czy kocha ? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 36 37 38 39 40 41 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 2,406 do 2,470 z 2,640 ]

2,406 Ostatnio edytowany przez nim2 (2025-03-25 19:26:40)

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

Dzień dobry,
Słuchajcie , miałem o tym pisać wcześniej ,ale jakoś tak nie wyszło...
Tylko się na mnie nie 'rzućcie' bo ja sam nie wiem co mam robić.
Z góry przepraszam jeśli kogoś urażę , że o tym tu wspominam.
Ale wiecie , ja jestem tylko mężczyzną - mam swoje potrzeby (wiadomo jakie) do żony wiadomo nie pójdę (choć ona się stara mnie przyprowadzić z powrotem do łóżka jak tylko się da - nieskutecznie oczywiście ) ale ja już nie uprawiałem seksu od grudnia 2023 roku - to już za dużo . Nie mogę znaleźć rozwiązania - o romansie z kimś nie ma mowy . Najgorzej że na razie nie mogę się wyprowadzić - choć długo to nie potrwa. Ja już głupieje od tego.  Nie wiem co robić kompletnie...
Jakbym się nawet wyprowadził i dziś to przecież też nic nie rozwiązuję . Kumpel mi doradził coś - ale to durne dość. Miałem o tym nie pisać ,ale nie mam do kogo się zwrócić - głupio mi - miałem jakoś zagaić z wami o tym, potem się wycofywałem , mam taki mętlik w głowie...

Tak tak, idź w trójkącik.
Michał, szczerze, to moje dwumiesięczne dziecko robi większe postępy niż Ty.

Zobacz podobne tematy :

2,407

Odp: czy kocha ?
nim2 napisał/a:
netk53521 napisał/a:

Dzień dobry,
Słuchajcie , miałem o tym pisać wcześniej ,ale jakoś tak nie wyszło...
Tylko się na mnie nie 'rzućcie' bo ja sam nie wiem co mam robić.
Z góry przepraszam jeśli kogoś urażę , że o tym tu wspominam.
Ale wiecie , ja jestem tylko mężczyzną - mam swoje potrzeby (wiadomo jakie) do żony wiadomo nie pójdę (choć ona się stara mnie przyprowadzić z powrotem do łóżka jak tylko się da - nieskutecznie oczywiście ) ale ja już nie uprawiałem seksu od grudnia 2023 roku - to już za dużo . Nie mogę znaleźć rozwiązania - o romansie z kimś nie ma mowy . Najgorzej że na razie nie mogę się wyprowadzić - choć długo to nie potrwa. Ja już głupieje od tego.  Nie wiem co robić kompletnie...
Jakbym się nawet wyprowadził i dziś to przecież też nic nie rozwiązuję . Kumpel mi doradził coś - ale to durne dość. Miałem o tym nie pisać ,ale nie mam do kogo się zwrócić - głupio mi - miałem jakoś zagaić z wami o tym, potem się wycofywałem , mam taki mętlik w głowie...

Tak tak, idź w trójkącik.
Michał, szczerze, to moje dwumiesięczne dziecko robi większe postępy niż Ty.

Dwumiesieczne zawsze zrobi wieksze niz my smile

2,408

Odp: czy kocha ?
nim2 napisał/a:

Michał, szczerze, to moje dwumiesięczne dziecko robi większe postępy niż Ty.

Każdy radzi sobie tak jak potrafi. Nie jest łatwo odejść od tego co było sensem życia i kobiety, którą nadal sie kocha.

2,409

Odp: czy kocha ?

Dobry wieczór ,
Żona dziś przepisała na mnie mieszkania i muszę przyznać - odczuwam jakiś smutek z tego powodu. i dziwnie się ze sobą czuję. Jakby to było nie fair . Rozmowy o rozwodzie nic nie dają - od tygodnia już nie chcę mi się z nią na ten temat rozmawiać, a ona moje milczenie bierze chyba jako 'poprawę sytuacji'.  W weekend pojechałem na zaproszenie do brata (był tam też drugi brat) - uznałem ,że to może być dobry moment na powiedzenie prawdy , ale chyba nie był. Pomimo początkowo naprawdę fajnej atmosfery , jak tylko powiedziałem co i jak (nie było to dla mnie łatwe) - powiedziałem o eksie , o wyjazdach -  najstarszy brat się tylko zdziwił , uniósł brwi , schował ręce w kieszeniach i tyle a drugi najpierw zaczął się śmiać a potem zaczął drwić ze mnie , że ludzie wiedzą o co chodzi , że niby 'żona już mi się przeterminowała ' to już nagle przestałem wokół niej skakać , że tak to prawie ziemie po której ona stąpała całowałem , że byłem dumny jak paw z niej tyle lat - i że niby kobieta , która jest tak kochana miałaby iść do innego? ( tu wam tylko trochę piszę ) jak zacząłem ,że mam dowody , że składam wniosek o rozwód to on ,że jak sobie chcę zniszczyć życie to moja sprawa , dalej będzie moim bratem ,ale jak mnie dopadł jakiś kryzys to powinienem iść na terapię jakąś a nie rozbijać rodzinę (i wtedy uznałem resztę rozmowy za bezcelową ). Podejrzewam ,że najstarszy się nie odezwał bo na początku roku przejął stery w firmie ojca (a jego poglądy są znane na mój temat) i nie chciał się odzywać ani za mną ani za żoną.  Powiedziałem na koniec tylko ,że w normalnej rodzinie w takiej sytuacji dostałoby się wsparcie a nie takie coś a średni brat na to ,że normalny facet nigdy nie dałby sobie tyle lat doprawiać rogów (jeszcze zrobił minę ,że niby wszystko wymyślam) .Nie chciałem głaskania po głowie ,ale miło by było , gdyby mnie jednak choć troszkę wsparli.  Trudno , co ma być to będzie . Poradzę sobie , to tylko taki moment w życiu (a przynajmniej mam taką nadzieję). Pozdrawiam .

2,410

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

Dobry wieczór ,
Żona dziś przepisała na mnie mieszkania i muszę przyznać - odczuwam jakiś smutek z tego powodu. i dziwnie się ze sobą czuję. Jakby to było nie fair . Rozmowy o rozwodzie nic nie dają - od tygodnia już nie chcę mi się z nią na ten temat rozmawiać, a ona moje milczenie bierze chyba jako 'poprawę sytuacji'.  W weekend pojechałem na zaproszenie do brata (był tam też drugi brat) - uznałem ,że to może być dobry moment na powiedzenie prawdy , ale chyba nie był. Pomimo początkowo naprawdę fajnej atmosfery , jak tylko powiedziałem co i jak (nie było to dla mnie łatwe) - powiedziałem o eksie , o wyjazdach -  najstarszy brat się tylko zdziwił , uniósł brwi , schował ręce w kieszeniach i tyle a drugi najpierw zaczął się śmiać a potem zaczął drwić ze mnie , że ludzie wiedzą o co chodzi , że niby 'żona już mi się przeterminowała ' to już nagle przestałem wokół niej skakać , że tak to prawie ziemie po której ona stąpała całowałem , że byłem dumny jak paw z niej tyle lat - i że niby kobieta , która jest tak kochana miałaby iść do innego? ( tu wam tylko trochę piszę ) jak zacząłem ,że mam dowody , że składam wniosek o rozwód to on ,że jak sobie chcę zniszczyć życie to moja sprawa , dalej będzie moim bratem ,ale jak mnie dopadł jakiś kryzys to powinienem iść na terapię jakąś a nie rozbijać rodzinę (i wtedy uznałem resztę rozmowy za bezcelową ). Podejrzewam ,że najstarszy się nie odezwał bo na początku roku przejął stery w firmie ojca (a jego poglądy są znane na mój temat) i nie chciał się odzywać ani za mną ani za żoną.  Powiedziałem na koniec tylko ,że w normalnej rodzinie w takiej sytuacji dostałoby się wsparcie a nie takie coś a średni brat na to ,że normalny facet nigdy nie dałby sobie tyle lat doprawiać rogów (jeszcze zrobił minę ,że niby wszystko wymyślam) .Nie chciałem głaskania po głowie ,ale miło by było , gdyby mnie jednak choć troszkę wsparli.  Trudno , co ma być to będzie . Poradzę sobie , to tylko taki moment w życiu (a przynajmniej mam taką nadzieję). Pozdrawiam .

No nie wsparli, ale musisz się z tym pogodzić, na pewno byli zaskoczeni, brat powiedział to co myśli, choć może to nie był ten moment.
A z mamą też rozmawiałeś na ten temat czy od braci się dowie?
Jaki sens miało przepisywanie tych mieszkań? Może miłość powinna ci przepisać… Na to samo by wyszło.
Przecież o rozwód możesz wystąpić sam, nie musisz mieć pozwolenia żony, więc nie rozumiem w czym problem?

2,411

Odp: czy kocha ?

Nie obraź się ale nie dziwię się reakcji braci . Na razie to wyglądasz jakbyś miał jakieś problemy psychiczne i to ty zdradzał żonę. Myślę że jakbyś powiedział braciom że byłeś u prawnika i masz wyznaczoną datę sprawy rozwodowej w sądzie to wtedy była by inna gadka. Gadanie o rozwodzie z żoną ? Ty masz przez prawnika gadać.  Przepisanie majątku jak macie wspólnotę majątkowa ? Zwykły teatralny gest który nic nie znaczy bo dalej połowa prawnie jej jest. Takie rzeczy to w sądzie. Więc zdecyduj się co chcesz albo nie zawracaj żonie i rodzinie dupy. Miej wreszcie jaja. Jak chcesz rozwód to prawnik i niech pisze pozew rozwodowy.  Jeszcze chwila i rodzina będzie współczuła biednej żonie

2,412

Odp: czy kocha ?
wieka napisał/a:
netk53521 napisał/a:

Dobry wieczór ,
Żona dziś przepisała na mnie mieszkania i muszę przyznać - odczuwam jakiś smutek z tego powodu. i dziwnie się ze sobą czuję. Jakby to było nie fair . Rozmowy o rozwodzie nic nie dają - od tygodnia już nie chcę mi się z nią na ten temat rozmawiać, a ona moje milczenie bierze chyba jako 'poprawę sytuacji'.  W weekend pojechałem na zaproszenie do brata (był tam też drugi brat) - uznałem ,że to może być dobry moment na powiedzenie prawdy , ale chyba nie był. Pomimo początkowo naprawdę fajnej atmosfery , jak tylko powiedziałem co i jak (nie było to dla mnie łatwe) - powiedziałem o eksie , o wyjazdach -  najstarszy brat się tylko zdziwił , uniósł brwi , schował ręce w kieszeniach i tyle a drugi najpierw zaczął się śmiać a potem zaczął drwić ze mnie , że ludzie wiedzą o co chodzi , że niby 'żona już mi się przeterminowała ' to już nagle przestałem wokół niej skakać , że tak to prawie ziemie po której ona stąpała całowałem , że byłem dumny jak paw z niej tyle lat - i że niby kobieta , która jest tak kochana miałaby iść do innego? ( tu wam tylko trochę piszę ) jak zacząłem ,że mam dowody , że składam wniosek o rozwód to on ,że jak sobie chcę zniszczyć życie to moja sprawa , dalej będzie moim bratem ,ale jak mnie dopadł jakiś kryzys to powinienem iść na terapię jakąś a nie rozbijać rodzinę (i wtedy uznałem resztę rozmowy za bezcelową ). Podejrzewam ,że najstarszy się nie odezwał bo na początku roku przejął stery w firmie ojca (a jego poglądy są znane na mój temat) i nie chciał się odzywać ani za mną ani za żoną.  Powiedziałem na koniec tylko ,że w normalnej rodzinie w takiej sytuacji dostałoby się wsparcie a nie takie coś a średni brat na to ,że normalny facet nigdy nie dałby sobie tyle lat doprawiać rogów (jeszcze zrobił minę ,że niby wszystko wymyślam) .Nie chciałem głaskania po głowie ,ale miło by było , gdyby mnie jednak choć troszkę wsparli.  Trudno , co ma być to będzie . Poradzę sobie , to tylko taki moment w życiu (a przynajmniej mam taką nadzieję). Pozdrawiam .

No nie wsparli, ale musisz się z tym pogodzić, na pewno byli zaskoczeni, brat powiedział to co myśli, choć może to nie był ten moment.
A z mamą też rozmawiałeś na ten temat czy od braci się dowie?
Jaki sens miało przepisywanie tych mieszkań? Może miłość powinna ci przepisać… Na to samo by wyszło.
Przecież o rozwód możesz wystąpić sam, nie musisz mieć pozwolenia żony, więc nie rozumiem w czym problem?

Wieka ,
tak wtedy wpadłem na pomysł ,żeby były moje a nie wspólne.
Nie chodzi o pozwolenie - tylko żeby zaczęła rozumieć sytuację bo nie chcę jej dać pozwu przed nos. Tylko w miarę jakoś 'łagodnie' (choć wiem ,że pewnie i tak sie nie da).
Mamie mówiłem , ale ona 'sfiksowała' - ciągle gada ,że się za mnie modli ,że odmawia jakąs nowenne (nie wiem czy dobrze zrozumiałem) i że muszę się opamiętać.

2,413

Odp: czy kocha ?

Michał, weź może zmień koncept z rozwodu na separację bez orzekania o winie. To się niewiele od rozwodu rożni, tyle że ożenić się nie można będąc w separacji. Ty raczej drugiego ożenku w planach na najbliższy czas nie masz. Wprowadź tą separację w życie, w tym podział majątku dorobkowego. Żonie dasz tym nadzieję czy tam złudzenie, że będzie pogodzenie,  ona się poczuwa chyba trochę do winy i na separację łatwiej się może zgodzi.   "Muszę to sobie poukładać" jej powiedz,,czy jakoś tak. Po jakimś czasie formalnej separacji wniosek o rozwód jest inaczej przez sąd postrzegany,  a wykazanie, że od czasu formalnej separacji się nie zeszliście jest znacznie prostsze. Załatw sprawę dwuetapowo, a przynajmniej to rozważ. Tak, jak to teraz wygląda to jatka w sądzie gwarantowana. Już masz pierwsze sygnały, jak to będzie ocenione z zewnątrz, a zapewniam cię, że to są dopiero pierwsze pomruki nadchodzącej burzy.

2,414

Odp: czy kocha ?
Muqin napisał/a:

Michał, weź może zmień koncept z rozwodu na separację bez orzekania o winie. To się niewiele od rozwodu rożni, tyle że ożenić się nie można będąc w separacji. Ty raczej drugiego ożenku w planach na najbliższy czas nie masz. Wprowadź tą separację w życie, w tym podział majątku dorobkowego. Żonie dasz tym nadzieję czy tam złudzenie, że będzie pogodzenie,  ona się poczuwa chyba trochę do winy i na separację łatwiej się może zgodzi.   "Muszę to sobie poukładać" jej powiedz,,czy jakoś tak. Po jakimś czasie formalnej separacji wniosek o rozwód jest inaczej przez sąd postrzegany,  a wykazanie, że od czasu formalnej separacji się nie zeszliście jest znacznie prostsze. Załatw sprawę dwuetapowo, a przynajmniej to rozważ. Tak, jak to teraz wygląda to jatka w sądzie gwarantowana. Już masz pierwsze sygnały, jak to będzie ocenione z zewnątrz, a zapewniam cię, że to są dopiero pierwsze pomruki nadchodzącej burzy.

To bardzo rozsądne co piszesz Muqin - naprawdę dało mi do myślenia. Takie podejście do sprawy jest lepsze i 'nie rozsadza wszystkiego od razu od środka niczym bomba'.  Naprawdę dziękuję za tę radę .

2,415 Ostatnio edytowany przez Selkirk (2025-04-10 23:03:25)

Odp: czy kocha ?

Michał łał krokodyle łzy ma forum i po kątach swoich licznych nieruchomości a szanowna małżonka(jeszcze) nie marnowała czasu.Jako mistrzyni manipulacji urobiła nawet najbliższych Michała.No i ten cyrk z przepisaniem mieszkań.Michale tylko twarda ,bezwzględna nawet kurewsko bezwzględna Twoja postawa daje Ci szansę na wyjście z tego bagna z twarzą,głośnością i szansami na przyszłość.A jeśli w zakamarkach Twojej głowy są jeszcze resztki nadziei na wspólną przyszłość, to tylko ostre jej przeczołganie i pokazanie Twojej przemiany z  Michasia w Michała rokuje jakieś szanse.Rób swoje ,ani matka ani bracia nie są w Twojej sytuacji i nie wiedzą z czym się mierzysz.Trzymaj się.GODNOŚCIĄ nie głośnością.

2,416

Odp: czy kocha ?

Wiesz, Michał, co się stało to się stało, teraz warto pomyśleć o zminimalizowaniu strat. a i ty i żona jesteście na silnych emocjach. Separacja by wam obojgu dała czas. Na silnych emocjach słabo się myśli, prawnicy obu stron podkręcają, ludzie z zewnątrz patrzą po stereotypach...
Skoro moja wizja ci pasuje to pociągnę jeszcze - możesz wnieść o mediację  i w warunkach cywilizowanych (wy z żoną, prawnicy obu stron i mediator) ustalić sprawy typu opieka nad dzieckiem. O ile pamiętam sprawę do mediacji kieruje sąd na wniosek prawnika i sądy chętnie to czynią, bo wolą sprawę rozwiązaną niejako  poza salą sądową. Po mediacji podpisuje się ugodę, sądowi pozostaje tą ugodę klepnąć powagą sądu co trwa kwadrans, a podczas mediacji jest rozmowa czy kilka rozmów, bez powoływania świadków i całego tego sądowego kociokwiku, w normalnych warunkach jak przy negocjacjach handlowych, nawet herbatę dają smile i to rozmowa z udziałem osoby fachowo przygotowanej do moderowania trudnych rozmów czyli mediatora sądowego.
Podział majątku to sprawa odrębna od  rozwodu i od separacji też. Majątek można sobie podzielić pokojowo, wedle uznania i nawet sądu w to nie mieszając.  Albo znowu - mediować, uzgodnić poza sądem i sądowi dać ugodę mediacyjną do klepnięcia. Tak czy tak najpierw rozwód czy separacja, potem uprawomocnienie i dopiero potem można wnosić o  sądowy podział majątku dorobkowego. Na tych waszych przepisywaniach mieszkań to tylko notariusz zarobił.

Michał - na noże to jeszcze zdążysz. Na to jeszcze masz czas. Bezwzględnie to się faktycznie rozstań w sposób formalny.
Żona jeszcze może i bezwzględna nie jest, ale postawiona pod ścianą, jak każdy kto czuje  prawdziwe zagrożenie i jeszcze podkręcona przez prawnika - może zacząć być. A że sąd to nie opatrzność miłosierna a wszechwiedząca,  osądzając leci po stereotypach i kompletnie się w zawiłości psychologiczne nie zagłębia. Nie bez powodu mówimy "wymiar sprawiedliwości" a nie po prostu "sprawiedliwość". Ta ostatnia się w sądzie zdarza. Czasami.

2,417 Ostatnio edytowany przez wieka (2025-04-10 23:15:13)

Odp: czy kocha ?

Z tym przepisaniem to wyskoczyłeś jak Filip z konopi, mogłeś się przecież wycofać. Jak będziesz patrzył na zgodę żony, to ona na separację też się nie zgodzi. A jeśli nawet to będziesz tkwił w tym marazmie lata i przekreślisz sobie szansę na ułożenie życia od nowa. Choć może dla ciebie to też by było lepiej bo widać, że na rozwód też nie jesteś gotowy.
Ale próbuj, sama jestem ciekawa co ona powie na temat separacji.

„Zgodnie z prawem, podczas separacji można mieć innego partnera, pozostając z nim w konkubinacie. Należy jednak pamiętać, że nowy związek przed rozwodem może mieć pewne konsekwencje – zarówno prawne, jak i emocjonalne. Istnieje ryzyko, że druga strona złoży pozew o rozwód z orzekaniem o winie”

2,418

Odp: czy kocha ?
wieka napisał/a:

Z tym przepisaniem to wyskoczyłeś jak Filip z konopi, mogłeś się przecież wycofać. Jak będziesz patrzył na zgodę żony, to ona na separację też się nie zgodzi. A jeśli nawet to będziesz tkwił w tym marazmie lata i przekreślisz sobie szansę na ułożenie życia od nowa. Choć może dla ciebie to też by było lepiej bo widać, że na rozwód też nie jesteś gotowy.
Ale próbuj, sama jestem ciekawa co ona powie na temat separacji.

„Zgodnie z prawem, podczas separacji można mieć innego partnera, pozostając z nim w konkubinacie. Należy jednak pamiętać, że nowy związek przed rozwodem może mieć pewne konsekwencje – zarówno prawne, jak i emocjonalne. Istnieje ryzyko, że druga strona złoży pozew o rozwód z orzekaniem o winie”

Zagadałem ją wtedy , podczas tamtej rozmowy - i ona sama niedawno zapytała - czy przepisujemy? no to już chciałem być konsekwentny i powiedziałem ,że tak.  Co więcej - nawet mi powiedziała ,że jak chcę to ten dom po ciotce też mi może przepisać , ale się nie zgodziłem.  Była bardzo chętna i powiedziała ,że jest skłonna zgodzić się na co ja tylko zechcę , żebym był zadowolony.  Zacząłem jej mówić - że nie chodzi o to w związku ,żeby dążyć tylko do szczęścia jednej osoby ciągle - chodzi o to żeby wspólnie próbować siebie nawzajem uszczęśliwiać - a ona na to : bo ja dużo zrozumiałam i jak ty będziesz szczęśliwy wtedy i ja.
Ręce opadają - żeby ona miała takie myślenie wcześniej...
i tak myślę ,że założenie sobie tego fejsa było błędem - nie wstawiam żadnych zdjęć ani nic - a ludzie (rodzina w większości) przeżywają ,że założyłem fb , że tyle lat nie miałem - i że mam swoją ex w znajomych - jakby to miało coś na rzeczy..

2,419

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:
wieka napisał/a:

Z tym przepisaniem to wyskoczyłeś jak Filip z konopi, mogłeś się przecież wycofać. Jak będziesz patrzył na zgodę żony, to ona na separację też się nie zgodzi. A jeśli nawet to będziesz tkwił w tym marazmie lata i przekreślisz sobie szansę na ułożenie życia od nowa. Choć może dla ciebie to też by było lepiej bo widać, że na rozwód też nie jesteś gotowy.
Ale próbuj, sama jestem ciekawa co ona powie na temat separacji.

„Zgodnie z prawem, podczas separacji można mieć innego partnera, pozostając z nim w konkubinacie. Należy jednak pamiętać, że nowy związek przed rozwodem może mieć pewne konsekwencje – zarówno prawne, jak i emocjonalne. Istnieje ryzyko, że druga strona złoży pozew o rozwód z orzekaniem o winie”

Zagadałem ją wtedy , podczas tamtej rozmowy - i ona sama niedawno zapytała - czy przepisujemy? no to już chciałem być konsekwentny i powiedziałem ,że tak.  Co więcej - nawet mi powiedziała ,że jak chcę to ten dom po ciotce też mi może przepisać , ale się nie zgodziłem.  Była bardzo chętna i powiedziała ,że jest skłonna zgodzić się na co ja tylko zechcę , żebym był zadowolony.  Zacząłem jej mówić - że nie chodzi o to w związku ,żeby dążyć tylko do szczęścia jednej osoby ciągle - chodzi o to żeby wspólnie próbować siebie nawzajem uszczęśliwiać - a ona na to : bo ja dużo zrozumiałam i jak ty będziesz szczęśliwy wtedy i ja.
Ręce opadają - żeby ona miała takie myślenie wcześniej...
i tak myślę ,że założenie sobie tego fejsa było błędem - nie wstawiam żadnych zdjęć ani nic - a ludzie (rodzina w większości) przeżywają ,że założyłem fb , że tyle lat nie miałem - i że mam swoją ex w znajomych - jakby to miało coś na rzeczy..

No nie, ręce opadają, ale od tego co ty piszesz. Akcja i reakcja na poziomie małolata. Żona mówi to co chcesz usłyszeć, a naiwność to chyba zostanie ci do śmierci.
Powiem ci tak, daj sobie spokój z tym rozwodem, wróć do sypialni, nie podskakuj ,żeby nie oberwać, siedź cicho dalej pod pantoflem, bo tam ci jest najwygodniej i będziesz bardziej szczęśliwy niż bez żony.
Wszystko wróci do normy.
To nie jest złośliwie, piszę poważnie, taka jest prawda, bo nie jesteś w stanie oderwać się od żony. Jest dla ciebie respiratorem, a jak wiadomo bez tlenu nie da się oddychać.

Rzuciłeś się z motyką na księżyc tongue

2,420

Odp: czy kocha ?
wieka napisał/a:
netk53521 napisał/a:
wieka napisał/a:

Z tym przepisaniem to wyskoczyłeś jak Filip z konopi, mogłeś się przecież wycofać. Jak będziesz patrzył na zgodę żony, to ona na separację też się nie zgodzi. A jeśli nawet to będziesz tkwił w tym marazmie lata i przekreślisz sobie szansę na ułożenie życia od nowa. Choć może dla ciebie to też by było lepiej bo widać, że na rozwód też nie jesteś gotowy.
Ale próbuj, sama jestem ciekawa co ona powie na temat separacji.

„Zgodnie z prawem, podczas separacji można mieć innego partnera, pozostając z nim w konkubinacie. Należy jednak pamiętać, że nowy związek przed rozwodem może mieć pewne konsekwencje – zarówno prawne, jak i emocjonalne. Istnieje ryzyko, że druga strona złoży pozew o rozwód z orzekaniem o winie”

Zagadałem ją wtedy , podczas tamtej rozmowy - i ona sama niedawno zapytała - czy przepisujemy? no to już chciałem być konsekwentny i powiedziałem ,że tak.  Co więcej - nawet mi powiedziała ,że jak chcę to ten dom po ciotce też mi może przepisać , ale się nie zgodziłem.  Była bardzo chętna i powiedziała ,że jest skłonna zgodzić się na co ja tylko zechcę , żebym był zadowolony.  Zacząłem jej mówić - że nie chodzi o to w związku ,żeby dążyć tylko do szczęścia jednej osoby ciągle - chodzi o to żeby wspólnie próbować siebie nawzajem uszczęśliwiać - a ona na to : bo ja dużo zrozumiałam i jak ty będziesz szczęśliwy wtedy i ja.
Ręce opadają - żeby ona miała takie myślenie wcześniej...
i tak myślę ,że założenie sobie tego fejsa było błędem - nie wstawiam żadnych zdjęć ani nic - a ludzie (rodzina w większości) przeżywają ,że założyłem fb , że tyle lat nie miałem - i że mam swoją ex w znajomych - jakby to miało coś na rzeczy..

No nie, ręce opadają, ale od tego co ty piszesz. Akcja i reakcja na poziomie małolata. Żona mówi to co chcesz usłyszeć, a naiwność to chyba zostanie ci do śmierci.
Powiem ci tak, daj sobie spokój z tym rozwodem, wróć do sypialni, nie podskakuj ,żeby nie oberwać, siedź cicho dalej pod pantoflem, bo tam ci jest najwygodniej i będziesz bardziej szczęśliwy niż bez żony.
Wszystko wróci do normy.
Wieka , co Ty piszesz - to ja kontroluję sytuację - JA  a nie ona.  Może sobie gadać co chcę , ja robię swoję . Muqin miała rację - całą noc o tym myślałem i pogadałem z Panią adwokat - na ten moment separacja i wyprowadzka - muszę też złapać oddech i ogarnąć parę spraw - przede wszystkim muszę myśleć nie tylko o sobie ale i o córce .
To nie jest złośliwie, piszę poważnie, taka jest prawda, bo nie jesteś w stanie oderwać się od żony. Jest dla ciebie respiratorem, a jak wiadomo bez tlenu nie da się oddychać.

Rzuciłeś się z motyką na księżyc tongue

2,421

Odp: czy kocha ?

nie wpisał mi się ostatni wpis do Wieka - więc napiszę znów =
to JA mam kontrole a nie ona - może sobie gadać co chcę.
całą noc myślałem o tym co napisała Muqin - i ma racje - żadnych nerwowych ruchów - rozwieść się mogę zawsze a muszę to jakoś mądrze rozegrać - i myśleć o córce. Najpierw wyprowadzka a potem separacja.

2,422

Odp: czy kocha ?

Ja to bym zaczęła od urobienia żony w kwestii zgody na separację. Rozegraj to dobrze, cios otrzymałeś i musisz przemyśleć, mam nadzieje ze klimat czujesz. Niech wróci trochę dawnego Michała. W tym momencie z rozmysłem i świadomie.  Daj jej nadzieję. Nie stawiaj jej pod ścianą jeśli nie musisz. Kup sobie czas.
Wielu tonących by nie utonęło, gdyby w panikę nie wpadli.

2,423 Ostatnio edytowany przez wieka (2025-04-11 23:44:23)

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

nie wpisał mi się ostatni wpis do Wieka - więc napiszę znów =
to JA mam kontrole a nie ona - może sobie gadać co chcę.
całą noc myślałem o tym co napisała Muqin - i ma racje - żadnych nerwowych ruchów - rozwieść się mogę zawsze a muszę to jakoś mądrze rozegrać - i myśleć o córce. Najpierw wyprowadzka a potem separacja.

Michał niestety ale wydaje ci się, że masz kontrolę. Zamiast mówić żonie o wyprowadzce i separacji to ty o wzajemnym uszczęśliwianiu się, które dawno zostało pogrzebane. To już wszystko za długo trwa, więc jak tu można mówić o jakichś nerwowych ruchach, to są jakieś ślimacze ruchy z twojej strony.
A to dlatego, że cały czas boisz się żony, terapia też widzę nie przynosi żadnych rezultatów. Powinieneś być w stałym kontakcie z dobrym adwokatem i on powinien Tobą kierować, bo ty sam nie potrafisz. Przedłużanie tego stanu nie działa na Twoją korzyść.
Ona jest dobrą aktorką, a ty marnym aktorem, niestety.
Edit.
A wyprowadzasz się to już od kilku miesięcy i nie możesz się wyprowadzić, tak jakbyś liczył, że to się jeszcze uda skleić.

2,424

Odp: czy kocha ?
Muqin napisał/a:

Ja to bym zaczęła od urobienia żony w kwestii zgody na separację. Rozegraj to dobrze, cios otrzymałeś i musisz przemyśleć, mam nadzieje ze klimat czujesz. Niech wróci trochę dawnego Michała. W tym momencie z rozmysłem i świadomie.  Daj jej nadzieję. Nie stawiaj jej pod ścianą jeśli nie musisz. Kup sobie czas.
Wielu tonących by nie utonęło, gdyby w panikę nie wpadli.

Nie no jak - ja już się wyprowadzać miałem.  Rozumiem o co chodzi ,ale bycie z nią mnie męczy trochę. To jaka się stała - jakby role się zamieniły - ja siedzę na kanapie z telefonem a ona ciągle zagaduję i coraz bardziej przybliża. Ona pyta co robimy na moje urodziny w maju a ja burczę pod nosem ,że wybieram się na wyjazd z kumplem na domki letniskowe jeśli pogoda dopisze. Ja wracam po alkoholu do domu , ta mnie próbuję obściskiwać (Po rozmowie z braćmi , wkurzyłem się i pojechałem do kumpla i się napiliśmy) i ja ją odtrącam , kładę się w gościnnym . Dużo by pisać. Chyba trochę tego dawnego Michała nie ma już, nie do końca chcę mi się udawać. Trochę się już przełamałem. Nie wstydzę się już ,że mnie zdradzała, nie żenuję mnie to. Miałem przy sobie zdjęcia jej i exa na wycieczce - miałem pokazać braciom jako dowód , ale po takim traktowaniu zwątpiłem ,że jest sens. Dla nich rodzina , wiara i wartości są najważniejsze - cytuję co mówił brat , który modli się co dzień i polecił mi iść do księdza o radę jak porozumieć się z żoną..Już umiem spojrzeć sobie w oczy przy goleniu. I już nie patrzę na nią jak kiedyś - i myślę ,że ona to dostrzega i próbuję teraz nadrobić tę czułość względem mnie - ale już jest za późno.

2,425 Ostatnio edytowany przez Muqin (2025-04-12 00:24:48)

Odp: czy kocha ?

Michał, ja ci mogę zaoferować spojrzenie z boku, bez emocji i z pewną wersją psychologii, ty decydujesz. A ja nie mam patentu na nieomylność, mam tylko brak emocji, spore zdolności analityczne i spore doświadczenie życiowe.
1. Jeśli wyprowadzisz się teraz  - dajesz jej do ręki opcję "mąż mnie porzucił".  Nieważne, że ci się to wydaje głupie. Uwierz - ta opcja się pojawia w razie rozwodu "na noże". Oraz w urabianiu wszystkich wokół też. Potrzebne ci to?
2. Jeśli ona zgodzi się na separację bez orzekania o winie - jest szansa, że (poczuwszy się bezpieczniej) nie będzie córce w głowie mąciła. Póki ma nadzieję - jest szansa że akurat w rozmowach z córką gęby ci nie zrobi, bo na tym etapie to jej się nie opłaci.

Separacja, z tego co piszesz o swojej rodzinie - właśnie zapunktowała jako rozwiązanie "na teraz", bo w przeciwieństwie do rozwodu w katolicyzmie separacja nie jest grzechem i jest dopuszczana. Im ciut  ulży i tobie odpuszczą przynajmniej nawiązywanie do tematu od strony wiary. Nawet jako super katolik do separacji masz prawo w sytuacji zdrady ze strony małżonki. Radykalne , ale nie grzech. Z czasem z rodziną sobie poukładasz. Niechby nawet doszli do wniosku, że pod ich wpływem zmieniłeś zdanie i sie nie rozwodzisz tylko wnosisz o separację - coś to zmieni? No spokoju ci trochę może dadzą.

Stary Michał może i znika w tobie wewnętrznie, ale jako rolę w rozgrywce ja bym go wykorzystała. Punktowo, do realizacji celu.  No chyba że ci akurat zależy żeby tu i teraz pokazać żonie, że się zmieniłeś...IMHO najlepiej się pokazuje czynem.
Wybór oczywiście twój.

2,426 Ostatnio edytowany przez Legat (2025-04-12 08:28:36)

Odp: czy kocha ?
Muqin napisał/a:

Jeśli wyprowadzisz się teraz  - dajesz jej do ręki opcję "mąż mnie porzucił".

Przede wszystkim jest to dowód, że małżeństwo się zakończyło. Żona go zdradzała, nie dbała o niego. Znaczy wyprowadzka nie była przyczyną, a tylko skutkiem. Każdy włącznie z sądem to zrozumie. Mąż jest tylko człowiekiem i chce sie od takiej kobiety uwolnić. Sprawę trzeba upraszczać, a nie tworzyć ja jeszcze bardziej skomplikowaną.

2,427 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-04-12 08:28:46)

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:
Muqin napisał/a:

Ja to bym zaczęła od urobienia żony w kwestii zgody na separację. Rozegraj to dobrze, cios otrzymałeś i musisz przemyśleć, mam nadzieje ze klimat czujesz. Niech wróci trochę dawnego Michała. W tym momencie z rozmysłem i świadomie.  Daj jej nadzieję. Nie stawiaj jej pod ścianą jeśli nie musisz. Kup sobie czas.
Wielu tonących by nie utonęło, gdyby w panikę nie wpadli.

Nie no jak - ja już się wyprowadzać miałem.  Rozumiem o co chodzi ,ale bycie z nią mnie męczy trochę. To jaka się stała - jakby role się zamieniły - ja siedzę na kanapie z telefonem a ona ciągle zagaduję i coraz bardziej przybliża. Ona pyta co robimy na moje urodziny w maju a ja burczę pod nosem ,że wybieram się na wyjazd z kumplem na domki letniskowe jeśli pogoda dopisze. Ja wracam po alkoholu do domu , ta mnie próbuję obściskiwać (Po rozmowie z braćmi , wkurzyłem się i pojechałem do kumpla i się napiliśmy) i ja ją odtrącam , kładę się w gościnnym . Dużo by pisać. Chyba trochę tego dawnego Michała nie ma już, nie do końca chcę mi się udawać. Trochę się już przełamałem. Nie wstydzę się już ,że mnie zdradzała, nie żenuję mnie to. Miałem przy sobie zdjęcia jej i exa na wycieczce - miałem pokazać braciom jako dowód , ale po takim traktowaniu zwątpiłem ,że jest sens. Dla nich rodzina , wiara i wartości są najważniejsze - cytuję co mówił brat , który modli się co dzień i polecił mi iść do księdza o radę jak porozumieć się z żoną..Już umiem spojrzeć sobie w oczy przy goleniu. I już nie patrzę na nią jak kiedyś - i myślę ,że ona to dostrzega i próbuję teraz nadrobić tę czułość względem mnie - ale już jest za późno.

Wiesz w Twoim przypadku taka separacja o ktorej mowi Muqin to nieglupie rozwiazanie. Duza zaleta byloby tez kupienie czasu na poukladanie wszystkiego w glowie. Bedac realnie fizycznie oddalonymi z malym kontaktem. Widac ze rozwod jest jednak czyms co nie przechodzi u Ciebie. Chciałbyś ale jednak nie. Caly czas jest nadzieja ze cos sie zmieni - lub obawa przed tym. I tak przeciagasz sprawe zyjac sobie w trybie "foch". Jak sie odseparujesz to w koncu bedziesz mogl spokojnie spojrzec na to wszystko z boku. Wykonasz pierwszy krok i latwiej bedzie o nastepny - jakikolwiek on nie bedzie. Na dzien dzisiejszy mam wrażenie ze zaczyna brakowac coraz mniej do tego zebys "wybaczyl". Bo ona żałuję, bo sie stara. Zamiana rol. Moze do czasu az znow je zmienicie. Za duzo emocji w tym za malo spokoju. Mysle ze sam nie wiesz co z tym robić.

A przy okazji wszystko bedzie gralo formalno - prawnie wiec bajeczka.

2,428

Odp: czy kocha ?
Bert44 napisał/a:

Wiesz w Twoim przypadku taka separacja o ktorej mowi Muqin to nieglupie rozwiazanie.

Jesli chce się rozwieść to głupie. Niepotrzebne trzymanie trupa, zamiast go zakopać.

2,429 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-04-12 08:45:50)

Odp: czy kocha ?
Legat napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Wiesz w Twoim przypadku taka separacja o ktorej mowi Muqin to nieglupie rozwiazanie.

Jesli chce się rozwieść to głupie. Niepotrzebne trzymanie trupa, zamiast go zakopać.

Problem jest taki ze z jakiegos powodu Michal sie nie rozwiedzie. A tak pare miesiecy osobno i moze się w glowie wyjasni. Tak mi sie wydaje.  Wydaje sie ze po numerach jakie zaserwowala jego zona nie bedzie co zbierac. A on I tak nie potrafi tego zakonczyc. Ma wszystkie narzedzia, dowody, argumenty zeby to zamknac. Ale nie potrafi. Z etapu separacji moze na zimno podjac decyzje - bo tak naprawde pierwszy etap rozwodu (ten ktorego Michal sie boi) bedzie juz zaliczony. Mozna idc dalej albonsie cofac ale przynajmniej poukladac w glowie.

2,430

Odp: czy kocha ?
Bert44 napisał/a:

Problem jest taki ze z jakiegos powodu Michal sie nie rozwiedzie. A tak pare miesiecy osobno i moze się w glowie wyjasni. Tak mi sie wydaje.  Wydaje sie ze po numerach jakie zaserwowala jego zona nie bedzie co zbierac. A on I tak nie potrafi tego zakonczyc. Ma wszystkie narzedzia, dowody, argumenty zeby to zamknac. Ale nie potrafi

No dokładnie. A separacja, to nakładanie kolejnego gipsu, bo noga boi się bez niego chodzić.

2,431

Odp: czy kocha ?
Legat napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Problem jest taki ze z jakiegos powodu Michal sie nie rozwiedzie. A tak pare miesiecy osobno i moze się w glowie wyjasni. Tak mi sie wydaje.  Wydaje sie ze po numerach jakie zaserwowala jego zona nie bedzie co zbierac. A on I tak nie potrafi tego zakonczyc. Ma wszystkie narzedzia, dowody, argumenty zeby to zamknac. Ale nie potrafi

No dokładnie. A separacja, to nakładanie kolejnego gipsu, bo noga boi się bez niego chodzić.

Boje sie ze bez separacji on wybaczy. Choć "boje" sie jest troche na wyrost. Moze to nawet dla niego lepsze pod warunkiem ze wie co robi i dlaczego. A tak bez swiadomosci zostanie i bedzie zdziwienie ze pomimo checi zwiazek nie dziala...Ale zacisnie zeby i tak przejdzie przez zycie. Z tonami sildenafilu bo inaczej sie nie da

2,432

Odp: czy kocha ?

Wybaczyć to można drobna rzecz a nie fundamenty związku. No może jakby jego żona pod wpływem dużej ilości alkoholu z kimś się przespała , przyznała się i żałowała to może. Ona nigdy go nie kochała. Nigdy. Był plastrem i jest plastrem. Latami go zdradzała i dopiero jak to wyszła to zrozumiała że cała ten mit o kochającej , wiernej żonie może prysnąć jak bańka mydlana . Jej nie zależy na nim ale na tym aby te kłamstwo dalej trwało.  Ja rozumiem go że nie ma siły , ale naprawdę nie musi. To adwokat musi mieć siłę i to adwokat ma zrobić wszystko aby jego klient najmniej stracił. Wystarczy iść do adwokata i niech zajmie się rozwodem . Tyle że on nie pójdzie. Będzie latami się zastanawiał i zniszczy sobie życie bo czym
Dłużej w tym szambie tkwi tym
Większy smród na nim zostanie

2,433 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-04-12 10:21:38)

Odp: czy kocha ?
Kaszpir007 napisał/a:

Wybaczyć to można drobna rzecz a nie fundamenty związku. No może jakby jego żona pod wpływem dużej ilości alkoholu z kimś się przespała , przyznała się i żałowała to może. Ona nigdy go nie kochała. Nigdy. Był plastrem i jest plastrem. Latami go zdradzała i dopiero jak to wyszła to zrozumiała że cała ten mit o kochającej , wiernej żonie może prysnąć jak bańka mydlana . Jej nie zależy na nim ale na tym aby te kłamstwo dalej trwało.  Ja rozumiem go że nie ma siły , ale naprawdę nie musi. To adwokat musi mieć siłę i to adwokat ma zrobić wszystko aby jego klient najmniej stracił. Wystarczy iść do adwokata i niech zajmie się rozwodem . Tyle że on nie pójdzie. Będzie latami się zastanawiał i zniszczy sobie życie bo czym
Dłużej w tym szambie tkwi tym
Większy smród na nim zostanie

Ja to wiem i Ty to wiesz. Nawet Michal to wie ale nie umie sie rozstać. Ludzie sa ze soba z roznych "pozazwiazkowych" powodów. Mysle ze i Michal i jego zona sa razem wlasnie dlatego. Kazde z osobna z jakiegos powodu ale nie z milosci

PS ale piekna sobota. Nic nie robie i nic dzis nie zrobię. Cudnie

2,434 Ostatnio edytowany przez wieka (2025-04-12 10:41:06)

Odp: czy kocha ?
Legat napisał/a:
Muqin napisał/a:

Jeśli wyprowadzisz się teraz  - dajesz jej do ręki opcję "mąż mnie porzucił".

Przede wszystkim jest to dowód, że małżeństwo się zakończyło. Żona go zdradzała, nie dbała o niego. Znaczy wyprowadzka nie była przyczyną, a tylko skutkiem. Każdy włącznie z sądem to zrozumie. Mąż jest tylko człowiekiem i chce sie od takiej kobiety uwolnić. Sprawę trzeba upraszczać, a nie tworzyć ja jeszcze bardziej skomplikowaną.

Dokładnie, separacja tym bardziej bez orzekania o winie mija się z celem, bo w razie rozwodu nie będzie miał argumentów.

2,435 Ostatnio edytowany przez Kaszpir007 (2025-04-12 13:26:51)

Odp: czy kocha ?

On jest jak narkoman. Stacza się w dół , znajomi mówią mu o tym , ze narkotyki go zabija, on im przytakuje i dalej ćpa. Taka osoba sama musi zrozumieć że jest narkomanem i wtedy dopiero można jej pomóc .

Michałowi nie można pomóc , bo on pomocy nie chce . Niektórym ludziom nie można pomóc , niektórzy nie chcą być szczęśliwi , mieć szansę być w prawdziwym związku gdzie jest miłość i prawdziwe uczucia .
On to jeszcze może mieć , ale oczywiście z inną kobietą , ale nie chce.
Szkoda pisania, bo za rok będzie w tym
Samym miejscu albo wybaczy ??? Żonie . Choć nie wiem co tam wybaczać ? Bo tego nie da się wybaczyć .

2,436

Odp: czy kocha ?

Michał jest jakimś człowiekiem. Nawet jeśli się zmienia pod wpływem wydarzeń to tempo tych zmian jest jakie jest i tego się za bardzo nie da ruszyć.
Gdyby po uzyskaniu pewności co do zdrady żony zareagował silnym gniewem, na tym gniewie zapewne już by pozew był w sądzie, a Michał mieszkał gdzie indziej. Czy by to się okazało dobrym sposobem na dalszy ciąg życia Michała- można spekulować, ale tego nikt z nas nie wie. Poza tym - Michał tak nie zareagował. Czyli - jest jak jest, bez względu na to, co inni ludzie uważają, że powinno być. Ja jestem pragmatyczną realistką.
Pisząc do Michała przyjęłam, że on do rozwodu najprawdopodobniej musi dojrzeć - o ile to się stanie. Nie mam we zwyczaju układać komuś życia, mówić, co powinien z nim zrobić - bo  nie we mnie walnie, jeśli realizacja mojej rady okaże się kompletną katastrofą.
Rozstanie to albo zerwanie plastra jednym ruchem albo powolne odklejanie.

Czy jest w ogóle sens rozwodu z orzekaniem o winie? Pytanie otwarte, ale wiadomo, że jeśli druga strona walczy - robi się długotrwała jatka psychicznie wykańczająca. Jakie są zalety orzeczenia winy? Z punktu widzenia Michała raczej słabe. Czuje się skrzywdzony zdradą żony - jasne i ma prawo. Ale czy ewentualne orzeczenie jej winy w formie papieru z sądu jest mu absolutnie niezbędne? Nawet jeśli by je uzyskał pytanie - jakim kosztem? Pomijając finansowy to jakim kosztem własnym (stres)?

Sąd to nie gabinet psychoterapeuty ani nawet nie forum do pogadania. W sądzie się orzeka. Dla Michała to jego życie, jego ból i cierpienie z powodu zdrady, jego prywatność. Dla sądu to "sprawa o sygnaturze akt". Sąd to rodzaj przedstawienia, w którym role są konkretne i rozpisane. A stereotypy królują, podobnie jak "stałe elementy gry". To jest "wymiar sprawiedliwości", a nie sprawiedliwość, ta ostatnia się pojawia, czasami.

W sądzie często się okazuje, że to, co się wydaje oczywiste - wcale oczywistym nie jest. Nawet na forum historia Michała wielu wydala się nieprawdopodobna, a tu w porównaniu s sądem jest niczym w miękkim gniazdku i w pełnym komforcie.
Legat pisze, ze wyprowadzka Michała to "dowód, że małżeństwo się zakończyło" - no sorki, sweet summer child, dla sądu to jest fakt, który wysoki sąd oceni wedle swoich kryteriów. Żona nie dbała o Michała? Ojej, naprawdę? Może naszym zdaniem, może zdaniem psychologa, może to prawda...ale dla sądu? Sąd na wokandzie godzinę wcześniej  miał  inną sprawę, w której pani pijana przyprowadzała kochanków do domu, chorego męża z małymi dziećmi zostawiała idąc balować zabrawszy uczciwie  zarobione przez niego pieniądze przeznaczone na utrzymanie...sąd ma inne postrzeganie "dbania o męża". Zwłaszcza ze konkretna żona Michała czynności powszechnie uznawane za dbanie o męża i dom wykonywała sprawnie, na co są liczni świadkowie. Subtelności psychologiczne relacji to nie w sądzie. Sąd dobrze jeśli w miarę dokładnie przejrzy przed rozprawą pozew i odpowiedź na pozew i mniej więcej przynajmniej kojarzy sprawę. Sąd się na psychologii nie zna i znać nie musi. Sąd od psychologii ma biegłych.
Na zdradę zony Michał dowody ma, wbrew pozorom, słabe. Usłyszał to od adwokata i tak jest. Bo co dla nas dowodem, dla sądu...toż sąd może całkiem swobodną decyzją dowodu nie dopuścić. Wszystko to, co Michał ma w związku ze zdradą może jedną arbitralną decyzją sądu nie istnieć. A to, co Michał ma, nawet jeśli sąd dopuści, dobry adwokat tak udatnie powykręca, że Michał wyjdzie na ...no dobra, daruję dalej.
Co sąd zrobi? Dopuści te dowody zdrady czy nie? A nie wiadomo. Miej nadzieję na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze.

Nakładanie kolejnego gipsu, Legat? Lepiej na słabej nodze startować w Barkley Marathon?
Mądrzy ludzie mawiają, że do sądu się idzie,jak się inne możliwości wyczerpały i mus jest. Rozwieść się - mus iść do sądu. Fundować sobie wielomiesięczny czy wieloletni kosztowny psychiczny rollercoaster ? Warto się zastanowić nim się to uczyni.  W tle jest coś takiego jak Pyrrusowe zwycięstwo...

2,437 Ostatnio edytowany przez wieka (2025-04-12 14:44:01)

Odp: czy kocha ?

Można powiedzieć separacja za zgodą obydwu stron i nie wspominać o winie.
Żona Michała się nie zgodzi, a jak się wyprowadzi to będzie go „nękała”, żeby wrócił.
Bo w tym związku musi być jak ona chce.
Ale może powiedzieć, wyprowadź się i w myślach sobie powiedzieć, prędzej do mnie wrócisz i niż się wyprowadziłeś.
Tak czy tak warto zrobić jakiś kardynalny ruch.

Jeśli Michał faktycznie chce się rozejść to powinien powiedzieć żonie o separacji, jeśli  się nie zgodzi, to i tak się wyprowadzić, i zobaczyć co będzie dalej, bo jego zachowanie jest wypadkową zachowania żony.

2,438 Ostatnio edytowany przez Muqin (2025-04-12 14:47:06)

Odp: czy kocha ?

Separacja bez orzekania o winie czyli na zgodny wniosek stron  plus  na piśmie ustalona opieka nad małoletnią w sposób zgodny z prawem to dla sądu zwykle  kwadrans i zero wysiłku. W nic nie musi wnikać, ogranicza się do wykonania niezbędnych czynności formalnych.
Co zrobi żona Michała to można co najwyżej spekulować. Wiadomo jednak, że człowiek w sytuacji "postawienia pod ścianą" potrafi zrobić rzeczy, o które nigdy by się go nie posądzało, całkiem do niego niepodobne. Oraz że na silnych emocjach często nie rozumuje się racjonalnie też wiadomo.

2,439 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-04-12 15:04:39)

Odp: czy kocha ?
Muqin napisał/a:

Michał jest jakimś człowiekiem. Nawet jeśli się zmienia pod wpływem wydarzeń to tempo tych zmian jest jakie jest i tego się za bardzo nie da ruszyć.
Gdyby po uzyskaniu pewności co do zdrady żony zareagował silnym gniewem, na tym gniewie zapewne już by pozew był w sądzie, a Michał mieszkał gdzie indziej. Czy by to się okazało dobrym sposobem na dalszy ciąg życia Michała- można spekulować, ale tego nikt z nas nie wie. Poza tym - Michał tak nie zareagował. Czyli - jest jak jest, bez względu na to, co inni ludzie uważają, że powinno być. Ja jestem pragmatyczną realistką.
Pisząc do Michała przyjęłam, że on do rozwodu najprawdopodobniej musi dojrzeć - o ile to się stanie. Nie mam we zwyczaju układać komuś życia, mówić, co powinien z nim zrobić - bo  nie we mnie walnie, jeśli realizacja mojej rady okaże się kompletną katastrofą.
Rozstanie to albo zerwanie plastra jednym ruchem albo powolne odklejanie.

Czy jest w ogóle sens rozwodu z orzekaniem o winie? Pytanie otwarte, ale wiadomo, że jeśli druga strona walczy - robi się długotrwała jatka psychicznie wykańczająca. Jakie są zalety orzeczenia winy? Z punktu widzenia Michała raczej słabe. Czuje się skrzywdzony zdradą żony - jasne i ma prawo. Ale czy ewentualne orzeczenie jej winy w formie papieru z sądu jest mu absolutnie niezbędne? Nawet jeśli by je uzyskał pytanie - jakim kosztem? Pomijając finansowy to jakim kosztem własnym (stres)?

Sąd to nie gabinet psychoterapeuty ani nawet nie forum do pogadania. W sądzie się orzeka. Dla Michała to jego życie, jego ból i cierpienie z powodu zdrady, jego prywatność. Dla sądu to "sprawa o sygnaturze akt". Sąd to rodzaj przedstawienia, w którym role są konkretne i rozpisane. A stereotypy królują, podobnie jak "stałe elementy gry". To jest "wymiar sprawiedliwości", a nie sprawiedliwość, ta ostatnia się pojawia, czasami.

W sądzie często się okazuje, że to, co się wydaje oczywiste - wcale oczywistym nie jest. Nawet na forum historia Michała wielu wydala się nieprawdopodobna, a tu w porównaniu s sądem jest niczym w miękkim gniazdku i w pełnym komforcie.
Legat pisze, ze wyprowadzka Michała to "dowód, że małżeństwo się zakończyło" - no sorki, sweet summer child, dla sądu to jest fakt, który wysoki sąd oceni wedle swoich kryteriów. Żona nie dbała o Michała? Ojej, naprawdę? Może naszym zdaniem, może zdaniem psychologa, może to prawda...ale dla sądu? Sąd na wokandzie godzinę wcześniej  miał  inną sprawę, w której pani pijana przyprowadzała kochanków do domu, chorego męża z małymi dziećmi zostawiała idąc balować zabrawszy uczciwie  zarobione przez niego pieniądze przeznaczone na utrzymanie...sąd ma inne postrzeganie "dbania o męża". Zwłaszcza ze konkretna żona Michała czynności powszechnie uznawane za dbanie o męża i dom wykonywała sprawnie, na co są liczni świadkowie. Subtelności psychologiczne relacji to nie w sądzie. Sąd dobrze jeśli w miarę dokładnie przejrzy przed rozprawą pozew i odpowiedź na pozew i mniej więcej przynajmniej kojarzy sprawę. Sąd się na psychologii nie zna i znać nie musi. Sąd od psychologii ma biegłych.
Na zdradę zony Michał dowody ma, wbrew pozorom, słabe. Usłyszał to od adwokata i tak jest. Bo co dla nas dowodem, dla sądu...toż sąd może całkiem swobodną decyzją dowodu nie dopuścić. Wszystko to, co Michał ma w związku ze zdradą może jedną arbitralną decyzją sądu nie istnieć. A to, co Michał ma, nawet jeśli sąd dopuści, dobry adwokat tak udatnie powykręca, że Michał wyjdzie na ...no dobra, daruję dalej.
Co sąd zrobi? Dopuści te dowody zdrady czy nie? A nie wiadomo. Miej nadzieję na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze.

Nakładanie kolejnego gipsu, Legat? Lepiej na słabej nodze startować w Barkley Marathon?
Mądrzy ludzie mawiają, że do sądu się idzie,jak się inne możliwości wyczerpały i mus jest. Rozwieść się - mus iść do sądu. Fundować sobie wielomiesięczny czy wieloletni kosztowny psychiczny rollercoaster ? Warto się zastanowić nim się to uczyni.  W tle jest coś takiego jak Pyrrusowe zwycięstwo...

Tak informacyjnie Michal ma ponoc nagranie jak zona opowiada jak gdzie i kiedy zdradzala wiec dowody ma mocne co nie zmienia faktu ze chyba wolalbym szybka wolnosc niz przepychanki z orzekaniem winy

2,440

Odp: czy kocha ?
Muqin napisał/a:

Czy jest w ogóle sens rozwodu z orzekaniem o winie?

Z punktu widzenia mężczyzny - zawsze.

2,441

Odp: czy kocha ?
Kaszpir007 napisał/a:

On jest jak narkoman. Stacza się w dół , znajomi mówią mu o tym , ze narkotyki go zabija, on im przytakuje i dalej ćpa. Taka osoba sama musi zrozumieć że jest narkomanem i wtedy dopiero można jej pomóc .

Wlasnje dlatego potrzebuje odwyku (separacji) zeby dojść do siebie. Inaczej cały czas bedzie dawal w żyłę

2,442

Odp: czy kocha ?
Bert44 napisał/a:

Tak informacyjnie Michal ma ponoc nagranie jak zona opowiada jak gdzie i kiedy zdradzala wiec dowody ma mocne co nie zmienia faktu ze chyba wolalbym szybka wolnosc niz przepychanki z orzekaniem winy


Orzeczenie (jednostronne) o winie ma dość daleko idące konsekwencje prawne. Dlatego jeśli są ku temu podstawy, to powinno się o to zadbać bez względu na koszt emocjonalny.

2,443

Odp: czy kocha ?
Jack Sparrow napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Tak informacyjnie Michal ma ponoc nagranie jak zona opowiada jak gdzie i kiedy zdradzala wiec dowody ma mocne co nie zmienia faktu ze chyba wolalbym szybka wolnosc niz przepychanki z orzekaniem winy


Orzeczenie (jednostronne) o winie ma dość daleko idące konsekwencje prawne. Dlatego jeśli są ku temu podstawy, to powinno się o to zadbać bez względu na koszt emocjonalny.

Nie wiem jakie to konsekwencje - poza mozliwymi alimentami. Napisz plis bo chetnie bym sie dowiedzial.
Wydaje sie ze moglby to wywalczyc. Ale to nie ma znaczenia bo wydaje mi sie ze na chwile obecna temat rozwodu nie istnieje tak naprawde. Za to jest etap "beznadziejnego uplywu dni bez sensu".

2,444

Odp: czy kocha ?

Alimenty na ex-małżonka (alimenty na dziecko to inna sprawa), prawo do dziedziczenia, kwestie opieki nad dzieckiem, podział majątku, bo w ramach rekompensaty za krzywdę emocjonalną sąd nie musi dzielić majątku proporcjonalnie do wkładu.

Udając rozwód w zgodzie faceci sami sobie strzelają w oba kolana jednocześnie, a potem kończą z absurdalnymi alimentami i nierzadko z alienacją rodzicielską do jakiej później prowadzą matki albo tracą dorobek życia bez żadnej rekompensaty. Bo brak orzeczenia o winie nie zamyka dalszych roszczeń i bojów z użyciem dziecka.

Orzeczenie o winie zabezpiecza natomiast interes osoby pokrzywdzonej. I to dość mocno. I wpływa na interpretację materiału dowodowego oraz zeznań przy właśnie podziale majątku oraz ustalania opieki/praw do dziecka.

2,445

Odp: czy kocha ?

A tak z ciekawości.  Prznoszenie wlasnosci nierchomosci o ktorym pisze Michal ma jakąkolwiek moc prawna jak maja wspolnote majatkowa? Jak to dziala?

2,446

Odp: czy kocha ?

Owszem, ma. Dotyczą obowiązku alimentacyjnego między małżonkami. Jest to coś dla Michała istotnego? Nie wydaje się, żeby skutkiem rozwodu było dla niego radykalne pogorszenie sytuacji materialno - bytowej ani teraz ani nawet w przewidywalnej przyszłości. Dla żony zresztą też nie.

Sens istnienia wersji "rozwód z orzeczeniem wyłącznej winy jednego z małżonków" oczywiście istnieje. Czy w odniesieniu do sytuacji Michała to dobry pomysł ? Mam poważne oraz uzasadnione wątpliwości. Koszt emocjonalny to poniesie Michał, nie ja -  i ja go na tą wersje namawiać nie zamierzam. Sam z siebie zdeterminowany do orzekania o winie nie jest, podkręcać go owszem, pisząc na forum można - bo to on się na tym prawdopodobnie solidnie przejedzie, jeśli w życie wprowadzi.

Jak Bert napisał - albo w miarę szybko i z minimalizacją strat albo z szabelką na czołgi, tak mniej więcej jest na teraz.

Nagranie przyznania się żony do zdrady sąd może arbitralną jednoosobową decyzją odrzucić. I nawet nie musi uzasadniać.  Tak jest i na to nie ma sposobu. A jakby tak sąd dopuścił, ale adwokat żony podrążył sposób pozyskania nagrania...oj...nie że nagrywanie bez wiedzy i zgody, to akurat w sprawach rozwodowych przechodzi, są ciekawsze pomysły do realizacji. Nam się tu może wydawać, ze to nagranie to mocny dowód, bo sobie na forum rozmawiamy. Adwokat się wypowiedział. A ja z praktyki życia się z adwokatem zgadzam. Zawalczyć można, ale pytanie czy warto, bo nie są to mocne dowody dla sądu, sąd ma inne postrzeganie i inną perspektywę.

Bert, zależy czy było w akcie kupna zaznaczone, że kupione w trakcie trwania małżeństwa ale z majątku odrębnego kupującego małżonka czy nie. Jeśli nie było to zasadniczo na procedurze zarobił notariusz, a lokale są majątkiem dorobkowym. Przy okazji podział majątku dorobkowego teoretycznie idzie 50/50, ale to punkt wyjścia. Dzielenie majątku dorobkowego w sądzie to odrębne postępowanie i to dopiero może trwać...i kosztować.
Jack jest mocny teoretyk, a życie jest jakie jest. Można wiele mieć na papierze, wyegzekwowanie to odrębna sprawa.
Zabranie czy ograniczenie żonie Michała opieki nad dzieckiem? Żart i satyra. Ona nie jest złą, niewydolna matką zaniedbującą potrzeby dziecka.  Nawet alkoholikom i przemocowcom sąd potrafi przyznać prawo do zabierania dziecka na weekend, nie że z automatu to robi, ale realnie się zdarza. Krzywda emocjonalna - weź wykaż, przejdź przez rozmowy z biegłymi...no super pomysł na następne lata życia.
Orzeczenie o winie wpływa na ocenę materiału dowodowego? Z perspektywy typowego sądu? Para bogatych skacze sobie do oczu, od tego bogactwa to się ludziom w głowach przewraca...

2,447

Odp: czy kocha ?
Bert44 napisał/a:

A tak z ciekawości.  Prznoszenie wlasnosci nierchomosci o ktorym pisze Michal ma jakąkolwiek moc prawna jak maja wspolnote majatkowa? Jak to dziala?

To śliski temat.


Generalnie to co przed ślubem było prywatne - prywatnym pozostaje. Nie wchodzi w majątek wspólny (pi razy drzwi, bo to ma potem wpływ przy podziale majątku i ustalaniu wysokości alimentów). To dopiero automatycznie wspólnym jest wszystko, co zostało nabyte/odziedziczone już w trakcie małżeństwa. Jednak przy rozwodach, ustalaniu alimentów, podziale majątku bywa różnie - niektóre sądy kompletnie na takie rzeczy przedślubne nie patrzą, a inne patrzą na każdą pierdołę próbując ustalić kto zyskał, a kto stracił na takim małżeństwie. Takie liczenie się pojawia zwłaszcza jak jest małoletnie dziecko. Co do zasady, jak ona przepisała na niego swoje mieszkanie, do którego nabyła prawa przed ich małżeństwem, to przy takim 'przepisaniu' facet staje się legalnym współwłaścicielem (jesli został dopisany) lub jedynym właścicielem (jeśli faktycznie mieszkanie zostało przepisane NA niego).

Jednak darowiznę tego rodzaju można łatwo podważyć sądownie np powołując się na działanie na szkodę lub rażącą niewdzięczność. Zwłaszcza, że to działo się ostatnio, kiedy już mowa o zdradach, rozpadzie małżeństwa itp.

Mając orzeczenie o jej winie można temu nadać narrację próby oszustwa (że chciała być przed rozwodem na papierze jak najbiedniejsza, żeby od niego potem wyciągnąć jak najwięcej) albo przekupstwa - żeby przymykał oko na jej zdrady w zamian za prawa do nieruchomości, a to kwalifikuje się do szkody moralnej.


Bez orzeczenia o jej winie, to ona może zrobić w zasadzie wszystko i albo mieszkanie odzyska, bo sądownie podważy darowiznę, albo i tak sąd jej da to do użytku ze względu na dziecko, a on jeszcze będzie musiał płacić alimenty i ją spłacać (proporcjonalnie do stopnia prawa do mieszkania). Pytanie za sto punktów: po co ona to na niego przepisała? Bo to mi pachnie zagrywką dobrego prawnika. Bo teraz zobacz na to tak. Gdyby ona nie przepisała na niego mieszkania, to przy rozwodzie on by wskazał, że ona ma miejsce do życia i to obniża wysokość alimentów. Ale, że teraz mieszkanie jest jego to ona na papierze nie ma nic, a on wszystko. Alimenty? Ogromne. A sąd i tak wskaże to mieszkanie jako do użytku dla niej i dziecka. A jeszcze prawdopodobnie dzieląc majątek zasądzi, że facet tyle co dostał to teraz musi oddać. Lub sąd tak czy siak orzeknie przepadek mienia na rzecz dziecka. Wyroki potrafią być turbo pojebane.






Osobiście wątpię, aby do jakiegokolwiek przepisania nieruchomości doszło, bo to najpierw potrzebna jest wycena, a później akt notarialny. Jedno i drugie zajmuje czas i niemałe sumarycznie pieniądze. Sama wizyta u notariusza to jedno, ale przy takim dokumencie dolicza się prowizję w zależności od wartości nieruchomości.

2,448

Odp: czy kocha ?
Muqin napisał/a:

Jack jest mocny teoretyk,

Jack akurat miał rozwody po rodzinie i wśród znajomych, gdzie np robiłem za świadka. Wiem jak różnie możne być. I jak różne potrafi być wyegzekwowanie wyroków i orzeczeń sądu. To orzeczenie o winie jest niezbędne do uczciwego podziału majątku później. Inaczej to nawet majętni faceci potrafią skończyć nawet i z komornikiem - i to tylko dlatego, ze okazali dobre serce i "nie chcieli się kopać z koniem w sądzie".

2,449

Odp: czy kocha ?

Czyli Jack ma jakieś doświadczenie typu rodzina/znajomi i sobie zdaje sprawę z pewnych możliwości, rzecz jasna ma też podejście nie do końca zdystansowane, bo dotyczące spraw rodzinnych, a nie ludzi obcych. Nie poruszyliśmy tematu córki z całym pakietem, a mocny jest, co Jack też wie.

Pytanie podstawowe w tym wątku  - jaki jest dla Michała cel dalekosiężny. O ile kojarzę to jest nim rozstanie faktyczne i formalne z żoną połączone z utrzymaniem prawidłowych relacji z córką. Podział majątku dorobkowego w tle.

Czy w sytuacji Michała ma sens wnoszenie o winę żony i czy jest to najlepszy pierwszy wybór? Moim zdaniem nie. Bo nawet jeszcze nie wiadomo, czy żona pójdzie na noże jeśli się jej nie postawi pod ścianą, jeśli pójdzie na noże to jaką strategią itd.  W ogóle nie wiadomo, co ona zrobi. A może dużo.
A może po separacji żona beztrosko wróci do kochanka i sama dowody mocne da do ręki? A może żona wpadnie w depresję prawdziwą lub odegraną? A może to, a może tamto...
Jest pijawką i wyssać majątek zechce? A może wcale nie? Sprawa o podział majątku dorobkowego to ewentualna przyszłość, w przypadku orzekania o winie liczona w latach zapewne, bo obie strony pieniądze na adwokatów mają.

Jack, łatwo komuś mówić, co powinien. Jak się samemu obserwuje. Łatwo zachęcać, to nie kosztuje. Ja jestem ze szkoły "najlepiej wygrać wojnę bez toczenia walki zbrojnej", bo w walce zbrojnej zawsze są straty w ludziach i mieniu. Czasem walka zbrojna staje się koniecznością. Ale jest różnica między koniecznością a wyborem, gdy jeszcze inne możliwości są.

2,450

Odp: czy kocha ?
Muqin napisał/a:

Nagranie przyznania się żony do zdrady sąd może arbitralną jednoosobową decyzją odrzucić. I nawet nie musi uzasadniać.  Tak jest i na to nie ma sposobu. A jakby tak sąd dopuścił, ale adwokat żony podrążył sposób pozyskania nagrania...oj...nie że nagrywanie bez wiedzy i zgody, to akurat w sprawach rozwodowych przechodzi, są ciekawsze pomysły do realizacji. Nam się tu może wydawać, ze to nagranie to mocny dowód, bo sobie na forum rozmawiamy. Adwokat się wypowiedział. A ja z praktyki życia się z adwokatem zgadzam


Heh.....

Aktualne stanowisko Sądu Najwyższego zawarte w wyroku SN z 22 kwietnia 2016 r., wydanego w sprawie o sygn. II CSK 478/15, wskazuje, że istnieje jedno ograniczenie mogące dyskwalifikować potencjalny dowód z nagrania audio i video: dowód taki mogą dyskwalifikować okoliczności, w jakich nastąpiło nagranie, jeżeli wskazują one jednoznacznie na poważne naruszenie zasad współżycia społecznego, np. przez naganne wykorzystanie trudnego położenia, stanu psychicznego lub psychofizycznego osoby, z którą rozmowa była prowadzona. Wyrażenie przez osoby nagrane zgody na wykorzystanie nagrania w celach dowodowych przed sądem cywilnym usuwa zazwyczaj przeszkodę, jaką stanowi nielegalne pozyskanie nagrania. Brak takiej zgody wymaga przeprowadzenia oceny, czy dowód - ze względu na swoją treść i sposób uzyskania - nie narusza konstytucyjnie gwarantowanego (art. 47 Konstytucji) prawa do prywatności osoby nagranej, a jeżeli tak, to czy naruszenie tego prawa może znaleźć uzasadnienie w potrzebie zapewnienia innej osobie prawa do sprawiedliwego procesu (art. 45 Konstytucji).

Sąd może nagranie odrzucić tylko w dwóch przypadkach: jeśli narusza w istotny sposób prawa osoby nagranej (czyli była np pijana, pod wpływem narkotyków, miała napad paniki/histerii wstaw cokolwiek) lub jeśli uzyskało się je podstępem (czyli np bez wiedzy żony zainstalowało się kamerki w jej samochodzie lub mikrofony albo rozmówcę wprowadziło się w celowy błąd). Nagranie rozmowy, którą samemu się aktualnie prowadzi nie jest ani jednym, ani drugim przypadkiem. Reszta to kwestie formalne, bo to właśnie z tych powód najczęściej odrzuca się konkretne dowody - z powodu niezachowania procedur/nie spełnienia warunków. A ludzie tego często nie wiedzą. Dlatego potrzebny jest zawsze dobry prawnik.



A walczyć o swoje prawa i finanse trzeba zawsze. Bez względu na komfort emocjonalny. Co to za gówniana porada, żeby machnąć ręką na babkę walącą się po kątach? Jakby tu była odwrotna sytuacja i Michał był Michaliną, to nikt by czegoś takiego nie zasugerował.

2,451

Odp: czy kocha ?
Muqin napisał/a:

Czy w sytuacji Michała ma sens wnoszenie o winę żony i czy jest to najlepszy pierwszy wybór? Moim zdaniem nie

Oczywiście, bo i co ma napisać kobieta doradzająca w sprawie rozwodu mężczyźnie na babskim forum? Że ma zawalczyć o swoje i nie puszczać płazem puszczalskiej kurwie?


Jest pijawką i wyssać majątek zechce? A może wcale nie?

Nie ma znaczenia co ona sobie tam roi pod kopułą. Chodzi o to, żeby facet był przygotowany. A nie żeby machał ręką "bo może ona nie taka zła". Najpierw niech idzie do prawnika i przygotuje materiał dowodowy do rozwodu. Potem może się pobawić w mediacje jak ma ochotę z separacją lub polubowny rozwód. Arsenał musi mieć. Nie musi z niego korzystać, ale mieć musi.



Ja jestem ze szkoły "najlepiej wygrać wojnę bez toczenia walki zbrojnej", bo w walce zbrojnej zawsze są straty w ludziach i mieniu.

Nie. Ty radzisz facetowi, żeby się poddał i nawet nie próbował zawalczyć o swoje. Nadajesz narrację bezsensowności jego starań o zachowanie własnych praw, a jednocześnie wybielasz jej postawę, bo przecież nie jest złą matką i przecież nie jest pijawką chcą wyssać jego majątek. No tak - bo po tak postępującej kobiecie jak jego żona, to naprawdę można spodziewać się dojrzałości i rozsądku.

2,452

Odp: czy kocha ?

Jack, emocje ci lecą. Żona Michała jako "puszczalska kurwa" ? Możesz sobie tak ją postrzegać, ale żaden sąd tego nie kupi. Ba - wiele osób tego nie kupi, bo na przykład mają porównanie i natknęli się w życiu na kobiety rzetelnie zasługujące na takie miano. Ja żony Michała nie bronię, ja usiłuję przywrocić jakieś proporcje w ocenie.
Rozmawiając z Michałem  rozmawiam z człowiekiem o tym, jakie są możliwości, by osiągnął swój cel. Fakt, że jest mężczyzną nic nie zmienia, dla mnie Michał to człowiek w trudnej sytuacji. Może tobie się uruchamia jakaś "męska solidarność", mnie - kompletnie nie. "Solidarność jajników" mam w zaniku, kobiety bywają paskudne, tak samo jak mężczyźni. Temat na inny wątek.

Nieruchomości typowe wielu notariuszy wycenia "mniej więcej", tak w praktyce. Bez wyceny. Nie oceniając, czy to złą czy dobra praktyka po prostu tak jest. Bo wycena kosztuje. Takie życie.

Wygooglałeś orzecznictwo - ok. No i masz prostą piłkę - weź wytłumacz konkretnemu  sędziemu, że nie nastąpiło rażące naruszenie itd. Jak się uprze - podkładkę ma. Bo jego zdaniem nastąpiło. Idiotyczne? jak najbardziej. Możliwe - jak najbardziej. Wyjaśnić, że bez sensu - da się. Ile potrwa? A zależy, bo z sędzią w czasie rozprawy się nie dyskutuje, zaczynamy produkować pisma celem dopuszczenia dowodu, super... 

Nie radzę Michałowi, żeby się poddał. Radzę, żeby wybrał taką drogę do zwycięstwa, jaka jego zdaniem jest dla niego najlepsza. Pokazując jakieś możliwości inne niż "wniosek o rozwód z orzeczeniem winy żony". Nie podkręcając mu emocji.

Walczyć o swoje prawa i finanse trzeba zawsze? Masz prawo do takiego podejścia. Ba, w sumie jest mi ono bliskie co do zasady. Dalej jest rozbieżnie, bo walczyć można na różne sposoby. Ty zdajesz się widzieć jeden, a ja jestem dużo bardziej elastyczna.

A już że gdyby Michał był Michaliną...weź, słabe. Poza tym Michalina w sądzie nie jest Michałem. Co zapewne doskonale wiesz, że mężczyźni miewają zdecydowanie gorzej i trudniej często. Takie życie. Michał na wejściu ma  trudniej w sądzie - warto także to uwzględnić.

2,453 Ostatnio edytowany przez Muqin (2025-04-12 18:28:06)

Odp: czy kocha ?

Jack, emocje ci lecą. Żona Michała jako "puszczalska kurwa" ? Możesz sobie tak ją postrzegać, ale żaden sąd tego nie kupi. Ba - wiele osób tego nie kupi, bo na przykład mają porównanie i natknęli się w życiu na kobiety rzetelnie zasługujące na takie miano. Ja żony Michała nie bronię, ja usiłuję przywrocić jakieś proporcje w ocenie.
Rozmawiając z Michałem  rozmawiam z człowiekiem o tym, jakie są możliwości, by osiągnął swój cel. Fakt, że jest mężczyzną nic nie zmienia, dla mnie Michał to człowiek w trudnej sytuacji. Może tobie się uruchamia jakaś "męska solidarność", mnie - kompletnie nie. "Solidarność jajników" mam w zaniku, kobiety bywają paskudne, tak samo jak mężczyźni. Temat na inny wątek.

Nieruchomości typowe wielu notariuszy wycenia "mniej więcej", tak w praktyce. Bez wyceny. Nie oceniając, czy to złą czy dobra praktyka po prostu tak jest. Bo wycena kosztuje. Takie życie.

Wygooglałeś orzecznictwo - ok. No i masz prostą piłkę - weź wytłumacz konkretnemu  sędziemu, że nie nastąpiło rażące naruszenie itd. Jak się uprze - podkładkę ma. Bo jego zdaniem nastąpiło. Idiotyczne? jak najbardziej. Możliwe - jak najbardziej. Wyjaśnić, że bez sensu - da się. Ile potrwa? A zależy, bo z sędzią w czasie rozprawy się nie dyskutuje, zaczynamy produkować pisma celem dopuszczenia dowodu, super... 

Nie radzę Michałowi, żeby się poddał. Radzę, żeby wybrał taką drogę do zwycięstwa, jaka jego zdaniem jest dla niego najlepsza. Pokazując jakieś możliwości inne niż "wniosek o rozwód z orzeczeniem winy żony". Nie podkręcając mu emocji.

Walczyć o swoje prawa i finanse trzeba zawsze? Masz prawo do takiego podejścia. Ba, w sumie jest mi ono bliskie co do zasady. Dalej jest rozbieżnie, bo walczyć można na różne sposoby. Ty zdajesz się widzieć jeden, a ja jestem dużo bardziej elastyczna.

A już że gdyby Michał był Michaliną...weź, słabe. Poza tym Michalina w sądzie nie jest Michałem. Co zapewne doskonale wiesz, że mężczyźni miewają zdecydowanie gorzej i trudniej często. Takie życie. Michał na wejściu ma  trudniej w sądzie - warto także to uwzględnić.

Naprawdę sądzisz, że nie jest istotne, co przeciwnik ma "pod kopułą" ?

2,454 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2025-04-12 18:46:24)

Odp: czy kocha ?
Muqin napisał/a:

Żona Michała jako "puszczalska kurwa" ? Możesz sobie tak ją postrzegać, ale żaden sąd tego nie kupi. Ba - wiele osób tego nie kupi, bo na przykład mają porównanie i natknęli się w życiu na kobiety rzetelnie zasługujące na takie miano. Ja żony Michała nie bronię, ja usiłuję przywrocić jakieś proporcje w ocenie.

Jak zdradzasz to jesteś puszczalską kurwą. Koniec. To są prawidłowe proporcje oceny zachowania jego żony. Ubieranie tego w ładne słowa niczego nie zmieni, poza tym, że udowodni twoją chęć wybielenia jej osoby.


Rozmawiając z Michałem  rozmawiam z człowiekiem o tym, jakie są możliwości, by osiągnął swój cel.

Nie. Ty przekonujesz go, aby nawet nie próbował zawalczyć o swoje.



Może tobie się uruchamia jakaś "męska solidarność"

Nope. Te same rady dawałem kobietom. Jak ktoś się puszcza na boku - to się puszcza na boku. Wojnę wygrywa się rezerwami i przygotowaniem na najgorszy jej przebieg. Nie machaniem ręki "jakoś to będzie". Emocje łatwiej doprowadzić do ładu i składu niż zszarganą reputację po utracie dorobku całego życia.


Nieruchomości typowe wielu notariuszy wycenia "mniej więcej", tak w praktyce. Bez wyceny. Nie oceniając, czy to złą czy dobra praktyka po prostu tak jest. Bo wycena kosztuje. Takie życie.

Piękna rada. Zamiast zawalczyć o swoje jak należy - po łebkach, bo "takie życie".


No i masz prostą piłkę - weź wytłumacz konkretnemu  sędziemu, że nie nastąpiło rażące naruszenie itd. Jak się uprze - podkładkę ma. Bo jego zdaniem nastąpiło. Idiotyczne?

Heh, kolejny raz mieszasz pojęcia. Czym innym jest przyjęcie dowodu, a czym innym nadanie mu odpowiedniej wiarygodności. Złożony prawidłowo dowód nie zostanie odrzucony. Bo nie może być. Sąd może nadać mu znikomą wartość, zwłaszcza jeśli to fragmenty wycięte z kontekstu i da się słyszeć płacz/kpinę itp. Co sumarycznie i tak niczego nie zmienia, bo tak można napisać na temat dowolnego dowodu.


Nie radzę Michałowi, żeby się poddał. Radzę, żeby wybrał taką drogę do zwycięstwa, jaka jego zdaniem jest dla niego najlepsza. Pokazując jakieś możliwości inne niż "wniosek o rozwód z orzeczeniem winy żony". Nie podkręcając mu emocji.

Ty mu radzisz, aby nawet walki nie próbował podejmować.


Co zapewne doskonale wiesz, że mężczyźni miewają zdecydowanie gorzej i trudniej często.

I właśnie dlatego każdy facet szykujący się do rozwodu musi mieć grubo przygotowany materiał przez dobrego prawnika. Tumiwisizm i pobożne życzenia niejednego faceta kosztowały już zbyt dużo w tej materii.


Naprawdę sądzisz, że nie jest istotne, co przeciwnik ma "pod kopułą" ?


Nie ma to żadnego znaczenia w czasie rozwodów. Jak chcesz cokolwiek wygrać, to musisz się szykować na najgorsze. Zawsze.

2,455

Odp: czy kocha ?

No dobra, zaczynasz rozmawiać ze mną, a nie na temat, Jack.
Nie zamierzam psuć wątku przepychankami słownymi z tobą.

2,456

Odp: czy kocha ?

Dom nadal zostanie nasz wspólny - mieszkania są teraz moje (plus to jedno od ojca , gdzie ma gabinet ,które oryginalnie miało być dla nas , jako prezent ślubny , ale tak mijały lata i nie przepisałem tego na żonę a i ona się nie upominała ).  I tak wszystko później będzie na córkę naszą . Są jeszcze dwie działki - choć nie przedstawiają jakiejś wielkiej wartości finansowej , no i dwa auta , ale przecież wiadomo ,że i tak jej jedno zostawię ,żeby miała czym jeździć.  Przemyślałem sobie to wszystko - i faktycznie pogadam z nią o separacji, a bardziej poinformuję  - ona teraz chodzi do kościoła i tam gada z księdzem o naszym małżeństwie (mówiła ,że przyznała się do wszystkiego a ksiądz jej powiedział ,że pozostaje jej tylko modlić się abym jej wybaczył ). Napisała do mnie list (długi jak cholera - 6 stron - bo uznała ,że skoro nie chcę z nią rozmawiać to chociaż mógłbym przeczytać - zabrałem się za dwie pierwsze kartki wyrywkowo  - chyba raczej nie przeczytam - to nic nie zmieni. Planuje wyjazd na majówkę , zebrać myśli jakoś.   Powoli zwijam sprzęty z biura , żebym mógł pracować w tamtym mieszkaniu.  Parę fragmentów , które przeczytałem z tego listu jakoś wprawiły mnie w melancholię. Przywołały wspomnienia i to niezbyt miłe niestety.

2,457

Odp: czy kocha ?

Jeśli masz zamiar działać spokojnie, powoli i żeby żeby kupić sobie czas - w księdzu masz coś na kształt sojusznika. Bo separacja choć radykalna nie jest grzechem. Nie żebyś ty do księdza leciał gadać - ale jeśli żona pójdzie to ksiądz może jej to powiedzieć i, skoro kazał jej się modlić o wybaczenie... no separacja jako etap pierwszy zapunktowała.
Wiesz, mogła trafić na księdza, co by jej podsunął na przykład "nie zgadzaj się na rozwód , za wszelką cenę, jak się zgodzisz to zgrzeszysz", są i takie klimaty. I są nawet poradniki, jak utrudnić rozwód, jak przedłużyć postępowanie itd.
Mam wrażenie, że sprawy majątkowe nie są teraz dla ciebie priorytetem i że żona skupia się na czym innym niż akurat chciwe wyciąganie rączek po kasę, zresztą z tego co pisałeś ona takich skłonności raczej nie miała. Tak czy tak dzielenie majątku dorobkowego to dopiero po uprawomocnieniu formalnego rozstania.
Wiesz, tak psychologicznie (zaraz oberwę od części forumowiczów!) to jest możliwe, ze żona naprawdę żałuje.

2,458

Odp: czy kocha ?
Muqin napisał/a:

Jeśli masz zamiar działać spokojnie, powoli i żeby żeby kupić sobie czas - w księdzu masz coś na kształt sojusznika. Bo separacja choć radykalna nie jest grzechem. Nie żebyś ty do księdza leciał gadać - ale jeśli żona pójdzie to ksiądz może jej to powiedzieć i, skoro kazał jej się modlić o wybaczenie... no separacja jako etap pierwszy zapunktowała.
Wiesz, mogła trafić na księdza, co by jej podsunął na przykład "nie zgadzaj się na rozwód , za wszelką cenę, jak się zgodzisz to zgrzeszysz", są i takie klimaty. I są nawet poradniki, jak utrudnić rozwód, jak przedłużyć postępowanie itd.
Mam wrażenie, że sprawy majątkowe nie są teraz dla ciebie priorytetem i że żona skupia się na czym innym niż akurat chciwe wyciąganie rączek po kasę, zresztą z tego co pisałeś ona takich skłonności raczej nie miała. Tak czy tak dzielenie majątku dorobkowego to dopiero po uprawomocnieniu formalnego rozstania.
Wiesz, tak psychologicznie (zaraz oberwę od części forumowiczów!) to jest możliwe, ze żona naprawdę żałuje.

Tylko co z tego, że żałuję, to nic nie wnosi. Mogła do księdza chodzić przed zdradą… Tonący brzytwy się chwyta.
To, że nigdy nie kochała męża to wiadomo, ale to, że w ogóle go nie szanowała i szanowała nie będzie, do tego stosowała przemoc, nie pozwoliła mu być mężczyzną w tym związku, można powiedzieć, że go wykastrowała, jest nie do wybaczenia.

2,459

Odp: czy kocha ?
Muqin napisał/a:

Jeśli masz zamiar działać spokojnie, powoli i żeby żeby kupić sobie czas - w księdzu masz coś na kształt sojusznika. Bo separacja choć radykalna nie jest grzechem. Nie żebyś ty do księdza leciał gadać - ale jeśli żona pójdzie to ksiądz może jej to powiedzieć i, skoro kazał jej się modlić o wybaczenie... no separacja jako etap pierwszy zapunktowała.
Wiesz, mogła trafić na księdza, co by jej podsunął na przykład "nie zgadzaj się na rozwód , za wszelką cenę, jak się zgodzisz to zgrzeszysz", są i takie klimaty. I są nawet poradniki, jak utrudnić rozwód, jak przedłużyć postępowanie itd.
Mam wrażenie, że sprawy majątkowe nie są teraz dla ciebie priorytetem i że żona skupia się na czym innym niż akurat chciwe wyciąganie rączek po kasę, zresztą z tego co pisałeś ona takich skłonności raczej nie miała. Tak czy tak dzielenie majątku dorobkowego to dopiero po uprawomocnieniu formalnego rozstania.
Wiesz, tak psychologicznie (zaraz oberwę od części forumowiczów!) to jest możliwe, ze żona naprawdę żałuje.

Dobry wieczór Muqin ,
Dziękuje za Twój wpis - o poradnikach jak przedłużyć rozwód nie słyszałem - to się wydaję wręcz niedorzeczne ,ale ja sam religijny jakoś nie jestem - więc nie mi to oceniać.
Kiedy parę tygodni temu poszedłem zagadać z nią o tym przepisaniu mieszkań- bardziej chciałem sprawdzić jej reakcje - to co powie i jak się zachowa - zupełnie nie sądziłem ,że od razu się zgodzi.
Nigdy nie była chciwa ani w żaden sposób pazerna - wręcz przeciwnie . Moją rodzinę leczyła i leczy za darmo (nie chcę słyszeć o braniu pieniędzy , chociaż grosza - absolutnie ) tak było od zawsze . Nigdy nie pozwoliła im zapłacić za nic , jeśli nagle ktoś poczuł jakiś ból czy coś się działo - nawet w środku nocy jechała do gabinetu swojego żeby pomóc (zaznaczę żeby nie było że moja rodzina jej nie wykorzystywała , to były sytuacje np, mój brat parę lat temu już nie wytrzymywał z bólu i wiedział ,że nie wytrzyma do rana więc do niej zadzwonił - bardziej zapytać czy ma coś w domu na uśmierzenie bólu, to by podjechał a ona od razu mu kazała jechać do gabinetu) .  Dodatkowo żona nieraz widząc czyjąś trudną sytuację (kogoś z pacjentów)dawała rabaty albo uzgadniała jakieś dogodne raty i terminy spłat , a były też sytuację ,że dosłownie dawała takiej pani pieniądze z własnego portfela na leki ) Jest dobrą osobą - pisałem nie raz już to - choć słyszałem ,że się wybielam usilnie od paru osób . Może i żałuję  - ale jakby to napisać : Damage is done.  Nie zaufam jej, czasu się nie cofnie.  Myślę ,że żałuję bo została przyłapana a nie dlatego ,że mnie zraniła. Może nie byłem miłością jej życia , ale dobrze wpasowałem się w jej scenariusz na rodzinkę. Kochałem ją, dałem jej dziecko,  dbałem o  rodzinę, o dom - niemal każdy punkt wypełniłem .  Jestem psychicznie rozszarpany i będę jeszcze długo się zbierał po tym.

2,460

Odp: czy kocha ?

W świecie istnieje wiele rzeczy całkiem absurdalnych, Michał. W sprawie rozwodów u katolików jest jednolicie, wedle nauczania to grzech co do zasady, w tym grzech także osoby , która się na rozwód zgadza. W praktyce są różne podejścia, nie o katolickim nauczaniu ten wątek, choć zapewne jakoś tam się ono w twoim życiu przewija, bo z tego co pisałeś twoja rodzina jest mocno wierząca.
Skoro żona jest w sprawach finansowych jaka jest - ja w to absolutnie wierzę, bo ona wykonała inny model zdrady niż wielu tu sugeruje - po prostu tematu chyba teraz możesz nie drążyć i nerwowo majątku zabezpieczać przed chciwą harpią nie musisz w trybie pilnym.
Zdrada żony wpisuje się w  pewien psychologiczny model, schemat. Nie tak zdradzają pazerne harpie, też zdradzają, ale inaczej. Choć oczywiście taka pazerna harpia może się i w twojej żonie ujawnić niespodziewanie. Ale moim zdaniem nie ten moment, nawet jeśli to jeszcze nie teraz.

Myślisz, ze żałuje bo została przyłapana? Możliwości są dwie : masz racje albo nie masz. Nie wiesz.  Jest dla ciebie jakaś różnica? Retorycznie pytam, za wcześnie żebyś wiedział.
Zmieniłeś terapeutę na tą terapeutkę, której numer dostałeś od żony kolegi?

Michał, pamiętaj, że co byśmy tu na forum nie pisali - to twoje życie, twoje małżeństwo i ty jesteś jedynym, który ma prawo decydować - bo ty poniesiesz konsekwencje, nie ktokolwiek z nas.

2,461

Odp: czy kocha ?
Muqin napisał/a:

W świecie istnieje wiele rzeczy całkiem absurdalnych, Michał. W sprawie rozwodów u katolików jest jednolicie, wedle nauczania to grzech co do zasady, w tym grzech także osoby , która się na rozwód zgadza. W praktyce są różne podejścia, nie o katolickim nauczaniu ten wątek, choć zapewne jakoś tam się ono w twoim życiu przewija, bo z tego co pisałeś twoja rodzina jest mocno wierząca.
Skoro żona jest w sprawach finansowych jaka jest - ja w to absolutnie wierzę, bo ona wykonała inny model zdrady niż wielu tu sugeruje - po prostu tematu chyba teraz możesz nie drążyć i nerwowo majątku zabezpieczać przed chciwą harpią nie musisz w trybie pilnym.
Zdrada żony wpisuje się w  pewien psychologiczny model, schemat. Nie tak zdradzają pazerne harpie, też zdradzają, ale inaczej. Choć oczywiście taka pazerna harpia może się i w twojej żonie ujawnić niespodziewanie. Ale moim zdaniem nie ten moment, nawet jeśli to jeszcze nie teraz.

Myślisz, ze żałuje bo została przyłapana? Możliwości są dwie : masz racje albo nie masz. Nie wiesz.  Jest dla ciebie jakaś różnica? Retorycznie pytam, za wcześnie żebyś wiedział.
Zmieniłeś terapeutę na tą terapeutkę, której numer dostałeś od żony kolegi?

Michał, pamiętaj, że co byśmy tu na forum nie pisali - to twoje życie, twoje małżeństwo i ty jesteś jedynym, który ma prawo decydować - bo ty poniesiesz konsekwencje, nie ktokolwiek z nas.

Zmieniłem , i byłem na dwóch spotkaniach - tylko się okazało ,że to nie mężczyzna a kobieta (zadzwoniłem pod podany numer i odebrała ona i się umówiłem) , chyba trochę młodsza ode mnie (ale raczej nie dużo) i piszę poważnie - no tak podobna do mojej żony z wyglądu (w sensie kiedy żona miała te 30pare lat) że aż mi się wierzyć nie chcę.  Bardzo profesjonalna i widać ,że zna się na zawodzie ,ale nie wiem czy nie zmienie na mężczyznę.
Ja wiem ,że to moje życie. Wiem ,że to tylko forum.  Od początku mojego pisania tu było rożnie : albo byłem miękiszonem , albo trollem a od niedawna 'narkomanem'. (nie piszę tu o wszystkich , wiele osób było mi życzliwych za co jestem wdzięczny) Oddzielam to wszystko. To ,że odchodząc od komputera to podejmuję kroki i decyzje ,które zaważą nie tylko na moim życiu ,ale i na życiu córki , która ostatnio zaczęła sprawiać wrażenie smutnej i jakiejś przygnębionej - siedzi w pokoju , zaczęła grać w gry i jakoś mało się odzywa ostatnio. Ogólnie cała sytuacja to ciężki orzech do zgryzienia...

2,462

Odp: czy kocha ?

Podobna do żony? Tak z wyglądu? Kurczę, wiem, że się zdarza, ale zaiste zbieg okoliczności niesamowity. To podobieństwo, Michał, ma ogromną zaletę, która się może okazać wadą. Powiedziałeś terapeutce o tym podobieństwie? Jeśli nie, to powiedz. Jeśli tą panią uważasz za fachową, ale wolisz mężczyznę - poproś ją, żeby skierowała cię do kolegi, konkretnego, mężczyzny.  Płeć terapeuty może być utrudnieniem w terapii, ale szukanie terapeuty na chybił trafił to nie jest coś, czego ci brakuje teraz do szczęścia.

Wiem, ze wiesz. Ale w sytuacji wybuchu wulkanu nie zaszkodzi czasem też przeczytać na forum smile

Córka nie jest noworodkiem. Widzi, słyszy oraz myśli i usiłuje pojąć , co się dzieje. I bardzo, bardzo się boi - i ma czego. Wytłumaczyć dziecku, że mamusia zdradzała tatusia i dlatego jej (całkiem niewinnego dziecka) codzienność musi stanąć na głowie ...chodzisz do psychologa dziecięcego, mam nadzieję, że jakoś ci pomaga.

2,463

Odp: czy kocha ?
Muqin napisał/a:

Podobna do żony? Tak z wyglądu? Kurczę, wiem, że się zdarza, ale zaiste zbieg okoliczności niesamowity. To podobieństwo, Michał, ma ogromną zaletę, która się może okazać wadą. Powiedziałeś terapeutce o tym podobieństwie? Jeśli nie, to powiedz. Jeśli tą panią uważasz za fachową, ale wolisz mężczyznę - poproś ją, żeby skierowała cię do kolegi, konkretnego, mężczyzny.  Płeć terapeuty może być utrudnieniem w terapii, ale szukanie terapeuty na chybił trafił to nie jest coś, czego ci brakuje teraz do szczęścia.

Wiem, ze wiesz. Ale w sytuacji wybuchu wulkanu nie zaszkodzi czasem też przeczytać na forum smile

Córka nie jest noworodkiem. Widzi, słyszy oraz myśli i usiłuje pojąć , co się dzieje. I bardzo, bardzo się boi - i ma czego. Wytłumaczyć dziecku, że mamusia zdradzała tatusia i dlatego jej (całkiem niewinnego dziecka) codzienność musi stanąć na głowie ...chodzisz do psychologa dziecięcego, mam nadzieję, że jakoś ci pomaga.

Poważnie - jakbym pokazał wam zdjęcia -jej i mojej żony - blondynka,  ten sam kolor oczu , uśmiech , wyższa od żony trochę jest , nogi do nieba, głos taki głęboki , nawet palce ma takie długie - albo już mi się rzuca na głowę całkiem.  Dlatego dopiero dwa spotkania były - nie mogę myśli zebrać jakoś  -to jakbym z żoną  o żonie rozmawiał. A przecież ta psycholog tego nie wie (że mi żonę przypomina )i pyta np. o nasze życie seksualne itp.  jakoś się taki czuję przy tej terapeutce - nieswój. Nie skupiony jakiś jestem - jak na mnie patrzy i czeka aż odpowiem to raz aż zapomniałem co miałem powiedzieć. Jakoś tak dziwnie.

2,464

Odp: czy kocha ?

Ależ ja wiem, że poważnie, po prostu to się naprawdę rzadko zdarza, terapeuta podobny do kogoś znanego w realu i to uderzająco.
Powiedz o tym terapeutce koniecznie, bo to jest bardzo ważna informacja. Bardzo. BARDZO.
Dla niej jesteś kimś nowym, to podobieństwo niesamowicie wpływa i na to, co i na to , jak mówisz. Jak sam piszesz - jest ci dziwnie. Terapia to rozmowa. Nie wiedząc o tym podobieństwie terapeutka może niewłaściwie interpretować twoje słowa. Możliwe, że nie powinieneś z nią pracować, ale równie możliwe, że to podobieństwo radykalnie przyśpieszy i usprawni terapię, jeśli terapeutka będzie o nim wiedziała.  Nie mnie oceniać, wiem że są takie dwie możliwości, obie dosyć radykalne.
Ona sama na to nie wpadnie, bo twojej żony nie zna.

2,465 Ostatnio edytowany przez wieka (2025-04-14 09:01:25)

Odp: czy kocha ?
Muqin napisał/a:

W świecie istnieje wiele rzeczy całkiem absurdalnych, Michał. W sprawie rozwodów u katolików jest jednolicie, wedle nauczania to grzech co do zasady, w tym grzech także osoby , która się na rozwód zgadza. W praktyce są różne podejścia, nie o katolickim nauczaniu ten wątek, choć zapewne jakoś tam się ono w twoim życiu przewija, bo z tego co pisałeś twoja rodzina jest mocno wierząca.
Skoro żona jest w sprawach finansowych jaka jest - ja w to absolutnie wierzę, bo ona wykonała inny model zdrady niż wielu tu sugeruje - po prostu tematu chyba teraz możesz nie drążyć i nerwowo majątku zabezpieczać przed chciwą harpią nie musisz w trybie pilnym.
Zdrada żony wpisuje się w  pewien psychologiczny model, schemat. Nie tak zdradzają pazerne harpie, też zdradzają, ale inaczej. Choć oczywiście taka pazerna harpia może się i w twojej żonie ujawnić niespodziewanie. Ale moim zdaniem nie ten moment, nawet jeśli to jeszcze nie teraz.

Myślisz, ze żałuje bo została przyłapana? Możliwości są dwie : masz racje albo nie masz. Nie wiesz.  Jest dla ciebie jakaś różnica? Retorycznie pytam, za wcześnie żebyś wiedział.
Zmieniłeś terapeutę na tą terapeutkę, której numer dostałeś od żony kolegi?

Michał, pamiętaj, że co byśmy tu na forum nie pisali - to twoje życie, twoje małżeństwo i ty jesteś jedynym, który ma prawo decydować - bo ty poniesiesz konsekwencje, nie ktokolwiek z nas.

Nie wiem czemu podnosisz tak kwestię wiary, jakie to ma znaczenie, że rodzina Michała jest mocno wierząca, to nie zmienia jego sytuacji.
Tym bardziej jeśli chodzi o grzech to tacy ludzie niczym się nie różnią od innych, a jeszcze mają usprawiedliwienie,
że przecież grzech można zmazać i tak się kręci hipokryzja.
Nic nie zmieni tego, że żona Michała zniszczyła rodzinę i to już się nie wróci.
Tak jak podnoszenie jej zalet, których nikt nie neguje, nie ma tu znaczenia, nie przebiją wyrafinowania, manipulacji, lekceważenie męża, nie wspominając o zdradzie. Michał powinien podnosić swoje zalety jak i poczucie swojej wartości, a nie obniża ją, rozpływając się na zaletami żony.
Ja jestem jak najdalej od rozwodów ale Michał będzie nieszczęśliwy jakby został i tak samo jak odejdzie, ale w drugim przypadku jest szansa dojścia do równowagi i ułożenia sobie życia z kobietą która go doceni.

2,466 Ostatnio edytowany przez Legat (2025-04-14 09:21:37)

Odp: czy kocha ?
Muqin napisał/a:

Myślisz, ze żałuje bo została przyłapana? Możliwości są dwie : masz racje albo nie masz.

To nie było jednorazowe zdradzanie, tylko zdradzanie przez lata. Był zbudowany układ, który był dla niej idealny. W domu posłuszny i kochający Michał, idealny na ojca. A poza domem prawdziwy kochanek, dający zapewne sporo emocji i satysfakcji.
Czego tu ona ma żałować? Przedstawiasz Michałowi białorycerski sposób myślenia. Wielu takich białorycerzy na końcu swojej wypowiedzi zapytuje. Czy żałowała? Czy przemyśli? Tak bardzo żałowała, gdy jeździła na kutandze kochasia. smile
A zdaje się Michał chce wyjść w białorycerskiego myślenia.
Wieka napisała jedno najważniejsze zdanie tego wątku:

wieka napisał/a:

To, że nigdy nie kochała męża to wiadomo.

I to jest przyczyna, że zapewne tylko dla dziecka wzięła z nim ślub, co jest oczywistą podstawą do unieważnienia tego związku, jeśli idzie o sprawy religijne.

2,467

Odp: czy kocha ?

Legat, "zdradziła" czy "zdradzała" to kwestia językowa chyba łatwa do wyjaśnienia. Ja bym napisała, że "żona zdradzała" gdyby tych partnerów miała więcej niż jednego, jest taka wersja zdrad. Taka latawica, co urlop to przygoda z ratownikiem, mąż wyjechał lecę do klubu i żeru szukam, listonosz też dobry jeśli chętny.
Tu był jeden czyli wedle mojego opisu "jedna zdrada rozciągnięta w czasie", raz zdradziła, ale to trwało.

Michał taki białorycerski to jest, sam z siebie. Ja się dostosowuję trochę do tego bo wiem, że on nie ma pięciu lat i nawet jeśli tą białorycerskość okiełzna, to fundamentalnie zapewne taki pozostanie. To są procesy i raczej niech to robi w ramach terapii.

Nigdy nie kochała męża i to wiadomo? No ok, powiedzmy, że tak. Weszła w małżeństwo nadal tkwiąc psychicznie w pozornie zakończonym poprzednim związku.  Fakt, po co międlić temat na forum? Michał i tak się będzie zastanawiał nad tym jej żałowaniem/nie żałowaniem.

2,468

Odp: czy kocha ?
Muqin napisał/a:

Michał i tak się będzie zastanawiał nad tym jej żałowaniem/nie żałowaniem.

Chyba już udało mu się pójść dalej.
Tylko, że właśnie będzie budowanie pomostów typu separacja. Gdzie nadal będzie razem z żoną i córką. Sam sobie pokaże, że jednak coś zrobiłem dla siebie. A faktycznie, będzie jak było.

2,469

Odp: czy kocha ?

Legat, ty sądzisz, że nad "oszustwem całego wieloletniego małżeństwa" da się przejść do porządku dziennego i ruszyć impetem naprzód tak szybko? Moim zdaniem Michał między innymi musi to małżeństwo zamknąć od strony psychologicznej, uwolnić się mentalnie. Od tego ma terapię.  I nie byłoby dobrze dla niego, gdyby popełnił błąd żony czyli metodą automanipulacji poszedł w dalsze życie z garbem nie zakończonego psychicznie czy tam mentalnie  związku.
Żeby psychologicznie się poskładać po takiej ruinie jak to, co się w życiu Michała zdarzyło, trzeba odbyć coś w rodzaju procesu "żałoby po marzeniach", jakoś tak.  Zastanawianie się nad tym, "czy ona żałuje" zaś postrzegam jako element tego procesu.
Separacja formalna niewiele się różni od rozwodu, nie że to identyczne ale akurat dla Michała te różnice wydają się niezbyt teraz istotne. Poza tym wniosek o separację do momentu uprawomocnienia postanowienia można wycofać, czyli jeśli mu się odmieni - może pójść inną drogą.
Michał i tak nie wyeliminuje żony z codzienności w 100%, bo...córka.
Jak było nie będzie już nigdy.

2,470

Odp: czy kocha ?

Michał, tak z ciekawości, nie złośliwie ani uszczypliwie. Ty zarobioną kasę inwestowaleś, a co z kasą robiła żona, skoro wszystko jest podobno Twoje?

Posty [ 2,406 do 2,470 z 2,640 ]

Strony Poprzednia 1 36 37 38 39 40 41 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024