paslawek napisał/a:Evergreen napisał/a:paslawek napisał/a:wiersz "jungowski" 
A to ciekawe Panie Pasławku, bo nigdy plastrem nie byłam
Ani (chyba) nigdy nikogo tak nie potraktowałam. Och nie, może przesiąkłam forumowym klimatem! 
Ja tam byłem plastrem i wykorzystywałem zapewne w ten sposób inne osoby i inne zjawiska
nie powiem, że z pełną świadomością ,ale chęć doznawania znieczulenia i ulgi jest mi znana
oraz szukanie wypełnień pustki i braków
tych wszelkich silnych złudzeń , zastępstw,nawet jak się już wie coś o tym
to ten odruch u mnie momentalnie nie zniknął
sama wiedza o takich mechanizmach to dopiero wierzchołek świadomości z tym się zgadzam ( brzmi znajomo ?
)
potrzebne jest do przemiany działanie,czas i doświadczanie, nawet popełnianie błędów, przytomność(zwana trzeźwością czasem) jest istotna i uważność pomaga,
chwile bycia samemu z sobą też są pożyteczne, czas na refleksje i samoobserwacja uczuć bez oceniania surowego siebie i karania.
Niektórzy nie mają tak wyraźnego odruchu odreagowywania w wychodzeniu na prostą po na przykład rozstaniu,a inni mają takie życie Ever,
ale to też nie ma co tak mieć do siebie o to pretensji
wiele przekonań istnieje i krąży w "eterze" nawet w formie jakiejś presji
o tych klinach,plastrach wypełniaczach szczęściem z zewnątrz bo to niby łatwiej i prościej jest,"czym się strułeś tym się lecz","na starą miłość najlepsza nowa "pełno tego
krąży i słyszy się tego już od dziecka człowiek nasiąka podświadomie.
No tak, pamiętam skądś, w czym rzecz z tym znieczulaniem u Ciebie...
Nie jestem zwolenniczką przechodzenia z jednego związku w drugi. Po długich związkach musiało we mnie następować pewne oczyszczenie, powrót do "starej mnie" inaczej niemożliwym byłoby dać/zaprezentować się innej osobie jako "ja", bo jednak każdy związek nadaje taka jakby dodatkową warstwę, którą po tym związku należy zrzucić jak skórę węża po wzroście. Nigdy nie wchodziłam w nowe od razu, czasami mijały lata, gdy kogoś do siebie "dopuściłam" (proszę nie interpretować tego nieopatrznie
). Nie to, ze w tym okresie przerwy się nie szalało, nie próbowało nowego
ale to tylko na ultra krótko, i za obopólną zgodą, i w imię zabawy
, i w imię doświadczeń
. Ja akurat ze związków wychodzę dość szybko i szybko się otrząsam, ale i tak nie wchodziłabym od razu w następny. Wolność też jest fajna, a czasem w związkach tęskni się za takową, nieprawdaż?
(ja powiem szeptem, że "prawda"
)
Legat napisał/a: Evergreen kto wie. Może ten cień to alkoholizm, ćpanie, albo żonkoś, może jeszcze co innego. Każdy czyta wg swoich doświadczeń. smile)
Fajnie, jak autor zezwala na dowolną interpretację i to dobrze, że wiersz ma swoją uniwersalność, ALE, Panie Legat, która z tych interpretacji jest TWOJĄ, hmmm?
Jaka jest Pana historia?
To tak, jakby interpretować obraz bez poznania okoliczności powstania, to trochę kastracja dzieła 