czy kocha ? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 41 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 261 do 325 z 2,640 ]

261

Odp: czy kocha ?
Noble napisał/a:

czyli faceci mogą pluć, a kobiety grzecznie mają udawać, że deszcz pada

Tez tak to trochę zrozumiałam, chociaż zakładam, że intencje nie były takie.
Nadal część facetów nie rozumie, że żeby być kobiece czy jakieś tam wg "złotych standardów" patriarchatu, nie musimy byc grzeczne, odpuszczające, spolegliwe.

Zobacz podobne tematy :

262 Ostatnio edytowany przez RozrabiakaWmalinowymGaju (2024-10-18 20:54:40)

Odp: czy kocha ?
Salomonka napisał/a:

i vice versa.

Co? big_smile
Przecież to Wy narzekacie na poziom i rozmówców, z drugiej strony narzekań nie ma, więc im to pasuje.
Więc to vice versa jest trochę bez sensu;)

Noble napisał/a:

czyli faceci mogą pluć, a kobiety grzecznie mają udawać, że deszcz pada

Przecież jeśli ktoś pluje, to tym bardziej będzie to robił jeśli spotyka się to z uwagą. A tutaj Ci najbardziej poturbowani na brak rozmówczyń narzekać nie mogą

263

Odp: czy kocha ?
Giaa2 napisał/a:

......Bo chyba nie wątpisz, że dziad nie przyłazi od lat dzień w dzień na KOBIECE forum gdyby mu na towarzystwie i opinii kobiet kompletnie nie zależało? No rusz głową..
To, że ktoś czegoś nie pokazuje albo nie mówi, nie oznacza, że tego nie ma. DZIAŁANIA i decyzje, moj drogi, nie słowa smile

Dokładnie.

Żadna normalna kobieta jakoś nie robi sobie konta na męskim forum, np. bracia samcy (Sorry, że przywołuje ten adres, ale ostatnio miałam trochę czasu bo byłam chora i weszłam sobie na ten portal... Masakra. Tylko że wiele z tamtych tekstów tu, na kobiecym forum znalazłam).

Tak naprawdę nie wiedziałam, że takie fora istnieją.

My, z tym swoim "feminizmem" nawet do pięt im nie dorastamy z chamstwem i po prostu prymitywizmem.

A tak A propos feminizmu big_smile

Mój feminizm się kończy kiedy trzeba wymienić koło w samochodzie smile Wzywam odpowiednie służby, bo mam na tę okoliczność ubezpieczenie które opłacam ze swoich zarobków.

A gdzie kończy się patriarchat?

Gdy trzeba niemowlakowi zmienić pieluchę.

Chociaż gdy byłam nieco biedniejsza, to w maluchu jeszcze w Polsce sama  koło wymienialam. big_smile Teraz nie muszę.

Odp: czy kocha ?
Giaa2 napisał/a:

Tyle, że jak będziemy rozmawiać tylko ze sobą to nie będzie dyskusji, bo jak widać mamy w kluczowych sprawach podobne zdanie big_smile

No to trzeba się zdecydować, czego się szuka w rozmowie i dlaczego w niej uczestniczy. A później nie narzekać;)
Ty np narzekasz na poziom, ale bez przerwy próbujesz sprowokować tych którzy Ci podpadli. Jest to jakby trochę niekonsekwentne;)

265 Ostatnio edytowany przez Giaa2 (2024-10-18 21:09:42)

Odp: czy kocha ?
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:

No to trzeba się zdecydować, czego się szuka w rozmowie i dlaczego w niej uczestniczy. A później nie narzekać;)
Ty np narzekasz na poziom, ale bez przerwy próbujesz sprowokować tych którzy Ci podpadli. Jest to jakby trochę niekonsekwentne;)

Bezsensownie chcesz wprowadzać jakieś swoje zasady.
Na Twoim miejscu tak samo mogę Ci powiedzieć: OBSERWUJ i nie komentuj. A jednak to robisz, mimo, że nasze "dramy" Cie bezpośrednio nie dotyczą...soł?
Gdzie tu konsekwencja? Gdzie logika?

266

Odp: czy kocha ?
Salomonka napisał/a:

Dokładnie.

Żadna normalna kobieta jakoś nie robi sobie konta na męskim forum, np. bracia samcy (Sorry, że przywołuje ten adres, ale ostatnio miałam trochę czasu bo byłam chora i weszłam sobie na ten portal... Masakra. Tylko że wiele z tamtych tekstów tu, na kobiecym forum znalazłam).

Tak naprawdę nie wiedziałam, że takie fora istnieją.

My, z tym swoim "feminizmem" nawet do pięt im nie dorastamy z chamstwem i po prostu prymitywizmem.

A tak A propos feminizmu big_smile

Mój feminizm się kończy kiedy trzeba wymienić koło w samochodzie smile Wzywam odpowiednie służby, bo mam na tę okoliczność ubezpieczenie które opłacam ze swoich zarobków.

A gdzie kończy się patriarchat?

Gdy trzeba niemowlakowi zmienić pieluchę.

Chociaż gdy byłam nieco biedniejsza, to w maluchu jeszcze w Polsce sama  koło wymienialam. big_smile Teraz nie muszę.

Bo ja kompletnie nie rozumiem i nie godzę się na tą pokrętną męska logikę, która polega na tym, że oni nawet w NASZYM miejscu w sieci chcą nam mówić jak my sie mamy zachowywać.
To jest jakiś kosmos..

Kiedy w końcu zrozumieją, że ich "władza" nad kobietami kończy się na pouczaniu SWOICH żon (jeśli posiadają), a nie obcych babek w sieci.

267

Odp: czy kocha ?
Giaa2 napisał/a:

Bo ja kompletnie nie rozumiem i nie godzę się na tą pokrętną męska logikę, która polega na tym, że oni nawet w NASZYM miejscu w sieci chcą nam mówić jak my sie mamy zachowywać.
To jest jakiś kosmos..

Kiedy w końcu zrozumieją, że ich "władza" nad kobietami kończy się na pouczaniu SWOICH żon (jeśli posiadają), a nie obcych babek w sieci.

Oni żadnych żon  nie mają... Jaka normalna zona nie sprawdziłaby co jej "mąż robi nocą?" big_smile

To wszystko to są ich marzenia i próby udowodnienia kobietom, że nie sprostają wytworom ich wyobraźni big_smile

Czasem mi ich naprawdę żal.. Samotność jest okrutna, i nie mam na myśli tej "samotności w sieci".

268 Ostatnio edytowany przez Chio (2024-10-18 21:26:26)

Odp: czy kocha ?

Salomonko chyba za bardzo oplułaś monitor, że nie zauważyłaś ,że napisałam historię tego forum. Teraz rozumiem czemu ludzie pouciekali z forum. Jakie kobiety zostały na tym forum tacy mężczyźni. Za chwilę będziecie dyskutowały same że sobą. Zresztą już to robicie:) Też mi Was żal.

Odp: czy kocha ?
Giaa2 napisał/a:

Bezsensownie chcesz wprowadzać jakieś swoje zasady.
Na Twoim miejscu tak samo mogę Ci powiedzieć: OBSERWUJ i nie komentuj. A jednak to robisz, mimo, że nasze "dramy" Cie bezpośrednio nie dotyczą...soł?
Gdzie tu konsekwencja? Gdzie logika?

Nie chcę wprowadzać żadnych zasad.
Gdzie logika? No właśnie.

Nielogiczne jest branie udziału w dramach, prowokowanie, by potem na nie narzekać.
Moje komentarze nic do Waszej wojenki damsko- męskiej nie mają, każdy się bawi jak lubi.

270

Odp: czy kocha ?
Giaa2 napisał/a:
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:

Lepiej późno niż wcale:)
Ona jest taka jaką była, nic się nie zmieniło. Taką sobie wybrałeś.


Na moje, autor sobie nikogo nie "wybrał", bo wybór zakłada pewien stopień rozeznania i świadomości już. W jego przypadku to był amok oparty na chęci posiadania "najładniejszej kozy w okolicy", o czym sam napisał.
Obstawiam, że był to jego 2-gi związek po tej dziewce, która porzucił, bo okazała się nie tak piękna jak żona smile

Jednego nie można odmówić tej całej historii- jego żona ma dobrze, bo jest w związku z gościem, którego rozkochała w wieku, kiedy chłopcy są najbardziej podatni na głębokie zakochiwanie się, takie kompletnie bezkrytyczne- o ile laska ich odpowiednio kręci.
Wtedy nic nie ma znaczenia, czego ten wątek jest dowodem smile

I takie podejście u facetów nigdy sie nie zmienia, jedyne co się zmienia to możliwości.. Jedni je mają, inni nie.

Zawsze powtarzam kobietom żeby nie schodziły z oczekiwaniami, tylko mierzyły wysoko w tym sensie żeby brać i przystojnego i całą resztę zalet - na miarę możliwości oczywiście. Ale na pewno nie poniżej oczekiwań, bo oboje będę nieszczęśliwi.
Bo facet nigdy nie będzie miał grama skrupułów żeby porzucić kobietę mniej atrakcyjna dla atrakcyjniejszej, w swoim mniemaniu. Tylko warunek żeby czuł, ze ma szanse.
Ewentualne skrupuły zaczynają i kończą się na mężczyznach naprawdę atrakcyjnych, którym kopara nie opada na widok pieknej kobiety, bo od zawsze mieli u nich szanse i byli nimi otoczeni. Nie jak autor, ktory musiał ten związek sobie wychodzić. 


Także wiarę w bajeczki o "czystych serduszkach" i pięknych wartościach jakimi kierują się faceci w wyborze partnerek i żon pozostawiam niepełnosprytnym wink


A kto tu mówi o czystych serduszkach i pięknych wartościach? Po prostu piszesz o facetach jak o jakichś prymitywnych tworach które chcą tylko żaru...ać. Nic więcej się dla nas wg Ciebie nie liczy. Dlatego piszę ze nie wiesz za dużo o facetach. Piszesz ze Autor zaczyna Ci działać na nerwy bo chodzi mu tylko o stronę fizyczną związku. Rozumiem że o seks Ci chodzi? A czytamy ten sam wątek?
Nie obrażam babek - znajdz wątek gdzie wrzucam Was do jednego wora i mówię cokolwiek negatywnego ogólnie o babkach. Ja nie mówię o babkach ja mówię o Tobie. W pewnym wątku mieliśmy inne zdanie w efekcie czego po paru postach nazwałaś mnie przegrywam, gościem żywiącym sie ochlapami, matolem i jakieś tam inne - nie pamiętam. Ja nie mam nic do babek po prostu nie lubię takiej defensywnej bezkrytycznej postawy skutkującej tym że ktoś mający inne zdanie staję się dla Ciebie wrogiem i matolem.

271

Odp: czy kocha ?
Salomonka napisał/a:

Oni żadnych żon  nie mają... Jaka normalna zona nie sprawdziłaby co jej "mąż robi nocą?" big_smile

To wszystko to są ich marzenia i próby udowodnienia kobietom, że nie sprostają wytworom ich wyobraźni big_smile

Czasem mi ich naprawdę żal.. Samotność jest okrutna, i nie mam na myśli tej "samotności w sieci".

TO raz.
Ale tez mnie zadziwia masochizm niektórych. Skoro jesteśmy takie puste, głupie i ledwo wiążemy same sznurówki bez ich instrukcji w necie, to jakim cudem sa tu dzień w dzien, niektórzy od dekady a parę lat na pewno? A to podobno kobietom brak logiki big_smile

272

Odp: czy kocha ?
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:


Moje komentarze nic do Waszej wojenki damsko- męskiej nie mają, każdy się bawi jak lubi.

Otóż to.. big_smile
Facet ktory poddaje się w pierwszej rundzie z kobietą, ciekawy przypadek.

W sumie to byłoby chwalebne, gdyby nie zalatywało hipokryzją i ochroną własnej dooopy.

Tak czy siak, dobrze że się wycofujesz.

273

Odp: czy kocha ?
Bert44 napisał/a:

A kto tu mówi o czystych serduszkach i pięknych wartościach? Po prostu piszesz o facetach jak o jakichś prymitywnych tworach które chcą tylko żaru...ać. Nic więcej się dla nas wg Ciebie nie liczy.


Odniosłam się do hipergamii, na którą się tak powołujecie co i rusz.
Zgodnie z jej naczelną zasadą kobiety dążą zawsze i wszędzie do wyr...a swoich partnerów, czyli bezwzględnego upgrade`u.

To ja mówię, że faceci są dokładnie tacy sami, a raczej - sądzą po sobie, bo wystarczy poczytać choćby ten wątek (pewnie z miliona innych, ale aż tak długo tu nie siedzę- obstawiam w ciemno, bo kilkanaście podobnych tego typu widziałam), żeby zobaczyć że kobiety chociaż dopuszczają do siebie facetów, którzy PRACĄ nad sobą i w sensie tradycyjnym coś osiągnęli.
Natomiast dla facetów upgrade to prawie zawsze = atrakcyjniejsza/młodsza/z lepszym tyłkiem laska.
I oczywiście nimfomanka najlepiej w komplecie big_smile

I nie bajdurz mi tu o romantykach.
Bo tak się składa, że mój maż jest ultra romantyczny, ale oboje wiemy, że część tego romantyzmu jest osadzona w tym, że bardzo mu się podobam.
I nie, nie chodzi o to, że się tym chwale czy mi to schlebia. Owszem, wole się podobać swojemu mężowi niż cudzemu.
Chodzi o pewną świadomość: wiem, nic nie zmienię, ale jednak jest to zwyczajnie poj...e, że gdybym nie była ładna, to mogłabym mieć 10 x lepszy charakter, a mąż nawet by mnie nie zarejestrował na swoim radarze.
I to się tyczy każdego faceta. Jedynie granice tego upgrade`u wyznaczają możliwości.
Tyle.




Piszesz ze Autor zaczyna Ci działać na nerwy bo chodzi mu tylko o stronę fizyczną związku. Rozumiem że o seks Ci chodzi? A czytamy ten sam wątek?

Odpowiedziałam wyżej.

Odp: czy kocha ?
Salomonka napisał/a:
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:


Moje komentarze nic do Waszej wojenki damsko- męskiej nie mają, każdy się bawi jak lubi.

Otóż to.. big_smile
Facet ktory poddaje się w pierwszej rundzie z kobietą, ciekawy przypadek.

W sumie to byłoby chwalebne, gdyby nie zalatywało hipokryzją i ochroną własnej dooopy.

Tak czy siak, dobrze że się wycofujesz.


Haha, niezłe prowo;)

Będę się chciał potarmosić, dam znać;) xd
Na przerzucaniu się epitetami mi nie zależy, tym bardziej na udowadnianiu oczywistego.

A jeśli piszesz o rundzie, w kategoriach walki, to Ty masz problem z normalną rozmową;) Ja sobie tu gadam na luzie, nie walczę.
Pełnia minęła, zęby i pazury znów normalne;)

275

Odp: czy kocha ?
Giaa2 napisał/a:
Bert44 napisał/a:

A kto tu mówi o czystych serduszkach i pięknych wartościach? Po prostu piszesz o facetach jak o jakichś prymitywnych tworach które chcą tylko żaru...ać. Nic więcej się dla nas wg Ciebie nie liczy.


Odniosłam się do hipergamii, na którą się tak powołujecie co i rusz.
Zgodnie z jej naczelną zasadą kobiety dążą zawsze i wszędzie do wyr...a swoich partnerów, czyli bezwzględnego upgrade`u.

To ja mówię, że faceci są dokładnie tacy sami, a raczej - sądzą po sobie, bo wystarczy poczytać choćby ten wątek (pewnie z miliona innych, ale aż tak długo tu nie siedzę- obstawiam w ciemno, bo kilkanaście podobnych tego typu widziałam), żeby zobaczyć że kobiety chociaż dopuszczają do siebie facetów, którzy PRACĄ nad sobą i w sensie tradycyjnym coś osiągnęli.
Natomiast dla facetów upgrade to prawie zawsze = atrakcyjniejsza/młodsza/z lepszym tyłkiem laska.
I oczywiście nimfomanka najlepiej w komplecie big_smile

I nie bajdurz mi tu o romantykach.
Bo tak się składa, że mój maż jest ultra romantyczny, ale oboje wiemy, że część tego romantyzmu jest osadzona w tym, że bardzo mu się podobam.
I nie, nie chodzi o to, że się tym chwale czy mi to schlebia. Owszem, wole się podobać swojemu mężowi niż cudzemu.
Chodzi o pewną świadomość: wiem, nic nie zmienię, ale jednak jest to zwyczajnie poj...e, że gdybym nie była ładna, to mogłabym mieć 10 x lepszy charakter, a mąż nawet by mnie nie zarejestrował na swoim radarze.
I to się tyczy każdego faceta. Jedynie granice tego upgrade`u wyznaczają możliwości.
Tyle.




Piszesz ze Autor zaczyna Ci działać na nerwy bo chodzi mu tylko o stronę fizyczną związku. Rozumiem że o seks Ci chodzi? A czytamy ten sam wątek?

Odpowiedziałam wyżej.

Zawsze przerażało mnie "tunelowe" myślenie o facetach u niektórych babek

276

Odp: czy kocha ?
Bert44 napisał/a:

Zawsze przerażało mnie "tunelowe" myślenie o facetach u niektórych babek

To tak jak mnie hipokryzja u niektórych.

277

Odp: czy kocha ?
Bert44 napisał/a:
Giaa2 napisał/a:
Bert44 napisał/a:

A kto tu mówi o czystych serduszkach i pięknych wartościach? Po prostu piszesz o facetach jak o jakichś prymitywnych tworach które chcą tylko żaru...ać. Nic więcej się dla nas wg Ciebie nie liczy.


Odniosłam się do hipergamii, na którą się tak powołujecie co i rusz.
Zgodnie z jej naczelną zasadą kobiety dążą zawsze i wszędzie do wyr...a swoich partnerów, czyli bezwzględnego upgrade`u.

To ja mówię, że faceci są dokładnie tacy sami, a raczej - sądzą po sobie, bo wystarczy poczytać choćby ten wątek (pewnie z miliona innych, ale aż tak długo tu nie siedzę- obstawiam w ciemno, bo kilkanaście podobnych tego typu widziałam), żeby zobaczyć że kobiety chociaż dopuszczają do siebie facetów, którzy PRACĄ nad sobą i w sensie tradycyjnym coś osiągnęli.
Natomiast dla facetów upgrade to prawie zawsze = atrakcyjniejsza/młodsza/z lepszym tyłkiem laska.
I oczywiście nimfomanka najlepiej w komplecie big_smile

I nie bajdurz mi tu o romantykach.
Bo tak się składa, że mój maż jest ultra romantyczny, ale oboje wiemy, że część tego romantyzmu jest osadzona w tym, że bardzo mu się podobam.
I nie, nie chodzi o to, że się tym chwale czy mi to schlebia. Owszem, wole się podobać swojemu mężowi niż cudzemu.
Chodzi o pewną świadomość: wiem, nic nie zmienię, ale jednak jest to zwyczajnie poj...e, że gdybym nie była ładna, to mogłabym mieć 10 x lepszy charakter, a mąż nawet by mnie nie zarejestrował na swoim radarze.
I to się tyczy każdego faceta. Jedynie granice tego upgrade`u wyznaczają możliwości.
Tyle.




Piszesz ze Autor zaczyna Ci działać na nerwy bo chodzi mu tylko o stronę fizyczną związku. Rozumiem że o seks Ci chodzi? A czytamy ten sam wątek?

Odpowiedziałam wyżej.

Zawsze przerażało mnie "tunelowe" myślenie o facetach u niektórych babek

Co to jest tunelowe myslenie?

278

Odp: czy kocha ?
Bert44 napisał/a:

Zawsze przerażało mnie "tunelowe" myślenie o facetach u niektórych babek

Jednak "myślenie tunelowe " niektórych facetów o kobietach jakoś ci nie przeszkadza?

Nie udzielasz się tak sprawnie w wątkach gdzie to faceci obrażają kobiety, tylko w tych, gdzie to niby facet jest źle postrzegany.

Wiesz co?

Mój facet prawie zabił  mnie śmiechem, gdy mu pokazałam to forum. Dziwne, prawda?

279

Odp: czy kocha ?
JuliaUK33 napisał/a:
Bert44 napisał/a:
Giaa2 napisał/a:

Odniosłam się do hipergamii, na którą się tak powołujecie co i rusz.
Zgodnie z jej naczelną zasadą kobiety dążą zawsze i wszędzie do wyr...a swoich partnerów, czyli bezwzględnego upgrade`u.

To ja mówię, że faceci są dokładnie tacy sami, a raczej - sądzą po sobie, bo wystarczy poczytać choćby ten wątek (pewnie z miliona innych, ale aż tak długo tu nie siedzę- obstawiam w ciemno, bo kilkanaście podobnych tego typu widziałam), żeby zobaczyć że kobiety chociaż dopuszczają do siebie facetów, którzy PRACĄ nad sobą i w sensie tradycyjnym coś osiągnęli.
Natomiast dla facetów upgrade to prawie zawsze = atrakcyjniejsza/młodsza/z lepszym tyłkiem laska.
I oczywiście nimfomanka najlepiej w komplecie big_smile

I nie bajdurz mi tu o romantykach.
Bo tak się składa, że mój maż jest ultra romantyczny, ale oboje wiemy, że część tego romantyzmu jest osadzona w tym, że bardzo mu się podobam.
I nie, nie chodzi o to, że się tym chwale czy mi to schlebia. Owszem, wole się podobać swojemu mężowi niż cudzemu.
Chodzi o pewną świadomość: wiem, nic nie zmienię, ale jednak jest to zwyczajnie poj...e, że gdybym nie była ładna, to mogłabym mieć 10 x lepszy charakter, a mąż nawet by mnie nie zarejestrował na swoim radarze.
I to się tyczy każdego faceta. Jedynie granice tego upgrade`u wyznaczają możliwości.
Tyle.






Odpowiedziałam wyżej.

Zawsze przerażało mnie "tunelowe" myślenie o facetach u niektórych babek

Co to jest tunelowe myslenie?

No widzisz coś jak przez tunel - tylko wycinek. Nie widzisz całości

280

Odp: czy kocha ?
Bert44 napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Zawsze przerażało mnie "tunelowe" myślenie o facetach u niektórych babek

Co to jest tunelowe myslenie?

No widzisz coś jak przez tunel - tylko wycinek. Nie widzisz całości

Nieprawda.  Ja zawsze widze calosc.  Ty widzisz przez tunel

281

Odp: czy kocha ?
JuliaUK33 napisał/a:
Bert44 napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

Co to jest tunelowe myslenie?

No widzisz coś jak przez tunel - tylko wycinek. Nie widzisz całości

Nieprawda.  Ja zawsze widze calosc.  Ty widzisz przez tunel

Nie mam pojęcia do Ciebie nie pisałem

282

Odp: czy kocha ?
Bert44 napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:
Bert44 napisał/a:

No widzisz coś jak przez tunel - tylko wycinek. Nie widzisz całości

Nieprawda.  Ja zawsze widze calosc.  Ty widzisz przez tunel

Nie mam pojęcia do Ciebie nie pisałem

Jak nie do mnie jak mi odpisywales

283

Odp: czy kocha ?
JuliaUK33 napisał/a:
Bert44 napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

Nieprawda.  Ja zawsze widze calosc.  Ty widzisz przez tunel

Nie mam pojęcia do Ciebie nie pisałem

Jak nie do mnie jak mi odpisywales

Zapytałaś co to widzenie tunelowe no to napisalem

284 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2024-10-18 23:19:02)

Odp: czy kocha ?

https://www.bing.com/videos/riverview/r … ORM=VRDGAR

Pozdrawiam wszystkich których życie za krotkie jest.

285 Ostatnio edytowany przez Tamiraa (2024-10-18 23:28:46)

Odp: czy kocha ?
Salomonka napisał/a:

https://www.bing.com/videos/riverview/r … ORM=VRDGAR

Pozdrawiam wszystkich których życie za krótkie jest.

.

286 Ostatnio edytowany przez LokalnyGamoń (2024-10-19 08:45:54)

Odp: czy kocha ?

Że też was taka nieustanna międzypłciowa werbalna napierdalanka nie męczy... O czym by dany temat nie był i tak zawsze kończy się to wymianą mniej lub bardziej niewybrednych epitetów, obrzucaniem się błotem a czasem wręcz gównem, udowadnianiem sobie nawzajem kto jest debilem a kto idiotką... Linia frontu zazwyczaj przebiega pomiędzy obiema płciami, okopanymi na swoich z góry ustalonych pozycjach... Bo przecież wszyscy faceci są tacy sami a wszystkie kobiety także są z jednej matrycy cięte... Chociaż nie, nie do końca jest to tylko wojna płci. Często zdarzają się też wycieczki personalne, pojedynki w opluwaniu jeden na jeden, bez względu na płeć, wywoływane osobistymi animozjami lub czystą nienawiścią.
Co dziwne, najczęściej angażują się w nie stali bywalcy tego forum...
Co jeszcze dziwniejsze, nierzadko są to osoby obdarzone dużą inteligencją, potrafiące mądrze się wypowiadać.
No ale to już wasz wybór... widocznie to Netkobiece MMA dostarcza jakiejś dziwnej perwersyjnej rozrywki.
I tak, wiem, jak mi się to nie podoba, to przecież nie muszę tego czytać...
Ale się dziwię...

287

Odp: czy kocha ?
LokalnyGamoń napisał/a:

Że też was taka nieustanna międzypłciowa werbalna napierdalanka nie męczy... O czym by dany temat nie był i tak zawsze kończy się to wymianą mniej lub bardziej niewybrednych epitetów, obrzucaniem się błotem a czasem wręcz gównem, udowadnianiem sobie nawzajem kto jest debilem a kto idiotką... Linia frontu zazwyczaj przebiega pomiędzy obiema płciami, okopanymi na swoich z góry ustalonych pozycjach... Bo przecież wszyscy faceci są tacy sami a wszystkie kobiety także są z jednej matrycy cięte... Chociaż nie, nie do końca jest to tylko wojna płci. Często zdarzają się też wycieczki personalne, pojedynki w opluwaniu jeden na jeden, bez względu na płeć, wywoływane osobistymi animozjami lub czystą nienawiścią.
Co dziwne, najczęściej angażują się w nie stali bywalcy tego forum...
Co jeszcze dziwniejsze, nierzadko są to osoby obdarzone dużą inteligencją, potrafiące mądrze się wypowiadać, np. taka Giaa...
No ale to już wasz wybór... widocznie to Netkobiece MMA dostarcza jakiejś dziwnej perwersyjnej rozrywki.
I tak, wiem, jak mi się to nie podoba, to przecież nie muszę tego czytać...
Ale się dziwię...

Wwoooww..

Nie byłoby nieustannej werbalnej napierdalanki, gdyby wszyscy skoncentrowali się na temacie.

Nie wiesz o czym mówię? O tym mówię debilu o czym napisałeś przed chwilą.

288 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-10-19 22:09:42)

Odp: czy kocha ?

Kiedyś na tym forum była jakaś netykieta..
Jak ktoś chciał by skupiano się na jego dylematach zakładał sobie wątek swój, a nie musiał rozpieprzać  dyskusji we wszystkich.
A jak chciał pisać o dupie Maryni to zakładał temat na kafejce wyżej.
A jeśli  nie pojmował zasad to dostawał bana, piękne czasy.
I co z tego, że ze żona autora jest piękna?
A jakby była brzydka coś to zmienić w temacie?
Faceci brzydkich nie wpadają w kryzys wieku średniego? Wpadają.
Więc nie to jest istotą problemu.

289

Odp: czy kocha ?

Istotą problemu jest to, że Autorowi się odmieniło. Chyba ten kolega mu pokazał, że związek może wyglądać inaczej.
Nie czytałem wszystkich wypowiedzi Autora, ale wg mnie jego żona na swój sposób go kocha. Pewne rzeczy im się w związku utrwaliły. Kłopot w tym, że brakowało jej u męża emocji i męczyło ją to, że on traktuje ją po matczynemu. Był zbyt uniżony. Samo określenie posągowa piekność. Pokazuje, że stawiał ją na piedestale.
Ciagle był gdzieś tam z boku ten jej były, który zapewne miał to wszystko, czego jej brakowało. Stąd te kontakty żony z nim i prawdopodobne zdradzanie.
Autor w euforii odkrył, że on może być asertywny. Że może żonie wyłożyć swoje większe otwarcie. Że dzieki temu wszystko się u nich zmieni. Tak jakby te wszystkie małżeńskie zaszłości miały nagle zniknąć.

290

Odp: czy kocha ?

Nie Legacie, nie zdradzanie.
Jak kobieta zdradza z kimś  kto w jej mniemaniu jest lepszy od męża,  to maz idzie w odstawkę
Ukrywany kochanek to zwykle taki, który mężowi do pięt nie dorasta.
A autor olal rady bardziej doświadczonych osób z forum, by sobie przygotować  grunt, pójść na własną terapię by się w swoich emocjach lepiej rozeznać i dopiero z żoną rozmawiać jak równy z równym, tylko zrobił groźną zapowiedź i chce teraz pohukiwać nad nią.
Szczerze mówiąc ciekawa jestem bardzo rezultatu ostatecznego takiej akcji..

291

Odp: czy kocha ?

Coś mi się wydaje,że rozmowa z posągową pięknością nie poszła po myśli autora.Myśli co teraz,na forum zamilkł.Pewnie wróci jak sam nic  mądrego  nie wymyśli.Sytuacja ciężka ale nie beznadziejna.

292

Odp: czy kocha ?
Selkirk napisał/a:

Coś mi się wydaje,że rozmowa z posągową pięknością nie poszła po myśli autora.Myśli co teraz,na forum zamilkł.Pewnie wróci jak sam nic  mądrego  nie wymyśli.Sytuacja ciężka ale nie beznadziejna.

Może nie ma jak odpisać, bo żona przyniosła mu zupkę - w ramach szalonej namiętności między nimi.
I autor sobie dawkuje tą przyjemność delektując się jak najdłużej. A potem wjechały flaczki albo pomidorowa. Także pełne szaleństwo XD tongue

293 Ostatnio edytowany przez Halina3.1 (2024-10-20 16:40:58)

Odp: czy kocha ?
Ela210 napisał/a:

Nie Legacie, nie zdradzanie.
Jak kobieta zdradza z kimś  kto w jej mniemaniu jest lepszy od męża,  to maz idzie w odstawkę
Ukrywany kochanek to zwykle taki, który mężowi do pięt nie dorasta.
A autor olal rady bardziej doświadczonych osób z forum, by sobie przygotować  grunt, pójść na własną terapię by się w swoich emocjach lepiej rozeznać i dopiero z żoną rozmawiać jak równy z równym, tylko zrobił groźną zapowiedź i chce teraz pohukiwać nad nią.
Szczerze mówiąc ciekawa jestem bardzo rezultatu ostatecznego takiej akcji..

No. Najlpiej jakby ciebie posluchal. Jaka terapia? Przeciez on wie co czuje. To nie on ma problem z uczuscami, tylko ona. Jelsi juz to ona niech idzie na terapie albo oboje niech ida. A nie on ma sie kisic przez nastepne tygodnie czy miesiace na terapii zeby byc godnym zaszczytu porozmawiania z gwiazda. To o byciu z nia na rowni nawet szkoda komentowac, tak glupie to jest. Serio, baby po 50tce powinny wyjac sobie kij z dupy i przestac uwazac sie za niewiadomo kogo.

294

Odp: czy kocha ?
Giaa2 napisał/a:
Selkirk napisał/a:

Coś mi się wydaje,że rozmowa z posągową pięknością nie poszła po myśli autora.Myśli co teraz,na forum zamilkł.Pewnie wróci jak sam nic  mądrego  nie wymyśli.Sytuacja ciężka ale nie beznadziejna.

Może nie ma jak odpisać, bo żona przyniosła mu zupkę - w ramach szalonej namiętności między nimi.
I autor sobie dawkuje tą przyjemność delektując się jak najdłużej. A potem wjechały flaczki albo pomidorowa. Także pełne szaleństwo XD tongue

flaczki xd

295

Odp: czy kocha ?

Sam się tak postawił, niżej niej i z każdego wpisu tu widać że tam tkwi nadal.
I widać że w glowie ma pierdolnik, nad którym nie chcemi się tu rozwodzić.
Chociaż nie, ten pierdolnik składa się w całość tylko w 1 wypadku:
On chce odejść od niej z powodów których na forum nie ujawnia i jedyne po co tu przyszedł to po potwierdzenie że żoną jest tą złą.
Bo odejść to jedno, ale odejść w aureoli męczennika to co innego.
Mi cos tu nie gra, bo że odrzucił rady kobiety która może uosabiać jego żonę  w jakoś sposób to jedno, ale wypiął się na to, co napisali faceci z doświadczeniem życiowym, którym chciało się nad tematem pochylić, a to już daje do myślenia.

296

Odp: czy kocha ?
Halina3.1 napisał/a:

flaczki xd


Bo tak mi się autor kojarzy, z takim wyszukanym gustem wink

297 Ostatnio edytowany przez Giaa2 (2024-10-20 17:53:53)

Odp: czy kocha ?
Ela210 napisał/a:

On chce odejść od niej z powodów których na forum nie ujawnia i jedyne po co tu przyszedł to po potwierdzenie że żoną jest tą złą.
Bo odejść to jedno, ale odejść w aureoli męczennika to co innego.
Mi cos tu nie gra, bo że odrzucił rady kobiety która może uosabiać jego żonę  w jakoś sposób to jedno, ale wypiął się na to, co napisali faceci z doświadczeniem życiowym, którym chciało się nad tematem pochylić, a to już daje do myślenia.

Jak ja lubię porady oparte w 100% na projekcji z własnego życia. XD Czyżby od ciebie elżuniu mąż chciał odejść z tych "innych powodów"?  big_smile
Jakby jego powody nie były wystarczające aby tym pier...ć.

I dwa, oczywiście ta kobieta, której rady autor odrzucił, a która ma rzekomo "uosabiać jego żonę" tez jesteś TY? Posągowa pięknośc po 50-ce. Zgadłam? smile))))) big_smile big_smile

298

Odp: czy kocha ?
Ela210 napisał/a:

Sam się tak postawił, niżej niej i z każdego wpisu tu widać że tam tkwi nadal.
I widać że w glowie ma pierdolnik, nad którym nie chcemi się tu rozwodzić.
Chociaż nie, ten pierdolnik składa się w całość tylko w 1 wypadku:
On chce odejść od niej z powodów których na forum nie ujawnia i jedyne po co tu przyszedł to po potwierdzenie że żoną jest tą złą.
Bo odejść to jedno, ale odejść w aureoli męczennika to co innego.
Mi cos tu nie gra, bo że odrzucił rady kobiety która może uosabiać jego żonę  w jakoś sposób to jedno, ale wypiął się na to, co napisali faceci z doświadczeniem życiowym, którym chciało się nad tematem pochylić, a to już daje do myślenia.

Oesu przeciez on cie nie zna. Skad on ma wiedziec czy ty mozesz przypominac jego zone czy nie. Sama nakladasz jakas projekcje. Zaloze sie, ze autor nie zna twojej historii wiec nie wiem czemu tak personalnie odbierasz to, ze akurat wybral na razie inna opcje. I to akurat od posta osoby totalnie odklejonej dostal inspiracji xd
On sie stawia z jakiegos powodu nizej od niej ale ona tez go tak traktuje, jako szczyla ktory bezczelnie zawraca jej dupe. Nawet nie moze znizyc sie do tego zeby z nim normalnie pogadac jak czlowiek. Tylko glupio wzdycha. To nie jest normalne zachowanie w malzenstwie. Moze ktos mial racje, ze ona mu matkuje nwm.
On zreszta chyba nie chce od niej odejsc, tylko cos zmienic jak na razie. Jakby chcial odejsc, to mysle, ze by sie nie meczyl te ostatnie 5 lat. Pierdolnik w glowie ma prawie kazda osoba, jego zona wydaje sie tez. Osoba ktora ma poukladane w glowie nie angazowalaby sie emocjonalnie w pisaniene z exem przez lata olewajac meza. I nie zbywalaby jego prob rozmowy. No i przytulilaby go od casu do czasu wiedzac, ze mu tego prakuje. Wiec on na terapie niecj idzie, jak najbardziej. Ale mysle, ze opcja rozmowy z nia tez jest trafiona, przynajmniej moze sie dowie jak ona to widzi. Moze w koncu zonka wyciagnie sobie kijek.

299

Odp: czy kocha ?
Halina3.1 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Nie Legacie, nie zdradzanie.
Jak kobieta zdradza z kimś  kto w jej mniemaniu jest lepszy od męża,  to maz idzie w odstawkę
Ukrywany kochanek to zwykle taki, który mężowi do pięt nie dorasta.
A autor olal rady bardziej doświadczonych osób z forum, by sobie przygotować  grunt, pójść na własną terapię by się w swoich emocjach lepiej rozeznać i dopiero z żoną rozmawiać jak równy z równym, tylko zrobił groźną zapowiedź i chce teraz pohukiwać nad nią.
Szczerze mówiąc ciekawa jestem bardzo rezultatu ostatecznego takiej akcji..

No. Najlpiej jakby ciebie posluchal. Jaka terapia? Przeciez on wie co czuje. To nie on ma problem z uczuscami, tylko ona. Jelsi juz to ona niech idzie na terapie albo oboje niech ida. A nie on ma sie kisic przez nastepne tygodnie czy miesiace na terapii zeby byc godnym zaszczytu porozmawiania z gwiazda. To o byciu z nia na rowni nawet szkoda komentowac, tak glupie to jest. Serio, baby po 50tce powinny wyjac sobie kij z dupy i przestac uwazac sie za niewiadomo kogo.


Autor musi pozbyć się opcji "jestem synem" i wypracować opcje "jestem mężem,  ojcem, mężczyzną ". Czy przez terapie czy inaczej nie wiem. Ale ludzie często dobieraja się uzupełniając jakoś swoje "niedobory" (nie wiem czy to dobre slowo). Jego żona też ma jakiś problem. Na pewno z bliskością- czegoś się tu obawia. Na pewno z zaangażowaniem. Na pewno z okazywaniem uczuc i wspieraniem partnera. Nie wiem co za tym stoi: rozczarowanie facetem? (taki mało meski), może z rodziny wyniosła taki model małżeństwa?, może to zakamuflowana walka o dominacje w związku? (on ma się starać a ona ewentualnie pokiwać głową)? może jakiś rodzaj lęku przed bliskością lub odrzuceniem? moze nigdy nie odcięła pępowiny? Trudno powiedziec ale chyba oboje powinni nad sobą popracowac

300

Odp: czy kocha ?
Bert44 napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Nie Legacie, nie zdradzanie.
Jak kobieta zdradza z kimś  kto w jej mniemaniu jest lepszy od męża,  to maz idzie w odstawkę
Ukrywany kochanek to zwykle taki, który mężowi do pięt nie dorasta.
A autor olal rady bardziej doświadczonych osób z forum, by sobie przygotować  grunt, pójść na własną terapię by się w swoich emocjach lepiej rozeznać i dopiero z żoną rozmawiać jak równy z równym, tylko zrobił groźną zapowiedź i chce teraz pohukiwać nad nią.
Szczerze mówiąc ciekawa jestem bardzo rezultatu ostatecznego takiej akcji..

No. Najlpiej jakby ciebie posluchal. Jaka terapia? Przeciez on wie co czuje. To nie on ma problem z uczuscami, tylko ona. Jelsi juz to ona niech idzie na terapie albo oboje niech ida. A nie on ma sie kisic przez nastepne tygodnie czy miesiace na terapii zeby byc godnym zaszczytu porozmawiania z gwiazda. To o byciu z nia na rowni nawet szkoda komentowac, tak glupie to jest. Serio, baby po 50tce powinny wyjac sobie kij z dupy i przestac uwazac sie za niewiadomo kogo.


Autor musi pozbyć się opcji "jestem synem" i wypracować opcje "jestem mężem,  ojcem, mężczyzną ". Czy przez terapie czy inaczej nie wiem. Ale ludzie często dobieraja się uzupełniając jakoś swoje "niedobory" (nie wiem czy to dobre slowo). Jego żona też ma jakiś problem. Na pewno z bliskością- czegoś się tu obawia. Na pewno z zaangażowaniem. Na pewno z okazywaniem uczuc i wspieraniem partnera. Nie wiem co za tym stoi: rozczarowanie facetem? (taki mało meski), może z rodziny wyniosła taki model małżeństwa?, może to zakamuflowana walka o dominacje w związku? (on ma się starać a ona ewentualnie pokiwać głową)? może jakiś rodzaj lęku przed bliskością lub odrzuceniem? moze nigdy nie odcięła pępowiny? Trudno powiedziec ale chyba oboje powinni nad sobą popracowac

Dla takich ludzi jak oni wymyslono terapie malzenska. Ale bardzo watpie, ze taka osoba jak zona autora by sie na jakakolwiek terapie wybrala.

301

Odp: czy kocha ?
Halina3.1 napisał/a:
Bert44 napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

No. Najlpiej jakby ciebie posluchal. Jaka terapia? Przeciez on wie co czuje. To nie on ma problem z uczuscami, tylko ona. Jelsi juz to ona niech idzie na terapie albo oboje niech ida. A nie on ma sie kisic przez nastepne tygodnie czy miesiace na terapii zeby byc godnym zaszczytu porozmawiania z gwiazda. To o byciu z nia na rowni nawet szkoda komentowac, tak glupie to jest. Serio, baby po 50tce powinny wyjac sobie kij z dupy i przestac uwazac sie za niewiadomo kogo.


Autor musi pozbyć się opcji "jestem synem" i wypracować opcje "jestem mężem,  ojcem, mężczyzną ". Czy przez terapie czy inaczej nie wiem. Ale ludzie często dobieraja się uzupełniając jakoś swoje "niedobory" (nie wiem czy to dobre slowo). Jego żona też ma jakiś problem. Na pewno z bliskością- czegoś się tu obawia. Na pewno z zaangażowaniem. Na pewno z okazywaniem uczuc i wspieraniem partnera. Nie wiem co za tym stoi: rozczarowanie facetem? (taki mało meski), może z rodziny wyniosła taki model małżeństwa?, może to zakamuflowana walka o dominacje w związku? (on ma się starać a ona ewentualnie pokiwać głową)? może jakiś rodzaj lęku przed bliskością lub odrzuceniem? moze nigdy nie odcięła pępowiny? Trudno powiedziec ale chyba oboje powinni nad sobą popracowac

Dla takich ludzi jak oni wymyslono terapie malzenska. Ale bardzo watpie, ze taka osoba jak zona autora by sie na jakakolwiek terapie wybrala.

Oni chyba bardziej mają problem sami że sobą niż że zwiazkiem

302

Odp: czy kocha ?
Bert44 napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Autor musi pozbyć się opcji "jestem synem" i wypracować opcje "jestem mężem,  ojcem, mężczyzną ". Czy przez terapie czy inaczej nie wiem. Ale ludzie często dobieraja się uzupełniając jakoś swoje "niedobory" (nie wiem czy to dobre slowo). Jego żona też ma jakiś problem. Na pewno z bliskością- czegoś się tu obawia. Na pewno z zaangażowaniem. Na pewno z okazywaniem uczuc i wspieraniem partnera. Nie wiem co za tym stoi: rozczarowanie facetem? (taki mało meski), może z rodziny wyniosła taki model małżeństwa?, może to zakamuflowana walka o dominacje w związku? (on ma się starać a ona ewentualnie pokiwać głową)? może jakiś rodzaj lęku przed bliskością lub odrzuceniem? moze nigdy nie odcięła pępowiny? Trudno powiedziec ale chyba oboje powinni nad sobą popracowac

Dla takich ludzi jak oni wymyslono terapie malzenska. Ale bardzo watpie, ze taka osoba jak zona autora by sie na jakakolwiek terapie wybrala.

Oni chyba bardziej mają problem sami że sobą niż że zwiazkiem

Na jedno wychodzi

303

Odp: czy kocha ?
JuliaUK33 napisał/a:
Bert44 napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Dla takich ludzi jak oni wymyslono terapie malzenska. Ale bardzo watpie, ze taka osoba jak zona autora by sie na jakakolwiek terapie wybrala.

Oni chyba bardziej mają problem sami że sobą niż że zwiazkiem

Na jedno wychodzi

Niekoniecznie. Może byc tak że jak sobie dadzą radę sami że sobą to zwiazek "automatycznie" zacznie działać. Albo wręcz przeciwnie podejmą decyzję o rozstaniu - już swiadomie

304

Odp: czy kocha ?
Bert44 napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Oni chyba bardziej mają problem sami że sobą niż że zwiazkiem

Na jedno wychodzi

Niekoniecznie. Może byc tak że jak sobie dadzą radę sami że sobą to zwiazek "automatycznie" zacznie działać. Albo wręcz przeciwnie podejmą decyzję o rozstaniu - już swiadomie

No tak tez moze byc

305

Odp: czy kocha ?
Bert44 napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Autor musi pozbyć się opcji "jestem synem" i wypracować opcje "jestem mężem,  ojcem, mężczyzną ". Czy przez terapie czy inaczej nie wiem. Ale ludzie często dobieraja się uzupełniając jakoś swoje "niedobory" (nie wiem czy to dobre slowo). Jego żona też ma jakiś problem. Na pewno z bliskością- czegoś się tu obawia. Na pewno z zaangażowaniem. Na pewno z okazywaniem uczuc i wspieraniem partnera. Nie wiem co za tym stoi: rozczarowanie facetem? (taki mało meski), może z rodziny wyniosła taki model małżeństwa?, może to zakamuflowana walka o dominacje w związku? (on ma się starać a ona ewentualnie pokiwać głową)? może jakiś rodzaj lęku przed bliskością lub odrzuceniem? moze nigdy nie odcięła pępowiny? Trudno powiedziec ale chyba oboje powinni nad sobą popracowac

Dla takich ludzi jak oni wymyslono terapie malzenska. Ale bardzo watpie, ze taka osoba jak zona autora by sie na jakakolwiek terapie wybrala.

Oni chyba bardziej mają problem sami że sobą niż że zwiazkiem

Moze tak byc. Nie znam sie ale na moje, to on jakby poszed sam na terapie, bo by sie pewnie chcial rozstac.

306

Odp: czy kocha ?
Halina3.1 napisał/a:

Moze tak byc. Nie znam sie ale na moje, to on jakby poszed sam na terapie, bo by sie pewnie chcial rozstac.

Też tak myślę.
Ale przy jego obecnym poziomie desperacji by za wszelką cenę tą ułudę związku utrzymać, on na terapię sam nie pójdzie. Bo on żyje po to żeby usługiwać "posągowej piękności".
Mimo, że ona nawet nic od niego nie chce, bo traktuje go jak powietrze.

307

Odp: czy kocha ?

Wątpię, czy autor będzie miał jaja iść na taką terapię.
To jednak coś  innego niż rozmowa z życzliwym kolegą przy piwie w garażu.
A na obecnym. etapie będzie rozmawiał albo z pozycji podnóżka, albo agresora, który chce sobie coś odbić.

308

Odp: czy kocha ?
Halina3.1 napisał/a:
Bert44 napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Dla takich ludzi jak oni wymyslono terapie malzenska. Ale bardzo watpie, ze taka osoba jak zona autora by sie na jakakolwiek terapie wybrala.

Oni chyba bardziej mają problem sami że sobą niż że zwiazkiem

Moze tak byc. Nie znam sie ale na moje, to on jakby poszed sam na terapie, bo by sie pewnie chcial rozstac.

Wg mnie on sie baaaardzo baaardzo przykłada do powstania problemów w ich zwiazku. Powiedzialbym nawet ze on "aktywnie" a żona "pasywnie". Nieświadomie. Nie ma co uciekać (rozstawać sie) tylko ponaprawiać siebie. A potem to już świadoma decyzja - w jedną albo druga stronę ale przynajmniej będzie wiedział o co mu chodzi a nie "jazda na automacie".

309

Odp: czy kocha ?
Ela210 napisał/a:

Wątpię, czy autor będzie miał jaja iść na taką terapię.
To jednak coś  innego niż rozmowa z życzliwym kolegą przy piwie w garażu.
A na obecnym. etapie będzie rozmawiał albo z pozycji podnóżka, albo agresora, który chce sobie coś odbić.

Tez sie tego obawiam. Terapia to jednak wielkie wyjście że strefy komfortu (nawet jeśli komfort oznacza granie roli ofiary). Nieraz trzeba poszorować ostro po dnie żeby podjąć niewygodną decyzję. A może Autor już szoruje?

310

Odp: czy kocha ?
Bert44 napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Oni chyba bardziej mają problem sami że sobą niż że zwiazkiem

Moze tak byc. Nie znam sie ale na moje, to on jakby poszed sam na terapie, bo by sie pewnie chcial rozstac.

Wg mnie on sie baaaardzo baaardzo przykłada do powstania problemów w ich zwiazku. Powiedzialbym nawet ze on "aktywnie" a żona "pasywnie". Nieświadomie. Nie ma co uciekać (rozstawać sie) tylko ponaprawiać siebie. A potem to już świadoma decyzja - w jedną albo druga stronę ale przynajmniej będzie wiedział o co mu chodzi a nie "jazda na automacie".


No tak, on sie "przyklada", bo to jemu cos nie pasuje. Zonie pasuje tak jak jest. Albo nie pasuje ale ona o tym nie mowi. Ale to jakby nic nie zmienia, bo jak ktoras strona ma problem a druga strona nie chce pomoc tego naprawic, to kiepsko.

311

Odp: czy kocha ?
Halina3.1 napisał/a:
Bert44 napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Moze tak byc. Nie znam sie ale na moje, to on jakby poszed sam na terapie, bo by sie pewnie chcial rozstac.

Wg mnie on sie baaaardzo baaardzo przykłada do powstania problemów w ich zwiazku. Powiedzialbym nawet ze on "aktywnie" a żona "pasywnie". Nieświadomie. Nie ma co uciekać (rozstawać sie) tylko ponaprawiać siebie. A potem to już świadoma decyzja - w jedną albo druga stronę ale przynajmniej będzie wiedział o co mu chodzi a nie "jazda na automacie".


No tak, on sie "przyklada", bo to jemu cos nie pasuje. Zonie pasuje tak jak jest. Albo nie pasuje ale ona o tym nie mowi. Ale to jakby nic nie zmienia, bo jak ktoras strona ma problem a druga strona nie chce pomoc tego naprawic, to kiepsko.

Nie chodzi mi o stan obecny. Uważam że przykłada się od lat

312

Odp: czy kocha ?

Oboje funduja sobie zabojczy rollercoaster. Nie wiem tylko, czy swiadomie, z premedytacja czy nie. A moze wbrew wszystkiemu i wszystkim final zakonczy sie miekkim ladowaniem? Czas pokaze.

313

Odp: czy kocha ?
Alessandro napisał/a:

Oboje funduja sobie zabojczy rollercoaster. Nie wiem tylko, czy swiadomie, z premedytacja czy nie. A moze wbrew wszystkiemu i wszystkim final zakonczy sie miekkim ladowaniem? Czas pokaze.

Jeśli Autor sie jeszcze odezwie

314

Odp: czy kocha ?
Bert44 napisał/a:
Alessandro napisał/a:

Oboje funduja sobie zabojczy rollercoaster. Nie wiem tylko, czy swiadomie, z premedytacja czy nie. A moze wbrew wszystkiemu i wszystkim final zakonczy sie miekkim ladowaniem? Czas pokaze.

Jeśli Autor sie jeszcze odezwie

jak dostal dobre flaczki na zgode, to juz raczej nie xd

315

Odp: czy kocha ?
Halina3.1 napisał/a:
Bert44 napisał/a:
Alessandro napisał/a:

Oboje funduja sobie zabojczy rollercoaster. Nie wiem tylko, czy swiadomie, z premedytacja czy nie. A moze wbrew wszystkiemu i wszystkim final zakonczy sie miekkim ladowaniem? Czas pokaze.

Jeśli Autor sie jeszcze odezwie

jak dostal dobre flaczki na zgode, to juz raczej nie xd

Dobre flaczki rozwiążą każdy problem. Tudzież zurek

316

Odp: czy kocha ?
Bert44 napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Jeśli Autor sie jeszcze odezwie

jak dostal dobre flaczki na zgode, to juz raczej nie xd

Dobre flaczki rozwiążą każdy problem. Tudzież zurek

Z jajkiem i biała kiełbasą.  Zgłodniałem. Muszę jakąś dramę w domu wykręcić

317

Odp: czy kocha ?

Dzień dobry ,
Nie pisałem przez weekend , ponieważ nasza rozmowa jak zaczęła się w piątek wieczorem , tak z przerwami na sen itp , skończyła się w niedzielę po południu.  A zresztą nawet jeśli nie byłoby rozmowy i tak nie miałbym czasu .
To była najtrudniejsza rozmowa w całym moim życiu.  Naprawdę, aż nie wiem do końca co pisać. Dowiedziałem się bardzo dużo bolesnych rzeczy. Ale i też dużo ich powiedziałem sam. Postawiliśmy na totalną szczerość - wszystko na jedną kartę .
I przyznam , że z początku szło to bardzo topornie, bardzo. Coś w stylu przerzucania win jeden na drugiego . Emocje zaczęły brać górę , więc wyszedłem zapalić. Ale z tego wszystkiego nawet papieros jakoś ''nie smakował'' i szybko wróciłem do domu.  I wtedy usłyszałem z łazienki jej płacz. Taki  no nie wiem jak opisać , pełen jakiejś rozpaczy  , i słyszałem, że próbuję się uspokoić , ale się nie udawało. Stałem tak parę minut pod drzwiami i nie wiem nawet jak to napisać. 17 lat razem ,  i nigdy naprawdę nie słyszałem ,żeby tak płakała to było jak jakieś wycie okropne. i poczułem się taki malutki w środku . Przed rozmową byłem w miarę pewien siebie , przygotowałem co mam powiedzieć i jak słyszałem jej płacz to zrozumiałem, że znów popełniłbym błąd . Znów ją atakował , wypominał itp. Jak wyszła to sama z siebie zaczęła mówić o tym jak się czuła przez ostatnie 10 miesięcy.  i to jakby sprowadziło mnie na ziemię. Bo po raz pierwszy nie patrzyłem na to wszystko z tylko mojej perspektywy ,ale też z jej . Wszystkiego tak dokładnie nie opisze , i obym nie pisał zbyt chaotycznie ale Mówiła , że nie rozumiała i nie rozumie co się stało. Że było dobrze, że przecież byliśmy dobrym małżeństwem , że widziała, że jestem z nią szczęśliwy , i to ją uszczęśliwiało. i nagle zacząłem się oddalać od niej , przestaliśmy razem robić wspólnie rzeczy ,że przestałem z nią rozmawiać , że niby zacząłem ciągle patrzeć na nią ''spod byka'' , ciągle zamykałem się w pokoju, ignorowałem ją . I nagle zawołałem ją na rozmowę  w takim stylu, że jakbym chciał przeprowadzić w naszym życiu totalną rewolucję , jakby nic co było wcześniej mi się nie podobało a to przecież był szmat czasu itp .
tak dokładnie tego wam nie opisze bo to od groma pisania by bylo a pisarz ze mnie marny raczej a to tyle godzin rozmów bylo ,ze chyba książke bym musial napisać albo i dwie.
bardzo dużo płakała a dotychczas jak Wam pisałem to postrzegałem ją jako osobę , która nie uzewnętrznia się często , jak nie nigdy (no jak się córka urodziła to płakała) i widać po niej było a przynajmniej tak myślę, że mówiła szczerze z serca i chyba sama długo o tym wszystkim myślała i może też ją to żarło od środka jak mnie .
mówiła coś w stylu ,że ten okres był dla niej traumatyczny.  że w jednym roku , tak fajnie przy jej koleżance odradzałem jej botoks bo jest piękna , że aż skrzydła jej rosły a w drugim niedługo po tym gapię się na swoją eks , która jest od niej o 12 lat mlodsza itp - mowię jej ,ze to parę sekund bylo - a ona,że nie ważne ,że poczuła się wtedy jakbym  żałował z nią związku ,że pewnie myślałem coś w stylu , że szkoda , że od niej odszedłem, że ona dalej jest mimo  prawie 40 lat dość dziewczęca , że pewnie dałaby mi więcej dzieci , że pewnie byłbym z nią szczęśliwszy - ogólnie galopowała mocno o tym co ja niby sobie mogłem pomyśleć - choć wcale tak nie było ... i że jak wróciliśmy do domu  jeszcze jej sam powiedziałem , że zapatrzyłem się na uśmiech swojej eks - jakby to cos mialo zmienic jakbym chcial sie wytlumaczyc a jak poszedlem do garazu to ona chyba godzine w lazience przeplakala. 
że starała się (choc ja tak nie czułem) jakoś do mnie dotrzeć ,ale niby z dnia na dzień było coraz  gorzej , że jak nie siedziałem w pokoju tak w garażu , że czasem jak byłem w kuchni to coś do mnie mówiła a ja niby nic jakby jej tam nie było (ja nie pamiętam totalnie tego ,mam tendencje od dziecka że się mocno zamyślam i świat nie istnieje chyba powinna o tym wiedzieć) ogólnie przytaczała jakieś sytuacje - że np kiedyś tam przyszła do mnie do garażu a ja się tak spojrzałem i niby jeszcze sie zapytałem tak opryskliwie co się tak gapisz czy coś takiego , że z rocznicą to w ogóle ,ze co by mi się stało jakbym chociaz dla dziecka przyszedł i zjadł z nimi ten deser ,że to właśnie mała nie mogła przeżyć ,że nie przychodzę i że jak córka poszła po mnie któryś raz to ona poszła do domu bo pomyślała ,że ja z nią nie chcę usiąśc i że miała racje bo  w końcu usiedliśmy we dwójke na huśtawcę.
że zaczęła googlować cos tam w stylu np jak poznac ze maz zdradza (brak slow) bo juz nie wiedziala co robic , ze niby oprócz tego ,ze nie zaczalem jakos specjalnie dbac o wyglad to prawie kazdy znak pasowal , ze zaczela wpadac w jakas depresje powoli .
Również zaczęła wysnuwać swoją teorię co do tego co się musiało wydarzyć (o kumplu nie powiem nigdy) że tak się zacząłem zachowywać .
Przytoczyła jaką sytuację ,że ona niby stała przy lustrze i byla bez makijazu  (tak to codzien chodzi z , nawet w weekend) i ja się tak na nią spojrzałem jakoś ,że powiedziała ze od razu się poczuła z 10 lat starsza.
dlugo , dlugo mowila np . zaskoczyla mnie bo wspomniala o mojej rodzinie , o mojej mamie zwlaszcza i to mnie naprawde zdziwiło totalnie , dotychczas tak tego nie postrzegałem a zachowanie mojej mamy to w ogole szok..
Powiedziała, że jakies póltora roku temu chciala jakos szczerze pogadac z moja mama a ona jej powiedziala : ze nie moze jej powiedziec co tak naprawde o niej mysli bo ja zabronilem na samym poczatku i ze odebrala to juz jako ostateczne potwierdzenie ze moja mama jej nie lubi , ja mowie jej ze nieprawda ze cie lubi a ona , ze ja myle tolerowanie z sympatią, ze po tylu latach czuje np , ze moj tata ją lubi choc nie jest zbyt gadatliwy ale po prostu po jego gestach i zachowaniu widzi ,ze jest choc nić sympatii a moja mama duzo gada ale tak ,ze niby zna mnie na wylot i stosuje jakies takie pasywno agresywne gadki do niej na ktore ja nie reaguje bo nawet ich nie wyczuwam a zreszta ona widzi swojego ojca  to nawet nie chce zebym sie odezwal.. ze niby tyle z tego ze jej ojciec jest chamski ale chociaz jest szczery. ze wie ,ze moja mama nie chciala ''takiej '' synowej (w sensie starszej) ,ale ona woli jasne sytuacje, a jak ma niby jechac do mojej mamy i patrzec na ten jej usmiech a w srodku wie, ze nie darzy jej sympatią to nie chce jej sie jezdzic,ale przeciez zawsze jak jade bez niej to zabieram nasza corke ,ze zawsze jak na urodziny czy na imieniny jade to mam zawsze prezent a sam przeciez prawie nigdy nie pamietam i ona musi mi przypominac kiedy rodzice maja swoje imieniny itp , ze ona mimo braku sympatii ze strony mojej mamy choc cos robi , ze nieraz niby gadala z ojcem ,ale ja jak przestalem przyjezdzac i zaczalem olewac jej rodzine to jej sie juz odzywac nie chcialo bo to jakby miedzy mlotem a kowadlem stac..  stwierdzila ,ze jak staralismy sie o dziecko pare lat nam nie szlo to kiedys jak byla w domu moich rodzicow to slyszala jak mama moja powiedziala do swojej siostry ze nie moze patrzec jak jej syn marnuje sobie zycie...
przyznala ,ze wie ,ze popelnila bardzo duzo bledow sama, ze zle postępowala , że ten rok prawie dal jej duzo do myslenia i ze niby probowala cos tam jakos zaczac naprawiac ale ja nie dawalem jej chocby cienia szansy.
co do eks  - mowila ,ze wie ,ze zle robila, ze nie powinna , ze ignorowala mnie i to co mowie , ze pisala z nim tylko a spotkan z nim nie miala , chciala dac mi telefon zebym sam zobaczyl ,ze niby on jakis czas temu probowal ja namowic na rozstanie ze mna ,ale ona kategorycznie odmowila i jak zaczal nalegac to niby juz pol roku nie pisza ze soba bo jak powiedziala , zle to okazywala , i zle sie zachowywala , ale mnie kocha , nie jest ze mna ze wzgledu na dziecko itp.  (w te sms jeszcze przynajmniej nie patrzylem ,ale nie mowie temu nie)
ze juz nie wytrzymuje psychicznie, ze oprocz problemow zdrowotnych rodzicow , problemow w malzenstwie to jeszcze zaczyna sie u niej menopauza i czasem nie daje sobie rady
ze ma swiadomosc ze te ostatnie lata nie byly latwe , ale jesli sie kochamy to damy rade  itp
ja tez swoje uczucia powiedzialem , - tyle godzin , dni rozmow - ciezko to jednym i tak juz dlugim poscie napisac (sorki,ze tak dlugi)
zrozumiałem ,że muszę iść na terapię, że jesli chce zeby to malzenstwo przetrwalo a przede wszystkim bylo udane, musze zacząć od siebie .  ale zaczęliśmy rozmawiać i atmosfera od razu inna sie zrobila.
to dopiero maly kroczek , bardzo dluga droga przed nami ja wiem , i nie staram sie myslec zbyt optymistycznie . ja sam bez terapii widze, ze duzym problemem bylo i jest ,ze nie rozmawialismy jak trzeba , moze i nie umielismy. ale jeszcze nic nie jest stracone. Kocham ją , ona mnie. Dużo zbędnie milczeliśmy i cierpieliśmy.  ale staram się wierzyć,że będzie dobrze,ze sobie poradzimy. Chcemy walczyc oboje i to chociaz jakis poczatek.
Mam pierwszą sesje jutro o 11. żona jeszcze nie wie, specjalnie na tę godzinę wybrałem bo będzie w pracy.  chyba narazie jej nie powiem. Przyznam ,ze troche się krępuje rozmowy o tak intymnych sprawach z obcą osobą . Na terapii nie byłem nigdy w życiu ,ale dam z siebie 100%. Bo ją kocham a ona mnie - i to potrzebowałem usłyszeć.  wbrew temu co pisała jedna osobą nie chciałem zostawić żony w ogóle, ani ''odejść w aureoli męczennik'' - wcale nie.
Do Pani Eli210 - szczere pytanie bo nie zrozumiałem ,  Pani myśli , że w jakiś sposób uosabia moją żonę ?- Pani historii nie czytałem , przyznam tutaj ,a mógłbym prosić o rozwinięcie tego stwierdzenia ? z góry dziękuję.
za wszystkie wpisy dziękuję i z góry przepraszam za możliwy chaos w pisaniu ,i moze zbyt długi post.

318 Ostatnio edytowany przez Legat (2024-10-21 13:26:05)

Odp: czy kocha ?

Nic nie osiągnąłeś. Bo niby co chciałeś osiągnąć? Wszystko odbyło się w sferze emocjonalnej, a nie faktycznej. Na jakiś czas wam obojgu ulży. Przecież sam siebie nie zmienisz i nie zmieni się żona.
Z tego co piszesz, na rozmowie skorzystała żona. Wie o co była ta cała burza i pewnie jej ulżyło, że nie postanowiłeś odejść. Dodatkowo dzięki jej sugestiom/pretensjom, wymyślonym na poczekaniu (jak z ta twoją niby byłą), staniesz się jeszcze bardziej posłuszny.
Wszystko wróci do normy po jakimś czasie.

319 Ostatnio edytowany przez Halina3.1 (2024-10-21 13:43:57)

Odp: czy kocha ?

Nie mam czasu ale powiem tyle, twoja żona brzmi po tym poście jak totalna narcyzka. Odwracanie kota ogonem, gaslighting, bezczelne najeżdżanie na twoją rodzinę w sytuacji kiedy jej rodzina traktuje cię jak śmiecia a ona nigdy nie stanęła w twojej obronie, umniejszanie temu co ona robiła źle a podkreślanie tego co ty robiłeś - ty spojrzałeś na zdjęcie ex a ona emocjonalnie zaangażowała się w pisany romans ze swoim ex. To tylko niektóre rzeczy tak na szybko. Idź na tą terapię. Mam nadzieję, że nie trafisz na jakąś jebnieta terapeutkę z syndromem solidarności jajników tylko na kogoś kto pomoże ci wyjść z tego toksycznego bagienka.
A i miałam rację ona ma meeeega kompleks wieku.

Twoja matka po prostu ma dobrą intuicję i od razu wyczuła pismo nosem co z twojej żonki za gagatek.

320 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-10-21 14:21:29)

Odp: czy kocha ?

Skoro idziesz na terapię autorze, to będzie najlepsze wyjście.
Poukładaj sobie w głowie.
Najgorsze dla Was byłoby tkwienie w miejscu gdzie jesteście I czekanie na cud.
Myślę że albo wyjdziecie z tego jako lepsze małżeństwo, co wyjdzie Wam na plus, albo się rozstaniecie i znajdziecie bardziej dopasowanych partnerów.
Patrząc z boku i doświadczenia życiowego, ta druga wersja będzie bardziej prawdopodobną, ale ucieszę się gdy będzie inaczej.
Wg mnie żoną też powinna iść na swoją terapię, bo widzę tu kobietę zahukaną przez ojca, nic dziwnego że lubi Twojego Tatę jako kogoś zapewne zrównoważonego i normalnego, więc może o swojej sytuacji rozmawiaj z ojcem, a nie matką, od której trzeba będzie odcinać pępowinę.
Wszyscy musicie zmienić swoje pozycje i się przepoczwarzyć.
Ona musi przestać być dziewczynką, a Ty chłopcem.
Osobiście też mam przekonanie, że trudno dobrać się tak, by przez całe zycie roznica wieku w parze była idealna. I zawsze są jakieś kryzysy,
Jedni jest pewne, przejdziesz na bardziej męską stronę, bo już widzisz że spódnicy nie będzie jakiej się chwycić: żonę trzeba wspierać, matka nie taki przyjaciel jak się wydawało, a Pani Ela też ostatni raz w tum wątku się udziela smile
Męski świat, welcome smile

321 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-10-21 15:37:20)

Odp: czy kocha ?

Wam obojgu by się przydała terapia małżeńska, jak już, nie wiem czy lepiej razem czy osobno. Zapytaj psychologa.

Głównie były to wypominki na wyrost, jak spojrzenie na ex było problemem, to o czym tu mówić. Nie ma tak, żeby każde słowo czy gest nam się podobał, a lle ona z igły robi widły.

Na bieżąco trzeba rozmawiac i wyjaśniać, więc komunikacja u was mocno szwankuje.

322

Odp: czy kocha ?

A Ty coś w ogóle mówiłeś w trakcie tej „rozmowy”? Czy tylko ona nawijała, a Ty paliłeś papierosy?

323 Ostatnio edytowany przez Giaa2 (2024-10-21 16:07:27)

Odp: czy kocha ?
Halina3.1 napisał/a:

Nie mam czasu ale powiem tyle, twoja żona brzmi po tym poście jak totalna narcyzka. Odwracanie kota ogonem, gaslighting, bezczelne najeżdżanie na twoją rodzinę w sytuacji kiedy jej rodzina traktuje cię jak śmiecia a ona nigdy nie stanęła w twojej obronie, umniejszanie temu co ona robiła źle a podkreślanie tego co ty robiłeś - ty spojrzałeś na zdjęcie ex a ona emocjonalnie zaangażowała się w pisany romans ze swoim ex. To tylko niektóre rzeczy tak na szybko. Idź na tą terapię. Mam nadzieję, że nie trafisz na jakąś jebnieta terapeutkę z syndromem solidarności jajników tylko na kogoś kto pomoże ci wyjść z tego toksycznego bagienka.
A i miałam rację ona ma meeeega kompleks wieku.

Twoja matka po prostu ma dobrą intuicję i od razu wyczuła pismo nosem co z twojej żonki za gagatek.

Słowo w słowo mogłabym to samo napisać.
Identyczne odczucia: podstarzała już trochę narcyzka, która autor tylko utwierdza swoją przepraszającą każdą komórką swojego ciała postawą, że "nic się nie zmieniłaś kochanie" od 20 lat.
Gdzie babka sama widzi , że się zmieniła i nie ma w niej na to zgody ani akceptacji - stąd te infantylne na maksa wtręty z jej strony o tym , że on się niby "źle spojrzał", gdzie to wszystko siedzi w jej łbie.
Łbie, który wbrew temu co autor sam sobie wmawia chyba, nie ma wiele poza wyglądem do zaoferowania. Ale mu to w zupełności wystarczało przez prawie 20 lat.. tu chyba nie trzeba nic dodawać na temat jego poczucia wartości i priorytetów.


A co teraz zrobić, po tym jak wyszło jaka z niej manipulantka i aktorka.. W sumie autor jest tak niesamodzielny emocjonalnie i przerażony, że nawet nie dopuszcza - jak sam mówi- opcji rozstania. Zaklina póki co rzeczywistość.
Najlepsze, że on na ta terapie idzie SAM. Znowu.. Sam musi naprawiać , co ona w dużej mierze zepsuła.
Odegrała scenkę z krokodylimi łzami, ale nic za tym nie poszło, a autor klaska jajami , przeszczęśliwy jakby nie wiadomo jaki postęp zrobili XD

324

Odp: czy kocha ?
nim2 napisał/a:

A Ty coś w ogóle mówiłeś w trakcie tej „rozmowy”? Czy tylko ona nawijała, a Ty paliłeś papierosy?


To samo pomyślałem. Przecież to jej monolog był. Powiedziałeś Autorze o choć jednej rzeczy o której chciałeś pogadac? Jeśli mogę coś podpowiedzieć spisz sobie w punktach o czym chcesz porozmawiać. Potem wchodzą emocje i dobrze mieć ściągę żeby nie zbaczać z tematu. Ustalcie ze odpuszczacie sobie dramy, sceny, ryczenie w rekaw i rozmawiacie. Ustalcie ze jak ktoś zaczyna myśl i chce ja przekazać to druga strona milczy i słucha. Jak skończy mówić co chce to dopiero druga strona się ustosunkowuje. Rozmawiajcie o jednym temacie w jednym momencie. Jak ona mówi że coś ja boli to słuchaj i nie wrzucaj: a ty dwa dni temu na mnie krzywo spojrzałaś i nie odpowiedziałaś na sms. Teraz jest jej temat. W drugą stronę to samo. Jak mówisz że jej ojciec jest chamem i oczekujesz żeby ona stanela po Twojej stronie i obcięła jego personalne wycieczki to nie pozwalaj jej mówić: a twoja mama to... Będzie jej kolej będzie o mamie. W tak chaotycznej rozmowie jaka mieliście trudno wyciagnac jakieś wnioski. Pozwólcie sobie nawzajem na "przerwę w rozmowie na żądanie ". Jeśli u kogoś poziom wk..wa, bezsilnosci czy po prostu nadmiar emocji utrudnia jasne myślenie to zróbcie przerwę. Zaczynajcie temat i kończcie. Wiadomo że te tematy są powiązane ale do tego przejdziecie później. Jak piszesz liste o czym chcesz porozmawiać to zastanów się dokładnie czego chcesz. Jeśli mówisz że coś Ci nie pasuje to miej wizję jak chcialbys żeby było. Zapytaj czy to dla niej do zaakceptowania. Niech rozmowa prowadzi do wniosków, do jasnego obrazu sytuacji- jak ty to widzisz, dlaczego ci to nie pasuje,  jak chcailbys żeby było, co ona o tym myśli. I w druga stronę to samo.

W waszej rozmowie ona wylała żale a Ty słuchałeś. Ucieszyło Cie to co się wydarzyło bo odczułeś że jej zależy.  Czyli to czego tak pragniesz. Ale to nie załatwia sprawy. Bo Twój kumpel za rok powie Ci to samo - za dużo dajesz z siebie.Zrobila z siebie meczennice a Ty nie wytłumaczyłeś dlaczego od roku zachowujesz się jak dupek (przepraszam nie obraz się ale gra w foszki, podchody, teatrzyki które serwujesz to dziecinada). Zamiast focha pt "nie wezmę ciastka" mógłbyś powiedzieć co szczerego. Dostrzegłeś że ona też się męczy ale tak samo jak przez ostatnie lata to Ty latasz a ona ewentualnie reaguje na Twoje starania. Tutaj wyskoczyła przed szereg i wyłączyła Twój plan rozmowy. Spowodowała że zapomniałeś co Ci się w związku nie podoba.

PS sugeruje terapeutę faceta

325

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

Dzień dobry ,
Nie pisałem przez weekend , ponieważ nasza rozmowa jak zaczęła się w piątek wieczorem , tak z przerwami na sen itp , skończyła się w niedzielę po południu.  A zresztą nawet jeśli nie byłoby rozmowy i tak nie miałbym czasu .
To była najtrudniejsza rozmowa w całym moim życiu.  Naprawdę, aż nie wiem do końca co pisać. Dowiedziałem się bardzo dużo bolesnych rzeczy. Ale i też dużo ich powiedziałem sam. Postawiliśmy na totalną szczerość - wszystko na jedną kartę .
I przyznam , że z początku szło to bardzo topornie, bardzo. Coś w stylu przerzucania win jeden na drugiego . Emocje zaczęły brać górę , więc wyszedłem zapalić. Ale z tego wszystkiego nawet papieros jakoś ''nie smakował'' i szybko wróciłem do domu.  I wtedy usłyszałem z łazienki jej płacz. Taki  no nie wiem jak opisać , pełen jakiejś rozpaczy  , i słyszałem, że próbuję się uspokoić , ale się nie udawało. Stałem tak parę minut pod drzwiami i nie wiem nawet jak to napisać. 17 lat razem ,  i nigdy naprawdę nie słyszałem ,żeby tak płakała to było jak jakieś wycie okropne. i poczułem się taki malutki w środku . Przed rozmową byłem w miarę pewien siebie , przygotowałem co mam powiedzieć i jak słyszałem jej płacz to zrozumiałem, że znów popełniłbym błąd . Znów ją atakował , wypominał itp.

No tak. Najlepiej olewac probem, zbywac faceta jak on przychodzi porozmawiac jakimis durnymi westchnieniami i tekstami "o co ci znowu chodzi" a jak facet juz nie wytrzymuje traktowania go jak niepotrzebnego mebla to sie poryczec jak rasowa artystka i polowa sprawy zalatwiona. Ona osiagnela dokladnie to, co chciala. Na 100% ona doskonale wie jak na ciebie dziala, ze ma cie i zawsze miala w garsci. Ze, tak jak napisala Ela, stawiasz sie ponizej jej. I doskonale wykorzystala swoja przewage. Poczules sie malutki i poczules, ze ja atakujesz - typowe zagranie narcyza. Odwrocic tak kota ogonem, zeby osoba ktora czuje sie pokrzywdzona zaczela czyc sie jak oprawca atkujacy biednego narcyza bez powodu. Przeciez ona taka dobra, ciasteczka pod nos podsuwala a ten sie jej czepia niewiadomo o co. I sie jej udalo, to ty przyszedles z problemem, chciales normalnie porozmawiac (po raz kolejny) zeby go wyjasnic a przez jej chore akcje z teatralnym wyciem pczules sie jak zwyrol atakujacy ja. I to bez powodu...



netk53521 napisał/a:

Jak wyszła to sama z siebie zaczęła mówić o tym jak się czuła przez ostatnie 10 miesięcy.  i to jakby sprowadziło mnie na ziemię. Bo po raz pierwszy nie patrzyłem na to wszystko z tylko mojej perspektywy ,ale też z jej . Wszystkiego tak dokładnie nie opisze , i obym nie pisał zbyt chaotycznie ale Mówiła , że nie rozumiała i nie rozumie co się stało. Że było dobrze, że przecież byliśmy dobrym małżeństwem , że widziała, że jestem z nią szczęśliwy , i to ją uszczęśliwiało. i nagle zacząłem się oddalać od niej , przestaliśmy razem robić wspólnie rzeczy ,że przestałem z nią rozmawiać , że niby zacząłem ciągle patrzeć na nią ''spod byka'' , ciągle zamykałem się w pokoju, ignorowałem ją . I nagle zawołałem ją na rozmowę  w takim stylu, że jakbym chciał przeprowadzić w naszym życiu totalną rewolucję , jakby nic co było wcześniej mi się nie podobało a to przecież był szmat czasu itp .
tak dokładnie tego wam nie opisze bo to od groma pisania by bylo a pisarz ze mnie marny raczej a to tyle godzin rozmów bylo ,ze chyba książke bym musial napisać albo i dwie.
bardzo dużo płakała a dotychczas jak Wam pisałem to postrzegałem ją jako osobę , która nie uzewnętrznia się często , jak nie nigdy (no jak się córka urodziła to płakała) i widać po niej było a przynajmniej tak myślę, że mówiła szczerze z serca i chyba sama długo o tym wszystkim myślała i może też ją to żarło od środka jak mnie .

Kolejne tanie zagrywki. Najpierw poryczec sie, zebys zmiekl, pozniej dalej cie zmiekczac opowiesciami jak to bylo cudownie a tobie odwalilo. Przeciez pisales, ze komunikowales jej czego ci brakowalo. Trzeba jej bylo powiedziec, ze jakby nie siedziala z nose w telofonie piszac z exem, to by zauwazyla, ze sie zwiazek sypie. Kolejne odwracanie kota ogonem - ty sie oddalales a ona to nie. Nic to, ze to ona wygasila bliskosc i czulosc po urodzeniu i odchowaniu dziecka. Ze korona jej z glowy spadala na prosby o okazywanie czulosci. Ona teraz ryczy i bierze cie na litosc, bo jej sie grunt pod dupa pali. Bo wie, ze zaczynasz przegladac na oczy. Nie dawaj sie nabrac na to jaka ona udaje biedotke, to brzmi jak zwykla manipulacja narcyza zeby siebie wybielic a na kogos zwalic wine za wszystko.

netk53521 napisał/a:

mówiła coś w stylu ,że ten okres był dla niej traumatyczny.  że w jednym roku , tak fajnie przy jej koleżance odradzałem jej botoks bo jest piękna , że aż skrzydła jej rosły a w drugim niedługo po tym gapię się na swoją eks , która jest od niej o 12 lat mlodsza itp - mowię jej ,ze to parę sekund bylo - a ona,że nie ważne ,że poczuła się wtedy jakbym  żałował z nią związku ,że pewnie myślałem coś w stylu , że szkoda , że od niej odszedłem, że ona dalej jest mimo  prawie 40 lat dość dziewczęca , że pewnie dałaby mi więcej dzieci , że pewnie byłbym z nią szczęśliwszy - ogólnie galopowała mocno o tym co ja niby sobie mogłem pomyśleć - choć wcale tak nie było ... i że jak wróciliśmy do domu  jeszcze jej sam powiedziałem , że zapatrzyłem się na uśmiech swojej eks - jakby to cos mialo zmienic jakbym chcial sie wytlumaczyc a jak poszedlem do garazu to ona chyba godzine w lazience przeplakala.

No tak, jak byl dla niej taki traumatyczny, to dlaczego nie odezwala sie slowem jak przychodziles jej powiedziec czego ci brakuje? dlaczego cie olewala?
Czyli ona moze cie emocjonalnie zdradzac ze swoim exem przez lata ale jak ty zobaczyles przez sekunde fotke swojej ex, to jej odwala szajba. To co ona wymysla o dzieciach z twja ex jest tak niedorzeczne, ze az ciezko uwierzyc, ze prawdziwe. Jakby miala jakis problem psychoczny. Ale widac, ze ona ma jakis potezny problem z wlasnym wiekiem. I z zazdroscia, czyli ma cos za uszami, bo najczesciej ten kto sam ma, ten sie czepia innych. A na koniec tej cut scenki znowy cringowe branie na litosc ile to godzi przeplakala. Czy zamiast ryczenia bez powodu nie przyszlo jej do glowy, zeby z toba porozmawiac albo zaczac robic to o co prosiles? Skoro jest taka inteligentna, to dziwne, ze nie przyszlo. A moze po prostu wygodniej bylo cie lac, bo ona dobrze wie, ze i tak zmieknie ci rura jak tylko ona zaplacze i wrocisz do swojego kata z podkulonym ogonem.

netk53521 napisał/a:

że starała się (choc ja tak nie czułem) jakoś do mnie dotrzeć ,ale niby z dnia na dzień było coraz  gorzej , że jak nie siedziałem w pokoju tak w garażu , że czasem jak byłem w kuchni to coś do mnie mówiła a ja niby nic jakby jej tam nie było (ja nie pamiętam totalnie tego ,mam tendencje od dziecka że się mocno zamyślam i świat nie istnieje chyba powinna o tym wiedzieć) ogólnie przytaczała jakieś sytuacje - że np kiedyś tam przyszła do mnie do garażu a ja się tak spojrzałem i niby jeszcze sie zapytałem tak opryskliwie co się tak gapisz czy coś takiego ,


Nie pamietasz, czy moze to wszystko zmyslone albo wyolbrzymione zeby ona sie mogla wybielic? To imo ksiazkowy przyklad gaslighting, robienie z kogos idioty, ze sam juz nie wie co bylo a co nie i sam zaczya powoli wierzyc w te historie i przekonywac sie, ze to moze on zawinil.


netk53521 napisał/a:

że z rocznicą to w ogóle ,ze co by mi się stało jakbym chociaz dla dziecka przyszedł i zjadł z nimi ten deser ,że to właśnie mała nie mogła przeżyć ,że nie przychodzę i że jak córka poszła po mnie któryś raz to ona poszła do domu bo pomyślała ,że ja z nią nie chcę usiąśc i że miała racje bo  w końcu usiedliśmy we dwójke na huśtawcę.


Rocznica zwiazku to jest intymna sprawa miedzy doroslymi, po chuj ona wciaga w to dziecko? To jest juz zagranie totalnie po bandzie. Czyli pomiedzy toba a nia, czyli osobami zainteresowanymi tematu nie bylo ale miales dla dziecka udawac, ze wszystko w porzadeczku? Dziwna kobieta.


netk53521 napisał/a:

że zaczęła googlować cos tam w stylu np jak poznac ze maz zdradza (brak slow) bo juz nie wiedziala co robic , ze niby oprócz tego ,ze nie zaczalem jakos specjalnie dbac o wyglad to prawie kazdy znak pasowal , ze zaczela wpadac w jakas depresje powoli .


Ojojoj jaka biedotka. No ty za to nie wpadales w depresje jak cie olewala na kazdym kroku i pisala z exem. Wtedy jakos depresji nie miala. Albo jemu wciskala, ze tak jej zle, w koncu namawial ja zeby odeszla. Tyle tylko, ze wiedziala co tobie nie pasuje, ona zdecydowala sie ciebie olewac. To jest straszne jak ona teraz chamsko wszystko przekreca na swoje.

netk53521 napisał/a:

Również zaczęła wysnuwać swoją teorię co do tego co się musiało wydarzyć (o kumplu nie powiem nigdy) że tak się zacząłem zachowywać .

Jak uz pisalam, narcyzce pali sie grunt pod tylkiem i szuka winnych kto jej podwladnemu pomogl sie zbuntowac, bo przeciez niemozliwe zebys sam na to wpadl. W koncu moze zaczela sie obawiac, ze skonczylo sie babce sranie i tez bedzie musiala zaczac sie starac w tym zwiazku. Ne pasuje jej, ze juz nie stoi na piedestale jak dawniej i ty tez zaczales odkrywac swoje potrzeby. Najchetniej to ona by chciala zeby bylo jak dawniej, czyli zebys ja wielbil za samo to, ze laskawie na ciebei spojrzala. I nie mial zadnych wymagan...


netk53521 napisał/a:

Przytoczyła jaką sytuację ,że ona niby stała przy lustrze i byla bez makijazu  (tak to codzien chodzi z , nawet w weekend) i ja się tak na nią spojrzałem jakoś ,że powiedziała ze od razu się poczuła z 10 lat starsza.

Co to za brednie? To plus te jej wczesniejsze projekcje o twojej ex swiadcza, ze ona cos ma z glowa. Serio. To ona powinna isc na terapie, bo tworzy sobie jakies chore scenariusze.

netk53521 napisał/a:

dlugo , dlugo mowila np . zaskoczyla mnie bo wspomniala o mojej rodzinie , o mojej mamie zwlaszcza i to mnie naprawde zdziwiło totalnie , dotychczas tak tego nie postrzegałem a zachowanie mojej mamy to w ogole szok..
Powiedziała, że jakies póltora roku temu chciala jakos szczerze pogadac z moja mama a ona jej powiedziala : ze nie moze jej powiedziec co tak naprawde o niej mysli bo ja zabronilem na samym poczatku i ze odebrala to juz jako ostateczne potwierdzenie ze moja mama jej nie lubi , ja mowie jej ze nieprawda ze cie lubi a ona , ze ja myle tolerowanie z sympatią, ze po tylu latach czuje np , ze moj tata ją lubi choc nie jest zbyt gadatliwy ale po prostu po jego gestach i zachowaniu widzi ,ze jest choc nić sympatii a moja mama duzo gada ale tak ,ze niby zna mnie na wylot i stosuje jakies takie pasywno agresywne gadki do niej na ktore ja nie reaguje bo nawet ich nie wyczuwam a zreszta ona widzi swojego ojca  to nawet nie chce zebym sie odezwal.. ze niby tyle z tego ze jej ojciec jest chamski ale chociaz jest szczery. ze wie ,ze moja mama nie chciala ''takiej '' synowej (w sensie starszej) ,ale ona woli jasne sytuacje, a jak ma niby jechac do mojej mamy i patrzec na ten jej usmiech a w srodku wie, ze nie darzy jej sympatią to nie chce jej sie jezdzic,ale przeciez zawsze jak jade bez niej to zabieram nasza corke ,ze zawsze jak na urodziny czy na imieniny jade to mam zawsze prezent a sam przeciez prawie nigdy nie pamietam i ona musi mi przypominac kiedy rodzice maja swoje imieniny itp , ze ona mimo braku sympatii ze strony mojej mamy choc cos robi , ze nieraz niby gadala z ojcem ,ale ja jak przestalem przyjezdzac i zaczalem olewac jej rodzine to jej sie juz odzywac nie chcialo bo to jakby miedzy mlotem a kowadlem stac..  stwierdzila ,ze jak staralismy sie o dziecko pare lat nam nie szlo to kiedys jak byla w domu moich rodzicow to slyszala jak mama moja powiedziala do swojej siostry ze nie moze patrzec jak jej syn marnuje sobie zycie...


No tak, mozna sie bylo tego spodziewac. Nastepny przystanek w drodze krzyzowej z narcyzem - pojazd po rodzinie. Teoja matka ja przejrzala i ona to czuje, wiec bedzie sie starala zrobic z soebie ofiare rowniez w tym kontekscie, obsrac twoja rodzine zebys najlepiej sie odcial, bo oni sa zli a ona chce dla ciebie tak dobrze. Zupelnie przy tym olewajac fakt jak popierdolona jest jej rodzina i jak jestes tam traktowany. Jej ojciec to narcystyczny despota i widocznie ona to po nim odziedziczyla w genach. Ona pewnie mysli, ze to rodzina cie nastawila przeciwko niej, jakby wiedziala, ze to ten kumpel, to bys sie dopiero nasluchal.

netk53521 napisał/a:

przyznala ,ze wie ,ze popelnila bardzo duzo bledow sama, ze zle postępowala , że ten rok prawie dal jej duzo do myslenia i ze niby probowala cos tam jakos zaczac naprawiac ale ja nie dawalem jej chocby cienia szansy.

Coo? przeciez z nia gadales? Co ona ma, zaniki pamieci?

netk53521 napisał/a:

co do eks  - mowila ,ze wie ,ze zle robila, ze nie powinna , ze ignorowala mnie i to co mowie , ze pisala z nim tylko a spotkan z nim nie miala , chciala dac mi telefon zebym sam zobaczyl ,ze niby on jakis czas temu probowal ja namowic na rozstanie ze mna ,ale ona kategorycznie odmowila i jak zaczal nalegac to niby juz pol roku nie pisza ze soba bo jak powiedziala , zle to okazywala , i zle sie zachowywala , ale mnie kocha , nie jest ze mna ze wzgledu na dziecko itp.  (w te sms jeszcze przynajmniej nie patrzylem ,ale nie mowie temu nie)

Ja bym jej nie wierzyla na twoim miejscu co do relacji z exem. On by jej nie namawial na rozstanie z toba bez powodu albo mu gadala o tym jaka jest nieszczesliwa - co jest imo niedopuszczalne. Albo bylo tam cos wiecej. Inaczej po co by miala isc w zaparte, ze spotkan nie bylo. Chyba, ze pytales. Wiadomosci mozna usunac, takze nie sugerowalabym sie tym.

netk53521 napisał/a:

ze juz nie wytrzymuje psychicznie, ze oprocz problemow zdrowotnych rodzicow , problemow w malzenstwie to jeszcze zaczyna sie u niej menopauza i czasem nie daje sobie rady
ze ma swiadomosc ze te ostatnie lata nie byly latwe , ale jesli sie kochamy to damy rade  itp.

Wymowki, wymowki. Tak to widze. Branie na litosc. I tak w kolko. Duzo gadania, zero konkretow.
Najpierw histeryczne wycie zeby wziac cie na przeczekanie i ulozyc sobie argumenty w kolejnosci, pozneij juz dolozyc troche detali, pozniej zaczac cie urabiac jak juz zglupiejesz i na koniec przyklepac wszystko tym, ze jej przeciez tak ciezko, tatus choru a tak w ogole to menopauza. xd


netk53521 napisał/a:

ja tez swoje uczucia powiedzialem , - tyle godzin , dni rozmow - ciezko to jednym i tak juz dlugim poscie napisac (sorki,ze tak dlugi)
zrozumiałem ,że muszę iść na terapię, że jesli chce zeby to malzenstwo przetrwalo a przede wszystkim bylo udane, musze zacząć od siebie .  ale zaczęliśmy rozmawiać i atmosfera od razu inna sie zrobila.
to dopiero maly kroczek , bardzo dluga droga przed nami ja wiem , i nie staram sie myslec zbyt optymistycznie . ja sam bez terapii widze, ze duzym problemem bylo i jest ,ze nie rozmawialismy jak trzeba , moze i nie umielismy. ale jeszcze nic nie jest stracone. Kocham ją , ona mnie. Dużo zbędnie milczeliśmy i cierpieliśmy.  ale staram się wierzyć,że będzie dobrze,ze sobie poradzimy. Chcemy walczyc oboje i to chociaz jakis poczatek.
Mam pierwszą sesje jutro o 11. żona jeszcze nie wie, specjalnie na tę godzinę wybrałem bo będzie w pracy.  chyba narazie jej nie powiem. Przyznam ,ze troche się krępuje rozmowy o tak intymnych sprawach z obcą osobą . Na terapii nie byłem nigdy w życiu ,ale dam z siebie 100%. Bo ją kocham a ona mnie - i to potrzebowałem usłyszeć.  wbrew temu co pisała jedna osobą nie chciałem zostawić żony w ogóle, ani ''odejść w aureoli męczennik'' - wcale nie.
Do Pani Eli210 - szczere pytanie bo nie zrozumiałem ,  Pani myśli , że w jakiś sposób uosabia moją żonę ?- Pani historii nie czytałem , przyznam tutaj ,a mógłbym prosić o rozwinięcie tego stwierdzenia ? z góry dziękuję.
za wszystkie wpisy dziękuję i z góry przepraszam za możliwy chaos w pisaniu ,i moze zbyt długi post.

Dobrze, ze w ogole dala ci dojsc do glosu. Ale widac, ze osagnela cel. Wrociles do swojego kata jak zbity pies w przekonaniu, ze to z toba jest problem. Ustawila sie na miejsce. Wez sie chlopie ogarnij.

Posty [ 261 do 325 z 2,640 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 41 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024