Zadośćuczynienie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Zadośćuczynienie

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 277 ]

66 Ostatnio edytowany przez noben (2022-03-31 22:14:17)

Odp: Zadośćuczynienie

Czasem nie umieją, czasem nie chcą...

Jednak sugestie, jakoby szukający przygód na boku mieli wszystko co chcieli i o czym marzyli przez całe życie.....a zdrada wynikała z mocno wydumanych dysfunkcji charakterologicznych, uważam za celowe uciekanie od sedna sprawy.

Bo jednak - nawet tutaj - większość tych zdradzaczy zwerbalizowało swoje pretensje względem zdradzanych żon. Przeważnie w najgorszym możliwym momencie i najpodlejszej z możliwych formie, ale jednak... Więc te małżeństwa nie były idealnym spełnieniem ich marzeń.

No chyba, że na tym ma polegać właśnie zadośćuczynienie: żeby taki skruszony mąż przyznał, że był najszczęśliwszy w małżeństwie, a żona jest osobą idealną.
Ale to będzie kłamstwo.

67

Odp: Zadośćuczynienie
noben napisał/a:

Bo jednak - nawet tutaj - większość tych zdradzaczy zwerbalizowało swoje pretensje względem zdradzanych żon.

Skąd ten wniosek? Forumowiczów  całe mnóstwo, historii stosunkowo niewiele, niektóre opisane zdawkowo,  niektórzy nie opisują wcale. A jeśli nawet zwerbalizowali, dlaczego zakładasz, że pretensje były słuszne?

68

Odp: Zadośćuczynienie

Noben ma sporo racji- nie można żądać od partnera deklaracji wyłącznej winy. To znaczy, za sam akt- tak, ale to co do niego doprowadziło to już zazwyczaj historia nie tak jednoznaczna. Dogadanie się w tej kwestii to podstawa (tak sądzę) do ewentualnej odbudowy związku. I choć to przykre i bolesne, trzeba dowiedzieć się i wysłuchać  " czemu wolałeś spędzać czas z X".
Ja się dowiedziałam, dlaczego. " Fajnie się nam spędza czas, kręci mnie, ma mnóstwo energii i jest młodsza po prostu".
Na pytanie " co jest dla Ciebie najważniejsze w związku"  otrzymałam odpowiedź " już sam nie wiem"...
Chciałam się przyjrzeć swoim zaniedbaniom, ale on nie wiedział że co może jeszcze dodać, chyba nie chciał mnie oskarżać nie wiem..
I nawet pomyślałam, że nic z niego nie wyciągnę, bo albo nie ma kontaktu ze swoimi emocjami, albo chce być "w porządku", biorąc winę na siebie. On chciał po prostu skończyć rozmowę. Próbowałam dotrzeć głębiej, żeby lepiej zrozumieć, co stało po mojej stronie, ale spotkałam się że ścianą.

69

Odp: Zadośćuczynienie
noben napisał/a:

Czasem nie umieją, czasem nie chcą...

Jednak sugestie, jakoby szukający przygód na boku mieli wszystko co chcieli i o czym marzyli przez całe życie.....a zdrada wynikała z mocno wydumanych dysfunkcji charakterologicznych, uważam za celowe uciekanie od sedna sprawy.

Bo jednak - nawet tutaj - większość tych zdradzaczy zwerbalizowało swoje pretensje względem zdradzanych żon. Przeważnie w najgorszym możliwym momencie i najpodlejszej z możliwych formie, ale jednak... Więc te małżeństwa nie były idealnym spełnieniem ich marzeń.

No chyba, że na tym ma polegać właśnie zadośćuczynienie: żeby taki skruszony mąż przyznał, że był najszczęśliwszy w małżeństwie, a żona jest osobą idealną.
Ale to będzie kłamstwo.

I o czym takie zachowanie świadczy? Czy o tym, że nie dorośli do związku? Nie rozumieją na jakich fundamentach opiera się związek dwojga ludzi? Czy o tym, że przedkładają swoje dobro, ponad dobro dzieci i małżonka? Czy o tym, że są po prostu głupi? Czy o tym, że ich inteligencja jest na tyle niska, że nie rozumieją, jaką krzywdę wyrządzają swojej rodzinie? Czy o tym, że ich empatia jest na poziomie zerowym?

I tak można by wymieniać bez końca ... A Ty bądź mądry, rozważ na szali sprawiedliwości całe Wasze życie razem, wszystkie wzloty i upadki, dzieci które są Bogu ducha winne i poniosą tego konsekwencje, swoje wartości moralne, które musisz nagiąć i ... zdecyduj czy warto próbować, czy ten człowiek to zrozumie i czy dorośnie, czy rokowania na przyszłość są obiecujące i czy w ogóle są? ...zdecyduj ... ale tak mądrze jak Salomon

70 Ostatnio edytowany przez LaVidaApesta (2022-03-31 23:47:28)

Odp: Zadośćuczynienie
adela 07 napisał/a:

Noben ma sporo racji- nie można żądać od partnera deklaracji wyłącznej winy. To znaczy, za sam akt- tak, ale to co do niego doprowadziło to już zazwyczaj historia nie tak jednoznaczna. Dogadanie się w tej kwestii to podstawa (tak sądzę) do ewentualnej odbudowy związku. I choć to przykre i bolesne, trzeba dowiedzieć się i wysłuchać  " czemu wolałeś spędzać czas z X".
Ja się dowiedziałam, dlaczego. " Fajnie się nam spędza czas, kręci mnie, ma mnóstwo energii i jest młodsza po prostu".
Na pytanie " co jest dla Ciebie najważniejsze w związku"  otrzymałam odpowiedź " już sam nie wiem"...
Chciałam się przyjrzeć swoim zaniedbaniom, ale on nie wiedział że co może jeszcze dodać, chyba nie chciał mnie oskarżać nie wiem..
I nawet pomyślałam, że nic z niego nie wyciągnę, bo albo nie ma kontaktu ze swoimi emocjami, albo chce być "w porządku", biorąc winę na siebie. On chciał po prostu skończyć rozmowę. Próbowałam dotrzeć głębiej, żeby lepiej zrozumieć, co stało po mojej stronie, ale spotkałam się że ścianą.

Adela 07, ok, ale to raczej zaprzeczyłaś tezie noben. Czego się dowiedziałaś od partnera? Gdzie widzisz swoją winę? Fajnie mu się z nią spędzało czas, była młodsza, kręciła go. Za chwilę inna będzie go kręciła, bo ta będzie za stara i za mało energiczna. Dodatkowo nie wiedział, co jest dla niego najważniejsze w związku. On natomiast był ideałem, dlatego Ty go nie zdradziłaś. I na jego szczęście on nie musiał się zastanawiać, w czym zawinił, że nie zasłużył na wierność. Serio tak na to chcecie patrzeć? Bzdura.

71

Odp: Zadośćuczynienie

"On natomiast był ideałem, dlatego Ty go nie zdradziłaś"

No właśnie jakby iść tropem noben to wszyscy by musieli się wzajemnie zdradzać, bo nigdy tak nie ma, żeby wszystko się podobało...

72

Odp: Zadośćuczynienie
wieka napisał/a:

"On natomiast był ideałem, dlatego Ty go nie zdradziłaś"

No właśnie jakby iść tropem noben to wszyscy by musieli się wzajemnie zdradzać, bo nigdy tak nie ma, żeby wszystko się podobało...

Dawno się tu nie logowałem, ale to jest bardzo ciekawy wątek...
Ja zostałem że zdradzaczką, choć wszyscy tutaj mi to odradzali...... I powiem tak... Mieliście rację, to nie jest normalne, szczęśliwe życie. To coś cały czas zżera od środka, choć staram się uśmiechać, mam nadzieję, że to kiedyś minie, że ta pamięć będzie słabsza...

Czego zabrakło mi po zdradzie??
Skruchy, szczerej skruchy, której nie było do tej pory, tj. ponad 3 lata po odkryciu zdrady, choć żona długo "chorowała" po romansie, ponad rok i kontaktowała się z kochasiem w tym czasie.

Nikomu nie życzę tego co ja przeszedłem w tym czasie.
Teraz jestem innym człowiekiem, silniejszym i pewniejszym siebie.
Nasz związek trwa, choć nie ma już w nim jakichś czułych słówek typu "kocham", rocznicy ślubu nie obchodzę, bo moim zdaniem małżeństwo zakończyła romansem.
Mamy" relację", ile to będzie trwać, tego nie wiem.

Właśnie przez brak tej szczerej skruchy za to co zrobiła i brak szczerej rozmowy o tym co było, nie mogę się otworzyć, by iść do przodu w tym związku.
Próbowałem to z niej wydobyć, ale ZAWSZE było ALE..., że nie byłem dobrym mężem itp.
Ale Ona też popełniała błędy i nie zdradziłem jej...

73

Odp: Zadośćuczynienie
LaVidaApesta napisał/a:

Ania2019, przyznam, że Ty jesteś dla mnie inspiracją, bo historia dość podobna. Wydaje się, że osiągnęłaś względny spokój i jesteś już ze sobą pogodzona.

Dziękuję, ale niestety nie jestem, ale da się żyć;)

74 Ostatnio edytowany przez adela 07 (2022-04-01 05:49:50)

Odp: Zadośćuczynienie
LaVidaApesta napisał/a:
adela 07 napisał/a:

Noben ma sporo racji- nie można żądać od partnera deklaracji wyłącznej winy. To znaczy, za sam akt- tak, ale to co do niego doprowadziło to już zazwyczaj historia nie tak jednoznaczna. Dogadanie się w tej kwestii to podstawa (tak sądzę) do ewentualnej odbudowy związku. I choć to przykre i bolesne, trzeba dowiedzieć się i wysłuchać  " czemu wolałeś spędzać czas z X".
Ja się dowiedziałam, dlaczego. " Fajnie się nam spędza czas, kręci mnie, ma mnóstwo energii i jest młodsza po prostu".
Na pytanie " co jest dla Ciebie najważniejsze w związku"  otrzymałam odpowiedź " już sam nie wiem"...
Chciałam się przyjrzeć swoim zaniedbaniom, ale on nie wiedział że co może jeszcze dodać, chyba nie chciał mnie oskarżać nie wiem..
I nawet pomyślałam, że nic z niego nie wyciągnę, bo albo nie ma kontaktu ze swoimi emocjami, albo chce być "w porządku", biorąc winę na siebie. On chciał po prostu skończyć rozmowę. Próbowałam dotrzeć głębiej, żeby lepiej zrozumieć, co stało po mojej stronie, ale spotkałam się że ścianą.

Adela 07, ok, ale to raczej zaprzeczyłaś tezie noben. Czego się dowiedziałaś od partnera? Gdzie widzisz swoją winę? Fajnie mu się z nią spędzało czas, była młodsza, kręciła go. Za chwilę inna będzie go kręciła, bo ta będzie za stara i za mało energiczna. Dodatkowo nie wiedział, co jest dla niego najważniejsze w związku. On natomiast był ideałem, dlatego Ty go nie zdradziłaś. I na jego szczęście on nie musiał się zastanawiać, w czym zawinił, że nie zasłużył na wierność. Serio tak na to chcecie patrzeć? Bzdura.

Właśnie  chodzi mi o to, że niczego się nie dowiedziałam. Że nie chciało mu się wysilić, żeby zejść głębiej i zdobyć się na refleksję, na poważne potraktowanie mojego pytania, co wpłynęło na to, że tyle wspólnych lat poszło w pizdu. Że to dla mnie ważne, że okazuje mi szacunek, że nie chce ruszać trudnych spraw.
Tego mi zabrakło, to moje " zadośćuczynienie". Może źle to ujelam, bo wcale nie chciałam dać do zrozumienia że jestem bez winy. Ale rozumiem, że może tak to wyglądać.
Ale już chyba za bardzo wnikam w swoją historię.
Jemu po prostu nie chciało się rozmawiać,
a mnie zostaje rozgrzebywać to na terapii.

75

Odp: Zadośćuczynienie
123Sprawdzam napisał/a:

I o czym takie zachowanie świadczy? Czy o tym, że nie dorośli do związku? Nie rozumieją na jakich fundamentach opiera się związek dwojga ludzi? Czy o tym, że przedkładają swoje dobro, ponad dobro dzieci i małżonka? Czy o tym, że są po prostu głupi? Czy o tym, że ich inteligencja jest na tyle niska, że nie rozumieją, jaką krzywdę wyrządzają swojej rodzinie? Czy o tym, że ich empatia jest na poziomie zerowym?

I tak można by wymieniać bez końca ... A Ty bądź mądry, rozważ na szali sprawiedliwości całe Wasze życie razem, wszystkie wzloty i upadki, dzieci które są Bogu ducha winne i poniosą tego konsekwencje, swoje wartości moralne, które musisz nagiąć i ... zdecyduj czy warto próbować, czy ten człowiek to zrozumie i czy dorośnie, czy rokowania na przyszłość są obiecujące i czy w ogóle są? ...zdecyduj ... ale tak mądrze jak Salomon

Ja piszę w temacie wątku, a Ty po raz n-ty wyrzucasz swoje żale i nic poza tym.

76 Ostatnio edytowany przez Symbi (2022-04-01 07:41:10)

Odp: Zadośćuczynienie

Ja Cię Noben popieram i podzielam Twoje poglądy, jestem tak długo na Netkobietach, że kto czytał, zna moja historię. Z perspektywy wielu lat po rozwodzie spowodowanym zdradą uważam, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, dzieci po latach mają świetny kontakt z ojcem, a osobiście uważam, że dobrze, że z ojcem nie mieszkają na stałe. A zadośćuczynienie samo życie mi przyniosło bez specjalnego starania się, w chwili, gdy kompletnie na tym przestało mi zależeć, lecz nie w formie jakiegoś wymuszonego kajania się.

77

Odp: Zadośćuczynienie

ja też się z Noben zgadzam, tylko że problem chyba jest taki, że zdradzacz w takim wypadku musi się wykazać dojrzałością i zakomunikować czego mu brakowało (i w ogóle dowiedzieć się, bo często chyba nie wiedzą sami do końca). a skoro zamiast wcześniej przyjść i to zrobić, zdradził.. to chyba mamy impas.. im więcej myślę tym bardziej dochodzę do wniosku że faktycznie zdradzacze to w większości słabe i niedojrzałe jednostki które wybrały najmniejszą linię oporu zamiast siąść na tyłku i naprawdę zastanowić się czego chcą i czego im brakuje. więc przede wszystkim obie strony muszą naprawdę chcieć sporzjeć wgłąb siebie i pracować. moim zdaniem to jest klucz do sukcesu i do tego żeby wyjść po zdradzie silniejszym i nie mieć później cały czas z tyłu głowy tych myśli. przykłady podane wyżej świadczą o tym że zdradzacze nie chcieli tego zrobić. co to za wytłumaczenie że "kręci mnie". no kurde.

78

Odp: Zadośćuczynienie

Pewnie tak Anno jest w wielu przypadkach, ale nie wolno wkładać wszystkich do jednego worka. Znam sytuacje, że ktoś szukał relacji romantycznej na boku, bo mimo rozmów nie dostawał tego od małżonka, są niestety żony i mężowie, co ucinają seks latami, nie kochają,  nie gotują, nie jedzą wspólnie posiłków i małżonek musi mieć osobną półkę w lodówce, maja osobne finanse, a mieszkają razem, bo taniej mieszkanie utrzymać i nikogo nie stać finansowo na rozwód. Takie są żony i tacy są mężowie Są też pary, co się rozwiodły, żywią do siebie nawet nienawiść, względnie niechęć i ze względu na finanse nadal mieszkają razem, takie znam w otoczeniu. Są wreszcie pary i takie też znam w otoczeniu, co są oficjalnie małżeństwem, a 20 lat nic między nimi nie ma, mieszkają osobno i nawet są w nowych, nieformalnych związkach za obopólnym przyzwoleniem.

79

Odp: Zadośćuczynienie
Lucky12 napisał/a:
wieka napisał/a:

"On natomiast był ideałem, dlatego Ty go nie zdradziłaś"

No właśnie jakby iść tropem noben to wszyscy by musieli się wzajemnie zdradzać, bo nigdy tak nie ma, żeby wszystko się podobało...

Dawno się tu nie logowałem, ale to jest bardzo ciekawy wątek...
Ja zostałem że zdradzaczką, choć wszyscy tutaj mi to odradzali...... I powiem tak... Mieliście rację, to nie jest normalne, szczęśliwe życie. To coś cały czas zżera od środka, choć staram się uśmiechać, mam nadzieję, że to kiedyś minie, że ta pamięć będzie słabsza...

Czego zabrakło mi po zdradzie??
Skruchy, szczerej skruchy, której nie było do tej pory, tj. ponad 3 lata po odkryciu zdrady, choć żona długo "chorowała" po romansie, ponad rok i kontaktowała się z kochasiem w tym czasie.

Nikomu nie życzę tego co ja przeszedłem w tym czasie.
Teraz jestem innym człowiekiem, silniejszym i pewniejszym siebie.
Nasz związek trwa, choć nie ma już w nim jakichś czułych słówek typu "kocham", rocznicy ślubu nie obchodzę, bo moim zdaniem małżeństwo zakończyła romansem.
Mamy" relację", ile to będzie trwać, tego nie wiem.

Właśnie przez brak tej szczerej skruchy za to co zrobiła i brak szczerej rozmowy o tym co było, nie mogę się otworzyć, by iść do przodu w tym związku.
Próbowałem to z niej wydobyć, ale ZAWSZE było ALE..., że nie byłem dobrym mężem itp.
Ale Ona też popełniała błędy i nie zdradziłem jej...

Ale taka skrucha na siłę też by nic nic dała, bo ona tego nie czuje, ona bardziej cierpi, że nie wyszło z kochankiem, bo się w nim zakochała... Nie można oczekiwać szczerości od kogoś kto zdradził.

80

Odp: Zadośćuczynienie

Ciekawy wątek, taki bez zachodzącego słońca i happy endu. Rolą zadośćuczynienia jest naprawienie krzywdy, a w przypadku zdrady nie ma takiej możliwości. Nie ma na tym forum choćby jednej osoby, która z ręką na sercu napisze: "Tak, byłam(-em) zdradzona(-y), a teraz jestem szczęśliwa i nie wracam do przeszłości!". Nie ma i nie będzie...

81

Odp: Zadośćuczynienie
BEKAśmiechu napisał/a:

Nie ma na tym forum choćby jednej osoby, która z ręką na sercu napisze: "Tak, byłam(-em) zdradzona(-y), a teraz jestem szczęśliwa i nie wracam do przeszłości!". Nie ma i nie będzie...

A co Ty Beko opowiadasz, ja akurat jestem bardzo szczęśliwa i mam nadzieję, że mój były mąż też.

82

Odp: Zadośćuczynienie

Moze są:) takie co odpłaciły pięknym za nadobne i otworzyły związek- ale to rzadkie przypadki.
Prawda jest prosta- jak ktoś jest nielojalny to wcale tego nie żałuje i nalezy uznać że relacja się skończyła. Tylko że to trudne i trochę trwa.
nie miesiąć, ale rok czy dwa.
Zwykle spadaja wtedy klapki z oczu i nie widzi się już kogoś w takich rózowych okularach.
jednak strata jest taka, że nie wierzy się już w miłość wieczną z natury, bo przyjmujesz, że nie poznasz nigdy co tam w drugim człowieku tkwi.
tak samo jak przed nie zaangażujesz się już w nikogo, co nie znaczy ze nie można stworzyć wartościowszych związków, gdzie miłość moze bardziej zasługuje na to miano. Ale nie ma już ułudy.
"bo z rzeczy wiecznych najmniej trwała jest miłość"
na jakości związki chyba zyskują jednak.

83

Odp: Zadośćuczynienie
Symbi napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

Nie ma na tym forum choćby jednej osoby, która z ręką na sercu napisze: "Tak, byłam(-em) zdradzona(-y), a teraz jestem szczęśliwa i nie wracam do przeszłości!". Nie ma i nie będzie...

A co Ty Beko opowiadasz, ja akurat jestem bardzo szczęśliwa i mam nadzieję, że mój były mąż też.

Wybacz - powinienem doprecyzować... chodziło mi o osoby zdradzone, które pozostały w związku i teraz są szczęśliwe. W twoim przypadku "były" ma istotne znaczenie:D

84

Odp: Zadośćuczynienie
anna.zakochana napisał/a:

ja też się z Noben zgadzam, tylko że problem chyba jest taki, że zdradzacz w takim wypadku musi się wykazać dojrzałością i zakomunikować czego mu brakowało (i w ogóle dowiedzieć się, bo często chyba nie wiedzą sami do końca). a skoro zamiast wcześniej przyjść i to zrobić, zdradził.. to chyba mamy impas.. im więcej myślę tym bardziej dochodzę do wniosku że faktycznie zdradzacze to w większości słabe i niedojrzałe jednostki które wybrały najmniejszą linię oporu zamiast siąść na tyłku i naprawdę zastanowić się czego chcą i czego im brakuje. więc przede wszystkim obie strony muszą naprawdę chcieć sporzjeć wgłąb siebie i pracować. moim zdaniem to jest klucz do sukcesu i do tego żeby wyjść po zdradzie silniejszym i nie mieć później cały czas z tyłu głowy tych myśli. przykłady podane wyżej świadczą o tym że zdradzacze nie chcieli tego zrobić. co to za wytłumaczenie że "kręci mnie". no kurde.

No właśnie! Żałosne, nie? Patrzysz na człowieka i nie wierzysz , pytasz "Ty tak serio??" Jak mam przyjąć tak płytkie wytłumaczenie? Kim jest ten człowiek??

85 Ostatnio edytowany przez Airuf (2022-04-01 14:06:25)

Odp: Zadośćuczynienie
noben napisał/a:
normalnyjestem napisał/a:

(wzięcie całkowite winy za zdradę na siebie bez wytykania powodów zdrady).

Przecież to głupie.
Jak ktoś robi skok w bok, to oczywiste, że mu coś mocno w związku nie pasi.
W przypadku małżeństwa stawia na szali nie tylko rodzinę i święty spokój, ale zazwyczaj także dorobek życia. Więc musi mieć naprawdę konkretny powód. Ten powód to brak szczęścia.

Naprawdę chcecie sobie mydlić oczy słodkoidiotkowym tłumaczeniem o 'amoku' (to popularne na forum)?

Abstrahując od nagannej moralnie oceny zdrady jako takiej, trzeba uczciwie przyznać, że druga strona ZAWSZE mniej lub bardziej partycypuje w fakcie zdrady na poziomie fundamentalnym. Winą często tego nazwać nie można, ale jednak pasywnym współudziałem - zawsze.

Udawanie, że tego powodu nie było - w przypadku wybaczenia i 'naprawiania' jest proszeniem się o powtórkę.

Trochę się zgadzam a trochę nie.
Zdrada to egoizm a nie chęć zadania bólu.
To często błędna interpretacja zdradzonych: czemu on/ona mi to zrobił/a?
A on/ona często myślał/a tylko o swojej przyjemności a w ogóle nie myślał/a o partnerze.
Oczywiscie że ludzie się zdradzają w przypadku braków w zwiazku, ale to nie zawsze przyczyna. Czasem zdrada to tylko egoizm.

86 Ostatnio edytowany przez normalnyjestem (2022-04-01 14:15:24)

Odp: Zadośćuczynienie

Lucky12  czyli z tego co wcześniej napisałeś ,, Nasz związek trwa, choć nie ma już w nim jakichś czułych słówek typu "kocham", rocznicy ślubu nie obchodzę, bo moim zdaniem małżeństwo zakończyła romansem. " to tylko kwestia czasu kiedy dojdzie do rozstania. Po prostu braki wynikłe z takiego układu - związku pewnego dnia zostaną rekompensowane przez inną osobę. Czy jeżeli to Ty trafisz na kobietę oferującą to co nie dostajesz od żony to powiesz jej jasno i otwarcie dlaczego odchodzisz od niej (co jest przyczyną). Dlaczego będąc nieszczęśliwym trwasz w nim pomimo aktualnie zerowych perspektyw na jakiejkolwiek zmiany na lepsze ? Wiele związków po zdradzie tak trwa jednak tam często oprócz kredytu są dzieci ale i tak w momencie ich dorośnięcia dochodzi do rozstania. A kredyt ? zawsze można coś z tym zrobić.

87

Odp: Zadośćuczynienie
Airuf napisał/a:

Zdrada to egoizm .

Przeformułujmy to na bardziej wzniosły język: zdrada do szukanie szczęścia.

Oczywiście jako wytłumaczenie po fakcie, brzmi słabawo.
Ale przed, w ramach profilaktyki, może warto się czasem zastanowić: czy on jest ze mną szczęśliwy? Tak po prostu.
***

A tak z innej beczki, chociaż całkiem apropo.
Niedawno się dowiedziałam o mały skandaliku w mojej nieodległej okolicy. Po 25 latach małżeństwa pewna pani odeszła od męża z innym.

Jak to odebrano?
''I tak długo wytrzymała''.

88

Odp: Zadośćuczynienie

Noben I tu się pojawia pytanie:

Wytrzymała długo, bo coś tam się złego działo czy wytrzymała długo z jednym( w domyśle: najwyższy czas spróbować czegoś innego)?

89

Odp: Zadośćuczynienie

Szukanie szczęścia...kosztem innych.
Aby obniżyć te koszta, trzeba by może -z szacunkiem, bez kłamstw, z empatia i otwartym sercem, po próbach odnalezienia go w istniejącej sytuacji - zamknąć jeden rozdział, a potem zaczynać następny.
Eee..za dużo chyba wymagam....

90

Odp: Zadośćuczynienie
adela 07 napisał/a:

Szukanie szczęścia...kosztem innych.
Aby obniżyć te koszta, trzeba by może -z szacunkiem, bez kłamstw, z empatia i otwartym sercem, po próbach odnalezienia go w istniejącej sytuacji - zamknąć jeden rozdział, a potem zaczynać następny.
Eee..za dużo chyba wymagam....

Nie za dużo.
Właśnie dlaczego każdy potencjalnie zdradzający nie potrafi odejść, a potem szukać szczęścia!?

91

Odp: Zadośćuczynienie
wieka napisał/a:

[

Nie za dużo.
Właśnie dlaczego każdy potencjalnie zdradzający nie potrafi odejść, a potem szukać szczęścia!?

Najlepiej zapytaj Gary'ego, notorycznie chłopak chodzi na dziwki, a z żoną ciągle jest.

92

Odp: Zadośćuczynienie
noben napisał/a:

Oczywiście jako wytłumaczenie po fakcie, brzmi słabawo.
Ale przed, w ramach profilaktyki, może warto się czasem zastanowić: czy on jest ze mną szczęśliwy? Tak po prostu.

Rozumiem, że on nie musi się zastanawiać przed, w ramach profilaktyki, czy ja jestem z nim szczęśliwa?

93 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2022-04-01 18:18:01)

Odp: Zadośćuczynienie

Pomijając przypadek, kiedy ktoś sobie chodzi na panienki lub regularnie romansuje, to wydaje się, że po prostu jest mu/jej wygodnie. Z jednej strony partner/małżonek i ta codzienność a z drugiej odrobina szaleńśtwa i nowości. Jak ludzie nie są w stanie wytrzymać w tzw. p[ozie życia, bo niby wszystko nagle staje się "nudne" i przewidywalne, to szukają dodatkowych wrażeń, ale nie chcą/nie potrafią się zdecydować, bo cały czas sądzą, że ugrają coś więcej, mając "dwie pieczenie na jednym ogniu".

94

Odp: Zadośćuczynienie
bagienni_k napisał/a:

Pomijając przypadek, kiedy ktoś sobie chodzi na panienki lub regularnie romansuje, to wydaje się, że po prostu jest mu/jej wygodnie. Z jednej strony partner/małżonek i ta codzienność a z drugiej odrobina szaleńśtwa i nowości. Jak ludzie nie są w stanie wytrzymać w tzw p[rozie życia, to szukają dodatkowych wrażeń, ale nie chcą/nie potrafią się zdecydować, bo cały czas sądzą, że ugrają coś więcej, mając "dwie pieczenie na jednym ogniu".

Dokładnie, mogło by tak trwać i trwać i to  dopiero jest szczęście, cały czas na adrenalinie, żona od prania gaci, a kochanka leży i pachnie, tylko czeka.. żyć nie umierać.
I najlepiej jakby się nie wydało... I kochanka nie naciskała na odejście od żony.
Tak samo w odwrotnej konfiguracji.

95

Odp: Zadośćuczynienie

A ja myślę, że egoizm gra tu duża rolę. No jest sobie taki człowiek w związku, trochę rutyną i szarością wieje... ale są też dobre strony...ale czegoś brak...ale chyba to nie to co kiedyś...ale   w sumie jest stabilnie i wygodnie, głupio tak jakoś byłoby samemu... Itd..
Ale odpowiedni impuls, podbicie ego, ekscytacja,   (łał, ależ świetnie się czuje, w końcu czuję że żyję, ).. no i jeszcze młody (a) jestem, a co tam, taka okazja, żal nie skorzystać...
Można to nazwać znalezieniem szczęścia.
No leży stówa na chodniku, jak tu nie podnieść?
I jakoś tak się dzieje..egoizm tu wygrał...

96

Odp: Zadośćuczynienie
bagienni_k napisał/a:

Pomijając przypadek, kiedy ktoś sobie chodzi na panienki lub regularnie romansuje, to wydaje się, że po prostu jest mu/jej wygodnie. Z jednej strony partner/małżonek i ta codzienność a z drugiej odrobina szaleńśtwa i nowości. Jak ludzie nie są w stanie wytrzymać w tzw. p[ozie życia, bo niby wszystko nagle staje się "nudne" i przewidywalne, to szukają dodatkowych wrażeń, ale nie chcą/nie potrafią się zdecydować, bo cały czas sądzą, że ugrają coś więcej, mając "dwie pieczenie na jednym ogniu".

I powiedzcie mi, że to nie są dysfunkcje charakterologiczne, a pasywny współudział.

97

Odp: Zadośćuczynienie
LaVidaApesta napisał/a:
noben napisał/a:

Oczywiście jako wytłumaczenie po fakcie, brzmi słabawo.
Ale przed, w ramach profilaktyki, może warto się czasem zastanowić: czy on jest ze mną szczęśliwy? Tak po prostu.

Rozumiem, że on nie musi się zastanawiać przed, w ramach profilaktyki, czy ja jestem z nim szczęśliwa?

Z mężem też w taki sposób rozmawiasz???
To się nie dziw, że tęskni za normalnością...

98

Odp: Zadośćuczynienie

noben, czy z Tobą jest wszystko w porządku?

99

Odp: Zadośćuczynienie
noben napisał/a:

Naprawdę chcecie sobie mydlić oczy słodkoidiotkowym tłumaczeniem o 'amoku' (to popularne na forum)?

Abstrahując od nagannej moralnie oceny zdrady jako takiej, trzeba uczciwie przyznać, że druga strona ZAWSZE mniej lub bardziej partycypuje w fakcie zdrady na poziomie fundamentalnym. Winą często tego nazwać nie można, ale jednak pasywnym współudziałem - zawsze

noben napisał/a:

Jednak sugestie, jakoby szukający przygód na boku mieli wszystko co chcieli i o czym marzyli przez całe życie.....a zdrada wynikała z mocno wydumanych dysfunkcji charakterologicznych, uważam za celowe uciekanie od sedna sprawy.

Tak, zdrada wynika z dysfunkcji charakterologicznych. Prawda jest taka, że zdradzić trzeba potrafić. Posiadanie pewnych cech jest tu kluczowe. Problemy w związkach były, są i będą i chyba nikt nie spodziewa się, że akurat w jego ominą. Ale uważam, że trzeba naprawdę potrafić oszukiwać partnera, potrafić to ukrywać, zaprzeczać. Nie pojawia się myśl "jestem nie fair", nie pojawia się "k...wa, co ja robię", zakładam, że nic się nie pojawia. Czy to nie dysfunkcje charakterologiczne? Trzeba umieć kłamać patrząc w oczy osobie, która ufa, niczego się nie spodziewa. Kłamać perfidnie.  Tak, to egoizm i dysfunkcja charakteru. Nie każdy tak potrafi.

Noben, daruj sobie osobiste wycieczki. Pytam poważnie: jaki pasywny współudział? jakie szukanie szczęścia? Czemu ciągle skupiasz się na tym, że tylko zdradzony ma zastanawiać się, czy partner jest szczęśliwy. I nie dziwić się, że zdradził, gdy okryje, że jednak było się dla niego nie do końca taki, jaki on sobie wymarzył. Partner odpłynął, a ja, po pierwsze, o niczym nie wiem, po drugie, jestem już traktowana jak zło konieczne. Zakładasz noben, że przed zdradą faktycznie zawsze jest kiepsko? Nie dopuszczasz scenariusza, że może być inaczej? Bo do pewnego momentu zazwyczaj jest dobrze. Zaczyna się wszystko rozpieprzać wtedy, gdy jedno odpływa do swojego nowego ideału, zamiast zastanowić się i zakomunikować, co mu nie odpowiada.

Ja bym poszła dalej, często (nie twierdzę, że zawsze, pomijam patologie i przypadki skrajne, w których to dopuszczam winę zdradzonego w procesie wykluwania się u zdrajcy myśli o zdradzie) kryzys często nie jest przyczyną zdrady, a jej skutkiem. Nawet niewykrytej zdrady.

100

Odp: Zadośćuczynienie

Może w tym krótkim filmie na Wp znajdziesz odpowiedź. Może twojej psycholog o coś takiego chodziło?

https://wideo.wp.pl/to-byl-ogromny-cios … 270201473v

101

Odp: Zadośćuczynienie

Punkt widzenia zależy też od punktu siedzenia... więc i opinia może być kontrowersyjna czy nie mająca nic wspólnego z rzeczywistością.

102

Odp: Zadośćuczynienie
adela 07 napisał/a:

A ja myślę, że egoizm gra tu duża rolę. No jest sobie taki człowiek w związku, trochę rutyną i szarością wieje... ale są też dobre strony...ale czegoś brak...ale chyba to nie to co kiedyś...ale   w sumie jest stabilnie i wygodnie, głupio tak jakoś byłoby samemu... Itd..
Ale odpowiedni impuls, podbicie ego, ekscytacja,   (łał, ależ świetnie się czuje, w końcu czuję że żyję, ).. no i jeszcze młody (a) jestem, a co tam, taka okazja, żal nie skorzystać...
Można to nazwać znalezieniem szczęścia.
No leży stówa na chodniku, jak tu nie podnieść?
I jakoś tak się dzieje..egoizm tu wygrał...

Dobre to smile
Pewnie dużo w tym prawdy, bo trzeba się sporo napracować, żeby w starym związku stale iskra się tliła, a od czasu do czasu dołożyć do pieca aż czerwony będzie. Bo z wiekiem i upływem czasu coraz mniej znajdujemy  nowości, a nowość jest ponoć najlepszym i najsilniejszym czynnikiem wzbudzającym radość.

Więc czy można sobie powiedzieć, że bez wzajemnego dostarczania  co jakiś czas impulsów, dbania żeby nie było nudno i kolorowania życia na wszelkie możliwe i dostępne sposoby, trzeba mieć z tyły głowy, że nasz związek jest zagrożony zdradą?


123Sprawdzam napisał/a:

Po 2,5 roku takiego zawieszenia, zadałem mojej żonie kolejny raz (nie wiem już który) pytanie:

Jeśli mnie przepraszałaś i ciągle przepraszasz, tylko dlatego że uważasz, że sprawiłaś mi swoją zdradą ból, to ja tak nie chcę. Bo to znaczy, że robisz to tylko DLA MNIE, a nie DLA SIEBIE. W takiej sytuacji nie mam żadnej pewności, że twoja zdrada się nie powtórzy.

Żona po raz kolejny rozłożyła ręce i powiedziała, że nie wie dlaczego i ciągle zadaje sobie też to pytanie.

Uświadomiłem jej, że jest to "ostatni dzwonek" i jeżeli ciągle nie jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie, a naprawdę zależy jej na Nas, to musi się z tym udać do psychologa i w końcu odkryć PRAWDĘ o sobie samej i DAĆ MI ODPOWIEDŹ.

.

Zaintrygowało mnie to mocno.
Żona przeprasza, czyli można przyjąć, że wyraża skruchę, która jest podstawowym warunkiem uzyskania przebaczenia.
Natomiast zastanawiam się, czy jesteś w stanie przyjąć każdą prawdę o powodach zdrady?
A jeśli prawda podważy Twoje poczucie wartości bo uderzy w czuły punkt? Czy wtedy zaczniesz pracować nad sobą aby nadrobić niedostatki  które do tej zdrady ją pchnęły? Jesteś na takie coś gotowy?

103

Odp: Zadośćuczynienie

Agnes, sądzę że niepodsycany płomień w końcu gaśnie...ale jednym wystarcza codzienna troska, drobne gesty, czułość, poczucie stabilności , a innym nie. Uwaga na potrzeby partnera, nie zapominanie o tym, co nas kręciło, jacy byliśmy na początku związku.. to blednie z czasem. Przyzwyczajenie i przewidywalność ma dwie strony.
To, kurde jest takie trudne...
A nieraz jest i tak, że można stawać na rzęsach, a i tak do skoku w bok dojdzie.
Trzeba być czujnym, i patrzeć, jak na ognisko gdy nie chcemy, żeby zgasło.

104

Odp: Zadośćuczynienie

Adela 07, aż by się chciało kliknąć "lubię to".

105

Odp: Zadośćuczynienie
LaVidaApesta napisał/a:

Adela 07, aż by się chciało kliknąć "lubię to".

Dzięki.
Przyznam się, że ja chciałam dać szansę mojemu związkowi po zdradzie. Być może dlatego, że ta zdradą była dla mnie jak zderzenie z pociągiem, a raczej jak niespodziewana "cegła w drewnianym kościele".
Ale to on nie chciał.
Może to i lepiej?
Bo jak Was tu czytam, to właśnie tak zaczynam myśleć.

106

Odp: Zadośćuczynienie

Jeśli strona zdradzająca zaczyna mieć pretensje do partnera o to, że ten nie był taki "wymarzony", to od razu się człowiek zastanawia: czy przypadkiem ich relacja nie opierała się na tym, że jeden tylko marzy a drugi spełnia te marzenia?
Do tego dochodzi fakt, żę jednak według statystyk zdradza co trzeci facet i co szósta kobieta, więc te predyspozycje charakterologiczne mogą tu grać mniejszą rolę. Bardziej liczy się chyba fakt, żę ludzie panicznie boją się, że się wszystko ustabilizuje, tocząc się w przewidywalnym i statecznym rytmie. Ile zdrad było "tłumaczonych" chęcią przeżycia czegoś nowego, zaznania przygody i dreszczyku emocji, szaleństwa itp. Czy naprawdę trzeba być sherlockiem, żęby zrozumieć, że skoro życie rodzinne wymaga pewnych poświęceń czy rezygnacji z pewnych wygód, to inne przyjemności musza zejść na dalszy plan?

Zdrady bywają tłumaczone brakiem zainteresowania, szacunku czy nieodpowiedniego traktowania, ale ma się wrażęnie, żę ta granica miedzy brkaiem szacunku a pragnieniem nowości czy adrenaliny jest baaardzo płynna...

107

Odp: Zadośćuczynienie
bagienni_k napisał/a:

Jeśli strona zdradzająca zaczyna mieć pretensje do partnera o to, że ten nie był taki "wymarzony", to od razu się człowiek zastanawia: czy przypadkiem ich relacja nie opierała się na tym, że jeden tylko marzy a drugi spełnia te marzenia?
.

To różnie może być. Bo jeśli strona zdradzana marzyła, żeby partner w końcu przestał się lenić zaczął robić w domu cokolwiek? To na kim i na czym  ta relacja się opiera?

108 Ostatnio edytowany przez 123Sprawdzam (2022-04-01 23:34:40)

Odp: Zadośćuczynienie
Agnes76 napisał/a:
adela 07 napisał/a:

A ja myślę, że egoizm gra tu duża rolę. No jest sobie taki człowiek w związku, trochę rutyną i szarością wieje... ale są też dobre strony...ale czegoś brak...ale chyba to nie to co kiedyś...ale   w sumie jest stabilnie i wygodnie, głupio tak jakoś byłoby samemu... Itd..
Ale odpowiedni impuls, podbicie ego, ekscytacja,   (łał, ależ świetnie się czuje, w końcu czuję że żyję, ).. no i jeszcze młody (a) jestem, a co tam, taka okazja, żal nie skorzystać...
Można to nazwać znalezieniem szczęścia.
No leży stówa na chodniku, jak tu nie podnieść?
I jakoś tak się dzieje..egoizm tu wygrał...

Dobre to smile
Pewnie dużo w tym prawdy, bo trzeba się sporo napracować, żeby w starym związku stale iskra się tliła, a od czasu do czasu dołożyć do pieca aż czerwony będzie. Bo z wiekiem i upływem czasu coraz mniej znajdujemy  nowości, a nowość jest ponoć najlepszym i najsilniejszym czynnikiem wzbudzającym radość.

Więc czy można sobie powiedzieć, że bez wzajemnego dostarczania  co jakiś czas impulsów, dbania żeby nie było nudno i kolorowania życia na wszelkie możliwe i dostępne sposoby, trzeba mieć z tyły głowy, że nasz związek jest zagrożony zdradą?


123Sprawdzam napisał/a:

Po 2,5 roku takiego zawieszenia, zadałem mojej żonie kolejny raz (nie wiem już który) pytanie:

Jeśli mnie przepraszałaś i ciągle przepraszasz, tylko dlatego że uważasz, że sprawiłaś mi swoją zdradą ból, to ja tak nie chcę. Bo to znaczy, że robisz to tylko DLA MNIE, a nie DLA SIEBIE. W takiej sytuacji nie mam żadnej pewności, że twoja zdrada się nie powtórzy.

Żona po raz kolejny rozłożyła ręce i powiedziała, że nie wie dlaczego i ciągle zadaje sobie też to pytanie.

Uświadomiłem jej, że jest to "ostatni dzwonek" i jeżeli ciągle nie jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie, a naprawdę zależy jej na Nas, to musi się z tym udać do psychologa i w końcu odkryć PRAWDĘ o sobie samej i DAĆ MI ODPOWIEDŹ.

.

Zaintrygowało mnie to mocno.
Żona przeprasza, czyli można przyjąć, że wyraża skruchę, która jest podstawowym warunkiem uzyskania przebaczenia.
Natomiast zastanawiam się, czy jesteś w stanie przyjąć każdą prawdę o powodach zdrady?
A jeśli prawda podważy Twoje poczucie wartości bo uderzy w czuły punkt? Czy wtedy zaczniesz pracować nad sobą aby nadrobić niedostatki  które do tej zdrady ją pchnęły? Jesteś na takie coś gotowy?

Agnes, chociaż mam wysokie poczucie własnej wartości, to doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że NIKT z Nas nie jest idealny. Każdy z Nas ma swoje wzloty i upadki. Natura ludzka jest jaka jest i czasami, w naprawdę wyjątkowych sytuacjach, trzeba umieć tą swoją dumę schować do tej przysłowiowej kieszeni. Przez lata wypracowałem swój "kręgosłup moralny", którego się trzymam, ale zawsze jestem otwarty na zmiany i potrafię zrozumieć, że komuś mogą się one nie podobać, a nawet drażnić. Nie obrażam się na krytykę, bo jestem świadomy tego, że moja osobowość NIE JEST IDEALNA, ciągle się zmienia i będzie się rozwijać całe moje życie. Znam swoje wady i zalety i wiem, że nie jest to lista zamknięta. Dlatego nie boję się usłyszeć tego o co się pytasz, Ja nawet tego chcę, żeby stawać się coraz lepszą wersją siebie, najpierw dla SIEBIE, potem dla Naszych wspaniałych synów, a na końcu dla innych ludzi.

109 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2022-04-01 23:43:56)

Odp: Zadośćuczynienie
123Sprawdzam napisał/a:

Agnes, chociaż mam wysokie poczucie własnej wartości, to doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że NIKT z Nas nie jest idealny. Każdy z Nas ma swoje wzloty i upadki. Natura ludzka jest jaka jest i czasami, w naprawdę wyjątkowych sytuacjach, trzeba umieć tą swoją dumę schować do kieszeni. Przez lata wypracowałem swój "kręgosłup moralny", którego się trzymam, ale zawsze jestem otwarty na zmiany i potrafię zrozumieć, że komuś mogą się one nie podobać, a nawet drażnić. Nie obrażam się na krytykę, bo jestem świadomy tego, że moja osobowość NIE JEST IDEALNA, ciągle się zmienia i będzie się rozwijać całe moje życie. Znam swoje wady i zalety i wiem, że nie jest to lista zamknięta. Dlatego nie boję się usłyszeć tego o co się pytasz, Ja nawet tego chcę, żeby stawać się coraz lepszą wersją siebie, najpierw dla SIEBIE, potem dla Naszych wspaniałych synów, a na końcu dla innych ludzi.

Bardzo mi się podoba Twoja odpowiedź. Jesteś konkretny, pewny siebie a jednocześnie elastyczny. Widać w Twojej odpowiedzi właściwe poczucie wartości, co stawia Cię w dobrym świetle. Wyczuwam silną osobowość.
I teraz pytanie - jak silną osobowość ma Twoja żona? Czy w innych sprawach potrafi stawiać na swoim bez uciekania się do kłamstewek i chytrych sposobów? Czy ona jest w stanie bez strachu mówić  Ci prawdę?

110 Ostatnio edytowany przez 123Sprawdzam (2022-04-02 07:14:56)

Odp: Zadośćuczynienie
Agnes76 napisał/a:
123Sprawdzam napisał/a:

Agnes, chociaż mam wysokie poczucie własnej wartości, to doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że NIKT z Nas nie jest idealny. Każdy z Nas ma swoje wzloty i upadki. Natura ludzka jest jaka jest i czasami, w naprawdę wyjątkowych sytuacjach, trzeba umieć tą swoją dumę schować do kieszeni. Przez lata wypracowałem swój "kręgosłup moralny", którego się trzymam, ale zawsze jestem otwarty na zmiany i potrafię zrozumieć, że komuś mogą się one nie podobać, a nawet drażnić. Nie obrażam się na krytykę, bo jestem świadomy tego, że moja osobowość NIE JEST IDEALNA, ciągle się zmienia i będzie się rozwijać całe moje życie. Znam swoje wady i zalety i wiem, że nie jest to lista zamknięta. Dlatego nie boję się usłyszeć tego o co się pytasz, Ja nawet tego chcę, żeby stawać się coraz lepszą wersją siebie, najpierw dla SIEBIE, potem dla Naszych wspaniałych synów, a na końcu dla innych ludzi.

Bardzo mi się podoba Twoja odpowiedź. Jesteś konkretny, pewny siebie a jednocześnie elastyczny. Widać w Twojej odpowiedzi właściwe poczucie wartości, co stawia Cię w dobrym świetle. Wyczuwam silną osobowość.
I teraz pytanie - jak silną osobowość ma Twoja żona? Czy w innych sprawach potrafi stawiać na swoim bez uciekania się do kłamstewek i chytrych sposobów? Czy ona jest w stanie bez strachu mówić  Ci prawdę?

Agnieszko, czy my się znamy? Odnoszę wrażenie, że domyślasz się odpowiedzi na zadane pytania, a pytasz się o coś zupełnie innego smile

Nie do końca rozumiem, co Naszą dosyć osobistą rozmową, wniesiemy do tego ogólnego wątku? Możesz mi to wyjaśnić?

A jeżeli CHCESZ się mnie o coś spytać to bez "owijania w bawełnę" proszę wink

111

Odp: Zadośćuczynienie
normalnyjestem napisał/a:

Lucky12  czyli z tego co wcześniej napisałeś ,, Nasz związek trwa, choć nie ma już w nim jakichś czułych słówek typu "kocham", rocznicy ślubu nie obchodzę, bo moim zdaniem małżeństwo zakończyła romansem. " to tylko kwestia czasu kiedy dojdzie do rozstania. Po prostu braki wynikłe z takiego układu - związku pewnego dnia zostaną rekompensowane przez inną osobę. Czy jeżeli to Ty trafisz na kobietę oferującą to co nie dostajesz od żony to powiesz jej jasno i otwarcie dlaczego odchodzisz od niej (co jest przyczyną). Dlaczego będąc nieszczęśliwym trwasz w nim pomimo aktualnie zerowych perspektyw na jakiejkolwiek zmiany na lepsze ? Wiele związków po zdradzie tak trwa jednak tam często oprócz kredytu są dzieci ale i tak w momencie ich dorośnięcia dochodzi do rozstania. A kredyt ? zawsze można coś z tym zrobić.

Powiem Ci, że niby jest dobrze, żona jest inna niż kiedyś, bardziej się stara, bardziej liczy się z moim zdaniem, nie ma kłótni.....
Ale ja nie potrafię się zaangażować, bo jej nie ufam....
Dogadujemy się, dzieci zadowolone, ale nie ma tego czegoś, co powinno być w każdym związku.... Otwartości i zaufania.
Myślę, że u niej to czyste wyrachowanie, co się opłaca, a co nie. Ja chyba też tak zacząłem postępować,bo gdy sobie pomyślę ile będzie kosztował mnie rozwód, podział majątku, alimenty, to muszę to dobrze przemyśleć.

wieka napisał/a:

Ale taka skrucha na siłę też by nic nic dała, bo ona tego nie czuje, ona bardziej cierpi, że nie wyszło z kochankiem, bo się w nim zakochała... Nie można oczekiwać szczerości od kogoś kto zdradził.

Wiem, że nie mam co liczyć na szczerą skruchę od niej, bo to było zbyt piękne dla niej, by za to przepraszać szczerze.

Ale chyba każdy zdradzony tego potrzebuje, szczerych przeprosin, płynących prosto z serca.... rozmarzyłem się.

112

Odp: Zadośćuczynienie

Lucky12 Bardzo bliska mi osoba została zdradzona a raczej długi romans i jak się okazało nie z jednym. Po wydaniu sama zakochana w innym chcaiła rozwodu jak najszybciej. Mąż miał nadzieje że .... (sami wiecie jak jest) i tak doszło do separacji. Czas płynął z tego co wiem nie wypaliło jej ani z jednym ani z .... więc dalej była wolna a mąż przeżywał dość długo będąc sam. Po 5 latach pojawiła się kobieta w jego życiu która zaopiekowała się nim nie licząc na nic z prawnego punktu widzenia. Zakochali się, wykiełkowała miłość i aby być w stosunku do kobiety i siebie uczciwym wystąpił o rozwód by definitywnie zakonczyć tragiczny dla siebie okres wchodząc w nowy po 2 latach znajomości - miłości. Przez te wszystkie 7 lat nie usłyszał oprócz jednego przepraszam że tak się stało nic więcej, żadnego wytłumaczenia lub wyjaśnienia NIC. Dopiero przed samą sprawą rozwodową ex rzuciła się z wielkimi przeprosinami za zdrady, za kłamstwa wymieniając w czym zawiniła i błagała by tego nie robił by dał jej szansę na uratowanie małżeństwa płacząc i łkając przed wszystkimi na sali rozpraw. Dopiero w tym momencie uzmysłowiła sobie jak zawiodła, jak zawiniła jaką krzywdę wyrządziła osobie do której coś tam jeszcze czuła. Niestety ( a może całe szczęście) facet poniżany, okłamywany itp przez ten długi czas całkowicie się odkochał i dla niego została tylko obcą kobietą która go skrzywdziłą a pokochał nową. Gdyby od razu a nawet po miesiącu zaczęła tak działać i rozmawiać to małżeństwo przetrwałoby. Co prawda nie byłoby takie jak przed ale byłaby szansa na wybaczenie i z czasem zapomnienie zła. Teraz wiesz skąd moje zapytanie gdyż cały czas jestem bardzo blisko z nim (rodzina) i wiem jak ktoś cierpi .

113

Odp: Zadośćuczynienie

Bagiennik:
Jeśli strona zdradzająca zaczyna mieć pretensje do partnera o to, że ten nie był taki "wymarzony", to od razu się człowiek zastanawia: czy przypadkiem ich relacja nie opierała się na tym, że jeden tylko marzy a drugi spełnia te marzenia?

Jak to przeczytałem, to pomyslalem, że trafiłeś w punkt.


Normalnyjestem, opisałeś historię, która tak bardzo dobrze pokazuje schemat zachowań zdradzających kobiet i zdradzonych, zakochanych facetów, że można ją kserować. Też raz uslyszalem przepraszam, też chciałem separacji/terapii etc. Teraz chcę rozwodu, a jż na tym w ogóle nie zależy, bo akurat nikogo nie ma.

114

Odp: Zadośćuczynienie
123Sprawdzam napisał/a:
Agnes76 napisał/a:
123Sprawdzam napisał/a:

Agnes, chociaż mam wysokie poczucie własnej wartości, to doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że NIKT z Nas nie jest idealny. Każdy z Nas ma swoje wzloty i upadki. Natura ludzka jest jaka jest i czasami, w naprawdę wyjątkowych sytuacjach, trzeba umieć tą swoją dumę schować do kieszeni. Przez lata wypracowałem swój "kręgosłup moralny", którego się trzymam, ale zawsze jestem otwarty na zmiany i potrafię zrozumieć, że komuś mogą się one nie podobać, a nawet drażnić. Nie obrażam się na krytykę, bo jestem świadomy tego, że moja osobowość NIE JEST IDEALNA, ciągle się zmienia i będzie się rozwijać całe moje życie. Znam swoje wady i zalety i wiem, że nie jest to lista zamknięta. Dlatego nie boję się usłyszeć tego o co się pytasz, Ja nawet tego chcę, żeby stawać się coraz lepszą wersją siebie, najpierw dla SIEBIE, potem dla Naszych wspaniałych synów, a na końcu dla innych ludzi.

Bardzo mi się podoba Twoja odpowiedź. Jesteś konkretny, pewny siebie a jednocześnie elastyczny. Widać w Twojej odpowiedzi właściwe poczucie wartości, co stawia Cię w dobrym świetle. Wyczuwam silną osobowość.
I teraz pytanie - jak silną osobowość ma Twoja żona? Czy w innych sprawach potrafi stawiać na swoim bez uciekania się do kłamstewek i chytrych sposobów? Czy ona jest w stanie bez strachu mówić  Ci prawdę?

Agnieszko, czy my się znamy? Odnoszę wrażenie, że domyślasz się odpowiedzi na zadane pytania, a pytasz się o coś zupełnie innego smile

Nie do końca rozumiem, co Naszą dosyć osobistą rozmową, wniesiemy do tego ogólnego wątku? Możesz mi to wyjaśnić?

A jeżeli CHCESZ się mnie o coś spytać to bez "owijania w bawełnę" proszę wink

Nie znamy się z pewnością smile
Znam podobne przypadki, gdy mąż z silną osobowością ma uległą żonę, która nie jest w stanie stanąć naprzeciw niego i bez strachu powiedzieć mu w twarz co myśli. Wtedy aby całkiem nie dać się zgnieść ucieka się do kłamstewek i sztuczek, bo jakoś musi bronić siebie i dzieci przed jego dyktatem. Wielkość jego siły i to jak z niej korzysta, oraz wielkość jej  uległości ma w takim wypadku ogromne znaczenie, i tu każdy sam musi rozpatrzyć jak te siły rozkładają się w jego związku. Dlatego uważam, że jej postępowanie w innych przypadkach może być wskazówką czy potrafi powiedzieć prawdę w tak fundamentalnej sprawie jak przyczyna zdrady.

115

Odp: Zadośćuczynienie
Agnes76 napisał/a:
123Sprawdzam napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Bardzo mi się podoba Twoja odpowiedź. Jesteś konkretny, pewny siebie a jednocześnie elastyczny. Widać w Twojej odpowiedzi właściwe poczucie wartości, co stawia Cię w dobrym świetle. Wyczuwam silną osobowość.
I teraz pytanie - jak silną osobowość ma Twoja żona? Czy w innych sprawach potrafi stawiać na swoim bez uciekania się do kłamstewek i chytrych sposobów? Czy ona jest w stanie bez strachu mówić  Ci prawdę?

Agnieszko, czy my się znamy? Odnoszę wrażenie, że domyślasz się odpowiedzi na zadane pytania, a pytasz się o coś zupełnie innego smile

Nie do końca rozumiem, co Naszą dosyć osobistą rozmową, wniesiemy do tego ogólnego wątku? Możesz mi to wyjaśnić?

A jeżeli CHCESZ się mnie o coś spytać to bez "owijania w bawełnę" proszę wink

Nie znamy się z pewnością smile
Znam podobne przypadki, gdy mąż z silną osobowością ma uległą żonę, która nie jest w stanie stanąć naprzeciw niego i bez strachu powiedzieć mu w twarz co myśli. Wtedy aby całkiem nie dać się zgnieść ucieka się do kłamstewek i sztuczek, bo jakoś musi bronić siebie i dzieci przed jego dyktatem. Wielkość jego siły i to jak z niej korzysta, oraz wielkość jej  uległości ma w takim wypadku ogromne znaczenie, i tu każdy sam musi rozpatrzyć jak te siły rozkładają się w jego związku. Dlatego uważam, że jej postępowanie w innych przypadkach może być wskazówką czy potrafi powiedzieć prawdę w tak fundamentalnej sprawie jak przyczyna zdrady.

Ja akurat w tym nie widzę związku, bo w takich przypadkach niby paradoksalnie ale nie dochodzi do zdrad, a to jest temat tak wrażliwy, że nie da się powiedzieć co się myśli, tym bardziej jak chce się dalej być w związku.

Czyli im mniej wiesz, tym lepiej śpisz, a ona niech sama dźwiga swój ciężar, Ty swój, nie da się inaczej, bo nie da się prywrócić tego co było, wygląda, że tu osobno trzeba dochodzić do równowagi, żeby wybaczyć dla siebie, czyli uznać za niebyłe, tylko czy się da?

116

Odp: Zadośćuczynienie
wieka napisał/a:

Ja akurat w tym nie widzę związku, bo w takich przypadkach niby paradoksalnie ale nie dochodzi do zdrad

E tam, cichutkie myszki też potrafią wyjść na swoje i  zadać cios równie bolesny co kariatydy  wink

117

Odp: Zadośćuczynienie
Agnes76 napisał/a:
wieka napisał/a:

Ja akurat w tym nie widzę związku, bo w takich przypadkach niby paradoksalnie ale nie dochodzi do zdrad

E tam, cichutkie myszki też potrafią wyjść na swoje i  zadać cios równie bolesny co kariatydy  wink

Też to zauważam, zresztą jest to psychologicznie uzasadniony mechanizm. Czasem bowiem jest to sposób na odreagowanie, coś na kształt rodzącego się buntu i wewnętrznej potrzeby wyrwania się spod dominacji, a nawet chęć wzięcia odwetu. W związku to nie wychodzi, zwykle z lęku przed reakcją osoby wyraźnie dominującej, dlatego odbywa się poza związkiem, jednak wciąż ma na celu ulżenie sobie.

118

Odp: Zadośćuczynienie
Olinka napisał/a:
Agnes76 napisał/a:
wieka napisał/a:

Ja akurat w tym nie widzę związku, bo w takich przypadkach niby paradoksalnie ale nie dochodzi do zdrad

E tam, cichutkie myszki też potrafią wyjść na swoje i  zadać cios równie bolesny co kariatydy  wink

Też to zauważam, zresztą jest to psychologicznie uzasadniony mechanizm. Czasem bowiem jest to sposób na odreagowanie, coś na kształt rodzącego się buntu i wewnętrznej potrzeby wyrwania się spod dominacji, a nawet chęć wzięcia odwetu. W związku to nie wychodzi, zwykle z lęku przed reakcją osoby wyraźnie dominującej, dlatego odbywa się poza związkiem, jednak wciąż ma na celu ulżenie sobie.

Takie kobiety mają tyle problemów w swoim związku, mając takiego męża, to ani czasu ani siły nie mają na inne amory, do tego boją się reakcji męża, więc nawet nie mają czasu o tym myśleć wink

Ja widzę, że najczęściej zdradzają kobiety dominujące albo mężowie kobiet dominujących, co nie znaczy, że jednocześnie.

119

Odp: Zadośćuczynienie

Ale ja nie mówię o drastycznie patologicznej przemocy, a o kobietach, które mają poczucie, że niewiele mogą, bo ich głos jest niesłyszalny. To wywołuje potrzebę odreagowania.
Oczywiście nie jest też regułą, ale takie są moje przemyślenia na podstawie obserwacji. Z drugiej strony nie mogę się nie zgodzić, że częściej dotyczy to zdominowanych mężczyzn, którzy czują się przez to mało męscy.

120

Odp: Zadośćuczynienie
wieka napisał/a:


Ja widzę, że najczęściej zdradzają kobiety dominujące albo mężowie kobiet dominujących, co nie znaczy, że jednocześnie.

Mogę się zgodzić, że najczęściej big_smile

121

Odp: Zadośćuczynienie
WindyBoy napisał/a:

Bagiennik:
Jeśli strona zdradzająca zaczyna mieć pretensje do partnera o to, że ten nie był taki "wymarzony", to od razu się człowiek zastanawia: czy przypadkiem ich relacja nie opierała się na tym, że jeden tylko marzy a drugi spełnia te marzenia?

Jak to przeczytałem, to pomyslalem, że trafiłeś w punkt.


Normalnyjestem, opisałeś historię, która tak bardzo dobrze pokazuje schemat zachowań zdradzających kobiet i zdradzonych, zakochanych facetów, że można ją kserować. Też raz uslyszalem przepraszam, też chciałem separacji/terapii etc. Teraz chcę rozwodu, a jż na tym w ogóle nie zależy, bo akurat nikogo nie ma.

Mam takie wrażenie, jak czytam większość historii o zdradach: strona zdradzająca dopuściła się tego, bo czegoś jej brakło a ta zdradzona winna jedynie spęłniać potrzeby strony zdradzającej bez wzajemności. Tak zwykle "tłumaczą się" winni/winne.

122

Odp: Zadośćuczynienie
bagienni_k napisał/a:

Mam takie wrażenie, jak czytam większość historii o zdradach: strona zdradzająca dopuściła się tego, bo czegoś jej brakło a ta zdradzona winna jedynie spęłniać potrzeby strony zdradzającej bez wzajemności. Tak zwykle "tłumaczą się" winni/winne.

Ci winni/winne przede wszystkim muszą się jakoś rozgrzeszyć, a przecież zawsze łatwiej uznać, że zdradziło się, bo był ważny powód niż bo się było słabym i posiada wątły kręgosłup moralny.

Chciałabym jednak odnieść się do głównego pytania wątku.
Ja widzę to tak, że trudno jest odbudować raz zawiedzione zaufanie, a zadośćuczynienie ma być wyjściem naprzeciw próbie wybaczenia i pokazaniem, że jest się gotowym na to utracone zaufanie ponownie zapracować.
Niektórym wydaje się, że zadośćuczynić można drogim prezentem, ale to tak nie działa, bo nie odbudowuje zaufania ani nie przywraca poczucia stabilności relacji. W gruncie rzeczy jest to jedynie próbą zagłuszenia własnych wyrzutów sumienia, która sprawia, że zdradzający sam ze sobą przez chwilę czuje się lepiej. Tak samo jest z wieloma innymi gestami, które mają na celu przykryć winę, ale nie ma w nich nawet namiastki realnej naprawy tego, co się z hukiem rozbiło w drobny mak.

O ile ból fizyczny mija stosunkowo szybko, to jednak ten psychiczny, emocjonalny, który wiąże się ze zdradą, zostaje na dłużej, czasem do końca życia, bo rany na psychice goją się długo, a bywa, że nigdy. Można wybaczyć, ale nie da się zapomnieć. Można też kontynuować związek bez wybaczenia, ale wówczas warto być w stosunku do drugiej strony uczciwym.

Żeby drugiej osobie zadośćuczynić, trzeba przede wszystkim ciężko nad sobą pracować i starać się odbudować utracone zaufanie. Osoba zdradzająca musi pokazać, że pracuje nad sobą, nad swoim charakterem i nie dopuszcza do siebie, by mogła ponownie zdradzić. Musi pokazać, że zrozumiała swój błąd, że szczerze żałuje, okazać skruchę i niejako udowodnić, że partner/ka jest dla niej wielką wartością, a przy tym być na nią uważnym/ą i z możliwie jak największą troską robić wszystko, aby pomóc jej w przepracowaniu i uporaniu się z zadanym bólem. O przeprosinach, nawet wielokrotnych, jeśli jest to konieczne, mam nadzieję, że nie trzeba wspominać.

Uważam, że jest to cały proces, w trakcie którego cierpliwie i ze zrozumieniem, często wiele razy trzeba partnera zapewniać o swoich uczuciach i o tym, że ma się świadomość jak wielką krzywdę mu się wyrządziło. To jest zresztą również szczere uznanie jej krzywdy. Zdrada burzy całą dotychczasową relację - dla zdradzonego nic już nie jest ani oczywiste, ani pewne, musi na nowo przebudować swój schemat myślenia na własny temat, na temat związku, a przede wszystkim na temat partnera. Ten kto zdradził powinien w tym uczestniczyć i wykazać wiele własnej inicjatywy – w inicjowaniu rozmów, w pytaniach z czym jej/jemu najtrudniej jest sobie poradzić i w jaki sposób można pomóc. Trzeba też uważnie słuchać. Oczywiście to nie są łatwe rozmowy, ale bez wzięcia odpowiedzialności za własne czyny, nie ma mowy o odbudowaniu tego, co zostało zniszczone, nierzadko doszczętnie.

Równocześnie każdy zdradzony samego siebie musi zapytać co mogłoby mu pomóc i ma prawo tego oczekiwać. W końcu dla strony zdradzającej nie jest to nic innego, jak konsekwencje podjętej przez siebie decyzji o zdradzie.

123 Ostatnio edytowany przez 123Sprawdzam (2022-04-02 20:43:44)

Odp: Zadośćuczynienie
Agnes76 napisał/a:
123Sprawdzam napisał/a:
Agnes76 napisał/a:

Bardzo mi się podoba Twoja odpowiedź. Jesteś konkretny, pewny siebie a jednocześnie elastyczny. Widać w Twojej odpowiedzi właściwe poczucie wartości, co stawia Cię w dobrym świetle. Wyczuwam silną osobowość.
I teraz pytanie - jak silną osobowość ma Twoja żona? Czy w innych sprawach potrafi stawiać na swoim bez uciekania się do kłamstewek i chytrych sposobów? Czy ona jest w stanie bez strachu mówić  Ci prawdę?

Agnieszko, czy my się znamy? Odnoszę wrażenie, że domyślasz się odpowiedzi na zadane pytania, a pytasz się o coś zupełnie innego smile

Nie do końca rozumiem, co Naszą dosyć osobistą rozmową, wniesiemy do tego ogólnego wątku? Możesz mi to wyjaśnić?

A jeżeli CHCESZ się mnie o coś spytać to bez "owijania w bawełnę" proszę wink

Nie znamy się z pewnością smile
Znam podobne przypadki, gdy mąż z silną osobowością ma uległą żonę, która nie jest w stanie stanąć naprzeciw niego i bez strachu powiedzieć mu w twarz co myśli. Wtedy aby całkiem nie dać się zgnieść ucieka się do kłamstewek i sztuczek, bo jakoś musi bronić siebie i dzieci przed jego dyktatem. Wielkość jego siły i to jak z niej korzysta, oraz wielkość jej  uległości ma w takim wypadku ogromne znaczenie, i tu każdy sam musi rozpatrzyć jak te siły rozkładają się w jego związku. Dlatego uważam, że jej postępowanie w innych przypadkach może być wskazówką czy potrafi powiedzieć prawdę w tak fundamentalnej sprawie jak przyczyna zdrady.

Agnieszko nie można kogoś zdominować jeśli ma się do tego kogoś słabość, bo się go kocha i by się za nim w ogień skoczyło. Nie w tym przypadku. Koleżanki żony często jej powtarzały, że ma za łatwo w życiu, bo nic nigdy nam nie brakowało, żadnych kredytów, ja zawsze ogarniałem wszystko i wszystko załatwiałem. Jak mówiłem żonie, że brakuję mi
bliskości i ciepła w związku, słyszałem "przyzwyczaj się, bo ja już taka zimna ryba Jestem". I jak się w koncu przyzwyczailem i zacząłem ją traktować na zasadzie symetrii w związku, to pojawił się romans. Ja byłem po prostu "dawcą" w Naszym związku, a ona "biorcą". Kiedyś tego nie dostrzegałem, teraz już tak. Jestem zaradny, taka złota rączka, wszystko naprawię i zrobię. Żona zawsze mówiła, że zazdrości mi cierpliwości i tego, że nigdy się nie poddaję, tylko dotąd szukam rozwiązania, aż go znajdę i rozwiąże problem. I że ona tak by nie potrafiła.

Dodatkowo opowiem wam jedno zdarzenie, kilka miesięcy po wykryciu romansu żony z kolegą z pracy, wykrzyczała mi, że czuła się przeze mnie ograniczana, kiedy spokojnie odparłem jej wszystkie przyczyny, które mi wymieniła i zabrakło jej argumentów do dyskusji, wykrzyczała mi w końcu, że zabraniałem jej kupować tyle butów ile by chciała smile A w suterynie w domu są 4 dwu metrowe półki, które sam dla niej zrobiłem na jej buty i 3 z nich zastawione są jej butami hmm

124

Odp: Zadośćuczynienie

123Sprawdzam, ale Ciebie zdominowała żona, więc w takim układzie, jak już dochodzi do zdrady, to potencjalnie obydwoje moglibyście się tego dopuścić, ale tu jeszcze duża rolę odgrywa kręgosłup moralny.

125 Ostatnio edytowany przez 123Sprawdzam (2022-04-02 21:28:50)

Odp: Zadośćuczynienie
wieka napisał/a:

123Sprawdzam, ale Ciebie zdominowała żona, więc w takim układzie, jak już dochodzi do zdrady, to potencjalnie obydwoje moglibyście się tego dopuścić, ale tu jeszcze duża rolę odgrywa kręgosłup moralny.

Prawda, sam w to nie mogę uwierzyć, niby człowiek dla wszystkich do okoła jest ASERTYWNY, zna swoją wartość, umie odmówić i powiedzieć nie, a tu wobec niej takie kwiatki. Po prostu uważałem, że warto takim być dla niej, Najlepszym mężem jakim potrafię i ufać, no bo komu ufać jak nie jej, mojej żonie smile Wyobraź sobie jaki we mnie powstał konflikt moralny, po wykryciu jej romansu. Zawsze, wobec wszystkich było, "zawiodłeś raz, nie licz więcej na mnie" i odcinałem takich ludzi od siebie ... A tu nagle nie mogę tak zrobić, bo kocham, bo dzieciaki małe i kocham je bezgranicznie, bo rodzina to dla mnie najwyższa wartość. Ale uwierz, pracuję nad sobą. Bardzo intensywnie.

126 Ostatnio edytowany przez Agnes76 (2022-04-02 22:24:33)

Odp: Zadośćuczynienie
123Sprawdzam napisał/a:

Agnieszko nie można kogoś zdominować jeśli ma się do tego kogoś słabość, bo się go kocha i by się za nim w ogień skoczyło. Nie w tym przypadku. Koleżanki żony często jej powtarzały, że ma za łatwo w życiu, bo nic nigdy nam nie brakowało, żadnych kredytów, ja zawsze ogarniałem wszystko i wszystko załatwiałem. Jak mówiłem żonie, że brakuję mi
bliskości i ciepła w związku, słyszałem "przyzwyczaj się, bo ja już taka zimna ryba Jestem". I jak się w koncu przyzwyczailem i zacząłem ją traktować na zasadzie symetrii w związku, to pojawił się romans. Ja byłem po prostu "dawcą" w Naszym związku, a ona "biorcą". Kiedyś tego nie dostrzegałem, teraz już tak. Jestem zaradny, taka złota rączka, wszystko naprawię i zrobię. Żona zawsze mówiła, że zazdrości mi cierpliwości i tego, że nigdy się nie poddaję, tylko dotąd szukam rozwiązania, aż go znajdę i rozwiąże problem. I że ona tak by nie potrafiła.

Dodatkowo opowiem wam jedno zdarzenie, kilka miesięcy po wykryciu romansu żony z kolegą z pracy, wykrzyczała mi, że czuła się przeze mnie ograniczana, kiedy spokojnie odparłem jej wszystkie przyczyny, które mi wymieniła i zabrakło jej argumentów do dyskusji, wykrzyczała mi w końcu, że zabraniałem jej kupować tyle butów ile by chciała smile A w suterynie w domu są 4 dwu metrowe półki, które sam dla niej zrobiłem na jej buty i 3 z nich zastawione są jej butami hmm

Wygląda na to, że byliście w tym związku równie silni, a romans jest wynikiem jej życiowego błędu.
Życzę Ci, żebyście poukładali swoją relację najlepiej jak to możliwe.
Przy odpowiednim podejściu, moim zdaniem, można uratować rodzinę i wyprowadzi ją na spokojne wody ( byle nie utknąć w porcie, bo nie po to buduje się statki wink ) Jesteś silny, wiesz czego chcesz w życiu, co ma wartość i jak osiągać cel. To dobrze rokuje.
Zdrada nie zachwiała Twojego poczucia wartości, a to bardzo ważne, chyba wręcz najważniejsze, w takim wypadku. Dobrze gdy ludzie są ze sobą bo  tego chcą, silnie stoją na własnych nogach wiedząc, że poradzą sobie w życiu bez partnera, a mimo to świadomie wybierają wspólne życie. Będąc silnym łatwiej patrzeć w przyszłość, bo człowiek wie, że da sobie radę cokolwiek się wydarzy.
Można się obawiać, czy takie coś się nie powtórzy, ale tak naprawdę nikt nie wie, czy kiedyś nie zostanie zdradzony.

127 Ostatnio edytowany przez wieka (2022-04-02 22:03:27)

Odp: Zadośćuczynienie

"Wygląda na to, że byliście w tym związku równie silni, a romans jest wynikiem jej życiowego błędu."

Chodzi o to, że nie było tej równości, zawsze ma gorzej ten co jest wpatrzony w partnerkę, jak w obraz, dopóki nie spadną różowe okulary.

128

Odp: Zadośćuczynienie

Edytowałam poprzedni post, bo i 123sprawdzam edytował swoją wypowiedź opisując podejście do rodziny.

wieko, to że ktoś jest bardziej wpatrzony nie pozbawia go siły, o ile tą siłę posiada. Po prostu jego decyzje są bardziej świadome i nie zatraca się w emocjach. Taka osoba lepiej radzi sobie z problemami.

129

Odp: Zadośćuczynienie

Odpowiadając na pytanie zadane w temacie - to zależy od charakteru osoby zdradzonej i tego jakiego zadośćuczynienia chce/ chciałaby. Czy potrafi w ogóle to określić, czy jest w stanie. Bo dla każdego/ej zdradzonego/ zdradzonej to znaczy co innego. Mój mąż nie potrafił tego określić, choć go pytałam, nie wiedział. Chciał zmiany mojego zachowania, względem niego, względem naszych dzieci i choć to było bardzo trudne, to nie niemożliwe. Ja walczyłam, on też. O nas, o nasze małżeństwo, o naszą rodzinę. I dziś po 10 m-cu od wykrycia mojej zdrady przez niego, po terapii chyba oboje możemy powiedzieć że wszystko jest na dobrej drodze. Choć wiem, że on myśli, siedzi mu to w głowie, choć już nie tak często jak wcześniej, ale mówi mi o tym. No i miewa złe sny, koszmary, które gdybym mogła, wzięłabym na siebie...

130

Odp: Zadośćuczynienie

Anna 09
Jako przedstawicielka " tej drugiej strony" mogłabyś właśnie pokazać, jak to jest na drugim brzegu. Czy starania szczerej skruchy, uznanie winy, mozolne próby odzyskiwania zaufania są szczere z Twojej strony? Czy niemożność pogodzenia się zdradzonego partnera z obecną sytuacją, jego nieufność, nie wzbudza w Tobie czasem irytacji? Czy nie kusi Cię pytanie " ileż można przepraszać"?
Jak to wygląda?

Posty [ 66 do 130 z 277 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Zadośćuczynienie

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024