dzień dobry ,
do nim2 - może i mam takie myśli , że to już za daleko wszystko zaszło , ale każdą z nich odpycham , jak najdalej mogę. Jestem żałosny , wiem , ale kocham ją. Dziś stała przed lustrem spinała włosy w kok to tak pięknie wyglądała - chciałem jej to powiedzieć ,ale uznałem to za bezsensowne. Co jej po moich komplementach choć szczerych to dla niej niepotrzebnych.. Jak tak stałem to ona mnie wyrwała z zamyślenia : co tak stoisz jak rzeźba , idź do komputera jak zawsze.
Może poprzednio w naszym małżeństwie nie było jakich fajerwerków , wielkiej namiętności , ale czuję się ,że druga połowa chcę spędzać z tobą czas. I ja to szczerze u niej czułem. Może się nie przytulała , ale jak coś robiłem w garażu przychodziła i rozmawialiśmy , mieliśmy dużo tematów , śmialiśmy się , oglądaliśmy razem filmy , jeździliśmy na przejażdżki - czasem sama proponowała - i nie żeby nie było - nie zmieniam narracji - nie było jakoś super , nie było czułości dużo z jej strony - ale czułem , no nie wiem zaśmiejecie się - że się lubimy nawzajem - nie było tego chłodu - jak jest od prawie roku- że jesteśmy w kuchni i zero słowa do siebie , że ona wychodzi z córką sama , że planuję wyjazd beze mnie - mieliśmy tematy do rozmów . Zawsze po powrocie z pracy i przed wyjściem buziak był obowiązkowy - teraz bez szans - nawet nie chcę mi się podchodzić.. Ja też mam świadomość , że po tylu latach już nie będzie jak kiedyś - choćby pod względem seksu - ale ludzie uwierzcie - jak się zaczęliśmy spotykać , i może jakiś rok po ślubie jeszcze - to seks był nieziemski - naprawdę z obu stron były starania - wchodziłem do mieszkania -jak zamieszkaliśmy razem a ona leży w seksownej bieliźnie , światła pogaszone , jakieś świeczko dookoła - i potem pół nocy mogliśmy z łózka nie wychodzić .. a później to wiadomo - starania o dziecko , duzo stresu - ogolnie problem leżał po jej stronie i ona juz prawie w depresje wchodzila , czesto plakala to wspierałem ile mogłem.
do Samby - podział obowiązków - różnie - oprócz tych stałych rzeczy ,że ja prasuje a ona gotuję to ja również odkurzam , wyciągam naczynia ze zmywarki (teraz razem z córką) , jakieś większe zakupy to też robie , pranie też czasem , ale raz jej wrzuciłem jakaś sukienkę - i się zniszczyła bo to jakiś delikatny materiał był - to raczej unikam segregowania - żona to robi w sensie oddziela co można razem itp no i ja potem wkładam do pralki , do suszarki .
A tak przy naszej trójce to tyle aż roboty nie ma , córka coraz większa też ją angażujemy w drobne prace . Takie sprawy jak np. coś się popsuję ona tylko mi mówi i ja już sie zajmuję czy dam radę sam czy trzeba zadzwonić czy zawieźć do naprawy to ogarniam ja . może i to jest ''od święta'' ale wymiana opon ,naprawy czy auta - czy jak coś się popsuję na codzien np. zmywarka , czy kosiarka - jej to nie interesuję ja to załatwiam . jakieś sprawy urzędowe to ona najczęściej , i rachunki -ale w dzisiejszych czasach to jest proste większośc jest pobierana z konta i tyle . Ona gotuję i piecze - wyśmienicie to jej muszę przyznać . ma pasję ogrodniczą ,ale coś poprosi pomóc w ogrodzie to ide i pomagam. również takie rzeczy w domu - nie wiem jak to nazwac - takie jakby dekoracyjne - nie wiem zmiana zasłon , nowe meble , jakieś dekoracje , obrazy czy inne pierdoły - no wystrój to ona , ale zawsze pięknie w domu jest i każdy chwali jak wejdzie .
córkę zawozi do pracy ona - bo i tak zaczyna około 8 i tak się złożyło że przejeżdżała koło jej przedszkola i szkoły teraz to ją podrzucała - z odbieraniem to jest tak - ona ma swój gabinet stomatologiczny - więc bywa różnie - czasem jakiś pacjent odwoła - to jak pasuje to zabierze córkę do domu czy na jakieś zajęcia jak trzeba - a czasem jej się przedłuży jakoś -to daje mi znać i ja jadę i jak trzeba to wtedy zrobię zakupy czy coś załatwie na mieście jak trzeba - bywa różnie .
jak się nam córcia urodziła to z początku było ciężko - żona mnie odtrącała od córki, według niej wszystko źle robiłem , ale i z tym daliśmy radę - ale to jest raczej na osobny temat bo to by było bardzo dużo pisania - ale zajmowałem się nią , pomagałem w domu - chodzi mi o to ,że nie była sama . w tym roku jakoś w wakacje słyszałem jak jej przyjaciólka (mniej więcej tak to brzmiało) mówiła do niej ,że jest coś w stylu ''sama ze wszystkim '' ,ze jej mąż nie kiwnie palcem do niczego a żona jej powiedziała : Brak słów , nie do pomyślenia - czy coś takiego - chodzi mi o to ,ze idealem nie jestem , moze i wiecej powinienem robic - sam nie wiem , ale wiem jedno - ze ona tyle lat nie czula sie sama , ze czula moje wsparcie i taki najgorszy mąż ze mnie wcale nie jest - wpisałem w google temat o niegotującym mężu/ partnerze - to teraz jak poczytałem wypowiedzi - niektóre sprzed lat , niektóre świeże - to czuję się jakbym niedorozwiniety jakiś był...