Szantaż - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 7 8 9 10 11 20 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 521 do 585 z 1,258 ]

521

Odp: Szantaż
Farmer napisał/a:
Legat napisał/a:

Czy ci się to podoba czy nie, ona doprowadzi do stanu, gdzie jedyne co będziesz mógł, to sobie w ukryciu chlapnąć dla rauszu.

Chyba szybciej będzie szukał grubszej gałęzi.

A kto będzie pracował na dzieci? Mężczyzna musi być odpowiedzialny. Dlatego jest tak, że w domu rządzą teściowe. A ich mężowie, kompletnie przegrani, popijają sobie po cichutku gdzieś tam na boczku.

Zobacz podobne tematy :

522

Odp: Szantaż
Farmer napisał/a:
feno1 napisał/a:

No jestem idiotą no. smile

Jedź do rodziców, porozmawiaj z nimi.
Spędź te dwa dni wśród bliskich bez presji psychicznej, odpoczniesz mentalnie.
Może spojrzysz na to z innej strony.

Dokładnie.

Im Ty dalej od niej, tym ona bliżej Ciebie. Ona dokładnie wie, że Tobie zależy, jak i jej, ale to ona Ciebie rozgrywa.

Julka nie widzisz, różnicy, ja rządzę, a 50/50?
To się zdecyduj albo abo, nie ma tak i tak.

523

Odp: Szantaż
Noble napisał/a:

Wbrew temu co tu panowie gadają, nie hukniesz na nią w jakikolwiek sposób i nie wpłyniesz na zmianę jej postępowania, tym bardziej nie stanie się to gwałtownie, z dnia na dzień, bo ona nie widzi problemu w sobie, tylko w czynnikach zewnętrznych.

Niekiedy tęsknię za czasami, gdy toksyka ustawiało się szybko i skutecznie.
Nawet jak przyjeżdżała milicja, to tylko patrzyła, czy potrzebna jest karetka i czy bardzo widać.

A teraz jakieś niebieskie karty, terapie, zawiadomienia o pobicie itp.

I żeby nie było. To działało też w przypadku mężczyzn.
Szybko i skutecznie.

524 Ostatnio edytowany przez feno1 (2023-12-25 20:40:36)

Odp: Szantaż

Byłem u rodziców trochę.
Nic nie gadałem jakie tu akcje są ale się pewnie domyślają.
Tylko że oni widzą to bardziej w kwestii że ona szantażuje ale w życiu nie ucieknie.
A ja przed wyjazdem jeszcze z nią próbowałem gadać.

Skończyło się że musimy znaleźć kogoś by spisać alimenty, widzenia itp i rozwód bez orzekania o winie. Ona jest przekonana itp.
Przy okazji pełno zarzutów, zniszczyłem jej życie itp.
Jest poraniona tak jakby ten związek trwał 20lat. Pamięta każde moje złe słówko, zdanko wszystko. Każde złe zachowanie, brak szacunku, że jej nie kocham itp.
Nie przepraszałem jej czy coś, chce rozwodu to powiedziałem będzie rozwód bo też mam tego dość, bo się wykańczam. I że powiem dzisiaj rodzince wszystko niech wiedzą po co to ukrywać. Wyszedłem z domu, nagle wybiegła jak histeryczka i mi krzyczy na osiedlu że jedz sobie do mamusi do tatusia i tam się drze.

Skończyło się że pojechałem sam do rodziców. Tam to nawet wstyd się przyznać mam normalna rodzinę.. ja po prostu jestem z toksykiem jakich mało. Ja to widzę po mojej babci i mamie nawet ojciec ma serce mówi byśmy się kłócili ok, ale dajcie temu dziecku chociaż dziadków to też rozwój dla tego małego, zresztą nie ma co gadać... I o co mu się właściwie kłócimy ? Bo ciężko to wyjaśnić nawet. Oczywiście nie gadałem dzisiaj z nimi o tej sytuacji, co mnie dodatkowo dobija. Jak powiedzieć nawet normalnym ludziom co tu się odwala.

Ja nie wiem jestem zniszczony psychicznie sam mam już chyba ścianę i chce to rozwiązać.
Z nią nic nie osiągnę... I chyba naprawdę muszę to rozwiązać i serio wziąć na klatę że zniszczyłem życie tym dzieciakom ale w przeciwnym razie sam się wykoncze.
Tak ona widzi tylko to że ja jestem tym toksykiem i wszystko tłumaczy miłością i tym że jej nie mam do niej itp. tymi zranieniami... To jest porażka, jakby nie racjonalnie myślała, nie umiem tego wytłumaczyć.

525

Odp: Szantaż
feno1 napisał/a:

Byłem u rodziców trochę.
Nic nie gadałem jakie tu akcje są ale się pewnie domyślają.
Tylko że oni widzą to bardziej w kwestii że ona szantażuje ale w życiu nie ucieknie.
A ja przed wyjazdem jeszcze z nią próbowałem gadać.

Skończyło się że musimy znaleźć kogoś by spisać alimenty, widzenia itp i rozwód bez orzekania o winie. Ona jest przekonana itp.
Przy okazji pełno zarzutów, zniszczyłem jej życie itp.
Jest poraniona tak jakby ten związek trwał 20lat. Pamięta każde moje złe słówko, zdanko wszystko. Każde złe zachowanie, brak szacunku, że jej nie kocham itp.
Nie przepraszałem jej czy coś, chce rozwodu to powiedziałem będzie rozwód bo też mam tego dość, bo się wykańczam. I że powiem dzisiaj rodzince wszystko niech wiedzą po co to ukrywać. Wyszedłem z domu, nagle wybiegła jak histeryczka i mi krzyczy na osiedlu że jedz sobie do mamusi do tatusia i tam się drze.

Skończyło się że pojechałem sam do rodziców. Tam to nawet wstyd się przyznać mam normalna rodzinę.. ja po prostu jestem z toksykiem jakich mało. Ja to widzę po mojej babci i mamie nawet ojciec ma serce mówi byśmy się kłócili ok, ale dajcie temu dziecku chociaż dziadków to też rozwój dla tego małego, zresztą nie ma co gadać... I o co mu się właściwie kłócimy ? Bo ciężko to wyjaśnić nawet. Oczywiście nie gadałem dzisiaj z nimi o tej sytuacji, co mnie dodatkowo dobija. Jak powiedzieć nawet normalnym ludziom co tu się odwala.

Ja nie wiem jestem zniszczony psychicznie sam mam już chyba ścianę i chce to rozwiązać.
Z nią nic nie osiągnę... I chyba naprawdę muszę to rozwiązać i serio wziąć na klatę że zniszczyłem życie tym dzieciakom ale w przeciwnym razie sam się wykoncze.
Tak ona widzi tylko to że ja jestem tym toksykiem i wszystko tłumaczy miłością i tym że jej nie mam do niej itp. tymi zranieniami... To jest porażka, jakby nie racjonalnie myślała, nie umiem tego wytłumaczyć.

Rozwod bedzie najlepsze co Ciebie spotka po co sie nawzajem wykanczac

526

Odp: Szantaż

To niech idzie do sądu i składa wniosek o rozwód, a nie gadki, że musicie kogoś szukać, z uzasadnieniem, że mąż nie chce jej słuchać nawet jak mu przyłoży i zerwać stosunków z rodziną... A w rzeczywistości liczy, że przystaniesz na jej warunki, więc niech się przeliczy.

Tak, odpuść sobie, bo się wykończysz, ona po trupach dąży do celu, ze stratą dla Ciebie, ale też dla siebie, nie liczy się z niczym i nikim.

Tak, że przestań się jej podlizywać, niech się odkryje w całej okazałości.
Jesli ona się wyprowadzi, to pewnie do matki, pamiętaj, żeby na ten temat w ogóle nie rozmawiać z teściową.

527 Ostatnio edytowany przez feno1 (2023-12-25 21:23:48)

Odp: Szantaż

No tak jak myślałem. Mi już nerwy puszczają ale nie krzyczę czy coś, z nią nie ma kompromisu.
Teraz wysłuchałem litanie że wziąłem prezent i dali nam jakiś kurs akrobatyki małżeńskiej i czy ja widzę że to zagrywka mojej matki itp....
Żenada ja z nią rozmawiam jak z 10latka.
Ona jest przekonana że jestem jakimś toksykiem że jej życie niszczę że wartość jej jest bliska zeru itp.
Tylko pierdoli o moich rodzicach nic więcej. No i jak ona się świetnie nie zachowywała a co oni jej zrobili.
Wątpię czy ona chce coś naprawiać. Sam chyba nie chce nie widzę tego już.
Idę z tym małym ja spacer i tyle. Gdyby nie te dzieci to bym ja chyba przez okno wypier* i to tak na poważnie, bo to jest w ciul fałszywe.
Ja psychicznie wysiadam przy niej po prostu.
Teraz to pewnie się naczytała ile hajsu dostanie bo już gada o alimentach a wie że za rok dwa będę zarabiał po 10k w górę...

528 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-12-25 21:21:23)

Odp: Szantaż
feno1 napisał/a:

No tak jak myślałem. Mi już nerwy puszczają ale nie krzyczę czy coś, z nią nie ma kompromisu.
Teraz wysłuchałem litanie że wziąłem prezent i dali nam jakiś kurs akrobatyki małżeńskiej i czy ja widzę że to zagrywka mojej matki itp....
Żenada ja z nią rozmawiam jak z 10latka.
Ona jest przekonana że jestem jakimś toksykiem że jej życie niszczę że wartość jej jest bliska zeru itp.
Wątpię czy chce coś naprawiać. Sam chyba nie chce nie widzę tego już.
Idę z tym małym ja spacer i tyle. Gdyby nie te dzieci to bym ja chyba przez okno wypier* i to tak na poważnie.


Ten okres minie, sprawy się wyklarują, bo muszą.
Naprawdę korzystaj z pomocy psychologicznej na ten czas,  albo chociaż żebyś mógł sobie pogadać z dobrym kolegą /przyjacielem, takie wsparcie byłoby wskazane.

Ale żonie widać fochy minęły... przeszła na atak tongue

529

Odp: Szantaż

Tak ona przeszła teraz widać na atak i to wyraźnie. Może też kwestia tego że nie robię co chce i widzi że jestem coraz bardziej przekonamy do jej rozwodu?
Sam jej powiedziałem że musi być ten rozwód bo inaczej sam się wykoncze i kto alimenty jej zapłaci ? Muszę zrobić to dla dzieciaków.
Bo tak jest kurde już...

530

Odp: Szantaż

Nie masz wyjścia, jak chce rozwalać rodzinę, to tak będzie miała, jeszcze nie raz pożałuję, że była taka głupia.

Nie wysłuchuj jej litanii na temat przeszłosci, jak nie umiesz jej zgasic, wychodź.

531

Odp: Szantaż
wieka napisał/a:

Nie wysłuchuj jej litanii na temat przeszłosci, jak nie umiesz jej zgasic, wychodź.

Tylko to pozostaje.

Nagrywaj wszystko co mówi, zbieraj dowody.
Nie gódź się na rozwód bez orzekania o winie, bo będzie ciągnąć alimenty na siebie.
Idź po poradę do adwokata.
Przy opiece naprzemiennej (coraz częściej przyznawana) nie dostanie żadnych alimentów.

Odnośnie ewentualnych alimentów i ich wielkości podpowie ci adwokat. Nie jest pewne, że będziesz zarabiał 10k, zrobisz spółkę, to będziesz dostawał minimalną.

Myślę, że kolejnym etapem po ataku będzie histeria, bo znane jej środki nie przynoszą skutków (jak możesz mnie zostawić samą z dzieckiem, ty nie masz serca, jesteś nikim, co ci zrobiłam itp.)

Ona konsultuje sytuację ze swoją niezbyt mądrą przyjaciółką i matką.
Gdy będziesz miał wiedzę od adwokata, to będziesz się śmiał z tej żenady.

532

Odp: Szantaż

Od początku byłam za rozwodem.

Żadnego dogadywania się na gębę. Niech wszystko pójdzie przed sąd i adwokata.
Z nią nie da się normalnie rozmawiać, a ty chcesz takie ważne sprawy wielce omawiać. xD
Nie czekać aż panienka zdecyduje się tylko zaraz po nowym roku uderzać do odpowiednich organów.
Walczyłabym o opiekę naprzemienną na syna, niech ma jakieś kontakty z dziadkami. 

Sposób na zabranie syna do dziadków i rozmowę z nią uważam za najlepszy. Wtedy możecie wyrzygać z siebie wszystko co się nagromadziło.
Ty chyba też potrzebujesz tego upustu emocji. I pomocy psychologa, bo nie wytrzymasz.

533

Odp: Szantaż
Diarmuid napisał/a:

Od początku byłam za rozwodem.

Żadnego dogadywania się na gębę. Niech wszystko pójdzie przed sąd i adwokata.
Z nią nie da się normalnie rozmawiać, a ty chcesz takie ważne sprawy wielce omawiać. xD
Nie czekać aż panienka zdecyduje się tylko zaraz po nowym roku uderzać do odpowiednich organów.
Walczyłabym o opiekę naprzemienną na syna, niech ma jakieś kontakty z dziadkami. 

Sposób na zabranie syna do dziadków i rozmowę z nią uważam za najlepszy. Wtedy możecie wyrzygać z siebie wszystko co się nagromadziło.
Ty chyba też potrzebujesz tego upustu emocji. I pomocy psychologa, bo nie wytrzymasz.

Tak rozwod jest tu najlepszy.  Niech sie rozwioda na pokojowych warunkach dla dzieci plus opieka naprzemienna. Sobie oboje zycie ukladaja od nowa

534 Ostatnio edytowany przez ABC50 (2023-12-26 02:27:56)

Odp: Szantaż

pokojowe warunki?

Gdzie ona dąży do pojednania? Nagle będzie miała takie postanowienie  noworoczne?

Jej pokojowe warunki polegają na tym że Feno ma robić to co ona mówi inaczej szuka mieszkań, szuka metod samobójstwa, zdejmuje pierścionki albo odstawia inne sceny które są wcześniej zaplanowane. Na pewno w sądzie nagle będzie wzorowym obywatelem.

535

Odp: Szantaż
ABC50 napisał/a:

pokojowe warunki?

Gdzie ona dąży do pojednania? Nagle będzie miała takie postanowienie  noworoczne?

Jej pokojowe warunki polegają na tym że Feno ma robić to co ona mówi inaczej szuka mieszkań, szuka metod samobójstwa, zdejmuje pierścionki albo odstawia inne sceny które są wcześniej zaplanowane. Na pewno w sądzie nagle będzie wzorowym obywatelem.

Jej po polnocy juz jest u mnie,ale ten czas zapierdziela. No to moze jak juz bedzie ten.rozwod to ona bedzie sie inaczej zachowywac i sie rozstana na pokojowych warunkach

536 Ostatnio edytowany przez Legat (2023-12-26 10:46:40)

Odp: Szantaż
Diarmuid napisał/a:

Z nią nie da się normalnie rozmawiać
[...]
Sposób na zabranie syna do dziadków i rozmowę z nią uważam za najlepszy.

Trzeba się na coś zdecydować. smile

JuliaUK33 napisał/a:

Tak rozwod jest tu najlepszy.  Niech sie rozwioda na pokojowych warunkach dla dzieci plus opieka naprzemienna. Sobie oboje zycie ukladaja od nowa

Julciu ty kompletnie nie znasz kobiecej natury. Jeżeli już dojdzie do rozwodu (w co nie wierzę), to będzie wojna i żona zrobi wszystko, żeby go zniszczyć. Dzieci pójdą jako pierwsze na linię frontu walki.
Żeby tak mniej więcej zrozumieć mechanizm jaki nią kieruje. To zapewne próbowałaś dziecku odebrać jego ulubioną zabawkę? Udało ci się to pokojowo załatwić? smile

537

Odp: Szantaż
Legat napisał/a:
Diarmuid napisał/a:

Z nią nie da się normalnie rozmawiać
[...]
Sposób na zabranie syna do dziadków i rozmowę z nią uważam za najlepszy.

Trzeba się na coś zdecydować. smile

JuliaUK33 napisał/a:

Tak rozwod jest tu najlepszy.  Niech sie rozwioda na pokojowych warunkach dla dzieci plus opieka naprzemienna. Sobie oboje zycie ukladaja od nowa

Julciu ty kompletnie nie znasz kobiecej natury. Jeżeli już dojdzie do rozwodu (w co nie wierzę), to będzie wojna i żona zrobi wszystko, żeby go zniszczyć. Dzieci pójdą jako pierwsze na linię frontu walki.
Żeby tak mniej więcej zrozumieć mechanizm jaki nią kieruje. To zapewne próbowałaś dziecku odebrać jego ulubioną zabawkę? Udało ci się to pokojowo załatwić? smile

A wiesz,ze kazdy czlowiek sie zachowuje inaczej przy rozwodzie . Ja akurat bym sie rozstala w pokojowych warunkach dla wlasnego spokoju ,a jak sie zona autora rozwiedzie to niewiem mam nadzieje, ze nie bedzie wojny stulecia miedzy nimi

538 Ostatnio edytowany przez feno1 (2023-12-26 15:08:34)

Odp: Szantaż

Więc tak.
Wczoraj coś tam pogadaliśmy nic rzeczowego.
Totalnie nic. Ona ma pełno zarzutów które są wręcz absurdalne.
Jeden główny zarzut to moja matka i jaka to dla kobieta, związek niszczy itp.
Stoję za swoim jak zacząłem mówic o tym że przecież rozwód bierze itp jaki związek to tylko:
"Aha to nie mamy o czym rozmawiać" foch
Tylko co chwilę wypomina jak się mąż powinien zachowywać jak dba i szanuję żonę itp.
Że jej nie kocham itp. Że życie jej zniszczyłem
Jak coś próbuję się bronić to tylko odpowiada:
"Aha to nie mamy o czym rozmawiać".
Jestem szarym kamieniem wczoraj mówiłem biorę dzieciaka w końcu do rodziców niech sobie chociaż prezent weźmie.
Dzisiaj od rana zamyka się w łazience i ryczy w sumie dawno nie widziałem jej w tym stanie.
Zaczynam widzieć że ten rozwód to był jednak i jest szantaż dalej. Tylko że jej sprawy zabrnęły za daleko i zaczyna być chyba w szoku. Bo widzi że się zdecydowałem.
Teraz nie wiem co robić zabrałbym dzieciaka ale mam ją zostawić ryczącą w łazience? Mógłbym i ją wziąć ale to mnie wyśmieje.
Płaszczyć się i odpuścić dzisiaj? Czy postawić twardo i wziąć małego? I tak już pół dnia przeminęło. Widziałem jej telefon to dalej piszę z koleżanką ale to bardziej o jakiś bzdurach plus to że jaka ta teściowa jest okropna nawet prezent zdjecie zrobiła i jej wysłała.
I teraz widzę weszła w inną fazę chyba, będzie ryczeć? Z powodu że dzieciaka chce wziąć raz ? To jest normalne ? Przypominam że ona była 3 razy u swoich przed wigilią

539

Odp: Szantaż

Jedź, zaproponuj krótko, żeby z Tobą jechała, jeśli powie nie, to się pakuj i jedź, chociaż na godzinę, nie jest dzieckiem, żeby nie mogła zostać w domu sama.

540

Odp: Szantaż
wieka napisał/a:

Jedź, zaproponuj krótko, żeby z Tobą jechała, jeśli powie nie, to się pakuj i jedź, chociaż na godzinę, nie jest dzieckiem, żeby nie mogła zostać w domu sama.

No wlasnie ona nie musi jezdzic ciagle tam,gdzie on jedzie-niech sobie od siebie odpoczna

541

Odp: Szantaż

Czy Twoja żona jeździ do swojej rodziny z dzieckiem bez Ciebie?
Dlaczego Ty robisz rozkminy na miarę Nobla z fizyki kwantowej "czy jechać / nie jechać/ z dzieckiem / z nią"...? Informujesz szanowna małżonkę,że jedziesz z Waszym dzieckiem na świąteczny obiad do swoich rodziców, i pytasz czy również jedzie. Jedzie to jedzie, nie jedzie to nie jedzie.
Ubierasz dziecko, zabierasz co trzeba i jedziesz.
Komplikujesz rzeczy, które z definicji nie są trudne.

542

Odp: Szantaż
Ewe131 napisał/a:

Czy Twoja żona jeździ do swojej rodziny z dzieckiem bez Ciebie?
Dlaczego Ty robisz rozkminy na miarę Nobla z fizyki kwantowej "czy jechać / nie jechać/ z dzieckiem / z nią"...? Informujesz szanowna małżonkę,że jedziesz z Waszym dzieckiem na świąteczny obiad do swoich rodziców, i pytasz czy również jedzie. Jedzie to jedzie, nie jedzie to nie jedzie.
Ubierasz dziecko, zabierasz co trzeba i jedziesz.
Komplikujesz rzeczy, które z definicji nie są trudne.

On sie zachowuje jakby byl jej najstarszym synem i pytal "mamoooo, a czy moge jechac sam do rodzicow? Mamoooo a moge zabrac dziecko"

543 Ostatnio edytowany przez ABC50 (2023-12-26 18:38:01)

Odp: Szantaż

On sie zachowuje jakby byl jej najstarszym synem i pytal "mamoooo, a czy moge jechac sam do rodzicow? Mamoooo a moge zabrac dziecko"

To całkiem trafne określenie tej relacji. Kwestia tylko że jak on się zachowuje normalnie to ona wtedy zachowuje się nienormalnie, jakby on jej pozbawiał tożsamości. Gdy on podejmuje decyzję samodzielnie to ona uważa że nie ona ma żadnej wartości. Jestem pominięta, tracę kontrolę, on to kontroluje więc musze odstawic jakąś scenę aby odzyskać kontrolę "siebie" w tej sytuacji. Co pozbawia z kolei go odpowiedzialności za decyzje.

Zazwyczaj takie charaktery się przyciągają. Bo obu im jest dobrze w tych toksycznych rolach. Gdyby postawić tam osobę która się zachowuje bardziej asertywnie to zwiazek nawet by nie doszedł do skutku albo rozleciał się dużo wcześniej. Dlatego z toksykiem na dłuższą metę może być tylko ....... drugi toksyk.

544 Ostatnio edytowany przez JuliaUK33 (2023-12-26 18:38:28)

Odp: Szantaż
ABC50 napisał/a:

On sie zachowuje jakby byl jej najstarszym synem i pytal "mamoooo, a czy moge jechac sam do rodzicow? Mamoooo a moge zabrac dziecko"

To całkiem trafne określenie tej relacji. Kwestia tylko że jak on się zachowuje normalnie to ona wtedy zachowuje się nienormalnie, jakby on jej pozbawiał tożsamości. Gdy on podejmuje decyzję samodzielnie to ona uważa że nie ona ma żadnej wartości. Jestem pominięta, tracę kontrolę, on to kontroluje więc musze odstawic jakąś scenę aby odzyskać kontrolę "siebie" w tej sytuacji. Dlatego takie charaktery się przyciągają. Bo obu im jest dobrze w tych toksycznych rolach.

Nienawidze kontroli,  chyba bym ja zatukla, gdyby chciala mnie kontrolowac.  To ja bym na miejscu autora ja wysmiala i jechala do rodzicow z dzieckiem... ona nie musi widziec wrednej tesciowa ma do tego pelne prawo, ale zakazywac kontaktu z rodzicami ani z wnukiem tez nie ma prawa. Ja bym szybko zrobila porzadek w tym domu i z nia iz nim i z babka i tesciowa

545 Ostatnio edytowany przez ABC50 (2023-12-26 18:45:04)

Odp: Szantaż

@JuliaUK

Czyli jesteś w czymś podobna do fenowej. Jak ty kontrolujesz wszystko to automatycznie musisz mieć partnera który traci podmiotowość. Dobra relacja polega na współpracy i dzieleniu się zakresami odpowiedzialności. Nie na kontrolowaniu wszystkiego w związku. Nie ważne czy to jest kobieta czy mężczyzna. .

546

Odp: Szantaż
ABC50 napisał/a:

@JuliaUK

Czyli jesteś w czymś podobna do fenowej. Jak ty kontrolujesz wszystko to automatycznie musisz mieć partnera który traci podmiotowość. Dobra relacja polega na współpracy i dzieleniu się zakresami odpowiedzialności. Nie na kontrolowaniu wszystkiego w związku. Nie ważne czy to jest kobieta czy mężczyzna.

To ja to rozumiem. Dlatego napisalam, ze nie znosze kontroli. Najlepsze sa zwiazki partnerskie

547 Ostatnio edytowany przez ABC50 (2023-12-26 18:51:23)

Odp: Szantaż

@JuliaUK

Nienawidzenie kontroli znaczy że ty chcesz kontrolować drugą osobę? Jak chcesz jechać na wigilię do swoich rodziców a on do swoich to jak decydujecie? Rzutem monetą? Zawsze ktoś musi mieć kontrolę  bo inaczej związek będzie rzutem monetą przy każdej decyzji. Grunt to podzielić się odpowiedzialnościami tak aby każdy miał podmiotowość w związku i czuł się doceniony ważny etc. I mial wpływ na związek. Prawo weta we wszystkim bo boje się kontroli ma swoje wady.

548 Ostatnio edytowany przez ABC50 (2023-12-26 19:16:39)

Odp: Szantaż

Powiedzmy że mamy Feno i Fenową. Czy oboje powinni 50/50 zajmować się wszystkim w związku? Wg mnie takie coś jest mega nieefektywne. Jak ktoś się zajmuje wszystkim to nie jest dobrym w niczym. W dobrze funkcjonującym związku to Fenowa powinna zajmować się relacjami z rodziną, kiedy gdzie jedziemy. Tylko żeby taka osoba mogła wypełnić się z takiej odpowiedzialności powinna dbać (i umieć to robić) o dobro dwóch rodzin. Problem w tym że Fenowa fatalnie to zadanie wykonuje. Skłóciła się z jedna rodzina i dba tylko o swoją. Nawet jak dać jej ten zakres odpowiedzialności w 100% to gra pod siebie, nie pod związek. Prawo weta czy 50 /50 nie zmieni faktu iż Fenowa się do tego nie nadaje i podejmuje fatalne decyzje. I w tym jest klu problemu a nie kto te decyzje podejmuje.

549

Odp: Szantaż
Ewe131 napisał/a:

Czy Twoja żona jeździ do swojej rodziny z dzieckiem bez Ciebie?
Dlaczego Ty robisz rozkminy na miarę Nobla z fizyki kwantowej "czy jechać / nie jechać/ z dzieckiem / z nią"...? Informujesz szanowna małżonkę,że jedziesz z Waszym dzieckiem na świąteczny obiad do swoich rodziców, i pytasz czy również jedzie. Jedzie to jedzie, nie jedzie to nie jedzie.
Ubierasz dziecko, zabierasz co trzeba i jedziesz.
Komplikujesz rzeczy, które z definicji nie są trudne.

Bo on jest miękka faja, a ona to bezwstydnie wykorzystuje.

550

Odp: Szantaż
feno1 napisał/a:

I teraz widzę weszła w inną fazę chyba, będzie ryczeć? Z powodu że dzieciaka chce wziąć raz ? To jest normalne ? Przypominam że ona była 3 razy u swoich przed wigilią

Ona jest tak przewidywalna, że aż zęby bolą:

Farmer napisał/a:

Myślę, że kolejnym etapem po ataku będzie histeria, bo znane jej środki nie przynoszą skutków (jak możesz mnie zostawić samą z dzieckiem, ty nie masz serca, jesteś nikim, co ci zrobiłam itp.)

Nagrywaj ten jej cyrk, bo ona potrafi robić ciekawe przedstawienia.
I od razu szukaj adwokata.

551

Odp: Szantaż
Diarmuid napisał/a:

Od początku byłam za rozwodem.

Żadnego dogadywania się na gębę. Niech wszystko pójdzie przed sąd i adwokata.
Z nią nie da się normalnie rozmawiać, a ty chcesz takie ważne sprawy wielce omawiać. xD
Nie czekać aż panienka zdecyduje się tylko zaraz po nowym roku uderzać do odpowiednich organów.
Walczyłabym o opiekę naprzemienną na syna, niech ma jakieś kontakty z dziadkami. 

Sposób na zabranie syna do dziadków i rozmowę z nią uważam za najlepszy. Wtedy możecie wyrzygać z siebie wszystko co się nagromadziło.
Ty chyba też potrzebujesz tego upustu emocji. I pomocy psychologa, bo nie wytrzymasz.

Wniosek o rozwód z orzeczeniem o winie.
Potrwa dłużej, ale rozwiąże po drodze kilka problemów.
Ale wykończy też faceta, dlatego dobry adwokat, wsparcie rodziny i psychologa.

Ale feno się na to nie zdecyduje.
Jego żona zmieni taktykę.
Stanie się uległa, będzie robić wszystko, by nie doszło do rozwodu. Może nawet przeprosi.
Ale ona nie wytrzyma dłużej jak 3 miesiące, a najpóźniej do porodu.
I wtedy dopiero się zacznie roll

552 Ostatnio edytowany przez JuliaUK33 (2023-12-26 20:47:05)

Odp: Szantaż
ABC50 napisał/a:

@JuliaUK

Nienawidzenie kontroli znaczy że ty chcesz kontrolować drugą osobę? Jak chcesz jechać na wigilię do swoich rodziców a on do swoich to jak decydujecie? Rzutem monetą? Zawsze ktoś musi mieć kontrolę  bo inaczej związek będzie rzutem monetą przy każdej decyzji. Grunt to podzielić się odpowiedzialnościami tak aby każdy miał podmiotowość w związku i czuł się doceniony ważny etc. I mial wpływ na związek. Prawo weta we wszystkim bo boje się kontroli ma swoje wady.

Nie to znaczy, ze ani ja nikogo nie kontroluje, ani nikt mnie. W jeden dzien swiat mozna jechac do rodzicow,a w drugi do tesciow

553

Odp: Szantaż
Farmer napisał/a:
Diarmuid napisał/a:

Od początku byłam za rozwodem.

Żadnego dogadywania się na gębę. Niech wszystko pójdzie przed sąd i adwokata.
Z nią nie da się normalnie rozmawiać, a ty chcesz takie ważne sprawy wielce omawiać. xD
Nie czekać aż panienka zdecyduje się tylko zaraz po nowym roku uderzać do odpowiednich organów.
Walczyłabym o opiekę naprzemienną na syna, niech ma jakieś kontakty z dziadkami. 

Sposób na zabranie syna do dziadków i rozmowę z nią uważam za najlepszy. Wtedy możecie wyrzygać z siebie wszystko co się nagromadziło.
Ty chyba też potrzebujesz tego upustu emocji. I pomocy psychologa, bo nie wytrzymasz.

Wniosek o rozwód z orzeczeniem o winie.
Potrwa dłużej, ale rozwiąże po drodze kilka problemów.
Ale wykończy też faceta, dlatego dobry adwokat, wsparcie rodziny i psychologa.

Ale feno się na to nie zdecyduje.
Jego żona zmieni taktykę.
Stanie się uległa, będzie robić wszystko, by nie doszło do rozwodu. Może nawet przeprosi.
Ale ona nie wytrzyma dłużej jak 3 miesiące, a najpóźniej do porodu.
I wtedy dopiero się zacznie roll

A niby dlaczego z orzekaniem o winie, przecież to i tak nie przejdzie, prędzej ona udowodni winę mężowi, przy nie orzekaniu o winie nie ma przecież  ew. alimentów na małżonka.

Im więcej feno będzie mówił o rozwodzie, tym żona pewnie mniej.

A, żeby w ogóle myśleć o rozwodzie, najpierw powinna sie wyprowadzić.

554

Odp: Szantaż

Ambitnie przeczytałam ten wątek, bo skoro napisałam, że przeczytam, tym razem wnikliwiej, to przeczytałam.
Nie była to wielce interesujaca lektura, ale jakoś przebrnęłam.

Jakie są moje wnioski?

Otóż, widzę tu młodego mężczyznę, który żałuje, że się ożenił i nie bardzo wie, jak mógłby wyplątać się z tego, bo co powiedzą ludzie, jak wytłumaczyć się przed swoją rodziną, czym właściwie umotywować swoją decyzję.
Przerosły go po prostu problemy, bo niestety, ale małżeństwo, małe dziecko, drugie w drodze potrafią człowiekowi nieźle dokopać.
A miało być przecież tak cudownie.

Widzę też młoda kobietę, która na ten moment jest w ciąży i od dwóch lat jest matką pierwszego ich dziecka.
Kobieta ta, podobnie jak autor, też jest zmęczona tym życiem rodzinnym i ma wszystkiego dość, a w szczególności dość ma wiecznie obecnej w jej życiu matki autora, no całej jego rodziny, bo występuje tu też siostra autora i babcia.

Aktualnie małżeństwo to żyje w konflikcie, który trwa ponad trzy miesiące, a przynajmniej ich konflikt ujawnił się ponad trzy miesiące temu.

Autor jest już tak zdesperowany, że nawet u obcych ludzi z forum szuka argumentów potwierdzających jego negatywne nastawienie do swojej żony.
Oczywiście niektórzy nie szczędzą pióra i doradzają mu, jakby tu załatwić żonę.
Jednym słowem nieźle go podpuszczają.

Autorze, nic Ci nie przyjdzie z tego, że rozwalisz swoją rodzinę.
Wynikną z tego tylko same kłopoty dla Ciebie.
Jakie kłopoty, to Ty doskonale wiesz, bo sam o tym pisałeś i to nad wyraz rozsądnie.
Widać, że nie żyjesz w chmurach.

To co dzieje się między Wami teraz, to nic innego, jak docieranie się.
Musicie nauczyć się ze sobą rozmawiać i przede wszystkim nauczyć się siebie.
Dla Ciebie czymś niepojętym jest, że po kłótni ona milczy, obnosi się ze swoimi pretensjami, a dla niej niepojętym jest fakt, że po kłótni Ty najchętniej już by się pogodził.
Pod tym względem jesteście zupełnie innymi ludźmi.
Trzeba to zrozumieć.
Czy Twoja żona zmusza Cię do tego, żebyś po kłótniach zachowywał się tak, jak ona?
Krzyczy na Ciebie " nie odzywaj się do mnie, milcz teraz przez kilka dni tak, jak robię to ja".
Skoro więc ona nie próbuje na siłę Cię zmieniać, to dlaczego Ty chcesz zmienić ja?
Ona ma być taka, jak Ty byś chciał, ale Ty możesz być sobą?
No super dojrzałe rozumowanie.

Usiądźcie i na spokojnie spróbujcie due dogadać, bo jak na razie nie macie żadnych poważnych powodów do tego, by rozwalać Wasza rodzinę.
Nie z takich konfliktów ludzie wychodzili i potrafili znaleźć wspólna platformę porozumienia.

555

Odp: Szantaż

Z tym, że to żona próbuje zmieniać męża, też nie wszyscy to widzą, bo teraz jej głównym problemem jest to, że mąż nie chce jej sluchać i zerwać stosunków ze swoją rodziną i dlatego robi taką gówoburzę.
Feno nie wszczyna kłótni, tylko żona na niego się wydziera o byle co, a to wszystko specjalnie, żeby mąż uległ jej chorym wymogom, bo ona może jak najbardziej zerwać stosunki z jego rodziną i nie ma prawa wymagać, żeby to zrobił mąż.

556

Odp: Szantaż

Nazwała męża babcinym, a to znaczy, że ona widząc męża nie widzi tylko jego, ale spoglądające zza jego pleców różne osoby z jego rodziny.
Ona czuje się samotna i przerażona, bo wpadła w gniazdo szerszeni.
Ona chce, żeby jej mąż pokazał jej i swojej rodzinie, że trzyma że swoją żoną i że wszelkie problemy, różne sprawy bedzue załatwiał tylko i wyłącznie z żoną, a rodzina ma usłyszeć to z jego ust w obecności żony.
Autor musi trzymać stronę żony, choćby tylko publicznie, a dopiero w czterech ścianach rozmawiać z nią, a nie przy matce,jego siostrze i babci.

557 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-12-26 23:18:32)

Odp: Szantaż
ulle napisał/a:

Nazwała męża babcinym, a to znaczy, że ona widząc męża nie widzi tylko jego, ale spoglądające zza jego pleców różne osoby z jego rodziny.
Ona czuje się samotna i przerażona, bo wpadła w gniazdo szerszeni.
Ona chce, żeby jej mąż pokazał jej i swojej rodzinie, że trzyma że swoją żoną i że wszelkie problemy, różne sprawy bedzue załatwiał tylko i wyłącznie z żoną, a rodzina ma usłyszeć to z jego ust w obecności żony.
Autor musi trzymać stronę żony, choćby tylko publicznie, a dopiero w czterech ścianach rozmawiać z nią, a nie przy matce,jego siostrze i babci.

Ale nie takimi sposobami. Sama robi krecią robotę.

558 Ostatnio edytowany przez ABC50 (2023-12-27 00:01:20)

Odp: Szantaż
ulle napisał/a:

, bo wpadła w gniazdo szerszeni.

Tak, i została ukąszona przez 92 letnią babkę.

Fenowa jest paranoiczna. Boi się cieni i wydaje się jej że chcą jej odebrać dziecko. Złowroga rodzina teściów uknuła mroczny plan i planuje ją odsunąć poprzez ....... odwiedziny. Próbuje się wydostać za wszelką cenę bo niebezpieczeństwo czyha za rogiem. Tak, osoby psychicznie chore wierzą w swoje urojenia. Gniazda szerszeni, ukąszenia, zagrożenia. To wszystko jest rzeczywiste. To wcale nie jest tylko wizyta aby zobaczyć wnuka. Nie, to jest po to aby JĄ usunąć.

https://spokojwglowie.pl/paranoja/

559

Odp: Szantaż
wieka napisał/a:

A niby dlaczego z orzekaniem o winie, przecież to i tak nie przejdzie, prędzej ona udowodni winę mężowi, przy nie orzekaniu o winie nie ma przecież  ew. alimentów na małżonka.

Alimenty na małżonka mogą być przy nie orzekaniu o winie.
Pogorszenie statusu.

560

Odp: Szantaż
ulle napisał/a:

Ambitnie przeczytałam ten wątek, bo skoro napisałam, że przeczytam, tym razem wnikliwiej, to przeczytałam.
Nie była to wielce interesujaca lektura, ale jakoś przebrnęłam.

Jakie są moje wnioski?

Otóż, widzę tu młodego mężczyznę, który żałuje, że się ożenił i nie bardzo wie, jak mógłby wyplątać się z tego, bo co powiedzą ludzie, jak wytłumaczyć się przed swoją rodziną, czym właściwie umotywować swoją decyzję.
Przerosły go po prostu problemy, bo niestety, ale małżeństwo, małe dziecko, drugie w drodze potrafią człowiekowi nieźle dokopać.
A miało być przecież tak cudownie.

Widzę też młoda kobietę, która na ten moment jest w ciąży i od dwóch lat jest matką pierwszego ich dziecka.
Kobieta ta, podobnie jak autor, też jest zmęczona tym życiem rodzinnym i ma wszystkiego dość, a w szczególności dość ma wiecznie obecnej w jej życiu matki autora, no całej jego rodziny, bo występuje tu też siostra autora i babcia.

Aktualnie małżeństwo to żyje w konflikcie, który trwa ponad trzy miesiące, a przynajmniej ich konflikt ujawnił się ponad trzy miesiące temu.

Autor jest już tak zdesperowany, że nawet u obcych ludzi z forum szuka argumentów potwierdzających jego negatywne nastawienie do swojej żony.
Oczywiście niektórzy nie szczędzą pióra i doradzają mu, jakby tu załatwić żonę.
Jednym słowem nieźle go podpuszczają.

Autorze, nic Ci nie przyjdzie z tego, że rozwalisz swoją rodzinę.
Wynikną z tego tylko same kłopoty dla Ciebie.
Jakie kłopoty, to Ty doskonale wiesz, bo sam o tym pisałeś i to nad wyraz rozsądnie.
Widać, że nie żyjesz w chmurach.

To co dzieje się między Wami teraz, to nic innego, jak docieranie się.
Musicie nauczyć się ze sobą rozmawiać i przede wszystkim nauczyć się siebie.
Dla Ciebie czymś niepojętym jest, że po kłótni ona milczy, obnosi się ze swoimi pretensjami, a dla niej niepojętym jest fakt, że po kłótni Ty najchętniej już by się pogodził.
Pod tym względem jesteście zupełnie innymi ludźmi.
Trzeba to zrozumieć.
Czy Twoja żona zmusza Cię do tego, żebyś po kłótniach zachowywał się tak, jak ona?
Krzyczy na Ciebie " nie odzywaj się do mnie, milcz teraz przez kilka dni tak, jak robię to ja".
Skoro więc ona nie próbuje na siłę Cię zmieniać, to dlaczego Ty chcesz zmienić ja?
Ona ma być taka, jak Ty byś chciał, ale Ty możesz być sobą?
No super dojrzałe rozumowanie.

Usiądźcie i na spokojnie spróbujcie due dogadać, bo jak na razie nie macie żadnych poważnych powodów do tego, by rozwalać Wasza rodzinę.
Nie z takich konfliktów ludzie wychodzili i potrafili znaleźć wspólna platformę porozumienia.

Dobrze określiłaś warunki ramowe, ale nie weszłaś w szczegóły.

Owszem, on chce się wyplątać, bo żona zaczęła nim manipulować.
Wcześniej mu to nawet nie przeszkadzało, ale przy drugim dziecku poczuł, że pętla zaciska mu się na szyję.

Rodziny autora tak naprawdę nie ma w jej życiu.
Babci nie ma, jego matki też nie widzi (pokłóciły się).

Ulle wiesz jak działają toksycy - odcinają od znajomych, przyjaciół, bliskich.
W jej wizji to ona jest pokrzywdzona, wszyscy wokół są źli - brzmi znajomo?

Konflikt nie jest od 3 miesięcy. Trwa znacznie dłużej, ale wcześniej był łagodzony wymuszanymi przeprosinami.

Osobiście doradzałem mu rozmowę bez dziecka, na spokojnie, ale on nie ma umiejętności, a ona nie ma chęci by naprawiać związek, bo nie widzi w sobie żadnej winy.
To ona zaczęła temat rozwodu, nie on.
I uważam, że lepiej by był przygotowany.

Autor musi trzymać stronę żony, choćby tylko publicznie, a dopiero w czterech ścianach rozmawiać z nią, a nie przy matce,jego siostrze i babci.

I tak robił, bronił jej. Nawet nie woził dziecka do rodziny, bo ona tego nie chciała.
Wyobraź sobie, gdyby synowa tobie nie chciała pokazać wnuka. Byłabyś wyrozumiała?

Nazwała męża babcinym, a to znaczy, że ona widząc męża nie widzi tylko jego, ale spoglądające zza jego pleców różne osoby z jego rodziny.
Ona czuje się samotna i przerażona, bo wpadła w gniazdo szerszeni.

Ona nie ma do niego szacunku, a jego rodzinę traktuje jak wrogów.
Wychodząc za mąż automatycznie stała się częścią jego rodziny (wżeniła się).

Oczywiście, że czuje się samotna. Siedzi z dzieckiem całe dnie w domu. Jeździ czasem do rodziców i spotyka się z przyjaciółką. Nic więcej.
Ale to "gniazdo szerszeni" to nie jest prawda.
Nikt nie chciał dla niej źle.
Jego rodzina jest bardziej socjalna, trzymają się blisko, są rodzinni, troszczą się o siebie. Ona tego nie znała z domu rodzinnego.

A problem jest z tym (niestety nie dostrzegłaś),

Skoro więc ona nie próbuje na siłę Cię zmieniać, to dlaczego Ty chcesz zmienić ja?

że ona go zmienia od lat. On dopiero teraz zaczął to widzieć.

561

Odp: Szantaż
Farmer napisał/a:
ulle napisał/a:

Ambitnie przeczytałam ten wątek, bo skoro napisałam, że przeczytam, tym razem wnikliwiej, to przeczytałam.
Nie była to wielce interesujaca lektura, ale jakoś przebrnęłam.

Jakie są moje wnioski?

Otóż, widzę tu młodego mężczyznę, który żałuje, że się ożenił i nie bardzo wie, jak mógłby wyplątać się z tego, bo co powiedzą ludzie, jak wytłumaczyć się przed swoją rodziną, czym właściwie umotywować swoją decyzję.
Przerosły go po prostu problemy, bo niestety, ale małżeństwo, małe dziecko, drugie w drodze potrafią człowiekowi nieźle dokopać.
A miało być przecież tak cudownie.

Widzę też młoda kobietę, która na ten moment jest w ciąży i od dwóch lat jest matką pierwszego ich dziecka.
Kobieta ta, podobnie jak autor, też jest zmęczona tym życiem rodzinnym i ma wszystkiego dość, a w szczególności dość ma wiecznie obecnej w jej życiu matki autora, no całej jego rodziny, bo występuje tu też siostra autora i babcia.

Aktualnie małżeństwo to żyje w konflikcie, który trwa ponad trzy miesiące, a przynajmniej ich konflikt ujawnił się ponad trzy miesiące temu.

Autor jest już tak zdesperowany, że nawet u obcych ludzi z forum szuka argumentów potwierdzających jego negatywne nastawienie do swojej żony.
Oczywiście niektórzy nie szczędzą pióra i doradzają mu, jakby tu załatwić żonę.
Jednym słowem nieźle go podpuszczają.

Autorze, nic Ci nie przyjdzie z tego, że rozwalisz swoją rodzinę.
Wynikną z tego tylko same kłopoty dla Ciebie.
Jakie kłopoty, to Ty doskonale wiesz, bo sam o tym pisałeś i to nad wyraz rozsądnie.
Widać, że nie żyjesz w chmurach.

To co dzieje się między Wami teraz, to nic innego, jak docieranie się.
Musicie nauczyć się ze sobą rozmawiać i przede wszystkim nauczyć się siebie.
Dla Ciebie czymś niepojętym jest, że po kłótni ona milczy, obnosi się ze swoimi pretensjami, a dla niej niepojętym jest fakt, że po kłótni Ty najchętniej już by się pogodził.
Pod tym względem jesteście zupełnie innymi ludźmi.
Trzeba to zrozumieć.
Czy Twoja żona zmusza Cię do tego, żebyś po kłótniach zachowywał się tak, jak ona?
Krzyczy na Ciebie " nie odzywaj się do mnie, milcz teraz przez kilka dni tak, jak robię to ja".
Skoro więc ona nie próbuje na siłę Cię zmieniać, to dlaczego Ty chcesz zmienić ja?
Ona ma być taka, jak Ty byś chciał, ale Ty możesz być sobą?
No super dojrzałe rozumowanie.

Usiądźcie i na spokojnie spróbujcie due dogadać, bo jak na razie nie macie żadnych poważnych powodów do tego, by rozwalać Wasza rodzinę.
Nie z takich konfliktów ludzie wychodzili i potrafili znaleźć wspólna platformę porozumienia.

Dobrze określiłaś warunki ramowe, ale nie weszłaś w szczegóły.

Owszem, on chce się wyplątać, bo żona zaczęła nim manipulować.
Wcześniej mu to nawet nie przeszkadzało, ale przy drugim dziecku poczuł, że pętla zaciska mu się na szyję.

Rodziny autora tak naprawdę nie ma w jej życiu.
Babci nie ma, jego matki też nie widzi (pokłóciły się).

Ulle wiesz jak działają toksycy - odcinają od znajomych, przyjaciół, bliskich.
W jej wizji to ona jest pokrzywdzona, wszyscy wokół są źli - brzmi znajomo?

Konflikt nie jest od 3 miesięcy. Trwa znacznie dłużej, ale wcześniej był łagodzony wymuszanymi przeprosinami.

Osobiście doradzałem mu rozmowę bez dziecka, na spokojnie, ale on nie ma umiejętności, a ona nie ma chęci by naprawiać związek, bo nie widzi w sobie żadnej winy.
To ona zaczęła temat rozwodu, nie on.
I uważam, że lepiej by był przygotowany.

Autor musi trzymać stronę żony, choćby tylko publicznie, a dopiero w czterech ścianach rozmawiać z nią, a nie przy matce,jego siostrze i babci.

I tak robił, bronił jej. Nawet nie woził dziecka do rodziny, bo ona tego nie chciała.
Wyobraź sobie, gdyby synowa tobie nie chciała pokazać wnuka. Byłabyś wyrozumiała?

Nazwała męża babcinym, a to znaczy, że ona widząc męża nie widzi tylko jego, ale spoglądające zza jego pleców różne osoby z jego rodziny.
Ona czuje się samotna i przerażona, bo wpadła w gniazdo szerszeni.

Ona nie ma do niego szacunku, a jego rodzinę traktuje jak wrogów.
Wychodząc za mąż automatycznie stała się częścią jego rodziny (wżeniła się).

Oczywiście, że czuje się samotna. Siedzi z dzieckiem całe dnie w domu. Jeździ czasem do rodziców i spotyka się z przyjaciółką. Nic więcej.
Ale to "gniazdo szerszeni" to nie jest prawda.
Nikt nie chciał dla niej źle.
Jego rodzina jest bardziej socjalna, trzymają się blisko, są rodzinni, troszczą się o siebie. Ona tego nie znała z domu rodzinnego.

A problem jest z tym (niestety nie dostrzegłaś),

Skoro więc ona nie próbuje na siłę Cię zmieniać, to dlaczego Ty chcesz zmienić ja?

że ona go zmienia od lat. On dopiero teraz zaczął to widzieć.

A dlaczego dopiero teraz? Moze faceci tak maja,ze widza rozne rzeczy dopiero po dlugim czasie

562

Odp: Szantaż
Farmer napisał/a:
ulle napisał/a:

Ambitnie przeczytałam ten wątek, bo skoro napisałam, że przeczytam, tym razem wnikliwiej, to przeczytałam.
Nie była to wielce interesujaca lektura, ale jakoś przebrnęłam.

Jakie są moje wnioski?

Otóż, widzę tu młodego mężczyznę, który żałuje, że się ożenił i nie bardzo wie, jak mógłby wyplątać się z tego, bo co powiedzą ludzie, jak wytłumaczyć się przed swoją rodziną, czym właściwie umotywować swoją decyzję.
Przerosły go po prostu problemy, bo niestety, ale małżeństwo, małe dziecko, drugie w drodze potrafią człowiekowi nieźle dokopać.
A miało być przecież tak cudownie.

Widzę też młoda kobietę, która na ten moment jest w ciąży i od dwóch lat jest matką pierwszego ich dziecka.
Kobieta ta, podobnie jak autor, też jest zmęczona tym życiem rodzinnym i ma wszystkiego dość, a w szczególności dość ma wiecznie obecnej w jej życiu matki autora, no całej jego rodziny, bo występuje tu też siostra autora i babcia.

Aktualnie małżeństwo to żyje w konflikcie, który trwa ponad trzy miesiące, a przynajmniej ich konflikt ujawnił się ponad trzy miesiące temu.

Autor jest już tak zdesperowany, że nawet u obcych ludzi z forum szuka argumentów potwierdzających jego negatywne nastawienie do swojej żony.
Oczywiście niektórzy nie szczędzą pióra i doradzają mu, jakby tu załatwić żonę.
Jednym słowem nieźle go podpuszczają.

Autorze, nic Ci nie przyjdzie z tego, że rozwalisz swoją rodzinę.
Wynikną z tego tylko same kłopoty dla Ciebie.
Jakie kłopoty, to Ty doskonale wiesz, bo sam o tym pisałeś i to nad wyraz rozsądnie.
Widać, że nie żyjesz w chmurach.

To co dzieje się między Wami teraz, to nic innego, jak docieranie się.
Musicie nauczyć się ze sobą rozmawiać i przede wszystkim nauczyć się siebie.
Dla Ciebie czymś niepojętym jest, że po kłótni ona milczy, obnosi się ze swoimi pretensjami, a dla niej niepojętym jest fakt, że po kłótni Ty najchętniej już by się pogodził.
Pod tym względem jesteście zupełnie innymi ludźmi.
Trzeba to zrozumieć.
Czy Twoja żona zmusza Cię do tego, żebyś po kłótniach zachowywał się tak, jak ona?
Krzyczy na Ciebie " nie odzywaj się do mnie, milcz teraz przez kilka dni tak, jak robię to ja".
Skoro więc ona nie próbuje na siłę Cię zmieniać, to dlaczego Ty chcesz zmienić ja?
Ona ma być taka, jak Ty byś chciał, ale Ty możesz być sobą?
No super dojrzałe rozumowanie.

Usiądźcie i na spokojnie spróbujcie due dogadać, bo jak na razie nie macie żadnych poważnych powodów do tego, by rozwalać Wasza rodzinę.
Nie z takich konfliktów ludzie wychodzili i potrafili znaleźć wspólna platformę porozumienia.

Dobrze określiłaś warunki ramowe, ale nie weszłaś w szczegóły.

Owszem, on chce się wyplątać, bo żona zaczęła nim manipulować.
Wcześniej mu to nawet nie przeszkadzało, ale przy drugim dziecku poczuł, że pętla zaciska mu się na szyję.

Rodziny autora tak naprawdę nie ma w jej życiu.
Babci nie ma, jego matki też nie widzi (pokłóciły się).

Ulle wiesz jak działają toksycy - odcinają od znajomych, przyjaciół, bliskich.
W jej wizji to ona jest pokrzywdzona, wszyscy wokół są źli - brzmi znajomo?

Konflikt nie jest od 3 miesięcy. Trwa znacznie dłużej, ale wcześniej był łagodzony wymuszanymi przeprosinami.

Osobiście doradzałem mu rozmowę bez dziecka, na spokojnie, ale on nie ma umiejętności, a ona nie ma chęci by naprawiać związek, bo nie widzi w sobie żadnej winy.
To ona zaczęła temat rozwodu, nie on.
I uważam, że lepiej by był przygotowany.

Autor musi trzymać stronę żony, choćby tylko publicznie, a dopiero w czterech ścianach rozmawiać z nią, a nie przy matce,jego siostrze i babci.

I tak robił, bronił jej. Nawet nie woził dziecka do rodziny, bo ona tego nie chciała.
Wyobraź sobie, gdyby synowa tobie nie chciała pokazać wnuka. Byłabyś wyrozumiała?

Nazwała męża babcinym, a to znaczy, że ona widząc męża nie widzi tylko jego, ale spoglądające zza jego pleców różne osoby z jego rodziny.
Ona czuje się samotna i przerażona, bo wpadła w gniazdo szerszeni.

Ona nie ma do niego szacunku, a jego rodzinę traktuje jak wrogów.
Wychodząc za mąż automatycznie stała się częścią jego rodziny (wżeniła się).

Oczywiście, że czuje się samotna. Siedzi z dzieckiem całe dnie w domu. Jeździ czasem do rodziców i spotyka się z przyjaciółką. Nic więcej.
Ale to "gniazdo szerszeni" to nie jest prawda.
Nikt nie chciał dla niej źle.
Jego rodzina jest bardziej socjalna, trzymają się blisko, są rodzinni, troszczą się o siebie. Ona tego nie znała z domu rodzinnego.

A problem jest z tym (niestety nie dostrzegłaś),

Skoro więc ona nie próbuje na siłę Cię zmieniać, to dlaczego Ty chcesz zmienić ja?

że ona go zmienia od lat. On dopiero teraz zaczął to widzieć.

Farmer, nie lituj się tak nad nim, bo w razie czego on i tak jest w lepszej sytuacji niż ona.
W którymś poście napisał, że z perspektywy czasu bardzo żałuje, że wybrał ja na żonę, bo gdyby miał wtedy taka wiedzę, jaka ma dzisiaj inaczej wartościowalby kobiety.

On po prostu chce wypisać się z roli męża i być okazjonalnym ojcem.
Myślał, że po ślubie czeka go sielanka, avtymczasem non stop na kupę roboty i kwadratowy łeb od kombinowania i zmartwień.
Ma wymagająca żonę, jeśli chodzi o porządek w domu, no robotę po prostu i w związku z tym musi mieć oczy naokoło głowy, żeby nie podpasc tej kobiecie.
Tu dopiero co wymyta podłoga, a on włazi z buciorami, tu by sobie polezal w wyrku, a trzeba pójść do sklepu, albo zająć się dzieckiem.
Żona nie należy do kobiet, które chodzą wokół męża jak koło jajka, tylko od razu reaguje i goni go do roboty.
Farmer, naprawde nie zauważyłeś z czym autor ma największy problem?

563

Odp: Szantaż
ulle napisał/a:
Farmer napisał/a:
ulle napisał/a:

Ambitnie przeczytałam ten wątek, bo skoro napisałam, że przeczytam, tym razem wnikliwiej, to przeczytałam.
Nie była to wielce interesujaca lektura, ale jakoś przebrnęłam.

Jakie są moje wnioski?

Otóż, widzę tu młodego mężczyznę, który żałuje, że się ożenił i nie bardzo wie, jak mógłby wyplątać się z tego, bo co powiedzą ludzie, jak wytłumaczyć się przed swoją rodziną, czym właściwie umotywować swoją decyzję.
Przerosły go po prostu problemy, bo niestety, ale małżeństwo, małe dziecko, drugie w drodze potrafią człowiekowi nieźle dokopać.
A miało być przecież tak cudownie.

Widzę też młoda kobietę, która na ten moment jest w ciąży i od dwóch lat jest matką pierwszego ich dziecka.
Kobieta ta, podobnie jak autor, też jest zmęczona tym życiem rodzinnym i ma wszystkiego dość, a w szczególności dość ma wiecznie obecnej w jej życiu matki autora, no całej jego rodziny, bo występuje tu też siostra autora i babcia.

Aktualnie małżeństwo to żyje w konflikcie, który trwa ponad trzy miesiące, a przynajmniej ich konflikt ujawnił się ponad trzy miesiące temu.

Autor jest już tak zdesperowany, że nawet u obcych ludzi z forum szuka argumentów potwierdzających jego negatywne nastawienie do swojej żony.
Oczywiście niektórzy nie szczędzą pióra i doradzają mu, jakby tu załatwić żonę.
Jednym słowem nieźle go podpuszczają.

Autorze, nic Ci nie przyjdzie z tego, że rozwalisz swoją rodzinę.
Wynikną z tego tylko same kłopoty dla Ciebie.
Jakie kłopoty, to Ty doskonale wiesz, bo sam o tym pisałeś i to nad wyraz rozsądnie.
Widać, że nie żyjesz w chmurach.

To co dzieje się między Wami teraz, to nic innego, jak docieranie się.
Musicie nauczyć się ze sobą rozmawiać i przede wszystkim nauczyć się siebie.
Dla Ciebie czymś niepojętym jest, że po kłótni ona milczy, obnosi się ze swoimi pretensjami, a dla niej niepojętym jest fakt, że po kłótni Ty najchętniej już by się pogodził.
Pod tym względem jesteście zupełnie innymi ludźmi.
Trzeba to zrozumieć.
Czy Twoja żona zmusza Cię do tego, żebyś po kłótniach zachowywał się tak, jak ona?
Krzyczy na Ciebie " nie odzywaj się do mnie, milcz teraz przez kilka dni tak, jak robię to ja".
Skoro więc ona nie próbuje na siłę Cię zmieniać, to dlaczego Ty chcesz zmienić ja?
Ona ma być taka, jak Ty byś chciał, ale Ty możesz być sobą?
No super dojrzałe rozumowanie.

Usiądźcie i na spokojnie spróbujcie due dogadać, bo jak na razie nie macie żadnych poważnych powodów do tego, by rozwalać Wasza rodzinę.
Nie z takich konfliktów ludzie wychodzili i potrafili znaleźć wspólna platformę porozumienia.

Dobrze określiłaś warunki ramowe, ale nie weszłaś w szczegóły.

Owszem, on chce się wyplątać, bo żona zaczęła nim manipulować.
Wcześniej mu to nawet nie przeszkadzało, ale przy drugim dziecku poczuł, że pętla zaciska mu się na szyję.

Rodziny autora tak naprawdę nie ma w jej życiu.
Babci nie ma, jego matki też nie widzi (pokłóciły się).

Ulle wiesz jak działają toksycy - odcinają od znajomych, przyjaciół, bliskich.
W jej wizji to ona jest pokrzywdzona, wszyscy wokół są źli - brzmi znajomo?

Konflikt nie jest od 3 miesięcy. Trwa znacznie dłużej, ale wcześniej był łagodzony wymuszanymi przeprosinami.

Osobiście doradzałem mu rozmowę bez dziecka, na spokojnie, ale on nie ma umiejętności, a ona nie ma chęci by naprawiać związek, bo nie widzi w sobie żadnej winy.
To ona zaczęła temat rozwodu, nie on.
I uważam, że lepiej by był przygotowany.

Autor musi trzymać stronę żony, choćby tylko publicznie, a dopiero w czterech ścianach rozmawiać z nią, a nie przy matce,jego siostrze i babci.

I tak robił, bronił jej. Nawet nie woził dziecka do rodziny, bo ona tego nie chciała.
Wyobraź sobie, gdyby synowa tobie nie chciała pokazać wnuka. Byłabyś wyrozumiała?

Nazwała męża babcinym, a to znaczy, że ona widząc męża nie widzi tylko jego, ale spoglądające zza jego pleców różne osoby z jego rodziny.
Ona czuje się samotna i przerażona, bo wpadła w gniazdo szerszeni.

Ona nie ma do niego szacunku, a jego rodzinę traktuje jak wrogów.
Wychodząc za mąż automatycznie stała się częścią jego rodziny (wżeniła się).

Oczywiście, że czuje się samotna. Siedzi z dzieckiem całe dnie w domu. Jeździ czasem do rodziców i spotyka się z przyjaciółką. Nic więcej.
Ale to "gniazdo szerszeni" to nie jest prawda.
Nikt nie chciał dla niej źle.
Jego rodzina jest bardziej socjalna, trzymają się blisko, są rodzinni, troszczą się o siebie. Ona tego nie znała z domu rodzinnego.

A problem jest z tym (niestety nie dostrzegłaś),

Skoro więc ona nie próbuje na siłę Cię zmieniać, to dlaczego Ty chcesz zmienić ja?

że ona go zmienia od lat. On dopiero teraz zaczął to widzieć.

Farmer, nie lituj się tak nad nim, bo w razie czego on i tak jest w lepszej sytuacji niż ona.
W którymś poście napisał, że z perspektywy czasu bardzo żałuje, że wybrał ja na żonę, bo gdyby miał wtedy taka wiedzę, jaka ma dzisiaj inaczej wartościowalby kobiety.

On po prostu chce wypisać się z roli męża i być okazjonalnym ojcem.
Myślał, że po ślubie czeka go sielanka, avtymczasem non stop na kupę roboty i kwadratowy łeb od kombinowania i zmartwień.
Ma wymagająca żonę, jeśli chodzi o porządek w domu, no robotę po prostu i w związku z tym musi mieć oczy naokoło głowy, żeby nie podpasc tej kobiecie.
Tu dopiero co wymyta podłoga, a on włazi z buciorami, tu by sobie polezal w wyrku, a trzeba pójść do sklepu, albo zająć się dzieckiem.
Żona nie należy do kobiet, które chodzą wokół męża jak koło jajka, tylko od razu reaguje i goni go do roboty.
Farmer, naprawde nie zauważyłeś z czym autor ma największy problem?

Tak dokladnie sobie pewnie wyobrazal, ze skoro mieszka u rodziny to sobie bedzie nic nie robil ,a zona bedzie jemu uslugiwac i moze jeszcze babce i tesciowej,  na szczescie kobiety sa z roku na rok coraz madrzejsze

564

Odp: Szantaż

Jak to każdy inaczej widzi problem...

Ulle nawet nie staraj przekonywać do swojej wersji, bo się z nią w żadnej mierze nie można zgodzić , trzeba siedzieć głębiej w tym wątku, bo i problem jest głębszy.

565

Odp: Szantaż
wieka napisał/a:

Jak to każdy inaczej widzi problem...

Ulle nawet nie staraj przekonywać do swojej wersji, bo się z nią w żadnej mierze nie można zgodzić , trzeba siedzieć głębiej w tym wątku, bo i problem jest głębszy.

Jak glebszy?

566

Odp: Szantaż
wieka napisał/a:

Jak to każdy inaczej widzi problem...

Ulle nawet nie staraj przekonywać do swojej wersji, bo się z nią w żadnej mierze nie można zgodzić , trzeba siedzieć głębiej w tym wątku, bo i problem jest głębszy.

Ogólnie pokutuje sposób wychowywania. Dziewczynki uczy się, aby umiały od facetów wymagać. Chłopców oczy się jak dbać o kobiety. I z tego założenia wielu ludzi wychodzi. Bardzo to widać też u Ulle. Czyli młody żonkoś sobie nie radzi, a naważył sam sobie piwa (małżeństwo, dzieci). A żona nie jest wystarczająco przez niego zaopiekowana. smile No i na tej podstawie już idą kolejne wnioski.

567

Odp: Szantaż
JuliaUK33 napisał/a:
ulle napisał/a:
Farmer napisał/a:

Dobrze określiłaś warunki ramowe, ale nie weszłaś w szczegóły.

Owszem, on chce się wyplątać, bo żona zaczęła nim manipulować.
Wcześniej mu to nawet nie przeszkadzało, ale przy drugim dziecku poczuł, że pętla zaciska mu się na szyję.

Rodziny autora tak naprawdę nie ma w jej życiu.
Babci nie ma, jego matki też nie widzi (pokłóciły się).

Ulle wiesz jak działają toksycy - odcinają od znajomych, przyjaciół, bliskich.
W jej wizji to ona jest pokrzywdzona, wszyscy wokół są źli - brzmi znajomo?

Konflikt nie jest od 3 miesięcy. Trwa znacznie dłużej, ale wcześniej był łagodzony wymuszanymi przeprosinami.

Osobiście doradzałem mu rozmowę bez dziecka, na spokojnie, ale on nie ma umiejętności, a ona nie ma chęci by naprawiać związek, bo nie widzi w sobie żadnej winy.
To ona zaczęła temat rozwodu, nie on.
I uważam, że lepiej by był przygotowany.



I tak robił, bronił jej. Nawet nie woził dziecka do rodziny, bo ona tego nie chciała.
Wyobraź sobie, gdyby synowa tobie nie chciała pokazać wnuka. Byłabyś wyrozumiała?


Ona nie ma do niego szacunku, a jego rodzinę traktuje jak wrogów.
Wychodząc za mąż automatycznie stała się częścią jego rodziny (wżeniła się).

Oczywiście, że czuje się samotna. Siedzi z dzieckiem całe dnie w domu. Jeździ czasem do rodziców i spotyka się z przyjaciółką. Nic więcej.
Ale to "gniazdo szerszeni" to nie jest prawda.
Nikt nie chciał dla niej źle.
Jego rodzina jest bardziej socjalna, trzymają się blisko, są rodzinni, troszczą się o siebie. Ona tego nie znała z domu rodzinnego.

A problem jest z tym (niestety nie dostrzegłaś),

że ona go zmienia od lat. On dopiero teraz zaczął to widzieć.

Farmer, nie lituj się tak nad nim, bo w razie czego on i tak jest w lepszej sytuacji niż ona.
W którymś poście napisał, że z perspektywy czasu bardzo żałuje, że wybrał ja na żonę, bo gdyby miał wtedy taka wiedzę, jaka ma dzisiaj inaczej wartościowalby kobiety.

On po prostu chce wypisać się z roli męża i być okazjonalnym ojcem.
Myślał, że po ślubie czeka go sielanka, avtymczasem non stop na kupę roboty i kwadratowy łeb od kombinowania i zmartwień.
Ma wymagająca żonę, jeśli chodzi o porządek w domu, no robotę po prostu i w związku z tym musi mieć oczy naokoło głowy, żeby nie podpasc tej kobiecie.
Tu dopiero co wymyta podłoga, a on włazi z buciorami, tu by sobie polezal w wyrku, a trzeba pójść do sklepu, albo zająć się dzieckiem.
Żona nie należy do kobiet, które chodzą wokół męża jak koło jajka, tylko od razu reaguje i goni go do roboty.
Farmer, naprawde nie zauważyłeś z czym autor ma największy problem?

Tak dokladnie sobie pewnie wyobrazal, ze skoro mieszka u rodziny to sobie bedzie nic nie robil ,a zona bedzie jemu uslugiwac i moze jeszcze babce i tesciowej,  na szczescie kobiety sa z roku na rok coraz madrzejsze


Julio, w punkt.
Facet ma komfortowa sytuację.
Mieszka na swoich śmieciach, jest więc tam jak najbardziej akceptowany, mieszka prawie za darmo i myślał, że ożenił się z aniołem a nie z kobietą z krwi i kości.
Dziewczyna dba o dom, o dziecko, gotuje, jest czysta i jeszcze musi znosić fakt, że mieszka na cudzym, ale to za mało.
Bo okazało się, że kobieta ma jednak swoje wymagania i nie ma zamiaru kulić się po sobie, by robić za czyjąś służąca.

Wielki więc lament podniósł autor.

Do żony autora jeśli to czyta- nie poddawaj się dziewczyno.

568 Ostatnio edytowany przez Farmer (2023-12-27 14:33:46)

Odp: Szantaż
ulle napisał/a:

Farmer, nie lituj się tak nad nim, bo w razie czego on i tak jest w lepszej sytuacji niż ona.
W którymś poście napisał, że z perspektywy czasu bardzo żałuje, że wybrał ja na żonę, bo gdyby miał wtedy taka wiedzę, jaka ma dzisiaj inaczej wartościowalby kobiety.

Jego sytuacja nie jest lepsza, bo albo życie z manipulatorką i odcięcie od rodziny i znajomych, albo rozwód, alimenty.

Z perspektywy czasu zobaczył, że to ona dążyła do małżeństwa. Fochami, manipulacją go ukształtowała.
A on jak potulne cielę dał się gonić.

ulle napisał/a:

On po prostu chce wypisać się z roli męża i być okazjonalnym ojcem.
Myślał, że po ślubie czeka go sielanka, avtymczasem non stop na kupę roboty i kwadratowy łeb od kombinowania i zmartwień.
Ma wymagająca żonę, jeśli chodzi o porządek w domu, no robotę po prostu i w związku z tym musi mieć oczy naokoło głowy, żeby nie podpasc tej kobiecie.
Tu dopiero co wymyta podłoga, a on włazi z buciorami, tu by sobie polezal w wyrku, a trzeba pójść do sklepu, albo zająć się dzieckiem.

On chce się wypisać z roli jej męża.
On nie myślał co go czeka po ślubie.
Jest dziecko, bo po ślubie ma być dziecko.
Będzie dom, bo małżeństwa mają dom.

ulle napisał/a:

Żona nie należy do kobiet, które chodzą wokół męża jak koło jajka, tylko od razu reaguje i goni go do roboty.

Żona należy do kobiet, którym wszystko źle i potrafią tylko narzekać.

ulle napisał/a:

Farmer, naprawde nie zauważyłeś z czym autor ma największy problem?

On ma problem z decyzyjnością. Leniwy też jest, bo powinno być więcej wsparcia. O normalnej komunikacji z kobietą też chyba nie słyszał.

569

Odp: Szantaż

Więc tak, obecnie jestem szarym kamieniem dalej w stosunku do niej jak i ona do mnie.
Na każdą próbę rozmowy to jest tylko:
"matka zła sratka zła itp." "nie widzisz manipulacji, szantaży itp? "
Wczoraj przyszła babcia na 1 min. Od w sumie tygodnia jakoś jej nie było u nas. To żona się nawet na nią nie patrzyła. Omijała wzrokiem i plecami. Ma szczęście że babcia już stara i się tylko śmieje itp bo za młodu też była bardziej cięta na takie coś, nawet jak ja dzieckiem byłem. No ale przecież bierze rozwód ze mną, to nie musi?.. cały czas twardo stoi przy tym, i zauważyłem że puki jej racji nie przyznam to tak będzie.
Nie interesuje się też tak jak ja co się wgl dzieje. Bardziej widzi teraz wszystkich za wrogów i męża który nie ma szacunku do niej - bo jak to powiedziała mąż jej koleżanki jak byli na wigilii to wyskoczył do swojej matki:
" Nie odzywaj się tak do mojej żony, ona ma rację nasze dziecko nie będzie jadło buraczków albo to zrozumiesz albo wychodzimy "
a przypomnę że to ten mąż, który nawet akumulatora nie potrafi naładować w samochodzie. U mnie w rodzinie takich akcji nie było nigdy, by ojciec coś na matke czy na teściową nawalał dlatego moze się tego nie nauczyłem. Zawsze miał szacunek do starszych a jak coś było nie tak to rozmawiali w domu z matką a nie walił jakieś spruty.
Rozmowa z nią jest wręcz śmieszna, ona tak rozmawia jakby nie wiem, sytuacje które miały miejsce z moją matką to był jakiś koszmar horror, jakby nie wiem co jej zrobiła. Ciężko to określić. Stawia tylko zarzuty nic więcej. Nie tylko jej w sumie bo tyczy się to innych osób jak pisałem wyżej. Ja już do końca czasami nie wiem o co chodzi i naprawdę dziwię się jej skoro ma serce i rozum, czemu te dziecko ma mieć taki ciężki kontakt z dziadkami? A już samo dziecko w sobie mówi że chce jechać. Jeszcze no mogę tutaj ręczyć że dziadki są na prawdę ok. Mają wiedzę o życiu, wyższe wykształcenie, mają pojęcie do dzieci, najlepsze jest to że matka moja była przedszkolanką przez pewien okres w życiu. Do mojej matki to przyjeżdża w opiekę chrześniak z chrześniaczką częściej teraz niż sam wnuk w odwiedziny.
A mi już jest wstyd wręcz przed nimi, co tu się dzieje, że dzieciak jest jak w jakieś grze.

Nie wiem czy chce coś naprawiać, chyba nie ma zamiaru. Nawet raczej nie myśli by może gdzieś oddać małego obgadać coś.
A ja błądzę cały czas jak leci czas. Staram się czytać, szukać itp. ale im dalej w las tym więcej drzew i mniej sił po prostu.

Nie zgodzę się z częsciami komentarzy. Zgodziłbym się te pół roku temu teraz inaczej to widzę.
Dostaliśmy, wręcz bardzo wiele. Dostaliśmy praktycznie dom z ogrodem, babcie nie do opieki a jako osobę, która moze wiele przekazać i nam i dzieciakowi + rachunki na pół, koszty 1/5 co wcześniej mieliśmy. Dostaliśmy możliwość pomocy od mojej matki przy opiece. Czasami dostawaliśmy jakąś kasę dodatkowo, żona też od babki to dostała w zeszłym roku z 5 tyś (pierścionki, obrączki itp). Dostaliśmy jeszcze możliwość pomocy w każdym dowolnym momencie zycia w nocy rano po południu zawsze kiedy trzeba było telefon babcia przyjeżdza opiekuje się. I jeszcze mało, bo mieliśmy dostać dwie działki obok domu moich rodziców. Jedna była do sprzedania jedna do budowy domu. Gdzie jak żonie powiedziałem to już nie chce, bo ona tam nie bedzie mieszkać, nie będzie szczęśliwa itp. a przypomnę że niby tak dobrze żyła z teściową, lepiej niż ze swoją matką. A no i jeszcze to byłby oddzielny dom wiadomo. Mi pasował taki układ bo też w każdej chwili można było odetchnąć, oddać małego trochę wyjść na miasto do znajomych, czy posiedzieć pooglądać film. A jak macie pogląd mnie na kanapie czy w wyrze do 10 godzinie to zły pogląd bo jednak jestem mgr. inż. + własna działalność i sporo kaski będzie dodatkowo potrafię dużo pracować przyjść i zajmować się małym prawie codziennie i tak działałem do tej pory.

A moja żona usilnie chciała mieć kontrolę, i usilnie do tego dąży cały czas. Kontrolę i zamkniętą rodzinę, bez nikogo z zewnątrz. Ewentualnie na pokaz, dwa razy w roku odwiedziny + święta. To jej pasuje właśnie. No i mąż codziennie w domku po 16 godzinie. No taka już jest, nawet nie jestem zły na nią bo rozumiem to w części, ma tak wpojone od dzieciństwa, tak czuje bezpieczeństwo.

Nie jest prawdą że jestem zesrany że dwójka dzieci itp. Ja tam nawet 3 chciałem... Bo tutaj serio inaczej widziałem wszystko, żona dzieci dom czego chcieć więcej? Dobra praca wykształcenie.  Ale jestem przerażony wizją dzieci z nią gdzieś tam a potem gdzieś tam z innym. I tym że naczytałem się o takich paniach i najczęściej się mszczą, są złośliwe i próbują zrobić z byłego ojca tylko bankomat. A małego bardzo kocham.
A ona jest złośliwa, i to ojjj... dopiero to doświadczyłem jaka może być złośliwa jak się zachowywała po tej kłótni, jak teraz się nawet do babci zachowuje. Tego się boję w tym momencie. No i też żerowała na moim strachu dłuższy czas bo to nie pierwsza sytuacja kiedy się klamkuje na rozwód, nie pierwszy raz dzieciaka bierze i ucieka.

A dlaczego mam się klamkować teraz z rodziną na 10 lat w bloku ??? na 10 lat, oby.
Skoro mam wielkie możliwości poprzez osiągnięcia poprzednich pokoleń? Dlaczego nie mogę tego wykorzystać? To że ona nie ma aż takich to trudno, jest nas dwójka.

Farmer czytałem jeszcze twój ostatni post. Jaka komunikacja ? Jak była okazja do pogadania dwa miesiace temu to ona w celach naprawy małżeństwa wymyśliła spa na dwa dni w celu "odbudowy małżeństwa", oddała małego do swoich rodziców i było spa. A tak wcześniej nie szło tego małego oddać i faktycznie pogadać.

570 Ostatnio edytowany przez Legat (2023-12-27 15:08:32)

Odp: Szantaż
feno1 napisał/a:

mąż jej koleżanki jak byli na wigilii to wyskoczył do swojej matki

Nie możesz takich informacji puszczać mimo chodem. To bardzo ważne. Twoja żona jest pod jej wpływem!!!
Niestety takie koleżanki, potrafią rozwalić komuś małżeństwo. Tylko dlatego, że jej Lucuś jest kiepski i twoja żona przecież nie może mieć lepiej.

571

Odp: Szantaż
Legat napisał/a:
feno1 napisał/a:

mąż jej koleżanki jak byli na wigilii to wyskoczył do swojej matki

Nie możesz takich informacji puszczać mimo chodem. To bardzo ważne. Twoja żona jest pod jej wpływem!!!
Niestety takie koleżanki, potrafią rozwalić komuś małżeństwo. Tylko dlatego, że jej Lucuś jest kiepski.

Równie dobrze, mogła żona sprzedać bajkę...

Matka powinna być na drugim miejscu, mąż powinien stać za żoną i vice versa, gdy jest przekonany w swojej ocenie co do racji jednej czy drugiej strony, a jak nie wie, to lepiej niech nie zajmuje stanowiska.

572

Odp: Szantaż
wieka napisał/a:

Równie dobrze, mogła żona sprzedać bajkę...

Ja bym to sprawdził, bo z tego co on pisze - to żona ciągle z jakąś tam koleżanką rozmawia przez telefon. To ta koleżanka może jej w głowie mieszać i opowiadać takie głupotki, żeby im się małżeństwo rozjechało.

573

Odp: Szantaż
Legat napisał/a:
wieka napisał/a:

Równie dobrze, mogła żona sprzedać bajkę...

Ja bym to sprawdził, bo z tego co on pisze - to żona ciągle z jakąś tam koleżanką rozmawia przez telefon. To ta koleżanka może jej w głowie mieszać i opowiadać takie głupotki, żeby im się małżeństwo rozjechało.

To nie jest do sprawdzenia, po drugie nie ma znaczenia, bo tak czy tak zostało wypowiedziane specjalnie, ona ma swój rozum, więc nie zwalajmy na koleżankę.

574

Odp: Szantaż
wieka napisał/a:
Legat napisał/a:
wieka napisał/a:

Równie dobrze, mogła żona sprzedać bajkę...

Ja bym to sprawdził, bo z tego co on pisze - to żona ciągle z jakąś tam koleżanką rozmawia przez telefon. To ta koleżanka może jej w głowie mieszać i opowiadać takie głupotki, żeby im się małżeństwo rozjechało.

To nie jest do sprawdzenia, po drugie nie ma znaczenia, bo tak czy tak zostało wypowiedziane specjalnie, ona ma swój rozum, więc nie zwalajmy na koleżankę.

No wlasnie kazdy dorosly ma   swoj rozum, ja tez nie slucham wszystkiego co mi kumpele mowia

575

Odp: Szantaż
feno1 napisał/a:

Więc tak, obecnie jestem szarym kamieniem dalej w stosunku do niej jak i ona do mnie.
Na każdą próbę rozmowy to jest tylko:
"matka zła sratka zła itp." "nie widzisz manipulacji, szantaży itp? "
Wczoraj przyszła babcia na 1 min. Od w sumie tygodnia jakoś jej nie było u nas. To żona się nawet na nią nie patrzyła. Omijała wzrokiem i plecami. Ma szczęście że babcia już stara i się tylko śmieje itp bo za młodu też była bardziej cięta na takie coś, nawet jak ja dzieckiem byłem. No ale przecież bierze rozwód ze mną, to nie musi?.. cały czas twardo stoi przy tym, i zauważyłem że puki jej racji nie przyznam to tak będzie.
Nie interesuje się też tak jak ja co się wgl dzieje. Bardziej widzi teraz wszystkich za wrogów i męża który nie ma szacunku do niej - bo jak to powiedziała mąż jej koleżanki jak byli na wigilii to wyskoczył do swojej matki:
" Nie odzywaj się tak do mojej żony, ona ma rację nasze dziecko nie będzie jadło buraczków albo to zrozumiesz albo wychodzimy "
a przypomnę że to ten mąż, który nawet akumulatora nie potrafi naładować w samochodzie. U mnie w rodzinie takich akcji nie było nigdy, by ojciec coś na matke czy na teściową nawalał dlatego moze się tego nie nauczyłem. Zawsze miał szacunek do starszych a jak coś było nie tak to rozmawiali w domu z matką a nie walił jakieś spruty.
Rozmowa z nią jest wręcz śmieszna, ona tak rozmawia jakby nie wiem, sytuacje które miały miejsce z moją matką to był jakiś koszmar horror, jakby nie wiem co jej zrobiła. Ciężko to określić. Stawia tylko zarzuty nic więcej. Nie tylko jej w sumie bo tyczy się to innych osób jak pisałem wyżej. Ja już do końca czasami nie wiem o co chodzi i naprawdę dziwię się jej skoro ma serce i rozum, czemu te dziecko ma mieć taki ciężki kontakt z dziadkami? A już samo dziecko w sobie mówi że chce jechać. Jeszcze no mogę tutaj ręczyć że dziadki są na prawdę ok. Mają wiedzę o życiu, wyższe wykształcenie, mają pojęcie do dzieci, najlepsze jest to że matka moja była przedszkolanką przez pewien okres w życiu. Do mojej matki to przyjeżdża w opiekę chrześniak z chrześniaczką częściej teraz niż sam wnuk w odwiedziny.
A mi już jest wstyd wręcz przed nimi, co tu się dzieje, że dzieciak jest jak w jakieś grze.

Nie wiem czy chce coś naprawiać, chyba nie ma zamiaru. Nawet raczej nie myśli by może gdzieś oddać małego obgadać coś.
A ja błądzę cały czas jak leci czas. Staram się czytać, szukać itp. ale im dalej w las tym więcej drzew i mniej sił po prostu.

Nie zgodzę się z częsciami komentarzy. Zgodziłbym się te pół roku temu teraz inaczej to widzę.
Dostaliśmy, wręcz bardzo wiele. Dostaliśmy praktycznie dom z ogrodem, babcie nie do opieki a jako osobę, która moze wiele przekazać i nam i dzieciakowi + rachunki na pół, koszty 1/5 co wcześniej mieliśmy. Dostaliśmy możliwość pomocy od mojej matki przy opiece. Czasami dostawaliśmy jakąś kasę dodatkowo, żona też od babki to dostała w zeszłym roku z 5 tyś (pierścionki, obrączki itp). Dostaliśmy jeszcze możliwość pomocy w każdym dowolnym momencie zycia w nocy rano po południu zawsze kiedy trzeba było telefon babcia przyjeżdza opiekuje się. I jeszcze mało, bo mieliśmy dostać dwie działki obok domu moich rodziców. Jedna była do sprzedania jedna do budowy domu. Gdzie jak żonie powiedziałem to już nie chce, bo ona tam nie bedzie mieszkać, nie będzie szczęśliwa itp. a przypomnę że niby tak dobrze żyła z teściową, lepiej niż ze swoją matką. A no i jeszcze to byłby oddzielny dom wiadomo. Mi pasował taki układ bo też w każdej chwili można było odetchnąć, oddać małego trochę wyjść na miasto do znajomych, czy posiedzieć pooglądać film. A jak macie pogląd mnie na kanapie czy w wyrze do 10 godzinie to zły pogląd bo jednak jestem mgr. inż. + własna działalność i sporo kaski będzie dodatkowo potrafię dużo pracować przyjść i zajmować się małym prawie codziennie i tak działałem do tej pory.

A moja żona usilnie chciała mieć kontrolę, i usilnie do tego dąży cały czas. Kontrolę i zamkniętą rodzinę, bez nikogo z zewnątrz. Ewentualnie na pokaz, dwa razy w roku odwiedziny + święta. To jej pasuje właśnie. No i mąż codziennie w domku po 16 godzinie. No taka już jest, nawet nie jestem zły na nią bo rozumiem to w części, ma tak wpojone od dzieciństwa, tak czuje bezpieczeństwo.

Nie jest prawdą że jestem zesrany że dwójka dzieci itp. Ja tam nawet 3 chciałem... Bo tutaj serio inaczej widziałem wszystko, żona dzieci dom czego chcieć więcej? Dobra praca wykształcenie.  Ale jestem przerażony wizją dzieci z nią gdzieś tam a potem gdzieś tam z innym. I tym że naczytałem się o takich paniach i najczęściej się mszczą, są złośliwe i próbują zrobić z byłego ojca tylko bankomat. A małego bardzo kocham.
A ona jest złośliwa, i to ojjj... dopiero to doświadczyłem jaka może być złośliwa jak się zachowywała po tej kłótni, jak teraz się nawet do babci zachowuje. Tego się boję w tym momencie. No i też żerowała na moim strachu dłuższy czas bo to nie pierwsza sytuacja kiedy się klamkuje na rozwód, nie pierwszy raz dzieciaka bierze i ucieka.

A dlaczego mam się klamkować teraz z rodziną na 10 lat w bloku ??? na 10 lat, oby.
Skoro mam wielkie możliwości poprzez osiągnięcia poprzednich pokoleń? Dlaczego nie mogę tego wykorzystać? To że ona nie ma aż takich to trudno, jest nas dwójka.

Farmer czytałem jeszcze twój ostatni post. Jaka komunikacja ? Jak była okazja do pogadania dwa miesiace temu to ona w celach naprawy małżeństwa wymyśliła spa na dwa dni w celu "odbudowy małżeństwa", oddała małego do swoich rodziców i było spa. A tak wcześniej nie szło tego małego oddać i faktycznie pogadać.


A Ty autorze nie mścisz się wypisując na nią w internecie?
Twoja mama to była przedszkolanka? No to już wiadomo dlaczego Twoja żona ma na nią alergie.
Pewnie "radziła" jej z dobrego serca i na każdym kroku, aż żonie wreszcie się ulało.
Do pewnego momentu znosiła wszystko cierpliwie, a w środku aż się w niej gotowało.
W końcu nie wytrzymała i otworzyła puszkę Pandory.
Gdzie pójdzie żona z dwójką dzieci, gdy się z nią rozwiedziesz?
Ty i Twoja rodzina to chodzące ideały i doskonałości.
Żeniac się wprowadziłes do rodziny czarna owce.

Nie ma dymu bez ognia.
Twoja matka musiała zajść tej dziewczynie mocno za skórę.
Jest z tych, jak już pisałam wcześniej, co to rany nie zrobią, a krwi upija, a potem rżną głupa.
Nie stoisz za swoją żoną, gdyż do tej pory nie została odcięta pępowina.
Zjecie te dziewczynę żywcem i nikt nie stanie w jej obronie.
Fajny z Ciebie mąż.

576

Odp: Szantaż

Otworzyła puszkę pandory.

Zawsze mówiono że niektóre kobiety są chodzącą puszką Pandory.  Jeden fałszywy krok i wylewa się siedem czasz gniewu.

577

Odp: Szantaż
ABC50 napisał/a:

Otworzyła puszkę pandory.

Zawsze mówiono że niektóre kobiety są chodzącą puszką Pandory.  Jeden fałszywy krok i wylewa się siedem czasz gniewu.

U mnie to by bylo ze sto tych czaszek gniewu

578 Ostatnio edytowany przez feno1 (2023-12-28 01:50:28)

Odp: Szantaż

Więc tak. Doszło między nami do rozmowy, a to już dużo. Z mojej inicjatywy w końcu zagadałem.
W zasadzie powiedzieć że nie dowiedziałem się nic.
Oprócz:
- dzisiaj jej udowodniłem i już mi tego nie wybaczy, sama powiedziała.
Bo dzisiaj pojechałem sobie z małym do rodziców(pierwszy raz nie wiem od ilu 2-3 tygodni..)A nie powinienem bo prawdziwy facet by powiedział że okażcie szacunek mojej żonie inaczej nie zobaczycie tam małego. Przesiedziała dom w samotności, co sprawiło jej widzę ogromny ból, niby przeryczała cały dzień.
- ogólnie jest poraniona, nie wsparłem jej itp. na moim pierwszym miejscu jest mały, potem moja matka i ona na końcu.
- udowodni mi że to nie są szantaże (ma tu za pewne kwestie jej rozwodów i wyprowadzki).
- nie mam do niej szacunku itp.
- nie kocham jej
- samoocenę to ja jej niszczę od początku związku, w związku z tym że np mówię że jej rodzice nie mają choinki prawdziwej tylko sztuczną (tak faktycznie było), co do tej samooceny to faktycznie miałem trochę brzydkich tekstów do niej, głównie o jej rodziców, typu że nie idzie porozmawiać z nimi.
- więcej nie pamiętam, ja już w zasadzie nie wiem o co tu chodzi
- Aaa no i jeszcze że w drugi dzień świąt pojechałem uwaga SAM do rodziców. Gdzie proponowałem jej wyjazd ale chodziła z fochem wtedy jeszcze pod pretekstem rozwodu.
I oskarża mnie że spędziłem święta nie z rodziną a z rodzicami. Gdzie przecież na wigili byłem u jej rodziców....
Teraz mi napisała smsa z łóżka uwaga : "Nie spędzę świąt bez Ciebie..." - właśnie tak je spędziłeś. Spędza się z najważniejszymi, dokonałeś wyboru.
Dobranoc"

No i na to wszystko zapowiedziała z góry że ona już nigdy nie będzie jak była. Teraz mam powiedzieć z góry matce że nie chce jej widzieć że gdy tu przyjedzie to dla niej drzwi zamknięte, małego może wziąć na spacer czy coś i tyle.

No i generalnie taka rozmowa, w której ja sam od siebie powiedziałem co zrobiłem źle mianowicie:
- to co usłyszałem od rodziców ich uczucia wylałem na nią podczas kłótni
- nie podskoczyłem do matki kiedy ona miała jakieś uwagi do niej
- brak asertywności
- czasami problem z podejmowaniem decyzji
- niedojrzałość emocjonalna nad którą staram się ogarnąć i chyba idzie mi lepiej.

W zasadzie ona nie zarzuciła sobie NIC. Co dla mnie już z góry świadczy że to ona jest toksykiem. Teraz jestem po prostu bardziej świadomy ludzi inaczej to widzę.
Dzieciaki powinny mieć z 2 lata w szkole nauki takie uświadamiające trochę życie.

Na to wszystko w telefonie ma wpisane hasła:
- samotna matką a poród
- adwokat
- FB itp.
Oczywiście już mnie jej telefon nie emocjonuje, ale sprawdziłem bo niby ją brzuch bolał..

Z nią nie dojdę do niczego, bo nawet gdybym chciał jej pomóc jak chciałem do tej pory to nie pomogę bo ona widzi tylko problem w każdym innym człowieku i najwięcej we mnie - co mają toksycy.
Skolei jak się odsuwam to jeszcze bardziej ją ranie, i ona się nie interesuje tym jak coś naprawić tylko dlaczego ją ranie. Co ze mną jest nie tak. Teraz się okazuje że to ja jestem niedostępny emocjonalnie. Tak mnie określiła.

579

Odp: Szantaż

I ogólnie przedstawienia ciąg dalszy.

feno1 napisał/a:

Więc tak. Doszło między nami do rozmowy, a to już dużo. Z mojej inicjatywy w końcu zagadałem.

liczyłeś, że ona pierwsza pęknie?

feno1 napisał/a:

- dzisiaj jej udowodniłem i już mi tego nie wybaczy, sama powiedziała.
Bo dzisiaj pojechałem sobie z małym do rodziców(pierwszy raz nie wiem od ilu 2-3 tygodni..)A nie powinienem bo prawdziwy facet by powiedział że okażcie szacunek mojej żonie inaczej nie zobaczycie tam małego. Przesiedziała dom w samotności, co sprawiło jej widzę ogromny ból, niby przeryczała cały dzień.
- ogólnie jest poraniona, nie wsparłem jej itp. na moim pierwszym miejscu jest mały, potem moja matka i ona na końcu.
- udowodni mi że to nie są szantaże (ma tu za pewne kwestie jej rozwodów i wyprowadzki).
- nie mam do niej szacunku itp.
- nie kocham jej
- samoocenę to ja jej niszczę od początku związku, w związku z tym że np mówię że jej rodzice nie mają choinki prawdziwej tylko sztuczną (tak faktycznie było), co do tej samooceny to faktycznie miałem trochę brzydkich tekstów do niej, głównie o jej rodziców, typu że nie idzie porozmawiać z nimi.
- więcej nie pamiętam, ja już w zasadzie nie wiem o co tu chodzi
- Aaa no i jeszcze że w drugi dzień świąt pojechałem uwaga SAM do rodziców. Gdzie proponowałem jej wyjazd ale chodziła z fochem wtedy jeszcze pod pretekstem rozwodu.
I oskarża mnie że spędziłem święta nie z rodziną a z rodzicami. Gdzie przecież na wigili byłem u jej rodziców....
Teraz mi napisała smsa z łóżka uwaga : "Nie spędzę świąt bez Ciebie..." - właśnie tak je spędziłeś. Spędza się z najważniejszymi, dokonałeś wyboru.
Dobranoc"

No i dobrze.
Jak jej nie pasuje, to niech się wyprowadzi, ale dziecko zostaje z tobą.

feno1 napisał/a:

No i na to wszystko zapowiedziała z góry że ona już nigdy nie będzie jak była.

Oby tak było. Może wreszcie się zmieni. smile

feno1 napisał/a:

Teraz mam powiedzieć z góry matce że nie chce jej widzieć że gdy tu przyjedzie to dla niej drzwi zamknięte, małego może wziąć na spacer czy coś i tyle.

To teraz powiedź jej, że matka będzie bardzo mile widzianym gościem. Jeśli jej nie odpowiada, niech się wyprowadzi.
Jeśli chce, żeby twoja matka nie przyjeżdżała, to zakaż jej kontaktu z jej przyjaciółką i całą rodziną.

feno1 napisał/a:

- to co usłyszałem od rodziców ich uczucia wylałem na nią podczas kłótni
- nie podskoczyłem do matki kiedy ona miała jakieś uwagi do niej
- brak asertywności
- czasami problem z podejmowaniem decyzji
- niedojrzałość emocjonalna nad którą staram się ogarnąć i chyba idzie mi lepiej.

Nie przygotowałeś się do tej rozmowy.

feno1 napisał/a:

W zasadzie ona nie zarzuciła sobie NIC. Co dla mnie już z góry świadczy że to ona jest toksykiem. Teraz jestem po prostu bardziej świadomy ludzi inaczej to widzę.
Dzieciaki powinny mieć z 2 lata w szkole nauki takie uświadamiające trochę życie.

Nic nie świadczy z góry. Ona po prostu jest tak wychowana. Co złego to nie ona. Ona ma zawsze rację i wszyscy mają robić jak ona karze.

feno1 napisał/a:

Na to wszystko w telefonie ma wpisane hasła:
- samotna matką a poród
- adwokat
- FB itp.
Oczywiście już mnie jej telefon nie emocjonuje, ale sprawdziłem bo niby ją brzuch bolał..

Zrób zdjęcie tego jako dowód.

feno1 napisał/a:

Z nią nie dojdę do niczego, bo nawet gdybym chciał jej pomóc jak chciałem do tej pory to nie pomogę bo ona widzi tylko problem w każdym innym człowieku i najwięcej we mnie - co mają toksycy.

Parę innych osób też tak ma.
Jej zachowanie jest toksyczne, czy jest toksykiem, to bym nie powiedział.

feno1 napisał/a:

Skolei jak się odsuwam to jeszcze bardziej ją ranie, i ona się nie interesuje tym jak coś naprawić tylko dlaczego ją ranie. Co ze mną jest nie tak. Teraz się okazuje że to ja jestem niedostępny emocjonalnie. Tak mnie określiła.

Ty jesteś "niedostępny emocjonalnie", bo przestałeś jak bezwiedne cielę wykonywać jej polecenia. Ciężej tobą manipulować, nie chcesz robić co ona mówi. To ją "rani".

Podczas waszej rozmowy nie było: My (robimy, planujemy itp.). Związek to My, a nie Ja, czy Ty.
Było Ja: (usłyszałem od rodziców ich uczucia wylałem na nią podczas kłótni, czasami problem z podejmowaniem decyzji, niedojrzałość emocjonalna)
Było Ty: (nie mam do niej szacunku itp., nie kocham jej, samoocenę to ja jej niszczę od początku związku).

Jeśli chcecie coś zmienić, to terapia małżeńska.
Jeśli ona na to nie pójdzie, to niech się wyprowadza. Dziecko zostaje z tobą.
Czas zakończyć jej zabawę.

580

Odp: Szantaż
Farmer napisał/a:

I ogólnie przedstawienia ciąg dalszy.

feno1 napisał/a:

Więc tak. Doszło między nami do rozmowy, a to już dużo. Z mojej inicjatywy w końcu zagadałem.

liczyłeś, że ona pierwsza pęknie?

feno1 napisał/a:

- dzisiaj jej udowodniłem i już mi tego nie wybaczy, sama powiedziała.
Bo dzisiaj pojechałem sobie z małym do rodziców(pierwszy raz nie wiem od ilu 2-3 tygodni..)A nie powinienem bo prawdziwy facet by powiedział że okażcie szacunek mojej żonie inaczej nie zobaczycie tam małego. Przesiedziała dom w samotności, co sprawiło jej widzę ogromny ból, niby przeryczała cały dzień.
- ogólnie jest poraniona, nie wsparłem jej itp. na moim pierwszym miejscu jest mały, potem moja matka i ona na końcu.
- udowodni mi że to nie są szantaże (ma tu za pewne kwestie jej rozwodów i wyprowadzki).
- nie mam do niej szacunku itp.
- nie kocham jej
- samoocenę to ja jej niszczę od początku związku, w związku z tym że np mówię że jej rodzice nie mają choinki prawdziwej tylko sztuczną (tak faktycznie było), co do tej samooceny to faktycznie miałem trochę brzydkich tekstów do niej, głównie o jej rodziców, typu że nie idzie porozmawiać z nimi.
- więcej nie pamiętam, ja już w zasadzie nie wiem o co tu chodzi
- Aaa no i jeszcze że w drugi dzień świąt pojechałem uwaga SAM do rodziców. Gdzie proponowałem jej wyjazd ale chodziła z fochem wtedy jeszcze pod pretekstem rozwodu.
I oskarża mnie że spędziłem święta nie z rodziną a z rodzicami. Gdzie przecież na wigili byłem u jej rodziców....
Teraz mi napisała smsa z łóżka uwaga : "Nie spędzę świąt bez Ciebie..." - właśnie tak je spędziłeś. Spędza się z najważniejszymi, dokonałeś wyboru.
Dobranoc"

No i dobrze.
Jak jej nie pasuje, to niech się wyprowadzi, ale dziecko zostaje z tobą.

feno1 napisał/a:

No i na to wszystko zapowiedziała z góry że ona już nigdy nie będzie jak była.

Oby tak było. Może wreszcie się zmieni. smile

feno1 napisał/a:

Teraz mam powiedzieć z góry matce że nie chce jej widzieć że gdy tu przyjedzie to dla niej drzwi zamknięte, małego może wziąć na spacer czy coś i tyle.

To teraz powiedź jej, że matka będzie bardzo mile widzianym gościem. Jeśli jej nie odpowiada, niech się wyprowadzi.
Jeśli chce, żeby twoja matka nie przyjeżdżała, to zakaż jej kontaktu z jej przyjaciółką i całą rodziną.

feno1 napisał/a:

- to co usłyszałem od rodziców ich uczucia wylałem na nią podczas kłótni
- nie podskoczyłem do matki kiedy ona miała jakieś uwagi do niej
- brak asertywności
- czasami problem z podejmowaniem decyzji
- niedojrzałość emocjonalna nad którą staram się ogarnąć i chyba idzie mi lepiej.

Nie przygotowałeś się do tej rozmowy.

feno1 napisał/a:

W zasadzie ona nie zarzuciła sobie NIC. Co dla mnie już z góry świadczy że to ona jest toksykiem. Teraz jestem po prostu bardziej świadomy ludzi inaczej to widzę.
Dzieciaki powinny mieć z 2 lata w szkole nauki takie uświadamiające trochę życie.

Nic nie świadczy z góry. Ona po prostu jest tak wychowana. Co złego to nie ona. Ona ma zawsze rację i wszyscy mają robić jak ona karze.

feno1 napisał/a:

Na to wszystko w telefonie ma wpisane hasła:
- samotna matką a poród
- adwokat
- FB itp.
Oczywiście już mnie jej telefon nie emocjonuje, ale sprawdziłem bo niby ją brzuch bolał..

Zrób zdjęcie tego jako dowód.

feno1 napisał/a:

Z nią nie dojdę do niczego, bo nawet gdybym chciał jej pomóc jak chciałem do tej pory to nie pomogę bo ona widzi tylko problem w każdym innym człowieku i najwięcej we mnie - co mają toksycy.

Parę innych osób też tak ma.
Jej zachowanie jest toksyczne, czy jest toksykiem, to bym nie powiedział.

feno1 napisał/a:

Skolei jak się odsuwam to jeszcze bardziej ją ranie, i ona się nie interesuje tym jak coś naprawić tylko dlaczego ją ranie. Co ze mną jest nie tak. Teraz się okazuje że to ja jestem niedostępny emocjonalnie. Tak mnie określiła.

Ty jesteś "niedostępny emocjonalnie", bo przestałeś jak bezwiedne cielę wykonywać jej polecenia. Ciężej tobą manipulować, nie chcesz robić co ona mówi. To ją "rani".

Podczas waszej rozmowy nie było: My (robimy, planujemy itp.). Związek to My, a nie Ja, czy Ty.
Było Ja: (usłyszałem od rodziców ich uczucia wylałem na nią podczas kłótni, czasami problem z podejmowaniem decyzji, niedojrzałość emocjonalna)
Było Ty: (nie mam do niej szacunku itp., nie kocham jej, samoocenę to ja jej niszczę od początku związku).

Jeśli chcecie coś zmienić, to terapia małżeńska.
Jeśli ona na to nie pójdzie, to niech się wyprowadza. Dziecko zostaje z tobą.
Czas zakończyć jej zabawę.

Ciekawe jak on sobie z dzieckiem poradzi? Na drugi dzien bedzie dzwonil "ze to za duzo roboty dla niego i, ze on woli juz placic alimenty niz sie zajmowac dzieckiem "

581

Odp: Szantaż

Dziwne, że chce się wyprowadzić, a mówi, żeby teściowa nie przekraczała progu...

Caly czas nic tylko walczy o swoje rządy, jakby nie wiedziała, że zostawia zgliszcza za sobą.

Terapia nic dała, przecież chodzili na nią...

582

Odp: Szantaż
JuliaUK33 napisał/a:

Ciekawe jak on sobie z dzieckiem poradzi? Na drugi dzien bedzie dzwonil "ze to za duzo roboty dla niego i, ze on woli juz placic alimenty niz sie zajmowac dzieckiem "

Babcia pomoże. Słaby strzał Julciu. smile

583

Odp: Szantaż
Legat napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

Ciekawe jak on sobie z dzieckiem poradzi? Na drugi dzien bedzie dzwonil "ze to za duzo roboty dla niego i, ze on woli juz placic alimenty niz sie zajmowac dzieckiem "

Babcia pomoże. Słaby strzał Julciu. smile

Babcia ma 92 lata wykonczy ja , to on sie powinien zajac babcia, a nie babcia go wyreczac w obowiazkach

584

Odp: Szantaż

Ale ty jesteś tępy. Ona podaje ci gotowe rozwiązania na tacy, a ty nic nie kumasz, jak idiota.

Chcesz się z nią rozwieść? To się rozwiedź i po sprawie.
Chcesz z nią być i mieć względnie dobre małżeństwo? To zacznij wreszcie SŁUCHAĆ co do ciebie mówi.

Przecież ona cały czas ci powtarza czego chce, a ty jak ten debil nie rozumiesz:
- chce, żeby twoja matka ją przeprosiła i zaczęła się z nią liczyć,
- chce, żeby kolejność w twojej głowie była taka:
1 żona
2 dziecko
3 mamusia i babcia

Tymczasem jest tak:
1 dziecko
2 mamusia i babcia
3 żona

Przecież ona ci to wszystko powiedziała wprost:

feno1 napisał/a:

(...)prawdziwy facet by powiedział że okażcie szacunek mojej żonie inaczej nie zobaczycie tam małego. (...)
na moim pierwszym miejscu jest mały, potem moja matka i ona na końcu.
(...) nie mam do niej szacunku itp.
(...) nie kocham jej
(...) samoocenę to ja jej niszczę od początku związku,
(...)oskarża mnie że spędziłem święta nie z rodziną a z rodzicami.
(...) Spędza się z najważniejszymi, dokonałeś wyboru.
(...)mam powiedzieć z góry matce że nie chce jej widzieć że gdy tu przyjedzie to dla niej drzwi zamknięte (...)
- nie podskoczyłem do matki kiedy ona miała jakieś uwagi do niej
- brak asertywności
- czasami problem z podejmowaniem decyzji
- niedojrzałość emocjonalna (...)

Ja nie twierdzę, że ona ma rację i że taka jest rzeczywistość, tylko pokazuję ci jak ona widzi wasz związek. Nie zgadzasz się z tym? To się rozwiedź, bo nie dojdziecie do porozumienia.
Generalnie największym waszym problemem, punktem zapalnym jest twoja MATKA. Nie mam pojęcia jak ona się zachowuje, co jej powiedziała, że twoja żona aż tak jej nienawidzi. W każdym razie, od tego należałoby zacząć próbować rozwiązać tę sytuację JEŚLI nie jesteś jeszcze zdecydowany na rozwód.


feno1 napisał/a:

(...)
W zasadzie ona nie zarzuciła sobie NIC. Co dla mnie już z góry świadczy że to ona jest toksykiem. Teraz jestem po prostu bardziej świadomy ludzi inaczej to widzę.
(...)
Z nią nie dojdę do niczego, bo nawet gdybym chciał jej pomóc jak chciałem do tej pory to nie pomogę bo ona widzi tylko problem w każdym innym człowieku i najwięcej we mnie - co mają toksycy.

Bzdury. Ona nie 'widzi problem w każdym człowieku poza soba'. Ona punktuje ci które twoje zachowania, cechy są dla niej NIEAKCEPTOWALNE, żebyś mógł zdecydować czy je zmieniasz, czy olewasz i się rozwodzicie. Jeśli ty masz do niej jakieś zastrzeżenia to TY jej to powiedz, żeby ona również była ŚWIADOMA co ci w niej nie pasuje. Ona nie czyta w twoich myślach.

585 Ostatnio edytowany przez feno1 (2023-12-28 12:07:54)

Odp: Szantaż

Z małym dałbym radę w opiece naprzemiennej, babcia nie wymaga opieki. Chociaż znam takie rodziny gdzie młodzi pomagają. Tu sobie nawet nie wyobrażam.
Może i się wyprowadzi. Ale dziwne to jest przecież do końca tu się nic aż tak wielkiego nie wydarzyło.

Dzisiaj coś próbowałem zagadać. Kiedy idzie do lekarza, jest w ciąży jakby nie było.
To tylko "proszę cię, to już moja sprawa" no i po temacie. Więcej nie zagaduje chyba.

Ona nie przyjmuje wgl do wiadomości co z nią nie tak co mi nie pasuje itp. "nie widzisz, twoja matka manipuluje jesteś zmanipulowany ty nic nie rozumiesz" takie są odpowiedzi.
W zasadzie prócz trzech 10minutowych kłótni to matka nic jej nie zrobiła. No i w tych kłótniach nie wstawiłem się za żoną tz. Nie zbeltalem matki a jedynie tłumaczyłem żonę.

Aha no i co najbardziej teraz na nią znowu wpłynęło to to że pojechałem sam na drugi dzień świąt do rodziców. I wczoraj z małym, bez niej.
Skolei ona nie chce bo potrzebuje od nich zaprószenia. Podobno już mi tego nie wybaczy.

Posty [ 521 do 585 z 1,258 ]

Strony Poprzednia 1 7 8 9 10 11 20 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024