może ona chcę jakoś przywrócić wszystko do dawnego stanu - taki jaki jej pasował... nie wiem sam...
Pewnie tak.
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » czy kocha ?
Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 … 41 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
może ona chcę jakoś przywrócić wszystko do dawnego stanu - taki jaki jej pasował... nie wiem sam...
Pewnie tak.
Myślę,że osiągnąłeś tym tematem co chciałeś. Kilka potwierdzeń od obcych osób,że jednak to zła kobieta od początku była. A ja uważam,że kochała i pewnie kocha cię na swój sposób i okazuje to w taki sposób jak umie. Nie przemawia do mnie że widziałeś na nagraniu ja i byłego i łza ci poleciała jak to zobaczyłeś. Łza ci poleciała bo nie przeżyłeś w życiu nic szalonego, szalonej miłości która rzadko trwa do końca życia, szalonych imprez i wyjazdów. Teraz odzywa się w tobie jakaś tęsknota za tym co było i nigdy nie wróci i próbujesz zrobić z żony wroga żeby było łatwiej odejść. Koledzy potwierdzają że to jednak ty jesteś ofiarą, jacyś obcy ludzie też. Nie twierdzę że jest idealna bo nie ma związków raczej idealnych ale wg mnie to problem jest z tobą i miej jaja żeby to przyznać. Że zachciało ci się życia kolorowego i pachnącego takiego pełnego emocji a posągowa piękność jest zdystansowana. Gorzej bo rozwalasz wam życie i ona jest w gorszej sytuacji. Ale uważam że lepiej czasem się rozejść i spróbować chociaż po pierwsze albo ułożyć sobie życie i może będzie lepsze albo zobaczyć że jednak nie jest tak fajnie jak to opisuja.
Muszę przyznać ,że większość tej wypowiedzi jest nieadekwatna i nie zgadzam się z nią , ale do wyrażania opinii ma każdy prawo .
netk53521 napisał/a:też mnie to zastanawia - ale myślę , że też tak robiła ''wcześniej'' zawsze zanosiła mi coś , jakiś deser , czy do biura ,czy do garażu.
Jak była 15 rocznica ślubu - przemilczana przez nas oboje - to zrobiła deser , siedziały z córką na ogrodzie , ja byłem w garażu - to przysłała małą żeby po mnie przyszła na deser . Jak nie przychodziłem pół godziny to córka znów przyszła a potem jak znów nie przyszedłem to córka mi do garażu przyniosła a żona do domu poszła...Dziwnie się zachowujesz.
Chcesz z nią dobrej relacji, chcesz pozytywnych bodźców i fajnych chwil.
Kiedy jej się zdarzy coś takiego okazać, manifestacyjnie to olewasz.Zastanów się dobrze, jaka Twoja postawa będzie ją motywować żeby coś dla Ciebie robić- taka jak teraz, czy kulturalne podziękowanie i docenienie gestu?
Nikt Ci nie każe iść na ustępstwa z powodu kawałka ciasta. Jednak podziękować i docenić, to jest postawa elementarna, której sam byś od swojej żony oczekiwał.
To tak nie działa, przez lata okazywał uczucie.... Nie o taki gest autorowi chodzi, bo to miał zawsze, zadbany był pod każdym względem oprócz sfery emocjonalnej.
więcej niż tysiąc takich deserów / ciast znaczyłoby dla mnie jakby przyszła i się przytuliła , wtedy pod koniec sierpnia na rocznicę jak i teraz. i ona o tym doskonale wie. Nawet nie chcę się jej tego udawać już.
Ja od niej chcę czegoś , co jak sam zaczynam rozumieć ona nie jest w stanie mi dać czyli uczucie, dlatego (chyba) próbuje to zastąpić takimi rzeczami, ale sam się w niej samej gubię . w sobie raczej też.
Córka namówiła nas żebyśmy pozwolili nocować jej u koleżanki w domu w weekend.
Myślę ,że to dobra okazja , żebyśmy raz i ostatecznie się rozmówili .
W razie gdyby doszło do jakichś krzyków (w co trochę wątpię) to chociaż dziecko nie będzie słyszeć...
To tak nie działa, przez lata okazywał uczucie.... Nie o taki gest autorowi chodzi, bo to miał zawsze, zadbany był pod każdym względem oprócz sfery emocjonalnej.
Do takich gestów o jakie autorowi chodzi, daleko. O ile w ogóle są możliwe.
Takie zachowania trzeba wspierać, bo inaczej nawet tego nie będzie. I kombinować nad tym, jak osiągnąć to o co mu chodzi.
Rzuca fochem a za jakiś czas będzie zdziwiony, że nawet tego nie ma.
Tam jest strasznie mało jego inwencji. Przykład z tym, gdy siedzieli na kanapie.
Zamiast ją od tego telefonu oderwać, wziąć choćby na spacer, czy po prostu wyłączyć telewizor i pozwolić żeby zapadła cisza, on obserwuje biernie i potem narzeka.
Nie ma tam wcale jakiegoś zdecydowania, akcji, ale opartej na czymś co by ją do niego podprowadziło.
On narzeka i czeka.
wieka napisał/a:To tak nie działa, przez lata okazywał uczucie.... Nie o taki gest autorowi chodzi, bo to miał zawsze, zadbany był pod każdym względem oprócz sfery emocjonalnej.
Do takich gestów o jakie autorowi chodzi, daleko. O ile w ogóle są możliwe.
Takie zachowania trzeba wspierać, bo inaczej nawet tego nie będzie. I kombinować nad tym, jak osiągnąć to o co mu chodzi.
Rzuca fochem a za jakiś czas będzie zdziwiony, że nawet tego nie ma.
Tam jest strasznie mało jego inwencji. Przykład z tym, gdy siedzieli na kanapie.
Zamiast ją od tego telefonu oderwać, wziąć choćby na spacer, czy po prostu wyłączyć telewizor i pozwolić żeby zapadła cisza, on obserwuje biernie i potem narzeka.
Nie ma tam wcale jakiegoś zdecydowania, akcji, ale opartej na czymś co by ją do niego podprowadziło.
On narzeka i czeka.
Jest jaki jest... Z gołębia nie zrobi się jastrząb.
wieka napisał/a:To tak nie działa, przez lata okazywał uczucie.... Nie o taki gest autorowi chodzi, bo to miał zawsze, zadbany był pod każdym względem oprócz sfery emocjonalnej.
Do takich gestów o jakie autorowi chodzi, daleko. O ile w ogóle są możliwe.
Takie zachowania trzeba wspierać, bo inaczej nawet tego nie będzie. I kombinować nad tym, jak osiągnąć to o co mu chodzi.
Rzuca fochem a za jakiś czas będzie zdziwiony, że nawet tego nie ma.
Tam jest strasznie mało jego inwencji. Przykład z tym, gdy siedzieli na kanapie.
Zamiast ją od tego telefonu oderwać, wziąć choćby na spacer, czy po prostu wyłączyć telewizor i pozwolić żeby zapadła cisza, on obserwuje biernie i potem narzeka.
Nie ma tam wcale jakiegoś zdecydowania, akcji, ale opartej na czymś co by ją do niego podprowadziło.
On narzeka i czeka.
Ręce opadają. Chyba z tego co rozumiem jest Pan facetem - mogę spytać ile lat był / jest w związku ?
Mało inwencji / akcji. Boże mój.
17 lat związku - 15 małżeństwa . Nie idealnego , ani mężem nie jestem idealnym ani żona też , ale to spory kawał czasu.
Tyle lat - a ja nie pozwoliłem ,żeby dopadła nas rutyna. Kolacje, kwiaty , wyjazdy , komplementy , drogie prezenty, śniadania do łóżka - tyle lat wierzcie mi albo nie-wasza sprawa ,ale wypruwałem sobie flaki ,żeby ją zadowolić. Pod każdym względem związku zarówno jak i materialnym .
Przytulałem . Jak koleżanka pod wpływem męża zrobiła sobie botoks i ona też wpadła na ten pomysł - ja upewniłem się ,że wie ,że ją kocham najmocniej i że jest i będzie dla mnie zawsze najpiękniejsza.
nie cukruje , nie bajeruje - tak było.
ile razy - styczeń , kwiecień - bez znaczenia , bez okazji - przychodziłem z bukietem róż albo jakimś naszyjnikiem - zawsze chciałem jej sprawić radość i uśmiech.
odciążałem w opiece nad dzieckiem ile mogłem .
nie twierdze , ze jestem jakiś idealny - ale zero akcji , zdecydowania.
nie no ja idę zapalić .
więcej niż tysiąc takich deserów / ciast znaczyłoby dla mnie jakby przyszła i się przytuliła , wtedy pod koniec sierpnia na rocznicę jak i teraz. i ona o tym doskonale wie. Nawet nie chcę się jej tego udawać już.
To jej to musisz powiedziec. I sie tego trzymac. Niech powie wprost o co chodzi, zebys mial czarno na bialym. Jak ona nie jest w stanie dac ci uczycia, to moze rownie dobrze dac spokoj z serwowaniem deserkow dla podtrzymyania pozorow. Bo jak na razie to wysyla sprzeczne sygnaly.
Ty tez samiast jedynie teatralnie odnosic i odchodzic bez slowa musisz jej komunikowac jaka jest sytuacja. I niech sobie daruje to teatralne wzdychanie. Co za drama queen. oboje zreszta jestescie troche drama queens tbh.
trochę się uniosłem.
ale to w sumie tylko ''internety''
zbliża się weekend. może coś się wydarzy, może nie.
Myślę, że jak córki nie będzie w domu to powinno nam być lżej.
wolę jakąś kłótnie i krzyki niż trwać w tym stanie.
@netk53521
Jak ktoś po 15 latach nagle zaczyna oczekiwać czegoś, czego przedtem nie oczekiwał ( a przynajmniej nie informował, że oczekuje) to druga strona ma pełne prawo być w szoku. Szykuje wam się solidny kryzys w małżeństwie, ty jesteś silnie na emocjach, żona za chwilę też uruchomi swoje.
W takiej sytuacji rozważ/rozważcie skorzystanie z fachowej pomocy w postaci terapii par. Bo albo się rozstaniecie albo pociągniecie dalej, ale jeśli będziecie te trudne rozmowy prowadzić własnymi siłami to , na podstawie choćby i tego co i jak piszesz o żonie i o sobie uważam, że zrobicie z tego piekło. Przydał by się wam ktoś z zewnątrz, ale obojgu, bo to nie tyle sprawa jaki kto jest, czy ktoś kogoś kocha itp ile czy wy tacy, jacy jesteście chcecie i możecie dalej być razem. No decyzja przed wami, lepiej by była wspólna, bo jak wam emocje polecą to będzie jatka. Terapeuta par służy do tego, żeby pomóc ustalić w jakiś cywilizowany sposób czy dalej razem czy dalej osobno.
U ciebie już widać podejście "ja jestem ok, żona jest nie-ok", przed tym ona się oczywiście będzie broniła i w efekcie ileś lat koszmaru sami sobie zrobicie. Dziecku przy okazji też zafundujecie niefajny kawałek życia.
Błędem jest myślenie, że jedna rozmowa coś załatwi. Zwłaszcza, że żona nie jest skora do takich rozmów. Jak zwykle zbędzie cię.
Wg mnie za dużo o tym wszystkim gadasz. Mineło już zbyt wiele lat i narobiłeś mase błedów, które doprowadziły do obecnego stanu rzeczy. Zawsze najważniejszy jest początek związku. Tam się to wszystko układa. A ty wtedy byłes jak ślepy i głuchy.
Szeptuch napisał/a:Co masz robić?
Wyhodować sobie jaja.Czytając tą historię miałem takie "ale miękiszon.....".
Nie autorze - taka sytuacja w związku nie jest normalna. I podobnie jak Szeptuch wydaje mi się, że twoja żona nawet nigdy cię za bardzo nie lubiła. Po prostu byłeś dawcą spermy (który pojawił się akurat w momencie, jak ona miała parcie na dzieciaka, a ex się ulotnił), który za bardzo jej nie przeszkadza, a poza tym jako o wiele młodszy to dmuchasz jej ego, bo właśnie....ona starzeje się, a ty jesteś młody i uległy i jej nadskakujesz pamiętając o wszystkim, komplementując cały czas, dając kwiaty itp, a nie dostajesz w zamian czegoś nawet tak prozaicznego jak bycie przytulonym.
Zmarnujesz sobie życie z taką żoną, a zgorzknienie wejdzie ci w pewnym momencie mocno jak zrozumiesz, ze tak naprawdę nie masz niczego.
Nawiasem, wyjście do kina nie zajmuje aż 7 godzin......
Podpisuje się pod tym co napisał Jack i Szeptuch. Mocno i prawdziwie. Boli samo czytanie Twojej historii. Autorze w Waszym zwiazku jest totalna dysproporcja w zaangażowaniu. Nie wnikając w to co powinieneś zrobić w szczegółach zrób tak żeby było po równo w zaangażowaniu. Dawaj z siebie gdy druga strona to robi, staraj się gdy druga strona rowniez się stara. Nic za darmo - chyba że chcesz żyć w bajkowym kłamstwie. Twój przyjaciel powiedział Ci prawdę. Problemem może być to że Twoja żona raczej tego nie zrozumie. Tyle lat w takim dziwnym układzie... A jeszcze patrząc na jej tatusia raczej nie wyniosła z domu wzoru racjonalnego silnego faceta. Raczej frustrata i chama
żeby dokądś dojść, trzeba najpierw wiedzieć o Co Ci chodzi.
"Pani Rozrabiaka"
napisała Ci.
Zgadzam się z Karmą, że masz w głowie teorie, i szukasz potwierdzenia by odpalić wrotki, albo masz całkowite rozchwianie że raz tak a raz siak.
Więc albo terapia, albo jakiś sensowny couching, np (Marcin Wąsik) by się pozbierać jako facet.
bo przynoszenie badyli czy obsypywanie płatkami róż niewiele ma wspólnego z męską dojrzałością.
cokolwiek się nie stanie, I Ty i ona spadniecie na 4 łąpy.
tylko dziecka szkoda.tzn Twojej córki, bo Tobie to szkoda Twojego dziecka, z którego nie chcesz wyrastać
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:wieka napisał/a:To tak nie działa, przez lata okazywał uczucie.... Nie o taki gest autorowi chodzi, bo to miał zawsze, zadbany był pod każdym względem oprócz sfery emocjonalnej.
Do takich gestów o jakie autorowi chodzi, daleko. O ile w ogóle są możliwe.
Takie zachowania trzeba wspierać, bo inaczej nawet tego nie będzie. I kombinować nad tym, jak osiągnąć to o co mu chodzi.
Rzuca fochem a za jakiś czas będzie zdziwiony, że nawet tego nie ma.
Tam jest strasznie mało jego inwencji. Przykład z tym, gdy siedzieli na kanapie.
Zamiast ją od tego telefonu oderwać, wziąć choćby na spacer, czy po prostu wyłączyć telewizor i pozwolić żeby zapadła cisza, on obserwuje biernie i potem narzeka.
Nie ma tam wcale jakiegoś zdecydowania, akcji, ale opartej na czymś co by ją do niego podprowadziło.
On narzeka i czeka.Ręce opadają. Chyba z tego co rozumiem jest Pan facetem - mogę spytać ile lat był / jest w związku ?
Mało inwencji / akcji. Boże mój.
17 lat związku - 15 małżeństwa . Nie idealnego , ani mężem nie jestem idealnym ani żona też , ale to spory kawał czasu.
Tyle lat - a ja nie pozwoliłem ,żeby dopadła nas rutyna. Kolacje, kwiaty , wyjazdy , komplementy , drogie prezenty, śniadania do łóżka - tyle lat wierzcie mi albo nie-wasza sprawa ,ale wypruwałem sobie flaki ,żeby ją zadowolić. Pod każdym względem związku zarówno jak i materialnym .
Przytulałem . Jak koleżanka pod wpływem męża zrobiła sobie botoks i ona też wpadła na ten pomysł - ja upewniłem się ,że wie ,że ją kocham najmocniej i że jest i będzie dla mnie zawsze najpiękniejsza.
nie cukruje , nie bajeruje - tak było.
ile razy - styczeń , kwiecień - bez znaczenia , bez okazji - przychodziłem z bukietem róż albo jakimś naszyjnikiem - zawsze chciałem jej sprawić radość i uśmiech.
odciążałem w opiece nad dzieckiem ile mogłem .
nie twierdze , ze jestem jakiś idealny - ale zero akcji , zdecydowania.
nie no ja idę zapalić .
Człowieku, to Ty wciąż nie łapiesz.
Ja piszę o przejęciu sterów, decyzyjności, wpływaniu na nią, a nie o nadskakiwaniu.
Nadskakiwałeś tyle lat i co, podoba Ci się gdzie jesteś?
W relacji ma być win-win. Oboje mają się starać. Ty swoim zachowaniem nie zostawiłeś jej na to miejsca i jak to się dzieje w takich sytuacjach, ona się temu poddała a Ty wszedłeś w rolę, której najwyraźniej potrzebowałeś.
Teraz się chcesz z tego nagle wygrzebać i jesteś zdziwiony, że nie idzie łatwo.
"Pani Rozrabiaka"
![]()
napisała Ci.
Heh. Nie przypominaj mi tej traumy!;)
jakiś sensowny couching, np (Marcin Wąsik) by się pozbierać jako facet.
Tuś mnie zaimponowała! Sam miałem proponować, jeśli autor będzie zainteresowany zmianą.
Wąsik chyba jako pierwszy nagłośnił w kraju syndrom "nice guy" , który jest ewidentnie problemem autora, robiąc to w sensowny sposób. Ewentualnie źródło- książka Glovera.
netk53521 napisał/a:RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:Do takich gestów o jakie autorowi chodzi, daleko. O ile w ogóle są możliwe.
Takie zachowania trzeba wspierać, bo inaczej nawet tego nie będzie. I kombinować nad tym, jak osiągnąć to o co mu chodzi.
Rzuca fochem a za jakiś czas będzie zdziwiony, że nawet tego nie ma.
Tam jest strasznie mało jego inwencji. Przykład z tym, gdy siedzieli na kanapie.
Zamiast ją od tego telefonu oderwać, wziąć choćby na spacer, czy po prostu wyłączyć telewizor i pozwolić żeby zapadła cisza, on obserwuje biernie i potem narzeka.
Nie ma tam wcale jakiegoś zdecydowania, akcji, ale opartej na czymś co by ją do niego podprowadziło.
On narzeka i czeka.Ręce opadają. Chyba z tego co rozumiem jest Pan facetem - mogę spytać ile lat był / jest w związku ?
Mało inwencji / akcji. Boże mój.
17 lat związku - 15 małżeństwa . Nie idealnego , ani mężem nie jestem idealnym ani żona też , ale to spory kawał czasu.
Tyle lat - a ja nie pozwoliłem ,żeby dopadła nas rutyna. Kolacje, kwiaty , wyjazdy , komplementy , drogie prezenty, śniadania do łóżka - tyle lat wierzcie mi albo nie-wasza sprawa ,ale wypruwałem sobie flaki ,żeby ją zadowolić. Pod każdym względem związku zarówno jak i materialnym .
Przytulałem . Jak koleżanka pod wpływem męża zrobiła sobie botoks i ona też wpadła na ten pomysł - ja upewniłem się ,że wie ,że ją kocham najmocniej i że jest i będzie dla mnie zawsze najpiękniejsza.
nie cukruje , nie bajeruje - tak było.
ile razy - styczeń , kwiecień - bez znaczenia , bez okazji - przychodziłem z bukietem róż albo jakimś naszyjnikiem - zawsze chciałem jej sprawić radość i uśmiech.
odciążałem w opiece nad dzieckiem ile mogłem .
nie twierdze , ze jestem jakiś idealny - ale zero akcji , zdecydowania.
nie no ja idę zapalić .Człowieku, to Ty wciąż nie łapiesz.
Ja piszę o przejęciu sterów, decyzyjności, wpływaniu na nią, a nie o nadskakiwaniu.Nadskakiwałeś tyle lat i co, podoba Ci się gdzie jesteś?
W relacji ma być win-win. Oboje mają się starać. Ty swoim zachowaniem nie zostawiłeś jej na to miejsca i jak to się dzieje w takich sytuacjach, ona się temu poddała a Ty wszedłeś w rolę, której najwyraźniej potrzebowałeś.
Teraz się chcesz z tego nagle wygrzebać i jesteś zdziwiony, że nie idzie łatwo.
Czytam to już chyba setny raz. I w końcu pojąłem. Naprawdę.
Tu chodzi o mnie , nie o nią. Ja sobie wmawiałem, że ona jest winna , bo nie jest taka jaką chciałbym żeby była.
A nie patrzę na siebie i na to jak sam nie dałem jej się wykazać więc ona teraz nawet może nie rozumieć o co mi chodzi.
To zdanie o nie zostawianiu jej miejsca wszystko mi rozjaśniło. Słowo daje .
Jakieś olśnienie mnie wzięło. Piszę 100% poważnie. Aż żal , że jest noc i na spacer nie mogę się wybrać.
Ona nie ma pojęcia o mojej rozmowie z przyjacielem, więc jak teraz sobie myślę w jej głowię muszą być dziwne myśli na cały ten temat.
naprawdę to jest zadziwiające. naprawdę.
Nie wiem co pisać nawet. Ale szczerzę dziękuję.
I do cholery Autorze nie daj sobą tak pomiatać jej rodzinie. Jesteście małżeństwem to Ty masz być ważny a nie mama czy tata. Mówisz że nigdy nie wybuchles nigdy nie dałeś do zrozumienia ze jesteś konfliktowy. Przestawiasz to jako zaletę. Błąd. Właśnie pokaż co czujesz. Przecież widzisz jak jest dokładnie bo to opisujesz. Zrób to jak dorosły bez wybuchów, bez kłótni ale jasno i szczerze pokaż że nie pozwolisz na takie traktowanie. Jeśli kogoś w życiu szanujesz a on/ona Ciebie nie to powiedz to otwarcie i głośno. Żółta kartka dla teścia a następna czerwona. Po cholere Ci kontakt z chamem. Gra z Tobą w obecności Twojego dziecka a to jak dla mnie gruuuubo przegiete. Na to mam alergie jak cholera. Niech sp...la jak nie umie sie zachować. Pozwalasz na zbyt dużo. Wydajesz się porządnym facetem i zasługujesz na szacunek. Jak Cie poniżają lub lekceważą to pozbądź się ich że swojego zycia.
PS jestem ostatnim który mówi olej to ułóż sobie życie z kimś innym. Choć przed chwilą napisałem czerwona kartka dla braku szacunku a zony to też się tyczy to nie lubię w dzisiejszych czasach tej latwej"wymiany lodówki zamiast naprawy". Ale przełóż swoje życie na coś bez gierek, podtekstów, bądź szczery pokaż swoje granice i zobacz czy żona Cie zauważy. Jak nie to trudno.
dobry wieczór ,
jak pisałem : kwestie finansowe nie są istotne w naszym małżeństwie..
skąd to pytanie ?
Z głowy? Nie wiem jak twoja żona, ale nietrudno się domyśleć, że są kobiety, które lubią się umościć na cudzym. Tym bardziej chyba sam pisałeś, ze wkład w wasz dom ona miała stosunkowo niewielki.
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:netk53521 napisał/a:Ręce opadają. Chyba z tego co rozumiem jest Pan facetem - mogę spytać ile lat był / jest w związku ?
Mało inwencji / akcji. Boże mój.
17 lat związku - 15 małżeństwa . Nie idealnego , ani mężem nie jestem idealnym ani żona też , ale to spory kawał czasu.
Tyle lat - a ja nie pozwoliłem ,żeby dopadła nas rutyna. Kolacje, kwiaty , wyjazdy , komplementy , drogie prezenty, śniadania do łóżka - tyle lat wierzcie mi albo nie-wasza sprawa ,ale wypruwałem sobie flaki ,żeby ją zadowolić. Pod każdym względem związku zarówno jak i materialnym .
Przytulałem . Jak koleżanka pod wpływem męża zrobiła sobie botoks i ona też wpadła na ten pomysł - ja upewniłem się ,że wie ,że ją kocham najmocniej i że jest i będzie dla mnie zawsze najpiękniejsza.
nie cukruje , nie bajeruje - tak było.
ile razy - styczeń , kwiecień - bez znaczenia , bez okazji - przychodziłem z bukietem róż albo jakimś naszyjnikiem - zawsze chciałem jej sprawić radość i uśmiech.
odciążałem w opiece nad dzieckiem ile mogłem .
nie twierdze , ze jestem jakiś idealny - ale zero akcji , zdecydowania.
nie no ja idę zapalić .Człowieku, to Ty wciąż nie łapiesz.
Ja piszę o przejęciu sterów, decyzyjności, wpływaniu na nią, a nie o nadskakiwaniu.Nadskakiwałeś tyle lat i co, podoba Ci się gdzie jesteś?
W relacji ma być win-win. Oboje mają się starać. Ty swoim zachowaniem nie zostawiłeś jej na to miejsca i jak to się dzieje w takich sytuacjach, ona się temu poddała a Ty wszedłeś w rolę, której najwyraźniej potrzebowałeś.
Teraz się chcesz z tego nagle wygrzebać i jesteś zdziwiony, że nie idzie łatwo.Czytam to już chyba setny raz. I w końcu pojąłem. Naprawdę.
Tu chodzi o mnie , nie o nią. Ja sobie wmawiałem, że ona jest winna , bo nie jest taka jaką chciałbym żeby była.
A nie patrzę na siebie i na to jak sam nie dałem jej się wykazać więc ona teraz nawet może nie rozumieć o co mi chodzi.
To zdanie o nie zostawianiu jej miejsca wszystko mi rozjaśniło. Słowo daje .
Jakieś olśnienie mnie wzięło. Piszę 100% poważnie. Aż żal , że jest noc i na spacer nie mogę się wybrać.
Ona nie ma pojęcia o mojej rozmowie z przyjacielem, więc jak teraz sobie myślę w jej głowię muszą być dziwne myśli na cały ten temat.
naprawdę to jest zadziwiające. naprawdę.
Nie wiem co pisać nawet. Ale szczerzę dziękuję.
Żeby to tylko chodziło o przestrzeń... Teraz ma i z niej nie korzysta. Uważam, że było to dla niej komfortowe, jakby chciała to by sobie ją sama poszerzała.
Ale fakt, zachodzi w głowę co się stało, że zmieniłeś się o 180st., choć dałeś jej do zrozumienia, że czara się przelała, to nie zna powodu i jest zdziwiona.
Jak powiesz, że pod wpływem kolegi, to też będzie słabe. Ona Cię za dobrze zna, więc wymyśl coś sensownego, powiedz, że sam już nie dajesz rady ciągnąć tego małżeńskiego wózka, chciałeś dobrze, a wyszło jak wyszło.
Problemem jest zawsze gdy facet nie trzyma swojej
męskiej ramy.
Kobiety lubią mówić że najważniejszy jest charakter, żeby facet był dobry i czuły i opiekuńczy, a gówno prawda.
Facet ma być decyzyjny, zaradny, obrotny i konsekwentnie prowadzić relację.
Mało jest kobiet które chcą partnera w związku, myślę że 99% chce " przewodnika stada "
Fajnie również opisuje to nieżyjący już niestety seksuolog i psychiatra profesor lew Starowicz w aspekcie kobiecego libido i pociągu seksualnego.
Ty drogi autorze nie jesteś przewodnikiem waszego stada, nie masz żadnego poważania u ważnych dla niej samców ( jej ojciec ), uciekasz przed konfrontacją, zamiast się zmierzyć z wyzwaniami, byłeś na każde zawołanie i na każde skinienie swojej żony, czego również mężczyzna nie powinien nigdy robić, nie tylko zatraciles swoje poczucie męskości ale całe swoje JA.
Jeżeli chcesz żeby cokolwiek się zmieniło, wróć do moje pierwszego posta w twoim temacie, i zacznij coś zmieniać.
Masz wpływ na siebie, na to co robisz i jak.
Zobacz że cały czas skupiasz się na niej, nawet teraz, gdzie wiesz gdzie to cię zaprowadziło.
Zacznij wreszcie żyć swoim życiem i dla siebie, nie dla niej.
Jakieś męskie przygody i wyzwania, jakieś obozy szkoleniowe, wypady na miasto z kolegami, albo i bez nich, zacznij poznawać nowych ludzi.
I serio znajdź sobie koleżankę, albo ogólnie jakieś kobiece towarzystwo. I to tak aby żona o tym wiedziała, pełna transparentność.
I zbadaj sobie może poziom testosteronu
Szkoda czasu.
Tak naprawdę są dwa wyjścia.
1. Rozwód. Znalezienie kobiety która będzie cię kochała i to okazywała. Będą uczucia, ciepło, empatia. Będziesz szczęśliwy. Dzieci spokojnie też możesz mieć jeszcze. Wtedy będziesz żył w fajnym normalnym związku i zestarzejesz się z kobieta która cię kocha i będziesz to czuł.
2. Dalej żyć z królową lodu w lodowym królewstwie. Bez uczuć, bez młości, bez namiętności, bez empatii. Bez żadnych zmian na poprawę bo twoja żona nigdy cię nie kochała. Byłeś jej potrzebny do spełnienia marzenia i tyle.
Jak to mówią kobiety/mężczyzny nie zmienisz, możesz ją zmienić ale na inną/innego.
Taka jest brutalna prawda.
Wszystko od Ciebie zależy czy chcesz sobie zmarnować resztę życia z kobieta która cię ani nie szanuje, ani nie kocha ?
Ale to twoje życie i twój wybór.
Życia ma się tylko jedno. idiotyzmem jest z pełną świadomością sobie je zmarnować ...
Żona to już teraz ma myśli, że mąż może mieć na oku inną kobietę, skoro tak zmienił front.
I nic... bo nie chce/nie potrafi robić wbrew sobie.
Za bardzo nie dziwi, że nie inicjuje bliskości, bo samo przytulenie kojarzy się facetom z seksem, a ona nie ma ochoty na seks, więc nic by się nie stało jakby pozostał inicjatorem.
Często faceci nie mogą doprosić się seksu i funkcjonują w związku.
Trzeba się dogadywać, tym bardziej jak jest dziecko, jak się da w ogóle w tych sprawach, bo to zależy od charakterów, jakby tak patrzeć, to chyba większość by musiała się rozwodzić, choć dużo jest rozstań z tego powodu, co też nie dziwi.
Nawet jak w miarę dobiorą się temperamentami, to z czasem to też się zmienia, a najczęściej nie rozumiemy się wzajemnie.
Tak jak ciężko zrozumieć takie zaślepienie w miłości autora przez długie lata. Teraz dopiero widzi swoje błędy, a sam wybrał taki model związku.
Dlatego tu trzeba patrzeć z różnej perspektywy, a nie tylko swojej.
Kocha, bo inaczej wzięłaby sobie młodszego.
Ona inaczej okazuje miłość, nie należy widać do tych, które się przytulają.
Kocha, bo inaczej wzięłaby sobie młodszego.
Ona inaczej okazuje miłość, nie należy widać do tych, które się przytulają.
Ma młodszego i to 12 lat, jak dobrze pamiętam i bardziej obawia, że mąż znajdzie młodszą, jak już.
A ja przewrotnie napiszę, że miłość wcale nie musi byc okazywana przez przytulanie.
Są różne języki miłości
https://mk-pl.github.io/5-jezykow-milosci/
i rózne sposoby jej okazywania.
też mnie to zastanawia - ale myślę , że też tak robiła ''wcześniej'' zawsze zanosiła mi coś , jakiś deser , czy do biura ,czy do garażu.
Jak była 15 rocznica ślubu - przemilczana przez nas oboje - to zrobiła deser , siedziały z córką na ogrodzie , ja byłem w garażu - to przysłała małą żeby po mnie przyszła na deser . Jak nie przychodziłem pół godziny to córka znów przyszła a potem jak znów nie przyszedłem to córka mi do garażu przyniosła a żona do domu poszła...
Auto wziął sobie za żonę podświadomie "matkę", to okazywała mu uczucia jak matka - karmieniem.
Czytam to już chyba setny raz. I w końcu pojąłem. Naprawdę.
Tu chodzi o mnie , nie o nią. Ja sobie wmawiałem, że ona jest winna , bo nie jest taka jaką chciałbym żeby była.
Lepiej późno niż wcale:)
Ona jest taka jaką była, nic się nie zmieniło. Taką sobie wybrałeś.
Teraz się obudziłeś, że chcesz żeby była inna i oczekujesz że tak się stanie. To tak nie działa.
Ona może stać się inną przy innym mężczyźnie, jak było już kiedyś. Jeśli zaczniesz nad sobą pracować, zmieniać się masz szansę kobietę za sobą pociągnąć. Szansę, nie pewność, ale tylko w ten sposób jest to możliwe.
A gdyby tak się nie stało, Ty i tak z całą pewnością na takiej pracy skorzystasz.
A nie patrzę na siebie i na to jak sam nie dałem jej się wykazać więc ona teraz nawet może nie rozumieć o co mi chodzi.
To zdanie o nie zostawianiu jej miejsca wszystko mi rozjaśniło. Słowo daje .
To tak, jak gdyby kobieta wzięła sobie faceta że skłonnościami do bałaganiarstwa, następnie kilkanaście lat sprzątała po nim na błysk, by wreszcie wykazać nagle oburzenie, obrażać się i wymagać równego wkładu w dbanie o porządek.
Taki gość byłby co najmniej zdezorientowany, nie wiedziałby o co chodzi i prawdopodobnie podejrzewałby wszystko inne tylko nie to, że kobieta już nie chce powielać tego schematu. Poza tym, nie wiadomo czy ktoś taki wogole chciał i umiałby temu sprostać.
Pewnie by liczył że to chwilowe i wrócą do tego co było, skoro przez kilkanaście lat działało a kobieta wydaala się zadowolona.
Twoja żona nigdy nie wykazywała skłonności do gestów, których od niej oczekujesz. Gdyby nawet miała takie skłonności, nie rozwinęła tego przy Tobie bo Ty wziąłeś wszystko na siebie. Ale może też takich skłonności nie mieć.
dziękuję.
Proszę bardzo. Choć zastrzegam- byle czego nie piję!
Kocha, bo inaczej wzięłaby sobie młodszego.
Ona inaczej okazuje miłość, nie należy widać do tych, które się przytulają.
Tu może być pies pogrzebany, dlatego kilka razy wspominałem, że oczekiwania autora mogą być nieadekwatne do możliwości żony.
Hasło dla Ciebie, autorze- "Języki miłości"
Przestudiuj sobie.
Każde z nas w określony sposób okazuje uczucia i z reguły w ten sam sposób chce by mu je okazywano, to nas karmi.
Jest kilka różnych takich sposobów.
U Ciebie, wygląda to na język dotyku. Wielokrotnie pisałeś że tak okazujesz i tak chciałbyś by Tobie okazywano uczucia.
Jeśli u niej będą to np drobne przysługi, na co wskazują np wątki z ciastami, które dla Ciebie przygotowuje, będziecie się rozmijać.
Ty nie będziesz czuł się doceniony, nakarmiony jej sposobem okazywania uczuć, ale Twoje sposoby też wcale nie będą najlepszym sposobem by do niej dotrzeć.
Trzeba to poznać, zrozumieć I nauczyć się nawzajem.
Przestań traktować to emocjonalnie, obrażać się i tupać nóżką.
Przestań szukać winnych. Oboje siebie wybraliście i ten wybór nie był dla Was zły, potwierdza to kilkanaście wspólnych lat.
Najwyraźniej wspolzycie oparte na brakach i deficytach Tobie przestało wystarczać, chcesz czegoś więcej, inaczej.
Masz do tego prawo, choć jeśli chcesz mieć cały czas przy sobie tę samą kobietę i z nią spróbować nowej jakości, musisz do tego mądrze podejść.
Po raz enty- zmień siebie a zmieni się wszystko.
Wydaje mi się, że z jej strony było to małżeństwo z rozsądku. Wielka miłość nie wyszła, silne pragnienie dziecka i zakochany facet pod nosem. Z Twojej strony zachwyt, udało się zdobyć kobietę marzeń, kochałeś za dwoje i jakoś to szło do czasu aż pary zabrakło. Koledze bym jednak zasadziła kopa w d. Może, gdzieś się wbił w Twoje bolączki ale czy ma ogląd sytuacji człowiek z którym widzisz się okazjonalnie. Czy taki człowiek ma prawo moralne wcinać się w Twoją rodzinę? Czy małżeństwa z rozsądku są złe? Nie jeśli obie strony akceptują. Ona nie wie o co Ci chodzi bo do tej pory nie wykazywałeś wyraźnie niezadowolenia, bo jej oczekiwania się nie zmieniły, zachowanie też nie. Nałozyła obrączkę bo może widzi, że coś jest nie tak, piszesz na necie, może masz kogoś. To Ty jak dziecko rezygnowałeś z tego na czym Ci zależało, dawałeś się prowadzić za rączkę. Może warto wrócić na piłkę. Jeśli odmówiła wyjazdu bo ma plany to zapytała bym dlaczego te plany nie są ze mną uzgadniane i nic o tym nie wiem. Ten związek da się uratować. Jednak zmiany trzeba wprowadzać powoli, a nie robić rozpierduchę. Myślę, że da się to zrobić. Jeszcze jedno poruszyła bym temat exa, a nie unikała tematu. Ma prawo jego osoba wywoływać Twój dyskomfort.
netk53521 napisał/a:Czytam to już chyba setny raz. I w końcu pojąłem. Naprawdę.
Tu chodzi o mnie , nie o nią. Ja sobie wmawiałem, że ona jest winna , bo nie jest taka jaką chciałbym żeby była.Lepiej późno niż wcale:)
Ona jest taka jaką była, nic się nie zmieniło. Taką sobie wybrałeś.
Teraz się obudziłeś, że chcesz żeby była inna i oczekujesz że tak się stanie. To tak nie działa.
Ona może stać się inną przy innym mężczyźnie, jak było już kiedyś. Jeśli zaczniesz nad sobą pracować, zmieniać się masz szansę kobietę za sobą pociągnąć. Szansę, nie pewność, ale tylko w ten sposób jest to możliwe.A gdyby tak się nie stało, Ty i tak z całą pewnością na takiej pracy skorzystasz.
netk53521 napisał/a:A nie patrzę na siebie i na to jak sam nie dałem jej się wykazać więc ona teraz nawet może nie rozumieć o co mi chodzi.
To zdanie o nie zostawianiu jej miejsca wszystko mi rozjaśniło. Słowo daje .To tak, jak gdyby kobieta wzięła sobie faceta że skłonnościami do bałaganiarstwa, następnie kilkanaście lat sprzątała po nim na błysk, by wreszcie wykazać nagle oburzenie, obrażać się i wymagać równego wkładu w dbanie o porządek.
Taki gość byłby co najmniej zdezorientowany, nie wiedziałby o co chodzi i prawdopodobnie podejrzewałby wszystko inne tylko nie to, że kobieta już nie chce powielać tego schematu. Poza tym, nie wiadomo czy ktoś taki wogole chciał i umiałby temu sprostać.
Pewnie by liczył że to chwilowe i wrócą do tego co było, skoro przez kilkanaście lat działało a kobieta wydaala się zadowolona.Twoja żona nigdy nie wykazywała skłonności do gestów, których od niej oczekujesz. Gdyby nawet miała takie skłonności, nie rozwinęła tego przy Tobie bo Ty wziąłeś wszystko na siebie. Ale może też takich skłonności nie mieć.
netk53521 napisał/a:dziękuję.
Proszę bardzo. Choć zastrzegam- byle czego nie piję!
Farmer napisał/a:Kocha, bo inaczej wzięłaby sobie młodszego.
Ona inaczej okazuje miłość, nie należy widać do tych, które się przytulają.Tu może być pies pogrzebany, dlatego kilka razy wspominałem, że oczekiwania autora mogą być nieadekwatne do możliwości żony.
Hasło dla Ciebie, autorze- "Języki miłości"
Przestudiuj sobie.
Każde z nas w określony sposób okazuje uczucia i z reguły w ten sam sposób chce by mu je okazywano, to nas karmi.
Jest kilka różnych takich sposobów.U Ciebie, wygląda to na język dotyku. Wielokrotnie pisałeś że tak okazujesz i tak chciałbyś by Tobie okazywano uczucia.
Jeśli u niej będą to np drobne przysługi, na co wskazują np wątki z ciastami, które dla Ciebie przygotowuje, będziecie się rozmijać.
Ty nie będziesz czuł się doceniony, nakarmiony jej sposobem okazywania uczuć, ale Twoje sposoby też wcale nie będą najlepszym sposobem by do niej dotrzeć.
Trzeba to poznać, zrozumieć I nauczyć się nawzajem.Przestań traktować to emocjonalnie, obrażać się i tupać nóżką.
Przestań szukać winnych. Oboje siebie wybraliście i ten wybór nie był dla Was zły, potwierdza to kilkanaście wspólnych lat.
Najwyraźniej wspolzycie oparte na brakach i deficytach Tobie przestało wystarczać, chcesz czegoś więcej, inaczej.
Masz do tego prawo, choć jeśli chcesz mieć cały czas przy sobie tę samą kobietę i z nią spróbować nowej jakości, musisz do tego mądrze podejść.
Po raz enty- zmień siebie a zmieni się wszystko.
Dlatego autor powinien iść na terapię dla siebie. Sam przez lata tkwił we wzorcach, które mu ciążyły. Jest głodny miłości i sfrustrowany, bo jego czara goryczy się przelała, tu trzeba wsparcia specjalisty, żeby nie wylać dziecka z kąpielą i nie wpaść w stare koleiny.
Nawet jeśli żona nie kocha autora tak mocno jak on ją, to jednak czyni jakieś kroki w jego stronę. To przyniesione ciasto i herbata, które autor odniósł z fochem. Tak się spraw w dojrzałym związku nie załatwia. Plucie na jedyne przejawy dobrej woli skutecznie oduczy partnerki robienia czegokolwiek.
Przed autorem długa droga. Takie zmiany, których on chce wymagają bardzo wiele czasu, zwłaszcza, że on się po 17 latach powtarzania tego samego schematu obudził, że chce inaczej.
Ale skoro kocha tę swoją żonę, to musi spróbować.
Mam wrażenie, że mamy tutaj przypadek matki-Polki męczennicy, która żyły sobie wypruwa, poświęca się dla wszystkich, ale nie poprosi nikogo o pomoc, nie odpuści, tylko będzie gorzkniec z upływem czasu i przeklinać w duchu swoje otoczenie, że musi robić wszystko sama.
Być może jednak oni po prostu trochę z siebie wyrastają oboje.
Ona kiz nie chce matkować, a on potrzebuje jeszcze więcej "matczynej" czułości.
Dziecinnie postanowił odnieść sernik bez słowa, więc to raczej nie mężczyzna się w nim budzi, bo to On chce tęgo samego, tylko tego nie dostaje już w takim stopniu.
A ona zamiast to komunikować wzdycha.
Ciekawe jak wyglądały i nich takie trudne momenty zyciowe: kto byl decyzyjny, kto nosił spodnie..
Może stąd pytanie w tytule: czy żoną go kocha jeszcze?
Musiał pójść jakiś impuls.
Roznica wieku jest bez znaczenia, to się mogło zdarzyć i u równolatków, albo on starszy
Bardzo ciekawe jest też, że on się tak oburza na sam fakt nieinicjowania seksu przez nią.
Jakie toa znaczenie, jeśli poza tym nie była oziębła I ich pożycie było ok?.
dzień dobry ,
za wszystkie posty dziękuje.
do Rozrabiaki - ja też byle czego nie piję , bez obaw
dziś rano córka męczyła nas niesamowicie żeby mogła nocować od dziś u koleżanki - bo tej się urodziły małe chomiczki i ona musi tam być dziś - więc się zgodziliśmy. Jak poszła do swojego pokoju się spakować to oznajmiłem żonie, że chcę z nią szczerze porozmawiać najlepiej dziś . Ona chwilę milczała a potem powiedziała, że w sumie też już ma dosyć tego co się dzieję , że jest zmęczona tym i liczy jak zaznaczyła na naprawdę szczerą rozmowę. Jednak dziś wróci trochę później bo jedzie do szpitala. Ja w szoku pytam po co a ona ,że przecież mi mówiła , już niby tydzień temu , że jej ojciec jest w szpitalu , że grozi mu amputacja stopy czy nogi i że jedzie do niego a potem od razu przyjedzie do domu. Od ładnych paru lat już mam coś takiego , że jak tylko żona zaczyna mówić cokolwiek o teściu to już przestaje słuchać - być może , że i ta informacja mnie zdziwiła. Widziałem po jej minie , że propozycja rozmowy ją lekko jakby.. no nie wiem zestresowała ? w każdym bądź razie ja już zjarałem paczkę fajek...
Nie tutaj mamy przypadek męczennika, który tkwi w czymś co powinno kilkanaście lat temu się zakończyć.
Ale tak to jest jak facet myśli fiutem a nie głową. Po latach jak myślenie się pojawia , pojawia się kac ,że spierdoliło sobie kilkanaście lat życia.
Czasami ludzie po latach stwierdzają ,że jednak nie pasują do siebie, ich drogi się rozeszły i nic ich nie łączy.
A dziecko ? Dalej będzie miało rodziców. TO nie on się rozwodzi z dzieckiem tylko z jego mamą.
I teraz może dalej udawać że jest "szczęśliwy" albo faktycznie być szczęśliwy ... ale z inną kobietą.
Raczej obecnie mało ,który związek trwa do aż do śmierci.
Obecnie ludzie nie chcą tkwić już w czymś gdzie się źle czują bo mają świadomość że nie muszą.
To jest relacja koleżeńska co najwyżej. To nigdy nie było małżeństwem, no może podczas okresu "próbnego" gdzie kobieta stosowała maskę.
Tyle że widać nawet długo nie musiała bo wiedziała ,że nie ważne co się stanie i tak jej nie zostawi.
Razem źle i osobno też źle. Myślę, że oboje boicie się tej rozmowy bo nie wiecie na czym stoicie i czego się spodziewać.
Nie tutaj mamy przypadek męczennika, który tkwi w czymś co powinno kilkanaście lat temu się zakończyć.
Ale tak to jest jak facet myśli fiutem a nie głową. Po latach jak myślenie się pojawia , pojawia się kac ,że spierdoliło sobie kilkanaście lat życia.
Czasami ludzie po latach stwierdzają ,że jednak nie pasują do siebie, ich drogi się rozeszły i nic ich nie łączy.
A dziecko ? Dalej będzie miało rodziców. TO nie on się rozwodzi z dzieckiem tylko z jego mamą.I teraz może dalej udawać że jest "szczęśliwy" albo faktycznie być szczęśliwy ... ale z inną kobietą.
Raczej obecnie mało ,który związek trwa do aż do śmierci.
Obecnie ludzie nie chcą tkwić już w czymś gdzie się źle czują bo mają świadomość że nie muszą.To jest relacja koleżeńska co najwyżej. To nigdy nie było małżeństwem, no może podczas okresu "próbnego" gdzie kobieta stosowała maskę.
Tyle że widać nawet długo nie musiała bo wiedziała ,że nie ważne co się stanie i tak jej nie zostawi.
Kaszpir uspokój się z tymi swoimi mądrościami. Najpierw kompleksy pieniędzy a teraz jakieś głupoty o rozwodzie od razu. Taki jesteś prędki do radzenia rozwodu a sam która już kobieta okazała się nie ta ? Co? Zawsze uważam,że słuchać rad trzeba ludzi którzy mają względny sukces i umiejętność w danej dziedzinie. Z wszystkich forumowiczów raczej masz najmniejsza umiejętność tworzenia stałej relacji więc skoncz z radzeniem rozwodu.
Autor coś tam kmini, ale to on ma obczaic co się z nim dzieje,bo to wielka jego zmiana. I jakoś nikt nie skomentował że nie słucha swojej kobiety która mówiła mu o problemie ,nie ważne czy z teściem który jest kiepski ale potrzebuje go a on siedzi w swojej głowie i myśli co mu kolega naopowiadal. No i te jego fochy z tym ciastem i tak dalej. Trzymam kciuki za rozmowę ale on też nie jest taki złoty
Tak czytam ten wątek i coraz mniej mam sympatii do autora.
Pomijając ogrom jego desperacji i braku szacunku do siebie jako człowiek- po prostu, to jego pobudki dla zainteresowania się obecną żona, z tego co napisał były czysto fizyczne.
Z jego opisu jej zalet czy przebiegu relacji nie wynika żeby zauroczył się w jej charakterze czy jak dobrze go traktowała. Nie.
Napisał wyraźnie, że zona była zawsze "najpiękniejszą koza we wsi", koledzy zazdrościli..a on jako 21 letni , czyli bez pojęcia kompletnie o swoich wadach/zaletach, lecąc na tzw. "szczęściu i determinacji nowicjusza", zdobywał ją uparcie, bo była wyzwaniem, ale też miała być lekarstwem na kompleksy i dowartościowanie.
W końcu sam opisał siebie jako "nie Adonisa", co jest dość jasne, że pod kątem urodowym ten związek to mezalians.
Ale lata mijały, a autor nadal skacze przez płonące obręcze dla żony z tego samego powodu co 17 lat temu..bo jest piękną kobietą.
Mam ochotę zaśmiać się w głos z co poniektórych umoralniających mnie w innym wątku starych durniów (a w zasadzie z jednego ) , gdzie ten wątek jest podręcznikowym dowodem na to o czym zawsze mówiłam: faceci są "hipergamiczni" tak samo jak kobiety, tyle że my kierujemy się tez innymi cechami, które można WYPRACOWAĆ: jak wykształcenie, pieniądze , status - czyli cechy dowodzące charakteru człowieka, poziomu jego ambicji, zainteresowań. Natomiast facetami kieruje JEDNO
A pieprzenie o tym, że wybierają na żony kogo innego - tzn. nie "ładne pustaki", dowodzi jedynie tego, że jeśli ktoś tak mówi to dlatego, że po prostu na danej klasy urody "pustaka" nie było go stać, bynajmniej nie bzdurnych bajań o tym jacy to nie byli ambitni w kryteriach
To jej to musisz powiedziec. I sie tego trzymac. Niech powie wprost o co chodzi, zebys mial czarno na bialym. Jak ona nie jest w stanie dac ci uczycia, to moze rownie dobrze dac spokoj z serwowaniem deserkow dla podtrzymyania pozorow. Bo jak na razie to wysyla sprzeczne sygnaly.
Ty tez samiast jedynie teatralnie odnosic i odchodzic bez slowa musisz jej komunikowac jaka jest sytuacja. I niech sobie daruje to teatralne wzdychanie. Co za drama queen. oboje zreszta jestescie troche drama queens tbh.
tylko trochę trudno mi uwierzyć, że dorosła (żeby nie powiedzieć stara, 50-letnia) baba, nie wie co to znaczy bliskość z własnym mężem i że on tego własnie potrzebuje, a nie kolejnej zupki pod nos, czy ciasta marchewkowego.
Ona go traktuje jak rodzeństwo i to młodsze, a nie faceta.
autor sam zresztą gdzieś pisał jak się zachowywała przy ex a jak przy nim i że to przepaść widoczna z daleka.
Nie sądze żeby tamtemu exowi zamiast seksu i bliskości, rozmów, serwowała zupkę.
Lepiej późno niż wcale:)
Ona jest taka jaką była, nic się nie zmieniło. Taką sobie wybrałeś.
Na moje, autor sobie nikogo nie "wybrał", bo wybór zakłada pewien stopień rozeznania i świadomości już. W jego przypadku to był amok oparty na chęci posiadania "najładniejszej kozy w okolicy", o czym sam napisał.
Obstawiam, że był to jego 2-gi związek po tej dziewce, która porzucił, bo okazała się nie tak piękna jak żona
Jednego nie można odmówić tej całej historii- jego żona ma dobrze, bo jest w związku z gościem, którego rozkochała w wieku, kiedy chłopcy są najbardziej podatni na głębokie zakochiwanie się, takie kompletnie bezkrytyczne- o ile laska ich odpowiednio kręci.
Wtedy nic nie ma znaczenia, czego ten wątek jest dowodem
I takie podejście u facetów nigdy sie nie zmienia, jedyne co się zmienia to możliwości.. Jedni je mają, inni nie.
Zawsze powtarzam kobietom żeby nie schodziły z oczekiwaniami, tylko mierzyły wysoko w tym sensie żeby brać i przystojnego i całą resztę zalet - na miarę możliwości oczywiście. Ale na pewno nie poniżej oczekiwań, bo oboje będę nieszczęśliwi.
Bo facet nigdy nie będzie miał grama skrupułów żeby porzucić kobietę mniej atrakcyjna dla atrakcyjniejszej, w swoim mniemaniu. Tylko warunek żeby czuł, ze ma szanse.
Ewentualne skrupuły zaczynają i kończą się na mężczyznach naprawdę atrakcyjnych, którym kopara nie opada na widok pieknej kobiety, bo od zawsze mieli u nich szanse i byli nimi otoczeni. Nie jak autor, ktory musiał ten związek sobie wychodzić.
Także wiarę w bajeczki o "czystych serduszkach" i pięknych wartościach jakimi kierują się faceci w wyborze partnerek i żon pozostawiam niepełnosprytnym
Tak czytam ten wątek i coraz mniej mam sympatii do autora.
Pomijając ogrom jego desperacji i braku szacunku do siebie jako człowiek- po prostu, to jego pobudki dla zainteresowania się obecną żona, z tego co napisał były czysto fizyczne.
Z jego opisu jej zalet czy przebiegu relacji nie wynika żeby zauroczył się w jej charakterze czy jak dobrze go traktowała. Nie.
Napisał wyraźnie, że zona była zawsze "najpiękniejszą koza we wsi", koledzy zazdrościli..a on jako 21 letni , czyli bez pojęcia kompletnie o swoich wadach/zaletach, lecąc na tzw. "szczęściu i determinacji nowicjusza", zdobywał ją uparcie, bo była wyzwaniem, ale też miała być lekarstwem na kompleksy i dowartościowanie.
W końcu sam opisał siebie jako "nie Adonisa", co jest dość jasne, że pod kątem urodowym ten związek to mezalians.Ale lata mijały, a autor nadal skacze przez płonące obręcze dla żony z tego samego powodu co 17 lat temu..bo jest piękną kobietą.
Mam ochotę zaśmiać się w głos z co poniektórych umoralniających mnie w innym wątku starych durniów (a w zasadzie z jednego
) , gdzie ten wątek jest podręcznikowym dowodem na to o czym zawsze mówiłam: faceci są "hipergamiczni" tak samo jak kobiety, tyle że my kierujemy się tez innymi cechami, które można WYPRACOWAĆ: jak wykształcenie, pieniądze , status - czyli cechy dowodzące charakteru człowieka, poziomu jego ambicji, zainteresowań. Natomiast facetami kieruje JEDNO
A pieprzenie o tym, że wybierają na żony kogo innego - tzn. nie "ładne pustaki", dowodzi jedynie tego, że jeśli ktoś tak mówi to dlatego, że po prostu na danej klasy urody "pustaka" nie było go stać, bynajmniej nie bzdurnych bajań o tym jacy to nie byli ambitni w kryteriach
Giaa niewiele wiesz o facetach. A wydaje Ci się że wiesz
Giaa niewiele wiesz o facetach. A wydaje Ci się że wiesz
buahahahah.
Wiedza o większości z was zamyka się w tym co napisałam
to wam się wydaje, że jesteście "Tacy wyjątkowi"
Bert44 napisał/a:Giaa niewiele wiesz o facetach. A wydaje Ci się że wiesz
buahahahah.
Wiedza o większości z was zamyka się w tym co napisałam
to wam się wydaje, że jesteście "Tacy wyjątkowi"
No właśnie o tym mowie Twoja wiedzą się w tym zamyka. Niewielka wiedza. Nie jesteśmy wyjątkowi. Jesteśmy jacy jesteśmy ale Ty wlasnie nie wiesz jacy
No właśnie o tym mowie
Twoja wiedzą się w tym zamyka. Niewielka wiedza. Nie jesteśmy wyjątkowi. Jesteśmy jacy jesteśmy ale Ty wlasnie nie wiesz jacy
Ja tez dokładnie o tym mówię.
Takie teksty jak ten twój serwują babki o podobnej mentalności: "jestem inna niż wszystkie" XD
Mniejsza o to, faceci z powodzeniem u kobiet tutaj nie przesiadują, to oczywiste więc nie ma sensu dyskutować , bo napisałam jak jest i tyle.
Mam ochotę zaśmiać się w głos z co poniektórych umoralniających mnie w innym wątku starych durniów (a w zasadzie z jednego
) , gdzie ten wątek jest podręcznikowym dowodem na to o czym zawsze mówiłam: faceci są "hipergamiczni" tak samo jak kobiety, tyle że my kierujemy się tez innymi cechami, które można WYPRACOWAĆ: jak wykształcenie, pieniądze , status - czyli cechy dowodzące charakteru człowieka, poziomu jego ambicji, zainteresowań. Natomiast facetami kieruje JEDNO
A pieprzenie o tym, że wybierają na żony kogo innego - tzn. nie "ładne pustaki", dowodzi jedynie tego, że jeśli ktoś tak mówi to dlatego, że po prostu na danej klasy urody "pustaka" nie było go stać, bynajmniej nie bzdurnych bajań o tym jacy to nie byli ambitni w kryteriach
Festiwal zapierania sie, ze oni patrza na dobre serduszko i character za 3...2...1...
Także wiarę w bajeczki o "czystych serduszkach" i pięknych wartościach jakimi kierują się faceci w wyborze partnerek i żon pozostawiam niepełnosprytnym
Uczepiłaś się jakiegoś dziwnego tekstu i obracasz tym ciągle, sugerując że wszyscy tak mówią.
Żaden normalny facet nie powie, że uroda się wcale nie liczy.
Generalnie my, jako ludzie, szukamy zaspokojenia swoich potrzeb. Do tego się to wszystko sprowadza.
Można to trywializować do wyświechtanych "dupa" i "kasa" w zal od płci.
Ty się uczepiłaś tego pierwszego.
Potrzeby indywidualne to coś o wiele więcej. Będzie tam np potrzeba powielania schematów rodzinnych i ktoś pod tym kątem dobierze partnera. Ktoś inny czy inna będzie potrzebował zaspokojenia potrzeby bezpieczeństwa, więc kobieta w typie matka lub ustatkowany mężczyzna się w to wpisze.
Dla kogoś innego ważny bardzo będzie seks i wtedy umiejętności i temperament będą na podium potrzeb.
Itp itd etc
Autor oprócz kobiety urodziwej, potrzebował kobiety wycofanej, chłodnej, przy której musiałby zabiegać, zasługiwać. Gdyby było inaczej, to by padło znacznie szybciej w opisywanych warunkach.
Każdy ma potrzeby główne i one z reguły bywają podobne, diabeł tkwi w szczegółach, czyli w uwarunkowaniach osobistych.
Ktoś w rozmowie z Tobą powiedział że uroda się nie liczy. Może tak jest w jego przypadku, bo znalazł kobietę która nie jest specjalnie urodziwa ale ma inne, ważne dla niego cechy i jemu to pasuje.
Ty z tym walczysz zawzięcie, nie widząc że forsujesz pogląd równie skrajny, tylko przeciwny- uroda i dlugo nic.
Oboje macie rację w swoim przypadku, jeśli tak czujecie.
Twierdzenie że wszyscy mają tak samo jak Wy jest błędne.
Festiwal zapierania sie, ze oni patrza na dobre serduszko i character za 3...2...1...
Zaraz się zacznie XD
Tylko komedia polega na tym, że to nie dla mnie uroda była nr 1. Jedynie nie jestem i nigdy nie byłam hipokrytka by forsować farmazon, że wolałabym zamiast przystojnego męża, jakiegoś Mirasa, który by o mnie zabiegał latami , jak autor o swoja lady
Nie. wole i ja zabiegać (w ramach zdrowej równości oczywiście ) ale mieć satysfakcje z relacji. Że nie jestem z kimś z rozsądku i na zasadzie "bo eks mnie nie kochał jak ja jego, to wezmę nagrodę pocieszenia".
Na miejscu autora zrezygnowałabym. Bo co z tego, ze dla niego żona jest "nagroda główna", skoro on dla niej nie jest.
Chociaż znając go na tyle z tego co już napisał, to zaraz się okaże, że zostanie i będzie klaskał jajkami dla tych zupek, niczym emeryt w sanatorium
Chociaż tam ponoć niezłe akcje się odwalają, więc nawet gorzej jak emeryt XD
...
Niczego sie nie uczepiłam.
Jeden ułomny użytkownik twierdził, że jestem pusta, bo patrzę na wygląd.
A ja się nigdzie tego nie wypierałam. Tylko ten ułom udaje, ze nie da się łączyć urody z innymi przymiotami. A do mądrości takich doszedł po latach , kiedy to te wszystkie "pustaki" zktórymi się spotykał okazały sie nikim w porównaniu do żonki.
A cóż ma powiedzieć kiedy nie może mieć "pustaka", który jednocześnie coś miałby w głowie
Tak jakbym ja twierdziła, że nie ma przystojnych i świetnych mężczyzn.
Ja twierdze odwrotnie!
90% facetów jakich poznałam przed mężem i o ktorych mam dobre zdanie to prawie nigdy nie byli ci "wspaniali niedoceniani na rzecz przystojnych" Mireczkowie, co to cenią te wszystkie inne wartości w kobietach
Właśnie byli to faceci atrakcyjni, bo nie była w nich pasywnej agresji, która jest domena zgorzkniałych mirków, którzy zawsze "kończyli ostatni" w kolejce do atrakcyjnych kobiet.
I potem każda randomowa atrakcyjna laska obrywała rykoszetem
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:...
Niczego sie nie uczepiłam.
Jeden ułomny użytkownik twierdził, że jestem pusta, bo patrzę na wygląd.A ja się nigdzie tego nie wypierałam. Tylko ten ułom udaje, ze nie da się łączyć urody z innymi przymiotami. A do mądrości takich doszedł po latach , kiedy to te wszystkie "pustaki" zktórymi się spotykał okazały sie nikim w porównaniu do żonki.
A cóż ma powiedzieć kiedy nie może mieć "pustaka", który jednocześnie coś miałby w głowieTak jakbym ja twierdziła, że nie ma przystojnych i świetnych mężczyzn.
Ja twierdze odwrotnie!90% facetów jakich poznałam przed mężem i o ktorych mam dobre zdanie to prawie nigdy nie byli ci "wspaniali niedoceniani na rzecz przystojnych" Mireczkowie, co to cenią te wszystkie inne wartości w kobietach
Właśnie byli to faceci atrakcyjni, bo nie była w nich pasywnej agresji, która jest domena zgorzkniałych mirków, którzy zawsze "kończyli ostatni" w kolejce do atrakcyjnych kobiet.
I potem każda randomowa atrakcyjna laska obrywała rykoszetem
Ja mysle ze wszyscy na pierwszym miejscu patrza na wyglad niezaleznie od plci a tu udaja ze mozna wygladac jak shrek byle by charakter byl fajny a tak naprawde to ile by sie umowilo tutaj z brzydka albo jeszcze dodatkowo otyla kobieta brzydka z twarzy w dodatku albo z takim samym brzydkim.facetem pewnie NIKT a tu beda udawac ze charakter sie tylko liczy a mogli by miec nawet dzwonnika z Notre Dame
Ja mysle ze wszyscy na pierwszym miejscu patrza na wyglad niezaleznie od plci a tu udaja ze mozna wygladac jak shrek byle by charakter byl fajny a tak naprawde to ile by sie umowilo tutaj z brzydka albo jeszcze dodatkowo otyla kobieta brzydka z twarzy w dodatku albo z takim samym brzydkim.facetem pewnie NIKT a tu beda udawac ze charakter sie tylko liczy a mogli by miec nawet dzwonnika z Notre Dame
Tylko kogo oni chcą oszukać, chyba siebie?
Przecież wiadomo, ze jak facet ma problem z ładnymi laskami to dlatego, że ma uraz. Czytaj: był przez nie odrzucany, więc sobie ten ból zracjonalizował - z siebie robiąc "gościa z wartościami", a z nich "pustaki".
Mózg kocha takie uproszczenia, bo tez i zadaniem mózgu jest przede wszystkim chronić ego. A im więcej razy taki Miras zaliczył odrzucenie od "pustaków", tym bardziej go triggerują i nakręcaja do uproszczeń żeby co..? Żeby chronić ego, bo trauma się uaktywnia za każdym razem, nieważne ile lat minęło
Giaa idąc Twoim tokiem myślenia to kobiety z powodzeniem u mężczyzn tutaj nie siedzą. To co Ty tutaj robisz?????
Giaa idąc Twoim tokiem myślenia to kobiety z powodzeniem u mężczyzn tutaj nie siedzą. To co Ty tutaj robisz?????
Jesteś opóźniona w rozwoju? Przecież to forum DLA KOBIET XD
Nie to forum jest dla każdego Giaa. Gdybyś nie była zapatrzona w siebie i przekonana o swojej zajebistioci, inteligencji, elokwencji to byś zauważyła ,że historię wręcz tego forum tworzą wątki mądrych, ciekawych, inteligentnych mężczyzn. Z tych wątków można czerpać dużo mądrych rad, z Twoich wypocin niestety nie.Nie zakrzyczysz prawdy chociaż tupiesz nóżkami, ubliżasz.
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:...
Jeden ułomny użytkownik twierdził, że jestem pusta, bo patrzę na wygląd.
A ja się nigdzie tego nie wypierałam. Tylko ten ułom udaje, ze nie da się łączyć urody z innymi przymiotami.
No ok, a kiedy była ta rozmowa? Chyba już jakiś czas temu, a Ty non stop o tym piszesz, prowokujesz sugerując że uroda jest na pierwszym miejscu dla każdego mężczyzny.
Strasznie Cię to widać dotknęło, skoro to ciągle rozpamiętujesz. Na każde głupoty tak reagujesz?
Ja mysle ze wszyscy na pierwszym miejscu patrza na wyglad niezaleznie od plci a tu udaja ze mozna wygladac jak shrek byle by charakter byl fajny
Ej Julciu, Julciu. Już w pierwszych dwóch słowach tak brzydko kłamać;)
To oczywiste, że pierwsze wrażenie opiera się na wyglądzie. Tylko to mamy.
Potem dochodzą inne rzeczy, albo nawet niemal w tej samej chwili, np to jaką ktoś emanuje energią.
To, że kobieta ma dobry wygląd i jakieś powodzenie, nie świadczy o tym że każdy chciałby ją do związku. A często tak właśnie myślicie.
Czasem chciałby jej jedynie na wspólne trzy minuty szaleńczej, dzikiej namiętności;)
Ale wiadomo nie od dziś że podobać się sobie nawzajem trzeba, a ludzie uchodzący za atrakcyjnych podobają się większej liczbie ludzi niż Ci z urodą nienachalną. Mają większy wybór, do tego efekt aureoli itp.
Jednak uroda to nie wszystko i jeśli ktoś nie ma zbyt wiele poza nią, do tego paskudne wady, będzie skazany na ludzi o skłonnościach masochistycznych chcąc stworzyć dłuższą relację.
Albo cykliczne, krótkie znajomości które się skończą w momencie kiedy uroda się trochę opatrzy a wady wyjdą na wierzch.
Też nie jest tak, że ktoś z brakami w urodzie nie ma szans. Ma, ale te braki musi zrównoważyć czymś, co jest dla drugiej strony wartościowe.
Zresztą, nawet Shrek się jednaj spodobał, więc i na to jakieś szanse są.
Nie to forum jest dla każdego Giaa. Gdybyś nie była zapatrzona w siebie i przekonana o swojej zajebistioci, inteligencji, elokwencji to byś zauważyła ,że historię wręcz tego forum tworzą wątki mądrych, ciekawych, inteligentnych mężczyzn. Z tych wątków można czerpać dużo mądrych rad, z Twoich wypocin niestety nie.Nie zakrzyczysz prawdy chociaż tupiesz nóżkami, ubliżasz.
Mało ekranu komputera nie oplułam kakao, sorry
Nie we wszystkim się zgadzam z Giaa, choć pisze całkiem nieżle i lubię ją czytać. Jednak zdanie że historię tego forum tworzą wątki mądrych, ciekawych i inteligentnych mężczyzn?
Jeśli napiszę że to jest nadużycie, to jakbym nic nie powiedziała
Ja tutaj widzę tylko jednego, no może dwóch w porywach "mądrych" facetów, reszta tak o sobie tylko myśli. I ci "mądrzy" raczej rzadko zabierają głos.
Było tu kiedyś kilku fajnych facetów, ale spasowali. Nie dziwię się.
To sporo straciłaś Starr, Piotr. Pasławek chyba nie miał swojego wątku ale również miał ciekawe przemyślenia..
Kolejny watek rozjechany przez te same osoby. I to te, które najbardziej płaczą nad jakością i poziomem tegoż forum. Oczywiście winę zrzucając na innych.
Takie zachowanie jak tu niekórych, nazywa się spychaniem tłustym dupskiem. Wyrażenie opini przez kobietę, powoduje oplucie monitora, bo jak to tak nie zgadzać się z moją kofaną koleżanką. Nasze dupska najlepsze i to my mamy prawo do spychania nim innych inaczej myślących przede wszystkim kobiet.
A potem dla niepoznaki płaczemy jak to inni obniżają poziom forumm buuuu.
Forum jest dla wszystkich
I dlatego nazywa się Netkobiety - poradnikowe forum dla KOBIET.
(ironia)
Co do mężczyzn obecnie - raczej pielęgnują tutaj swoje frustracje, niż tworzą mądre historie.
A tak NIE lecą na urodę, że niejeden z nich opisywał swoją historię, jak to przez urodę kobiety nie zważali nawet na ciążę partnerki z innym, bo "na samą myśl o seksie miała śluz w majtkach" (vide Kaszpir).
Wyjątek - pojawiający się z rzadka Excop czy Snake.
Edit: jest jeszcze zapis w regulaminie netkobiet, że mężczyzna jest TYLko gościem i ma się zachowywać. Jak się zachowuje 99,9%? Bez komentarza.
To sporo straciłaś Starr, Piotr. Pasławek chyba nie miał swojego wątku ale również miał ciekawe przemyślenia..
Piszesz o historii, to "bylo i se nie wrati" . Nie tylko Pasławek spasował, Misnix, Bagiennik czy jak tam mu było i cała lista. Zamiast tego mamy ogłupiałych na punkcie udowodnienia kobietom że są podgatunkiem człowieka inceli. To chciałaś/eś powiedzieć?
Kolejny watek rozjechany przez te same osoby. I to te, które najbardziej płaczą nad jakością i poziomem tegoż forum. Oczywiście winę zrzucając na innych.
![]()
Takie zachowanie jak tu niekórych, nazywa się spychaniem tłustym dupskiem. Wyrażenie opini przez kobietę, powoduje oplucie monitora, bo jak to tak nie zgadzać się z moją kofaną koleżanką. Nasze dupska najlepsze i to my mamy prawo do spychania nim innych inaczej myślących przede wszystkim kobiet.
A potem dla niepoznaki płaczemy jak to inni obniżają poziom forumm buuuu.
W regulaminie jest wyraznie napisane do kogo jest to forum a kto jest tutaj tylko gosciem i ma pozwolenie na wypowiadanie sie tylko na podstawie wyraznie okreslonych zasad.
Kolejny watek rozjechany przez te same osoby. I to te, które najbardziej płaczą nad jakością i poziomem tegoż forum. Oczywiście winę zrzucając na innych.
![]()
Takie zachowanie jak tu niekórych, nazywa się spychaniem tłustym dupskiem. Wyrażenie opini przez kobietę, powoduje oplucie monitora, bo jak to tak nie zgadzać się z moją kofaną koleżanką. Nasze dupska najlepsze i to my mamy prawo do spychania nim innych inaczej myślących przede wszystkim kobiet.
A potem dla niepoznaki płaczemy jak to inni obniżają poziom forumm buuuu.
Tak, mamy takie prawo. Rozpychamy się tłustymi dupskami na kobiecym forum. A co ty tu robisz? Jeśli ci to nie pasuje to przecież "bracia samcy" czekają i przyjmą cię z otwartymi ramionami z takim cięzkim doświadczeniem jakie tu przeżyłeś. Będziesz tam gwiazdą, po co się tak tu męczysz Legat
Orka na ugorze?
Tak, mamy takie prawo. Rozpychamy się tłustymi dupskami na kobiecym forum. A co ty tu robisz? Jeśli ci to nie pasuje to przecież "bracia samcy" czekają i przyjmą cię z otwartymi ramionami z takim cięzkim doświadczeniem jakie tu przeżyłeś. Będziesz tam gwiazdą po co się tak tu męczysz Legat
![]()
Orka na ugorze?
+100
A tak NIE lecą na urodę, że niejeden z nich opisywał swoją historię, jak to przez urodę kobiety nie zważali nawet na ciążę partnerki z innym,
Niejeden. Czyli ilu konkretnie opisywało coś takiego?
Edit
Drogie Panie. Ci wszyscy, tak pięknie przez Was określani, nie siedzieli by tu gdyby nie mieli z kim rozmawiać.
Z frustracjami to jest tak, że nie da się ich wylewać w próżnię.
Z jakichś powodów bierzecie w tym udział, zamiast po prostu olać i rozmawiać tylko z osobami, które prezentują oczekiwany przez Was poziom. Z jakiego, nietrudno zgadnąć.
Do tanga trzeba dwojga;)
Noble napisał/a:A tak NIE lecą na urodę, że niejeden z nich opisywał swoją historię, jak to przez urodę kobiety nie zważali nawet na ciążę partnerki z innym,
Niejeden. Czyli ilu konkretnie opisywało coś takiego?
Edit
Drogie Panie. Ci wszyscy, tak pięknie przez Was określani, nie siedzieli by tu gdyby nie mieli z kim rozmawiać.
Z frustracjami to jest tak, że nie da się ich wylewać w próżnię.
Z jakichś powodów bierzecie w tym udział, zamiast po prostu olać i rozmawiać tylko z osobami, które prezentują oczekiwany przez Was poziom. Z jakiego, nietrudno zgadnąć.
Do tanga trzeba dwojga;)
i vice versa.
No ok, a kiedy była ta rozmowa? Chyba już jakiś czas temu, a Ty non stop o tym piszesz, prowokujesz sugerując że uroda jest na pierwszym miejscu dla każdego mężczyzny.
Strasznie Cię to widać dotknęło, skoro to ciągle rozpamiętujesz. Na każde głupoty tak reagujesz?
Nie ma znaczenia jak dawno to było, dlatego, że to jest stała narracja większości panów tu.
A dlaczego my na KOBIECYM forum mamy się godzić na narzucanie nam jakiejś narracji o nas?
Możemy mieć ochotę odpuścić, a możemy nie mieć. Teraz akurat nie mam i widzę , że koleżanki też <3
)))
I to takie głupie... "dlaczego reagujesz?"
Tak można powiedzieć o KAŻDEJ reakcji czy wymianie poglądów na jakiś temat. Masz inne zdanie? A po co reagujesz w ogóle.
To po co jest wg Ciebie forum dyskusyjne?
I na koniec: tu nie chodzi o to czy mnie to "dotknęło", bo raczej tego typu tekst od starego dziada dawno na marginesie rynku mi zwisa i powiewa. Chodzi o czystą przyjemność i satysfakcję z pokazania dziadowi, że to nie jest tak, że sobie będzie chodził i pierdział gdzie mu się podoba i nikt mu miejsca jego wywodów nie wskaże.
Bo chyba nie wątpisz, że dziad nie przyłazi od lat dzień w dzień na KOBIECE forum gdyby mu na towarzystwie i opinii kobiet kompletnie nie zależało? No rusz głową..
To, że ktoś czegoś nie pokazuje albo nie mówi, nie oznacza, że tego nie ma. DZIAŁANIA i decyzje, moj drogi, nie słowa
Tak, mamy takie prawo. Rozpychamy się tłustymi dupskami na kobiecym forum. A co ty tu robisz? Jeśli ci to nie pasuje to przecież "bracia samcy" czekają i przyjmą cię z otwartymi ramionami z takim cięzkim doświadczeniem jakie tu przeżyłeś. Będziesz tam gwiazdą, po co się tak tu męczysz Legat
![]()
Orka na ugorze?
W regulaminie jest wyraznie napisane do kogo jest to forum a kto jest tutaj tylko gosciem i ma pozwolenie na wypowiadanie sie tylko na podstawie wyraznie okreslonych zasad.
No i pięknie!
W punkt )))
Tak jest własnie: to my jesteśmy na swoim terytorium i nie musimy się kłaniać gościom.
Regulamin jasno o tym mówi.
Widać kto potrafi czytać ze zrozumieniem, o ile w ogóle czyta.
Drogie Panie. Ci wszyscy, tak pięknie przez Was określani, nie siedzieli by tu gdyby nie mieli z kim rozmawiać.
Z frustracjami to jest tak, że nie da się ich wylewać w próżnię.
Z jakichś powodów bierzecie w tym udział, zamiast po prostu olać i rozmawiać tylko z osobami, które prezentują oczekiwany przez Was poziom. Z jakiego, nietrudno zgadnąć.
Do tanga trzeba dwojga;)
Tyle, że jak będziemy rozmawiać tylko ze sobą to nie będzie dyskusji, bo jak widać mamy w kluczowych sprawach podobne zdanie
Drogie Panie. Ci wszyscy, tak pięknie przez Was określani, nie siedzieli by tu gdyby nie mieli z kim rozmawiać.
Z frustracjami to jest tak, że nie da się ich wylewać w próżnię.
Z jakichś powodów bierzecie w tym udział, zamiast po prostu olać i rozmawiać tylko z osobami, które prezentują oczekiwany przez Was poziom. Z jakiego, nietrudno zgadnąć.
Do tanga trzeba dwojga;)
czyli faceci mogą pluć, a kobiety grzecznie mają udawać, że deszcz pada
.
Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 … 41 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » czy kocha ?
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024