Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Strony Poprzednia 1 8 9 10

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 586 do 595 z 595 ]

586

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę
BEKAśmiechu napisał/a:

wystarczy poczekać,

https://thumbs.gfycat.com/FearlessSourHornet-size_restricted.gif

Zobacz podobne tematy :

587 Ostatnio edytowany przez bullet (2022-06-24 11:54:46)

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

no to chyba pieszczoty mamy za sobą ?
oddajmy autorowi jego wątek bo treść mocno odjechała od meritum za sprawą powyższych czułości.

588

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Dziękuję za odpowiedzi. No może poza tymi parunastoma ostatnimi nie na temat smile

No cóż, okazało się, że mimo wielu lat nie poznałem żony wystarczająco. Albo inaczej - poznałem na tyle, że miałem do niej w 100% zaufanie, a dopiero na końcu wyszło, że jednak byłem zbyt ufny. Wcześniej nie zauważałem żadnych sygnałów, że mógł pojawić się inny facet. Jak założyłem ten temat, to byłem na 99,9% przekonany, że nikogo innego nie ma. Dopiero jak połączyłem pewne fakty, no i też poczytałem wasze wpisy, to coś mi zaczęło świtać. Teraz wiem, że gdy wróciłem ze szpitala, żona bardzo często (zdecydowanie częściej niż przedtem) siedziała wieczorami z telefonem i coś tam pisała. Nie kontrolowałem jej, bo mieliśmy do siebie pełne zaufanie. Mam wrażenie, że wtedy romans sms-owy kwitł na dobre. Potem ta jej nagła wyprowadzka z hukiem, przerzucenie na mnie całej winy, agresja, oskarżanie o jakieś absurdalne rzeczy wyciągnięte sprzed paru lat. Przedstawianie mnie w rodzinie jako manipulanta, chorego psychicznie, który ją bije itp. Był moment, gdy uwierzyłem w to co mówi i byłem nawet skłonny wziąć na siebie całą winę. Zresztą przepraszałem ją kilka razy. W ogóle zachowanie mojej żony po rozstaniu nie było normalne. Nawet jeśli związek się sypie i są problemy, to po pierwsze - siada się i rozmawia, próbuje naprawiać, po drugie - nie robi się takich afer, dziwnych podchodów, nie składa się pozwu rozwodowego tak szybko, nie staje się dla drugiego człowieka nagle "zimnym" jakby te kilkanaście lat związku nie istniało. Zresztą potraktowała mnie jak swojego wroga, a ja się pytam za co?

Oczywiście o swoich błędach już wam tutaj pisałem i przyznaję się, że idealnym mężem nie byłem. Mieliśmy poważne problemy w tym związku, żona miała prawo się odkochać. Jedyne o co mam do niej żal, to że nie powiedziała mi o tym, nie rozmawiała ze mną, nie sygnalizowała problemów. No i przy pierwszym większym kryzysie po prostu się ulotniła, ponieważ jak się okazało inny facet pojawił się na horyzoncie. Niefajnie. Ale co by nie było, może mi wyjdzie na dobre. Jej też mimo wszystko życzę szczęścia, bo na to zasługuje. Przeżyliśmy ze sobą mnóstwo pięknych chwil i tego na pewno nie zapomnę. Był zresztą długi czas gdy czułem się kochany z wzajemnością i żona zrobiła dla mnie naprawdę dużo dobrych rzeczy. Dopiero w pewnym momencie zaczęliśmy się rozmijać i gubić. Nadal uważam, że dałoby się to wszystko uratować, no ale jak pojawił się inny facet, to co bym wtedy nie zrobił i tak by odeszła.   

Ajko napisał/a:

Mnie zastanawia agresja tych odchodzących parterek, partnerów, bo to oznacza, że oni są tak naprawdę właśnie takimi ludźmi w rzeczywistości. Agresywnymi, bezwzględnymi. Człowiek z normalną naturą nawet jak się rozstaje nie ma takiej potrzeby gnojenia drugiego człowieka. Czy tego przed związkiem w czasie związku nie było widać?

Uwierzcie mi, w czasie związku ona taka nie była. Zdarzało się, ale wobec innych. Wobec mnie nigdy nie była agresywna, zawsze uległa, spokojna, wierna, wręcz we mnie wpatrzona. Pazurki pokazała dopiero przy poważnym kryzysie, wtedy wyszła jej prawdziwa natura.

bullet napisał/a:

reasumując, moja wersja:
1. Pani miała na boku od pewnego czasu gacha, który niezbyt się garnął do związku pod pretekstem, że jest mężatką
2. Pani próbuje się wymiksować z rodziny zrzucając na autora choroby psychiczne by uzyskać bezproblemowy rozwód bez orzekania.
3. Nasz załamany autor wątku bierze jej słowa za objawienia, jest przekonany, ze nie ma innego mężczyzny w życiu jż i przerzuca na siebie odpowiedzialność za wszelkie nieszczęścia świata, że to on winien i inne blablabla
4. Oficjalnie na podstawie pkt 2 i 3 Pani wyprowadza się z domu, a w rzeczywistości by autor nie mógł jej kontrolować.
5. Powstaje ten wątek.
6. Autor na forum zostaje zmieszany z błotem przez miłośniczki harlekinów mimo oczywistych, wskazujących na zdradę przez jż, symptomów
7. Żona zabiera rzeczy w towarzystwie członków rodziny by uwiarygodnić w ich oczach wymyślone zagrożenie ze strony "niezrównoważonego" jm, które w rzeczywistości nie istniało
8. Gach próbuje się wymiksować, w okolicy Świąt widzi co się święci, to już nie jest zakazany owoc i Pani myśli poważnie o nowej rodzinie,
9. Pani podejmuje kroki celem odzyskania gacha (szuka postów w Internecie, dodaje posty na fb, zakłada konto na portalu randkowym)
10. Pani klasycznie upodla emocjonalnie autora, uważa go za winnego swoich nieszczęść, mydli mu oczy obietnicami bez pokrycia, robi mu niczym nie uzasadnione nadzieje by się nie miotał, i jednocześnie składa pozew rozwodowy
......
......
(n-1). Autor stwierdza, że jednak był cały czas inny mężczyzna (nawiązanie do pkt 3.)

czy coś pominąłem ? Jeśli tak proszę o uzupełnienie.

Panowie/Panie ... w ogólnym zarysie, pomijając szczegóły, w ilu punktach różni się Wasza historia ?

Tak, to jest bardzo dobrze wypunktowane. Wtedy przed świętami byłem przekonany, że jej smutek to w związku z rozstaniem ze mną, a prawdopodobnie nie wyszło jej z tym nowym i dlatego zaczęła się odzywać do mnie. Potem znowu musiał nastąpić jakiś zwrot akcji, bo odwołała nasze spotkanie i po raz drugi napisała mi, że do mnie nie wróci. Od tamtej pory mnie ma już w czterech literach i próbuje odzyskać tego drugiego. Już dalej nie będę w to brnął.

589

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Brzmisz znacznie lepiej niż ostatnio smile A jak się teraz czujesz? Dalej chcesz dawać czas? Czy może masz ciekawsze plany dla siebie? smile

Wiesz, ludzie się zmieniają, dojrzewają, wyrastają czasem z niektórych relacji, w tym również romantycznych. Jeśli poczuła szczere uczucie do kogoś innego to tak na dobrą sprawę mogła albo się za tym uczuciem rzucić albo je dusić i cierpieć. Tak czy siak niedobrze i na pewno swoje odchoruje po tym, zwłaszcza jeśli nie będzie jej dane tego uczucia spełnić. Tak to już jest. Nie masz jej czego zazdrościć smile tylko odchorować swoje, odbudować się i być gotowym na nowe przygody.

P.S. Dłuższe tematy mają taką tradycję stety-niestety, że czasem się off-topy zdarzają. Forum tworzą ludzie, więc nigdy nie będzie bez zarzutów.

590

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę
Velocity1206 napisał/a:

Potem ta jej nagła wyprowadzka z hukiem, przerzucenie na mnie całej winy, agresja, oskarżanie o jakieś absurdalne rzeczy wyciągnięte sprzed paru lat. Przedstawianie mnie w rodzinie jako manipulanta, chorego psychicznie, który ją bije itp. Był moment, gdy uwierzyłem w to co mówi i byłem nawet skłonny wziąć na siebie całą winę. Zresztą przepraszałem ją kilka razy.

To są właśnie te sygnały, które wskazują, że w związku pojawia się ktoś trzeci. Wtedy patrzysz na tę drugą osobę, z którą trochę przeżyłeś i nagle okazuje się, że zupełnie jej nie znałeś, jest jak obcy, wrogi Ci człowiek.
Żona zapewne działała instynktownie, żeby samej sobie jakoś pomóc, ale to ani jej nie usprawiedliwia, a wręcz przeciwnie, ani nie zmienia faktu, że przemawiał przez nią zwykły egoizm i ten egoizm przysłaniał wszystko inne, w tym Twoje uczucia i emocje. One zupełnie się nie liczyły, Ty sam nie byłeś wtedy ważny, a jednak nieświadomie dałeś wbić się w poczucie winy i wmówić sobie, że jesteś winny tego, co się między Wami wydarzyło. Niemniej nie masz powodu, aby się z tym gryźć, bo to też jest schematyczne. Równocześnie masz rację - na tamtym etapie NIC nie mogłeś zrobić, zresztą czegokolwiek byś nie zrobił, nie miałoby najmniejszej wartości. Ty byłeś głównie przeszkodą, problemem, z którym trzeba coś zrobić, więc paradoksalnie im bardziej byś się starał, tym większy stanowiłoby to problem, bo przecież Ty miałeś być zły, bezwartościowy, popsuty.

Odrzucenie zawsze boli. Odrzucenie po latach boli jeszcze bardziej, ale warto, żebyś pamiętał, że zdrada jest słabością. Jak jest źle, to się siada i o tym mówi, próbuje szukać rozwiązań, zaś zdrada jest ucieczką od problemów, wyrazem niedojrzałości. I o ile do kryzysu w 99% przypadków doprowadzają obydwie strony związku, o tyle za zdradę odpowiada tylko ta, która się jej dopuściła. Nigdy, przenigdy nie daj sobie wmówić, że jest inaczej, a uwierz, że kiedy do żony dotrze, że znasz prawdę, to będzie Cię za to obwiniać.

591

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

,, Velocity1206 napisał/a:

    No niestety żona rozmawiać nie chciała. Ani przed odejściem, ani później. Nie licząc tego epizodu w kwietniu, gdy chciała się spotkać i niby "naprawiać". Myślę, że ona czekała na odpowiedni moment, żeby wymiksować się z tego małżeństwa i moja choroba była tą okazją. Potem zrzuciła całą winę na mnie i poszła do innego. "

Jak znam kilku ludzi po zdradach, to zdradzający zazwyczaj uderzali w nas w chwilach gdy jakieś wydarzenia życiowe nas osłabiały. To chyba taki już ich schemat. To też doskonale pokazuje ich egoizm i brak empatii dla drugiej osoby w związku. Moja żona wspomniała 1 raz o separacji 2 tyg. po śmierci mojej mamy. Dziś już wiem że kochanek postawił ją pod ścianę i miała się zdeklarować. Zrobiła to bez mrugnięcia okiem.

592

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Wcześniej napisałem Ci co i jak postępować . Wiemy to boli ale trzeba iść do przodu tak jak wszyscy tobie radzą a czy mają i w tym przypadku rację ? Przeczytaj początkowe odpowiedzi w twojej historii, tam już na początku widać było kogoś trzeciego chociaż twierdziłeś że nie ma bo ........ I znowu można przytoczyć kultowy dialog z filmu (chłopaki nie płaczą) : kiedyś zaufałem kobiecie i dałbym sobie rękę odciąć za nią i dzisiaj nie miałbym ręki. Zakonczyłeś pewien etap w życiu (raczej twoja jeszcze żona) a zachowanie jej spowodowało że powrócić się nie da. Ona będzie pamiętać (np. seks z nim) i darzyć go jakimś tam uczuciem do konca życia chociażby jednak nic by nie wyszło jej z odzyskiwania go. Ty masz prawo mieć olbrzymi żal do niej za to co zrobiła i jak więc nie ma sensu nawet nawiązywać jakichkolwiek kontaktów - było minęło toksyczność nastała. Z czasem nawet po czasie może pojawić się chęć kontaktu z tobą u niej nawet w celu oczyszczenia sumienia jeżeli się odezwie ale pamiętaj tak jak ona kiedy ty potrzebowałeś rozmowy tak i ty powinieneś olać to i to nie w imię zemsty ale nauczki dla niej oraz nie ranienia siebie jej chociażby widokiem. Po latach napewno idąc tą ścieżką którą opisałeś osiągniesz więcej niż gdybyście związali się ponownie. A ona ? niech sobie żyje tak jak sobie ,,wymarzyła" sama się łechtała sama się śmiała sama będzie płakała. I jeszcze od czasu do czasu coś skrobnij na forum by jakoś zakonczyć historię i pokazać innym na początku drogi jak się to konczy bo jak zaczyna (schematy) to pełno opisów.
Powodzenia na nowej drodze życia.

593

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę
DeepAndBlue napisał/a:

Brzmisz znacznie lepiej niż ostatnio smile A jak się teraz czujesz? Dalej chcesz dawać czas? Czy może masz ciekawsze plany dla siebie? smile

Dzięki smile Czuję się lepiej niż wcześniej. Ale to też zasługa psychologa, no i leków, bo niestety musiałem zacząć brać po tym wszystkim. Z żoną kontaktu nie mam i wątpię, żeby przed rozprawą rozwodową coś miało się zmienić. Na razie ogarniam samego siebie.

Olinka napisał/a:

Nigdy, przenigdy nie daj sobie wmówić, że jest inaczej, a uwierz, że kiedy do żony dotrze, że znasz prawdę, to będzie Cię za to obwiniać.

Pewnie zaczęłaby się tłumaczyć, że to moja wina, bo ją zaniedbywałem itp. Po części to prawda, ale przecież byłem chory i ten jeden jedyny raz w naszym związku to ja potrzebowałem przez dłuższy czas opieki. W zamian dostałem wyprowadzkę żony i pozew rozwodowy.

Morfeusz1 napisał/a:

Jak znam kilku ludzi po zdradach, to zdradzający zazwyczaj uderzali w nas w chwilach gdy jakieś wydarzenia życiowe nas osłabiały. To chyba taki już ich schemat. To też doskonale pokazuje ich egoizm i brak empatii dla drugiej osoby w związku. Moja żona wspomniała 1 raz o separacji 2 tyg. po śmierci mojej mamy. Dziś już wiem że kochanek postawił ją pod ścianę i miała się zdeklarować. Zrobiła to bez mrugnięcia okiem.

Nie wiem, może u mojej żony było podobnie. Mogę tylko przypuszczać, że jej znajomość z tym gościem była na dość zaawansowanym etapie jeśli zdecydowała się wszystko nagle uciąć i nie dała mi jakiejkolwiek szansy. Dzień po tym jak się wyprowadziła pisała jeszcze, że "wszystko będzie dobrze", żebym poszedł na terapię, poszukał pracy, to może ona wróci. No to ja co zrobiłem? Jeszcze tego samego dnia zapisałem się do psychiatry, zacząłem chodzić do psychologa. Wysyłałem "na potęgę" CV, żeby szybko podłapać jakąś pracę. Czyli robiłem to, o co miała do mnie najwięcej uwag. A ją to chyba jeszcze bardziej złościło i było jej nie na rękę. Im więcej moich starań, tym większa agresja i niechęć z jej strony.

normalnyjestem napisał/a:

Z czasem nawet po czasie może pojawić się chęć kontaktu z tobą u niej nawet w celu oczyszczenia sumienia jeżeli się odezwie ale pamiętaj tak jak ona kiedy ty potrzebowałeś rozmowy tak i ty powinieneś olać to i to nie w imię zemsty ale nauczki dla niej oraz nie ranienia siebie jej chociażby widokiem. Po latach napewno idąc tą ścieżką którą opisałeś osiągniesz więcej niż gdybyście związali się ponownie. A ona ? niech sobie żyje tak jak sobie ,,wymarzyła" sama się łechtała sama się śmiała sama będzie płakała. I jeszcze od czasu do czasu coś skrobnij na forum by jakoś zakonczyć historię i pokazać innym na początku drogi jak się to konczy bo jak zaczyna (schematy) to pełno opisów. Powodzenia na nowej drodze życia.

Sam jestem ciekaw czy będzie szukała jeszcze kontaktu ze mną. Na razie wiem tyle, że jej romans nie wypalił. Szczerze mówiąc gdybym nie dowiedział się o tym facecie, to kombinowałbym nadal, żeby coś w jej kierunku zrobić. A tak to sprawa jasna.

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

hej VELO radzisz sobie jakos?
Wiem ze z poczatku tematu przypiolem cie do miekkiego wacka - sorky. Mam nadzieje ze sie jakos odnajdujesz w pierdziszewie i poukladales sobie w koncu jako tako poroze przybite gowzdziami i juz nie jest takie straszne:)
Wrzuc jakis update przy okazji:)

Odp: Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

hej VELO radzisz sobie jakos?
Wiem ze z poczatku tematu przypiolem cie do miekkiego wacka - sorky. Mam nadzieje ze sie jakos odnajdujesz w pierdziszewie i poukladales sobie w koncu jako tako poroze przybite gowzdziami i juz nie jest takie straszne:)
Wrzuc jakis update przy okazji:)

Posty [ 586 do 595 z 595 ]

Strony Poprzednia 1 8 9 10

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Żona zostawiła mnie po 13 latach. Proszę o pomoc, poradę

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024