Faceci są bardziej romantyczni.
Owszem. Socjologia odpowiada na to pytanie wprost i brutalnie. To mężczyźni stoją pod balkonami i śpiewają serenady. Jeśli któraś płeć za sprawą zakochania zapomina o świecie, to są to raczej mężczyźni. A kobiety są w miłości bardziej racjonalne i „adaptatywne". Zakochują się, w kim trzeba. To się trochę kłóci z danymi o tym, kto czyta popularne powieści o miłości.
Piszą mężczyźni, a czytają kobiety.
Czytają przez deficyt. Interesuje je to, czego brakuje w życiu. I czy socjolog, który zajmuje się odkrywaniem takich prawd, może się zakochać?
[...]
„Architektonika romansu" wyszła 15 lat temu. Pan rozpracował mechanizmy, które się nie zmieniły. Teraz wystarczy to uaktualnić.
Takie uaktualnienie dotyczy przede wszystkim zmian spowodowanych na rynku matrymonialnym przez internet i wszechobecne smartfony. Jedna z moich magistrantek prowadziła pracę badawczą nad zachowaniami kobiet na wtórnym rynku matrymonialnym.
Uwielbiam socjologów za takie nazewnictwo. Chodziło o kobiety po rozwodach?
Trzydziestoparoletnie kobiety z dziećmi. Okazuje się, że coraz trudniej znaleźć im partnera.
Przecież dzięki sieci powinno być łatwiej.
Nie. Po pierwsze, okazuje się, że kobiety zaczynały wierzyć w wyidealizowane profile, które same stworzyły. I tak też, po drugie, postępowały – mało który pasował do ich wyidealizowanych cech. Niemal każdy mężczyzna, który konwersował z nimi w sieci, nie spełniał oczekiwań. W ogóle zaledwie kilka procent mężczyzn poznanych w sieci przechodzi test rzeczywistości na pierwszej randce.
Co decyduje?
Związki w tych sytuacjach pojawiają się jedynie wtedy, kiedy mężczyzna, którego kobiety spotykają na randce, jest daleko lepszy od swojego profilu sieciowego. Jest lepszy od tego, jak sam się przedstawił. Pytanie, kto w sieci przedstawia siebie gorzej, niż jest w rzeczywistości. Ludzie wymyślają o sobie sieciowe opowieści, które są dość odległe od rzeczywistości. Robią to po to, żeby zostać wybranymi przez przeglądaczy portalu randkowego w sytuacji, kiedy działa zasada 30 sekund.
[...]
Co roku robię taką zabawę dla studentów i studentek. Lista tego, co szukają mężczyźni u kobiet, jest niemal taka sama od lat, a lista cech poszukiwanych przez kobiety rośnie z roku na rok. Czy znajdą gdzieś mężczyznę ze wszystkimi tymi zaletami, których poszukują? Nie znajdą przecież nawet z połową z nich.
Ale mężczyzna, który chce zdobyć serce tej kobiety, ma przerąbane. Musi pracować jeszcze ciężej, by mieć zasoby i chodzić na siłownię, by nie odbiegać fizycznie od obowiązujących trendów.
To się odnosi tylko do jakiegoś odsetka. Jest cała masa mężczyzn, którzy pozostali na mieliźnie. Studentki po osiągnięciu wyższego wykształcenia w ogóle nie będą spoglądać w dół społecznej piramidy. To powoduje prostą sytuację: konkurencję na rynku matrymonialnym o tych mężczyzn, którzy jako tako spełniają oczekiwania. W takich miejscach jak śródmieście Warszawy kobiet z wyższym wykształceniem jest znacznie więcej niż mężczyzn. Powoduje to konflikt między kobietami i coraz częstsze staje się zjawisko, które w psychologii nosi miano kłusownictwa seksualnego. Kobiety zaczynają między sobą konkurować, a mężczyźni się z rynku matrymonialnego wycofują. Nawet ci o wysokich „parametrach". Nie interesuje ich ciężka praca w związku. Wracam do domu i muszę popracować emocjonalnie nad swoim związkiem. To, co się dzieje dziś w domach, coraz częściej opisuje się w takich samych kategoriach, jak opisuje się robotę w miejscu pracy.