czy kocha ? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 9 10 11 12 13 41 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 651 do 715 z 2,640 ]

651 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2024-12-03 20:31:03)

Odp: czy kocha ?
Agnes76 napisał/a:
netk53521 napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Z latami się pomyliłam faktycznie. Teraz sprawdziłam, że nie jesteście 12 lat a 17 - mój błąd.
Natomiast reszta to już Twoja wyobrażenie, że ja Ciebie mam za pasożyta.
Napisz mi,ze Ci nie imponowała lekarz stomatolog o posągowej urodzie - bo tylko to napisałam. reszta to już Twoje domysły.
O studentce architektury też niespecjalnie się rozwodziłeś, jedynie o jej uśmiechu,to nie zarzucaj mi, ze o niej nie wspominałam.

Każde małżeństwo dorabia się wspólnie więc nie chodziło mi o WASZ dorobek, tylko o jej możliwości finansowe jako stomatologa. Bo taka osoba nie jest biedną dziewczynką, którą wystarczy odciąć do kasy, co się tutaj często sugeruje mężczyznom, i już będzie tańczyć jak się jej zagra. Jak czytałeś tutaj - zbierz jej gabinet i podobne rady , to tak bardzo nie oponowałeś. Nie pisałeś o tym ile ona wniosła do wspólnego dorobku.

Nie przykładałeś pistoletu żonie, a ona Tobie przystawiała? To Twoje słowa, że na początku Cie nie chciała, to Ty pisałeś że bardzo się o nią starałeś. A teraz jakieś pretensje bo odważyłam się  tym wspomnieć?


Nigdy nie maiłam Cię za miękiszona, wręcz przeciwnie. Nie przypisuj mi rzeczy, które pisze Ci ktoś inny. Małżeństwo to nie jest relacja zarządca - podwładny. Oboje muszą się dogadywać  a nie że zona musi Ci we wszystkim ulec bo inaczej to robi Ci krzywdę.
We ochłoń, zastanów się nad tym co naprawdę napisałąm a nie nad tym co sam sobie dopowiedziałeś.

Jak Ty tak reagujesz na na żonę, bo nie wszystko idzie po Twojej myśli, to daleko nie zajedziesz. Rozwalisz sobie to małżeństwo bo niewiele do Ciebie dociera, nie potrafisz myśleć obiektywnie tylko z każdej strony czujesz się atakowany.

Agnes , kończąc tą bezsensowną dysputę.
po krótce - Lekarz stomatolog - czyli kasa i życiowe ustawienie - kto tak napisał Agnes? ewidentnie sugerowałaś , że leciałem na kasę i życiowe ustawienie , nieprawdaż ?
Nigdy nie maiłam Cię za miękiszona, wręcz przeciwnie. Nie przypisuj mi rzeczy, które pisze Ci ktoś inny - przeczytaj jeszcze raz , ale tym razem ze zrozumieniem -   pisano tu o mnie wiele rzeczy - że jestem ''miękiszon'' - piszę ,że Ty to pisałaś czy inni ?
Małżeństwo to nie jest relacja zarządca - podwładny. Oboje muszą się dogadywać  a nie że zona musi Ci we wszystkim ulec bo inaczej to robi Ci krzywdę. - czy Ty czytasz mój wątek w ogóle ? ale tak ze zrozumieniem ? bo zaczynam wątpić..
Jak Ty tak reagujesz na na żonę, bo nie wszystko idzie po Twojej myśli, to daleko nie zajedziesz. - czyli tak - nie spodobało mi się co zasugerowałaś względem mojej osoby - zareagowałem i Ty piszesz ,że jak w ten sam sposób mogę reagować na żonę.
nie potrafisz myśleć obiektywnie tylko z każdej strony czujesz się atakowany. - Agnes - błagam - pisałem to do Ciebie - z jakiej innej strony czuję się atakowany ? to bez sensu.
faktycznie powinienem odpuścić sobie reagowanie na twój post  bo w istocie jest ''oderwany od rzeczywistości'' .  kompletnie.
Niemniej jednak życzę wszystkiego dobrego.

Nie, nie sugerowałam, że leciałeś na kasę. Dopowiedziałeś sobie. 
Lekarz stomatolog to z pewnością życiowe ustawienie i takie coś  ludziom imponuje. I tego zdania nie zmienię. Co nie znaczy, że Ciebie miałam za faceta lecącego na kasę.  To że Ci imponowała a chęć korzystania z jej kasy to zupełnie dwie różne sprawy. Dotarło?
I jakoś nie zaprzeczyłeś że żona Ci imponowała.

Agnes moze nie mialas takiego zamiaru ale ja Ciebie tez tak jak Autor zrozumialem

Zobacz podobne tematy :

652

Odp: czy kocha ?
Halina3.1 napisał/a:
netk53521 napisał/a:

dobry wieczór,
kilka dni minęło tylko - ale rozśmieszę Was - dla żony już wszystko jest w jak najlepszym porządku. Wróciło (według niej) do ''normy''  jest przeszczęśliwa , przeradosna, nawet śpiewa przy gotowaniu . Z wielkim uśmiechem na twarzy przygotowuję się do swoich urodzin - i uwaga - powiedziała, że będę jej gościem honorowym - ona jest dla mnie za dobra po prostu , nie kocha ,ale za to jak docenia. Kobieta - skarb. Powiedziała mi , że ta ''awanturka'' była dla naszego małżeństwa oczyszczająca i teraz będzie tylko dobrze.
Michaś wróci na swoje miejsce, będzie się zgadzał, przytakiwał , niczego (a Broń Boże uczucia czy seksu) nie będzie oczekiwał.
Tyle ,że Michaś (jak mnie znów nazywa bo tak rok mówiła Michał) już tego nie chcę. Jestem w dużych emocjach - fakt niezaprzeczalny.
Cieszę się ,że wspieram się terapią - naprawdę nie wiem co bym zaczął wyrabiać , gdyby nie terapia.
a tak co mnie bardzo dziwi - zachowuję spokój. Choć w środku - nie wiem jak to opisać - jakbym miał jakiś balon , który w środku się napełnia , bardzo powoli.
Ja po prostu jestem powalony. Tyle rzeczy byłbym w stanie znieść - naprawdę. Ale nie brak miłości. Przecież to jest podstawa - każdy normalny związek  się od tego zaczyna.
Do wielu wniosków jeszcze dojdę. Ale zrozumiałem jedno - może minąć miesiąc , rok , 10 lat - ale ona mnie nie pokocha. Minęło 17 -  wiem , że ''żar'' ''namiętność'' wypala się w wielu związkach jeśli się nie dba itp. ale miłość?
wiecie , czasem Wam pisałem ,że widzę znajomych dalej się przytulających , śmiejących się po tylu latach ze sobą , po tylu przejściach - czytałem - nie porównuj swojego związku - naturalnie to racja- ale też chodziło mi o to ,że to jest możliwe - po nastu latach dalej się kochać  i okazywać to sobie .
Ja byłem zaślepiony , zakochany .
Ja wiem ,że to nie jest tak ,że ona ''nie wie'' - ona wie ,że mnie nie kocha - tylko już nie chciała wbijać mi noża prosto w serce  - ot , i taki akt łaski z jej strony.
Od kilku dni - na przemian - czuję się bezsilny - a potem jak usłyszę te ''Michasiu'' to za wielkim przeproszeniem naprawdę - ale takie wkur...ienie mnie bierze ,taka furia w środku. nie do opisania.

Ale scen nie będę robił. Ani kolejnych kłótni- ze względu na córkę - nie mam prawa burzyć jej spokoju i dzieciństwa - tej linii nie przekroczę nigdy. Żona raczej też.
Żona po prostu jest w tym małżeństwie bardzo pewna siebie - już dziś zapytała czemu ubrania nie są wyprasowane - bo jak pamiętacie ja tylko prasuję.
Szczerze wam napiszę ,że jak nie ma córki obok to mi się do niej ust nie chcę otwierać - więc wstałem tylko ,poszedłem po żelazko  podałem jej i zamknąłem drzwi do pokoju.
Ona czuję nade mną władzę - to oczywiste.  Ma sobie taką pewność , że Michaś zawsze będzie - że już 4 dni po tym jak rozjechała walcem moją psychikę - przychodzi i pyta czemu nie prasuję jej rzeczy.
Tyle ,że Michaś za jakiś czas wstanie - z pomocą terapeuty - ale wstanie - i wtedy będzie bardzo zdziwiona.
Mrs , Happiness - już parę razy próbowalem napisać co się stało - ale za każdym razem kończy się na tym ,że siedzie przy klawiaturze i po prostu nie umiem w tej sprawie nawet zdania zebrać ,ale coś wyskrobie ..

Niezly tupet ma ta kobieta pytac o prasowanie jak dopiero co ci wyjezdzala z dzieleniem gotowania itd. Masz do niej bardzo duza cierpliwosci i znosisz bardzo wiele dla tego zwiazku. Serio. Dawno nie widzialam zeby ktos znosil takie traktowanie. Tzn ktos w miare normalny, nie, ze jakis zwizek z narcyzem/przemoc itd.

Nie zgodze sie - dla mnie reakcja byla ok

653

Odp: czy kocha ?

Moim zdaniem też zareagowała jakoś pozytywnie. W niej też zachodzą zmiany i nie nastąpią nagle, to wymaga jakiegoś czasu. Teraz albo oboje zaczną się dogadywać, albo zniszczą wszystko i dojdzie do rozwodu. Delikatna kwestia.

654

Odp: czy kocha ?
Salomonka napisał/a:

Moim zdaniem też zareagowała jakoś pozytywnie. W niej też zachodzą zmiany i nie nastąpią nagle, to wymaga jakiegoś czasu. Teraz albo oboje zaczną się dogadywać, albo zniszczą wszystko i dojdzie do rozwodu. Delikatna kwestia.

Mialem na mysli reakcje Autora na "zamowienie" uslugi prasowania

655

Odp: czy kocha ?
Bert44 napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:
netk53521 napisał/a:

dobry wieczór,
kilka dni minęło tylko - ale rozśmieszę Was - dla żony już wszystko jest w jak najlepszym porządku. Wróciło (według niej) do ''normy''  jest przeszczęśliwa , przeradosna, nawet śpiewa przy gotowaniu . Z wielkim uśmiechem na twarzy przygotowuję się do swoich urodzin - i uwaga - powiedziała, że będę jej gościem honorowym - ona jest dla mnie za dobra po prostu , nie kocha ,ale za to jak docenia. Kobieta - skarb. Powiedziała mi , że ta ''awanturka'' była dla naszego małżeństwa oczyszczająca i teraz będzie tylko dobrze.
Michaś wróci na swoje miejsce, będzie się zgadzał, przytakiwał , niczego (a Broń Boże uczucia czy seksu) nie będzie oczekiwał.
Tyle ,że Michaś (jak mnie znów nazywa bo tak rok mówiła Michał) już tego nie chcę. Jestem w dużych emocjach - fakt niezaprzeczalny.
Cieszę się ,że wspieram się terapią - naprawdę nie wiem co bym zaczął wyrabiać , gdyby nie terapia.
a tak co mnie bardzo dziwi - zachowuję spokój. Choć w środku - nie wiem jak to opisać - jakbym miał jakiś balon , który w środku się napełnia , bardzo powoli.
Ja po prostu jestem powalony. Tyle rzeczy byłbym w stanie znieść - naprawdę. Ale nie brak miłości. Przecież to jest podstawa - każdy normalny związek  się od tego zaczyna.
Do wielu wniosków jeszcze dojdę. Ale zrozumiałem jedno - może minąć miesiąc , rok , 10 lat - ale ona mnie nie pokocha. Minęło 17 -  wiem , że ''żar'' ''namiętność'' wypala się w wielu związkach jeśli się nie dba itp. ale miłość?
wiecie , czasem Wam pisałem ,że widzę znajomych dalej się przytulających , śmiejących się po tylu latach ze sobą , po tylu przejściach - czytałem - nie porównuj swojego związku - naturalnie to racja- ale też chodziło mi o to ,że to jest możliwe - po nastu latach dalej się kochać  i okazywać to sobie .
Ja byłem zaślepiony , zakochany .
Ja wiem ,że to nie jest tak ,że ona ''nie wie'' - ona wie ,że mnie nie kocha - tylko już nie chciała wbijać mi noża prosto w serce  - ot , i taki akt łaski z jej strony.
Od kilku dni - na przemian - czuję się bezsilny - a potem jak usłyszę te ''Michasiu'' to za wielkim przeproszeniem naprawdę - ale takie wkur...ienie mnie bierze ,taka furia w środku. nie do opisania.

Ale scen nie będę robił. Ani kolejnych kłótni- ze względu na córkę - nie mam prawa burzyć jej spokoju i dzieciństwa - tej linii nie przekroczę nigdy. Żona raczej też.
Żona po prostu jest w tym małżeństwie bardzo pewna siebie - już dziś zapytała czemu ubrania nie są wyprasowane - bo jak pamiętacie ja tylko prasuję.
Szczerze wam napiszę ,że jak nie ma córki obok to mi się do niej ust nie chcę otwierać - więc wstałem tylko ,poszedłem po żelazko  podałem jej i zamknąłem drzwi do pokoju.
Ona czuję nade mną władzę - to oczywiste.  Ma sobie taką pewność , że Michaś zawsze będzie - że już 4 dni po tym jak rozjechała walcem moją psychikę - przychodzi i pyta czemu nie prasuję jej rzeczy.
Tyle ,że Michaś za jakiś czas wstanie - z pomocą terapeuty - ale wstanie - i wtedy będzie bardzo zdziwiona.
Mrs , Happiness - już parę razy próbowalem napisać co się stało - ale za każdym razem kończy się na tym ,że siedzie przy klawiaturze i po prostu nie umiem w tej sprawie nawet zdania zebrać ,ale coś wyskrobie ..

Niezly tupet ma ta kobieta pytac o prasowanie jak dopiero co ci wyjezdzala z dzieleniem gotowania itd. Masz do niej bardzo duza cierpliwosci i znosisz bardzo wiele dla tego zwiazku. Serio. Dawno nie widzialam zeby ktos znosil takie traktowanie. Tzn ktos w miare normalny, nie, ze jakis zwizek z narcyzem/przemoc itd.

Nie zgodze sie - dla mnie reakcja byla ok

Nie wiem za bardzo o co ci chodzi ale ok.

656

Odp: czy kocha ?
Halina3.1 napisał/a:
Bert44 napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Niezly tupet ma ta kobieta pytac o prasowanie jak dopiero co ci wyjezdzala z dzieleniem gotowania itd. Masz do niej bardzo duza cierpliwosci i znosisz bardzo wiele dla tego zwiazku. Serio. Dawno nie widzialam zeby ktos znosil takie traktowanie. Tzn ktos w miare normalny, nie, ze jakis zwizek z narcyzem/przemoc itd.

Nie zgodze sie - dla mnie reakcja byla ok

Nie wiem za bardzo o co ci chodzi ale ok.

No chodzi mi o to ze nie znosi pokornie juz tego traktowania.

657 Ostatnio edytowany przez Giaa2 (2024-12-03 20:48:08)

Odp: czy kocha ?

Już wszystko napisaliście, więc nie będę powielać.
Ale muszę przyznać, z perspektywy kobiety, która nie narzeka na brak zainteresowania powiedzmy wink, że nie jestem pewna czy będąc w wieku żony autora i mając tyle lat młodszego partnera byłabym tak zarozumiała jak ona.
Naprawdę babka albo ma jakieś zaburzenia albo faktycznie autor przez tyle lat zdołał ja przekonać, że nie jest godzien takiego bóstwa.
Widać ex potraktował ją z goła inaczej, a to za nim tyle lat tęskni i o nim myśli.

Zatem czego, drogie dzieci, nauczyła nas ta historia? wink

658 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2024-12-03 20:51:12)

Odp: czy kocha ?

Mam pytanie do Autora. Bo drzecie koty ale czy Wy rozmawialiscie szczerze? Tak zeby powiedziec, posluchac ale tez (glupie slowo) zmusic do odpowiedzi. Co np. odpowie na prawde ze biale malzenstwo nie moze byc szczesliwe (jesli jednej stronie seksu brakuje), albo ze nie mozna byc szczesliwym w zwiazku gdzie ktos caly czas trzyma eksa w bliskim kontakcie, albo ze jako facet chcesz miec swoje meskie zycie, albo ze nalezy sie szacunek a nie "Michalku wyprasuj"? Czy ona wie o co Ci chodzi? Czy wiesz jaki jest jej stosunek do Twoich "rekalmacji" zwiazanych ze związkiem. Punkt po punkcie na kazdy temat. Mam wrażenie ze ona nie wie / nie rozumie o co Ci chodzi. Nie da się takiej szczerej rozmowy przeprowadzic?

659 Ostatnio edytowany przez Giaa2 (2024-12-03 20:53:46)

Odp: czy kocha ?
Bert44 napisał/a:

Mam wrażenie ze ona nie wie / nie rozumie o co Ci chodzi. Nie da się takiej szczerej rozmowy przeprowadzic?



Właśnie o tym jest mój wątek: o tumanach emocjonalnych. Ludziach, którzy rozwijają się tylko zawodowo np., ale emocjonalnie zatrzymali sie na poziomie dzieci.
Tak widzę żonę autora: jako dziewczynkę w dość starej już skórze. Która z racji, że autor ma takie a nie inne podejście, mogła swoje braki na tym polu pielęgnować w rodzaju bezpiecznego "kokonu" przez tyle lat.

660

Odp: czy kocha ?

Do tej kategorii pasowałaby partnerka niejakiego Becketta. Oj, ależ tam dramy były...

661 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-12-03 21:02:22)

Odp: czy kocha ?
Bert44 napisał/a:

Mam pytanie do Autora. Bo drzecie koty ale czy Wy rozmawialiscie szczerze? Tak zeby powiedziec, posluchac ale tez (glupie slowo) zmusic do odpowiedzi. Co np. odpowie na prawde ze biale malzenstwo nie moze byc szczesliwe (jesli jednej stronie seksu brakuje), albo ze nie mozna byc szczesliwym w zwiazku gdzie ktos caly czas trzyma eksa w bliskim kontakcie, albo ze jako facet chcesz miec swoje meskie zycie, albo ze nalezy sie szacunek a nie "Michalku wyprasuj"? Czy ona wie o co Ci chodzi? Czy wiesz jaki jest jej stosunek do Twoich "rekalmacji" zwiazanych ze związkiem. Punkt po punkcie na kazdy temat. Mam wrażenie ze ona nie wie / nie rozumie o co Ci chodzi. Nie da się takiej szczerej rozmowy przeprowadzic?

Nie da się, jeśli nie ma woli obydwu stron, tym. bardziej jak jedna strona czuje się pewniejsza.
Dlatego żona musi najpierw sama zejść z piedestału, zastanowić się czy chce dalej żyć w małżeństwie, czy jest w stanie przekonać męża do siebie.
Ona dokładnie wie o co chodzi.
To są emocje, dobrze się mówi z boku, jak by zawsze można było się dogadać, nie było by rozwodów.

662

Odp: czy kocha ?
Giaa2 napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Mam wrażenie ze ona nie wie / nie rozumie o co Ci chodzi. Nie da się takiej szczerej rozmowy przeprowadzic?



Właśnie o tym jest mój wątek: o tumanach emocjonalnych. Ludziach, którzy rozwijają się tylko zawodowo np., ale emocjonalnie zatrzymali sie na poziomie dzieci.
Tak widzę żonę autora: jako dziewczynkę w dość starej już skórze. Która z racji, że autor ma takie a nie inne podejście, mogła swoje braki na tym polu pielęgnować w rodzaju bezpiecznego "kokonu" przez tyle lat.

Giaa. Tumanach...uzgryz sie czasem w jezyk.

Oni 17 lat tak przezyli. Bez spojrzenia w siebie. Pozno ale cos zaczelo uwierac. Dla mnie patrząc z boku facet sie budzi. Wszyscy byśmy chcieli zeby szybciej, wyrazniej, mocniej. Ale ja mam wrażenie że kula sniezna leci nie zatrzyma sie i rosnie. Że juz odwrotu nie ma. Idzie (pewnie z bolem) ku lepszemu

663

Odp: czy kocha ?
Bert44 napisał/a:

Dla mnie patrząc z boku facet sie budzi.

A dla mnie, patrząc z boku facet czyli Michał zaczyna dorastać, z całym emocjonalnym bagażem okresu dorastania.

664

Odp: czy kocha ?

więc tak . Poszliśmy na tę terapię.
Terapeutka poprosiła żebyśmy o sobie opowiedzieli , takie wstępne informację - na początek.
Potem zapytała co nas do niej sprowadza.
Żona bardzo ogólnie zaczęła mówić , że po tylu latach '' przestaliśmy się w niektórych kwestiach '' dogadywać .
Ja natomiast opisałem to szczegółowo . Kwestię jej kontaktów z ex. Tego  ,że w ogóle nie angażuję się w nasze życie seksualne , że od roku nie uprawiamy seksu. Opowiedziałem mniej więcej to co pisaliśmy tutaj - że sam postawiłem siebie na pozycji ''jej podnóżka'' - wyjaśniłem szczegółowo o co chodzi  - podawałem przykłady .  Opisałem zachowanie jej ojca . Opowiedziałem , że żona powiedziała o mojej terapii mojemu ojcu -  i jaki to miało wpływ naszą relację później.(mojej i ojca)  Powiedziałem ,że żona zaczęła zabierać córkę sama na wyjścia , które absolutnie zawsze były zarezerwowane  dla naszej trójki. Powiedziałem ,że od ładnych kilku miesięcy próbowałem się z żoną porozumieć / rozmawiać  - wyjaśniałem o co mi chodzi , czego mi brak - że chciałem na terapię iść wcześniej , ale żona odmawiała.
Spojrzałem na żonę : a ona siedziała tam jakby na szpilkach była - już widziałem ,że robi co może żeby tylko mi nie przerwać i zachować spokój.
Wtedy terapeutka spytała co ona sądzi o tym co powiedziałem.
a ona , że z ex nie piszę już - że mnie za to przeprosiła przecież
no i zamiast ustosunkować się do tego co powiedziałem to ona : bo ja nie rozumiem co się mężowi stało , od roku jakby mi go ktoś podmienił - ja muszę wiedzieć co się stało ,że nagle stał się ze mną taki nieszczęśliwy.
a jak wiecie - choćby nie wiem co, nie powiem o  moim kumplu .
Więc powiedziałem , że w końcu obudziłem się z letargu i zaczynam dostrzegać rzeczy , których nie widziałem wcześniej.
a ona : tak nagle?? tego mi nie wmówisz! Oczywiście zaczęła sugestię o kochance - na bank młodszej od niej o 20 lat - jakby już ją sobie wyobrażała.
terapeutka zapytała czy boi się ,że ją zostawię : a ona ze łzami w oczach : od roku tak. 
spytała mnie czy ja mam jakieś obawy względem żony. Chwilę nad tym myślałem i powiedziałem , że mam obawę ,że żona tak naprawdę mnie nie kochała i nie kocha do dziś.
terapeutka pyta żonę : co ona na to , że to dość niepokojące ,że tak myślę.
a ona : tego się nie da nawet komentować.
ja się po cichu zaśmiałem a żona : widzi Pani jak on do tego podchodzi .
komedia.
wyszliśmy stamtąd : ja w poczuciu beznadziei a żona wściekła. Powiedziała ,że ona poprowadzi auto. 
Jak jechaliśmy zaczęła mówić , że ze mną jest coś nie tak ,że takie rzeczy mówiłem o własnej żonie
ja do niej : a czego Ty się spodziewałaś na terapii małżeńskiej?
ona zaczęła ze złości uderzać ręką o kierownicę mówiąc ,że tyle mi dała , tyle lat , tak się dla mnie stara  a ja ją ośmieszam i wymyślam głupoty . (tyle lat a u niej taki wybuch złości pierwszy raz widziałem - zawsze opanowanie i spokój co by się nie działo)
kazałem jej zjechać na pobocze bo takie zachowanie mogło spowodować jakiś wypadek.  Stanęła.
Mówię jej , że to co powiedziałem jest prawdą a nie głupotami, że to co powiedziałem boli mnie ,ale też sprawia ,że nasze małżeństwo idzie ku zatraceniu. 
Że ona mnie nie chcę tak naprawdę ,że jakby ex napisał żeby wracała to by tylko kurz po niej został i taka prawda.
że chciała dziecko - ma je i ja równie dobrze dla niej mógłbym przepaść.
że może kłamać mi w oczy ,ale w sercu wie ,że jakby tylko miała możliwość wyboru : ja albo on - nawet by okiem nie mrugnęła i szła do niego.
Że nie jestem święty ,ale to ona doprowadziła mnie do takiego stanu.
Że nie uprawiamy seksu - że co ona sobie myśli , że jestem jakimś robotem albo psem , którego tylko trzeba karmić i nic więcej? że nie ma w niej poczucia bliskości - ale tak miała i ma  tylko ze mną . że jakim my jesteśmy małżeństwem? i czy tak chcę żyć ? w kłamstwie ?
Że nie chcę od niej nic - tylko jej miłości - prawdziwego uczucia - ale ty mnie nie kochasz prawda  - zapytałem na co ona wyszła  z samochodu ze łzami.
Wyszedłem za nią i  mówię ,że te łzy już na mnie nie działają , że może płakać ile chcę , ale muszę znać prawdę. Musi mi powiedzieć bo inaczej nie ma dla nas ratunku. a ona złapała się za głowę zaczęła tak głęboko oddychać ,
pytam : kochasz mnie czy nie , ale tak szczerze.
cisza.
pytam po raz ostatni .
a ona : Michał ... co mam Ci powiedzieć ... nie wiem ..ciężko powiedzieć..
i tak stałem chwilę , słowa nie mogłem wydusić.
potem ona powiedziała ,że nie chcę mnie ranić ,że jestem ''porządnym facetem i cudownym tatą i tyle mamy (o dziecko chodziło myślę) - Michał pomyśl tylko '' .
te jej słowa to zapamiętałem i mam w głowie do dziś.
ja tak stałem chwilkę . Ona weszła do auta.  Zapaliłem - nawet mi zimno nie było bez kurtki wręcz gorąco.  i śmieszne to trochę , ale pomyślałem wtedy - nie wiem czemu - o tytule postu , który napisałem na forum - czy kocha?  mam już  odpowiedź. tylko nie do końca takiej chciałem - ale jestem ewidentnym przykładem ,że nie wszystko w życiu można mieć -  miłości też.
Prawda jest taka ,że ja mam tylko jedną decyzję do podjęcia : tak bardzo trudną ,że na samą myśl mi słabo...

665 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2024-12-03 21:22:39)

Odp: czy kocha ?
Muqin napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Dla mnie patrząc z boku facet sie budzi.

A dla mnie, patrząc z boku facet czyli Michał zaczyna dorastać, z całym emocjonalnym bagażem okresu dorastania.

No i w końcu dorośnie. A wiele lat stal w miejscu

666

Odp: czy kocha ?
Bert44 napisał/a:

Giaa. Tumanach...uzgryz sie czasem w jezyk.

Oni 17 lat tak przezyli. Bez spojrzenia w siebie. Pozno ale cos zaczelo uwierac. Dla mnie patrząc z boku facet sie budzi. Wszyscy byśmy chcieli zeby szybciej, wyrazniej, mocniej. Ale ja mam wrażenie że kula sniezna leci nie zatrzyma sie i rosnie. Że juz odwrotu nie ma. Idzie (pewnie z bolem) ku lepszemu

A ona się gryzie w język?
Nie lubię tego odklejonego zarozumiałego podstarzałego babska i tyle. Gdybym ja zaczęła mieć takie odklejki, maż na 2 dzień byłby pewnie gotowy do "finalnych rozmów" tongue, a tu baba za chwilę będzie babcią, a zachowuje się jakby miała się za 20-kilkulatkę, która poderwała dziadka, a tu raczej odwrotnie.
Problem , że autor swojej przewagi nie widzi.

Z drugiej strony nie chodzi tez by ta przewagą grał, ale byłoby zupełnie inaczej jakby nie chodził przy niej te wszystkie lata na szpilkach. Idealizując jej urodę sprzed 17 lat.

667 Ostatnio edytowany przez Giaa2 (2024-12-03 21:29:43)

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

więc tak . Poszliśmy na tę terapię.
Terapeutka poprosiła żebyśmy o sobie opowiedzieli , takie wstępne informację - na początek.
Potem zapytała co nas do niej sprowadza.
Żona bardzo ogólnie zaczęła mówić , że po tylu latach '' przestaliśmy się w niektórych kwestiach '' dogadywać .
Ja natomiast opisałem to szczegółowo . Kwestię jej kontaktów z ex. Tego  ,że w ogóle nie angażuję się w nasze życie seksualne , że od roku nie uprawiamy seksu. Opowiedziałem mniej więcej to co pisaliśmy tutaj - że sam postawiłem siebie na pozycji ''jej podnóżka'' - wyjaśniłem szczegółowo o co chodzi  - podawałem przykłady .  Opisałem zachowanie jej ojca . Opowiedziałem , że żona powiedziała o mojej terapii mojemu ojcu -  i jaki to miało wpływ naszą relację później.(mojej i ojca)  Powiedziałem ,że żona zaczęła zabierać córkę sama na wyjścia , które absolutnie zawsze były zarezerwowane  dla naszej trójki. Powiedziałem ,że od ładnych kilku miesięcy próbowałem się z żoną porozumieć / rozmawiać  - wyjaśniałem o co mi chodzi , czego mi brak - że chciałem na terapię iść wcześniej , ale żona odmawiała.
Spojrzałem na żonę : a ona siedziała tam jakby na szpilkach była - już widziałem ,że robi co może żeby tylko mi nie przerwać i zachować spokój.
Wtedy terapeutka spytała co ona sądzi o tym co powiedziałem.
a ona , że z ex nie piszę już - że mnie za to przeprosiła przecież
no i zamiast ustosunkować się do tego co powiedziałem to ona : bo ja nie rozumiem co się mężowi stało , od roku jakby mi go ktoś podmienił - ja muszę wiedzieć co się stało ,że nagle stał się ze mną taki nieszczęśliwy.
a jak wiecie - choćby nie wiem co, nie powiem o  moim kumplu .
Więc powiedziałem , że w końcu obudziłem się z letargu i zaczynam dostrzegać rzeczy , których nie widziałem wcześniej.
a ona : tak nagle?? tego mi nie wmówisz! Oczywiście zaczęła sugestię o kochance - na bank młodszej od niej o 20 lat - jakby już ją sobie wyobrażała.
terapeutka zapytała czy boi się ,że ją zostawię : a ona ze łzami w oczach : od roku tak. 
spytała mnie czy ja mam jakieś obawy względem żony. Chwilę nad tym myślałem i powiedziałem , że mam obawę ,że żona tak naprawdę mnie nie kochała i nie kocha do dziś.
terapeutka pyta żonę : co ona na to , że to dość niepokojące ,że tak myślę.
a ona : tego się nie da nawet komentować.
ja się po cichu zaśmiałem a żona : widzi Pani jak on do tego podchodzi .
komedia.
wyszliśmy stamtąd : ja w poczuciu beznadziei a żona wściekła. Powiedziała ,że ona poprowadzi auto. 
Jak jechaliśmy zaczęła mówić , że ze mną jest coś nie tak ,że takie rzeczy mówiłem o własnej żonie
ja do niej : a czego Ty się spodziewałaś na terapii małżeńskiej?
ona zaczęła ze złości uderzać ręką o kierownicę mówiąc ,że tyle mi dała , tyle lat , tak się dla mnie stara  a ja ją ośmieszam i wymyślam głupoty . (tyle lat a u niej taki wybuch złości pierwszy raz widziałem - zawsze opanowanie i spokój co by się nie działo)
kazałem jej zjechać na pobocze bo takie zachowanie mogło spowodować jakiś wypadek.  Stanęła.
Mówię jej , że to co powiedziałem jest prawdą a nie głupotami, że to co powiedziałem boli mnie ,ale też sprawia ,że nasze małżeństwo idzie ku zatraceniu. 
Że ona mnie nie chcę tak naprawdę ,że jakby ex napisał żeby wracała to by tylko kurz po niej został i taka prawda.
że chciała dziecko - ma je i ja równie dobrze dla niej mógłbym przepaść.
że może kłamać mi w oczy ,ale w sercu wie ,że jakby tylko miała możliwość wyboru : ja albo on - nawet by okiem nie mrugnęła i szła do niego.
Że nie jestem święty ,ale to ona doprowadziła mnie do takiego stanu.
Że nie uprawiamy seksu - że co ona sobie myśli , że jestem jakimś robotem albo psem , którego tylko trzeba karmić i nic więcej? że nie ma w niej poczucia bliskości - ale tak miała i ma  tylko ze mną . że jakim my jesteśmy małżeństwem? i czy tak chcę żyć ? w kłamstwie ?
Że nie chcę od niej nic - tylko jej miłości - prawdziwego uczucia - ale ty mnie nie kochasz prawda  - zapytałem na co ona wyszła  z samochodu ze łzami.
Wyszedłem za nią i  mówię ,że te łzy już na mnie nie działają , że może płakać ile chcę , ale muszę znać prawdę. Musi mi powiedzieć bo inaczej nie ma dla nas ratunku. a ona złapała się za głowę zaczęła tak głęboko oddychać ,
pytam : kochasz mnie czy nie , ale tak szczerze.
cisza.
pytam po raz ostatni .
a ona : Michał ... co mam Ci powiedzieć ... nie wiem ..ciężko powiedzieć..
i tak stałem chwilę , słowa nie mogłem wydusić.
potem ona powiedziała ,że nie chcę mnie ranić ,że jestem ''porządnym facetem i cudownym tatą i tyle mamy (o dziecko chodziło myślę) - Michał pomyśl tylko '' .
te jej słowa to zapamiętałem i mam w głowie do dziś.
ja tak stałem chwilkę . Ona weszła do auta.  Zapaliłem - nawet mi zimno nie było bez kurtki wręcz gorąco.  i śmieszne to trochę , ale pomyślałem wtedy - nie wiem czemu - o tytule postu , który napisałem na forum - czy kocha?  mam już  odpowiedź. tylko nie do końca takiej chciałem - ale jestem ewidentnym przykładem ,że nie wszystko w życiu można mieć -  miłości też.
Prawda jest taka ,że ja mam tylko jedną decyzję do podjęcia : tak bardzo trudną ,że na samą myśl mi słabo...

Końcówki nie komentuje, bo wiadomo..

Ale cała reszta powyżej.. niesamowicie bezczelne, podłe, wyrachowane i bez grama empatii babsko.
Ja może nie przebieram w słowach, ale nie potrafiłabym tyle lat ranić "bliskiej osoby" , a gdy ta przejrzy na oczy jeszcze próbować ja karcić za prawdę: "Ty mnie ośmieszyłeś jako żonę w oczach terapeutki!?" - co za narcystyczne wstrętne babsko..
I te łzy an pokaz znowu.
Martwi się tylko o siebie.

Na tym zakończę, bo poleciałyby epitety.

668

Odp: czy kocha ?
Bert44 napisał/a:
Muqin napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Dla mnie patrząc z boku facet sie budzi.

A dla mnie, patrząc z boku facet czyli Michał zaczyna dorastać, z całym emocjonalnym bagażem okresu dorastania.

No i w końcu dorośnie. A wiele lat stal w miejscu

Zapewne. Acz ja odnośnie przetrwania tego związku jestem raczej pesymistką.

669

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

więc tak . Poszliśmy na tę terapię.
Terapeutka poprosiła żebyśmy o sobie opowiedzieli , takie wstępne informację - na początek.
Potem zapytała co nas do niej sprowadza.
Żona bardzo ogólnie zaczęła mówić , że po tylu latach '' przestaliśmy się w niektórych kwestiach '' dogadywać .
Ja natomiast opisałem to szczegółowo . Kwestię jej kontaktów z ex. Tego  ,że w ogóle nie angażuję się w nasze życie seksualne , że od roku nie uprawiamy seksu. Opowiedziałem mniej więcej to co pisaliśmy tutaj - że sam postawiłem siebie na pozycji ''jej podnóżka'' - wyjaśniłem szczegółowo o co chodzi  - podawałem przykłady .  Opisałem zachowanie jej ojca . Opowiedziałem , że żona powiedziała o mojej terapii mojemu ojcu -  i jaki to miało wpływ naszą relację później.(mojej i ojca)  Powiedziałem ,że żona zaczęła zabierać córkę sama na wyjścia , które absolutnie zawsze były zarezerwowane  dla naszej trójki. Powiedziałem ,że od ładnych kilku miesięcy próbowałem się z żoną porozumieć / rozmawiać  - wyjaśniałem o co mi chodzi , czego mi brak - że chciałem na terapię iść wcześniej , ale żona odmawiała.
Spojrzałem na żonę : a ona siedziała tam jakby na szpilkach była - już widziałem ,że robi co może żeby tylko mi nie przerwać i zachować spokój.
Wtedy terapeutka spytała co ona sądzi o tym co powiedziałem.
a ona , że z ex nie piszę już - że mnie za to przeprosiła przecież
no i zamiast ustosunkować się do tego co powiedziałem to ona : bo ja nie rozumiem co się mężowi stało , od roku jakby mi go ktoś podmienił - ja muszę wiedzieć co się stało ,że nagle stał się ze mną taki nieszczęśliwy.
a jak wiecie - choćby nie wiem co, nie powiem o  moim kumplu .
Więc powiedziałem , że w końcu obudziłem się z letargu i zaczynam dostrzegać rzeczy , których nie widziałem wcześniej.
a ona : tak nagle?? tego mi nie wmówisz! Oczywiście zaczęła sugestię o kochance - na bank młodszej od niej o 20 lat - jakby już ją sobie wyobrażała.
terapeutka zapytała czy boi się ,że ją zostawię : a ona ze łzami w oczach : od roku tak. 
spytała mnie czy ja mam jakieś obawy względem żony. Chwilę nad tym myślałem i powiedziałem , że mam obawę ,że żona tak naprawdę mnie nie kochała i nie kocha do dziś.
terapeutka pyta żonę : co ona na to , że to dość niepokojące ,że tak myślę.
a ona : tego się nie da nawet komentować.
ja się po cichu zaśmiałem a żona : widzi Pani jak on do tego podchodzi .
komedia.
wyszliśmy stamtąd : ja w poczuciu beznadziei a żona wściekła. Powiedziała ,że ona poprowadzi auto. 
Jak jechaliśmy zaczęła mówić , że ze mną jest coś nie tak ,że takie rzeczy mówiłem o własnej żonie
ja do niej : a czego Ty się spodziewałaś na terapii małżeńskiej?
ona zaczęła ze złości uderzać ręką o kierownicę mówiąc ,że tyle mi dała , tyle lat , tak się dla mnie stara  a ja ją ośmieszam i wymyślam głupoty . (tyle lat a u niej taki wybuch złości pierwszy raz widziałem - zawsze opanowanie i spokój co by się nie działo)
kazałem jej zjechać na pobocze bo takie zachowanie mogło spowodować jakiś wypadek.  Stanęła.
Mówię jej , że to co powiedziałem jest prawdą a nie głupotami, że to co powiedziałem boli mnie ,ale też sprawia ,że nasze małżeństwo idzie ku zatraceniu. 
Że ona mnie nie chcę tak naprawdę ,że jakby ex napisał żeby wracała to by tylko kurz po niej został i taka prawda.
że chciała dziecko - ma je i ja równie dobrze dla niej mógłbym przepaść.
że może kłamać mi w oczy ,ale w sercu wie ,że jakby tylko miała możliwość wyboru : ja albo on - nawet by okiem nie mrugnęła i szła do niego.
Że nie jestem święty ,ale to ona doprowadziła mnie do takiego stanu.
Że nie uprawiamy seksu - że co ona sobie myśli , że jestem jakimś robotem albo psem , którego tylko trzeba karmić i nic więcej? że nie ma w niej poczucia bliskości - ale tak miała i ma  tylko ze mną . że jakim my jesteśmy małżeństwem? i czy tak chcę żyć ? w kłamstwie ?
Że nie chcę od niej nic - tylko jej miłości - prawdziwego uczucia - ale ty mnie nie kochasz prawda  - zapytałem na co ona wyszła  z samochodu ze łzami.
Wyszedłem za nią i  mówię ,że te łzy już na mnie nie działają , że może płakać ile chcę , ale muszę znać prawdę. Musi mi powiedzieć bo inaczej nie ma dla nas ratunku. a ona złapała się za głowę zaczęła tak głęboko oddychać ,
pytam : kochasz mnie czy nie , ale tak szczerze.
cisza.
pytam po raz ostatni .
a ona : Michał ... co mam Ci powiedzieć ... nie wiem ..ciężko powiedzieć..
i tak stałem chwilę , słowa nie mogłem wydusić.
potem ona powiedziała ,że nie chcę mnie ranić ,że jestem ''porządnym facetem i cudownym tatą i tyle mamy (o dziecko chodziło myślę) - Michał pomyśl tylko '' .
te jej słowa to zapamiętałem i mam w głowie do dziś.
ja tak stałem chwilkę . Ona weszła do auta.  Zapaliłem - nawet mi zimno nie było bez kurtki wręcz gorąco.  i śmieszne to trochę , ale pomyślałem wtedy - nie wiem czemu - o tytule postu , który napisałem na forum - czy kocha?  mam już  odpowiedź. tylko nie do końca takiej chciałem - ale jestem ewidentnym przykładem ,że nie wszystko w życiu można mieć -  miłości też.
Prawda jest taka ,że ja mam tylko jedną decyzję do podjęcia : tak bardzo trudną ,że na samą myśl mi słabo...

Ale tak jak pisałeś, awantura dopiero byla w domu jak wróciliście...

Ale powiedz, jakby wtedy powiedziała, że Cię kocha, ale coś tam, coś tam, to byś uwierzył?

Mnie to dziwi tytuł wątku, bo to powinieneś wiedzieć bez słów.

670

Odp: czy kocha ?

wieka ,
W wielkim skrócie (ogromnym nawet ) bo nie mam  psychicznie sił na zbyt wiele  ,ale .. doszło między nami do awantury - poza domem , córka nie słyszała. - tak cytując tylko co napisałem parę dni temu , odnośnie , gdzie się kłóciliśmy.
czy bym uwierzył - w sumie jak tak pomyśleć - to pewnie nie.
Aż dziwi , że już jej się nie chciało nawet mnie okłamać ,że kocha..

671

Odp: czy kocha ?
Giaa2 napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Giaa. Tumanach...uzgryz sie czasem w jezyk.

Oni 17 lat tak przezyli. Bez spojrzenia w siebie. Pozno ale cos zaczelo uwierac. Dla mnie patrząc z boku facet sie budzi. Wszyscy byśmy chcieli zeby szybciej, wyrazniej, mocniej. Ale ja mam wrażenie że kula sniezna leci nie zatrzyma sie i rosnie. Że juz odwrotu nie ma. Idzie (pewnie z bolem) ku lepszemu

A ona się gryzie w język?
Nie lubię tego odklejonego zarozumiałego podstarzałego babska i tyle. Gdybym ja zaczęła mieć takie odklejki, maż na 2 dzień byłby pewnie gotowy do "finalnych rozmów" tongue, a tu baba za chwilę będzie babcią, a zachowuje się jakby miała się za 20-kilkulatkę, która poderwała dziadka, a tu raczej odwrotnie.
Problem , że autor swojej przewagi nie widzi.

Z drugiej strony nie chodzi tez by ta przewagą grał, ale byłoby zupełnie inaczej jakby nie chodził przy niej te wszystkie lata na szpilkach. Idealizując jej urodę sprzed 17 lat.

Lepiej pozno niz wcale

672

Odp: czy kocha ?

A co cię w tym dziwi?
Biorąc pod uwagę to, co się dzieje w waszym małżeństwie, a co można nazwać solidną destabilizacją wieloletniego układu, ona też się zastanawia nad różnymi rzeczami. W tym zapewne także nad tym, co oznacza "kochać" i nad tym, co właściwie ja z tobą łączy.

673

Odp: czy kocha ?
Muqin napisał/a:
Bert44 napisał/a:
Muqin napisał/a:

A dla mnie, patrząc z boku facet czyli Michał zaczyna dorastać, z całym emocjonalnym bagażem okresu dorastania.

No i w końcu dorośnie. A wiele lat stal w miejscu

Zapewne. Acz ja odnośnie przetrwania tego związku jestem raczej pesymistką.

Ja tez. Myślałem zeby sprawdzic wszelkie mozliwosci. Ale po ostatnim poście Autora gasnie swiatelko w tunelu. Choc nie wiem czy gasnie bo chyba zapala sie inne

674

Odp: czy kocha ?
Muqin napisał/a:

ona też się zastanawia nad różnymi rzeczami. W tym zapewne także nad tym, co oznacza "kochać" i nad tym, co właściwie ja z tobą łączy.

Raczej ile można stracić. smile

675

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

wieka ,
W wielkim skrócie (ogromnym nawet ) bo nie mam  psychicznie sił na zbyt wiele  ,ale .. doszło między nami do awantury - poza domem , córka nie słyszała. - tak cytując tylko co napisałem parę dni temu , odnośnie , gdzie się kłóciliśmy.
czy bym uwierzył - w sumie jak tak pomyśleć - to pewnie nie.
Aż dziwi , że już jej się nie chciało nawet mnie okłamać ,że kocha..

Wiedziała, że takie kłamstwo by nie przeszło, skoro my to widzimy, więc ja się nie dziwię.
Mnie bardziej dziwi dobry humor żony, jakby nic się nie stało.
Teraz musisz ochłonąć, obserwować zachowanie żony, wyciągać wnioski, dać sobie czas i nie schodzić z obranej ścieżki.

676

Odp: czy kocha ?

Babsko pewnie żyje z przekonaniem - i częściowo sami faceci, tacy jak autor ją tyle lat tego uczyli - że zawsze znajdzie się frajer chętny na resztki jej wdzięków.

Jedyny, który się wyłamał to nieosiągalny ex. I on na zawsze pozostanie w jej głowie jako niezdobyta twierdza. dlatego ma takiego jobla na jego punkcie smile

677 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2024-12-03 21:58:19)

Odp: czy kocha ?
Legat napisał/a:
Muqin napisał/a:

ona też się zastanawia nad różnymi rzeczami. W tym zapewne także nad tym, co oznacza "kochać" i nad tym, co właściwie ja z tobą łączy.

Raczej ile można stracić. smile

No- perspektywy maja skrajnie różne. Choć nie - przeciez jest eks...

678 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2024-12-03 22:09:20)

Odp: czy kocha ?

EDIT, już po przeczytaniu najnowszego wpisu.

netk53521 napisał/a:

Ja po prostu jestem powalony. Tyle rzeczy byłbym w stanie znieść - naprawdę. Ale nie brak miłości.

Każdy ma granicę wytrzymałości w innym miejscu. Widać Twoja leży właśnie tutaj.
Kryzysy można przetrwać, nieporozumienia wyjaśnić, ale co zrobić, gdy partner nie kocha?
Teraz sam już widzisz, że ten związek to taki olbrzym na glinianych nogach.
Brakuje fundamentu, więc siłą rzeczy zaczyna się coraz mocniej chwiać.
Próbujesz go podpierać, ale żona trochę jakby stoi z boku i obserwuje.
Nie wie, albo nie chce wiedzieć, że jedna osoba nie udźwignie takiego ciężaru.
Ty z kolei zaczynasz mieć tego coraz większą świadomość.

Takie przebudzenia po latach często są bolesne.
Nagle zaczynasz widzieć rzeczywistość taką, jaka jest naprawdę, a nie jak ją sobie wyobrażałeś.
Co gorsza, musisz nauczyć się w niej jakoś odnaleźć.

Po tym, co tu dziś napisałeś, ja również nie widzę dla Was szansy.
Zawsze staram się nie być wyrywna, nie sugerować od razu rozstania.
W końcu to nie moje życie, nie ja poniosę konsekwencje.
Ale tu może nie być innego wyjścia, jeśli pragniesz być szczęśliwy.
Twoja żona niestety jest straszną egoistką i manipulantką.
Naprawdę szczerze współczuję.

679

Odp: czy kocha ?

Legat, za mało wiem o tym konkretnym związku, a za dużo o innych w podobnych sytuacjach, żebym uznała , że żona autora akurat w ten sposób do sprawy podchodzi. 
Przy radykalnych zmianach coś się traci i coś zyskuje, zazwyczaj. I czasem naprawdę bywa to zupełnie niespodziewane.

680

Odp: czy kocha ?
wieka napisał/a:

Wiedziała, że takie kłamstwo by nie przeszło, skoro my to widzimy, więc ja się nie dziwię.
Mnie bardziej dziwi dobry humor żony, jakby nic się nie stało.
Teraz musisz ochłonąć, obserwować zachowanie żony, wyciągać wnioski, dać sobie czas i nie schodzić z obranej ścieżki.


Jest "pod humorkiem", bo jedyne co ja bodzie w tej całej sytuacji to kwestie podziału majątkowego i okołofinansowe pewnie. Opieka nad dzieckiem, te klimaty.. Z rozdartym sercem, a co się z tym wiąże ściśle - depresyjnym nastrojem i humorem, nie ma to wiele wspólnego, dlatego sobie podśpiewuje smile
Dla niej to nic takiego. W międzyczasie autorowi wali sie świat.

Cóż, może ta historia w bolesny sposób go nauczy, że partnerki na życie nie szuka się na podstawie ładnej dupy i twarzy. Że to  nie jest wszystko.

681 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2024-12-03 22:15:53)

Odp: czy kocha ?
Giaa2 napisał/a:
wieka napisał/a:

Wiedziała, że takie kłamstwo by nie przeszło, skoro my to widzimy, więc ja się nie dziwię.
Mnie bardziej dziwi dobry humor żony, jakby nic się nie stało.
Teraz musisz ochłonąć, obserwować zachowanie żony, wyciągać wnioski, dać sobie czas i nie schodzić z obranej ścieżki.


Jest "pod humorkiem", bo jedyne co ja bodzie w tej całej sytuacji to kwestie podziału majątkowego i okołofinansowe pewnie. Opieka nad dzieckiem, te klimaty.. Z rozdartym sercem, a co się z tym wiąże ściśle - depresyjnym nastrojem i humorem, nie ma to wiele wspólnego, dlatego sobie podśpiewuje smile
Dla niej to nic takiego. W międzyczasie autorowi wali sie świat.

Cóż, może ta historia w bolesny sposób go nauczy, że partnerki na życie nie szuka się na podstawie ładnej dupy i twarzy. Że to  nie jest wszystko.

A mi sie wydaje ze ta historia z jej dobrym humorem to byla koślawa próba zakopania topora wojennego. Powiedzenia no już dobrze nie kłócmy sie

682

Odp: czy kocha ?
Bert44 napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Nie zgodze sie - dla mnie reakcja byla ok

Nie wiem za bardzo o co ci chodzi ale ok.

No chodzi mi o to ze nie znosi pokornie juz tego traktowania.

No juz nie znosi ale mi chodzilo o to, ze tyle lat znosil i duzil w sobie i nawet po tym wszystkim co sie ostatnio dzialo on i tak ma duzo cierpliwosci.

683

Odp: czy kocha ?
Giaa2 napisał/a:

Babsko pewnie żyje z przekonaniem - i częściowo sami faceci, tacy jak autor ją tyle lat tego uczyli - że zawsze znajdzie się frajer chętny na resztki jej wdzięków.

Jedyny, który się wyłamał to nieosiągalny ex. I on na zawsze pozostanie w jej głowie jako niezdobyta twierdza. dlatego ma takiego jobla na jego punkcie smile

Ja to inaczej widzę, to ona zostawiła exa, bo nie chciał mieć dzieci, dlatego została przy nim emocjonalnie.
Trafił się młody, naiwny, zakochany w niej na maxa, dobry materiał na ojca dziecka i męża, tylko nie przewidziała, że mąż jej wykręci taki numer, zachodzi w głowę co mogło się stać, że zmienił się o 180 st. Też naiwna, bo
myślała, że będzie już miała święty spokój i będą tak sobie żyli zgodnie jak współlokatorzy do końca życia. Choć może tylko do dorosłości córki, a później i tak by wróciła do ex.

Dlatego chyba nie ma sensu ratować tego związku, bo wcześniej czy później się rozleci.

684

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

więc tak . Poszliśmy na tę terapię.
Terapeutka poprosiła żebyśmy o sobie opowiedzieli , takie wstępne informację - na początek.
Potem zapytała co nas do niej sprowadza.
Żona bardzo ogólnie zaczęła mówić , że po tylu latach '' przestaliśmy się w niektórych kwestiach '' dogadywać .
Ja natomiast opisałem to szczegółowo . Kwestię jej kontaktów z ex. Tego  ,że w ogóle nie angażuję się w nasze życie seksualne , że od roku nie uprawiamy seksu. Opowiedziałem mniej więcej to co pisaliśmy tutaj - że sam postawiłem siebie na pozycji ''jej podnóżka'' - wyjaśniłem szczegółowo o co chodzi  - podawałem przykłady .  Opisałem zachowanie jej ojca . Opowiedziałem , że żona powiedziała o mojej terapii mojemu ojcu -  i jaki to miało wpływ naszą relację później.(mojej i ojca)  Powiedziałem ,że żona zaczęła zabierać córkę sama na wyjścia , które absolutnie zawsze były zarezerwowane  dla naszej trójki. Powiedziałem ,że od ładnych kilku miesięcy próbowałem się z żoną porozumieć / rozmawiać  - wyjaśniałem o co mi chodzi , czego mi brak - że chciałem na terapię iść wcześniej , ale żona odmawiała.
Spojrzałem na żonę : a ona siedziała tam jakby na szpilkach była - już widziałem ,że robi co może żeby tylko mi nie przerwać i zachować spokój.
Wtedy terapeutka spytała co ona sądzi o tym co powiedziałem.
a ona , że z ex nie piszę już - że mnie za to przeprosiła przecież
no i zamiast ustosunkować się do tego co powiedziałem to ona : bo ja nie rozumiem co się mężowi stało , od roku jakby mi go ktoś podmienił - ja muszę wiedzieć co się stało ,że nagle stał się ze mną taki nieszczęśliwy.
a jak wiecie - choćby nie wiem co, nie powiem o  moim kumplu .
Więc powiedziałem , że w końcu obudziłem się z letargu i zaczynam dostrzegać rzeczy , których nie widziałem wcześniej.
a ona : tak nagle?? tego mi nie wmówisz! Oczywiście zaczęła sugestię o kochance - na bank młodszej od niej o 20 lat - jakby już ją sobie wyobrażała.
terapeutka zapytała czy boi się ,że ją zostawię : a ona ze łzami w oczach : od roku tak. 
spytała mnie czy ja mam jakieś obawy względem żony. Chwilę nad tym myślałem i powiedziałem , że mam obawę ,że żona tak naprawdę mnie nie kochała i nie kocha do dziś.
terapeutka pyta żonę : co ona na to , że to dość niepokojące ,że tak myślę.
a ona : tego się nie da nawet komentować.
ja się po cichu zaśmiałem a żona : widzi Pani jak on do tego podchodzi .
komedia.
wyszliśmy stamtąd : ja w poczuciu beznadziei a żona wściekła. Powiedziała ,że ona poprowadzi auto. 
Jak jechaliśmy zaczęła mówić , że ze mną jest coś nie tak ,że takie rzeczy mówiłem o własnej żonie
ja do niej : a czego Ty się spodziewałaś na terapii małżeńskiej?
ona zaczęła ze złości uderzać ręką o kierownicę mówiąc ,że tyle mi dała , tyle lat , tak się dla mnie stara  a ja ją ośmieszam i wymyślam głupoty . (tyle lat a u niej taki wybuch złości pierwszy raz widziałem - zawsze opanowanie i spokój co by się nie działo)
kazałem jej zjechać na pobocze bo takie zachowanie mogło spowodować jakiś wypadek.  Stanęła.
Mówię jej , że to co powiedziałem jest prawdą a nie głupotami, że to co powiedziałem boli mnie ,ale też sprawia ,że nasze małżeństwo idzie ku zatraceniu. 
Że ona mnie nie chcę tak naprawdę ,że jakby ex napisał żeby wracała to by tylko kurz po niej został i taka prawda.
że chciała dziecko - ma je i ja równie dobrze dla niej mógłbym przepaść.
że może kłamać mi w oczy ,ale w sercu wie ,że jakby tylko miała możliwość wyboru : ja albo on - nawet by okiem nie mrugnęła i szła do niego.
Że nie jestem święty ,ale to ona doprowadziła mnie do takiego stanu.
Że nie uprawiamy seksu - że co ona sobie myśli , że jestem jakimś robotem albo psem , którego tylko trzeba karmić i nic więcej? że nie ma w niej poczucia bliskości - ale tak miała i ma  tylko ze mną . że jakim my jesteśmy małżeństwem? i czy tak chcę żyć ? w kłamstwie ?
Że nie chcę od niej nic - tylko jej miłości - prawdziwego uczucia - ale ty mnie nie kochasz prawda  - zapytałem na co ona wyszła  z samochodu ze łzami.
Wyszedłem za nią i  mówię ,że te łzy już na mnie nie działają , że może płakać ile chcę , ale muszę znać prawdę. Musi mi powiedzieć bo inaczej nie ma dla nas ratunku. a ona złapała się za głowę zaczęła tak głęboko oddychać ,
pytam : kochasz mnie czy nie , ale tak szczerze.
cisza.
pytam po raz ostatni .
a ona : Michał ... co mam Ci powiedzieć ... nie wiem ..ciężko powiedzieć..
i tak stałem chwilę , słowa nie mogłem wydusić.
potem ona powiedziała ,że nie chcę mnie ranić ,że jestem ''porządnym facetem i cudownym tatą i tyle mamy (o dziecko chodziło myślę) - Michał pomyśl tylko '' .
te jej słowa to zapamiętałem i mam w głowie do dziś.
ja tak stałem chwilkę . Ona weszła do auta.  Zapaliłem - nawet mi zimno nie było bez kurtki wręcz gorąco.  i śmieszne to trochę , ale pomyślałem wtedy - nie wiem czemu - o tytule postu , który napisałem na forum - czy kocha?  mam już  odpowiedź. tylko nie do końca takiej chciałem - ale jestem ewidentnym przykładem ,że nie wszystko w życiu można mieć -  miłości też.
Prawda jest taka ,że ja mam tylko jedną decyzję do podjęcia : tak bardzo trudną ,że na samą myśl mi słabo...

Po tym jak ona sie zachowuje, jak ci umniejsza i twoje potrzeby nazywa wymyslaniem, jak sama wybiela to co robila piszac z bylym, jak obraca kota ogonem zamist sie zastanowic nad wami oraz jak wymysla wymowki i wmawia ci kochanke - co jest juz ponizej poziomu dna, to ja podtrzymuje to co pisalam na poczatku, ze ta baba jest totalna toksyczka i narcyzka. Oraz dodam, ze jest emocjonalnie niedorozwinieta. Sorry ale inaczej nie sa sie tego podsuowac, az mi sie na mdlosci zbieralo jak czytalam opis tej wizyty i klotni. Zaslugujesz na kogos o wiele, wiele lepszego niz ten emocjonalny beton co traktuje sie jak scierke do podlogi.

685

Odp: czy kocha ?
Bert44 napisał/a:

A mi sie wydaje ze ta historia z jej dobrym humorem to byla koślawa próba zakopania topora wojennego. Powiedzenia no już dobrze nie kłócmy sie

Ale co to niby rozwiązuje? Zamiatanie pod dywan "cii ciii..no juz, już, nie kłóćmy się." Przecież to przyklepanie gówna, które do tej pory było.
Tyle, że jej to co było pasowało, bo przynajmniej nie zmuszał ją do okazywania mu uczucia, a teraz się uparł i nie godzi się juz na wegetacje u boku tej zimnej ryby.

686

Odp: czy kocha ?
Giaa2 napisał/a:
netk53521 napisał/a:

więc tak . Poszliśmy na tę terapię.
Terapeutka poprosiła żebyśmy o sobie opowiedzieli , takie wstępne informację - na początek.
Potem zapytała co nas do niej sprowadza.
Żona bardzo ogólnie zaczęła mówić , że po tylu latach '' przestaliśmy się w niektórych kwestiach '' dogadywać .
Ja natomiast opisałem to szczegółowo . Kwestię jej kontaktów z ex. Tego  ,że w ogóle nie angażuję się w nasze życie seksualne , że od roku nie uprawiamy seksu. Opowiedziałem mniej więcej to co pisaliśmy tutaj - że sam postawiłem siebie na pozycji ''jej podnóżka'' - wyjaśniłem szczegółowo o co chodzi  - podawałem przykłady .  Opisałem zachowanie jej ojca . Opowiedziałem , że żona powiedziała o mojej terapii mojemu ojcu -  i jaki to miało wpływ naszą relację później.(mojej i ojca)  Powiedziałem ,że żona zaczęła zabierać córkę sama na wyjścia , które absolutnie zawsze były zarezerwowane  dla naszej trójki. Powiedziałem ,że od ładnych kilku miesięcy próbowałem się z żoną porozumieć / rozmawiać  - wyjaśniałem o co mi chodzi , czego mi brak - że chciałem na terapię iść wcześniej , ale żona odmawiała.
Spojrzałem na żonę : a ona siedziała tam jakby na szpilkach była - już widziałem ,że robi co może żeby tylko mi nie przerwać i zachować spokój.
Wtedy terapeutka spytała co ona sądzi o tym co powiedziałem.
a ona , że z ex nie piszę już - że mnie za to przeprosiła przecież
no i zamiast ustosunkować się do tego co powiedziałem to ona : bo ja nie rozumiem co się mężowi stało , od roku jakby mi go ktoś podmienił - ja muszę wiedzieć co się stało ,że nagle stał się ze mną taki nieszczęśliwy.
a jak wiecie - choćby nie wiem co, nie powiem o  moim kumplu .
Więc powiedziałem , że w końcu obudziłem się z letargu i zaczynam dostrzegać rzeczy , których nie widziałem wcześniej.
a ona : tak nagle?? tego mi nie wmówisz! Oczywiście zaczęła sugestię o kochance - na bank młodszej od niej o 20 lat - jakby już ją sobie wyobrażała.
terapeutka zapytała czy boi się ,że ją zostawię : a ona ze łzami w oczach : od roku tak. 
spytała mnie czy ja mam jakieś obawy względem żony. Chwilę nad tym myślałem i powiedziałem , że mam obawę ,że żona tak naprawdę mnie nie kochała i nie kocha do dziś.
terapeutka pyta żonę : co ona na to , że to dość niepokojące ,że tak myślę.
a ona : tego się nie da nawet komentować.
ja się po cichu zaśmiałem a żona : widzi Pani jak on do tego podchodzi .
komedia.
wyszliśmy stamtąd : ja w poczuciu beznadziei a żona wściekła. Powiedziała ,że ona poprowadzi auto. 
Jak jechaliśmy zaczęła mówić , że ze mną jest coś nie tak ,że takie rzeczy mówiłem o własnej żonie
ja do niej : a czego Ty się spodziewałaś na terapii małżeńskiej?
ona zaczęła ze złości uderzać ręką o kierownicę mówiąc ,że tyle mi dała , tyle lat , tak się dla mnie stara  a ja ją ośmieszam i wymyślam głupoty . (tyle lat a u niej taki wybuch złości pierwszy raz widziałem - zawsze opanowanie i spokój co by się nie działo)
kazałem jej zjechać na pobocze bo takie zachowanie mogło spowodować jakiś wypadek.  Stanęła.
Mówię jej , że to co powiedziałem jest prawdą a nie głupotami, że to co powiedziałem boli mnie ,ale też sprawia ,że nasze małżeństwo idzie ku zatraceniu. 
Że ona mnie nie chcę tak naprawdę ,że jakby ex napisał żeby wracała to by tylko kurz po niej został i taka prawda.
że chciała dziecko - ma je i ja równie dobrze dla niej mógłbym przepaść.
że może kłamać mi w oczy ,ale w sercu wie ,że jakby tylko miała możliwość wyboru : ja albo on - nawet by okiem nie mrugnęła i szła do niego.
Że nie jestem święty ,ale to ona doprowadziła mnie do takiego stanu.
Że nie uprawiamy seksu - że co ona sobie myśli , że jestem jakimś robotem albo psem , którego tylko trzeba karmić i nic więcej? że nie ma w niej poczucia bliskości - ale tak miała i ma  tylko ze mną . że jakim my jesteśmy małżeństwem? i czy tak chcę żyć ? w kłamstwie ?
Że nie chcę od niej nic - tylko jej miłości - prawdziwego uczucia - ale ty mnie nie kochasz prawda  - zapytałem na co ona wyszła  z samochodu ze łzami.
Wyszedłem za nią i  mówię ,że te łzy już na mnie nie działają , że może płakać ile chcę , ale muszę znać prawdę. Musi mi powiedzieć bo inaczej nie ma dla nas ratunku. a ona złapała się za głowę zaczęła tak głęboko oddychać ,
pytam : kochasz mnie czy nie , ale tak szczerze.
cisza.
pytam po raz ostatni .
a ona : Michał ... co mam Ci powiedzieć ... nie wiem ..ciężko powiedzieć..
i tak stałem chwilę , słowa nie mogłem wydusić.
potem ona powiedziała ,że nie chcę mnie ranić ,że jestem ''porządnym facetem i cudownym tatą i tyle mamy (o dziecko chodziło myślę) - Michał pomyśl tylko '' .
te jej słowa to zapamiętałem i mam w głowie do dziś.
ja tak stałem chwilkę . Ona weszła do auta.  Zapaliłem - nawet mi zimno nie było bez kurtki wręcz gorąco.  i śmieszne to trochę , ale pomyślałem wtedy - nie wiem czemu - o tytule postu , który napisałem na forum - czy kocha?  mam już  odpowiedź. tylko nie do końca takiej chciałem - ale jestem ewidentnym przykładem ,że nie wszystko w życiu można mieć -  miłości też.
Prawda jest taka ,że ja mam tylko jedną decyzję do podjęcia : tak bardzo trudną ,że na samą myśl mi słabo...

Końcówki nie komentuje, bo wiadomo..

Ale cała reszta powyżej.. niesamowicie bezczelne, podłe, wyrachowane i bez grama empatii babsko.
Ja może nie przebieram w słowach, ale nie potrafiłabym tyle lat ranić "bliskiej osoby" , a gdy ta przejrzy na oczy jeszcze próbować ja karcić za prawdę: "Ty mnie ośmieszyłeś jako żonę w oczach terapeutki!?" - co za narcystyczne wstrętne babsko..
I te łzy an pokaz znowu.
Martwi się tylko o siebie.

Na tym zakończę, bo poleciałyby epitety.

No ja tez nie, w pale mi sie nie miesci jej zachowanie. Jak kogos juz sie nie kocha, to trzeba mu dac odejsc, to jest serio resztka przyzwoitosci. Ta baba jest straszliwie okrutna. Mam cicha nadzieje, ze ten watek jest zmyslony i nikt nie musi przechodzic przez cos tak okropnego. Alez ona go musi nienawidzic i nie szanowac. Ale co by nie zrobil, nikt nie zasluguje na to by byc wykorzystanym dla zrobienia dziecka i zyc w bialym zwiazku bo ona sobie ujebala we lbie rodzinke na pokaz i pisanie z exem po katach...

687

Odp: czy kocha ?
Bert44 napisał/a:

A mi sie wydaje ze ta historia z jej dobrym humorem to byla koślawa próba zakopania topora wojennego

Obstawiałabym, że poczuła się OCZYSZCZONA, gdy po tylu latach mogła wreszcie powiedzieć wprost, co myśli.
Takie emocjonalne katharsis. Dlatego ma dobry humor, śpiewa, używa zdrobnień.
Sama zresztą dała to niejako do zrozumienia:

netk53521  napisał/a:

Powiedziała mi , że ta ''awanturka'' była dla naszego małżeństwa oczyszczająca i teraz będzie tylko dobrze.

688

Odp: czy kocha ?
Halina3.1 napisał/a:

Po tym jak ona sie zachowuje, jak ci umniejsza i twoje potrzeby nazywa wymyslaniem, jak sama wybiela to co robila piszac z bylym, jak obraca kota ogonem zamist sie zastanowic nad wami oraz jak wymysla wymowki i wmawia ci kochanke - co jest juz ponizej poziomu dna, to ja podtrzymuje to co pisalam na poczatku, ze ta baba jest totalna toksyczka i narcyzka. Oraz dodam, ze jest emocjonalnie niedorozwinieta. Sorry ale inaczej nie sa sie tego podsuowac, az mi sie na mdlosci zbieralo jak czytalam opis tej wizyty i klotni. Zaslugujesz na kogos o wiele, wiele lepszego niz ten emocjonalny beton co traktuje sie jak scierke do podlogi.

No toć ja od samego początku tak o tym babsku pisze, to autor chciał mnie udusić w jej obronie XD
Juz z tej toksycznej (staruchy za chwile) baby nic nie będzie.
A seksu coraz mniej jej się będzie chciało.

Najgorzej, że autor będzie potrzebował dobrych kilka lat żeby dojśc do siebie po tym co mu zafundowała, ale on sobie poniekąd tez - przez nieświadomość.
A jeszcze gorzej, że kolejna partnerka pewnie oberwie za starą i będzie w roli plastra, jak to zwykle po takich toksycznych związkach bywa. A obiektywnie może być lepsza od tej wydry, a mimo to..

689

Odp: czy kocha ?
Halina3.1 napisał/a:
Bert44 napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Nie wiem za bardzo o co ci chodzi ale ok.

No chodzi mi o to ze nie znosi pokornie juz tego traktowania.

No juz nie znosi ale mi chodzilo o to, ze tyle lat znosil i duzil w sobie i nawet po tym wszystkim co sie ostatnio dzialo on i tak ma duzo cierpliwosci.

Zgadza się alentonkilkanascie lat. Zmaina nie będzie zdarzeniem tylko procesem. I tak sie dzieje

690

Odp: czy kocha ?
Halina3.1 napisał/a:

[

No ja tez nie, w pale mi sie nie miesci jej zachowanie. Jak kogos juz sie nie kocha, to trzeba mu dac odejsc, to jest serio resztka przyzwoitosci. Ta baba jest straszliwie okrutna. Mam cicha nadzieje, ze ten watek jest zmyslony i nikt nie musi przechodzic przez cos tak okropnego. Alez ona go musi nienawidzic i nie szanowac. Ale co by nie zrobil, nikt nie zasluguje na to by byc wykorzystanym dla zrobienia dziecka i zyc w bialym zwiazku bo ona sobie ujebala we lbie rodzinke na pokaz i pisanie z exem po katach...

Tak.
Ale już widać, że autor będzie miał duuuzo do przepracowania żeby ten pomnik "żoneczka" odbrązowić w swojej głowie. Widziałaś jak się na mnie śmiertelnie obraził za kilka słów prawdy o tym babsku.
On ma wbity jakis totalnie chory wzorzec lojalności względem niej. Syndrom sztokholmski bez kitu.

691

Odp: czy kocha ?
Giaa2 napisał/a:
Bert44 napisał/a:

A mi sie wydaje ze ta historia z jej dobrym humorem to byla koślawa próba zakopania topora wojennego. Powiedzenia no już dobrze nie kłócmy sie

Ale co to niby rozwiązuje? Zamiatanie pod dywan "cii ciii..no juz, już, nie kłóćmy się." Przecież to przyklepanie gówna, które do tej pory było.
Tyle, że jej to co było pasowało, bo przynajmniej nie zmuszał ją do okazywania mu uczucia, a teraz się uparł i nie godzi się juz na wegetacje u boku tej zimnej ryby.

Oczywiscie ze nic nie rozwiazuje injest bez sensu. Tak jak pisalas emocjonalnie niezbyt to ogarniaja.

692

Odp: czy kocha ?
Bert44 napisał/a:
Giaa2 napisał/a:
wieka napisał/a:

Wiedziała, że takie kłamstwo by nie przeszło, skoro my to widzimy, więc ja się nie dziwię.
Mnie bardziej dziwi dobry humor żony, jakby nic się nie stało.
Teraz musisz ochłonąć, obserwować zachowanie żony, wyciągać wnioski, dać sobie czas i nie schodzić z obranej ścieżki.


Jest "pod humorkiem", bo jedyne co ja bodzie w tej całej sytuacji to kwestie podziału majątkowego i okołofinansowe pewnie. Opieka nad dzieckiem, te klimaty.. Z rozdartym sercem, a co się z tym wiąże ściśle - depresyjnym nastrojem i humorem, nie ma to wiele wspólnego, dlatego sobie podśpiewuje smile
Dla niej to nic takiego. W międzyczasie autorowi wali sie świat.

Cóż, może ta historia w bolesny sposób go nauczy, że partnerki na życie nie szuka się na podstawie ładnej dupy i twarzy. Że to  nie jest wszystko.

A mi sie wydaje ze ta historia z jej dobrym humorem to byla koślawa próba zakopania topora wojennego. Powiedzenia no już dobrze nie kłócmy sie

Tez mi sie tak wydaje. Ze ona sadzila, ze jak wyciagnie do niego reke na zgode to on sie da udobruchac jak zwykle i "przestanie wymyslac" a po jakims czasie wszystko wroci do normy. Plus ona oczywiscie nie bedzie musiala sie wysilac na naprawianie swojego podejscia.

693

Odp: czy kocha ?
wieka napisał/a:

Ja to inaczej widzę, to ona zostawiła exa, bo nie chciał mieć dzieci, dlatego została przy nim emocjonalnie.
T.

Ona go nie zostawiła, bo nie chciała z nim być. Zostawiła go, bo nie miała innego wyjścia - on nie chciał z nią dzieci.
Wychodzi na to, że mądry chłop, co by nie mowić.

694

Odp: czy kocha ?
Mrs.Happiness napisał/a:
Bert44 napisał/a:

A mi sie wydaje ze ta historia z jej dobrym humorem to byla koślawa próba zakopania topora wojennego

Obstawiałabym, że poczuła się OCZYSZCZONA, gdy po tylu latach mogła wreszcie powiedzieć wprost, co myśli.
Takie emocjonalne katharsis. Dlatego ma dobry humor, śpiewa, używa zdrobnień.
Sama zresztą dała to niejako do zrozumienia:

netk53521  napisał/a:

Powiedziała mi , że ta ''awanturka'' była dla naszego małżeństwa oczyszczająca i teraz będzie tylko dobrze.

Też możliwe

695

Odp: czy kocha ?
Giaa2 napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

[

No ja tez nie, w pale mi sie nie miesci jej zachowanie. Jak kogos juz sie nie kocha, to trzeba mu dac odejsc, to jest serio resztka przyzwoitosci. Ta baba jest straszliwie okrutna. Mam cicha nadzieje, ze ten watek jest zmyslony i nikt nie musi przechodzic przez cos tak okropnego. Alez ona go musi nienawidzic i nie szanowac. Ale co by nie zrobil, nikt nie zasluguje na to by byc wykorzystanym dla zrobienia dziecka i zyc w bialym zwiazku bo ona sobie ujebala we lbie rodzinke na pokaz i pisanie z exem po katach...

Tak.
Ale już widać, że autor będzie miał duuuzo do przepracowania żeby ten pomnik "żoneczka" odbrązowić w swojej głowie. Widziałaś jak się na mnie śmiertelnie obraził za kilka słów prawdy o tym babsku.
On ma wbity jakis totalnie chory wzorzec lojalności względem niej. Syndrom sztokholmski bez kitu.

Ja mysle, ze ona bardzo duzo wzorcow powielila od swojego psychicznego ojca despoty i narcyza. Pewnie jest nawet tego nieswiadoma, osoby w jej wieku chyba zadko kiedy sie zastanawiaja nad takimi sprawami i to widac w jej przypadku. Przy ojcu ona zachowuje sie jak jego ofiara, w swoim domu to ona jest toksyczna a autor gra role jej matki, czyli jest jej podlegly. Zeby cokolwiek sie zmienilo to ona najpierw musialaby zdawac sobie sprawe, ze ma problem a jakie ona ma podejscie to juz wiemy...

696

Odp: czy kocha ?
Giaa2 napisał/a:
wieka napisał/a:

Ja to inaczej widzę, to ona zostawiła exa, bo nie chciał mieć dzieci, dlatego została przy nim emocjonalnie.
T.

Ona go nie zostawiła, bo nie chciała z nim być. Zostawiła go, bo nie miała innego wyjścia - on nie chciał z nią dzieci.
Wychodzi na to, że mądry chłop, co by nie mowić.

Dokladnie, moze widzial co z niej za ziolko i nie dal sie omamic tak jak autor.

697

Odp: czy kocha ?
Giaa2 napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Po tym jak ona sie zachowuje, jak ci umniejsza i twoje potrzeby nazywa wymyslaniem, jak sama wybiela to co robila piszac z bylym, jak obraca kota ogonem zamist sie zastanowic nad wami oraz jak wymysla wymowki i wmawia ci kochanke - co jest juz ponizej poziomu dna, to ja podtrzymuje to co pisalam na poczatku, ze ta baba jest totalna toksyczka i narcyzka. Oraz dodam, ze jest emocjonalnie niedorozwinieta. Sorry ale inaczej nie sa sie tego podsuowac, az mi sie na mdlosci zbieralo jak czytalam opis tej wizyty i klotni. Zaslugujesz na kogos o wiele, wiele lepszego niz ten emocjonalny beton co traktuje sie jak scierke do podlogi.

No toć ja od samego początku tak o tym babsku pisze, to autor chciał mnie udusić w jej obronie XD
Juz z tej toksycznej (staruchy za chwile) baby nic nie będzie.
A seksu coraz mniej jej się będzie chciało.

Najgorzej, że autor będzie potrzebował dobrych kilka lat żeby dojśc do siebie po tym co mu zafundowała, ale on sobie poniekąd tez - przez nieświadomość.
A jeszcze gorzej, że kolejna partnerka pewnie oberwie za starą i będzie w roli plastra, jak to zwykle po takich toksycznych związkach bywa. A obiektywnie może być lepsza od tej wydry, a mimo to..

Tak pewnie bedzie. A szkoda chlopa, bo chyba padlby z niedowierzania jak moze wygladac szczesliwy zwiazek z kims kto cie kocha i szanuje. No nic, moze jeszcze kiedys tego doswiadczy.

698

Odp: czy kocha ?
Giaa2 napisał/a:
wieka napisał/a:

Ja to inaczej widzę, to ona zostawiła exa, bo nie chciał mieć dzieci, dlatego została przy nim emocjonalnie.
T.

Ona go nie zostawiła, bo nie chciała z nim być. Zostawiła go, bo nie miała innego wyjścia - on nie chciał z nią dzieci.
Wychodzi na to, że mądry chłop, co by nie mowić.

Czyli na to samo wychodzi.

699

Odp: czy kocha ?
Halina3.1 napisał/a:

Ja mysle, ze ona bardzo duzo wzorcow powielila od swojego psychicznego ojca despoty i narcyza. Pewnie jest nawet tego nieswiadoma, osoby w jej wieku chyba zadko kiedy sie zastanawiaja nad takimi sprawami i to widac w jej przypadku. Przy ojcu ona zachowuje sie jak jego ofiara, w swoim domu to ona jest toksyczna a autor gra role jej matki, czyli jest jej podlegly. Zeby cokolwiek sie zmienilo to ona najpierw musialaby zdawac sobie sprawe, ze ma problem a jakie ona ma podejscie to juz wiemy...

No ojca ma toksycznego i despotycznego chama, z tego co pisał.
A ona po prostu od początku uważała, że zasługuje na kogos lepszego - jak ex, stąd jej pogardliwy stosunek do autora, jak do młodszego niesfornego brata.

Najgorsze, że on ja tyyyyle lat w tym utwierdzał. Już samo to jak o niej tu pisał...bleeee

700

Odp: czy kocha ?
wieka napisał/a:

Czyli na to samo wychodzi.

Nie.
Bo co innego zostawic kogoś, bo sie go nie kocha - jak autora.
A co innego zostawić, bo nie ma sie wyjścia. Ona chciała dziecko, on nie. Ale ciągle go kochała (kocha).

701

Odp: czy kocha ?
Giaa2 napisał/a:
wieka napisał/a:

Czyli na to samo wychodzi.

Nie.
Bo co innego zostawic kogoś, bo sie go nie kocha - jak autora.
A co innego zostawić, bo nie ma sie wyjścia. Ona chciała dziecko, on nie. Ale ciągle go kochała (kocha).

To nie zrozumiałaś mojego wpisu, bo dokładnie tak napisałam wcześniej.

702

Odp: czy kocha ?
Halina3.1 napisał/a:
Giaa2 napisał/a:
netk53521 napisał/a:

więc tak . Poszliśmy na tę terapię.
Terapeutka poprosiła żebyśmy o sobie opowiedzieli , takie wstępne informację - na początek.
Potem zapytała co nas do niej sprowadza.
Żona bardzo ogólnie zaczęła mówić , że po tylu latach '' przestaliśmy się w niektórych kwestiach '' dogadywać .
Ja natomiast opisałem to szczegółowo . Kwestię jej kontaktów z ex. Tego  ,że w ogóle nie angażuję się w nasze życie seksualne , że od roku nie uprawiamy seksu. Opowiedziałem mniej więcej to co pisaliśmy tutaj - że sam postawiłem siebie na pozycji ''jej podnóżka'' - wyjaśniłem szczegółowo o co chodzi  - podawałem przykłady .  Opisałem zachowanie jej ojca . Opowiedziałem , że żona powiedziała o mojej terapii mojemu ojcu -  i jaki to miało wpływ naszą relację później.(mojej i ojca)  Powiedziałem ,że żona zaczęła zabierać córkę sama na wyjścia , które absolutnie zawsze były zarezerwowane  dla naszej trójki. Powiedziałem ,że od ładnych kilku miesięcy próbowałem się z żoną porozumieć / rozmawiać  - wyjaśniałem o co mi chodzi , czego mi brak - że chciałem na terapię iść wcześniej , ale żona odmawiała.
Spojrzałem na żonę : a ona siedziała tam jakby na szpilkach była - już widziałem ,że robi co może żeby tylko mi nie przerwać i zachować spokój.
Wtedy terapeutka spytała co ona sądzi o tym co powiedziałem.
a ona , że z ex nie piszę już - że mnie za to przeprosiła przecież
no i zamiast ustosunkować się do tego co powiedziałem to ona : bo ja nie rozumiem co się mężowi stało , od roku jakby mi go ktoś podmienił - ja muszę wiedzieć co się stało ,że nagle stał się ze mną taki nieszczęśliwy.
a jak wiecie - choćby nie wiem co, nie powiem o  moim kumplu .
Więc powiedziałem , że w końcu obudziłem się z letargu i zaczynam dostrzegać rzeczy , których nie widziałem wcześniej.
a ona : tak nagle?? tego mi nie wmówisz! Oczywiście zaczęła sugestię o kochance - na bank młodszej od niej o 20 lat - jakby już ją sobie wyobrażała.
terapeutka zapytała czy boi się ,że ją zostawię : a ona ze łzami w oczach : od roku tak. 
spytała mnie czy ja mam jakieś obawy względem żony. Chwilę nad tym myślałem i powiedziałem , że mam obawę ,że żona tak naprawdę mnie nie kochała i nie kocha do dziś.
terapeutka pyta żonę : co ona na to , że to dość niepokojące ,że tak myślę.
a ona : tego się nie da nawet komentować.
ja się po cichu zaśmiałem a żona : widzi Pani jak on do tego podchodzi .
komedia.
wyszliśmy stamtąd : ja w poczuciu beznadziei a żona wściekła. Powiedziała ,że ona poprowadzi auto. 
Jak jechaliśmy zaczęła mówić , że ze mną jest coś nie tak ,że takie rzeczy mówiłem o własnej żonie
ja do niej : a czego Ty się spodziewałaś na terapii małżeńskiej?
ona zaczęła ze złości uderzać ręką o kierownicę mówiąc ,że tyle mi dała , tyle lat , tak się dla mnie stara  a ja ją ośmieszam i wymyślam głupoty . (tyle lat a u niej taki wybuch złości pierwszy raz widziałem - zawsze opanowanie i spokój co by się nie działo)
kazałem jej zjechać na pobocze bo takie zachowanie mogło spowodować jakiś wypadek.  Stanęła.
Mówię jej , że to co powiedziałem jest prawdą a nie głupotami, że to co powiedziałem boli mnie ,ale też sprawia ,że nasze małżeństwo idzie ku zatraceniu. 
Że ona mnie nie chcę tak naprawdę ,że jakby ex napisał żeby wracała to by tylko kurz po niej został i taka prawda.
że chciała dziecko - ma je i ja równie dobrze dla niej mógłbym przepaść.
że może kłamać mi w oczy ,ale w sercu wie ,że jakby tylko miała możliwość wyboru : ja albo on - nawet by okiem nie mrugnęła i szła do niego.
Że nie jestem święty ,ale to ona doprowadziła mnie do takiego stanu.
Że nie uprawiamy seksu - że co ona sobie myśli , że jestem jakimś robotem albo psem , którego tylko trzeba karmić i nic więcej? że nie ma w niej poczucia bliskości - ale tak miała i ma  tylko ze mną . że jakim my jesteśmy małżeństwem? i czy tak chcę żyć ? w kłamstwie ?
Że nie chcę od niej nic - tylko jej miłości - prawdziwego uczucia - ale ty mnie nie kochasz prawda  - zapytałem na co ona wyszła  z samochodu ze łzami.
Wyszedłem za nią i  mówię ,że te łzy już na mnie nie działają , że może płakać ile chcę , ale muszę znać prawdę. Musi mi powiedzieć bo inaczej nie ma dla nas ratunku. a ona złapała się za głowę zaczęła tak głęboko oddychać ,
pytam : kochasz mnie czy nie , ale tak szczerze.
cisza.
pytam po raz ostatni .
a ona : Michał ... co mam Ci powiedzieć ... nie wiem ..ciężko powiedzieć..
i tak stałem chwilę , słowa nie mogłem wydusić.
potem ona powiedziała ,że nie chcę mnie ranić ,że jestem ''porządnym facetem i cudownym tatą i tyle mamy (o dziecko chodziło myślę) - Michał pomyśl tylko '' .
te jej słowa to zapamiętałem i mam w głowie do dziś.
ja tak stałem chwilkę . Ona weszła do auta.  Zapaliłem - nawet mi zimno nie było bez kurtki wręcz gorąco.  i śmieszne to trochę , ale pomyślałem wtedy - nie wiem czemu - o tytule postu , który napisałem na forum - czy kocha?  mam już  odpowiedź. tylko nie do końca takiej chciałem - ale jestem ewidentnym przykładem ,że nie wszystko w życiu można mieć -  miłości też.
Prawda jest taka ,że ja mam tylko jedną decyzję do podjęcia : tak bardzo trudną ,że na samą myśl mi słabo...

Końcówki nie komentuje, bo wiadomo..

Ale cała reszta powyżej.. niesamowicie bezczelne, podłe, wyrachowane i bez grama empatii babsko.
Ja może nie przebieram w słowach, ale nie potrafiłabym tyle lat ranić "bliskiej osoby" , a gdy ta przejrzy na oczy jeszcze próbować ja karcić za prawdę: "Ty mnie ośmieszyłeś jako żonę w oczach terapeutki!?" - co za narcystyczne wstrętne babsko..
I te łzy an pokaz znowu.
Martwi się tylko o siebie.

Na tym zakończę, bo poleciałyby epitety.

No ja tez nie, w pale mi sie nie miesci jej zachowanie. Jak kogos juz sie nie kocha, to trzeba mu dac odejsc, to jest serio resztka przyzwoitosci. Ta baba jest straszliwie okrutna. Mam cicha nadzieje, ze ten watek jest zmyslony i nikt nie musi przechodzic przez cos tak okropnego. Alez ona go musi nienawidzic i nie szanowac. Ale co by nie zrobil, nikt nie zasluguje na to by byc wykorzystanym dla zrobienia dziecka i zyc w bialym zwiazku bo ona sobie ujebala we lbie rodzinke na pokaz i pisanie z exem po katach...

Halino - nie dobijaj mnie proszę , że masz nadzieję ,że ten wątek jest zmyślony- już chyba gorzej być nie może.

P.S ileż to ja ''kosmiciej twarzy'' muszę się dziś naprzewijać ,żeby dotrzeć do Waszych postów... jakby mi tego właśnie było trzeba...

703

Odp: czy kocha ?

https://www.istockphoto.com/pl/zdj%C4%9 … -436067832

A kuku, panie kruku!
To ja, twoja PIENKNA MLODA XD ŻONKA smile))))))))))))))))

704

Odp: czy kocha ?
Halina3.1 napisał/a:
Giaa2 napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

[

No ja tez nie, w pale mi sie nie miesci jej zachowanie. Jak kogos juz sie nie kocha, to trzeba mu dac odejsc, to jest serio resztka przyzwoitosci. Ta baba jest straszliwie okrutna. Mam cicha nadzieje, ze ten watek jest zmyslony i nikt nie musi przechodzic przez cos tak okropnego. Alez ona go musi nienawidzic i nie szanowac. Ale co by nie zrobil, nikt nie zasluguje na to by byc wykorzystanym dla zrobienia dziecka i zyc w bialym zwiazku bo ona sobie ujebala we lbie rodzinke na pokaz i pisanie z exem po katach...

Tak.
Ale już widać, że autor będzie miał duuuzo do przepracowania żeby ten pomnik "żoneczka" odbrązowić w swojej głowie. Widziałaś jak się na mnie śmiertelnie obraził za kilka słów prawdy o tym babsku.
On ma wbity jakis totalnie chory wzorzec lojalności względem niej. Syndrom sztokholmski bez kitu.

Ja mysle, ze ona bardzo duzo wzorcow powielila od swojego psychicznego ojca despoty i narcyza. Pewnie jest nawet tego nieswiadoma, osoby w jej wieku chyba zadko kiedy sie zastanawiaja nad takimi sprawami i to widac w jej przypadku. Przy ojcu ona zachowuje sie jak jego ofiara, w swoim domu to ona jest toksyczna a autor gra role jej matki, czyli jest jej podlegly. Zeby cokolwiek sie zmienilo to ona najpierw musialaby zdawac sobie sprawe, ze ma problem a jakie ona ma podejscie to juz wiemy...

Nadużywasz słowa narcyz smile to jednak dość charakterystyczna kategoria

705

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:
Giaa2 napisał/a:

Końcówki nie komentuje, bo wiadomo..

Ale cała reszta powyżej.. niesamowicie bezczelne, podłe, wyrachowane i bez grama empatii babsko.
Ja może nie przebieram w słowach, ale nie potrafiłabym tyle lat ranić "bliskiej osoby" , a gdy ta przejrzy na oczy jeszcze próbować ja karcić za prawdę: "Ty mnie ośmieszyłeś jako żonę w oczach terapeutki!?" - co za narcystyczne wstrętne babsko..
I te łzy an pokaz znowu.
Martwi się tylko o siebie.

Na tym zakończę, bo poleciałyby epitety.

No ja tez nie, w pale mi sie nie miesci jej zachowanie. Jak kogos juz sie nie kocha, to trzeba mu dac odejsc, to jest serio resztka przyzwoitosci. Ta baba jest straszliwie okrutna. Mam cicha nadzieje, ze ten watek jest zmyslony i nikt nie musi przechodzic przez cos tak okropnego. Alez ona go musi nienawidzic i nie szanowac. Ale co by nie zrobil, nikt nie zasluguje na to by byc wykorzystanym dla zrobienia dziecka i zyc w bialym zwiazku bo ona sobie ujebala we lbie rodzinke na pokaz i pisanie z exem po katach...

Halino - nie dobijaj mnie proszę , że masz nadzieję ,że ten wątek jest zmyślony- już chyba gorzej być nie może.

P.S ileż to ja ''kosmiciej twarzy'' muszę się dziś naprzewijać ,żeby dotrzeć do Waszych postów... jakby mi tego właśnie było trzeba...

No malo co gorszego jestem w stanie sobie wyobrazic niz 17 lat w zwiazku bez milosci z despotka. Znaczy jestem sobie w stanie wyobrazic o wiele wieksze nieszczescia w jakiejs patoli ale piszemy tu o w miare normalnym zwiazku i normalnej rodzinie. Po prostu wyobrazam sobie swojego meza w takiej sytuacji jak twoja, jak ktos moze sie czuc bedac tak pomiatany i mi sie robi szkoda. Bo ja sobie nie wyobrazam kogos tak traktowac. Tak jak pisalam, nawet jak kogos juz sie nie  kocha, to nie trzeba byc az tak okrutnym i egoistycznym.

706

Odp: czy kocha ?
Bert44 napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:
Giaa2 napisał/a:

Tak.
Ale już widać, że autor będzie miał duuuzo do przepracowania żeby ten pomnik "żoneczka" odbrązowić w swojej głowie. Widziałaś jak się na mnie śmiertelnie obraził za kilka słów prawdy o tym babsku.
On ma wbity jakis totalnie chory wzorzec lojalności względem niej. Syndrom sztokholmski bez kitu.

Ja mysle, ze ona bardzo duzo wzorcow powielila od swojego psychicznego ojca despoty i narcyza. Pewnie jest nawet tego nieswiadoma, osoby w jej wieku chyba zadko kiedy sie zastanawiaja nad takimi sprawami i to widac w jej przypadku. Przy ojcu ona zachowuje sie jak jego ofiara, w swoim domu to ona jest toksyczna a autor gra role jej matki, czyli jest jej podlegly. Zeby cokolwiek sie zmienilo to ona najpierw musialaby zdawac sobie sprawe, ze ma problem a jakie ona ma podejscie to juz wiemy...

Nadużywasz słowa narcyz smile to jednak dość charakterystyczna kategoria

O jezu kazdy wie o co chodzi.

707

Odp: czy kocha ?
Halina3.1 napisał/a:

O jezu kazdy wie o co chodzi.


No wiadomo, skrót myślowy. Chociaż moim zdaniem ona spełnia większość znamion narcyza - juz w kontekście zaburzeń osobowości stricte.
Ciekawe jakby weszlo na rynek babsko w wieku 52 lat powiedzmy, czyli jak autor da jej odejść w końcu, to czy tak się rzuca na nią o 20 lat młodsi jelenie. Śmiem wątpić wink

708

Odp: czy kocha ?
Giaa2 napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

O jezu kazdy wie o co chodzi.


No wiadomo, skrót myślowy. Chociaż moim zdaniem ona spełnia większość znamion narcyza - juz w kontekście zaburzeń osobowości stricte.
Ciekawe jakby weszlo na rynek babsko w wieku 52 lat powiedzmy, czyli jak autor da jej odejść w końcu, to czy tak się rzuca na nią o 20 lat młodsi jelenie. Śmiem wątpić wink

Ja sie moge zalozyc, ze probowalaby najpierw wrocic do bylego.

709

Odp: czy kocha ?

muszę oczywiście na wszystko dać sobie czasu. To wiadome.
Gdyby chociaż nie było dziecka (choć nie zrozumcie mnie opacznie - kocham ją nad życie - nie żałuję ,że ją mam) . Ale jak jest niewinne dziecko pomiędzy to nie do opisania jak jest ciężko .
wczoraj córka z zachwytem patrzyła przez okno na swój domek dla ptaków i powiedziała : tato ,ale za rok zrobimy jeszcze większy !  i chciałem się rozpaść na kawałki - bo co będzie za rok?  przecież jest mała i nic nie rozumie, nie zasługuję na to.  Żadne dziecko nie zasługuję.
Staram się być dla niej jak najlepszym tatą.  Nie chcę myśleć przez co oboje byśmy przechodzili , gdybyśmy nie widzieli się codziennie..  to mnie załamuję , już sama myśl.
a z drugiej strony - co jej będzie z takiego ''domu'' -   przecież już nie powstrzymam/y tego co będzie się dziać.
jeśli zostanę i tak będzie  tylko gorzej.
jak się rozstaniemy - ona ucierpi najbardziej...
ale z żoną widzę ,że nic nie ''ugram'' -  ona gra na swojej połowie , choćbym na głowie stawał - ona chcę żeby to jej było dobrze  a prawda stara jak świat - jak ja nie zawalczę o swoję szczęście to będę dalej tkwił w tym ''układzie'' - zadowalając tylko ją...

710

Odp: czy kocha ?
netk53521 napisał/a:

muszę oczywiście na wszystko dać sobie czasu. To wiadome.
Gdyby chociaż nie było dziecka (choć nie zrozumcie mnie opacznie - kocham ją nad życie - nie żałuję ,że ją mam) . Ale jak jest niewinne dziecko pomiędzy to nie do opisania jak jest ciężko .
wczoraj córka z zachwytem patrzyła przez okno na swój domek dla ptaków i powiedziała : tato ,ale za rok zrobimy jeszcze większy !  i chciałem się rozpaść na kawałki - bo co będzie za rok?  przecież jest mała i nic nie rozumie, nie zasługuję na to.  Żadne dziecko nie zasługuję.
Staram się być dla niej jak najlepszym tatą.  Nie chcę myśleć przez co oboje byśmy przechodzili , gdybyśmy nie widzieli się codziennie..  to mnie załamuję , już sama myśl.
a z drugiej strony - co jej będzie z takiego ''domu'' -   przecież już nie powstrzymam/y tego co będzie się dziać.
jeśli zostanę i tak będzie  tylko gorzej.
jak się rozstaniemy - ona ucierpi najbardziej...
ale z żoną widzę ,że nic nie ''ugram'' -  ona gra na swojej połowie , choćbym na głowie stawał - ona chcę żeby to jej było dobrze  a prawda stara jak świat - jak ja nie zawalczę o swoję szczęście to będę dalej tkwił w tym ''układzie'' - zadowalając tylko ją...

No dobra ale to jest strasznie dziwne, bo twoja zona przeciez tez nie jest chyba szczesliwa bedac w takim chlodnym malzenstwie, wiec dziwi mnie to, ze tyle lat stwarzala pozory i nadal chcialaby to robic. Chyba, ze jest jej wszystko jedno albo nigdy nikogo nie kochala tak naprawde i nawet nie ma swiadomosci co to znaczy szczesliwy zwiazek. Moze ona dlatego ci to robi.

711

Odp: czy kocha ?
Halina3.1 napisał/a:

No dobra ale to jest strasznie dziwne, bo twoja zona przeciez tez nie jest chyba szczesliwa bedac w takim chlodnym malzenstwie, wiec dziwi mnie to, ze tyle lat stwarzala pozory i nadal chcialaby to robic. Chyba, ze jest jej wszystko jedno albo nigdy nikogo nie kochala tak naprawde i nawet nie ma swiadomosci co to znaczy szczesliwy zwiazek. Moze ona dlatego ci to robi.


Myślę, że starej jest obojętne już z kim mieszka, bo skoro i tak kocha tylko byłego, a z nim nie może być?
Tylko co za różnica z jakiego powodu?

Dziecka szkoda, ale bez przesady, że będzie mu lepiej w lodowatym małżeństwie z matka, która zachowuje się jakby była jebnięta i nie rozumiała co się dzieje. A ta sobie podśpiewuje XD

712 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2024-12-03 23:19:16)

Odp: czy kocha ?

.

713

Odp: czy kocha ?

"jak się rozstaniemy - ona ucierpi najbardziej..."

Jeśli się między Wami nic nie zmieni i zostaniecie ze sobą  to też ona ucierpi najbardziej

Dacie jej najgorszy możliwy bagaż na zycie - szkodliwe wzorce. Z tego się łatwo nie wychodzi a jak ktoś się nieświadomy to całe życie moze na tym przejechać.  To akurat dobrze wiesz

714

Odp: czy kocha ?
Bert44 napisał/a:

"jak się rozstaniemy - ona ucierpi najbardziej..."

Jeśli się między Wami nic nie zmieni i zostaniecie ze sobą  to też ona ucierpi najbardziej

Dacie jej najgorszy możliwy bagaż na zycie - szkodliwe wzorce. Z tego się łatwo nie wychodzi a jak ktoś się nieświadomy to całe życie moze na tym przejechać.  To akurat dobrze wiesz

Dokladnie. Kiedys albo bedzie swoich partnerow traktowac jak twoja zona ciebie albo sama bedzie wchodzila w zwiazki gdzie bedzie tak traktowana. No chyba, ze nastanie jais cud i nie powieli zlych wzorcow ale to jest mniejszosc. Wiekszosc ludzi jednak powiela.

715

Odp: czy kocha ?

Ta sytuacja, która tutaj jest, nie jest rzadka. Jest sporo małżeństw, które się rozchodzą, gdy dzieci pójdą na swoje, bo poza dziećmi kompletnie nic ich nie łączy. No może poziom życia. Znam przypadek, gdzie matka przyszła mieszkać do córki i jest bardzo przydatna, bo pomaga przy jej dzieciach. Na swój sposób kontynuuje, to czym się zajmowała przez swoje życie, tylko że już zostawiając męża.
Tutaj też tak będzie. Nie rozejdą się, bo córka. Kolejny dylemat przyjdzie, gdy córka stanie się już dorosła. Wtedy trzeba będzie zadecydować, co dalej.

Posty [ 651 do 715 z 2,640 ]

Strony Poprzednia 1 9 10 11 12 13 41 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024