Ela210 napisał/a:
Zresztą nawet w wątku Panowie niezależnie od wieku i doświadczeń w wiekszosci mówią: nie mów mu.
Większość, niespecjalnie mnie interesuje. Chyba. że chodzi o wybory prezydenckie ; - ))) Mam zwyczaj dysponować własnym myśleniem, własnym doświadczeniem i własną gotówką : - ) Dwoma pierwszymi podzieliłam się z Agą. Co z tego weźmie - jej wybór.
Jeśli zaś ktoś woli żyć w świecie fantazji o idealnym dopasowaniu, w niewiedzy o tym, że nawet całkiem przeciętna pani Dziunia, czy pan Dyzio z działu księgowości, w sprzyjających okolicznościach mogą się stać obiektem spłycenia oddechu oraz zwiększonej potliwości i lepkości rąk ; - ) to już jego sprawa. Jeśli chodzi o mnie, uczyć się ułamków na połówkach pomarańczy nie polecam. Mając w pamięci mego tatusia - typ Belmondo - wraz z wianuszkiem jego pań - bidulek, którym rozum odebrało dużo wcześniej niż urodę, wybieram inny model komunikacji z mężczyzną. W związku Agi nie ma jeszcze dzieci i kredytów. Jakby co, dwa koty są łatwe do podziału. : - ) Odkrycie kart, dałoby mężowi Agi sposobność do zorientowania się w topografii ich małżeństwa i podjęciu decyzji dokąd iść dalej, a Adze silny impuls, by definitywnie zamknąć zbyt długo otwarte na Dyzia czakry i ewentualnie zapobiec multiplikacji innych jego wcieleń, które niechybnie pojawią się w przyszłości. Albo, wprost przeciwnie, by pójść z Dyziem w tan i zacząć naiwnie marzyć, (jak większość kochanek) o założeniu z nim nowej komórki społecznej : - ))) Tak, wiem, Aga już zdecydowała, że tego modelu nie wybiera, więc się zagalopowałam jak gniady na Wielkiej Pardubickiej... ; - )
PainIsFinite napisał/a:
A wiecie co mnie drażni? Gdy za kazdym razem jak komus zaswita fantazja w glowie o kims innym - to nagle zlatuje sie sabat z odwiecznym pytaniem "Zastanow sie co szwankuje w Twoim związku ze w ogole pomyslalas o X".
Tak Pain, czytając wątek Agi, uważam, że jest coś nie tak między tą parą, właśnie na podstawie wnioskowania z faktów, które opisuje. I nie jest to żaden sabat. Nie zapisuję też się do żadnej frakcji. To zbyt uproszczone podziały. Niepotrzebne zresztą. Pozostawiam sobie wolność rozumowania i wyrażania zdania. Przypomnę tylko, że ani w Twoim wątku, ani w wątku CSlady, ani Adeli (za co zresztą obrywałam po łbie), nie doszukiwałam się żadnej obopólnej winy. Tym razem uważam inaczej. Może nawet trudno to nazwać winą i w ogóle nie chciałabym tak tego nazywać, bo nic się tu jeszcze definitywnie rujnującego małżeństwo nie wydarzyło, ale uważam, że jest jakieś wielkie niedogadanie między tą parą. Jakieś zawieszenie kluczowych dla funkcjonowania związku spraw, jakieś lęki Agi, o których jej mąż chyba nic nie wie. No i powierzenie się czasowi, który sam w sobie niczego nie zmienia...
Natomiast cieszy mnie to, że Aga zatrzymała się na progu, że już wie, że miłość jest decyzją i że właśnie teraz życie o tę decyzję się dopomina. Ono podarowało jej 10 lat bez większych dylematów, co do osoby, którą wybrała na męża. To fantastyczna baza. Teraz dostała do rozwiązania równanie z dwiema niewiadomymi. Obie decyzje wydają się być kluczowe dla jej przyszłości. Myślę o Adze ciepło i serdecznie również i z powodu formy, w jakiej prowadzi z nami, forumowiczami dialog. Podziwiam ją za to i mlaszczę z zadowolenia ; - )))
Roxann napisał/a: Wydaje mi się, że piszą tak głównie osoby, które zdradziły, ewentualnie miały ochotę na zdradę lub te, które które nie mają pojęcia o tym jak wygląda długoletni związek, szczególnie taki w którym są dzieci, wiele obowiązków, często problemów.
Przecież ci co zdradzili muszą znaleźć wytłumaczenie dla swoich czynów i wyborów, a Ci co nie byli w związkach lub krótkotrwałych, kiedy jeszcze chemia działa i są tylko dla siebie nie mają pojęcia jak to jest po 10 czy nastu latach z dziećmi itd.
Oczywiście, zdarzają przypadki kiedy coś zaczyna nie grać, ludzie żyją obok siebie, mijają ale... dzieci, majątek itd. O patologii różnego rodzaju nie wspomnę.
Za pozwoleniem, Roxann, a jakie niby Ty masz pojęcie i jakie doświadczenie tych lat, tych długich związków, tych wzmiankowanych przez Ciebie dzieci, oprócz bycia wieloletnią nieszczęśliwą, puszczoną w trąbę kochanką, że przypisujesz sobie prawo do oceny kto i z jakiego powodu się w tym wątku się wypowiada? Hmmm?
Psycholog Na Niby napisał/a: Dla mnie osobiście to interesujący temat zwłaszcza ze cześć osób wypowiada się nie będąc w żadnej z tych sytuacji, może przy okazji tez czegoś ciekawego się dowiem o sobie.
A czy chirurg musi sam przejść zapalenie wyrostka robaczkowego, by umieć skutecznie operować pacjentów cierpiących na tę przypadłość? ; - )
Rety, zaraz przywiozą mi na dyżur gościa w boleściach, a ja mu powiem, że nigdy dotąd nie miałam zapalenia okostnej. : - )))
AgaSawa napisał/a:
- czy Dyzio odpowiednio sumiennie woskuje rozporek
Aga, nie prowokuj mnie, bo nawet Czubówna Ci nie pomoże... : - )))
Jak chcesz, to napiszę Ci wersję, o tym, jak Dyzio z fabryki kocha Cię platonicznie, o tym jak Twój urok go zachwyca i ile musiał wypić, by w Nowy Rok z kibla, w ukryciu przed ślubną żonką, jej mamunią oraz “bombelkami” napisać Ci SMS, że wprost muuuuuuuuuuuuuusi z Tobą porozmawiać, bo inaczej eksploduje. Albo imploduje. Albo jedno i drugie. : - )
Trzymaj się Aga! Dużo od siebie wymagaj! Pa!