Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 261 do 302 z 302 ]

261

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO
jea1 napisał/a:
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Więc podjales decyzje i ponosisz jej konsekwencje. Kupując dom sam, a nie wspólnie z żoną zamykasz sobie jednak drogę do pewnej grupy kobiet. Niektóre kobiety wolą kupowac nieruchomości wspólnie, wspólnie urządzać i mieć do nich prawa, a nie całe życie mieszkać u kogoś jak w hotelu. Gdybyś teraz znalazł dziewczyne, to ona będzie skazana mieszkać z tobą w tym domu do którego nie ma praw, a może to obniżyć jej jakość życia np. będzie miała problemy z dojazdami do pracy, nie będzie miała pracy w swoim zawodzie w mieście w którym mieszkasz. Jesli z jakiegos powodu związek sie rozpadnie, to zostanie na ulicy, być może z dzieckiem. Myślę że dla kobiet to jest mniej atrakcyjna sytuacja niż ci się wydaje.
Większośc kobiet w twoim wieku, które sa same i nie są totalnymi przegrywami już coś mają swojego (mieszkanie, działke, udział w nieruchomościach rodziców, dużo spłaconego kredytu) i taki dom to nie jest dla nich wielka atrakcja.
Kobiety młodsze z kolei  moga nie mieć takiego parcia na dzieci i zakładanie rodziny i wasza znajomość może się rozpaść.

Nie do końca rozumiem te twoją koncepcje, że kupiłeś dom, a teraz założysz rodzine w tym domu. Szczerze to nie znam nikogo kto tak zrobił. Znam ludzi którzy kupowali mieszkania pod inwestycje, albo lokale usługowe żeby miec dochody pasywne. A dom to tak średnio może się zwrócić. Co jak np twoja przyszła partnerka będzie chciała mieć 5 dzieci, albo prowadzić domowe przedszkole, a twój dom sie do tego nie nadaje? Albo jak jest sierotą wychowywaną przez babcie i nie wyobraza sobie życia bez niej. Masz np pokój przystosowany do takiej babci? Nie tylko szukasz partnerki, ale szukasz partnerki, której spodoba się twoj dom i zapragnie związać całe swoje życie z nieruchomością która do niej nigdy nie bedzie należała.
Jedyną kobiete która poleci na taki dom i którą jestem sobie w stanie wyobrazić to jakaś dziewczyna w typie kasjerki w monopolowym z gównianej rodziny z której bardzo chce się wyrwać, nie ważne z kim, nie ważne gdzie. Nie umiem sobie wyobrazić laseczki na poziomie po 30 (np lekarki, prawniczki, programistki, architekt) która ma kisiel w majtkach na myśl mieszkania na krzywy ryj u kogos na chacie.

Tzn ja generalnie uważam że to jest okej inwestycja. Może nie najlepsza możliwa, ale tez nie taka zła. Nie do końca rozumiem, dlaczgo uważasz, że przyblizyło cie to do założenia rodziny i znaleziania fajnej, wartosciowej żony. Ze w pewnien sposób oszukales system i wyprzedziłeś innych facetów w wyścigu o kobite. Gdybyś miał te kase co włożyłeś w dom ulokowaną<b> w jakiś biznes przynoszący pasywny dochód, to już prędzej.</b> Ten dom jako inwestycja nigdy sie nie zwróci, jedyną opcją żeby odzyskać włozone pieniądze to jest jego sprzedaż. Pewnie z zyskiem, ale nadal nie jest to taka tip top inwestycja. Jeszcze teraz sa kredyty 2%, więc jakakolwiek kobieta co ma choć minimum zaradności i jest w stnie utrzymać dobrą prace to ma w powazaniu taki dom.

najmądrzejszy i trafny wpis,w punkt,mega duzo moich kolezanek niestety jakos na meską chate nie poleciała..

Bo czasy kiedy leciaŁo się tylko na dom odchodzą. Ludzie dziś chcą życ, cieszyć się życiem i być szczęśliwi. Chcą i domu i życia.
Przecież to jest ta sama analogia z małżeństwami - kiedyś wystarczyło, żeby pracował, nie pił i nie bił. Czego jeszcze chcesz kobito ?
Dziś to inny świat.

262

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO
Olaodkota napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Gdybys nie mial domu i byl rozrzutny to by bylo, ze nie mozesz znalezc partnerki, bo nie masz nic swojego. Serio to chyba frustratki gadaja ktore same nic nie maja i nie stac ich bedzie w zyciu na nieruchomosc, bo z tego co czytam po forach to w polsce bardzo drogo i ludzie sie pakuje w kredyty na cale zycie. Ty masz pod tym wzgledem duzo lepiej.

Na podroze przyjdzie czas jesli nie lubisz sam podrozowac. To jest tez takie gadanie, no mozna niby porozmawiac na randce o tym gdzie sie pojechalo ale nikt nie bedzie siedzial i sluchal pol godziny o tym na jakiej wyspie byles 10 lat temu i jaka byla woda a jakie ryby w morzu. Gdzie wiadomo, ze te podroze to pewnie z jakas byla. Jak kogos poznasz to bedziecie razem jezdzic jak bedzie chcieli i bedzie co razem wspominac.

Nie jestes nudny, po prostu miales inne priorytety niz przyjemnosci. I bardzo dobrze, bo w dekadzie zycia kiedy wiekszosc ludzi musi harowac jak woly zeby sie czegos dorobic, ty bedziesz mogl odcinac kupony od ciezkiej pracy. Domi kariere masz juz ogarniete, teraz jak troche wyjdziesz czesciej do ludzi, to bedzie wieksza szansa sobie znalezc jakas fajna partnerke. Tylko taka co doceni twoja pracowitosc zamiast pierdolic, ze wazniejsze zamiast stawiania domu to bylo zobaczyc gruszki na wierzbie po drugiej stronie globu.

Nie tylko w Polsce ludzie pakują się w kredyty na całe życie, tak jest na całym świecie.
Sorry, ale nie zgadzam się z tym że na podróże przyjdzie czas. Skąd wiesz, czy za kilka lat będzie Cię stać na te podróże, czy partnerka będzie w ogóle chciała podróżować, albo czy ją będzie stać na to ? A potem dzieci - to też koszta, potem bo dzieci małe, potem rodziców zabraknie - nie ma kto z dziećmi zostać, a potem choroby. Widzę ten schemat wokół siebie ciągle.

Podróże wiadomo że z byłą? No i co z tego ? To umniejsza wiedzy, obyciu, jakiemuś rozeznaniu? Poza tym, masa ludzi podróżuje obecnie samotnie lub ze znajomymi.
Miałam okazję spędzić jakiś czas z takimi osobami, to że nigdzie nie byli, nie wychodzili tak rzucało się w oczy że to był wręcz SZOK.
Przykłady z życia wzięte - dali nam przewodnik na baterie w muzeum, coś co od wielu lat funkcjonuje na świecie, oni nawet nie widzieli co to jest i na cały głos krzykneli 'Ty zobacz i takie coś nam dali bo widzieli to pierwszy raz w życiu..
Jak w samolocie w ramach rozluźnienia atmosfery stwewardessa spytała 'ca va' przy wskazywaniu miejsca to odpowiedzieli 'WHAT??'
Nawet pojęcia nie mieli że w dzisiejszych czasach w bibliotece nie spisuje się numeru tak jak to było w podstawówce tylko jest kod kreskowy i te książki się skanuje i do specjalnej skrzynki wkłada. Nawet w samolocie nie wiedzieli że na dłuższych lotach można filmy oglądać, bo jak lecieli to tylko do Europy i przyszli cali podekscytowani że 'A Ty wiedziałaś że tam filmy można oglądać?''
To tylko niektóre z przykładów, a była tego cała masa, praktycznie jeden przykład za drugim.
Bez względu na tu czy ktoś jedzie na all inclusive, sam czy z kimś, czy do hotelu, czy do resortu, czy śpi na lotnisku czy na plaży po drodze chłonie masę ale to masę informacji - świadomie i nieświadomie...
Jak nie wychodzisz, nie wyjeżdżasz przez lata - to naprawdę bardzo trudno jest Ci to ot tak sobie nadrobić i uwierz mi że to widać i to bardzo widać. Już nie wspominjąc o jakiś szczegółach ale o podstawowych, małych rzeczach które do większości osób są wiadome bo gdzieś wychodzą, wyjeżdżają... Potem nawet nie wiadomo jak włączyć światło w pokoju hotelowym, albo dlaczego winda nie jedzie skoro w niej stoisz i nacisłaś guzik...
Jak moi dziadkowie 30 lat temu pierwszy raz do Anglii przyjechali i w pokoju był termos to nie widzieli że trzeba go odkręcić żeby herbata zaczęła lecieć - powaga, bo tak byliśmy jako kraj odseperowani od świata. Dzisiaj to się wydaje śmieszne, do czasu jak nie spotkasz takiej osoby, która dziś może i potrafi obsługiwać termos ale jej brak obycia, wiedzy (kompletnie podstawowej) wręcz Cię zmiecie tylko dlatego że ciągle siedzi w domu.
Wszyscy narzekali na covid - do teatru wyjść nie można, do kina nie można, polecieć na wakacje nie można, Covid się skączył i co przepraszam? Dla niektórych to jest styl życia, bez wględu czy jest pandamia czy nie.

263

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO
Anewe napisał/a:

[qu
Bardzo dobrze napisane. Żadna sensowna kobieta nie pójdzie mieszkać do kogoś.
Najlepszą opcją byłoby (gdy już kogoś pozna) za kilka lat sprzedać ten dom i kupić coś wspólnie z partnerką/żoną. Ale podejrzewam, że autor to z tych, co chciałby mieć dom tylko dla siebie (na wypadek rozwodu) i w dodatku ma mentalność 'nie po to tyle w niego zainwestowałem czasu i pracy, żeby teraz sprzedawać'. Więc słabo to widzę.
Jedyne z czym się nie zgodzę to opłacalność tej inwestycji. To jest opłacalne. Moi rodzice postawili dom w 2023 (stan surowy zamknięty + elektryka i kanalizacja) i na ten moment jest on wart o 200k więcej niż w niego włożyli.

Jako że wygląda na to że dla autora zabezpieczenie na przyszłość jest bardzo ważne, to akurat wytłuszczony fragment bardzo do tego pasuje i świadczy o rozsądku. Moja ex też miała plany by sprzedać nasze mieszkania i kupić dom pod miastem. Nie zgodziłem się, nie tylko dlatego że wolę mieszkać w mieście, ale i dlatego że już wtedy czułem że moje mieszkanie jest znacznie pewniejsze niż moje małżeństwo. I miałem rację, bo przy jej specyficznym podejsciu (pierdolenie że "honorowy facet zostawia żonie  i dxiecku/dzieciom dom") jeszcze bym został bez chaty po rozwodzie.

264

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO
zaq12 napisał/a:

Wiecie co, chce tylko Polke...
Nie róbcie zemnie frustrata.
To, że jakoś cudownie nie jest, nieznaczy, że jest tragicznie.

Czytaj Autorze uważnie co tu Polki piszą i nie zamykaj sobie niepotrzebnie pozostałych kierunków.

265

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO
Nowe_otwarcie napisał/a:
Anewe napisał/a:

[qu
Bardzo dobrze napisane. Żadna sensowna kobieta nie pójdzie mieszkać do kogoś.
Najlepszą opcją byłoby (gdy już kogoś pozna) za kilka lat sprzedać ten dom i kupić coś wspólnie z partnerką/żoną. Ale podejrzewam, że autor to z tych, co chciałby mieć dom tylko dla siebie (na wypadek rozwodu) i w dodatku ma mentalność 'nie po to tyle w niego zainwestowałem czasu i pracy, żeby teraz sprzedawać'. Więc słabo to widzę.
Jedyne z czym się nie zgodzę to opłacalność tej inwestycji. To jest opłacalne. Moi rodzice postawili dom w 2023 (stan surowy zamknięty + elektryka i kanalizacja) i na ten moment jest on wart o 200k więcej niż w niego włożyli.

Jako że wygląda na to że dla autora zabezpieczenie na przyszłość jest bardzo ważne, to akurat wytłuszczony fragment bardzo do tego pasuje i świadczy o rozsądku. Moja ex też miała plany by sprzedać nasze mieszkania i kupić dom pod miastem. Nie zgodziłem się, nie tylko dlatego że wolę mieszkać w mieście, ale i dlatego że już wtedy czułem że moje mieszkanie jest znacznie pewniejsze niż moje małżeństwo. I miałem rację, bo przy jej specyficznym podejsciu (pierdolenie że "honorowy facet zostawia żonie  i dxiecku/dzieciom dom") jeszcze bym został bez chaty po rozwodzie.

Nie rozmawiamy o twoim nieudanym małżeństwie, jeśli masz potrzebę wyrzucenia z siebie frustracji z tym związanych to załóż osobny temat.
Jeśli autor nie chciałby sprzedawać tego domu to jest jeszcze opcja wzięcia razem kredytu na coś wspólnego i zamieszkać tam, wtedy każdy będzie 'u siebie', a w razie rozwodu się sprzedaje tę nieruchomość, spłaca kredyt i dzieli kasą jeśli coś zostanie.

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO
Nowe_otwarcie napisał/a:

A autor przynajmniej ma spokojną głowę. W 2008 też było sporo takich, którzy byli pewni że z palcem w d... będą w stanie spłacać raty we frankach; dziś są praktycznie w dupie. Niektórzy lubią ryzykować przez kilkadziesiąt lat, są (nie wiedziec na jakiej podstawie) pewni ze zawsze bedą miec dobrą pracę i wysokie dochody i w pewnym momencie nieoczekiwanie sie to sypie. A on jest już spokojny.

Ja nie mówię że z jego perspektywy to jest zła decyzja finansowa. Myślę że dzieki temu będzie mial spokojną głowe i wygodne życie. Tylko nie rozumiem jak go to przybliżylo do założenia rodziny. Może jestem staroświecka, ale uwazam że rodzine powinno się zakładac z konkretną osobą. Na początek trzeba ja znaleźć, potem budować wspólną przyszłosć. A on ma dom gotowy na żone i dziecko, tylko nawet nie ma dziewczyny. Jakieś to wszystko postawione na głowie. Rozumiem potrzebe posiadania domu dla jego posiadania. Rozumiem że ktoś może nie chcieć kupowac mieszkania, albo że trafiła sie okazja i musiał ją wykorzystać. Ale nie widzę tego, że on jakoś będzie miał udaną rodzine tylko dzięki temu domowi. Nie spotkałam się z taka kolejnościa. Chyba że on kupił dom pod poprzednia laske i ona mu zwiała i teraz został z domem, ale sam.
Dla mnie to troche jakby kobieta ćwiczyła robienie męzowi kanapek do pracy, a potem je wywalała do kosza i raz w tygodniu puszczała sobie na full głośność mecz w TV żeby się przyzwyczaić że może kiedyś zamieszka z mężem.

267

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Ja nie mówię że z jego perspektywy to jest zła decyzja finansowa. Myślę że dzieki temu będzie mial spokojną głowe i wygodne życie. Tylko nie rozumiem jak go to przybliżylo do założenia rodziny. Może jestem staroświecka, ale uwazam że rodzine powinno się zakładac z konkretną osobą. Na początek trzeba ja znaleźć, potem budować wspólną przyszłosć. A on ma dom gotowy na żone i dziecko, tylko nawet nie ma dziewczyny. Jakieś to wszystko postawione na głowie. Rozumiem potrzebe posiadania domu dla jego posiadania. Rozumiem że ktoś może nie chcieć kupowac mieszkania, albo że trafiła sie okazja i musiał ją wykorzystać. Ale nie widzę tego, że on jakoś będzie miał udaną rodzine tylko dzięki temu domowi. Nie spotkałam się z taka kolejnościa. Chyba że on kupił dom pod poprzednia laske i ona mu zwiała i teraz został z domem, ale sam.
Dla mnie to troche jakby kobieta ćwiczyła robienie męzowi kanapek do pracy, a potem je wywalała do kosza i raz w tygodniu puszczała sobie na full głośność mecz w TV żeby się przyzwyczaić że może kiedyś zamieszka z mężem.

Nie,,raczej  nie kupował pod poprzednią babkę..

268 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2024-01-11 20:30:57)

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO
Halina3.1 napisał/a:

Gdybys nie mial domu i byl rozrzutny to by bylo, ze nie mozesz znalezc partnerki, bo nie masz nic swojego. Serio to chyba frustratki gadaja ktore same nic nie maja i nie stac ich bedzie w zyciu na nieruchomosc, bo z tego co czytam po forach to w polsce bardzo drogo i ludzie sie pakuje w kredyty na cale zycie. Ty masz pod tym wzgledem duzo lepiej.

Kredyt na całe życie to biora ludzie którzy pracują na minimalną i nic nie dostali od rodziny, albo mają mocno chore dziecko na które idzie cała pensja. Normalne, zdrowe pary, bez nieszczęśliwych wypadków po drodze, z jakimś małym wsparciem rodziców z każdej strony, gdzie 2 osoby pracują na pełen etat, w miare wyspecjalizowane i w miare pracowite sa w stanie ogarnąć w 10 lat, nie rezygnując przy tym kompletnie z życia. A to mówię o ludziach biorących na zmiennej stopie. Tam gdzie mieszkasz macie stałe stopy? Jak tak to pewnie ludzie ogarniają to jeszcze szybciej.

I my nie mówimy o tym czy to dobra czy zła inwestycja, ale że to nie do końca jest tak, że on był taki sprytny i juz ma dom, to teraz znaleźć żone będzie z górki.
Normalna, pracująca kobieta, nie ma problemu żeby się dorabiać od zera z mężem, bo ma motywacje: współwłasność majątku nabytego w trakcie małżeństwa. Fajne, ogarnięte babeczki wcale tak nie cwaniakują żeby wkręcić się do kogoś na gotowe. Wolą kupić dom i go spłacać, ale np w planie uwzględnić dla nich garderobe, albo oddzielne łazienki, albo dobry dojazd do rodziców, żeby dzieciaki podzucac co jakiś czas itp. My tu mówimy o tym, że ciężko nam sobie wyobrazić sytuacje, gdzie on poznaje w miare rozgarniętą kobiete, przyprowadza ją do domu zbudowanego pod niego i mówi no to teraz tu mieszkaj i rób dzieci dla mnie na moich włosciach, a ona jest szczęśliwa i zadowolona że tak jej zycie się potoczyło. Tak samo laski nie chca mieszkac u rodziców faceta, nawet jak chata ma 400m i 3 piętra, bo też wiedzą, że finansowo tylko na tym tracą: wkładają kase w remonty i rachunki domu do którego nie mają praw i bardzo trudno będzie kase odzyskać. Gdyby chata kogoś pociągała to nasz forumowy Shini już by miał na podwórku 5 lasek kręcących się wokół niego żeby wejśc na chate jego starych.

269

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Gdybys nie mial domu i byl rozrzutny to by bylo, ze nie mozesz znalezc partnerki, bo nie masz nic swojego. Serio to chyba frustratki gadaja ktore same nic nie maja i nie stac ich bedzie w zyciu na nieruchomosc, bo z tego co czytam po forach to w polsce bardzo drogo i ludzie sie pakuje w kredyty na cale zycie. Ty masz pod tym wzgledem duzo lepiej.

Kredyt na całe życie to biora ludzie którzy pracują na minimalną i nic nie dostali od rodziny, albo mają mocno chore dziecko na które idzie cała pensja. Normalne, zdrowe pary, bez nieszczęśliwych wypadków po drodze, z jakimś małym wsparciem rodziców z każdej strony, gdzie 2 osoby pracują na pełen etat, w miare wyspecjalizowane i w miare pracowite sa w stanie ogarnąć w 10 lat, nie rezygnując przy tym kompletnie z życia. A to mówię o ludziach biorących na zmiennej stopie. Tam gdzie mieszkasz macie stałe stopy? Jak tak to pewnie ludzie ogarniają to jeszcze szybciej.

I my nie mówimy o tym czy to dobra czy zła inwestycja, ale że to nie do końca jest tak, że on był taki sprytny i juz ma dom, to teraz znaleźć żone będzie z górki.
Normalna, pracująca kobieta, nie ma problemu żeby się dorabiać od zera z mężem, bo ma motywacje: współwłasność majątku nabytego w trakcie małżeństwa. Fajne, ogarnięte babeczki wcale tak nie cwaniakują żeby wkręcić się do kogoś na gotowe. Wolą kupić dom i go spłacać, ale np w planie uwzględnić dla nich garderobe, albo oddzielne łazienki, albo dobry dojazd do rodziców, żeby dzieciaki podzucac co jakiś czas itp. My tu mówimy o tym, że ciężko nam sobie wyobrazić sytuacje, gdzie on poznaje w miare rozgarniętą kobiete, przyprowadza ją do domu zbudowanego pod niego i mówi no to teraz tu mieszkaj i rób dzieci dla mnie na moich włosciach, a ona jest szczęśliwa i zadowolona że tak jej zycie się potoczyło. Tak samo laski nie chca mieszkac u rodziców faceta, nawet jak chata ma 400m i 3 piętra, bo też wiedzą, że finansowo tylko na tym tracą: wkładają kase w remonty i rachunki domu do którego nie mają praw i bardzo trudno będzie kase odzyskać. Gdyby chata kogoś pociągała to nasz forumowy Shini już by miał na podwórku 5 lasek kręcących się wokół niego żeby wejśc na chate jego starych.

Podpisuję się pod tym i też myślę że o wiele lepiej jest zarówno dla związku całościowo jak i dla kobiety i mężczyzny osobno jak oboje spłacają kredyt. Nie chciałabym mieszkać u kogoś i tak samo nie chciałabym żeby ktoś mieszkał u mnie, bo tak jak napisałaś ogarnięty, ambitny mężczyzna po prostu będzie sie z tym czuł źle.. tak samo jak ja czułbym się źle z tym że mieszkam u kogoś, cały czas mając z tyłu głowy że nie jestem u siebie, że w jakimś stopniu mam mniejsze prawa itd..
Jak ktoś już ma ten dom, albo dwie osoby mają już swoje niercuhomości, to albo je sprzedajemy i kupujemy coś wspólnie a resztę inwestujemy w swoje własne projekty, albo wynajmujemy swoje mieszkania / domy i od początku kupujemy coś wspólnie.
Wtedy nigdy nie ma, podczas kłótni po X latach, w naszej głowie, albo żeby mamusia mówiła 'ten/ta to się ustawił/a przyszedł na gotowe i tylko na Tobie żerował'. Chcesz ze mną być to wkładamy razem od początku 50/50, szukamy razem domu i jest to nasze wspólne gniazdko.

270

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO

A co jest złego w kredycie na 30 lat?
W normalnych krajach ludzie tak żyją i w ogóle się tym nie przejmują, nie myślą: mam długi, jestem niewolnikiem banku itd.
Np. mój znajomy ma kredyt na 30 lat (teraz już zostało 25 lat) na 1.8% oprocentowanie stałe (przez całe 30 lat!), miesięczna rata niecałe 400 euro, zarobki ponad 3000 euro na rękę, ma ustawione zlecenie stałe, w ogóle nie myśli o tym kredycie. Mógłby nadpłacać, spłacać i po 3-4 raty na miesiąc, ale mówi: po co? Skoro to oprocentowanie jest śmieszne. Część nadwyżki z wypłaty inwestuje na giełdzie. A poza tym, co miesiąc leci gdzieś na city break na weekend, dwa razy w roku wakacje w USA czy na Arubie, gdzie tam sobie wymyśli. Jak pozna dziewczynę i będą chcieli wziąć wspólny kolejny kredyt to bez problemu go dostanie. Tak się żyje w normalnych krajach. A u nas dalej żyje mentalność w stylu: tyraj na dom, spłać kredyt jak najszybciej żebyś nie był niewolnikiem banku, na podróże i inne fanaberie jeszcze przyjdzie czas!

271 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2024-01-11 22:04:05)

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO
Anewe napisał/a:

A co jest złego w kredycie na 30 lat?

XD sama sobie odpowiedziałaś: zmienne oprocentowanie. W naszym kraju nie ma takiego i dlatego ludzie boją się kredytow bo zmienna stopa to ogromy stres(bo nie możesz sobie ustawić przelewu stałego i mieć w pompie, tylko rata jest zmienna. jeśli wypłaty rosną wolniej niż inflacja, to wiekszy procent wypłaty idzie na splate) i większe koszty spłaty. widać że nie masz kredytu na nic, albo zupełnie nie znasz się na inwestowaniu. Troche mi przypominasz słyne "niech jedzą ciastka" big_smile

272

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:
Anewe napisał/a:

A co jest złego w kredycie na 30 lat?

XD sama sobie odpowiedziałaś: zmienne oprocentowanie. W naszym kraju nie ma takiego i dlatego ludzie boją się kredytow bo zmienna stopa to ogromy stres(bo nie możesz sobie ustawić przelewu stałego i mieć w pompie, tylko rata jest zmienna. jeśli wypłaty rosną wolniej niż inflacja, to wiekszy procent wypłaty idzie na splate) i większe koszty spłaty. widać że nie masz kredytu na nic, albo zupełnie nie znasz się na inwestowaniu. Troche mi przypominasz słyne "niech jedzą ciastka" big_smile

Nie dopowiadaj sobie i nie tłumacz mi wiedzy ze szkoły podstawowej.
Chyba każdy rozsądny człowiek mający kredyt, śledzi choć pobieżnie wydarzenia z rynku finansowego i jest w stanie stwierdzić, że teraz warto przejść na oprocentowanie stałe na 5 lat, bo zaraz stopy zaczną rosnąć.

273

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO

Nie wiem po cholere teraz sie rozwodzic nad sensem kredytow, podrozy przed budowa domu i innym gownem, jak on juz praktycznie ten dom zbudowal i juz te kredyt prwie splacil. To jest takie gadanie "a bo mogles inaczej". No mogl inaczej ale zrobil tak jak zrobil, takim jest czlowiekiem, wiec nie wiem co ma mu pomoc wasze pierdzielenie kocopolow, ze zle zrobil, ze dom budowal zamiast balowac. Teraz nagle kredyty dobre i lepiej zeby mial kredyt na nastepne 30 lat. Oj komus chyba szkoda, ze facet ogarniety a wasze ziutki to pewnie nawet tych plytek nie potrafia polozyc xd

Ma dopiero 32 lata, moze podrozowac i wychodzic dowoli i to nic nie tracac, z duz lepszym budzetem niz by mial gdyby podrozowal majac 20 lat.

274

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO
zaq12 napisał/a:

Wiecie co, chce tylko Polke...
Nie róbcie zemnie frustrata.
To, że jakoś cudownie nie jest, nieznaczy, że jest tragicznie.

Jestes pewien ze chcesz Polke? Jesli masz mozliwosc, zacznij poznawac dziewczyny z innych krajów.
I mowie to z pelna odpowiedzialnoscia , po prawie 10 latach mieszkania za granicą.

275 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2024-01-12 08:45:28)

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO
Anewe napisał/a:

A co jest złego w kredycie na 30 lat?
W normalnych krajach ludzie tak żyją i w ogóle się tym nie przejmują, nie myślą: mam długi, jestem niewolnikiem banku itd.
Np. mój znajomy ma kredyt na 30 lat (teraz już zostało 25 lat) na 1.8% oprocentowanie stałe (przez całe 30 lat!), miesięczna rata niecałe 400 euro, zarobki ponad 3000 euro na rękę, ma ustawione zlecenie stałe, w ogóle nie myśli o tym kredycie. Mógłby nadpłacać, spłacać i po 3-4 raty na miesiąc, ale mówi: po co? Skoro to oprocentowanie jest śmieszne. Część nadwyżki z wypłaty inwestuje na giełdzie. A poza tym, co miesiąc leci gdzieś na city break na weekend, dwa razy w roku wakacje w USA czy na Arubie, gdzie tam sobie wymyśli. Jak pozna dziewczynę i będą chcieli wziąć wspólny kolejny kredyt to bez problemu go dostanie. Tak się żyje w normalnych krajach. A u nas dalej żyje mentalność w stylu: tyraj na dom, spłać kredyt jak najszybciej żebyś nie był niewolnikiem banku, na podróże i inne fanaberie jeszcze przyjdzie czas!

Ty naprawdę żyjesz w jakiejś odklejonej bańce. Podajesz przykład gościa z zarobkami 3k euro na rękę, którego kredyt to 13,5% zarobków na rękę (czyli nawet nie średnio odczuwalny)? No jemu na pewno łatwo spłacać i zyc pełnią życia, tylko przyjmij do wiadomości ze lwia część spłacających kredyty nie ma tak dobrych warunków. Co złego w kredycie na 30 lat? Choćby to że można po drodze stracić pracę, a nie dla każdego dobrze płatna pracs leży na ulicy.

276

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO

Są kobiety wiecznie niezadowolone, to trzeba przyjąć do wiadomości i tyle. Zawsze będzie im coś przeszkadzało np. mieszkanie za darmo w nowym domu, albo darmowe podróże. Są w stanie tak jak tutaj, tak to przerobić na swoja logikę, że zawsze im wyjdzie, że to facet jest wszystkiemu winny - bo kasę, którą zarobił roztrwonił, albo nie roztrwonił i np. zainwestował w dom.
Ktoś z boku pomyśli no jak to możliwe? Przecież każdy chciałby pojechać na taka sponsorowaną wycieczkę, albo pomieszkać w nowym domu bez płacenia za  wynajem, a jednak można być z tego niezadowolonym.
Powstać może jeszcze pytanie. Czy taka kobieta zaoferowałby komuś darmowy wyjazd, albo mieszkanie w swoim domu za darmo. Oczywiście, że nie. Wtedy jest cała masa określeń, typu nie będę utrzymywała śmierdzącego lenia. Niech se zarobi, a nie liczy na darmowy dach mad głową, chce mieszkać niech płaci. Sporo wątków o tym na forum.

277 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2024-01-12 14:52:14)

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO
Legat napisał/a:

Przecież każdy chciałby pojechać na taka sponsorowaną wycieczkę, albo pomieszkać w nowym domu bez płacenia za  wynajem, a jednak można być z tego niezadowolonym.

   
Mozna pomieszkac rok, dwa lata. Albo pojechac raz. A potem pojawia się pytanie gdzie jestem i dokąd zmierzam z moim życiem? Czego ktoś oczekuje w zamian? Czy to co robię teraz ustawi mnie w wygodnej sytuacji za 20 lat? Czy zapewni dobrą, beztroską emeryture? Tak jak zrobił to autor. Są laski które lubią za darmo i podział wydatków 0/100. Ale wydaje mi się że dla autora bliższa mentalnie jest kobieta zaradna, z wyksztalceniem, jakąś sensowną pracą, która nie poleci na darmową chate. Bo to że Grazynka z patologicznej rodziny od 5 lat na minimalnej sie skusi to ja nie wątpie. My cały czas mówimy o tym, czy autor na pewno jako nudziarz bez życia towarzyskiego i hobby, jest taki super atrakcyjny dla tej grupy kobiet ktore wydają sie być na jego poziomie. Skoro on jest taki zaradyn i planuje na zapas, to najlepiej by pasowała teraz taka zaradna i zorganizowana kobieta. Tylko że ona, jako osoba zaradna też ma swój kredyt i też go spłaca i też umie sie urządzić na swoim. Ktos pisał o znajomych ze studiow co ciągle mówili że na studiach to sie studiuje nie baluje a potem im odbijało. Mi się wydaje że podobnie jest z autorem. Skupił się tak na tym domu, że już dostaje pierdolca od samotności. A wystarczyło by raz na jakiś czas zrobić grila dla znajomych zaprosić na wpsólne ogladanie meczu, parapetówkę z okazji spłaty dużej czesci kredytu, kupić bażanta od myśliwego i zaprosić znajomych na wspólne oprawianie i degustacje. On nie ma nawet hobby związanych z domem np gotowanie, grilowanie, ogrodnictwo. O tym jest rozmowa.
Może poznawać ludzi będąc domatorem, zapraszać ich do siebie i cieszyć sięt tym swoim domem. On mimo że jest w dobrej sytuacji: ma dom na własność, nie umie skupić wokół siebie ludzi, zakręcić się towarzysko. Przeciez nie trzeba wychodzić z domu, żeby poznawać ludzi, jak chce może ich zapraszać do siebie. Nikt nie neguje wartości stylu życia domatora. My negujemy styl życia nudziarza. Bo domator może prowadzić otwarty dom i miec bardzo udane życie towarzyskie. My(kobiety krytykujące go) uważamy że jest nudziarzem i odrózniamy go od domatora. Domatora czyli kogoś kogo życie skupia się wokół domu, ale umie je zorganizowac tak że realizuje przy tym swoje potrzeby towarzyskie.

Byly święta ostatnio, sylwester I jak autor jes spędził? Zrobił wigilie dla rodziny, zaprosił na sylwestra jakiś zanomych, przez których poznał kogoś nowego? Czy zamknal chate na 4 spusty i pojechał na krzywy ryj do rodziców ich objadac, bo on musi ciułać na kredyt? Ma dom, a nawet karty domu nie umie zagrać tak żeby towarzysko się wybic.

278

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO
Legat napisał/a:

Są kobiety wiecznie niezadowolone, to trzeba przyjąć do wiadomości i tyle. Zawsze będzie im coś przeszkadzało np. mieszkanie za darmo w nowym domu, albo darmowe podróże. Są w stanie tak jak tutaj, tak to przerobić na swoja logikę, że zawsze im wyjdzie, że to facet jest wszystkiemu winny - bo kasę, którą zarobił roztrwonił, albo nie roztrwonił i np. zainwestował w dom.
Ktoś z boku pomyśli no jak to możliwe? Przecież każdy chciałby pojechać na taka sponsorowaną wycieczkę, albo pomieszkać w nowym domu bez płacenia za  wynajem, a jednak można być z tego niezadowolonym.
Powstać może jeszcze pytanie. Czy taka kobieta zaoferowałby komuś darmowy wyjazd, albo mieszkanie w swoim domu za darmo. Oczywiście, że nie. Wtedy jest cała masa określeń, typu nie będę utrzymywała śmierdzącego lenia. Niech se zarobi, a nie liczy na darmowy dach mad głową, chce mieszkać niech płaci. Sporo wątków o tym na forum.

Już widzę te tłumy ogarniętych facetów, wprowadzających się do mieszkania/domu swoich partnerek, przeszczęśliwych, że mieszkają 'za darmo'.
Przecież każdy taki ogarnięty facet, z fajną pracą, własnym mieszkaniem/domem urządzonym według własnego gustu, w miejscowości, gdzie ma znajomych i przyjaciół, gdzie ma ulubione miejsca spędzania wolnego czasu po pracy, wprost marzy o tym, żeby to wszystko rzucić w cholerę, zmienić pracę na gorszą, wynająć swoje mieszkanie/dom ryzykując, że wynajmujący je zdemolują, wyprowadzić się 50 km albo i dalej, z dala od przyjaciół i zamieszkać na krzywy ryj w małej miejscowości w mieszkaniu jakiejś kobiety. I cały czas mieć poczucie mieszkania 'u kogoś'. Wymarzona sytuacja, każdy prawdziwy facet o tym marzy.

279

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO
Mariusz 1984 napisał/a:
zaq12 napisał/a:

Wiecie co, chce tylko Polke...
Nie róbcie zemnie frustrata.
To, że jakoś cudownie nie jest, nieznaczy, że jest tragicznie.

Jestes pewien ze chcesz Polke? Jesli masz mozliwosc, zacznij poznawac dziewczyny z innych krajów.
I mowie to z pelna odpowiedzialnoscia , po prawie 10 latach mieszkania za granicą.

Tak, bo kilka osob na forum napisalo cos, z czym sie nie zgadzasz xd
Zyjesz zagranica, on zyje w polsce, pewnie cale zycie. Watpie, ze to zlota rada dla niego znalezc sobie kogos z calkiem innego kregu kulturowego. Pozatym polskie dziewczyny sa spoko, z facetami za to ciezko dojsc do porozumienia. Nie polecam.

280

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO
Anewe napisał/a:
Legat napisał/a:

Są kobiety wiecznie niezadowolone, to trzeba przyjąć do wiadomości i tyle. Zawsze będzie im coś przeszkadzało np. mieszkanie za darmo w nowym domu, albo darmowe podróże. Są w stanie tak jak tutaj, tak to przerobić na swoja logikę, że zawsze im wyjdzie, że to facet jest wszystkiemu winny - bo kasę, którą zarobił roztrwonił, albo nie roztrwonił i np. zainwestował w dom.
Ktoś z boku pomyśli no jak to możliwe? Przecież każdy chciałby pojechać na taka sponsorowaną wycieczkę, albo pomieszkać w nowym domu bez płacenia za  wynajem, a jednak można być z tego niezadowolonym.
Powstać może jeszcze pytanie. Czy taka kobieta zaoferowałby komuś darmowy wyjazd, albo mieszkanie w swoim domu za darmo. Oczywiście, że nie. Wtedy jest cała masa określeń, typu nie będę utrzymywała śmierdzącego lenia. Niech se zarobi, a nie liczy na darmowy dach mad głową, chce mieszkać niech płaci. Sporo wątków o tym na forum.

Już widzę te tłumy ogarniętych facetów, wprowadzających się do mieszkania/domu swoich partnerek, przeszczęśliwych, że mieszkają 'za darmo'.
Przecież każdy taki ogarnięty facet, z fajną pracą, własnym mieszkaniem/domem urządzonym według własnego gustu, w miejscowości, gdzie ma znajomych i przyjaciół, gdzie ma ulubione miejsca spędzania wolnego czasu po pracy, wprost marzy o tym, żeby to wszystko rzucić w cholerę, zmienić pracę na gorszą, wynająć swoje mieszkanie/dom ryzykując, że wynajmujący je zdemolują, wyprowadzić się 50 km albo i dalej, z dala od przyjaciół i zamieszkać na krzywy ryj w małej miejscowości w mieszkaniu jakiejś kobiety. I cały czas mieć poczucie mieszkania 'u kogoś'. Wymarzona sytuacja, każdy prawdziwy facet o tym marzy.

Ale to nie chodzi o to, zeby sie wprodwadzac jedno do drugiego, mieszkac "u kogos" etc. tylko o to, ze majac splacona nieruchomosc, masz wieksze assets. Mozesz miec wieksze mozliwosci np kredytowe, masz bardziej roznorodne portfolio wlasnosci. Sam dom mozna wynajac (ja tak robie) lub czekac az zdrozeje i sprzedac jesli to bardziej sie oplaca. Nic nie jest wieczne, ludzie nawet w wydawac by sie moglo najlepszych zwiazkach czasem sie rozstaja, wiec tez nigdy nie wiadomo kiedy ci sie ta nieruchomosc przyda.

281

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO
Anewe napisał/a:
Legat napisał/a:

Są kobiety wiecznie niezadowolone, to trzeba przyjąć do wiadomości i tyle. Zawsze będzie im coś przeszkadzało np. mieszkanie za darmo w nowym domu, albo darmowe podróże. Są w stanie tak jak tutaj, tak to przerobić na swoja logikę, że zawsze im wyjdzie, że to facet jest wszystkiemu winny - bo kasę, którą zarobił roztrwonił, albo nie roztrwonił i np. zainwestował w dom.
Ktoś z boku pomyśli no jak to możliwe? Przecież każdy chciałby pojechać na taka sponsorowaną wycieczkę, albo pomieszkać w nowym domu bez płacenia za  wynajem, a jednak można być z tego niezadowolonym.
Powstać może jeszcze pytanie. Czy taka kobieta zaoferowałby komuś darmowy wyjazd, albo mieszkanie w swoim domu za darmo. Oczywiście, że nie. Wtedy jest cała masa określeń, typu nie będę utrzymywała śmierdzącego lenia. Niech se zarobi, a nie liczy na darmowy dach mad głową, chce mieszkać niech płaci. Sporo wątków o tym na forum.

Już widzę te tłumy ogarniętych facetów, wprowadzających się do mieszkania/domu swoich partnerek, przeszczęśliwych, że mieszkają 'za darmo'.
Przecież każdy taki ogarnięty facet, z fajną pracą, własnym mieszkaniem/domem urządzonym według własnego gustu, w miejscowości, gdzie ma znajomych i przyjaciół, gdzie ma ulubione miejsca spędzania wolnego czasu po pracy, wprost marzy o tym, żeby to wszystko rzucić w cholerę, zmienić pracę na gorszą, wynająć swoje mieszkanie/dom ryzykując, że wynajmujący je zdemolują, wyprowadzić się 50 km albo i dalej, z dala od przyjaciół i zamieszkać na krzywy ryj w małej miejscowości w mieszkaniu jakiejś kobiety. I cały czas mieć poczucie mieszkania 'u kogoś'. Wymarzona sytuacja, każdy prawdziwy facet o tym marzy.

Morał z tego taki że najlepiej szukać sobie babki w swojej okolicy, tak by nie trzeba było zmieniać roboty czy środowiska.
BTW: łatwiej wynająć mieszkanie niż dom wink

282

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO
Nowe_otwarcie napisał/a:
Anewe napisał/a:
Legat napisał/a:

Są kobiety wiecznie niezadowolone, to trzeba przyjąć do wiadomości i tyle. Zawsze będzie im coś przeszkadzało np. mieszkanie za darmo w nowym domu, albo darmowe podróże. Są w stanie tak jak tutaj, tak to przerobić na swoja logikę, że zawsze im wyjdzie, że to facet jest wszystkiemu winny - bo kasę, którą zarobił roztrwonił, albo nie roztrwonił i np. zainwestował w dom.
Ktoś z boku pomyśli no jak to możliwe? Przecież każdy chciałby pojechać na taka sponsorowaną wycieczkę, albo pomieszkać w nowym domu bez płacenia za  wynajem, a jednak można być z tego niezadowolonym.
Powstać może jeszcze pytanie. Czy taka kobieta zaoferowałby komuś darmowy wyjazd, albo mieszkanie w swoim domu za darmo. Oczywiście, że nie. Wtedy jest cała masa określeń, typu nie będę utrzymywała śmierdzącego lenia. Niech se zarobi, a nie liczy na darmowy dach mad głową, chce mieszkać niech płaci. Sporo wątków o tym na forum.

Już widzę te tłumy ogarniętych facetów, wprowadzających się do mieszkania/domu swoich partnerek, przeszczęśliwych, że mieszkają 'za darmo'.
Przecież każdy taki ogarnięty facet, z fajną pracą, własnym mieszkaniem/domem urządzonym według własnego gustu, w miejscowości, gdzie ma znajomych i przyjaciół, gdzie ma ulubione miejsca spędzania wolnego czasu po pracy, wprost marzy o tym, żeby to wszystko rzucić w cholerę, zmienić pracę na gorszą, wynająć swoje mieszkanie/dom ryzykując, że wynajmujący je zdemolują, wyprowadzić się 50 km albo i dalej, z dala od przyjaciół i zamieszkać na krzywy ryj w małej miejscowości w mieszkaniu jakiejś kobiety. I cały czas mieć poczucie mieszkania 'u kogoś'. Wymarzona sytuacja, każdy prawdziwy facet o tym marzy.

Morał z tego taki że najlepiej szukać sobie babki w swojej okolicy, tak by nie trzeba było zmieniać roboty czy środowiska.
BTW: łatwiej wynająć mieszkanie niż dom wink

Gdzies za miastem, czy nawet na przedmiesciach to chyba ludzie bardziej szukaja domy a nie mieszkania.

283

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO
Halina3.1 napisał/a:
Anewe napisał/a:
Legat napisał/a:

Są kobiety wiecznie niezadowolone, to trzeba przyjąć do wiadomości i tyle. Zawsze będzie im coś przeszkadzało np. mieszkanie za darmo w nowym domu, albo darmowe podróże. Są w stanie tak jak tutaj, tak to przerobić na swoja logikę, że zawsze im wyjdzie, że to facet jest wszystkiemu winny - bo kasę, którą zarobił roztrwonił, albo nie roztrwonił i np. zainwestował w dom.
Ktoś z boku pomyśli no jak to możliwe? Przecież każdy chciałby pojechać na taka sponsorowaną wycieczkę, albo pomieszkać w nowym domu bez płacenia za  wynajem, a jednak można być z tego niezadowolonym.
Powstać może jeszcze pytanie. Czy taka kobieta zaoferowałby komuś darmowy wyjazd, albo mieszkanie w swoim domu za darmo. Oczywiście, że nie. Wtedy jest cała masa określeń, typu nie będę utrzymywała śmierdzącego lenia. Niech se zarobi, a nie liczy na darmowy dach mad głową, chce mieszkać niech płaci. Sporo wątków o tym na forum.

Już widzę te tłumy ogarniętych facetów, wprowadzających się do mieszkania/domu swoich partnerek, przeszczęśliwych, że mieszkają 'za darmo'.
Przecież każdy taki ogarnięty facet, z fajną pracą, własnym mieszkaniem/domem urządzonym według własnego gustu, w miejscowości, gdzie ma znajomych i przyjaciół, gdzie ma ulubione miejsca spędzania wolnego czasu po pracy, wprost marzy o tym, żeby to wszystko rzucić w cholerę, zmienić pracę na gorszą, wynająć swoje mieszkanie/dom ryzykując, że wynajmujący je zdemolują, wyprowadzić się 50 km albo i dalej, z dala od przyjaciół i zamieszkać na krzywy ryj w małej miejscowości w mieszkaniu jakiejś kobiety. I cały czas mieć poczucie mieszkania 'u kogoś'. Wymarzona sytuacja, każdy prawdziwy facet o tym marzy.

Ale to nie chodzi o to, zeby sie wprodwadzac jedno do drugiego, mieszkac "u kogos" etc. tylko o to, ze majac splacona nieruchomosc, masz wieksze assets. Mozesz miec wieksze mozliwosci np kredytowe, masz bardziej roznorodne portfolio wlasnosci. Sam dom mozna wynajac (ja tak robie) lub czekac az zdrozeje i sprzedac jesli to bardziej sie oplaca. Nic nie jest wieczne, ludzie nawet w wydawac by sie moglo najlepszych zwiazkach czasem sie rozstaja, wiec tez nigdy nie wiadomo kiedy ci sie ta nieruchomosc przyda.

Tamten komentarz pisałam odnosząc się wyłącznie do tego, co napisał Legat, a nie w odniesieniu do sytuacji autora.

Pewnie, że fajnie mieć nieruchomość. Ale mam wrażenie (mogę się mylić), że autor wątku nie traktuje tego domu jako nieruchomość przejściową, tylko już ostateczną, że chciałby, żeby po tym domu biegały jego dzieci, a potem dożyć w nim emerytury. Jeżeli tak to mocno ogranicza tym swoje szanse na znalezienie partnerki.

284

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO
Anewe napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:
Anewe napisał/a:

Już widzę te tłumy ogarniętych facetów, wprowadzających się do mieszkania/domu swoich partnerek, przeszczęśliwych, że mieszkają 'za darmo'.
Przecież każdy taki ogarnięty facet, z fajną pracą, własnym mieszkaniem/domem urządzonym według własnego gustu, w miejscowości, gdzie ma znajomych i przyjaciół, gdzie ma ulubione miejsca spędzania wolnego czasu po pracy, wprost marzy o tym, żeby to wszystko rzucić w cholerę, zmienić pracę na gorszą, wynająć swoje mieszkanie/dom ryzykując, że wynajmujący je zdemolują, wyprowadzić się 50 km albo i dalej, z dala od przyjaciół i zamieszkać na krzywy ryj w małej miejscowości w mieszkaniu jakiejś kobiety. I cały czas mieć poczucie mieszkania 'u kogoś'. Wymarzona sytuacja, każdy prawdziwy facet o tym marzy.

Ale to nie chodzi o to, zeby sie wprodwadzac jedno do drugiego, mieszkac "u kogos" etc. tylko o to, ze majac splacona nieruchomosc, masz wieksze assets. Mozesz miec wieksze mozliwosci np kredytowe, masz bardziej roznorodne portfolio wlasnosci. Sam dom mozna wynajac (ja tak robie) lub czekac az zdrozeje i sprzedac jesli to bardziej sie oplaca. Nic nie jest wieczne, ludzie nawet w wydawac by sie moglo najlepszych zwiazkach czasem sie rozstaja, wiec tez nigdy nie wiadomo kiedy ci sie ta nieruchomosc przyda.

Tamten komentarz pisałam odnosząc się wyłącznie do tego, co napisał Legat, a nie w odniesieniu do sytuacji autora.

Pewnie, że fajnie mieć nieruchomość. Ale mam wrażenie (mogę się mylić), że autor wątku nie traktuje tego domu jako nieruchomość przejściową, tylko już ostateczną, że chciałby, żeby po tym domu biegały jego dzieci, a potem dożyć w nim emerytury. Jeżeli tak to mocno ogranicza tym swoje szanse na znalezienie partnerki.

Tez zalezy co bedzie miala partnerka, jak bedzie miala mieszkanie gdzies w miescie to na czas kiedy dzieci sa male bym wolala mieszkac pod miastem, w domu a jak troche wieksze to w miescie. Bo jednak wiecej rzeczy dla nastolatkow jest w miastach i lepsze mozliwosci rozwoju dla nich. A z suburbiow to trzeba robic za taksowke.

285

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO

Przepraszam za opóźnienie w odpowiedzi - sprawy służbowe - tak to wygląda.

Czyli co, źle że inwestowałem kase? To nie jest tak, że je wszystko pchałem w budowe, absolutnie nie.
Sporo kosztowały mnie też inwestycja w siebie (np. MBA 50tys zł).

Mam odpowiedzialną robotę i to nie jest żadne 8h jak na etacie mają ludzie, tylko znacznie dłużej..
przez to jest jak jest (puenta tytułu tematu).


SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Więc podjales decyzje i ponosisz jej konsekwencje. Kupując dom sam, a nie wspólnie z żoną zamykasz sobie jednak drogę do pewnej grupy kobiet. Niektóre kobiety wolą kupowac nieruchomości wspólnie, wspólnie urządzać i mieć do nich prawa, a nie całe życie mieszkać u kogoś jak w hotelu. Gdybyś teraz znalazł dziewczyne, to ona będzie skazana mieszkać z tobą w tym domu do którego nie ma praw, a może to obniżyć jej jakość życia np. będzie miała problemy z dojazdami do pracy, nie będzie miała pracy w swoim zawodzie w mieście w którym mieszkasz. Jesli z jakiegos powodu związek sie rozpadnie, to zostanie na ulicy, być może z dzieckiem. Myślę że dla kobiet to jest mniej atrakcyjna sytuacja niż ci się wydaje.
Większośc kobiet w twoim wieku, które sa same i nie są totalnymi przegrywami już coś mają swojego (mieszkanie, działke, udział w nieruchomościach rodziców, dużo spłaconego kredytu) i taki dom to nie jest dla nich wielka atrakcja.
Kobiety młodsze z kolei  moga nie mieć takiego parcia na dzieci i zakładanie rodziny i wasza znajomość może się rozpaść.

Nie do końca rozumiem te twoją koncepcje, że kupiłeś dom, a teraz założysz rodzine w tym domu. Szczerze to nie znam nikogo kto tak zrobił. Znam ludzi którzy kupowali mieszkania pod inwestycje, albo lokale usługowe żeby miec dochody pasywne. A dom to tak średnio może się zwrócić. Co jak np twoja przyszła partnerka będzie chciała mieć 5 dzieci, albo prowadzić domowe przedszkole, a twój dom sie do tego nie nadaje? Albo jak jest sierotą wychowywaną przez babcie i nie wyobraza sobie życia bez niej. Masz np pokój przystosowany do takiej babci? Nie tylko szukasz partnerki, ale szukasz partnerki, której spodoba się twoj dom i zapragnie związać całe swoje życie z nieruchomością która do niej nigdy nie bedzie należała.
Jedyną kobiete która poleci na taki dom i którą jestem sobie w stanie wyobrazić to jakaś dziewczyna w typie kasjerki w monopolowym z gównianej rodziny z której bardzo chce się wyrwać, nie ważne z kim, nie ważne gdzie. Nie umiem sobie wyobrazić laseczki na poziomie po 30 (np lekarki, prawniczki, programistki, architekt) która ma kisiel w majtkach na myśl mieszkania na krzywy ryj u kogos na chacie.

Tzn ja generalnie uważam że to jest okej inwestycja. Może nie najlepsza możliwa, ale tez nie taka zła. Nie do końca rozumiem, dlaczgo uważasz, że przyblizyło cie to do założenia rodziny i znaleziania fajnej, wartosciowej żony. Ze w pewnien sposób oszukales system i wyprzedziłeś innych facetów w wyścigu o kobite. Gdybyś miał te kase co włożyłeś w dom ulokowaną<b> w jakiś biznes przynoszący pasywny dochód, to już prędzej.</b> Ten dom jako inwestycja nigdy sie nie zwróci, jedyną opcją żeby odzyskać włozone pieniądze to jest jego sprzedaż. Pewnie z zyskiem, ale nadal nie jest to taka tip top inwestycja. Jeszcze teraz sa kredyty 2%, więc jakakolwiek kobieta co ma choć minimum zaradności i jest w stnie utrzymać dobrą prace to ma w powazaniu taki dom.


Miałem kase, chciałem mieć coś swojego.
Przez wiele lat byłem w związkach, tylko ostatnie lata padaki.
I miałem to przejeść?
Ludzie maja kredyty na 20-30 lat, pełna zgoda, ale patrząc jak rynki finansowe zachowywały sie przez ostatnie 4 lata, wielka loteria,
generalnie mi to mocno pomogło, ale dla takich ludzi nie w temacie to może być czasem szok i zawsze się komus zdrowie może posypać.

Czyli co? Lepiej być gołodupcem z wspomnieniami niż kimś kto coś ma?

Ze wzgledu na stanowisko , ja nie mogę sobie tak 5 x na rok latać na wakacje, tak to nie działa, nie mam tyle czasu....
Żeby sobie to tak wspominać...

286

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO

Nie ma jednego uniwersalnego sposobu na pokierowanie życiem, każdy potrzebuje do szczęścia czegoś innego. Jeden woli żyć w 200m domu na Wilanowie i pracować na prestiżowym stanowisku 12 godzin dziennie, a drugi woli żyć w 70m mieszkaniu, pracować 8h dziennie i jeździć na wakacje 4 razy w roku.

Poza tym, można mieć odpowiedzialne stanowisko, być zadowolonym ze swojej kariery, a jednocześnie pracować po 8 godzin dziennie. Ba, znam takich, co pracują i po sześć, mają stanowisko, prestiż i mnóstwo wolnego czasu na podróże, grę w tenisa i inne przyjemne rzeczy (fakt, że są od ciebie 3-5 lat starsi).

Po tym jak piszesz i jak myślisz widać, że byłeś wychowywany przez typowe starsze pokolenie Polaków, od najmłodszych lat miałeś wpajany kult zapierdolu i cyferek na koncie, im więcej godzin spędzonych w prestiżowej pracy tym lepiej, im więcej aktywów tym lepiej. Przez to nie umiesz cieszyć się życiem i w wieku ledwo 30 paru lat pewnie czujesz się na 60. Mama pewnie jest z ciebie bardzo dumna? Zastanów się, czy żyjesz tak jak ty chcesz, czy tak jak oczekują od ciebie inni (np. rodzice).

287 Ostatnio edytowany przez ABC50 (2024-01-13 14:33:58)

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO

Wiemy już o domu i sytuacji finansowej. Nie to jest przedmiotem chyba tej dyskusji. Nie wiem po co to mówisz nadal.

Masz jakąś aktywność do której możesz zapraszać ludzi? Wtedy łatwiej jest uderzać do ludzi nawet w pracy czy na jakiś szkoleniach czy nawet w necie. I mówić o tej aktywności. Podam ci przykład. Robisz wyjazd na narty do Czech dla jakieś małej grupy np do 10 osov. I podchodzisz do ludzi w pracy mówiąc że organizujesz taki wyjazd i szukasz osób które chciałby jechać np za pol roku. Wymaga to trochę organizacji. Bo trzeba coś zaplanować z wyprzedzeniem. Ale zawsze ma się ten długi okres kiedy można zagadywac. prosić znajomych aby podzwonili po znajomych etc. Jak masz Jedna taka aktywność w roku lub lepiej kilka to łatwiej jest skupić się na poznawaniu ludzi bezpośrednio a pośrednio jesteś w stanie też szukać swojej połówki. Bo wtedy nie musisz się tak fiksować ze podbijasz do każdej aby ją gdzieś wyciągnąć. Tym sposobem jest to bardziej naturalne.

288

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO

Może po prostu niech każdy żyje i kieruje się jak chce.Najlepiej życzyć Autorowi żeby mu się ułożyło i spotkał kobietę z którą będzie szczęśliwy w nudzie,trudzie,radości i podróży.Generalnie to nic złego że myślał o swojej przyszłości i zabezpieczyl się,ma dom przystań i azyl,to też świadczy o jego zaradności i odpowiedzialności.Nic nie stoi zresztą na przeszkodzie żeby kobieta z którą się związe miała coś swojego,wręcz jest to super sytuacja,jakiś rozwód,nieporozumienie,on zostaje w swoim domu ona idzie do siebie.Grunt to dobrać się pod kątem wyznawanych wartości,podejścia do życia.Jesli chodzi o zainteresowania i pasje,to fakt ja też zrozumiałam randkujac  jakie to jest istotne i wcale nie chodzi o to żeby imponować jakiemus mężczyźnie czy kobiecie ale one nadają życiu sens i dodają mu smaku,łatwiej znosic codzienność,trudności,kiedy masz coś co Cię pozytywnie nakręca,związek kiedyś stanie się rutyna,a zainteresowania zostaną.Zycie poszukiwaniami męża/żony prowadzi donikąd.

289

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO
zaq12 napisał/a:

Przepraszam za opóźnienie w odpowiedzi - sprawy służbowe - tak to wygląda.

Czyli co, źle że inwestowałem kase? To nie jest tak, że je wszystko pchałem w budowe, absolutnie nie.
Sporo kosztowały mnie też inwestycja w siebie (np. MBA 50tys zł).

Mam odpowiedzialną robotę i to nie jest żadne 8h jak na etacie mają ludzie, tylko znacznie dłużej..
przez to jest jak jest (puenta tytułu tematu).

Miałem kase, chciałem mieć coś swojego.
Przez wiele lat byłem w związkach, tylko ostatnie lata padaki.
I miałem to przejeść?
Ludzie maja kredyty na 20-30 lat, pełna zgoda, ale patrząc jak rynki finansowe zachowywały sie przez ostatnie 4 lata, wielka loteria,
generalnie mi to mocno pomogło, ale dla takich ludzi nie w temacie to może być czasem szok i zawsze się komus zdrowie może posypać.

Czyli co? Lepiej być gołodupcem z wspomnieniami niż kimś kto coś ma?

Ze wzgledu na stanowisko , ja nie mogę sobie tak 5 x na rok latać na wakacje, tak to nie działa, nie mam tyle czasu....
Żeby sobie to tak wspominać...


I dobrze zrobiles, MBA zajebista sprawa.

Masz z firmy jakies wyjazdy organizowane? Moze tam bys kogos poznal?

290

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO

@Halina3.1

Nie mam,
przecież to nie PRL i wczasy pod grusza.

Anewe napisał/a:

Nie ma jednego uniwersalnego sposobu na pokierowanie życiem, każdy potrzebuje do szczęścia czegoś innego. Jeden woli żyć w 200m domu na Wilanowie i pracować na prestiżowym stanowisku 12 godzin dziennie, a drugi woli żyć w 70m mieszkaniu, pracować 8h dziennie i jeździć na wakacje 4 razy w roku.

Poza tym, można mieć odpowiedzialne stanowisko, być zadowolonym ze swojej kariery, a jednocześnie pracować po 8 godzin dziennie. Ba, znam takich, co pracują i po sześć, mają stanowisko, prestiż i mnóstwo wolnego czasu na podróże, grę w tenisa i inne przyjemne rzeczy (fakt, że są od ciebie 3-5 lat starsi).

Po tym jak piszesz i jak myślisz widać, że byłeś wychowywany przez typowe starsze pokolenie Polaków, od najmłodszych lat miałeś wpajany kult zapierdolu i cyferek na koncie, im więcej godzin spędzonych w prestiżowej pracy tym lepiej, im więcej aktywów tym lepiej. Przez to nie umiesz cieszyć się życiem i w wieku ledwo 30 paru lat pewnie czujesz się na 60. Mama pewnie jest z ciebie bardzo dumna? Zastanów się, czy żyjesz tak jak ty chcesz, czy tak jak oczekują od ciebie inni (np. rodzice).

Ile takich osób ma obecnie 70m^2 mieszkanie i może sobie 4 razy do roku jechać?
Czy Ty jesteś świadoma kosztów jakie to są?

Nie jestem sknerą, absolutnie nie.
Tylko mam wrażeniem że niektórzy tutaj są całkowicie oderwani od rzeczywistości kosztów życia, zakupu nieruchomości i zarobków w realiach Polskich.

Dzisiaj jade do Krakowa do klubu 30, może akurat kogos spotkam...

291 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2024-01-13 18:17:21)

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO
zaq12 napisał/a:

Miałem kase, chciałem mieć coś swojego.
Przez wiele lat byłem w związkach, tylko ostatnie lata padaki.
I miałem to przejeść?
Ludzie maja kredyty na 20-30 lat, pełna zgoda, ale patrząc jak rynki finansowe zachowywały sie przez ostatnie 4 lata, wielka loteria,
generalnie mi to mocno pomogło, ale dla takich ludzi nie w temacie to może być czasem szok i zawsze się komus zdrowie może posypać.

Czyli co? Lepiej być gołodupcem z wspomnieniami niż kimś kto coś ma?

Ze wzgledu na stanowisko , ja nie mogę sobie tak 5 x na rok latać na wakacje, tak to nie działa, nie mam tyle czasu....
Żeby sobie to tak wspominać...

Myślenie wszystko albo nic? Nowe , nie znałam. Albo jesteś gołodupcem albo rentierem kamienicznikiem.
A jak zaprosisz raz na miesiąc znajomych na grila to nagle ci pieniądze wyparują bo wspomnienia anulują majątek?
Nikt nie mówi, że posiadanie domu jest złe. To jest okej inwestycja.
Złe jest że wpadłeś w rutyne, która uniemożliwia ci realizacje TWOICH potrzeb. Bo ja przypominam że to ty chcesz żony i dzieci, a nie my ci każemy ją mieć. Skoro przez ostatnie X lat nikogo nie poznałeś żyjąc tak jak żyjesz to wniosek, że albo musisz zacząć szukać w nowych miejscach: internet, speed dating itp, albo musisz zmienić to jak żyjesz.
I hobby można mieć w weekendy. Nie trzeba wakacji 5x do roku, zeby nie być totalnym piwniczniakiem nudziarzem.

zaq12 napisał/a:

Dzisiaj jade do Krakowa do klubu 30.

O no właśnie. clubbing nie jest mega drogi i nie sabotuje twojego planu spłaty kredytu na dom.

A tak z ciekawości ile zarabiasz z MBA? Bo ja sobie wyliczyłam, że jak masz jako menager te 25k, do tego wczesniej miałeś coś uciułane, to w 5 lat możesz ogarnąć ten kredycik na 1mln. I jak go sobie spłacisz to całkiem sporo będziesz miał kasy na te "życie gołodupca" i hobby. Ile zostało ci miesięcy kredytu?

Nie pamiętam czy próbowałes Tindera? Jak jesteś takim pracoholikiem to może przez LinkedIn sobie jakiejś programistki, czy graficzki poszukaj. Zarobki podobne, praca z domu, więc dojazdy do krakowa od ciebie nie będa problemem.

292

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO
zaq12 napisał/a:

@Halina3.1

Nie mam,
przecież to nie PRL i wczasy pod grusza.


Ile takich osób ma obecnie 70m^2 mieszkanie i może sobie 4 razy do roku jechać?
Czy Ty jesteś świadoma kosztów jakie to są?

Nie jestem sknerą, absolutnie nie.
Tylko mam wrażeniem że niektórzy tutaj są całkowicie oderwani od rzeczywistości kosztów życia, zakupu nieruchomości i zarobków w realiach Polskich.

Dzisiaj jade do Krakowa do klubu 30, może akurat kogos spotkam...

Jaki PRL, jakie wczasy pod grusza? hahaha
Chodzilo mi o jakies branzowe eventy typu konferencje, imprezy integracyjne organizowane przez firmy z twojej branzy. A nie, ze pracodawca organizuje ci wyjazdy na urlop xd

293 Ostatnio edytowany przez Anewe (2024-01-13 18:57:01)

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO
zaq12 napisał/a:

Ile takich osób ma obecnie 70m^2 mieszkanie i może sobie 4 razy do roku jechać?
Czy Ty jesteś świadoma kosztów jakie to są?

Nie jestem sknerą, absolutnie nie.
Tylko mam wrażeniem że niektórzy tutaj są całkowicie oderwani od rzeczywistości kosztów życia, zakupu nieruchomości i zarobków w realiach Polskich.

Dzisiaj jade do Krakowa do klubu 30, może akurat kogos spotkam...

Ile jakich osób?
Czy jestem świadoma kosztów czego?
Piszesz tak że nie wiadomo o co chodzi.
Mieszkanie możesz mieć w kredycie. Sam masz kredyt na chatę, pisałeś o 250k. Dom o powierzchni 120 m możesz postawić za mniej niż 300k i to korzystajac z wysokiej jakości materiałów. Mam na myśli stan surowy zamknięty + kanalizacja i prąd, bez tynków. Więc mnie ta twoja chata nie imponuje, tym bardziej gdy masz taki kredyt.
Zarabiać możesz minimalną, a możesz 20k na rękę.
Na 5-7 dniowy urlop możesz jechać za 5k/osoba w formule all inclusive z biura podróży, a jak jesteś ogarnięty możesz za 1200 zł/os znaleźć loty na Maderę i hotel 3-4 gwiazdkowy dla dwóch osób.

294

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO
Anewe napisał/a:
zaq12 napisał/a:

Ile takich osób ma obecnie 70m^2 mieszkanie i może sobie 4 razy do roku jechać?
Czy Ty jesteś świadoma kosztów jakie to są?

Nie jestem sknerą, absolutnie nie.
Tylko mam wrażeniem że niektórzy tutaj są całkowicie oderwani od rzeczywistości kosztów życia, zakupu nieruchomości i zarobków w realiach Polskich.

Dzisiaj jade do Krakowa do klubu 30, może akurat kogos spotkam...

Ile jakich osób?
Czy jestem świadoma kosztów czego?
Piszesz tak że nie wiadomo o co chodzi.
Mieszkanie możesz mieć w kredycie. Sam masz kredyt na chatę, pisałeś o 250k. Dom o powierzchni 120 m możesz postawić za mniej niż 300k i to korzystajac z wysokiej jakości materiałów. Mam na myśli stan surowy zamknięty + kanalizacja i prąd, bez tynków. Więc mnie ta twoja chata nie imponuje, tym bardziej gdy masz taki kredyt.
Zarabiać możesz minimalną, a możesz 20k na rękę.
Na 5-7 dniowy urlop możesz jechać za 5k/osoba w formule all inclusive z biura podróży, a jak jesteś ogarnięty możesz za 1200 zł/os znaleźć loty na Maderę i hotel 3-4 gwiazdkowy dla dwóch osób.

Jakbym miala przez tydzien urlopu siedziec na maderze w 3 gwiazdkowym all inclusive, to bym wolala jednak ten kredyt nadplacac xd Lub w sumie robic cokolwiek innego.

295 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2024-01-13 19:35:00)

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO

Im więcej autor się wypowiada, tym bardziej jestem przekonana, że on sobie dużo dośpiewał jeśli chodzi o jego wielka kariere i jego problemem nie jest to że ma do spłaty kredyt i zajebiście zarabia.
Pewnie praca w banku jest, ale nie jako menager z 20k na łape, tylko jakiś starszy doradca kredytowy z 8k, albo audycik z nadgodzinami i lekkim mobingiem. I to że nie ma hobby i nigdzie nie łazi to nie jest kwestia jego planu spłaty kredytu ekspresowo, tylko po odliczeniu raty mu niewiele zostaje. Dom pewnie jest, ale nie kupiony za własne, tylko jakiś po babci, a kredyt nie był na zakup tylko na remont.
Menager wyższeo szczebla zarabiając powiedzmy 20k na łape, jak ma własne oszczędności to jest w stanie taki kredycik od zera ogarnąć w 5 lat i nie wpadnie w taki wielki marazm zyciowy i nie dobuduje takiej idelogi o tych gołodupcach i tym że wspomnienia nie są nic warte. Właściwie to im jest większa presja w pracy tym ludzie bardziej mają cisnienie na udane życie poza nią, bo zwyczajnie by nie wyrobili pracy po 60 godzin tygodniowo na pełnych obrotach. Tacy co nie mają nic poza pracą to widziłam jedynie jak poszli w używki i uzależnienia. na pewnym szczeblu życia jakas odskocznia i hobby to jest konieczność, a nie fanaberia, bo by czlowiek ochujał. Cos naściemniał z tą świetną pracą. A jak nie naściemniał to zaraz się wypali, bo zupełnie nie umie odcinać kuponów od ponad przeciętnych zarobków i bycia w miare niezastępowalnym na swoim stanowisku. Albo powoli jest tu gdzie mówię: zaczyna dostawać pierdolca od przepracowania, bo nie ma żadnej odskoczni psychicznej, dlatego tak szuka dziewczyna na gwałt. Bo obiektywnie to po co młodemu, fajnemu facetowi w wieku 32 lat mieć takie ciśnienie na poważne związki? Laske to jeszcze rozumiem, ale facet w tym wieku i z ogarniętą karierą może sobie jeszcze dobrze pozyć solo, albo pobawić się w FWB ONS i potem wychaczyć całkiem niezłą dupe.
Cos mi się tu nie klei.
I to że nie może znaleźć dziewczyny. Moi koledzy w tym wieku jak tylko wspominają dobre zarobki, rzuca jakąś aluzje ze pracują w IT, albo kończa specke, to laseczki pchają się drzwiami i oknami. On wielki finansita bankowiec nie umie nikogo poznac latami.

296 Ostatnio edytowany przez Anewe (2024-01-13 19:33:36)

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO
Halina3.1 napisał/a:
Anewe napisał/a:
zaq12 napisał/a:

Ile takich osób ma obecnie 70m^2 mieszkanie i może sobie 4 razy do roku jechać?
Czy Ty jesteś świadoma kosztów jakie to są?

Nie jestem sknerą, absolutnie nie.
Tylko mam wrażeniem że niektórzy tutaj są całkowicie oderwani od rzeczywistości kosztów życia, zakupu nieruchomości i zarobków w realiach Polskich.

Dzisiaj jade do Krakowa do klubu 30, może akurat kogos spotkam...

Ile jakich osób?
Czy jestem świadoma kosztów czego?
Piszesz tak że nie wiadomo o co chodzi.
Mieszkanie możesz mieć w kredycie. Sam masz kredyt na chatę, pisałeś o 250k. Dom o powierzchni 120 m możesz postawić za mniej niż 300k i to korzystajac z wysokiej jakości materiałów. Mam na myśli stan surowy zamknięty + kanalizacja i prąd, bez tynków. Więc mnie ta twoja chata nie imponuje, tym bardziej gdy masz taki kredyt.
Zarabiać możesz minimalną, a możesz 20k na rękę.
Na 5-7 dniowy urlop możesz jechać za 5k/osoba w formule all inclusive z biura podróży, a jak jesteś ogarnięty możesz za 1200 zł/os znaleźć loty na Maderę i hotel 3-4 gwiazdkowy dla dwóch osób.

Jakbym miala przez tydzien urlopu siedziec na maderze w 3 gwiazdkowym all inclusive, to bym wolala jednak ten kredyt nadplacac xd Lub w sumie robic cokolwiek innego.

Właśnie dlatego piszę, że można jechać do 5 gwiazdkowego all inclusive za 5 koła (jeśli ktoś tak lubi) albo można jechać do zwykłego, taniego hotelu 3-4 gwiazdkowego i spędzać całe dnie na zewnątrz, 2-3 dni całodziennego hikingu, 2-3 dni na plaży, jeden dzień na zwiedzanie miasta i wypad na drinki = (dla mnie) zajebisty urlop

297

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Im więcej autor się wypowiada, tym bardziej jestem przekonana, że on sobie dużo dośpiewał jeśli chodzi o jego wielka kariere i jego problemem nie jest to że ma do spłaty kredyt i zajebiście zarabia.
Pewnie praca w banku jest, ale nie jako menager z 20k na łape, tylko jakiś starszy doradca kredytowy z 8k, albo audycik z nadgodzinami i lekkim mobingiem. I to że nie ma hobby i nigdzie nie łazi to nie jest kwestia jego planu spłaty kredytu ekspresowo, tylko po odliczeniu raty mu niewiele zostaje. Dom pewnie jest, ale nie kupiony za własne, tylko jakiś po babci, a kredyt nie był na zakup tylko na remont.
Menager wyższeo szczebla zarabiając powiedzmy 20k na łape, jak ma własne oszczędności to jest w stanie taki kredycik od zera ogarnąć w 5 lat i nie wpadnie w taki wielki marazm zyciowy i nie dobuduje takiej idelogi o tych gołodupcach i tym że wspomnienia nie są nic warte. Właściwie to im jest większa presja w pracy tym ludzie bardziej mają cisnienie na udane życie poza nią, bo zwyczajnie by nie wyrobili pracy po 60 godzin tygodniowo na pełnych obrotach. Tacy co nie mają nic poza pracą to widziłam jedynie jak poszli w używki i uzależnienia. na pewnym szczeblu życia jakas odskocznia i hobby to jest konieczność, a nie fanaberia, bo by czlowiek ochujał. Cos naściemniał z tą świetną pracą. A jak nie naściemniał to zaraz się wypali, bo zupełnie nie umie odcinać kuponów od ponad przeciętnych zarobków i bycia w miare niezastępowalnym na swoim stanowisku. Albo powoli jest tu gdzie mówię: zaczyna dostawać pierdolca od przepracowania, bo nie ma żadnej odskoczni psychicznej, dlatego tak szuka dziewczyna na gwałt. Bo obiektywnie to po co młodemu, fajnemu facetowi w wieku 32 lat mieć takie ciśnienie na poważne związki?
Cos mi się tu nie klei.

Nie ma ludzi w miare niezastepowalnych, szczegolnie na stanowiskach sredniego szczebla managementu.

298

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO
Anewe napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:
Anewe napisał/a:

Ile jakich osób?
Czy jestem świadoma kosztów czego?
Piszesz tak że nie wiadomo o co chodzi.
Mieszkanie możesz mieć w kredycie. Sam masz kredyt na chatę, pisałeś o 250k. Dom o powierzchni 120 m możesz postawić za mniej niż 300k i to korzystajac z wysokiej jakości materiałów. Mam na myśli stan surowy zamknięty + kanalizacja i prąd, bez tynków. Więc mnie ta twoja chata nie imponuje, tym bardziej gdy masz taki kredyt.
Zarabiać możesz minimalną, a możesz 20k na rękę.
Na 5-7 dniowy urlop możesz jechać za 5k/osoba w formule all inclusive z biura podróży, a jak jesteś ogarnięty możesz za 1200 zł/os znaleźć loty na Maderę i hotel 3-4 gwiazdkowy dla dwóch osób.

Jakbym miala przez tydzien urlopu siedziec na maderze w 3 gwiazdkowym all inclusive, to bym wolala jednak ten kredyt nadplacac xd Lub w sumie robic cokolwiek innego.

Właśnie dlatego piszę, że można jechać do 5 gwiazdkowego all inclusive za 5 koła (jeśli ktoś tak lubi) albo można jechać do zwykłego, taniego hotelu 3-4 gwiazdkowego i spędzać całe dnie na zewnątrz, 2-3 dni całodziennego hikingu, 2-3 dni na plaży, jeden dzień na zwiedzanie miasta i wypad na drinki = (dla mnie) zajebisty urlop

No spoko urlop na odpoczecie ale tez bez przesady, ze to jakies zajebiste nie wiadomo jakie przygody i ze ma sie po tym jakies nie wiadomo jakie wspomnienia. Ot zwykle pare dni dla relaxu ale podrozowaniem bym tego nie nazwala. Wiec jesli chodzi o takie krotkie wyjazdy do okolicznych miejsc typu portugalia, grecja, turcja i inne tanie miejsca gdzie jezdzi wiekszosc europejskich urlopowiczow to autor moze to spokojnie w 2 sezony nadrobic.

299

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO
Halina3.1 napisał/a:
Anewe napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Jakbym miala przez tydzien urlopu siedziec na maderze w 3 gwiazdkowym all inclusive, to bym wolala jednak ten kredyt nadplacac xd Lub w sumie robic cokolwiek innego.

Właśnie dlatego piszę, że można jechać do 5 gwiazdkowego all inclusive za 5 koła (jeśli ktoś tak lubi) albo można jechać do zwykłego, taniego hotelu 3-4 gwiazdkowego i spędzać całe dnie na zewnątrz, 2-3 dni całodziennego hikingu, 2-3 dni na plaży, jeden dzień na zwiedzanie miasta i wypad na drinki = (dla mnie) zajebisty urlop

No spoko urlop na odpoczecie ale tez bez przesady, ze to jakies zajebiste nie wiadomo jakie przygody i ze ma sie po tym jakies nie wiadomo jakie wspomnienia. Ot zwykle pare dni dla relaxu ale podrozowaniem bym tego nie nazwala. Wiec jesli chodzi o takie krotkie wyjazdy do okolicznych miejsc typu portugalia, grecja, turcja i inne tanie miejsca gdzie jezdzi wiekszosc europejskich urlopowiczow to autor moze to spokojnie w 2 sezony nadrobic.

A gdzie ja napisałam że to jakieś niesamowite przeżycie?
Odnoszę się do wypowiedzi autora, jakoby wyjazd 4 razy w roku na urlop to był jakiś mission impossible.
Dla 99% Polaków urlop to właśnie coś takiego (ew. ten all inclusive) a nie skok ze spadochronem z 4 km, poprzedzony nurkowaniem z rekinami w ten sam dzień.

300 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2024-01-13 20:14:28)

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO
Anewe napisał/a:

Odnoszę się do wypowiedzi autora, jakoby wyjazd 4 razy w roku na urlop to był jakiś mission impossible.
Dla 99% Polaków urlop to właśnie coś takiego (ew. ten all inclusive) a nie skok ze spadochronem z 4 km, poprzedzony nurkowaniem z rekinami w ten sam dzień.

Tak, tez na to zwrociłam uwagę. Cos naściemniał z tymi super posadami i super kasą. Przecież normalnie jest majówka, boze ciało, inne święta i można sobie robić takie wyjazdy przy minimalnym urlopie jak się zaplanuje sprytnie. A tu padł na niego blady strach i wg niego każdy kto wyda 5k na wyjazd to już musi być gołodupcem i nic w życiu nie posiadać (w domysle: dla niego taki wyjazd za 5k to juz wydatek ponad siły bo wcale nie jest tak kasiasty i obroty jak się prezentuje).

Ciekawi mnie czy dowiemy się ile on zarabia i ile mu zostało tego kredytu. Bo jakoś mi się obliczenia nie zgadzają. I ten brak zycia przy takiej kasie. Dlaczego musiał tak dramatycznie wybierac między posiadaniem jakiegokolwiek hobby a spłatą domu? Gdyby miał dużą kase to na obie rzeczy równolegle.

301

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO
Anewe napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:
Anewe napisał/a:

Właśnie dlatego piszę, że można jechać do 5 gwiazdkowego all inclusive za 5 koła (jeśli ktoś tak lubi) albo można jechać do zwykłego, taniego hotelu 3-4 gwiazdkowego i spędzać całe dnie na zewnątrz, 2-3 dni całodziennego hikingu, 2-3 dni na plaży, jeden dzień na zwiedzanie miasta i wypad na drinki = (dla mnie) zajebisty urlop

No spoko urlop na odpoczecie ale tez bez przesady, ze to jakies zajebiste nie wiadomo jakie przygody i ze ma sie po tym jakies nie wiadomo jakie wspomnienia. Ot zwykle pare dni dla relaxu ale podrozowaniem bym tego nie nazwala. Wiec jesli chodzi o takie krotkie wyjazdy do okolicznych miejsc typu portugalia, grecja, turcja i inne tanie miejsca gdzie jezdzi wiekszosc europejskich urlopowiczow to autor moze to spokojnie w 2 sezony nadrobic.

A gdzie ja napisałam że to jakieś niesamowite przeżycie?
Odnoszę się do wypowiedzi autora, jakoby wyjazd 4 razy w roku na urlop to był jakiś mission impossible.
Dla 99% Polaków urlop to właśnie coś takiego (ew. ten all inclusive) a nie skok ze spadochronem z 4 km, poprzedzony nurkowaniem z rekinami w ten sam dzień.

Rozumiem o co ci chodzi, i rozumiem tez, ze byc moze po prostu nie widzial potrzeby relaksacyjnych wyjazdow tego typu. Tym bardziej, ze on pochodzi z rodziny gdzie sie chyba tego nie praktkowalo. I tez jak sie ma samemu jechac, to nie kazdemu sie chce jesli to jest taki o zwykly wyjazd a nie jakis konkretny z napietym grafikiem np chodzenia i zwiedzania ruin czy swiatyn po dzungli w azji, czy nie wiem, wyczynowego lazenia po gorach. Mi by sie tez nie chcialo jezdzic samej, jak nie bylam w zwiazku, to jezdzilam z przyjaciolmi lub kims z rodziny. Samej jechac to nie jest jakas szczegolna frajda dla mnie.

302

Odp: Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO

Nie padł blady strach, tylko pisałem o tych 4x wakacjach i mieszkaniu 70m^2 pod kątem typowej rodziny 2+2 - Nie mnie, jako singla.
Ale mniejsza z tym,
widzę, że tutaj padają nawet słowa, że ściemniam coś, koloryzuje itd.
Możecie sobie myśleć co chcecie, skoro nie wieżycie, przecież ja Was nie muszę do niczego przekonywać.
Pisałem też na początku, że ja z znajomymi się spotykam, nawet dosyć często, ale wszystko w tym wątku idzie w złą stronę.
Pisałem także, czym się interesuje, ale to wszystko widzę, że z każdą stroną tego wątku wyparowywuje.
Owszem można mieć 300k za SSZ lub za 600k itd. Kwestias metrażu i przede wszystkim konstrukcji, standardu - okien naroznych, dachówki itd.

Myśle, że wątek może iść spokojnie do zamknięcia, skoro nie chcecie pomóc, tylko wprost sugerujecie, że ściemniam z tym co piszę, wiec skoro nie macie do mnie zaufania,
to  nie ma to sensu.

Dziękuje wszystkim za merytoryczne wypowiedzi i zagłębienie się w moją sytuacja.
Życze udanego weekendu.

Posty [ 261 do 302 z 302 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Zawodowo/finansowo OK , życiowo/miłośnie DNO

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024