To zes sie w pore obudzil, ze ci przytulanek brakuje, po 17 latach zwiazku...
Mocno bym ograniczyla kontakty z tym "zyczliwym" przyjacielem, trzeba miec niepokolei w glowie zeby takie rzeczy ludziom wygadywac jesli jest sie u nich w domu pierwszy raz od 2 lat! Obudz sie z tego uzalania nad soba i rusz troche lgowa, reakcja twojej zony na propozycje wspolnych wakacji swiadczy o tym, ze ona nie chce z nimi nigdzie jechac. Moze poznala sie na tym przyjacielu i podejrzewa co on o niej mysli i co wygaduje za jej plecami. I bardzo dobrze, ze go unika.
Doceniaj co masz, ja meza kocham ale portek mu nie prasuje, bo on sam ma od tego raczki. Obiadkow tez nie podstawiam mu pod nos codziennie.
67 2024-10-16 06:18:21 Ostatnio edytowany przez KSandraK (2024-10-16 06:49:50)
w końcu jej powiedziałem , jak się z tym czuję , jak to widzę - ona niemal zawsze nieokazująca zbyt wiele - prawie się rozpłakała , że jest coraz starsza , już jej nie kocham takiej i wymyślam sobie , nic do niej nie docierało ... Potem znów próbowałem pogadać...na nic , ona uważa , że jest między nami dobrze jak jest , że wiedziałem jaki ma charakter.. Jak pytam czy mnie kocha to usłyszałem : o co tobie znów chodzi?
nie wiem czy to normalne? czy Panie też tak mają w związku ?
Hm. Nie wiem, czy normalne w sensie powszechne. Na pewno nieprawidłowe. Ja tak nie mam w związku.
Non sequitur ("już ci się nie podobam, bo jestem stara!"), zbywanie ("wymyślasz sobie"), zbywanie/agresja ("o co tobie znowu chodzi") i w pewnym stopniu wymówki ("widziały gały co brały").
Natomiast ewidentny brak szacunku ze strony teścia jest jednocześnie problemem sam w sobie (dlaczego pozwalasz sobą pomiatać od lat jakiemuś dziadowi?) i ilustracją problemu w związku (żona nie reaguje i jakoś wrednego teścia to ty musisz zrozumieć, a nie teść zacząć zachowywać się jak człowiek minimalnie na poziomie). Znaczy, ojciec mojego faceta miewa strasznie chamskie żarty i się czasem o to ścieramy, a jednocześnie znam go i wiem, że mnie lubi i nie jest rozmyślnie złośliwy. Jeśli śmieją się z ciebie, a nie z tobą, to sytuacja społeczna jest mocno nie w porządku.
Zgaduję, że się pobraliście, bo dziecko było w drodze?
Powiem tak: znam jeden bardzo, bardzo zły przypadek kobiety mającej pretensje do swojego mężczyzny, gdy ten pyta, czy ona go kocha. Skończył się tak, że najgorszemu wrogowi byś tego nie życzył, i to źle dla męża właśnie. Czystym prawem serii powiedziałabym: trzymaj się od takich manipulacyjnych babsztyli na odległość kija i zawsze miej przy sobie super grube prezerwatywy, ale już za późno.
Ogółem to dosyć niestandardowe, że młody chłopak 20-latek poleciał na 12 lat starszą dziewczynę, dał jej się złapać na dziecko, a potem przyjął pozycję wiecznego syna. Mam hipotezę, którą możesz spróbować zweryfikować, że Twoja żona jest dla ciebie w roli matki. Emocjonalnie czy jak. Że nie tyle jesteście równorzędnymi partnerami np. w podejmowaniu wspólnych decyzji, dzieleniu się problemami i pracowaniu nad rozwiązaniami, co ona steruje a Ty się słuchasz. Znam podobny przypadek i chodziło o związek z tą kobietą od męża akapit wyżej (grubo młodszy facet został jej kochankiem).
Z poprawką na realizm i "hit or miss" czy trafisz na wyciągacza kasy, czy na faktycznego mniej-więcej fachowca, mogłabym zasugerować terapię. Ale niekoniecznie taką dla par, tylko dla ciebie, żebyś sobie poukładał rzeczy jak asertywność (pilnie potrzebna) i efektywną komunikację (wygląda, że potrafisz otwarcie rozmawiać, ale może dowiesz się czegoś pożytecznego jak rozmawiać z kimś opornym), potem przetrawić sobie na czym stoisz, z czym, czego chcesz, co możesz osiągnąć i co właściwie zrobić.
Najważniejsza prawda życiowa: wstyd zabija. Więc cokolwiek robisz, niech nie będzie podyktowane wstydem.
PS. Oceniam, ze użytkownik Halina3.1 jest bardzo stronniczy i dosć na siłę wybiela kobietę. Znaczy, to jest jedna z możliwych interpretacji, ale pozostałe przytoczone przykłady życia rodzinnego tak jakby podkopują sielankę.
EDIT:
to dobra osoba. gotuję moje ulubione dania . kupuję mi książki , które uzna za ciekawe dla mnie (w większości strzał w dziesiątkę ) choć wcale nie prosiłem to do drugiej rozmowy - zawsze robiła mi lunchbox (jak to nazywa) do pracy , nie wypuściła mnie w nieuprasowanej koszuli . ma dobre serce naprawdę.
Albo wstydzi się, co ludzie tzn. koleżanki powiedzą, jak zobaczą jej męża w niewyprasowanej koszuli w pracy. To naprawdę nie musi być czysta dobroć serca.
68 2024-10-16 09:10:30 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-10-16 09:16:08)
Sandra może przeczytaj jeszcze raz, uważniej.
Nie była to wpadka, o dziecko długo się starali, nie ona wyszła z pretensjami do Niego, że już jej nie kocha, tylko on z uwagami do niej.
A że nic się z jej strony nie zmieniło, bo do tej pory mu pasowało, to oczywiste że się kobiecina zdziwiła i szuka przyczyny.
Może to ta przyczyną, może inna, a może zazdrość mu na głowę z powodu exa odwaliła niepotrzebnie, nie wiemy
Gorzej że autor sam też nie wie, więc może niech się uporzadkuje z pomocą psychoterapeuty, a nie kolegów, zanim narobi glupot.
I wciąż nie mam odpowiediz na pytanie czy zamieniłby się na żonę z kolegą
Tia..wstydzi się niewyprasowanej koszuli męża i boi że zobaczą, co je na obiad
Nie ma to jak naginanie faktów do swojej teorii
dzień dobry ,
Pani Elu odpowiadając na pytanie - nie , nie zamieniłbym się z kolegą na żonę , nie zamieniłbym żony na nikogo , na żadną inną. Naprawdę.
Co do teścia - mam go w nosie , był i jest trudnym człowiekiem - ma jeszcze 2 córki oprócz mojej żony i jeden zięć był z biednej (zbyt biednej ) rodziny i żona sama mówiła , jak jej było głupio lata temu jak przy kolacji z jego rodziną zaczął im wypominać ile pieniędzy ''dał na ślub'' a tym państwu zrobiło się przykro... Drugi zięć to nieudacznik dla niego , za mało zarabia , ma śmieszną pracę itp , -wprost to mówi bo może jest u siebie w domu itp , z wyjątkiem mojej żony to pozostałym córkom dokładał do budowy domów - potem się wtrącał itp .. a wszystkie trzy razem z matką się nie odezwą - bo ''tatuś się obrazi i nie będzie się odzywał'' - to nie nie przejmuję się nim - nie mam kim. Wbrew temu co tu było pisane - nie mam aż tak niskiej samooceny - to po prostu nie jest człowiek do rozmów - nawet jakbym coś powiedział on by pewnie wstał , poszedł do pokoju a moja żona i teściowa musiałyby iśc i przepraszać - i po co im to ?
pod tym względem jesteśmy z żoną podobni , wolimy przemilczeć - niż potem miałyby nas męczyć wyrzuty sumienia ,że coś się powiedziało za dużo.
co do ex - nie ,nie jest lekarzem , żona pisze z nim (przynajmniej ja od wtedy wiem ) od 2016 roku . wtedy jak chciałem telefon to spytałem o czym piszą odpowiedziała , że różnie , potem zapytałem czy o mnie czy o naszym małżeństwie - czasem tak,ale nie często. pytałem czy wie jak się mogę z tym czuć - że więcej czasu poświęca na pisanie z ex niż rozmowy ze mną? usłyszałem, że jesteśmy dorośli i ona nie będzie mi się z takich głupot tłumaczyć..
mówiłem jej ,że nie chcę wiele - podczas pierwszej rozmowy - żeby tylko czasem podeszła przytuliła się - może wysłała mi czasem jakiegoś fajnego sms jak jest w pracy ? ja nie proszę o wiele - że wiem, że tyle lat razem to może nie być łatwo - ale nie chcę żebyśmy szli w kierunku oziębienia , że kocham najmocniej na świecie , że chcę z nią byc i tylko z nią - że jesli robie cos nie tak ,niech mi powie - to przez chwile jakby chciala cos powiedziec ,ale zamilkla...
Nie musi za mną latać , to ,że jestem młodszy jest bez znaczenia - jestem człowiekiem , który chcę czułości - od niej tylko od niej - przecież gdybym chciał to bym wpadł w romans dawno - a ja sobie nie wyobrażam tego... kocham ją dalej , dziś jak się pierwszy obudziłem to spojrzałem na nią i pomyślałem , że nie chciałbym budzić się obok nikogo innego . Potem ,że może ona jest ze mną nieszczęśliwa? a ja tak chcę żeby była... popadam w jakiś nonsens...
70 2024-10-16 10:40:01 Ostatnio edytowany przez Legat (2024-10-16 10:41:01)
Autorze ja ci napiszę tak. Różne rzeczy można mówić. Ale w życiu dostajemy to, czego chcemy i na co nas stać. Oczywiście zawsze sobie można ponarzekać, że jest jak jest. Ale tak to stety, albo niestety wygląda.
Mnie najbardziej się podobało w tym wątku stwierdzenie kogoś, że faceta można też poznać po jego kobiecie.
Jack Sparrow napisał/a:-edit- a pamiętasz te oburzenia jak była rozmowa o PUA i tym wykresie atrakcyjności względem wieku? I jak się panie wypowiadały o związkach 30latków ze studentkami?
właśnie widzimy w wątku obok, jak trzydziestolatek płacze, bo mu się związek ze studentką zawalił, po tym jak na jej prośbę opędzlował pałę gejowi.
To ten intelekt, którego boi się twój mąż, co?
Jack Sparrow napisał/a:Czy twoim zdaniem wyjście do kina z koleżanką zajmuje 7 godzin z założeniem, że żona autora utrzymuje wciąż regularny kontakt z ex, któremu chciała urodzić dziecko?
No ale takich historii są na forum dziesiątki, w życiu tysiące. Świata nie zbawimy. Facet żył przez 15 lat z tym i dalej będzie żył. Żonka jak mamusia pogłaszcze go po głowie, teść na święta strzeli z nim kielicha i będzie ok.
Teść to raczej nie kielicha, a szklankę mleka mu poda
I śmieszno i straszno zarazem.....
dzień dobry ,
Pani Elu odpowiadając na pytanie - nie , nie zamieniłbym się z kolegą na żonę , nie zamieniłbym żony na nikogo , na żadną inną. Naprawdę.
Co do teścia - mam go w nosie , był i jest trudnym człowiekiem - ma jeszcze 2 córki oprócz mojej żony i jeden zięć był z biednej (zbyt biednej ) rodziny i żona sama mówiła , jak jej było głupio lata temu jak przy kolacji z jego rodziną zaczął im wypominać ile pieniędzy ''dał na ślub'' a tym państwu zrobiło się przykro... Drugi zięć to nieudacznik dla niego , za mało zarabia , ma śmieszną pracę itp , -wprost to mówi bo może jest u siebie w domu itp , z wyjątkiem mojej żony to pozostałym córkom dokładał do budowy domów - potem się wtrącał itp .. a wszystkie trzy razem z matką się nie odezwą - bo ''tatuś się obrazi i nie będzie się odzywał'' - to nie nie przejmuję się nim - nie mam kim. Wbrew temu co tu było pisane - nie mam aż tak niskiej samooceny - to po prostu nie jest człowiek do rozmów - nawet jakbym coś powiedział on by pewnie wstał , poszedł do pokoju a moja żona i teściowa musiałyby iśc i przepraszać - i po co im to ?
pod tym względem jesteśmy z żoną podobni , wolimy przemilczeć - niż potem miałyby nas męczyć wyrzuty sumienia ,że coś się powiedziało za dużo.
co do ex - nie ,nie jest lekarzem , żona pisze z nim (przynajmniej ja od wtedy wiem ) od 2016 roku . wtedy jak chciałem telefon to spytałem o czym piszą odpowiedziała , że różnie , potem zapytałem czy o mnie czy o naszym małżeństwie - czasem tak,ale nie często. pytałem czy wie jak się mogę z tym czuć - że więcej czasu poświęca na pisanie z ex niż rozmowy ze mną? usłyszałem, że jesteśmy dorośli i ona nie będzie mi się z takich głupot tłumaczyć..
mówiłem jej ,że nie chcę wiele - podczas pierwszej rozmowy - żeby tylko czasem podeszła przytuliła się - może wysłała mi czasem jakiegoś fajnego sms jak jest w pracy ? ja nie proszę o wiele - że wiem, że tyle lat razem to może nie być łatwo - ale nie chcę żebyśmy szli w kierunku oziębienia , że kocham najmocniej na świecie , że chcę z nią byc i tylko z nią - że jesli robie cos nie tak ,niech mi powie - to przez chwile jakby chciala cos powiedziec ,ale zamilkla...
Nie musi za mną latać , to ,że jestem młodszy jest bez znaczenia - jestem człowiekiem , który chcę czułości - od niej tylko od niej - przecież gdybym chciał to bym wpadł w romans dawno - a ja sobie nie wyobrażam tego... kocham ją dalej , dziś jak się pierwszy obudziłem to spojrzałem na nią i pomyślałem , że nie chciałbym budzić się obok nikogo innego . Potem ,że może ona jest ze mną nieszczęśliwa? a ja tak chcę żeby była... popadam w jakiś nonsens...
Tylko czy żebranie o to przysłowiowe przytulenie itp. ma sens, bo co Ci po wymuszonych przytulankach?
Skoro ona taka była zimna przez lata, to nie wymuszaj na niej zachowań wbrew sobie, czyli na siłę.
Ona Ci bardziej matkuje niż partneruje.
Ciekawa jestem jak to było przed ślubem i czym tak Cię oczarowała, że zostawiłeś dziewczynę, jak się poznaliście?
Ja nie uważam że wyszła z rozsądku. Musiala być miłość, jaka kobieta w miarę dojrzała bierze sobie za męża chlystka 21 letniego ?ć
xD
Babka dostaje kosza od kolesia, z którym chce mieć dziecko, a kilka tygodni później ląduje w związku z typem o 12 lat młodszym, który łyka jak pelikan każdą bajkę i postawił ją na piedestale; z którym zrobiła sobie dziecko dosłownie chwilę później. I cały czas utrzymuje zażyły kontakt z owym eksem, za którym również wzdycha cała jej rodzina. Jednocześnie nie uprawia seksu z mężem, a wcześniej kompletnie o niego nie zabiegała, jedynie się na niego zgadzała.
Jeśli tak dla ciebie wygląda miłość i namiętność w związku, to pozostaje pogratulować.
To, że autorowi klapki wreszcie opadły to akurat dobrze. Niemało ludzi potrzebuje, aby ktoś z boku, mając inną perspektywę właśnie wytłumaczył w jakim gównie ten ktoś siedzi. Bo to nie jest czekolada.
Tym bardziej, jak dla naszego autora to pierwszy poważny związek. Więc brak doświadczenia tutaj robi swoje. Wielu ludzi (bez względu na płeć) potrafiło się zatracić w takich związkach. I generalnie nie ma w tym nic złego. ALE jak już coś zaczęło w głowie dzwonić, że to jednak nie tak powinno wyglądać, że potrzebna jest jakaś czułość, wzajemność i komunikacja, to dalsze trwanie w takim szambie jest wyrazem masochizmu podszytego fałszywym męczeństwem.
Autorze - stawiasz się w pozycji Tołdiego. Będziesz żebrał o każdy gest, o każdą pierdołę z jej strony w sytuacji, kiedy więcej czułości i zażyłości 90% ludzi okazuje po prostu kolegom i koleżankom. Mam klikoro przyjaciół, bardzo dużą ilość kolegów i koleżanek oraz ogromną ilość znajomych (takie życie, że często się przeprowadzałem i często zmieniałem prace) i jakoś zawsze przy spotkaniu serdecznie się przytulimy, poklepiemy po plecach, wyściskamy i z radością dzielimy tak sukcesami, jak i porażkami jakich dostarcza nam życie codzienne. Normą jest, że jak umawiamy się na spotkanie w jakimś gronie i ktoś zachoruje, coś mu wypadnie (typu właśnie chory członek rodziny itp) to przekładamy spotkanie na inny termin, tak żeby wszyscy mogli uczestniczyć, żeby nikogo nie wykluczać. Bo właśnie po to się spotykamy w takim, a nie innym gronie. Żeby poprzebywać ze sobą. Żeby cieszyć się swoim wzajemnym towarzystwem i obecnością. A ty chcesz dopraszać się o przytulenie od....własnej żony? Dajesz jej kwiaty, pamiętasz o pierdołach, komplementujesz.....a co dostajesz w zamian? Gdzie jest jakaś równowaga? Gdzie wzajemność?
całą sobą - była zjawiskowo piękna , ma głos tak cudowny , że mogłaby audiobooki czytać.. w dodatku niezwykle inteligentna z czarującym uśmiechem, zadbana z wielką klasą. .. dużo by pisać... w okresie narzeczeństwa i trochę po ślubie było lepiej . Żona łapała mnie za rękę , dzwoniła do mnie z pracy ''żeby tylko mnie usłyszeć'' , zabierała na imprezy z pracy , słodko na mnie patrzyła naprawdę - nie było to nic wielkiego ,ale ja czułem jej miłość. Byliśmy zakochani - ja po prostu cały czas kontynuowałem te romantyczność i gesty względem niej. Przed ślubem słyszałem ciągle jedno - dziecko musi pojawić się jak najszybciej .. ale przez cztery lata się nie pojawiało , i to było bardzo trudne dla nas , dla niej ... dopiero po 5 latach starań na świat przyszła nasza córcia - i to był dla nas zastrzyk wielkiego szczęścia ... Pamiętam jak kąpałem córcie odwróciłem się i żona stała w drzwiach i tak słodko się patrzyła , albo jak mała miała 2 latka jak czytałem jej bajkę na dobranoc ,wyszedłem z pokoju i nagle żona podeszła do mnie i objęła w pas - i to był ostatni raz jak sama przyszła.. wkrótce potem zacząłem zauważać coś czego wcześniej nie widziałem -żona nie odklejała się od telefonu , chodziła z nim nawet do łazienki - to myślę , że bez względu na pleć każdy by zareagował - zapytałem o co chodzi - nie od razu ,ale powiedziała ,że pisze z eks , ale choćby nie wiem co nie chciała mi mówić więcej.. teraz już nie jest tak ''przyklejona '' ,ale dalej ze sobą piszą..
całą sobą - była zjawiskowo piękna , ma głos tak cudowny , że mogłaby audiobooki czytać.. w dodatku niezwykle inteligentna z czarującym uśmiechem, zadbana z wielką klasą. .. dużo by pisać... w okresie narzeczeństwa i trochę po ślubie było lepiej . Żona łapała mnie za rękę , dzwoniła do mnie z pracy ''żeby tylko mnie usłyszeć'' , zabierała na imprezy z pracy , słodko na mnie patrzyła naprawdę - nie było to nic wielkiego ,ale ja czułem jej miłość. Byliśmy zakochani - ja po prostu cały czas kontynuowałem te romantyczność i gesty względem niej. Przed ślubem słyszałem ciągle jedno - dziecko musi pojawić się jak najszybciej .. ale przez cztery lata się nie pojawiało , i to było bardzo trudne dla nas , dla niej ... dopiero po 5 latach starań na świat przyszła nasza córcia - i to był dla nas zastrzyk wielkiego szczęścia ... Pamiętam jak kąpałem córcie odwróciłem się i żona stała w drzwiach i tak słodko się patrzyła , albo jak mała miała 2 latka jak czytałem jej bajkę na dobranoc ,wyszedłem z pokoju i nagle żona podeszła do mnie i objęła w pas - i to był ostatni raz jak sama przyszła.. wkrótce potem zacząłem zauważać coś czego wcześniej nie widziałem -żona nie odklejała się od telefonu , chodziła z nim nawet do łazienki - to myślę , że bez względu na pleć każdy by zareagował - zapytałem o co chodzi - nie od razu ,ale powiedziała ,że pisze z eks , ale choćby nie wiem co nie chciała mi mówić więcej.. teraz już nie jest tak ''przyklejona '' ,ale dalej ze sobą piszą..
Dziwne. Jak nie ma fizycznego romansu z tym exem albo z innym typem, to ma romans emocjonalny.
77 2024-10-16 12:52:06 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-10-16 12:52:51)
Z całości tej historii wynika, że poświęciła się dla posiadania dziecka. To, że widziałeś uczucie na początku nie jest dziwne, ale na dłuższą metę nie da się udawać.
Też uważam, że co najmniej emocjonalnie zawsze była przy ex.
On jest w związku?
Dlatego powinieneś zdecydować, czy teraz poświęcisz się dla dziecka i zostajecie razem, mimo wszystko, czy się rozwodzisz, bo za 10 lat to już nie będzie miało sensu.
No tego autorze co napisałeś dzis nie przyznałes na samym początku. Żona jednak była inna zanim pojawiło się dziecko.
Może się wydawać, że dostała to czego chciała i dalej już nie na sensu się starać.
Tak jak napisała wieka, musisz podjąć decyzję co dalej.
Nadal jednak myślę, że powinieneś iść na terapię zanim podejmiesz jakiejkolwiek decyzje.
Nie znam się specjalnie na terapiach, ale tu nie widzę takiej potrzeby.
Terapia nie zmieni osobowości, charakteru czy uczuć, ale jak autor czuje potrzebę rozmowy z psychologiem, to jak najbardziej powinien skorzystać.
Dziwne. Jak nie ma fizycznego romansu z tym exem albo z innym typem, to ma romans emocjonalny.
Amen.
Narracja się zmienia z każdym postem. Na niekorzyść żony. Rozwiedź się z nią jak ci nie pasuje w niej tyle rzeczy i nara a nie męczysz bułę sobie, jej i ludziom na forum. Taka ciamajda zyciowa z ciebie, zgłupiałeś na jej punkcie jako młody szczyl, ona widac z pokrzywionego domu, z chcąca sprostać jakimś chorym wymaganiom swojego starego miała parcie na domek i dziecko. Ex dał jej kosza to wykorzystała twoja obsesje. Na początku może i coś tam do ciebie czuła, szczególnie, że dostała co chciała czyli dziecko. Ale później to już totalnie straciła do ciebie szacunek. A to, że dałeś soba pomiatać jej psychicznemu ojcu to był błąd. Sprawił, że żona cię nie szanuje jeszcze bardziej. Zresztą jeśli w życiu się nie odezwała, to jest największe świadectwo tego co ona o tobie uważa. Powinno się stać murem za mężem/żoną i choćby ich obrażał sam papież, nie można na to przyzwalać. Ale jeśli ona jest taka ciota, że się bała odezwać przeciwko ojcu, chociaż jest już dawno dorosła, to powinieneś sam po prostu wstać, wyjsc i nigdy więcej nie utrzymywać kontaktu z tym staruchem. To już by jej bardziej zaimponowało niż potulne stulenie japy i udawanie, że deszcz pada jak na ciebie plują.
Ona ciebie i to małżeństwo bierze za coś oczywistego, nie stara się okazywać ci czulosc i nie reaguje na teoje próby rozmów. Jeżeli kiedyś było inaczej a właśnie napisałeś, ze była bardziej czuła, to myśląc logicznie coś musiało się zmienić w jej odbiorze Ciebie i tego związku na przestrzeni lat. Obstawiam, że wątłe uczucie wygasło, narosły frustracje, tęskni za exem i tym co by było gdyby, nie ma do ciebie szacunku, ma romans emocjonalny z kimś innym.
Chyba, że kolejny troll, to by tłumaczyło pokrętną narrację.
Narracja się zmienia z każdym postem. Na niekorzyść żony.
Przecież już w pierwszym poście pisał
Teściowie (teść do dzisiaj) uwielbiali jej byłego narzeczonego - istny ideał - jego główna zaleta ? był w wieku żony... Rozstali się bo on nie chciał mieć dzieci wtedy , po paru tygodniach pojawiłem się ja i ... no właśnie ... nie wiem teraz czy się zakochała czy byłem pocieszeniem , nie powie mi tego... Wiem , że dalej utrzymują kontakt , piszą ze sobą , ale nie mam na to wpływu
83 2024-10-16 13:25:57 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2024-10-16 13:29:36)
Narracja się zmienia z każdym postem. Na niekorzyść żony. Rozwiedź się z nią jak ci nie pasuje w niej tyle rzeczy i nara a nie męczysz bułę sobie, jej i ludziom na forum. Taka ciamajda zyciowa z ciebie, zgłupiałeś na jej punkcie jako młody szczyl, ona widac z pokrzywionego domu, z chcąca sprostać jakimś chorym wymaganiom swojego starego miała parcie na domek i dziecko. Ex dał jej kosza to wykorzystała twoja obsesje. Na początku może i coś tam do ciebie czuła, szczególnie, że dostała co chciała czyli dziecko. Ale później to już totalnie straciła do ciebie szacunek. A to, że dałeś soba pomiatać jej psychicznemu ojcu to był błąd. Sprawił, że żona cię nie szanuje jeszcze bardziej. Zresztą jeśli w życiu się nie odezwała, to jest największe świadectwo tego co ona o tobie uważa. Powinno się stać murem za mężem/żoną i choćby ich obrażał sam papież, nie można na to przyzwalać. Ale jeśli ona jest taka ciota, że się bała odezwać przeciwko ojcu, chociaż jest już dawno dorosła, to powinieneś sam po prostu wstać, wyjsc i nigdy więcej nie utrzymywać kontaktu z tym staruchem. To już by jej bardziej zaimponowało niż potulne stulenie japy i udawanie, że deszcz pada jak na ciebie plują.
Ona ciebie i to małżeństwo bierze za coś oczywistego, nie stara się okazywać ci czulosc i nie reaguje na teoje próby rozmów. Jeżeli kiedyś było inaczej a właśnie napisałeś, ze była bardziej czuła, to myśląc logicznie coś musiało się zmienić w jej odbiorze Ciebie i tego związku na przestrzeni lat. Obstawiam, że wątłe uczucie wygasło, narosły frustracje, tęskni za exem i tym co by było gdyby, nie ma do ciebie szacunku, ma romans emocjonalny z kimś innym.Chyba, że kolejny troll, to by tłumaczyło pokrętną narrację.
Dokładnie.
Śledzę wątek dość uważnie i właśnie to mnie w jakiś sposób zastanowiło: Autor pisze o sobie tylko w samych superlatywach, dosłownie ideał, a żona z każdym jego postem nieco traci: Stopniowanie napięcia, jak w dobrym thrillerze. On coraz lepiej wygląda, ona coraz gorzej. Nawet to w jaki sposób pisze o żonie, same zachwyty to tak, żeby czasem nie nastąpić na kruchy lód i nie spowodować jakichkolwiek złych skojarzeń z własną osobą.
Coś tu nie gra, ale zobaczymy dalej.
A to, że dałeś soba pomiatać jej psychicznemu ojcu to był błąd.
Za dynamikę relacji teść-zięć odpowiada kobieta. Owszem, żaden szanujący się koleś nie powinien dać sobie wejść na głowę, ale ta dynamika przebiega wedle tego, co babka opowiada o swoim partnerze za jego plecami.
Koleś jest miękiszonem, bo takiego potrzebowała jego żona po tym, jak dostała kosza od exa. Także można powiedzieć, ze potrzebowali siebie nawzajem w tamtym momencie.
Dziś są w kompletnie innym miejscu. Zwłaszcza autor.
Halina3.1 napisał/a:Narracja się zmienia z każdym postem. Na niekorzyść żony.
Przecież już w pierwszym poście pisał
netk53521 napisał/a:Teściowie (teść do dzisiaj) uwielbiali jej byłego narzeczonego - istny ideał - jego główna zaleta ? był w wieku żony... Rozstali się bo on nie chciał mieć dzieci wtedy , po paru tygodniach pojawiłem się ja i ... no właśnie ... nie wiem teraz czy się zakochała czy byłem pocieszeniem , nie powie mi tego... Wiem , że dalej utrzymują kontakt , piszą ze sobą , ale nie mam na to wpływu
Heloł, narracja się zmienia, bo teraz wyszło, że żona jednak nie była taka zimna na początku związku i jednak okazywała mu czułość. A zmieniło się jak dziecko podroslo. Intelektualista…
Halina3.1 napisał/a:A to, że dałeś soba pomiatać jej psychicznemu ojcu to był błąd.
Za dynamikę relacji teść-zięć odpowiada kobieta. Owszem, żaden szanujący się koleś nie powinien dać sobie wejść na głowę, ale ta dynamika przebiega wedle tego, co babka opowiada o swoim partnerze za jego plecami.
Koleś jest miękiszonem, bo takiego potrzebowała jego żona po tym, jak dostała kosza od exa. Także można powiedzieć, ze potrzebowali siebie nawzajem w tamtym momencie.
Dziś są w kompletnie innym miejscu. Zwłaszcza autor.
W twoim uniwersum za wszystko co złe odpowiada jakaś kobieta.
Halina3.1 napisał/a:Narracja się zmienia z każdym postem. Na niekorzyść żony. Rozwiedź się z nią jak ci nie pasuje w niej tyle rzeczy i nara a nie męczysz bułę sobie, jej i ludziom na forum. Taka ciamajda zyciowa z ciebie, zgłupiałeś na jej punkcie jako młody szczyl, ona widac z pokrzywionego domu, z chcąca sprostać jakimś chorym wymaganiom swojego starego miała parcie na domek i dziecko. Ex dał jej kosza to wykorzystała twoja obsesje. Na początku może i coś tam do ciebie czuła, szczególnie, że dostała co chciała czyli dziecko. Ale później to już totalnie straciła do ciebie szacunek. A to, że dałeś soba pomiatać jej psychicznemu ojcu to był błąd. Sprawił, że żona cię nie szanuje jeszcze bardziej. Zresztą jeśli w życiu się nie odezwała, to jest największe świadectwo tego co ona o tobie uważa. Powinno się stać murem za mężem/żoną i choćby ich obrażał sam papież, nie można na to przyzwalać. Ale jeśli ona jest taka ciota, że się bała odezwać przeciwko ojcu, chociaż jest już dawno dorosła, to powinieneś sam po prostu wstać, wyjsc i nigdy więcej nie utrzymywać kontaktu z tym staruchem. To już by jej bardziej zaimponowało niż potulne stulenie japy i udawanie, że deszcz pada jak na ciebie plują.
Ona ciebie i to małżeństwo bierze za coś oczywistego, nie stara się okazywać ci czulosc i nie reaguje na teoje próby rozmów. Jeżeli kiedyś było inaczej a właśnie napisałeś, ze była bardziej czuła, to myśląc logicznie coś musiało się zmienić w jej odbiorze Ciebie i tego związku na przestrzeni lat. Obstawiam, że wątłe uczucie wygasło, narosły frustracje, tęskni za exem i tym co by było gdyby, nie ma do ciebie szacunku, ma romans emocjonalny z kimś innym.Chyba, że kolejny troll, to by tłumaczyło pokrętną narrację.
Dokładnie.
Śledzę wątek dość uważnie i właśnie to mnie w jakiś sposób zastanowiło: Autor pisze o sobie tylko w samych superlatywach, dosłownie ideał, a żona z każdym jego postem nieco traci: Stopniowanie napięcia, jak w dobrym thrillerze. On coraz lepiej wygląda, ona coraz gorzej. Nawet to w jaki sposób pisze o żonie, same zachwyty to tak, żeby czasem nie nastąpić na kruchy lód i nie spowodować jakichkolwiek złych skojarzeń z własną osobą.
Coś tu nie gra, ale zobaczymy dalej.
No nie gra. Jesli ona jest taka zła jak on to opisuje, to rozwiązanie jest proste. Ale tu chyba jemu chodzi o jakieś nie wiem, przyzwolenie od ludzi na zostawienie jej albo przytaknięcie, że on jest super i danie mu tej atencji której żona mu nie daje.
Chłop jest z reguły prosty, do szczęścia potrzebuje pochwał. Codziennie trzeba go chwalić, inaczej się psuje. No i tutaj tak to właśnie wygląda.
Heloł, narracja się zmienia, bo teraz wyszło, że żona jednak nie była taka zimna na początku związku i jednak okazywała mu czułość. A zmieniło się jak dziecko podroslo. Intelektualista…
Narracja jakoś specjalnie się nie zmieniła. Nawet jak opisuje ich początki, to były one dość i tak suche z jej strony. Nie ma tu jakiejś dużej zmiany poza tym, że pamięć koloryzuje pewne rzeczy w miarę upływu czasu.
Sorry, ale nikt normalny nie pamięta po kilkunastu latach, że 'żona patrzyła się czule'. Takie rzeczy się interpretuje wedle oczekiwań. Obiektywnie - to dalej nie znaczy kompletnie nic. Tak samo jak to, że potrafiła napisać czy zadzwonić albo zabrać go na imprezę raz na jakiś czas.
To dalej nie jest obraz namiętności i czułości, a jednie powściągliwości i najwyżej sympatii.
witam ,
nie sądziłem , że kiedykolwiek się znajdę na forum kobiecym (bez urazy)i nie wiem czy piszę pod właściwym tematem. jednak bardzo potrzebuję obiektywnej opinii , a nie mam do kogo się zwrócić...
mam 38 lat , jestem od 17 lat w związku a od 15 lat w małżeństwie z kobietą starszą ode mnie o 12 lat. Mamy 10letnią córkę. Zacznę od tego ,że kocham żonę ponad wszystko - naprawdę...
Byłeś młody i głupi. Bardzo głupi.
Trafiłeś na kobietę której zegar biologiczny bił. Kobietę która zakończyła zapewne długi związek w którym KOCHAŁA faceta ale on nie chciał mieć z nią dzieci i go zakończyła.
Potrzebowała dawcę spermy i ewentualnego sponsora i ty się trafiłeś ...
Zaślepiony. Zapewne bardzo szybko był sex ?
Bo zapewne po rozstaniu chciała "pocieszenia".
A Ty pomyliłeś zauroczenie z miłością
Niestety w tym wieku ludzie sa głupi. Bardzo głupi.
Ona traktowała cię jak dawcę spermy i bankomat.
Z tego co piszesz ona NIGDY cię nie kochała, bo nie tak zachowują się osoby zakochane którym ZALEŻY na drugiej osobie.
Szczerze mówiąc może i dobrze ,że przejrzałeś na oczy.
Pytanie czy z tą wiedzą coś zrobisz , czy dalej będziesz robił na podnózek i udawał że ona cię kocha.
Jak dla mnie szkoda czasu, rozwieść się i szukać kobiety która cię pokocha i ty ją.
Tutaj marnujesz zycie.
Halina3.1 napisał/a:Heloł, narracja się zmienia, bo teraz wyszło, że żona jednak nie była taka zimna na początku związku i jednak okazywała mu czułość. A zmieniło się jak dziecko podroslo. Intelektualista…
Narracja jakoś specjalnie się nie zmieniła. Nawet jak opisuje ich początki, to były one dość i tak suche z jej strony. Nie ma tu jakiejś dużej zmiany poza tym, że pamięć koloryzuje pewne rzeczy w miarę upływu czasu.
Sorry, ale nikt normalny nie pamięta po kilkunastu latach, że 'żona patrzyła się czule'. Takie rzeczy się interpretuje wedle oczekiwań. Obiektywnie - to dalej nie znaczy kompletnie nic. Tak samo jak to, że potrafiła napisać czy zadzwonić albo zabrać go na imprezę raz na jakiś czas.
To dalej nie jest obraz namiętności i czułości, a jednie powściągliwości i najwyżej sympatii.
To tylko bardziej świadczy o tym, że jeśli cały czas była sucha i zimna, to albo on coś z tym w końcu robi albo to akceptuje.
netk53521 napisał/a:witam ,
nie sądziłem , że kiedykolwiek się znajdę na forum kobiecym (bez urazy)i nie wiem czy piszę pod właściwym tematem. jednak bardzo potrzebuję obiektywnej opinii , a nie mam do kogo się zwrócić...
mam 38 lat , jestem od 17 lat w związku a od 15 lat w małżeństwie z kobietą starszą ode mnie o 12 lat. Mamy 10letnią córkę. Zacznę od tego ,że kocham żonę ponad wszystko - naprawdę...Byłeś młody i głupi. Bardzo głupi.
Trafiłeś na kobietę której zegar biologiczny bił. Kobietę która zakończyła zapewne długi związek w którym KOCHAŁA faceta ale on nie chciał mieć z nią dzieci i go zakończyła.
Potrzebowała dawcę spermy i ewentualnego sponsora i ty się trafiłeś ...
Zaślepiony. Zapewne bardzo szybko był sex ?
Bo zapewne po rozstaniu chciała "pocieszenia".A Ty pomyliłeś zauroczenie z miłością
Niestety w tym wieku ludzie sa głupi. Bardzo głupi.
Ona traktowała cię jak dawcę spermy i bankomat.
Z tego co piszesz ona NIGDY cię nie kochała, bo nie tak zachowują się osoby zakochane którym ZALEŻY na drugiej osobie.
Szczerze mówiąc może i dobrze ,że przejrzałeś na oczy.
Pytanie czy z tą wiedzą coś zrobisz , czy dalej będziesz robił na podnózek i udawał że ona cię kocha.
Jak dla mnie szkoda czasu, rozwieść się i szukać kobiety która cię pokocha i ty ją.
Tutaj marnujesz zycie.
Hahaha sponsor 21 letni. Dobre.
Dawca spermy to tak ale z tym sponsorem to niespełnione frustracje finansowe wjeżdżają na grubo.
Tu na forum jest problem, gdy chodzi o kobietę. Sprawa by była bardzo prosta, gdyby chodziło o faceta.
Ocena pisania i kontaktów z "byłą" za plecami żony. Brak czułości i w końcu seksu. Było by jednoznacznie ocenione przez użytkowniczki.
No ale chodzi o kobietę, więc dopatruje się cech szlachetności, ofiarności, oddania. A winę bardzo łatwo złożyć na faceta, bo maminsynek, bo nie potrafi ręką uderzyć w stół. A przecież wmawia się nam, że kobieta potrafi być samodzielna, potrafi sama pokierować swoim życiem. Nie potrzeba kogoś kto ręką uderzy w stół, albo powie jej kilka mocnych słów, bo ona sama jakoś nie może się zdecydować czy mąż, czy jednak boczniak. Nie stać ją na rozmowę opartą na prawdzie i trzeba ukrywać jak to faktycznie jest.
Hahaha sponsor 21 letni. Dobre.
Dawca spermy to tak ale z tym sponsorem to niespełnione frustracje finansowe wjeżdżają na grubo.
Skoro na początku mieszkali w mieszkaniu podarowanym przez jego ojca, to z biednej rodziny nie pochodzi. Także opcja 'bankomatu' nie jest taka bezpodstawna skoro jeszcze przed 30stką stać go było na to, aby oprócz podarowanego mieszkania jeszcze się samemu pobudować.
Tu na forum jest problem, gdy chodzi o kobietę. Sprawa by była bardzo prosta, gdyby chodziło o faceta.
Ocena pisania i kontaktów z "byłą" za plecami żony. Brak czułości i w końcu seksu. Było by jednoznacznie ocenione przez użytkowniczki.
No ale chodzi o kobietę, więc dopatruje się cech szlachetności, ofiarności, oddania. A winę bardzo łatwo złożyć na faceta, bo maminsynek, bo nie potrafi ręką uderzyć w stół. A przecież wmawia się nam, że kobieta potrafi być samodzielna, potrafi sama pokierować swoim życiem. Nie potrzeba kogoś kto ręką uderzy w stół, albo powie jej kilka mocnych słów, bo ona sama jakoś nie może się zdecydować czy mąż, czy jednak boczniak. Nie stać ją na rozmowę opartą na prawdzie i trzeba ukrywać jak to faktycznie jest.
O jejku jejku, syndrom oblężonej twierdzy. Jesteśmy tacy biedni jako faceci. A gdyby baba miała wasy…
Halina3.1 napisał/a:Hahaha sponsor 21 letni. Dobre.
Dawca spermy to tak ale z tym sponsorem to niespełnione frustracje finansowe wjeżdżają na grubo.Skoro na początku mieszkali w mieszkaniu podarowanym przez jego ojca, to z biednej rodziny nie pochodzi. Także opcja 'bankomatu' nie jest taka bezpodstawna skoro jeszcze przed 30stką stać go było na to, aby oprócz podarowanego mieszkania jeszcze się samemu pobudować.
Z tego co pamiętam, to napisał, że oboje mają dobre prace więc nie zesrajcie się z tym bankomatem. Biedaki.
96 2024-10-16 13:54:14 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2024-10-16 14:00:00)
rozmowa w grudniu zaczęła się od tego , że ten przyjaciel z żoną byli u nas na kolacji pierwszy raz od 2 lat - w miarę miło się rozmawiało - i oni zaczęli mówić o wspólnym wyjeździe do Chorwacji - mówie ,że czemu nie w sumie , a ona przy nich : to jedziesz sam bo ja mam plany na wakacje - nawet nie zapytała kiedy (lipiec , sierpień ?) od razu ,że nie . i jakoś wyszliśmy na chwilę do garażu - złapaliśmy po piwku i on zaczął mówić...
Nie wiem jakbym zareagowała gdyby partner chciał jechać na wakacje wspólnie z kimś kogo nawet nie lubię i to chyba z wzajemnością, jak się okazało. Zareagowała stanowczo i otwarcie, bez owijania w bawełnę, co koniec końców spowodowało kataklizm w jej małżeństwie, w którym przecież jakoś tam się wam układało.
Jeśli tak bardzo żona ci zaczęła w tym związku przeszkadzać, to nikt tutaj niczego nie zdziała, oprócz utwierdzenia cię w przekonaniu że zasługujesz na kogoś lepszego. Żona pewnie się już nie zmieni, bo trudno zmienić dojrzałego, ukształtowanego człowieka w kogoś kogo się zobaczyło w telewizji, albo u kumpla czy znajomych.
Pozostaje więc albo się rozwieść, albo w małżeństwie pozostać i nie doszukiwać się więcej ujemnych stron niż ono ma w rzeczywistości.
Innego wyjścia po prostu nie ma.
Jack Sparrow napisał/a:Halina3.1 napisał/a:Hahaha sponsor 21 letni. Dobre.
Dawca spermy to tak ale z tym sponsorem to niespełnione frustracje finansowe wjeżdżają na grubo.Skoro na początku mieszkali w mieszkaniu podarowanym przez jego ojca, to z biednej rodziny nie pochodzi. Także opcja 'bankomatu' nie jest taka bezpodstawna skoro jeszcze przed 30stką stać go było na to, aby oprócz podarowanego mieszkania jeszcze się samemu pobudować.
Z tego co pamiętam, to napisał, że oboje mają dobre prace więc nie zesrajcie się z tym bankomatem. Biedaki.
Co nie zmienia postaci rzeczy, że zamieszkali w mieszkaniu podarowanym przez jego ojca. Także sama się nie zesraj, bo w polskiej sytuacji ekonomicznej nie ma wielu 20latków z takim zapleczem. A za każdym razem przekładasz ekonomię krajów zachodnich do polskiej rzeczywistości.
Halina3.1 napisał/a:Jack Sparrow napisał/a:Skoro na początku mieszkali w mieszkaniu podarowanym przez jego ojca, to z biednej rodziny nie pochodzi. Także opcja 'bankomatu' nie jest taka bezpodstawna skoro jeszcze przed 30stką stać go było na to, aby oprócz podarowanego mieszkania jeszcze się samemu pobudować.
Z tego co pamiętam, to napisał, że oboje mają dobre prace więc nie zesrajcie się z tym bankomatem. Biedaki.
Co nie zmienia postaci rzeczy, że zamieszkali w mieszkaniu podarowanym przez jego ojca. Także sama się nie zesraj, bo w polskiej sytuacji ekonomicznej nie ma wielu 20latków z takim zapleczem. A za każdym razem przekładasz ekonomię krajów zachodnich do polskiej rzeczywistości.
Kurwa serio? Zamieszkali? Jeszcze pięć razy to napisz. Nie zrozumiem chyba nigdy jaka dzika przyjemność facetom tutaj sprawia brandzlowanie się tym, że jakiś typ z neta, może zmyślony jest na bank w lepszej sytuacji finansowej od żony. Na dodatek starszej od niego i 12 lat. I z dobrą pracą.
Nie wiem jakbym zareagowała gdyby partner chciał jechać na wakacje wspólnie z kimś kogo nawet nie lubię i to chyba z wzajemnością, jak się okazało. Zareagowała stanowczo i otwarcie, bez owijania w bawełnę, co jak się okazało spowodowało kataklizm w jej małżeństwie, w którym przecież jakoś tam się wam układało.
A jakbyś się czuła, jakby na propozycję wakacyjnego wyjazdu twój facet odpalił, że on nigdzie z tobą nie pojedzie, bo już ma swoje plany? Klaskałabyś uszami z zachwytu nad jego asertywnością? Czy raczej byłabyś wściekła, że :
1) ma plany, o których ci nie powiedział
2) nie ma za grosz kultury i taktu
Salomonka napisał/a:Nie wiem jakbym zareagowała gdyby partner chciał jechać na wakacje wspólnie z kimś kogo nawet nie lubię i to chyba z wzajemnością, jak się okazało. Zareagowała stanowczo i otwarcie, bez owijania w bawełnę, co jak się okazało spowodowało kataklizm w jej małżeństwie, w którym przecież jakoś tam się wam układało.
A jakbyś się czuła, jakby na propozycję wakacyjnego wyjazdu twój facet odpalił, że on nigdzie z tobą nie pojedzie, bo już ma swoje plany? Klaskałabyś uszami z zachwytu nad jego asertywnością? Czy raczej byłabyś wściekła, że :
1) ma plany, o których ci nie powiedział
2) nie ma za grosz kultury i taktu
Nie. Pomyslabym sobie, ze palnęłam głupotę i mój partner nie ma ochoty na wspólny wyjazd ze znajomym i jego żoną. Takie rzeczy najpierw się usłała z partnerem.
Salomonka napisał/a:Nie wiem jakbym zareagowała gdyby partner chciał jechać na wakacje wspólnie z kimś kogo nawet nie lubię i to chyba z wzajemnością, jak się okazało. Zareagowała stanowczo i otwarcie, bez owijania w bawełnę, co jak się okazało spowodowało kataklizm w jej małżeństwie, w którym przecież jakoś tam się wam układało.
A jakbyś się czuła, jakby na propozycję wakacyjnego wyjazdu twój facet odpalił, że on nigdzie z tobą nie pojedzie, bo już ma swoje plany? Klaskałabyś uszami z zachwytu nad jego asertywnością? Czy raczej byłabyś wściekła, że :
1) ma plany, o których ci nie powiedział
2) nie ma za grosz kultury i taktu
Uszami bym może nie klaskała, ale zastanowiloby mnie trochę że chwilę później pod adresem mojego partnera z którym bądź co bądź mam dziecko, żyjemy sobie spokojnie i bez wielkich wstrząsów, ktoś wytacza całą ciężką artylerię, żeby go ostrzelać
Jack Sparrow napisał/a:Salomonka napisał/a:Nie wiem jakbym zareagowała gdyby partner chciał jechać na wakacje wspólnie z kimś kogo nawet nie lubię i to chyba z wzajemnością, jak się okazało. Zareagowała stanowczo i otwarcie, bez owijania w bawełnę, co jak się okazało spowodowało kataklizm w jej małżeństwie, w którym przecież jakoś tam się wam układało.
A jakbyś się czuła, jakby na propozycję wakacyjnego wyjazdu twój facet odpalił, że on nigdzie z tobą nie pojedzie, bo już ma swoje plany? Klaskałabyś uszami z zachwytu nad jego asertywnością? Czy raczej byłabyś wściekła, że :
1) ma plany, o których ci nie powiedział
2) nie ma za grosz kultury i taktuUszami bym może nie klaskała, ale zastanowiloby mnie trochę że chwilę później pod adresem mojego partnera z którym bądź co bądź mam dziecko, żyjemy sobie spokojnie i bez wielkich wstrząsów, ktoś wytacza całą ciężką artylerię, żeby go ostrzelać
No to już w ogóle. Po usłyszeniu czegoś takiego od osoby która przyszła do mnie po raz pierwszy od dwóch lat, pomyślałabym sobie, czy wszystko u niej w porządku pod kopułą.
Kurwa serio? Zamieszkali? Jeszcze pięć razy to napisz. Nie zrozumiem chyba nigdy jaka dzika przyjemność facetom tutaj sprawia brandzlowanie się tym, że jakiś typ z neta, może zmyślony jest na bank w lepszej sytuacji finansowej od żony. Na dodatek starszej od niego i 12 lat. I z dobrą pracą.
Ale jakiego brandzlowania? To ty masz z tym problem. Kaszpir007 tylko wskazał, że taka opcja też istnieje. I nie jest to aż takie głupie, bo jak pisałem - w naszej rzeczywistości ekonomiczno-gospodarczej trzeba mieć niezłe zaplecze finansowe w rodzinie, aby dostać mieszkanie od rodziców i samemu się pobudować w międzyczasie. I jest to tym zasadniejsze, że to nie jest tak, że mieszkanie darowane przeznaczyli na najem, a sami wzięli kredyt na np dom/większe mieszkanie. To on dostał mieszkanie i to on się pobudował. Jej udziału w tym nie ma. Nawet jeśli tą dobrą pracę ma, to nie widzę w tak skonstruowanych zdaniach, aby ona w tym partycypowała w jakikolwiek sposób.
Skąd zatem oburzenie z twojej strony, że faceci też zaczynają patrzeć na ekonomię? Skoro zarabiacie - płaście. Skoro dobrze zarabiasz, a nie jednak i tak pozostajesz u kogoś, to......jesteś pijawą.
nie zmieniam narracji - to nie jest tak że żona przed ślubem rzucała mi się na szyje , albo obściskiwała , drobne gesty ., które marzą mi się dziś z jej strony ..
Pani Halino - nie jestem trollem - może Pani jest ? łatwo na kogoś palcem pokazać...
co do ex - z tego co kiedyś słyszałem w związku nie był , bardzo dużo podróżuję po świecie więc może czasu na związki nie ma , nie wiem.
ideałem nie jestem - żona dba o córkę , o mnie , o dom. jest dobrą kobietą , dobrą żoną - nie próbuję się koloryzować - piszę jak jest . względem córki co logiczne jest bardzo czuła , względem przyjaciółek też - zawsze je przytuli na przywitanie , pożegnanie. Jak mi dawała prezent na urodziny to powiedziała tylko proszę i dała mi do ręki i tyle. teścia już odpuście - ma jeszcze 2 zięciów , po których jeżdzi jak po łysych kobyłach - ja już od lat tam nie jeżdze z żadnej okazji , żona parę razy mnie próbowała namówić bo w końcu święta itp ,ale ja odmawiam i nie mam ochoty z nim przebywać . nie chcę żeby żona się z nim kłóciła o mnie , nie potrzebuję tego. jesteśmy przeciętną rodziną , jak wiele w Polsce , nie wiem co mam pisać żyjemy raczej normalnie.
już widzę jak tu będę przestawiany jak albo troll , albo ''synek żony''' - jakby ona się dowiedziała , że piszę z innymi na forum internetowym znając jej zdanie na ten temat to nie wiem co by zrobiła ...
czy każdy facet jest wcielonym złem zawsze ?
Halina3.1 napisał/a:Kurwa serio? Zamieszkali? Jeszcze pięć razy to napisz. Nie zrozumiem chyba nigdy jaka dzika przyjemność facetom tutaj sprawia brandzlowanie się tym, że jakiś typ z neta, może zmyślony jest na bank w lepszej sytuacji finansowej od żony. Na dodatek starszej od niego i 12 lat. I z dobrą pracą.
Ale jakiego brandzlowania? To ty masz z tym problem. Kaszpir007 tylko wskazał, że taka opcja też istnieje. I nie jest to aż takie głupie, bo jak pisałem - w naszej rzeczywistości ekonomiczno-gospodarczej trzeba mieć niezłe zaplecze finansowe w rodzinie, aby dostać mieszkanie od rodziców i samemu się pobudować w międzyczasie. I jest to tym zasadniejsze, że to nie jest tak, że mieszkanie darowane przeznaczyli na najem, a sami wzięli kredyt na np dom/większe mieszkanie. To on dostał mieszkanie i to on się pobudował. Jej udziału w tym nie ma. Nawet jeśli tą dobrą pracę ma, to nie widzę w tak skonstruowanych zdaniach, aby ona w tym partycypowała w jakikolwiek sposób.
Skąd zatem oburzenie z twojej strony, że faceci też zaczynają patrzeć na ekonomię? Skoro zarabiacie - płaście. Skoro dobrze zarabiasz, a nie jednak i tak pozostajesz u kogoś, to......jesteś pijawą.
Faceci patrzą na ekonomię od zawsze. Więc to nie jest odkrycie Ameryki.
Skąd wiesz jaki ona miała udział w budowie domu? Jest tylko napisane, że teść nie miał.
Uszami bym może nie klaskała, ale zastanowiloby mnie trochę że chwilę później pod adresem mojego partnera z którym bądź co bądź mam dziecko, żyjemy sobie spokojnie i bez wielkich wstrząsów, ktoś wytacza całą ciężką artylerię, żeby go ostrzelać
Ale jaka to ciężka artyleria? Kumpel po prostu trafnie skomentował jego związek i jego uwagi pokrywały się z rzeczywistością, co zmusiło autora do zastanowienia się nad swoim małżeństwem. Tam przecież nie było żadnych oszczerstw, żadnych oskarżeń.
Nie. Pomyslabym sobie, ze palnęłam głupotę i mój partner nie ma ochoty na wspólny wyjazd ze znajomym i jego żoną. Takie rzeczy najpierw się usłała z partnerem.
Halina - jak możesz ustalić cokolwiek z partnerem przed pojawieniem się propozycji?
Takie rzeczy często wyskakują spontanicznie. I normalną reakcją jest 'pomyślimy' czy cokolwiek innego wymijającego lub niezobowiązującego, co nie będzie zwykłym chamstwem. W pojawieniu się propozycji nie ma nic złego, nic niewłaściwego.
Stawiam dolary przeciwko orzechom, że jego żona faktycznie ma już wakacyjne plany, w których nie jest uwzględniony podobnie jak to było z majówką.
co do finansów- ojciec ma swoją firmę i nie będę krył , że nam pomógł ,
żona zarabia dobrze i też się dołożyła do domu , ale finanse są nieistotne , nie chodzi o pieniądze .
mam 2 starszych braci - im też rodzice dużo pomogli więc ja nie widzę problemu.
Faceci patrzą na ekonomię od zawsze. Więc to nie jest odkrycie Ameryki.
Skąd wiesz jaki ona miała udział w budowie domu? Jest tylko napisane, że teść nie miał.
Czy patriarchat był i kobiety nie miały na nic wpływu, ani prawa do własności, ale faceci od zawsze patrzyli na ekonomię? Halina - tych dwóch narracji nie da się pogodzić.
Skąd wiem? Nie wiem - jak pisałem - z tak zbudowanego zdania po protu nie wynika nic innego.
'Ja dostałem mieszkanie od ojca"
"Ja się pobudowałem"
Czy cokolwiek sugeruje ci w takich wypowiedziach udział osób innych niż wymienione?
109 2024-10-16 14:19:43 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2024-10-16 14:20:21)
co do finansów- ojciec ma swoją firmę i nie będę krył , że nam pomógł ,
żona zarabia dobrze i też się dołożyła do domu , ale finanse są nieistotne , nie chodzi o pieniądze .
mam 2 starszych braci - im też rodzice dużo pomogli więc ja nie widzę problemu.
No i dopiero to jest jednoznaczne. Błędnie skonstruowane zdanie w pierwszym poście. Nie "zbudowałem dom ", ale "my zbudowaliśmy". I to zamyka temat ewentualnego 'bankomatowania".
I teraz wypada zapytać ile takich 'przejęzyczeń' w jego historii się pojawia
jeśli chodzi o tamtą rozmowę - ten przyjaciel to właściwie taki jeden , który wpadał - 2 lata nie byli bo mieli swoje problemy z nastoletnią córką - żona znała ich od lat i miło spędzaliśmy czas. wcześniej nie byliśmy razem na wyjezdzie i oni luzno zaproponowali zebysmy sie moze wybrali , moze Chorwacja itp - chodzi o ten oschly i stanowczy ton żony - od razu ona nie jedzie i tyle moge sam jechac ona ma plany.
i zaraz bedzie ze znow oczerniam zone.
dajmy na to dołozyła się jakieś 20% ze 100% na dom.
to moze faktycznie zle napisalem .
ale dom jest nasz.
dajmy na to dołozyła się jakieś 20% ze 100% na dom.
to moze faktycznie zle napisalem .
ale dom jest nasz.
Ekhm.
Skoro tak dobrze zarabia, to czemu nie partycypuje równomiernie?
Jak się czują twoje jaja? Pełna atrofia czy coś tam jeszcze zostało?
netk53521 napisał/a:dajmy na to dołozyła się jakieś 20% ze 100% na dom.
to moze faktycznie zle napisalem .
ale dom jest nasz.Ekhm.
Skoro tak dobrze zarabia, to czemu nie partycypuje równomiernie?
ja chciałem nam zbudować dom ,
Jak się czują twoje jaja? Pełna atrofia czy coś tam jeszcze zostało?
bez komentarza.
114 2024-10-16 14:36:39 Ostatnio edytowany przez Halina3.1 (2024-10-16 14:36:48)
netk53521 napisał/a:co do finansów- ojciec ma swoją firmę i nie będę krył , że nam pomógł ,
żona zarabia dobrze i też się dołożyła do domu , ale finanse są nieistotne , nie chodzi o pieniądze .
mam 2 starszych braci - im też rodzice dużo pomogli więc ja nie widzę problemu.No i dopiero to jest jednoznaczne. Błędnie skonstruowane zdanie w pierwszym poście. Nie "zbudowałem dom ", ale "my zbudowaliśmy". I to zamyka temat ewentualnego 'bankomatowania".
I teraz wypada zapytać ile takich 'przejęzyczeń' w jego historii się pojawia
Gdybys zamiast się zacietrzewiac i podążać swoimi wyimaginowanymi historiami po prostu się na chwilę zamknął i dał się wypowiedzieć autorowi wątku, to by ci ułatwiło życie na forum.
115 2024-10-16 14:38:37 Ostatnio edytowany przez Halina3.1 (2024-10-16 14:39:15)
Halina3.1 napisał/a:Faceci patrzą na ekonomię od zawsze. Więc to nie jest odkrycie Ameryki.
Skąd wiesz jaki ona miała udział w budowie domu? Jest tylko napisane, że teść nie miał.Czy patriarchat był i kobiety nie miały na nic wpływu, ani prawa do własności, ale faceci od zawsze patrzyli na ekonomię? Halina - tych dwóch narracji nie da się pogodzić.
Skąd wiem? Nie wiem - jak pisałem - z tak zbudowanego zdania po protu nie wynika nic innego.
'Ja dostałem mieszkanie od ojca"
"Ja się pobudowałem"
Czy cokolwiek sugeruje ci w takich wypowiedziach udział osób innych niż wymienione?
O czym ty w ogóle gadasz. Poczytaj sobie trochę o historii i o tym jak to kobiety bez posagu nie miały szans na małżeństwo. To była laska kiedy jakiś chłop brał sobie żonę bez posagu i wieczna udręka dla tej żony. Bo to najczęściej były jakieś męskie odpady.
A u tej historii to jeśli już ktoś miałby być bankomatem, to jego ojciec a nie 21 letni dzieciak
jeśli chodzi o tamtą rozmowę - ten przyjaciel to właściwie taki jeden , który wpadał - 2 lata nie byli bo mieli swoje problemy z nastoletnią córką - żona znała ich od lat i miło spędzaliśmy czas. wcześniej nie byliśmy razem na wyjezdzie i oni luzno zaproponowali zebysmy sie moze wybrali , moze Chorwacja itp - chodzi o ten oschly i stanowczy ton żony - od razu ona nie jedzie i tyle moge sam jechac ona ma plany.
i zaraz bedzie ze znow oczerniam zone.
Widac dosc stanowczo uciela temat wspólnego wyjazdu. Planów raczej nie ma się na calutkie lato. Ciężko powiedzieć dlaczego tak się zachowała, czy ci znajomi czymś ją irytują, czy już ich nie lubi. W każdym razie ten koleś na serio nie miał absolutnie żadnego prawa wtrącać się w twoje małżeństwo jeśli to jest dla ciebie „taki jeden”. Nawet jako bliska przyjaciółka decydując się na wchodzenie z butami w czyjś związek, nawet przyjaciela którego traktuje jak brata, to bym się zastanowiła 20 razy zanim bym zaczęła jechać po jego żonie. A ten ci wywala całą litanię, bo ego mu ucierpiało po tym jak twoja żona ucięła pomysł wspólnych wakacji.
Nawet jeśli jego spostrzeżenia były trafne, to i tak nie miał prawa o tym mówić. Moim zdaniem.
O czym ty w ogóle gadasz. Poczytaj sobie trochę o historii i o tym jak to kobiety bez posagu nie miały szans na małżeństwo. To była laska kiedy jakiś chłop brał sobie żonę bez posagu i wieczna udręka dla tej żony. Bo to najczęściej były jakieś męskie odpady.
To jest taka historia widziana przez 1 oko. Prus był znany z orania rzeczywistości i w Lalce panna Izabela akuratnie była panną bez posagu, a jakie szanse miał u niej Wokulski z grubą kasą?
Albo w Chłopach parobek nie miał żadnych szans u dziewczyny, której rodzice byli na hakterach.
To były zupełnie inne czasy. A ty bez wiekszych ceregieli wykorzystujesz to do obecnej, gdzie nie ma czegoś takiego jak zamązpójście jest łączeniem rodów i majątków.
118 2024-10-16 14:57:33 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2024-10-16 14:57:55)
O czym ty w ogóle gadasz. Poczytaj sobie trochę o historii i o tym jak to kobiety bez posagu nie miały szans na małżeństwo. To była laska kiedy jakiś chłop brał sobie żonę bez posagu i wieczna udręka dla tej żony. Bo to najczęściej były jakieś męskie odpady.
A u tej historii to jeśli już ktoś miałby być bankomatem, to jego ojciec a nie 21 letni dzieciak
Ekhm, pośmiałem się. Szczerze.
Jak kobieta nie miała posagu, to posag miał obowiązek wysupłać...przyszły małżonek. Nazywało się to zawienieńcem. Poza tym, od strony męża był przywianek (później nazywany wianem) tak czy siak. Rolą posagu było zabezpieczenie bytu....samej kobiecie na wypadek śmierci męża. Było też zabezpieczeniem jej wierności, bo w przypadku zdrady całość przepadała na rzecz męża.
Generalnie wraz z zamążpójściem "majątek kobiety" rósł dwukrotnie. Nawet jeśli nie miała nic. Na tym to prawo polegało, żeby bez względu na sytuację kobieta była zabezpieczona finansowo.
ja nie patrzę na finanse ani trochę - myślę , że żona również nie. nigdy nie mieliśmy z tym problemów,
Pani Halino - być może ma Pani rację . może powonieniem coś powiedzieć. Żona na pewno tej rozmowy nie słyszała .
on mi powiedział, że jest mu przykro od lat patrzeć na to co się dzieję i że kiedyś się obudzę ''z ręką w nocniku'' (jego zdaniem moje podejście do jej kontaktów z eks jest zbyt luźne i kiedyś pożałuje, że nie zareagowałem w czas) ale ja od razu mu powiedziałem , ze jej ufam ,że przecież przysięgaliśmy sobie przed ołtarzem a to nie byle co przecież jest..
przecież przysięgaliśmy sobie przed ołtarzem a to nie byle co przecież jest..
o tempora....o mores.....
Halina3.1 napisał/a:O czym ty w ogóle gadasz. Poczytaj sobie trochę o historii i o tym jak to kobiety bez posagu nie miały szans na małżeństwo. To była laska kiedy jakiś chłop brał sobie żonę bez posagu i wieczna udręka dla tej żony. Bo to najczęściej były jakieś męskie odpady.
To jest taka historia widziana przez 1 oko.
Prus był znany z orania rzeczywistości i w Lalce panna Izabela akuratnie była panną bez posagu, a jakie szanse miał u niej Wokulski z grubą kasą?
Albo w Chłopach parobek nie miał żadnych szans u dziewczyny, której rodzice byli na hakterach.![]()
To były zupełnie inne czasy. A ty bez wiekszych ceregieli wykorzystujesz to do obecnej, gdzie nie ma czegoś takiego jak zamązpójście jest łączeniem rodów i majątków.
No dobra ale chyba w lalce chodziło o uprzedzenia społeczne, coś jak w tych powieściach jane austen, czy tam Brontë. Nie pamiętam, nie lubię fikcji.
Bo to też kiedyś grało przecież dużą rolę, jak ktoś był bogaty ale niższy stanem, to i tak go biedni ale arystokraci nie szanowali. Więc to trochę inne kwestie. I nie, ja tego nie wykorzystuję. Po prostu stwierdzam fakt, że faceci od zawsze patrzyli na stan majątkowy. Tak jak kobiety. I to jest dla mnie proste, że są różni ludzie i nie każdy patrzy. No ale dużo ludzi tak.
dajmy na to dołozyła się jakieś 20% ze 100% na dom.
to moze faktycznie zle napisalem .
ale dom jest nasz.
Po kobiecmu licząc pół na pół.
123 2024-10-16 15:04:37 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2024-10-16 15:06:38)
Po prostu stwierdzam fakt, że faceci od zawsze patrzyli na stan majątkowy. Tak jak kobiety. I to jest dla mnie proste, że są różni ludzie i nie każdy patrzy. No ale dużo ludzi tak.
Bo ekonomia jest ważna. I to szalenie, bo jest niezbędna do życia.
Ale jeśli stanowi główne/jedyne kryterium doboru partnera, to jest to słabe. Bez względu na płeć. Niemniej jednak, zwłaszcza historycznie, to wybór nie zawsze był kiedy mowa o najbogatszych (i najbiedniejszych, jak dobrze pamiętam opowieści rodzinne, to moja praprababka została sprzedana na pokrycie długów i zjebała sprzed ołtarza od jakiegoś starego parszywca). To jest już polityka.
124 2024-10-16 15:08:31 Ostatnio edytowany przez Halina3.1 (2024-10-16 15:09:19)
Halina3.1 napisał/a:Po prostu stwierdzam fakt, że faceci od zawsze patrzyli na stan majątkowy. Tak jak kobiety. I to jest dla mnie proste, że są różni ludzie i nie każdy patrzy. No ale dużo ludzi tak.
Bo ekonomia jest ważna. I to szalenie, bo jest niezbędna do życia.
Ale jeśli stanowi główne/jedyne kryterium doboru partnera, to jest to słabe. Bez względu na płeć. Niemniej jednak, zwłaszcza historycznie, to wybór nie zawsze był kiedy mowa o najbogatszych (i najbiedniejszych, jak dobrze pamiętam opowieści rodzinne, to moja praprababka została sprzedana na pokrycie długów i zjebała sprzed ołtarza od jakiegoś starego parszywca). To jest już polityka.
No tak. Jak facet patrzy na ekonomię to jest ona ważna i niezbędna do życia a jak baba patrzy, to szuka bankomatu xd
O kurna musiała mieć dużo odwagi. Co się z nią stało?
Halina3.1 napisał/a:O czym ty w ogóle gadasz. Poczytaj sobie trochę o historii i o tym jak to kobiety bez posagu nie miały szans na małżeństwo. To była laska kiedy jakiś chłop brał sobie żonę bez posagu i wieczna udręka dla tej żony. Bo to najczęściej były jakieś męskie odpady.
A u tej historii to jeśli już ktoś miałby być bankomatem, to jego ojciec a nie 21 letni dzieciak
Ekhm, pośmiałem się. Szczerze.
Jak kobieta nie miała posagu, to posag miał obowiązek wysupłać...przyszły małżonek. Nazywało się to zawienieńcem. Poza tym, od strony męża był przywianek (później nazywany wianem) tak czy siak. Rolą posagu było zabezpieczenie bytu....samej kobiecie na wypadek śmierci męża. Było też zabezpieczeniem jej wierności, bo w przypadku zdrady całość przepadała na rzecz męża.
![]()
Generalnie wraz z zamążpójściem "majątek kobiety" rósł dwukrotnie. Nawet jeśli nie miała nic. Na tym to prawo polegało, żeby bez względu na sytuację kobieta była zabezpieczona finansowo.
Taa majątek kobiet to może i rósł ale w teorii. O wszystkim przecież decydował chłop. W praktyce wszystko i tak było jego a kobieta to se mogła.
No tak. Jak facet patrzy na ekonomię to jest ona ważna i niezbędna do życia a jak baba patrzy, to szuka bankomatu xd
Toć chyba napisałem to wyraźnie - ekonomia jest ważna, ale nie może stanowić GŁÓWNEGO kryterium, bo to patologia.
I jak ktoś 'dobrze zarabia' (czyli jak rozumiem porównywalnie), ale partycypuje w kosztach na poziomie 20% to jest pijawą. Jak zarabiasz podobnie - płać podobnie. Jak zarabiasz proporcjonalnie mniej - płać proporcjonalnie mniej. Jak wybierasz sobie faceta, bo jego rodzina ma wielokrotnie więcej i ostatecznie koleś zarabia 4x więcej, to tak - taki ktoś jest traktowany jak bankomat. Bez względu na płeć. Bo jak to sama słusznie zauważyłaś, albo babka już ma romans fizyczny, albo 'tylko' emocjonalny. Jakie inne motywy może mieć żona autora, aby być z nim w związku, skoro wiemy, że tam nie ma żadnych większych uczuć?
127 2024-10-16 15:15:42 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-10-16 15:19:55)
Terapia mogłaby pomóc w tym kryzysie związku, ale najpierw indywidualna autora, by potrafił komunikować swoje potrzeby bez strachu.
Bo jak sobie jeszcze poczytałam o ten akcji z majówką, to nie pojmuję jak mogłeś nie pojechać jak chciałeś.
3 chłopa i wszystkie się boją takiego teściunka
Musisz go spacyfikować jak chcesz być z żoną, inaczej ona nigdy nie zobaczy w Tobie mężczyzny.
Tem wątek z exem to dla mnie zupełnie poboczny jest.
Musiałaby być głupia by do niego wracać., a jeszcze głupsza by się z nim puszczać.
Ale teść to jest klucz
Może zresztą Ex się z teściem ściął i dlatego się z nim rozpadło, a nie z powodu dziecka.
I sam widzisz że teściunio ho źle nie wspomina.:D
Taa majątek kobiet to może i rósł ale w teorii. O wszystkim przecież decydował chłop. W praktyce wszystko i tak było jego a kobieta to se mogła.
Nie ma sensu takich tricków stosować, to były inne czasy. Zawsze to miało dwie strony. Niestety kobiety dla własnych potrzeb chcą widzieć jedną.
Taa majątek kobiet to może i rósł ale w teorii. O wszystkim przecież decydował chłop. W praktyce wszystko i tak było jego a kobieta to se mogła.
Taaaak, bo przecież nie było królowych, ani caryc czy innych kobiet, które niczego nie mogły.
Pamiętasz może kogo Kolumb musiał błagać o hajs i pozwolenie na wyprawę?
Mylisz płeć z feudalizmem samym w sobie.
ja nie patrzę na finanse ani trochę - myślę , że żona również nie. nigdy nie mieliśmy z tym problemów,
Pani Halino - być może ma Pani rację . może powonieniem coś powiedzieć. Żona na pewno tej rozmowy nie słyszała .
on mi powiedział, że jest mu przykro od lat patrzeć na to co się dzieję i że kiedyś się obudzę ''z ręką w nocniku'' (jego zdaniem moje podejście do jej kontaktów z eks jest zbyt luźne i kiedyś pożałuje, że nie zareagowałem w czas) ale ja od razu mu powiedziałem , ze jej ufam ,że przecież przysięgaliśmy sobie przed ołtarzem a to nie byle co przecież jest..
Nie jestem żadną pani. W internetach jestemy na ty.
Nie wiem kto mu dał prawo do mówienia takich rzeczy. Ale zastanawia mnie to, dlaczego najpierw zapraszał was na wspólny wyjazd a później zaczął gadać ci o tym jak beznadziejne macie małżeństwo. Dlaczego w takim razie namawiać was na wspólny wyjazd? Jaki w tym cel? Dziwna motywacja.
Twoje podejście do jej kontaktów z ex moim zdaniem też jest zbyt luźne ale to twoja sprawa. Jak jej ufasz i nie przeszkadza ci, że ona angażuje się emocjonalnie w te kontakty, to serio nikomu nic do tego. Tyle, że chyba ci to jednak przeszkadza skoro od czasu wznowienia tych kontaktów twoja relacja z nią straciła resztkę tej czułości którą kiedyś tam ci okazywała.
Ogólnie szkoda mi ciebie. Ja czułości nie potrzebuje jej jakoś wiele ale wiem, że mój mąż lubi, to staram się mu okazywać tyle ile mu trzeba. Mnie od tego nie ubędzie, jest to przyjemne jak się o tym pamięta i partnerowi można sprawić radość. Więc się staram. Nie wiem dlaczego twoja żona tak uparcie olewa twoje prośby. Ona ma chyba srogie problemy z komunikacją, może to wynika z tego jak było u niej w domu. Jej ojciec jest nienormalny, to na pewno miało duży wpływ.