czy kocha ? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 35 36 37 38 39 40 41 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 2,341 do 2,405 z 2,640 ]

2,341 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-03-12 23:21:20)

Odp: czy kocha ?
nikitaa napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Wygadać moze się w kazdej chwili ale po co teraz? Ok może tak zrobic - może 2 weekendy w miesiącu z córką wyzebra. Z córką urabiana ze tatus ja zostawil. Michał dla żony jest bezwartosciowy

Masz bardzo pesymistyczne nastawienie. Mieszkają w tym samym mieście, ludzie go znają, jego rodzinę, córka z wiekiem i tak się zorientuje co było grane.
Znam przypadek kiedy babcia wystąpiła o widzenia z dzieckiem w czasie toczącej się sprawy rozwodowej. Zawsze jakiś dostęp do dziecka będzie, nie ma co zakładać najgorszego jeśli Michał naprawdę będzie chciał ten kontakt z dzieckiem mieć. Za utrudnianie rodzinnych kontaktów sąd nakłada kary. To nie jest całkowicie poza kontrolą, może się odwołać.

Wiesz, to nasze prognozowanie jest trochę jak wróżenie z fusów smile

Ale wystarczy na razie nikomu nie mowic o zdradzie i jest spoko. Wszystkie opcje na stole. Jestem pesymista? No nie wierze tej babie. Ktos kto tak potrafi kalmac latami nie wzbudza mojego zaufania. Czy ja wiem gdzie sa jej granice? Do czego sie posunie? Zbyt wielu hamulcow nie miala

Zobacz podobne tematy :

2,342

Odp: czy kocha ?
nikitaa napisał/a:

Wiesz, to nasze prognozowanie jest trochę jak wróżenie z fusów smile

Dokaldnie - dlatego niech Michał ma jak najwiecej opcji. Po co samemu sie rozbrajac?

2,343

Odp: czy kocha ?

Ciekawe, czy autor nagrał jak żona przeprasza go za zdradę. W końcu ma tego pod dostatkiem. Może przydałoby się to podczas rozprawy, choć nie wiem, czy tak na lewo zebrane dowody coś znaczą.

2,344 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-03-12 23:46:38)

Odp: czy kocha ?
Samba napisał/a:

Ciekawe, czy autor nagrał jak żona przeprasza go za zdradę. W końcu ma tego pod dostatkiem. Może przydałoby się to podczas rozprawy, choć nie wiem, czy tak na lewo zebrane dowody coś znaczą.

Pisal ze nagral. W sprawach rozwodowych nikt nie sprawdza legalności pochodzenia dowodów.

2,345

Odp: czy kocha ?
Bert44 napisał/a:
Samba napisał/a:

Ciekawe, czy autor nagrał jak żona przeprasza go za zdradę. W końcu ma tego pod dostatkiem. Może przydałoby się to podczas rozprawy, choć nie wiem, czy tak na lewo zebrane dowody coś znaczą.

Pisal ze nagral. W sprawach rozwodowych nikt nie sprawdza legalności pochodzenia dowodów.


Bardziej precyzyjnie dopuszczenie takiego nagrania to decyzja sądu. Może dopuścić, może nie dopuścić. Czyli nagrania się przydadzą albo nie, zależy od całkiem konkretnego sędziego w tej konkretnej sprawie.

2,346

Odp: czy kocha ?

hej,
Wiecie , od jakiegoś czasu chodził mi po głowie (wtedy wydawało mi się głupi pomysł ) - żeby pogadać z żoną o tych mieszkaniach . I wczoraj to zrobiłem. Była taka sytuacja ,że przypadkiem natknęliśmy się na exa w markecie (on wychodził a my wchodziliśmy ) i ja jakoś zrobiłem taką minę (chyba jakbym wyglądał na zdenerwowanego ) i żona od razu wpadła w jakiś lekki stan paniki - wzięła mnie na bok i zaczęła nerwowo tłumaczyć i przysięgać , że ona nie wiedziała ,że on tu będzie , że nie mają kontaktu ,że da mi telefon żebym sprawdził  (a w sumie przecież jak mieszkamy w okolicy - to logiczne ,że będziemy na siebie wpadać - trochę mnie ta myśl zmieszała ) - powiedziałem żeby się uspokoiła , zrobiliśmy zakupy , poszliśmy do córki na spotkanie w szkole i wróciliśmy do domu. Miałem trochę pracy do zrobienia więc poszedłem do siebie -ona po jakimś czasie przyszła i mówi ,że jak chce to możemy się wyprowadzić - jeśli to mnie uspokoi - że ona nawet na koniec świata się może wyprowadzić - roześmiałem się i w duchu pomyślałem ,że jest skłonna do wielu poświęceń - szkoda ,że wierność nie jest dla niej tak prosta do ogarnięcia. No , ale wieczorem przyszedłem do niej do sypialni pogadać (nie śpimy w jednym łóżku od dłuższego czasu) i  mówię , że jak już tak chcę mi udowodnić miłość to niech wszystkie mieszkania będą tylko na mnie , razem z domem - wtedy będę miał pewność ,że nie odejdzie jak córka się usamodzielni (i tak wiem - to żadna gwarancja tak naprawdę) a ona o dziwo natychmiast się zgodziła , od razu - momentalnie , że nie ma problemu , wszystko może być na mnie - aż z łóżka wyskoczyła i mówi do mnie ,że nawet jej wypłata może spływać na moje konto , że do notariusza w sprawie nieruchomości to choćby i jutro możemy iść. Zamurowało mnie , naprawdę.  Powiedziałem jej ,że jej pieniędzy nie chcę ,ale o reszcie pomyślę i dam znać. Zaskoczyła mnie .

2,347

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

hej,
Wiecie , od jakiegoś czasu chodził mi po głowie (wtedy wydawało mi się głupi pomysł ) - żeby pogadać z żoną o tych mieszkaniach . I wczoraj to zrobiłem. Była taka sytuacja ,że przypadkiem natknęliśmy się na exa w markecie (on wychodził a my wchodziliśmy ) i ja jakoś zrobiłem taką minę (chyba jakbym wyglądał na zdenerwowanego ) i żona od razu wpadła w jakiś lekki stan paniki - wzięła mnie na bok i zaczęła nerwowo tłumaczyć i przysięgać , że ona nie wiedziała ,że on tu będzie , że nie mają kontaktu ,że da mi telefon żebym sprawdził  (a w sumie przecież jak mieszkamy w okolicy - to logiczne ,że będziemy na siebie wpadać - trochę mnie ta myśl zmieszała ) - powiedziałem żeby się uspokoiła , zrobiliśmy zakupy , poszliśmy do córki na spotkanie w szkole i wróciliśmy do domu. Miałem trochę pracy do zrobienia więc poszedłem do siebie -ona po jakimś czasie przyszła i mówi ,że jak chce to możemy się wyprowadzić - jeśli to mnie uspokoi - że ona nawet na koniec świata się może wyprowadzić - roześmiałem się i w duchu pomyślałem ,że jest skłonna do wielu poświęceń - szkoda ,że wierność nie jest dla niej tak prosta do ogarnięcia. No , ale wieczorem przyszedłem do niej do sypialni pogadać (nie śpimy w jednym łóżku od dłuższego czasu) i  mówię , że jak już tak chcę mi udowodnić miłość to niech wszystkie mieszkania będą tylko na mnie , razem z domem - wtedy będę miał pewność ,że nie odejdzie jak córka się usamodzielni (i tak wiem - to żadna gwarancja tak naprawdę) a ona o dziwo natychmiast się zgodziła , od razu - momentalnie , że nie ma problemu , wszystko może być na mnie - aż z łóżka wyskoczyła i mówi do mnie ,że nawet jej wypłata może spływać na moje konto , że do notariusza w sprawie nieruchomości to choćby i jutro możemy iść. Zamurowało mnie , naprawdę.  Powiedziałem jej ,że jej pieniędzy nie chcę ,ale o reszcie pomyślę i dam znać. Zaskoczyła mnie .

To ja juz sie poddaje. Szach i mat

A ona nie prowadzi jakiejs praktyki lekarskiej?

2,348

Odp: czy kocha ?
Bert44 napisał/a:
netk53521 napisał/a:

hej,
Wiecie , od jakiegoś czasu chodził mi po głowie (wtedy wydawało mi się głupi pomysł ) - żeby pogadać z żoną o tych mieszkaniach . I wczoraj to zrobiłem. Była taka sytuacja ,że przypadkiem natknęliśmy się na exa w markecie (on wychodził a my wchodziliśmy ) i ja jakoś zrobiłem taką minę (chyba jakbym wyglądał na zdenerwowanego ) i żona od razu wpadła w jakiś lekki stan paniki - wzięła mnie na bok i zaczęła nerwowo tłumaczyć i przysięgać , że ona nie wiedziała ,że on tu będzie , że nie mają kontaktu ,że da mi telefon żebym sprawdził  (a w sumie przecież jak mieszkamy w okolicy - to logiczne ,że będziemy na siebie wpadać - trochę mnie ta myśl zmieszała ) - powiedziałem żeby się uspokoiła , zrobiliśmy zakupy , poszliśmy do córki na spotkanie w szkole i wróciliśmy do domu. Miałem trochę pracy do zrobienia więc poszedłem do siebie -ona po jakimś czasie przyszła i mówi ,że jak chce to możemy się wyprowadzić - jeśli to mnie uspokoi - że ona nawet na koniec świata się może wyprowadzić - roześmiałem się i w duchu pomyślałem ,że jest skłonna do wielu poświęceń - szkoda ,że wierność nie jest dla niej tak prosta do ogarnięcia. No , ale wieczorem przyszedłem do niej do sypialni pogadać (nie śpimy w jednym łóżku od dłuższego czasu) i  mówię , że jak już tak chcę mi udowodnić miłość to niech wszystkie mieszkania będą tylko na mnie , razem z domem - wtedy będę miał pewność ,że nie odejdzie jak córka się usamodzielni (i tak wiem - to żadna gwarancja tak naprawdę) a ona o dziwo natychmiast się zgodziła , od razu - momentalnie , że nie ma problemu , wszystko może być na mnie - aż z łóżka wyskoczyła i mówi do mnie ,że nawet jej wypłata może spływać na moje konto , że do notariusza w sprawie nieruchomości to choćby i jutro możemy iść. Zamurowało mnie , naprawdę.  Powiedziałem jej ,że jej pieniędzy nie chcę ,ale o reszcie pomyślę i dam znać. Zaskoczyła mnie .

To ja juz sie poddaje. Szach i mat

A ona nie prowadzi jakiejs praktyki lekarskiej?

Tak , ma gabinet swój dentystyczny  no i ma specjalizacje w chirurgii zdaje sie szczękowej  (chyba jakos tak ) ludzie do niej z całej Polski przyjeżdżają.
Ona tego nie określiła jako wypłatę tylko pieniądze (jeśli o to ci chodzi Bert )
Js też nie ogarniam.  Kumpel powiedział ,że celowo tak się zachowała żeby uśpić moją czujność.  Byłem pewien że ona się oburzy, zdenerwuje.

2,349

Odp: czy kocha ?

To wyskoczyłeś jak Filip z konopi…I po co, jak to nic nie zmienia, wszystko macie wspólne, nie ma specjalnie znaczenia na kogo widnieje.
Tym samym powiedziałeś jej, nie mówiąc, że jest szansa na wybaczenie. I pewnie tak będzie, razem na zakupy, razem do szkoły córki, więc praktycznie żyjecie jak białe małżeństwo, jakby się nic specjalnie nie stało.
I dobrze, jesteś na najlepszej drodze, żeby żonie wybaczyć, czas widać leczy rany. Było to do przewidzenia.
Powodzenia.

2,350

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:
Bert44 napisał/a:
netk53521 napisał/a:

hej,
Wiecie , od jakiegoś czasu chodził mi po głowie (wtedy wydawało mi się głupi pomysł ) - żeby pogadać z żoną o tych mieszkaniach . I wczoraj to zrobiłem. Była taka sytuacja ,że przypadkiem natknęliśmy się na exa w markecie (on wychodził a my wchodziliśmy ) i ja jakoś zrobiłem taką minę (chyba jakbym wyglądał na zdenerwowanego ) i żona od razu wpadła w jakiś lekki stan paniki - wzięła mnie na bok i zaczęła nerwowo tłumaczyć i przysięgać , że ona nie wiedziała ,że on tu będzie , że nie mają kontaktu ,że da mi telefon żebym sprawdził  (a w sumie przecież jak mieszkamy w okolicy - to logiczne ,że będziemy na siebie wpadać - trochę mnie ta myśl zmieszała ) - powiedziałem żeby się uspokoiła , zrobiliśmy zakupy , poszliśmy do córki na spotkanie w szkole i wróciliśmy do domu. Miałem trochę pracy do zrobienia więc poszedłem do siebie -ona po jakimś czasie przyszła i mówi ,że jak chce to możemy się wyprowadzić - jeśli to mnie uspokoi - że ona nawet na koniec świata się może wyprowadzić - roześmiałem się i w duchu pomyślałem ,że jest skłonna do wielu poświęceń - szkoda ,że wierność nie jest dla niej tak prosta do ogarnięcia. No , ale wieczorem przyszedłem do niej do sypialni pogadać (nie śpimy w jednym łóżku od dłuższego czasu) i  mówię , że jak już tak chcę mi udowodnić miłość to niech wszystkie mieszkania będą tylko na mnie , razem z domem - wtedy będę miał pewność ,że nie odejdzie jak córka się usamodzielni (i tak wiem - to żadna gwarancja tak naprawdę) a ona o dziwo natychmiast się zgodziła , od razu - momentalnie , że nie ma problemu , wszystko może być na mnie - aż z łóżka wyskoczyła i mówi do mnie ,że nawet jej wypłata może spływać na moje konto , że do notariusza w sprawie nieruchomości to choćby i jutro możemy iść. Zamurowało mnie , naprawdę.  Powiedziałem jej ,że jej pieniędzy nie chcę ,ale o reszcie pomyślę i dam znać. Zaskoczyła mnie .

To ja juz sie poddaje. Szach i mat

A ona nie prowadzi jakiejs praktyki lekarskiej?

Tak , ma gabinet swój dentystyczny  no i ma specjalizacje w chirurgii zdaje sie szczękowej  (chyba jakos tak ) ludzie do niej z całej Polski przyjeżdżają.
Ona tego nie określiła jako wypłatę tylko pieniądze (jeśli o to ci chodzi Bert )
Js też nie ogarniam.  Kumpel powiedział ,że celowo tak się zachowała żeby uśpić moją czujność.  Byłem pewien że ona się oburzy, zdenerwuje.

Dobre, nawet nie wiesz w czym się specjalizuje żona!? I to jedyna specjalistka na całą Polskę widzę w chirurgii szczękowej big_smile

2,351

Odp: czy kocha ?
wieka napisał/a:
netk53521 napisał/a:
Bert44 napisał/a:

To ja juz sie poddaje. Szach i mat

A ona nie prowadzi jakiejs praktyki lekarskiej?

Tak , ma gabinet swój dentystyczny  no i ma specjalizacje w chirurgii zdaje sie szczękowej  (chyba jakos tak ) ludzie do niej z całej Polski przyjeżdżają.
Ona tego nie określiła jako wypłatę tylko pieniądze (jeśli o to ci chodzi Bert )
Js też nie ogarniam.  Kumpel powiedział ,że celowo tak się zachowała żeby uśpić moją czujność.  Byłem pewien że ona się oburzy, zdenerwuje.

Dobre, nawet nie wiesz w czym się specjalizuje żona!? I to jedyna specjalistka na całą Polskę widzę w chirurgii szczękowej big_smile

Nie mówię że jedyna ,ale czasem coś tam opowiada, że ktoś z Krakowa , z Gniezna raz nawet z Zakopanego byl sie leczyc - a tak to niezbyt mnie jej praca obchodzi .

2,352

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:
wieka napisał/a:
netk53521 napisał/a:

Tak , ma gabinet swój dentystyczny  no i ma specjalizacje w chirurgii zdaje sie szczękowej  (chyba jakos tak ) ludzie do niej z całej Polski przyjeżdżają.
Ona tego nie określiła jako wypłatę tylko pieniądze (jeśli o to ci chodzi Bert )
Js też nie ogarniam.  Kumpel powiedział ,że celowo tak się zachowała żeby uśpić moją czujność.  Byłem pewien że ona się oburzy, zdenerwuje.

Dobre, nawet nie wiesz w czym się specjalizuje żona!? I to jedyna specjalistka na całą Polskę widzę w chirurgii szczękowej big_smile

Nie mówię że jedyna ,ale czasem coś tam opowiada, że ktoś z Krakowa , z Gniezna raz nawet z Zakopanego byl sie leczyc - a tak to niezbyt mnie jej praca obchodzi .

Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, z polecenia ludzie mogą przyjeżdżać do każdego specjalisty z daleka.

2,353

Odp: czy kocha ?
wieka napisał/a:

To wyskoczyłeś jak Filip z konopi…I po co, jak to nic nie zmienia, wszystko macie wspólne, nie ma specjalnie znaczenia na kogo widnieje.
Tym samym powiedziałeś jej, nie mówiąc, że jest szansa na wybaczenie. I pewnie tak będzie, razem na zakupy, razem do szkoły córki, więc praktycznie żyjecie jak białe małżeństwo, jakby się nic specjalnie nie stało.
I dobrze, jesteś na najlepszej drodze, żeby żonie wybaczyć, czas widać leczy rany. Było to do przewidzenia.
Powodzenia.

Na ten moment chce z nią żyć ugodowo . Do córki uważam razem pójść na spotkanie to nic takiego a zakupy były poważne- nowy telewizor więc wolę przy tym być bo się na tym znam . To był mój pomysł tak ją jakoś podejść  , chciałem zobaczyć jej reakcje , dopiero w poniedziałek mam spotkanie z Panią adwokat i jej o tym powiem , nie wiem co ona a to .

2,354 Ostatnio edytowany przez Veldri93 (2025-03-14 20:18:58)

Odp: czy kocha ?

Dziwne to wszystko, już tak miałeś się rozwodzić, od kilku stron się wyprowadzasz, a tu nagle hop na wspólne zakupki z żoneczką jak gdyby nigdy nic. Serio życie Wam się rozwala, ale zakupy poważne bo...telewizor?
I jeszcze te spotkanie exa, a podobno mieszkacie w dużym mieście.
Daj se już spokój, bo tylko niepotrzebnie wydajesz hajs na adwokata a i tak wszyscy wiedza jak to sie skończy

2,355

Odp: czy kocha ?
Veldri93 napisał/a:

Dziwne to wszystko, już tak miałeś się rozwodzić, od kilku stron się wyprowadzasz, a tu nagle hop na wspólne zakupki z żoneczką jak gdyby nigdy nic. Serio życie Wam się rozwala, ale zakupy poważne bo...telewizor?
I jeszcze te spotkanie exa, a podobno mieszkacie w dużym mieście.
Daj se już spokój, bo tylko niepotrzebnie wydajesz hajs na adwokata a i tak wszyscy wiedza jak to sie skończy

Witam ,
Mieszkamy w dość sporym mieście- ale nie jakimś dużym
Mnie też się zdarzało parę razy na niego wpaść,  ale nie zwracałem uwagi zbytnio.  Ja póki nie dojdzie do ostatecznych rozwiązań między nami- wolę się nie szarpać,  ani kłócić. 
A ona się nie zna za bardzo na takich sprawach , wolę przy tym być bo kupi jakiś szajs .

2,356

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:
Veldri93 napisał/a:

Dziwne to wszystko, już tak miałeś się rozwodzić, od kilku stron się wyprowadzasz, a tu nagle hop na wspólne zakupki z żoneczką jak gdyby nigdy nic. Serio życie Wam się rozwala, ale zakupy poważne bo...telewizor?
I jeszcze te spotkanie exa, a podobno mieszkacie w dużym mieście.
Daj se już spokój, bo tylko niepotrzebnie wydajesz hajs na adwokata a i tak wszyscy wiedza jak to sie skończy

Witam ,
Mieszkamy w dość sporym mieście- ale nie jakimś dużym
Mnie też się zdarzało parę razy na niego wpaść,  ale nie zwracałem uwagi zbytnio.  Ja póki nie dojdzie do ostatecznych rozwiązań między nami- wolę się nie szarpać,  ani kłócić. 
A ona się nie zna za bardzo na takich sprawach , wolę przy tym być bo kupi jakiś szajs .


Ale co Cię to obchodzi? Niech kupuje szajs, (nawet szajs na bajki dla dziecka będzie wystarczający - jeśli o to chodzi ) to juz nie powinna być Twoja sprawa po tym jak Cię traktowała i Ty z tego co pisałeś tez już nie planujesz z niego korzystać

2,357

Odp: czy kocha ?
Veldri93 napisał/a:
netk53521 napisał/a:
Veldri93 napisał/a:

Dziwne to wszystko, już tak miałeś się rozwodzić, od kilku stron się wyprowadzasz, a tu nagle hop na wspólne zakupki z żoneczką jak gdyby nigdy nic. Serio życie Wam się rozwala, ale zakupy poważne bo...telewizor?
I jeszcze te spotkanie exa, a podobno mieszkacie w dużym mieście.
Daj se już spokój, bo tylko niepotrzebnie wydajesz hajs na adwokata a i tak wszyscy wiedza jak to sie skończy

Witam ,
Mieszkamy w dość sporym mieście- ale nie jakimś dużym
Mnie też się zdarzało parę razy na niego wpaść,  ale nie zwracałem uwagi zbytnio.  Ja póki nie dojdzie do ostatecznych rozwiązań między nami- wolę się nie szarpać,  ani kłócić. 
A ona się nie zna za bardzo na takich sprawach , wolę przy tym być bo kupi jakiś szajs .


Ale co Cię to obchodzi? Niech kupuje szajs, (nawet szajs na bajki dla dziecka będzie wystarczający - jeśli o to chodzi ) to juz nie powinna być Twoja sprawa po tym jak Cię traktowała i Ty z tego co pisałeś tez już nie planujesz z niego korzystać

Ehh. Nie wiem może nie powinienem z nią iść faktycznie. Pomyślałem że to będzie "praktyczne podejście " . Już sam chyba zaczynam wariować w tym wszystkim.

2,358

Odp: czy kocha ?

Telewizor to raczej tylko pretekst z jej strony, na pewno nie macie tylko jednego telewizora w domu, więc to nie była paląca sprawa.
Było do przewidzenia, że żona będzie tak długo cię urabiała aż urobi. Wie, że jest twoim respiratorem.
Żyjesz w toksycznej relacji, dlatego tak trudno ci odejść, przyzwalasz na brak szacunku i to się nie zmieni. Dajesz się wodzić za nos.
Jak zagrożenie minie, wszystko zostanie po staremu. Dalej będziesz się zastanawiał czy cię kocha. Znowu wrócisz do punktu wyjścia.
Ale nie ma jak to przekonać się na własnej skórze.

2,359

Odp: czy kocha ?

Statystycznie rozpada sie co dziesiaty zwiazek po zdradzie wiec  ten no.

2,360 Ostatnio edytowany przez wieka (2025-03-14 21:20:25)

Odp: czy kocha ?
Bert44 napisał/a:

Statystycznie rozpada sie co dziesiaty zwiazek po zdradzie wiec  ten no.

Żeby to była tylko zdrada, jestem jak najdalej od rozwodów, ale tu Michał nie może liczyć ani na szacunek ani na miłość żony, na której mu tak zależało. Szkoda mi go, bo jest jak dziecko we mgle.
Chyba mało który facet by został w takiej relacji.

2,361

Odp: czy kocha ?
wieka napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Statystycznie rozpada sie co dziesiaty zwiazek po zdradzie wiec  ten no.

Żeby to była tylko zdrada, jestem jak najdalej od rozwodów, ale tu Michał nie może liczyć ani na szacunek ani na miłość żony, na której mu tak zależało. Szkoda mi go.
Chyba mało który facet by został w takiej relacji.

Nigdy nie byłem zdradzony. Przynajmniej mi nie wiadomo smile

Nie potrafilbym zyc z kims kto mnie zdradzil.
A przypadek Michała to taki syf obrzydliwy że hej. Ona sie nawet może starać ale go nie bedzie szanowac. Ale to Michala życie i jego decyzje

2,362

Odp: czy kocha ?
Bert44 napisał/a:
wieka napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Statystycznie rozpada sie co dziesiaty zwiazek po zdradzie wiec  ten no.

Żeby to była tylko zdrada, jestem jak najdalej od rozwodów, ale tu Michał nie może liczyć ani na szacunek ani na miłość żony, na której mu tak zależało. Szkoda mi go.
Chyba mało który facet by został w takiej relacji.

Nie potrafilbym zyc z kims kto mnie zdradzil.

Z tym, że nie możemy mówić co by było gdyby, bo nigdy nie wiemy jak byśmy się zachowali będąc na czyimś miejscu.
Syty nie zrozumie głodnego.

2,363

Odp: czy kocha ?
wieka napisał/a:
Bert44 napisał/a:
wieka napisał/a:

Żeby to była tylko zdrada, jestem jak najdalej od rozwodów, ale tu Michał nie może liczyć ani na szacunek ani na miłość żony, na której mu tak zależało. Szkoda mi go.
Chyba mało który facet by został w takiej relacji.

Nie potrafilbym zyc z kims kto mnie zdradzil.

Z tym, że nie możemy mówić co by było gdyby, bo nigdy nie wiemy jak byśmy się zachowali będąc na czyimś miejscu.
Syty nie zrozumie głodnego.

Dlatego byl moj wstep że nigdy tego nie zaznałam

2,364 Ostatnio edytowany przez wieka (2025-03-14 21:42:30)

Odp: czy kocha ?
Bert44 napisał/a:
wieka napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Nie potrafilbym zyc z kims kto mnie zdradzil.

Z tym, że nie możemy mówić co by było gdyby, bo nigdy nie wiemy jak byśmy się zachowali będąc na czyimś miejscu.
Syty nie zrozumie głodnego.

Dlatego byl moj wstep że nigdy tego nie zaznałam

Tak, ale już założyłeś, żebyś nie mógł żyć z taką osobą :)

2,365 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-03-14 21:46:51)

Odp: czy kocha ?
wieka napisał/a:
Bert44 napisał/a:
wieka napisał/a:

Z tym, że nie możemy mówić co by było gdyby, bo nigdy nie wiemy jak byśmy się zachowali będąc na czyimś miejscu.
Syty nie zrozumie głodnego.

Dlatego byl moj wstep że nigdy tego nie zaznałam

Tak, ale już założyłeś, żebyś nie mógł żyć z taką osobą smile

Na dzien dzisiejszy tak uwazam smile

A jakby sie wydarzyło to dam Ci znac czy zmienilem zdanie

2,366

Odp: czy kocha ?
Bert44 napisał/a:
wieka napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Dlatego byl moj wstep że nigdy tego nie zaznałam

Tak, ale już założyłeś, żebyś nie mógł żyć z taką osobą smile

Na dzien dzisiejszy tak uwazam smile

A jakby sie wydarzyło to dam Ci znac czy zmienilem zdanie

big_smile
Nie zrozumiałeś mnie, chodzi mi o to, że my dopiero dopiero wiemy jak się zachowamy jeżeli coś nas dotknie.

2,367

Odp: czy kocha ?
wieka napisał/a:
Bert44 napisał/a:
wieka napisał/a:

Tak, ale już założyłeś, żebyś nie mógł żyć z taką osobą smile

Na dzien dzisiejszy tak uwazam smile

A jakby sie wydarzyło to dam Ci znac czy zmienilem zdanie

big_smile
Nie zrozumiałeś mnie, chodzi mi o to, że my dopiero dopiero wiemy jak się zachowamy jeżeli coś nas dotknie.

Dokladnie tak zrozumialem. Masz racje powinienem napisać: wydaje mi się że nie mógłbym być z koms kto zdradzil

2,368

Odp: czy kocha ?

A ja byłem taki zadowolony z siebie , że te mieszkania i dom na mnie będą - że mi się udało jakoś ją podejść.. Z mojej perspektywy - to ja myślałem ,że dobrze z nią postępuję ...

2,369

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

A ja byłem taki zadowolony z siebie , że te mieszkania i dom na mnie będą - że mi się udało jakoś ją podejść.. Z mojej perspektywy - to ja myślałem ,że dobrze z nią postępuję ...

Poza tym dalej wierzysz w każde jej słowo.
A jak tam terapia? Powinieneś z terapeutą pracować też nad podniesieniem swojej wartości.

2,370

Odp: czy kocha ?
wieka napisał/a:
netk53521 napisał/a:

A ja byłem taki zadowolony z siebie , że te mieszkania i dom na mnie będą - że mi się udało jakoś ją podejść.. Z mojej perspektywy - to ja myślałem ,że dobrze z nią postępuję ...

Poza tym dalej wierzysz w każde jej słowo.
A jak tam terapia? Powinieneś z terapeutą pracować też nad podniesieniem swojej wartości.


No z terapią mi idzie tak jakoś nijak - terapeuta mówi coś takiego : że sam siebie blokuję , ostatnio porównał to do czegoś takiego (on to wymyślił żebyście się nie śmiali) że jestem jak taki chłopiec  stojący za szybą cukierni - chcący ciastko , mający na nie pieniądze  - więc wystarczy tylko wejść - ale ja tego nie robię bo myślę ,że na nie nie zasługuję - i tak nie do końca się z tym zgadzam - to chyba raczej stwierdzenie 'na wyrost' . Nie mam aż tak niskiej samooceny. Mówię mu a on : to czemu pozwalasz żonie na kontrolowanie całej sytuacji czemu znów ona 'zasiada za kierownicą' (kiedyś to porównał do jazdy samochodem) a ty znów siadasz z tyłu . Mówił ,że żona zna mnie niemal na pamięć i że 'bezszelestnie znów wkracza w swoje rejony władzy' dając mi niewielką ułudę sprawczości bo wie ,że tyle mnie zadowoli - i że ja już nie do końca potrafię ' samodzielnie myśleć' ,że tak naprawdę 'podświadomie sabotuję rozstanie' bo  to niby wszystko miało być z mojej strony tylko próbą 'uderzenia po męsku pięścią w stół' - i niby nie po to ,żeby się rozstać - tylko żeby żona ujrzała we mnie  prawdziwego mężczyznę - i pokochała bardziej niż kocha exa -  i że niby wyszło z tego wszystkiego tylko jakieś chaotyczne odpędzanie muchy - i że za jakiś czas być może to żona tak walnie w ten stół swoją pięścią ,że ja się nie podniosę  (ogólnie dużoooo pisania bo on sporo takich rzeczy mówi - a ja się z nim nie do końca zgadzam). Mówię mu : że w sprawie rozstania 'idę swoim tempem , swoją drogą' a on mi na to - idziesz swoim tempem to prawda , ale to tylko okrężna droga prosto do żony (uważam ,że jak na terapeutę to jest dość 'ostry' - nie żebym oczekiwał głaskania - ale chyba on sam złapał jakąś dziwną perspektywę)

2,371 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-03-14 23:44:27)

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:
wieka napisał/a:
netk53521 napisał/a:

A ja byłem taki zadowolony z siebie , że te mieszkania i dom na mnie będą - że mi się udało jakoś ją podejść.. Z mojej perspektywy - to ja myślałem ,że dobrze z nią postępuję ...

Poza tym dalej wierzysz w każde jej słowo.
A jak tam terapia? Powinieneś z terapeutą pracować też nad podniesieniem swojej wartości.


No z terapią mi idzie tak jakoś nijak - terapeuta mówi coś takiego : że sam siebie blokuję , ostatnio porównał to do czegoś takiego (on to wymyślił żebyście się nie śmiali) że jestem jak taki chłopiec  stojący za szybą cukierni - chcący ciastko , mający na nie pieniądze  - więc wystarczy tylko wejść - ale ja tego nie robię bo myślę ,że na nie nie zasługuję - i tak nie do końca się z tym zgadzam - to chyba raczej stwierdzenie 'na wyrost' . Nie mam aż tak niskiej samooceny. Mówię mu a on : to czemu pozwalasz żonie na kontrolowanie całej sytuacji czemu znów ona 'zasiada za kierownicą' (kiedyś to porównał do jazdy samochodem) a ty znów siadasz z tyłu . Mówił ,że żona zna mnie niemal na pamięć i że 'bezszelestnie znów wkracza w swoje rejony władzy' dając mi niewielką ułudę sprawczości bo wie ,że tyle mnie zadowoli - i że ja już nie do końca potrafię ' samodzielnie myśleć' ,że tak naprawdę 'podświadomie sabotuję rozstanie' bo  to niby wszystko miało być z mojej strony tylko próbą 'uderzenia po męsku pięścią w stół' - i niby nie po to ,żeby się rozstać - tylko żeby żona ujrzała we mnie  prawdziwego mężczyznę - i pokochała bardziej niż kocha exa -  i że niby wyszło z tego wszystkiego tylko jakieś chaotyczne odpędzanie muchy - i że za jakiś czas być może to żona tak walnie w ten stół swoją pięścią ,że ja się nie podniosę  (ogólnie dużoooo pisania bo on sporo takich rzeczy mówi - a ja się z nim nie do końca zgadzam). Mówię mu : że w sprawie rozstania 'idę swoim tempem , swoją drogą' a on mi na to - idziesz swoim tempem to prawda , ale to tylko okrężna droga prosto do żony (uważam ,że jak na terapeutę to jest dość 'ostry' - nie żebym oczekiwał głaskania - ale chyba on sam złapał jakąś dziwną perspektywę)

Troche dziwne jak terapeuta jak doradca  mowi co i jak. Raczej powinien Cie doprowadzic do do tego zebys sam wyciagal wnioski. Rozmowa, pytaniami, zmuszeniem do spojrzenia dlaczego Ty robisz tak czy tak.

2,372

Odp: czy kocha ?
Bert44 napisał/a:
netk53521 napisał/a:
wieka napisał/a:

Poza tym dalej wierzysz w każde jej słowo.
A jak tam terapia? Powinieneś z terapeutą pracować też nad podniesieniem swojej wartości.


No z terapią mi idzie tak jakoś nijak - terapeuta mówi coś takiego : że sam siebie blokuję , ostatnio porównał to do czegoś takiego (on to wymyślił żebyście się nie śmiali) że jestem jak taki chłopiec  stojący za szybą cukierni - chcący ciastko , mający na nie pieniądze  - więc wystarczy tylko wejść - ale ja tego nie robię bo myślę ,że na nie nie zasługuję - i tak nie do końca się z tym zgadzam - to chyba raczej stwierdzenie 'na wyrost' . Nie mam aż tak niskiej samooceny. Mówię mu a on : to czemu pozwalasz żonie na kontrolowanie całej sytuacji czemu znów ona 'zasiada za kierownicą' (kiedyś to porównał do jazdy samochodem) a ty znów siadasz z tyłu . Mówił ,że żona zna mnie niemal na pamięć i że 'bezszelestnie znów wkracza w swoje rejony władzy' dając mi niewielką ułudę sprawczości bo wie ,że tyle mnie zadowoli - i że ja już nie do końca potrafię ' samodzielnie myśleć' ,że tak naprawdę 'podświadomie sabotuję rozstanie' bo  to niby wszystko miało być z mojej strony tylko próbą 'uderzenia po męsku pięścią w stół' - i niby nie po to ,żeby się rozstać - tylko żeby żona ujrzała we mnie  prawdziwego mężczyznę - i pokochała bardziej niż kocha exa -  i że niby wyszło z tego wszystkiego tylko jakieś chaotyczne odpędzanie muchy - i że za jakiś czas być może to żona tak walnie w ten stół swoją pięścią ,że ja się nie podniosę  (ogólnie dużoooo pisania bo on sporo takich rzeczy mówi - a ja się z nim nie do końca zgadzam). Mówię mu : że w sprawie rozstania 'idę swoim tempem , swoją drogą' a on mi na to - idziesz swoim tempem to prawda , ale to tylko okrężna droga prosto do żony (uważam ,że jak na terapeutę to jest dość 'ostry' - nie żebym oczekiwał głaskania - ale chyba on sam złapał jakąś dziwną perspektywę)

Troche dziwne jak terapeuta mowi co i jak. Raczej powinien Cie doprowadzic do do tego zebys sam wyciagal wnioski

On cały czas mi mówi ,że ja ' nie mam swojej perspektywy' - że niby jak gadam to skupiam się na emocjach żony , że  wyczuwa we mnie jakiś strach silny wewnętrzny i że ja niby nie chcę tej skorupy przebić bo boję się innego życia. On mówi ,że już jestem trochę na terapii - ale to trochę wygląda - jakbym robił krok do przodu a potem trzy do tylu .
Ja nie wiem ,może ja mu coś źle tam gadam. .

2,373

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:
Bert44 napisał/a:
netk53521 napisał/a:

No z terapią mi idzie tak jakoś nijak - terapeuta mówi coś takiego : że sam siebie blokuję , ostatnio porównał to do czegoś takiego (on to wymyślił żebyście się nie śmiali) że jestem jak taki chłopiec  stojący za szybą cukierni - chcący ciastko , mający na nie pieniądze  - więc wystarczy tylko wejść - ale ja tego nie robię bo myślę ,że na nie nie zasługuję - i tak nie do końca się z tym zgadzam - to chyba raczej stwierdzenie 'na wyrost' . Nie mam aż tak niskiej samooceny. Mówię mu a on : to czemu pozwalasz żonie na kontrolowanie całej sytuacji czemu znów ona 'zasiada za kierownicą' (kiedyś to porównał do jazdy samochodem) a ty znów siadasz z tyłu . Mówił ,że żona zna mnie niemal na pamięć i że 'bezszelestnie znów wkracza w swoje rejony władzy' dając mi niewielką ułudę sprawczości bo wie ,że tyle mnie zadowoli - i że ja już nie do końca potrafię ' samodzielnie myśleć' ,że tak naprawdę 'podświadomie sabotuję rozstanie' bo  to niby wszystko miało być z mojej strony tylko próbą 'uderzenia po męsku pięścią w stół' - i niby nie po to ,żeby się rozstać - tylko żeby żona ujrzała we mnie  prawdziwego mężczyznę - i pokochała bardziej niż kocha exa -  i że niby wyszło z tego wszystkiego tylko jakieś chaotyczne odpędzanie muchy - i że za jakiś czas być może to żona tak walnie w ten stół swoją pięścią ,że ja się nie podniosę  (ogólnie dużoooo pisania bo on sporo takich rzeczy mówi - a ja się z nim nie do końca zgadzam). Mówię mu : że w sprawie rozstania 'idę swoim tempem , swoją drogą' a on mi na to - idziesz swoim tempem to prawda , ale to tylko okrężna droga prosto do żony (uważam ,że jak na terapeutę to jest dość 'ostry' - nie żebym oczekiwał głaskania - ale chyba on sam złapał jakąś dziwną perspektywę)

Troche dziwne jak terapeuta mowi co i jak. Raczej powinien Cie doprowadzic do do tego zebys sam wyciagal wnioski

On cały czas mi mówi ,że ja ' nie mam swojej perspektywy' - że niby jak gadam to skupiam się na emocjach żony , że  wyczuwa we mnie jakiś strach silny wewnętrzny i że ja niby nie chcę tej skorupy przebić bo boję się innego życia. On mówi ,że już jestem trochę na terapii - ale to trochę wygląda - jakbym robił krok do przodu a potem trzy do tylu .
Ja nie wiem ,może ja mu coś źle tam gadam. .


No ja mysle, że on po prostu widzi to co my wszyscy....od początku w głębi ducha nie chciałes odchodzić i teraz też pewnie podświadomie marzysz, że żona już na zawsze sie zmieni i nagle jej będzie zależeć za dwoje. I wbrew pozorom bardzo Cie cieszą wszelkie jej oznaki zaangażowania teraz. Być może to tez jest powód dlaczego nie chcesz powiedzieć prawdy rodzinie, bo liczysz ze się jeszcze poskleja.  Tylko co jesli ona po prostu teraz czuje się zagrożona, a za rok wszystko będzie "po staremu". Udźwigniesz tą niepewność, gdy znów zobaczys,z ze z kimś pisze albo jedzie znowu z " koleżankami" na wakacje?

2,374

Odp: czy kocha ?
Veldri93 napisał/a:
netk53521 napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Troche dziwne jak terapeuta mowi co i jak. Raczej powinien Cie doprowadzic do do tego zebys sam wyciagal wnioski

On cały czas mi mówi ,że ja ' nie mam swojej perspektywy' - że niby jak gadam to skupiam się na emocjach żony , że  wyczuwa we mnie jakiś strach silny wewnętrzny i że ja niby nie chcę tej skorupy przebić bo boję się innego życia. On mówi ,że już jestem trochę na terapii - ale to trochę wygląda - jakbym robił krok do przodu a potem trzy do tylu .
Ja nie wiem ,może ja mu coś źle tam gadam. .


No ja mysle, że on po prostu widzi to co my wszyscy....od początku w głębi ducha nie chciałes odchodzić i teraz też pewnie podświadomie marzysz, że żona już na zawsze sie zmieni i nagle jej będzie zależeć za dwoje. I wbrew pozorom bardzo Cie cieszą wszelkie jej oznaki zaangażowania teraz. Być może to tez jest powód dlaczego nie chcesz powiedzieć prawdy rodzinie, bo liczysz ze się jeszcze poskleja.  Tylko co jesli ona po prostu teraz czuje się zagrożona, a za rok wszystko będzie "po staremu". Udźwigniesz tą niepewność, gdy znów zobaczys,z ze z kimś pisze albo jedzie znowu z " koleżankami" na wakacje?

Mówię Wam  a raczej piszę ,że zdaję sobie sprawę z tego wszystkiego - z tego ostatniego zdania Veldri też - tylko mam swoje tempo - powoli , ale jakoś to wszystko przeprowadzę.

2,375

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:
wieka napisał/a:
netk53521 napisał/a:

A ja byłem taki zadowolony z siebie , że te mieszkania i dom na mnie będą - że mi się udało jakoś ją podejść.. Z mojej perspektywy - to ja myślałem ,że dobrze z nią postępuję ...

Poza tym dalej wierzysz w każde jej słowo.
A jak tam terapia? Powinieneś z terapeutą pracować też nad podniesieniem swojej wartości.


No z terapią mi idzie tak jakoś nijak - terapeuta mówi coś takiego : że sam siebie blokuję , ostatnio porównał to do czegoś takiego (on to wymyślił żebyście się nie śmiali) że jestem jak taki chłopiec  stojący za szybą cukierni - chcący ciastko , mający na nie pieniądze  - więc wystarczy tylko wejść - ale ja tego nie robię bo myślę ,że na nie nie zasługuję - i tak nie do końca się z tym zgadzam - to chyba raczej stwierdzenie 'na wyrost' . Nie mam aż tak niskiej samooceny. Mówię mu a on : to czemu pozwalasz żonie na kontrolowanie całej sytuacji czemu znów ona 'zasiada za kierownicą' (kiedyś to porównał do jazdy samochodem) a ty znów siadasz z tyłu . Mówił ,że żona zna mnie niemal na pamięć i że 'bezszelestnie znów wkracza w swoje rejony władzy' dając mi niewielką ułudę sprawczości bo wie ,że tyle mnie zadowoli - i że ja już nie do końca potrafię ' samodzielnie myśleć' ,że tak naprawdę 'podświadomie sabotuję rozstanie' bo  to niby wszystko miało być z mojej strony tylko próbą 'uderzenia po męsku pięścią w stół' - i niby nie po to ,żeby się rozstać - tylko żeby żona ujrzała we mnie  prawdziwego mężczyznę - i pokochała bardziej niż kocha exa -  i że niby wyszło z tego wszystkiego tylko jakieś chaotyczne odpędzanie muchy - i że za jakiś czas być może to żona tak walnie w ten stół swoją pięścią ,że ja się nie podniosę  (ogólnie dużoooo pisania bo on sporo takich rzeczy mówi - a ja się z nim nie do końca zgadzam). Mówię mu : że w sprawie rozstania 'idę swoim tempem , swoją drogą' a on mi na to - idziesz swoim tempem to prawda , ale to tylko okrężna droga prosto do żony (uważam ,że jak na terapeutę to jest dość 'ostry' - nie żebym oczekiwał głaskania - ale chyba on sam złapał jakąś dziwną perspektywę)

Ja się z nim zgadzam, zresztą w tym stylu piszemy ci od dawna.
Jesteś jaki jesteś, terapia cię nie zmieni, choć powinna trochę myślenie, ale to za mało, żeby wpłynąć na twoją percepcję czy decyzyjność.
Dlatego też nie możesz robić nic wbrew sobie, rób jak czujesz, sam musisz się przekonać metodą prób i błędów jaki kierunek dla ciebie odpowiedni, zawsze możesz zawrócić.

2,376 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2025-03-15 00:14:51)

Odp: czy kocha ?
wieka napisał/a:
netk53521 napisał/a:
wieka napisał/a:

Poza tym dalej wierzysz w każde jej słowo.
A jak tam terapia? Powinieneś z terapeutą pracować też nad podniesieniem swojej wartości.


No z terapią mi idzie tak jakoś nijak - terapeuta mówi coś takiego : że sam siebie blokuję , ostatnio porównał to do czegoś takiego (on to wymyślił żebyście się nie śmiali) że jestem jak taki chłopiec  stojący za szybą cukierni - chcący ciastko , mający na nie pieniądze  - więc wystarczy tylko wejść - ale ja tego nie robię bo myślę ,że na nie nie zasługuję - i tak nie do końca się z tym zgadzam - to chyba raczej stwierdzenie 'na wyrost' . Nie mam aż tak niskiej samooceny. Mówię mu a on : to czemu pozwalasz żonie na kontrolowanie całej sytuacji czemu znów ona 'zasiada za kierownicą' (kiedyś to porównał do jazdy samochodem) a ty znów siadasz z tyłu . Mówił ,że żona zna mnie niemal na pamięć i że 'bezszelestnie znów wkracza w swoje rejony władzy' dając mi niewielką ułudę sprawczości bo wie ,że tyle mnie zadowoli - i że ja już nie do końca potrafię ' samodzielnie myśleć' ,że tak naprawdę 'podświadomie sabotuję rozstanie' bo  to niby wszystko miało być z mojej strony tylko próbą 'uderzenia po męsku pięścią w stół' - i niby nie po to ,żeby się rozstać - tylko żeby żona ujrzała we mnie  prawdziwego mężczyznę - i pokochała bardziej niż kocha exa -  i że niby wyszło z tego wszystkiego tylko jakieś chaotyczne odpędzanie muchy - i że za jakiś czas być może to żona tak walnie w ten stół swoją pięścią ,że ja się nie podniosę  (ogólnie dużoooo pisania bo on sporo takich rzeczy mówi - a ja się z nim nie do końca zgadzam). Mówię mu : że w sprawie rozstania 'idę swoim tempem , swoją drogą' a on mi na to - idziesz swoim tempem to prawda , ale to tylko okrężna droga prosto do żony (uważam ,że jak na terapeutę to jest dość 'ostry' - nie żebym oczekiwał głaskania - ale chyba on sam złapał jakąś dziwną perspektywę)

Ja się z nim zgadzam, zresztą w tym stylu piszemy ci od dawna.
Jesteś jaki jesteś, terapia cię nie zmieni, choć powinna trochę myślenie, ale to za mało, żeby wpłynąć na twoją percepcję czy decyzyjność.
Dlatego też nie możesz robić nic wbrew sobie, rób jak czujesz, sam musisz się przekonać metodą prób i błędów jaki kierunek dla ciebie odpowiedni, zawsze możesz zawrócić.

Przede wszystkim terapeuta powinien dotrzec do zrodla. Dlaczego Michal daje sie ponizac i w tym tkwi. Dlaczego boi sie zmiany i krzywdzi sam siebie. On nie ma latac dziur jakos tam tylko znakezc przyczyny i nad tym pracowac. A jak prsepracuje to sam podejmie decyzje. Ale swiadome. W jakim nurcie terapia?

2,377

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:
Bert44 napisał/a:
netk53521 napisał/a:

No z terapią mi idzie tak jakoś nijak - terapeuta mówi coś takiego : że sam siebie blokuję , ostatnio porównał to do czegoś takiego (on to wymyślił żebyście się nie śmiali) że jestem jak taki chłopiec  stojący za szybą cukierni - chcący ciastko , mający na nie pieniądze  - więc wystarczy tylko wejść - ale ja tego nie robię bo myślę ,że na nie nie zasługuję - i tak nie do końca się z tym zgadzam - to chyba raczej stwierdzenie 'na wyrost' . Nie mam aż tak niskiej samooceny. Mówię mu a on : to czemu pozwalasz żonie na kontrolowanie całej sytuacji czemu znów ona 'zasiada za kierownicą' (kiedyś to porównał do jazdy samochodem) a ty znów siadasz z tyłu . Mówił ,że żona zna mnie niemal na pamięć i że 'bezszelestnie znów wkracza w swoje rejony władzy' dając mi niewielką ułudę sprawczości bo wie ,że tyle mnie zadowoli - i że ja już nie do końca potrafię ' samodzielnie myśleć' ,że tak naprawdę 'podświadomie sabotuję rozstanie' bo  to niby wszystko miało być z mojej strony tylko próbą 'uderzenia po męsku pięścią w stół' - i niby nie po to ,żeby się rozstać - tylko żeby żona ujrzała we mnie  prawdziwego mężczyznę - i pokochała bardziej niż kocha exa -  i że niby wyszło z tego wszystkiego tylko jakieś chaotyczne odpędzanie muchy - i że za jakiś czas być może to żona tak walnie w ten stół swoją pięścią ,że ja się nie podniosę  (ogólnie dużoooo pisania bo on sporo takich rzeczy mówi - a ja się z nim nie do końca zgadzam). Mówię mu : że w sprawie rozstania 'idę swoim tempem , swoją drogą' a on mi na to - idziesz swoim tempem to prawda , ale to tylko okrężna droga prosto do żony (uważam ,że jak na terapeutę to jest dość 'ostry' - nie żebym oczekiwał głaskania - ale chyba on sam złapał jakąś dziwną perspektywę)

Troche dziwne jak terapeuta mowi co i jak. Raczej powinien Cie doprowadzic do do tego zebys sam wyciagal wnioski

On cały czas mi mówi ,że ja ' nie mam swojej perspektywy' - że niby jak gadam to skupiam się na emocjach żony , że  wyczuwa we mnie jakiś strach silny wewnętrzny i że ja niby nie chcę tej skorupy przebić bo boję się innego życia. On mówi ,że już jestem trochę na terapii - ale to trochę wygląda - jakbym robił krok do przodu a potem trzy do tylu .
Ja nie wiem ,może ja mu coś źle tam gadam. .

Trochę to, co napisałeś tak brzmi, jakby celem terapii było rozstanie z żoną, a to z kolei wydaje mi się celem nie najlepiej ustawionym. Bez w względu na opinię i zdanie całego świata, terapeuty, forumowiczów to  ty sam masz tego rozstania chcieć. Bo Ty poniesiesz jego konsekwencje. Tak jak opisujesz te rozmowy w terapii to brzmi, jakby terapeuta zarzucał ci, że nie wystarczająco się starasz zrealizować cel pt. "rozstać się z żoną", a na zdrowy rozum biorąc to chyba ważniejsze w terapii  byłoby dojście do tego, czy ty tego rozstania chcesz.  Jak już będziesz pewien, że chcesz to się rozstaniesz. Jeśli będziesz.
Boisz się - byłbyś nienormalny, gdybyś się nie bał zmiany na taką skalę i tak wieloaspektowej, na dodatek bez gwarancji nijakiej, że będzie super i wspaniale. 
Porównanie z cukiernią i ciastkiem jest moim zdaniem bardzo, bardzo kulawe - bo nie stoisz przed cukiernią z pieniędzmi na znane ciastko w kieszeni tylko nad zbiornikiem z wodą, w którą masz (ewentualnie) wskoczyć wcale nie będąc pewnym, czy jest on wystarczająco głęboki i czy dno ma bezpieczne.  Masz pełne prawo się bać. Zwłaszcza że nie jest tak, że dogania cię właśnie stado rozjuszonych rottweilerów i albo skoczysz albo niechybnie cię rozszarpią, bezpośrednie zagrożenie życia, zdrowia i podstaw ekonomicznego bytu w twojej sytuacji nie występują.

2,378

Odp: czy kocha ?
Bert44 napisał/a:
wieka napisał/a:
netk53521 napisał/a:

No z terapią mi idzie tak jakoś nijak - terapeuta mówi coś takiego : że sam siebie blokuję , ostatnio porównał to do czegoś takiego (on to wymyślił żebyście się nie śmiali) że jestem jak taki chłopiec  stojący za szybą cukierni - chcący ciastko , mający na nie pieniądze  - więc wystarczy tylko wejść - ale ja tego nie robię bo myślę ,że na nie nie zasługuję - i tak nie do końca się z tym zgadzam - to chyba raczej stwierdzenie 'na wyrost' . Nie mam aż tak niskiej samooceny. Mówię mu a on : to czemu pozwalasz żonie na kontrolowanie całej sytuacji czemu znów ona 'zasiada za kierownicą' (kiedyś to porównał do jazdy samochodem) a ty znów siadasz z tyłu . Mówił ,że żona zna mnie niemal na pamięć i że 'bezszelestnie znów wkracza w swoje rejony władzy' dając mi niewielką ułudę sprawczości bo wie ,że tyle mnie zadowoli - i że ja już nie do końca potrafię ' samodzielnie myśleć' ,że tak naprawdę 'podświadomie sabotuję rozstanie' bo  to niby wszystko miało być z mojej strony tylko próbą 'uderzenia po męsku pięścią w stół' - i niby nie po to ,żeby się rozstać - tylko żeby żona ujrzała we mnie  prawdziwego mężczyznę - i pokochała bardziej niż kocha exa -  i że niby wyszło z tego wszystkiego tylko jakieś chaotyczne odpędzanie muchy - i że za jakiś czas być może to żona tak walnie w ten stół swoją pięścią ,że ja się nie podniosę  (ogólnie dużoooo pisania bo on sporo takich rzeczy mówi - a ja się z nim nie do końca zgadzam). Mówię mu : że w sprawie rozstania 'idę swoim tempem , swoją drogą' a on mi na to - idziesz swoim tempem to prawda , ale to tylko okrężna droga prosto do żony (uważam ,że jak na terapeutę to jest dość 'ostry' - nie żebym oczekiwał głaskania - ale chyba on sam złapał jakąś dziwną perspektywę)

Ja się z nim zgadzam, zresztą w tym stylu piszemy ci od dawna.
Jesteś jaki jesteś, terapia cię nie zmieni, choć powinna trochę myślenie, ale to za mało, żeby wpłynąć na twoją percepcję czy decyzyjność.
Dlatego też nie możesz robić nic wbrew sobie, rób jak czujesz, sam musisz się przekonać metodą prób i błędów jaki kierunek dla ciebie odpowiedni, zawsze możesz zawrócić.

Przede wszystkim terapeuta powinien dotrzec do zrodla. Dlaczego Michal daje sie ponizac i w tym tkwi. Dlaczego boi sie zmiany i krzywdzi sam siebie. On nie ma latac dziur jakos tam tylko znakezc przyczyny i nad tym pracowac. A jak prsepracuje to sam podejmie decyzje. Ale swiadome. W jakim nurcie terapia?

Nie znam się na terapiach ale na pewno musiałaby być w jakimś nurcie odpowiednim. Tylko skąd Michał ma wiedzieć w jakim… Choć ktoś mu polecał w jakim nurcie powinna być ta terapia.
A na to pytanie dlaczego Michał jest jaki jest to trzeba by „zapytać” genów i wychowania, więc od dzieciństwa by trzeba zacząć.
Dlatego Michał dobrze jakbyś miał terapię w tym polecanym tu nurcie.

2,379

Odp: czy kocha ?
wieka napisał/a:
Bert44 napisał/a:
wieka napisał/a:

Ja się z nim zgadzam, zresztą w tym stylu piszemy ci od dawna.
Jesteś jaki jesteś, terapia cię nie zmieni, choć powinna trochę myślenie, ale to za mało, żeby wpłynąć na twoją percepcję czy decyzyjność.
Dlatego też nie możesz robić nic wbrew sobie, rób jak czujesz, sam musisz się przekonać metodą prób i błędów jaki kierunek dla ciebie odpowiedni, zawsze możesz zawrócić.

Przede wszystkim terapeuta powinien dotrzec do zrodla. Dlaczego Michal daje sie ponizac i w tym tkwi. Dlaczego boi sie zmiany i krzywdzi sam siebie. On nie ma latac dziur jakos tam tylko znakezc przyczyny i nad tym pracowac. A jak prsepracuje to sam podejmie decyzje. Ale swiadome. W jakim nurcie terapia?

Nie znam się na terapiach ale na pewno musiałaby być w jakimś nurcie odpowiednim. Tylko skąd Michał ma wiedzieć w jakim… Choć ktoś mu polecał w jakim nurcie powinna być ta terapia.
A na to pytanie dlaczego Michał jest jaki jest to trzeba by „zapytać” genów i wychowania, więc od dzieciństwa by trzeba zacząć.
Dlatego Michał dobrze jakbyś miał terapię w tym polecanym tu nurcie.

Dokladnie. Zrodlo

2,380

Odp: czy kocha ?

Dlaczego myślicie ,że daję się poniżać? ja myślę , że przejmuję w końcu kontrolę nad sytuacją.

2,381

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

Dlaczego myślicie ,że daję się poniżać? ja myślę , że przejmuję w końcu kontrolę nad sytuacją.

No i co zrobiles dla tej kontroli?

2,382

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

Dlaczego myślicie ,że daję się poniżać? ja myślę , że przejmuję w końcu kontrolę nad sytuacją.

Pozornie. Mówimy o wszystkich latach małżeństwa, a nie tylko obecnej sytuacji.

Co myślisz o zmianie terapeuty, bo ten obecny postawił diagnozę ale co po niej, a tu chodzi o znalezienie przyczyny twojego pogubienia.

2,383

Odp: czy kocha ?
wieka napisał/a:
netk53521 napisał/a:

Dlaczego myślicie ,że daję się poniżać? ja myślę , że przejmuję w końcu kontrolę nad sytuacją.

Pozornie. Mówimy o wszystkich latach małżeństwa, a nie tylko obecnej sytuacji.

Co myślisz o zmianie terapeuty, bo ten obecny postawił diagnozę ale co po niej, a tu chodzi o znalezienie przyczyny twojego pogubienia.

dobry wieczór Wieka ,
ale czy on źle mówi? musze wziąć się w garść - chodzę dookoła sprawy od tak dawna - a większość facetów już by to wszystko załatwiła.
Czasem myślę ,że ten terapeuta jest trochę jakby uprzedzony do kobiet - tak czasem 'wybrzmiewa' ale - sam nie jestem terapeutą , to nie wiem...
Zmieniłem dzięki niemu nastawienie - zrozumiałem ,że ona mnie nie kocha , i pewnie i tak odejdzie jak córka 'wyleci z gniazda' - nie mogę już nią żyć , muszę zacząć działać , pewnie z kolejnej terapii w innym nurcie dowiem się tego samego..
Nie można kochać dwóch jednocześnie - ja jestem jej mężem - ja byłem jej wierny -  choć też mogłem ulec pokusom.  Ona teraz się zmieniła o 180 stopni (albo pozoruję zmianę) .  Ale nie zaufam jej choć ona cały czas próbuję - muszę skupić się na sobie i swojej psychice.

2,384

Odp: czy kocha ?
Julia life in UK napisał/a:
netk53521 napisał/a:

Dlaczego myślicie ,że daję się poniżać? ja myślę , że przejmuję w końcu kontrolę nad sytuacją.

No i co zrobiles dla tej kontroli?

Julio ,
jeśli mógłbym - tak poza tematem - masz świadomość ,że twój nick zawiera dość oczywisty błąd ? Nie zawiera przedimka 'the' ? Chyba ,że był to celowy zabieg - wtedy rozumiem.

2,385

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:
Julia life in UK napisał/a:
netk53521 napisał/a:

Dlaczego myślicie ,że daję się poniżać? ja myślę , że przejmuję w końcu kontrolę nad sytuacją.

No i co zrobiles dla tej kontroli?

Julio ,
jeśli mógłbym - tak poza tematem - masz świadomość ,że twój nick zawiera dość oczywisty błąd ? Nie zawiera przedimka 'the' ? Chyba ,że był to celowy zabieg - wtedy rozumiem.

Tak wiem,ze ma błąd  big_smile

2,386

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:
wieka napisał/a:
netk53521 napisał/a:

Dlaczego myślicie ,że daję się poniżać? ja myślę , że przejmuję w końcu kontrolę nad sytuacją.

Pozornie. Mówimy o wszystkich latach małżeństwa, a nie tylko obecnej sytuacji.

Co myślisz o zmianie terapeuty, bo ten obecny postawił diagnozę ale co po niej, a tu chodzi o znalezienie przyczyny twojego pogubienia.

dobry wieczór Wieka ,
ale czy on źle mówi? musze wziąć się w garść - chodzę dookoła sprawy od tak dawna - a większość facetów już by to wszystko załatwiła.
Czasem myślę ,że ten terapeuta jest trochę jakby uprzedzony do kobiet - tak czasem 'wybrzmiewa' ale - sam nie jestem terapeutą , to nie wiem...
Zmieniłem dzięki niemu nastawienie - zrozumiałem ,że ona mnie nie kocha , i pewnie i tak odejdzie jak córka 'wyleci z gniazda' - nie mogę już nią żyć , muszę zacząć działać , pewnie z kolejnej terapii w innym nurcie dowiem się tego samego..
Nie można kochać dwóch jednocześnie - ja jestem jej mężem - ja byłem jej wierny -  choć też mogłem ulec pokusom.  Ona teraz się zmieniła o 180 stopni (albo pozoruję zmianę) .  Ale nie zaufam jej choć ona cały czas próbuję - muszę skupić się na sobie i swojej psychice.

Przecież pisałam, że ja się zgadzam z jego oceną, ale to jest za mało, bo trzeba zacząć od dzieciństwa żeby zrozumieć siebie. Bo dzieciństwo rzutuje na całe nasze życie, a u ciebie widać nie było normalne, skoro nie masz dobrych relacji z ojcem. Dlaczego?
Ona gra na siebie , więc się nie dziw. Twoje uczucia ma gdzieś…

2,387 Ostatnio edytowany przez Giaa2 (2025-03-16 15:18:29)

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

Nie można kochać dwóch jednocześnie - ja jestem jej mężem - ja byłem jej wierny -  choć też mogłem ulec pokusom.  Ona teraz się zmieniła o 180 stopni (albo pozoruję zmianę) .  Ale nie zaufam jej choć ona cały czas próbuję - muszę skupić się na sobie i swojej psychice.


No i dobrze. Wreszcie jakieś prawdziwe postępy w twojej perspektywie na tą całą sytuację. Wczesniej miałes bielmo na oczach.
Za jakiś czas zrozumiesz, ze ty tez jej nie kochałeś, bo prawdziwa miłość nie jest jednostronnym wyobrażeniem o drugiej osobie i modleniem sie do niej niczym do boginii bez wad.
Prawdziwa miłość to WIĘŹ, a taka mozna zbudowac tylko na czyms co jest prawdziwa wymianą energii między ludźmi. Do tego niezbędna jest intymność. Wy intymności nigdy nie mieliście, tylko grę pozorów z jej strony.
Ty "kochałeś" to co przebywanie obok "takiej pieknej kobiety" ci dawało, czyli łatałeś brak poczucia własnej wartości czymś z zewnątrz, co zawsze kończy się fiaskiem, bo to co z zewnątrz mozna zabrać. I ta sytuacja to pokazała. Ona "zabrała" twoje sztucznie zbudowane poczucie wartości kiedy zrozumiałeś, że nigdy cię nie kochała a tylko używała jako substytut czegoś co chciała budowac z innym.

Wnioski z tej sytuacji dla ciebie sa takie, że NAJPIERW trzeba zbudowac relacje z samym soba, pcozucie własnej wartości niezależnie od kobiety, a dopiero potem jej szukać.

2,388

Odp: czy kocha ?

Interpretacja terapeuty może być na wyrost, tylko co z tego. Ważna jest twoja (nie)zdolność do podjęcia kolejnych konkretnych kroków. Ja u ciebie widzę problem taki, że lubisz skupiać się na duperelach zamiast na rzeczach istotnych - (nie)uśmiechnięta żona, znajoma z facebooka, mama, tata, szwagierka, kumpel  i cała nieistotna w tej sprawie reszta. Chociaż, kto co lubi. Już w ogóle szczyt, ze małżonka "ustala tobie plan dnia" bo coś takiego gdzieś pisałeś, w dodatku się na to godzisz. Mam nadzieję, że nie stracisz dużo na tym rozwodzie i że w ogóle do niego dojdzie skoro mówisz, że "już dłużej tak nie możesz".

2,389

Odp: czy kocha ?
Samba napisał/a:

Interpretacja terapeuty może być na wyrost, tylko co z tego. Ważna jest twoja (nie)zdolność do podjęcia kolejnych konkretnych kroków. Ja u ciebie widzę problem taki, że lubisz skupiać się na duperelach zamiast na rzeczach istotnych - (nie)uśmiechnięta żona, znajoma z facebooka, mama, tata, szwagierka, kumpel  i cała nieistotna w tej sprawie reszta. Chociaż, kto co lubi. Już w ogóle szczyt, ze małżonka "ustala tobie plan dnia" bo coś takiego gdzieś pisałeś, w dodatku się na to godzisz. Mam nadzieję, że nie stracisz dużo na tym rozwodzie i że w ogóle do niego dojdzie skoro mówisz, że "już dłużej tak nie możesz".

Mysle ze sie dogadaja

2,390

Odp: czy kocha ?

Dobry wieczór,
Wczoraj byłem w odwiedzinach u kumpla i pogadałem z jego żoną. Od słowa do słowa usiedliśmy przy herbacie - i pokonałem tę barierę wstydu i zażenowania. Opowiedziałem jej co się działo i dzieje , a ona bardzo cierpliwie słuchała .
Mieli i mają problemy z córką - oprócz tego ,że szukali pomocy dla dziecka , ona również chodziła i dalej chodzi na różne terapię już od kilku lat. Jak jej powiedziałem co i w jakim stylu mówi terapeuta - to dość mocno się zdziwiła - wyjaśniła mi po krótce ,że on nie powinien mnie kierować w stronę rozstania z żoną , tylko ku zrozumieniu czego chcę i poniekąd znalezieniu własnego ja (muszę przyznać ,że kumpel ma doprawdy wspaniałą i bardzo mądrą żonę) - tak ze mną rozmawiała , że śmiałem się ,że z chęcią bym się do niej zapisał.
Niby zwykła rozmowa a jakby malutki kamyczek z serca mi spadł. Jakoś jak zacząłem o tym mówić (a nie tylko pisać) to zacząłem patrzeć na całą sytuację przez chwilę z lekkim dystansem.
Dzieciństwo - raczej normalne. Ojca dużo nie było (wracał raz na kilka tygodni) ale spędzał z nami czas. Zbyt rozmowny za bardzo nie był , nie bił, nie krzyczał . Lubiłem z nim przebywać , mieliśmy dobrą relację, aż do czasu mojej terapii. Trochę nasze wychowanie (moje i braci) było na barkach mamy - ojciec jej bardziej przytakiwał - to trochę przez to ,że jego ojciec a mój dziadek - no cóż , znęcał się nad nim i jego rodzeństwem (był policjantem , w dodatku dużo pił) i on przysiągł sobie ,że sam nigdy nie uderzy swoich dzieci - ale to wiem od mamy. A Mama pracowała dużo - szybko musieliśmy stać się samodzielni - była dobra , dbająca o dom , ale nie ukrywam ,że pilnowała dyscypliny - trzech synów w domu i radziła sobie z nami niemal bezproblemowo. Jak był problem to rozmawiała z nami ,  z nią też miałem dobry kontakt - ale trochę po ślubie się urwało - i poniekąd już tak zostało. Moi bracia (jeden starczy o cztery a drugi o sześć lat) mają inne charaktery , są bardziej 'przebojowi' , wygadani - mama zawsze mówiła ,że ja to z charakteru drugi ojciec - taki pracuś , myśliciel i milczek. Jak coś robiliśmy w garażu jak byłem dzieckiem to - to niby za dużo nie rozmawialiśmy ze sobą , ale fajnie było - tylko ojciec ma coś takiego - że ma nieustępliwy charakter , taki typ , że nie musi 'walić pięścią w stół' - ma bardzo duży posłuch i szacunek u ludzi , nie tylko pośród pracowników . 
A wracając do początku - ta żona kumpla da mi namiary na nowego terapeutę - a myślę ,że spróbować nie zaszkodzi - najwyżej wrócę do tamtego..

2,391

Odp: czy kocha ?

Jak najbardziej spróbuj, do tamtego nie wracaj, jak już to do innego jeszcze.
Napisz o efektach.

2,392

Odp: czy kocha ?

Michale, przebacz jej. Spadła z piedestału ale jest dzięki temu bardziej prawdziwa. I kocha.

2,393 Ostatnio edytowany przez Legat (2025-03-19 09:56:09)

Odp: czy kocha ?
variola napisał/a:

Michale, przebacz jej. Spadła z piedestału ale jest dzięki temu bardziej prawdziwa. I kocha.

Zdaje się nie czytałaś całego wątku. Żona sama przyznała, że zdradzała Michała. Także mówienie tutaj o jej miłości, jest nie na miejscu. To co ona teraz czyni, to utrzymanie tego co było, znaczy pozorów rodziny. Ale mówić o jej miłości do Michała? Myślę, że gdyby nawet teraz ten boczniak chciał ją zabrać na swoje ramiona, bez wahania by w to poszła. Tylko kłopot, że on nie chce. Miał z nią tylko seks, połączony z fantazjami wyjazdowymi. A od codzienności jest Michał.

netk53521 napisał/a:

Jak jej powiedziałem co i w jakim stylu mówi terapeuta - to dość mocno się zdziwiła - wyjaśniła mi po krótce ,że on nie powinien mnie kierować w stronę rozstania z żoną , tylko ku zrozumieniu czego chcę i poniekąd znalezieniu własnego ja.

Od początku ci mówię, że nie rozejdziesz się z żoną, bo ją kochasz. Kłopot w tym, że "odnalezienie swojego ja" = utracenie własnej godności i tkwienie w tym co jest. Czasem jest tak jak powiedzeniu, że trzeba dużo zmienić, aby zostało tak jak było.

2,394 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2025-03-19 10:50:34)

Odp: czy kocha ?
variola napisał/a:

Michale, przebacz jej. Spadła z piedestału ale jest dzięki temu bardziej prawdziwa. I kocha.

big_smile

Najlepsze co może zrobić dla niej i dla siebie  to wyprowadzić się teraz.
Jak taka wielka miłość to Ona na pewno na niego poczeka ze 2 lata, prawda? smile
A tak serio to jak Michał chce dostać 2 raz w twarz, tylko mocniej,  to pewnie musi i tę ścieżkę przejść.
Bo liczenie na to, że żona jest starsza i już niczego nie odwinie, może okazać się niesluszne.
Odróżnij rzekomy szacunek żony od manipulacji

2,395

Odp: czy kocha ?
Legat napisał/a:
variola napisał/a:

Michale, przebacz jej. Spadła z piedestału ale jest dzięki temu bardziej prawdziwa. I kocha.

Zdaje się nie czytałaś całego wątku. Żona sama przyznała, że zdradzała Michała. Także mówienie tutaj o jej miłości, jest nie na miejscu. To co ona teraz czyni, to utrzymanie tego co było, znaczy pozorów rodziny. Ale mówić o jej miłości do Michała? Myślę, że gdyby nawet teraz ten boczniak chciał ją zabrać na swoje ramiona, bez wahania by w to poszła. Tylko kłopot, że on nie chce. Miał z nią tylko seks, połączony z fantazjami wyjazdowymi. A od codzienności jest Michał.

netk53521 napisał/a:

Jak jej powiedziałem co i w jakim stylu mówi terapeuta - to dość mocno się zdziwiła - wyjaśniła mi po krótce ,że on nie powinien mnie kierować w stronę rozstania z żoną , tylko ku zrozumieniu czego chcę i poniekąd znalezieniu własnego ja.

Od początku ci mówię, że nie rozejdziesz się z żoną, bo ją kochasz. Kłopot w tym, że "odnalezienie swojego ja" = utracenie własnej godności i tkwienie w tym co jest. Czasem jest tak jak powiedzeniu, że trzeba dużo zmienić, aby zostało tak jak było.

Z tym, że jest to miłość toksyczna, tym samym bardzo uzależniająca, więc Michał liczy, że da radę funkcjonować w tym związku, bo to w sumie nie będzie miało znaczenia, czy ona jeszcze zdradzi raz czy kilka razy skoro powie, że nie zdradziła bo jego kocha tongue Bo żyć w ciągłym stresie i ciągle kontrolować jej wierność mija się z celem.
W każdym razie Michał musi żyć w zgodzie ze sobą, jak się ponownie rozczaruje to na własne życzenie, ma okazję zrobić porządek w swoim życiu, jeśli nie potrafi to już jego sprawa.
Druga sprawa, to rozwód może zawsze wziąć, teraz widać chciałby znaleźć psychologa który pomoże mu wybaczyć. Choć samo wybaczenie też wszystkiego nie załatwi, ale może się dowie, że żony nie zmieni ale siebie może.

2,396 Ostatnio edytowany przez Kaszpir007 (2025-03-19 18:09:35)

Odp: czy kocha ?
Legat napisał/a:

Od początku ci mówię, że nie rozejdziesz się z żoną, bo ją kochasz. Kłopot w tym, że "odnalezienie swojego ja" = utracenie własnej godności i tkwienie w tym co jest. Czasem jest tak jak powiedzeniu, że trzeba dużo zmienić, aby zostało tak jak było.

To milośc toksyczna.

Taka jak narkoman który bierze w żyłę. Nie potrafi żyć inaczej. Co z tego że narkotyk go niszczy i każdy mówi że niszczy sobie życie. Zgadza się z innymi i dalej ćpa.

On aby się z tego "wyleczyć" powinien się odseparować od nałogu. Tutaj tym nałogiem jest "zona".

Choć nie wiem czy kobieta zdradzajaca latami meza która mówi ze nigdy go nie kochała ale był jej "potrzebny" powinno nazywać się "żoną" bo to obraza dla normalnych kochających, wiernych żon.

2,397

Odp: czy kocha ?
variola napisał/a:

Michale, przebacz jej. Spadła z piedestału ale jest dzięki temu bardziej prawdziwa. I kocha.

Bardziej prawdziwa ? Nie no błagam - od niej bardziej prawdziwa to jest chyba nawet plastikowa lalka Barbie , no już bez przesady.

2,398 Ostatnio edytowany przez netk53521 (2025-03-24 16:25:41)

Odp: czy kocha ?

Dzień dobry,
Słuchajcie , miałem o tym pisać wcześniej ,ale jakoś tak nie wyszło...
Tylko się na mnie nie 'rzućcie' bo ja sam nie wiem co mam robić.
Z góry przepraszam jeśli kogoś urażę , że o tym tu wspominam.
Ale wiecie , ja jestem tylko mężczyzną - mam swoje potrzeby (wiadomo jakie) do żony wiadomo nie pójdę (choć ona się stara mnie przyprowadzić z powrotem do łóżka jak tylko się da - nieskutecznie oczywiście ) ale ja już nie uprawiałem seksu od grudnia 2023 roku - to już za dużo . Nie mogę znaleźć rozwiązania - o romansie z kimś nie ma mowy . Najgorzej że na razie nie mogę się wyprowadzić - choć długo to nie potrwa. Ja już głupieje od tego.  Nie wiem co robić kompletnie...
Jakbym się nawet wyprowadził i dziś to przecież też nic nie rozwiązuję . Kumpel mi doradził coś - ale to durne dość. Miałem o tym nie pisać ,ale nie mam do kogo się zwrócić - głupio mi - miałem jakoś zagaić z wami o tym, potem się wycofywałem , mam taki mętlik w głowie...

2,399 Ostatnio edytowany przez Noble (2025-03-24 16:35:39)

Odp: czy kocha ?

Może wystąp o separację? Nie daje to rozwodu, czyli "zniesienia" małżeństwa, ale jest wystarczającym dla wszystkich zainteresowanych sygnałem, że małżeństwo nie funkcjonuje. Nie musisz występować o winę małżonki, ale możesz w pozwie opisac przyczyny decyzji o separacji, sąd na pewno zwróci na nie uwagę. Myślę, że wtedy lżej dla ewentualnego Twojego rozwodu byłaby potraktowana Twoja wyprowadzka, a i dowiesz się, jak będzie w tej sytuacji regaowac małżonka i czy będzie grać dzieckiem. Będziesz też miał czystą kartę do ewentualnego innego związku, bo przecież separacja oznacza formalną przerwę w małżeństwie.

2,400

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

Dzień dobry,
Słuchajcie , miałem o tym pisać wcześniej ,ale jakoś tak nie wyszło...
Tylko się na mnie nie 'rzućcie' bo ja sam nie wiem co mam robić.
Z góry przepraszam jeśli kogoś urażę , że o tym tu wspominam.
Ale wiecie , ja jestem tylko mężczyzną - mam swoje potrzeby (wiadomo jakie) do żony wiadomo nie pójdę (choć ona się stara mnie przyprowadzić z powrotem do łóżka jak tylko się da - nieskutecznie oczywiście ) ale ja już nie uprawiałem seksu od grudnia 2023 roku - to już za dużo . Nie mogę znaleźć rozwiązania - o romansie z kimś nie ma mowy . Najgorzej że na razie nie mogę się wyprowadzić - choć długo to nie potrwa. Ja już głupieje od tego.  Nie wiem co robić kompletnie...
Jakbym się nawet wyprowadził i dziś to przecież też nic nie rozwiązuję . Kumpel mi doradził coś - ale to durne dość. Miałem o tym nie pisać ,ale nie mam do kogo się zwrócić - głupio mi - miałem jakoś zagaić z wami o tym, potem się wycofywałem , mam taki mętlik w głowie...

Jak tak długo wytrzymałeś to i wytrzymasz dłużej, dlatego jak najszybciej powinieneś wnieść o rozwód i układać sobie życie od nowa. Nie wiem za czym czekasz? Wyprowadzić się możesz, ale to nie rozwiązuje problemu, bo seks na boku może ci zaszkodzić przy rozwodzie.

2,401

Odp: czy kocha ?

Jest możliwa taka opcja Abyś udał się do jej gabinetu bez jej wiedzy i sprawdził czy jest tam ten drugi telefon? Lektura korespondencji z ex dała by Tobie jaśniejsze spojrzenie na sytuację w jakiej jesteś. Może to pomogło by Tobie podjąć decyzję.

2,402

Odp: czy kocha ?
NooName napisał/a:

Jest możliwa taka opcja Abyś udał się do jej gabinetu bez jej wiedzy i sprawdził czy jest tam ten drugi telefon? Lektura korespondencji z ex dała by Tobie jaśniejsze spojrzenie na sytuację w jakiej jesteś. Może to pomogło by Tobie podjąć decyzję.

Ale Michal ma nagrane jak zona opowiada o zdradach nie potrzebuje jej telefonu. Potrzebuje decyzji. Juz obejetnie ale w ktoras strone....

2,403

Odp: czy kocha ?

Chodziło mi raczej o sytuację po jej wyznaniach, oraz jak się mają sprawy kontaktu obecnie.

2,404

Odp: czy kocha ?
NooName napisał/a:

Chodziło mi raczej o sytuację po jej wyznaniach, oraz jak się mają sprawy kontaktu obecnie.

A jak sie okaze ze juz nie rozmawiaja to dopiero bedzie mial Michal rozkmine

2,405

Odp: czy kocha ?

Może i tak być. Ale jeśli coś było, to istotna jest treść tych rozmów. Oczywiście jeśli jest możliwość odczytania tego.

Posty [ 2,341 do 2,405 z 2,640 ]

Strony Poprzednia 1 35 36 37 38 39 40 41 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024