netk53521 napisał/a:Dzień dobry ,
Nie pisałem przez weekend , ponieważ nasza rozmowa jak zaczęła się w piątek wieczorem , tak z przerwami na sen itp , skończyła się w niedzielę po południu. A zresztą nawet jeśli nie byłoby rozmowy i tak nie miałbym czasu .
To była najtrudniejsza rozmowa w całym moim życiu. Naprawdę, aż nie wiem do końca co pisać. Dowiedziałem się bardzo dużo bolesnych rzeczy. Ale i też dużo ich powiedziałem sam. Postawiliśmy na totalną szczerość - wszystko na jedną kartę .
I przyznam , że z początku szło to bardzo topornie, bardzo. Coś w stylu przerzucania win jeden na drugiego . Emocje zaczęły brać górę , więc wyszedłem zapalić. Ale z tego wszystkiego nawet papieros jakoś ''nie smakował'' i szybko wróciłem do domu. I wtedy usłyszałem z łazienki jej płacz. Taki no nie wiem jak opisać , pełen jakiejś rozpaczy , i słyszałem, że próbuję się uspokoić , ale się nie udawało. Stałem tak parę minut pod drzwiami i nie wiem nawet jak to napisać. 17 lat razem , i nigdy naprawdę nie słyszałem ,żeby tak płakała to było jak jakieś wycie okropne. i poczułem się taki malutki w środku . Przed rozmową byłem w miarę pewien siebie , przygotowałem co mam powiedzieć i jak słyszałem jej płacz to zrozumiałem, że znów popełniłbym błąd . Znów ją atakował , wypominał itp.
No tak. Najlepiej olewac probem, zbywac faceta jak on przychodzi porozmawiac jakimis durnymi westchnieniami i tekstami "o co ci znowu chodzi" a jak facet juz nie wytrzymuje traktowania go jak niepotrzebnego mebla to sie poryczec jak rasowa artystka i polowa sprawy zalatwiona. Ona osiagnela dokladnie to, co chciala. Na 100% ona doskonale wie jak na ciebie dziala, ze ma cie i zawsze miala w garsci. Ze, tak jak napisala Ela, stawiasz sie ponizej jej. I doskonale wykorzystala swoja przewage. Poczules sie malutki i poczules, ze ja atakujesz - typowe zagranie narcyza. Odwrocic tak kota ogonem, zeby osoba ktora czuje sie pokrzywdzona zaczela czyc sie jak oprawca atkujacy biednego narcyza bez powodu. Przeciez ona taka dobra, ciasteczka pod nos podsuwala a ten sie jej czepia niewiadomo o co. I sie jej udalo, to ty przyszedles z problemem, chciales normalnie porozmawiac (po raz kolejny) zeby go wyjasnic a przez jej chore akcje z teatralnym wyciem pczules sie jak zwyrol atakujacy ja. I to bez powodu...
netk53521 napisał/a:Jak wyszła to sama z siebie zaczęła mówić o tym jak się czuła przez ostatnie 10 miesięcy. i to jakby sprowadziło mnie na ziemię. Bo po raz pierwszy nie patrzyłem na to wszystko z tylko mojej perspektywy ,ale też z jej . Wszystkiego tak dokładnie nie opisze , i obym nie pisał zbyt chaotycznie ale Mówiła , że nie rozumiała i nie rozumie co się stało. Że było dobrze, że przecież byliśmy dobrym małżeństwem , że widziała, że jestem z nią szczęśliwy , i to ją uszczęśliwiało. i nagle zacząłem się oddalać od niej , przestaliśmy razem robić wspólnie rzeczy ,że przestałem z nią rozmawiać , że niby zacząłem ciągle patrzeć na nią ''spod byka'' , ciągle zamykałem się w pokoju, ignorowałem ją . I nagle zawołałem ją na rozmowę w takim stylu, że jakbym chciał przeprowadzić w naszym życiu totalną rewolucję , jakby nic co było wcześniej mi się nie podobało a to przecież był szmat czasu itp .
tak dokładnie tego wam nie opisze bo to od groma pisania by bylo a pisarz ze mnie marny raczej a to tyle godzin rozmów bylo ,ze chyba książke bym musial napisać albo i dwie.
bardzo dużo płakała a dotychczas jak Wam pisałem to postrzegałem ją jako osobę , która nie uzewnętrznia się często , jak nie nigdy (no jak się córka urodziła to płakała) i widać po niej było a przynajmniej tak myślę, że mówiła szczerze z serca i chyba sama długo o tym wszystkim myślała i może też ją to żarło od środka jak mnie .
Kolejne tanie zagrywki. Najpierw poryczec sie, zebys zmiekl, pozniej dalej cie zmiekczac opowiesciami jak to bylo cudownie a tobie odwalilo. Przeciez pisales, ze komunikowales jej czego ci brakowalo. Trzeba jej bylo powiedziec, ze jakby nie siedziala z nose w telofonie piszac z exem, to by zauwazyla, ze sie zwiazek sypie. Kolejne odwracanie kota ogonem - ty sie oddalales a ona to nie. Nic to, ze to ona wygasila bliskosc i czulosc po urodzeniu i odchowaniu dziecka. Ze korona jej z glowy spadala na prosby o okazywanie czulosci. Ona teraz ryczy i bierze cie na litosc, bo jej sie grunt pod dupa pali. Bo wie, ze zaczynasz przegladac na oczy. Nie dawaj sie nabrac na to jaka ona udaje biedotke, to brzmi jak zwykla manipulacja narcyza zeby siebie wybielic a na kogos zwalic wine za wszystko.
netk53521 napisał/a:mówiła coś w stylu ,że ten okres był dla niej traumatyczny. że w jednym roku , tak fajnie przy jej koleżance odradzałem jej botoks bo jest piękna , że aż skrzydła jej rosły a w drugim niedługo po tym gapię się na swoją eks , która jest od niej o 12 lat mlodsza itp - mowię jej ,ze to parę sekund bylo - a ona,że nie ważne ,że poczuła się wtedy jakbym żałował z nią związku ,że pewnie myślałem coś w stylu , że szkoda , że od niej odszedłem, że ona dalej jest mimo prawie 40 lat dość dziewczęca , że pewnie dałaby mi więcej dzieci , że pewnie byłbym z nią szczęśliwszy - ogólnie galopowała mocno o tym co ja niby sobie mogłem pomyśleć - choć wcale tak nie było ... i że jak wróciliśmy do domu jeszcze jej sam powiedziałem , że zapatrzyłem się na uśmiech swojej eks - jakby to cos mialo zmienic jakbym chcial sie wytlumaczyc a jak poszedlem do garazu to ona chyba godzine w lazience przeplakala.
No tak, jak byl dla niej taki traumatyczny, to dlaczego nie odezwala sie slowem jak przychodziles jej powiedziec czego ci brakuje? dlaczego cie olewala?
Czyli ona moze cie emocjonalnie zdradzac ze swoim exem przez lata ale jak ty zobaczyles przez sekunde fotke swojej ex, to jej odwala szajba. To co ona wymysla o dzieciach z twja ex jest tak niedorzeczne, ze az ciezko uwierzyc, ze prawdziwe. Jakby miala jakis problem psychoczny. Ale widac, ze ona ma jakis potezny problem z wlasnym wiekiem. I z zazdroscia, czyli ma cos za uszami, bo najczesciej ten kto sam ma, ten sie czepia innych. A na koniec tej cut scenki znowy cringowe branie na litosc ile to godzi przeplakala. Czy zamiast ryczenia bez powodu nie przyszlo jej do glowy, zeby z toba porozmawiac albo zaczac robic to o co prosiles? Skoro jest taka inteligentna, to dziwne, ze nie przyszlo. A moze po prostu wygodniej bylo cie lac, bo ona dobrze wie, ze i tak zmieknie ci rura jak tylko ona zaplacze i wrocisz do swojego kata z podkulonym ogonem.
netk53521 napisał/a:że starała się (choc ja tak nie czułem) jakoś do mnie dotrzeć ,ale niby z dnia na dzień było coraz gorzej , że jak nie siedziałem w pokoju tak w garażu , że czasem jak byłem w kuchni to coś do mnie mówiła a ja niby nic jakby jej tam nie było (ja nie pamiętam totalnie tego ,mam tendencje od dziecka że się mocno zamyślam i świat nie istnieje chyba powinna o tym wiedzieć) ogólnie przytaczała jakieś sytuacje - że np kiedyś tam przyszła do mnie do garażu a ja się tak spojrzałem i niby jeszcze sie zapytałem tak opryskliwie co się tak gapisz czy coś takiego ,
Nie pamietasz, czy moze to wszystko zmyslone albo wyolbrzymione zeby ona sie mogla wybielic? To imo ksiazkowy przyklad gaslighting, robienie z kogos idioty, ze sam juz nie wie co bylo a co nie i sam zaczya powoli wierzyc w te historie i przekonywac sie, ze to moze on zawinil.
netk53521 napisał/a: że z rocznicą to w ogóle ,ze co by mi się stało jakbym chociaz dla dziecka przyszedł i zjadł z nimi ten deser ,że to właśnie mała nie mogła przeżyć ,że nie przychodzę i że jak córka poszła po mnie któryś raz to ona poszła do domu bo pomyślała ,że ja z nią nie chcę usiąśc i że miała racje bo w końcu usiedliśmy we dwójke na huśtawcę.
Rocznica zwiazku to jest intymna sprawa miedzy doroslymi, po chuj ona wciaga w to dziecko? To jest juz zagranie totalnie po bandzie. Czyli pomiedzy toba a nia, czyli osobami zainteresowanymi tematu nie bylo ale miales dla dziecka udawac, ze wszystko w porzadeczku? Dziwna kobieta.
netk53521 napisał/a:że zaczęła googlować cos tam w stylu np jak poznac ze maz zdradza (brak slow) bo juz nie wiedziala co robic , ze niby oprócz tego ,ze nie zaczalem jakos specjalnie dbac o wyglad to prawie kazdy znak pasowal , ze zaczela wpadac w jakas depresje powoli .
Ojojoj jaka biedotka. No ty za to nie wpadales w depresje jak cie olewala na kazdym kroku i pisala z exem. Wtedy jakos depresji nie miala. Albo jemu wciskala, ze tak jej zle, w koncu namawial ja zeby odeszla. Tyle tylko, ze wiedziala co tobie nie pasuje, ona zdecydowala sie ciebie olewac. To jest straszne jak ona teraz chamsko wszystko przekreca na swoje.
netk53521 napisał/a:Również zaczęła wysnuwać swoją teorię co do tego co się musiało wydarzyć (o kumplu nie powiem nigdy) że tak się zacząłem zachowywać .
Jak uz pisalam, narcyzce pali sie grunt pod tylkiem i szuka winnych kto jej podwladnemu pomogl sie zbuntowac, bo przeciez niemozliwe zebys sam na to wpadl. W koncu moze zaczela sie obawiac, ze skonczylo sie babce sranie i tez bedzie musiala zaczac sie starac w tym zwiazku. Ne pasuje jej, ze juz nie stoi na piedestale jak dawniej i ty tez zaczales odkrywac swoje potrzeby. Najchetniej to ona by chciala zeby bylo jak dawniej, czyli zebys ja wielbil za samo to, ze laskawie na ciebei spojrzala. I nie mial zadnych wymagan...
netk53521 napisał/a:Przytoczyła jaką sytuację ,że ona niby stała przy lustrze i byla bez makijazu (tak to codzien chodzi z , nawet w weekend) i ja się tak na nią spojrzałem jakoś ,że powiedziała ze od razu się poczuła z 10 lat starsza.
Co to za brednie? To plus te jej wczesniejsze projekcje o twojej ex swiadcza, ze ona cos ma z glowa. Serio. To ona powinna isc na terapie, bo tworzy sobie jakies chore scenariusze.
netk53521 napisał/a:dlugo , dlugo mowila np . zaskoczyla mnie bo wspomniala o mojej rodzinie , o mojej mamie zwlaszcza i to mnie naprawde zdziwiło totalnie , dotychczas tak tego nie postrzegałem a zachowanie mojej mamy to w ogole szok..
Powiedziała, że jakies póltora roku temu chciala jakos szczerze pogadac z moja mama a ona jej powiedziala : ze nie moze jej powiedziec co tak naprawde o niej mysli bo ja zabronilem na samym poczatku i ze odebrala to juz jako ostateczne potwierdzenie ze moja mama jej nie lubi , ja mowie jej ze nieprawda ze cie lubi a ona , ze ja myle tolerowanie z sympatią, ze po tylu latach czuje np , ze moj tata ją lubi choc nie jest zbyt gadatliwy ale po prostu po jego gestach i zachowaniu widzi ,ze jest choc nić sympatii a moja mama duzo gada ale tak ,ze niby zna mnie na wylot i stosuje jakies takie pasywno agresywne gadki do niej na ktore ja nie reaguje bo nawet ich nie wyczuwam a zreszta ona widzi swojego ojca to nawet nie chce zebym sie odezwal.. ze niby tyle z tego ze jej ojciec jest chamski ale chociaz jest szczery. ze wie ,ze moja mama nie chciala ''takiej '' synowej (w sensie starszej) ,ale ona woli jasne sytuacje, a jak ma niby jechac do mojej mamy i patrzec na ten jej usmiech a w srodku wie, ze nie darzy jej sympatią to nie chce jej sie jezdzic,ale przeciez zawsze jak jade bez niej to zabieram nasza corke ,ze zawsze jak na urodziny czy na imieniny jade to mam zawsze prezent a sam przeciez prawie nigdy nie pamietam i ona musi mi przypominac kiedy rodzice maja swoje imieniny itp , ze ona mimo braku sympatii ze strony mojej mamy choc cos robi , ze nieraz niby gadala z ojcem ,ale ja jak przestalem przyjezdzac i zaczalem olewac jej rodzine to jej sie juz odzywac nie chcialo bo to jakby miedzy mlotem a kowadlem stac.. stwierdzila ,ze jak staralismy sie o dziecko pare lat nam nie szlo to kiedys jak byla w domu moich rodzicow to slyszala jak mama moja powiedziala do swojej siostry ze nie moze patrzec jak jej syn marnuje sobie zycie...
No tak, mozna sie bylo tego spodziewac. Nastepny przystanek w drodze krzyzowej z narcyzem - pojazd po rodzinie. Teoja matka ja przejrzala i ona to czuje, wiec bedzie sie starala zrobic z soebie ofiare rowniez w tym kontekscie, obsrac twoja rodzine zebys najlepiej sie odcial, bo oni sa zli a ona chce dla ciebie tak dobrze. Zupelnie przy tym olewajac fakt jak popierdolona jest jej rodzina i jak jestes tam traktowany. Jej ojciec to narcystyczny despota i widocznie ona to po nim odziedziczyla w genach. Ona pewnie mysli, ze to rodzina cie nastawila przeciwko niej, jakby wiedziala, ze to ten kumpel, to bys sie dopiero nasluchal.
netk53521 napisał/a:przyznala ,ze wie ,ze popelnila bardzo duzo bledow sama, ze zle postępowala , że ten rok prawie dal jej duzo do myslenia i ze niby probowala cos tam jakos zaczac naprawiac ale ja nie dawalem jej chocby cienia szansy.
Coo? przeciez z nia gadales? Co ona ma, zaniki pamieci?
netk53521 napisał/a:co do eks - mowila ,ze wie ,ze zle robila, ze nie powinna , ze ignorowala mnie i to co mowie , ze pisala z nim tylko a spotkan z nim nie miala , chciala dac mi telefon zebym sam zobaczyl ,ze niby on jakis czas temu probowal ja namowic na rozstanie ze mna ,ale ona kategorycznie odmowila i jak zaczal nalegac to niby juz pol roku nie pisza ze soba bo jak powiedziala , zle to okazywala , i zle sie zachowywala , ale mnie kocha , nie jest ze mna ze wzgledu na dziecko itp. (w te sms jeszcze przynajmniej nie patrzylem ,ale nie mowie temu nie)
Ja bym jej nie wierzyla na twoim miejscu co do relacji z exem. On by jej nie namawial na rozstanie z toba bez powodu albo mu gadala o tym jaka jest nieszczesliwa - co jest imo niedopuszczalne. Albo bylo tam cos wiecej. Inaczej po co by miala isc w zaparte, ze spotkan nie bylo. Chyba, ze pytales. Wiadomosci mozna usunac, takze nie sugerowalabym sie tym.
netk53521 napisał/a:ze juz nie wytrzymuje psychicznie, ze oprocz problemow zdrowotnych rodzicow , problemow w malzenstwie to jeszcze zaczyna sie u niej menopauza i czasem nie daje sobie rady
ze ma swiadomosc ze te ostatnie lata nie byly latwe , ale jesli sie kochamy to damy rade itp.
Wymowki, wymowki. Tak to widze. Branie na litosc. I tak w kolko. Duzo gadania, zero konkretow.
Najpierw histeryczne wycie zeby wziac cie na przeczekanie i ulozyc sobie argumenty w kolejnosci, pozneij juz dolozyc troche detali, pozniej zaczac cie urabiac jak juz zglupiejesz i na koniec przyklepac wszystko tym, ze jej przeciez tak ciezko, tatus choru a tak w ogole to menopauza. xd
netk53521 napisał/a:ja tez swoje uczucia powiedzialem , - tyle godzin , dni rozmow - ciezko to jednym i tak juz dlugim poscie napisac (sorki,ze tak dlugi)
zrozumiałem ,że muszę iść na terapię, że jesli chce zeby to malzenstwo przetrwalo a przede wszystkim bylo udane, musze zacząć od siebie . ale zaczęliśmy rozmawiać i atmosfera od razu inna sie zrobila.
to dopiero maly kroczek , bardzo dluga droga przed nami ja wiem , i nie staram sie myslec zbyt optymistycznie . ja sam bez terapii widze, ze duzym problemem bylo i jest ,ze nie rozmawialismy jak trzeba , moze i nie umielismy. ale jeszcze nic nie jest stracone. Kocham ją , ona mnie. Dużo zbędnie milczeliśmy i cierpieliśmy. ale staram się wierzyć,że będzie dobrze,ze sobie poradzimy. Chcemy walczyc oboje i to chociaz jakis poczatek.
Mam pierwszą sesje jutro o 11. żona jeszcze nie wie, specjalnie na tę godzinę wybrałem bo będzie w pracy. chyba narazie jej nie powiem. Przyznam ,ze troche się krępuje rozmowy o tak intymnych sprawach z obcą osobą . Na terapii nie byłem nigdy w życiu ,ale dam z siebie 100%. Bo ją kocham a ona mnie - i to potrzebowałem usłyszeć. wbrew temu co pisała jedna osobą nie chciałem zostawić żony w ogóle, ani ''odejść w aureoli męczennik'' - wcale nie.
Do Pani Eli210 - szczere pytanie bo nie zrozumiałem , Pani myśli , że w jakiś sposób uosabia moją żonę ?- Pani historii nie czytałem , przyznam tutaj ,a mógłbym prosić o rozwinięcie tego stwierdzenia ? z góry dziękuję.
za wszystkie wpisy dziękuję i z góry przepraszam za możliwy chaos w pisaniu ,i moze zbyt długi post.
Dobrze, ze w ogole dala ci dojsc do glosu. Ale widac, ze osagnela cel. Wrociles do swojego kata jak zbity pies w przekonaniu, ze to z toba jest problem. Ustawila sie na miejsce. Wez sie chlopie ogarnij.