Ambitnie przeczytałam ten wątek, bo skoro napisałam, że przeczytam, tym razem wnikliwiej, to przeczytałam.
Nie była to wielce interesujaca lektura, ale jakoś przebrnęłam.
Jakie są moje wnioski?
Otóż, widzę tu młodego mężczyznę, który żałuje, że się ożenił i nie bardzo wie, jak mógłby wyplątać się z tego, bo co powiedzą ludzie, jak wytłumaczyć się przed swoją rodziną, czym właściwie umotywować swoją decyzję.
Przerosły go po prostu problemy, bo niestety, ale małżeństwo, małe dziecko, drugie w drodze potrafią człowiekowi nieźle dokopać.
A miało być przecież tak cudownie.
Widzę też młoda kobietę, która na ten moment jest w ciąży i od dwóch lat jest matką pierwszego ich dziecka.
Kobieta ta, podobnie jak autor, też jest zmęczona tym życiem rodzinnym i ma wszystkiego dość, a w szczególności dość ma wiecznie obecnej w jej życiu matki autora, no całej jego rodziny, bo występuje tu też siostra autora i babcia.
Aktualnie małżeństwo to żyje w konflikcie, który trwa ponad trzy miesiące, a przynajmniej ich konflikt ujawnił się ponad trzy miesiące temu.
Autor jest już tak zdesperowany, że nawet u obcych ludzi z forum szuka argumentów potwierdzających jego negatywne nastawienie do swojej żony.
Oczywiście niektórzy nie szczędzą pióra i doradzają mu, jakby tu załatwić żonę.
Jednym słowem nieźle go podpuszczają.
Autorze, nic Ci nie przyjdzie z tego, że rozwalisz swoją rodzinę.
Wynikną z tego tylko same kłopoty dla Ciebie.
Jakie kłopoty, to Ty doskonale wiesz, bo sam o tym pisałeś i to nad wyraz rozsądnie.
Widać, że nie żyjesz w chmurach.
To co dzieje się między Wami teraz, to nic innego, jak docieranie się.
Musicie nauczyć się ze sobą rozmawiać i przede wszystkim nauczyć się siebie.
Dla Ciebie czymś niepojętym jest, że po kłótni ona milczy, obnosi się ze swoimi pretensjami, a dla niej niepojętym jest fakt, że po kłótni Ty najchętniej już by się pogodził.
Pod tym względem jesteście zupełnie innymi ludźmi.
Trzeba to zrozumieć.
Czy Twoja żona zmusza Cię do tego, żebyś po kłótniach zachowywał się tak, jak ona?
Krzyczy na Ciebie " nie odzywaj się do mnie, milcz teraz przez kilka dni tak, jak robię to ja".
Skoro więc ona nie próbuje na siłę Cię zmieniać, to dlaczego Ty chcesz zmienić ja?
Ona ma być taka, jak Ty byś chciał, ale Ty możesz być sobą?
No super dojrzałe rozumowanie.
Usiądźcie i na spokojnie spróbujcie due dogadać, bo jak na razie nie macie żadnych poważnych powodów do tego, by rozwalać Wasza rodzinę.
Nie z takich konfliktów ludzie wychodzili i potrafili znaleźć wspólna platformę porozumienia.