Skoro według ciebie 'matka nic jej nie zrobiła' to zapytaj żony o jej punkt widzenia. Jakie ma konkretne zarzuty do twojej matki, co konkretnie jej powiedziała czego nie umie zapomnieć, za co oczekuje przeprosin.
A co jest z nią nie tak? Co KONKRETNIE jej powiedziałeś, że jest z nią nie tak? Tekst w stylu: 'nadajesz na innych a sama nie jesteś lepsza, bo masz dużo wad' to NIE jest konkret.
587 2023-12-28 12:14:30 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-12-28 12:54:49)
Z tym, że nie może być wszystko jak chce jedna strona, bo jak np.można wymagać od męża, żeby jego matka ją przeprosiła, to jakieś kuriozum, do tego pewnie matka uważa, że to synowa powinna ją przeprosić.
Z kolei jak matka chce mieć dobre stosunki z synową to niech sama się dogaduje i odwrotnie.
Feno, żona Cię punktuje nawet takimi pierdółkami jak sztuczna choinka u teściów, a Ty ją też wypunktowałeś?
Np. seks raz na kwartał Ci odpowiada?
Może spiszcie na kartkach wszystkie punkty i po kolei patrzcie co jest do zaakceptowania, a co nie.
Dziecko to nie jest tylko jej sprawa, tak Cię zbywa, a Ty tak to zostawiasz, a powinieneś naciskać na wspólną wizytę u ginekologa.
Wieka ja bym zrobił tak jak najbardziej. Ale co mam teraz zacząć się normalnie odzywać?
Ona już wie że chce rozmawiać i ma to w dupie.
A co mam teraz zagadać o takie coś ? Kurde ja tam już nie wiem, nie rozumiem jej. Jest jej źle itp no moglibyśmy oddać małego czy do jej koleżanki nawet i pogadać. A jej tak jakby nie wiem nie zależy ? Może faktycznie wcale nie gra, tylko ma to wszystko w dupie i po prostu woli się wyprowadzić zebrać alimenty i to wszystko.
Mogę zagadać drugi raz. Taka lista byłaby super, już jej kiedyś proponowałem. Można by nawet dopisywać czy coś w czasie...
Pewnie teraz jak zaproponuje to mnie wyśmieje
Ja jej tak nie punktuję, widzisz jaka jest wrażliwa.
Jeszcze jej powiem że seks raz na kwartał to mi powie że nie mamy o czym gadać bo dalej jej samoocenę obniżam
Z tym, że nie może być wszystko jak chce jedna strona, bo jak np.można wymagać od męża, żeby jego matka ją przeprosiła, to jakieś kuriozum, do tego pewnie matka uważa, że to synowa powinna ją przeprosić.
Z kolei jak matka chce mieć dobre stosunki z synową to niech sama się dogaduje z teściows i odwrotnie.
(...)
Wymagać od męża, żeby matka ją przeprosiła niekoniecznie, ale wymagać, by ograniczył z nią kontakt dopóki tego nie zrobi jak najbardziej.
Np. nie wyobrażam sobie sytuacji, w której matka mówi do synowej: 'że też mój syn musiał ożenić się z taką wywłoką jak ty', a ten potem wozi do niej syna i jeździ na obiadki mimo że żona prosi, żeby tego nie robił.
Może spiszcie na kartkach wszystkie punkty i po kolei patrzcie co jest do zaakceptowania, a co nie.
Bardzo dobry pomysł.
Jest jej źle itp no moglibyśmy oddać małego czy do jej koleżanki nawet i pogadać. A jej tak jakby nie wiem nie zależy ? Może faktycznie wcale nie gra, tylko ma to wszystko w dupie i po prostu woli się wyprowadzić zebrać alimenty i to wszystko.
Ona od PÓŁ ROKU powtarza ci, co jej nie pasuje, a do ciebie nie dociera, jakby po chińsku mówiła albo jakbyś był upośledzony umysłowo. Nic dziwnego, że nie ma ochoty na kolejną rozmowę, skoro żadna z wcześniejszych nic nie dała.
Skoro nie da się rozmawiać, co też rozumiem, bo emocje biorą górę, to może w mailu ją wypunktuj, niech się odniesie do każdego punktu i odwrotnie.
Czyli rozmawiajcie przez internet, jak inaczej się nie da.
Wtedy też każda strona będzie bardziej ważyła słowa, a nie rzucała ich na wiatr.
Obydwie strony powinny się starać o utrzymanie małżeństwa jak są dzieci, uważam, że wam obojgu zależy, tylko nie potraficie się dogadać.
Nie ma u was takiego problemu, poza zachowaniem, co przekreślało by związek.
Wieka widocznie moje zranienia w kierunku żony skreślają związek, mimo iż są dzieci.
Ja tam tego nie rozumiem, w sytuacji kiedy jeszcze wszystko ma. Mi kumpel powiedział jedno zdanie, sory kolego ale ona od początku miała z tobą za dobrze. I to jest chyba bardzo bardzo trafne zdanie.
594 2023-12-28 13:16:23 Ostatnio edytowany przez ABC50 (2023-12-28 13:18:02)
Dziwne, że chce się wyprowadzić, a mówi, żeby teściowa nie przekraczała progu...
Caly czas nic tylko walczy o swoje rządy, jakby nie wiedziała, że zostawia zgliszcza za sobą.
Terapia nic dała, przecież chodzili na nią...
Ktos tu mówil juz że to gra o tron. Tylko tu jest tron sedesowy a głównym graczem jest 92letnia babcia.
Dopóki człowiek kocha i zależy mu, dopóty walczy. Jak przestaje kochać to przestaje cokolwiek chcieć.
Teraz ona będzie szary kamień.
Popłakała, przemyślała , jeszcze sobie trochę spraw poukłada w głowie i będziesz miał spokój od jej narzekania.
W domu będzie spokój i każde będzie żyć swoim życiem. Ty rodzinką a ona sobą i dziećmi.
Tym wszystkim co mu zalecają opiekę naprzemienną to ja powiem, że tymi dziećmi to by sami musieli się opiekować. Wyjście z dzieckiem na plac zabaw to nie to samo co sprawowanie opieki przez tydzień. Bardzo bym chciała widzieć jak on wraca z pracy, odbiera dzieci z przedszkola czy od opiekunki i robi przy nich wszystko - gotuje im, pierze, , karmi, bawi się z nimi, uczy ich, kąpie usypia, potem ogrania dom, a rano wstaje i oddaje pod opiekę, żeby po powrocie z pracy znowu się nimi zajmować. Powodzenia
Tym wszystkim co mu zalecają opiekę naprzemienną to ja powiem, że tymi dziećmi to by sami musieli się opiekować. Wyjście z dzieckiem na plac zabaw to nie to samo co sprawowanie opieki przez tydzień. Bardzo bym chciała widzieć jak on wraca z pracy, odbiera dzieci z przedszkola czy od opiekunki i robi przy nich wszystko - gotuje im, pierze, , karmi, bawi się z nimi, uczy ich, kąpie usypia, potem ogrania dom, a rano wstaje i oddaje pod opiekę, żeby po powrocie z pracy znowu się nimi zajmować. Powodzenia
Podejrzewam, że ta opieka w wykonaniu feno wyglądałaby w tej sposób, że 95% czasu dzieckiem zajmowałaby się jego matka lub babka, a on tylko od czasu do czasu by się z nim pobawił lub wyszedł na spacer.
597 2023-12-28 13:32:20 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2023-12-28 13:33:10)
Agnes76 napisał/a:Tym wszystkim co mu zalecają opiekę naprzemienną to ja powiem, że tymi dziećmi to by sami musieli się opiekować. Wyjście z dzieckiem na plac zabaw to nie to samo co sprawowanie opieki przez tydzień. Bardzo bym chciała widzieć jak on wraca z pracy, odbiera dzieci z przedszkola czy od opiekunki i robi przy nich wszystko - gotuje im, pierze, , karmi, bawi się z nimi, uczy ich, kąpie usypia, potem ogrania dom, a rano wstaje i oddaje pod opiekę, żeby po powrocie z pracy znowu się nimi zajmować. Powodzenia
Podejrzewam, że ta opieka w wykonaniu feno wyglądałaby w tej sposób, że 95% czasu dzieckiem zajmowałaby się jego matka lub babka, a on tylko od czasu do czasu by się z nim pobawił lub wyszedł na spacer.
Ta, dziewięćdziesięcioletnia babcia biegająca za dwulatkiem i zabawiająca kilkumiesięcznego szkraba przez 3 godziny - już to widzę. Po 15 minutach miałaby dość i jakoś przestałaby mieć ochotę schodzić na dół do wnuków - wiadomo, za dużo po schodach nie może bo kolana już nie te. Matka tez by była chętna na pracę przy dzieciach - przyjeżdżać do dzieci zanim feno wyjdzie do pracy i odjeżdżać wieczorem, na pewno też ojciec bardzo by się cieszył, że sam musi ogarniać swój dom i gotować bo żonka cała dnie przy wnukach. Wielkie rodzinne szczęście zapanuje
598 2023-12-28 13:56:58 Ostatnio edytowany przez Legat (2023-12-28 13:58:21)
ale wymagać, by ograniczył z nią kontakt dopóki tego nie zrobi jak najbardziej
I kolejna granica przesunięta. Później żonka przejdzie do ograniczenia mu wyjść na spacer, bo przecież ....
Próbowałem coś zagadać.
Ogromny ból jest kwestia że pojechałem w ten drugi dzień świąt z małym, a ona została w domu. Chociaż proponowałem jej też wyjazd.
Jest to dla niej niewybaczalne + brak szacunku miłości wszystkiego z mojej strony.
Poza tym przeciągnie liny trwa. Nie wiem ja nie umiem sobie wyobrazić bo się czuję jakbyśmy mieli po 10lat i dyskutowali. Nawet nie wiem o czym do końca jest tu dyskusja.
Ja jej sam zarzuciłem że ona sobie cały rok jeździła z dzieciakiem raz w tygodniu i jakoś siedzę cicho to w takim razie też jest to dla mnie niewybaczalne, bo sam jeździłem raz na miesiąc czyli 1/4 tego co ona.
Próbuję się bronić też ale to bez sensu. Mówi że tu chodzi o szacunek mojej matki i rodzinki do niej to mówię to nie ma problemu powiem że jesteś moją zona nie mają szacunku coś tam a mają mieć bo inaczej nie będę jeździł z małym. Nie no generalnie czuje się jak w wariatkowie. Bo w zasadzie ona wszystkich opierdolila z mojej rodziny i nie ma szacunku ale kit dałbym radę to ogarnąć.
Sam jej powiedziałem jaka miłość jak po pół roku problemów mówisz mi 5 razy że ty rozwód bierzesz, jak uciekasz z dzieciakiem itp. i mnie szantazujesz.
I że ja jako facet mam to w dupie już nie będę się strzępił i prosił się o rodzinę jak to w kółko robię.
Każda rozmowa z nią prowadzi do kłótni, bo ona się włącza zaczyna nawalać jak automat jakiś, po czym ja chcę coś powiedzieć co praktycznie zarzuca mi, nie mogę jej przyklepac w większości sprawach wtedy ona się włącza jeszcze bardziej albo stosuje metody:
"Aha to na razie"
"Boli mnie brzuch nie denerwuj już bo to i tak bez sensu"
Itp.
Babka i matka wiecznie zyc nie beda... babka moze wyciagnac kopyta w kazdej chwili, a matce tez sie znudzi nianczenie wnuka- tez zalezy czy pracuje, czy jest zdrowa, pewnie tez chciala by miec czas dla siebie... a niech zona mu daje dzieci zobaczymy jak dlugo wytrzyma
Ciekawe jak on sobie z dzieckiem poradzi? Na drugi dzien bedzie dzwonil "ze to za duzo roboty dla niego i, ze on woli juz placic alimenty niz sie zajmowac dzieckiem "
O to chodzi, by on zobaczył jak wygląda opieka nad dzieckiem, a ona zobaczyła jak sobie radzić bez męża.
Bo jedno drugiego nie rozumie i nie chce zrozumieć.
Ale o czym wgl dyskusja ?
Co do dzieciaka to dałbym radę z palcem w D
Nieraz byłem sam cały dzień od rana do wieczora i było ok a teraz już jest w miarę samodzielny.
No i teraz dalszą część historii. Trochę zwrot akcji?
Ona jedzie do rodziców,pakuje małego itp.
Oddałem jej kasę jak mówiłem.
Przechodzę z pokoju do pokoju bo mówię chociaż dzień wykorzystam sam może rusze sie do adwokata by wiedzieć na czym stoję.
Przechodzę z pokoju a tu dostaje buziaka z nienacka hah i to tak całkiem. Nie odwzajemniłem go. Stanąłem jak wryty i zapytałem co robisz.
Powiedziała że sama nie wie.
Poszedłem dalej. Zachowałem się jak gbur.
Przed wyjazdem jak nigdy czy z nią jadę. Oczywiście nie pojechałem. Dlaczego?
Ona mi wypomina jeden dzień że pojechałem bez niej na święta a ona taka biedna w domku siedziała. A ja tak siedzę cały rok co tydzień i co mam płakać?
Więc o co tu chodzi ? Zwrot akcji nagle o 180stopni a żadnej sensownej rozmowy nie było przecież ??? O co chodzi, jedna to wszystko gra ?
Ogromny ból jest kwestia że pojechałem w ten drugi dzień świąt z małym, a ona została w domu. Chociaż proponowałem jej też wyjazd.
Jej sprawa. Proponowałeś wspólny wyjazd.
Jeśli ona może brać dziecko do rodziców, to ty też.
Jest to dla niej niewybaczalne + brak szacunku miłości wszystkiego z mojej strony.
Brak szacunku by był gdybyś zabrał dziecko bez informowania jej. Ona przecież tak robiła.
Poza tym przeciągnie liny trwa. Nie wiem ja nie umiem sobie wyobrazić bo się czuję jakbyśmy mieli po 10lat i dyskutowali. Nawet nie wiem o czym do końca jest tu dyskusja.
Tu nie ma dyskusji.
Ma być tak jak ona mówi. Żadnego kompromisu, żadnej dyskusji na argumenty.
Mówi że tu chodzi o szacunek mojej matki i rodzinki do niej to mówię to nie ma problemu powiem że jesteś moją zona nie mają szacunku coś tam a mają mieć bo inaczej nie będę jeździł z małym. Nie no generalnie czuje się jak w wariatkowie. Bo w zasadzie ona wszystkich opierdolila z mojej rodziny i nie ma szacunku ale kit dałbym radę to ogarnąć.
UWAGA: na szacunek trzeba sobie zasłużyć.
Sam jej powiedziałem jaka miłość jak po pół roku problemów mówisz mi 5 razy że ty rozwód bierzesz, jak uciekasz z dzieciakiem itp. i mnie szantazujesz.
I że ja jako facet mam to w dupie już nie będę się strzępił i prosił się o rodzinę jak to w kółko robię.
Jasno oceniłeś jej postępowanie. Pierwszy raz?
Coś powiedziała?
Każda rozmowa z nią prowadzi do kłótni, bo ona się włącza zaczyna nawalać jak automat jakiś, po czym ja chcę coś powiedzieć co praktycznie zarzuca mi, nie mogę jej przyklepac w większości sprawach wtedy ona się włącza jeszcze bardziej albo stosuje metody:
"Aha to na razie"
"Boli mnie brzuch nie denerwuj już bo to i tak bez sensu"
Itp.
Ona zaczyna awanturę, to wychodzisz. Nie kłócisz się, nie przekrzykujesz, po prostu wychodzisz.
"Gdy się uspokoisz i będziesz chciała sensownie porozmawiać, to chętnie wrócę do tematu."
Gwarantuję, że ona kilka razy się zagotuje, ale będzie musiała zmienić metodę komunikacji.
Nie wchodź z nią w kłótnie, bo nie wygrasz. Nie masz doświadczenia i przegrasz.
Co do dzieciaka to dałbym radę z palcem w D
Nieraz byłem sam cały dzień od rana do wieczora i było ok a teraz już jest w miarę samodzielny.
Co innego być 1 dzień z dzieciakiem, co innego być 2 tygodnie.
Przerabiałem. To bardzo duża różnica.
Przechodzę z pokoju a tu dostaje buziaka z nienacka hah i to tak całkiem. Nie odwzajemniłem go. Stanąłem jak wryty i zapytałem co robisz.
Powiedziała że sama nie wie.
Kolejna metoda manipulacji.
Wie, że źle zrobiła, nie przyzna się, nie przeprosi.
Próbuje grać na uczuciach - bliskość.
Więc o co tu chodzi ? Zwrot akcji nagle o 180stopni a żadnej sensownej rozmowy nie było przecież ??? O co chodzi, jedna to wszystko gra ?
Kolejne gierki.
Przyjedzie od swoich rodziców, to albo spokornieje, albo stanie się waleczna. Co ostatecznie będzie, to będzie zasługa jej matki.
605 2023-12-28 16:10:58 Ostatnio edytowany przez feno1 (2023-12-28 16:11:57)
Dzięki za odpowiedź farmer
Oceniłem jasno jej postępowanie to powiedziała tylko że nie widzi zmian dalej myślę jak moja matka
Tak co do błędów to się nie przyzna też tak myślę. Chociaż ja wcale nie mówię że jej wina 100%towa.
Ja się do swoich przyznałem.
Tak co do błędów to się nie przyzna też tak myślę.
Oczywiście, że się nie przyzna. Co nie znaczy, że ich nie widzi. Ona będzie skłonna do czegokolwiek, gdy jej sytuacja będzie się pogarszać. Stąd ten pocałunek. Żeby cię rozmiękczyć.
Sprawę zdaje się pierwszy raz załatwiłeś dobrze - remisowo. Pokazałeś, że masz takie same prawa jak ona. Tego się musisz trzymać.
607 2023-12-28 16:52:29 Ostatnio edytowany przez feno1 (2023-12-28 16:55:31)
Sprawa remisowa ale co z tego jak ja tu tyle rzeczy teraz widzę w jej zachowaniu że szok.. a do niej nie dotrę. Tu się doskonale nadaje powiedzenie że głupi są szczęśliwi
Teraz dostałem smsa że dojechała, wcześniej musiałem dzwonić i nie oddzwaniała 2h a teraz dostaje smsa bez proszenia się ???
I teraz skolei przewiduje to że może zacząć sypać miłością... Zgodnie z zasadami powinienem być nieugięty. Kiedyś po tym buziaku bym od razu zmiękł.
Sprawa remisowa ale co z tego jak ja tu tyle rzeczy teraz widzę w jej zachowaniu że szok.. a do niej nie dotrę. Tu się doskonale nadaje powiedzenie że głupi są szczęśliwi
Teraz dostałem smsa że dojechała, wcześniej musiałem dzwonić i nie oddzwaniała 2h a teraz dostaje smsa bez proszenia się ???I teraz skolei przewiduje to że może zacząć sypać miłością... Zgodnie z zasadami powinienem być nieugięty. Kiedyś po tym buziaku bym od razu zmiękł.
Z tego to juz sie zrobila telenowela odcinek dwiescie piecdziesiaty
Ale o czym wgl dyskusja ?
Co do dzieciaka to dałbym radę z palcem w D
Nieraz byłem sam cały dzień od rana do wieczora i było ok a teraz już jest w miarę samodzielny.No i teraz dalszą część historii. Trochę zwrot akcji?
Ona jedzie do rodziców,pakuje małego itp.
Oddałem jej kasę jak mówiłem.
Przechodzę z pokoju do pokoju bo mówię chociaż dzień wykorzystam sam może rusze sie do adwokata by wiedzieć na czym stoję.
Przechodzę z pokoju a tu dostaje buziaka z nienacka hah i to tak całkiem. Nie odwzajemniłem go. Stanąłem jak wryty i zapytałem co robisz.
Powiedziała że sama nie wie.
Poszedłem dalej. Zachowałem się jak gbur.
Przed wyjazdem jak nigdy czy z nią jadę. Oczywiście nie pojechałem. Dlaczego?
Ona mi wypomina jeden dzień że pojechałem bez niej na święta a ona taka biedna w domku siedziała. A ja tak siedzę cały rok co tydzień i co mam płakać?Więc o co tu chodzi ? Zwrot akcji nagle o 180stopni a żadnej sensownej rozmowy nie było przecież ??? O co chodzi, jedna to wszystko gra ?
Sam widzisz, że to wszystko granie na emocjach.
Dobrze, że nie pojechałeś.
Zaczyna rozumieć, że przegina, a nie uzyskuje swojego zamiaru, bo nie dajesz się stłamsić.
Sprawa remisowa ale co z tego jak ja tu tyle rzeczy teraz widzę w jej zachowaniu że szok.. a do niej nie dotrę. Tu się doskonale nadaje powiedzenie że głupi są szczęśliwi
Teraz dostałem smsa że dojechała, wcześniej musiałem dzwonić i nie oddzwaniała 2h a teraz dostaje smsa bez proszenia się ???I teraz skolei przewiduje to że może zacząć sypać miłością... Zgodnie z zasadami powinienem być nieugięty. Kiedyś po tym buziaku bym od razu zmiękł.
Czyli sprawdza się, im Ty bliżej niej, ona się oddala, im dalej Ty, ona się zbliża...
Powinniście szczerze porozmawiać i Ty też powinieneś powiedzieć, jakie masz oczekiwania, a czego nie jesteś w stanie zrobić, czyli postawić granice i się tego trzymać. Tylko czy z nią się da, skoro zmienia front o 180 st.
Dlatego może życie niech weryfikuje waszą relację.
611 2023-12-28 18:54:21 Ostatnio edytowany przez ABC50 (2023-12-28 19:01:34)
Przechodzę z pokoju a tu dostaje buziaka z nienacka hah i to tak całkiem. Nie odwzajemniłem go. Stanąłem jak wryty
Metoda kija nie działa. Czas na metodę na marchewkę. Wielka Ksiega Zony manipulatorki, strona 473 ustęp 5. Co zrobic gdy mąż nie reaguje na fochy?
Przechodzę z pokoju a tu dostaje buziaka z nienacka hah i to tak całkiem. Nie odwzajemniłem go. Stanąłem jak wryty
Metoda kija nie działa. Czas na metodę na marchewkę.
Dokładnie, to sposób na zatrzymanie męża przy sobie, bo niebezpiecznie się oddalał.
Próbuję się bronić też ale to bez sensu. Mówi że tu chodzi o szacunek mojej matki i rodzinki do niej to mówię to nie ma problemu powiem że jesteś moją zona nie mają szacunku coś tam a mają mieć bo inaczej nie będę jeździł z małym. Nie no generalnie czuje się jak w wariatkowie. Bo w zasadzie ona wszystkich opierdolila z mojej rodziny i nie ma szacunku ale kit dałbym radę to ogarnąć.
Czego nie rozumiesz?
Ty jesteś od tego, żeby swoją rodzinę powstrzymać od wtrącania się. To przez Ciebie ich opierdoliła jak byłeś uprzejmy to określić- gdybyś robił co do Ciebie należy to by całej sytuacji nie było.
Ty przestań się bronić, Ty jej przedstaw swoje stanowisko na przyszłość. Obronę to sobie w buty wsadź.
Ona nie ma obowiązku mieć kontaktów z Twoją rodziną - i Twoja rodzina powinna o tym wiedzieć. Od Ciebie.
Jak babcia ma ochotę zobaczyć wnuka to nie na zasadzie " a nie mogłaś przyjść" bo to jest zawoalowany zarzut, że nie zrobiła to , co zrobić powinna. A ona wcale nie musi się do tego poczuwać.
A Twoja babcia nie mogła jej zaprosić jak normalny człowiek?
A Twoja babcia nie mogła sobie darować pretensji?
A Ty nie mogłeś tego wcześniej im powiedzieć, żeby się do niej zwracali serdecznie?
A Ty nie mogłeś być bardziej domyślny, że ją to denerwuje?
A teraz sobie odpowiedz czy te wszystkie "a nie mogłeś" to jest zjebka czy nie jest.
614 2023-12-28 19:17:02 Ostatnio edytowany przez ABC50 (2023-12-28 19:18:26)
Ona nie ma obowiązku mieć kontaktów z Twoją rodziną
Oj ma obowiązek. Może w przypadku kiedy są jakieś przesłanki zagrożenia, nieprawidłowego traktowania można traktować to jako argument. Ale ona chce się wypisać z rodziny bo jej się nie podoba. Jakie ma przesłanki? Przemoc fizyczna ? Nie. przemoc psychiczna? Nie. Co najwyżej matka chce widzieć wnuka i że matka nie skacze wokół panienki jak na dworze królewskim.
Ona nie ma obowiązku mieć kontaktów z Twoją rodziną
Oj ma obowiązek. Może w przypadku kiedy są jakieś przesłanki zagrożenia, nieprawidłowego traktowania można traktować to jako argument. Ale ona chce się wypisać z rodziny bo jej się nie podoba. Jakie ma przesłanki? Przemoc fizyczna ?przemoc psychiczna? Nie. Co najwyżej matka chce widzieć wnuka i że matka nie skacze wokół panienki jak na dworze królewskim.
Matka może widywać wnuka i syna bez niej.
Ona nie ma obowiązku mieć kontaktów z Twoją rodziną
Oj ma obowiązek. Może w przypadku kiedy są jakieś przesłanki zagrożenia, nieprawidłowego traktowania można traktować to jako argument. Ale ona chce się wypisać z rodziny bo jej się nie podoba. Jakie ma przesłanki? Przemoc fizyczna ?przemoc psychiczna? Nie. Co najwyżej matka chce widzieć wnuka i że matka nie skacze wokół panienki jak na dworze królewskim.
Jak matka autora i babka chca widziec dzieci ok nie ma problemu, ale ona jako zona NIE ma zadnego obowiazku ich widywac. Nikt jej do tego nie zmusi. Bo kto niby? Zadzwonia na policje i powiedza "ze synowa nie ma ochoty ogladac tesciowej "?
Na jej miejscu to bym sobie załatwiła dwutygodniowy pobyt w szpitalu na ginekologii. Wszyscy by mieli okazję odrobić zaległości w spotkaniach z dzieckiem i na jakiś czas skończyły by się pretensje.
618 2023-12-28 19:26:00 Ostatnio edytowany przez ABC50 (2023-12-28 19:27:08)
Matka może widywać wnuka i syna bez niej
Skoro ta w jej oczach patologiczna rodzina może opiekować się dzieckiem bez niej to chyba aż tak źle nie jest. Zazwyczaj jak nie chcesz się z kimś spotykać to w życiu tym bardziej nie dasz dziecka samego bez swojej opieki. Podwojne standardy. Jeżeli coś byłoby toksyczne dla niej to tym bardziej dla dziecka.
Matka może widywać wnuka i syna bez niej
Skoro ta w jej oczach patologiczna rodzina może opiekować się dzieckiem bez niej to chyba aż tak źle nie jest. Zazwyczaj jak nie chcesz się z kimś spotykać to w życiu tym bardziej nie dasz dziecka samego bez swojej opieki. Podwojne standardy. Jeżeli coś byłoby toksyczne dla niej to tym bardziej dla dziecka.
Tym sposobem sama odpowiedziałaś dlaczego babcia i matka nie powinny widywać wnuka.
Matka może widywać wnuka i syna bez niej
Skoro ta w jej oczach patologiczna rodzina może opiekować się dzieckiem bez niej to chyba aż tak źle nie jest. Zazwyczaj jak nie chcesz się z kimś spotykać to w życiu tym bardziej nie dasz dziecka samego bez swojej opieki. Podwojne standardy. Jeżeli coś byłoby toksyczne dla niej to tym bardziej dla dziecka.
Bo tez wg prawa babcie maja prawo widywac wnuki. Gdyby im bez powodu zakazala widywac wnuki moglo by sie to skonczyc sprawa sadowa. Wiec niech juz daje im wnuki dla swietego spokoju, ale sama nie musi widywac tesciowej i babki, bo niby z jakiej racji zona autora miala by przebywac minimum 2x w tygodniu w towarzystwie tesciowej psycholog i sluchac jej pierdolamento
621 2023-12-28 19:40:09 Ostatnio edytowany przez ABC50 (2023-12-28 19:43:25)
Dobra. Nie ma obowiązku. Ale wypada dbać o relacje w rodzinie. Feno też mógłby się wypiąć i powiedzieć nie jedzie do teściów. To że kogoś nie lubisz w rodzinie nie znaczy że od razu zrywasz wszelkie kontakty. Fakt jak są przesłanki poważne to do tego trzeba się posunąć. Ale czy ona zrobiła wszystko co mogła? Czy na pewno ta rodzinka jest taką patologią aby zrywać kontakty?
Dobra. Nie ma obowiązku. Ale wypada dbać o relacje w rodzinie. Feno też mógłby się wypiąć i powiedzieć nie jedzie do teściów. To że kogoś nie lubisz w rodzinie nie znaczy że od razu zrywasz wszelkie kontakty. Fakt jak są przesłanki poważne to do tego trzeba się posunąć. Ale czy ona zrobiła wszystko co mogła?
Tylko,ze dobre relacje w rodzinie ida w dwie strony. A autor tez sie tutaj wyrazal zle o rodzicach swojej zony. Ja sie ciesze,ze nie jestem juz z moim ex,bo jego matka to byla tragedia. Raz wparowala niezapowiedziana ja sobie z kumpela ogladam film, a ta mi prawi moraly "ze mam zadbac o jej syna ugotowac mu obiad" to jej mowie "ze zamawia sobie w pracy" to na zawal prawie zeszla, pozniej miala pretensje, ze ja nie sprzatam tylko sprzatamy razem, bo on pracuje to on nie musi.. masakra jak ja bym miala ogladac swoja tesciowa 2x w tygodniu -Boze dziekuje Ci za to rozstanie
623 2023-12-28 22:42:47 Ostatnio edytowany przez ABC50 (2023-12-28 22:46:34)
@JuliaUK
Ja sie ciesze,ze nie jestem juz z moim ex,bo jego matka to byla tragedia. Raz wparowala niezapowiedziana ja sobie z kumpela ogladam film, a ta mi prawi moraly "ze mam zadbac o jej syna ugotowac mu obiad" to jej mowie "ze zamawia sobie w pracy" to na zawal prawie zeszla, pozniej miala pretensje, ze ja nie sprzatam tylko sprzatamy razem, bo on pracuje to on nie musi.. masakra jak ja bym miala ogladac swoja tesciowa 2x w tygodniu -Boze dziekuje Ci za to rozstanie
To ten gość co oferuje ci sprzątanie? Widać po kim ma dziwne zachowania. Bo to jest ten sam motyw, on nie jest świadomy że robi coś nieakceptowalnego tak samo jak jego matka wpadająca bez zapowiedzi. Jakiś problem z granicami. Jak to się mówi: niedaleko pada jabłko od jabłoni. Dlatego pierwsze co się robi to prześwietla się rodziców czy nie mają jakiś dziwnych motywów.
@JuliaUK
Ja sie ciesze,ze nie jestem juz z moim ex,bo jego matka to byla tragedia. Raz wparowala niezapowiedziana ja sobie z kumpela ogladam film, a ta mi prawi moraly "ze mam zadbac o jej syna ugotowac mu obiad" to jej mowie "ze zamawia sobie w pracy" to na zawal prawie zeszla, pozniej miala pretensje, ze ja nie sprzatam tylko sprzatamy razem, bo on pracuje to on nie musi.. masakra jak ja bym miala ogladac swoja tesciowa 2x w tygodniu -Boze dziekuje Ci za to rozstanie
To ten gość co oferuje ci sprzątanie? Widać po kim ma dziwne zachowania. Bo to jest ten sam motyw, on nie jest świadomy że robi coś nieakceptowalnego tak samo jak jego matka wpadająca bez zapowiedzi. Jakiś problem z granicami. Jak to się mówi: niedaleko pada jabłko od jabłoni. Dlatego pierwsze co się robi to prześwietla się rodziców czy nie mają jakiś dziwnych motywów.
Nie to jest ojciec corki,ja bylam w 2 zwiazkach powaznych. I nie ide sprzatac, bo mnie juz wkurzyc zdarzyli
625 2023-12-28 22:55:36 Ostatnio edytowany przez ABC50 (2023-12-28 22:56:01)
@JuliaUK
Nie to jest ojciec corki,ja bylam w 2 zwiazkach powaznych. I nie ide sprzatac, bo mnie juz wkurzyc zdarzyli
Co? W jaki sposób cię wkurzyli?
Myślałem że to matka tego ojca wpadła. Ale najwyraźniej tego drugiego tak? Hm w takim razie jakoś przyciągasz różne osoby co mają te same problemy.
@JuliaUK
Nie to jest ojciec corki,ja bylam w 2 zwiazkach powaznych. I nie ide sprzatac, bo mnie juz wkurzyc zdarzyli
Co? W jaki sposób cię wkurzyli?
Myślałem że to matka tego ojca wpadła. Ale najwyraźniej tego drugiego tak? Hm w takim razie jakoś przyciągasz różne osoby co mają te same problemy.
Jeszcze nie zaczelam u nich pracowac, a juz zaczeli mnie traktowac z gory-niech sobie szlachta zatrudni firme sprzatajaca ja nie bede sie ponizac
627 2023-12-28 23:05:07 Ostatnio edytowany przez ABC50 (2023-12-28 23:06:44)
@JuliaUK
Wyglądało to dziwnie od razu. Choć przyznam szczerze że nie sądziłem że tak szybko kwas się zrobi z tego. I dobrze niech ta radiolog sprząta. Może odkryje jakieś promieniowanie.
@JuliaUK
Wyglądało to dziwnie od razu. Choć przyznam szczerze że nie sądziłem że tak szybko kwas się zrobi z tego. I dobrze niech ta radiolog sprząta. Może odkryje jakieś promieniowanie.
Ona wogole nie sprzata-pewnie kogos zatrudnia
629 2023-12-28 23:19:22 Ostatnio edytowany przez ABC50 (2023-12-28 23:19:50)
@JuliaUK
Czyli napromieniowuje się od sprzątania. Co za menda.
@JuliaUK
Czyli napromieniowuje się od sprzątania. Co za menda.
Jak napromiemiowuje od sprzatania? Ona jest radiologiem w szpitalu i tam pracuje przy napromieniowaniach... przeciez nie mozna sie napromieniowac od sprzatania
631 2023-12-28 23:22:18 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-12-28 23:22:36)
Julka może nie dokładaj swoich odcinków do tej telenoweli
Julka może nie dokładaj swoich odcinków do tej telenoweli
Ale ja nie wystepuje w tej telenoweli
wieka napisał/a:Julka może nie dokładaj swoich odcinków do tej telenoweli
Ale ja nie wystepuje w tej telenoweli
Właśnie występujesz, zaśmiecając ten wątek sobą.
To moja wina. Zadaje za dużo pytań. Koniec z tematem promieniowania.
ABC50 napisał/a:Ona nie ma obowiązku mieć kontaktów z Twoją rodziną
Oj ma obowiązek. Może w przypadku kiedy są jakieś przesłanki zagrożenia, nieprawidłowego traktowania można traktować to jako argument. Ale ona chce się wypisać z rodziny bo jej się nie podoba. Jakie ma przesłanki? Przemoc fizyczna ?przemoc psychiczna? Nie. Co najwyżej matka chce widzieć wnuka i że matka nie skacze wokół panienki jak na dworze królewskim.
Matka może widywać wnuka i syna bez niej.
Właśnie problemem jest, że jego żona na to nie pozwala.
Coś nam Feno zamilkł. Pewnie dochodzi do siebie, po wczorajszych fontannach miłości.
Coś nam Feno zamilkł. Pewnie dochodzi do siebie, po wczorajszych fontannach miłości.
Musimy czekac na nastepny sezon telenoweli
Chyba metoda ma marchewkę działa. Może są w trakcie.
I wszyscy ciekawi jak też oni się godzą
Agnes76 napisał/a:ABC50 napisał/a:Oj ma obowiązek. Może w przypadku kiedy są jakieś przesłanki zagrożenia, nieprawidłowego traktowania można traktować to jako argument. Ale ona chce się wypisać z rodziny bo jej się nie podoba. Jakie ma przesłanki? Przemoc fizyczna ?przemoc psychiczna? Nie. Co najwyżej matka chce widzieć wnuka i że matka nie skacze wokół panienki jak na dworze królewskim.
Matka może widywać wnuka i syna bez niej.
Właśnie problemem jest, że jego żona na to nie pozwala.
Skądś znam tę wersję. Swego czasu moja była też usiłowała moją matkę ustawić pod siebie, tylko że ta (ze względu na mnie i swoją wnuczkę nie chcąc wojny) po prostu się wycofała. I właśnie moja była w ten sam sposób założyła sobie że zmusi teściową do zawarcia pokoju na jej warunkach.
Skądś znam tę wersję. Swego czasu moja była też usiłowała moją matkę ustawić pod siebie, tylko że ta (ze względu na mnie i swoją wnuczkę nie chcąc wojny) po prostu się wycofała. I właśnie moja była w ten sam sposób założyła sobie że zmusi teściową do zawarcia pokoju na jej warunkach.
To są te same schematy, a jego żona nie jest bardzo lotna, tylko ma szczęście, że ma za męża Feno.
I wszyscy ciekawi jak też oni się godzą
![]()
Ona pojechała do mamusi.
Może nie być godzenia się.
Nie bardzo wiem czy się tak podniecacie.Całus był z radości ,że jednak dał jej pieniądze na które już chyba nie liczyła a pytanie czy jedzie by wiedzieć ile czasu go nie będzie widzieć.Znowu rozegrała go jak przedszkolaka.
Nie bardzo wiem czy się tak podniecacie.Całus był z radości ,że jednak dał jej pieniądze na które już chyba nie liczyła a pytanie czy jedzie by wiedzieć ile czasu go nie będzie widzieć.Znowu rozegrała go jak przedszkolaka.
Ha ha, a Ci sie ciesza jak do sera
Nie bardzo wiem czy się tak podniecacie.Całus był z radości ,że jednak dał jej pieniądze na które już chyba nie liczyła a pytanie czy jedzie by wiedzieć ile czasu go nie będzie widzieć.Znowu rozegrała go jak przedszkolaka.
Jeśli był z radości z oddanych pieniędzy, to nie omieszkałaby mu o tym powiedzieć.
Ona liczyła,że on jednak z nią pojedzie do teściów, a tak pojechała sama.
Farmer,a skąd Ty to wiesz?Telepatia czy masz implant w jej głowie?
Farmer,a skąd Ty to wiesz?Telepatia czy masz implant w jej głowie?
Bo moze on jest madry i wie duzo rzeczy
Farmer,a skąd Ty to wiesz?Telepatia czy masz implant w jej głowie?
Spójrz na mój wiek.
Myślisz, że nie miałem do czynienia z toksycznymi zachowaniami, manipulacjami, fochami?
To są te same wzory zachowań.
Więc tak.
Dawno nie pisałem. Była przerwa.
Sytuacja wygląda następująco.
Wpadła na mnie w kuchni. Pocałowałem ją sam.
Rzuciła się na mnie itp. skończyliśmy w łóżku
Jeden dzień po chciałem pogadać, oczywiście zbytnio nie ma tej rozmowy, niestety.
Tu bardziej są same zarzuty, teraz dochodzi oczywiście że nie mam do niej szacunku itp i to się nie wiem strasznie piętrzy tak jakby w jej głowie nie umiem opisać tego, tak jakbym ją zdradzał co chwilę.
Przyjechała moja matka. W ten sam dzień.
I teraz sytuacja. Sam nie mogę iść no bo jak? Ją zostawię ?
Moja matka wiadomo chciałaby się zobaczyć czy to ze mną czy z małym...
Więc namawiam żonę przez godzinę że idziemy przywitamy się z małym oczywiście pogadamy chwilę kawę coś i idziemy do siebie.
Po godzinie praktycznie ona wyskoczyła że dobrze pogadamy.
Poszliśmy do babci.
Żona jak nigdy usiadła się koło mojej matki i jej tam świeci oczkami "że musimy pogadać by się tak nie ranić, pójdźmy do nas"
Poszliśmy do nas.
Pierw włączyła się moja żona na wstępie.
"No bo generalnie ja miałam trudne dzieciństwo i Krystian (czyli ja) też miał trudne, przez to te wszystkie kłótnie ją tak bardzo bolą no i w dodatku jest w ciąży też. ".
Coś tam że jej ciężko, dużo ma emocji, nie chciała się kłócić. Z drugiej strony matka się włączyła i powiedziała jak to z jej strony wygląda wszystko. Każdy ma swój film itp.
Wywaliła trochę takich bzdur typu że tam żona nie gościnna jest, że nie zrobiliśmy wesela a w naszej rodzinie tak się robi, że żona chce być gwiazdą tej rodzinie a nie szanuje ich jako rodziców tego typu kwestie no plus oczywiście wychowanie malego że odbieramy mu trochę tych dziadków oraz to że chce mieć kontrolę nad swoim życiem co jest ok ale też nad moim życiem co nie jest ok.
Uważałem że matka i żona po połowie mają racji podczas tej rozmowy. Chociaż drażniło mnie jak np. matka gadała coś a żona w tym czasie kręciła głową i niby po cichu mówiła "bez sensu ta rozmowa" bałem się że matka to serio zobaczy i wybuchnie bo znam ją na tyle.
Matka widziałem że tak podchodziła bardziej życiowo i z taką empatią trochę. Żona podchodziła nie wiem niby z wielkim stresem przed rozmową z drugiej strony stawała się trochę pyskata i bardzo arogancka i bałem się wręcz tego.
Matka pojechała.
Pierwsze co to kupa zarzutów do mnie, czemu nie powiedziałem najważniejszego matce czyli "gdzie jest szacunek dla żony mojej".
Dla mnie to wcale nie było najważniejsze.
Druga kwestia, jak to matka nie manipuluje, kręci, i jest fałszywa i z niej próbuję zrobić taką kobietę do bicia, i poddaną mi. Było faktycznie tak że matka mówiła mi jako swojemu synowi że mam trochę żonę doprowadzić do pionu bo szacunku im nie ukazuje za grosz. To było z 3 miesiące temu, ale teraz nie było o tym słowa. Oprócz tego zarzuty jak zwykle że ja siedzę i nic nie mówię nie bronie jej czyli żony. Tylko się uśmiecham jak matka coś mądrego powie itp. a wcale tak nie było bo jeszcze się starałem właśnie nie robić czegoś takiego. Ze życie jej zniszczyłem itp.
Rozmowa się skończyła i stanęła na niczym.
Dzień później mówiłem że chce z nią dobrze porozmawiać itp chyba że nie chce. Jesteśmy jednak jeszcze tym małżeństwem i trzeba coś robić.. no i ok skończyło się że musimy pogadać ale jak będzie więcej czasu.
Pierwszy foch żony nastał w sylwestra.
I tutaj znowu kwestia była taka, byliśmy u znajomych 10 osób. Przytuliła mnie kilka razy było super niby.
Godzina 24 dzwoni żona do matki swojej złożyć życzenia. Mówię daj mamę do telefonu też złoże, dała złożyłem.
Ja dzwonię do ojca. On tam gdzieś chyba szedł czy coś nie wiem, słabo go słyszałem powiedziałem tylko szczęśliwego... I on "wzajemnie, i na razie" no i ja odruchowo "na razie".
Nagle żona bulwers przecież mi miałeś dać do telefonu, ja mówię grzecznie przez przypadek się zagalopowałem, mogę zadzwonić jeszcze raz albo ty zadzwoń. Ona foch że nie mam szacunku do niej i wychodzi, trzask drzwiami w toalecie. Wyszła po 10 min i już do końca imprezy zero kontaktu. Zero. Chciałem zatańczyć coś zero tańczyła z dziewczynami, kumplem, jak ja coś chciałem to od razu się odwracała plecami. Potem zrezygnowałem i się bawiłem z kumplem.
Mój kumpel sam widział że ta reakcja była co najmniej dziwna i taka wyolbrzymiona.
W sumie do tej chwili ma tak jakby focha "bo jej nie szanuję".
Dzisiaj urodziny jej matki, mówię ładnie jedziemy na kawę razem? Nie ona jedzie sama. No i ten foch od wczoraj.. to zrobiłem jej mała awanturę powiedziałem jak było wczoraj i nie uważam że zrobiłem coś aż tak wielkiego na miarę nie szanowania żony. No i się włączyła znowu tu o matce, tu o tym że jej nie kocham nie szanuje itp.
To niby w kłótni mi powiedziała.
"że albo ona się wyprowadza albo razem się stąd wyprowadzamy". Wyszedłem.
No i tyle. Dalej jesteśmy w krzakach bo nie gadamy nawet... Najlepsze jest to że zleciało cały wolny czas na fochaniu się.
Teraz znowu skolei pogadałem z matką przez telefon to mnie rozjebała. Bo ona to całkowicie odczuła tą rozmowę jakby żona jej gówno zaserwowała i oceniła na jedynkę... Już też powoli czuje od matki nacisk na to byśmy się serio stąd wyprowadzili. Gdzieś podczas rozmowy żona też powiedziała że ona się bardzo denerwuje a jest w tej ciąży i to przez matkę jeszcze straci dziecko.
No i teraz matka też by chciała do tej babci raz na ileś tam pojechać. A tu zawsze coś.
No i tutaj wkurzyłem się trochę na matkę bo mimo wszystko żona chciała chociaż pogadać coś. Chociaż nie rozumiałem tej rozmowy.
Więc na tą chwilę jest gorzej niż było jak dla mnie.
Nie wiem, mam dwie opcje nadal, ale zaczynam nie widzieć szans odbudowy tego. Nie wiem za bardzo tak jakby żona ma w sobie te zranienia wszystkie?
Farmer to ile masz lat?
Więc tak.
Dawno nie pisałem. Była przerwa.
Sytuacja wygląda następująco.Wpadła na mnie w kuchni. Pocałowałem ją sam.
Rzuciła się na mnie itp. skończyliśmy w łóżku
Jeden dzień po chciałem pogadać, oczywiście zbytnio nie ma tej rozmowy, niestety.
Tu bardziej są same zarzuty, teraz dochodzi oczywiście że nie mam do niej szacunku itp i to się nie wiem strasznie piętrzy tak jakby w jej głowie nie umiem opisać tego, tak jakbym ją zdradzał co chwilę.
Przyjechała moja matka. W ten sam dzień.I teraz sytuacja. Sam nie mogę iść no bo jak? Ją zostawię ?
Moja matka wiadomo chciałaby się zobaczyć czy to ze mną czy z małym...
Więc namawiam żonę przez godzinę że idziemy przywitamy się z małym oczywiście pogadamy chwilę kawę coś i idziemy do siebie.
Po godzinie praktycznie ona wyskoczyła że dobrze pogadamy.
Poszliśmy do babci.
Żona jak nigdy usiadła się koło mojej matki i jej tam świeci oczkami "że musimy pogadać by się tak nie ranić, pójdźmy do nas"
Poszliśmy do nas.
Pierw włączyła się moja żona na wstępie.
"No bo generalnie ja miałam trudne dzieciństwo i Krystian (czyli ja) też miał trudne, przez to te wszystkie kłótnie ją tak bardzo bolą no i w dodatku jest w ciąży też. ".
Coś tam że jej ciężko, dużo ma emocji, nie chciała się kłócić. Z drugiej strony matka się włączyła i powiedziała jak to z jej strony wygląda wszystko. Każdy ma swój film itp.
Wywaliła trochę takich bzdur typu że tam żona nie gościnna jest, że nie zrobiliśmy wesela a w naszej rodzinie tak się robi, że żona chce być gwiazdą tej rodzinie a nie szanuje ich jako rodziców tego typu kwestie no plus oczywiście wychowanie malego że odbieramy mu trochę tych dziadków oraz to że chce mieć kontrolę nad swoim życiem co jest ok ale też nad moim życiem co nie jest ok.
Uważałem że matka i żona po połowie mają racji podczas tej rozmowy. Chociaż drażniło mnie jak np. matka gadała coś a żona w tym czasie kręciła głową i niby po cichu mówiła "bez sensu ta rozmowa" bałem się że matka to serio zobaczy i wybuchnie bo znam ją na tyle.
Matka widziałem że tak podchodziła bardziej życiowo i z taką empatią trochę. Żona podchodziła nie wiem niby z wielkim stresem przed rozmową z drugiej strony stawała się trochę pyskata i bardzo arogancka i bałem się wręcz tego.Matka pojechała.
Pierwsze co to kupa zarzutów do mnie, czemu nie powiedziałem najważniejszego matce czyli "gdzie jest szacunek dla żony mojej".
Dla mnie to wcale nie było najważniejsze.
Druga kwestia, jak to matka nie manipuluje, kręci, i jest fałszywa i z niej próbuję zrobić taką kobietę do bicia, i poddaną mi. Było faktycznie tak że matka mówiła mi jako swojemu synowi że mam trochę żonę doprowadzić do pionu bo szacunku im nie ukazuje za grosz. To było z 3 miesiące temu, ale teraz nie było o tym słowa. Oprócz tego zarzuty jak zwykle że ja siedzę i nic nie mówię nie bronie jej czyli żony. Tylko się uśmiecham jak matka coś mądrego powie itp. a wcale tak nie było bo jeszcze się starałem właśnie nie robić czegoś takiego. Ze życie jej zniszczyłem itp.
Rozmowa się skończyła i stanęła na niczym.Dzień później mówiłem że chce z nią dobrze porozmawiać itp chyba że nie chce. Jesteśmy jednak jeszcze tym małżeństwem i trzeba coś robić.. no i ok skończyło się że musimy pogadać ale jak będzie więcej czasu.
Pierwszy foch żony nastał w sylwestra.
I tutaj znowu kwestia była taka, byliśmy u znajomych 10 osób. Przytuliła mnie kilka razy było super niby.
Godzina 24 dzwoni żona do matki swojej złożyć życzenia. Mówię daj mamę do telefonu też złoże, dała złożyłem.
Ja dzwonię do ojca. On tam gdzieś chyba szedł czy coś nie wiem, słabo go słyszałem powiedziałem tylko szczęśliwego... I on "wzajemnie, i na razie" no i ja odruchowo "na razie".
Nagle żona bulwers przecież mi miałeś dać do telefonu, ja mówię grzecznie przez przypadek się zagalopowałem, mogę zadzwonić jeszcze raz albo ty zadzwoń. Ona foch że nie mam szacunku do niej i wychodzi, trzask drzwiami w toalecie. Wyszła po 10 min i już do końca imprezy zero kontaktu. Zero. Chciałem zatańczyć coś zero tańczyła z dziewczynami, kumplem, jak ja coś chciałem to od razu się odwracała plecami. Potem zrezygnowałem i się bawiłem z kumplem.
Mój kumpel sam widział że ta reakcja była co najmniej dziwna i taka wyolbrzymiona.
W sumie do tej chwili ma tak jakby focha "bo jej nie szanuję".Dzisiaj urodziny jej matki, mówię ładnie jedziemy na kawę razem? Nie ona jedzie sama. No i ten foch od wczoraj.. to zrobiłem jej mała awanturę powiedziałem jak było wczoraj i nie uważam że zrobiłem coś aż tak wielkiego na miarę nie szanowania żony. No i się włączyła znowu tu o matce, tu o tym że jej nie kocham nie szanuje itp.
To niby w kłótni mi powiedziała.
"że albo ona się wyprowadza albo razem się stąd wyprowadzamy". Wyszedłem.No i tyle. Dalej jesteśmy w krzakach bo nie gadamy nawet... Najlepsze jest to że zleciało cały wolny czas na fochaniu się.
Teraz znowu skolei pogadałem z matką przez telefon to mnie rozjebała. Bo ona to całkowicie odczuła tą rozmowę jakby żona jej gówno zaserwowała i oceniła na jedynkę... Już też powoli czuje od matki nacisk na to byśmy się serio stąd wyprowadzili. Gdzieś podczas rozmowy żona też powiedziała że ona się bardzo denerwuje a jest w tej ciąży i to przez matkę jeszcze straci dziecko.
No i teraz matka też by chciała do tej babci raz na ileś tam pojechać. A tu zawsze coś.
No i tutaj wkurzyłem się trochę na matkę bo mimo wszystko żona chciała chociaż pogadać coś. Chociaż nie rozumiałem tej rozmowy.Więc na tą chwilę jest gorzej niż było jak dla mnie.
Nie wiem, mam dwie opcje nadal, ale zaczynam nie widzieć szans odbudowy tego. Nie wiem za bardzo tak jakby żona ma w sobie te zranienia wszystkie?Farmer to ile masz lat?
O telenewola wrocila pierwszy odcinek nowego sezonu i jaki romantyczny poczatek bedem ogladac