie wzbudzić w sobie nawzajem zazdrość, że może coś ruszy. Nie ruszy, bo nie jesteście szczerzy, i każde rozumie to zachowanie jako odtrącenie.

Widziałam sporo związków, które rozpadły się z powodu wycofania mężczyzny i zajmowania swoimi sprawami, bo w domu jest mikro i przykro, bo chciałoby się wielkich rzeczy a w domu codzienność skrzeczy.
Mam znajomego, sam w sobie super chłopak. Pracowity, zawsze grzeczny, kultura itp. Pierwsze małżeństwo, z rówieśnicą, rozleciało mu się bo na okrągło był w delegacjach, a żona z malutkim dzieckiem sama w domu. Potem miał sporo  starszą kobietę, wzięli ślub, był cudowny czas, wszędzie razem, zwiedzanie świata, od zabawy do zabawy, do czasu aż wymyślił sobie kolejne studia. Żona poszła w odstawkę  a on po trzech latach  obudził się zdziwiony że nie ma między nimi bliskości, że żonie  ma własne życie gdy on wyjeżdża na weekendy na uczelnię. Drugi rozwód. Szybko kolejna kobieta, tym razem dużo młodsza, drugie dziecko i trzeci ślub.Następny zachwyt życiem, cudowny czas wielkich namiętności, wielkie szczęście. Do czasu aż wymyślił, że weźmie drugi etat by dorobić na lepsze życie, rzecz jasna dla dobra rodziny. Po czterech latach trzeci rozwód, bo żona nie wiedzieć czemu przestała się nim zachwycać, nawet jej przeszkadza że  całymi dniami pracuje dla rodziny.

Takich przykładów widzi się sporo. Mężczyźni nudzą się w związkach więc wynajdują sposoby i powody by sobie to życie urozmaicić poza życiem rodzinnym. Opowiadają bardzo przekonująco, że mężczyzna tak jest skonstruowany, coś o polowaniach, o jaskiniach itp. No może i są tak skonstruowani, tylko jeśli nie ma Cię w życiu rodzinnym, to nie oczekuj, że będziesz grał w nim pierwsze skrzypce, nie dziw się, że żona  będzie mogła obejść się bez Ciebie.

Miałeś  z żoną seks dopóki nie wymyśliłeś, że to ona powinna wychodzić z inicjatywą. Teraz czekasz, że ona nagle rzuci się na Ciebie, może nawet zedrze ubranie i będziecie się kochać jak na początku, jak wtedy, gdy starałeś się o nią, gdy robiłeś wszystko aby jak najwięcej być w jej życiu.
Możesz się tego nie doczekać, bo oboje się zmieniliście, i ona i Ty.
Jeśli macie spotkać się po środku drogi musi zajść kolejna zmiana w Was obojgu. Tego nie załatwią pretensje ani żale. To może się stać tylko pod wpływem szczerej rozmowy i prawdziwej chęci wspólnego życia.

529 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-11-26 12:33:01)

Odp: czy kocha ?

Może żoną autora faktycznie tak spostrzega małżeństwo,  tylko co to ma do namiętności tego nie rozumiem.
Chyba ze to, że jest na niego podświadomie o coś zła, np o podział obowiązków.
A jak się jest na kogoś złym, to pewnie i większość kobiet nie chce seksu.
Piszę większość,  bo ja akurat nigdy tak nie miałam, dla mnie ta sfera ma osobną szufladkę w głowie I wiąże się tylko z pożądaniem, a nie jakimikolwiek zasługami czy litością wobec mężczyzny, czy obowiązkiem.
Ale jest duże prawdopodobieństwo, że wiele kobiet ma inaczej.
Natomiast nie wydaje mi się, że w autora wątkach do tej pory padł ani cień pretensji żony wcześniejszych o to?
A jeśli ich nie było, to Ona niezależnie od peselu, zachowuje się jak mała dziewczynka.
Na zasadzie  że rodzic się domyśli czego jej brakuje
Nie wyczytałam też nic o zaniedbywaniu dziecka przez niego.
Może żoną sama jest  tą dentystką bo to stała, pewna praca i dochód , ale ją to mega nudzi, albo tego nie lubi i tu się słabo realizuje.
Więc zamiast sobie po godzinach znaleźć jakąś pasję, to oczekuję od męża by coś jej zorganizował?
Nie rozumiem takich kobiet, dla mnie gość rozwijający swoje pasje oznacza że ja też mam czas na swoje i nawzajem się w tym wspieramy.
Nie  rozumiem też tematu zbytniego obciążenia obowiązkami u ludzi którzy ewidentnie mają pieniądze.
Żaden wstyd mieć czasowo czy na stałe kogoś kto ogarnia dom.
To jest ok 30 zł na godzinę , jeśli ma pomóc w organizacji domu to czemu nie?

530

Odp: czy kocha ?
Agnes76 napisał/a:

Miałeś  z żoną seks dopóki nie wymyśliłeś, że to ona powinna wychodzić z inicjatywą. Teraz czekasz, że ona nagle rzuci się na Ciebie, może nawet zedrze ubranie i będziecie się kochać jak na początku, jak wtedy, gdy starałeś się o nią, gdy robiłeś wszystko aby jak najwięcej być w jej życiu.

Coś mi chyba uciekło w tym wątku. Przecież tu był zachwyt nad jej urodą, ona robiła za boginię. Z bogini nie zdziera się szat, ma stać i lśnić na swoim piedestale.

531

Odp: czy kocha ?

dzień dobry ,
Do Agnes76 - chyba widzimy to inaczej. Zacznę od aluzji przyjaciółki - siedziały w ogrodzie w altanie, ja naprawiałem akurat drzwi do szklarni żony - i słyszę jak koleżanka narzeka , że mąż nie pomaga , że jest ze wszystkim sama i żona jej na to coś w stylu : to nie do pomyślenia , jak mogłaś na to pozwolić .  dlaczego tak powiedziała moja żona? bo ja nie gotuje to fakt, ale żona nie jest sama - ma mnie. u nas jest stosunkowo równy podział obowiązków. nie tylko jeśli chodzi o zajęcie się sprawami w domu ,ale i dzieckiem.  więc myślę ,że zdziwienie żony nad koleżanką mówi samo : mogła powiedzieć : oh , ja mam tak samo , ale co typowe dla niej zacząć wzdychać z niezadowolenia - a tego nie zrobiła.
tu chyba większość czytających mój wątek wie jedno : ja nie oczekuję od żony wielkich gestów - to się u mnie nie zmienia. Nie chcę żeby zdzierała ze mnie ubrania  ani leżała w seksownej bieliźnie - mnie by wystarczyło jakbyśmy zaczęli od małych rzeczy - żeby tak chociaż głowę położyła na moim ramieniu . ..
Ja rozumiem prozę życia - byłbym mocno naiwny myśląc ,że po 17 latach będzie jak przed ślubem - wcale nie. Ale nie nudzę się swoim życiem - ani żoną czy córką. Ja po prostu chcę wzajemności . I ona o tym wie. ale co dochodzi do mnie - jej nie zależy.  tyle lat z inicjatywą wychodziłem ja - ile można? naprawdę to musi być jednostronne?- coś mi się nie wydaje .Żeby przez rok żona ani razu nawet nie powiedziała słowem : czy coś się stało ? czemu już się nie kochamy -? tego już nie powie. ale zaczynać rozmowy na temat kupna działki to potrafi często i namawiać jej nie trzeba.  to dwie osoby są w związku i dwie powinny się starać żeby było dobrze - również w łóżku. 
nie wiem skąd ten wniosek że nie ma mnie w życiu rodzinnym ?  jestem , spędzam czas  z córką -  to żona ostatnio zaczęła robić rzeczy , które kiedyś robilismy wspolnie - tylko sama z córką . wypad do kina , zabrała ją na wycieczkę potem bez mnie .
ja po prostu dzien po dniu zaczynam coraz lepiej to widzieć - to raczej bez znaczenia czy nauczę się gotować - ona zaraz wymyśli , że robię znów czegoś mało - i dochodzę do wniosku - że zawsze będę niewystarczający . jestem juz po 2 terapiach z nowym terapeutą - kocham ją szczerze  ,ale nie chcę tak żyć .
dziś porozmawiam z nią na temat pójścia na terapię małżeńską - nie widzę innego wyjścia. jak się nie zgodzi to muszę zacząć stawiać jej konkretniejsze warunki - bo ta zabawa w kotka i myszkę już mnie bardzo męczy.

532

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

Zacznę od aluzji przyjaciółki - siedziały w ogrodzie w altanie, ja naprawiałem akurat drzwi do szklarni żony - i słyszę jak koleżanka narzeka , że mąż nie pomaga , że jest ze wszystkim sama i żona jej na to coś w stylu : to nie do pomyślenia , jak mogłaś na to pozwolić .  dlaczego tak powiedziała moja żona? bo ja nie gotuje to fakt, ale żona nie jest sama - ma mnie. u nas jest stosunkowo równy podział obowiązków. nie tylko jeśli chodzi o zajęcie się sprawami w domu ,ale i dzieckiem.  więc myślę ,że zdziwienie żony nad koleżanką mówi samo : mogła powiedzieć : oh , ja mam tak samo , ale co typowe dla niej zacząć wzdychać z niezadowolenia - a tego nie zrobiła.

Bo większość kobiet tak ma - albo próbują udowodnić za wszelką cenę, że mają gorzej - albo, że mają lepiej. Dlatego większość rozmów tak wygląda, ze albo są to narzekania, albo puste przechwałki. Bardzo rzadko można byś świadkiem normalnej rozmowy, która nie polegałaby na licytacji w którąś stronę.


chyba większość czytających mój wątek wie jedno : ja nie oczekuję od żony wielkich gestów - to się u mnie nie zmienia. Nie chcę żeby zdzierała ze mnie ubrania  ani leżała w seksownej bieliźnie - mnie by wystarczyło jakbyśmy zaczęli od małych rzeczy - żeby tak chociaż głowę położyła na moim ramieniu . ..

Masz za niskie wymagania.


dziś porozmawiam z nią na temat pójścia na terapię małżeńską - nie widzę innego wyjścia. jak się nie zgodzi to muszę zacząć stawiać jej konkretniejsze warunki

Minął prawie miesiąc odkąd założyłeś ten temat. Czemu jeszcze tego nie zrobiłeś? Na oklaski czekasz?


Ty się do wszystkiego tak zabierasz jak to tutaj opisałeś? Bo jak ciebie czytam, to mam takie wrażenie, że ty mniej niż uczestnikiem zdarzeń i ich autorem to bardziej jesteś świadkiem i obserwatorem.

533

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

dzień dobry ,
Do Agnes76 - chyba widzimy to inaczej. Zacznę od aluzji przyjaciółki - siedziały w ogrodzie w altanie, ja naprawiałem akurat drzwi do szklarni żony - i słyszę jak koleżanka narzeka , że mąż nie pomaga , że jest ze wszystkim sama i żona jej na to coś w stylu : to nie do pomyślenia , jak mogłaś na to pozwolić .  dlaczego tak powiedziała moja żona? bo ja nie gotuje to fakt, ale żona nie jest sama - ma mnie. u nas jest stosunkowo równy podział obowiązków. nie tylko jeśli chodzi o zajęcie się sprawami w domu ,ale i dzieckiem.  więc myślę ,że zdziwienie żony nad koleżanką mówi samo : mogła powiedzieć : oh , ja mam tak samo , ale co typowe dla niej zacząć wzdychać z niezadowolenia - a tego nie zrobiła.
tu chyba większość czytających mój wątek wie jedno : ja nie oczekuję od żony wielkich gestów - to się u mnie nie zmienia. Nie chcę żeby zdzierała ze mnie ubrania  ani leżała w seksownej bieliźnie - mnie by wystarczyło jakbyśmy zaczęli od małych rzeczy - żeby tak chociaż głowę położyła na moim ramieniu . ..
Ja rozumiem prozę życia - byłbym mocno naiwny myśląc ,że po 17 latach będzie jak przed ślubem - wcale nie. Ale nie nudzę się swoim życiem - ani żoną czy córką. Ja po prostu chcę wzajemności . I ona o tym wie. ale co dochodzi do mnie - jej nie zależy.  tyle lat z inicjatywą wychodziłem ja - ile można? naprawdę to musi być jednostronne?- coś mi się nie wydaje .Żeby przez rok żona ani razu nawet nie powiedziała słowem : czy coś się stało ? czemu już się nie kochamy -? tego już nie powie. ale zaczynać rozmowy na temat kupna działki to potrafi często i namawiać jej nie trzeba.  to dwie osoby są w związku i dwie powinny się starać żeby było dobrze - również w łóżku. 
nie wiem skąd ten wniosek że nie ma mnie w życiu rodzinnym ?  jestem , spędzam czas  z córką -  to żona ostatnio zaczęła robić rzeczy , które kiedyś robilismy wspolnie - tylko sama z córką . wypad do kina , zabrała ją na wycieczkę potem bez mnie .
ja po prostu dzien po dniu zaczynam coraz lepiej to widzieć - to raczej bez znaczenia czy nauczę się gotować - ona zaraz wymyśli , że robię znów czegoś mało - i dochodzę do wniosku - że zawsze będę niewystarczający . jestem juz po 2 terapiach z nowym terapeutą - kocham ją szczerze  ,ale nie chcę tak żyć .
dziś porozmawiam z nią na temat pójścia na terapię małżeńską - nie widzę innego wyjścia. jak się nie zgodzi to muszę zacząć stawiać jej konkretniejsze warunki - bo ta zabawa w kotka i myszkę już mnie bardzo męczy.

Też mam wrażenie, że bawicie się w kotka i myszkę.
Można by pomyśleć, że żona mając więcej czasu dla siebie, gdy Ty jesteś zajęty pracą i nauką,  znajduje sobie zajęcia i czas by Ci się nie narzucać, organizuje sobie i córce czas dając Ci możliwość robienia tego, na co masz ochotę,  nie uwiesza się na Tobie.
Możemy się tak przerzucać gdybaniami, tylko nie o to w tym wszystkim chodzi.
Często ludzie nie pytają bo boją się odpowiedzi. Nie wiem jak jest naprawdę z Twoją żoną, co ją powstrzymuje. Każda podpowiedź tutaj będzie tylko gdybaniem.
Na obecnym etapie każde się z Was się okopuje na swojej pozycji, każde ma jakieś ukryte lęki na wyjaśnienie tego co się stało  przez te wszystkie lata. Ty myślisz o jej były, ona myśli o Twojej byłej, i każde z Was ma na tym tle jakieś obawy, każde może czuć, że to jest powodem wielkiego rozczarowania małżeństwem.

Chyba terapie będzie najlepszym sposobem na wyjście z impasu.

A tak na marginesie : jakież to konkretniejsze warunki chcesz jej stawiać? Co chcesz jej powiedzieć?

534

Odp: czy kocha ?

Netk, wczoraj podczytałam jeszcze raz twoje posty i ... no wychodzi z nich mi, że żona emocjonalnie związana jest ze swoim exem, a nie z tobą. Z twoich postów jawi się również jako osoba stateczna i wyważona. Jednak miłości tam nie widzę. Jest zaopiekowanie ciebie, ale nie miłość.
Co natomiast widzę? Kobietę, która sprytnie wykorzystała Ciebie, by mieć dziecko, być może też dla mieszkania/domu i gabinetu stomatologicznego (wystarczy spojrzeć na ceny sprzętu specjalistycznego). Jednak to tylko moje domysły, sam wiesz jak jest naprawdę.

Do małżonki raczej nie przemówisz, choćbyś stawał na rzęsach - ona ma już wyrobioną opinię o Tobie i o waszym, hmm, układzie, bo małżeństwem nie można tego nazwać. Znamienne też, jak bardzo ona nie lubi nikogo z twojego otoczenia, czy to twoich rodziców, czy znajomych. W sumie toksyczne. Bez jaj, bo ktoś jeździł na motorze lub jointował za młodu? Znamienne też, ze żona potrafi okazać czułość i miłość swoim bliskim przyjaciółkom, więc nie jest to osoba, która "tak ma, że nie ma w sobie tych pokładów".

Dobra, jedna z nielicznych rzeczy, która rzuciła mi się w oczy na korzyść żony, to ta, kiedy rozmawialiście z kolegami o wypadzie wakacyjnym, na co twoja żona zareagowała mówiąc, że z nią nic nie ustalałeś - to jeszcze jak najbardziej da się zrozumieć.

535

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

dzień dobry ,
Do Agnes76 - chyba widzimy to inaczej. Zacznę od aluzji przyjaciółki - siedziały w ogrodzie w altanie, ja naprawiałem akurat drzwi do szklarni żony - i słyszę jak koleżanka narzeka , że mąż nie pomaga , że jest ze wszystkim sama i żona jej na to coś w stylu : to nie do pomyślenia , jak mogłaś na to pozwolić .  dlaczego tak powiedziała moja żona? bo ja nie gotuje to fakt, ale żona nie jest sama - ma mnie. u nas jest stosunkowo równy podział obowiązków. nie tylko jeśli chodzi o zajęcie się sprawami w domu ,ale i dzieckiem.  więc myślę ,że zdziwienie żony nad koleżanką mówi samo : mogła powiedzieć : oh , ja mam tak samo , ale co typowe dla niej zacząć wzdychać z niezadowolenia - a tego nie zrobiła.
tu chyba większość czytających mój wątek wie jedno : ja nie oczekuję od żony wielkich gestów - to się u mnie nie zmienia. Nie chcę żeby zdzierała ze mnie ubrania  ani leżała w seksownej bieliźnie - mnie by wystarczyło jakbyśmy zaczęli od małych rzeczy - żeby tak chociaż głowę położyła na moim ramieniu . ..
Ja rozumiem prozę życia - byłbym mocno naiwny myśląc ,że po 17 latach będzie jak przed ślubem - wcale nie. Ale nie nudzę się swoim życiem - ani żoną czy córką. Ja po prostu chcę wzajemności . I ona o tym wie. ale co dochodzi do mnie - jej nie zależy.  tyle lat z inicjatywą wychodziłem ja - ile można? naprawdę to musi być jednostronne?- coś mi się nie wydaje .Żeby przez rok żona ani razu nawet nie powiedziała słowem : czy coś się stało ? czemu już się nie kochamy -? tego już nie powie. ale zaczynać rozmowy na temat kupna działki to potrafi często i namawiać jej nie trzeba.  to dwie osoby są w związku i dwie powinny się starać żeby było dobrze - również w łóżku. 
nie wiem skąd ten wniosek że nie ma mnie w życiu rodzinnym ?  jestem , spędzam czas  z córką -  to żona ostatnio zaczęła robić rzeczy , które kiedyś robilismy wspolnie - tylko sama z córką . wypad do kina , zabrała ją na wycieczkę potem bez mnie .
ja po prostu dzien po dniu zaczynam coraz lepiej to widzieć - to raczej bez znaczenia czy nauczę się gotować - ona zaraz wymyśli , że robię znów czegoś mało - i dochodzę do wniosku - że zawsze będę niewystarczający . jestem juz po 2 terapiach z nowym terapeutą - kocham ją szczerze  ,ale nie chcę tak żyć .
dziś porozmawiam z nią na temat pójścia na terapię małżeńską - nie widzę innego wyjścia. jak się nie zgodzi to muszę zacząć stawiać jej konkretniejsze warunki - bo ta zabawa w kotka i myszkę już mnie bardzo męczy.

Bardzo dobre wnioski. Moze lepszy terapeuta, moze w koncu budzisz sie z tej spiaczki.

536

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

dzień dobry ,
Do Agnes76 - chyba widzimy to inaczej. Zacznę od aluzji przyjaciółki - siedziały w ogrodzie w altanie, ja naprawiałem akurat drzwi do szklarni żony - i słyszę jak koleżanka narzeka , że mąż nie pomaga , że jest ze wszystkim sama i żona jej na to coś w stylu : to nie do pomyślenia , jak mogłaś na to pozwolić .  dlaczego tak powiedziała moja żona? bo ja nie gotuje to fakt, ale żona nie jest sama - ma mnie. u nas jest stosunkowo równy podział obowiązków. nie tylko jeśli chodzi o zajęcie się sprawami w domu ,ale i dzieckiem.  więc myślę ,że zdziwienie żony nad koleżanką mówi samo : mogła powiedzieć : oh , ja mam tak samo , ale co typowe dla niej zacząć wzdychać z niezadowolenia - a tego nie zrobiła.
tu chyba większość czytających mój wątek wie jedno : ja nie oczekuję od żony wielkich gestów - to się u mnie nie zmienia. Nie chcę żeby zdzierała ze mnie ubrania  ani leżała w seksownej bieliźnie - mnie by wystarczyło jakbyśmy zaczęli od małych rzeczy - żeby tak chociaż głowę położyła na moim ramieniu . ..
Ja rozumiem prozę życia - byłbym mocno naiwny myśląc ,że po 17 latach będzie jak przed ślubem - wcale nie. Ale nie nudzę się swoim życiem - ani żoną czy córką. Ja po prostu chcę wzajemności . I ona o tym wie. ale co dochodzi do mnie - jej nie zależy.  tyle lat z inicjatywą wychodziłem ja - ile można? naprawdę to musi być jednostronne?- coś mi się nie wydaje .Żeby przez rok żona ani razu nawet nie powiedziała słowem : czy coś się stało ? czemu już się nie kochamy -? tego już nie powie. ale zaczynać rozmowy na temat kupna działki to potrafi często i namawiać jej nie trzeba.  to dwie osoby są w związku i dwie powinny się starać żeby było dobrze - również w łóżku. 
nie wiem skąd ten wniosek że nie ma mnie w życiu rodzinnym ?  jestem , spędzam czas  z córką -  to żona ostatnio zaczęła robić rzeczy , które kiedyś robilismy wspolnie - tylko sama z córką . wypad do kina , zabrała ją na wycieczkę potem bez mnie .
ja po prostu dzien po dniu zaczynam coraz lepiej to widzieć - to raczej bez znaczenia czy nauczę się gotować - ona zaraz wymyśli , że robię znów czegoś mało - i dochodzę do wniosku - że zawsze będę niewystarczający . jestem juz po 2 terapiach z nowym terapeutą - kocham ją szczerze  ,ale nie chcę tak żyć .
dziś porozmawiam z nią na temat pójścia na terapię małżeńską - nie widzę innego wyjścia. jak się nie zgodzi to muszę zacząć stawiać jej konkretniejsze warunki - bo ta zabawa w kotka i myszkę już mnie bardzo męczy.

Zgadzam się z Twoimi przemyśleniami, nie masz innego wyjścia.

537 Ostatnio edytowany przez newlife (2024-11-26 18:05:56)

Odp: czy kocha ?

Zastanow sie czy z ta twoja wylaczna inicjacja zblizen to ona to traktowala jako obowiazek malzenski a nie przyjemnosc. Moze i byla szczesliwa ze przestales inicjowac...
Twoja zona jest tez despotyczna - zdanie do kolezanki "jak moglas na to pozwolic" duzo mowi.

Jesli zona odmowi wspolnej terapii to bedziesz wiedzial ze jej na tobie i na malzenstwie nie zalezy.

Widze ze rozpracowales juz jej schemat ze obwinia cie o byle co byle tylko skrytkowac. Na jej krytyke powinienes odpowiadac tym samym - ona ze ty nie gotujesz to ty jej powiedz ze ona nie przerzuca wegla i nie kosi trawy etc. Twoja matka ja zle traktuje to jej przypomnij o jej ojcu i jak ciebie traktuje.

Jesli nic nie pomoze to moze napisz dlugi list i wypunktuj co cie boli i czego oczekujesz. Popros o odpowiedz na pismie.
Powodzenia...

538 Ostatnio edytowany przez Giaa2 (2024-11-26 18:26:14)

Odp: czy kocha ?
newlife napisał/a:

Zastanow sie czy z ta twoja wylaczna inicjacja zblizen to ona to traktowala jako obowiazek malzenski a nie przyjemnosc. Moze i byla szczesliwa ze przestales inicjowac...
Twoja zona jest tez despotyczna - zdanie do kolezanki "jak moglas na to pozwolic" duzo mowi.

Jesli zona odmowi wspolnej terapii to bedziesz wiedzial ze jej na tobie i na malzenstwie nie zalezy.

Widze ze rozpracowales juz jej schemat ze obwinia cie o byle co byle tylko skrytkowac. Na jej krytyke powinienes odpowiadac tym samym - ona ze ty nie gotujesz to ty jej powiedz ze ona nie przerzuca wegla i nie kosi trawy etc. Twoja matka ja zle traktuje to jej przypomnij o jej ojcu i jak ciebie traktuje.

Jesli nic nie pomoze to moze napisz dlugi list i wypunktuj co cie boli i czego oczekujesz. Popros o odpowiedz na pismie.
Powodzenia...

Ja bym ten list odebrała jako dalsze płaszczenie się autora.
W każdym inny przypadku, GDYBY komunikacja była na poziomie dorosłych ludzi, a nie pasywno-agresywnym jak u jego żony, to takie pisemne wyrażenie uczuć i potrzeb na pewno jest efektywnym rozwiązaniem, bo daje przestrzeń żeby "posiedzieć" z tym co druga strona napisała.
Ale w przypadku jego żony, która zachowuje się raczej jak posąg, ale z mosiądzu nie ze złota (jak autor chce ja widzieć), albo stara nadęta prukwa, to ona - o ile w ogóle list odczyta, to nie zdziwiłabym się gdyby odpowiedzią było krótkie prześmiewcze skwitowanie albo brak odpowiedzi w ogóle.

Ona w jej kierunku zrobił już z 10 kroków, ona może pół i 10 w tył.
List byłby kolejnym dużym krokiem i inicjatywa z jego strony.
Tymczasem główny problem u nich polega na jej braku inicjatywy w komunikację, czym ona świadomie zabija ten związek.
Myślę, że gra na zwłokę albo gra głupią. W sumie jedno i drugie.
Głupia dlatego, że udaje, że nie wie, że jedynym skutecznym narzędziem żeby zacząć rozwiązywać ich problem jest otwarta komunikacja.
Czytając jego opisy ja mam wrażenie, że ona ma wręcz cichą satysfakcje z tego jak widzi jak on się męczy z jej milczeniem i ignorowaniem.
A on jest na tyle słaby psychicznie, że nie potrafi dalej nie żebrać o jej uwagę. Czym z kolei nakręca jej pogardę.

Moim zdaniem jedyny "ratunek" dla tej i tak już chyba martwej (z jej strony) relacji to jego wycofanie inicjatywy, czym albo zmobilizuje ją do działania albo wrócą do tego co było, czyli udawania szczęśliwego związku, bez komunikacji. Bo przecież on nigdy nie odejdzie, musiałby choć trochę siebie lubić.
Ona o tym wie, dlatego nie ma motywacji żeby cokolwiek robi, bo on jest jak "nagroda gwarantowana".

539

Odp: czy kocha ?

nie wiem czy to dobry pomysl pisac do niej listy, ona z tym poleci do jego tatusia i do kolezaneczek. Gdyby sie cos mialo dziac, to taki list zostalby na 100% wykorzystany, wiec autor musialby bardzo uwazac co tam napisze.

540

Odp: czy kocha ?
newlife napisał/a:

Zastanow sie czy z ta twoja wylaczna inicjacja zblizen to ona to traktowala jako obowiazek malzenski a nie przyjemnosc. Moze i byla szczesliwa ze przestales inicjowac...

W tym przypadku jak najbardziej mogło tak być.
Dlatego nie widzę celu wspólnej terapii, bo od tego nie narodzi się uczucie/pociąg seksualny.
Chyba, że da się wrócić do tego co było, ale to też już nie jest rozwiązanie.

541 Ostatnio edytowany przez Giaa2 (2024-11-26 18:43:58)

Odp: czy kocha ?
wieka napisał/a:

W tym przypadku jak najbardziej mogło tak być.
Dlatego nie widzę celu wspólnej terapii, bo od tego nie narodzi się uczucie/pociąg seksualny.
Chyba, że da się wrócić do tego co było, ale to też już nie jest rozwiązanie.


Nie pamiętam kto to tu pisał.. A może to dotyczyło innego wątku?
W każdym razie pasuje tutaj jak ulał: moim zdaniem oni oboje się nie kochają, tylko u jego żony jest to dość oczywiste.
Autor z kolei kocha uczucie siebie u boku PIĘKNEJ kobiety. Bo przecież poza ta jedną cechą, on nie wymienił chyba ani jednej, którą ona posiada i która robiłaby z niej świetną partnerkę.
Chyba, że jak opisywał jej zachowanie z ex na filmiku smile  Ale to z ex, a nie z nim. Tam promieniała i okazywała jawnie czułość i zaangażowanie. Czyli potrafi? No własnie, ale zależ z kim.

Wracając do autora.. to jest bardziej w jego wydaniu "miłość do idolki" (jak chłopcy wieszali sobie plakaty z playboya na szafkach i marzyli, ze to kiedyś będzie ich dziewczyna i modlili się do nich), a nie do kobiety z krwi i kości. Dlatego nie potrafi traktować jej jak kobiety z krwi i kości, tylko posąg, który "tak ma i już", a jego zadaniem jest stawać na głowie i robić tak, żeby było dobrze.

542

Odp: czy kocha ?

witam ,
musiałem córkę zabrać wcześniej ze szkoły - grypa ją złapała , potem szybko do lekarza , apteka itp. Teraz biedna śpi.
do Agnes , jeśli chodzi o ten fragment : Można by pomyśleć, że żona mając więcej czasu dla siebie, gdy Ty jesteś zajęty pracą i nauką,  znajduje sobie zajęcia i czas by Ci się nie narzucać, organizuje sobie i córce czas dając Ci możliwość robienia tego, na co masz ochotę,  nie uwiesza się na Tobie.
żona zabrała córkę do kina po pracy , a o tym ,że w ogóle idą dowiedziałem się przypadkowo od córy - która była pewna ,że idziemy razem (we trójkę) jak zawsze . Tego samego wieczoru miałem pytać żonę o to ,ale wypadła bardzo ważna rodzinna sprawa , i musiałem pojechać do szpitala. ale byłem pewien , że idziemy razem - co jak co ,ale to z córą robiliśmy razem regularnie odkąd skończyła jakieś 5 lat. dotychczas wspólnie konsultowaliśmy kiedy idziemy , na jakie film / bajkę - a ona ''sprytnie'' zabrała ją po pracy.  jak wróciły córka zdziwiona do mnie : o tato , ciebie nie boli głowa?  czyli jej skłamała, że nie poszedłem z powodu bólu głowy. na wycieczkę też pojechała z samego rana , bez słowa - w weekendy nie pracuję (chyba ,że naprawdę muszę co się bardzo rzadko zdarza) i żona o tym wie , ale i tak zrobiła swoje. specjalnie ,żeby zrobić mi na złość.  i uważam ,że to słabe z jej strony - dla dziecka powinniśmy być ponad to , dla jej dobra , my jesteśmy dorośli ,ale ona jest jeszcze mała i nie musi słyszeć takich głupot od matki a potem widzieć moją zdziwioną minę , którą wprawdzie próbowałem ukryć ,ale dzieci myślę  ,że domyślają się więcej niż dorośli myślą ...
ja ze swojej strony skupiam się na córce, jakiś czas temu ''wspólnie '' zrobiliśmy domek dla ptaków (oczywiście ona była małą pomocnicą ,ale twierdzi ,że domek zrobiła prawie sama wink ) jak również zaraziłem ją miłością do Harrego Pottera - teraz nie odkleja się od książki i co weekend staramy się obejrzeć po części. 
jakie warunki ? to wydaje się proste. idzie ze mną na terapię i razem się staramy walczyć o nasze małżeństwo , o naszą rodzinę. jestem gotów na bardzo wiele poświęceń jeśli chodzi o ratowanie tego związku - ale to nie może już być jednostronne, nie ma mowy. jeśli zgodzi się na terapię i będzie w niej aktywnie uczestniczyć i zrozumie, ze to jak wyglądało nasze małżeństwo wyglądało nie było normalne i zechcę to zmienić - to mamy szanse. wierzę w nas i kocham ją ,ale ja się naprawdę zaczynam już dusić.  Kolejna nieprzespana noc przyniosła kolejne myśli - niby oczywiste ,ale do mnie wiele rzeczy dopiero teraz naprawdę zaczęło docierać -czy chcę żeby tak wyglądało moje życie ? nie będę miał prawa być zły na siebie albo nawet i ją za x lat  jeśli tym razem odpuszczę , bo to już będzie moja wina.  Bo miałem świadomość tego co się działo i znów wróciłem na kolana , do niej. a ona pewnie z łaską jeszcze by mnie przyjęła. to jest poniżej godności . uwłacza mi jako mężczyźnie . tak bardzo cały czas patrzyłem na to jak bardzo JA ją kocham, że nie zauważałem jednego : jak bardzo ona nie kocha mnie.. (do takich wniosków przynajmniej doszedłem).  byłem tak ''zafiksowany'' w ciągłych próbach jej zadowolenia - że już totalnie zagubiłem siebie - został prawie 40letni facet , który wprawdzie ma prace , którą lubi , ale prawie żadnych już kolegów (no nie licząc tamtych od wielkiego dzwonu) żadnych pasji - a kiedyś jako młody chłopak oprócz studiów w domu byłem gościem , jak nie piłka , to klub szachowy albo pływanie czy choćby tenis z moim bratem - i sam sobie to odebrałem - od razu poprzecinałem liny - żeby ona nawet nie  zdążyła unieść brwi w niezadowoleniu . 
bardzo dużo dały mi te 2 spotkania . bardzo. ale najgorszą częścią było - kiedy terapeuta spytał : czy rozumiem ,że żona może powiedzieć nie na terapię , mówię ,że biorę taką możliwość. a on : i co wtedy? to jest kluczowe.  ja zamilkłem. a on zaczął mówić , że muszę zacząć realnie dostrzegać sytuację , jakkolwiek bolesna ona jest ,  że żona choćby od niechcenia może zgodzić się na terapię a tak naprawdę może uczestniczyć w niej biernie i co ja wtedy zrobię?  ja znów zamilkłem. powiedział ,że muszę zacząć wzmacniać się psychicznie, realnie się zmieniać w tempie w którym mi to odpowiada - i brać po uwagę również to , że żonie może (ale nie musi) nie zależeć na ratowaniu związku tak jak mnie  - ale że nic nie wiadomo póki tam nie pójdziemy .
niedawno myślałem o czymś , wtedy jak była podpita i ja do niej podszedłem - po alkoholu człowiek jest ''szczerszy '' pokazała swoje prawdziwe emocje względem mnie , nie hamowała się. Natomiast nie mogę się oprzeć wrażeniu ,że gdyby była trzeźwa - to jednak choćby'' na odwal się'' uprawiałaby ze mną ten seks - bo znów to ja przyszedłem  -  więc mały tryumf dla niej by był , ale nie wyszło.
a już w tę sobotę : wielkie święto rodzinne - imieniny teścia - żona dzwoni i mówi ,że ze swoją siostrą latają po mieście i dopinają sprawy . o dziwo wczoraj żona mi powiedziała , że na znak pokoju jej ojciec mnie zaprasza , ja jej (może bezczelnie ) że wpaść to ja mogę , ale na stypę po nim . pogadaliśmy o córce , a ona nagle : co jako facet mogę doradzić na prezent . ja jej mowie : kup mu krówkę mordoklejkę ode mnie a ona : bardzo śmieszne.
także pewnie wróci koło 20..

543 Ostatnio edytowany przez Giaa2 (2024-11-26 19:26:58)

Odp: czy kocha ?

"A ja ja tak kocham...bo ona jest taka ładnaaaa...""" bleeeeh


I wplecione "bo ona mnie nie kochała przez całe małżeństwo..dlatego gotów jestem na wiele poświecen by TO ratować" XD
Skąd się tacy desperaci biorą? smile

544 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-11-26 19:58:20)

Odp: czy kocha ?

No i po co Ci te dogryzania?
Jakby mały piesek obszczekiwał teścia.
Nie możesz powiedzieć jak człowiek że nie idziesz do teścia bo Cię nie szanuje i tyle?
Jak dojdzie do rozwodu żoną zrobi z Ciebie idiotę który życzy jej ojcu śmierci.
Coś mi się wydaje że wielka paka mordoklejek Tobie by się przydała. big_smile
O ile żona nie jest jedyną dentystką w mieście..

545

Odp: czy kocha ?
Ela210 napisał/a:

No i po co Ci te dogryzania?
Jakby mały piesek obszczekiwał teścia.
Nie możesz powiedzieć jak człowiek że nie idziesz do teścia bo Cię nie szanuje i tyle?
Jak dojdzie do rozwodu żoną zrobi z Ciebie idiotę który życzy jej ojcu śmierci.

Zgadzam sie. Ona zachowuje sie strasznie niedojrzale, zal nawet komentowac tego, ze wciaga dziecko w swoje debilne gierki. Ale ty tez nie jestes jej dluzny, zachowuje sie jak dorosly w tym zwizku, w koncu ktos musi. Z jednej strony chcesz to naprawic, z drugiej dowalasz do pieca jak tylko sie da. To co ty w koncu chcesz? Bierz pod uwage, ze wszystko co mowisz bedzie wykorzystane przeciwko tobie.
Tez bym odmowila wizyty u tescia ale bym powiedziala spokojnie, ze nie, i dlaczego nie. Oraz powiedzialabym jej zupelnie na spokojnie zeby mnie nie wciagala w nic co sie jego osoby dotyczy. I sie tego trzymac. O tym, ze nagadala dziecku klamstw tez bym z nia porozmawiala. Jak juz wymysla jakies idiotyzmy, to niech przynajmniej prawde mowi, ze nie ma ochoty z toba isc tym raze. Dziecko juz nie takie male i to i tak wyczuje.

546 Ostatnio edytowany przez Alessandro (2024-11-26 20:14:25)

Odp: czy kocha ?

Ta cała rozmowa z żoną na temat jej ojca... co to było? To było słabe. Pięknie strzeliłeś w swoje kolano. Jak tak dalej pójdzie to nie wiem jak długo jeszcze wytrzymają. Oczywiście Twoje kolana.
Tyle było gadania o terapii Twojej i Twojej żony, o Twoich oczekiwaniach, o fatalnych zachowaniach Twojej żony, o Twoich narzekaniach na nią, tylko czemu i komu miało to służyć?
Nie sr.. żarem, bo grozi pożarem. Prawdziwy z Ciebie taki strażak podpalacz w jednym.

547

Odp: czy kocha ?

Nie chcę być złym prorokiem, ale moim zdaniem ona przygotowywuje się do rozstania. Widząc jaką masz więź z dzieckiem, zaczyna Cię odcinać. Ciekawe co jej mówi w trakcie tych wyjść… Serio, mam gęsią skórkę i włos mi się jeży na głowie. Uważaj co robisz i co mówisz, bo będzie to wykorzystane przeciwko Tobie. Staram się jej nie oceniać, empatycznie do niej podejść, ale nie mogę..co ta kobieta wyrabia, to się w głowie nie mieści.
Jeszcze tak myślę o Waszej córce, ona się chyba boi, że tak bardzo chciala mieć dzieci, a gdyby doszło do rozwodu córka mogłaby chcieć zostać z Tobą. A ona zostałaby sama, dlatego tak histerycznie stara się nadrobić czas. A jakie one w ogóle mają relacje?

548

Odp: czy kocha ?

dobry wieczór ,
żona wysłała mi zdjęcie - krówki mordoklejki - z podpisem : dla kochanego mężusia - więc może jeszcze nie jest tak źle.
co do relacji z córką- mają bardzo dobre relacje , naprawdę . Żona jest wspaniałą matką - choć ona jest trochę bardziej surowsza - ja do córy mam miękkie serce troszkę  - zawsze w sklepie mnie na coś nakusi - w większości na jakąś grę planszową  albo książkę - na książki nie żal pieniędzy mi nigdy - a ona je pochłania wręcz - więc to zawszy dobry zakup.
ale relację mają super , żona kocha córę z całego serca . też spędzała z nią czas osobno - wiadomo ,że nie zawsze muszę być z nimi - ale kino było zawsze dla naszej trójki i sobotnie wypady .

549 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2024-11-26 20:52:44)

Odp: czy kocha ?

netk53521 to nie jest tak, ze nie rozumiem Twoich oczekiwań czy żalu, są jak najbardziej na miejscu.
Cytowane słowa były w pewnym sensie formą odpowiedzi na przytoczoną tutaj teorię, że kobieta powinna sobie znaleźć zainteresowania albo jakieś zajęcie gdy mąż jest mało obecny w domu, a jeśli tego nie potrafi to źle świadczy o niej ,bo nie potrafi się sobą zająć.
Rozmowa z żoną jak najbardziej na miejscu, tylko przeraziło mnie sformułowanie : postawię warunki. Bo skojarzyło mi się to tak : od dzisiaiaj po godz 20 masz siedzieć ze mną w salonie i oglądać telewizor. No na takie warunki to tylko jeszcze podpowiedzieć - a nie zapomnij dodać, że ma być uśmiechnięta. Mam nadzieję, że zrozumiesz o co mi chodzi. Nie jestem przeciw Tobie ale też nie jestem przeciwko twojej żonie.
Najgorsze w takich momentach są pretensje. Wiem, że trudno to powstrzymać, niemniej lepiej pokazać że czegoś nam żal, coś nas boli. Przynajmniej ja tak uważam.
Powodzenia w wieczornej rozmowie smile

Edit - tak, uważam, że jest na Ciebie zła, że chciała Ci dopiec, że chciała Ci coś w ten sposób pokazać. Co to takiego musisz dowiedzieć się od niej smile

550

Odp: czy kocha ?

Giaa juz mu nie dowalaj bo facet i tak jest w czarnej dziurze.

On robil projekcje swojej milosci w nia - wiele mlodych osob tak robi w zwiazkach. Zwiazek jest dysfunkcyjny i to gleboko. On zaczal dojrzewac i wreszcie to zauwazyl. Co mi sie w nim podoba jest ze zaczal dojrzewac emocjonalnie, sam zauwaza pewne rzeczy, zmienia sie i juz sie nie godzi z tym co bylo kiedys. Ta jego milosc do niej juz tez jest inna. To jest dlugi proces i czeka go jeszcze wiele emocji i cierpienia. Jest tez dziecko wiec trzeba te zmiany przeprowadzic z jak najmniejsza szkoda dla dziecka. A ze mu sie czasem chlapnie jak z tym tesciem to trzeba zrozumiec - on przez wiele lat dusil to w sobie to i sie teraz wywala.


Dopiero teraz zaczniesz zauwazac (wspominajac momenty z przeszlosci) ze ona taka dobra zona to nigdy nie byla, tyle tylko ze ty zaslepiony miloscia do niej tego nie widziales. I juz od teraz zacznij uwazac na to co robisz i mowisz bo wszystko bedzie obrocone przeciwko ciebie. Wydaje mi sie ze was juz nie ma jako zwiazku dlatego zaczela wychodzic z corka sama, tak jest jej lepiej, nie musi juz udawac.

551 Ostatnio edytowany przez Giaa2 (2024-11-26 21:08:13)

Odp: czy kocha ?
newlife napisał/a:

Giaa juz mu nie dowalaj bo facet i tak jest w czarnej dziurze.

On robil projekcje swojej milosci w nia - wiele mlodych osob tak robi w zwiazkach. Zwiazek jest dysfunkcyjny i to gleboko. On zaczal dojrzewac i wreszcie to zauwazyl. Co mi sie w nim podoba jest ze zaczal dojrzewac emocjonalnie, sam zauwaza pewne rzeczy, zmienia sie i juz sie nie godzi z tym co bylo kiedys. Ta jego milosc do niej juz tez jest inna. To jest dlugi proces i czeka go jeszcze wiele emocji i cierpienia. Jest tez dziecko wiec trzeba te zmiany przeprowadzic z jak najmniejsza szkoda dla dziecka. A ze mu sie czasem chlapnie jak z tym tesciem to trzeba zrozumiec - on przez wiele lat dusil to w sobie to i sie teraz wywala.


Dopiero teraz zaczniesz zauwazac (wspominajac momenty z przeszlosci) ze ona taka dobra zona to nigdy nie byla, tyle tylko ze ty zaslepiony miloscia do niej tego nie widziales. I juz od teraz zacznij uwazac na to co robisz i mowisz bo wszystko bedzie obrocone przeciwko ciebie. Wydaje mi sie ze was juz nie ma jako zwiazku dlatego zaczela wychodzic z corka sama, tak jest jej lepiej, nie musi juz udawac.


Co Ty.. on nie przejrzał na oczy nic a nic.
Przeciez napisał, że "żona mu zdjęcie krówki wysłała" i to dla niego załatwia sprawę XD cieszy się jak dziecko.

Związek jest w 100% dysfunkcyjny, ale oni oboje sa. Z ta różnica, że on się ożenił ze swoją idolką, a ona chce po prostu żeby córka miała pełną rodzine. Jemu miłośc nie jest potrzebna, tylko gwarancja, że ona nie chce się rozstać.

552

Odp: czy kocha ?
newlife napisał/a:

Giaa juz mu nie dowalaj bo facet i tak jest w czarnej dziurze.

On robil projekcje swojej milosci w nia - wiele mlodych osob tak robi w zwiazkach. Zwiazek jest dysfunkcyjny i to gleboko. On zaczal dojrzewac i wreszcie to zauwazyl. Co mi sie w nim podoba jest ze zaczal dojrzewac emocjonalnie, sam zauwaza pewne rzeczy, zmienia sie i juz sie nie godzi z tym co bylo kiedys. Ta jego milosc do niej juz tez jest inna. To jest dlugi proces i czeka go jeszcze wiele emocji i cierpienia. Jest tez dziecko wiec trzeba te zmiany przeprowadzic z jak najmniejsza szkoda dla dziecka. A ze mu sie czasem chlapnie jak z tym tesciem to trzeba zrozumiec - on przez wiele lat dusil to w sobie to i sie teraz wywala.


Dopiero teraz zaczniesz zauwazac (wspominajac momenty z przeszlosci) ze ona taka dobra zona to nigdy nie byla, tyle tylko ze ty zaslepiony miloscia do niej tego nie widziales. I juz od teraz zacznij uwazac na to co robisz i mowisz bo wszystko bedzie obrocone przeciwko ciebie. Wydaje mi sie ze was juz nie ma jako zwiazku dlatego zaczela wychodzic z corka sama, tak jest jej lepiej, nie musi juz udawac.

mnie tu nikt nie dobija - jak zapowiedziałem tego się trzymam - nie czytam wypowiedzi wspomnianej użytkowniczki - za każdym razem , widząc jej nick - pomijam i ignoruję konsekwentnie i tak będę robił dalej - także nie wiem co ona tam piszę - cokolwiek to jest - śmiało niech piszę dalej - na tym polega wolność wypowiedzi - poza światem wirtualnym byłoby prościej  - po prostu kulturalnie bym od niej odszedł nie chcąc jej słuchać - ale ''Internety'' żądzą się swoimi prawami - i mnie pozostaje to uszanować - jak również fakt ,że piszę na damskim forum - zawsze każdej tu z Pań okazuje szacunek (Panom myślę również) to kwestia myślę kultury i wychowania - przecież mógłbym zniżyć poziom rozmowy , wdawać się w zbędną pyskówkę , obrażać , bronić siebie i zacząć wysnuwać teorie na jej temat - to takie proste  - ale nie mam najmniejszego zamiaru - ani czytać , ani odpisywać - więc wspomniana użytkowniczka bardziej piszę i będzie pisać z Wami / do Was drogie Panie .  Doceniam to ,że mimo ,że macie o mnie ''różne '' zdanie - okazujecie mi szacunek i wsparcie - naprawdę doceniam i dziękuję.
a teraz życzę dobrej nocy i uciekam - czeka mnie trudna rozmowa.
pozdrawiam serdecznie,
Michał.

553

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

dobry wieczór ,
żona wysłała mi zdjęcie - krówki mordoklejki - z podpisem : dla kochanego mężusia - więc może jeszcze nie jest tak źle.

Bardzo to dwuznaczne. Spytałabym się, po co mi to wysyła. Co chciała tym przekazać. - Żebyś się przymknął? I zamilkł najlepiej na wieki?

554 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2024-11-27 02:02:41)

Odp: czy kocha ?

.

555 Ostatnio edytowany przez Halina3.1 (2024-11-27 03:06:41)

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

dobry wieczór ,
żona wysłała mi zdjęcie - krówki mordoklejki - z podpisem : dla kochanego mężusia - więc może jeszcze nie jest tak źle.
co do relacji z córką- mają bardzo dobre relacje , naprawdę . Żona jest wspaniałą matką - choć ona jest trochę bardziej surowsza - ja do córy mam miękkie serce troszkę  - zawsze w sklepie mnie na coś nakusi - w większości na jakąś grę planszową  albo książkę - na książki nie żal pieniędzy mi nigdy - a ona je pochłania wręcz - więc to zawszy dobry zakup.
ale relację mają super , żona kocha córę z całego serca . też spędzała z nią czas osobno - wiadomo ,że nie zawsze muszę być z nimi - ale kino było zawsze dla naszej trójki i sobotnie wypady .


Znasz ją lepiej niż my, to lepiej wiesz co ona mogła mieć na myśli wysyłając ci krówkę. Każdy  może sobie to zinterpretować dowolnie, ja akurat tutaj jestem chaotic neutral, to bym pomyślała, że się trochę z tobą droczy i nie jest z wami tak zle. Ale jak ktoś inny może to zinterpretować zupełnie inaczej np, że chce cię skleić mordoklejka na wieki xd

556 Ostatnio edytowany przez Samba (2024-11-27 13:45:42)

Odp: czy kocha ?

Szukam podtekstów, bo wydaje mi się, że nawet najbardziej niewinne zachowania są czymś podszyte choćby nieświadomie. Wiem, zwariować można. ;d

557

Odp: czy kocha ?

dobry wieczór,
wczoraj jak żona wróciła to od progu mnie zadziwiła - była wręcz uśmiechnięta od ucha do ucha , promienna i przeradosna . Po prostu jakby wypiła Eliksir Szczęścia czy cokolwiek. Takiej jej nie widziałem , nie wiem - rok prawie to na pewno.
Mówię ,że chcę porozmawiać a ona podaje mi tę krówkę i o dziwo ma w dłoni jeszcze jedną i  mówi : a ta jest  dla mnie , też czasem powinnam ugryźć się w język.
Już zaczynam być podejrzliwy - i myślę co się stało. Chcę się odezwać a ona , że chciałaby pierwsza coś powiedzieć.  I zaczęła o tym, że skoro nie chcę jechać na imieniny do jej ojca to w sumie rozumie i w porządku , ale przyjaciółka tego samego dnia organizuję Andrzejki - tak spontanicznie - i moja żona podchwyciła pomysł - ja jej na to , że śmiało idź - a ona , że bardzo chciałaby żebym poszedł z nią. Mówię jej, że dziecko chore , a ona ,że do soboty wieczór wydobrzeję a zresztą ona już ma dla niej opiekunkę.  To jej odpowiadam (szczerze) że totalnie nie mam na takie zabawy ochoty - kompletnie . I mina jej zrzedła. Zaczęła pytać dlaczego, to jej mówię : nie mam nastroju . Powiedziałem , że zachowuję się dziwnie , że zabiera małą beze mnie do kina , na wycieczkę itp. i jak ona myśli, że ja się z tym czuję. Ona po chwili , że wie , że nie powinna  - i cisza .  Mówię do niej - widzisz, że my nie umiemy ze sobą rozmawiać , że co to za związek jest , że błądzimy w kółku , że może i jakieś chęci mamy , ale zabieramy się do tego fatalnie. I że czas na terapię małżeńską  . Wóz albo przewóz bo za parę lat albo nie będziemy mogli na siebie patrzeć albo będziemy się drzeć na siebie bez opamiętania . I wyjście razem na imprezę nic nie pomoże. Że rozumiem , że nie chciała źle - ale ja nie mam nastroju - jestem zdołowany tym wszystkim , jak jest , jak było i jak może być.  Że ją kocham naprawdę . Ale oddalamy się od siebie coraz bardziej , ranimy się i że mała za jakiś czas o ile już tak nie jest - zacznie to zauważać. Że ja mam szczere intencje , żeby nasze małżeństwo uratować - nie tylko ze względu na małą - ale ją kocham. Tyle ,że nie chcę już tak żyć - i albo ona to zrozumie - albo nie i wtedy będzie jeszcze trudniej. (ogólnie to oczywiście mówiłem znacznie więcej - opowiedziałem jak się czuje w tym związku - na jakiej jestem przez samego siebie ale też przez nią na pozycji itp ) i ona powiedziała ,że chcę iść na terapię . Ja jej na to ,że musi tego szczerze pragnąć - bo ja nie będę marnował już więcej czasu na durnoty , na jej przerzucanie win i odwracaniu kota ogonem. I tak rozmawialiśmy trochę , i żona powiedziała ,że chcę pójść  ,ale do kobiety - natomiast ja nie wiem czy to dobry pomysł - był ktoś na takiej terapii ? czy to w sumie ma jakieś znaczenie ?
chciała mnie przytulić -ale ja powiedziałem ,że nie chcę .  może mnie zlinczujecie , że wyszła pierwsza z czułością a ja odtrącam. ale na serio - nie miałem ochoty się z nią przytulać.  Powiedziałem jej ,że musimy zacząć przełamywać te lody między nami i wtedy powoli zaczniemy się do siebie zbliżać - ale tak prawdziwie.
a na Andrzejki idzie - i po jakimś czasie , jak leżeliśmy w łóżku - dalej mi proponowała pójście - jakieś dwie godziny temu pojechały z tą przyjaciółką oglądać lokal na te Andrzejki - bo czasu mało  a dużo roboty. i tak raczej nie pójdę.

558

Odp: czy kocha ?

yikes Woow

<przeciera oczy ze zdumienia>

Co to sie odj...ło

Chyba komuś urosły jaja big_smile
Szoke!

559

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

dobry wieczór,
wczoraj jak żona wróciła to od progu mnie zadziwiła - była wręcz uśmiechnięta od ucha do ucha , promienna i przeradosna . Po prostu jakby wypiła Eliksir Szczęścia czy cokolwiek. Takiej jej nie widziałem , nie wiem - rok prawie to na pewno.
Mówię ,że chcę porozmawiać a ona podaje mi tę krówkę i o dziwo ma w dłoni jeszcze jedną i  mówi : a ta jest  dla mnie , też czasem powinnam ugryźć się w język.
Już zaczynam być podejrzliwy - i myślę co się stało. Chcę się odezwać a ona , że chciałaby pierwsza coś powiedzieć.  I zaczęła o tym, że skoro nie chcę jechać na imieniny do jej ojca to w sumie rozumie i w porządku , ale przyjaciółka tego samego dnia organizuję Andrzejki - tak spontanicznie - i moja żona podchwyciła pomysł - ja jej na to , że śmiało idź - a ona , że bardzo chciałaby żebym poszedł z nią. Mówię jej, że dziecko chore , a ona ,że do soboty wieczór wydobrzeję a zresztą ona już ma dla niej opiekunkę.  To jej odpowiadam (szczerze) że totalnie nie mam na takie zabawy ochoty - kompletnie . I mina jej zrzedła. Zaczęła pytać dlaczego, to jej mówię : nie mam nastroju . Powiedziałem , że zachowuję się dziwnie , że zabiera małą beze mnie do kina , na wycieczkę itp. i jak ona myśli, że ja się z tym czuję. Ona po chwili , że wie , że nie powinna  - i cisza .  Mówię do niej - widzisz, że my nie umiemy ze sobą rozmawiać , że co to za związek jest , że błądzimy w kółku , że może i jakieś chęci mamy , ale zabieramy się do tego fatalnie. I że czas na terapię małżeńską  . Wóz albo przewóz bo za parę lat albo nie będziemy mogli na siebie patrzeć albo będziemy się drzeć na siebie bez opamiętania . I wyjście razem na imprezę nic nie pomoże. Że rozumiem , że nie chciała źle - ale ja nie mam nastroju - jestem zdołowany tym wszystkim , jak jest , jak było i jak może być.  Że ją kocham naprawdę . Ale oddalamy się od siebie coraz bardziej , ranimy się i że mała za jakiś czas o ile już tak nie jest - zacznie to zauważać. Że ja mam szczere intencje , żeby nasze małżeństwo uratować - nie tylko ze względu na małą - ale ją kocham. Tyle ,że nie chcę już tak żyć - i albo ona to zrozumie - albo nie i wtedy będzie jeszcze trudniej. (ogólnie to oczywiście mówiłem znacznie więcej - opowiedziałem jak się czuje w tym związku - na jakiej jestem przez samego siebie ale też przez nią na pozycji itp ) i ona powiedziała ,że chcę iść na terapię . Ja jej na to ,że musi tego szczerze pragnąć - bo ja nie będę marnował już więcej czasu na durnoty , na jej przerzucanie win i odwracaniu kota ogonem. I tak rozmawialiśmy trochę , i żona powiedziała ,że chcę pójść  ,ale do kobiety - natomiast ja nie wiem czy to dobry pomysł - był ktoś na takiej terapii ? czy to w sumie ma jakieś znaczenie ?
chciała mnie przytulić -ale ja powiedziałem ,że nie chcę .  może mnie zlinczujecie , że wyszła pierwsza z czułością a ja odtrącam. ale na serio - nie miałem ochoty się z nią przytulać.  Powiedziałem jej ,że musimy zacząć przełamywać te lody między nami i wtedy powoli zaczniemy się do siebie zbliżać - ale tak prawdziwie.
a na Andrzejki idzie - i po jakimś czasie , jak leżeliśmy w łóżku - dalej mi proponowała pójście - jakieś dwie godziny temu pojechały z tą przyjaciółką oglądać lokal na te Andrzejki - bo czasu mało  a dużo roboty. i tak raczej nie pójdę.

No to zajebiscie, widac zonie tez zalezy na tym zeby cos jeszcze z tego bylo. Nie lam sie i nie dawaj sobie absolutnie wlazic na glowe ale tez dawkuj te dasy ostroznie, zeby jej tez nie puscily nerwy. Ale widac to na nia dziala jak postawiles na swoim i sie troche zlekla, chyba zdala sobie sprawe, ze to nie przelewki. Tak trzymac, teraz sobie musicie oboje postawic cele zeby sie lepiej dogadywac, bardziej szczerze rozmawiac i moze sie z tego wykaraskacie. Oby, bo chyba nie jest u was tak tragicznie. Szkoda by bylo jakbyscie nie sprobowali. A z terapeutka to zalezy od osoby. Ta twoja od poczatku byla jakas nieciekawa ale jak znajdziecie jakas terapeutke co nie jest stronnicza i nie bedzie ciebie jebac tylko dlatego, ze jestes facetem ale faktcznie bedzie sie starala byc neutralna, to nie powinno byc problemu. Zobaczysz, jak terapeutka ci nie bedzie pasowac, to powiesz zonie swoje uwagi i wtedy mozecie sprobowac u faceta. Grunt zebys dalej na swoja terapie chodzil.

560

Odp: czy kocha ?
Giaa2 napisał/a:

yikes Woow

<przeciera oczy ze zdumienia>

Co to sie odj...ło

Chyba komuś urosły jaja big_smile
Szoke!

bo twardym czeba byc, nie mietkim xd

561

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

dobry wieczór,
wczoraj jak żona wróciła to od progu mnie zadziwiła - była wręcz uśmiechnięta od ucha do ucha , promienna i przeradosna . Po prostu jakby wypiła Eliksir Szczęścia czy cokolwiek. Takiej jej nie widziałem , nie wiem - rok prawie to na pewno.
Mówię ,że chcę porozmawiać a ona podaje mi tę krówkę i o dziwo ma w dłoni jeszcze jedną i  mówi : a ta jest  dla mnie , też czasem powinnam ugryźć się w język.
Już zaczynam być podejrzliwy - i myślę co się stało. Chcę się odezwać a ona , że chciałaby pierwsza coś powiedzieć.  I zaczęła o tym, że skoro nie chcę jechać na imieniny do jej ojca to w sumie rozumie i w porządku , ale przyjaciółka tego samego dnia organizuję Andrzejki - tak spontanicznie - i moja żona podchwyciła pomysł - ja jej na to , że śmiało idź - a ona , że bardzo chciałaby żebym poszedł z nią. Mówię jej, że dziecko chore , a ona ,że do soboty wieczór wydobrzeję a zresztą ona już ma dla niej opiekunkę.  To jej odpowiadam (szczerze) że totalnie nie mam na takie zabawy ochoty - kompletnie . I mina jej zrzedła. Zaczęła pytać dlaczego, to jej mówię : nie mam nastroju . Powiedziałem , że zachowuję się dziwnie , że zabiera małą beze mnie do kina , na wycieczkę itp. i jak ona myśli, że ja się z tym czuję. Ona po chwili , że wie , że nie powinna  - i cisza .  Mówię do niej - widzisz, że my nie umiemy ze sobą rozmawiać , że co to za związek jest , że błądzimy w kółku , że może i jakieś chęci mamy , ale zabieramy się do tego fatalnie. I że czas na terapię małżeńską  . Wóz albo przewóz bo za parę lat albo nie będziemy mogli na siebie patrzeć albo będziemy się drzeć na siebie bez opamiętania . I wyjście razem na imprezę nic nie pomoże. Że rozumiem , że nie chciała źle - ale ja nie mam nastroju - jestem zdołowany tym wszystkim , jak jest , jak było i jak może być.  Że ją kocham naprawdę . Ale oddalamy się od siebie coraz bardziej , ranimy się i że mała za jakiś czas o ile już tak nie jest - zacznie to zauważać. Że ja mam szczere intencje , żeby nasze małżeństwo uratować - nie tylko ze względu na małą - ale ją kocham. Tyle ,że nie chcę już tak żyć - i albo ona to zrozumie - albo nie i wtedy będzie jeszcze trudniej. (ogólnie to oczywiście mówiłem znacznie więcej - opowiedziałem jak się czuje w tym związku - na jakiej jestem przez samego siebie ale też przez nią na pozycji itp ) i ona powiedziała ,że chcę iść na terapię . Ja jej na to ,że musi tego szczerze pragnąć - bo ja nie będę marnował już więcej czasu na durnoty , na jej przerzucanie win i odwracaniu kota ogonem. I tak rozmawialiśmy trochę , i żona powiedziała ,że chcę pójść  ,ale do kobiety - natomiast ja nie wiem czy to dobry pomysł - był ktoś na takiej terapii ? czy to w sumie ma jakieś znaczenie ?
chciała mnie przytulić -ale ja powiedziałem ,że nie chcę .  może mnie zlinczujecie , że wyszła pierwsza z czułością a ja odtrącam. ale na serio - nie miałem ochoty się z nią przytulać.  Powiedziałem jej ,że musimy zacząć przełamywać te lody między nami i wtedy powoli zaczniemy się do siebie zbliżać - ale tak prawdziwie.
a na Andrzejki idzie - i po jakimś czasie , jak leżeliśmy w łóżku - dalej mi proponowała pójście - jakieś dwie godziny temu pojechały z tą przyjaciółką oglądać lokal na te Andrzejki - bo czasu mało  a dużo roboty. i tak raczej nie pójdę.

To jednak doszła do wniosku, że sprawa jest poważna i nie dasz się stłamsić.

Sam widzisz czy jest różnica między facetem, a kobietą na terapii,  dlatego dla Ciebie będzie lepiej jak będziesz upierał się przy facecie, dla żony też będzie lepsza taka opcja, jeśli chce utrzymać rodzinę.

Do soboty może się dogadacie, piłka po stronie żony, jak jej zależy, żebyś z nią poszedł na Andrzejki, zamiast jechać do ojca. Przewiduje jej inicjatywę w wiadomej sprawie big_smile
Jestem w szoku, jak zmieniła front o 180st., czyli idziesz dobrą drogą.

562

Odp: czy kocha ?

chodzi o to ,że ja wiem , kto tam mniej więcej będzie i nie mam zbyt wielkiej ochoty iść.
Podejrzewam będzie max 15 osób. Będzie kilka fajnych osób - przyznaję z niektórymi się lubię.
Ale.. parę lat temu byłem o włos od bójki z jednym z mężów tych przyjaciółek - i tak wiem - totalnie nie wydaje Wam się , że mogę być ''skory do bitki '' - ale jak słyszę, od wydawałoby się dorosłego i dojrzałego faceta - na stanowisku i tzw. na poziomie , że oddał swojego psa do schroniska - bo ten zaczął ślepnąć i do czego taki pies - dostałem białej gorączki, Autentycznie gotowałem się w środku i od słowa do słowa doszło do bardzo ostrych słów i jak nie mogłem go sięgnąć to chciałem go walnąć butelką  po piwie .  Po prostu jak ja słyszę takie rzeczy - uruchamiam się . od razu mi się przypomniało jak przed narodzinami córki musieliśmy uśpić naszego psa  - mieliśmy go 16 lat - i mój ojciec kawał chłopa wył jak bóbr - a taki  śmieć jeszcze się śmieje prosto w twarz.   niby po jakimś czasie przyszedł i wyciągnął rękę - ale ja mu jej nie podałem.
wiem , będę dla was dziecinny , albo ,że się nie umiem zachować w towarzystwie - ale do dziś żałuję , że nie rzuciłem jednak tą butelką.
również będzie kilku pieprzonych ''maczo'' - czyli jak się nawalą to znów będzie pokazywanie pornosów/ gołych kobiet jak żony się oddalą , opowiadania o tym jakie to ''zajebiste dupy '' są u nich w pracy a do jakich muszą przychodzić do domów. no i czasem jeszcze pytania w stylu : jak ja sobie mogłem starszą wziąć.
nie zrozumcie mnie opacznie - ja nie jestem taki zniewieściały i ''święty'' ale to jak oni mówią , o czym i w jak obrzydliwym tonie czasem mówią o swoich żonach - a potem zdjęcia z nimi i na fejsa (czasem to i mnie proszą żebym zrobił ) to przekracza wszelkie normy , nie wiem jak wam to opisać nawet naprawdę - ja będąc jeszcze w wieku nie wiem 18stu lat nie byłem tak zboczony jak oni - to chore aż.
i ja wiem , można nie słuchać , można ignorować , ale  jestem raczej typem człowieka  , który woli unikać - minęło parę lat - jak tamten kretyn znów wziął jakieś biedne stworzenie i oddał to nie ręczę za siebie..
i ogólnie nie mam nastroju .
zapisałem nas na 16 w piątek - do kobiety . zobaczymy jak pójdzie.  Powiem żonie ,że jeśli nie będę czuł , że mi  pomaga to trzeba będzie zmienić.

563 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-11-27 22:02:30)

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

chodzi o to ,że ja wiem , kto tam mniej więcej będzie i nie mam zbyt wielkiej ochoty iść.
Podejrzewam będzie max 15 osób. Będzie kilka fajnych osób - przyznaję z niektórymi się lubię.
Ale.. parę lat temu byłem o włos od bójki z jednym z mężów tych przyjaciółek - i tak wiem - totalnie nie wydaje Wam się , że mogę być ''skory do bitki '' - ale jak słyszę, od wydawałoby się dorosłego i dojrzałego faceta - na stanowisku i tzw. na poziomie , że oddał swojego psa do schroniska - bo ten zaczął ślepnąć i do czego taki pies - dostałem białej gorączki, Autentycznie gotowałem się w środku i od słowa do słowa doszło do bardzo ostrych słów i jak nie mogłem go sięgnąć to chciałem go walnąć butelką  po piwie .  Po prostu jak ja słyszę takie rzeczy - uruchamiam się . od razu mi się przypomniało jak przed narodzinami córki musieliśmy uśpić naszego psa  - mieliśmy go 16 lat - i mój ojciec kawał chłopa wył jak bóbr - a taki  śmieć jeszcze się śmieje prosto w twarz.   niby po jakimś czasie przyszedł i wyciągnął rękę - ale ja mu jej nie podałem.
wiem , będę dla was dziecinny , albo ,że się nie umiem zachować w towarzystwie - ale do dziś żałuję , że nie rzuciłem jednak tą butelką.
również będzie kilku pieprzonych ''maczo'' - czyli jak się nawalą to znów będzie pokazywanie pornosów/ gołych kobiet jak żony się oddalą , opowiadania o tym jakie to ''zajebiste dupy '' są u nich w pracy a do jakich muszą przychodzić do domów. no i czasem jeszcze pytania w stylu : jak ja sobie mogłem starszą wziąć.
nie zrozumcie mnie opacznie - ja nie jestem taki zniewieściały i ''święty'' ale to jak oni mówią , o czym i w jak obrzydliwym tonie czasem mówią o swoich żonach - a potem zdjęcia z nimi i na fejsa (czasem to i mnie proszą żebym zrobił ) to przekracza wszelkie normy , nie wiem jak wam to opisać nawet naprawdę - ja będąc jeszcze w wieku nie wiem 18stu lat nie byłem tak zboczony jak oni - to chore aż.
i ja wiem , można nie słuchać , można ignorować , ale  jestem raczej typem człowieka  , który woli unikać - minęło parę lat - jak tamten kretyn znów wziął jakieś biedne stworzenie i oddał to nie ręczę za siebie..
i ogólnie nie mam nastroju .
zapisałem nas na 16 w piątek - do kobiety . zobaczymy jak pójdzie.  Powiem żonie ,że jeśli nie będę czuł , że mi  pomaga to trzeba będzie zmienić.

A ja myślałam, że jesteś spokojniejszy, w domu podkulałeś ogon, a w towarzystwie  się uruchomiłeś, choć to nie była Twoja sprawa.
W tej sytuacji, jak generalnie źle się czujesz w tym towarzystwie, to twardo powiedz żonie, że nie idziecie, a nie, że ona może iść sama.
Nie może być tak w związku, że każdy chodzi sam na imprezy, niech w tej sytuacji jedzie do ojca, tu jest inna sprawa, gdzie może jechać bez Ciebie.

564

Odp: czy kocha ?
wieka napisał/a:
netk53521 napisał/a:

chodzi o to ,że ja wiem , kto tam mniej więcej będzie i nie mam zbyt wielkiej ochoty iść.
Podejrzewam będzie max 15 osób. Będzie kilka fajnych osób - przyznaję z niektórymi się lubię.
Ale.. parę lat temu byłem o włos od bójki z jednym z mężów tych przyjaciółek - i tak wiem - totalnie nie wydaje Wam się , że mogę być ''skory do bitki '' - ale jak słyszę, od wydawałoby się dorosłego i dojrzałego faceta - na stanowisku i tzw. na poziomie , że oddał swojego psa do schroniska - bo ten zaczął ślepnąć i do czego taki pies - dostałem białej gorączki, Autentycznie gotowałem się w środku i od słowa do słowa doszło do bardzo ostrych słów i jak nie mogłem go sięgnąć to chciałem go walnąć butelką  po piwie .  Po prostu jak ja słyszę takie rzeczy - uruchamiam się . od razu mi się przypomniało jak przed narodzinami córki musieliśmy uśpić naszego psa  - mieliśmy go 16 lat - i mój ojciec kawał chłopa wył jak bóbr - a taki  śmieć jeszcze się śmieje prosto w twarz.   niby po jakimś czasie przyszedł i wyciągnął rękę - ale ja mu jej nie podałem.
wiem , będę dla was dziecinny , albo ,że się nie umiem zachować w towarzystwie - ale do dziś żałuję , że nie rzuciłem jednak tą butelką.
również będzie kilku pieprzonych ''maczo'' - czyli jak się nawalą to znów będzie pokazywanie pornosów/ gołych kobiet jak żony się oddalą , opowiadania o tym jakie to ''zajebiste dupy '' są u nich w pracy a do jakich muszą przychodzić do domów. no i czasem jeszcze pytania w stylu : jak ja sobie mogłem starszą wziąć.
nie zrozumcie mnie opacznie - ja nie jestem taki zniewieściały i ''święty'' ale to jak oni mówią , o czym i w jak obrzydliwym tonie czasem mówią o swoich żonach - a potem zdjęcia z nimi i na fejsa (czasem to i mnie proszą żebym zrobił ) to przekracza wszelkie normy , nie wiem jak wam to opisać nawet naprawdę - ja będąc jeszcze w wieku nie wiem 18stu lat nie byłem tak zboczony jak oni - to chore aż.
i ja wiem , można nie słuchać , można ignorować , ale  jestem raczej typem człowieka  , który woli unikać - minęło parę lat - jak tamten kretyn znów wziął jakieś biedne stworzenie i oddał to nie ręczę za siebie..
i ogólnie nie mam nastroju .
zapisałem nas na 16 w piątek - do kobiety . zobaczymy jak pójdzie.  Powiem żonie ,że jeśli nie będę czuł , że mi  pomaga to trzeba będzie zmienić.

A ja myślałam, że jesteś spokojniejszy, w domu podkulałeś ogon, a w towarzystwie  się uruchomiłeś, choć to nie była Twoja sprawa.
W tej sytuacji, jak generalnie źle się czujesz w tym towarzystwie, to twardo powiedz żonie, że nie idziecie, a nie, że ona może iść sama.
Nie może być tak w związku, że każdy chodzi sam na imprezy, niech w tej sytuacji jedzie do ojca, tu jest inna sprawa, gdzie może jechać bez Ciebie.

Chyba w twoim, zwiazek i partner nie jest od tego zeby komus zakazywac i nakazywac. Niech idzie sama jak tak bardzo chce ale bardzo dziwnych ona ma znajomych. Moze to kwestia roznic pokoleniowej, osoby po 50 bywaja bardzo specyficzne.

565

Odp: czy kocha ?
Halina3.1 napisał/a:
wieka napisał/a:
netk53521 napisał/a:

chodzi o to ,że ja wiem , kto tam mniej więcej będzie i nie mam zbyt wielkiej ochoty iść.
Podejrzewam będzie max 15 osób. Będzie kilka fajnych osób - przyznaję z niektórymi się lubię.
Ale.. parę lat temu byłem o włos od bójki z jednym z mężów tych przyjaciółek - i tak wiem - totalnie nie wydaje Wam się , że mogę być ''skory do bitki '' - ale jak słyszę, od wydawałoby się dorosłego i dojrzałego faceta - na stanowisku i tzw. na poziomie , że oddał swojego psa do schroniska - bo ten zaczął ślepnąć i do czego taki pies - dostałem białej gorączki, Autentycznie gotowałem się w środku i od słowa do słowa doszło do bardzo ostrych słów i jak nie mogłem go sięgnąć to chciałem go walnąć butelką  po piwie .  Po prostu jak ja słyszę takie rzeczy - uruchamiam się . od razu mi się przypomniało jak przed narodzinami córki musieliśmy uśpić naszego psa  - mieliśmy go 16 lat - i mój ojciec kawał chłopa wył jak bóbr - a taki  śmieć jeszcze się śmieje prosto w twarz.   niby po jakimś czasie przyszedł i wyciągnął rękę - ale ja mu jej nie podałem.
wiem , będę dla was dziecinny , albo ,że się nie umiem zachować w towarzystwie - ale do dziś żałuję , że nie rzuciłem jednak tą butelką.
również będzie kilku pieprzonych ''maczo'' - czyli jak się nawalą to znów będzie pokazywanie pornosów/ gołych kobiet jak żony się oddalą , opowiadania o tym jakie to ''zajebiste dupy '' są u nich w pracy a do jakich muszą przychodzić do domów. no i czasem jeszcze pytania w stylu : jak ja sobie mogłem starszą wziąć.
nie zrozumcie mnie opacznie - ja nie jestem taki zniewieściały i ''święty'' ale to jak oni mówią , o czym i w jak obrzydliwym tonie czasem mówią o swoich żonach - a potem zdjęcia z nimi i na fejsa (czasem to i mnie proszą żebym zrobił ) to przekracza wszelkie normy , nie wiem jak wam to opisać nawet naprawdę - ja będąc jeszcze w wieku nie wiem 18stu lat nie byłem tak zboczony jak oni - to chore aż.
i ja wiem , można nie słuchać , można ignorować , ale  jestem raczej typem człowieka  , który woli unikać - minęło parę lat - jak tamten kretyn znów wziął jakieś biedne stworzenie i oddał to nie ręczę za siebie..
i ogólnie nie mam nastroju .
zapisałem nas na 16 w piątek - do kobiety . zobaczymy jak pójdzie.  Powiem żonie ,że jeśli nie będę czuł , że mi  pomaga to trzeba będzie zmienić.

A ja myślałam, że jesteś spokojniejszy, w domu podkulałeś ogon, a w towarzystwie  się uruchomiłeś, choć to nie była Twoja sprawa.
W tej sytuacji, jak generalnie źle się czujesz w tym towarzystwie, to twardo powiedz żonie, że nie idziecie, a nie, że ona może iść sama.
Nie może być tak w związku, że każdy chodzi sam na imprezy, niech w tej sytuacji jedzie do ojca, tu jest inna sprawa, gdzie może jechać bez Ciebie.

Chyba w twoim, zwiazek i partner nie jest od tego zeby komus zakazywac i nakazywac. Niech idzie sama jak tak bardzo chce ale bardzo dziwnych ona ma znajomych. Moze to kwestia roznic pokoleniowej, osoby po 50 bywaja bardzo specyficzne.

Nie zakazywać i nakazywać, a przekonać na argumenty, jeśli tego nie wie, każdy powinien sam wiedzieć co wypada, co nie.

566

Odp: czy kocha ?
wieka napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:
wieka napisał/a:

A ja myślałam, że jesteś spokojniejszy, w domu podkulałeś ogon, a w towarzystwie  się uruchomiłeś, choć to nie była Twoja sprawa.
W tej sytuacji, jak generalnie źle się czujesz w tym towarzystwie, to twardo powiedz żonie, że nie idziecie, a nie, że ona może iść sama.
Nie może być tak w związku, że każdy chodzi sam na imprezy, niech w tej sytuacji jedzie do ojca, tu jest inna sprawa, gdzie może jechać bez Ciebie.

Chyba w twoim, zwiazek i partner nie jest od tego zeby komus zakazywac i nakazywac. Niech idzie sama jak tak bardzo chce ale bardzo dziwnych ona ma znajomych. Moze to kwestia roznic pokoleniowej, osoby po 50 bywaja bardzo specyficzne.

Nie zakazywać i nakazywać, a przekonać na argumenty, jeśli tego nie wie, każdy powinien sam wiedzieć co wypada, co nie.

Trudno zeby ona sie odciela calkiem od znajomych, bo on kiedys tam mial jakas siare z jednym z facetem.

567

Odp: czy kocha ?

Pozwólcie,że wrzucę łyżkę dziegciu do tej beczki miodu.Nie wierzę w cudowną przemianę żony autora wątku.Nie po jednej rozmowie.Dla mnie ,to gra.Policzyla sobie zyski i straty z ew.rozstania.Utrata stabilności,kasy (gabinet w domu męża do którego nie ma żadnych praw),wynajem nie jest tani,może części pacjentów.Lepiej położyć uszy po sobie i przeczekać.Nie zapominajmy jej postępowania i zachowania w stosunku do autora przez chyba rok.Obym się mylił autorze  ale na defiladę zwycięstwa bym poczekał.Pozdrawiam

568

Odp: czy kocha ?
Selkirk napisał/a:

Pozwólcie,że wrzucę łyżkę dziegciu do tej beczki miodu.Nie wierzę w cudowną przemianę żony autora wątku.Nie po jednej rozmowie.Dla mnie ,to gra.Policzyla sobie zyski i straty z ew.rozstania.Utrata stabilności,kasy (gabinet w domu męża do którego nie ma żadnych praw),wynajem nie jest tani,może części pacjentów.Lepiej położyć uszy po sobie i przeczekać.Nie zapominajmy jej postępowania i zachowania w stosunku do autora przez chyba rok.Obym się mylił autorze  ale na defiladę zwycięstwa bym poczekał.Pozdrawiam

Dla mnie to też bardzo dziwne, może mieć  drugie dno.
Wie, że mąż nie zechce tam pójść, więc jej na rękę będzie jak pójdzie sama... Żeby tak się napalić na Andrzejki, skoro ojciec zaprosił... Dla mnie to podejrzane.

569

Odp: czy kocha ?

Może jakiś atrakcyjny pacjent,który jeszcze nie wyplynął.Życie zna takie przypadki.Obym się mylił.

570

Odp: czy kocha ?
Selkirk napisał/a:

Może jakiś atrakcyjny pacjent,który jeszcze nie wyplynął.Życie zna takie przypadki.Obym się mylił.

Bardziej miałam na myśli exa, ale też mogę się mylić.

571 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2024-11-28 13:42:43)

Odp: czy kocha ?

No dobra, przeczytałam wszystkie posty w temacie, więc wtrącę swoje trzy grosze.
A właściwie osiem groszy, bo tyle sobie wypunktowałam kwestii, które chciałabym poruszyć.

1. Ta akcja, gdy żona pobiegła poskarżyć się Twojemu ojcu

Co ona chciała tym osiągnąć? Jak w ogóle można wciągać postronne osoby do konfliktów małżeńskich? Mi się to w głowie nie mieści.
Przez WIELE MIESIĘCY miała problem, by poruszyć ten temat z własnym mężem, unikała rozmowy jak ognia, zbywała, a teraz nagle taka otwarta, że przed teściem się spowiada?
Naprawdę dziwną kobietę wybrałeś sobie na żonę. Bez urazy.
Ja bym tego nie darowała na pewno.
Tylko niepotrzebnie poróżniła Cię z własnym ojcem.
Jeszcze te insynuacje, że może masz kochankę.
Czyżby szykowała sobie grunt na wypadek rozwodu?

Kolejna sprawa, że zachowanie Twojego ojca również pozostawia wiele do życzenia.
Nie dał Ci za bardzo dojść do słowa, bo przyjął jej wersję za pewnik, próbował rozstawiać po kątach jak jakiegoś dzieciaka, a na koniec zastosował szantaż emocjonalny. Weźmiesz rozwód, to zostaniesz wykluczony z rodziny. Zero zrozumienia, tylko krytyka, wpędzanie w poczucie winy i nacisk, bo ma być tak, jak wymarzyli sobie inni. Zamiast się zmartwić, że może u syna dzieje się źle, że może już sobie nie radzi z tym wszystkim, dlatego poszedł na terapię, by sobie POMÓC, to jeszcze próbował Ci wmówić, że wina leży w Tobie.
Zawsze tak między Wami było?

2. Postawienie się teściowi pierwszy raz

Nie jestem zwolenniczką rzucania bluzgami, ale silne emocje są w tej sytuacji zrozumiałe, więc nie oceniam.
Na pewno duży plus za to, że po raz kolejny nie przemilczałeś i nie zasiadłeś z tym człowiekiem do stołu, jakby nic się nie stało. Przy okazji żona mogła się na własne oczy przekonać, że nie dasz sobą bez końca pomiatać. Według mnie kobieta MUSI widzieć takie rzeczy, musi dostrzegać siłę swojego mężczyzny. Wiadomo, że nie chciała, byś wchodził w otwarty konflikt z jej ojcem, ale podświadomie mogła odbierać Twoją bierną postawę za niemęską.
Nawet jeśli sama Cię do niej nakłaniała.

3. Kontakt z byłym facetem

Czy ona nadal ma z nim ten kontakt, czy nie?
Bo nie do końca potrafię wywnioskować z Twoich postów.

4. Jej terapia

Bardzo mnie zdziwiło, gdy w tak krótkim czasie Twoja żona przeszła od namawiania Cię, abyś zrezygnował z chodzenia na terapię, a przecież zaangażowała w to nawet Twojego ojca, do podjęcia decyzji, że sama się na nią zapisze. A potem to jej ciągłe milczenie, zamyślenie, gdy wracała do domu po sesjach. Mi to z jakiegoś powodu zapaliło czerwoną lampkę. Jesteś pewien, że ona naprawdę była w tym czasie u terapeuty, a nie na przykład na spotkaniach z byłym?

Nie chcę jej o nic oskarżać, ale jakoś mi się to wszystko nie klei.

Zwłaszcza, że nagle zaczęła się czepiać o różne rzeczy, które nigdy wcześniej jej nie przeszkadzały. Jak to gotowanie, czy siedzenie przy komputerze. Wywlekła jakieś sytuacje sprzed wielu lat, że niby taki byłeś dla niej niedobry, że nie potrafiłeś nawet zrobić dla niej obiadu, gdy była w ciąży, a jeszcze wykorzystywałeś innych do pomocy. Zasugerowała, że nie zachowujesz się jak dorosły facet, rzuciła uszczypliwą uwagę na temat Twojej matki.

Tak, jakby coś sprawiło, że jeszcze mocniej jej obrzydłeś.
A teraz mieliła w głowie przeszłość, by udowodnić samej sobie, że ta niechęć jest uzasadniona.
Na moje to nie wróży dobrze.

Ewentualnie może próbuje się zemścić za to, że zachciało Ci się nagle zmian.
Ona nie ma ochoty na żadne fikołki, więc szuka sposobu, by Ci utrudnić życie.
Do tej pory brała gotowanie na siebie, bo wiedziała, że Ty tego nie lubisz i nie potrafisz.
Pomyślała więc: jak ja musze robić coś, czego nie chcę, to on też!
Wersja light, choć też nie świadczyłaby o niej najlepiej.

5. Córka

Wiem, że dla Ciebie największą krzywdą, jaką możesz wyrządzić dziecku, jest rozwód z żoną i rozbita rodzina. Uwierz mi, jako osobie, która dużo się w życiu naoglądała i momentami MARZYŁA o tym, by rodzice w końcu zakończyli gehennę całej rodziny i się rozeszli, że dużo gorzej wpłynie na nią oglądanie matki, która być może nie kocha, a już na pewno nie szanuje ojca, przez co traktuje go ozięble, z dystansem i zniecierpliwieniem. Z drugiej strony ten nieszczęsny ojciec: spolegliwy, dający się rozstawiać po kątach i całe lata żebrzący o choć odrobinę czułości.

Myślisz, że ona tego nie widzi?
Na razie jej młody umysł może nie rozumieć wszystkiego, co się dzieje, ale prędzej czy później z tych elementów układanki wyłoni się pewien obraz i nie będzie to ciepły, rodzinny portret. 
Już nie mówiąc o tym, że w dorosłym życiu może sama powielić ten wzorzec.
Także, jak widzisz, finalnie niewiele dobra mogłoby wyniknąć z takiego poświęcenia.

Grania dzieckiem w wykonaniu Twojej żony nawet nie skomentuję, bo mogłabym powiedzieć o kilka słów za dużo.

6. Andrzejki

Gdzie żona była, że wróciła taka zadowolona? Mówiła Ci?
Może to wspólne wyjście na imprezę miało być rekompensatą za coś?
Dopiero co zabrała córkę do kina bez Ciebie, kłamiąc jej, że źle się czujesz.
A teraz nagle BARDZO BY CHCIAŁA iść razem?
Sorry, ale jestem z natury podejrzliwa, a Twoja żona nie wzbudza zaufania.

7. Robienie sobie wzajemnie na złość

Takie zagrywki może dają chwilowe poczucie wygranej, ale kropla drąży skałę, a tu już i tak niewiele zostało do ratowania.
Jeśli kochasz żonę i wierzysz, że macie jakąkolwiek szansę, by wyjść z tego obronną ręką, to musisz przestać.

Inna sprawa, że musiałby się chyba stać jakiś cud na miarę przemiany wody w wino, żeby dwoje dorosłych ludzi w podobnym czasie wprowadziło w głowie tak drastyczne zmiany, dojrzało emocjonalnie, przepracowało swoje deficyty, nauczyło się komunikować, weszło niejako w zupełnie nowe role i na końcu tej drogi wciąż chciało trwać u swego boku. Nie mówię, że to zupełnie niemożliwe, życie czasem zaskakuje, ale patrząc z zewnątrz wysnuwa się mało optymistyczne wnioski.

8. Rezygnowanie z siebie na rzecz rodziny

To Ci już pisano, ale tylko przypomnę, że MUSISZ mieć życie poza małżeństwem.
Musisz ISTNIEĆ jako jednostka, nie tylko jako integralna część Twojej żony.
Mieć znajomych, jakąś pasję, robić coś wyłącznie dla własnej przyjemności.
Czuć się wartościowym i zasługującym na szacunek mężczyzną.
A nie przyjmującym w milczeniu kolejne ciosy, usłużnym cieniem człowieka.
To Twoje życie. Nie będzie drugiego.
Wiem, straszny banał, ale warto o tym pamiętać.

Jak mi coś jeszcze przyjdzie do głowy, to dopiszę, a tymczasem dobranoc i powodzenia!

EDIT: Edytowałam, żeby było bardziej przejrzyście.

572

Odp: czy kocha ?

Dzień dobry ,
co do Andrzejek - niech idzie sama  , śmiało - ja nie mam z tym problemu. Już parę lat temu poszła sama na wesele ( a nawet dwa ) bo ja nie miałem najmniejszej ochoty siedzieć obok teścia , wysłuchiwać jego jadowitych wypowiedzi i gryźć się w język . Więc poszła sama , ale długo tam nie była z tego co pamiętam.
To nie jest tak , że ja już tak naiwnie patrzę na żonę jak kiedyś . Obserwuję ją i coraz częściej widzę , że .. mną manipuluję , zarzuca mojej mamie takie zagrywki - ale to właśnie ona ma pasywno- agresywne zachowania. Niby nic wprost - ale o coś jej zawsze chodzi.  Dziś rano np. przyniosła mi moją obrączkę - którą zostawiłem u siebie w garażu już parę miesięcy temu - ona tam sama  z siebie dotychczas NIGDY nie wchodziła - chyba, że ja byłem w środku i przyszła pogadać itp.  Swoje auto zostawia w garażu przy domu a mój jest na skraju naszej działki - tak go ustawiłem ,że np. jak coś robię ,to żebym nie hałasował - a od moich wyjazdów do Norwegii pasjonuję się stolarką i coś tam sobie dłubie i nie chcę przeszkadzać. Więc ona pierwszy raz poszła do mojego garażu i wzięła obrączkę. A ja sobie myślę - czy ona oby czegoś tam nie próbowała znaleźć  ? nie wiem , może zaczynam sobie wkręcać.. I daję mi w sypialni tę obrączkę i mówi , żebym nałożył . A ja do niej czy pamięta , że obrączka , którą nosiłem jest symbolem JEJ miłości i wierności  ? ona ,że oczywiście  . a ja ,że no właśnie- bo nie jestem pewny żadnych z rzeczy wymienionych . a ona co ? już łzy do oczu zaczęły napływać. mówię jej ,żeby przestała bo mnie to już nie wzrusza  - że znów płaczę nad sobą a powinna płakać nad nami .  Już sam czasem nie wiem co mam robić i jak z nią rozmawiać. Zapewnia mnie , że już z nim nie piszę i się nie spotyka ,że tylko wtedy jak w sklepie niedaleko jej rodziców go spotkaliśmy a tak to absolutnie nie ma żadnych ''schadzek''- ale nie wiem czy ufam jej słowom. A nie mam już ochoty się z nią szarpać o ten telefon ani jej śledzić.. Powiedziałem jej ,żeby odniosła obrączkę skąd ją wzięła - jak będę chciał to może ją kiedyś nałożę . (ogólnie to już nawet nie zwracam uwagi ,że jej nie mam - to w sumie bez znaczenia ) . Zapowiedziałem ,że na Andrzejki się nie wybieram .  Jak wychodziła do pracy to pyta a co z moimi urodzinami ?  to jej mówię : miałaś lekceważący stosunek jak chciałem coś zorganizować , powiedziałaś, że być może lecisz do Hiszpanii  a teraz pytasz mnie co z twoimi urodzinami - masz tupet naprawdę.  Tak parę sekund stała jakby nie dowierzała - bo pewnie myślała ,że zaraz jak zwykle z entuzjazmem będę wymyślał jej atrakcję - niedoczekanie .

573

Odp: czy kocha ?

yikes

Jajka wczoraj wyrosły, a teraz chyba włosy zaczynają powoli je porastać!

co to będzie za tydzień! Nie mogę się doczekać relacji już big_smile

574

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

Dzień dobry ,
co do Andrzejek - niech idzie sama  , śmiało - ja nie mam z tym problemu. Już parę lat temu poszła sama na wesele ( a nawet dwa ) bo ja nie miałem najmniejszej ochoty siedzieć obok teścia , wysłuchiwać jego jadowitych wypowiedzi i gryźć się w język . Więc poszła sama , ale długo tam nie była z tego co pamiętam.
To nie jest tak , że ja już tak naiwnie patrzę na żonę jak kiedyś . Obserwuję ją i coraz częściej widzę , że .. mną manipuluję , zarzuca mojej mamie takie zagrywki - ale to właśnie ona ma pasywno- agresywne zachowania. Niby nic wprost - ale o coś jej zawsze chodzi.  Dziś rano np. przyniosła mi moją obrączkę - którą zostawiłem u siebie w garażu już parę miesięcy temu - ona tam sama  z siebie dotychczas NIGDY nie wchodziła - chyba, że ja byłem w środku i przyszła pogadać itp.  Swoje auto zostawia w garażu przy domu a mój jest na skraju naszej działki - tak go ustawiłem ,że np. jak coś robię ,to żebym nie hałasował - a od moich wyjazdów do Norwegii pasjonuję się stolarką i coś tam sobie dłubie i nie chcę przeszkadzać. Więc ona pierwszy raz poszła do mojego garażu i wzięła obrączkę. A ja sobie myślę - czy ona oby czegoś tam nie próbowała znaleźć  ? nie wiem , może zaczynam sobie wkręcać.. I daję mi w sypialni tę obrączkę i mówi , żebym nałożył . A ja do niej czy pamięta , że obrączka , którą nosiłem jest symbolem JEJ miłości i wierności  ? ona ,że oczywiście  . a ja ,że no właśnie- bo nie jestem pewny żadnych z rzeczy wymienionych . a ona co ? już łzy do oczu zaczęły napływać. mówię jej ,żeby przestała bo mnie to już nie wzrusza  - że znów płaczę nad sobą a powinna płakać nad nami .  Już sam czasem nie wiem co mam robić i jak z nią rozmawiać. Zapewnia mnie , że już z nim nie piszę i się nie spotyka ,że tylko wtedy jak w sklepie niedaleko jej rodziców go spotkaliśmy a tak to absolutnie nie ma żadnych ''schadzek''- ale nie wiem czy ufam jej słowom. A nie mam już ochoty się z nią szarpać o ten telefon ani jej śledzić.. Powiedziałem jej ,żeby odniosła obrączkę skąd ją wzięła - jak będę chciał to może ją kiedyś nałożę . (ogólnie to już nawet nie zwracam uwagi ,że jej nie mam - to w sumie bez znaczenia ) . Zapowiedziałem ,że na Andrzejki się nie wybieram .  Jak wychodziła do pracy to pyta a co z moimi urodzinami ?  to jej mówię : miałaś lekceważący stosunek jak chciałem coś zorganizować , powiedziałaś, że być może lecisz do Hiszpanii  a teraz pytasz mnie co z twoimi urodzinami - masz tupet naprawdę.  Tak parę sekund stała jakby nie dowierzała - bo pewnie myślała ,że zaraz jak zwykle z entuzjazmem będę wymyślał jej atrakcję - niedoczekanie .

Nie wiem co miała znaczyć ta obrączka na noc, może oczekiwała Twojej łóżkowej inicjatywy, bo chce wrócić do tego co było.

A co do swojej inicjatywy w tym względzie nie potrafi się przemóc, skoro nigdy tego nie robiła i nie ma ochoty na seks, raczej nie oczekuj, że będziesz ją pociągał seksualnie.

Może więc nie przeginaj, jak chcesz zachować rodzinę, wystarczy jak osiągniesz balans w relacji, oprócz łóżkowej.

575

Odp: czy kocha ?

A więc żona po tylu latach zaczęła spadać z piedestału.
Uczłowieczyłeś ją, dlatego coraz wyraźniej dostrzegasz jej wady.
Pytanie tylko, czy na końcu tego procesu wciąż będziesz chciał przy niej zostać.

Póki co widać, że oboje się miotacie w tej nowej sytuacji.
Ty pewnie dopiero się rozkręcasz, chwytasz wiatr w żagle i mam wrażenie, że spodobała Ci się ta nowa rola.
Ona z kolei brzmi na mocno zagubioną, może nawet przerażoną tak drastycznymi zmianami.
Wiem, że masz do niej dużo żalu, bardzo słusznie zresztą, ale postaraj się nie przeginać.
Czasu nikt już przecież nie cofnie, a stawianie między Wami kolejnych murów nie działa na korzyść małżeństwa.
Chyba, że zmieniłeś zdanie i myślisz o rozwodzie?

Czego Ty byś właściwie teraz chciał autorze? Jakich kroków z jej strony oczekujesz?
Co musiałaby zrobić, byś uwierzył, że jej też na Was zależy?
Jak widzisz następne tygodnie, czy miesiące?
Wciąż planujecie pójść na tę wspólną terapię?

576

Odp: czy kocha ?

witam ,
do Rity - dziękuję - muszę przyznać ,że sam siebie zaskoczyłem - nie tylko tym ,że piszę o swoim małżeństwie - jakby nie patrzeć obcym ludziom , ale również tym ,że może nie wiem czy to mi ''pomaga'' - ale ostatnio stwierdziłem, że jest mi lżej. Bo piszę w 100% to co czuję , nie muszę patrzeć na słowa - właściwie teraz to tylko mam to forum i terapeutę - myślę , że mam zbyt ''zawiły'' (lekko to ujmując) problem w małżeństwie - i nie wiem czy byłbym w stanie się otworzyć tak na 100% nawet przed tym moim kumplem..
do wieki - obrączkę rano mi próbowała wcisnąć - a to,że w sypialni to było - to jakoś nie pomyślałem, że ma to znaczenie - raczej myślę przypadkowe.  Już odkąd mnie odtrąciła wtedy to zupełnie na nic nie liczę..
Żona wróciła dziś wcześniej , zrobiła obiad , posiedziała parę godzin z córką - i znów przyjechała po nią przyjaciółka - będą robić zakupy , dekorować salę itp. I nagle mi mówi ,że nie wie  czy się wyrobi jutro na 16 bo będą piec ciasta , gotować itp. Aż wdębiałem.  Pytam ją czy jakieś ciasta są ważniejsze od naszego małżeństwa a ona : nie wyglupiaj się , to taki tydzień jest zajęty. Pytam czy one tam bal dla ministrów urządzają , że ona nie jest w stanie wyrwać się na godzinę , zważywszy , że oprócz niej są tam jeszcze 4 inne kobiety?  westchnięcie i : ja jedno słowo a ty tysiąc.  więc pójdzie  ,ale wiecie .. jednak pierwszy krok do ratowania małżeństwa a pieczenie ciast- no jest różnica...  jakoś jak pomyślę co będzie jutro to mnie aż w żołądku ściska nie wiem czemu...

577

Odp: czy kocha ?

do Mrs. Happiness - witam ,
dziękuję za Pani wpis/y ,
hmm.. nie myślę o rozwodzie , raczej myślę o tym , że chcę żeby zaczęła dostrzegać , że między nami nie jest normalnie, nie było nawet jeszcze rok temu przed moją rozmową z kolegą. Pragnę z Nią być , dalej ją kocham , ale nie wiem czy ona zdaję sobie sprawę  jak długa droga przed nami jest żeby naprawdę się nie zatracić. Chodzi mi po głowie myśl, że ona pójdzie na terapię a za jakiś czas znów będzie ''po staremu'' i myślę co wtedy zrobię - i wtedy już wchodzę w strefę ''czarnej dziury'' . Chyba na razie taki ''progres'' zrobiłem - uświadomiłem sobie jaki już nie powinien i nie chcę być , co znów sprawia ,że wracamy do punktu wyjścia - mianowicie moja uległość względem niej , to ,że sam dałem jej wejść na głowę - i nie dziwie się ,że jest jej tam dobrze - zadomowiła się a kiedy ją z niej ''strąciłem'' chcę znów tam wejść - najlepiej żebym głowę zniżył jak zwykle żeby jej było tam wygodniej się dostać.  Czytałem ,że w związkach zdarza się , że jedna strona kocha bardziej - druga mniej - i ja co chyba oczywiste jestem tą pierwszą stroną.   Ale szczerze napiszę nie wiem co będzie i na co jestem ''gotowy'' jeszcze trzeba czasu - a chcę wierzyć , że z żoną damy radę.
I nie chcę być źle zrozumiany - kocham żonę ogromnie nadal , szanuję ją , ale czasem naprawdę myślę - czy ona zdaję sobie sprawę jaki byłby nasz związek/ życie razem , gdyby nie jej postępowanie ?  wątpię. Ja muszę być twardy - z nią nie ma innego wyjścia. Staram się pilnować, żeby nie przegiąć , bo wiem ,że jej też nie jest łatwo - myślę o jej uczuciach , ale zaczynam sobie zadawać pytanie - czy ona myśli o moich ? ale tak szczerze ?   
co ma być to będzie - z podjętej drogi nie zejdę - ona albo idzie ze mną  albo zostanie w tyle.

578

Odp: czy kocha ?

Dziwię się autorze,że męczyłeś się przez rok i nic w zasadzie z tym nie zrobiłeś.Ona robiła co chciała ,kiedy i z kim chciała a Ty przyjmowałeś wszystko na klatę i cierpiałeś w ramach miłości do kobiety sprzed lat.Sprzed lat bo ona była kimś zupełnie innym,nie tym kogo poznałeś i pokochałeś bezwarunkową miłością.Z jednej strony chwała Ci za to a z drugiej strony trąca to frajerstwem i naiwnością.Ale z tego co widzimy to już przeszłość.Żona jest zszokowana Twoją przemianą i chyba zaczęła się obawiać co możesz zrobić z waszym małżeństwem.Spadła z piedestału i chyba zaczęła Cię szanować znowu.Piszę chyba bo pewności nie masz i wiele dni minie nim ją uzyskasz.Dziwiło mnie to ,że kiedy ona przesiadywała w sypialni sama,robiła co chciała i rozmawiała z kim chciała całymi tygodniami Ty byłeś bierny.Wystarczył jakiś dyktafon czy kamerka i małbyś jakiś pełniejszy obraz na czym stoisz.Może się mylę a Ty nie piszesz na forum,że masz informacje jak wyglądał romans Twojej żony.Tak czy owak Ty decydujesz co zrobisz,decyzję są Twoje.Życzę mądrości i cierpliwości.Pozdrawiam.

579

Odp: czy kocha ?

Ma wymówkę, bo obawia się terapii małżeńskiej, niby się zgodziła, ale ciekawe czy w końcu do tego dojdzie.

Selkirk, nie było romansu, musiałbyś przeczytać pierwsze posty autora.

580 Ostatnio edytowany przez Selkirk (2024-11-28 21:53:21)

Odp: czy kocha ?

Może nie był to klasyczny romans ale moim skromnym zdaniem gospodarz wątku te rozmowy  żony  z exem traktował jako może nie zdradę ale co najmniej dużą nielojalność,bolesną i trudną do przełknięcia.Poza tym na pewno nie wiemy wszystkiego.Poczekajmy na Michała, może coś nam rozjaśni  w temacie.

581

Odp: czy kocha ?
Selkirk napisał/a:

Może nie był to klasyczny romans ale moim skromnym zdaniem gospodarz wątku te rozmowy  żony  z exem traktował jako może nie zdradę ale co najmniej dużą nielojalność,bolesną i trudną do przełknięcia.Poza tym na pewno nie wiemy wszystkiego.Poczekajmy na Michała, może coś nam rozjaśni  w temacie.

Ale to już było. Nie ma sensu rozpamiętywać bo Autor ma całkiem duza swiadomosc co się stało. Było minęło jest po nowemu. Życzę mu (im?) najlepszego. Trzymam kciuki choc nie wiem za co.  To juz musi autor zadecydować. Byle nie przewalil życia w nieszczęśliwym zwiazku. Choć to już chyba niemożliwe- za duzo rozumie

582

Odp: czy kocha ?

Ok. Bert44.Ja również im dobrze życzę.Może jestem głupi i staroświecki,tępy i niereformowalny ale jeżeli mam komuś przebaczyć to chcę wiedzieć komu i  za co.Podobnie jeśli mam trzymać kciuki za kogoś i za coś Pozdrawiam.

583 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2024-11-28 23:35:14)

Odp: czy kocha ?
Selkirk napisał/a:

Ok. Bert44.Ja również im dobrze życzę.Może jestem głupi i staroświecki,tępy i niereformowalny ale jeżeli mam komuś przebaczyć to chcę wiedzieć komu i  za co.Podobnie jeśli mam trzymać kciuki za kogoś i za coś Pozdrawiam.

Zgadza się.

Ale przede wszystkim chyba wszyscy tu chcieliby zeby to zona autora zrozumiała co się stało. Ona jak dziecko we mgle. Tak jak Mrs. Happiness mam wątpliwości co do terapii. Może też byc tak że ma słaba terapeutke/terapeute. Bo jej zmiany są pogłębieniem nieświadomości a nie wychodzeniem z tego. Tak sobie myślę jakie to życie/nasz mental jest czasami pokręcony. Nawet jeśli obie strony chcą to czasem nie potrafią. Bo schematy z dzieciństwa, bo przekonania, bo zle wzorce itd. Kurde jakie to czasem dołujące jak nie można się przebić przez "skorupe" drugiej strony

584

Odp: czy kocha ?

Nasze chciejstwo to tylko nasze chciejstwo.Moc sprawczą ma Michał,jego żona,terapeuta ,ktoś z rodziny,jakaś psiapsiółka a może ślepy traf.Moze być tak ,że nikt i nic nie da rady.Moim zdaniem małżeństwo bohaterów wątku jest do naprawienia i chyba jak wynika z opisu Michała obie strony tego chcą.Pozostaje nam tylko im gorąco kibicować.Obydwoje mają dla kogo żyć.

585 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2024-11-29 00:23:12)

Odp: czy kocha ?
Selkirk napisał/a:

Nasze chciejstwo to tylko nasze chciejstwo.Moc sprawczą ma Michał,jego żona,terapeuta ,ktoś z rodziny,jakaś psiapsiółka a może ślepy traf.Moze być tak ,że nikt i nic nie da rady.Moim zdaniem małżeństwo bohaterów wątku jest do naprawienia i chyba jak wynika z opisu Michała obie strony tego chcą.Pozostaje nam tylko im gorąco kibicować.Obydwoje mają dla kogo żyć.

Michał ma już niewiele mocy sprawczej. Tzn w stosunku do siebie tak ale zony? Wydaje mi się  że piłka jest po jej stronie. Pomimo megafrustracji wydaje się że moglby znow w to wejść. Ale na innych warunkach których jego zona wciąż nie rozumie. Musi jednak byc czujny zeby w tej nakręcającej się spirali umiał zahamować dostrzec jeśli ona zacznie się zmieniać.

Autorze wiemy o teściu. A jaka jest teściowa? Jaki ma kontakt z zona? Są szczere? Jest więź? Wystepuje w roli współrozmówcy czy doradcy? Co mówi, jak przekazuje? Tak z ciekawości bo staram się zrozumieć co siedzi w jej głowie? Jak wyglądało malzenstwo jej rodziców? Wiemy ze ojciec jest chamski ale jak sie dogadywali? Jaka byla rola tesciowej? Ma rodzeństwo? Jak przeginam to nie pisz bo to wchodzenie w Twoje życie, wiem. Ale ze jestesmy anonimowo tonmoze napiszesz

Posty [ 521 do 585 z 2,640 ]

Strony Poprzednia 1 7 8 9 10 11 41 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024