Witam,
Pisze z pewnym problemem, bo mam wrażenie, ze nie potrafię trzeźwo spojrzeć na sytuacje.
Jestem w związku 14 lat, mamy 5 letniego syna. Układa nam się w relacji bardzo dobrze, partner ma swoje humorki, ja również, ale ogólnie jesteśmy dobrze dopasowani pod względem poczucia humoru, spędzania czasu itd. Wiadomo, ze trochę nas różni, ale to normalne.
Ostatnio dał mi swój telefon abym czegoś tam posłuchała, ale miał włączone wiadomosci, nie zorientował się chyba. Tam zobaczyłam wiadomosci do jednej dziewczyny, niby nic w nich nie było, zwykle co tam, jak tam, opowiem Ci co się działo, jakieś tam bzdety napisane krotko, bez podtekstów. Natomiast zauważyłam ze wiadomosci są na tyle swobodne, ze tych rozmów musiało być dużo więcej. Pokazałam mojemu, na co on odparł, ze to znajoma, ze czasami się kontaktują, ze to nic takiego. Zapytałam dlaczego nie ma więcej wiadomosci, powiedziałam, ze musi je usuwać jeśli jest tylko ich kilka. Na co on odparł, ze tak, ze je usuwa, bo wiedział, ze gdybym się dowiedziała, ze ma nowa znajoma to zaczęłabym histeryzować.
Tutaj tak dodam przy tym, ze on już mnie zdradził, ja się dowiedziałam z wiadomosci, co prawda nie układało się nam wtedy, była masa problemów, ja go wyrzuciłam z domu, i się stało. Postanowiliśmy ze damy sobie szanse, ze będzie Ok. Tak było, ale niespełna rok temu, również znalazłam u niego wiadomosci, również od kobiety której nie znam w których tez nie było nic znaczącego. Tylko cześć, co tam. Wtedy gadka była podobna, ze to jakaś tam dziewczyna, która kiedyś wlepiła mu swój numer, a on po dłuższym czasie napisał. Wtedy chyba jakaś ocmiona byłam i stwierdziłam, ze Ok, ze może i tak. Zaznaczyłam, ze nie chce żadnych kłamstw z jego strony. Aż do teraz, znowu podobna sytuacja. Tylko tym razem napisałam do kobiety z która wymienia wiadomosci, powiedziałam, ze on je usuwa, ze wyglada mi to podejrzanie i spytałam wprost o co chodzi w ich znajomosci. Odparła tylko tyle, ze mieli kontakt w pracy niegdyś(mówił mi o tym wtedy), a teraz od czasu do czasu on dzwoni i rozmawiają o pierdołach, ale dla niej to nic szczególnego, bo ona i tak jest zajęta.
Powiedzcie mi co mam myśleć, bo ja się czuje oszukana, jakby mi napluł w twarz. On twierdzi, ze bal się mi cokolwiek mowic, bo kontakt i tak był raz na jakiś czas, i bal się ze będę zaraz coś wymyślać.
Dla mnie to idiotyczne, bo od nikogo innego nie kasuje smsow i nie ukrywa połączeń. Nie wiem czy w to wierzyć. Wiem na pewno, ze nie było nic więcej, bo ona mieszka daleko.
Pomiędzy nami było okej, wręcz bardzo dobrze, niewiele czasu on spędza poza domem nie licząc pracy, w drodze często rozmawiamy i smsujemy ze sobą na bieżąco. Jednak wiem, ze nie bez powodu coś się ukrywa, akurat tylko jedna osobę, gdy inne znajome normalnie do niego dzwonia i ja nie mam pretensji. Czuje jakbym zdurniala, bo już nadszarpnął moje zaufanie i teraz mam wrażenie, ze tym kontaktowaniem się chciał sobie coś ugrać… co wy myślicie?
Widać lubi flirtować, coś go pociąga w tajemniczych kontaktach, ale co jest w jego głowie nie dowiesz się...
Lepiej jakbyś nie zaglądała do jego korespondencji, byłabyś spokojniejsza, nie jesteś w stanie go kontrolować, jak będzie chciał to i tak zdradzi.
Prawda jest taka,że gdyby cie kochał i szanował, to by cie nie zdradził.
Druga prawda jest taka,że gdyby Cie kochał i szanował, to po tej pierwszej zdradzie, unikał by jak ognia, takich sytuacji.
Nie pisał by,nie szukał by kontaktu z innymi kobietami.
Bo rozumiał by,że jest to dla ciebie stresogenne.
Trudno wyrokować z tak skromnego opisu, ale być może on jest uzależniony od kobiecej atencji, wiec jej stale poszukuje.
Żałosny człowiek.
Widać lubi flirtować, coś go pociąga w tajemniczych kontaktach, ale co jest w jego głowie nie dowiesz się...
Lepiej jakbyś nie zaglądała do jego korespondencji, byłabyś spokojniejsza, nie jesteś w stanie go kontrolować, jak będzie chciał to i tak zdradzi.
Ja sobie zdaje sprawę, nie kontroluje, doskonale to rozumiem.
Jednakże nie rozumiem na czym stoję, niby wszystko jest dobrze, ale mimo wszystko gdzieś szuka kontaktu z kimś innym.
Nie wiem w która stronę iść, czy odpuszczać całkiem i to zakończyć, czy kontynuować bo niby fizycznie sie niczego nie dopuścił, a w domu jest bez zarzutu. Nie chce podejmować pochopnych decyzji, bo szkoda mi syna. On pyta jak to jest, czy jesteśmy i będziemy razem czy nie. A ja go zostawiam bez odpowiedzi, tak tez nie mogę.
Prawda jest taka,że gdyby cie kochał i szanował, to by cie nie zdradził.
Druga prawda jest taka,że gdyby Cie kochał i szanował, to po tej pierwszej zdradzie, unikał by jak ognia, takich sytuacji.
Nie pisał by,nie szukał by kontaktu z innymi kobietami.
Bo rozumiał by,że jest to dla ciebie stresogenne.
Trudno wyrokować z tak skromnego opisu, ale być może on jest uzależniony od kobiecej atencji, wiec jej stale poszukuje.
Żałosny człowiek.
Ja tez święta nie byłam, jesteśmy ze sobą od dziecka, tez niegdyś go zdradziłam za czasów przed synem. Tzn zdradziłam, kontaktowałam się z kimś, doszło do zbliżeń, ale nie było seksu.
I kochałam go i kocham mimo tego, ze tak zrobiłam.
Jednak myśle troszkę tak jak Ty, ze unikałby jak ognia sytuacji które mogą mnie zranić, a on robi jak chce. Mimo wszystko jego zapewnienia robią mi niezła wodę z mozgu i szczerze nie wiem co myśleć.
Skoro Ciebie pyta czy będziecie razem, tzn, że mu na Tobie nie zależy, może to też powód, żeby szukać innej kobiety.
Już miałam napisać to samo, co Szeptuch, czyli że z partnera strony nie widać za grosz szacunku dla Ciebie i Twoich emocji, ale jeśli oboje macie na koncie po zdradzie, to chyba to już będzie wpisane w Wasz związek. W tej sytuacji widać jak na dłoni, że lojalność, wzajemny szacunek i inne wartości nie mają dla Was obojga większego znaczenia. I jeśli tak, to nie powinnaś być zaskoczona tym kasowaniem wiadomości i ukrywaniem rozmów.
Już miałam napisać to samo, co Szeptuch, czyli że z partnera strony nie widać za grosz szacunku dla Ciebie i Twoich emocji, ale jeśli oboje macie na koncie po zdradzie, to chyba to już będzie wpisane w Wasz związek. W tej sytuacji widać jak na dłoni, że lojalność, wzajemny szacunek i inne wartości nie mają dla Was obojga większego znaczenia. I jeśli tak, to nie powinnaś być zaskoczona tym kasowaniem wiadomości i ukrywaniem rozmów.
Oj nie mogę się zgodzić. Tak sądziłam, ze jeśli napisze o swojej zdradzie, która miała miejsce jeszcze w okresie nastoletnim, to mnie również ocenicie w taki sposób. Otóż nie, dla mnie szacunek, wartości, lojalność, szczerość maja potężne znaczenie. Nigdy więcej nie popełniłam takiego błędu, nie kontaktuje się z nikim za czyimiś plecami, bo nie miałabym sumienia tego robić, dla mnie to jest karygodne.
Może i macie racje, ze nie powinno mnie to dziwić, ja wierzyłam w jego czyste intencje. Zastanawiałam się nad jego uczuciami, zapytałam czy mnie kocha, bo mi się wydaje, ze u niego miłość wygasła i stad takie zachowania, ale upiera się, ze kocha i ze zawsze będzie.
Ja te wiadomosci odkryłam dwa dni temu, te emocje są jeszcze poplątane. On teraz trzyma dystans, mniej się odzywa, wiem, ze robi to po to aby mnie złamać i żebym odpuściła, ale ja doskonale znam swoją wartość, nie jestem od niego zależna
Autorko, jak to w ogóle między Wami jest? Czy Ty z partnerem wspólnie ustaliliście, że biorąc pod uwagę jego poprzednią zdradę, nie będzie on nadużywał Twojego zaufania i nie będzie zawierał i podtrzymywał nowych relacji z kobietami, żeby nie powodować niepotrzebnych napięć między Wami. Czy to takie niewypowiedziane oczekiwanie?
Otóż nie, dla mnie szacunek, wartości, lojalność, szczerość maja potężne znaczenie. Nigdy więcej nie popełniłam takiego błędu, nie kontaktuje się z nikim za czyimiś plecami, bo nie miałabym sumienia tego robić, dla mnie to jest karygodne.
No ale Twój maż to robi, więc dla niego te wartości nie maja jednak znaczenia.
Autorko, jak to w ogóle między Wami jest? Czy Ty z partnerem wspólnie ustaliliście, że biorąc pod uwagę jego poprzednią zdradę, nie będzie on nadużywał Twojego zaufania i nie będzie zawierał i podtrzymywał nowych relacji z kobietami, żeby nie powodować niepotrzebnych napięć między Wami. Czy to takie niewypowiedziane oczekiwanie?
Ustalaliśmy, owszem, ze nie będzie oszukiwał, w zasadzie to nawet nie były ustalenia. To były jego deklaracje wypowiedziane z własnej woli, ja w nie uwierzyłam. W to jak mówił, ze popełnił błąd, ze już tego nie zrobi, żebym postarała się zaufać, żebym wybaczyła, a sama się przekonam. I się przekonałam.
Z jednej strony czuje się tak jakbym wręcz czekała na dowody, które poświadcza o tym, ze w tym przypadku pisał rzeczy które świadczyłyby o tym, ze chciał mnie zdradzić. To byłaby dla mnie jasna sytuacja, a tak ciężko mi podjąć decyzje.
W dodatku jeszcze dziś nawciskał mi, ze to moja wina, ze on cos ukrywa, bo mi nie pasują jego znajomi. Owszem, nie lubię wszystkich, ale kontaktu mu nie bronię. Wiec wiem, ze to takie obracanie kota ogonem, a może akurat nabrałabym się na to i uwierzyła, ze to ze mną coś nie tak, ale ja wiem, ze ze mną jest okej. Zastanawia mnie tylko to czy można on faktycznie myślał, ze zrobie z tego aferę… nie dostawał żadnych wiadomosci po nocach, wieczory spędzaliśmy w swoim towarzystwie, rozmawialiśmy do późnych godzin nocnych, ciągły kontakt, wspólne plany, wspólnie spędzany czas, a tu taka niespodzianka.
Ustalaliśmy, owszem, ze nie będzie oszukiwał, w zasadzie to nawet nie były ustalenia. To były jego deklaracje wypowiedziane z własnej woli, ja w nie uwierzyłam. W to jak mówił, ze popełnił błąd, ze już tego nie zrobi, żebym postarała się zaufać, żebym wybaczyła, a sama się przekonam. I się przekonałam.
To chyba wszystko jasne.
Sam Tobie obiecywał, że nie będzie Ci dawał powodów do nadwerężania Twojego zaufania a wychodzi na to, że nie idzie mu dotrzymywanie własnych obietnic.
Twój partner nie obawiał się zaryzykować, więc Wasz związek nie jest ważny na tyle, aby zrezygnować z dodatkowych podniet i tanich flircików. Jego wybór.
Teraz Ty stoisz przed swoim. Wiesz na czym stoisz. Facet nie dość, że jest z grupy podwyższonego ryzyka, to jeszcze za nic ma obietnice, które sam składa.
Jak dla mnie, facet do odstawki. Kompletnie nie rokuje a z czasem będzie gorzej, dojdą realne zdrady. Zakończ tę farsę, znajdziesz jeszcze takiego, który będzie szanował swoje własne słowa, obietnice - a przede wszystkim, Ciebie.
Jajaja napisał/a:Ustalaliśmy, owszem, ze nie będzie oszukiwał, w zasadzie to nawet nie były ustalenia. To były jego deklaracje wypowiedziane z własnej woli, ja w nie uwierzyłam. W to jak mówił, ze popełnił błąd, ze już tego nie zrobi, żebym postarała się zaufać, żebym wybaczyła, a sama się przekonam. I się przekonałam.
To chyba wszystko jasne.
Sam Tobie obiecywał, że nie będzie Ci dawał powodów do nadwerężania Twojego zaufania a wychodzi na to, że nie idzie mu dotrzymywanie własnych obietnic.
Twój partner nie obawiał się zaryzykować, więc Wasz związek nie jest ważny na tyle, aby zrezygnować z dodatkowych podniet i tanich flircików. Jego wybór.
Teraz Ty stoisz przed swoim. Wiesz na czym stoisz. Facet nie dość, że jest z grupy podwyższonego ryzyka, to jeszcze za nic ma obietnice, które sam składa.
Masz racje. A jednak te dobre chwile tak mi się biją z tym co się stało, może to jest po prostu zbyt świeże, może czas pomoże mi wiele rzeczy zrozumieć. Teraz na razie jest mi ciężko nawet usiąść i z nim rozmawiać, jestem niezdecydowana, słabo sypiam. Samopoczucie okrutne.
Zastanawia mnie tylko dlaczego był dla mnie tak dobry, i to właśnie sprawia, ze myśle, ze może on mówi prawde. Wiem, ze żadna osoba nie powinna sprawiać takich rzeczy swojej „drugiej połówce”, mam żywe przykłady dobrych mężczyzn, żałuje ze on do nich nie należy.
Oj nie mogę się zgodzić. Tak sądziłam, ze jeśli napisze o swojej zdradzie, która miała miejsce jeszcze w okresie nastoletnim, to mnie również ocenicie w taki sposób. Otóż nie, dla mnie szacunek, wartości, lojalność, szczerość maja potężne znaczenie. Nigdy więcej nie popełniłam takiego błędu, nie kontaktuje się z nikim za czyimiś plecami, bo nie miałabym sumienia tego robić, dla mnie to jest karygodne.
Kiedy wspomniałaś o swojej zdradzie, zabrakło tego, co zacytowałam powyżej, a co dopisałaś nieco później. Istotnie ma to znaczenie.
Zastanawia mnie tylko dlaczego był dla mnie tak dobry, i to właśnie sprawia, ze myśle, ze może on mówi prawde.
Nie twierdzę, że tak jest w jego przypadku, bo tego po prostu nie wiem, ale wiele osób właśnie w taki sposób usiłuje zamaskować swoje przewinienia oraz nieco zagłuszyć własne wyrzuty sumienia.
16 2023-01-05 09:57:50 Ostatnio edytowany przez madoja (2023-01-05 10:01:32)
Szczerze to facet powinien trząść dupą ze strachu, że sytuacja się powtórzy i znów go wyrzucisz z domu, tylko tym razem się rozstaniecie. Nie powinien dopuszczać do powtórki.
Ale on jakoś dziwnie i pokrętnie myśli, że uniknięciem tej sytuacji jest ukrycie przed Tobą nowej koleżanki i kasowanie wiadomości. Zamiast tego powinien od razu powiedzieć Ci że ma nową znajomą lub - CO BARDZIEJ ODPOWIEDNIE - w ogóle nie mieć żadnych nowych koleżaneczek, zważając na kryzys który przeszliście.
Założę się, że z poprzednią zaczynało się podobnie - niewinne rozmowy, które z czasem stały się gorące.
No i dlaczego usunął tylko część wiadomości? Czy te które usunął, były ostrzejsze?
Słowem: facet naprawdę napluł Ci w twarz. Na Wasz związek, obietnice, drugą szansę. Bardzo Ci współczuję, bo sama nie wiem co bym zrobiła. Łatwo się mówi: odejdź, ale macie dziecko, a on póki co realnie nie zdradził (drugi raz).
Hm.... Chyba postawiłabym ostre ultimatum, że albo kończy tę znajomość albo ma wypierdalać z domu. Byłabym głucha na jego głupawe teksty typu "to tylko koleżanka".
Ja jestem za dawaniem jednej szansy. Uważam że można posklejać związek po zdradzie. Ale nie, gdy się ona powtarza.
Szczerze to facet powinien trząść dupą ze strachu, że sytuacja się powtórzy i znów go wyrzucisz z domu, tylko tym razem się rozstaniecie. Nie powinien dopuszczać do powtórki.
Ale on jakoś dziwnie i pokrętnie myśli, że uniknięciem tej sytuacji jest ukrycie przed Tobą nowej koleżanki i kasowanie wiadomości. Zamiast tego powinien od razu powiedzieć Ci że ma nową znajomą lub - CO BARDZIEJ ODPOWIEDNIE - w ogóle nie mieć żadnych nowych koleżaneczek, zważając na kryzys który przeszliście.
Założę się, że z poprzednią zaczynało się podobnie - niewinne rozmowy, które z czasem stały się gorące.
No i dlaczego usunął tylko część wiadomości? Czy te które usunął, były ostrzejsze?Słowem: facet naprawdę napluł Ci w twarz. Na Wasz związek, obietnice, drugą szansę. Bardzo Ci współczuję, bo sama nie wiem co bym zrobiła.
Łatwo się mówi: odejdź, ale macie dziecko, a on póki co realnie nie zdradził (drugi raz).
Hm.... Chyba postawiłabym ostre ultimatum, że albo kończy tę znajomość albo ma wypierdalać z domu. Byłabym głucha na jego głupawe teksty typu "to tylko koleżanka".Ja jestem za dawaniem jednej szansy. Uważam że można posklejać związek po zdradzie. Ale nie, gdy się ona powtarza.
Dziękuje za taka odpowiedz.
Jego wytłumaczenia są tylko na zasadzie takiej, ze przecież to tylko nawet nie koleżanka, a znajoma, i ze nic nie zrobił. A to ja niestety ponoszę winę ukrywania korespondencji, bo ja mam pretensje o znajomych. No cyrk na kółkach.
Nie wiem czy jestem skłonna dawać kolejna szanse, bardzo mocno zal mi syna, jest mały, ale odczuwa napięcie między nami. Chciałabym dla niego jak najlepiej. Partnera kocham, chyba zawsze będę, tylko poważnie zastanawiam się nad tym czy to ma sens, czy ja się nie zamęcze w takiej relacji gdy ciagle będę się zastanawiać czy on znowu mnie nie oszukuje, czy zerwał kontakty.
Realnej zdrady nie było, to fakt, ale dla mnie samo zatajanie, smsowanie za moimi plecami jest tez swego rodzaju zdrada.
Ja nie mam gdzie pójść z naszego domu, on tez nie. Finansowo można i może by było coś wynająć, ale wiem, ze syn się załamie. Przy tej realnej zdradzie bardzo zle to zniósł, stres odbijał się na nim fizycznie, musiał chodzić do psychologa mimo tego ze miał 3 lata. Jestem pod wielkim znakiem zapytania, rodzine mam, ale boje się im mowic, oni są bardzo emocjonalni, nie chce ich obciążać, a tez żadne nie ma warunków mnie przyjąć z dzieckiem i do tego zwierzętami.
Nie jestem tez pewna w 100% czy odchodzę, on nic nie mówi, nie inicjuje rozmowy, więcej nic nie tłumaczy, ja za nim biegać nie będę, myśle ze kolejne ruchy powinny być po jego stronie.
18 2023-01-05 10:56:49 Ostatnio edytowany przez madoja (2023-01-05 10:57:17)
Rodzinie póki co nic nie mów, skoro żadne decyzje nie są podjęte. Bo może się pogodzicie, a po co oni mają go nienawidzić?
Skoro on nie zaczyna rozmowy, to nie licz na to, że zacznie. Jemu pewnie teraz jest wygodnie, zamknął temat, nie ma żadnych konsekwencji, a liczy że Tobie naburmuszenie przejdzie.
Niestety sama musisz zacząć rozmowę. Opowiedz jak się czujesz z tym że to ukrywał i przekaż swoje "żądania". Jakie właściwie są? Chcesz żeby urwał z nią kontakt? Czy może mieć z nią kontakt, ale pokazywać Ci ich rozmowy? Czy może chcesz ją poznać?
Powiedz że po tym co przeszliście, nie ma miejsca na tajemnice, ukrywanie. Powiedz że przestałaś mu ufać, a on wcale nie dba o to by to zaufanie odzyskać, tylko jeszcze bardziej się pogrąża.
Jak nie będzie chciał rozmawiać ani Cię zrozumieć, tylko wciąż będzie rzucał tekstami że to tylko znajoma a Ty się czepiasz, to wtedy daj mu ultimatum.
Istnieje też inna opcja, że to Ty zaczniesz z kimś pisać, by wzbudzić w nim zazdrość i pokazać "jak to jest".
Kurde, to musi być okropne. Bo facet zamiast zrozumieć co czujesz, ignoruje to i zrzuca na Ciebie winę (w mojej opinii: to typowe gdy ma coś do ukrycia, bo gdyby nie miał, to przejąłby się tym jak to odbierasz).
Rodzinie póki co nic nie mów, skoro żadne decyzje nie są podjęte. Bo może się pogodzicie, a po co oni mają go nienawidzić?
Skoro on nie zaczyna rozmowy, to nie licz na to, że zacznie. Jemu pewnie teraz jest wygodnie, zamknął temat, nie ma żadnych konsekwencji, a liczy że Tobie naburmuszenie przejdzie.
Niestety sama musisz zacząć rozmowę. Opowiedz jak się czujesz z tym że to ukrywał i przekaż swoje "żądania". Jakie właściwie są? Chcesz żeby urwał z nią kontakt? Czy może mieć z nią kontakt, ale pokazywać Ci ich rozmowy? Czy może chcesz ją poznać?
Powiedz że po tym co przeszliście, nie ma miejsca na tajemnice, ukrywanie. Powiedz że przestałaś mu ufać, a on wcale nie dba o to by to zaufanie odzyskać, tylko jeszcze bardziej się pogrąża.Jak nie będzie chciał rozmawiać ani Cię zrozumieć, tylko wciąż będzie rzucał tekstami że to tylko znajoma a Ty się czepiasz, to wtedy daj mu ultimatum.
Istnieje też inna opcja, że to Ty zaczniesz z kimś pisać, by wzbudzić w nim zazdrość i pokazać "jak to jest".
Kurde, to musi być okropne. Bo facet zamiast zrozumieć co czujesz, ignoruje to i zrzuca na Ciebie winę (w mojej opinii: to typowe gdy ma coś do ukrycia, bo gdyby nie miał, to przejąłby się tym jak to odbierasz).
Wiesz, ja znam go na tyle dobrze, ze ja doskonale wiem o tym, ze on zdaje sobie sprawę z tego co zrobił zle, wie, ze zrobił zle, tylko teraz się do tego nie przyzna.
Wiem tez, ze jeżeli zauważy, ze jego milczenie i tłumaczenie nie przynosi efektów, to może zacząć próbować ratować sytuacje w inny sposób. Albo się poddać. To tez jest opcja.
Ja wczoraj próbowałam rozmawiać, i skończyło się właśnie na tym, ze to moja wina, ze to, tamto. Tłumaczyłam mu jak się czuje, ale nie było deklaracji z jego strony, ze nie będzie, ze zakończy znajomość.
Nie chce tez żeby mi pokazywał wiadomosci, cześć i tak będzie zawsze mógł usunąć.
I pies pogrzebany. On tez pytał jak to będzie wyglądało, czy będziemy razem, bo w nerwach mu od razu rzuciłam jak to przeczytałam, ze jak tak się bawi, to dowidzenia.
Myśle, ze poczekam chwile, nie chce pochopnie decydować. Chciałabym zobaczyć jakie będą jego kroki. On doskonale wie, co mi nie pasuje, a co pasuje.
madoja napisał/a:Rodzinie póki co nic nie mów, skoro żadne decyzje nie są podjęte. Bo może się pogodzicie, a po co oni mają go nienawidzić?
Skoro on nie zaczyna rozmowy, to nie licz na to, że zacznie. Jemu pewnie teraz jest wygodnie, zamknął temat, nie ma żadnych konsekwencji, a liczy że Tobie naburmuszenie przejdzie.
Niestety sama musisz zacząć rozmowę. Opowiedz jak się czujesz z tym że to ukrywał i przekaż swoje "żądania". Jakie właściwie są? Chcesz żeby urwał z nią kontakt? Czy może mieć z nią kontakt, ale pokazywać Ci ich rozmowy? Czy może chcesz ją poznać?
Powiedz że po tym co przeszliście, nie ma miejsca na tajemnice, ukrywanie. Powiedz że przestałaś mu ufać, a on wcale nie dba o to by to zaufanie odzyskać, tylko jeszcze bardziej się pogrąża.Jak nie będzie chciał rozmawiać ani Cię zrozumieć, tylko wciąż będzie rzucał tekstami że to tylko znajoma a Ty się czepiasz, to wtedy daj mu ultimatum.
Istnieje też inna opcja, że to Ty zaczniesz z kimś pisać, by wzbudzić w nim zazdrość i pokazać "jak to jest".
Kurde, to musi być okropne. Bo facet zamiast zrozumieć co czujesz, ignoruje to i zrzuca na Ciebie winę (w mojej opinii: to typowe gdy ma coś do ukrycia, bo gdyby nie miał, to przejąłby się tym jak to odbierasz).
Wiesz, ja znam go na tyle dobrze, ze ja doskonale wiem o tym, ze on zdaje sobie sprawę z tego co zrobił zle, wie, ze zrobił zle, tylko teraz się do tego nie przyzna.
Wiem tez, ze jeżeli zauważy, ze jego milczenie i tłumaczenie nie przynosi efektów, to może zacząć próbować ratować sytuacje w inny sposób. Albo się poddać. To tez jest opcja.
Ja wczoraj próbowałam rozmawiać, i skończyło się właśnie na tym, ze to moja wina, ze to, tamto. Tłumaczyłam mu jak się czuje, ale nie było deklaracji z jego strony, ze nie będzie, ze zakończy znajomość.
Nie chce tez żeby mi pokazywał wiadomosci, cześć i tak będzie zawsze mógł usunąć.
I pies pogrzebany. On tez pytał jak to będzie wyglądało, czy będziemy razem, bo w nerwach mu od razu rzuciłam jak to przeczytałam, ze jak tak się bawi, to dowidzenia.
Myśle, ze poczekam chwile, nie chce pochopnie decydować. Chciałabym zobaczyć jakie będą jego kroki. On doskonale wie, co mi nie pasuje, a co pasuje.
Fajny gość :-/ Jak go przyłapujesz na kombinowaniu na boku, to listuje Tobie Twoje braki, aby wyrównać listę przewinień. Złoto chłopak. Taaa, to jest ta jego dobroć wobec Ciebie.
Cóż dziewczyno, to Twoje życie, rób jak uważasz. My tylko z boku możemy Tobie pokazać, jak to wygląda z naszej perspektywy, gdy nie jesteśmy w sprawę uwikłani.
A wygląda to tak, jakbyś miała spore braki w samoocenie i akceptowała nieakceptowalne, godziła się na brak szacunku wobec Ciebie, dawała kolejne szansy, którymi Twój facet już nawet specjalnie się nie przejmuje, bo on chyba dobrze wie, że nie masz dokąd pójść, nie poradzisz sobie bez niego, więc na wiele może sobie pozwolić. Kolejnym razem zrobi kolejny teatrzyk w celu podtrzymania relacji, wytykając Ci palcem wady i winy, a sam wykaże się zerowym krytycyzmem wobec siebie, żadnych wyrzutów sumienia. Bo Ty wszystko łykniesz. OK. Może jesteś zależna od tego faceta i wtedy bądź przy nim, akceptuj kolejne zdrady, ale powiedz sobie przynajmniej wprost, że tak wybierasz, będziesz przynajmniej zdrowsza psychicznie. Bo to gadanie jaki on dla Ciebie dobry, podczas gdy wyraźnie widać jak on Ciebie mało ceni i jak wobec Ciebie słabo postępuje, wyjaśniając Ci jak to z Tobą a nie z nim jest problem, to wszystko jest dość żałosne.
Chciałabym zobaczyć jakie będą jego kroki. On doskonale wie, co mi nie pasuje, a co pasuje.
Żadne. On weźmie Cię teraz na przeczekanie.
Widać lubi flirtować, coś go pociąga w tajemniczych kontaktach, ale co jest w jego głowie nie dowiesz się...
Lepiej jakbyś nie zaglądała do jego korespondencji, byłabyś spokojniejsza, nie jesteś w stanie go kontrolować, jak będzie chciał to i tak zdradzi.
+1
Taki typ, więc albo to akceptujesz, albo podejmujesz inne działania.
Jajaja napisał/a:madoja napisał/a:Rodzinie póki co nic nie mów, skoro żadne decyzje nie są podjęte. Bo może się pogodzicie, a po co oni mają go nienawidzić?
Skoro on nie zaczyna rozmowy, to nie licz na to, że zacznie. Jemu pewnie teraz jest wygodnie, zamknął temat, nie ma żadnych konsekwencji, a liczy że Tobie naburmuszenie przejdzie.
Niestety sama musisz zacząć rozmowę. Opowiedz jak się czujesz z tym że to ukrywał i przekaż swoje "żądania". Jakie właściwie są? Chcesz żeby urwał z nią kontakt? Czy może mieć z nią kontakt, ale pokazywać Ci ich rozmowy? Czy może chcesz ją poznać?
Powiedz że po tym co przeszliście, nie ma miejsca na tajemnice, ukrywanie. Powiedz że przestałaś mu ufać, a on wcale nie dba o to by to zaufanie odzyskać, tylko jeszcze bardziej się pogrąża.Jak nie będzie chciał rozmawiać ani Cię zrozumieć, tylko wciąż będzie rzucał tekstami że to tylko znajoma a Ty się czepiasz, to wtedy daj mu ultimatum.
Istnieje też inna opcja, że to Ty zaczniesz z kimś pisać, by wzbudzić w nim zazdrość i pokazać "jak to jest".
Kurde, to musi być okropne. Bo facet zamiast zrozumieć co czujesz, ignoruje to i zrzuca na Ciebie winę (w mojej opinii: to typowe gdy ma coś do ukrycia, bo gdyby nie miał, to przejąłby się tym jak to odbierasz).
Wiesz, ja znam go na tyle dobrze, ze ja doskonale wiem o tym, ze on zdaje sobie sprawę z tego co zrobił zle, wie, ze zrobił zle, tylko teraz się do tego nie przyzna.
Wiem tez, ze jeżeli zauważy, ze jego milczenie i tłumaczenie nie przynosi efektów, to może zacząć próbować ratować sytuacje w inny sposób. Albo się poddać. To tez jest opcja.
Ja wczoraj próbowałam rozmawiać, i skończyło się właśnie na tym, ze to moja wina, ze to, tamto. Tłumaczyłam mu jak się czuje, ale nie było deklaracji z jego strony, ze nie będzie, ze zakończy znajomość.
Nie chce tez żeby mi pokazywał wiadomosci, cześć i tak będzie zawsze mógł usunąć.
I pies pogrzebany. On tez pytał jak to będzie wyglądało, czy będziemy razem, bo w nerwach mu od razu rzuciłam jak to przeczytałam, ze jak tak się bawi, to dowidzenia.
Myśle, ze poczekam chwile, nie chce pochopnie decydować. Chciałabym zobaczyć jakie będą jego kroki. On doskonale wie, co mi nie pasuje, a co pasuje.Fajny gość :-/ Jak go przyłapujesz na kombinowaniu na boku, to listuje Tobie Twoje braki, aby wyrównać listę przewinień. Złoto chłopak. Taaa, to jest ta jego dobroć wobec Ciebie.
Cóż dziewczyno, to Twoje życie, rób jak uważasz. My tylko z boku możemy Tobie pokazać, jak to wygląda z naszej perspektywy, gdy nie jesteśmy w sprawę uwikłani.
A wygląda to tak, jakbyś miała spore braki w samoocenie i akceptowała nieakceptowalne, godziła się na brak szacunku wobec Ciebie, dawała kolejne szansy, którymi Twój facet już nawet specjalnie się nie przejmuje, bo on chyba dobrze wie, że nie masz dokąd pójść, nie poradzisz sobie bez niego, więc na wiele może sobie pozwolić. Kolejnym razem zrobi kolejny teatrzyk w celu podtrzymania relacji, wytykając Ci palcem wady i winy, a sam wykaże się zerowym krytycyzmem wobec siebie, żadnych wyrzutów sumienia. Bo Ty wszystko łykniesz. OK. Może jesteś zależna od tego faceta i wtedy bądź przy nim, akceptuj kolejne zdrady, ale powiedz sobie przynajmniej wprost, że tak wybierasz, będziesz przynajmniej zdrowsza psychicznie. Bo to gadanie jaki on dla Ciebie dobry, podczas gdy wyraźnie widać jak on Ciebie mało ceni i jak wobec Ciebie słabo postępuje, wyjaśniając Ci jak to z Tobą a nie z nim jest problem, to wszystko jest dość żałosne.
W życiu się nie zgodzę. Nie jestem od niego zależna, w każdej chwili mogę sie wyprowadzić i coś wynająć, tak jak wcześniej pisałam, nie jest to proste, bo mamy syna.
Takie jego zachowania, które opisałam wyzej zdarzają mu się w każdej niekomfortowej sytuacji, nie tylko dotyczą mnie. Przewaznie przyparty do muru zaczyna siebie bronić, a po jakimś czasie to odpuszcza.
Ja kompletnie nie biorę do siebie jego oskarżeń, znam te gierki, nie czuje się winna nawet gdy on zrzuca te winę na mnie. Znam swoją wartość, dlatego nie przymykam oka na takie sytuacje nawet jeśli nie było tam zdrady fizycznej.
I tak, układało nam się bardzo dobrze, nie jesteśmy para, która sie dużo kłóci, był dla mnie dobry, uczynny, pomagający, zdarzały się drobne niesnaski, ale nie mogę powiedziec o nim, ze oprócz tego zatajania traktował mnie zle, bez szacunku, czy był wobec mnie obojętny. Zawsze dzwonił, smsowal, uważałam nas za pare przede wszystkim dobrych przyjaciół.
Gdybym tylko miała więcej „ale” niż te ukryte wiadomosci, to bez zastanowienia rozważalabym tylko odejście i nic więcej nie skłaniałoby mnie do zostania.
Teraz skłania mnie do tego przede wszystkim moje dziecko, te dobre chwile i brak zdrady fizycznej.
Z jednej strony myśle żeby kopnąć go w tyłek, bo nie zasługuje na to co on mi funduje, a z drugiej aby zostać. Decyzja jest trudna i wcale nie taka łatwa do podjęcia jak się wydaje, w gre wchodzi wiele lat i małe dziecko. Wszystko tak na prawde muszę przemyśleć i podjąć decyzje z głowa, aby nie żałować i nie pluc sobie w brodę ze dziecko na tym cierpi.
Prawda jest taka,że gdyby cie kochał i szanował, to by cie nie zdradził.
Druga prawda jest taka,że gdyby Cie kochał i szanował, to po tej pierwszej zdradzie, unikał by jak ognia, takich sytuacji.
Nie pisał by,nie szukał by kontaktu z innymi kobietami.
Bo rozumiał by,że jest to dla ciebie stresogenne.
Trudno wyrokować z tak skromnego opisu, ale być może on jest uzależniony od kobiecej atencji, wiec jej stale poszukuje.
Żałosny człowiek.
+1
Ty też w początkowej fazie związku zdradzałaś, jednak możesz być teraz inną osobą. Zamiast zajmować się niewiernym mężem, o ile jesteś w stanie to zaakceptować, to skupiłabym się na tym, jak tu odbudować w oczach swoich i jego szacunek. Jest coś, co robisz źle i dlatego Cię nie szanuje, ma Twoje uczucia i potrzeby gdzieś. Takie małżeństwa źle funkcjonują. PS. Jeśli on jest uzależniony od romansów, to nie masz na to wpływu. To choroba emocji. Nie wygrasz z tym. Tylko terapia może pomóc.
25 2023-01-05 12:43:12 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2023-01-05 12:45:18)
MagdaLena1111 napisał/a:Jajaja napisał/a:Wiesz, ja znam go na tyle dobrze, ze ja doskonale wiem o tym, ze on zdaje sobie sprawę z tego co zrobił zle, wie, ze zrobił zle, tylko teraz się do tego nie przyzna.
Wiem tez, ze jeżeli zauważy, ze jego milczenie i tłumaczenie nie przynosi efektów, to może zacząć próbować ratować sytuacje w inny sposób. Albo się poddać. To tez jest opcja.
Ja wczoraj próbowałam rozmawiać, i skończyło się właśnie na tym, ze to moja wina, ze to, tamto. Tłumaczyłam mu jak się czuje, ale nie było deklaracji z jego strony, ze nie będzie, ze zakończy znajomość.
Nie chce tez żeby mi pokazywał wiadomosci, cześć i tak będzie zawsze mógł usunąć.
I pies pogrzebany. On tez pytał jak to będzie wyglądało, czy będziemy razem, bo w nerwach mu od razu rzuciłam jak to przeczytałam, ze jak tak się bawi, to dowidzenia.
Myśle, ze poczekam chwile, nie chce pochopnie decydować. Chciałabym zobaczyć jakie będą jego kroki. On doskonale wie, co mi nie pasuje, a co pasuje.Fajny gość :-/ Jak go przyłapujesz na kombinowaniu na boku, to listuje Tobie Twoje braki, aby wyrównać listę przewinień. Złoto chłopak. Taaa, to jest ta jego dobroć wobec Ciebie.
Cóż dziewczyno, to Twoje życie, rób jak uważasz. My tylko z boku możemy Tobie pokazać, jak to wygląda z naszej perspektywy, gdy nie jesteśmy w sprawę uwikłani.
A wygląda to tak, jakbyś miała spore braki w samoocenie i akceptowała nieakceptowalne, godziła się na brak szacunku wobec Ciebie, dawała kolejne szansy, którymi Twój facet już nawet specjalnie się nie przejmuje, bo on chyba dobrze wie, że nie masz dokąd pójść, nie poradzisz sobie bez niego, więc na wiele może sobie pozwolić. Kolejnym razem zrobi kolejny teatrzyk w celu podtrzymania relacji, wytykając Ci palcem wady i winy, a sam wykaże się zerowym krytycyzmem wobec siebie, żadnych wyrzutów sumienia. Bo Ty wszystko łykniesz. OK. Może jesteś zależna od tego faceta i wtedy bądź przy nim, akceptuj kolejne zdrady, ale powiedz sobie przynajmniej wprost, że tak wybierasz, będziesz przynajmniej zdrowsza psychicznie. Bo to gadanie jaki on dla Ciebie dobry, podczas gdy wyraźnie widać jak on Ciebie mało ceni i jak wobec Ciebie słabo postępuje, wyjaśniając Ci jak to z Tobą a nie z nim jest problem, to wszystko jest dość żałosne.W życiu się nie zgodzę. Nie jestem od niego zależna, w każdej chwili mogę sie wyprowadzić i coś wynająć, tak jak wcześniej pisałam, nie jest to proste, bo mamy syna.
Takie jego zachowania, które opisałam wyzej zdarzają mu się w każdej niekomfortowej sytuacji, nie tylko dotyczą mnie. Przewaznie przyparty do muru zaczyna siebie bronić, a po jakimś czasie to odpuszcza.
Ja kompletnie nie biorę do siebie jego oskarżeń, znam te gierki, nie czuje się winna nawet gdy on zrzuca te winę na mnie. Znam swoją wartość, dlatego nie przymykam oka na takie sytuacje nawet jeśli nie było tam zdrady fizycznej.
I tak, układało nam się bardzo dobrze, nie jesteśmy para, która sie dużo kłóci, był dla mnie dobry, uczynny, pomagający, zdarzały się drobne niesnaski, ale nie mogę powiedziec o nim, ze oprócz tego zatajania traktował mnie zle, bez szacunku, czy był wobec mnie obojętny. Zawsze dzwonił, smsowal, uważałam nas za pare przede wszystkim dobrych przyjaciół.
Gdybym tylko miała więcej „ale” niż te ukryte wiadomosci, to bez zastanowienia rozważalabym tylko odejście i nic więcej nie skłaniałoby mnie do zostania.
Teraz skłania mnie do tego przede wszystkim moje dziecko, te dobre chwile i brak zdrady fizycznej.
Z jednej strony myśle żeby kopnąć go w tyłek, bo nie zasługuje na to co on mi funduje, a z drugiej aby zostać. Decyzja jest trudna i wcale nie taka łatwa do podjęcia jak się wydaje, w gre wchodzi wiele lat i małe dziecko. Wszystko tak na prawde muszę przemyśleć i podjąć decyzje z głowa, aby nie żałować i nie pluc sobie w brodę ze dziecko na tym cierpi.
Napisałam, że MOŻE jesteś od tego faceta zależna, bo tak tu się prezentujesz. Piszę na podstawie tego, co Ty tu przedstawiasz.
A przedstawiasz zdarzenia, z których wynika, że Twój facet zachwiał Twoim zaufaniem i chociaż sam wcześniej deklarował, że już nie przysporzy Tobie wątpliwości co do jego lojalności, to zachowuje się w podobny sposób, który doprowadził do wcześniejszego kryzysu w Waszym związku spowodowany jego zdradą. Sama piszesz, ze czujesz, co kryje się za jego korespondencją z nową koleżanką, sama wiesz, że do zdrad dochodzi etapami a nie bach i jest. I co on robi, gdy przyłapujesz a wiadomo, że wcześniej sam schrzanił temat i obiecał wyeliminowanie swoich wątpliwych zachowań? Że generalnie to z Tobą jest problem.
Czy tak się zachowuje przyjaciel? Nie w moim świecie, ale może w Twoim tak. Możesz sobie mydlić oczy tym, że wcześniej była dla Ciebie miły i wycierać sobie gębę własnym dzieckiem, żeby usprawiedliwić swoją własną niechęć do podejmowania zmian, zadbania o siebie, ale mnie to nie rusza specjalnie. Oczywiście rozumiem, że związek to szereg różnorakich powiązań i nie wychodzi się z wieloletniej relacji jak z kiepskiego filmu w kinie, ale Ty zwyczajnie mydlisz sobie oczy i rozmywasz jego odpowiedzialność za obecny kryzys.
Uważam, że lepsze od uciekania w świat chciejstwa, jest stawienie czoła faktom. A fakty są takie, że Twój facet jest śliski, tj. nielojalny i nieszczery, nie potrafi spojrzeć na siebie krytycznie, nie ma dla Ciebie empatii i żadnych wyrzutów sumienia. On nie dąży do otwartej komunikacji miedzy Wami, szczerości i bliskości. Ty zresztą też nie.
26 2023-01-05 12:43:30 Ostatnio edytowany przez twojeslowo (2023-01-05 12:45:02)
W życiu się nie zgodzę. Nie jestem od niego zależna, w każdej chwili mogę sie wyprowadzić i coś wynająć, tak jak wcześniej pisałam, nie jest to proste, bo mamy syna.
Takie jego zachowania, które opisałam wyzej zdarzają mu się w każdej niekomfortowej sytuacji, nie tylko dotyczą mnie. Przewaznie przyparty do muru zaczyna siebie bronić, a po jakimś czasie to odpuszcza.
Ja kompletnie nie biorę do siebie jego oskarżeń, znam te gierki, nie czuje się winna nawet gdy on zrzuca te winę na mnie. Znam swoją wartość, dlatego nie przymykam oka na takie sytuacje nawet jeśli nie było tam zdrady fizycznej.
I tak, układało nam się bardzo dobrze, nie jesteśmy para, która sie dużo kłóci, był dla mnie dobry, uczynny, pomagający, zdarzały się drobne niesnaski, ale nie mogę powiedziec o nim, ze oprócz tego zatajania traktował mnie zle, bez szacunku, czy był wobec mnie obojętny. Zawsze dzwonił, smsowal, uważałam nas za pare przede wszystkim dobrych przyjaciół.
Gdybym tylko miała więcej „ale” niż te ukryte wiadomosci, to bez zastanowienia rozważalabym tylko odejście i nic więcej nie skłaniałoby mnie do zostania.
Teraz skłania mnie do tego przede wszystkim moje dziecko, te dobre chwile i brak zdrady fizycznej.
Z jednej strony myśle żeby kopnąć go w tyłek, bo nie zasługuje na to co on mi funduje, a z drugiej aby zostać. Decyzja jest trudna i wcale nie taka łatwa do podjęcia jak się wydaje, w gre wchodzi wiele lat i małe dziecko. Wszystko tak na prawde muszę przemyśleć i podjąć decyzje z głowa, aby nie żałować i nie pluc sobie w brodę ze dziecko na tym cierpi.
Good for you. W takiej sytuacji najlepiej na spokojnie, bez nerwów, bez agresji, powiedzieć mężowi jak się czujesz z tym co on robi, że za bardzo Cię to rani takim myśleniem i postępowaniem i staje się to już nie do zniesienia. Dlatego, że staje się to już nie do zniesienia, jeśli jeszcze raz się to powtórzy, będziesz chciała się wyprowadzić. I z pewnością tak się stanie, bo mąż się nie zmieni. Na swoim, solo, na spokojnie, dać relacji przestrzeń i reagować adekwatnie, podzielić opiekę nad dzieckiem. Nic straconego, ale też niczego nie możesz być pewna. Separacja na pewno pozwoli Tobie i jemu zobaczyć relację jaskrawiej. Czas pokaże co się stanie.
Spróbujcie terapii dla par, może on uważa, że flirtowanie w związku, to nic takiego, nie wiem, bo naprawdę trudno często zrozumieć drugiego człowieka.
Warto spróbować, tym bardziej jak jest dziecko.
Na Twoim miejscu dążyłabym do poważnej rozmowy, w której powiesz jak czujesz się w obecnej sytuacji i czego od niego oczekujesz, ale przede wszystkim, jakie będą konsekwencje, jeśli sytuacja z przeszłości się powtórzy. Musisz być jednak pewna, że jesteś na nie gotowa i potrafisz je do końca doprowadzić.
Na ten moment ja tu żadnego szacunku ani przyjaźni nie widzę. On wyraźnie nabrał już przekonania, że za Twoimi słowami nie idą żadne czyny, dlatego bierze Cię na przeczekanie. Gdyby mu zależało, to obecnie stanąłby na rzęsach, przepraszał, starał się w jakiś sposób załagodzić sytuację, a jedyne, co robi, to strzela focha, całą winę usiłuje przerzucić na Ciebie i na dokładkę milczy. Zasady były jasno ustalone, a on je złamał, teraz z kolei zachowuje się tak, jakby nie miał sobie niczego do zarzucenia, a przede wszystkim, jakby nie miał za co przepraszać.
Zgadzam się z MagdaLeną, że samej sobie usiłujesz jakoś zracjonalizować podjętą decyzję, bo Ty niby wahasz się, masz wątpliwości, a tak naprawdę nawet nas usiłujesz przekonać, że w gruncie rzeczy to jest fajny facet. A że kłamie, oszukuje, zdradza, łamie zasady... No cóż...
Na Twoim miejscu dążyłabym do poważnej rozmowy, w której powiesz jak czujesz się w obecnej sytuacji i czego od niego oczekujesz, ale przede wszystkim, jakie będą konsekwencje, jeśli sytuacja z przeszłości się powtórzy. Musisz być jednak pewna, że jesteś na nie gotowa i potrafisz je do końca doprowadzić.
Na ten moment ja tu żadnego szacunku ani przyjaźni nie widzę. On wyraźnie nabrał już przekonania, że za Twoimi słowami nie idą żadne czyny, dlatego bierze Cię na przeczekanie. Gdyby mu zależało, to obecnie stanąłby na rzęsach, przepraszał, starał się w jakiś sposób załagodzić sytuację, a jedyne, co robi, to strzela focha, całą winę usiłuje przerzucić na Ciebie i na dokładkę milczy. Zasady były jasno ustalone, a on je złamał, teraz z kolei zachowuje się tak, jakby nie miał sobie niczego do zarzucenia, a przede wszystkim, jakby nie miał za co przepraszać.
Zgadzam się z MagdaLeną, że samej sobie usiłujesz jakoś zracjonalizować podjętą decyzję, bo Ty niby wahasz się, masz wątpliwości, a tak naprawdę nawet nas usiłujesz przekonać, że w gruncie rzeczy to jest fajny facet. A że kłamie, oszukuje, zdradza, łamie zasady... No cóż...
Moze i macie racje. Pewnych rzeczy chyba nie dostrzegam. Może przez to, ze te emocje są dość silne.
Tutaj tez nie chodziło mi o usprawiedliwienie, ze to super facet z niego. Ja raczej nie rozumiem tego dobrego zachowania z jego strony, tego codziennego zachowania. Wiem, ze ludzie gdy maja kogoś na boku raczej oddalają sie od swojej partnerki, i tego nie rozumiem, dlatego ciężko mi interpretować to zachowanie. Różnie może być.
Tak na prawde, będąc szczera, to wiadomo, ze przywiązanie i uczucia robią swoje, ale tutaj uczuć syna bardzo mi zal.
Tez uważam, ze jego osobowość jest trochę narcystyczna (?) On zawsze zachowuje się wobec wszystkich tak samo, zrzuca gdzieś ta swoje winę, próbuje manipulować, a koniec końców jak nie ma już innych wyjść to przeprasza, a jak już sytuacja się normalizuje, to dopiero zaczyna się tłumaczyć i szczerze rozmawiać. Chyba wszyscy jego bliscy do tego przywykli.
Pomijając te zachowania, to sadze ze to i tak wszystko dużej przyszłości nie ma, może się mylę, ale uważam, ze to kwestia czasu.
Wiem, ze ludzie gdy maja kogoś na boku raczej oddalają sie od swojej partnerki, i tego nie rozumiem, dlatego ciężko mi interpretować to zachowanie.
Już wcześniej napisałam, że równie często jest dokładnie odwrotnie - u nielojalnej osoby pojawia się zachowanie, które ma uśpić czujność tej drugiej, a równocześnie u samego siebie nieco zagłuszyć pojawiające się wyrzuty sumienia.
Przykro mi, że musisz podejmować takie decyzje, bo one zawsze są trudne i emocjonalnie wyczerpujące, ale nie daj sobą manipulować, bo przecież to, czego obecnie doświadczasz, jest zwykłą, perfidną manipulacją.
Raz podkopane zaufanie ogromnie trudno jest odzyskać, zwykle są to całe lata, a mimo to Twój partner jeszcze bardziej je podkopuje, pokazując w ten sposób, że za nic ma Twoje uczucia. Jeszcze gorzej, że kiedy robi się mało przyjemnie, to uwagę usiłuje skierować w Twoją stronę, tak, żebyś to Ty czuła się winna.
On dalej się nie odzywa. Nie ma go w domu, wychodzi, jak mówię żeby został z dzieckiem, bo muszę wyjść, to zostaje gdy wracam - wychodzi.
Zero wiadomosci, zero kontaktu, zero połączeń. Tylko w sprawach biznesowych, jakbyśmy się nie znali.
Wczoraj rano jeszcze wytłumaczyłam mu jak się czułam, na co on tylko pytał czy dalej jesteśmy razem, odparlam, ze żadne z nas się nie wyprowadziło, żadne nie powiedziało słowa „koniec”, wiec tak, ale również zaznaczyłam żeby zastanowił się nad tym czy jest w stanie nie kłamać, nie oszukiwać i szanować innych w związku. Dla niego to było śmieszne. Jakby ta sytuacja w ogóle nie była poważna. Jakby nie stało się dla niego nic za co mógłby przeprosić.
Jest mi przykro, ze jednak na prawde okazuje się, ze on ma mnie totalnie gdzieś, unosi się duma, nie potrafi schować ego do kieszeni. Nie ma z nim nawet jak normalnie porozmawiac.
Jestem w punkcie zawieszenia, chciałabym ruszyć w któraś stronę, a nie wiem w która.
Musiałabym odłożyć trochę pieniędzy żeby całkowicie odejść. Nie wiem co robić.
Musiałabym odłożyć trochę pieniędzy żeby całkowicie odejść. Nie wiem co robić.
To co napisałaś.
Dopiero gdy jest sie niezależnym człowiekiem, to dopiero w tedy jest się wolnym.
Niezależność finansowa,to jedna z tych elementarnych.
Autentycznie nie rozumiem,dlaczego rodzice nie uczą tego swoich córek.
Znam masę historii,koleżanek mojej zony,gdzie facet dowiedziawszy się o ciąży,zwinął mandżur i uciekł,a kobiety zostały same z miną jak pikachu.
Albo "tatusia" przerósł niemowlak w domu, i zwiał.
Droga autorko:
On cie nie szanuje,i nie będzie szanował.
Z każdym twoim kolejnym wybaczeniem, i "powrotem do normalność", ten facet będzie coraz bardziej bezczelny.
Zobaczysz że za jakiś czas nawet przestanie się z tym kryc,czy tez kasować wiadomość.
Bo uzna,że cokolwiek by nie zrobił,ty i tak puścisz to wszystko w niepamięć.
Choc jak dla mnie,to jego zachowanie już jest bezczelne, i pasywno-agresywne.
33 2023-01-06 17:14:13 Ostatnio edytowany przez madoja (2023-01-06 17:15:15)
Bardzo mi przykro. Jego podejście jest niepoważne. Bierze Cię na przeczekanie, a do tego udaje obrażonego i pokrzywdzonego. Czy jemu jest obojętne co się z Wami stanie? Czy tak ważne są dla niego jakieś flirty i stawianie na swoim, że jest gotów poróżnić się z własną żoną?
Nie wiem jak mogłabyś go poruszyć.
Może się rozrycz? Jak działają na niego Twoje łzy?
Może pogadaj z kimś kto ma na niego wpływ typu jego przyjaciel czy jego matka?
Jeśli nic nie działa a on wciąż gra obrażonego księcia, to walnij pięścią w stół i powiedz że ma się spakować.
Co za bezczelny koleś w ogóle! Po czymś takim milczy a na Twoje pretensje odpowiada "czy dalej jesteśmy razem?". Czyli on liczy że samo się wszystko ułoży, nie musi ponosić konsekwencji, bo pan i władca nie musi się tłumaczyć
Jak w ogóle zachował się po swojej pierwszej zdradzie? Czuł się winny? Biegał za Tobą, błagał, płakał, przepraszał? Starał sie to wynagrodzić?
Czy tak jak teraz - bawił się w oschłą księżniczkę?
34 2023-01-06 17:38:36 Ostatnio edytowany przez madoja (2023-01-06 17:39:31)
Dałam do przeczytania temat mojemu znajomemu ale on nie ma tu konta, więc tylko wkleję co napisał. Nie ingeruję w jego poglądy
po prostu przekazuję.
"To jak ma się zachować to wszystko zależy od tego czy to jej mieszkanie, czy on jest atrakcyjny, czy ona pasztet. Na pewno bym nie szalał z zazdrości i nie sprawdzał, tylko sam bym stwarzał pozory że z kimś gadam. No chyba że to jego mieszkanie, to musi być zdyscyplinowana. A może on ma rację, może ona jest chorobliwie zazdrosna i sprawdzająca. Może to żadna zdrada, dlatego on teraz robi sobie z niej jaja, że jest choleryczką. Kontrolowanie nic nie da. Jak będzie chciał to i tak ją zdradzi, więc po co mu grzebała w telefonie. Jak już wtedy do siebie wrócili, to powinna zaakceptować że będzie się gonił - najwyżej będzie miała to w dupie. Albo się nie schodzić wcale. Latający zawsze będzie latać."
Bardzo mi przykro.
Jego podejście jest niepoważne. Bierze Cię na przeczekanie, a do tego udaje obrażonego i pokrzywdzonego. Czy jemu jest obojętne co się z Wami stanie? Czy tak ważne są dla niego jakieś flirty i stawianie na swoim, że jest gotów poróżnić się z własną żoną?
Nie wiem jak mogłabyś go poruszyć.
Może się rozrycz? Jak działają na niego Twoje łzy?
Może pogadaj z kimś kto ma na niego wpływ typu jego przyjaciel czy jego matka?Jeśli nic nie działa a on wciąż gra obrażonego księcia, to walnij pięścią w stół i powiedz że ma się spakować.
Co za bezczelny koleś w ogóle! Po czymś takim milczy a na Twoje pretensje odpowiada "czy dalej jesteśmy razem?". Czyli on liczy że samo się wszystko ułoży, nie musi ponosić konsekwencji, bo pan i władca nie musi się tłumaczyć
Jak w ogóle zachował się po swojej pierwszej zdradzie? Czuł się winny? Biegał za Tobą, błagał, płakał, przepraszał? Starał sie to wynagrodzić?
Czy tak jak teraz - bawił się w oschłą księżniczkę?
Nie, nie. Ja nie będę nikogo prosić o rozmowę z nim, czy płakać przed nim. Na łzy mi się nie zanosi. Jestem zła.
Przy pierwszej zdradzie przepraszał, ale miałam wszystko czarno na białym.
Tutaj tez zdrady fizycznej nie było, wiec on czuje się niewinny.
Ja doskonale wiem jak zachowałby się on sam gdybym ja go oszukiwała i kłamała. Nie sadze żeby mnie nie rozumiał.
Ręki nie wyciągnę, nie ma takiej możliwości. Wiec wszystko może po prostu umrzeć śmiercią naturalna.
Dałam do przeczytania temat mojemu znajomemu
ale on nie ma tu konta, więc tylko wkleję co napisał. Nie ingeruję w jego poglądy
po prostu przekazuję.
"To jak ma się zachować to wszystko zależy od tego czy to jej mieszkanie, czy on jest atrakcyjny, czy ona pasztet. Na pewno bym nie szalał z zazdrości i nie sprawdzał, tylko sam bym stwarzał pozory że z kimś gadam. No chyba że to jego mieszkanie, to musi być zdyscyplinowana.
A może on ma rację, może ona jest chorobliwie zazdrosna i sprawdzająca. Może to żadna zdrada, dlatego on teraz robi sobie z niej jaja, że jest choleryczką. Kontrolowanie nic nie da. Jak będzie chciał to i tak ją zdradzi, więc po co mu grzebała w telefonie. Jak już wtedy do siebie wrócili, to powinna zaakceptować że będzie się gonił - najwyżej będzie miała to w dupie. Albo się nie schodzić wcale. Latający zawsze będzie latać."
Ja nie szaleje z zazdrości, nic na ogół nie sprawdzam. Tak jak napisałam wyzej, nie zaglądałam mu codziennie w telefon w poszukiwaniu zdrady, dał mi go sam abym przesłuchała filmiku, ale się machnął i przełączyły się karty na wiadomosci.
Wiadomo, ze przez wcześniejsze sytuacje byłam wyczulona, nie do końca mu ufałam i nie byłam zdolna akceptować wielu rzeczy, ale ludzie..
Mamy dom, jestem niezależna finansowo, ale nie mam na tyle odłożonych pieniędzy aby odejść.
Wiem tez, ze ludzie są skłonni się zmienić po zdradzie, nikt mi nie powie, ze jak ktoś zdradził raz, to na pewno zrobi to kolejny. Owszem, są takie przypadki, ale są tez takie w których to się nie powtarza. Miałam nadzieje, ze to będzie właśnie taki przypadek.
Nie twierdze, ze w tym przypadku skonczyloby się zdrada, ja tego nie wiem. Wiem, ze sie kontaktowali, wiem, ze nie codziennie tylko co jakiś czas. Nie wiem do czego to miało prowadzić, ale ja osobiście - może przez swoje doświadczenia - uważam, ze mężczyzna jeśli nagle kontaktuje się z inna i to ukrywa, to nie po to aby sprzedać jej kanapę, tylko liczy na coś więcej. Tak jak mówiłam, z innymi koleżankami się nie krył. To daje mi do myślenia.
Tu już nawet nie chodzi mi o to czy on będzie się mi rzucał do kolan, zauważyłam, ze nie zamierza, ja to przeboleję choć jest mi przykro, ze na tyle się ze mną nie liczy i jestem mu obojętna.
Ja chciałabym chociaż zwykłej rozmowy, nawet jeśli tam nie było nic o co sie powinnam martwić i tak jak piszesz miałby mnie za zazdrośnice, która histeryzuje, to myśle, ze i tak powinien liczyć sie z tym co mu mówiłam i jakkolwiek mnie uspokoić w jakikolwiek sposób.
Jednak widząc jego oschłość i obojętność myśle, ze moze nawet celowo to robi abym nie była zaskoczona jak nagle wypali mi z tekstem „Wole tamta, Ty i tak milczałas i wydziwialas, wiec nara”.
Szczera rozmowa by pomogła, ale jak to jest taki głąb komunikacyjny, to nie zostaje mi nic innego jak domniemywać co mu po głowie chodzi.
37 2023-01-07 09:55:24 Ostatnio edytowany przez twojeslowo (2023-01-07 09:56:19)
On dalej się nie odzywa. Nie ma go w domu, wychodzi, jak mówię żeby został z dzieckiem, bo muszę wyjść, to zostaje gdy wracam - wychodzi.
Zero wiadomosci, zero kontaktu, zero połączeń. Tylko w sprawach biznesowych, jakbyśmy się nie znali.
Wczoraj rano jeszcze wytłumaczyłam mu jak się czułam, na co on tylko pytał czy dalej jesteśmy razem, odparlam, ze żadne z nas się nie wyprowadziło, żadne nie powiedziało słowa „koniec”, wiec tak, ale również zaznaczyłam żeby zastanowił się nad tym czy jest w stanie nie kłamać, nie oszukiwać i szanować innych w związku. Dla niego to było śmieszne. Jakby ta sytuacja w ogóle nie była poważna. Jakby nie stało się dla niego nic za co mógłby przeprosić.
Jest mi przykro, ze jednak na prawde okazuje się, ze on ma mnie totalnie gdzieś, unosi się duma, nie potrafi schować ego do kieszeni. Nie ma z nim nawet jak normalnie porozmawiac.
Jestem w punkcie zawieszenia, chciałabym ruszyć w któraś stronę, a nie wiem w która.
Musiałabym odłożyć trochę pieniędzy żeby całkowicie odejść. Nie wiem co robić.
Twój mąż stosuje wobec Ciebie przemoc psychiczną, ma to za zadanie wskazanie Ci gdzie jest Twoje miejsce w szeregu i na jakich zasadach będzie Twój związek dalej ciągnięty. Niestety, nie wiem czy tego nie widziałaś wcześniej, ale ten facet nie nadaje się do jakiekolwiek związku. Wasze małżeństwo i tak się rozleci, bo nie da się zbudować relacji opartej o wzajemny szacunek i poczucie bezpieczeństwa z psycholem. Dziecko to widzi i będzie w życiu postępować dokładnie tak samo, bo takie otrzyma wzorce budowania relacji i komunikacji. Idź koniecznie ustalić plan działania z adwokatem i nie wyprowadzaj się w nerwach. Zabezpiecz się finansowo. Mąż wbił Ci nóż w plecy, pora się obudzić i działać z głową. Na psycholi najlepiej działa ignorancja i niezależność emocjonalna. Jemu sprawia przyjemność karanie Cię ciszą i ignorowanie Twoich potrzeb, to jest jego prymitywny sposób na władzę w tym związku. Ja bym odleciała, gdyby mój mąż się tak zachowywał.
38 2023-01-07 10:36:13 Ostatnio edytowany przez Legat (2023-01-07 10:37:38)
Moje odczucie jest takie, że życie z tobą jest strasznie trudne. Jawisz mi się jako osoba kotrolująca i wymagająca ogromnej uwagi. Ten twój kontakt z tą jego koleżanką, to zagrywka poniżej pasa. Pokazująca, że kompletnie mu nie ufasz. Nie wahasz się go ośmieszać, po to by tylko tobie poświęcał uwagę. Po jego zdradzie wasz związek powinien się zakończyć, ale się nie zakończyło, co było dużym błędem. Teraz ty odgrywasz rolę ofiary, a on nie za bardzo wie co ma z tym wszystkim począć. Bo nawet jego oddychanie, jest u ciebie podejrzane. Nie rozumiem po co ludzie sobie to robią, ale niestety robią.
Moje odczucie jest takie, że życie z tobą jest strasznie trudne. Jawisz mi się jako osoba kotrolująca i wymagająca ogromnej uwagi. Ten twój kontakt z tą jego koleżanką, to zagrywka poniżej pasa. Pokazująca, że kompletnie mu nie ufasz. Nie wahasz się go ośmieszać, po to by tylko tobie poświęcał uwagę. Po jego zdradzie wasz związek powinien się zakończyć, ale się nie zakończyło, co było dużym błędem. Teraz ty odgrywasz rolę ofiary, a on nie za bardzo wie co ma z tym wszystkim począć. Bo nawet jego oddychanie, jest u ciebie podejrzane. Nie rozumiem po co ludzie sobie to robią, ale niestety robią.
Serio?
Według mnie ciosy poniżej pasa są systematycznie zadawane mi Ale co człowiek, to różne opinie, szanuje to.
Nawet jeśli w jakikolwiek sposób ośmieszyłam go kontaktem z jego koleżanka, to nawet mi go nie zal, powinno się minimalne konsekwencje ponosić za swoje kłamstewka.
Jego uwagę mam w poważaniu, choć przykro mi, ze osoba która mnie zapewniała o miłości teraz traktuje mnie jak kogoś obcego przez to, ze coś zataiła.
Gdybym tak bardzo laknela jego atencji to już bym mu wybaczyła i wzięła pod skrzydła byleby inna go nie miała.
Zreszta owa sytuacja była do rozwiązania bardzo prosta.
Nie miał nic takiego do ukrycia, to przychodzi i mówi, ze tak i tak wyszło, ale nic do ukrycia nie było, żałuje ze coś ukrył i nie będzie tego robił. Tak dla przykładu.
Wątpię aby ktokolwiek akceptował to, ze ktoś w związku kłamie. Ja może i zrobiłam się staroświecka, dla mnie lojalność i uczciwość są bardzo ważne, co w dzisiejszych czasach zeszło na drugi plan.
41 2023-01-07 12:16:49 Ostatnio edytowany przez madoja (2023-01-07 12:17:24)
Moje odczucie jest takie, że życie z tobą jest strasznie trudne. Jawisz mi się jako osoba kotrolująca i wymagająca ogromnej uwagi. Ten twój kontakt z tą jego koleżanką, to zagrywka poniżej pasa. Pokazująca, że kompletnie mu nie ufasz. Nie wahasz się go ośmieszać, po to by tylko tobie poświęcał uwagę. Po jego zdradzie wasz związek powinien się zakończyć, ale się nie zakończyło, co było dużym błędem. Teraz ty odgrywasz rolę ofiary, a on nie za bardzo wie co ma z tym wszystkim począć. Bo nawet jego oddychanie, jest u ciebie podejrzane. Nie rozumiem po co ludzie sobie to robią, ale niestety robią.
Ja akurat nie mam takiego wrażenia
A nawet gdyby Twoja czujność była teraz wzmożona, to jest to naturalne po niedawnej zdradzie. Więc trudno rzucać oskarżeniami "nie ufasz mu!". No jasne że mu nie ufa tak do końca, bo zaufanie się odbudowuje długo, czasami latami. Może nawet byli na dobrej drodze, ale to zjebał i wrócili do punktu wyjścia.
PS. Kontakt z koleżanką też uważam za zbędny, ale cóż, stało się.
Pisze do Was ponownie.
Po kilku próbach rozmowy, inicjowanej z mojej strony, bo partner tylko w domu jest i nie mówi nic, wyszło tak, ze dalej mam solidny mętlik w głowie.
Próbowałam zapytać dlaczego cokolwiek w ogóle przede mną ukrywa, co go skłoniło do kontaktowania się z kimś innym za moimi plecami. Dostałam odpowiedz, ze ukrywał to, bo ja zrobiłabym mu problem, ze odciagam go od całego świata, robię mnóstwo problemów o wszystko, a ze kontaktował się raz na jakiś czas, bo dobrze mu się rozmawiało, nie miał zamiaru mnie zdradzić ani się umawiać czy spotykać z kimkolwiek.
Moi mili, sęk w tym, ze on znajomych ma, ze codziennie się z nimi kontaktuje, niczego mu nie zabraniam jeśli chodzi o wyjścia, realizowanie się, wręcz ciesze się, ze robi coś dla siebie i ja w tym czasie mogę pobyć sama.
Na sile go nie trzymam w domu, nie przykuwam do lozka, dużo czasu spędzaliśmy wspolnie z obopólnej chęci.
Nie rozumiem teraz tego jeśli wszystko wcześniej mu pasowało.
Powiedział, ze jest mu obojętne czy będziemy dalej razem, ze ja nie jestem mu obojętna i zależy mu na mnie, ale ze związek jest mu obojętny.
Powiedziałam, ze nie rozumiem tego jak nagle może być mu to obojętne czy obudzi się ze mną rano, czy ze mną porozmawia.. Tłumaczyłam, ze nie do zaakceptowania jest chyba w każdym związku smsowanie z innymi, ze nikt nie akceptuje takich spraw, ze ja nie chce być w otwartym związku w którym się koresponduje za czyimis plecami. On powiedział, ze jeżeli ktoś jest w porządku i wszystko jest z nim Ok, to dlaczego by nie smsowac czy nie dzwonić do siebie. Jak zapytałam czy gdyby poznawał nowe koleżanki które byłyby w jego mniemaniu w porządku, to by tak smsowal i rozmawiał, to znowu dostałam odpowiedz, jeśli ktoś jest w porządku…
Powiedziałam, ze dla mnie to chore, nie do zaakceptowania, zaczął mi wyrzucać, ze jestem nienormalna, przeklinać, mowic, ze mam obsesje, ze jedyne czego bym chciała to zamknąć go w domu, ze chce go odizolować od wszystkich i wszystkiego, ze mam się leczyć i ze ja tego nie rozumiem, ze można sobie znaleźć koleżanki normalne.
Powiedzcie mi czy ja zgłupiałam już całkowicie?? Kompletnie nie rozumiem tego zachowania, to wyssane z palca oskarżenia, przez tak długi okres czasu było w porządku, a teraz mam wrażenie, ze wyszukał i wymyślił sobie moje wady żeby siebie wybielić. Wykorzystuje mój brak zaufania po zdradzie i dopisuje do niego chore rzeczy.
Mam wrażenie, ze on czeka aż ja odejdę, dlatego mówi, ze jemu to obojętne żeby nie być ta pierwsza strona, która to zainicjowała. Chociaż on twierdzi, ze tak nie jest.
Zapytałam wprost czy może układa sobie życie na nowo dlatego mu to obojętne, tez powiedział, ze nie, a później wykorzystał to przeciw mnie i powiedział, ze ja wymyśliłam ze on mnie zdradza i układa sobie z kimś życie gdy to nie tak było ubrane w słowa. Czy ktoś rozumie schemat jego zachowania? Bo ja juz nie wiem czy ja jestem poj*bana czy on ze mnie taka robi. Zgłupiałam.
Wyraźnie Ci powiedział, że nie zależy mu na tym związku, czyli na Tobie, więc po co masz przy nim tkwić, może właśnie ten tajemniczy kontakt, ma pomóc w rozstaniu, bo on wije sobie nowe gniazdko. Czyli było mu na rękę, że się dowiedziałaś, odniosłaś dobre wrażenie... on czeka na Twoją wyprowadzkę.
Tak, jesteś głupia.
Głupia, że nie rozumiesz co on do ciebie mówi. NIE ZALEŻY MI NA ZWIĄZKU Z TOBĄ, ALE...
ON MA CIĘ W DUPIE. A wiesz czemu? Bo on ma już drugą.
To ci powinno wszystko powiedzieć.
To koniec. Szukaj nowego lokum jeśli u niego mieszkasz.
Przestań się łudzić, że on cię kocha.
czy ja się nie zamęcze w takiej relacji gdy ciagle będę się zastanawiać czy on znowu mnie nie oszukuje, czy zerwał kontakty. .
Tak, zamęczysz się i robisz to już od wielu lat, bo taki masz zwyczaj.
Możesz jednak liczyć na pomoc wielu na tym forum, którzy chętnie przyspieszą i spotęgują Twoje męki swoimi wpisami i brakiem wyobraźni.
Chorobliwa podejrzliwość wystarczająco może zatruć relację bez czytania różnej maści tekstów, dokumentujących emocje porównawcze typu "żałosny facet" ("żałośni faceci" bardzo lubią obdarzać innych etykietkami, które do nich pasują).
Ty wcale nie musisz być przez nikogo oszukiwana, świetnie sama fałszujesz stan faktyczny podejrzeniami.
Realnej zdrady nie było, to fakt, ale dla mnie samo zatajanie, smsowanie za moimi plecami jest tez swego rodzaju zdrada. .
O to to to. Tu jest tak wielu specjalistów alergików znających się na zdradzie, że możesz na ich specjalne uczulenia zawsze liczyć.
ON MA CIĘ W DUPIE. A wiesz czemu? Bo on ma już drugą.
A są na to jakieś dowody?
Ja już się wypowiadałem wcześniej, że ten związek powinien być zakończony dużo wcześniej. Facet czuje się osaczony, a ona czuje się oszukiwana. To męczarnia, a nie związek.
Diarmuid napisał/a:ON MA CIĘ W DUPIE. A wiesz czemu? Bo on ma już drugą.
A są na to jakieś dowody?
![]()
Ja już się wypowiadałem wcześniej, że ten związek powinien być zakończony dużo wcześniej. Facet czuje się osaczony, a ona czuje się oszukiwana. To męczarnia, a nie związek.
Dowodem jest jasny komunikat, który jej powiedział:
Powiedział, ze jest mu obojętne czy będziemy dalej razem, ze ja nie jestem mu obojętna i zależy mu na mnie, ale ze związek jest mu obojętny.
Prościej już nie można. Może ją lubi, ale kochać już na pewno nie kocha. Więc w sumie w dupie ma małżeństwo i tylko czeka aż ona się wyprowadzi. Wtedy rozpad małżeństwa będzie z jej winy, on będzie czysty i gra gitara.
A skoro tak go ciągnie do kontaktów z płcią żeńską to wcale by mnie nie zdziwiło, gdyby już miał koleżaneczkę na boku czekającą na swojego księcia. Mało tu wątków o kochankach czekających na rozwód?
Facet, któremu zależy na kobiecie i związku z nią walczyłby o jej zaufanie. A tutaj laska dwa razy go przyłapała na pisaniu z obcymi kobietami i ma nie robić problemów, bo to tylko koleżanki Ta, już wam wierzę. Oczekujesz też od kobiety, że po jego zdradzie będzie mu ufać na sto procent i nie trzepać telefonów? Wiesz mi, znaczna większość kobiet to zrobi dla oszczędzenia swojego czasu przed kłamczuchami, którzy grają na przeczekanie i szukanie wrażeń w podziemiu.
Zgadzamy się w tym, że tego małżeństwa już od dawna nie powinno być. Męczenie dupy i tyle. A dzieciak pewnie miał to posklejać i ups - nie wyszło.
Autorka sama zdradziła więc wie jak to pisanie z koleżankami wygląda. W końcu ona sama miała takiego kolegę z którym w końcu doszło do zbliżeń. Więc nie dziwię się jej reakcji na te koleżanki w których facet pierwszy pisze do lasek, a nie odwrotnie.
48 2023-01-14 14:40:36 Ostatnio edytowany przez Legat (2023-01-14 14:40:56)
Legat napisał/a:Diarmuid napisał/a:ON MA CIĘ W DUPIE. A wiesz czemu? Bo on ma już drugą.
A są na to jakieś dowody?
![]()
Ja już się wypowiadałem wcześniej, że ten związek powinien być zakończony dużo wcześniej. Facet czuje się osaczony, a ona czuje się oszukiwana. To męczarnia, a nie związek.Dowodem jest jasny komunikat, który jej powiedział:
Jajaja napisał/a:Powiedział, ze jest mu obojętne czy będziemy dalej razem, ze ja nie jestem mu obojętna i zależy mu na mnie, ale ze związek jest mu obojętny.
Czasem bywa tak, że się kogoś na swój sposób kocha, ale żyć z tym kimś się nie da w związku.
Diarmuid napisał/a:Legat napisał/a:A są na to jakieś dowody?
![]()
Ja już się wypowiadałem wcześniej, że ten związek powinien być zakończony dużo wcześniej. Facet czuje się osaczony, a ona czuje się oszukiwana. To męczarnia, a nie związek.Dowodem jest jasny komunikat, który jej powiedział:
Jajaja napisał/a:Powiedział, ze jest mu obojętne czy będziemy dalej razem, ze ja nie jestem mu obojętna i zależy mu na mnie, ale ze związek jest mu obojętny.
Czasem bywa tak, że się kogoś na swój sposób kocha, ale żyć z tym kimś się nie da w związku.
Ja tak tylko wtrącę, ze nasz związek był bardzo dobrym, fajnym, zgranym związkiem i w życiu przez myśl w ostatnim czasie nie przeszłoby mi, ze coś się zepsuje. Mieliśmy stos planów, byliśmy bardzo zakochani i bardzo za sobą. Także nie chce żeby ktoś myślał, ze u nas to już tak trwało o sobie, bo trwało. Dziecka tez nie zrobiliśmy dla poprawy sytuacji, dziecko było planowane i urodziło się przed zdrada która miała miejsce.
Ja owszem miałam nadszarpniete zaufanie, ale nie szalałam z kontrola, wręcz za każdym razem powtarzałam, ze nie będę szperać w jego telefonie, bo nie chce zawodu, to zawsze rzucałam pol żartem pol serio. Zrządzenie losu sprawiło, ze w ogóle cokolwiek zobaczyłam.
I teraz tak myśle, emocje opadły do zera, nie mam już złości w sobie i żalu.
Rozmawialiśmy po raz kolejny, z etapu ze jest mu to obojętne przeszło na etap, ze tak, ze chce ze mną być.
Tłumaczył mi, ze on ma prawo mieć znajomych, ze na początku jak poznał te dziewczynę, to nie miałam pretensji, ze rozmawiał z nią w czasie pracy, czy ze pomagała im rozwiazac pewne problemy w pracy. Mówił, ze przez myśl mu nie przeszło żeby się z nią spotkać, miał z nią wspólne tematy o których rozmawiali i tyle, ze i tak całego siebie poświęcał domowi i rodzinie i wszelkie sprawy załatwialiśmy zawsze razem. Mówił, ze nie chce takich podejrzeń bez podstaw i słuchania tego, ze mnie zdradza gdy nie ma na to ani dowodów ani nic takiego nie miało miejsca. Mówił, ze często przez te wcześniejsze sytuacje bal się mi cokolwiek mówic o innych kobietach i ze ukrył przede mną nawet to, ze spotkał się w przelocie ze stara znajoma na kawe, bo bal się ze będę coś mowic.
Ja czuje ze w jego oczach wyszłam na idiotkę, tłumaczyłam mu, ze ukrywanie doprowadziło do tego, ze ja pomyślałam jak pomyślałam.
On jest na mnie zły, ewidentnie i to nawet bardzo.
Ja rozumiem swoją postawę i jego postawę jeśli faktycznie nie planował mnie zdradzać. Tylko ze sytuacja jest teraz w bardzo martwym punkcie, mam wrażenie ze on oczekuje ode mnie przeprosin za niesłuszne posadzanie go o zdradę, ze się wycofał.
Ja nawet mówiłam, ze jak planuje sobie jakaś inna przyszłość beze mnie, to żeby mi powiedział i tyle, ale on mówi ze to brednie.
Jeszcze po tych męskich wpisach, myśle, ze może faktycznie w pewnym stopniu ja przesadziłam.
Legat napisał/a:Diarmuid napisał/a:Dowodem jest jasny komunikat, który jej powiedział:
Czasem bywa tak, że się kogoś na swój sposób kocha, ale żyć z tym kimś się nie da w związku.
Ja tak tylko wtrącę, ze nasz związek był bardzo dobrym, fajnym, zgranym związkiem i w życiu przez myśl w ostatnim czasie nie przeszłoby mi, ze coś się zepsuje. Mieliśmy stos planów, byliśmy bardzo zakochani i bardzo za sobą. Także nie chce żeby ktoś myślał, ze u nas to już tak trwało o sobie, bo trwało. Dziecka tez nie zrobiliśmy dla poprawy sytuacji, dziecko było planowane i urodziło się przed zdrada która miała miejsce.
Ja owszem miałam nadszarpniete zaufanie, ale nie szalałam z kontrola, wręcz za każdym razem powtarzałam, ze nie będę szperać w jego telefonie, bo nie chce zawodu, to zawsze rzucałam pol żartem pol serio. Zrządzenie losu sprawiło, ze w ogóle cokolwiek zobaczyłam.
I teraz tak myśle, emocje opadły do zera, nie mam już złości w sobie i żalu.
Rozmawialiśmy po raz kolejny, z etapu ze jest mu to obojętne przeszło na etap, ze tak, ze chce ze mną być.
Tłumaczył mi, ze on ma prawo mieć znajomych, ze na początku jak poznał te dziewczynę, to nie miałam pretensji, ze rozmawiał z nią w czasie pracy, czy ze pomagała im rozwiazac pewne problemy w pracy. Mówił, ze przez myśl mu nie przeszło żeby się z nią spotkać, miał z nią wspólne tematy o których rozmawiali i tyle, ze i tak całego siebie poświęcał domowi i rodzinie i wszelkie sprawy załatwialiśmy zawsze razem. Mówił, ze nie chce takich podejrzeń bez podstaw i słuchania tego, ze mnie zdradza gdy nie ma na to ani dowodów ani nic takiego nie miało miejsca. Mówił, ze często przez te wcześniejsze sytuacje bal się mi cokolwiek mówic o innych kobietach i ze ukrył przede mną nawet to, ze spotkał się w przelocie ze stara znajoma na kawe, bo bal się ze będę coś mowic.
Ja czuje ze w jego oczach wyszłam na idiotkę, tłumaczyłam mu, ze ukrywanie doprowadziło do tego, ze ja pomyślałam jak pomyślałam.
On jest na mnie zły, ewidentnie i to nawet bardzo.
Ja rozumiem swoją postawę i jego postawę jeśli faktycznie nie planował mnie zdradzać. Tylko ze sytuacja jest teraz w bardzo martwym punkcie, mam wrażenie ze on oczekuje ode mnie przeprosin za niesłuszne posadzanie go o zdradę, ze się wycofał.
Ja nawet mówiłam, ze jak planuje sobie jakaś inna przyszłość beze mnie, to żeby mi powiedział i tyle, ale on mówi ze to brednie.
Jeszcze po tych męskich wpisach, myśle, ze może faktycznie w pewnym stopniu ja przesadziłam.
No skoro wiadomości usunął to dowodów nie ma.
Znowu wszystko pięknie, kochający mąż i wspaniały ojciec, on jest taki dobry dla mnie i tak do siebie pasujemy, a jego zdrada to pewnie przypadkiem się pojawiła. :>
Powiedz temu debilowi, ze jak chce byś była spokojna to ma być transparentny. A nie - sam piwa nawarzył, a teraz ty masz go wypić. Tysiące rozmów o dupie maryni i nadal nie wiecie na czym stoicie. Zaproponuj mu terapię dla par i tam się dogadajcie, bo widzę że lubicie gadać bez żadnych konkretów z tego wynikających.
Manipulanci mają to do siebie, że tak długo będą krążyć i przekonywać drugą stronę, że ta w końcu zgłupieje i całą winę weźmie na siebie. A winny jest on usuwając wiadomości i pisząc z laskami po kryjomu wiedząc, że będziesz uczulona na to wszystko po jego zdradzie.
Ale skoro tak ci dobrze z nim to go przeproś i sobie żyjcie w tej bajce. Każdy może sobie marnować życie jak chce.
Jajaja napisał/a:Legat napisał/a:Czasem bywa tak, że się kogoś na swój sposób kocha, ale żyć z tym kimś się nie da w związku.
Ja tak tylko wtrącę, ze nasz związek był bardzo dobrym, fajnym, zgranym związkiem i w życiu przez myśl w ostatnim czasie nie przeszłoby mi, ze coś się zepsuje. Mieliśmy stos planów, byliśmy bardzo zakochani i bardzo za sobą. Także nie chce żeby ktoś myślał, ze u nas to już tak trwało o sobie, bo trwało. Dziecka tez nie zrobiliśmy dla poprawy sytuacji, dziecko było planowane i urodziło się przed zdrada która miała miejsce.
Ja owszem miałam nadszarpniete zaufanie, ale nie szalałam z kontrola, wręcz za każdym razem powtarzałam, ze nie będę szperać w jego telefonie, bo nie chce zawodu, to zawsze rzucałam pol żartem pol serio. Zrządzenie losu sprawiło, ze w ogóle cokolwiek zobaczyłam.
I teraz tak myśle, emocje opadły do zera, nie mam już złości w sobie i żalu.
Rozmawialiśmy po raz kolejny, z etapu ze jest mu to obojętne przeszło na etap, ze tak, ze chce ze mną być.
Tłumaczył mi, ze on ma prawo mieć znajomych, ze na początku jak poznał te dziewczynę, to nie miałam pretensji, ze rozmawiał z nią w czasie pracy, czy ze pomagała im rozwiazac pewne problemy w pracy. Mówił, ze przez myśl mu nie przeszło żeby się z nią spotkać, miał z nią wspólne tematy o których rozmawiali i tyle, ze i tak całego siebie poświęcał domowi i rodzinie i wszelkie sprawy załatwialiśmy zawsze razem. Mówił, ze nie chce takich podejrzeń bez podstaw i słuchania tego, ze mnie zdradza gdy nie ma na to ani dowodów ani nic takiego nie miało miejsca. Mówił, ze często przez te wcześniejsze sytuacje bal się mi cokolwiek mówic o innych kobietach i ze ukrył przede mną nawet to, ze spotkał się w przelocie ze stara znajoma na kawe, bo bal się ze będę coś mowic.
Ja czuje ze w jego oczach wyszłam na idiotkę, tłumaczyłam mu, ze ukrywanie doprowadziło do tego, ze ja pomyślałam jak pomyślałam.
On jest na mnie zły, ewidentnie i to nawet bardzo.
Ja rozumiem swoją postawę i jego postawę jeśli faktycznie nie planował mnie zdradzać. Tylko ze sytuacja jest teraz w bardzo martwym punkcie, mam wrażenie ze on oczekuje ode mnie przeprosin za niesłuszne posadzanie go o zdradę, ze się wycofał.
Ja nawet mówiłam, ze jak planuje sobie jakaś inna przyszłość beze mnie, to żeby mi powiedział i tyle, ale on mówi ze to brednie.
Jeszcze po tych męskich wpisach, myśle, ze może faktycznie w pewnym stopniu ja przesadziłam.No skoro wiadomości usunął to dowodów nie ma.
Znowu wszystko pięknie, kochający mąż i wspaniały ojciec, on jest taki dobry dla mnie i tak do siebie pasujemy, a jego zdrada to pewnie przypadkiem się pojawiła. :>
Powiedz temu debilowi, ze jak chce byś była spokojna to ma być transparentny. A nie - sam piwa nawarzył, a teraz ty masz go wypić. Tysiące rozmów o dupie maryni i nadal nie wiecie na czym stoicie. Zaproponuj mu terapię dla par i tam się dogadajcie, bo widzę że lubicie gadać bez żadnych konkretów z tego wynikających.Manipulanci mają to do siebie, że tak długo będą krążyć i przekonywać drugą stronę, że ta w końcu zgłupieje i całą winę weźmie na siebie. A winny jest on usuwając wiadomości i pisząc z laskami po kryjomu wiedząc, że będziesz uczulona na to wszystko po jego zdradzie.
Ale skoro tak ci dobrze z nim to go przeproś i sobie żyjcie w tej bajce. Każdy może sobie marnować życie jak chce.
Nie, nie, nie w tym rzecz. Ja wiem, ze to tez forma manipulacji, ja wiem. Mi tez zdarza się manipulować. Ja od samego początku pisałam, ze związek był okej, ze nie mogłam narzekać.
Staram się spojrzeć na to może z innej perspektywy? Nie wiem, zaczęłam analizować to co mówił, nie skupiać się tylko na wcześniejszej zdradzie, ona miała miejsce kilka lat temu. Chciałabym spojrzeć na to trzeźwym okiem
Ty nie spojrzysz trzeźwym okiem, bo jesteś z nim związana emocjonalnie.
My tutaj jesteśmy takim trzeźwym okiem. Obiektywnie, niezamieszani uczuciowo, Ci doradzamy.
I wszyscy chyba widzimy że nijak nie da się wytłumaczyć że on usuwa część wiadomości. Co w nich było? Nie da się też wytłumaczyć tego, że strzelił focha na tydzień i powiedział że obojętne mu, czy z Tobą będzie. Czy naprawdę ktokolwiek by się tak zachował, gdyby nie miał nic na sumieniu? A do tego wiedział że jedną zdradę już przeszliście.
Nie wiem, mi się tu nic nie klei.
I sądzę że z ta koleżanką kontaktu nie urwał, tylko piszą gdzie indziej.
Póki co wyszło tak, że to Ty strasznie walczyłaś żeby mu wybaczyć - Ty chciałaś rozmawiać, Ty chciałaś wyjaśnić, Ty chciałaś walczyć o związek. A on obrażony, łaskawie po długim czasie wydukał że jednak możecie być razem. Powinno być na odwrót.
A jeśli on naprawdę uważa że to nic takiego, pokaż mu ten wątek.
Ja nie namawiam Cię do rozwodu, bo wiem jakie to byłoby trudne. Wiem, że chcesz żeby była zgoda, miłość, normalne życie. Ale jak, z facetem który nawet nie zabiega o tę zgodę?
Ty nie spojrzysz trzeźwym okiem, bo jesteś z nim związana emocjonalnie.
My tutaj jesteśmy takim trzeźwym okiem. Obiektywnie, niezamieszani uczuciowo, Ci doradzamy.
I wszyscy chyba widzimy że nijak nie da się wytłumaczyć że on usuwa część wiadomości. Co w nich było? Nie da się też wytłumaczyć tego, że strzelił focha na tydzień i powiedział że obojętne mu, czy z Tobą będzie. Czy naprawdę ktokolwiek by się tak zachował, gdyby nie miał nic na sumieniu? A do tego wiedział że jedną zdradę już przeszliście.Nie wiem, mi się tu nic nie klei.
I sądzę że z ta koleżanką kontaktu nie urwał, tylko piszą gdzie indziej.Póki co wyszło tak, że to Ty strasznie walczyłaś żeby mu wybaczyć - Ty chciałaś rozmawiać, Ty chciałaś wyjaśnić, Ty chciałaś walczyć o związek. A on obrażony, łaskawie po długim czasie wydukał że jednak możecie być razem. Powinno być na odwrót.
A jeśli on naprawdę uważa że to nic takiego, pokaż mu ten wątek.
Ja nie namawiam Cię do rozwodu, bo wiem jakie to byłoby trudne. Wiem, że chcesz żeby była zgoda, miłość, normalne życie. Ale jak, z facetem który nawet nie zabiega o tę zgodę?
Dziękuje za odpowiedz, Twoje odpowiedzi zawsze sprawiają, ze mi się miło na sercu robi.
Wiesz, właśnie mi tez nic tu się nie klei. Kompletnie. Czy kontakt maja? Nie wiem.
Z wiadomosci, które wymienili wyczytałam, ze ten kontakt jest raz na jakiś czas. Co mam na myśli, było tam napisane, ze ona nie pamięta kiedy z nim rozmawiała ostatni raz.
Zreszta z tego co mówiła, to ona ma faceta, jest zajęta, wiec nie wiem czy to jest intensywny kontakt. Być może teraz tak, nie wiem.
Jedno tez wiem, ze to on powinien zabiegać bardziej, ze w innych okolicznościach to robił, przy błahostkach gdy popełnił błąd przychodził i przepraszał.
Dlatego teraz zastanawiam sie czy nie naskoczylam na niego za bardzo? Czy to nie była zbyt duża afera? Z drugiej strony myśle, ze nawet jeśli tak, to może i miałam do tego prawo.
On mówi, ze wiele wiadomosci usuwa, nawet niektóre te z kolegami. Czy to prawda czy mydlenie mi oczu, tego tez nie wiem. Nie jestem niczego pewna, nawet jego uczuć, które w jednej chwili uciekły jakby nigdy ich nie było.
On mówi, ze wiele wiadomosci usuwa, nawet niektóre te z kolegami. Czy to prawda czy mydlenie mi oczu, tego tez nie wiem.
To oczywiste kłamstwo.
Dziękuje za odpowiedz, Twoje odpowiedzi zawsze sprawiają, ze mi się miło na sercu robi.
Dziękuję
Dlatego teraz zastanawiam sie czy nie naskoczylam na niego za bardzo? Czy to nie była zbyt duża afera? Z drugiej strony myśle, ze nawet jeśli tak, to może i miałam do tego prawo.
On mówi, ze wiele wiadomosci usuwa, nawet niektóre te z kolegami. Czy to prawda czy mydlenie mi oczu, tego tez nie wiem. Nie jestem niczego pewna, nawet jego uczuć, które w jednej chwili uciekły jakby nigdy ich nie było.
Tak jak Legat napisał - on kłamie. Oczywiście że nie usuwa rozmów z kolegami.
Próbuję sobie wyobrazić, że naprawdę nic takiego się nie stało, to zwykła koleżanka, a Ty przesadziłaś. Okej. Ale w takim razie dlaczego to usuwanie wiadomości? Dlaczego ten wielodniowy foch i teksty że Wasz związek jest mu obojętny? Po tym gdy przerobiliście jego zdradę, nawet jeśli teraz się pomyliłaś, powinien być wyrozumiały.
(no chyba że uprzykrzałaś mu dzień po dniu od tamtej zdrady? ale wątpię)
56 2023-01-15 10:09:19 Ostatnio edytowany przez Legat (2023-01-15 10:11:14)
Ta koleżanka zapewnia mu takie potrzeby, których ty nie spełniasz. Wbrew temu co tu twierdzą użytkowniczki, ludzie i też mężczyźni, kierują się spełnianiem własnych potrzeb. Nie żyją dla kobiet. Czyli to co one ci podpowiadają i to co robisz prowadzi do takiego jego zachowania jakie występuje. Nie spełnianie własnych potrzeb, ośmieszenie go przez ciebie - musi prowadzić do frustracji.
Słowem: facet naprawdę napluł Ci w twarz. .
Naprawdę????????????????? Naprawdę, dziwna ta prawda !!!!!!!!!!!!
Jeszcze po tych męskich wpisach, myśle, ze może faktycznie w pewnym stopniu ja przesadziłam.
Wczoraj przychodziły mi myśli po lekturze Twojego wątku i właśnie taki mi się wniosek pojawił, że przesadzasz.
W dodatku, pisząc o Mężu, piszesz bardzo dużo o sobie i sposobie, w jaki reagujesz. Może warto, abyś się baczniej przyjrzała swoim reakcjom. Tak nie wiele Kobiet wie, że notoryczne i kompulsywne potrzeby sprawdzania partnera świadczą nie tylko o chorobliwej potrzebie kontroli, nie mniej chorobliwej zazdrości, ale są także świadectwem natręctw.
A przesada w reakcji emocjonalnej to, zapomniana już, histeria.
Lęk domaga się spełnienia, więc kiedy generujesz obawy, zaczynasz nieświadomie dobierać tak swoje zachowania, żeby w efekcie doprowadziły do spełnienia tego, czego się lękasz.
Warto w takich sytuacjach zafundować sobie psychoterapeutę i przepracować takie reakcje. Wszelkie zmiany w relacji nie są wynikiem szantażowania (co wielu stosuje), wymuszania (co często jest stosowaną metodą), kontroli (co działa odwrotnie do intencji). Zmianę w relacji wywołuje zmiana W TOBIE.
I właśnie dlatego teraz popsułaś obie relację z Mężem. Wiele osób na tym forum używa pojęcia "związku", no to dodam, że pod wpływem takich działań związek zamienić sobie można na ROZWIĄZEK.
Uporczywe podejrzenia zniechęcają do trzymania kursu i zachowania wierności. Motywują pozytywnie do zachowania wierności Twoje reakcje, takie jak: wzmocnienia pozytywne, dotyk, pieszczoty, uśmiech, pochwała, docenianie starań.
Relacja małżeńska polega na serii sprzężeń zwrotny. To przypomina czasami podróż samochodem lub wędrówkę pieszą: każde skrzyżowania to wybór drogi do celu lub pomyłka, która prowadzi do zupełnie innego efektu.
Kiedy zaczniesz w ten sposób świadomie wybierać drogę, wtedy będziesz z uwagą wybierać, zamiast ciągle skupiać się na emocjach i ciągle wyrażać obawy, że ta droga nie prowadzi do obranego celu. Takie emocje sprawią, że faktycznie do celu nie trafisz.
Ta koleżanka zapewnia mu takie potrzeby, których ty nie spełniasz.
Z tym akurat się nie zgodzę. Najczęstszą przyczyną zdrady jest po prostu doznanie czegoś nowego, znów tego dreszczyku. Druga kobieta może być nawet starsza, brzydsza, grubsza, ale jest inna. Ma inne ciało, inną cipkę, inaczej całuje, inaczej przytula. Zresztą w odwrotną stronę działa to tak samo - kobieta znów pragnie dreszczyku, tajemnicy, zakochania, tego starania się, zabiegania o nią, ale też nowych ust, nowego penisa. A nie dlatego, że w małżeństwie jest źle (oczywiście takie przypadki też są, ale z reguły to taka wymówka by się wybielić).
Słowem: facet naprawdę napluł Ci w twarz. .
Naprawdę????????????????? Naprawdę, dziwna ta prawda !!!!!!!!!!!!
Jeszcze po tych męskich wpisach, myśle, ze może faktycznie w pewnym stopniu ja przesadziłam.
Wczoraj przychodziły mi myśli po lekturze Twojego wątku i właśnie taki mi się wniosek pojawił, że przesadzasz.
W dodatku, pisząc o Mężu, piszesz bardzo dużo o sobie i sposobie, w jaki reagujesz. Może warto, abyś się baczniej przyjrzała swoim reakcjom. Tak nie wiele Kobiet wie, że notoryczne i kompulsywne potrzeby sprawdzania partnera świadczą nie tylko o chorobliwej potrzebie kontroli, nie mniej chorobliwej zazdrości, ale są także świadectwem natręctw.
A przesada w reakcji emocjonalnej to, zapomniana już, histeria.
Lęk domaga się spełnienia, więc kiedy generujesz obawy, zaczynasz nieświadomie dobierać tak swoje zachowania, żeby w efekcie doprowadziły do spełnienia tego, czego się lękasz.
Warto w takich sytuacjach zafundować sobie psychoterapeutę i przepracować takie reakcje. Wszelkie zmiany w relacji nie są wynikiem szantażowania (co wielu stosuje), wymuszania (co często jest stosowaną metodą), kontroli (co działa odwrotnie do intencji). Zmianę w relacji wywołuje zmiana W TOBIE.
I właśnie dlatego teraz popsułaś obie relację z Mężem. Wiele osób na tym forum używa pojęcia "związku", no to dodam, że pod wpływem takich działań związek zamienić sobie można na ROZWIĄZEK.
Uporczywe podejrzenia zniechęcają do trzymania kursu i zachowania wierności. Motywują pozytywnie do zachowania wierności Twoje reakcje, takie jak: wzmocnienia pozytywne, dotyk, pieszczoty, uśmiech, pochwała, docenianie starań.
Relacja małżeńska polega na serii sprzężeń zwrotny. To przypomina czasami podróż samochodem lub wędrówkę pieszą: każde skrzyżowania to wybór drogi do celu lub pomyłka, która prowadzi do zupełnie innego efektu.
Kiedy zaczniesz w ten sposób świadomie wybierać drogę, wtedy będziesz z uwagą wybierać, zamiast ciągle skupiać się na emocjach i ciągle wyrażać obawy, że ta droga nie prowadzi do obranego celu. Takie emocje sprawią, że faktycznie do celu nie trafisz.
Tak nie wiele Kobiet wie, że notoryczne i kompulsywne potrzeby sprawdzania partnera świadczą nie tylko o chorobliwej potrzebie kontroli, nie mniej chorobliwej zazdrości, ale są także świadectwem natręctw.
Jak najbardziej miałoby to rację, gdyby nie ten "drobny" szczegół, że brak zaufania i potrzeba kontroli wynikają ze zdrady po stronie męża Autorki, tym samym moją mocne podstawy. Zdrada w relacji zmienia niemal wszystko, w tym burzy poczucie stabilności i emocjonalnego bezpieczeństwa. I jeśli na tym etapie mężowi jest źle ze świadomością, że żona stała się podejrzliwa, a jemu nie jest tak komfortowo, jak było wcześniej, to warto, aby sam zauważył, że nie jest to niczym innym, jak konsekwencją niegdyś podjętej przez niego decyzji.
Olinka, znaleźć wśród zdradzających osobę, która potrafi przyjąć na klatę fakt, że zdrada niesie konsekwencje - trudna sztuka. Dodałbym, że statystycznie prawie niemożliwa. Dlatego tak bardzo niewiele związków po odkrytej zdradzie da się przekształcić w sensowną relację.
Olinka, znaleźć wśród zdradzających osobę, która potrafi przyjąć na klatę fakt, że zdrada niesie konsekwencje - trudna sztuka. Dodałbym, że statystycznie prawie niemożliwa. Dlatego tak bardzo niewiele związków po odkrytej zdradzie da się przekształcić w sensowną relację.
To prawda. Nie znam chyba sytuacji, kiedy strona, która zdradziła, potrafiła z godnością (w tym zestawieniu brzmi to nieco kuriozalnie, ale wiemy o co chodzi) ponieść konsekwencje swojej decyzji, bo zdrada jest przecież pewnego rodzaju decyzją. Zwykle nawet jeśli pojawia się, o ile w ogóle się pojawia, słowo "przepraszam", to zaraz za nim w parze idzie "... ale", choć tutaj nie ma żadnego "ale", bo nawet jeśli za kryzys mogą odpowiadać obydwie strony związku, to już zdrada jest czynem, za który pełną winę ponosi tylko ta jedna. Cała reszta, to mętna próba umniejszania temu, co się wydarzyło, co dla mnie z automatu oznacza brak woli wzięcia odpowiedzialności za swoje postępowanie oraz za to, co się zrobiło temu drugiemu.
Animus napisał/a:Tak nie wiele Kobiet wie, że notoryczne i kompulsywne potrzeby sprawdzania partnera świadczą nie tylko o chorobliwej potrzebie kontroli, nie mniej chorobliwej zazdrości, ale są także świadectwem natręctw.
Jak najbardziej miałoby to rację, gdyby nie ten "drobny" szczegół, że brak zaufania i potrzeba kontroli wynikają ze zdrady po stronie męża Autorki, tym samym moją mocne podstawy. Zdrada w relacji zmienia niemal wszystko, w tym burzy poczucie stabilności i emocjonalnego bezpieczeństwa. I jeśli na tym etapie mężowi jest źle ze świadomością, że żona stała się podejrzliwa, a jemu nie jest tak komfortowo, jak było wcześniej, to warto, aby sam zauważył, że nie jest to niczym innym, jak konsekwencją niegdyś podjętej przez niego decyzji.
"Jak najbardziej miałoby to rację, gdyby nie ten "drobny" szczegół" - o którym nie chce pamiętać Szanowna Olinka - że zdrady także są konsekwencją wcześniejszych zachować Żony i mają nie mniej "mocne podstawy". Widzenie połowy to jak posługiwanie się półprawdami.
"Jak najbardziej miałoby to rację, gdyby nie ten "drobny" szczegół" - o którym nie chce pamiętać Szanowna Olinka - że zdrady także są konsekwencją wcześniejszych zachować Żony i mają nie mniej "mocne podstawy". Widzenie połowy to jak posługiwanie się półprawdami.
Ależ jak najbardziej pamiętam, po prostu nie zgadzam się z takim widzeniem tematu, o czym zresztą napisałam okienko wyżej.
Osobiście uważam, że jeśli komuś coś nie pasuje, to siada i rozmawia o tym z partnerem/partnerką, przedstawiając swój punkt widzenia i oczekiwania, a jeśli sytuacja nie zmienia się do akceptowalnego poziomu, to albo mimo wszystko to przełyka i rozważając potencjalne zyski oraz straty akceptuje, albo podejmuje decyzję o rozstaniu. To jest jedyne uczciwe rozwiązanie, bo każde inne to pójście na skróty i działanie destrukcyjne.
Tak dla wyjaśnienia sytuacji, jestem po długiej rozmowie z partnerem w której stwierdził, ze specjalnie zachowywał się tak jak się zachowywał abym zwróciła na niego uwagę. Specjalnie się nie odzywał, specjalnie był oschły i specjalnie mówił, ze wszystko mu jedno, bo sadził ze wtedy ja bardziej zwrócę na niego uwagę.
Mówił, ze bardzo mnie kocha i ze nie chce być z nikim innym, ze on mnie rozumie, ale ja przesadzam, ze usuwał coś żebym ja nie miała pretensji
W każdym razie, ja to przyjęłam do wiadomosci, za dużo dowodów nie mam na cokolwiek, ale sumiennie zacznę odkładać pieniądze na zakup mieszkania, tak w razie wu gdyby w przyszłości się pogorszylo.
I cóż, zobaczymy.