O krok od zdrady? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 196 do 260 z 378 ]

196 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-01-03 21:52:54)

Odp: O krok od zdrady?
Ela210 napisał/a:

wink
Ci o słabszych nerwach ujawniają pisanie na forum małżonkowi z góry, jako dowód lojalności i miłości tongue.

Bo miłość to można wyznawać,wyrażać  na wiele sposobów ,nie tylko słowami z przyzwyczajenia ( choć to też pomocne może być ), nawet w słabych nerwach big_smile
a jak się jej wcale nie wyznaje to może zacząć chorować i obumierać ,najgorsza jest obojętność i mur oddalania się
miłość nie wymaga doskonałości
ta miłość codzienna i  przyziemna ,która jest najbardziej duchowa jest chemiczna,psychiczna ,fizyczna i razem wzięta smile

Zobacz podobne tematy :

197 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-01-03 22:21:08)

Odp: O krok od zdrady?

No przecież wiem smile
Gryzienie innych Pań  też dowodem miłości jest przecież:)
Dla jasności to się tutaj do tego jakiś inny netfacet przyznał smile

198

Odp: O krok od zdrady?
AgaSawa napisał/a:

I tu rację przyznaje Eli, która napisała, że zrobiło się miejsce na lowelasa, bo coś szwankuje w małżeństwie. Choć absolutnie nie  usprawiedliwiam się w ten sposób.

Nie usprawiedliwiasz się ale przyznajesz rację czyli się z tym zgadzasz. A jesteś w stanie nazwać to coś?
Do niedawna miałaś super małżeństwo ale zjawił się lowelas i nagle małżeństwo kuleje? szybko idzie.
Według mnie to nie wina małżeństwa a już na pewno nie Twojego męża tylko Twoja że dopuściłaś lowelasa. Jeśli coś zakulało to w Tobie.

AgaSawa napisał/a:

Jeśli zdecydujemy się na dziecko, to tylko razem. Nie będę zachodziła w ciąże ze strachu, z powodu wyrzutów sumienia etc. To jest jednak mały człowiek, który musi być chciany.

Tak, dokładnie tak. Tylko Ty go nie chcesz, tak? Gdy poruszony został temat dziecka to twierdziłaś że go nie chcesz a teraz gdy mąż go "zachciał" to zaczęłaś się wąchać że nie teraz może kiedyś. A teraz chcesz się dogadywać? A jeśli maż nie zmieni zdania i badania będą dobre - jak go przekonasz żeby zmienił zdanie?.

AgaSawa napisał/a:

Smutne Maku, to jest to, gdy ludzie się odrazu rozstają, zdradzają, gdy nadaży się okazja.

No widzisz dla mnie było to co i jak to napisałaś.
To co wymieniłaś nazwałbym inaczej.

AgaSawa napisał/a:

I tak wiem, że zdrada emocjonalna, to też zdrada

Super. Ale teraz musisz stanąć w prawdzie i zastanowić się gdzie dałaś ciała i co zrobić żeby nigdy do tego nie doprowadzić.

AgaSawa napisał/a:

Jakbym miała się puścić bokiem, to zawody nie są mi do tego potrzebne.Sami byśmy tam nie pojechali, na miejscu byłaby większa ekipa. Ja w pokoju z inną dziewczyną.

To prawda ale sprzyjałyby pogłębieniu "myśleniu" o tamtym lub o was.

AgaSawa napisał/a:

Nie jadę, bo nie jest mi obojętny. Więc póki nie poukładam sobie spraw pod kopułą, to nie chce mieć z nim bliższego kontaktu

Uciekasz bo uległaś. W głowie. I to na tyle mocno że na sam widok faceta się rumienisz. Tak mocno że obawiasz się z nim spotkać lub być sam na sam(zawody)
Zobacz co pisałaś w pierwszym poście

AgaSawa napisał/a:

Zaczął mnie podrywać pewien facet w pracy. Nie dawał za wygraną dość długo, co przyznaję, że mi zaczeło schlebiać. I tu zauważyłam problem i ostro go spławiłam na drzewo

A teraz co piszesz -" bo nie jest mi obojętny" - czyli byłaś z nami nie szczera a wobec siebie będziesz?

AgaSawa napisał/a:

Nie wiem tylko, jak to będzie w pracy. Lowelas poprosił mnie o rozmowę, po moim powrocie. Ja nic nie odpisuje, nawet na życzenia, czy jego komentarze na insta. Póki mam urlop, to jest on jakąś wymówką. Ale jak mam z nim w fabryce postępować, nad tym się musze zastanowić.

Pewnie zauważył że zmieniło się Twoje podejście do niego i koniecznie będzie chciał się dowiedzieć o co chodzi.
Lub pójdzie po bandzie i zacznie nawijać makaron na uszy że to i tamto.
Tak, faceci też wyczuwają że kobitka robi się podatna.

AgaSawa napisał/a:

Życie dookoła mnie pokazuje, że przysięga, to tylko słowa. Niedawno nawet ze znajomymi mieliśmy dyskusję na temat tego, jak długo przetrwa instytucja małżeństwa ;-)

Ale to nie jest problem przysięgi czy małżeństwa tylko człowieka.
Słowo może zbudować lub zburzyć. Ma moc.

AgaSawa napisał/a:

Nie powiem mojemu wysoko wrażliwemu mężowi, że kręci mnie lowelas z pracy, bo on inaczej odbiera świat.

Nie, nie mów.

Gary napisał/a:

A potem spojrzenie na związek... "nie jest taki super jak myślałam", chociaż "w sumie nic się nie zmieniło" od początku. Tylko pojawiła się nowa perspektywa.

Myślę że to nowe spojrzenie w dużej mierze zawdzięcza mężowi, szczerym rozmowom.

199 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2022-01-03 23:53:51)

Odp: O krok od zdrady?
AgaSawa napisał/a:

Sugerowano mi na forum, że jestem znudzona, niedowartościowana, nie jestem matką i to są powody wymieniane przez mądrzejszych odemnie, tu na forum. Ja się z nimi nie zgadzam.

Aga, przyczynę zwrócenia uwagi na Dyzia znasz tylko Ty. Forumowicze, najczęściej dzielą się swoim własnym doświadczeniem i nie może być ono utożsamiane z mądrością i uniwersalnością. Zapewne spora część czytających Twój wątek doświadczyła zdrady lub sama zdradziła i pragną oni jedynie skłonić Cię do zbadania sytuacji w jakiej się znalazłaś, wskazują obszary, które warto w sobie spenetrować poszukując przyczyn, a sama przecież doszłaś do wniosku, że coś szwankuje... Warto bardzo dokładnie, wręcz detalicznie określić powód, czego Ci zabrakło w Twoim związku i dlaczego jesteś tu, gdzie jesteś... Dlaczego? Dlatego, że jest to rodzaj prewencji, rodzaj narzędzia, którym możesz posłużyć się w przyszłości, gdy kolejny raz ktoś spojrzy na Ciebie "inaczej".

Ponieważ jesteś inteligentną osobą (i czytasz prof. Wojciszke ; - )) już wiesz, że pogląd o pasujących do siebie na całe życie połówkach pomarańczy, jabłka czy czego tam jeszcze z warzywniaka na rogu, jest kompletną bzdurą i że każdy z nas pasuje do co najmniej kilku osób, które spotykamy w ciągu życia. Pod warunkiem, że nie żyjemy zamknięte w wysokiej wieży, ale wiedziemy jakieś tam życie społeczne : - ))) Z punktu widzenia biologii, genetyki, neurologii, chemii i paru innych dziedzin, właśnie przy okazji tokującego Dyzia uruchomił się w Tobie instynkt, a wraz z nim zdolność do zauroczenia innym chłopem niż Twój mąż. Takich Dyziów, przy dobrych wiatrach możesz spotkać jeszcze tuzin i wiele razy odczuć skutki działania adrenaliny, dopaminy, oksytocyny, serotoniny ułożonych w bukiet, którego powabną woń wyczułaś u siebie w ostatnim czasie.
Ale w tym miejscu kończy się nauka o motylach w brzuchu i rozpoczyna zamiana królestwa bezkręgowców - owadów, na wyżej zorganizowane organizmy, które do instynktu, dołączyły w drodze ewolucji wyuczone - a przydatne do życia w stadzie - zachowania. : - ))) Organizmy te, nie mają może urokliwych barw motyli, ich efemeryczności, lekkości ani wolności, którą uosabiają, ale ich żywot jest dużo dłuższy niż przeciętnej rusałki pawik uwięzionej w trzewiach ciężko zakochanej osoby; - )))

Zatrzymałaś się na pewnej granicy. Nie chcesz jej przekraczać, choć wiesz już, że Dyzio z Twojej fabryki najpewniej sprawdza, czy jego suwak w spodniach jest dobrze nawoskowany ;- ) To, że po powrocie do pracy, zamiast Agi spotka w Tobie królową obszarów polarnych powinno wynikać, moim zdaniem, z pewnego rodzaju wnioskowania, właściwego ludziom prawym, żyjącym w związku. To, nad czym najbardziej bym się będąc w Twojej sytuacji zastanawiała to to, czy rzeczywiście kocham, na ile jestem gotowa do transformacji, jaką ten związek przechodzi i to, czym jest dla mnie wierność. Pewnie też i to, gdzie zrobiła się szczelina w mojej relacji, i co się w niej dzieje, by taki Dyzio miał okazję się w nią jednak wcisnąć. By w szufladzie Twoich emocji narobić bałaganu. Przepraszam, że "cisnę" tę kwestię, ale jednak trochę mnie zastanawia to, że przez tę dekadę Waszego małżeństwa nie przegadaliście choćby hipotetycznej sytuacji zauroczenia któregoś z Was kimś innym...

Nieustająco życzę Ci powodzenia. Nawet pisząc o trudnych sprawach uśmiecham się do Ciebie szeroko, z sympatią i życzliwością.

200 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-01-04 00:11:43)

Odp: O krok od zdrady?

Maku.Ciebie drażni to ludzie mają emocje i potrafią sobie je uświadomić i się do tego przyznawać. 
Kobiety są emocjonalne, przykro mi jeśli Cię to drażni.
Nie wymagaj by zauroczenia sie nie
pojawialy w ogole bo to nie jest mozliwe.
Każdy ma swój sposób przeżywania życia i sam fakt że porywają nas takie czy inne emocje to jeszcze nie jest zbrodnia.
Nie można się wybiórczo z góry od emocji odciąć, można próbować odciąć się od wszystkich.
Ale wtedy się coś straci, prawda ?
Aurora, hipotetycznie to po co o tym gadać?
Jak się nie przeżyło, to gadanie ślepego o kolorach,
A jak się doswiadczylo, to już nie hipotetyczne.
Przyznanie się do takiego zauroczenia to kij co ma 2 końce.
Z jednej strony dostaniesz poglaskanie po głowie za szczerość.
A z drugiej w głowie wielu wielu mężczyzn moze zburzyć się w głowie wizerunek żony  czy partnerki: co na głowie kwietny ma wianek..
Skutki tego różne mogą być po prostu.. W zależności od Pana.
Piszę od Pana bo nie ma na świecie chłopa co by się do takich myśli przyznał, o nie big_smile
To kobiety są takie naiwne by się takimi myślami podzielić w imię lojalności, podpuszczone np w łóżku. hmm...
A to co złożą jako dowód lojalności może okazać się zdechłą myszką za którą nie będzie nagrody.

201 Ostatnio edytowany przez 123Sprawdzam (2022-01-04 00:59:19)

Odp: O krok od zdrady?

Czyli co, dochodzimy do wniosku, że powinniśmy określić małżeństwo jakimś infantylnym "paradoksem", który z góry jest skazany na porażkę, bo NIKT nie jest w stanie dochować tej dziwacznej i nie idącej z duchem czasu przysięgi, ponieważ człowiek, po prostu jest z góry tak "zaprojektowany", ma jakiś dziwny "feler" i na siły "natury" wpływu nie ma.

Jak "zagra" chemia to "po ptakach". I NIC nie da się z tym zrobić. Można się tylko z tym pogodzić, przyjąć do wiadomości i żyć dalej.

Parafrazując jednego z polityków, powiem że "nie o take małżeństwo walczyłem"

202 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2022-01-04 01:40:00)

Odp: O krok od zdrady?
Ela210 napisał/a:

Aurora, hipotetycznie to po co o tym gadać?
Jak się nie przeżyło, to gadanie ślepego o kolorach,
A jak się doswiadczylo, to już nie hipotetyczne.
Przyznanie się do takiego zauroczenia to kij co ma 2 końce.
Z jednej strony dostaniesz poglaskanie po głowie za szczerość.
A z drugiej w głowie wielu wielu mężczyzn moze zburzyć się w głowie wizerunek żony  czy partnerki: co na głowie kwietny ma wianek..
Skutki tego różne mogą być po prostu.. W zależności od Pana.
Piszę od Pana bo nie ma na świecie chłopa co by się do takich myśli przyznał, o nie big_smile
To kobiety są takie naiwne by się takimi myślami podzielić w imię lojalności, podpuszczone np w łóżku. hmm...
A to co złożą jako dowód lojalności może okazać się zdechłą myszką za którą nie będzie nagrody.

Elu, jest w Twych słowach wiele racji. Małżeństwa są zawierane z miliona różnych powodów i rzeczywiście w przypadku małżeństwa typu układ/ zależność/ kontrakt/wybór z powodu obawy przed samotnością/ niechciana ciąża/ na tego typu rozmowy albo jest już za późno, albo nie mają one większego sensu. Wydaje mi się jednak (przynajmniej z opisu Agi) że jej małżeństwo, mimo iż zawarte w młodym wieku, było dobrowolne, nieskażone jakimś zewnętrznym przymusem. Aga opisuje siebie i męża, jako dwoje bardzo atrakcyjnych ludzi, a wiadomo przecież, że pszczoły lecą do miodu...

Ja podejmowałam dotychczas takie rozmowy zawsze, niezależnie od formuły związku, bo zależało mi na tym, aby samej dowiedzieć się, co mnie ewentualnie czeka, gdyby poniósł mnie mój śródziemnomorski temperament, na ile mój partner byłby gotów zawalczyć i czy w ogóle bierze pod uwagę taką okoliczność. Chciałam też wiedzieć, czyli nie żyje przypadkiem w iluzji "połówek pomarańczy", a tym samym, czy zdaje sobie sprawę, że związek to pracochłonne "hobby". Nie ukrywam, że mnie samej zależało też, by dać jasny komunikat, co mu zrobię, gdy pojawi się w naszym życiu jakaś inna niewiasta ; - ))) (Jeśli pamiętasz, jestem dzieckiem notorycznego zdradzacza i ten aspekt chciałam mieć zawsze obgadany z góry.) Tym samym dowiadywałam się też jakie sa jego poglądy na np. związek otwarty, którego ja, z moją historią nie byłabym w stanie znieść... 

A z trzeciej strony Elu, takie tematy też mówią trochę o poziomie świadomości partnerów, głębokości ich relacji, o otwartości na to, że związek, to nie tylko miód i orzeszki... Często mówią też o fantazjach partnera lub o jego nieprzekraczalnych granicach.

No i nade wszystko... życie w prawdzie, jest o wiele prostsze, ekonomiczniejsze, zdrowsze i szczęśliwsze, nawet jeśli ta prawda jest gorzka. Daje też jedną z najcenniejszych rzeczy, według mnie - daje wolność wyboru tego, co się z taką sytuacją zrobi...
Mąż Agi, ochoczo szykuje się właśnie do nowej roli - do bycia ojcem, zupełnie nieświadomy, co przeżywa obecnie najbliższa mu osoba...
I to nie wydaje mi się fair ; - )
Samo myślenie, że mąż nie powinien niczego wiedzieć, bo jest osobą wysoko wrażliwą, jest według mnie takim preludium do ubezwłasnowolnienia go.
Coś w ich związku nawala. Ewidentnie.
Aga chce unieść to sama. Ufam, że da radę przez ten etap przejść. Będę jej kibicować.

Odp: O krok od zdrady?

No dobra czyli streszczajac te kilka stron watku
W malzenstwie pani Agi cos traci wyrazistosc i tym cosiem w 10leciu wspolnego wiosłowania jest potomek chciany/niechciamy. Przez ktorego to Pani Aga popuszcza w czelusciach i przez niedomkniete okno zglada Dyzio ze swietnie nasmarowanym rozporkiem.
Czy w dalszej czesci dowiemy sie o problemach Dyzia z prostamolem w kieszeni ?
Czy Agasawa podepnie temat na urlopie z mezem i załata szczeline pianka budowlana czy tez wymieni okno na nieotwieralne i bedzie w nie chuchac poczym rysowac palcem serce.
Czy tez zaciazy nieprzekonana co do wyboru i w kolejnych latach pochlonie ja macierzyństwo

Nowa szklana kula jeszcze z amazona nie przyszla. Czekamy zatem

204

Odp: O krok od zdrady?
Ela210 napisał/a:

Maku.Ciebie drażni to ludzie mają emocje i potrafią sobie je uświadomić i się do tego przyznawać.

Oj Ela skąd to domniemanie że mnie drażnią ludzkie emocje?
Fajnie że autorka sobie uświadomiła te emocje i do tego potrafiła się zwłaszcza przed sobą przyznać - chociaż na początku albo kłamała/bagatelizowała lub uświadomiła sobie z czasem.

Ela210 napisał/a:

Kobiety są emocjonalne, przykro mi jeśli Cię to drażni.

Ale nie chcesz mi wmówić że uważasz iż faceci ich nie mają?
I znowu dlaczego ma mnie to drażnić?
To co pisałem do autorki ma na celu żeby ogarnęła właśnie emocje i umiała sobie z nimi radzić. Nie zrobi tego bez szczerości z samą sobą.

Ela210 napisał/a:

Nie wymagaj by zauroczenia sie nie pojawialy w ogole bo to nie jest mozliwe.

Zauroczenie? z tego co pisze Aga wychodzi że w głowie zdradziła męża i to na tyle ogniście że ma teraz problem żeby spotkać gościa.
Zauroczenie? chyba zbyt delikatne słowo.
Zauważ też że ona wiedziała co się dzieje, dlaczego nie przerwała tego wcześniej tylko dopiero jak doszło do umysłowej rozpierduchy coś z tym zaczęła robić? Bo tu właśnie działały emocje - które jej się podobały - chociaż pewnie efekt nie zamierzony. Czy można nad nimi zapanować? tak, tylko trzeba być szczerym wobec siebie.
Tak właśnie ludzie wdają się w romanse/zdrady, nie chcą, nie potrafią być wobec swoich uczuć/emocji szczerzy i...rodzi się problem

Ela210 napisał/a:

Ale wtedy się coś straci, prawda ?

Tak nie można żyć będąc martwym w środku.

205 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2022-01-04 10:22:13)

Odp: O krok od zdrady?

Ja jednak myślę  że mężczyzna który widzi w swojej żonie przyszłą matkę swoich dzieci bardzo niechętnie posłucha o takich zauroczeniach. A nawet mam wątpliwości czy w przypadku romansu taka szczerość z kochankiem będzie na plus.
Taka już męska natura i obawiam się że pewne rzeczy są nie do przeskoczenia.
Zresztą  nawet w wątku Panowie niezależnie od wieku i doświadczeń w wiekszosci mówią: nie mów mu.

206

Odp: O krok od zdrady?

Stawiam na to, że spocony Iron Man dopnie swego i majteczki autorki pójdą w dół. Mąż jako samiec wypadł z głowy autorki, a tego nie da się odwrócić.

207

Odp: O krok od zdrady?
123Sprawdzam napisał/a:

Czyli co, dochodzimy do wniosku, że powinniśmy określić małżeństwo jakimś infantylnym "paradoksem", który z góry jest skazany na porażkę, bo NIKT nie jest w stanie dochować tej dziwacznej i nie idącej z duchem czasu przysięgi, ponieważ człowiek, po prostu jest z góry tak "zaprojektowany", ma jakiś dziwny "feler" i na siły "natury" wpływu nie ma.

Jak "zagra" chemia to "po ptakach". I NIC nie da się z tym zrobić. Można się tylko z tym pogodzić, przyjąć do wiadomości i żyć dalej.

Parafrazując jednego z polityków, powiem że "nie o take małżeństwo walczyłem"

Sprawa cały czas tyczy się fantazji a nie czynu dokonanego, niezrealizowane fantazje nie są niczym złym no chyba że zakrawają o jakieś dewiację - wtedy trzeba się nad tym pochylić. Z technicznego punktu widzenia kiedyś małżeństwo było po to żeby było łatwiej (fuzja majątków ect.), a kochanek jak sama nazwa wskazuje był od kochania (nie oceniam). W wyniku programowania społecznego kultury zachodu, stygmatyzowane są takie zagadnienia jak np. monogamia co rodzi presję społeczną na to żeby samobiczować się nawet wtedy, kiedy będąc w związku spodoba się nam inna osoba (to normalne albo ja jestem nienormalny). Ciekawy jestem ile osób nie potrafi się do tego przyznać, jednocześnie uważając się za piewców moralności. Druga sprawa że owy Dyzio najprawdopodobniej jest projekcją jakichś niezrealizowanych potrzeb autorki, a w rzeczywistości może okazać się że np. w łóżku jest przeciętny, nie opanował dobrze indyjskiej sztuki miłości i śmierdzą mu stopy. Często trawa u sąsiada wydaje się być bardziej zielona i trzeba uważać na tą pułapkę myślową. Statystycznie w życiu przytrafi się pewnie 10 chętnych, nowych partnerów z czego 2 lepszych, ale czy warto wiecznie szukać najlepszej opcji podejmując ryzyko, czy zostać przy swoim w myśl zasady że lepsze jest często wrogiem dobrego? Nie do końca potrafię zrozumieć ostracyzm niektórych ludzi tutaj, równie dobrze możemy nazywać mordercami ludzi którzy pod wpływem emocji wysłali w myślach potencjalnego denata do Św. Piotra.

208

Odp: O krok od zdrady?
Psycholog Na Niby napisał/a:
AgaSawa napisał/a:

Brzmisz, jak mój mąż :-) Mam nadzieję, że to nie on big_smile

To lepszego argumentu żeby olać lowelasa mieć nie będziesz, bo Twój mąż musi być wyjątkowo fajnym i inteligentnym gościem smile no i skromnym oczywiście... wink


big_smile big_smile
Monsz jak żywy!

209 Ostatnio edytowany przez 123Sprawdzam (2022-01-04 11:33:38)

Odp: O krok od zdrady?
AgaSawa napisał/a:

Więc chce go wyrzucić z głowy.

AgaSawa napisał/a:

Od miesiąca mam z nim problem na zasadzie, że im więcej staram się o nim nie myśleć, tym więcej myślę sad

Cienka czerwona linia została przekroczona, jeżeli pojawiły się rzeczy, o których mąż, według autorki już nie może się dowiedzieć, bo będzie awantura.

Od miesiąca intymność, emocje i uczucia, które powinny być przeznaczone tylko dla męża, umacniając ich małżeństwo ... budują bliskość i relacje z innym mężczyzną.

Oddalenie emocjonalne od męża stało się faktem.

Autorce już częściej "chodzi po głowie" kolega z pracy niż mąż.

Jak to nazwać jak nie zdradą emocjonalną?

210

Odp: O krok od zdrady?
Ela210 napisał/a:

Ja jednak myślę  że mężczyzna który widzi w swojej żonie przyszłą matkę swoich dzieci bardzo niechętnie posłucha o takich zauroczeniach. A nawet mam wątpliwości czy w przypadku romansu taka szczerość z kochankiem będzie na plus.
Taka już męska natura i obawiam się że pewne rzeczy są nie do przeskoczenia.
Zresztą  nawet w wątku Panowie niezależnie od wieku i doświadczeń w wiekszosci mówią: nie mów mu.

A żeńska natura jest inna? Która nad taką informacją przeszłaby obojętnie?
Nie miałaby obaw mieć z takim mężczyzną dziecka?
Oczywiście że ma nic nie mówić o tym, że inny facet wzbudził w niej emocje czy, że w myślach było bara bara. Teraz ma sama pić piwko i sukcesem będzie jeśli to piwko stanie się zimne.
Elu a jak tam moje pytania.

BEKAśmiechu napisał/a:

Stawiam na to, że spocony Iron Man dopnie swego i majteczki autorki pójdą w dół. Mąż jako samiec wypadł z głowy autorki, a tego nie da się odwrócić.

Nie koniecznie tak musi się stać. Zdała sobie sprawę że dała...myśl innemu a teraz musi go rezać z głowy.
Psycholog Na Niby, czytam i zastanawiam się o co Ci chodzi?

211

Odp: O krok od zdrady?

Rany... napisałam długiego posta i nie został opublikowany. Pół godziny pisania poszło w próżnie.
W trakcie pisania mnie musiało wylogować. Nie odzyskam już treści, prawda?

212

Odp: O krok od zdrady?
AgaSawa napisał/a:

Rany... napisałam długiego posta i nie został opublikowany. Pół godziny pisania poszło w próżnie.
W trakcie pisania mnie musiało wylogować. Nie odzyskam już treści, prawda?

Nie, niestety nie. Nauczka na przyszłość - ja piszę w wordzie i wklejam, bo miałem tak niejednokrotnie. smile

213

Odp: O krok od zdrady?
maku2 napisał/a:

Nie koniecznie tak musi się stać. Zdała sobie sprawę że dała...myśl innemu a teraz musi go rezać z głowy.
Psycholog Na Niby, czytam i zastanawiam się o co Ci chodzi?

A może coś bardziej konkretnego bo rzucasz ogólnikiem który nic nie wnosi, chyba zbyt osobiście odbierasz to co piszę. Zawsze łatwiej napisać że się nie rozumie kogoś kto ma mniej ortodoksyjne (lub inne) poglądy dotyczące relacji:).

214

Odp: O krok od zdrady?
Psycholog Na Niby napisał/a:
maku2 napisał/a:

Nie koniecznie tak musi się stać. Zdała sobie sprawę że dała...myśl innemu a teraz musi go rezać z głowy.
Psycholog Na Niby, czytam i zastanawiam się o co Ci chodzi?

A może coś bardziej konkretnego bo rzucasz ogólnikiem który nic nie wnosi, chyba zbyt osobiście odbierasz to co piszę. Zawsze łatwiej napisać że się nie rozumie kogoś kto ma mniej ortodoksyjne (lub inne) poglądy dotyczące relacji:).

Łał ale dlaczego swoje emocje przenosisz na mnie? Zadajesz mi pytanie a później sam sobie odpisujesz przy okazji coś mi zarzucając, ciekawe podejście. Jak napisałem że nie rozumiem to nie rozumiem a nie że strugam głupa.
Chcesz to masz

Psycholog Na Niby napisał/a:

. W wyniku programowania społecznego kultury zachodu, stygmatyzowane są takie zagadnienia jak np. monogamia co rodzi presję społeczną na to żeby samobiczować się nawet wtedy, kiedy będąc w związku spodoba się nam inna osoba (to normalne albo ja jestem nienormalny). Ciekawy jestem ile osób nie potrafi się do tego przyznać, jednocześnie uważając się za piewców moralności.

Psycholog Na Niby napisał/a:

Nie do końca potrafię zrozumieć ostracyzm niektórych ludzi tutaj, równie dobrze możemy nazywać mordercami ludzi którzy pod wpływem emocji wysłali w myślach potencjalnego denata do Św. Piotra.

215

Odp: O krok od zdrady?
pjack napisał/a:
AgaSawa napisał/a:

Rany... napisałam długiego posta i nie został opublikowany. Pół godziny pisania poszło w próżnie.
W trakcie pisania mnie musiało wylogować. Nie odzyskam już treści, prawda?

Nie, niestety nie. Nauczka na przyszłość - ja piszę w wordzie i wklejam, bo miałem tak niejednokrotnie. smile


Dzięki!

No wielka szkoda, bo pisałam, jak na spowiedzi, a nie jestem wierząca ;-)

Będę na raty odpowiadała, bo piszę z telefonu.
Przypomne pewne fakty i chronologie wydarzeń, bo przypisuje mi się, co innego przez niektórych forumowiczów.

Maku,

Uświadomiłam sobie nie tak dawno, że to, co było 10 lat temu, mogło się zmienić, bo taka jest natura związków, że nie stoją w miejscu. Błędnie założyłam, że wystarczy pokochać osobę i to wystarczy (facepalm). Dyzio nic tu nie zmienił, co starasz mi się przekazać i sugerujesz, pisząc językiem innego forumowicza, że szukam sobie powodów do zdjęcia gaci przed lowelasem.

Na czym polegało schlebianie mi przez Dyzia?
Otóż zaczełam prace jakoś po 30 stce, co dla kobiety oznacza metrykalnie 30 lat, wie tylko kobieta. No przynajmniej dla mnie był to szok (starzenie, bla bla bla od teraz już tylko równia pochyła).
Wiadomo, że Dyzio jest fabrycznym ciachem, więc jak się kapnełam, co jest na rzeczy, to uznałam, że - nieźle, nie jest ze mną jeszcze tak źle. I tyle. Było mi miło, że podobam się komuś takiemu, bez szukania w tym drugiego dna.

Cdn zwierzeń nastąpi...

216

Odp: O krok od zdrady?

A wiecie co mnie drażni? Gdy za kazdym razem jak komus zaswita fantazja w glowie o kims innym - to nagle zlatuje sie sabat z odwiecznym pytaniem "Zastanow sie co szwankuje w Twoim związku ze w ogole pomyslalas o X". A wiecie co ja sądzę? Ze często nic. Czas płynie, codziennosc i rutyna rozleniwiaja, ego puka i prosi o uwage...To nie znaczy ze związek do dupy. To znaczy, ze związek juz jest długi i nie daje początkowych emocji co jest naturalne. Caly szkopuł tkwi w tym co my zrobiny z tym i czy umiemy spojrzeć PONAD te nudnosc codzienna i zobaczyc cala wartościowa resztę.
U mnie w malzenstwie było tak ze to ja bylam ta co ją częściej ktos rwał, bardziej ekstrawertyczna i w ogole. I w trakcie zwiazku z mezem pojawiło się kilku(!) facetow, do ktorych poczulam miętę, z wzajemnoscia zreszta. Na widok jednego sie rumienilam heh. Ale wiecie co? To nie znaczy ze meza przestalam kochac czy cos. Ten nowy był...nowy, przystojny i seksowny. A mąż.. byl znany. Tylko ja wtedy po prostu nie robiłam nic. Powolutku ochladzalam kontakt. Bo mimo ze widzialam defekty meza, irytowal mnie różnymi roznosciami i tak dalej - to POSTANOWILAM widziec cala dobrą reszte. Plusy over minusy. Postanowilam. I nie, to nie znaczy ze jestem wyrachowana czy cos. Wiedzialam ze ta zielen trawy za plotem moze byc tylko chwilowa zielenia i skoro mimo wszystko kocham i szanuje meza - to szkoda nas, naszej rodziny. Czy żałuję? Nie. Nie wierzę w ten wspolczwsny przekaz, ze dopiero jak uderzy w nas piorun to bedziemy szczęśliwi i musimy iść zawsze za glosem serca. Owszem serca tak. Często jednak to nie jest gloa serca ttlko organu położonego niżej..
Autorko, zdajesz sie byc fajna i madra babeczką. Zycze Ci podjecia dobrych decyzji. Jesli zostaniesz singielka to przekonasz sie ze romans to zaden wielki wyczyn, mozna miec co chcesz. Zwlaszcza jesli jestes atrakcyjna. Młodszy, starszy, fit,  intelektualista, podróżnik- just name it. Ale zbudowanie z kims prawdziwej, dojrzalej relacji to juz inna para kaloszy. Wiec nie zamieniaj czegos na nic..

217 Ostatnio edytowany przez AgaSawa (2022-01-04 14:01:53)

Odp: O krok od zdrady?

Aurora,
Czytałam głosem Krysi Czubówny ;-)
Z tą mądrością innych, to nie była ironia. Naprawdę tak myślę (patrz chociażby Twoja osoba).

Gdy poznałam męża mieszkałam zagranicą, wynajmowałam mieszkanie z dziewczyną, którą nie bez przesady nazwę pięknością. Wówczas jeszcze mój chłopak często do nas przylatywał, pomieszkiwał z nami. Niejako naturalnie dał się poznać, jako osoba, której wdzięki innych niespecjalnie przyprawiają o ból głowy. Wiem, że wiele moich "egzotycznych" koleżanek się mu podobało, co zwykle wspominał. Na zasadzie - ta japonka, to taka, a ta brazylijka, to siaka. Znam jego wyglądowe preferencję. Nie ukrywa się z nimi.
Temat zdrad był z nami od początku związku. Obydwoje mamy do nich taki sam stosunek. Wiem, że w kontekście wątku brzmi to niedorzecznie.
Zauważyłam, że mąż, to kopia swojego ojca. Mój teść, to diament wśród facetów. Od niemal 40 lat nosi teściową na rękach (dosłownie i w przenośni). Miło na nich popatrzeć, naprawdę widać tam miłość. Niejako trafił mi się mąż z zaprogramowanym właściwie systemem wartości. Zdrada dla niego, to koniec związku.

Tak wiem, że nie jest to fair.
Dzięki Aurora! 

Jeszcze tylko doetytuje jedno zdanie odnośnie ślubu.
Ślub był planowany. Po 2 latach jakoś mąż się oświadczył. Przyspieszyliśmy tylko pierwotny termin, z prozaicznych powodów, jakim były podatki ;-)
Mąż zaproponował nawet intercyze, ale odmówiłam. Każdy myślał, że jestem w ciąży, bo nikt normalny nie bierze ślubu w wieku 23-24 lat ;-)

218

Odp: O krok od zdrady?
PainIsFinite napisał/a:

A wiecie co mnie drażni? Gdy za kazdym razem jak komus zaswita fantazja w glowie o kims innym - to nagle zlatuje sie sabat z odwiecznym pytaniem "Zastanow sie co szwankuje w Twoim związku ze w ogole pomyslalas o X"..

Dlaczego mnie to nie dziwi ? smile

219

Odp: O krok od zdrady?

Nie wiem. Dlaczego?

220

Odp: O krok od zdrady?
PainIsFinite napisał/a:

A wiecie co mnie drażni? Gdy za kazdym razem jak komus zaswita fantazja w glowie o kims innym - to nagle zlatuje sie sabat z odwiecznym pytaniem "Zastanow sie co szwankuje w Twoim związku ze w ogole pomyslalas o X"..

Terapia szokowa w takich początkowych stadiach zauroczenia jest BARDZO skuteczną metodą.

I dlatego czasami warto coś przejaskrawić i uwypuklić aby było BARDZIEJ widoczne.

221 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-01-04 15:02:26)

Odp: O krok od zdrady?
PainIsFinite napisał/a:

Nie wiem. Dlaczego?

Oj siła by pisać smile A w skrócie nie dziwi mnie dlatego pewnie że myślę podobnie .
Aga musiałaby przeczytać Twój wątek albo wątek Cslady,Eli210 i wiele innych tych męskich też
przebrnąć przez całą walkę "dwóch stronnictw" tych "dobrych i złych glin"na argumenty
podobnie z resztą jak na początku u niej w temacie miało i ma to przecież miejsce
- zawsze przy takich sytuacjach typu zauroczenia ,fascynacji szuka się niesłychanej winy i jakiejś niestworzonej patologi i drastycznych zaniedbań w związku
działa subiektywny  automatyzm doszukiwania się ukrytych, drugich. trzecich den 
z drugiej strony lekceważenie i unieważnianie takich zjawisk bywa zgubne,bądź tu mądry przed szkodą a nie po niej
coś się zadziało ,a nic nie dzieje się bez przyczyny

222

Odp: O krok od zdrady?
paslawek napisał/a:
PainIsFinite napisał/a:

A wiecie co mnie drażni? Gdy za kazdym razem jak komus zaswita fantazja w glowie o kims innym - to nagle zlatuje sie sabat z odwiecznym pytaniem "Zastanow sie co szwankuje w Twoim związku ze w ogole pomyslalas o X"..

Dlaczego mnie to nie dziwi ? smile

PainIsFinite napisał/a:

Nie wiem. Dlaczego?

Wydaje mi się, że piszą tak głównie osoby, które zdradziły, ewentualnie miały ochotę na zdradę lub te, które które nie mają pojęcia o tym jak wygląda długoletni związek, szczególnie taki w którym są dzieci, wiele obowiązków, często problemów.
Przecież ci co zdradzili muszą znaleźć wytłumaczenie dla swoich czynów i wyborów, a Ci co nie byli w związkach lub krótkotrwałych, kiedy jeszcze chemia działa i są tylko dla siebie nie mają pojęcia jak to jest po 10 czy nastu latach z dziećmi itd.
Oczywiście, zdarzają przypadki kiedy coś zaczyna nie grać, ludzie żyją obok siebie, mijają ale... dzieci, majątek itd. O patologii różnego rodzaju nie wspomnę.

223 Ostatnio edytowany przez Psycholog Na Niby (2022-01-04 14:45:29)

Odp: O krok od zdrady?
maku2 napisał/a:
Psycholog Na Niby napisał/a:
maku2 napisał/a:

Nie koniecznie tak musi się stać. Zdała sobie sprawę że dała...myśl innemu a teraz musi go rezać z głowy.
Psycholog Na Niby, czytam i zastanawiam się o co Ci chodzi?

A może coś bardziej konkretnego bo rzucasz ogólnikiem który nic nie wnosi, chyba zbyt osobiście odbierasz to co piszę. Zawsze łatwiej napisać że się nie rozumie kogoś kto ma mniej ortodoksyjne (lub inne) poglądy dotyczące relacji:).

Łał ale dlaczego swoje emocje przenosisz na mnie? Zadajesz mi pytanie a później sam sobie odpisujesz przy okazji coś mi zarzucając, ciekawe podejście. Jak napisałem że nie rozumiem to nie rozumiem a nie że strugam głupa.
Chcesz to masz

Psycholog Na Niby napisał/a:

. W wyniku programowania społecznego kultury zachodu, stygmatyzowane są takie zagadnienia jak np. monogamia co rodzi presję społeczną na to żeby samobiczować się nawet wtedy, kiedy będąc w związku spodoba się nam inna osoba (to normalne albo ja jestem nienormalny). Ciekawy jestem ile osób nie potrafi się do tego przyznać, jednocześnie uważając się za piewców moralności.

Psycholog Na Niby napisał/a:

Nie do końca potrafię zrozumieć ostracyzm niektórych ludzi tutaj, równie dobrze możemy nazywać mordercami ludzi którzy pod wpływem emocji wysłali w myślach potencjalnego denata do Św. Piotra.


Czyli jednak to sprawa osobista, uderz w stół a norzyce się odezwą smile. Uściślając, nie darze Cię jakimiś większymi emocjami ani Twoje wypowiedzi, przepraszam. Przywykłem że rodzaj męski nie do końca darzy mnie sympatią z jakichś powodów. Nie mam pretensji ze coś Cię wewnętrznie zakuło ale schlebia mi ze mnie cytujesz, ja tez nie rozumiem dlaczego wciąż nie ma regulacji dotyczących funduszy zagranicznych inwestujących w Polsce, dlaczego polaryzacja społeczeństwa prowadzi do faszyzmu, więcej nie wiem niż wiem, pewnie dlatego ze przerwałem studia. Mógłbyś być mniej oschły i darzyć mnie większym uczuciem smile jeżeli nie zarabiasz dużo pieniędzy i nie masz ładnej żony (to tak tylko żeby nie było że offtopic) raczej nie zamierzam z Tobą rywalizować odnośnie tego kto ma „większego".

224

Odp: O krok od zdrady?

To mi przypomnialo jak młodziutka kochanka mojego meza mnie zaczela pouczać zebym sie nad soba zastanowila jak odpychalam meza od siebie swoim zachowaniem. Panienka bezdzietna, najdłuższy zwiazek 3 lata:)))) Poziom arogancji i pychy spowodował moj tak duży opad szczęki ze zbieralam ją przez tydzien. Wiec  jak takie dziewczę wychowane na komediach romantycznych ma wbite w glowe ze związek to tak ze sie tylko jeździ po świecie, chodzi na drinki, wychodzi na imprezy - to faktycznie jak sie okazuje ze tu codziennosc puka to ona zacznie rozkminiac ze ojej, nie ma juz jak na początku, cos złego sie dzieje..

225

Odp: O krok od zdrady?

Wpisz w wyszukiwarkę dokładnie :  Kiedy zdrada staje się kurxstwem

226

Odp: O krok od zdrady?
PainIsFinite napisał/a:

To mi przypomnialo jak młodziutka kochanka mojego meza mnie zaczela pouczać zebym sie nad soba zastanowila jak odpychalam meza od siebie swoim zachowaniem. Panienka bezdzietna, najdłuższy zwiazek 3 lata:)))) Poziom arogancji i pychy spowodował moj tak duży opad szczęki ze zbieralam ją przez tydzien. Wiec  jak takie dziewczę wychowane na komediach romantycznych ma wbite w glowe ze związek to tak ze sie tylko jeździ po świecie, chodzi na drinki, wychodzi na imprezy - to faktycznie jak sie okazuje ze tu codziennosc puka to ona zacznie rozkminiac ze ojej, nie ma juz jak na początku, cos złego sie dzieje..

Nawet nie chodzi o komedie romantyczne, pewnie wiele z nas je przerabiało ale taka miłość, gdzie tylko my we dwoje itd. trwa najwyżej kilka lat, potem dzieci, obowiązki itd. Nawet jak nie ma dzieci to po kilku latach euforia opada. Można być razem, czemu nie? Ale... trzeba dojrzeć do tego, że z czasem związek wygląda inaczej. Nie mówię, że gorzej, inaczej bo nie ma już tych fajerwerków. Więc albo przerodzi w dojrzałą miłość i szacunek albo dalsze szukanie adrenaliny i motylków.

227

Odp: O krok od zdrady?
normalnyjestem napisał/a:

Wpisz w wyszukiwarkę dokładnie :  Kiedy zdrada staje się kurxstwem

Myślę że autorce "trochę" brakuje żeby była główną bohaterką owego wpisu, chyba że czytałem nie ten tekst co trzeba. Czy tu naprawdę nikt nie zauroczył/zafascynował inną osobą będąc w związku? Sam zaczynam mieć wyrzuty sumienia a nie jestem nawet autorem tego tematu..

Odp: O krok od zdrady?

Niestety BekaŚmiechu ma rację. Autorka już przekroczyła granicę. A skoro tak się stało to nawet jeśli ten casanova pójdzie na bok to w przyszłości będzie następny. Tak poza tym to już widzę tego mega przystojniaka, który przez 3 lata orbituje wokół jednej znajomej z pracy i czeka na jeden znak. Takie zachowanie mogłoby być u gargamela a nie łamacza damskich serc. A co za tym idzie autorka musiała w ciągu tych 3 lat czynić kroki przez które facet jej nie olał. I teraz 34 letnia dojrzała kobieta rezygnuje z zawodów aby nie spotkać tam swego lowelasa. Bardziej pasuje mi to do opisu problemów 15 latki. Myślę, że ten facet odczepiłby się gdyby usłyszał wprost, że ma spadać na drzewo. Ale jak widać jeszcze tego nie usłyszał i nie usłyszy bo Pani Aga nie chce żeby spadał:)

229

Odp: O krok od zdrady?
Psycholog Na Niby napisał/a:

Czyli jednak to sprawa osobista, uderz w stół a norzyce się odezwą

I nadal to robisz, zamiast mi odpowiedzieć na pytanie to doszukujesz się drugiego dna w moim pytaniu.
Gdy zadałem pierwsze chciałeś uściślenia , a gdy tak zrobiłem to nadal usiłujesz mi coś dopisać.
Nie mierz mnie swoją miara będzie prościej.

Psycholog Na Niby napisał/a:

Uściślając, nie darze Cię jakimiś większymi emocjami ani Twoje wypowiedzi, przepraszam. Przywykłem że rodzaj męski nie do końca darzy mnie sympatią z jakichś powodów.

Ja nie pytałem o Twoje emocje wobec mojej osoby czy innej, tylko co miałeś na myśli pisząc to co napisałeś i to wszystko.
I jak nie tajemnica to Ty sam do jakiego gatunku się zaliczasz.
A skoro faceci nie darzą Ciebie sympatia to nie zastanowiłeś się dlaczego?.

Psycholog Na Niby napisał/a:

Nie mam pretensji ze coś Cię wewnętrznie zakuło ale schlebia mi ze mnie cytujesz,

Cały czas coś sobie dopisujesz, Twoja wypowiedz mnie nie zakłuła bo niby dlaczego miała? A cytowałem bo tego chciałeś tak że tego...wychodzi na to że łatwo Ci schlebić.

Psycholog Na Niby napisał/a:

a tez nie rozumiem dlaczego wciąż nie ma regulacji dotyczących funduszy zagranicznych inwestujących w Polsce, dlaczego polaryzacja społeczeństwa prowadzi do faszyzmu, więcej nie wiem niż wiem, pewnie dlatego ze przerwałem studia. Mógłbyś być mniej oschły i darzyć mnie większym uczuciem  jeżeli nie zarabiasz dużo pieniędzy i nie masz ładnej żony (to tak tylko żeby nie było że offtopic) raczej nie zamierzam z Tobą rywalizować odnośnie tego kto ma „większego".

Czyli bla bla bla o niczym, odpowiesz na moje pytanie czy sam nie rozumiesz o czym napisałeś?.

230

Odp: O krok od zdrady?
maku2 napisał/a:
Psycholog Na Niby napisał/a:

Czyli jednak to sprawa osobista, uderz w stół a norzyce się odezwą

I nadal to robisz, zamiast mi odpowiedzieć na pytanie to doszukujesz się drugiego dna w moim pytaniu.
Gdy zadałem pierwsze chciałeś uściślenia , a gdy tak zrobiłem to nadal usiłujesz mi coś dopisać.
Nie mierz mnie swoją miara będzie prościej.

Psycholog Na Niby napisał/a:

Uściślając, nie darze Cię jakimiś większymi emocjami ani Twoje wypowiedzi, przepraszam. Przywykłem że rodzaj męski nie do końca darzy mnie sympatią z jakichś powodów.

Ja nie pytałem o Twoje emocje wobec mojej osoby czy innej, tylko co miałeś na myśli pisząc to co napisałeś i to wszystko.
I jak nie tajemnica to Ty sam do jakiego gatunku się zaliczasz.
A skoro faceci nie darzą Ciebie sympatia to nie zastanowiłeś się dlaczego?.

Psycholog Na Niby napisał/a:

Nie mam pretensji ze coś Cię wewnętrznie zakuło ale schlebia mi ze mnie cytujesz,

Cały czas coś sobie dopisujesz, Twoja wypowiedz mnie nie zakłuła bo niby dlaczego miała? A cytowałem bo tego chciałeś tak że tego...wychodzi na to że łatwo Ci schlebić.

Psycholog Na Niby napisał/a:

a tez nie rozumiem dlaczego wciąż nie ma regulacji dotyczących funduszy zagranicznych inwestujących w Polsce, dlaczego polaryzacja społeczeństwa prowadzi do faszyzmu, więcej nie wiem niż wiem, pewnie dlatego ze przerwałem studia. Mógłbyś być mniej oschły i darzyć mnie większym uczuciem  jeżeli nie zarabiasz dużo pieniędzy i nie masz ładnej żony (to tak tylko żeby nie było że offtopic) raczej nie zamierzam z Tobą rywalizować odnośnie tego kto ma „większego".

Czyli bla bla bla o niczym, odpowiesz na moje pytanie czy sam nie rozumiesz o czym napisałeś?.

Dałeś mi dużo satysfakcji dając się tak łatwo sprowokować, ale jestem zmuszony przestać Cię karmić sad. Moderator Isabella pomimo tego że na mnie leci ,równie mocno mnie dyscyplinuje za nietrzymanie wątku. Pozdrawiam!

231

Odp: O krok od zdrady?
PainIsFinite napisał/a:

A wiecie co mnie drażni? Gdy za kazdym razem jak komus zaswita fantazja w glowie o kims innym - to nagle zlatuje sie sabat z odwiecznym pytaniem "Zastanow sie co szwankuje w Twoim związku ze w ogole pomyslalas o X". A wiecie co ja sądzę? Ze często nic. Czas płynie, codziennosc i rutyna rozleniwiaja, ego puka i prosi o uwage...To nie znaczy ze związek do dupy. To znaczy, ze związek juz jest długi i nie daje początkowych emocji co jest naturalne. Caly szkopuł tkwi w tym co my zrobiny z tym i czy umiemy spojrzeć PONAD te nudnosc codzienna i zobaczyc cala wartościowa resztę.
U mnie w malzenstwie było tak ze to ja bylam ta co ją częściej ktos rwał, bardziej ekstrawertyczna i w ogole. I w trakcie zwiazku z mezem pojawiło się kilku(!) facetow, do ktorych poczulam miętę, z wzajemnoscia zreszta. Na widok jednego sie rumienilam heh. Ale wiecie co? To nie znaczy ze meza przestalam kochac czy cos. Ten nowy był...nowy, przystojny i seksowny. A mąż.. byl znany. Tylko ja wtedy po prostu nie robiłam nic. Powolutku ochladzalam kontakt. Bo mimo ze widzialam defekty meza, irytowal mnie różnymi roznosciami i tak dalej - to POSTANOWILAM widziec cala dobrą reszte. Plusy over minusy. Postanowilam. I nie, to nie znaczy ze jestem wyrachowana czy cos. Wiedzialam ze ta zielen trawy za plotem moze byc tylko chwilowa zielenia i skoro mimo wszystko kocham i szanuje meza - to szkoda nas, naszej rodziny. Czy żałuję? Nie. Nie wierzę w ten wspolczwsny przekaz, ze dopiero jak uderzy w nas piorun to bedziemy szczęśliwi i musimy iść zawsze za glosem serca. Owszem serca tak. Często jednak to nie jest gloa serca ttlko organu położonego niżej..
Autorko, zdajesz sie byc fajna i madra babeczką. Zycze Ci podjecia dobrych decyzji. Jesli zostaniesz singielka to przekonasz sie ze romans to zaden wielki wyczyn, mozna miec co chcesz. Zwlaszcza jesli jestes atrakcyjna. Młodszy, starszy, fit,  intelektualista, podróżnik- just name it. Ale zbudowanie z kims prawdziwej, dojrzalej relacji to juz inna para kaloszy. Wiec nie zamieniaj czegos na nic..

Nie wierze! Pierwsza kobieta w historii z jajami na moim wątku ;-) Heeey!

Pain, ale ja to wszystko wiem. Ogarniam również to, że Dyzio tak szybko, jakby wszedł, tak szybko by wyszedł z mojego życia.
No więc, jeśli mam na szali - dobry związek, a chwilowy poryw namiętności, to jasne, że dla paru chwil nie rozbije ostatnich 10 lat.
Nie założyłam tematu po to by poznać skuteczne sposoby, jak uśpić czujność męża. Nie chce zjeść ciastko i mieć ciastko.

232 Ostatnio edytowany przez apropo_defacto (2022-01-04 17:35:34)

Odp: O krok od zdrady?

Tak abstrachując od dzieci - patrząc pragmatycznie - romans w wieku 34 lat to technicznie bardzo kiepski pomysł.

Przebudowa życia w momencie w którym ono powinno być już na jakimś innym etapie. Masa komplikacji. Kilka "zakazanych" (przy czym zakładasz, że ten amant dobrze r*cha? Zaryzykujesz?) chwil okupionych ogromem niepotrzebnych stresów. Ukrywanie się, później tłumaczenie. Wszystkim. Sobie, rodzinie, znajomym. I dalsze życie z łatą suki. To waży jak cholera. A później zaczynanie wszystkiego od nowa - przy czym z o wiele gorszym punktem startu, bo młodsza konkurencja czyści rynek wartościowych mężczyzn w zastraszającym tempie, co jest normalne.

Związek to jest ciągłe budowanie czegoś wspólnie. Wtedy się nie powinien znudzić

W czasie procesowania rozwodu, nic nie zbudujesz. nie będzie czasu. Wypadnie z życia kawał czasu.
Romanse to są iluzje. Przereklamowane świecidełka i jednocześnie weksle inblanco wystawiające na ryzyka o których nawet nie wiesz.

Edit---
Co do tego Dyzia wychodzącego szybko z życia, to chyba nie znasz życia i tego jak Dyzio potrafi nasrać na odchodne. Romans łatwo zacząć, wyjścia są trudne.

233

Odp: O krok od zdrady?

Haha dzieki:))) No faktycznie ja raczej z tych mniej omdlewających, raczej takich co sie w tańcu nie certolą:)
Mysle ze trzeba miec po prostu glowe na karku i nie mylic miłości z chucia. Chuci wszędzie naokolo mnóstwo. Miłości mniej.
Widze ze masz olej  glowie i wszystko na miejscu, bedzie dobrze!:)

234 Ostatnio edytowany przez apropo_defacto (2022-01-04 17:51:40)

Odp: O krok od zdrady?

A jak chcesz z mężem przeżyć odlotowe emocje na nowo, to polecam wesołe miasteczka z jakimis mega atrakcjami smile
takimi, że w kręgosłupie strzyka.

A co do pytania w temacie: nie sądzę, że to całkiem Twoja wina. Wydaje mi się, że ten fagas przegina pałę i szuka frajerki. Widzi ścierwo obrączkę , ale idzie dalej. W naszym zniszczonym dzisiejszym świecie bez zasad, nikt ze otoczenia pewnie mu na to nie zwrócił uwagi.

Każdy lubi komplementy, każdy. I chyba każdy potrzebuje na swój sposób.
A że kolega ładny, to te komplementy brzmią inaczej.

235 Ostatnio edytowany przez Airuf (2022-01-04 18:26:27)

Odp: O krok od zdrady?
AgaSawa napisał/a:

Nie wierze! Pierwsza kobieta w historii z jajami na moim wątku ;-) Heeey!

Pain, ale ja to wszystko wiem. Ogarniam również to, że Dyzio tak szybko, jakby wszedł, tak szybko by wyszedł z mojego życia.
No więc, jeśli mam na szali - dobry związek, a chwilowy poryw namiętności, to jasne, że dla paru chwil nie rozbije ostatnich 10 lat.
Nie założyłam tematu po to by poznać skuteczne sposoby, jak uśpić czujność męża. Nie chce zjeść ciastko i mieć ciastko.

Nie, to nie jest jasne. Nie przeceniaj się. Tylko na tym forum zjadziesz posty ludzi którzy przeszli z trybu "za dużo mam do stracenia" w tryb "też mi się trochę przyjemnosci należy".
Z resztą Ty o tym doskonale wiesz że łatwo się mówi ze byś czegoś nie zrobiła. Jedną z najistotniejszych informacji jaką tu podałaś jest to że boisz się spotkania z "dyziem" i unikasz go jak możesz. A to już sporo znaczy. Powstrzymałaś się od przekroczenia pewnej granicy...
Ale ludzie tutaj dobrze Ci mówią że to nie jest żaden happy-end ale poczatek walki.
Sam fakt ze dotarłaś do tej granicy. Masz emocje którymi nie możesz podzielić się z mężem. I masz kolegę którego unikasz bo za bardzo Ci się podoba. Zastanów się jednak troszkę bo za parę lat będziesz miała całą listę mężczyzn do unikania.

236 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-01-04 19:59:36)

Odp: O krok od zdrady?
apropo_defacto napisał/a:

Masa komplikacji. Kilka "zakazanych" (przy czym zakładasz, że ten amant dobrze r*cha? Zaryzykujesz?) chwil okupionych ogromem niepotrzebnych stresów. Ukrywanie się, później tłumaczenie. Wszystkim. Sobie, rodzinie, znajomym. I dalsze życie z łatą suki. To waży jak cholera. A później zaczynanie wszystkiego od nowa - przy czym z o wiele gorszym punktem startu, bo młodsza konkurencja czyści rynek wartościowych mężczyzn w zastraszającym tempie, co jest normalne.
Romans łatwo zacząć, wyjścia są trudne.

To bywa też jedna z faz targowania się z rozumem wybierania rodzaju myślenia i świadomości oraz co ma wpływać nie jest trudno przeskoczyć na inny poziom myślenia ,zaczyna się myśleć w kategoriach zysku a nie strat ,chyba mało kogo dotknęło nieszczęście zaraz po pierwszej kawie ,randce z kochankiem, kochanką, taka kara boska ,doświadczenie pokazuje że to innych spotyka niepowodzenie ,wiara we własną wiarę jest mocna, tak jak w wyjątkowość.
Dopiero po zakończeniu romansu czasem ludzie tak to widzą tę całą destrukcje i jej skutki,
jak się wyda wyjdzie na jaw ,albo jedno z kochanków oszukiwało ,lub strefiło kończąc go.
akie dylematy odchodzą bardzo łatwo w niebyt rozpływają się niby ale to tylko skuteczne działanie substancji powoduje stłumienie i wyłączenie pewnych obszarów myślenia czasowo bardzo skutecznie.Nie oznacza to jednak zaniku poczytalności ,skrupuły dochodzą do głosu od czasu do czasu i są potrzebne żeby je szumiąc zagłuszać to jeden z fragmentów regulowania emocji
Wszystko co napisałeś jest oczywiście prawdą ,ale romans to też proces z etapami i fazami ,jak już zakończy się walka wewnętrzna z sumieniem i racjonalizowaniem to nadchodzi następny etap po podjęciu decyzji na tak i wtedy jak już naciśnie się spust to koniec odwrotu nie ma niby.Od groma energii i czasu idzie w samousprawiedliwienia się i relatywizowanie, tłumaczenie i perswadowanie, wahanie jak się wybierze to za ten wysiłek musi być nagroda nie ma bata.
Romans musi być zajebisty nawet jak seks jest czymś takim sobie to urasta spółkowanie w krzakach,kiblu,samochodzie za szczyt Kamasutry ,percepcja pod wpływem emocji zmienia świadomość i chemię w mózgu.
Konspiracja wcale nie męczy wręcz przeciwnie tajemnice sekrety tworzą komitywę i więź intymność (owszem męczą po jakimś czasie) też sprawiają frajdę i radochę
widzi się co chce widzieć ,"białe kłamstwa" formalnym partnerom są dla ich dobra dla ochrony szlachetnie i wspaniałomyślne poświęcenie za które też należy się nagroda ,czasem tym zdradzonym skapnie z tych euforii też coś na początku ,zasady i sumienie nie istnieją przez 6-8 miesięcy bo przecież to co się dzieje jest ponad zasady i jest wspaniałe, nikomu nie zaszkodzi ,bo nikomu jak nie wie nie dzieje się nic złego.

apropo_defacto napisał/a:

A co do pytania w temacie: nie sądzę, że to całkiem Twoja wina. Wydaje mi się, że ten fagas przegina pałę i szuka frajerki. Widzi ścierwo obrączkę , ale idzie dalej. .

Tak tak co drugi Dyzio z różnych wątków z forum to narcyz, psychopata, mistrz PUA,
przeszkolony przez jeszcze większych mistrzów uwodzenia z You Tuba .
Być ofiarą psychopaty to jest coś bo niby nie miło się szansy ucieczki przed jego technikami wpływania.Prawda jest taka że nie ma zbyt wielkiej filozofii uwieść gotową i chętną mężatkę
ponieważ połowę roboty ona sama już zrobiła wcześniej ,reszta to gra i udawanie różnych ról bo tak jest ciekawiej i zabawniej choć z boku wygląda to na pretensjonalny, straszliwy banał i tandetę to dla kochanków kiczowate teksty są wielką poezją a różne głupoty nakręcają skutecznie i powodują chęć powtarzania .
Romanse się kończą często porzuceniem oczywiście w sytuacji kiedy porzuca Dyzio ( Dyzio przejdzie do historii forum niechybnie smile ) kochankę z jakiegoś powodu ,wtedy on  jest dużo bardziej odpowiedzialny za romans zaczyna się targowanie i licytowanie kto był bardziej winny uwodzenia i czarowania ,omotania, manipulacji, oszustwa
stara sztuka taka sama jak ze strzałami Amora na które nie miało się żadnego wpływu samo się stało, zrobiło, nie było wyjścia, nie planowało się ,było silniejsze etc.
Tak po romansie jedno jest bardziej winne ,dodatkowo oczywiście partnerzy też są winni ,bo ten cały romans był skutkiem niedopilnowania ,braku troski albo zazdrości braku uwagi bliskości etc.
Zawsze najmniej winny jest zdradzający we własnych oczach, osoby postronne też się dają na to nabrać i powtarzają w przestrzeni takie bzdury .
Jak oboje wchodzą w romans to mają taką samą odpowiedzialność i sprawczość
oszustwa takie z premedytacją i zaplanowane to rzadkość .

237

Odp: O krok od zdrady?
Psycholog Na Niby napisał/a:

Dałeś mi dużo satysfakcji dając się tak łatwo sprowokować, ale jestem zmuszony przestać Cię karmić sad. Moderator Isabella pomimo tego że na mnie leci ,równie mocno mnie dyscyplinuje za nietrzymanie wątku. Pozdrawiam!

Prowokacja? Ja to nazywam rozmowa ale kto jak woli.
W Twoim przypadku Nick jak znalazł.
Też pozdrawiam trzym się zdrowo.

238

Odp: O krok od zdrady?
apropo_defacto napisał/a:

Tak abstrachując od dzieci - patrząc pragmatycznie - romans w wieku 34 lat to technicznie bardzo kiepski pomysł.

Przebudowa życia w momencie w którym ono powinno być już na jakimś innym etapie. Masa komplikacji. Kilka "zakazanych" (przy czym zakładasz, że ten amant dobrze r*cha? Zaryzykujesz?) chwil okupionych ogromem niepotrzebnych stresów. Ukrywanie się, później tłumaczenie. Wszystkim. Sobie, rodzinie, znajomym. I dalsze życie z łatą suki. To waży jak cholera. A później zaczynanie wszystkiego od nowa - przy czym z o wiele gorszym punktem startu, bo młodsza konkurencja czyści rynek wartościowych mężczyzn w zastraszającym tempie, co jest normalne.

Związek to jest ciągłe budowanie czegoś wspólnie. Wtedy się nie powinien znudzić

W czasie procesowania rozwodu, nic nie zbudujesz. nie będzie czasu. Wypadnie z życia kawał czasu.
Romanse to są iluzje. Przereklamowane świecidełka i jednocześnie weksle inblanco wystawiające na ryzyka o których nawet nie wiesz.

Edit---
Co do tego Dyzia wychodzącego szybko z życia, to chyba nie znasz życia i tego jak Dyzio potrafi nasrać na odchodne. Romans łatwo zacząć, wyjścia są trudne.

Z łatą suki mogłabym żyć. Ale jak miałabym mężowi w oczy spojrzeć?

Nawet przy założeniu, że w r.chaniu jest dobry, to nie warto.

239

Odp: O krok od zdrady?
Airuf napisał/a:
AgaSawa napisał/a:

Nie wierze! Pierwsza kobieta w historii z jajami na moim wątku ;-) Heeey!

Pain, ale ja to wszystko wiem. Ogarniam również to, że Dyzio tak szybko, jakby wszedł, tak szybko by wyszedł z mojego życia.
No więc, jeśli mam na szali - dobry związek, a chwilowy poryw namiętności, to jasne, że dla paru chwil nie rozbije ostatnich 10 lat.
Nie założyłam tematu po to by poznać skuteczne sposoby, jak uśpić czujność męża. Nie chce zjeść ciastko i mieć ciastko.

Nie, to nie jest jasne. Nie przeceniaj się. Tylko na tym forum zjadziesz posty ludzi którzy przeszli z trybu "za dużo mam do stracenia" w tryb "też mi się trochę przyjemnosci należy".
Z resztą Ty o tym doskonale wiesz że łatwo się mówi ze byś czegoś nie zrobiła. Jedną z najistotniejszych informacji jaką tu podałaś jest to że boisz się spotkania z "dyziem" i unikasz go jak możesz. A to już sporo znaczy. Powstrzymałaś się od przekroczenia pewnej granicy...
Ale ludzie tutaj dobrze Ci mówią że to nie jest żaden happy-end ale poczatek walki.
Sam fakt ze dotarłaś do tej granicy. Masz emocje którymi nie możesz podzielić się z mężem. I masz kolegę którego unikasz bo za bardzo Ci się podoba. Zastanów się jednak troszkę bo za parę lat będziesz miała całą listę mężczyzn do unikania.

Przecież mnie nie zgwałci, a decyzję już podjęłam.

Skąd ta ostatnia teza?
Dlaczego uważasz, że nie wyciągam wniosków życiowych?

240

Odp: O krok od zdrady?

ja przepraszam, ale czy naprawdę mamy uwierzyć ze Panowie tu piszący będąc w związkach nigdy nie ulegli żadnemu zauroczeniu?
I czy mamy założyć, że męskie zauroczenie oznacza 100 % zdrade w przypadku przychylnosci drugiej strony?
oddzielmy jednak zauroczenie w głowie od: celowego budowania intymności i planowania zbliżenia sie do obiektu marzeń.
To są jednak różne sprawy.
Co do samych wyopbrażeń i zauroczeń to kobiety mają wiekszą wyobrażnię niż sie Panom wydaje- ale często obiekt nie m,a o tym pojęcia.
No chyba że między autorką i kolegą coś się od dawna buduje z jej woli również.

241

Odp: O krok od zdrady?

Tak tak co drugi Dyzio z różnych wątków z forum to narcyz, psychopata, mistrz PUA,
przeszkolony przez jeszcze większych mistrzów uwodzenia z You Tuba .
Być ofiarą psychopaty to jest coś bo niby nie miło się szansy ucieczki przed jego technikami wpływania.Prawda jest taka że nie ma zbyt wielkiej filozofii uwieść gotową i chętną mężatkę
ponieważ połowę roboty ona sama już zrobiła wcześniej ,reszta to gra i udawanie różnych ról bo tak jest ciekawiej i zabawniej choć z boku wygląda to na pretensjonalny, straszliwy banał i tandetę to dla kochanków kiczowate teksty są wielką poezją a różne głupoty nakręcają skutecznie i powodują chęć powtarzania .
Romanse się kończą często porzuceniem oczywiście w sytuacji kiedy porzuca Dyzio ( Dyzio przejdzie do historii forum niechybnie smile ) kochankę z jakiegoś powodu ,wtedy on  jest dużo bardziej odpowiedzialny za romans zaczyna się targowanie i licytowanie kto był bardziej winny uwodzenia i czarowania ,omotania, manipulacji, oszustwa
stara sztuka taka sama jak ze strzałami Amora na które nie miało się żadnego wpływu samo się stało, zrobiło, nie było wyjścia, nie planowało się ,było silniejsze etc.
Tak po romansie jedno jest bardziej winne ,dodatkowo oczywiście partnerzy też są winni ,bo ten cały romans był skutkiem niedopilnowania ,braku troski albo zazdrości braku uwagi bliskości etc.
Zawsze najmniej winny jest zdradzający we własnych oczach, osoby postronne też się dają na to nabrać i powtarzają w przestrzeni takie bzdury .
Jak oboje wchodzą w romans to mają taką samą odpowiedzialność i sprawczość
oszustwa takie z premedytacją i zaplanowane to rzadkość .

Ciekawe zagadnienie poruszyłeś.
Zasadniczo mnie nie interesuje kim jest Dyzio z mojej fabryki. Może być zaburzony, może nie być.
Nie jest też jakimś alvaro, który rwie wszystko, co na drzewo nie ucieka. To nie jest gość, jak ktoś wyżej sugerował, który 3 lata tańczy, jak mu zagram.
Typowy długodystansowy gracz. Szczęśliwy w małżeństwie, a jak ;-) Kochający rodzinę ponad wszystko.
Jeśli ma/miał kochanki, to bardzo dyskretne, bo cieszy się dobrą opinią (męża, ojca).

Tej kamasutry w krzakach, to sobie zupełnie nie wyobrażam. Naprawde musiałabym się przestać szanować, żeby wejść w taki układ.

242

Odp: O krok od zdrady?
AgaSawa napisał/a:

Ciekawe zagadnienie poruszyłeś.
Zasadniczo mnie nie interesuje kim jest Dyzio z mojej fabryki. Może być zaburzony, może nie być.
Nie jest też jakimś alvaro, który rwie wszystko, co na drzewo nie ucieka. To nie jest gość, jak ktoś wyżej sugerował, który 3 lata tańczy, jak mu zagram.
Typowy długodystansowy gracz. Szczęśliwy w małżeństwie, a jak ;-) Kochający rodzinę ponad wszystko.
Jeśli ma/miał kochanki, to bardzo dyskretne, bo cieszy się dobrą opinią (męża, ojca).

Większość Dyziów to zwykli faceci nie mają żadnych mocy magicznych
Do nadawania im znaczenia dochodzi wraz z wydaniem sobie stosownych pozwoleń na odlot pełny.
U Ciebie Aga było jak pisałem dość groźnie ,ale widocznie jesteś osobą która szuka w sobie nie w innych
to dobra cecha charakteru przydaję się ,a sumienie jest potrzebne jak diabli w życiu nie przeszkadza wręcz przeciwnie.
Ciekawe jaka będzie Twoja reakcja jak w końcu się spotkacie w pracy i co kolega zacznie wygadywać
może zamilknąć ,ale bardziej obstawiam że będzie przepraszał i uderzy od tej strony jeżeli ma chęć szczerą

243

Odp: O krok od zdrady?

Dyzio robi furorę, zaraz sam zacznę coraz częściej o nim myśleć, jak tu się dziwić autorce? Ciekawe co by się tu działo jakby Pani Agata uległa pokusie.

244

Odp: O krok od zdrady?
Psycholog Na Niby napisał/a:

Dyzio robi furorę, zaraz sam zacznę coraz częściej o nim myśleć, jak tu się dziwić autorce? Ciekawe co by się tu działo jakby Pani Agata uległa pokusie.

To jest proste .
Powstały by dwie frakcje .
Jedna głosiłaby "a nie mówiliśmy "
Druga frakcja by biadoliła w stylu "oj Aga oj Aga"
to też zależy czy Aga zachwycona by była czy zdruzgotana .

245

Odp: O krok od zdrady?
paslawek napisał/a:
Psycholog Na Niby napisał/a:

Dyzio robi furorę, zaraz sam zacznę coraz częściej o nim myśleć, jak tu się dziwić autorce? Ciekawe co by się tu działo jakby Pani Agata uległa pokusie.

To jest proste .
Powstały by dwie frakcje .
Jedna głosiłaby "a nie mówiliśmy "
Druga frakcja by biadoliła w stylu "oj Aga oj Aga"
to też zależy czy Aga zachwycona by była czy zdruzgotana .

Zapytałem trochę prowokująco ponieważ byłem po dwóch stronach, w dużym uproszczeniu jako Dyzio (jestem gotowy na wiadro pomyj) i jako Mąż autorki z tą różnicą ze wtedy nie było happy endu. Dla mnie osobiście to interesujący temat zwłaszcza ze cześć osób wypowiada się nie będąc w żadnej z tych sytuacji, może przy okazji tez czegoś ciekawego się dowiem o sobie smile.

246

Odp: O krok od zdrady?
Psycholog Na Niby napisał/a:
paslawek napisał/a:
Psycholog Na Niby napisał/a:

Dyzio robi furorę, zaraz sam zacznę coraz częściej o nim myśleć, jak tu się dziwić autorce? Ciekawe co by się tu działo jakby Pani Agata uległa pokusie.

To jest proste .
Powstały by dwie frakcje .
Jedna głosiłaby "a nie mówiliśmy "
Druga frakcja by biadoliła w stylu "oj Aga oj Aga"
to też zależy czy Aga zachwycona by była czy zdruzgotana .

Zapytałem trochę prowokująco ponieważ byłem po dwóch stronach, w dużym uproszczeniu jako Dyzio (jestem gotowy na wiadro pomyj) i jako Mąż autorki z tą różnicą ze wtedy nie było happy endu. Dla mnie osobiście to interesujący temat zwłaszcza ze cześć osób wypowiada się nie będąc w żadnej z tych sytuacji, może przy okazji tez czegoś ciekawego się dowiem o sobie smile.

Spokojnie ode mnie nie będzie wiadra pomyj smile

247

Odp: O krok od zdrady?

"Dla mnie osobiście to interesujący temat zwłaszcza ze cześć osób wypowiada się nie będąc w żadnej z tych sytuacji, może przy okazji tez czegoś ciekawego się dowiem o sobie"

Fakt, temat interesujący, nie każdy przeżywa takie zauroczenia będąc w związku, zależy to od wielu czynników, ale za dużo czasu wolnego też na to wpływa, bo... Dziecko, to albo wcale, albo jedno...
Temperament też odgrywa dużą rolę.
Zasady. Uczciwość. Odpowiedzialność. Predyspozycje genetyczne też mają jakieś znaczenie.

Odp: O krok od zdrady?

Moze byc jeszcze ciemniejszy scenariusz typu wilk syty i owca cala przy pierwszym daniu na drugie danie i deser jest wiatr.

Pani Aga decyduje sie zabrzuszyc choc srednio jej to pasuje - maz stara sie o trofeum DNA ale autorka luzuje gume w majtach i z Dyziem tez idze w krzaki  bo jak nie teraz to kiedy.
Zaspokaja swoja ciekawosc czy cholera wie co tam w czaszce drzemie i zaciaza obojetnie z ktorym. Takich historyjek tez sporo jak i dzieci w malzenstwach niekoniecznie z biologicznym ojcem.
Dzieci to zawsze mieszanina DNA czesem babelek podoby do mamusi czasem do tatusia czasem do dziadziusia czasem do babci ...gorzej jak po latach troche nie pasuje w zadna ze stron drzewa rodzinnego
wtedy jest jakis zgrzyt. A super dady i tak pokocha choc nie jego, a mniej super dady moze tego nie dzwignac i bedzie grzybek atomowy.

Co kolwiek autorka nie zrobi to jej wybor i jej konsekfencje. Cos jednak moze byc nie halo w jej malzenstwie dla tego przesunela swoja granice schlebiania sobie tegoz zalotnika ze cos tam sie w zawojach maglownicy zaczelo tlic .

Wydaje mi sie iz w momencie gdy jestesmy szczesliwi i czujemy te milosc w zwiazku to jest u nas chec utrzymania tego stanu jak najdluzej to mozliwe
i jesli jakikolwiek aspekt szfankuje to probojemy to naprawic / uleprzyc lub znales przyczyne zeby zapobiec dalszej degradacji.
Z drugiej jednak strony takie latanie i poleprzanie czegos co obumiera smiercia naturalna potrafi zmeczyc i w koncu moze sie rozsypac.
Jesne mozna byc w szczesciu uspionym i nie zauwazyc na poczatku ze cos tu zaczyna pekac..moze pani Aga jest wlasnie w tym miejscu?

Any way ciagle trzeba znajdywac ten balans i to tez jest fajne.

249

Odp: O krok od zdrady?
Ela210 napisał/a:

ja przepraszam, ale czy naprawdę mamy uwierzyć ze Panowie tu piszący będąc w związkach nigdy nie ulegli żadnemu zauroczeniu?

Hej,
Będziesz musiała:) Mi przez 17 lat się nie zdarzyło. Były oczywiście fajne dziewczyny, na których można było zawiesić oko i w stanie wolnym podrywać, ale jak dziewczyna zaczyna flirtować to widać po dwóch zdaniach i decyzję można podjąć na tyle wcześnie, żeby nie mieć dylematów Autorki.
Zmienia się to powoli dopiero teraz.

250

Odp: O krok od zdrady?
Psycholog Na Niby napisał/a:

Dyzio robi furorę, zaraz sam zacznę coraz częściej o nim myśleć, jak tu się dziwić autorce? Ciekawe co by się tu działo jakby Pani Agata uległa pokusie.


Poznalibyśmy odpowiedzi na kluczowe pytania z wątku:

- czy Dyzio odpowiednio sumiennie woskuje rozporek

- czy możliwa jest kamasutra w krzakach pod biurowcem

- czy warto było szaleć tak...

big_smile

Bez bulwersu proszę ;-) Ironizuję.

Odp: O krok od zdrady?
WindyBoy napisał/a:
Ela210 napisał/a:

ja przepraszam, ale czy naprawdę mamy uwierzyć ze Panowie tu piszący będąc w związkach nigdy nie ulegli żadnemu zauroczeniu?

Hej,
Będziesz musiała:) Mi przez 17 lat się nie zdarzyło. Były oczywiście fajne dziewczyny, na których można było zawiesić oko i w stanie wolnym podrywać, ale jak dziewczyna zaczyna flirtować to widać po dwóch zdaniach i decyzję można podjąć na tyle wcześnie, żeby nie mieć dylematów Autorki.
Zmienia się to powoli dopiero teraz.

Podpisuje sie podobnie jak WidyBoy 26l  w zwiazku,  schlebiam sobie i czuje adoracje plci przeciwnej czesto straszej ostatnio mlodszeji duzo mlodszej, czuje sie w swoim gniezdzie spokooko, szybuje i kontroluje o co kaman na dzielni.
Ucinam szybko jak cos schodzi do momentu w ktorym nie chcialbym byc jako swoja wlasna prtnerka.
( po obejrzeniu wczoraj nowego kiczowatego Matrixa ) Czuje sie jak dziadek Neo a moja 7ka jest jak MILF Trinity i rozwalamy ten cholerny matrix po swojemu co chwile wlaczac wspolnie z kolejnym agentem Smithem, od rana do wieczora day by day.
Tak srednio mnie obchodza inne dzagi, milfy, przyjaciolki i kolezanki kiedy ta obok wypelnia prawie wszystko co sprawia ze jestem kryptoszczesliwy... i mam nadzieje sie nie zesrac z tego wszystkiego:)

252

Odp: O krok od zdrady?

Eee...To tak jakby ktoś się chwalił że ma silną wolę i nie jada słodyczy, a po prostu ma na nie  alergię i go odrzuca. Żaden wyczyn.:).

253

Odp: O krok od zdrady?
Ela210 napisał/a:

Eee...To tak jakby ktoś się chwalił że ma silną wolę i nie jada słodyczy, a po prostu ma na nie  alergię i go odrzuca. Żaden wyczyn.:).

Ale tu nie chodzi o wyczyn.

254

Odp: O krok od zdrady?
wieka napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Eee...To tak jakby ktoś się chwalił że ma silną wolę i nie jada słodyczy, a po prostu ma na nie  alergię i go odrzuca. Żaden wyczyn.:).

Ale tu nie chodzi o wyczyn.

No właśnie. Wojciszke mam na liście na najbliższy czas, ale i bez tego da się pewnie zrozumieć, że można robić sobie problem (świadomie lub nie do końca) jak Autorka lub nie. Ja wolałem nie, nie miałem potrzeby, nawet z dużymi problemami liczylem, że jż się jakoś psychicznie przy moim wsparciu pozbiera. Na swój sposób się nawet udało, bo się podniosła, tylko poszła w bok a nie ze mną:)
Autorka musi właśnie wyczynu dokonać, ale ja tam wierzę, że da radę:) na szczęście adoratorów miała i ma pewnie poza Dyziem sporo, to i jego w końcu do tej szufladki może wrzuci.

255 Ostatnio edytowany przez Airuf (2022-01-05 00:52:46)

Odp: O krok od zdrady?
AgaSawa napisał/a:

Przecież mnie nie zgwałci, a decyzję już podjęłam.

Skąd ta ostatnia teza?
Dlaczego uważasz, że nie wyciągam wniosków życiowych?

Bo pisałaś że masz nadzieję doprowadzić do takiego stanu że będziesz na niego patrzeć bez emocji. A moim zdaniem nie na tym rzecz polega żeby być wiernym jak nikt nam się nie podoba. Doprowadziłaś do takiej a nie innej sytuacji (karmiłaś te emocje), a teraz czekasz aż miną. Troszkę ta wierność dziwna skoro ma polegać a chowaniu pokus a nie przezwyciężaniu ich. To trochę jak to że mógłbym zamknąć kobietę w domu i miałbym pewność że nie zdradzi bo nie będzie widywała innych mężczyzn. A wolałbym ją puścić samą na imprezę i ufać że niezależnie jakie "ciacha" tam będą i jakie emocje wywołają - poradzi sobie z tym bo jestem dla niej ważniejszy / nasz związek jest / zasady którymi się kieruje w życiu są...


Ela210 napisał/a:

ja przepraszam, ale czy naprawdę mamy uwierzyć ze Panowie tu piszący będąc w związkach nigdy nie ulegli żadnemu zauroczeniu?
I czy mamy założyć, że męskie zauroczenie oznacza 100 % zdrade w przypadku przychylnosci drugiej strony?
oddzielmy jednak zauroczenie w głowie od: celowego budowania intymności i planowania zbliżenia sie do obiektu marzeń.
To są jednak różne sprawy.
Co do samych wyopbrażeń i zauroczeń to kobiety mają wiekszą wyobrażnię niż sie Panom wydaje- ale często obiekt nie m,a o tym pojęcia.
No chyba że między autorką i kolegą coś się od dawna buduje z jej woli również.


Tak, zdarzyło się.... ale nigdy nie do tego stopnia żebym musiał unikać później takiej osoby... skoro emocje są tak mocne że autorka tematu nie ufa sobie iż wszystko będzie dobrze w jego obecności... to chyba oznacza przekroczenie punktu gdzie kontrolujemy się w 100%.
A wierność (dla mnie) nie oznacza braku zauroczeń, ale pełną kontrolę swoich działań pomimo... i niedopuszczenie to tego by owe zauroczenia mogły nam coś w związku napsuć...

256

Odp: O krok od zdrady?

Ogólnie o zauroczeniu można mówić w nieskończoność, a tu Aga ma zagwostkę, jak się zachować wobec tego gościa...
Może ktoś podpowie?

Bo on będzie oczekiwał wyjaśnienia milczenia, myśli, obraziła się, tylko o co?

Aga, musiałabyś w głowie sobie ułożyć co powiesz, jeśli  musimy ochłodzić nasze relacje, będzie dopytywał dlaczego, musisz jakoś wybrnąć...

Albo udawać głupią, odpowiadać, nie wiem o czym mówisz, tak bo tak, nie muszę ci nic wyjaśniać itp.

Ja myślę, że takim obcesowym zachowaniem, lepiej można sobie poradzić, w tej sytuacji.

257

Odp: O krok od zdrady?
wieka napisał/a:

Ogólnie o zauroczeniu można mówić w nieskończoność, a tu Aga ma zagwostkę, jak się zachować wobec tego gościa...
Może ktoś podpowie?

Bo on będzie oczekiwał wyjaśnienia milczenia, myśli, obraziła się, tylko o co?

Aga, musiałabyś w głowie sobie ułożyć co powiesz, jeśli  musimy ochłodzić nasze relacje, będzie dopytywał dlaczego, musisz jakoś wybrnąć...

Albo udawać głupią, odpowiadać, nie wiem o czym mówisz, tak bo tak, nie muszę ci nic wyjaśniać itp.

Ja myślę, że takim obcesowym zachowaniem, lepiej można sobie poradzić, w tej sytuacji.

No nie wiem, koleś może chcieć gonić trudnego do zdobycia króliczka.

Nie wiem czy prawda nie była by lepsza: słuchaj, uznałam że nasze zachowanie to trochę przesada, Ty masz żonę, ja męża, możemy być koleżeństwem bez podtekstów i tyle...

258

Odp: O krok od zdrady?
wieka napisał/a:

Ogólnie o zauroczeniu można mówić w nieskończoność, a tu Aga ma zagwostkę, jak się zachować wobec tego gościa...
Może ktoś podpowie?

Bo on będzie oczekiwał wyjaśnienia milczenia, myśli, obraziła się, tylko o co?

Aga, musiałabyś w głowie sobie ułożyć co powiesz, jeśli  musimy ochłodzić nasze relacje, będzie dopytywał dlaczego, musisz jakoś wybrnąć...

Albo udawać głupią, odpowiadać, nie wiem o czym mówisz, tak bo tak, nie muszę ci nic wyjaśniać itp.

Ja myślę, że takim obcesowym zachowaniem, lepiej można sobie poradzić, w tej sytuacji.

Aga nic mu nie jest winna ,nawet jeżeli Dyzio poczuł wielką miłość prawdziwą to w obecnej sytuacji nie jest o to jak mniemam proszony
niebyli po żadnych deklaracjach ani nic sobie nie obiecywali
nie ma żadnej przesłanki do tego że jakiekolwiek wyjaśnienia są potrzebne ,wyjaśnienia to ewentualna tajna furtka do negocjacji
w przyszłości .
Sygnały niewerbalne mowa ciała to żadna jeszcze obietnica tak samo pozwolenie podejścia bliżej zawsze ma się prawo zmienić zdanie wycofać bez tłumaczenia się w takiej jeszcze nie relacji .
Uczucia Dyzia to jego problem jak dostanie czarną polewkę zimną ,jego ryzyko bo jego interpretacja ,a wysiłek przez niego włożony nic nie znaczy ,spokojnie może pójść na marne ,po tym też okazać się może co to za facet jeżeli będzie robił krzywe akcje wobec Autorki pod wpływem jej chłodu .
A techniki odcinania się bywają potrzebne ,nie dostarcza się sobie nowego materiału do rozkmin nie przedłuża tego natrętnego analizowania i nie reaguje częściej na impulsy czy bodźce nie widząc danej osoby wiadomo że nie jest to idealna metoda bo w głowie najwięcej się dzieje ,ale stare powiedzenie co z oczy to z serca ma w sobie coś z prawdy konfrontacje to nie kataklizm pierwsza może być trudniejsze choć niekoniecznie ,wydaje się że zmiany jakieś jednak w Adze mogły zajść a spotkanie w pracy to zweryfikuje
Na pewno unikanie sam na sam na początku będzie lepsze niż jakieś próby kontaktu.

Odp: O krok od zdrady?

No wlasnie Czemu nie pogadaz z Dyziem zez w zez. Sluchaj przestan mnie adorowac, schlebia mi to ale ryje mi baniak i sprawiasz ze moja strefa komforu robi sie niewygodna. albo ..
hej woskowany zippie poprostu odpusc sobie bo bede zuszona polac cie kwasem mentalnie lub wypatroszyc w pracy a tego zadne z nas nie potrzebuje.
Albo walnij ze kreca cie faceci z chemoroidami wielkosci mirabelki i czy przypadkiem nie ma jakiejs ciekawej plantacji bo masz potrzebe obrzydzic go sobie jakos.

Pogadaj  z nim po jakiego muchomora do ciebie startuje skoro ma swoja grzybnie w domciu. Szczera rozmowa zamiast z mężem to z nim onym przy soku z tabasco kazdy troche wydzielinki popuści i sie powinno wysuszc.

260 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2022-01-05 04:42:36)

Odp: O krok od zdrady?
Ela210 napisał/a:


Zresztą  nawet w wątku Panowie niezależnie od wieku i doświadczeń w wiekszosci mówią: nie mów mu.


Większość, niespecjalnie mnie interesuje. Chyba. że chodzi o wybory prezydenckie ; - ))) Mam zwyczaj dysponować własnym myśleniem, własnym doświadczeniem i własną gotówką : - ) Dwoma pierwszymi podzieliłam się z Agą. Co z tego weźmie - jej wybór. 

Jeśli zaś ktoś woli żyć w świecie fantazji o idealnym dopasowaniu, w niewiedzy o tym, że nawet całkiem przeciętna pani Dziunia, czy pan Dyzio z działu księgowości, w sprzyjających okolicznościach mogą się stać obiektem spłycenia oddechu oraz zwiększonej potliwości i lepkości rąk ; - ) to już jego sprawa. Jeśli chodzi o mnie, uczyć się ułamków na połówkach pomarańczy nie polecam. Mając w pamięci mego tatusia - typ Belmondo - wraz z wianuszkiem jego pań - bidulek, którym rozum odebrało dużo wcześniej niż urodę, wybieram inny model komunikacji z mężczyzną. W związku Agi nie ma jeszcze dzieci i kredytów. Jakby co, dwa koty są łatwe do podziału. : - ) Odkrycie kart, dałoby mężowi Agi sposobność do zorientowania się w topografii ich małżeństwa i podjęciu decyzji dokąd iść dalej, a Adze silny impuls, by definitywnie zamknąć zbyt długo otwarte na Dyzia czakry i ewentualnie zapobiec multiplikacji innych jego wcieleń, które niechybnie pojawią się w przyszłości. Albo, wprost przeciwnie, by pójść z Dyziem w tan i zacząć naiwnie marzyć, (jak większość kochanek) o założeniu z nim nowej komórki społecznej : - ))) Tak, wiem, Aga już zdecydowała, że tego modelu nie wybiera, więc się zagalopowałam jak gniady na Wielkiej Pardubickiej...  ; - ) 

PainIsFinite napisał/a:

 
A wiecie co mnie drażni? Gdy za kazdym razem jak komus zaswita fantazja w glowie o kims innym - to nagle zlatuje sie sabat z odwiecznym pytaniem "Zastanow sie co szwankuje w Twoim związku ze w ogole pomyslalas o X".

Tak Pain, czytając wątek Agi, uważam, że jest coś nie tak między tą parą, właśnie na podstawie wnioskowania z faktów, które opisuje. I nie jest to żaden sabat. Nie zapisuję też się do żadnej frakcji. To zbyt uproszczone podziały. Niepotrzebne zresztą. Pozostawiam sobie wolność rozumowania i wyrażania zdania. Przypomnę tylko, że ani w Twoim wątku, ani w wątku CSlady, ani Adeli (za co zresztą obrywałam po łbie), nie doszukiwałam się żadnej obopólnej winy. Tym razem uważam inaczej. Może nawet trudno to nazwać winą i w ogóle nie chciałabym tak tego nazywać, bo nic się tu jeszcze definitywnie rujnującego małżeństwo nie wydarzyło, ale uważam, że jest jakieś wielkie niedogadanie między tą parą. Jakieś zawieszenie kluczowych dla funkcjonowania związku spraw, jakieś lęki Agi, o których jej mąż chyba nic nie wie. No i powierzenie się czasowi, który sam w sobie niczego nie zmienia...

Natomiast cieszy mnie to, że Aga zatrzymała się na progu, że już wie, że miłość jest decyzją i że właśnie teraz życie o tę decyzję się dopomina. Ono podarowało jej 10 lat bez większych dylematów, co do osoby, którą wybrała na męża. To fantastyczna baza. Teraz dostała do rozwiązania równanie z dwiema niewiadomymi. Obie decyzje wydają się być kluczowe dla jej przyszłości. Myślę o Adze ciepło i serdecznie również i z powodu formy, w jakiej prowadzi z nami, forumowiczami dialog. Podziwiam ją za to i mlaszczę z zadowolenia ; - )))

Roxann napisał/a:

Wydaje mi się, że piszą tak głównie osoby, które zdradziły, ewentualnie miały ochotę na zdradę lub te, które które nie mają pojęcia o tym jak wygląda długoletni związek, szczególnie taki w którym są dzieci, wiele obowiązków, często problemów.
Przecież ci co zdradzili muszą znaleźć wytłumaczenie dla swoich czynów i wyborów, a Ci co nie byli w związkach lub krótkotrwałych, kiedy jeszcze chemia działa i są tylko dla siebie nie mają pojęcia jak to jest po 10 czy nastu latach z dziećmi itd.
Oczywiście, zdarzają przypadki kiedy coś zaczyna nie grać, ludzie żyją obok siebie, mijają ale... dzieci, majątek itd. O patologii różnego rodzaju nie wspomnę.

Za pozwoleniem, Roxann, a jakie niby Ty masz pojęcie i jakie doświadczenie tych lat, tych długich związków, tych wzmiankowanych przez Ciebie dzieci, oprócz bycia wieloletnią nieszczęśliwą, puszczoną w trąbę kochanką, że przypisujesz sobie prawo do oceny kto i z jakiego powodu się w tym wątku się wypowiada? Hmmm?

Psycholog Na Niby napisał/a:

Dla mnie osobiście to interesujący temat zwłaszcza ze cześć osób wypowiada się nie będąc w żadnej z tych sytuacji, może przy okazji tez czegoś ciekawego się dowiem o sobie.

 

A czy chirurg musi sam przejść zapalenie wyrostka robaczkowego, by umieć skutecznie operować pacjentów cierpiących na tę przypadłość? ; - )
Rety, zaraz przywiozą mi na dyżur gościa w boleściach, a ja mu powiem, że nigdy dotąd nie miałam zapalenia okostnej. : - ))) 

AgaSawa napisał/a:

 
- czy Dyzio odpowiednio sumiennie woskuje rozporek

 

Aga, nie prowokuj mnie, bo nawet Czubówna Ci nie pomoże... : - )))

Jak chcesz, to napiszę Ci wersję, o tym, jak Dyzio z fabryki kocha Cię platonicznie, o tym jak Twój urok go zachwyca i ile musiał wypić, by w Nowy Rok z kibla, w ukryciu przed ślubną żonką, jej mamunią oraz “bombelkami” napisać Ci SMS, że wprost muuuuuuuuuuuuuusi z Tobą porozmawiać, bo inaczej eksploduje. Albo imploduje. Albo jedno i drugie. : - ) 
Trzymaj się Aga! Dużo od siebie wymagaj! Pa!

Posty [ 196 do 260 z 378 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024