Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...
To prawda moj ex tez zawsze stawal po stronie kolegow nawet jak ja mialam racje,bo oni sie pozniej smieli glupio jak mi raz przyznal racje to juz pozniej wogole nie chcialo mnie sie ich mordow glupich ogladac i sobie sam lazil do tego zalosnego towarzystwa
To prawda moj ex tez zawsze stawal po stronie kolegow nawet jak ja mialam racje,bo oni sie pozniej smieli glupio jak mi raz przyznal racje to juz pozniej wogole nie chcialo mnie sie ich mordow glupich ogladac i sobie sam lazil do tego zalosnego towarzystwa
Ale ostatecznie stanął po stronie żony.
Taa jak nikt nie widzial i nikt nie slyszal... ja akurat przyznawalam mu racje przy innych jak mial racje,a jak nie mial racji to nic nie mowilam, ale sie skonczylo eldorado tysiaclecia teraz niech sobie z inna uklada zycie
Z nią nie ma tematu nie ma rozmowy. Generalnie to że wcześniej dawałem się wciągać w kłótnie tylko spotęgowało "mój problem z mamusią" i teraz już jest tylko ten problem wszystko inne jest super. Problem jest tylko we mnie i mamusi. Ona widzi tylko jedno rozwiązanie w tunelu, wyprowadzka i odcina od mojej rodzinki. Taki ma cel tak uważam swój wewnętrzny. Tutaj nie chodzi o rozmowy, kompromisy itp. zresztą sam fakt, na sylwestrze jeszcze mnie przytuliła i jeszcze tak bardzo kochała przed 24 godziną oczywiście, a po tym incydencie śmiesznym w sumie z telefonem nie odzywa się. Jej chodzi tylko chyba o odcięcie mnie od tamtej rodziny nic więcej. Ona tylko zarzuca, to są jej rozmowy, ja oddawałem tym samym i nic z tego nie ma tak czy siak. Ona nie ma jakby takiej mądrości kobiecej.
Miałeś mnóstwo okazji, by załatwić sprawę jak facet, ale dałeś się zmanipulować jak dzieciak. Teraz będziesz musiał to kiedyś posprzątać, bo coś takiego w dłuższym okresie siada na banię. Może wreszcie wtedy zachowasz się jak facet.
Z nią nie ma tematu nie ma rozmowy. Generalnie to że wcześniej dawałem się wciągać w kłótnie tylko spotęgowało "mój problem z mamusią" i teraz już jest tylko ten problem wszystko inne jest super. Problem jest tylko we mnie i mamusi. Ona widzi tylko jedno rozwiązanie w tunelu, wyprowadzka i odcina od mojej rodzinki. Taki ma cel tak uważam swój wewnętrzny. Tutaj nie chodzi o rozmowy, kompromisy itp. zresztą sam fakt, na sylwestrze jeszcze mnie przytuliła i jeszcze tak bardzo kochała przed 24 godziną oczywiście, a po tym incydencie śmiesznym w sumie z telefonem nie odzywa się. Jej chodzi tylko chyba o odcięcie mnie od tamtej rodziny nic więcej. Ona tylko zarzuca, to są jej rozmowy, ja oddawałem tym samym i nic z tego nie ma tak czy siak. Ona nie ma jakby takiej mądrości kobiecej.
Miałeś mnóstwo okazji, by załatwić sprawę jak facet, ale dałeś się zmanipulować jak dzieciak. Teraz będziesz musiał to kiedyś posprzątać, bo coś takiego w dłuższym okresie siada na banię. Może wreszcie wtedy zachowasz się jak facet.
Wczoraj pojechaliśmy do psychologa. Kolejny teatrzyk za nami. Generalnie za te 3 tygodnie, wigilię święta, sylwester, cichy tydzień to gadała jak najęta nagle przez 50 minut. Nawet on miał problem by się wtrącić. W sumie zrobiła z siebie jak zwykle u niego "poturbowaną przez autobus przez ostatnie dni".
Co do mnie jest to: - brak asertywności, - nie ucinałem tematów z rodzicami o nas - prawda, czyli gdzieś tą bliskość mam - duża empatia, - jestem nauczony rozwiązywać konflikty od razu (i od razu chce) co za tym idzie nie umiem rozwiązywać tych konfliktów bo czasami nie przemyślę sytuacji
Co do niej: - mega perfekcjonizm jak coś jest zaburzone już jest problem, jak coś nie po jej myśli - problem ogromny - brak jakiejkolwiek tolerancji na krytykę, robi wszystko idealnie - totalna dominacja, musi mieć dominację inaczej się czuje źle, niepewnie, zagrożona itp. bezpieczeństwo - wszystko się musi kręcić wokół niej, - wybuchowość - nie da dojść do słowa, nie zna kompromisu jest tylko jej zdanie - patrzy tylko na moje kwestie, moje wady itp nie ma raczej zamiaru pracy nad sobą - weszła na kartę przetargową czyli dzieciaka bo inne rzeczy już nie działały - przesadza i wyolbrzymia problemy które dotyczą jej ego, - no i bardzo bardzo kontrolująca - szantażująca ciszą, brakiem rozmów itp. - nie szanuje moich granic, - szybko popada w idealizację, chciała by męża cud miód, tak jak teściową czy babcie - wszyscy są winni ona święta, nigdy nikogo nie przeprasza itp.
W zasadzie to wypatrzył psycholog podczas rozmowy z nami, rozmowy bardziej dyskusji i obrzucania winą mnie. Na koniec jeszcze oczywiście teatrzyk:
"to ja się z panem już pożegnam bo od początku szłam z tym zamiarem by przyzwoicie się pożegnać, bo już raczej nie spotkamy się kolejny raz, ja już nie mam zamiaru się kłócić i nie mam wiary że on się zmieni itp. A teraz muszę wracać do domu z super mężem".
Wniosek psychologa jest taki że musimy się wyprowadzić by spróbować uporządkować, bo punktem zapalnym jest babcia hah która nie uczestniczy dawno dawno, matka bo jestem mamisynkiem i na ten moment cały czas będzie mnie na to łapała, inaczej to żadnej terapii nie zaczniemy tak naprawdę.
I wiem że mieliśmy nie iść do psychologa razem, ale generalnie z nią nie ma rozmowy od dłuższego czasu a powiedziała że do psychologa może iść. Wiedziałem też doskonale że się tam odpali jak rakieta i zrobiłem to dla niej w zasadzie, większość rozmowy siedziałem cicho. Ja powiedziałem tylko jedno i jej i mu, mu "że chociaż możemy sobie porozmawiać. Swojej ramy nie złamie, w pierdołach może mnie zdominować, ale nie żyję dla jej teatrzyku i w kwestiach które są mi zarzucone a faktycznie mam oczy rozum i słuch i myślę inaczej to nie przyznam jej racji, koniec tematu nie podoba się to trudno. Swoje nastawienie do matki sratki babki mogę zmienić i ją zgasić nie ma problemu jeżeli to szacunek do żony, ale na osobności i tak zdanie swoje wypowiem i nie zmienię. (to był mój błąd na początku myslę) "
Wczoraj pojechaliśmy do psychologa. Kolejny teatrzyk za nami. Generalnie za te 3 tygodnie, wigilię święta, sylwester, cichy tydzień to gadała jak najęta nagle przez 50 minut. Nawet on miał problem by się wtrącić. W sumie zrobiła z siebie jak zwykle u niego "poturbowaną przez autobus przez ostatnie dni".
Co do mnie jest to: - brak asertywności, - nie ucinałem tematów z rodzicami o nas - prawda, czyli gdzieś tą bliskość mam - duża empatia, - jestem nauczony rozwiązywać konflikty od razu (i od razu chce) co za tym idzie nie umiem rozwiązywać tych konfliktów bo czasami nie przemyślę sytuacji
Co do niej: - mega perfekcjonizm jak coś jest zaburzone już jest problem, jak coś nie po jej myśli - problem ogromny - brak jakiejkolwiek tolerancji na krytykę, robi wszystko idealnie - totalna dominacja, musi mieć dominację inaczej się czuje źle, niepewnie, zagrożona itp. bezpieczeństwo - wszystko się musi kręcić wokół niej, - wybuchowość - nie da dojść do słowa, nie zna kompromisu jest tylko jej zdanie - patrzy tylko na moje kwestie, moje wady itp nie ma raczej zamiaru pracy nad sobą - weszła na kartę przetargową czyli dzieciaka bo inne rzeczy już nie działały - przesadza i wyolbrzymia problemy które dotyczą jej ego, - no i bardzo bardzo kontrolująca - szantażująca ciszą, brakiem rozmów itp. - nie szanuje moich granic, - szybko popada w idealizację, chciała by męża cud miód, tak jak teściową czy babcie - wszyscy są winni ona święta, nigdy nikogo nie przeprasza itp.
W zasadzie to wypatrzył psycholog podczas rozmowy z nami, rozmowy bardziej dyskusji i obrzucania winą mnie. Na koniec jeszcze oczywiście teatrzyk:
"to ja się z panem już pożegnam bo od początku szłam z tym zamiarem by przyzwoicie się pożegnać, bo już raczej nie spotkamy się kolejny raz, ja już nie mam zamiaru się kłócić i nie mam wiary że on się zmieni itp. A teraz muszę wracać do domu z super mężem".
Wniosek psychologa jest taki że musimy się wyprowadzić by spróbować uporządkować, bo punktem zapalnym jest babcia hah która nie uczestniczy dawno dawno, matka bo jestem mamisynkiem i na ten moment cały czas będzie mnie na to łapała, inaczej to żadnej terapii nie zaczniemy tak naprawdę.
I wiem że mieliśmy nie iść do psychologa razem, ale generalnie z nią nie ma rozmowy od dłuższego czasu a powiedziała że do psychologa może iść. Wiedziałem też doskonale że się tam odpali jak rakieta i zrobiłem to dla niej w zasadzie, większość rozmowy siedziałem cicho. Ja powiedziałem tylko jedno i jej i mu, mu "że chociaż możemy sobie porozmawiać. Swojej ramy nie złamie, w pierdołach może mnie zdominować, ale nie żyję dla jej teatrzyku i w kwestiach które są mi zarzucone a faktycznie mam oczy rozum i słuch i myślę inaczej to nie przyznam jej racji, koniec tematu nie podoba się to trudno. Swoje nastawienie do matki sratki babki mogę zmienić i ją zgasić nie ma problemu jeżeli to szacunek do żony, ale na osobności i tak zdanie swoje wypowiem i nie zmienię. (to był mój błąd na początku myslę) "
Serio udalo Ci sie wyciagnac zone do psychologa? Bo to prawda nie jestes asertywny robisz wszystko co Tobie kaza i nie tylko zona,ale tez matka i babka. No i tak wyprowadzka trzeba bylo sie mnie sluchac jak to pisalam, a nie latac po psychologach, bys uslyszal "ze macie sie wyprowadzic "
Swoje nastawienie do matki sratki babki mogę zmienić i ją zgasić nie ma problemu jeżeli to szacunek do żony, ale na osobności i tak zdanie swoje wypowiem i nie zmienię. (to był mój błąd na początku myslę) "
Musisz utrzymywać relacje z rodziną i tyle. A od psychologa weź jego opinię, bo może się przydać. Byłeś u adwokata specjalizującego się w sprawach rozwodowych?
Pokaż jej asertywność i się wyprowadźcie na 3 miesiące. Jeśli ona nie zmieni nastawienia, to będziesz miał przygotowane dowody i wystarczy złożyć papiery.
Swoje nastawienie do matki sratki babki mogę zmienić i ją zgasić nie ma problemu jeżeli to szacunek do żony, ale na osobności i tak zdanie swoje wypowiem i nie zmienię. (to był mój błąd na początku myslę) "
Musisz utrzymywać relacje z rodziną i tyle. A od psychologa weź jego opinię, bo może się przydać. Byłeś u adwokata specjalizującego się w sprawach rozwodowych?
Pokaż jej asertywność i się wyprowadźcie na 3 miesiące. Jeśli ona nie zmieni nastawienia, to będziesz miał przygotowane dowody i wystarczy złożyć papiery.
Tak wyprowadzka bedzie najlepsza, napewno wtedy bedzie u nich lepiej w malzenstwie... a ja wczoraj ogladalam te wyspe, ale jest kilka odcinkow to widzialam duzo krokodyli, pajaki, weze ja bym tam w zyciu nie poplynela na te wyspe bym sie zaryczala ze strachu
a ja wczoraj ogladalam te wyspe, ale jest kilka odcinkow to widzialam duzo krokodyli, pajaki, weze ja bym tam w zyciu nie poplynela na te wyspe bym sie zaryczala ze strachu
Zauważyłaś jak odmiennie postępują kobiety, a jak mężczyźni?
a ja wczoraj ogladalam te wyspe, ale jest kilka odcinkow to widzialam duzo krokodyli, pajaki, weze ja bym tam w zyciu nie poplynela na te wyspe bym sie zaryczala ze strachu
Zauważyłaś jak odmiennie postępują kobiety, a jak mężczyźni?
a ja wczoraj ogladalam te wyspe, ale jest kilka odcinkow to widzialam duzo krokodyli, pajaki, weze ja bym tam w zyciu nie poplynela na te wyspe bym sie zaryczala ze strachu
Zauważyłaś jak odmiennie postępują kobiety, a jak mężczyźni?
Nie, ta kobieta nie nadaje się do żadnego związku. Niech szuka niewolnika.
Sama przyznała, że swoimi gierkami nie udało jej się Ciebie zmienić, więc myśląc logicznie powinna ich zaprzestać i zrozumieć, że drugiego człowieka nie da się zmienić, tym bardziej powinna to wiedzieć, skoro sama nie potrafi się zmienić na cm...
Powinieneś się trzymać tego, że jak chce to niech się wyprowadza, a Ty zobaczysz czy do niej dołączysz. Ona musi czuć, że Ci coraz mniej zależy, choćby tak by nie było. Ona musi widzieć, że jej gierki przyniosły odwrotne skutki i stałeś się bardziej twardy.
O tym, żeby nie rozmawiać w ogóle o rodzicach pisze Ci od początku, odnoszę wrażenie, że wy w ogóle nie macie o czym rozmawiać, dlatego temat rodziców wraca jak bumerang, jak tylko wspomni, musisz ją zgasić, jak nic nie pomoże, to powiedz, żeby się zamknęła, bo sam widzisz, że dobrocią nic nie zdziałasz.
Wczoraj pojechaliśmy do psychologa. Kolejny teatrzyk za nami. Generalnie za te 3 tygodnie, wigilię święta, sylwester, cichy tydzień to gadała jak najęta nagle przez 50 minut. Nawet on miał problem by się wtrącić. W sumie zrobiła z siebie jak zwykle u niego "poturbowaną przez autobus przez ostatnie dni".
Co do mnie jest to: - brak asertywności, - nie ucinałem tematów z rodzicami o nas - prawda, czyli gdzieś tą bliskość mam - duża empatia, - jestem nauczony rozwiązywać konflikty od razu (i od razu chce) co za tym idzie nie umiem rozwiązywać tych konfliktów bo czasami nie przemyślę sytuacji
Co do niej: - mega perfekcjonizm jak coś jest zaburzone już jest problem, jak coś nie po jej myśli - problem ogromny - brak jakiejkolwiek tolerancji na krytykę, robi wszystko idealnie - totalna dominacja, musi mieć dominację inaczej się czuje źle, niepewnie, zagrożona itp. bezpieczeństwo - wszystko się musi kręcić wokół niej, - wybuchowość - nie da dojść do słowa, nie zna kompromisu jest tylko jej zdanie - patrzy tylko na moje kwestie, moje wady itp nie ma raczej zamiaru pracy nad sobą - weszła na kartę przetargową czyli dzieciaka bo inne rzeczy już nie działały - przesadza i wyolbrzymia problemy które dotyczą jej ego, - no i bardzo bardzo kontrolująca - szantażująca ciszą, brakiem rozmów itp. - nie szanuje moich granic, - szybko popada w idealizację, chciała by męża cud miód, tak jak teściową czy babcie - wszyscy są winni ona święta, nigdy nikogo nie przeprasza itp.
W zasadzie to wypatrzył psycholog podczas rozmowy z nami, rozmowy bardziej dyskusji i obrzucania winą mnie. Na koniec jeszcze oczywiście teatrzyk:
"to ja się z panem już pożegnam bo od początku szłam z tym zamiarem by przyzwoicie się pożegnać, bo już raczej nie spotkamy się kolejny raz, ja już nie mam zamiaru się kłócić i nie mam wiary że on się zmieni itp. A teraz muszę wracać do domu z super mężem".
Wniosek psychologa jest taki że musimy się wyprowadzić by spróbować uporządkować, bo punktem zapalnym jest babcia hah która nie uczestniczy dawno dawno, matka bo jestem mamisynkiem i na ten moment cały czas będzie mnie na to łapała, inaczej to żadnej terapii nie zaczniemy tak naprawdę.
I wiem że mieliśmy nie iść do psychologa razem, ale generalnie z nią nie ma rozmowy od dłuższego czasu a powiedziała że do psychologa może iść. Wiedziałem też doskonale że się tam odpali jak rakieta i zrobiłem to dla niej w zasadzie, większość rozmowy siedziałem cicho. Ja powiedziałem tylko jedno i jej i mu, mu "że chociaż możemy sobie porozmawiać. Swojej ramy nie złamie, w pierdołach może mnie zdominować, ale nie żyję dla jej teatrzyku i w kwestiach które są mi zarzucone a faktycznie mam oczy rozum i słuch i myślę inaczej to nie przyznam jej racji, koniec tematu nie podoba się to trudno. Swoje nastawienie do matki sratki babki mogę zmienić i ją zgasić nie ma problemu jeżeli to szacunek do żony, ale na osobności i tak zdanie swoje wypowiem i nie zmienię. (to był mój błąd na początku myslę) "
Serio psycholog wyliczyl 4 rzeczy o tobie(nie bardzo tragiczne) a 14 okropnych rzeczy o niej? A i tak jego wniosek byl taki, ze jedyny ratunek dla was to wyprowadzka? Czy to twoje wyliczenia?
Cos mi sie wydaje, ze ostro sie wybielasz ale ok. Masz potwierdzone co zrobic jak ci jeszcze zalezy na poskllejaniu tego. Ale skoro ona taka zla to nie wiem po co.
Serio psycholog wyliczyl 4 rzeczy o tobie(nie bardzo tragiczne) a 14 okropnych rzeczy o niej? A i tak jego wniosek byl taki, ze jedyny ratunek dla was to wyprowadzka? Czy to twoje wyliczenia?
Cos mi sie wydaje, ze ostro sie wybielasz ale ok. Masz potwierdzone co zrobic jak ci jeszcze zalezy na poskllejaniu tego. Ale skoro ona taka zla to nie wiem po co.
Też mnie to dziwi. Tym bardziej, że ta opinia psychologa wygląda w zasadzie jak zebranie do kupy przemyśleń użytkowników z tego wątku, oczywiście z naciskiem na wady żony. Dodajmy do tego, że ta jedna jedyna rzecz, którą powiedział feno, brzmi jak streszczenie postów Szeptucha i/lub Jacka o tym, że publicznie lojalność względem żony, a uwagi - na osobności, i coraz trudniej uwierzyć w taki rozwój akcji.
Serio psycholog wyliczyl 4 rzeczy o tobie(nie bardzo tragiczne) a 14 okropnych rzeczy o niej? A i tak jego wniosek byl taki, ze jedyny ratunek dla was to wyprowadzka? Czy to twoje wyliczenia?
Cos mi sie wydaje, ze ostro sie wybielasz ale ok. Masz potwierdzone co zrobic jak ci jeszcze zalezy na poskllejaniu tego. Ale skoro ona taka zla to nie wiem po co.
Też mnie to dziwi. Tym bardziej, że ta opinia psychologa wygląda w zasadzie jak zebranie do kupy przemyśleń użytkowników z tego wątku, oczywiście z naciskiem na wady żony. Dodajmy do tego, że ta jedna jedyna rzecz, którą powiedział feno, brzmi jak streszczenie postów Szeptucha i/lub Jacka o tym, że publicznie lojalność względem żony, a uwagi - na osobności, i coraz trudniej uwierzyć w taki rozwój akcji.
Wogole jakim cudem udalo mu sie zabrac zone do psychiatry? Co on jej powiedzial "idziemy " a ona w podskokach tam poszla? Bez sensu
Serio psycholog wyliczyl 4 rzeczy o tobie(nie bardzo tragiczne) a 14 okropnych rzeczy o niej? A i tak jego wniosek byl taki, ze jedyny ratunek dla was to wyprowadzka? Czy to twoje wyliczenia?
Cos mi sie wydaje, ze ostro sie wybielasz ale ok. Masz potwierdzone co zrobic jak ci jeszcze zalezy na poskllejaniu tego. Ale skoro ona taka zla to nie wiem po co.
Też mnie to dziwi. Tym bardziej, że ta opinia psychologa wygląda w zasadzie jak zebranie do kupy przemyśleń użytkowników z tego wątku, oczywiście z naciskiem na wady żony. Dodajmy do tego, że ta jedna jedyna rzecz, którą powiedział feno, brzmi jak streszczenie postów Szeptucha i/lub Jacka o tym, że publicznie lojalność względem żony, a uwagi - na osobności, i coraz trudniej uwierzyć w taki rozwój akcji.
Tak. Wlasnie wydaje mi sie, ze to sa chyba mysli autora zebrane na podstawie wpisow w watku a nie psychologa. Jego posty sa niejasne i ciezko zrozumiec o co mu chodzi w niektorych przez forum. Na zywo komunikacja z nim musi byc mega ciezka.
Tak. Wlasnie wydaje mi sie, ze to sa chyba mysli autora zebrane na podstawie wpisow w watku a nie psychologa. Jego posty sa niejasne i ciezko zrozumiec o co mu chodzi w niektorych przez forum. Na zywo komunikacja z nim musi byc mega ciezka.
On pewnie ją bije (a nie, jest na odwrót), poniża (a nie, jest na odwrót), obraża (a nie, jest na odwrót), manipuluje (a nie, jest na odwrót).
Tak. Wlasnie wydaje mi sie, ze to sa chyba mysli autora zebrane na podstawie wpisow w watku a nie psychologa. Jego posty sa niejasne i ciezko zrozumiec o co mu chodzi w niektorych przez forum. Na zywo komunikacja z nim musi byc mega ciezka.
On pewnie ją bije (a nie, jest na odwrót), poniża (a nie, jest na odwrót), obraża (a nie, jest na odwrót), manipuluje (a nie, jest na odwrót).
Tak. Wlasnie wydaje mi sie, ze to sa chyba mysli autora zebrane na podstawie wpisow w watku a nie psychologa. Jego posty sa niejasne i ciezko zrozumiec o co mu chodzi w niektorych przez forum. Na zywo komunikacja z nim musi byc mega ciezka.
On pewnie ją bije (a nie, jest na odwrót), poniża (a nie, jest na odwrót), obraża (a nie, jest na odwrót), manipuluje (a nie, jest na odwrót).
On jej nie bije. Poniza - tak, obraza - tak, ja i jej rodzine. Manipuluje - mozliwe, ze by to robil gdyby sam umial. Wozac ja do rodziny liczy, ze tam matka ja zmanipuluje.
Tak. Wlasnie wydaje mi sie, ze to sa chyba mysli autora zebrane na podstawie wpisow w watku a nie psychologa. Jego posty sa niejasne i ciezko zrozumiec o co mu chodzi w niektorych przez forum. Na zywo komunikacja z nim musi byc mega ciezka.
On pewnie ją bije (a nie, jest na odwrót), poniża (a nie, jest na odwrót), obraża (a nie, jest na odwrót), manipuluje (a nie, jest na odwrót).
Tak. Wlasnie wydaje mi sie, ze to sa chyba mysli autora zebrane na podstawie wpisow w watku a nie psychologa. Jego posty sa niejasne i ciezko zrozumiec o co mu chodzi w niektorych przez forum. Na zywo komunikacja z nim musi byc mega ciezka.
On pewnie ją bije (a nie, jest na odwrót), poniża (a nie, jest na odwrót), obraża (a nie, jest na odwrót), manipuluje (a nie, jest na odwrót).
Tak, a komunikacja z nią jest super...
Nie wiem jaka jest komunikacja z nia, bo to on pisze w swoim watku a nie ona. Moge tylko wnioskowac, ze jest na podobnym poziomie co z nim z tego co on tu pisze.
On pewnie ją bije (a nie, jest na odwrót), poniża (a nie, jest na odwrót), obraża (a nie, jest na odwrót), manipuluje (a nie, jest na odwrót).
Tak, a komunikacja z nią jest super...
Nie wiem jaka jest komunikacja z nia, bo to on pisze w swoim watku a nie ona. Moge tylko wnioskowac, ze jest na podobnym poziomie co z nim z tego co on tu pisze.
Tez tak moze byc. My tylko czytamy jedna strone, a ciekawe jakby jego zona tu zalozyla swoj temat, co by pisala
On pewnie ją bije (a nie, jest na odwrót), poniża (a nie, jest na odwrót), obraża (a nie, jest na odwrót), manipuluje (a nie, jest na odwrót).
Tak, a komunikacja z nią jest super...
Nie wiem jaka jest komunikacja z nia, bo to on pisze w swoim watku a nie ona. Moge tylko wnioskowac, ze jest na podobnym poziomie co z nim z tego co on tu pisze.
Nie wiem jaka jest komunikacja z nia, bo to on pisze w swoim watku a nie ona. Moge tylko wnioskowac, ze jest na podobnym poziomie co z nim z tego co on tu pisze.
ciekawe jakby jego zona tu zalozyla swoj temat, co by pisala
młoda, samotna w zwiazku bez przyszłości, mąż pantofel, słucha się matki.
Chcem się wyprowadzić, mam mało pieniędzy, pomuszcie
Ona byc moze obwinia jego a swoich wad tez nie widzi, dostaje podobne rady co on tutaj zeby twardo stawiac na swoim. Pozniej zachowuje sie jak dziecko, on odpowiada tym samym, frustracja narasta, bo kazde z nich jest uparte jak osiol i kolo sie zamyka. Oboje moim zdaniem nie potrafia ze soba rozmawiac i rozwiazywac problemow jak dorosli ludzie tylko odstawiaja jakies cyrki. Zreszta za bicie powinna poniesc konsekwencje i ja na jego miejscu juz bym jej kijem nie tknela, to na pewno.
ciekawe jakby jego zona tu zalozyla swoj temat, co by pisala
młoda, samotna w zwiazku bez przyszłości, mąż pantofel, słucha się matki.
Chcem się wyprowadzić, mam mało pieniędzy, pomuszcie
Ona byc moze obwinia jego a swoich wad tez nie widzi, dostaje podobne rady co on tutaj zeby twardo stawiac na swoim. Pozniej zachowuje sie jak dziecko, on odpowiada tym samym, frustracja narasta, bo kazde z nich jest uparte jak osiol i kolo sie zamyka. Oboje moim zdaniem nie potrafia ze soba rozmawiac i rozwiazywac problemow jak dorosli ludzie tylko odstawiaja jakies cyrki. Zreszta za bicie powinna poniesc konsekwencje i ja na jego miejscu juz bym jej kijem nie tknela, to na pewno.
Tak jest. Tam wina lezy po obu stronach. Nie wierze, ze on jest niewiniatko. Po prostu nie znamy dwoch stron medalu
Cos mi sie wydaje, ze ostro sie wybielasz ale ok. Masz potwierdzone co zrobic jak ci jeszcze zalezy na poskllejaniu tego. Ale skoro ona taka zla to nie wiem po co.
Cos mi sie wydaje, ze ostro sie wybielasz ale ok. Masz potwierdzone co zrobic jak ci jeszcze zalezy na poskllejaniu tego. Ale skoro ona taka zla to nie wiem po co.
Cos mi sie wydaje, ze ostro sie wybielasz ale ok. Masz potwierdzone co zrobic jak ci jeszcze zalezy na poskllejaniu tego. Ale skoro ona taka zla to nie wiem po co.
Sa juz organizacje ktore pomagaja meskim ofiarom przemocy, nawet 7 metrow pod ziemia mialo chyba wywiad z kims kto zajmuje sie pomoca, albo inny podcaster nie pamietam. Koles tam w normalny sposob wyjasnial jak sie zglosic po pomoc i co nalezy robic. Pierdolenie mizoginow ktorzy by chcieli zeby kobiety to byly tylko i wylacznie polutne baranki, tylko pogarsza sprawe, bo im chodzi tylko o to zeby szczuc na siebie ludzi kobiety vs mezczyzni.
Cos mi sie wydaje, ze ostro sie wybielasz ale ok. Masz potwierdzone co zrobic jak ci jeszcze zalezy na poskllejaniu tego. Ale skoro ona taka zla to nie wiem po co.
Cos mi sie wydaje, ze ostro sie wybielasz ale ok. Masz potwierdzone co zrobic jak ci jeszcze zalezy na poskllejaniu tego. Ale skoro ona taka zla to nie wiem po co.
Sa juz organizacje ktore pomagaja meskim ofiarom przemocy, nawet 7 metrow pod ziemia mialo chyba wywiad z kims kto zajmuje sie pomoca, albo inny podcaster nie pamietam. Koles tam w normalny sposob wyjasnial jak sie zglosic po pomoc i co nalezy robic. Pierdolenie mizoginow ktorzy by chcieli zeby kobiety to byly tylko i wylacznie polutne baranki, tylko pogarsza sprawe, bo im chodzi tylko o to zeby szczuc na siebie ludzi kobiety vs mezczyzni.
Tak dokladnie, a przemoc jest zla u obu plci, ja nikogo nie bije,dlatego gdyby ktos sie odwazyl to kaplica i wylot przez okno
To juz jest jakas patologia najgorsze, ze to pokazuja publicznie jak jakies show
Patologia najlepiej sie sprzedaje w tv. Ktos musi ogladac te pato-walki w klatkach, denne reality shows itd.
Ja sie zastanawiam, ze Ci ludzie zdaja sobie z tego sprawe,ze miliony ich oglada. Co przychodzi taki facet siada przed kamerami i dobrowolnie jak potulny baranek robi z siebie ofiare losu ku uciesze widowni? No ja juz bym polazla do tv z usmiechem na pysku i czekala az ktos publicznie strzeli mi w leb
To juz jest jakas patologia najgorsze, ze to pokazuja publicznie jak jakies show
Patologia najlepiej sie sprzedaje w tv. Ktos musi ogladac te pato-walki w klatkach, denne reality shows itd.
Ja sie zastanawiam, ze Ci ludzie zdaja sobie z tego sprawe,ze miliony ich oglada. Co przychodzi taki facet siada przed kamerami i dobrowolnie jak potulny baranek robi z siebie ofiare losu ku uciesze widowni? No ja juz bym polazla do tv z usmiechem na pysku i czekala az ktos publicznie strzeli mi w leb
Wiesz, mozliwe, ze ten facet jesli jest ofiara dlugotrwalej przemocy, to jest tak mentalnie wbity w podporzadkowanie oprawczyni, ze to moze byc jego glowny mechanizm obronny. A ta agresorka nie panuje nad soba do tego stopnia, ze nawet w tv sie nie kontroluje. Dobrze byloby obejrzec dluzszy fragment tego show.
Ona byc moze obwinia jego a swoich wad tez nie widzi, dostaje podobne rady co on tutaj zeby twardo stawiac na swoim. Pozniej zachowuje sie jak dziecko, on odpowiada tym samym, frustracja narasta, bo kazde z nich jest uparte jak osiol i kolo sie zamyka. Oboje moim zdaniem nie potrafia ze soba rozmawiac i rozwiazywac problemow jak dorosli ludzie tylko odstawiaja jakies cyrki.
Właśnie z tym jest problem. Mąż pantofel, to mu weszła na głowę. Sama nie widzi (lub nie chce widzieć) swojego złego zachowania. Nie chce rozmawiać i rozwiązywać konfliktu, bo ma być tak jak ona chce. (jak rozwydrzona jedynaczka) A z takimi osobami trudno dojść do porozumienia. To jak negocjować z terrorystą.
Cos mi sie wydaje, ze ostro sie wybielasz ale ok. Masz potwierdzone co zrobic jak ci jeszcze zalezy na poskllejaniu tego. Ale skoro ona taka zla to nie wiem po co.
Sa juz organizacje ktore pomagaja meskim ofiarom przemocy, nawet 7 metrow pod ziemia mialo chyba wywiad z kims kto zajmuje sie pomoca, albo inny podcaster nie pamietam. Koles tam w normalny sposob wyjasnial jak sie zglosic po pomoc i co nalezy robic. Pierdolenie mizoginow ktorzy by chcieli zeby kobiety to byly tylko i wylacznie polutne baranki, tylko pogarsza sprawe, bo im chodzi tylko o to zeby szczuc na siebie ludzi kobiety vs mezczyzni.
Przecież Feno się nie zgłosi. Kto mu uwierzy? Nie ma nagrań, nie ma obdukcji. Powiedzą, że to hormony u niej.
Ona byc moze obwinia jego a swoich wad tez nie widzi, dostaje podobne rady co on tutaj zeby twardo stawiac na swoim. Pozniej zachowuje sie jak dziecko, on odpowiada tym samym, frustracja narasta, bo kazde z nich jest uparte jak osiol i kolo sie zamyka. Oboje moim zdaniem nie potrafia ze soba rozmawiac i rozwiazywac problemow jak dorosli ludzie tylko odstawiaja jakies cyrki.
Właśnie z tym jest problem. Mąż pantofel, to mu weszła na głowę. Sama nie widzi (lub nie chce widzieć) swojego złego zachowania. Nie chce rozmawiać i rozwiązywać konfliktu, bo ma być tak jak ona chce. (jak rozwydrzona jedynaczka) A z takimi osobami trudno dojść do porozumienia. To jak negocjować z terrorystą.
Z terrorysta sie nie negocjuje. Tak samo z agresywnymi ludzmi sie nie dyskytuje tylko przechodzi do czynow w trybie natychmiastowym. Ta kobieta,gdyby mnie uderzyla to by jej ta lapa odleciala na drugi koniec widowni
Wiesz, mozliwe, ze ten facet jesli jest ofiara dlugotrwalej przemocy, to jest tak mentalnie wbity w podporzadkowanie oprawczyni, ze to moze byc jego glowny mechanizm obronny. A ta agresorka nie panuje nad soba do tego stopnia, ze nawet w tv sie nie kontroluje. Dobrze byloby obejrzec dluzszy fragment tego show.
Wiesz, mozliwe, ze ten facet jesli jest ofiara dlugotrwalej przemocy, to jest tak mentalnie wbity w podporzadkowanie oprawczyni, ze to moze byc jego glowny mechanizm obronny. A ta agresorka nie panuje nad soba do tego stopnia, ze nawet w tv sie nie kontroluje. Dobrze byloby obejrzec dluzszy fragment tego show.
Wiesz, mozliwe, ze ten facet jesli jest ofiara dlugotrwalej przemocy, to jest tak mentalnie wbity w podporzadkowanie oprawczyni, ze to moze byc jego glowny mechanizm obronny. A ta agresorka nie panuje nad soba do tego stopnia, ze nawet w tv sie nie kontroluje. Dobrze byloby obejrzec dluzszy fragment tego show.
Wiesz, mozliwe, ze ten facet jesli jest ofiara dlugotrwalej przemocy, to jest tak mentalnie wbity w podporzadkowanie oprawczyni, ze to moze byc jego glowny mechanizm obronny. A ta agresorka nie panuje nad soba do tego stopnia, ze nawet w tv sie nie kontroluje. Dobrze byloby obejrzec dluzszy fragment tego show.
My tu mamy już 13 stronę tej opery mydlanej.
Telenowela to jest
Przeszkadza? A sami ją tworzycie... ta płyta już się zdarła
sam wybrałeś sobie żonę i masz z nią dzieci. A teraz chcesz ich opuścić. Osoby za które wziąłeś odpowiedzialność. Uważasz, że to jest w porządku? Ty nie szukasz tu jak naprawić małżeństwo i stworzyć bezpieczny dom dla dzieci. Ty szukasz tu potwierdzenia, że masz prawo ich porzucić. Ale nie masz.
Powiedz mi jak możesz słuchać takiego hejtu na twoją żonę, krzywdzących słów, wydawania na nią wyroków, nawet takich że cię nie kocha, od osób które nigdy jej nawet nie widziały, a które na podstawie twoich tutaj subiektywnych odczuć to robią.
Ja można namawiać cię do opuszczenia rodziny nie mając pojęcia o prawdziwej sytuacji. I do opuszczenia kobiety w ciąży i z małym dzieckiem. To jest niepojęte. I Twoja własna matka niszczy matkę swoich wnuków, tak ich kocha. Niech ona się teraz postawi na miejscu twojej ciężarnej żony. Czy chciałby być tak potraktowana.
Mamusia niszczy ci rodzinę, szykuje traumę dla dzieci i ty jeszcze piszesz ze jest wielce wierząca. No to nie wiem w kogo. Ale dla mamusi masz słowa usprawiedliwienia i nawet uznania dla jej mądrości. Wspaniale:) Trzeba było wziąć ślub z mamusią.
Kobietę w ciąży powinno się otoczyć opieką, bo jej stan wpływa nieodwracalnie na dziecko. A ty ani razu o tym nie wspomniałeś. Czy się nie martwisz o zdrowie twojego dziecka, czy czytałeś może o tym? Czy tylko o toksycznych żonach czytasz?
Ty powinieneś swojej żony bronić jak niepodległości, bo wziąłeś za nią odpowiedzialność, bo jest matką twoich dzieci. Żona to dla męża powinna być najważniejsza osoba na świecie, a potem dzieci. NIE MAMUSIA I TATUŚ.
Ale jest jeden problem, o którym już ci żona 1000 razy mówiła. Ty jej nie kochasz lub nie okazujesz miłości. To jest ten problem. Więc po co jej życie zmarnowałeś. I dzieciom. Myślisz, że tak wolno? Kiedy robi się ciężko i trudno, to spieprzamy do mamusi?
Ty myślisz że idealne żony to w sklepie sprzedają. Nie ma idealnych żon i mężów. Życie małżeńskie jest trudne, tym trudniejsze im bardziej biorą się za nie ludzie niedojrzali i źle ukształtowani przez własne rodziny. Właśnie coś takiego fundujesz obecnie swoim dzieciom.
Jojczysz jak stara baba, że jesteś taki biedny i pokrzywdzony, ale nad losem swoich dzieci, które masz obowiązek kochać i wychowywać wspólnie z ich matką i być z nimi na co dzień, to się ani jeden raz nie zatrwożyłeś.
Otóż problem u ciebie polega na tym, że ty albo nie kochasz żony ( to ty wiesz najlepiej) albo nie umiesz jej tego okazać. A bez tego nie istniej małżeństwo. Tak ja wiem, że żona też nie jest święta, bo jest zaburzona jak i ty, tylko inne deficyty macie. Dlatego nie potraficie rozmawiać i nie rozumiecie swoich zachowań. Tylko, że ty widzisz tylko u niej że nie działa jak powinna, a siebie wybielasz (no i mamusię też ) Ile to już małżeństw rozpieprzyły mamusie, ale ty dalej wiesz lepiej. Nie było książki o mamisynkach, mamusiach i pępowinach? Może kup sobie i mamusi.
Rozwiązanie problemu polega na budowaniu i naprawianiu siebie a przez to małżeństwa i rodziny, a nie na spieprzaniu i porzucaniu dziecka i żony w ciąży.
Po drugie jak ci każdy mówi że matka ma się nie wpieprzać, to zrozum to wreszcie. Tu nikt Ameryki nie odkrywa, bo to jest prawda stara jak świat. Przeczytaj swej ukochanej mamusi z Pisma Św. fragment "opuści mąż ojca i matkę i złączy się z żoną i będą dwoje jednym ciałem...OPUŚCI JEST NAPISANE.
Twoim zadaniem jest dbać o żonę i dzieci a nie o mamusię. O to żeby żona czuła się kochana, rozumiana, szanowana.
Twoja rodzina (Ty, zona i dzieci) ma mieszkać osobno jeśli chce przetrwać.
Mąż ma murem stać za żoną i odwrotnie, a nie biegać do mamusi i omawiać sprawy małżeńskie.
Najpierw weźcie się za naprawę małżeństwa i rodziny, a nie na latanie do mamusiek.
Odpuścić zupełnie na razie mamuśki. Jeśli chcecie to zawieźć dziecko, zostawić, spędzić czas we dwoje, odebrać dziecko, powiedzieć rodzicom dziękuję i do widzenia. I tyle na razie. Jak się uporacie sami ze sobą to przyjdzie czas na układanie stosunków z teściami, które to powinny być rzadkie, zdystansowane i oficjalne. A dziecko im zawozić i zostawiać według ustalonego planu, raz do jednych raz do drugich, niech sobie tam sami radzą. Niedługo będzie drugie, więc na pewno będzie pomoc potrzebna, ale nie na zasadzie dyrygowania wami, tylko samodzielnej opieki dziadków nad dzieckiem. Dzieci powinny mieć kontakt z dziadkami o ile oni nie nagadują źle na rodziców. I tak im powiedzcie, żadnego gadania na mamę czy tatę do dziecka. Powinniście im to powiedzieć, że dla dobra waszego małżeństwa i dzieci na razie tak musi być. Żadnego doradzania się i opowiadania mamusiom. Obecnie dystans jest konieczny. I terapia rodzinna lub/i indywidualna dla ciebie i żony.
Zostawiam ci tu filmik
Naprawdę masz tu czarno na białym powiedziane jaką masz pełnić rolę męża i ojca, jak okazywać miłość. Bez tego nic nie naprawisz. Filmu słucha się naprawdę świetnie. Powinieneś zrobić sobie notatki i jeszcze puścić "uduchowionej" mamusi i tatusiowi. Jeżeli ten terapeuta nie radzi sobie z waszymi problemami, to trzeba szukać dalej.
Przyjmij do wiadomości, że ty masz braki i wiele do zrobienia. Twoja żona tak samo. Jak możesz wymagać od niej żeby się zmieniła, skoro sam nie potrafisz. Zmiana siebie na lepsze to ciężka praca, która się nie stanie na zawołanie. Ale trzeba zacząć. Ciągle piszesz dlaczego żona robi tak , mówi tak, czy się nie odzywa itp. A ona inaczej nie umie, nie rozumie, broni się, ratuje jak umie. Dlaczego posądzasz ją o najgorsze. Ona chce twojej miłości. Gdybyś i ty tego szczerze chciał, to byś zrozumiał, że jej jest też ciężko i zachowuje się nieadekwatnie bo tkwi w automatycznych mechanizmach których nie da się zmienić na zawołanie. Każde z was wymaga wykonania dużej pracy nad sobą. I na tym się skup. Jeśli kochasz żonę i dzieci to zrobisz to dla nich i dla siebie. Musisz się nauczyć jak jak kochać i szanować żonę, a ona ciebie. I jeszcze wielu innych rzeczy. Bierz się do roboty, bo dzieci i żona cię potrzebują.
sam wybrałeś sobie żonę i masz z nią dzieci. A teraz chcesz ich opuścić. Osoby za które wziąłeś odpowiedzialność. Uważasz, że to jest w porządku? Ty nie szukasz tu jak naprawić małżeństwo i stworzyć bezpieczny dom dla dzieci. Ty szukasz tu potwierdzenia, że masz prawo ich porzucić. Ale nie masz.
Powiedz mi jak możesz słuchać takiego hejtu na twoją żonę, krzywdzących słów, wydawania na nią wyroków, nawet takich że cię nie kocha, od osób które nigdy jej nawet nie widziały, a które na podstawie twoich tutaj subiektywnych odczuć to robią.
Ja można namawiać cię do opuszczenia rodziny nie mając pojęcia o prawdziwej sytuacji. I do opuszczenia kobiety w ciąży i z małym dzieckiem. To jest niepojęte. I Twoja własna matka niszczy matkę swoich wnuków, tak ich kocha. Niech ona się teraz postawi na miejscu twojej ciężarnej żony. Czy chciałby być tak potraktowana.
Mamusia niszczy ci rodzinę, szykuje traumę dla dzieci i ty jeszcze piszesz ze jest wielce wierząca. No to nie wiem w kogo. Ale dla mamusi masz słowa usprawiedliwienia i nawet uznania dla jej mądrości. Wspaniale:) Trzeba było wziąć ślub z mamusią.
Kobietę w ciąży powinno się otoczyć opieką, bo jej stan wpływa nieodwracalnie na dziecko. A ty ani razu o tym nie wspomniałeś. Czy się nie martwisz o zdrowie twojego dziecka, czy czytałeś może o tym? Czy tylko o toksycznych żonach czytasz?
Ty powinieneś swojej żony bronić jak niepodległości, bo wziąłeś za nią odpowiedzialność, bo jest matką twoich dzieci. Żona to dla męża powinna być najważniejsza osoba na świecie, a potem dzieci. NIE MAMUSIA I TATUŚ.
Ale jest jeden problem, o którym już ci żona 1000 razy mówiła. Ty jej nie kochasz lub nie okazujesz miłości. To jest ten problem. Więc po co jej życie zmarnowałeś. I dzieciom. Myślisz, że tak wolno? Kiedy robi się ciężko i trudno, to spieprzamy do mamusi?
Ty myślisz że idealne żony to w sklepie sprzedają. Nie ma idealnych żon i mężów. Życie małżeńskie jest trudne, tym trudniejsze im bardziej biorą się za nie ludzie niedojrzali i źle ukształtowani przez własne rodziny. Właśnie coś takiego fundujesz obecnie swoim dzieciom.
Jojczysz jak stara baba, że jesteś taki biedny i pokrzywdzony, ale nad losem swoich dzieci, które masz obowiązek kochać i wychowywać wspólnie z ich matką i być z nimi na co dzień, to się ani jeden raz nie zatrwożyłeś.
Otóż problem u ciebie polega na tym, że ty albo nie kochasz żony ( to ty wiesz najlepiej) albo nie umiesz jej tego okazać. A bez tego nie istniej małżeństwo. Tak ja wiem, że żona też nie jest święta, bo jest zaburzona jak i ty, tylko inne deficyty macie. Dlatego nie potraficie rozmawiać i nie rozumiecie swoich zachowań. Tylko, że ty widzisz tylko u niej że nie działa jak powinna, a siebie wybielasz (no i mamusię też ) Ile to już małżeństw rozpieprzyły mamusie, ale ty dalej wiesz lepiej. Nie było książki o mamisynkach, mamusiach i pępowinach? Może kup sobie i mamusi.
Rozwiązanie problemu polega na budowaniu i naprawianiu siebie a przez to małżeństwa i rodziny, a nie na spieprzaniu i porzucaniu dziecka i żony w ciąży.
Po drugie jak ci każdy mówi że matka ma się nie wpieprzać, to zrozum to wreszcie. Tu nikt Ameryki nie odkrywa, bo to jest prawda stara jak świat. Przeczytaj swej ukochanej mamusi z Pisma Św. fragment "opuści mąż ojca i matkę i złączy się z żoną i będą dwoje jednym ciałem...OPUŚCI JEST NAPISANE.
Twoim zadaniem jest dbać o żonę i dzieci a nie o mamusię. O to żeby żona czuła się kochana, rozumiana, szanowana.
Twoja rodzina (Ty, zona i dzieci) ma mieszkać osobno jeśli chce przetrwać.
Mąż ma murem stać za żoną i odwrotnie, a nie biegać do mamusi i omawiać sprawy małżeńskie.
Najpierw weźcie się za naprawę małżeństwa i rodziny, a nie na latanie do mamusiek.
Odpuścić zupełnie na razie mamuśki. Jeśli chcecie to zawieźć dziecko, zostawić, spędzić czas we dwoje, odebrać dziecko, powiedzieć rodzicom dziękuję i do widzenia. I tyle na razie. Jak się uporacie sami ze sobą to przyjdzie czas na układanie stosunków z teściami, które to powinny być rzadkie, zdystansowane i oficjalne. A dziecko im zawozić i zostawiać według ustalonego planu, raz do jednych raz do drugich, niech sobie tam sami radzą. Niedługo będzie drugie, więc na pewno będzie pomoc potrzebna, ale nie na zasadzie dyrygowania wami, tylko samodzielnej opieki dziadków nad dzieckiem. Dzieci powinny mieć kontakt z dziadkami o ile oni nie nagadują źle na rodziców. I tak im powiedzcie, żadnego gadania na mamę czy tatę do dziecka. Powinniście im to powiedzieć, że dla dobra waszego małżeństwa i dzieci na razie tak musi być. Żadnego doradzania się i opowiadania mamusiom. Obecnie dystans jest konieczny. I terapia rodzinna lub/i indywidualna dla ciebie i żony.
Zostawiam ci tu filmik
Naprawdę masz tu czarno na białym powiedziane jaką masz pełnić rolę męża i ojca, jak okazywać miłość. Bez tego nic nie naprawisz. Filmu słucha się naprawdę świetnie. Powinieneś zrobić sobie notatki i jeszcze puścić "uduchowionej" mamusi i tatusiowi. Jeżeli ten terapeuta nie radzi sobie z waszymi problemami, to trzeba szukać dalej.
Przyjmij do wiadomości, że ty masz braki i wiele do zrobienia. Twoja żona tak samo. Jak możesz wymagać od niej żeby się zmieniła, skoro sam nie potrafisz. Zmiana siebie na lepsze to ciężka praca, która się nie stanie na zawołanie. Ale trzeba zacząć. Ciągle piszesz dlaczego żona robi tak , mówi tak, czy się nie odzywa itp. A ona inaczej nie umie, nie rozumie, broni się, ratuje jak umie. Dlaczego posądzasz ją o najgorsze. Ona chce twojej miłości. Gdybyś i ty tego szczerze chciał, to byś zrozumiał, że jej jest też ciężko i zachowuje się nieadekwatnie bo tkwi w automatycznych mechanizmach których nie da się zmienić na zawołanie. Każde z was wymaga wykonania dużej pracy nad sobą. I na tym się skup. Jeśli kochasz żonę i dzieci to zrobisz to dla nich i dla siebie. Musisz się nauczyć jak jak kochać i szanować żonę, a ona ciebie. I jeszcze wielu innych rzeczy. Bierz się do roboty, bo dzieci i żona cię potrzebują.
Forumowa dewota znów się (w swoim stylu) tak naprodukowala, że trzeba iście anielskiej cierpliwości by dojść do końca tego tendencyjnego monologu. Szkoda tylko że dobrniecie do końca nie wynagradza tego wysiłku, bo na końcu taka sama pustka.
Tak rozbudowanej pochwaly toksyczki to jeszcze nie widziałem.
Forumowa dewota znów się (w swoim stylu) tak naprodukowala, że trzeba iście anielskiej cierpliwości bu dojść do końca tego tendencyjnego monologu. Szkoda tylko że dobrniecie do końca nie wynagradza tego wysiłku, bo na końcu taka sama pustka.
Tak rozbudowanej pochwaly toksyczki to jeszcze nie widziałem.
Ale ona ma duzo racji... akurat w malzenstwie oni oboje sa winni, a nie tylko jedna strona
Forumowa dewota znów się (w swoim stylu) tak naprodukowala, że trzeba iście anielskiej cierpliwości bu dojść do końca tego tendencyjnego monologu. Szkoda tylko że dobrniecie do końca nie wynagradza tego wysiłku, bo na końcu taka sama pustka.
Tak rozbudowanej pochwaly toksyczki to jeszcze nie widziałem.
Ale ona ma duzo racji... akurat w malzenstwie oni oboje sa winni, a nie tylko jedna strona
Juleczko, ty dalej nie kumasz, a ja dobrze rozpoznaję ten przypadek i powiem ci co będzie dalej. Wyprowadzka niewiele da; każda różnica zdań będzie przez nią kwitowana słowami "matka cię tak na pewno nabuntowała", nawet jeśli jego matka akurat do jego stanowiska skrawka paznokcia nie przyłoży. Psycholog ją bardzo trafnie wypunktował i nie miej złudzenia że nie chodzi o to kto ma rację, tylko o ustawienie wszystkiego pod siebie i pelne podporządkowanie sobie feno. Finał raczej też jest z grubsza do przewidzenia.
Forumowa dewota znów się (w swoim stylu) tak naprodukowala, że trzeba iście anielskiej cierpliwości bu dojść do końca tego tendencyjnego monologu. Szkoda tylko że dobrniecie do końca nie wynagradza tego wysiłku, bo na końcu taka sama pustka.
Tak rozbudowanej pochwaly toksyczki to jeszcze nie widziałem.
Ale ona ma duzo racji... akurat w malzenstwie oni oboje sa winni, a nie tylko jedna strona
Juleczko, ty dalej nie kumasz, a ja dobrze rozpoznaję ten przypadek i powiem ci co będzie dalej. Wyprowadzka niewiele da; każda różnica zdań będzie przez nią kwitowana słowami "matka cię tak na pewno nabuntowała", nawet jeśli jego matka akurat do jego stanowiska skrawka paznokcia nie przyłoży. Psycholog ją bardzo trafnie wypunktował i nie miej złudzenia że nie chodzi o to kto ma rację, tylko o ustawienie wszystkiego pod siebie i pelne podporządkowanie sobie feno. Finał raczej też jest z grubsza do przewidzenia.
To zle jak jedna osoba chce sobie rzadzic druga osoba. W malzenstwie nikt nie powinien nikim rzadzic.
Forumowa dewota znów się (w swoim stylu) tak naprodukowala, że trzeba iście anielskiej cierpliwości bu dojść do końca tego tendencyjnego monologu. Szkoda tylko że dobrniecie do końca nie wynagradza tego wysiłku, bo na końcu taka sama pustka.
Tak rozbudowanej pochwaly toksyczki to jeszcze nie widziałem.
Ale ona ma duzo racji... akurat w malzenstwie oni oboje sa winni, a nie tylko jedna strona
Juleczko, ty dalej nie kumasz, a ja dobrze rozpoznaję ten przypadek i powiem ci co będzie dalej. Wyprowadzka niewiele da; każda różnica zdań będzie przez nią kwitowana słowami "matka cię tak na pewno nabuntowała", nawet jeśli jego matka akurat do jego stanowiska skrawka paznokcia nie przyłoży. Psycholog ją bardzo trafnie wypunktował i nie miej złudzenia że nie chodzi o to kto ma rację, tylko o ustawienie wszystkiego pod siebie i pelne podporządkowanie sobie feno. Finał raczej też jest z grubsza do przewidzenia.
Ty to widzisz, ja to widzę i pewnie jeszcze niektórzy. Ale on powinien przynajmniej spróbować.
Nowe Otwarcie, dlaczego od razu piszesz z obrazą do KRozy. Mi jej tekst wydał się bardzo trafny.
A Ty od razu, po chamsku. Wyzyles się, ulżyło. Zastanawiam się skąd jad u ludzi, tylko za to że napisał co myśli
Bo nie jest to bynajmniej pierwszy mój kontakt z nią. Dewocja+ sążniste, wodolejne epopeje (co gorsza, polegające na kilkukrotnym powtórzeniu jednej myśli, zupełnie jakby uważała że powtarzajac to 5 razy w jednym eseju przekona nas do swojej wersji) to przecież jej znak firmowy.
Julia ma rację. A co do filmiku zamieszczonego przez karminową róże to tam jest promowana bezwzględna nauka dyscypliny i panowania nad emocjami. Nie tylko do dzieci ale wobec małżonków. Idąc tym tokiem rozumowania to feno wymaga od niej za mało a nie za dużo.
Julia ma rację. A co do filmiku zamieszczonego przez karminową róże to tam jest promowane bezwzględna nauka dyscypliny i panowania nad emocjami. Nie tylko do dzieci ale wobec małżonków. Idąc tym tokiem rozumowania to feno wymaga od niej za mało a nie za dużo.
No to niech zacznie od niej wymagac wiecej... a czemu wymaga za malo?
Znamy tylko opowieści jednej strony Wyobraźcie sobie jakby ona założyła post.
Nie żyje z maminsynkiem ale z bliskiego otoczenia wiem,że jest ciężko. Małżeństwo w tej chwili jest w separacji. Mama dobra rada, siostra dobra rada, ciocia dobra rada. Tak pomagały.
Znamy tylko opowieści jednej strony Wyobraźcie sobie jakby ona założyła post.
Nie żyje z maminsynkiem ale z bliskiego otoczenia wiem,że jest ciężko. Małżeństwo w tej chwili jest w separacji. Mama dobra rada, siostra dobra rada, ciocia dobra rada. Tak pomagały.
No ja bym zdurniala ze swoja tesciowa gdybym byla z ex ciagle przylazila nieproszona i miala pretensje czemu nie sprzatam i nie gotuje
Więc tak. Przeczytałem bardzo bardzo pobieżnie bo dużo tych postów. Powiem tak. Ona sama się naprodukowala u psychologa a wyglądało to też tak że np skrytykował ją, zauważył że krytyki nie przyjmuje do wiadomości, skrytykował mnie i zauważył że przyjąłem do wiadomości bez pretensji po czym nam powiedział jak przyjmujemy przykładowo krytykę.Taki przykład. A reszta to była jej frustracja jak dziecka i tylko sama się pogrążyła. Poza tym nie mówiła o kwestiach np sylwestra że w ciągu jednej minuty za brak telefonu zmieniła się do końca imprezy o 180 stopni. Starała się dobrze mówić o sobie a i tak wyszło co wyszło. Co mi nie jest na rękę bo żona ale może coś zauważy w końcu. Druga kwestia, mam w chu wad. Ale na pewne rzeczy sobie nie pozwolę. Mam jasny obraz sytuacji, wcześniej byłem jak za mgłą teraz widzę że jest manipulantką, podam przykład. Zwykły dzień, wracam z pracy i dostaje na lep godzinną serie pytań " czy rozmawiałem z swoją pojebana mamusią" lub idź do babciuni swojej bo cisza jest cały dzień może padła. A wszystko tylko dlatego że ma zły dzień np. i chce spowodować u mnie złe emocje liczy na to że wdam się w kłótnie obrażę czy coś tego typu i będę miał wyrzuty sumienia po czym przeproszę przez 3 dni będę chodził za nią za dwa słowa i taki kołowrotek który trwał. A naprawdę trzeba mieć lep mocny psychicznie by słuchać ciągle jakiś pierdół, przypierdolek itp. Przed mamusia były też inne pierdoły i schemat podobny już opisywałem.
Druga kwestia wracam dzisiaj. Nagle ona się odzywa, i to całkiem.. gada do mnie jakby był zwykły dzień rok temu. Byłem z nią dzisiaj u lekarza na USG, może też dlatego. Dziwnie jest rozgadana, oczywiście nie na temat bo nawet nie podejmuje tematu ale no co się stało że nie ma "karania ciszą"? Aż sam trochę mało mówię. Co więcej wiem że obgaduje mnie z chrzestną małego, bo no niestety ona też nie rozumie jej... "No i zaczyna się odzywać że ile będę ją tu trzymał to taka będzie, ona chce się wyprowadzić i zacząć budować relację." I tak dużo powiedziała jak na nią. To powiedziałem tylko że jak będzie gotowa na rozmowę to ma oddać dziecko by go nie było i siadamy i gadamy, i zaznaczyłem że nie tylko o wyprowadzce to dla mnie najmniejsza kwestia jest.
Dla mnie jest to na widelcu aż że jej chodzi tylko o moją izolację, to po prostu widać jak na dłoni. Wywaliła wszystkie możliwe osoby z mojej rodziny, opierdolila, narobiła fermentu i jest załamana że jednak jakoś kontakt mam, a jedną z kwestii jest to że mieszkamy tu oraz to że mam pomoc finansową i to co ją boli to że inni ludzie widzą z boku co się dzieje. Ewidentnie to wszystko mi pasuje pod odcinek MW - daddy issues odcinanie od znajomych Ogólnie tez kanał MW to przesłuchałem chyba 5 razy i patrząc na kumpli czy nawet rodziców to gościu e tym kanale nawija dość chyba blisko prawdy i jest to faktycznie Red pill.
Ja generalnie wiem nas czym mam sam pracować Asertywność do matki i do żony -Odcina od gadania z rodzicami o małżeństwie -Nie wdawać się w kłótnie panować nad emocjami -Kryć żonę przy matce czy ojci czy kimś tam nawet jak się z tym nie zgadzam to po prostu po spotkaniu rozmawiam z żoną i jej mówię(problem też że gdyby matka ją zjechała a ta by siedziała cicho to też inaczej tylko że ta po pierwszym zdaniu się odpaliła jak dziecko że matka jej związek niszczy aż to było śmieszne ) -skupiam się bardziej na pracy firmie i dzieciach niż psychologi i gmatwaniu w tym wszystkim
Więc tak. Przeczytałem bardzo bardzo pobieżnie bo dużo tych postów. Powiem tak. Ona sama się naprodukowala u psychologa a wyglądało to też tak że np skrytykował ją, zauważył że krytyki nie przyjmuje do wiadomości, skrytykował mnie i zauważył że przyjąłem do wiadomości bez pretensji po czym nam powiedział jak przyjmujemy przykładowo krytykę.Taki przykład. A reszta to była jej frustracja jak dziecka i tylko sama się pogrążyła. Poza tym nie mówiła o kwestiach np sylwestra że w ciągu jednej minuty za brak telefonu zmieniła się do końca imprezy o 180 stopni. Starała się dobrze mówić o sobie a i tak wyszło co wyszło. Co mi nie jest na rękę bo żona ale może coś zauważy w końcu. Druga kwestia, mam w chu wad. Ale na pewne rzeczy sobie nie pozwolę. Mam jasny obraz sytuacji, wcześniej byłem jak za mgłą teraz widzę że jest manipulantką, podam przykład. Zwykły dzień, wracam z pracy i dostaje na lep godzinną serie pytań " czy rozmawiałem z swoją pojebana mamusią" lub idź do babciuni swojej bo cisza jest cały dzień może padła. A wszystko tylko dlatego że ma zły dzień np. i chce spowodować u mnie złe emocje liczy na to że wdam się w kłótnie obrażę czy coś tego typu i będę miał wyrzuty sumienia po czym przeproszę przez 3 dni będę chodził za nią za dwa słowa i taki kołowrotek który trwał. A naprawdę trzeba mieć lep mocny psychicznie by słuchać ciągle jakiś pierdół, przypierdolek itp. Przed mamusia były też inne pierdoły i schemat podobny już opisywałem.
Druga kwestia wracam dzisiaj. Nagle ona się odzywa, i to całkiem.. gada do mnie jakby był zwykły dzień rok temu. Byłem z nią dzisiaj u lekarza na USG, może też dlatego. Dziwnie jest rozgadana, oczywiście nie na temat bo nawet nie podejmuje tematu ale no co się stało że nie ma "karania ciszą"? Aż sam trochę mało mówię. Co więcej wiem że obgaduje mnie z chrzestną małego, bo no niestety ona też nie rozumie jej... "No i zaczyna się odzywać że ile będę ją tu trzymał to taka będzie, ona chce się wyprowadzić i zacząć budować relację." I tak dużo powiedziała jak na nią. To powiedziałem tylko że jak będzie gotowa na rozmowę to ma oddać dziecko by go nie było i siadamy i gadamy, i zaznaczyłem że nie tylko o wyprowadzce to dla mnie najmniejsza kwestia jest.
Dla mnie jest to na widelcu aż że jej chodzi tylko o moją izolację, to po prostu widać jak na dłoni. Wywaliła wszystkie możliwe osoby z mojej rodziny, opierdolila, narobiła fermentu i jest załamana że jednak jakoś kontakt mam, a jedną z kwestii jest to że mieszkamy tu oraz to że mam pomoc finansową i to co ją boli to że inni ludzie widzą z boku co się dzieje. Ewidentnie to wszystko mi pasuje pod odcinek MW - daddy issues odcinanie od znajomych Ogólnie tez kanał MW to przesłuchałem chyba 5 razy i patrząc na kumpli czy nawet rodziców to gościu e tym kanale nawija dość chyba blisko prawdy i jest to faktycznie Red pill.
Ja generalnie wiem nas czym mam sam pracować Asertywność do matki i do żony -Odcina od gadania z rodzicami o małżeństwie -Nie wdawać się w kłótnie panować nad emocjami -Kryć żonę przy matce czy ojci czy kimś tam nawet jak się z tym nie zgadzam to po prostu po spotkaniu rozmawiam z żoną i jej mówię(problem też że gdyby matka ją zjechała a ta by siedziała cicho to też inaczej tylko że ta po pierwszym zdaniu się odpaliła jak dziecko że matka jej związek niszczy aż to było śmieszne ) -skupiam się bardziej na pracy firmie i dzieciach niż psychologi i gmatwaniu w tym wszystkim
To moze idzcie do osobnych psychologow, bo tak razem to sie pozabijacie