Przysypuje wszystko śnieg
Jak lek przeciwbólowy
Lekkim puchem otulony
Wczorajszy obraz wyśnionyJeszcze jestem oszołomiony
Jeszcze szukam ciepłych dłoni
Twoje oczy już nie moje
Na ustach masz jego imięCzas przecież leczy rany
Trzeba czekać aż się zagoi
W myślach ciebie pożegnać
Niech śnieg pada powoli
262 2024-01-17 22:00:23 Ostatnio edytowany przez Legat (2024-01-17 23:17:17)
Twój obraz ze snu i wyobrażeń
W świetle idealnego kryształu
Niewinnej świętości aureoli
W białej sukni idziesz do mnie
Ten sen zbyt szybko sie kończy
Zmienia sie w ciągłe poszukiwanie
Dzień do nocy podobny kończy się ranem
A sceny znów powtarzają się te same
Dwa ciała złączone w akcie pożądania
Twój grymas rozkoszy na twarzy
Oboje w rytmie do spełnienia dążącym
Patrzę na twoje piersi leżące obok
Trzeźwieje znowu zimny poranek
Ty nie jesteś tą, o której marzę
Miłość miała być pięknym obrazem
Okazała się nagim i spoconym ciałem
Jak można było zapomnieć
O tobie i o mnie
Wtedy jeszcze nie wiedziałem
Skuszony przez inną
Czym jest ta pierwsza miłość
Jaką ma siłę
Lata zbyt szybko przemijały
Skazany na niepamięć
A jednak nie zapomniałem
Ty w wirze emocji
Mówisz nie chcę i nie mogę
Mam przecież swoje życie
Kiedyś tak bardzo kochałam
Za pierwszą miłością płakałam
Pierwsze łzy pożegnania
Jak dziecka pierwszy oddech
Jak można o tym zapomnieć
Gdy stałam się kimś dorosłym
to takie głębokie i poruszające, co napisałeś. To jakbyś opisał moje własne myśli i uczucia. Wiem, jak to jest, kiedy masz ten sam sen, ale każde z nas ma inne pragnienia i inne drogi, którymi idziemy. To takie skomplikowane, prawda? Czasem patrzysz na kogoś i czujesz, że to jakbyś oglądał swoje własne odbicie w lustrze, ale zarazem wiesz, że to tylko złudzenie. Życie jest jak karuzela, która ciągle się kręci, i czasem trudno jest odróżnić, co jest prawdziwe, a co tylko iluzją.
Weronika199 dzięki, to miłe co napisałaś.
W obrazie
Światłem malowanym
Była ze mną
Tak sobie ją wyobrażałem
Lekka i zwiewna
Prawie jak anioł
Film się wreszcie skończył
Wyjechałem
Szukać bez niej nieba
Nie wyszło
Bo wyjść nie mogło
Wróciłem
Ale mój anioł
Z innym czasu nie tracił
Czy taka jest miłość?
Która nie chce czekać
Słowa jak przysięga
Teraz już razem
Nie jest tak samo
Jak w obrazie
Światłem malowanym
Jest inaczej
Wiersz na podstawie wydarzeń z jednego z wątków.
Gdy nie można wierzyć słowom
I między nami już wiadomo
Wszystko przecież skończone
Pozostaje ostatnie spotkanie
Bukiet z żółtych tulipanów
Łzy jak rzeki Babilonu
W pokoju przepełnionym wonią
Ostatni raz dotknąć dłoni
Mówisz byłeś moim szczęściem
Spotkać się na życia zakręcie
Gdyby więcej było wiary i nadziei
Wychodząc drzwi za sobą zamykam
W twoim pokoju została muzyka
Zawsze będziesz w moich myślach
O jeden rok za długo
A może o jedną godzinę
Trwałam w tej bezsilności
Jak w sennym paraliżu
Dziś już postanowiłam
Ułożę sobie lepsze życie
Bez cieni i bez trosk
Kolejny most przekroczyłam
Za soba gdzieś zostawiłam
Szloch wierzb płaczących
Głos gawronów hałaśliwy
Swoją drogą teraz pójdę
Życzcie mi dużo szczęścia
Idę
Twoich zdjęć już nie oglądam
Patrzę tylko na płatki kwiatów
Lecące z drzew ze smutkiem
Skąd ten chłód w kwietniu
I ta pustka bez zgiełku pszczół
Słabnie woń kwiatów i ich piękno
W bieli drzew kwitnących bukietów
Miłość przechodzi w codzienność
Czy ciepłe dni dla nas nadejdą
Dziś znowu pochmurne niebo
Wiatr niesie lodowatą obojętność
Może maj wszystko odmieni
Lecz opadłych z drzew płatków
Przywrócić już się nie da
Chcę powiedzieć twoje imię
Lecz nie mogę
Zdrada jest ciemnym ogrodem
Idę nim w noc
Ukrywam to co mam w sobie
Znowu dzień
Dobry mąż i wzorowy ojciec
Dobry człowiek
Pomyli się ktoś gdy tak powie
Widzi u mnie
Tą lepszą i słoneczną stronę
Zapytasz
Prawdziwa jest noc czy dzień
Oboje są jednym
A tak różnią się między sobą
Dwa w jednym złączone
Chcę powiedzieć twoje imię
Lecz nie mogę
Wonią lip przepełniony
Park w deszczu moknie
Przed chwilą świeciło słońce
Dzień powoli się kończy
Jeszcze wróble ćwierkają radośnie
Chcą przed nocą zdążyć
Zanim we śnie się pogrąży
Świat ciagłym biegiem zmęczony
Patrzę jak wciąż blakną kolory
W szarości lip pachnących
Zasypiam z deszczem za onem
Wróble też już umilkły
Wiersz na podstawie wątku Rozmowność
Słowa wypełniały przestrzenie
Niewiele warte ciężkie jak kamienie
Sztuką każde zgrabnie wytoczyć
Jak Syzyf ciągle się z nimi męczyć
Mówić o szczęściu, gdy go nie ma
Kłamstwa powodują wyrzuty sumienia
Usiądź przy mnie jeszcze dzisiaj
Zamiast słów daj lekkość milczenia
Cisza niech oczyści przestrzenie
Niedobre myśli w spokój zmieni
Wiersz na podstawie wątku Rozmowność
![]()
Słowa wypełniały przestrzenie
Niewiele warte ciężkie jak kamienie
Sztuką każde zgrabnie wytoczyć
Jak Syzyf ciągle się z nimi męczyć
Mówić o szczęściu, gdy go nie ma
Kłamstwa powodują wyrzuty sumienia
Usiądź przy mnie jeszcze dzisiaj
Zamiast słów daj lekkość milczenia
Cisza niech oczyści przestrzenie
Niedobre myśli w spokój zmieni
Ciekawe spojrzenie na temat wątku Rozmowność.
Jak dla mnie skojarzenia są zaskakujące.
Dobrze że jesteś
Dobrze że jesteś
Jak modlitwy niewypowiedziane
Strony zapisanych listów
Przeze mnie nieprzeczytane
Umarły na długie lata
W kopertach jak w trumnach
Czekały na los łaskawy
Aż po latach w ręce wpadły
Wspomnienia w kroplach łez
Oczekiwaniem na twój głos
Jak modlitwy niewypowiedziane
Które straciły swoją moc
Za długo na nie czekałam
Jak modlitwy niewypowiedziane
Strony zapisanych listów
Przeze mnie nieprzeczytane
Umarły na długie lata
W kopertach jak w trumnach
Czekały na los łaskawy
Aż po latach w ręce wpadły
Wspomnienia w kroplach łez
Oczekiwaniem na twój głos
Jak modlitwy niewypowiedziane
Które straciły swoją moc
Za długo na nie czekałam
Dziękuję bardzo, że w tak pięknych słowach uwieczniłeś mój dramat.
Wchodzę tu czasem, czytam.
Od razu po przeczytaniu kilkunastu słów wiedziałam, że to o mnie.
Znalazłam szczęście przy tobie
W chwilach uniesień
W lustrze wspomnień
Gdzie czas traci znaczenie
Życie staje się bajką
Serca biły jednym rytmem
Byłam piekną królewną
Ty moim królewiczem
Jak w lustrze wspomnień
Zatrzymać te chwile
Jak żyć bez ciebie
Byłeś mi światłem
Moją miłością i nadzieją
Gdy wracają dni szare
Gdy noce są tak zimne
Dla mnie zbyt prawdziwe
Wiersz na podstawie jednego z religijnych wątków
Wieczne kochanie
Odnajdywanie lepszego życia
Tam tańcowanie
Gwiazd spadanie
Skoczna muzyka
Bóg da ci męża
Na którego czekasz
Porywy namiętności
Drżeniem ciał złączonych
Spełnienia obietnica
W domu z pereł
Woń kwiatów i herbaty
Wypijmy jeszcze dzisiaj
Ze szczęścia pijana
Do sypialni wracam
Wieczne kochanie
Tam tańcowanie
Zmysłów arkadia
Z tych wszystkich dni
Zapmiętam letni dzień
Gdy słońca blask
Zamieszkał w oczach twychZ tych wszystkich dni
Pocałunek i sukni biel
Dotykałaś dłoni mych
Przytulałaś mnie we śnieZ tych wszystkich dni
Zapamiętam słowa dwa
Głos w uszach drży
Mówiłaś kocham cięZ tych wszystkich dni
Duszone w gardle łzy
Jeszcze wczoraj a już dziś
Skończył się nasz film
Skąd wiesz, że cię kocham
Czy odpowiedź znalazłaś w moich oczach
Z oddali widziany ogień
Dotknąć go przecież nie możesz
Wstyd na to nam nie pozwoli
Gdzie spotkają się dwie drogi
W wymianie słów o pogodzie
Udawanym na zewnatrz serc spokoju
To brak odwagi, czy splątanie
Obrączek parzących jak słońce
Ogień zwalczyć ciał ogniem
W namiętności o wszystkim zapomnieć
Dziś być w tobie, a jutro umrzeć
Gdyby tak było można uciec
Od siebie, od ciebie, od nas
Zacząć jeszcze raz od nowa
Skąd wiesz, że cię kocham
Odpowiedź znalazłaś w moich oczach
W drzewach ciemny wiatr
Przegonił ptaków śpiew
Nad nimi dywan z chmur
Powoli przesuwa go czas
I złowrogi, szary szum
Wyśpiewuje smutną pieśń
Deszcz kroplami ją niesie
Aż po nieba daleki kres
Zwabia tak w każdą noc
Cienie przemijających dni
Przychodzą pod swój dom
Czekają aż zgasną światła
Ciemność je znowu przygarnia
Błądząc pośród wielu dróg
Odchodzą z poranną mgłą
W zimną ciszę i zapomnienie
to co było między nami
ja wspominam wciąż - latami
bo gdy tylko zamknę oczy
widzę nas w chwilach rozkoszy
jak namiętnie całowałeś
i do ucha mi szeptałeś
a ja taka podniecona
mogłam umrzeć w twych ramionach
a gdy tylko promień słońca
twarz mą palił tak bez końca
zrozumiałam że już jesteś tam
u tej drugiej co obrączkę ma
i wracałeś znów wieczorem
tobie zawsze drzwi otworem
to co piękne ma swój czas
nadszedł koniec cudnych wrażeń
przysięgałeś przed ołtarzem
tej co przyłapała nas
Wiem że wszystko to za nami
lecz ja czekam wciąż - latami
Legat - wklejasz swoje wiersze?
Legat - wklejasz swoje wiersze?
Tak się składa, że tak.
285 2024-10-02 19:41:17 Ostatnio edytowany przez Legat (2024-10-02 20:18:22)
Wiersz odnośnie ostatniego, głośnego wątku
Jak opowiedzieć o miłości
Bez nadziei, bez serca
Ukrytej w namiętności
W ucieczce przed sobą
Karmi się dotykiem
Ciał złączonych ogniem
W czerwieni pościeli
I w czerwieni wina
Wypełnia długie wieczory
Skraca samotne noce
Miłość nie patrzy w oczy
Nie tęskni i nie marzy
W końcu żar się wypali
Odejdzie i zgaśnie
Uśpiona będzie czekać
Ktoś inny ją znajdzie
Wiersz odnośnie ostatniego, głośnego wątku
![]()
Jak opowiedzieć o miłości
Bez nadziei, bez serca
Ukrytej w namiętności
W ucieczce przed sobą
Karmi się dotykiem
Ciał złączonych ogniem
W czerwieni pościeli
I w czerwieni wina
Wypełnia długie wieczory
Skraca samotne noce
Miłość nie patrzy w oczy
Nie tęskni i nie marzy
W końcu żar się wypali
Odejdzie i zgaśnie
Uśpiona będzie czekać
Ktoś inny ją znajdzie
fajny
"Zmeczona"
Chce zasnąć
lecz czy sen nadejdzie
tego nie wiem
wtulona w miękką poduszkę
skupiam myśli żeby nie myśleć
ciężkie powieki każą zasypiać
lecz ciężkie myśli nie pozwalają
znów skupiam myśli żeby nie myśleć
chce zasnąć
nie po to by śnic
lecz po to by zapomnieć
Napisany: 2007-06-27
Bywa i taki czas w życiu.
Bywa i taki czas w życiu.
niestety
"Nie potrafie"
Nie powinnam ciebie słuchać
To, co mówisz kłamstwem jest
Już nie mogę ci zaufać
I ty dobrze o tym wiesz
Teraz milczysz, by przeczekać
Bym zapomnieć mogła to
Lecz nie mogę ci obiecać
Ze zapomnę całe zło
Ja próbować już nie mogę
Brak mi siły oraz tchu
Ty zabiłeś we mnie wiarę
I prawdziwość twoich słów
Nie mów do mnie już „kochanie”
Bo znaczenia tego nie znasz
Nadszedł jednak czas rozstania
Nie zatrzymuj mnie, bo przegrasz.
Napisany: 2009-09-16
Rozwiodlam sie dopiero w 2013
Ale cudne wiersze, tak trzymajcie <3 jest potencjał
Tak sobie dziś przejrzałem ten wątek. Fajnie się wspomina, niektóre w nim wydarzenia.
z lenistwa pisze się wierszem
i z oszczedności baterii, Pakuje się słowa w bagaz podręczny, tylko te potrzebne
Lzęjsze wszystko o zamieszanie w głowie i ego piszącego.
tematy nieopisywalne lirycznie powinny być usuwane
Fajny pomysł masz z wierszami
Chyba walcują każde na inną melodię.:) i
A powinno być tak:
Jeden z lepszych Legacie wierszy
![]()
wzrusza autentycznie
Nie no błagam
Sanatorium Miłości? Leeegat
![]()
Chyba zostałeś forumowym bardem tak trochę. Ciekawy pomysł, wykonanie też niezłe.
Legacie, dawno nic nie naskrobałeś...
Ja nie wiem co Autor miał na myśli
Legat - wklejasz swoje wiersze?
Legat, serio, skąd Ty się urwałeś?
Co mogę zrobić
By ciebie zadowolić
Ubrać strój wytworny
Kolorowy, niewygodny
Róże w kolorze czerwieni
Płatki im już opadły
Pierścień z diamentem
Jaskrawo jeszcze się świeci
Słońce naszej jesieni
Jak rzeki zawracanie
Pamięci latnich dni żarem
Liśćmi opadłymi zamiatane
Coś co już nie wróci
Sam siebie oszukiwałem
Ubiorem wytwornym
Kolorowym i niewygodnym
Jedźmy do wód zażyć wywczasów
Jedźmy do wód zażyć wywczasów
Ale pamiętaj o piżamie.
Drobne światełka tworzą całość
Drogi oświetlić nie potrafią
Chłodu też nie rozgrzewają
Ludzie przynoszą je w pośpiechu
I gdzieś po cichu uciekają
Nie ma czasu na rozpamiętywanie
Ławeczki puste wciąż czekają
Nawet chryzantemy jakieś smutne
Żółtą barwą jeszcze się jaśnią
W szarości zimnej jesieni
Drobne światełka tworzą całość
Jak ciche miasteczko na uboczu
Widzisz je tylko raz w roku
Bez ludzi i ich pamięci wymarłe
Na podstawie ostatnich zdarzeń
Widział na niebie zorzę
Myślał wreszcie sobie włożę
Ale na zimnej orbicie
Chmury spływały obficie
Muzyka grała nie do tańca
Ręce złożone jak do różańca
Obietnice padały z hukiem
Amor nie trafiał swoim łukiem
Zakonne wojsko uciekało
W chłodzie malinowy sok popijało
Wymyślał filzoficzne figury
Dlaczego nie zdałem tej matury
Gdybym widział kiedyś zorzę
Może wtedy bym włożył
Nos w książki i zeszyty
Zdobył intelektu szczyty
Wiersz na podstawie wątku o horrorach i diabłach. Ale też był watek o kobieciarzu i tak to się autorowi zlało w jedno. Swoje też zrobiła obecna pogoda.
Koszmarny kochanek zwiedziony snem
Czarny cień myśli mnie przenika
Nad ranem milczenie jest ciężarem
Zostaje tylko zimowy i mglisty chłód
Budzić się trudno w pustych ramionach
Miłość jak popiół przez noc spopielona
Stracony czas, który mija bez słowa
Koszmarny kochanek za łóżkiem się schował
Dzień znowu wstaje i w milczeniu czeka
Lecz nadziei brak, bo słońca nie ma
Koszmarny kochanek zwiedziony snem
Czarny cień złych myśli i wspomnień
Dzisiaj odkryłem, że jest przecież mną
Sam siebie koszmarnym snem straszę
Wiersz zdaje się badać złożoność relacji między dwiema osobami. Powtarzający się motyw snu sugeruje, że zarówno nadzieje, jak i obawy są wspólne, ale ich interpretacja jest różna. Pytania "Czy to żal? Czy tylko czas złodziej?" skłaniają do refleksji nad tym, co naprawdę łączy ludzi i jak czas wpływa na nasze uczucia.
_____________________
Miłość ukryła się w posągu
Piękny mój urody ideał
Życie mijało jak w pociągu
Który tylko dla nas jechałAle ktoś mi powiedział
W chmurach kłamstw umierasz
To tylko twoje złudzenia
Wybudzony ze snu terazZapytałem czy mnie kocha
Odpowiedział głos zmieszany
Ona znowu dziś go spotka
Bo przecież są dwa światyPierwszy jest codzienny
Jak smarowanie kromki chleba
Drugi kolorowy i odmienny
Odlatuje w nim do nieba
Wiersz inspirowany innym pięknym wierszem.
Mówią, że jest gdzieś
Za oceanem, za morzem
Szukałem go w Twoich oczach
W uścisku dłoni
Ukrywa się w wietrze
W szumie drzew wiosennym
Gdy ptaki przywołuje
Jest czymś niezmiennym
Był bardzo blisko
Ale tylko we śnie
We łzach bohaterów
W czytanej powieści
Pisał o nim w Piśmie
Prorok przedwieczny
Ale ja nie rozumiem
Ciągle w drodze jestem
W słońcu i w deszczu
Szukam i pytam siebie
Gdzie jest wytęskniony Eden
Czym jest to moje szczęście
Giną ludzie
W deszczu i w dobrą pogodę
Na drodze i Uniwersytecie
Gdy kat śmierć przyniesie
Zakręci się świat
Przez jedną chwilę
Jak łza w oku się zakręciła
Trzeba iść dalej
Do sklepu, do kina
Bo czas nie chce się zatrzymać
Kwiaty zwiędną i zgasną znicze
Po nocy dzień się zaczyna
Już jest
Już został wybrany
Ojciec świętości
Oczekiwany
W oczach pełnych łez
Powiada nie jesteście sami
Wiara umacniana
Że istnieje lepszy świat
Bez chmur zmartwień
Czuwa na wysokości
Choć wydaje się taki słaby
Bo w człowieku schowany
Ubrany w biel pozdrawia
Pokój niech będzie z wami
Tyle warunków trzeba spełnić, gdyby się chciało zostać poetą doskonałym, a tak mało życia.
Wiersz powstał na podstawie wypowiedzi z sąsiedniego wątku
Nie dla mnie
Te odległe światy
I nie dla mnie
Słów układanie
Mosty niewidzialne
Łączące tęsknoty
Drogi dalekie
Do serc prowadzące
Wrogiem mi był
Przecinek przydługi
I wrogiem mi była
Kończąca kropka
A jednak lubię
W gwiazdy spoglądać
I patrzeć na sierpniowe
Długie słońca zachody
306 2025-05-26 13:37:00 Ostatnio edytowany przez Legat (2025-05-26 13:37:57)
Znasz mnie
A ja nie do końca znam ciebie
Nie wiem czyś mi wrogiem
Czy może przyjacielem
Ściskasz za gardło
Pójść nie pozwalasz
Do pięknej dziewczyny
Krzyczysz za oknem zdrada!
Znaki widoczne, czerwone światła
Ciągle przede mną stawiasz
Związane ręce i spętane nogi
Usta boją się mówić
Przecież od lat jesteśmy razem
I dalej o tobie nie wiem
Czy tylko troszczysz się o mnie
Czy jesteś moim więzieniem
O, widzę, że tam wyżej, Ślad był muzą, znaczy muzem
No, jeszcze 10 lat i w ogóle będę mógł być muzeum...
Tyle warunków trzeba spełnić, gdyby się chciało zostać poetą doskonałym, a tak mało życia.
Poeci bywają do-skonali gdy dopełnią swoje wiersze skonaniem.
Wtedy będą żyli pośmiertnie już tylko w pamięci potomnych, co jeszcze nie [do] skonali.
Poeci bywają do-skonali gdy dopełnią swoje wiersze skonaniem.
Wtedy będą żyli pośmiertnie już tylko w pamięci potomnych, co jeszcze nie [do] skonali.
Taki ładny wiersz-komentarz znalazłem, nawet mądry
za życia małomówny
raczej milczący
dopiero po śmierci przemówił
i przemawia do dziś
Ostatnio miałem fantazję wizualną
Marzyłem o rzece tajemnic
Nurt był leniwy i spokojny
Trudno było się mu oprzeć
Mówią jednak naturę ma dziką
Przyciąga wszystkich urokiem mokrym
Nie od deszczu lecz pragnień
Nieba w kolorze szmaragdowym
Zanurzyć się w jej głębi
Tajemnice rzeki wędką łowić
Przynętą było zachodzące słońce
Odbijane na powierzchni wody
Żal z nim od brzegu odchodzić
We śnie wrócę do rzeki jutro
312 2025-06-04 10:35:48 Ostatnio edytowany przez Legat (2025-06-04 12:20:26)
Na początku lata, wiersz o wakacyjnej miłości. Jak to zwykle z nią bywa, krótkotrwałej.
Gdy mnie spotkasz
Nie kochaj
Przed żarem słońca
Uciekaj
W ramiona innego
Się schowaj
Nim deszczem zapłacze
NieboGdy moich słów
Wysłuchasz
I w letni dzień
Odejdziesz
Po łzach rosy
Stąpasz
Przecież jutro już
Zapomnisz
Nooooo, ładny
Nooooo, ładny
Dzięki. Kryją się tu historie prozaiczne, jak romans z kierowcą wycieczki.
Solaris napisał/a:Nooooo, ładny
Dzięki.
Kryją się tu historie prozaiczne, jak romans z kierowcą wycieczki.
W pierwszej chwili myśl, że Ty miałeś ale potem przypomniałam sobie wątek
316 2025-06-06 13:33:06 Ostatnio edytowany przez Legat (2025-06-06 13:34:01)
W uścisku niezgrabnych rąk
Gra muzyka
Bliski i daleki ton
Nas przenika
A gdyby tak
Było między nami inaczej
Gdyby ręce umiały
Kochać zgrabniejW melodii naszych słów
Nie było zgrzytów
W oczach niedopatrzeń
Wzroku uniku
Mogło by być
Nam idealnie
Ale nie jest
Ręce wciąż się ucząW uścisku niezgrabnych rąk
Na odległość dotyku
Gdy dzień
Spełnienia nocy szuka
Jak dwie wskazówki
W zegarze
Chodzą za sobą
By spotkać się przez chwilę
Jeszcze ładniejszy
318 2025-06-07 08:31:52 Ostatnio edytowany przez Legat (2025-06-07 08:41:29)
Czasami człeka nachodzi. Na szczeście zauwazyłem, że jest to u mnie okresowe.
A tak przy okazji, mija 3 rocznica odkrycia u mnie przeze mnie, jakiegos tam nieodwzajemnionego talentu wierszokledzkiego.
Jakie okresowe? Ja chcę takich czytać więcej, proszę!
Wierszokleci czy poeci...czasem granica jest cienka.
Gratki!
p.s pozdro dla wujka Zdziśka!
320 2025-06-07 11:35:32 Ostatnio edytowany przez Legat (2025-06-07 11:42:21)
p.s pozdro dla wujka Zdziśka!
To miało być opowiadanie erotyczne. Błąd autora, bo stworzył zbyt wyrazistą postać drugoplanową, co jako wnikliwy krytyk wychwyciłaś.
Solaris napisał/a:p.s pozdro dla wujka Zdziśka!
To miało być opowiadanie erotyczne.
Błąd autora, bo stworzył zbyt wyrazistą postać drugoplanową, co jako wnikliwy krytyk wychwyciłaś.
No cóż. Niech autor się poprawi, czuć potencjał
322 2025-06-17 09:23:45 Ostatnio edytowany przez Legat (2025-06-17 10:06:05)
To zawsze zaczyna się tak samo
Gdy rano wychodzi słońce
Głaszcze mnie po głowie
Daje swoje ciepło
A światu daje kolory
W jego świetle
Pięknie wyglądają topole
Szumią lekko ich liście
Ale zbyt szybko
Przychodzi południe
A po nim wieczór
Budzą się moje demony
Samotność i niepewność
W nocy przypominają
Tą samą historię
Ty z nim na ślubnym tronie
W bieli drwiącej ze mnie
Biją dzwony trwogi
Padają słowa przysięgi
Aż budzę się nad ranem
To zawsze zaczyna się tak samo
Gdy rano wychodzi słońce
Mały update do ostatniego wiersza. Ze strony o tajemnicach drzew, o topolach możemy przeczytać:
Słowianie sadzili topole w pobliżu swoich domostw, traktując te drzewa jako osłonę od wiatru oraz rodzaj piorunochronu.
demony znikają w promieniach słońca
więc pragnę by dzień wciąż trwał, bez końca
a noc została tylko wspomnieniem
mglistym, blednącym na ścianie cieniem
demony znikają w promieniach słońca
więc pragnę by dzień wciąż trwał, bez końca
a noc została tylko wspomnieniem
mglistym, blednącym na ścianie cieniem
Ładnie. Ale jak widzimy np. w tym wątku https://www.netkobiety.pl/t135183.html to nie jest tak łatwo.