Szantaż - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 10 11 12 13 14 20 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 716 do 780 z 1,258 ]

716

Odp: Szantaż
feno1 napisał/a:

Poczytałem komentarze. Dzięki za krytykę itp. zdaje sobie sprawę że jest zła sytuacja.
Tylko że jak dla mnie to problem jest nadal w żonie. To z nią jest kontakt jak z dzieckiem... No niestety, ona nie gada, albo gada o pierdołach.
Nie wiem, tak jakby jej obecny stan odpowiadał.

Dzisiaj byłem w pracy sytuacja taka że piszę mi smsa że jedzie do swojej mamy i wróci o 21 godz. Napisałem że wtedy też wybieram się do swoich.

Miałem z rodzicami nie wchodzić w tematy.. ale jak mogę nie wchodzić ?
Sami widzą co się dzieje. Nie są czuby oni to przeżywają bardzo bardzo mocno. Ojciec to widzę nie ma motywacji czy do prowadzenia firmy czy czegokolwiek.
Jego zdanie to było krótkie: "po co ten jeden raz do mnie zadzwoniła i mnie spierdoliła? Wyraźnie pokazała że nie chce tego kontraktu".
No i taka prawda, bo ona się już nie odezwała do niego od tego momentu nawet.
Dzisiaj przegadałem z nimi o mojej sytuacji kilka godzin.. i co tu dużo gadać no porady mam dobre, życiowe. Wiem że nie chcą mnie też jechać mocno bo mam oparcie tylko w nich...
Ta rozmowa żony z matką to nie wiem, w sumie żona trochę też wystawiła ocenę matce że miałem zjebane dzieciństwo itp. ale kit.

Problem tkwi w tym że kurde jak to powiedzieć mam mądrych rodziców i oni to widzą z zewnątrz i nie mieści im się to w palę, tak samo czy babci. To moja żona nie ma szacunku totalnie. Ci ludzie tego nie rozumieją, dorabiali się żyli mieli podobne wartości w życiu, mieli awantury spruty spiny ale wychodzili z tego. Matka też jest mocno wierząca, i czuć od niej tak naprawdę takie dobro no wewnętrzne to czuć.
A u mnie jest horror po prostu w domu. Czuć to zło, ten brak empatii to złe nastawienie.
Wracam do domu, oczywiście nie popełniam błędu nie mówię o rozmowie z rodzicami. Co zastaje?

Same spruty.
"Dlaczego pojechałeś tam?
Stęskniłes się za mamusią?
O czym rozmawiałem i tutaj powiedziała mi że moja mamcia wysłała jej smsa że o nas. Hah. A dobrze wiem że tak nie było, oczywiście nie mówiłem nic że o nas.
Czy rozmawiam z rodzicami normalnie ?
Czy muszę konsultować kwestie otwarcia swojej firmy z rodzicami? Mówię że tak bo mają doświadczenie itp.
Czy z mamusia muszę rozmawiać?"

I tutaj nie ma z nią rozmowy. Żadnej konkretnej rozmowy.
Dowiedziałem się tylko dzisiaj że tam jakiś koleś co miesiąc świętuje z żoną datę ślubu w restauracji.... Bo siedziała na FB i sobie przeglądała.
Żadnej rozmowy oprócz powierzchownych rzeczy.
Popytalem jedynie o ciążę lekarzy itp co kiedy i jak. Tyle.

Boze to jest jakas tragedia

Zobacz podobne tematy :

717

Odp: Szantaż

Slowem, dom wariatow.

718

Odp: Szantaż
Halina3.1 napisał/a:

Slowem, dom wariatow.

Ha ha dokladnie wariatkowo na wesolo

719

Odp: Szantaż

Ale ona ciebie punktuje. Czemu dla jako takiej równowagi nie dopytałeś, co tam było u jej rodziców?

720

Odp: Szantaż

Widzisz, ona Cię nie szanuje i nie kocha, a ma takie wymagania od Ciebie.
Ona Cię punktuje, Ty nie...
Zadaje głupie pytania odnośnie rodziców, a Ty się tłumaczysz, zamiast skwitować, że nie musisz się tłumaczyć o czym z nimi rozmawiasz, tak jak i ona ze swoimi.

Nie potrafisz jej zgasić, a ona się czepia, żeby wymusić na Tobie zerwanie kontaktu.

Sam widzisz, że cały czas gra Ci na emocjach, żeby postawić na swoim.

Cale życie będzie Cię tłamsiła, dlatego twardo powinieneś mówić o rozwodzie, niech się wyprowadza, bo Ty tak dalej nie chcesz żyć, jak będzie widziała, że jesteś zdecydowany, jedynie wtedy może zmienić front.
Jeśli nie to trudno, szkoda dzieciaków, żeby miały się wychowywać w takiej toksycznej rodzinie.

721

Odp: Szantaż
Legat napisał/a:
Anewe napisał/a:

Ona WIELOKROTNIE mu mówiła, że oczekuje, że on powie matce 'okażcie szacunek mojej żonie'

Od kiedy to dobrą poradą jest oczekiwanie spełniania tego czego chce manipulant?

A gdzie ja coś takiego napisałam?
Napisałam, że punktowanie go nic jej nie daje, bo równie dobrze mogłaby mówić do niego po chińsku, efekt taki sam.
Skoro ona truje i truje o tym szacunku to normalny człowiek by rozwiązał tę kwestię raz a porządnie, albo mówiąc matce o tym szacunku jeśli uważa, że faktycznie żona ma rację, albo mówiąc żonie, że tego nie zrobi i argumentując dlaczego. A on jak ciele nie robi nic i liczy na to, że żona przestanie poruszać ten temat. Nie przestanie, to nie ten typ.

722

Odp: Szantaż
feno1 napisał/a:

Problem tkwi w tym że kurde jak to powiedzieć mam mądrych rodziców i oni to widzą z zewnątrz i nie mieści im się to w palę

Jak możesz mieć mądrych rodziców, skoro miałeś zjebane dzieciństwo i jesteś DDA?

723 Ostatnio edytowany przez Legat (2024-01-03 10:58:36)

Odp: Szantaż
Anewe napisał/a:

Skoro ona truje i truje o tym szacunku to normalny człowiek by rozwiązał tę kwestię raz a porządnie

Żyjesz w jakiejś dziwacznej bańce. Po pierwsze to facet ma rozwiązywać za kobietę jej problemy? Ty żyjesz mentalnie w XIX wieku. Po drugie powtarzam jeszcze raz. Nie wolno ulegać manipulantom. Ona w ostatniej rozmowie mówi, że gdzieś doczytała o świętowaniu miesięcznic zawarcia małżeństwa. Gdy ich małżeństwo jest pasmem udręk. Za chwilę wymyśli sobie coś innego. No i co facet ma biec i rozwiązywać te problemy, które ona sobie gdzieś tam doczytała, albo wymyśliła? Do czego to wg ciebie ma prowadzić?

Anewe napisał/a:

Napisałam, że punktowanie go nic jej nie daje, bo równie dobrze mogłaby mówić do niego po chińsku, efekt taki sam.

big_smile A kto tłumaczy się z wyjazdów do rodziny? Ona czy on?

724

Odp: Szantaż
Legat napisał/a:
Anewe napisał/a:

Skoro ona truje i truje o tym szacunku to normalny człowiek by rozwiązał tę kwestię raz a porządnie

Żyjesz w jakiejś dziwacznej bańce. Po pierwsze to facet ma rozwiązywać za kobietę jej problemy? Ty żyjesz mentalnie w XIX wieku. Po drugie powtarzam jeszcze raz. Nie wolno ulegać manipulantom. Ona w ostatniej rozmowie mówi, że gdzieś doczytała o świętowaniu miesięcznic zawarcia małżeństwa. Gdy ich małżeństwo jest pasmem udręk. Za chwilę wymyśli sobie coś innego. No i co facet ma biec i rozwiązywać te problemy, które ona sobie gdzieś tam doczytała, albo wymyśliła? Do czego to wg ciebie ma prowadzić?

Widać, że w życiu nie byłeś w związku, a kobiety widujesz tylko w pornosach big_smile
W normalnym związku ludzie ze sobą rozmawiają i rozwiązują problemy, a nie udają, że ich nie ma grając na przeczekanie. Jeżeli uważasz, że problemy partnera są 'głupie' to znaczy, że źle wybrałeś. Tyle. Filozofii w tym nie ma.

725 Ostatnio edytowany przez Legat (2024-01-03 11:12:11)

Odp: Szantaż

Skoro doszło w rozmowie z kobietą do tzw. zatrzaśnięcia klawiatury, żeby go paluchy zabolały - to znaczy, że coś dotarło. smile
Problemy manipulanta polegają na tym, że są nierozwiązywalne, a mają przynieść skutki inne niż te artykułowane wprost.

726

Odp: Szantaż
wieka napisał/a:

Widzisz, ona Cię nie szanuje i nie kocha, a ma takie wymagania od Ciebie.
Ona Cię punktuje, Ty nie...
Zadaje głupie pytania odnośnie rodziców, a Ty się tłumaczysz, zamiast skwitować, że nie musisz się tłumaczyć o czym z nimi rozmawiasz, tak jak i ona ze swoimi.

Nie potrafisz jej zgasić, a ona się czepia, żeby wymusić na Tobie zerwanie kontaktu.

Sam widzisz, że cały czas gra Ci na emocjach, żeby postawić na swoim.

Cale życie będzie Cię tłamsiła, dlatego twardo powinieneś mówić o rozwodzie, niech się wyprowadza, bo Ty tak dalej nie chcesz żyć, jak będzie widziała, że jesteś zdecydowany, jedynie wtedy może zmienić front.
Jeśli nie to trudno, szkoda dzieciaków, żeby miały się wychowywać w takiej toksycznej rodzinie.

Twardo mówiłem o rozwodzie, właściwie godziłem się z tym że ona go chciała "niby".
Może faktycznie potrzebny jest ten zimny prysznic i jej i mi... Ja też do końca w 100% nie wiem czy z jej strony "rozwód" to jest rozwód czy jest to po prostu element szantażu, wcześniej był to właśnie taki element. Co za tym idzie straciłem zaufanie w tej kwestii.
Tak tłumaczę się, wiem że to jest złe. Na drugi raz mówię wprost: "nie muszę się tłumaczyć" oczywiście będzie się wiązało to z fochem, brakiem rozmów itp. smile
Generalnie mam do czynienia z dzieckiem i tyle. A sam jestem dzieckiem bo nie zauważyłem tego wszystkiego wcześniej, popełniłem liczne błędy. Nie odwrócę tego. Liczy się teraźniejszość i przyszłość.
Dzisiaj z nią pogadam ? Nie wiem nawet czy zaczynać rozmowy... ona jakoś nie zaczyna, prócz właśnie tłamszenia mnie o mamusię.

Chyba muszę skupić się po prostu na sobie i tyle. Olać to że "ona czuje że jej nie kocham, czy nie mam szacunku czy nie ma do mnie zaufania". Przestać przejmować się nią po prostu, co za tym idzie ona przestanie się odzywać i będzie "poraniona" no i chyba będzie trzeba czekać dni tygodnie czy miesiące aż się wyprowadzi lub zmieni tor działania.

727

Odp: Szantaż
feno1 napisał/a:
wieka napisał/a:

Widzisz, ona Cię nie szanuje i nie kocha, a ma takie wymagania od Ciebie.
Ona Cię punktuje, Ty nie...
Zadaje głupie pytania odnośnie rodziców, a Ty się tłumaczysz, zamiast skwitować, że nie musisz się tłumaczyć o czym z nimi rozmawiasz, tak jak i ona ze swoimi.

Nie potrafisz jej zgasić, a ona się czepia, żeby wymusić na Tobie zerwanie kontaktu.

Sam widzisz, że cały czas gra Ci na emocjach, żeby postawić na swoim.

Cale życie będzie Cię tłamsiła, dlatego twardo powinieneś mówić o rozwodzie, niech się wyprowadza, bo Ty tak dalej nie chcesz żyć, jak będzie widziała, że jesteś zdecydowany, jedynie wtedy może zmienić front.
Jeśli nie to trudno, szkoda dzieciaków, żeby miały się wychowywać w takiej toksycznej rodzinie.

Twardo mówiłem o rozwodzie, właściwie godziłem się z tym że ona go chciała "niby".
Może faktycznie potrzebny jest ten zimny prysznic i jej i mi... Ja też do końca w 100% nie wiem czy z jej strony "rozwód" to jest rozwód czy jest to po prostu element szantażu, wcześniej był to właśnie taki element. Co za tym idzie straciłem zaufanie w tej kwestii.
Tak tłumaczę się, wiem że to jest złe. Na drugi raz mówię wprost: "nie muszę się tłumaczyć" oczywiście będzie się wiązało to z fochem, brakiem rozmów itp. smile
Generalnie mam do czynienia z dzieckiem i tyle. A sam jestem dzieckiem bo nie zauważyłem tego wszystkiego wcześniej, popełniłem liczne błędy. Nie odwrócę tego. Liczy się teraźniejszość i przyszłość.
Dzisiaj z nią pogadam ? Nie wiem nawet czy zaczynać rozmowy... ona jakoś nie zaczyna, prócz właśnie tłamszenia mnie o mamusię.

Chyba muszę skupić się po prostu na sobie i tyle. Olać to że "ona czuje że jej nie kocham, czy nie mam szacunku czy nie ma do mnie zaufania". Przestać przejmować się nią po prostu, co za tym idzie ona przestanie się odzywać i będzie "poraniona" no i chyba będzie trzeba czekać dni tygodnie czy miesiące aż się wyprowadzi lub zmieni tor działania.

NIE to twoja zona ma do czynienia z dzieckiem,ktory po pierwsze lata do mamusi minimum 2x w tygodniu, ciagle konsultuje sie z mamusia,bo sam nic nie wymysli. Po drugie da sie podejsc i przekupic jak dziecko,a po trzecie to jestes plotkara, bo jezdzi do rodzicow na plotki obgadywac zone za plecami. Moglbys byc stara ciotka klotka co plotkuje, a nie mezem

728

Odp: Szantaż
Legat napisał/a:

Skoro doszło w rozmowie z kobietą do tzw. zatrzaśnięcia klawiatury, żeby go paluchy zabolały - to znaczy, że coś dotarło. smile
Problemy manipulanta polegają na tym, że są nierozwiązywalne, a mają przynieść skutki inne niż te artykułowane wprost.

Dokładnie.

729

Odp: Szantaż
feno1 napisał/a:
wieka napisał/a:

Widzisz, ona Cię nie szanuje i nie kocha, a ma takie wymagania od Ciebie.
Ona Cię punktuje, Ty nie...
Zadaje głupie pytania odnośnie rodziców, a Ty się tłumaczysz, zamiast skwitować, że nie musisz się tłumaczyć o czym z nimi rozmawiasz, tak jak i ona ze swoimi.

Nie potrafisz jej zgasić, a ona się czepia, żeby wymusić na Tobie zerwanie kontaktu.

Sam widzisz, że cały czas gra Ci na emocjach, żeby postawić na swoim.

Cale życie będzie Cię tłamsiła, dlatego twardo powinieneś mówić o rozwodzie, niech się wyprowadza, bo Ty tak dalej nie chcesz żyć, jak będzie widziała, że jesteś zdecydowany, jedynie wtedy może zmienić front.
Jeśli nie to trudno, szkoda dzieciaków, żeby miały się wychowywać w takiej toksycznej rodzinie.

Twardo mówiłem o rozwodzie, właściwie godziłem się z tym że ona go chciała "niby".
Może faktycznie potrzebny jest ten zimny prysznic i jej i mi... Ja też do końca w 100% nie wiem czy z jej strony "rozwód" to jest rozwód czy jest to po prostu element szantażu, wcześniej był to właśnie taki element. Co za tym idzie straciłem zaufanie w tej kwestii.
Tak tłumaczę się, wiem że to jest złe. Na drugi raz mówię wprost: "nie muszę się tłumaczyć" oczywiście będzie się wiązało to z fochem, brakiem rozmów itp. smile
Generalnie mam do czynienia z dzieckiem i tyle. A sam jestem dzieckiem bo nie zauważyłem tego wszystkiego wcześniej, popełniłem liczne błędy. Nie odwrócę tego. Liczy się teraźniejszość i przyszłość.
Dzisiaj z nią pogadam ? Nie wiem nawet czy zaczynać rozmowy... ona jakoś nie zaczyna, prócz właśnie tłamszenia mnie o mamusię.

Chyba muszę skupić się po prostu na sobie i tyle. Olać to że "ona czuje że jej nie kocham, czy nie mam szacunku czy nie ma do mnie zaufania". Przestać przejmować się nią po prostu, co za tym idzie ona przestanie się odzywać i będzie "poraniona" no i chyba będzie trzeba czekać dni tygodnie czy miesiące aż się wyprowadzi lub zmieni tor działania.

Trudno, ona rozdaje karty, to niech ponosi konsekwencje swoich manipulacji.

730

Odp: Szantaż
feno1 napisał/a:

Twardo mówiłem o rozwodzie, właściwie godziłem się z tym że ona go chciała "niby".
Może faktycznie potrzebny jest ten zimny prysznic i jej i mi... Ja też do końca w 100% nie wiem czy z jej strony "rozwód" to jest rozwód czy jest to po prostu element szantażu, wcześniej był to właśnie taki element. Co za tym idzie straciłem zaufanie w tej kwestii.
Tak tłumaczę się, wiem że to jest złe. Na drugi raz mówię wprost: "nie muszę się tłumaczyć" oczywiście będzie się wiązało to z fochem, brakiem rozmów itp. smile
Generalnie mam do czynienia z dzieckiem i tyle. A sam jestem dzieckiem bo nie zauważyłem tego wszystkiego wcześniej, popełniłem liczne błędy. Nie odwrócę tego. Liczy się teraźniejszość i przyszłość.
Dzisiaj z nią pogadam ? Nie wiem nawet czy zaczynać rozmowy... ona jakoś nie zaczyna, prócz właśnie tłamszenia mnie o mamusię.

Chyba muszę skupić się po prostu na sobie i tyle. Olać to że "ona czuje że jej nie kocham, czy nie mam szacunku czy nie ma do mnie zaufania". Przestać przejmować się nią po prostu, co za tym idzie ona przestanie się odzywać i będzie "poraniona" no i chyba będzie trzeba czekać dni tygodnie czy miesiące aż się wyprowadzi lub zmieni tor działania.

pantofel nigdy nie będzie przywódcą stada

Chcesz porozmawiać, to robisz jak pisałem.
Odstawiasz dzieciaka.
Siadacie przy stole z herbatą, czy kawą i robicie ustalenia.
Spisujecie to i trzymacie się ich.

Nie chce rozmawiać, to składasz papiery i do widzenia.
Szkoda życia i dzieci.

731 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2024-01-04 08:49:03)

Odp: Szantaż
Anewe napisał/a:
Legat napisał/a:
Anewe napisał/a:

Skoro ona truje i truje o tym szacunku to normalny człowiek by rozwiązał tę kwestię raz a porządnie

Żyjesz w jakiejś dziwacznej bańce. Po pierwsze to facet ma rozwiązywać za kobietę jej problemy? Ty żyjesz mentalnie w XIX wieku. Po drugie powtarzam jeszcze raz. Nie wolno ulegać manipulantom. Ona w ostatniej rozmowie mówi, że gdzieś doczytała o świętowaniu miesięcznic zawarcia małżeństwa. Gdy ich małżeństwo jest pasmem udręk. Za chwilę wymyśli sobie coś innego. No i co facet ma biec i rozwiązywać te problemy, które ona sobie gdzieś tam doczytała, albo wymyśliła? Do czego to wg ciebie ma prowadzić?

Widać, że w życiu nie byłeś w związku, a kobiety widujesz tylko w pornosach big_smile
W normalnym związku ludzie ze sobą rozmawiają i rozwiązują problemy, a nie udają, że ich nie ma grając na przeczekanie. Jeżeli uważasz, że problemy partnera są 'głupie' to znaczy, że źle wybrałeś. Tyle. Filozofii w tym nie ma.

Nie Anewe, to chyba Ty nie byłaś w prawdziwym związku, w którym ludzie wiedzą co to kompromis. Sytuacja jest prosta: są dwie baby i każda stara się na chama ustawić całe otoczenie pod siebie (no niestety są takie typy, a ponieważ najczęściej żrą się "jednoimienne bieguny", to bardzo prawdopodobne że baby charakterologicznie są takie same). Co więcej, obie z równym cynizmem i brakiem empatii starają się (wywierając ciągłą presję) zmusić (będącego między nimi niczym między młotem i kowadłem faceta czyli feno) do "załatwienia sprawy" po ich myśli. Czy terapia im się przyda? Pewnie tak, ale jeszcze w takich przypadkach chyba nikt nie wpadł na najprostszy, a jednoczenie najbardziej oczywisty sposób rozwiązania tej kwestii: do mediatora powinny trafić dwie osoby, ale nie feno i jego zona, tylko jego żona i jego matka. I gwarantuję że gdyby uniemożliwiono im obu korzystanie z chwytów poniżej pasa (jak wywieranie nacisków na feno opartych na powiązaniach rodzinnych z naciskającą czy używanie dziecka jako karty przetargowej), to zaskakująco szybko obie baby zdołałyby wypracować to porozumienie.

Feno, współczuję. Masz w domu dwie tchórzliwe intrygantki, które zamiast między sobą rozwiązać spornd kwestie, to chowają się za Twoimi plecami i Twoimi rękami starają się wygrać tę wojenkę. Na ogół takie historie nie kończą się dobrze, bo często w takich przypadkach  facet w końcu przejrzał na oczy i odizolował się od obu toksyczek.

732

Odp: Szantaż
Nowe_otwarcie napisał/a:

Sytuacja jest prosta: są dwie baby i każda stara się na chama ustawić całe otoczenie pod siebie (no niestety są takie typy, a ponieważ najczęściej żrą się "jednoimienne bieguny", to bardzo prawdopodobne że baby charakterologicznie są takie same). Co więcej, obie z równym cynizmem i brakiem empatii starają się (wywierając ciągłą presję) zmusić (będącego między nimi niczym między młotem i kowadłem faceta czyli feno) do "załatwienia sprawy" po ich myśli. Czy terapia im się przyda? Pewnie tak, ale jeszcze w takich przypadkach chyba nikt nie wpadł na najprostszy, a jednoczenie najbardziej oczywisty sposób rozwiązania tej kwestii: do mediatora powinny trafić dwie osoby, ale nie feno i jego zona, tylko jego żona i jego matka. I gwarantuję że gdyby uniemożliwiono im obu korzystanie z chwytów poniżej pasa (jak wywieranie nacisków na feno opartych na powiązaniach rodzinnych z naciskającą czy używanie dziecka jako karty przetargowej), to zaskakująco szybko obie baby zdołałyby wypracować to porozumienie.

Nie zgodzę się. Moi teściowie in spe są cudowni, ale gdyby przyszło im nagle do głowy mieć jakieś oczekiwania względem naszego/mojego życia, to nie uważam, że byłabym zobowiązana do szukania porozumienia. Bo przecież odwrotnie powinno być tak samo - gdybym zaczęła mieć jakieś oczekiwania względem ich życia, to oni absolutnie nie muszą szukać kompromisu, jak najbardziej mogą posłać mnie na drzewo.
Wg mnie wysłanie "obu bab" na mediacje zaogniłoby tylko sytuację. Matce pokazałoby, że ma "ważny głos" w sprawach autora i jego żony, żonie - że nie decydują sami z mężem, że jego matka też musi być zadowolona z ich ustaleń/zasad/czegokolwiek, że potrzebują jej akceptacji po prostu, a autor żyłby dalej w przekonaniu, że wszystko jest poza nim, można się schować i przeczekać.

733

Odp: Szantaż

Przeczytałem posty.
Na ten moment, sprawa wygląda tak.
Od rozmowy tamtej nocy czyli generalnie od historii o tym " jak przemyślała całe swoje życie i jej to życie zniszczyłem od początku i sam wykreowałem z nią złą osobę, sam spowodowałem że ma niską samoocenę" nie rozmawialiśmy.
Wczoraj coś próbowałem porozmawiać to w zasadzie nie szło:
"ja ci powiedziałam dwa dni temu w nocy co myślę, nie odzywałeś się dwa dni, nie rozmawiałeś więc nie mamy o czym rozmawiać"
jak odpowiedziałem że ten pierwszy dzień to była u rodziców do 22 godziny a wczoraj sama tak samo nic to mi wypomina że miałem czas wczoraj po 22.
W łóżku oczywiście odwrócona plecami co i tak jest sukces że nie śpimy oddzielnie.
Dzisiaj miał być terapeuta, wczoraj mi powiedziała że ona tylko chce się pożegnać z nim należycie.
Dzisiaj mi pisze już smsa że ona nie ma z kim małego zostawić, wiec mam napisać do terapeuty o nr konta bankowego i się pożegnać za nią.
Gdzie małego jest gdzie zostawić wiadomo, mam rodziców 5 km. To że koleżanka nie może to nic przecież. Jakby się chciało to by się mogło.

I tak to wszystko wygląda. Z nią nie ma tematu nie ma rozmowy. Generalnie to że wcześniej dawałem się wciągać w kłótnie tylko spotęgowało "mój problem z mamusią" i teraz już jest tylko ten problem wszystko inne jest super. Problem jest tylko we mnie i mamusi.
Ona widzi tylko jedno rozwiązanie w tunelu, wyprowadzka i odcina od mojej rodzinki. Taki ma cel tak uważam swój wewnętrzny.
Tutaj nie chodzi o rozmowy, kompromisy itp. zresztą sam fakt, na sylwestrze jeszcze mnie przytuliła i jeszcze tak bardzo kochała przed 24 godziną oczywiście, a po tym incydencie śmiesznym w sumie z telefonem nie odzywa się.
Jej chodzi tylko chyba o odcięcie mnie od tamtej rodziny nic więcej.
Ona tylko zarzuca, to są jej rozmowy, ja oddawałem tym samym i nic z tego nie ma tak czy siak.  Ona nie ma jakby takiej mądrości kobiecej.

No i też wiem jedną rzecz, którą zaobserwowałem. Ja czytam interesuje się, terapie były praktycznie wymuszone z mojej strony, jakieś forum pierdoły, zainteresowałem się psychologią itp. sam ze sobą też mam problem by sobie prowadzić bo mi szkoda dzieci po prostu.
A ona ? Oprócz tego że na onecie przeczytała artykuł o synku mamusi oraz drugi o braku szacunku do żony, oraz dwóch zdaniach o psychologa że jestem blisko mamy bo mieszkamy w jej rodzinnym domu to się tego uczepiła i jest koniec, niczym innym się nie interesuje, nic inne nie ma znaczenia tylko to.. Wszystko się kręci wokół tego.

734

Odp: Szantaż
feno1 napisał/a:

Przeczytałem posty.
Na ten moment, sprawa wygląda tak.
Od rozmowy tamtej nocy czyli generalnie od historii o tym " jak przemyślała całe swoje życie i jej to życie zniszczyłem od początku i sam wykreowałem z nią złą osobę, sam spowodowałem że ma niską samoocenę" nie rozmawialiśmy.
Wczoraj coś próbowałem porozmawiać to w zasadzie nie szło:
"ja ci powiedziałam dwa dni temu w nocy co myślę, nie odzywałeś się dwa dni, nie rozmawiałeś więc nie mamy o czym rozmawiać"
jak odpowiedziałem że ten pierwszy dzień to była u rodziców do 22 godziny a wczoraj sama tak samo nic to mi wypomina że miałem czas wczoraj po 22.
W łóżku oczywiście odwrócona plecami co i tak jest sukces że nie śpimy oddzielnie.
Dzisiaj miał być terapeuta, wczoraj mi powiedziała że ona tylko chce się pożegnać z nim należycie.
Dzisiaj mi pisze już smsa że ona nie ma z kim małego zostawić, wiec mam napisać do terapeuty o nr konta bankowego i się pożegnać za nią.
Gdzie małego jest gdzie zostawić wiadomo, mam rodziców 5 km. To że koleżanka nie może to nic przecież. Jakby się chciało to by się mogło.

I tak to wszystko wygląda. Z nią nie ma tematu nie ma rozmowy. Generalnie to że wcześniej dawałem się wciągać w kłótnie tylko spotęgowało "mój problem z mamusią" i teraz już jest tylko ten problem wszystko inne jest super. Problem jest tylko we mnie i mamusi.
Ona widzi tylko jedno rozwiązanie w tunelu, wyprowadzka i odcina od mojej rodzinki. Taki ma cel tak uważam swój wewnętrzny.
Tutaj nie chodzi o rozmowy, kompromisy itp. zresztą sam fakt, na sylwestrze jeszcze mnie przytuliła i jeszcze tak bardzo kochała przed 24 godziną oczywiście, a po tym incydencie śmiesznym w sumie z telefonem nie odzywa się.
Jej chodzi tylko chyba o odcięcie mnie od tamtej rodziny nic więcej.
Ona tylko zarzuca, to są jej rozmowy, ja oddawałem tym samym i nic z tego nie ma tak czy siak.  Ona nie ma jakby takiej mądrości kobiecej.

No i też wiem jedną rzecz, którą zaobserwowałem. Ja czytam interesuje się, terapie były praktycznie wymuszone z mojej strony, jakieś forum pierdoły, zainteresowałem się psychologią itp. sam ze sobą też mam problem by sobie prowadzić bo mi szkoda dzieci po prostu.
A ona ? Oprócz tego że na onecie przeczytała artykuł o synku mamusi oraz drugi o braku szacunku do żony, oraz dwóch zdaniach o psychologa że jestem blisko mamy bo mieszkamy w jej rodzinnym domu to się tego uczepiła i jest koniec, niczym innym się nie interesuje, nic inne nie ma znaczenia tylko to.. Wszystko się kręci wokół tego.

Jak.pisalem: klasyka. Ona nie chce kompromisu, tak samo nie dziw się że nie chce iść razem do terapeuty, bo to niesie ryzyko że terapeuta powie że owszem: "mamusia to i to robi źle, to i to powinna zmienić, ale ty też robisz z kolei to i to źle i to i to powinnaś zmienić". Ona chce porozumienia na swoich warunkach, a nie na bazie kompromisu i liczy że Cię złamie. Podejrzewam że jest nawet gotowa rozegrać to z użyciem dziecka. Nie wiem co Ci doradzić, bo jak napisałem wczesniej: masz dwie toksyczne kobiety, które same z siebie nie zmądrzeją i nie nauczą się sztuki kompromisu, a jedyny sposób by to zrobiły to taki, w którym są zmuszone sytuacją do pewnych ustępstw. Dopóki ktoś jednej i drugiej nie zmusi do zawarcia porozumienia, to go nie zawrą. Ale to pokłosie tego, że żadnej z nich rodzice tego nie nauczyli. Czego Jaś się nie nauczy...

735

Odp: Szantaż
SaraS napisał/a:

]

Nie zgodzę się. Moi teściowie in spe są cudowni, ale gdyby przyszło im nagle do głowy mieć jakieś oczekiwania względem naszego/mojego życia, to nie uważam, że byłabym zobowiązana do szukania porozumienia. Bo przecież odwrotnie powinno być tak samo - gdybym zaczęła mieć jakieś oczekiwania względem ich życia, to oni absolutnie nie muszą szukać kompromisu, jak najbardziej mogą posłać mnie na drzewo.
Wg mnie wysłanie "obu bab" na mediacje zaogniłoby tylko sytuację. Matce pokazałoby, że ma "ważny głos" w sprawach autora i jego żony, żonie - że nie decydują sami z mężem, że jego matka też musi być zadowolona z ich ustaleń/zasad/czegokolwiek, że potrzebują jej akceptacji po prostu, a autor żyłby dalej w przekonaniu, że wszystko jest poza nim, można się schować i przeczekać.

Nie dziwi mnie Twoje stanowisko, zwłaszcza że nie jesteś tu znana jako osoba skłonna do kompromisu czy ustępowania w jakiejkolwiek kwestii  wink

736

Odp: Szantaż

Nowe_otwarcie
Tutaj problem w relacjach teściowa - żona wykreował sie tam, gdzie zawsze sie te problemy kreują: na samym początku relacji, z winy autora tematu.
Gdy jest konflikt pomiędzy teściową i synową, to w 99% odpowiada za niego facet, syn i mąż obydwu stron.
Mąż ma zawsze stać po stronie zony, zwłaszcza w sytuacjach ze swoją matka, kobiety sa na to cięte niesamowicie.
Czuja sie zagrożone, niespokojne i niepewne jutra, potęguje to stres który oddziałuje na inne sfery życia.
A gdy teściowa "doradza", to już wiadomo że zmierza to ku konfliktowi.
Facet ma zawsze stac po stronie zony, nawet jak zona pierdoli ostatnie głupoty, to przynajmniej jej nie przerywać i nie poprawiać w towarzystwie, na swój komentarz przyjdzie czas gdy będą tylko we dwójkę.
Kobiety po prostu takie sa,emocje zawsze biorą górę, szczęśliwy mąż to te który to rozumie, i nie stara sie tego naprawiać w kobiecie.

737 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2024-01-04 11:56:59)

Odp: Szantaż
Szeptuch napisał/a:

Facet ma zawsze stac po stronie zony, nawet jak zona pierdoli ostatnie głupoty, to przynajmniej jej nie przerywać i nie poprawiać w towarzystwie, na swój komentarz przyjdzie czas gdy będą tylko we dwójkę.

I tak samo to powinno działać w drugą stronę. To się nazywa lojalnością. I żeby było śmieszniej - jest usankcjonowana prawnie. Małżonek może odmówić składania zeznań bez żadnych konsekwencji prawnych jeśli mogą one być obciążające dla żony (i odwrotnie). W każdym innym wypadku można beknąć za współudział.


Jest to moim zdaniem jedna ze świętych i nienaruszalnych zasad w związku.

738 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2024-01-04 11:49:03)

Odp: Szantaż
Szeptuch napisał/a:

Nowe_otwarcie
Tutaj problem w relacjach teściowa - żona wykreował sie tam, gdzie zawsze sie te problemy kreują: na samym początku relacji, z winy autora tematu.
Gdy jest konflikt pomiędzy teściową i synową, to w 99% odpowiada za niego facet, syn i mąż obydwu stron.
Mąż ma zawsze stać po stronie zony, zwłaszcza w sytuacjach ze swoją matka, kobiety sa na to cięte niesamowicie.
Czuja sie zagrożone, niespokojne i niepewne jutra, potęguje to stres który oddziałuje na inne sfery życia.
A gdy teściowa "doradza", to już wiadomo że zmierza to ku konfliktowi.
Facet ma zawsze stac po stronie zony, nawet jak zona pierdoli ostatnie głupoty, to przynajmniej jej nie przerywać i nie poprawiać w towarzystwie, na swój komentarz przyjdzie czas gdy będą tylko we dwójkę.
Kobiety po prostu takie sa,emocje zawsze biorą górę, szczęśliwy mąż to te który to rozumie, i nie stara sie tego naprawiać w kobiecie.

Szeptuch, niestety tu kto inny pierdoli głupoty...  rację należy przyznać temu, kto ją ma: jeśli żona, to żonie, jeśli jednak czasem ma ją matka, to matce. Popieranie kogoś w pierdoleniu niesie ze sobą tylko jeden, szkodliwy skutek: pierdoląca osoba utwierdza się w przekonaniu że ma rację i pierdoli jeszcze bardziej. I tak jak z tamy po powodzi (gdy sytuacja się uspokoi) trzeba spuścicie nadmiar wody, tak I pierdolącego (nawet jeśli to żona) trzeba czasem sprowadzić na ziemię.
Lojalność lojalnością, ale wobec toksyczki to nie jest dobra strategia.

739 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-01-04 12:00:45)

Odp: Szantaż

Feno, sam widzisz, że ta wasza terapia nie ma sensu, więc ją przerwij, bo tylko szkoda kasy.

Mieszkacie praktycznie osobno, ona nie musi mieć kontaktu ani z babcią, ani z teściową, wystarczy jak miałbyś Ty z dzieckiem. I ten komfort mógłbyś jej zapewnić.

A jak chce się wyprowadzić, to powiedz niech rodzice kupią jej mieszkanie, to się wyprowadzicie, nie masz zamiaru płacić za wynajem, bo ona ma takie widzimisię, nie pracuje, Ty praktycznie utrzymujesz rodzinę, to masz więcej do powiedzenia w tej kwestii.

Jakbyście nawet wynajęli, to ona może Cię wyrzucić z mieszkania, a i tak będziesz musiał za nie płacić.

Można by tak zrobić jakbyś miał normalny związek i byście kupili mieszkanie, a tak jaki sens jest wynajem, bez planu co dalej.

Dlatego pozwól jej się wyprowadzić, nawet zachęcaj, skoro mąż jej nie odpowiada, to droga wolna. Albo zmieni zdanie, albo nie. Pomieszka sama, zobaczy jak jej dobrze, tylko niech umowę spisze sama tylko na siebie, Ty się do tego nie mieszaj.

Ale póki co naciąga strunę, żeby Cię złamać.
Powinieneś się uodparniać na jej gierki.

740

Odp: Szantaż
Nowe_otwarcie napisał/a:

Szeptuch, niestety tu kto inny pierdoli głupoty...  rację należy przyznać temu, kto ją ma: jeśli żona, to żonie, jeśli jednak czasem ma ją matka, to matce. Popieranie kogoś w pierdoleniu niesie ze sobą tylko jeden, szkodliwy skutek: pierdoląca osoba utwierdza się w przekonaniu że ma rację i pierdoli jeszcze bardziej. I tak jak z tamy po powodzi (gdy sytuacja się uspokoi) trzeba spuścicie nadmiar wody, tak I pierdolącego (nawet jeśli to żona) trzeba czasem sprowadzić na ziemię.
Lojalność lojalnością, ale wobec toksyczki to nie jest dobra strategia.


Czytaj ze zrozumieniem. Jak żona/mąż pierdoli kocopoły to się należy rozmówić, ale za zamkniętymi drzwiami. Publicznie natomiast powinno się trzymać wspólny front. Bo tu nie chodzi o potakiwanie, ale o solidarność, lojalność i wsparcie. Krytyka zaś, negowanie i podważanie czyjegoś zdania może całkowicie zburzyć czyjś wizerunek i autorytet. I o ile jakiś pierdołowaty pracownik niskiego/średniego szczebla jak ty, co odmawia awansu ze strachu przed odpowiedzialnością (i w dodatku stroniący od ludzi domator) to może sobie na takie coś pozwolić, o tyle na wyższych/specjalistycznych/kluczowych stanowiskach jest to niedopuszczalne.

741

Odp: Szantaż
Jack Sparrow napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Szeptuch, niestety tu kto inny pierdoli głupoty...  rację należy przyznać temu, kto ją ma: jeśli żona, to żonie, jeśli jednak czasem ma ją matka, to matce. Popieranie kogoś w pierdoleniu niesie ze sobą tylko jeden, szkodliwy skutek: pierdoląca osoba utwierdza się w przekonaniu że ma rację i pierdoli jeszcze bardziej. I tak jak z tamy po powodzi (gdy sytuacja się uspokoi) trzeba spuścicie nadmiar wody, tak I pierdolącego (nawet jeśli to żona) trzeba czasem sprowadzić na ziemię.
Lojalność lojalnością, ale wobec toksyczki to nie jest dobra strategia.


Czytaj ze zrozumieniem. Jak żona/mąż pierdoli kocopoły to się należy rozmówić, ale za zamkniętymi drzwiami. Publicznie natomiast powinno się trzymać wspólny front. Bo tu nie chodzi o potakiwanie, ale o solidarność, lojalność i wsparcie. Krytyka zaś, negowanie i podważanie czyjegoś zdania może całkowicie zburzyć czyjś wizerunek i autorytet. I o ile jakiś pierdołowaty pracownik niskiego/średniego szczebla jak ty, co odmawia awansu ze strachu przed odpowiedzialnością (i w dodatku stroniący od ludzi domator) to może sobie na takie coś pozwolić, o tyle na wyższych/specjalistycznych/kluczowych stanowiskach jest to niedopuszczalne.

W tej sutuacji Feno nie stawał po żadnej stronie, i nie widzę w tym nic złego skoro uważał, że obydwie przeginają...A ma charakter, jaki ma.
To nie był  problem życia i śmierci... to małżeństwo w ogóle nie powinno się wydarzyć, bo pasują do siebie jak pięść do oka.

742

Odp: Szantaż
Jack Sparrow napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Szeptuch, niestety tu kto inny pierdoli głupoty...  rację należy przyznać temu, kto ją ma: jeśli żona, to żonie, jeśli jednak czasem ma ją matka, to matce. Popieranie kogoś w pierdoleniu niesie ze sobą tylko jeden, szkodliwy skutek: pierdoląca osoba utwierdza się w przekonaniu że ma rację i pierdoli jeszcze bardziej. I tak jak z tamy po powodzi (gdy sytuacja się uspokoi) trzeba spuścicie nadmiar wody, tak I pierdolącego (nawet jeśli to żona) trzeba czasem sprowadzić na ziemię.
Lojalność lojalnością, ale wobec toksyczki to nie jest dobra strategia.


Czytaj ze zrozumieniem. Jak żona/mąż pierdoli kocopoły to się należy rozmówić, ale za zamkniętymi drzwiami. Publicznie natomiast powinno się trzymać wspólny front. Bo tu nie chodzi o potakiwanie, ale o solidarność, lojalność i wsparcie. Krytyka zaś, negowanie i podważanie czyjegoś zdania może całkowicie zburzyć czyjś wizerunek i autorytet. I o ile jakiś pierdołowaty pracownik niskiego/średniego szczebla jak ty, co odmawia awansu ze strachu przed odpowiedzialnością (i w dodatku stroniący od ludzi domator) to może sobie na takie coś pozwolić, o tyle na wyższych/specjalistycznych/kluczowych stanowiskach jest to niedopuszczalne.

I znowu karzeł próbował mi pocisnąć, a siebie napompować lol
Wyszło równie komicznie jak zawsze, zakompleksiony pigmeju.

BTW: nie stronię od ludzi, nie mam fobii jak Shini, więc sobie nie dopowiadaj, tym bardziej że z moją partnerką często gdzieś wychodzimy wink

743

Odp: Szantaż
Nowe_otwarcie napisał/a:

I znowu karzeł próbował mi pocisnąć, a siebie napompować lol
Wyszło równie komicznie jak zawsze, zakompleksiony pigmeju.

BTW: nie stronię od ludzi, nie mam fobii jak Shini, więc sobie nie dopowiadaj, tym bardziej że z moją partnerką często gdzieś wychodzimy wink

Pocisnąć? Masz jakieś wybujałe zdanie o sobie. Ja po prostu cię podsumowałem. Wielokrotnie w rozmowach ze wspomnianym Shini, ale i w swoich wątkach podkreślałeś, że jesteś domatorem, introwertykiem i że zawsze wolałeś książki, bo jesteś z rodziny 'inteligenckiej'. Tak samo jak pisałeś, ze odmówiłeś awansu, że jesteś kompletnie nieodporny na stres, że nie radzisz sobie z finansami (do tego stopnia, ze wyjazdy służbowe, na które zabierasz swoje dziecko kreujesz jako wakacje z córką), a kobiety co do zasady nie uważają cię za atrakcyjnego właśnie ze względu na wspomniane przymioty charakteru i ich życiowe konsekwencje. Jedynie w rozmowie ze mną coś tam przebąkiwałeś o powodzeniu ze względu na swój wzrost, co w kontekście ogólnie tego co o sobie pisałeś przed konfrontacją ze mną, to należy odstawić na półkę z bajkami dla dzieci.

Możesz mi cisnąć po wzroście czy czym tam chcesz, ale to nie zmienia tego, że jesteś taką życiową pizdą, że idąc chodnikiem zostawiasz za sobą szlak ślimaka. smile

744 Ostatnio edytowany przez RozrabiakaWmalinowymGaju (2024-01-04 12:35:28)

Odp: Szantaż
Jack Sparrow napisał/a:

I o ile jakiś pierdołowaty pracownik niskiego/średniego szczebla jak ty, co odmawia awansu ze strachu przed odpowiedzialnością (i w dodatku stroniący od ludzi domator) to może sobie na takie coś pozwolić, o tyle na wyższych/specjalistycznych/kluczowych stanowiskach jest to niedopuszczalne.

Po chuj takie uwagi?

Spuszczacie się tutaj, a koleś jest zabetonowany. Ma tu już kilkanaście stron rad i wypowiedzi, które powinny dać mu do myślenia, a on nawet nie ma podstaw jakiegoś planu.
Robią z nim te baby co chcą, zero decyzyjności czy męskiej postawy. Cały czas to samo, od czterech miesięcy kiedy założył temat jedynym sukcesem jest że przestał przepraszać za to że zbyt głośno oddycha.

745

Odp: Szantaż
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

I o ile jakiś pierdołowaty pracownik niskiego/średniego szczebla jak ty, co odmawia awansu ze strachu przed odpowiedzialnością (i w dodatku stroniący od ludzi domator) to może sobie na takie coś pozwolić, o tyle na wyższych/specjalistycznych/kluczowych stanowiskach jest to niedopuszczalne.

Po chuj takie uwagi?

Właśnie po to, aby rady takich ludzi brać przez palce, bo kończy się w taki sposób:


Robią z nim te baby co chcą, zero decyzyjności czy męskiej postawy. Cały czas to samo, od czterech miesięcy kiedy założył temat jedynym sukcesem jest że przestał przepraszać za to że zbyt głośno oddycha.

746

Odp: Szantaż
Nowe_otwarcie napisał/a:
SaraS napisał/a:

]

Nie zgodzę się. Moi teściowie in spe są cudowni, ale gdyby przyszło im nagle do głowy mieć jakieś oczekiwania względem naszego/mojego życia, to nie uważam, że byłabym zobowiązana do szukania porozumienia. Bo przecież odwrotnie powinno być tak samo - gdybym zaczęła mieć jakieś oczekiwania względem ich życia, to oni absolutnie nie muszą szukać kompromisu, jak najbardziej mogą posłać mnie na drzewo.
Wg mnie wysłanie "obu bab" na mediacje zaogniłoby tylko sytuację. Matce pokazałoby, że ma "ważny głos" w sprawach autora i jego żony, żonie - że nie decydują sami z mężem, że jego matka też musi być zadowolona z ich ustaleń/zasad/czegokolwiek, że potrzebują jej akceptacji po prostu, a autor żyłby dalej w przekonaniu, że wszystko jest poza nim, można się schować i przeczekać.

Nie dziwi mnie Twoje stanowisko, zwłaszcza że nie jesteś tu znana jako osoba skłonna do kompromisu czy ustępowania w jakiejkolwiek kwestii  wink

Za bardzo ogólnie. Nie mam żadnych problemów z pójściem na kompromis czy nawet ustępowaniem, jeżeli rozbieżność zdań pojawia się w gronie osób decyzyjnych w danej sprawie. Nie robię tego natomiast z osobami, które życzą sobie mieć głos w sprawie, o której decydować nie mają prawa.

747 Ostatnio edytowany przez RozrabiakaWmalinowymGaju (2024-01-04 13:02:55)

Odp: Szantaż
Jack Sparrow napisał/a:

Właśnie po to, aby rady takich ludzi brać przez palce, bo kończy się w taki sposób:


Robią z nim te baby co chcą, zero decyzyjności czy męskiej postawy. Cały czas to samo, od czterech miesięcy kiedy założył temat jedynym sukcesem jest że przestał przepraszać za to że zbyt głośno oddycha.

E tam. Chciałeś gościowi dojebać a teraz ubierasz to w jakieś dziwne teorie.

Autor nie ma swoich problemów z powodu czyichś rad, tylko tego jak był wychowany, swojej osobowości i poziomu inteligencji.

Poza tym, jeśli kobieta zachowuje się jak idiotka, rozpieprza swoją rodzinę, to należy temu postawić silny opór.
Nie ma czegoś takiego jak lojalność, jeśli druga strona jest toksyczna.
Nie masz w tym racji.
Masz rację w tym, że takie rzeczy załatwia się we własnym gronie, bez wpuszczania w to mamuś i tesciowych.
Ja tu widzę rażącą dysproporcję w zachowaniu, mimo że oboje, autor i jego żona to dzieci.

Wasze wypowiedzi mogą się uzupełniać, można z nich wyprowadzić wspólny mianownik, Ty jednak wydajesz się  zainteresowany kolejną gownoburzą. Atakujesz gościa bez żadnego powodu.

748 Ostatnio edytowany przez JuliaUK33 (2024-01-04 13:10:59)

Odp: Szantaż
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Właśnie po to, aby rady takich ludzi brać przez palce, bo kończy się w taki sposób:


Robią z nim te baby co chcą, zero decyzyjności czy męskiej postawy. Cały czas to samo, od czterech miesięcy kiedy założył temat jedynym sukcesem jest że przestał przepraszać za to że zbyt głośno oddycha.

E tam. Chciałeś gościowi dojebać a teraz ubierasz to w jakieś dziwne teorie.

Autor nie ma swoich problemów z powodu czyichś rad, tylko tego jak był wychowany, swojej osobowości i poziomu inteligencji.

Poza tym, jeśli kobieta zachowuje się jak idiotka, rozpieprza swoją rodzinę, to należy temu postawić silny opór.
Nie ma czegoś takiego jak lojalność, jeśli druga strona jest toksyczna.
Nie masz w tym racji.
Masz rację w tym, że takie rzeczy załatwia się we własnym gronie, bez wpuszczania w to mamuś i tesciowych.
Ja tu widzę rażącą dysproporcję w zachowaniu, mimo że oboje, autor i jego żona to dzieci.

Wasze wypowiedzi mogą się uzupełniać, można z nich wyprowadzić wspólny mianownik, Ty jednak wydajesz się  zainteresowany kolejną gownoburzą. Atakujesz gościa bez żadnego powodu.

Ona rozpieprza rodzine, czy on bardziej sluchajac sie matki niz zony? To on jezdzi do mamusi na plotki niczym stara Karyna i najgorsze jest to,ze obgaduje do matki wlasna zone za jej plecami. Tesciowa musi wiedziec o wszystkim co sie dzieje, on nie dorosl do malzenstwa, bo jeszcze pepowiny z matka nie przecial. Co innego odwiedzac rodzicow raz w miesiacu, przy waznych uroczystosciach, a co innego latac tam minimum 2x w tygodniu plus wisiec co dzien na telefonie. Malzenstwo zostanie naprawione o ile ograniczone zostana kontakty z tesciowa

749

Odp: Szantaż
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:

E tam. Chciałeś gościowi dojebać a teraz ubierasz to w jakieś dziwne teorie.


Podsumowując to, co sam o sobie pisał? Bez przesady. Jak koleś nie ma jaj ponieść konsekwencję własnych słów/czynów to potrzebuje adwokata? A kim ty jesteś, jakimś jego funflem czy coś?] wink



Autor nie ma swoich problemów z powodu czyichś rad, tylko tego jak był wychowany, swojej osobowości i poziomu inteligencji.


Problemy ma, bo słucha rad matki i gra w gierki z żoną.


Poza tym, jeśli kobieta zachowuje się jak idiotka, rozpieprza swoją rodzinę, to należy temu postawić silny opór.
Nie ma czegoś takiego jak lojalność, jeśli druga strona jest toksyczna.
Nie masz w tym racji.
Masz rację w tym, że takie rzeczy załatwia się we własnym gronie, bez wpuszczania w to mamuś i tesciowych.
Ja tu widzę rażącą dysproporcję w zachowaniu, mimo że obojw, autor i jego żona to dzieci.


Nie powinien dopuszczać matki do własnej relacji z żoną. Koniec. Na początek tyle by wystarczyło, aby połowa jego problemów magicznie sama zniknęła.


Wasze wypowiedzi mogą się uzupełniać, można z nich wyprowadzić wspólny mianownik, Ty jednak wydajesz się  zainteresowany kolejną gownoburzą. Atakujesz gościa bez żadnego powodu.


N_o dostaje to, co sam daje. Wystarczy, że wspomnę go w losowym kontekście, a typ się uaktywnia z inwektywami. Więc póki będzie tak robił, póty będę go podsumowywał i mu wytykał jego własne słowa i postawy. Bo kreuje się na pana wiedzącego, wujka dobra rada, a sumarycznie w dupie był i gówno widział. Sorry, ale nie można brać na poważnie typa, który zabiera dzieciaka na wyjazdy służbowe i przedstawia to dziecku jako wakacje. Przynajmniej miałby odwagę przyznać się do własnej nieporadności ekonomicznej czy związkowej, bo to jego żona puściła kantem i przyszedł tu płacząc, że wszystkie kobiety słabo go oceniają. Jak sam to napisałeś - toksyczności nie można przemilczeć.

750

Odp: Szantaż
wieka napisał/a:

W tej sutuacji Feno nie stawał po żadnej stronie, i nie widzę w tym nic złego skoro uważał, że obydwie przeginają...A ma charakter, jaki ma.
To nie był  problem życia i śmierci... to małżeństwo w ogóle nie powinno się wydarzyć, bo pasują do siebie jak pięść do oka.

Niestety takich małżeństw jest sporo. I jak widać u nich to się trzyma. Są emocje, jest seks, są ciągłe zmiany nastrojów. Także jakoś tam to żyje.

751

Odp: Szantaż

Jack, wiesz co i jak radzić innym, a nie wiesz, że na forum nie powinno stosować się wycieczek osobistych i samym wejściem w  wątek robisz rozpierduchę.

Opanujcie się i zaśmiecajcie chociaż tego wątku, gdzie facet ma poważny problem.

752

Odp: Szantaż
JuliaUK33 napisał/a:

Malzenstwo zostanie naprawione o ile ograniczone zostana kontakty z tesciowa

A co np. z miesięcznicami ich małżeństwa?

753

Odp: Szantaż
wieka napisał/a:

Jack, wiesz co i jak radzić innym, a nie wiesz, że na forum nie powinno stosować się wycieczek osobistych i samym wejściem w  wątek robisz rozpierduchę.

Opanujcie się i zaśmiecajcie chociaż tego wątku, gdzie facet ma poważny problem.


Bo ja to wchodzę zawsze na pełnej kurwie - jak dzik w żołędzie wink


Ciepła i dobroduszna z ciebie istotka. Dlatego wezmę twoją prośbę pod uwagę. smile

754

Odp: Szantaż
Legat napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

Malzenstwo zostanie naprawione o ile ograniczone zostana kontakty z tesciowa

A co np. z miesięcznicami ich małżeństwa?

Jakie miesiecznice? Przeciez obchodzi sie rocznice malzenstwa, nie miesiecznice.... I tym bardziej wtedy ani babki ani tesciowej byc nie powinno przy nich,tylko oni we dwoje czas spedzac w tym dniu

755

Odp: Szantaż
JuliaUK33 napisał/a:
Legat napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

Malzenstwo zostanie naprawione o ile ograniczone zostana kontakty z tesciowa

A co np. z miesięcznicami ich małżeństwa?

Jakie miesiecznice? Przeciez obchodzi sie rocznice malzenstwa, nie miesiecznice.... I tym bardziej wtedy ani babki ani tesciowej byc nie powinno przy nich,tylko oni we dwoje czas spedzac w tym dniu

Żona wytykała mu, że w dobrych związkach obchodzi się miesięcznice małżeństw. smile

756

Odp: Szantaż
Legat napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:
Legat napisał/a:

A co np. z miesięcznicami ich małżeństwa?

Jakie miesiecznice? Przeciez obchodzi sie rocznice malzenstwa, nie miesiecznice.... I tym bardziej wtedy ani babki ani tesciowej byc nie powinno przy nich,tylko oni we dwoje czas spedzac w tym dniu

Żona wytykała mu, że w dobrych związkach obchodzi się miesięcznice małżeństw. smile

To juz jego zona wymysla farmazony,  pierwszy raz slysze, zeby malzenstwo obchodzilo miesiecznice.

757

Odp: Szantaż
JuliaUK33 napisał/a:

To juz jego zona wymysla farmazony,  pierwszy raz slysze, zeby malzenstwo obchodzilo miesiecznice.

Dlatego odcięcie go od jego rodziny nie załatwi sprawy. Manipulantka ciągle wprowadza go w poczucie winy i chce odciąć od innych ludzi.
Tak jak pisałem już wcześniej. On musi skończyć tym, że jedyną jego radością będzie butelczyna, nie mając kompletnie nic do powiedzenia w tym związku. Taki jest jej cel.

758

Odp: Szantaż
Legat napisał/a:

Żona wytykała mu, że w dobrych związkach obchodzi się miesięcznice małżeństw. smile


Miesięcznice są popularne w kraju nad Wisłą, także nie czepiaj się wink


A tak poważnie - na pewne rzeczy wpływ się ma. Na inne jedynie pośredni. Jak zacznie pracę od siebie, to sam się przekona ile problemów generował on i pozostanie mu walczyć jedynie z tym, co zostało. A to już zawsze łatwiej ogarnąć i wypracować kompromis. Np te dziecinne miesięcznice - jak chce je obchodzić - droga wolna. Ale bez dużych prezentów. Tylko taki pretekst do ciekawej randki i ewentualnie fajnego seksu potem.

759

Odp: Szantaż
Jack Sparrow napisał/a:
Legat napisał/a:

Żona wytykała mu, że w dobrych związkach obchodzi się miesięcznice małżeństw. smile


Miesięcznice są popularne w kraju nad Wisłą, także nie czepiaj się wink


A tak poważnie - na pewne rzeczy wpływ się ma. Na inne jedynie pośredni. Jak zacznie pracę od siebie, to sam się przekona ile problemów generował on i pozostanie mu walczyć jedynie z tym, co zostało. A to już zawsze łatwiej ogarnąć i wypracować kompromis. Np te dziecinne miesięcznice - jak chce je obchodzić - droga wolna. Ale bez dużych prezentów. Tylko taki pretekst do ciekawej randki i ewentualnie fajnego seksu potem.

Serio nad Wisla malzenstwa obchodza miesiecznice?

Odp: Szantaż
Jack Sparrow napisał/a:
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:

E tam. Chciałeś gościowi dojebać a teraz ubierasz to w jakieś dziwne teorie.

Podsumowując to, co sam o sobie pisał? Bez przesady. Jak koleś nie ma jaj ponieść konsekwencję własnych słów/czynów to potrzebuje adwokata? A kim ty jesteś, jakimś jego funflem czy coś?] wink

A kim Ty jesteś, by się w ten sposób zachowywać?
Nie widzisz różnicy między ad argumentum a ad personam?
Naprawdę trzeba Ci to tłumaczyć?


Autor nie ma swoich problemów z powodu czyichś rad, tylko tego jak był wychowany, swojej osobowości i poziomu inteligencji.

....

Problemy ma, bo słucha rad matki i gra w gierki z żoną.

Ma problemy, bo źle wybrał sobie kobietę I nie ma kompetencji by sobie z tą toksyczną istotką poradzić. Plus to co napisałem powyżej.

N_o dostaje to, co sam daje. Wystarczy, że wspomnę go w losowym kontekście, a typ się uaktywnia z inwektywami. Więc póki będzie tak robił, póty będę go podsumowywał

Fuck logic. To Ty zaczynasz

Bo kreuje się na pana wiedzącego, wujka dobra rada, a sumarycznie w dupie był i gówno widział. Sorry, ale nie można brać na poważnie typa


Zdajesz sobie sprawę, że można też w podobny sposób odbierać Ciebie? Wiele osób tutaj pisało o tym wczesniej w kontekście Twojej osoby.
Daj spokój, bo to zachowanie prowadzi jedynie do konfliktów.

Odp: Szantaż
JuliaUK33 napisał/a:

. Co innego odwiedzac rodzicow raz w miesiacu, przy waznych uroczystosciach, a co innego latac tam minimum 2x w tygodniu plus wisiec co dzien na telefonie. Malzenstwo zostanie naprawione o ile ograniczone zostana kontakty z tesciowa

Piszesz bzdury, jak zwykle zresztą.
Gdzie zostało napisane, że autor lata do rodziców dwa razy w tygodniu i codziennie rozmawia z nimi przsz tel?
Albo nie umiesz czytać ze zrozumieniem, albo celowo przekłamujesz by wyszło na Twoje.

762 Ostatnio edytowany przez Nowe_otwarcie (2024-01-04 14:13:03)

Odp: Szantaż
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Właśnie po to, aby rady takich ludzi brać przez palce, bo kończy się w taki sposób:


Robią z nim te baby co chcą, zero decyzyjności czy męskiej postawy. Cały czas to samo, od czterech miesięcy kiedy założył temat jedynym sukcesem jest że przestał przepraszać za to że zbyt głośno oddycha.

E tam. Chciałeś gościowi dojebać a teraz ubierasz to w jakieś dziwne teorie.

Autor nie ma swoich problemów z powodu czyichś rad, tylko tego jak był wychowany, swojej osobowości i poziomu inteligencji.

Poza tym, jeśli kobieta zachowuje się jak idiotka, rozpieprza swoją rodzinę, to należy temu postawić silny opór.
Nie ma czegoś takiego jak lojalność, jeśli druga strona jest toksyczna.
Nie masz w tym racji.
Masz rację w tym, że takie rzeczy załatwia się we własnym gronie, bez wpuszczania w to mamuś i tesciowych.
Ja tu widzę rażącą dysproporcję w zachowaniu, mimo że oboje, autor i jego żona to dzieci.

Wasze wypowiedzi mogą się uzupełniać, można z nich wyprowadzić wspólny mianownik, Ty jednak wydajesz się  zainteresowany kolejną gownoburzą. Atakujesz gościa bez żadnego powodu.

Jest zainteresowany gównoburzą, bo ja (i jeszcze co najmniej dwie laski stąd) trafiłem tego internetowego napinacza w czuły punkt (po tym jak skakał, puszył się i mentorskim tonem próbował pouczać, mając ledwie słabo podleczone poważne kompleksy z młodości) i dlatego tak się stara ugryźć mnie w kostkę; a jak słabo podleczył swoje kompleksy, to własnie widać po tych atakach  wink
BTW: jak taki ktoś może pracować z osobami z problemami (w tym emocjonalnymi)...?

763 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-01-04 14:29:03)

Odp: Szantaż
JuliaUK33 napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
Legat napisał/a:

Żona wytykała mu, że w dobrych związkach obchodzi się miesięcznice małżeństw. smile


Miesięcznice są popularne w kraju nad Wisłą, także nie czepiaj się wink


A tak poważnie - na pewne rzeczy wpływ się ma. Na inne jedynie pośredni. Jak zacznie pracę od siebie, to sam się przekona ile problemów generował on i pozostanie mu walczyć jedynie z tym, co zostało. A to już zawsze łatwiej ogarnąć i wypracować kompromis. Np te dziecinne miesięcznice - jak chce je obchodzić - droga wolna. Ale bez dużych prezentów. Tylko taki pretekst do ciekawej randki i ewentualnie fajnego seksu potem.

Serio nad Wisla malzenstwa obchodza miesiecznice?


Julia jak zwykle, nie zrozumiała kontekstu.

Tu poważnym problem fenowej, a powinniśmy ją nazywać fochową, są permanentne fochy, bo wie że działają na meża jak płachta na byka i to wykorzystuje.

Ona wymyśla, co jej tylko do głowy przyjdzie, więc nie ma co rozkminiać jej wymogów od czapy, bo to jest tylko jej gra.

Edit.
A co tych miesięcznic, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby sama incjowała obchody... Dla feno wystarczyłby seks raz w miesiacu.. na tę miesięcznicę.

764

Odp: Szantaż
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:

. Co innego odwiedzac rodzicow raz w miesiacu, przy waznych uroczystosciach, a co innego latac tam minimum 2x w tygodniu plus wisiec co dzien na telefonie. Malzenstwo zostanie naprawione o ile ograniczone zostana kontakty z tesciowa

Piszesz bzdury, jak zwykle zresztą.
Gdzie zostało napisane, że autor lata do rodziców dwa razy w tygodniu i codziennie rozmawia z nimi przsz tel?
Albo nie umiesz czytać ze zrozumieniem, albo celowo przekłamujesz by wyszło na Twoje.

Masz racje nigdzie tak nie pisze, ze lata 2x w tygodniu do rodzicow i codziennie rozmawia przez telefon

765

Odp: Szantaż
Jack Sparrow napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Szeptuch, niestety tu kto inny pierdoli głupoty...  rację należy przyznać temu, kto ją ma: jeśli żona, to żonie, jeśli jednak czasem ma ją matka, to matce. Popieranie kogoś w pierdoleniu niesie ze sobą tylko jeden, szkodliwy skutek: pierdoląca osoba utwierdza się w przekonaniu że ma rację i pierdoli jeszcze bardziej. I tak jak z tamy po powodzi (gdy sytuacja się uspokoi) trzeba spuścicie nadmiar wody, tak I pierdolącego (nawet jeśli to żona) trzeba czasem sprowadzić na ziemię.
Lojalność lojalnością, ale wobec toksyczki to nie jest dobra strategia.


Czytaj ze zrozumieniem. Jak żona/mąż pierdoli kocopoły to się należy rozmówić, ale za zamkniętymi drzwiami. Publicznie natomiast powinno się trzymać wspólny front. Bo tu nie chodzi o potakiwanie, ale o solidarność, lojalność i wsparcie. Krytyka zaś, negowanie i podważanie czyjegoś zdania może całkowicie zburzyć czyjś wizerunek i autorytet. I o ile jakiś pierdołowaty pracownik niskiego/średniego szczebla jak ty, co odmawia awansu ze strachu przed odpowiedzialnością (i w dodatku stroniący od ludzi domator) to może sobie na takie coś pozwolić, o tyle na wyższych/specjalistycznych/kluczowych stanowiskach jest to niedopuszczalne.

Serio uważasz, że ktoś, kto 'pierdoli głupoty' nie powinien stracić autorytetu? Szeptuch ma więcej racji.
Oczywiście w małżeństwie jest nieco inaczej. Jeśli jest się świadkiem kłótni np. między żoną, a teściową, a widać, że żona sobie nie radzi, ściemnia i manipuluje, to przecież nie będziemy jej w tym kibicować LOL, ale nie należy też krzyknąć 'Co ty kurwa pierdolisz?'. Trzeba jakoś z klasą i dyskretnie dać znać, że to nie najlepszy ruch, a potem, na osobności, z miłością wytłumaczyć jej, że pierdoliła głupoty smile Potem z mamusią to samo.

Konflikty trzeba DEeskalować

766

Odp: Szantaż
JordanT napisał/a:

Serio uważasz, że ktoś, kto 'pierdoli głupoty' nie powinien stracić autorytetu?


Ale to niech każdy osądzi sam sobie. A nie przez pryzmat bycia podważanym/negowanym przez współmałżonka.

Jeśli jest się świadkiem kłótni np. między żoną, a teściową, a widać, że żona sobie nie radzi, ściemnia i manipuluje, to przecież nie będziemy jej w tym kibicować LOL, ale nie należy też krzyknąć 'Co ty kurwa pierdolisz?'. Trzeba jakoś z klasą i dyskretnie dać znać, że to nie najlepszy ruch, a potem, na osobności, z miłością wytłumaczyć jej, że pierdoliła głupoty smile Potem z mamusią to samo.

I o to dokładnie chodzi. Tylko z mamusią (czy generalnie rodzicem) to trzeba inaczej moim zdaniem. Nie przez pryzmat racji czy głupot, ale przez pryzmat postawienia granicy, że nie może się wtrącać do małżeństwa dziecka. Niezależnie od posiadania (lub nie) racji. Niektóre błędy każdy związek musi popełnić samodzielnie i samodzielnie musi nauczyć się je rozwiązywać.

767

Odp: Szantaż
Jack Sparrow napisał/a:
JordanT napisał/a:

Serio uważasz, że ktoś, kto 'pierdoli głupoty' nie powinien stracić autorytetu?


Ale to niech każdy osądzi sam sobie. A nie przez pryzmat bycia podważanym/negowanym przez współmałżonka.

Jeśli jest się świadkiem kłótni np. między żoną, a teściową, a widać, że żona sobie nie radzi, ściemnia i manipuluje, to przecież nie będziemy jej w tym kibicować LOL, ale nie należy też krzyknąć 'Co ty kurwa pierdolisz?'. Trzeba jakoś z klasą i dyskretnie dać znać, że to nie najlepszy ruch, a potem, na osobności, z miłością wytłumaczyć jej, że pierdoliła głupoty smile Potem z mamusią to samo.

I o to dokładnie chodzi. Tylko z mamusią (czy generalnie rodzicem) to trzeba inaczej moim zdaniem. Nie przez pryzmat racji czy głupot, ale przez pryzmat postawienia granicy, że nie może się wtrącać do małżeństwa dziecka. Niezależnie od posiadania (lub nie) racji. Niektóre błędy każdy związek musi popełnić samodzielnie i samodzielnie musi nauczyć się je rozwiązywać.

Tak to prawda nie wtracac sie do malzenstwa. Ja to caly czas pisze,jak oni sie wyprowadza od babki to bedzie duzo lepiej. On niech sobie zabiera dzieci i jezdzi w odwiedziny,a zona bedzie miec wiecej spokoju jak beda miec cos wlasnego

768 Ostatnio edytowany przez JordanT (2024-01-04 15:24:16)

Odp: Szantaż

dubel

769

Odp: Szantaż
JordanT napisał/a:

dubel

Nie dubel tylko telenowela

770 Ostatnio edytowany przez JordanT (2024-01-04 15:49:49)

Odp: Szantaż
Jack Sparrow napisał/a:
JordanT napisał/a:

Serio uważasz, że ktoś, kto 'pierdoli głupoty' nie powinien stracić autorytetu?


Ale to niech każdy osądzi sam sobie. A nie przez pryzmat bycia podważanym/negowanym przez współmałżonka.

Miałem na myśli tych ludzi, o których wspominałeś na wyższych stanowiskach. Wiesz realia i kolesiostwo to jedno, ale tak czy siak, takie osoby powinno się od razu ustawiać do pionu, a nie zakrywać się fałszywą reputacją.

771

Odp: Szantaż
JordanT napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
JordanT napisał/a:

Serio uważasz, że ktoś, kto 'pierdoli głupoty' nie powinien stracić autorytetu?


Ale to niech każdy osądzi sam sobie. A nie przez pryzmat bycia podważanym/negowanym przez współmałżonka.

Miałem na myśli tych ludzi, o których wspominałeś na wyższych stanowiskach. Wiesz realia i kolesiostwo to jedno, ale tak czy siak, takie osoby powinno się od razu ustawiać do pionu, a nie zakrywać się fałszywą reputacją.

Dokladnie ja moge wszystkich ustawic do pionu niezaleznie od stanowiska

772

Odp: Szantaż
JuliaUK33 napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
JordanT napisał/a:

Serio uważasz, że ktoś, kto 'pierdoli głupoty' nie powinien stracić autorytetu?


Ale to niech każdy osądzi sam sobie. A nie przez pryzmat bycia podważanym/negowanym przez współmałżonka.

Jeśli jest się świadkiem kłótni np. między żoną, a teściową, a widać, że żona sobie nie radzi, ściemnia i manipuluje, to przecież nie będziemy jej w tym kibicować LOL, ale nie należy też krzyknąć 'Co ty kurwa pierdolisz?'. Trzeba jakoś z klasą i dyskretnie dać znać, że to nie najlepszy ruch, a potem, na osobności, z miłością wytłumaczyć jej, że pierdoliła głupoty smile Potem z mamusią to samo.

I o to dokładnie chodzi. Tylko z mamusią (czy generalnie rodzicem) to trzeba inaczej moim zdaniem. Nie przez pryzmat racji czy głupot, ale przez pryzmat postawienia granicy, że nie może się wtrącać do małżeństwa dziecka. Niezależnie od posiadania (lub nie) racji. Niektóre błędy każdy związek musi popełnić samodzielnie i samodzielnie musi nauczyć się je rozwiązywać.

Tak to prawda nie wtracac sie do malzenstwa. Ja to caly czas pisze,jak oni sie wyprowadza od babki to bedzie duzo lepiej. On niech sobie zabiera dzieci i jezdzi w odwiedziny,a zona bedzie miec wiecej spokoju jak beda miec cos wlasnego

To chyba nie ma potrzeby, żebyś to powtarzała jak mantrę wiele razy..
Jak otworzy się wątek, to nie trzeba pisać, jak nie ma się nic nowego do wniesienia.

773

Odp: Szantaż
JuliaUK33 napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:
JordanT napisał/a:

Serio uważasz, że ktoś, kto 'pierdoli głupoty' nie powinien stracić autorytetu?


Ale to niech każdy osądzi sam sobie. A nie przez pryzmat bycia podważanym/negowanym przez współmałżonka.

Jeśli jest się świadkiem kłótni np. między żoną, a teściową, a widać, że żona sobie nie radzi, ściemnia i manipuluje, to przecież nie będziemy jej w tym kibicować LOL, ale nie należy też krzyknąć 'Co ty kurwa pierdolisz?'. Trzeba jakoś z klasą i dyskretnie dać znać, że to nie najlepszy ruch, a potem, na osobności, z miłością wytłumaczyć jej, że pierdoliła głupoty smile Potem z mamusią to samo.

I o to dokładnie chodzi. Tylko z mamusią (czy generalnie rodzicem) to trzeba inaczej moim zdaniem. Nie przez pryzmat racji czy głupot, ale przez pryzmat postawienia granicy, że nie może się wtrącać do małżeństwa dziecka. Niezależnie od posiadania (lub nie) racji. Niektóre błędy każdy związek musi popełnić samodzielnie i samodzielnie musi nauczyć się je rozwiązywać.

Tak to prawda nie wtracac sie do malzenstwa. Ja to caly czas pisze,jak oni sie wyprowadza od babki to bedzie duzo lepiej. On niech sobie zabiera dzieci i jezdzi w odwiedziny,a zona bedzie miec wiecej spokoju jak beda miec cos wlasnego

Ktoś już słusznie napisał: jeśli ona ma taką alergię na mieszkanie tam, to zawsze może zorganizować coś innego. Ale ZORGANIZOWAĆ (znalezienie innego lokum plus znaczna część kasy na nie), a nie "zorganizować" (czyli ograniczyć się do znalezienia ogłoszenia o wynajmie/sprzedaży, a facet niech się sam martwi o negocjacje i kasę). Z jej fochami jest trochę jak pewną literaturową sytuacją w karczmie, w której padła kwestia: "Za polecenia wydane tym tonem trzeba mieć czym zapłacić"; za te fochy i ich skutki także...

774

Odp: Szantaż

Tu inne lokum nie rozwiąże problemu.

775

Odp: Szantaż
Nowe_otwarcie napisał/a:
JuliaUK33 napisał/a:
Jack Sparrow napisał/a:

Ale to niech każdy osądzi sam sobie. A nie przez pryzmat bycia podważanym/negowanym przez współmałżonka.



I o to dokładnie chodzi. Tylko z mamusią (czy generalnie rodzicem) to trzeba inaczej moim zdaniem. Nie przez pryzmat racji czy głupot, ale przez pryzmat postawienia granicy, że nie może się wtrącać do małżeństwa dziecka. Niezależnie od posiadania (lub nie) racji. Niektóre błędy każdy związek musi popełnić samodzielnie i samodzielnie musi nauczyć się je rozwiązywać.

Tak to prawda nie wtracac sie do malzenstwa. Ja to caly czas pisze,jak oni sie wyprowadza od babki to bedzie duzo lepiej. On niech sobie zabiera dzieci i jezdzi w odwiedziny,a zona bedzie miec wiecej spokoju jak beda miec cos wlasnego

Ktoś już słusznie napisał: jeśli ona ma taką alergię na mieszkanie tam, to zawsze może zorganizować coś innego. Ale ZORGANIZOWAĆ (znalezienie innego lokum plus znaczna część kasy na nie), a nie "zorganizować" (czyli ograniczyć się do znalezienia ogłoszenia o wynajmie/sprzedaży, a facet niech się sam martwi o negocjacje i kasę). Z jej fochami jest trochę jak pewną literaturową sytuacją w karczmie, w której padła kwestia: "Za polecenia wydane tym tonem trzeba mieć czym zapłacić"; za te fochy i ich skutki także...

Moze lepiej wezma kredyt na mieszkanie, albo na dom. Ponoc w malych miastach dom mozna dosc tanio kupic za kredyt. Po co maja mieszkac na dole czy tam na gorze,babka pod nimi i ciagle sie klocic... no chyba,ze jej maz liczy na to,ze po smierci babki on dostanie mieszkanie

776

Odp: Szantaż
Nowe_otwarcie napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Nowe_otwarcie
Tutaj problem w relacjach teściowa - żona wykreował sie tam, gdzie zawsze sie te problemy kreują: na samym początku relacji, z winy autora tematu.
Gdy jest konflikt pomiędzy teściową i synową, to w 99% odpowiada za niego facet, syn i mąż obydwu stron.
Mąż ma zawsze stać po stronie zony, zwłaszcza w sytuacjach ze swoją matka, kobiety sa na to cięte niesamowicie.
Czuja sie zagrożone, niespokojne i niepewne jutra, potęguje to stres który oddziałuje na inne sfery życia.
A gdy teściowa "doradza", to już wiadomo że zmierza to ku konfliktowi.
Facet ma zawsze stac po stronie zony, nawet jak zona pierdoli ostatnie głupoty, to przynajmniej jej nie przerywać i nie poprawiać w towarzystwie, na swój komentarz przyjdzie czas gdy będą tylko we dwójkę.
Kobiety po prostu takie sa,emocje zawsze biorą górę, szczęśliwy mąż to te który to rozumie, i nie stara sie tego naprawiać w kobiecie.

Szeptuch, niestety tu kto inny pierdoli głupoty...  rację należy przyznać temu, kto ją ma: jeśli żona, to żonie, jeśli jednak czasem ma ją matka, to matce. Popieranie kogoś w pierdoleniu niesie ze sobą tylko jeden, szkodliwy skutek: pierdoląca osoba utwierdza się w przekonaniu że ma rację i pierdoli jeszcze bardziej. I tak jak z tamy po powodzi (gdy sytuacja się uspokoi) trzeba spuścicie nadmiar wody, tak I pierdolącego (nawet jeśli to żona) trzeba czasem sprowadzić na ziemię.
Lojalność lojalnością, ale wobec toksyczki to nie jest dobra strategia.

Nie zgodzę sie z tobą, ze racje trzeba przyznać temu, kto ją ma.
Racje ( w towarzystwie) zawsze trzeba przyznać żonie, potem gdy towarzystwo sie rozchodzi, sam na sam z zona można jej powiedzieć co na sercu lezy.
Kobietom o wiele bardziej zależy na opinii otoczenia niz mężczyzną, stad powiedzenie do faceta ze jej ulancem raczej nie wywoła tak negatywnej reakcji jak w przypadku kobiet
Polecam filmik "gruba pijesz?"

Powiem ci na moim przykładzie:
Raz żona zrobiła pierogi, raz na jakiś czas nachodzi ją nastrój że nauczy sie gotować, zrobiła je na kolacje, wpadli teściowie.
Oczywiście wyszły paskudne.
Jemy te paskudne pierogi i teściu pyta z przekąsem czy smakuje mi żoniny kuchnia, odparłem, ze oczywiście, że to najpyszniejsze pierogi jakie jadłem.

Przyjmując twoje założenia, to powinienem powiedzieć ze sa niejadalne, i przestać je jeść.

Ale żona to wiedziała, ja to wiedziałem i teściowie tez. (że sa niejadalne)
Ale to kłamstwo i zjedzenie tego posiłku które ona przygotowała, było okazaniem tego wsparcia, lojalności, i szacunku do niej.

Nie uważam, aby nie było w naszym życiu miejsca na kłamstwo.
Bo czasami jest ono niezbędne do tego, aby chronić bliskie nam osoby.

I cały problem w życiu autora wziął sie z tego, ze zapomniał o chronieniu najważniejszej dla niego osoby, swojej zony, choćby miał ja chronić przed własna matką.

777

Odp: Szantaż
Szeptuch napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Nowe_otwarcie
Tutaj problem w relacjach teściowa - żona wykreował sie tam, gdzie zawsze sie te problemy kreują: na samym początku relacji, z winy autora tematu.
Gdy jest konflikt pomiędzy teściową i synową, to w 99% odpowiada za niego facet, syn i mąż obydwu stron.
Mąż ma zawsze stać po stronie zony, zwłaszcza w sytuacjach ze swoją matka, kobiety sa na to cięte niesamowicie.
Czuja sie zagrożone, niespokojne i niepewne jutra, potęguje to stres który oddziałuje na inne sfery życia.
A gdy teściowa "doradza", to już wiadomo że zmierza to ku konfliktowi.
Facet ma zawsze stac po stronie zony, nawet jak zona pierdoli ostatnie głupoty, to przynajmniej jej nie przerywać i nie poprawiać w towarzystwie, na swój komentarz przyjdzie czas gdy będą tylko we dwójkę.
Kobiety po prostu takie sa,emocje zawsze biorą górę, szczęśliwy mąż to te który to rozumie, i nie stara sie tego naprawiać w kobiecie.

Szeptuch, niestety tu kto inny pierdoli głupoty...  rację należy przyznać temu, kto ją ma: jeśli żona, to żonie, jeśli jednak czasem ma ją matka, to matce. Popieranie kogoś w pierdoleniu niesie ze sobą tylko jeden, szkodliwy skutek: pierdoląca osoba utwierdza się w przekonaniu że ma rację i pierdoli jeszcze bardziej. I tak jak z tamy po powodzi (gdy sytuacja się uspokoi) trzeba spuścicie nadmiar wody, tak I pierdolącego (nawet jeśli to żona) trzeba czasem sprowadzić na ziemię.
Lojalność lojalnością, ale wobec toksyczki to nie jest dobra strategia.

Nie zgodzę sie z tobą, ze racje trzeba przyznać temu, kto ją ma.
Racje ( w towarzystwie) zawsze trzeba przyznać żonie, potem gdy towarzystwo sie rozchodzi, sam na sam z zona można jej powiedzieć co na sercu lezy.
Kobietom o wiele bardziej zależy na opinii otoczenia niz mężczyzną, stad powiedzenie do faceta ze jej ulancem raczej nie wywoła tak negatywnej reakcji jak w przypadku kobiet
Polecam filmik "gruba pijesz?"

Powiem ci na moim przykładzie:
Raz żona zrobiła pierogi, raz na jakiś czas nachodzi ją nastrój że nauczy sie gotować, zrobiła je na kolacje, wpadli teściowie.
Oczywiście wyszły paskudne.
Jemy te paskudne pierogi i teściu pyta z przekąsem czy smakuje mi żoniny kuchnia, odparłem, ze oczywiście, że to najpyszniejsze pierogi jakie jadłem.

Przyjmując twoje założenia, to powinienem powiedzieć ze sa niejadalne, i przestać je jeść.

Ale żona to wiedziała, ja to wiedziałem i teściowie tez. (że sa niejadalne)
Ale to kłamstwo i zjedzenie tego posiłku które ona przygotowała, było okazaniem tego wsparcia, lojalności, i szacunku do niej.

Nie uważam, aby nie było w naszym życiu miejsca na kłamstwo.
Bo czasami jest ono niezbędne do tego, aby chronić bliskie nam osoby.

I cały problem w życiu autora wziął sie z tego, ze zapomniał o chronieniu najważniejszej dla niego osoby, swojej zony, choćby miał ja chronić przed własna matką.

Ja przyznaje racje tej osobie, ktora ma racje ,bo
1. Nie wolno klamac
2. Krzywdzimy osobe, ktora ma racje mowiac, ze nie ma racji
3. Wprowadzamy w blad osobe, ktora racji nie ma
4. Nawet jezeli pozniej na osobnosci powiemy, do tej j osoby, ze  nie miala racje to publicznie to wyglada inaczej.... mnie raz ex ojciec corki sie smial publicznie przy kolegach jak cos powiedzialam dopiero pozniej na osobnosci powiedzial "ze mialam racje" ale wtedy to mnie juz gowno obchodzilo jego przyznawanie racji,bo powinien to zrobic publicznie przy kolegach

778

Odp: Szantaż
Szeptuch napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Nowe_otwarcie
Tutaj problem w relacjach teściowa - żona wykreował sie tam, gdzie zawsze sie te problemy kreują: na samym początku relacji, z winy autora tematu.
Gdy jest konflikt pomiędzy teściową i synową, to w 99% odpowiada za niego facet, syn i mąż obydwu stron.
Mąż ma zawsze stać po stronie zony, zwłaszcza w sytuacjach ze swoją matka, kobiety sa na to cięte niesamowicie.
Czuja sie zagrożone, niespokojne i niepewne jutra, potęguje to stres który oddziałuje na inne sfery życia.
A gdy teściowa "doradza", to już wiadomo że zmierza to ku konfliktowi.
Facet ma zawsze stac po stronie zony, nawet jak zona pierdoli ostatnie głupoty, to przynajmniej jej nie przerywać i nie poprawiać w towarzystwie, na swój komentarz przyjdzie czas gdy będą tylko we dwójkę.
Kobiety po prostu takie sa,emocje zawsze biorą górę, szczęśliwy mąż to te który to rozumie, i nie stara sie tego naprawiać w kobiecie.

Szeptuch, niestety tu kto inny pierdoli głupoty...  rację należy przyznać temu, kto ją ma: jeśli żona, to żonie, jeśli jednak czasem ma ją matka, to matce. Popieranie kogoś w pierdoleniu niesie ze sobą tylko jeden, szkodliwy skutek: pierdoląca osoba utwierdza się w przekonaniu że ma rację i pierdoli jeszcze bardziej. I tak jak z tamy po powodzi (gdy sytuacja się uspokoi) trzeba spuścicie nadmiar wody, tak I pierdolącego (nawet jeśli to żona) trzeba czasem sprowadzić na ziemię.
Lojalność lojalnością, ale wobec toksyczki to nie jest dobra strategia.

Nie zgodzę sie z tobą, ze racje trzeba przyznać temu, kto ją ma.
Racje ( w towarzystwie) zawsze trzeba przyznać żonie, potem gdy towarzystwo sie rozchodzi, sam na sam z zona można jej powiedzieć co na sercu lezy.
Kobietom o wiele bardziej zależy na opinii otoczenia niz mężczyzną, stad powiedzenie do faceta ze jej ulancem raczej nie wywoła tak negatywnej reakcji jak w przypadku kobiet
Polecam filmik "gruba pijesz?"

Powiem ci na moim przykładzie:
Raz żona zrobiła pierogi, raz na jakiś czas nachodzi ją nastrój że nauczy sie gotować, zrobiła je na kolacje, wpadli teściowie.
Oczywiście wyszły paskudne.
Jemy te paskudne pierogi i teściu pyta z przekąsem czy smakuje mi żoniny kuchnia, odparłem, ze oczywiście, że to najpyszniejsze pierogi jakie jadłem.

Przyjmując twoje założenia, to powinienem powiedzieć ze sa niejadalne, i przestać je jeść.

Ale żona to wiedziała, ja to wiedziałem i teściowie tez. (że sa niejadalne)
Ale to kłamstwo i zjedzenie tego posiłku które ona przygotowała, było okazaniem tego wsparcia, lojalności, i szacunku do niej.

Nie uważam, aby nie było w naszym życiu miejsca na kłamstwo.
Bo czasami jest ono niezbędne do tego, aby chronić bliskie nam osoby.

I cały problem w życiu autora wziął sie z tego, ze zapomniał o chronieniu najważniejszej dla niego osoby, swojej zony, choćby miał ja chronić przed własna matką.

Oczywiscie, publicznie, czy to przez znajomymi, rodzina czy przed obcymi ludzmi zawsze trzeba trzymac front z mezem/zona. Pozniej w domu mozna wyjasniac sobie ewentualne problemy. Publicznie zawsze trzeba pokazywac, ze jedst sie jedna druzyna i gra do jednej bramki, nawet jesli w glebi ducha nie do konca zgadzamy sie z tym co mowi partner. Ale to juz wyjasnia sie na osobnosci. Partner ktory staje przeciwko zonie i trzyma strone swojej rodzinki jest chuja warty, ktos taki nigdy nie zyska autorytetu u wlasnej zony, bo wiadomo, ze nie mozna na niego liczyc. Jest po prostu choragiewka i pi*em. Ogolnie dopuszczanie rodziny do jakichkolwiek spraw ktore dotycza zycia rodzinnego malzonkow jest niedojzale i swiadczy o nieodcietej pepowinie.

779 Ostatnio edytowany przez wieka (2024-01-04 20:49:08)

Odp: Szantaż
Szeptuch napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:
Szeptuch napisał/a:

Nowe_otwarcie
Tutaj problem w relacjach teściowa - żona wykreował sie tam, gdzie zawsze sie te problemy kreują: na samym początku relacji, z winy autora tematu.
Gdy jest konflikt pomiędzy teściową i synową, to w 99% odpowiada za niego facet, syn i mąż obydwu stron.
Mąż ma zawsze stać po stronie zony, zwłaszcza w sytuacjach ze swoją matka, kobiety sa na to cięte niesamowicie.
Czuja sie zagrożone, niespokojne i niepewne jutra, potęguje to stres który oddziałuje na inne sfery życia.
A gdy teściowa "doradza", to już wiadomo że zmierza to ku konfliktowi.
Facet ma zawsze stac po stronie zony, nawet jak zona pierdoli ostatnie głupoty, to przynajmniej jej nie przerywać i nie poprawiać w towarzystwie, na swój komentarz przyjdzie czas gdy będą tylko we dwójkę.
Kobiety po prostu takie sa,emocje zawsze biorą górę, szczęśliwy mąż to te który to rozumie, i nie stara sie tego naprawiać w kobiecie.

Szeptuch, niestety tu kto inny pierdoli głupoty...  rację należy przyznać temu, kto ją ma: jeśli żona, to żonie, jeśli jednak czasem ma ją matka, to matce. Popieranie kogoś w pierdoleniu niesie ze sobą tylko jeden, szkodliwy skutek: pierdoląca osoba utwierdza się w przekonaniu że ma rację i pierdoli jeszcze bardziej. I tak jak z tamy po powodzi (gdy sytuacja się uspokoi) trzeba spuścicie nadmiar wody, tak I pierdolącego (nawet jeśli to żona) trzeba czasem sprowadzić na ziemię.
Lojalność lojalnością, ale wobec toksyczki to nie jest dobra strategia.

Nie zgodzę sie z tobą, ze racje trzeba przyznać temu, kto ją ma.
Racje ( w towarzystwie) zawsze trzeba przyznać żonie, potem gdy towarzystwo sie rozchodzi, sam na sam z zona można jej powiedzieć co na sercu lezy.
Kobietom o wiele bardziej zależy na opinii otoczenia niz mężczyzną, stad powiedzenie do faceta ze jej ulancem raczej nie wywoła tak negatywnej reakcji jak w przypadku kobiet
Polecam filmik "gruba pijesz?"

Powiem ci na moim przykładzie:
Raz żona zrobiła pierogi, raz na jakiś czas nachodzi ją nastrój że nauczy sie gotować, zrobiła je na kolacje, wpadli teściowie.
Oczywiście wyszły paskudne.
Jemy te paskudne pierogi i teściu pyta z przekąsem czy smakuje mi żoniny kuchnia, odparłem, ze oczywiście, że to najpyszniejsze pierogi jakie jadłem.

Przyjmując twoje założenia, to powinienem powiedzieć ze sa niejadalne, i przestać je jeść.

Ale żona to wiedziała, ja to wiedziałem i teściowie tez. (że sa niejadalne)
Ale to kłamstwo i zjedzenie tego posiłku które ona przygotowała, było okazaniem tego wsparcia, lojalności, i szacunku do niej.

Nie uważam, aby nie było w naszym życiu miejsca na kłamstwo.
Bo czasami jest ono niezbędne do tego, aby chronić bliskie nam osoby.

I cały problem w życiu autora wziął sie z tego, ze zapomniał o chronieniu najważniejszej dla niego osoby, swojej zony, choćby miał ja chronić przed własna matką.

Nie masz co się chwalić takim bezsensownym kłamstwem, żeby tylko przypodobać się, tylko nie wiem komu... Bo wyszedłeś na wazeliniarza.

780

Odp: Szantaż
Halina3.1 napisał/a:
Szeptuch napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Szeptuch, niestety tu kto inny pierdoli głupoty...  rację należy przyznać temu, kto ją ma: jeśli żona, to żonie, jeśli jednak czasem ma ją matka, to matce. Popieranie kogoś w pierdoleniu niesie ze sobą tylko jeden, szkodliwy skutek: pierdoląca osoba utwierdza się w przekonaniu że ma rację i pierdoli jeszcze bardziej. I tak jak z tamy po powodzi (gdy sytuacja się uspokoi) trzeba spuścicie nadmiar wody, tak I pierdolącego (nawet jeśli to żona) trzeba czasem sprowadzić na ziemię.
Lojalność lojalnością, ale wobec toksyczki to nie jest dobra strategia.

Nie zgodzę sie z tobą, ze racje trzeba przyznać temu, kto ją ma.
Racje ( w towarzystwie) zawsze trzeba przyznać żonie, potem gdy towarzystwo sie rozchodzi, sam na sam z zona można jej powiedzieć co na sercu lezy.
Kobietom o wiele bardziej zależy na opinii otoczenia niz mężczyzną, stad powiedzenie do faceta ze jej ulancem raczej nie wywoła tak negatywnej reakcji jak w przypadku kobiet
Polecam filmik "gruba pijesz?"

Powiem ci na moim przykładzie:
Raz żona zrobiła pierogi, raz na jakiś czas nachodzi ją nastrój że nauczy sie gotować, zrobiła je na kolacje, wpadli teściowie.
Oczywiście wyszły paskudne.
Jemy te paskudne pierogi i teściu pyta z przekąsem czy smakuje mi żoniny kuchnia, odparłem, ze oczywiście, że to najpyszniejsze pierogi jakie jadłem.

Przyjmując twoje założenia, to powinienem powiedzieć ze sa niejadalne, i przestać je jeść.

Ale żona to wiedziała, ja to wiedziałem i teściowie tez. (że sa niejadalne)
Ale to kłamstwo i zjedzenie tego posiłku które ona przygotowała, było okazaniem tego wsparcia, lojalności, i szacunku do niej.

Nie uważam, aby nie było w naszym życiu miejsca na kłamstwo.
Bo czasami jest ono niezbędne do tego, aby chronić bliskie nam osoby.

I cały problem w życiu autora wziął sie z tego, ze zapomniał o chronieniu najważniejszej dla niego osoby, swojej zony, choćby miał ja chronić przed własna matką.

Oczywiscie, publicznie, czy to przez znajomymi, rodzina czy przed obcymi ludzmi zawsze trzeba trzymac front z mezem/zona. Pozniej w domu mozna wyjasniac sobie ewentualne problemy. Publicznie zawsze trzeba pokazywac, ze jedst sie jedna druzyna i gra do jednej bramki, nawet jesli w glebi ducha nie do konca zgadzamy sie z tym co mowi partner. Ale to juz wyjasnia sie na osobnosci. Partner ktory staje przeciwko zonie i trzyma strone swojej rodzinki jest chuja warty, ktos taki nigdy nie zyska autorytetu u wlasnej zony, bo wiadomo, ze nie mozna na niego liczyc. Jest po prostu choragiewka i pi*em. Ogolnie dopuszczanie rodziny do jakichkolwiek spraw ktore dotycza zycia rodzinnego malzonkow jest niedojzale i swiadczy o nieodcietej pepowinie.

To prawda moj ex tez zawsze stawal po stronie kolegow nawet jak ja mialam racje,bo oni sie pozniej smieli glupio jak mi raz przyznal racje to juz pozniej wogole nie chcialo mnie sie ich mordow glupich ogladac i sobie sam lazil do tego zalosnego towarzystwa

Posty [ 716 do 780 z 1,258 ]

Strony Poprzednia 1 10 11 12 13 14 20 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024