czy kocha ? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 5 6 7 8 9 41 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 391 do 455 z 2,640 ]

391 Ostatnio edytowany przez Legat (2024-11-11 11:34:07)

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

pisałem jej ,że mam dosyć tego jak jest , tego ,że czuję ,że coś przede mną ukrywa ,że myślałem, że będzie lepiej i sądziłem, że ona też tak chcę a nie widzę tego po niej.

A dlaczego ona miała by cokolwiek zmieniać? Bo tak tobie się odwidziało? Jej jest dobrze jak jest.
Takie teksty to kobieta może wrzucać, bo facet powinien coś z tym zrobić. A ona najzwyczajniej w świecie może tego nie potrafić. Robiła za posągowy ideał i teraz co ma zrobić?

Zobacz podobne tematy :

392

Odp: czy kocha ?

teraz piszę z tym kumplem , który namówił mnie na squasha - ale nie wiem czy nie pomyśle o innym sporcie.
on chyba za dużo kombinuję i coś mi się nie podoba. Napisał żebym kategorycznie nie mówił  żonie o tym że się zapisałem na ten trening bo jak ona zobaczy tę trenerkę to mnie niby z domu nie wypuści.
czyli ja już czuję kłopoty .   bo oliwy do ognia nie zamierzam dolewać.

393 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-11-11 12:40:16)

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

dzień dobry ,
dzięki za wpisy.
żona zadzwoniła dzisiaj rano- przyjadą z córką po południu.
ton głosu niby miała w miarę normalny..
wczoraj jak do niej pisałem to jej nie przepraszałem - nie wspominałem nic o tamtej sytuacji - ale przeproszę ją dziś na pewno.
pisałem jej ,że mam dosyć tego jak jest , tego ,że czuję ,że coś przede mną ukrywa ,że myślałem, że będzie lepiej i sądziłem, że ona też tak chcę a nie widzę tego po niej.
Byłem w szoku jak mnie uderzyła- zawsze jest tak opanowana , powściągliwa a żeby uderzyć...
U nas nigdy nie było takich rzeczy - nigdy...

Ja siedziałeś cicho pod pantoflem to nie było, po drugie akcja wywołuje reakcję.
Jak już, to powinniście przeprosić się wzajemnie.

394

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

teraz piszę z tym kumplem , który namówił mnie na squasha - ale nie wiem czy nie pomyśle o innym sporcie.
on chyba za dużo kombinuję i coś mi się nie podoba. Napisał żebym kategorycznie nie mówił  żonie o tym że się zapisałem na ten trening bo jak ona zobaczy tę trenerkę to mnie niby z domu nie wypuści.
czyli ja już czuję kłopoty .   bo oliwy do ognia nie zamierzam dolewać.

Z ciebie to jednak piz*a jest.

395 Ostatnio edytowany przez Legat (2024-11-11 12:50:20)

Odp: czy kocha ?
Samba napisał/a:

Z ciebie to jednak piz*a jest.

big_smile
Życie. Czasem to sie nie ma co dziwić, że żona ma kogos innego boku. smile

wieka napisał/a:

Jak już, to powinniście przeprosić się wzajemnie.

Oczywiście. Powinni nawet popłakać nad swoim żywotem.

396

Odp: czy kocha ?

bo nie chcę stwarzać dodatkowych problemów to jestem piz..ą no nie wierzę.
znając moje szczęście ostatnio to coś z tego może wyniknąć niepotrzebnego.

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

ale przeproszę ją dziś na pewno.

O kwiatach nie zapomnij. I mam nadzieję że będziesz je wręczał w odpowiedniej pozycji, koniecznie na obu kolanach;)


wieka napisał/a:

Ja siedziałeś cicho pod pantoflem to nie było, po drugie akcja wywołuje reakcję.

Siedziałeś? Xd

Wciąż tam siedzi, tylko że teraz próbuje się czasem dosyć chaotycznie wyrwać.


Samba napisał/a:
netk53521 napisał/a:

teraz piszę z tym kumplem , który namówił mnie na squasha - ale nie wiem czy nie pomyśle o innym sporcie.
on chyba za dużo kombinuję i coś mi się nie podoba. Napisał żebym kategorycznie nie mówił  żonie o tym że się zapisałem na ten trening bo jak ona zobaczy tę trenerkę to mnie niby z domu nie wypuści.
czyli ja już czuję kłopoty .   bo oliwy do ognia nie zamierzam dolewać.

Z ciebie to jednak piz*a jest.

Wstyd mi, jako mężczyźnie, czytając takie posty. Zero męskości w tym, totalna podległość.
Gdyby to jeszcze działało w obie strony, ale panna w tym czasie ostro kombinuje.
Będzie jeszcze wesoło w tym grajdołku. 

On już nie chce się płaszczyć zaly czas, ale tak mu weszło w krew że nie umie inaczej na dłuższą metę. A ona wie jak nim kręcić.

398

Odp: czy kocha ?
Ela210 napisał/a:

A co ma być na pozwie?
Wysoki sądzie, kiedyś miałem grypę a żona na parę godzin wyszła do kina?
Albo gdy rozpłakałem się na pogrzebie westchnęla zamiast mnie przytulić?
Teść mnie jie lubi, a reszta jej rodziny tak?
Kolega mówi, że żoną mnie nie kocha? big_smile

Myślisz że w tych sądach głupki siedzą ? smile


Stara a głupia…

399 Ostatnio edytowany przez Alessandro (2024-11-11 17:30:15)

Odp: czy kocha ?

Wielu myśli, że proces sądowy wygląda dokładnie tak jak programy typu "Sędzia Anna Maria Wesołowska" czy "Sąd rodzinny". Albo nasłuchają się głupot od znajomych. Żyjemy w czasach, gdzie autorytetów szuka się u wujka Google lub u cioci Wikipedii. Takie mamy "wesołe" (w)czasy big_smile
Na szczęście można spotkać jeszcze jednostki, dla których myślenie jest procesem poznawczym.

400 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2024-11-11 17:57:00)

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

to chyba był jednak błąd żebym poszedł na tę terapię. Chyba źle działa . W ogóle nie powinienem tego wszystkiego ruszać. zrobiłem wczoraj duży błąd. duży. ja bym się po sobie przenigdy nie spodziewał .
wczoraj rano zawiozłem córkę na zajęcia , wracam a żona akurat szykuję się do wyjścia - a niby zrobiliśmy plany na cały dzień  - zakupy w galerii , potem może jakaś restauracja itp. W trakcie tego jak mówiłem do niej (pytałem czemu wychodzi skoro mieliśmy plany) zaczął wibrować jej telefon (ostatnio jestem tak wyczulony na tym punkcie - może przesadnie) wkurzyłem się i mówię : daj mi telefon do ręki  - ona się zaśmiała ironicznie , że już raz mi pokazała i starczy. Powtórzyłem żeby mi dała telefon ,że jeśli to nie on to przecież nic złego a ona ,że absolutnie nie ma mowy. Jak znów zawibrował to szybko chciałem złapać za ten telefon ale ona w pół sekundy przełożyła go z lewej ręki do prawej  - przez co ja mocno zacisnąłem jej nadgarstek - a jak się zorientowałem co zrobiła to się tak wkurzyłem ,że znów kręci ,że zacisnąłem go mocniej .  całe życie nie miałem w sobie agresji ani kszty ani trochę - mówię jej oddaj ten telefon  a ona wzięła i uderzyła mnie nim w skroń .
ja już nie wiem co robić, nie wiem. żeby mi ktoś powiedział ,że coś takiego się wydarzy to nigdy bym nie uwierzył.
teraz siedzi u teściów z córką aż do jutra.  nie odzywa się do mnie , nie odpisuję i nie odbiera.  nie wiem co mam robić a boję  się  ,że sytuacja zaczyna się zaostrzać a zawsze był spokój ...

Zastanawiam się, w jakiej sytuacji mogłabym uderzyć swojego partnera. Przychodzą mi do głowy tylko dwie możliwości: W obronie własnej - bezwarunkowo, oraz w sytuacji gdy straciłam do niego szacunek. U was obie opcje zadziałały jednocześnie.

401

Odp: czy kocha ?

Jak życie pokazuje, szacunek partnera można nieraz stracić bardzo łatwo..

402

Odp: czy kocha ?
Kaszpir007 napisał/a:
Shoggies napisał/a:

Ona Ci nie odpowiada - znajdź sobie zajęcie. Spędź czas z córką, idź pobiegać, obejrzyj serial, poczytaj książkę. Ona wychodzi, chociaż mieliście plany - to też sobie coś zorganizuj, pójdź do kina, spotkaj się z kolegą. Nie po to, żeby jej robić na złość, tylko po to żeby się nauczyć robić rzeczy dla siebie.

No tak.

Myślę że telefon broniła przed "mężem" niczym lwica młode bo rozmawiał o pieczeniu ciast z Basią z pracy wink

Tak samo jak ukrywa sie z telefonem w ubikacji przed mężem aby on nie zobaczył tajnego przepisu na jabłecznik od znajomej smile

Myślę że masz rację. Może podrzucić kobiete do swojego ukochanego a w tym czasie pójść pobiegać. Potem  odebrać żone.
Nie ma co za dużo myśleć. Zapewne z facetem piekli ciasta albo czytali książki przecież wink
A on dalej niech będzie uczynny i nie zawraca sobie głowy takimi rzeczami.

W tym czasie przecież może pobiegać albo iśc na spacer  smile

Czytanie ze zrozumieniem się kłania smile Czy ja napisałam, że ma żonę zawozić do kochanka? Nie, on ma się umieć zajmować sobą i przestać skupiać na niej.
Nie zmusisz do niczego dorosłego człowieka.
Dlaczego on ma ją sprawdzać czy pisze z byłym? Przecież ona się z tym nie kryje, zachowuje się tak, żeby on wiedział z kim ona pisze i kiedy i jak długo, bo wie, że go to boli i go prowokuje. I udaje jej się. A on co, ma odstawiać w drzwiach Rejtana i się z dorosłą kobietą szarpać o telefon, jakby mieli po piętnaście lat? To nie jest telenowela brazylijska, tylko życie. Jeszcze kilka takich akcji i autor pęknie. Bo skoro się z nim nie da po dobroci, to ona będzie mu takie akcje wycinać. No to jest mało fajna sytuacja, ale Autor napisał, że się nie chce z nią rozstawać, więc pozostaje mu zacisnąć zęby i robić swoje.
Chyba, że znasz jakieś trzecie wyjście?

403

Odp: czy kocha ?
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:

Wstyd mi, jako mężczyźnie, czytając takie posty. Zero męskości w tym, totalna podległość.
Gdyby to jeszcze działało w obie strony, ale panna w tym czasie ostro kombinuje.
Będzie jeszcze wesoło w tym grajdołku. 

On już nie chce się płaszczyć zaly czas, ale tak mu weszło w krew że nie umie inaczej na dłuższą metę. A ona wie jak nim kręcić.

Niepotrzebnie tobie jest wstyd. Ktoś inny to nie ty.
Tak, gra nim równo.
On też powinien nauczyć się grać, jeśli planuje z nią dalsze życie.

404

Odp: czy kocha ?

dzień dobry ,
wczoraj żona wróciła - przeprosiłem ją za to co zrobiłem , ona również mnie za to ,że mnie uderzyła.  Powiedziała, że sytuacja już tak wygląda, że ona sama nie wie co ma robić i pójdzie na terapię (dziś ma  pierwszą sesję po pracy ).
Jednak kiedy już skończyliśmy o tym rozmawiać ona zaczęła kolejny temat , który już poruszaliśmy : czyli kupno działki . Dobre pół godziny jej zeszło na zrozumienie ,że kontynuowanie tego tematu na nic jej nie przyjdzie ,i w końcu odpuściła.
Jednak zauważyłem jedną dość zabawną rzecz : od kilku dni piszę wiadomości z tym kumplem , takie na temat tego squasha , innych sportów i trochę (ale nie dużo ) na temat żony -  dotychczas byłem znany z tego , że nie lubię smsować tylko zadzwonić i żona o tym doskonale wie ,więc teraz jak widzi mnie leżącego na sofie i piszącego z kimś nie umyka to jej uwadze . Co więcej - przez to ,że czasem coś w tych smsach jest o żonie więc wolę żeby nie widziała i jak się pochylała dać mi buzi ja odkręciłem telefon w drugą stronę - i wtedy co może być zabawne - spojrzała na mnie pełnym podejrzeń spojrzeniem - a ja jakby nic wróciłem do pisania jak tylko odeszła.  i możecie myśleć ,że zacząłem pisać celowo - otóż nie , ale jak już to się dzieję to nie przeszkadza mi to . Trochę to dziecinne wiem ,ale jak kątem oka widzę jak żona zerka na mnie piszącego z kumplem - naprawdę mam ochotę roześmiać się w głos. istnym cudem się powstrzymuję doprawdy.

405

Odp: czy kocha ?

A wiesz, ze terapia żony może pójść w różne strony? Niekoniecznie takie, w jakie byś sobie życzył.

406

Odp: czy kocha ?

staram się myśleć jednak pozytywnie . nie mam innego wyjścia coś musimy zacząć robić skoro sami sobie nie radzimy.

407

Odp: czy kocha ?

Sam jestem ciekawy w którym kierunku pójdzie terapia Twojej żony. Czas pokaże. Gdybanie nie ma sensu.

408

Odp: czy kocha ?

dobry wieczór,
żona wróciła bardzo małomówna, przygnębiona i dość zamyślona. Próbowałem spytać czy coś się stało , ale ona tylko poszła wziąć prysznic, nie chciała kolacji i położyła się do łóżka. Raczej nie było to udawane , widziałem ,że była dosyć taka jakby smutna. Jak zapytałem jak było powiedziała , że bardzo , bardzo ciężko. więcej nie wypytywałem..

409

Odp: czy kocha ?

dobry wieczór,
dziś miałem pierwszy trening squasha - było bardzo intensywnie , ciężko powiedzieć czy mi się spodobało - chyba trochę tak ,ale będę musiał zacząć pracować nad formą . Trenerka faktycznie bardzo profesjonalna i nie dawała mi odczuć , że jestem raczej w słabej formie.
Również dziś miałem raczej ostatnią sesję z moją terapeutką . Choć jeszcze się nad tym zastanawiam.
Powiedziałem jej o sytuacji z żoną. O tym co się wydarzyło - tak jak wam napisałem , tak i jej uczciwie to opowiedziałem choć nie było mi łatwo. I ta terapeutka zaczęła mówić ,że to bardzo zły sygnał , że tracę nad sobą kontrolę .
Mówię jej , że też bym w życiu nie pomyślał , że tak zrobię , że żyje z żoną 17 lat i ani razu się nie zdarzyło żebym chociaż pomyślał o agresji względem niej - a ona zaczęła jakieś snuć teorię, że widocznie miałem schowaną głęboko urazę i złość do żony , że teraz daje temu upust. Zaczęła pytać o małżeństwo moich rodziców - jakie było . Mówię jej ,że normalne , jak u większości. Zaczęła pytać czy ojciec przejawiał agresję względem matki - mówię jej zgodnie z prawdą , że nigdy - i coś tam zaczęła notować.  Mówię , że żona też mnie uderzyła , a jakbym przecież ją tak bardzo mocno ścisnął za rękę to z bólu chociaż jako odruch by mi kazała puścić  a ona do mnie coś w stylu : widać Pańska żona na niespodziewane ataki agresji reaguję inaczej niż Pan by chciał.   Ogólnie ta sesja kręciła się wokół tego ,że mam w sobie jakąś ukrytą niechęć do żony. W końcu zapytałem czy jakbym miał niechęć to chodziłbym na terapie a ona odpowiedziała pytaniem na pytanie : a kiedy ostatni raz uprawiali Państwo sex - to jej mówię ,że w grudniu zeszłego roku , ona pyta czy przez ten czas inicjowałem coś - ja jej ,że nie bo skoro moja żona nic nie robi to ja też już mam dość ciągle tego ,że ja muszę pierwszy bo tak to nic by nie było i to od lat. I pyta czy byliśmy u seksuologa  ,ja jej ,że nie . ona pyta czy żonie to proponowałem ja znów ,że nie ,ale mówię, że ona też nie i czy tylko mnie musi zależeć a ona na to : kiedy Pan żonie ostatnio komlement powiedział to już z sił opadłem mówię ,że nie pamiętam . I w sumie dobrze ,że ta sesja już się kończyła.  nie wiem co to miało być i nie wiem czy to było właściwe podejście jakoś dziwnie się po tym czułem.
a żona milcząca i bardzo zamyślona od wczoraj.

410

Odp: czy kocha ?

Poczekaj na jej ruch, sama musi się otworzyć.

411

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

dobry wieczór,
dziś miałem pierwszy trening squasha - było bardzo intensywnie , ciężko powiedzieć czy mi się spodobało - chyba trochę tak ,ale będę musiał zacząć pracować nad formą . Trenerka faktycznie bardzo profesjonalna i nie dawała mi odczuć , że jestem raczej w słabej formie.
Również dziś miałem raczej ostatnią sesję z moją terapeutką . Choć jeszcze się nad tym zastanawiam.
Powiedziałem jej o sytuacji z żoną. O tym co się wydarzyło - tak jak wam napisałem , tak i jej uczciwie to opowiedziałem choć nie było mi łatwo. I ta terapeutka zaczęła mówić ,że to bardzo zły sygnał , że tracę nad sobą kontrolę .
Mówię jej , że też bym w życiu nie pomyślał , że tak zrobię , że żyje z żoną 17 lat i ani razu się nie zdarzyło żebym chociaż pomyślał o agresji względem niej - a ona zaczęła jakieś snuć teorię, że widocznie miałem schowaną głęboko urazę i złość do żony , że teraz daje temu upust. Zaczęła pytać o małżeństwo moich rodziców - jakie było . Mówię jej ,że normalne , jak u większości. Zaczęła pytać czy ojciec przejawiał agresję względem matki - mówię jej zgodnie z prawdą , że nigdy - i coś tam zaczęła notować.  Mówię , że żona też mnie uderzyła , a jakbym przecież ją tak bardzo mocno ścisnął za rękę to z bólu chociaż jako odruch by mi kazała puścić  a ona do mnie coś w stylu : widać Pańska żona na niespodziewane ataki agresji reaguję inaczej niż Pan by chciał.   Ogólnie ta sesja kręciła się wokół tego ,że mam w sobie jakąś ukrytą niechęć do żony. W końcu zapytałem czy jakbym miał niechęć to chodziłbym na terapie a ona odpowiedziała pytaniem na pytanie : a kiedy ostatni raz uprawiali Państwo sex - to jej mówię ,że w grudniu zeszłego roku , ona pyta czy przez ten czas inicjowałem coś - ja jej ,że nie bo skoro moja żona nic nie robi to ja też już mam dość ciągle tego ,że ja muszę pierwszy bo tak to nic by nie było i to od lat. I pyta czy byliśmy u seksuologa  ,ja jej ,że nie . ona pyta czy żonie to proponowałem ja znów ,że nie ,ale mówię, że ona też nie i czy tylko mnie musi zależeć a ona na to : kiedy Pan żonie ostatnio komlement powiedział to już z sił opadłem mówię ,że nie pamiętam . I w sumie dobrze ,że ta sesja już się kończyła.  nie wiem co to miało być i nie wiem czy to było właściwe podejście jakoś dziwnie się po tym czułem.
a żona milcząca i bardzo zamyślona od wczoraj.

pisalam, ze do dupy ta terapeutka, jednak intuicja nie zawodzi.

412

Odp: czy kocha ?

hej ,
niby u nas spokojnie , ale od wczoraj coś mnie męczy.
Żona jak wspominałem odkąd poszła na tę terapię - to tak milcząca i zamyślona nie była nigdy. Nawet względem córki - oglądały coś w Tv , córka o coś zapytała a żona jakby w innym świecie dopiero za którymś razem jej odpowiedziała..
Jakaś taka jak nie ona . Wiem , wiem trzeba mnóstwo czasu i ja jej go daje. Już  w piątek na drugiej sesji była - ale nic nie mówi jak idzie itp. Zaczęła jakieś książki czytać psychologiczne.
A wczoraj leżymy w łóżku , prawie zasypiam a ona nagle : wiesz , ciągle myślę o tym co mówiłeś mi podczas tamtej rozmowy , że masz rację , że w naszych życiach potrzeba dużych zmian w głowach przede wszystkim.
a teraz siedzi od południa u przyjaciółek . i zauważyłem ,że unika mojego wzroku i kręci palcami obrączkę jakby jej zaczęła przeszkadzać. albo już sam sobie wkręcam do głowy.

413

Odp: czy kocha ?

może sobie wkręcasz. A może akurat jej spotkania z terapeutką dały jej do myślenia. Może unika wzroku, bo wstydzi się swojego wcześniejszego zachowania. Sama, jak mówisz, widzi potrzebę zmian waszych zachowań - a więc nie tylko Twojego, ale też jej. Może akurat jesteście na dobrej drodze do uratowania związku.

414

Odp: czy kocha ?

Czas pokaże, czy faktycznie sam się wkręcasz czy nie. Ja sądzę, że wkręcasz się. Jesteś w takim stanie emocjonalnym, że wiele różnych widocznych objawów tłumaczysz na swoją niekorzyść. To takie trochę katastroficzne myślenie. Co do Twojej żony to faktycznie te spotkania z terapeutą rzutują na jej obecne zachowanie. Nie wykluczone, że usłyszała wiele rzeczy, które dały Jej wiele do myślenia. Inaczej odbieramy słowa od osób nam najbliższych, a całkiem odmiennie od osób trzecich, obcych. Oby te terapie przełożyły się na korzyść i dobro Waszego małżeństwa.

415 Ostatnio edytowany przez netk53521 (2024-11-22 21:45:34)

Odp: czy kocha ?

Dobry wieczór ,
Od tego tygodnia uczęszczam na terapię do mężczyzny. Jakoś uznałem ,że tak będzie lepiej.
Natomiast zaczynam nie rozumieć żony.
W środę po pracy spotkała się z przyjaciółką - i co niepodobne do niej - wypiła dużo alkoholu .  Jak wróciła do domu taksówką- to nie była jakoś bardzo pijana , raczej ''podpita'' . Nie bełkotała czy inne rzeczy.
Może i źle zrobiłem , ale pomyślałem, że może to być dobra okazja na seks. Co zrobić jak od 11 miesięcy nic , często o tym myślę , nic nie poradzę. Więc jak poszła do sypialni to objąłem ją i zacząłem całować po szyi . Mówiłem , że pięknie wygląda , że ją kocham , zacząłem dotykać jej piersi - a ona takim zimnym tonem do mnie : to ja idę spać  do gościnnego. Jakbym w twarz dostał , to chyba może zrozumieć tylko facet. Jak już się zaczęła zbierać to jej mówię : zostań już Cię nie dotknę.  To się położyła spać .  Rano nie poszła do pracy -  zadzwoniła , że jest chora - tyle lat ją znam - nigdy tak nie robiła. I zważywszy , że jej praca jest dość odpowiedzialna - to bym się nie spodziewał ,że tak zrobi - no ale cóż trudno , zdarza się.
Spała do południa.  Ja siedziałem u siebie , pracowałem a po jakimś czasie weszła i nagle mówi, że od dzisiaj też będę gotował , że ona ma dość ,że jedna ona ciągle musi gotować, że budzi się głodna a ja żebym nawet najprostszej rzeczy nie zrobił , że mam iść na jakiś kurs gotowania albo zacząć się uczyć.
Fakt , że nie znoszę gotować ,nigdy nie lubiłem ,ale za to robiłem w domu inne rzeczy : tylko ja prasuję ,często  robię zakupy , jak cos trzeba przy obiedzie pomóc np . obrać jakieś warzywa czy coś to nie ma problemu , czy posprzątać. Już nie wspominając, że w domu jakieś naprawy czy przy aucie  , dookoła domu typu koszenie trawy - robię ja. Ona nie musi się o takie rzeczy martwić.
A dziś poszła z córką do kina sama  - tradycją naszą jest , że do kina zawsze razem  - wspominała córką ,że jutro do kina  - byłem pewien ,że idziemy razem - a żona ją po pracy zabrała .
Jutro zabiera ją też gdzieś beze mnie ..

416

Odp: czy kocha ?

Słów brakuje...
Jedynie rozwód może Cię uratować.

417 Ostatnio edytowany przez Halina3.1 (2024-11-22 23:48:51)

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

Dobry wieczór ,
Od tego tygodnia uczęszczam na terapię do mężczyzny. Jakoś uznałem ,że tak będzie lepiej.
Natomiast zaczynam nie rozumieć żony.
W środę po pracy spotkała się z przyjaciółką - i co niepodobne do niej - wypiła dużo alkoholu .  Jak wróciła do domu taksówką- to nie była jakoś bardzo pijana , raczej ''podpita'' . Nie bełkotała czy inne rzeczy.
Może i źle zrobiłem , ale pomyślałem, że może to być dobra okazja na seks. Co zrobić jak od 11 miesięcy nic , często o tym myślę , nic nie poradzę. Więc jak poszła do sypialni to objąłem ją i zacząłem całować po szyi . Mówiłem , że pięknie wygląda , że ją kocham , zacząłem dotykać jej piersi - a ona takim zimnym tonem do mnie : to ja idę spać  do gościnnego. Jakbym w twarz dostał , to chyba może zrozumieć tylko facet. Jak już się zaczęła zbierać to jej mówię : zostań już Cię nie dotknę.  To się położyła spać .  Rano nie poszła do pracy -  zadzwoniła , że jest chora - tyle lat ją znam - nigdy tak nie robiła. I zważywszy , że jej praca jest dość odpowiedzialna - to bym się nie spodziewał ,że tak zrobi - no ale cóż trudno , zdarza się.
Spała do południa.  Ja siedziałem u siebie , pracowałem a po jakimś czasie weszła i nagle mówi, że od dzisiaj też będę gotował , że ona ma dość ,że jedna ona ciągle musi gotować, że budzi się głodna a ja żebym nawet najprostszej rzeczy nie zrobił , że mam iść na jakiś kurs gotowania albo zacząć się uczyć.
Fakt , że nie znoszę gotować ,nigdy nie lubiłem ,ale za to robiłem w domu inne rzeczy : tylko ja prasuję ,często  robię zakupy , jak cos trzeba przy obiedzie pomóc np . obrać jakieś warzywa czy coś to nie ma problemu , czy posprzątać. Już nie wspominając, że w domu jakieś naprawy czy przy aucie  , dookoła domu typu koszenie trawy - robię ja. Ona nie musi się o takie rzeczy martwić.
A dziś poszła z córką do kina sama  - tradycją naszą jest , że do kina zawsze razem  - wspominała córką ,że jutro do kina  - byłem pewien ,że idziemy razem - a żona ją po pracy zabrała .
Jutro zabiera ją też gdzieś beze mnie ..

To jej powiedz, że skoro gotowanie dzielicie na pół, to inne obowiązki również. Więc niech się zakumpluje z kosiarką i żelazkiem.
Wygląda to tak jakby ona ustawiła się w roli pokrzywdzonej ofiary. Może na swojej terapii do tego doszła albo po rozmowach z koleżaneczkami. Typowe, toksyczka z każdego zrobi potwora a z siebie ofiarę. Ona oczywiście we własnym mniemaniu bez skazy. Nie zdziwiłabym się jakby to co pisali tu ludzie wcześniej, o tym, że ona średnio pałała do ciebie uczuciem i jest za byłym okazało się prawda.
A druga rzecz to taka, że może raszple podobne wiekiem i mentalnością kazały jej wziąć cię na przetrzymanie. Więc zamiast rozwiązać problemy jak normalna osoba będzie teraz rżnąć pokrzywdzoną księżniczkę.

418

Odp: czy kocha ?
Halina3.1 napisał/a:
netk53521 napisał/a:

Dobry wieczór ,
Od tego tygodnia uczęszczam na terapię do mężczyzny. Jakoś uznałem ,że tak będzie lepiej.
Natomiast zaczynam nie rozumieć żony.
W środę po pracy spotkała się z przyjaciółką - i co niepodobne do niej - wypiła dużo alkoholu .  Jak wróciła do domu taksówką- to nie była jakoś bardzo pijana , raczej ''podpita'' . Nie bełkotała czy inne rzeczy.
Może i źle zrobiłem , ale pomyślałem, że może to być dobra okazja na seks. Co zrobić jak od 11 miesięcy nic , często o tym myślę , nic nie poradzę. Więc jak poszła do sypialni to objąłem ją i zacząłem całować po szyi . Mówiłem , że pięknie wygląda , że ją kocham , zacząłem dotykać jej piersi - a ona takim zimnym tonem do mnie : to ja idę spać  do gościnnego. Jakbym w twarz dostał , to chyba może zrozumieć tylko facet. Jak już się zaczęła zbierać to jej mówię : zostań już Cię nie dotknę.  To się położyła spać .  Rano nie poszła do pracy -  zadzwoniła , że jest chora - tyle lat ją znam - nigdy tak nie robiła. I zważywszy , że jej praca jest dość odpowiedzialna - to bym się nie spodziewał ,że tak zrobi - no ale cóż trudno , zdarza się.
Spała do południa.  Ja siedziałem u siebie , pracowałem a po jakimś czasie weszła i nagle mówi, że od dzisiaj też będę gotował , że ona ma dość ,że jedna ona ciągle musi gotować, że budzi się głodna a ja żebym nawet najprostszej rzeczy nie zrobił , że mam iść na jakiś kurs gotowania albo zacząć się uczyć.
Fakt , że nie znoszę gotować ,nigdy nie lubiłem ,ale za to robiłem w domu inne rzeczy : tylko ja prasuję ,często  robię zakupy , jak cos trzeba przy obiedzie pomóc np . obrać jakieś warzywa czy coś to nie ma problemu , czy posprzątać. Już nie wspominając, że w domu jakieś naprawy czy przy aucie  , dookoła domu typu koszenie trawy - robię ja. Ona nie musi się o takie rzeczy martwić.
A dziś poszła z córką do kina sama  - tradycją naszą jest , że do kina zawsze razem  - wspominała córką ,że jutro do kina  - byłem pewien ,że idziemy razem - a żona ją po pracy zabrała .
Jutro zabiera ją też gdzieś beze mnie ..

To jej powiedz, że skoro gotowanie dzielicie na pół, to inne obowiązki również. Więc niech się zakumpluje z kosiarką i żelazkiem.
Wygląda to tak jakby ona ustawiła się w roli pokrzywdzonej ofiary. Może na swojej terapii do tego doszła albo po rozmowach z koleżaneczkami. Typowe, toksyczka z każdego zrobi potwora a z siebie ofiarę. Ona oczywiście we własnym mniemaniu bez skazy. Nie zdziwiłabym się jakby to co pisali tu ludzie wcześniej, o tym, że ona średnio pałała do ciebie uczuciem i jest za byłym okazało się prawda.
A druga rzecz to taka, że może raszple podobne wiekiem i mentalnością kazały jej wziąć cię na przetrzymanie. Więc zamiast rozwiązać problemy jak normalna osoba będzie teraz rżnąć pokrzywdzoną księżniczkę.

Wszystkie obowiazki domowe niech sobie po polowie podziela

419

Odp: czy kocha ?

dobry wieczór Paniom , (wiem , że nie miałem na Ty pisać , ale tak jakoś....)
dziękuję za wpisy.
jest późno wiem, ale nie mogę spać.  Moja norma od prawie roku to chodzenie spać o 3 a pobudka o 7 ..
ale ja naprawdę potrzebuję ją zrozumieć , bo ona nic do mnie nie mówi. chodzi już 2 tydzień na terapię -  i ani słowa co tam  - a o moją czasem pytała.
Ogólnie to nie była rozmowa tylko kłótnia trochę - zaczęła do mnie mówić jakieś dziwne teksty - że jak była w ciąży (10 lat temu ! ) to też nic nie ugotowałem  , że - jak sama stwierdziła - bezczelnie latałem do jej mamy po jedzenie , że nawet się już nie starałem jak kiedyś.
a waszej opinii mi trzeba i pisze wam szczerze - nienawidzę gotować - ale po latach się troszkę nauczyłem - robię córce kanapki , jakąś jajecznicę , parówki ugotuję - no małe rzeczy - coś się poduczyłem .  A ona ,że latałem do teściowej po jedzenie ,że dorosły facet itp ..- nie tylko  do teściowej mojej mamy też - nie wstydzę się przynosiłem jej jedzenie  bo ona była w ciąży zagrożonej - byłem na każdym usg- lekarz sam mówił , że musi leżeć wypoczywać , zero stresu - to miałem jej gotować jakieś za przeproszeniem żarcie którego wiem że pies nie zje (nawet naleśniki mi nie wychodzą - naprawdę choćbym się starał ) ale czy to tak źle ? dbałem żeby jadła , żeby lodówka była pełna - chciała coś czego nie było ? od razu w auto i jazda po lody pistacjowe albo cebulowe krążki itp. - tego nie mówiła podczas sprzeczki tylko same moje jakieś ''przewinienia''
Powiedziałem jej wtedy - że tyle lat ani słowem nie narzekała , że nie gotuję i o co chodzi teraz - i że nie będę gotować ani na żaden kurs nie pójdę - a ona   - to będziesz jeździł do swojej mamusi ( myślę coś do niej ma ,że ją wspomniała ).
nigdy mi tego nie wypominała  wiadomo tyle lat a mogła - to bym się zdążył nauczyć a teraz wyskakuję jak filip z konopi ...  Zaczęła jakieś bzdury , że moja mama tak nas (mnie , braci i ojca ) nauczyła to ona mnie oduczy - to fakt ojciec nie gotował , ale możecie się śmiać - prasował  a i mnie nauczył - i prasuję dalej 70 lat ma i to uwielbiał i dalej uwielbia - byście go poznały to by wam zaczął opowiadać o żelazkach , rodzajach materiałów , odpowiedniej temperaturze itp - ludzie są różni - a mamie to nigdy nie przeszkadzało . jak miała operację dość ciężką to ojciec wtedy do szpitala jej woził wszystko i do jej siostry jeździł po jedzenie dla niej (bo wiadomo jakie to szpitalne ) - chodzi mi o to ,że może jakiejś rzeczy w domu druga połówka nie robi , ale nie znaczy , że jest bezużyteczna.   
i jeszcze coś - mamy osobne konta - ja swoje , ona swoje - i takie wspólne - zawsze tyle lat -każde wpłacało co miesiąc kwotę - i to było  na rachunki , na życie , zakupy itp  - ale niedawno zauważyłem , że żona od miesiąca nic nie pobiera z konta - nie wiem o co chodzi -  za zakupy płaci sama  , za zajęcia córki też  - tego nigdy nie było .
dodatkowo w grudniu ma 50 urodziny - powiedziałem - że warto coś zaplanować - ona , że da mi znać bo czeka aż jej koleżanka odpiszę - planują wyjazd do Hiszpanii,,,

420 Ostatnio edytowany przez nim2 (2024-11-23 08:48:04)

Odp: czy kocha ?

Witaj, napisalam Ci, że jej terapia może iść w takim kierunku, który niekoniecznie Ci się spodoba. Inni tutaj na forum, bardziej doświadczeni rozwodowo, Ci wyjasnią, że jeśli ona szykuje się do rozstania, to będziesz wrogiem nr 1 i takie kwiatki Ci powyciąga, że włos się jeży. Czujesz już podświadomie co się kręci. Ty jako mężczyzna spełniłeś swoje zadanie, czyt. zrobiłeś dziecko i Panu już dziękujemy. Dopóki siedziałeś cicho i niczego nie wymagałeś to byłeś „pożytecznym idiotą”. Takie się popałęta, ale nic nieprzewidywalnego nie zrobi, aż tu nagle zacząłeś odwalać jakieś chore akcje i coś wymagać, więc trzeba Cię wyeliminować. Współczuję Ci, bo to będzie trudne, ale chyba musisz stanąć twarzą w twarz z faktem, Waszego małżeństwa nie ma. Nie rozmawiacie, nie ma intymności, nie ma seksu, dochodzi do aktów przemocy, a ostatnio i agresji.
Ona jest na SWOJEJ terapii i terapeuta ma pomóc jej, nie Tobie poukładać sobie w głowie wszystko. Moze ona doszła już do etapu, że nie chce jej się nic udawać, że teraz chce w końcu zacząć zyć w prawdzie ze sobą. Zauważ, że skoro ona tyle lat trzymała te wszystkie żale w sobie, musi ją rozsadzać od środka. I terapia pomaga jej się z tego uwolnić. A może właśnie dobrze, że Ci o tym teraz mówi, słuchaj jej, nie przerywaj, daj jej przestrzeń na bycie sobą i nawet wykrzyczenie tych wszystkich słów. Wasze małżeństwo przechodzi kryzys i jeśli czegoś nie zmienicie, po prostu się zakończy.
Ty też nie jesteś idealny, jak widać Twoje zachowanie może wkurzać. Bardzo kuleje i kulała u Was komunikacja. Ja np. wolę na bieżąco załatwiać z mężem sprawy nieprzyjemne. Nie kumulować w sobie złości, mówić o tym co mnie rani i denerwuje. Czasami się posprzeczamy, ale za chwilę się godzimy i ze mnie uchodzi para, a on wie na czym stoi. Tylko to trzeba pewne kwestie w sobie przepracować, nauczyć się nazywania swoich emocji i godnie, z poszanowaniem godności małżonka otwarcie nazywać rzeczy po imieniu. Czasem mówię: wiedz, że jestem na Ciebie wkurzona, ale nie chcę teraz o tym rozmawiać, bo mam zbyt dużo emocji. Muszę to przemyśleć i wrócimy do rozmowy. Ale to może dlatego, że nasz związek zaczynaliśmy w kawalerce i nie było gdzie uciekać smile Musieliśmy się konfrontować i docierać na małej przestrzeni, dlatego dzisiaj, kiedy mały już większy dom łatwiej nam idzie rozwiązywanie problemów, zamiast uciekanie do innego pokoju. Mało tego, powiem Ci, że nawet jak syn przychodzi do nas do łóżka spać i robi się ciasno i niewygodnie, wolę się z nimi gnieździć i przytulać niż iść spać na inne łóżko smile to taki off top.

421

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

dobry wieczór Paniom , (wiem , że nie miałem na Ty pisać , ale tak jakoś....)
dziękuję za wpisy.
jest późno wiem, ale nie mogę spać.  Moja norma od prawie roku to chodzenie spać o 3 a pobudka o 7 ..
ale ja naprawdę potrzebuję ją zrozumieć , bo ona nic do mnie nie mówi. chodzi już 2 tydzień na terapię -  i ani słowa co tam  - a o moją czasem pytała.
Ogólnie to nie była rozmowa tylko kłótnia trochę - zaczęła do mnie mówić jakieś dziwne teksty - że jak była w ciąży (10 lat temu ! ) to też nic nie ugotowałem  , że - jak sama stwierdziła - bezczelnie latałem do jej mamy po jedzenie , że nawet się już nie starałem jak kiedyś.
a waszej opinii mi trzeba i pisze wam szczerze - nienawidzę gotować - ale po latach się troszkę nauczyłem - robię córce kanapki , jakąś jajecznicę , parówki ugotuję - no małe rzeczy - coś się poduczyłem .  A ona ,że latałem do teściowej po jedzenie ,że dorosły facet itp ..- nie tylko  do teściowej mojej mamy też - nie wstydzę się przynosiłem jej jedzenie  bo ona była w ciąży zagrożonej - byłem na każdym usg- lekarz sam mówił , że musi leżeć wypoczywać , zero stresu - to miałem jej gotować jakieś za przeproszeniem żarcie którego wiem że pies nie zje (nawet naleśniki mi nie wychodzą - naprawdę choćbym się starał ) ale czy to tak źle ? dbałem żeby jadła , żeby lodówka była pełna - chciała coś czego nie było ? od razu w auto i jazda po lody pistacjowe albo cebulowe krążki itp. - tego nie mówiła podczas sprzeczki tylko same moje jakieś ''przewinienia''
Powiedziałem jej wtedy - że tyle lat ani słowem nie narzekała , że nie gotuję i o co chodzi teraz - i że nie będę gotować ani na żaden kurs nie pójdę - a ona   - to będziesz jeździł do swojej mamusi ( myślę coś do niej ma ,że ją wspomniała ).
nigdy mi tego nie wypominała  wiadomo tyle lat a mogła - to bym się zdążył nauczyć a teraz wyskakuję jak filip z konopi ...  Zaczęła jakieś bzdury , że moja mama tak nas (mnie , braci i ojca ) nauczyła to ona mnie oduczy - to fakt ojciec nie gotował , ale możecie się śmiać - prasował  a i mnie nauczył - i prasuję dalej 70 lat ma i to uwielbiał i dalej uwielbia - byście go poznały to by wam zaczął opowiadać o żelazkach , rodzajach materiałów , odpowiedniej temperaturze itp - ludzie są różni - a mamie to nigdy nie przeszkadzało . jak miała operację dość ciężką to ojciec wtedy do szpitala jej woził wszystko i do jej siostry jeździł po jedzenie dla niej (bo wiadomo jakie to szpitalne ) - chodzi mi o to ,że może jakiejś rzeczy w domu druga połówka nie robi , ale nie znaczy , że jest bezużyteczna.   
i jeszcze coś - mamy osobne konta - ja swoje , ona swoje - i takie wspólne - zawsze tyle lat -każde wpłacało co miesiąc kwotę - i to było  na rachunki , na życie , zakupy itp  - ale niedawno zauważyłem , że żona od miesiąca nic nie pobiera z konta - nie wiem o co chodzi -  za zakupy płaci sama  , za zajęcia córki też  - tego nigdy nie było .
dodatkowo w grudniu ma 50 urodziny - powiedziałem - że warto coś zaplanować - ona , że da mi znać bo czeka aż jej koleżanka odpiszę - planują wyjazd do Hiszpanii,,,

Netk, jak wygląda wasz podział obowiązków? Tak na co dzień, a nie od święta?

422 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-11-23 11:47:41)

Odp: czy kocha ?

Jak żona mówi, że masz gotować, to nie znaczy, że masz to robić, to by nic nie zmieniło. Za długo byłeś podnóżkiem i się z tego nie wykaraskasz, bo sam nie dasz rady się zmienić.
Waszego małżeństwa już nie ma od dawna, żyjecie jak współlokatorzy, więc czas to przerwać, bo szkoda życia.

Do tego kroku się przygotowuj, bo nie ma ratunku dla waszego związku.

423

Odp: czy kocha ?
wieka napisał/a:

Waszego małżeństwa już nie ma od dawna, żyjecie jak współlokatorzy, więc czas to przerwać, bo szkoda życia.

Niby kto ma to zrobic? Ani on ani ona tego nie potrafią zdrobić. Boczniak zdaje się przez te lata, tez przywykł do swojej roli.

424

Odp: czy kocha ?

dzień dobry ,
do nim2 - może i mam takie myśli , że to już za daleko wszystko zaszło , ale każdą z nich odpycham , jak najdalej mogę.  Jestem żałosny , wiem , ale kocham ją. Dziś stała przed lustrem spinała włosy w kok to tak pięknie wyglądała  - chciałem jej to powiedzieć ,ale uznałem to za bezsensowne. Co jej po moich komplementach choć szczerych to dla niej niepotrzebnych..  Jak tak stałem to ona mnie wyrwała z zamyślenia : co tak stoisz jak rzeźba , idź do komputera jak zawsze.
Może poprzednio w naszym małżeństwie nie było jakich fajerwerków , wielkiej namiętności , ale czuję się ,że druga połowa chcę spędzać z tobą czas. I ja to szczerze u niej czułem. Może się nie przytulała , ale jak coś robiłem w garażu przychodziła i rozmawialiśmy , mieliśmy dużo tematów , śmialiśmy się , oglądaliśmy razem filmy , jeździliśmy na przejażdżki - czasem sama proponowała -   i nie żeby nie było - nie zmieniam narracji - nie było jakoś super , nie było czułości dużo z jej strony - ale czułem , no nie wiem zaśmiejecie się - że się lubimy nawzajem - nie było tego chłodu - jak jest od prawie roku- że jesteśmy w kuchni i zero słowa do siebie , że ona wychodzi z córką sama , że planuję wyjazd beze mnie - mieliśmy tematy do rozmów . Zawsze po powrocie z pracy i przed wyjściem buziak był obowiązkowy - teraz bez szans - nawet nie chcę mi się podchodzić.. Ja też mam świadomość , że po tylu latach już nie będzie jak kiedyś - choćby pod względem seksu - ale ludzie uwierzcie - jak się zaczęliśmy spotykać , i może jakiś rok po ślubie jeszcze - to seks był nieziemski - naprawdę z obu stron były starania - wchodziłem do mieszkania -jak zamieszkaliśmy razem a ona leży w seksownej bieliźnie , światła pogaszone , jakieś świeczko dookoła - i potem pół nocy mogliśmy z łózka  nie wychodzić .. a później to wiadomo - starania o dziecko , duzo stresu  - ogolnie problem leżał po jej stronie i ona juz prawie w depresje wchodzila , czesto plakala to wspierałem ile mogłem.
do Samby - podział obowiązków - różnie - oprócz tych stałych rzeczy ,że ja prasuje a ona gotuję to ja również odkurzam , wyciągam naczynia ze zmywarki (teraz razem z córką)  , jakieś większe zakupy to też robie , pranie też czasem , ale raz jej wrzuciłem jakaś sukienkę - i się zniszczyła bo to jakiś delikatny materiał był - to raczej unikam segregowania - żona to robi  w sensie oddziela co można razem itp no i ja potem wkładam do pralki , do suszarki .
A tak przy naszej trójce to tyle aż roboty nie ma , córka coraz większa też ją angażujemy w drobne prace .  Takie sprawy jak np. coś się popsuję ona tylko mi mówi i ja już sie zajmuję czy dam radę sam czy trzeba zadzwonić czy zawieźć do naprawy to ogarniam ja . może i to jest ''od święta'' ale  wymiana opon ,naprawy czy auta - czy jak coś się popsuję na codzien np. zmywarka , czy kosiarka - jej to nie interesuję ja to załatwiam .   jakieś sprawy urzędowe to ona najczęściej , i rachunki -ale w dzisiejszych czasach to jest proste większośc jest pobierana z konta i tyle . Ona gotuję i piecze - wyśmienicie to jej muszę przyznać . ma pasję ogrodniczą ,ale coś poprosi pomóc w ogrodzie to ide i pomagam. również takie rzeczy w domu - nie wiem jak to nazwac - takie jakby dekoracyjne - nie wiem zmiana zasłon , nowe meble , jakieś dekoracje , obrazy czy inne pierdoły - no wystrój to ona , ale zawsze pięknie w domu jest i każdy chwali jak wejdzie . 
córkę zawozi do pracy ona - bo i tak zaczyna około 8 i tak się złożyło że przejeżdżała  koło jej przedszkola i szkoły teraz to ją podrzucała - z odbieraniem to jest tak - ona ma swój gabinet stomatologiczny - więc bywa różnie - czasem jakiś pacjent odwoła - to jak pasuje to zabierze córkę do domu czy na jakieś zajęcia jak trzeba - a czasem jej się przedłuży jakoś  -to daje mi znać i ja jadę i jak trzeba to wtedy zrobię zakupy czy coś załatwie na mieście jak trzeba - bywa różnie .
jak się nam córcia urodziła to z początku było ciężko - żona mnie odtrącała od córki, według niej wszystko źle robiłem , ale i z tym daliśmy radę - ale to jest raczej na osobny temat bo to by było bardzo dużo pisania - ale zajmowałem się nią , pomagałem w domu - chodzi mi o to ,że nie była sama . w tym roku jakoś w wakacje słyszałem jak jej przyjaciólka (mniej więcej tak to brzmiało)  mówiła do niej ,że jest coś w stylu ''sama ze wszystkim '' ,ze jej mąż nie kiwnie palcem do niczego a żona jej powiedziała : Brak słów , nie do pomyślenia - czy coś takiego - chodzi mi o to ,ze idealem nie jestem  , moze i wiecej powinienem robic - sam nie wiem , ale wiem jedno - ze ona tyle lat nie czula sie sama , ze czula moje wsparcie i taki najgorszy mąż ze mnie wcale nie jest -  wpisałem w google temat o niegotującym mężu/ partnerze  - to teraz jak poczytałem wypowiedzi - niektóre sprzed lat , niektóre świeże - to czuję się jakbym niedorozwiniety jakiś był...

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

-  wpisałem w google temat o niegotującym mężu/ partnerze  - to teraz jak poczytałem wypowiedzi - niektóre sprzed lat , niektóre świeże - to czuję się jakbym niedorozwiniety jakiś był...

A Ty ile masz lat, że wypowiedzi obcych ludzi mają na Ciebie taki wpływ?

Robisz coś w ogóle z sobą, jakieś wyjścia samemu, z dzieckiem, czy tylko siedzisz zasępiony wpatrując się to w żonę, to w komputer?
Można odnieść wrażenie że nie masz swojego życia, skupiasz się bez przerwy tylko na niej.

Człowieku, być może niedługo już będzie po ptokach, nie będzie małżeństwa. Raczej w dobrą stronę to nie zmierza.
Może byś w końcu ogarnął trochę niezależności dla siebie? Twoja żona nie ma z tym żadnego problemu, więc co Cię blokuje?

426 Ostatnio edytowany przez newlife (2024-11-23 17:15:55)

Odp: czy kocha ?

Pisales ze dlugo staraliscie sie o dziecko i ze to byla twoja wina. Mieliscie robione badania? Z reguly to kobiety po skonczeniu 35 lat moga miec problemy z zajsciem w ciaze a nie 20paro latek z zaplodnieniem.

Wyglada na to ze zona cie nie kocha a tylko toleruje. Chciala miec dziecko wiec potrzebny byl mezczyzna do zaplodnienia i stworzenia dziecku rodziny. Napisales ze ona jest dentystka - wiec ma wyzsze wyksztalcenie. A ty? Czy ona nie czuje sie powyzej ciebie w sensie statusu spolecznego? Ona wyraznie cie nie szanuje i uwaza ze jestes ponizej w niej w zwiazku.

I pamietaj kochac za dwoje sie nie da. Wydaje mi sie ze te twoje rozwazania o jej wczesniejszej milosci do ciebie moga byc projekcja twoich  emocji milosci i dobrego malzenstwa w nia.

Czy te jej uniesienia seksualne i zachety byly przed urodzenuem sie dziecka czy tez ciagnely sie tez po urodzeniu?

427

Odp: czy kocha ?

Porozmawiajcie ze sobą o tych swoich terapiach, w dziwnym kierunku to idzie...

428

Odp: czy kocha ?

witam ,
ja pisałem , że problem leżał po jej stronie - nie mojej , dlatego wpadała w depresję. Zawsze pragnęła mieć kilkoro dzieci a tak wyszła nam z trudem  '' tylko'' córka.
Ja również mam wyższe wykształcenie , i dobrą pracę  - żona się chwaliła mną i tym ,że niedawno zacząłem pracować na własny rachunek.
Hmmm ... status społeczny - dotychczas o nim nie myślałem - był dla mnie bez znaczenia .  Byłem wcześniej z dziewczyną , która pochodziła z naprawdę biednej rodziny i absolutnie mi czy moim rodzicom to nie przeszkadzało - zwłaszcza mama bardzo lubiła moją byłą i jakiś czas przeżyć nie mogła , że się z nią rozstałem (ale nie żeby jakoś przesadzała - nigdy na głos przy mojej wtedy przyszłej żonie nie robiła uwag czy coś w tym stylu) .  Jakby to ująć , z biednej rodziny nie pochodzę - żona też nie ,ale jak już pisać to moja jest trochę zamożniejsza  , ojciec założył w latach 90 firmę , która bardzo dobrze prosperuję do dziś a w przyszłym roku oficjalnie przejmie ją mój brat bo ojciec już chcę odpocząć . W dodatku ojciec wiele lat temu poczynił bardzo dobre inwestycję zwłaszcza jeśli chodzi o kupno mieszkań także raczej nie ma powodów żona żeby czuła się ''lepsza'' pod tym względem.
Wracając do tematu - żona mi napisała ,że wróci z córką wieczorem - i że wychodzi z przyjaciółką i mam zostać z córką. Ja napisałem ,że nie ma mowy - nie uzgadniała ze mną dzisiejszego wyjścia z małą , nie uprzedziła ,że chcę wyjść dziś wieczorem - więc ja poczyniłem plany i zanim ona wróci mnie nie będzie bo wychodzę z kumplami . I że tak się kończy jej arogancja i ignorowanie mojej osoby. I nie zrozumcie mnie źle - nigdy , nigdy słowem się nie odezwałem jak chciała gdzieś wyjść , jak trzeba było z małą zostać - ale ta jej przyjaciółka (znają się ponad 30 lat ) ma dziś urodziny - więc chyba wiedziała o tym od dłuższego czasu i pewnie coś tam planowały razem - ale nie dała mi znać więc ja za jakiś czas wychodzę z tym moim kumplem  - do pubu i pograć w bilarda - i jeszcze będzie dwóch innych kolegów z którymi nie gadałem i nie widziałem się ponad 10 lat i liczę na udany wieczór. żona odpisała : to jest tak samo Twoje dziecko jak i moje . Baw się dobrze.  a ja do niej : Pamiętam o tym . dziękuję.
żona nie chcę ze mną rozmawiać o swojej terapii .  twierdzi , że teraputka jej to odradza i mam nie naciskać więc tego nie robię.

429

Odp: czy kocha ?

Netk, dzięki za obszerny opis, z którego wynika, że leniem nie jesteś.
Z tym gotowaniem, to bym się nie przejmowała - od tego masz wyższe wykształcenie i zarabiasz, że możesz czasem zaprosić kobietę do restauracji albo coś zamówić (chyba ze mieszkacie na odludziu, to wtedy już nie zamówisz smile) Tak że obraz strudzonej matki Polski odpada, to nie ten przypadek.


Co do małżonki - twarda z niej sztuka, że przez tyle lat potrafi chować urazę za nieugotowany obiad sprzed dziesięciu lat.

Skoro piszesz, ze twoja mama lubiła twoją byłą, to możliwe, że żona to doskonale wyczuwa, że nie jest w pełni zaakceptowana i dlatego ma jakieś wąty.

Co jak co jednak, małżeństwo nie powinno tak wyglądać, to nie są normalne stosunki i twoja małżonka nie jest bez świadomej zapewne winy. Sposób, w jaki Ciebie traktuje woła o pomstę do nieba. Jakbyś miał być od usługiwania pani. - W sumie nic nowego nie piszę.


Życzę Tobie udanej zabawy z kolegami, baw się wyśmienicie!

430

Odp: czy kocha ?

Autorze. Szkoda życia. Zacznij żyć swoim życiem, opiekuj się córką a w międzyczasie znajdź kogoś na zbliżenia fizyczne. Chyba, że później będziesz miał moralnego kaca to nie rób tego. Ale Twoja żona ewidentnie nie myśli o Was, o Tobie, tylko o tym, że jej życie poszło nie tak jak chciala: nie jesteś jej mężem z miłości tylko z wyboru.  Jak masz forsę do wydania, to zatrudnij detektywa,  niech rozejrzy się wokół niej. Ja na twoim miejscu bym zrezygnował z tych terapii.  Szkoda czasu i kasy.

431

Odp: czy kocha ?

Ja obstawiam, że terapeutce nagadała pewnie jaki jesteś zły, może nagadała jej o relacji z byłym, czyli pewnie to co gada rodzinie i przyjaciółkom. Jak jej terapeutka jest beznadziejna, a na 90% jest, to cholera wie co z tego będzie. Na razie wygląda na to, że ona czuje się jako ofiara w tej sytuacji i możliwe, że będzie wolała się rozstać niż to naprawiac. Jak zawsze ją ciągnęło do byłego a o ciebie nie zabiegała, to teraz ma łatwiej cię zostawić, bo czuję się pokrzywdzona.

432

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

dzień dobry ,
do nim2 - może i mam takie myśli , że to już za daleko wszystko zaszło , ale każdą z nich odpycham , jak najdalej mogę.  Jestem żałosny , wiem , ale kocham ją. Dziś stała przed lustrem spinała włosy w kok to tak pięknie wyglądała  - chciałem jej to powiedzieć ,ale uznałem to za bezsensowne. Co jej po moich komplementach choć szczerych to dla niej niepotrzebnych..  Jak tak stałem to ona mnie wyrwała z zamyślenia : co tak stoisz jak rzeźba , idź do komputera jak zawsze.
Może poprzednio w naszym małżeństwie nie było jakich fajerwerków , wielkiej namiętności , ale czuję się ,że druga połowa chcę spędzać z tobą czas. I ja to szczerze u niej czułem. Może się nie przytulała , ale jak coś robiłem w garażu przychodziła i rozmawialiśmy , mieliśmy dużo tematów , śmialiśmy się , oglądaliśmy razem filmy , jeździliśmy na przejażdżki - czasem sama proponowała -   i nie żeby nie było - nie zmieniam narracji - nie było jakoś super , nie było czułości dużo z jej strony - ale czułem , no nie wiem zaśmiejecie się - że się lubimy nawzajem - nie było tego chłodu - jak jest od prawie roku- że jesteśmy w kuchni i zero słowa do siebie , że ona wychodzi z córką sama , że planuję wyjazd beze mnie - mieliśmy tematy do rozmów . Zawsze po powrocie z pracy i przed wyjściem buziak był obowiązkowy - teraz bez szans - nawet nie chcę mi się podchodzić.. Ja też mam świadomość , że po tylu latach już nie będzie jak kiedyś - choćby pod względem seksu - ale ludzie uwierzcie - jak się zaczęliśmy spotykać , i może jakiś rok po ślubie jeszcze - to seks był nieziemski - naprawdę z obu stron były starania - wchodziłem do mieszkania -jak zamieszkaliśmy razem a ona leży w seksownej bieliźnie , światła pogaszone , jakieś świeczko dookoła - i potem pół nocy mogliśmy z łózka  nie wychodzić .. a później to wiadomo - starania o dziecko , duzo stresu  - ogolnie problem leżał po jej stronie i ona juz prawie w depresje wchodzila , czesto plakala to wspierałem ile mogłem.

Szczerze mówiąc, to bardzo Ci współczuję, bo znalazłeś się w nieciekawej sytuacji, ale uważam, że jesteś za nią odpowiedzialny tak samo jak żona. Tak sobie myslę, gdyby mąż tak się do mnie odezwał, to byłoby mi smutno, ale też czułabym ogromną złość. To jest przemoc psychiczna, ona z premedytacją wykorzystuje sytuacje. Nie wątpię, że ją kochasz, ale ona Cię nie kocha. A jej wcześniejsze zaangażowanie (wątpliwe) było spowodowane chęcią szybkiego zajścia w ciążę.
Po tylu latach to w seksie powinniście dosięgać gwiazd, znacie się tyle czasu, wiecie co Was kręci, podnieca, znacie swoje ciała. Kurcze, w łóżku powinien być ogień, a jeśli nie ma, to szkoda mi Ciebie tak po ludzku Rok bez seksu…. Zasługujesz na bliską relację z innym człowiekiem, nie masz potrzeb? Czemu nie dajesz sobie szansy na szczęśliwe życie?
No i spójrz prawdzie w oczy, to już było, teraz jesteście w innej rzeczywistości.

433

Odp: czy kocha ?

dzień dobry ,
dziękuje za wpisy.
Wypad był bardzo udany- nawet swojego rodzaju orzeźwiający . Już nie pamiętam kiedy tak się czułem jakoś ..luźno. Mogłem przeklinać , śmiać się nawet za głośno , gadać pijackie głupoty . To też nie tak ,że żona mi broniła , ale trochę ja sam siebie usunąłem w cień.  I żałuję. Bo dobrze jest czasem wyluzować , zapomnieć choć na chwilę o problemach ..  Po 1 w nocy przyjechała po nas żona kumpla .  Miło było na nich popatrzeć. Są kilka lat ode mnie starsi . Dużo razem przeszli . A widać, że dalej się kochają .  Weszła do środka , posiedzieliśmy chwilkę i wyszliśmy na zewnątrz .Do auta było jakieś 30 metrów - a oni nawet na taki kawałek złapali się za ręce. On powiedział coś śmiesznego a ona się roześmiała. Nic szczególnego wiem , i to pewnie alko , ale aż mi się coś w środku robiło... ale obiecaliśmy sobie , że będziemy się regularnie spotykać - i tego będę się trzymał . Byli też dwaj inni koledzy - z jednym chodziłem na studia. Byliśmy wypici , oni mówili o życiu związkach, ja też trochę , ale nie za dużo bo w sumie im tak nie ufam. Bardziej przy barze gadałem z tym kumplem  i on mi mówił ,że nie chciał wtedy w grudniu dla mnie źle , ale mnie nie rozumie , że co ja z życiem robię itp.
Czy nie mam potrzeb ? mam jak każdy - nie tylko jeśli chodzi o seks ,ale o zwykłą bliskość  . Tyle lat jak chciałem to szedłem do żony , ale żeby ona pierwsza? nierealne.
Mamy córkę. Nie chcę żeby wychowywała się w dwóch domach , widziała mnie w weekendy. jej szczęście jest dla mnie najważniejsze.  Nie jestem w stanie nawet myśleć o tym ,że nie będzie mnie miała na codzień. Jest do mnie bardzo przywiązana , taka córeczka tatusia - wiele osób to mówi nawet żona.
Czytałem na temat menopauzy - być może jej się przez to nie chcę seksu. Bo jak inaczej to tłumaczyć  ? Że ani słowa o tym od  roku a jak podchodzę do niej to mnie odtrąca..
A tak ogólnie to ironiczny uśmieszek miała jak mnie w kuchni zobaczyła skacowanego - mam za swoje , że z córką nie zostałem , ale ja nie żałuję ani trochę wink

434

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

dzień dobry ,
dziękuje za wpisy.
Wypad był bardzo udany- nawet swojego rodzaju orzeźwiający . Już nie pamiętam kiedy tak się czułem jakoś ..luźno. Mogłem przeklinać , śmiać się nawet za głośno , gadać pijackie głupoty . To też nie tak ,że żona mi broniła , ale trochę ja sam siebie usunąłem w cień.  I żałuję. Bo dobrze jest czasem wyluzować , zapomnieć choć na chwilę o problemach ..  Po 1 w nocy przyjechała po nas żona kumpla .  Miło było na nich popatrzeć. Są kilka lat ode mnie starsi . Dużo razem przeszli . A widać, że dalej się kochają .  Weszła do środka , posiedzieliśmy chwilkę i wyszliśmy na zewnątrz .Do auta było jakieś 30 metrów - a oni nawet na taki kawałek złapali się za ręce. On powiedział coś śmiesznego a ona się roześmiała. Nic szczególnego wiem , i to pewnie alko , ale aż mi się coś w środku robiło... ale obiecaliśmy sobie , że będziemy się regularnie spotykać - i tego będę się trzymał . Byli też dwaj inni koledzy - z jednym chodziłem na studia. Byliśmy wypici , oni mówili o życiu związkach, ja też trochę , ale nie za dużo bo w sumie im tak nie ufam. Bardziej przy barze gadałem z tym kumplem  i on mi mówił ,że nie chciał wtedy w grudniu dla mnie źle , ale mnie nie rozumie , że co ja z życiem robię itp.
Czy nie mam potrzeb ? mam jak każdy - nie tylko jeśli chodzi o seks ,ale o zwykłą bliskość  . Tyle lat jak chciałem to szedłem do żony , ale żeby ona pierwsza? nierealne.
Mamy córkę. Nie chcę żeby wychowywała się w dwóch domach , widziała mnie w weekendy. jej szczęście jest dla mnie najważniejsze.  Nie jestem w stanie nawet myśleć o tym ,że nie będzie mnie miała na codzień. Jest do mnie bardzo przywiązana , taka córeczka tatusia - wiele osób to mówi nawet żona.
Czytałem na temat menopauzy - być może jej się przez to nie chcę seksu. Bo jak inaczej to tłumaczyć  ? Że ani słowa o tym od  roku a jak podchodzę do niej to mnie odtrąca..
A tak ogólnie to ironiczny uśmieszek miała jak mnie w kuchni zobaczyła skacowanego - mam za swoje , że z córką nie zostałem , ale ja nie żałuję ani trochę wink


Jak czytam opis tego wypadu, to jakbym czytała faceta, który nadrabia zaległości z okresu 20-30 lat, kiedy ludzie robią sobie takie wypady z dziewczynami/żonami.
Ty - na własne życzenie- wskoczyłeś w związek z babką tyle lat starszą i co gorsza, postanowiłeś być z automatu 15 lat starszy, żeby jej "dorównać".

Jak to potem wyglądało to już każdy chyba skomentował: byłeś jej posłusznym podnóżkiem, wdzięcznym że była uprzejma się tobą w ogóle zainteresować.
Z jednej strony mi Ciebie żal, z drugiej.. wydajesz się niereformowalny w swoim podejściu. Tak jakbyś miał z natury osobowość współuzależnionego i tak w to wrosłeś, że nie potrafisz już odróżnić gdzie zaczynasz się Ty a gdzie żona. Chyba każdy Twój dzień zaczyna się od myślenia o tym, co zrobić żeby przypodobać się żonie. Albo czego nie robić żeby jej nie podpaść.
Nawet opis tego wypadu.. 1 zdanie o tym jak było fajnie i 15 odnośników do tego jak to jest z żoną, co ona na to, jak sie spojrzała po Twoim powrocie etc.

Strasznie to niemęskie i takie.. kojarzy mi się z kimś "uwieszonym emocjonalnie", bez swojej osobowości, z kimś "zlanym"  z druga osobą. To na pewno nie wzbudza szacunku, na pewno nie w oczach żony, a na bank ona to czuje, skoro ja czuję to na odległość.

Myślę, że jedyna szansa dla Ciebie to terapia. Długa i żmudna. I mnóstwo pracy ze swoimi wzorcami współuzależnienia.
Bez terapii ja raczej nie widzę żebyś Ty, nawet jak jakiś cudem pozwolisz na rozwód,  nie błagał o jej powrót albo się tym nie załamał. Ty na obecny moment nie wiesz kim jesteś bez żony. Przez tyle lat zamiast skupić się tez na budowaniu siebie, zupełnie siebie olałeś. I taka jest niestety cena tego.

435 Ostatnio edytowany przez newlife (2024-11-24 16:18:00)

Odp: czy kocha ?

Giaa2 - brawo, swietna ocena sytuacji.


Ty nawet nie umiesz zyc jako jednostka oddzielna i emocjonalnie niezalezna od twojej postawionej na pedestale zony. Dalej oczekujesz na jakies ochlapy i jakby Cie wreszcie dopuscila do siebie to bylbys caly w skowronkach i znow jej stopy calowal i twierdzil jaka jest wspaniala.
.
To nie jest menopauza (jak to sobie usilujesz wytlumaczyc), to jest jawna niechec do ciebie i zblizen czy pocalunkow z toba.

Waszego malzensta nie ma - jest dwoje wspollokatorow na sile utrzymujacych obraz rodziny. Moze jej byly jest wolny teraz i ona z nim chce sprobowac? Wybadaj.
Szkoda mi ciebie ale kochac za dwoje sie nie da.

Ona chce cie ustawic w pozycji uslugujacej (jak bylo do tej pory) ale nie chce fizycznych zblizen bo cie nie kocha. Moze zaczela sypiac z bylym i dla niej to bylaby zdrada tej wielkiej i jedynej milosci jej zycia...

436

Odp: czy kocha ?

Jest i Giaa - and i missed her sooo much (not ! )
Zwykły wypad z kolegami rozkładasz na części pierwsze  - przeczytałem tylko albo aż tyle ,żeby darować sobie resztę. Ja się bawiłem dobrze - życzono mi tu dobrej zabawy więc napisałem jak było.
Twoje wypowiedzi w mojej opinii niewiele wnoszą i to Twoja sprawa czy będziesz się w tym wątku udzielać -  będę Twoje słowa pomijał .  Ludzie tu różnie piszą , ale twój styl dla mnie jest wręcz odpychający . Nie potrzebuję głaskania po głowie - bywało tu różnie dostawałem kubeł zimniej wody  , konstruktywną krytykę - i za to jestem wdzięczny bo było mi to potrzebne , ale śmiało możesz wykorzystywać swoją wielką mądrość życiową w innych wątkach.
Bić brawo nie mam zamiaru.

437

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

Jest i Giaa - and i missed her sooo much (not ! )
Zwykły wypad z kolegami rozkładasz na części pierwsze  - przeczytałem tylko albo aż tyle ,żeby darować sobie resztę. Ja się bawiłem dobrze - życzono mi tu dobrej zabawy więc napisałem jak było.
Twoje wypowiedzi w mojej opinii niewiele wnoszą i to Twoja sprawa czy będziesz się w tym wątku udzielać -  będę Twoje słowa pomijał .  Ludzie tu różnie piszą , ale twój styl dla mnie jest wręcz odpychający . Nie potrzebuję głaskania po głowie - bywało tu różnie dostawałem kubeł zimniej wody  , konstruktywną krytykę - i za to jestem wdzięczny bo było mi to potrzebne , ale śmiało możesz wykorzystywać swoją wielką mądrość życiową w innych wątkach.
Bić brawo nie mam zamiaru.

Im dłużej cie czytam, tym mniej dziwie się twojej żonie big_smile
Ok. To poczekaj aż kolejne osoby napiszą to samo co ja. Chłopczyczku w ciele dorosłego meżczyzny, bez grama dystansu i osobowości.
Żona ewidentnie tez miała dość twoich dziecinnych reakcji.

438

Odp: czy kocha ?

Hej smile
Przeczytałam Twoje posty od początku wątku i tylko Twoje posty - po prostu weszłam w profil i tam je znalazłam po kolei.

Nie przejmuj się wszystkimi wpisami tutaj.
Ponadto jestem pełna uznania dla Twojego opanowania, słownictwa i inteligencji. Jesteś dobrym człowiekiem.

Obraz Twojego małżeństwa dała mi rozmowa z  żoną i jej zachowanie. Ona Cię kocha. Gdyby tak nie było nie byłoby tak przeraźliwego płaczu. Tego nie da się udawać.
Sytuacja z telefonem, chociaż niezbyt poprawna, to jak dla mnie na Twój plus. Czasem kobieta musi zobaczyć, że facet ma siłę i potrafi jej użyć. Byłeś stanowczy i opanowany, nie oddałeś gdy Cię uderzyła, ale też nie pozwalasz sobą pomiatać.

Te wszystkie przejścia mogą sprawić, że zakochacie się w sobie od nowa. Przerwiecie ten marazm, tą nijakość i zaczniecie budować z nową energią. Żona widzi Cię w nowym świetle i jest duża szansa, że nabierze dla Ciebie innego rodzaju uczucia. Moim zdaniem Twoja stanowczość, nieustępliwość i odwaga wobec niej, to pokazanie, że ma za partnera faceta z krwi i kości. To szansa by jej zaimponować jako mężczyzna. Jeśli nie przeholujesz, a wierzę, że tego nie zrobisz, bo masz w sobie dużo opanowania i kultury, to małżeństwo wejdzie na nowe tory.
Trzymam za Was kciuki.
Pozdrawiam cieplutko

439

Odp: czy kocha ?
Agnes76 napisał/a:

Obraz Twojego małżeństwa dała mi rozmowa z  żoną i jej zachowanie. Ona Cię kocha. Gdyby tak nie było nie byłoby tak przeraźliwego płaczu. Tego nie da się udawać.

"Przeraźliwy" przyaktorzony, teatralny płacz. A teraz znów ostentacyjne olewanie autora.
Ale najważniejszy ten płacz !
buahahahah XD

440

Odp: czy kocha ?
Giaa2 napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Obraz Twojego małżeństwa dała mi rozmowa z  żoną i jej zachowanie. Ona Cię kocha. Gdyby tak nie było nie byłoby tak przeraźliwego płaczu. Tego nie da się udawać.

"Przeraźliwy" przyaktorzony, teatralny płacz. A teraz znów ostentacyjne olewanie autora.
Ale najważniejszy ten płacz !
buahahahah XD

Dziękuję za wyrażenie Twojego zdania. A nie, przecież to nie mój wątek, nie dziękuję big_smile

441

Odp: czy kocha ?
Agnes76 napisał/a:

Hej smile
Przeczytałam Twoje posty od początku wątku i tylko Twoje posty - po prostu weszłam w profil i tam je znalazłam po kolei.

Nie przejmuj się wszystkimi wpisami tutaj.
Ponadto jestem pełna uznania dla Twojego opanowania, słownictwa i inteligencji. Jesteś dobrym człowiekiem.

Obraz Twojego małżeństwa dała mi rozmowa z  żoną i jej zachowanie. Ona Cię kocha. Gdyby tak nie było nie byłoby tak przeraźliwego płaczu. Tego nie da się udawać.

Ona mogla plakac z frustracji nad tym jak jej sie zycie potoczylo. Albo z innych powodow, jesli na codzien dusi w sobie emocje, to moze w koncu pekla. Niekoniecznie plakala za nim i z milosci do niego. W koncu jak juz poszla na terapie, to ta terapia nie zmierza w kierunku naprawienia ralacji z nim, tylko wprost przeciwnie - ona sie oddala, zaczela dzielic obowiazki, zycie itd. Mnie sie troche zdaje, ze moze ona nieco zaluje albo rozmysla sobie co by bylo gdyby. Na przyklad gdyby byla ze swoim ex albo sama.

442

Odp: czy kocha ?
Halina3.1 napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Hej smile
Przeczytałam Twoje posty od początku wątku i tylko Twoje posty - po prostu weszłam w profil i tam je znalazłam po kolei.

Nie przejmuj się wszystkimi wpisami tutaj.
Ponadto jestem pełna uznania dla Twojego opanowania, słownictwa i inteligencji. Jesteś dobrym człowiekiem.

Obraz Twojego małżeństwa dała mi rozmowa z  żoną i jej zachowanie. Ona Cię kocha. Gdyby tak nie było nie byłoby tak przeraźliwego płaczu. Tego nie da się udawać.

Ona mogla plakac z frustracji nad tym jak jej sie zycie potoczylo. Albo z innych powodow, jesli na codzien dusi w sobie emocje, to moze w koncu pekla. Niekoniecznie plakala za nim i z milosci do niego. W koncu jak juz poszla na terapie, to ta terapia nie zmierza w kierunku naprawienia ralacji z nim, tylko wprost przeciwnie - ona sie oddala, zaczela dzielic obowiazki, zycie itd. Mnie sie troche zdaje, ze moze ona nieco zaluje albo rozmysla sobie co by bylo gdyby. Na przyklad gdyby byla ze swoim ex albo sama.

Dokladnie kobiecie cale zycie przelecialo przed oczami tez bym wyla na jej miejscu

443

Odp: czy kocha ?
New Me napisał/a:

Dokladnie kobiecie cale zycie przelecialo przed oczami tez bym wyla na jej miejscu


Człowiek, który naprawdę jest zrozpaczony nie robi tego teatralnie.
Przeciwnie. Stara sie powstrzymać łzy ile się da, płakać w odosobnieniu, a już na pewno nie drze ryja na całe mieszkanie - żeby przypadkiem osoba, do której ten teatr był skierowany nie przeoczyła tego smile
autor oczywiście liczył na taka reakcję, dlatego chce wierzyć , że to było szczere.

Ale szczery płacz prowadziłby do pewnych wniosków, a przede wszystkim zmiany zachowania. A autor dalej jest traktowany jak pies przybłęda, ale nie rpzeszkadza mu to w myslach snuc obrazki o tym jak uprawia seks ze swoja oprawczynią.

444

Odp: czy kocha ?

Mi tam go szkoda. Widac, ze mu zalezy ale ani on ani ona chyba totalnie nie wiedza jak sie ze soba i swoim zwiazkiem obchodzic, pomimo tylu lat razem. Szokda, bo z autora to raczej dobry chlop. Jakby sie troche postarala, to by sobie go ustawila jak chce, bo on w sumie nie chce od niej wiele. To co on che to jest totalny basic w zwiazku.

445

Odp: czy kocha ?
Giaa2 napisał/a:
New Me napisał/a:

Dokladnie kobiecie cale zycie przelecialo przed oczami tez bym wyla na jej miejscu


Człowiek, który naprawdę jest zrozpaczony nie robi tego teatralnie.
Przeciwnie. Stara sie powstrzymać łzy ile się da, płakać w odosobnieniu, a już na pewno nie drze ryja na całe mieszkanie - żeby przypadkiem osoba, do której ten teatr był skierowany nie przeoczyła tego smile
autor oczywiście liczył na taka reakcję, dlatego chce wierzyć , że to było szczere.

Ale szczery płacz prowadziłby do pewnych wniosków, a przede wszystkim zmiany zachowania. A autor dalej jest traktowany jak pies przybłęda, ale nie rpzeszkadza mu to w myslach snuc obrazki o tym jak uprawia seks ze swoja oprawczynią.

big_smile no tak to tez prawda. Ja sobie nie wyobrazam drzec jadaczki na cale osiedle

446

Odp: czy kocha ?
Halina3.1 napisał/a:

Mi tam go szkoda. Widac, ze mu zalezy ale ani on ani ona chyba totalnie nie wiedza jak sie ze soba i swoim zwiazkiem obchodzic, pomimo tylu lat razem. Szokda, bo z autora to raczej dobry chlop. Jakby sie troche postarala, to by sobie go ustawila jak chce, bo on w sumie nie chce od niej wiele. To co on che to jest totalny basic w zwiazku.

No właśnie o to chodzi: totalny basic, a chłop żebrze o niego i poniża się.
Widzi wrogów tam gdzie ich nie ma, są za to ostrzejsze słowa, to fakt.
A tam gdzie jest traktowany naprawdę jak gówno przez osobę w teorii najbliższa, tam sie płaszczy, co przyprawia naprawdę o wymioty.

447

Odp: czy kocha ?

dobry wieczór ,
dziękuje użytkowniczce Agnes76 za czas poświęcony na czytanie moich wpisów . Również Panią pozdrawiam.
Halino - ja też zaczynam rozważać i to poważnie - czy przypadkiem nie zaczyna budzić się w niej jakaś frustracja , że budzi się i zasypia obok mnie a nie jego... Jest to bolesne dla mnie , ale i z takimi rzeczami muszę się zacząć mierzyć.
Staram się skupiać na córce - niedawno skończyliśmy grać w chińczyka - uwielbiamy planszówki.  Powoli wprowadzam ją w scrabble.
Zmieniam swój stosunek do żony -jakby to wyjaśnić - nie przez to ,że sam chcę się zmienić - tylko dlatego ,że zrozumiałem ,że jej zachowanie to na mnie wymusza - a niemal każdego dnia odkąd poszła na terapię pokazuję mi , że znów uparcie próbuję wrócić na swoją dominującą ''pozycję'' w związku.  To wszystko jest dla mnie potworne. Naprawdę. Każdego dnia dostrzegam coś nowego  - a w sumie to nie jest nowe - ona taka była od bardzo dawna - taką ją poślubiłem .  I teraz ciągle zadaję sobie pytanie , którego w mojej głowie nie było : dlaczego ?  czy doprawdy byłem aż tak zaślepiony ?  Nie jestem bez win , absolutnie . Jakoś przystojny za bardzo też nie jestem , ale jak sobie myślę nie próbując się przechwalać - myślę , że gdzieś tam byłaby kobieta , która by mnie doceniła. Że jestem całkiem.. no nie wiem miły , uczciwy , zaradny.  A ona tyle lat - i nie potrafiła się we mnie ''zakochać''.  Tamten jest niższy ode mnie myślę około 20 cm (ja mam 193 ) , ale za to jest umięśniony , i żona nazwała go kiedyś niezwykle charyzmatycznym. Ja fb nie mam , ale tamten kumpel ma i zajrzał na jego profil - jest wolny raczej , dużo podróżuję.
Żona dziś mi powiedziała , że jutro zaczyna o 10 więc ja zawiozę córkę do szkoły - ona nie będzie wcześniej wstawać a ja będę się wylegiwać . W tej chwili po raz kolejny dała mi zrozumieć ,że przez to ,że pracuję z domu to dla niej nie do końca jest praca - może też ktoś tak ma ?
Powiedziałem, że ją zawiozę bez problemu - ale będę przenosił się do biura niedługo więc trzeba będzie takie sytuacje przemyśleć i uzgodnić. (pomysł ten wpadł mi do głowy dosłownie jak stałem i z nią rozmawiałem )
Ona swój gabinet ma w tym mieszkaniu od ojca - dostałem je przed ślubem na siebie i miałem ją dopisać do niego ,ale tyle lat człowiek nie miał do tego głowy - w sumie chyba dobrze wyszło.
Bo mówię jej ,że te mieszkanie jak raz idealne na moje biuro  - mina jej zrzedła od razu. Bo to dobra lokalizacja jest i całkiem spore .   A ona jakby miała zacząć płacić za wynajem w naszym mieście - to już by bardzo dobrze nie zarabiała. tylko dobrze. więc średnio jej się to kalkuluję.  nic się nie odezwała tylko poszła do sypialni.

448

Odp: czy kocha ?
Giaa2 napisał/a:


A tam gdzie jest traktowany naprawdę jak gówno przez osobę w teorii najbliższa, tam sie płaszczy, co przyprawia naprawdę o wymioty.

Tak to wyglada momentami. Ale tez nie jest latwo z jego strony postawic na swoim jak od zawsze byl w niej bardziej zakochany i od zawsze stawial ja na piedestale. To co mnie dziwi, to, ze ona jest starsza, bardziej doswiadczona, to powinna byc bardziej cwana. To serio nie byloby trudne okazac facetowi nieco wiecej uczuc, wiec jesli ona zupelnie nie moze sie do tego przelamac, to ciekawe co jest na rzeczy. Czy zwiazek az tak jej zbrzydl, czy zaspokaja te potrzeby gdzies indzien np. telefoniczna relacja z bylym czy jest jakies drugie dno np. spowodowane wiekiem, wygladem, kompleksami itd.

449

Odp: czy kocha ?

Jesteś super mężczyzną, z tego co piszesz, ona jest głupia, ale to widocznie taki typ. Mnie kiedyś ciągnęlo do facetów, którzy nie zawsze byli w porządku w stosunku do mnie. Tacy mi sie najbardziej podobali, niedostępni i zwykle zaburzeni w jakimś stopniu. Ale ogarnęłam się, kilka lat byłam sama, uporządkowałam sobie co nieco w głowie, to kiedy poznałam mojego męża wiedziałam, że gdybym nie przepracowała tych lat nad swoją wizją związków, nigdy bym go nie potrafiła docenić. Jest cudowny, bo właśnie miły, zaradny i pomocny. I takiego go kocham. Dla mnie wrażeniem jest rozmowa z nim, zachwyca mnie jego osoba, a kiedy zajmuje się naszym dzieckiem to normalnie za nim szaleję.
I na to zasługujesz, żeby ktoś za Tobą szalał. I tego życzę Ci bardzo bardzo smile

450 Ostatnio edytowany przez Halina3.1 (2024-11-24 22:24:35)

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

dobry wieczór ,
dziękuje użytkowniczce Agnes76 za czas poświęcony na czytanie moich wpisów . Również Panią pozdrawiam.
Halino - ja też zaczynam rozważać i to poważnie - czy przypadkiem nie zaczyna budzić się w niej jakaś frustracja , że budzi się i zasypia obok mnie a nie jego... Jest to bolesne dla mnie , ale i z takimi rzeczami muszę się zacząć mierzyć.
Staram się skupiać na córce - niedawno skończyliśmy grać w chińczyka - uwielbiamy planszówki.  Powoli wprowadzam ją w scrabble.
Zmieniam swój stosunek do żony -jakby to wyjaśnić - nie przez to ,że sam chcę się zmienić - tylko dlatego ,że zrozumiałem ,że jej zachowanie to na mnie wymusza - a niemal każdego dnia odkąd poszła na terapię pokazuję mi , że znów uparcie próbuję wrócić na swoją dominującą ''pozycję'' w związku.  To wszystko jest dla mnie potworne. Naprawdę. Każdego dnia dostrzegam coś nowego  - a w sumie to nie jest nowe - ona taka była od bardzo dawna - taką ją poślubiłem .  I teraz ciągle zadaję sobie pytanie , którego w mojej głowie nie było : dlaczego ?  czy doprawdy byłem aż tak zaślepiony ?  Nie jestem bez win , absolutnie . Jakoś przystojny za bardzo też nie jestem , ale jak sobie myślę nie próbując się przechwalać - myślę , że gdzieś tam byłaby kobieta , która by mnie doceniła. Że jestem całkiem.. no nie wiem miły , uczciwy , zaradny.  A ona tyle lat - i nie potrafiła się we mnie ''zakochać''.  Tamten jest niższy ode mnie myślę około 20 cm (ja mam 193 ) , ale za to jest umięśniony , i żona nazwała go kiedyś niezwykle charyzmatycznym. Ja fb nie mam , ale tamten kumpel ma i zajrzał na jego profil - jest wolny raczej , dużo podróżuję.
Żona dziś mi powiedziała , że jutro zaczyna o 10 więc ja zawiozę córkę do szkoły - ona nie będzie wcześniej wstawać a ja będę się wylegiwać . W tej chwili po raz kolejny dała mi zrozumieć ,że przez to ,że pracuję z domu to dla niej nie do końca jest praca - może też ktoś tak ma ?
Powiedziałem, że ją zawiozę bez problemu - ale będę przenosił się do biura niedługo więc trzeba będzie takie sytuacje przemyśleć i uzgodnić. (pomysł ten wpadł mi do głowy dosłownie jak stałem i z nią rozmawiałem )
Ona swój gabinet ma w tym mieszkaniu od ojca - dostałem je przed ślubem na siebie i miałem ją dopisać do niego ,ale tyle lat człowiek nie miał do tego głowy - w sumie chyba dobrze wyszło.
Bo mówię jej ,że te mieszkanie jak raz idealne na moje biuro  - mina jej zrzedła od razu. Bo to dobra lokalizacja jest i całkiem spore .   A ona jakby miała zacząć płacić za wynajem w naszym mieście - to już by bardzo dobrze nie zarabiała. tylko dobrze. więc średnio jej się to kalkuluję.  nic się nie odezwała tylko poszła do sypialni.

Troche jak dzieci sie zachowujecie. Zamiast robic zonie na zlosc i sie przescigac w tym kto komu bardziej podstawi noge, to byscie poszli razem na terapie. Moze byscie sie nauczyli lepiej dogadywac. Np lepiej rozdzielac obowiazki. Bo to, ze ona jest sfrustrowana wiecznym gotowaniem mozna zrozumiec, ale znowu nie ma za bardzo sensu przyjsc i tupac nozkami, tylko mozna normalnie powiedziec "sluchaj czesiek, ja mam dosc stania porzy garach, musimy wymyslic cos innego, bo nie daje rady". To samo z wozeniem dziecka itd. No da sie to ustalic jak dorosli, bez strzelania focha i robienia sobie na zlosc. To co ona odstawia to jest niedojrzale ale ty nie jestes jej dluzny. Z jednej strony wiadomo, zlosc i wieloletnia frustracja ale serio daleko nie dojdziecie takimi gierkami.
Jak juz sie troche pogodzicie to bym na twoim miejscu np gotowanie wykorzystala do nauki czegos potrzebnego i do zblizenia sie do zony. Niech cie przyuczy gotowac, fajnie sie razem rozpija butelke wina gotujac i gadajac w kuchni. Moj maz lepiej piecze ode mnie, ja lepiej gotuje, to sie uczymy nawzajem, zajebiste takie wieczory. Nie naciskajac na nic, po prostu zaczac od zabaczenia czy wy dalej lubicie po prostu spedzac razem czas w jakikolwiek sposob.

451

Odp: czy kocha ?

ale jak tak nienawidzę gotować ,że słów brakuję - już jej proponowałem zatrudnienie gosposi - powiedziała, że obca nie będzie jej się po domu panoszyć.
Ja bym wszystko robił w domu - tylko nie gotowanie.
jutro mam swoją sesję - już drugą z tamtym terapeutą .  Zapytam o terapię małżeńską.

452

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

W tej chwili po raz kolejny dała mi zrozumieć ,że przez to ,że pracuję z domu to dla niej nie do końca jest praca - może też ktoś tak ma ?

Nie. Nie mam tak. Oboje pracujemy glownie z domu, duzo i jest to bardzo wymagajace. Nie wiem jak wymagajaca jest twoja praca ale traktowanie czyjejs pracy jakby to nie do konca byla praca tylko dlatego, ze pracujesz z domu jest imo wyrazem braku szacunku.

453

Odp: czy kocha ?

moja praca jest bardzo wymagająca i przynosząca nawet większy pieniądz niż jej -  i żałuję ,że się przeniosłem do domu . Jednak oddzielne biuro to co innego.  Znajdę jakieś i znów odetchnę.

454

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

ale jak tak nienawidzę gotować ,że słów brakuję - już jej proponowałem zatrudnienie gosposi - powiedziała, że obca nie będzie jej się po domu panoszyć.

Bo jej nie o to chodziło. Chciała ci dowalić. Pewnie z twoim podejściem niewiele mogła wskazać, no to gotowanie jej przyszło do głowy.

455

Odp: czy kocha ?
Legat napisał/a:
netk53521 napisał/a:

ale jak tak nienawidzę gotować ,że słów brakuję - już jej proponowałem zatrudnienie gosposi - powiedziała, że obca nie będzie jej się po domu panoszyć.

Bo jej nie o to chodziło. Chciała ci dowalić. Pewnie z twoim podejściem niewiele mogła wskazać, no to gotowanie jej przyszło do głowy.

Tez mi sie tak wydawalo jak to gotowanie wyszlo. Tyle lat ona gotuje i serio dopiero teraz jej zaczelo przeszkadzac. Jesli on sprzata i pomaga przy gotowaniu, to nie jest tak zle. Ja tam nawet wole jak to ja gotuje a maz posprzata i ogarnie zmywarke. Nie wiem dlaczego nagle wiedzac, ze szczyt jego mozliwosci to zrobienie parowek ona chce zeby on tez gotowal i jeszcze tym dziecko karmil. Bez sensu.

Posty [ 391 do 455 z 2,640 ]

Strony Poprzednia 1 5 6 7 8 9 41 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024