O krok od zdrady? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 378 ]

131 Ostatnio edytowany przez Apogeum (2021-12-28 12:19:16)

Odp: O krok od zdrady?
wieka napisał/a:

"A jak ktoś używa tez mózgu zlokalizowanego poniżej pasa, to już w ogóle do odstrzału)"

Niestety, podejrzewam, że większość zdrajców tak ma.

Zdrajców tak, ale nie ludzi. Dlatego dziwie się autorce, ze jeszcze nie wyrzuciła lowelasa z głowy. Nawet jeśli to z nim przeżyłaby seks życia. Lepiej z mądrym zgubić, niż z głupim znaleźć. Ze o rozbijaniu rodzin i krzywdzeniu nie wspomne.

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: O krok od zdrady?
BEKAśmiechu napisał/a:

"Jednak wyjazd byłby 3 dniowy, cała ekipa w jednym miejscu, kolega, brak męża, no i ja - "znudzona" mężatka"... widać, że ciągle myślisz o tym facecie. Nie wiem jak sądzą inni forumowicze, ale wydaje mi się, że już jesteś po drugiej stronie rzeki. Mąż - rozum / potencjalny (jeszcze) kochanek - serce.

Tu odezwała się natura. W domu spokojny, ułożony, mówiąc językiem młodzieżowym beciak - mąż. A z drugiej strony spełniający wszystkie wymogi, wybrany podświadomie ojciec dzieci - niepokorny, pociągający fizycznie kolega z pracy. smile

133

Odp: O krok od zdrady?
AgaSawa napisał/a:

Maku, nic nie ubodło ;-) Ale wiesz klasyfikujesz - twój ból gorszy niż mój, cytując klasyka ;-)

To jeszcze raz
- my chcieliśmy mieć dziecko
- my chcieliśmy mieć więcej dzieci
- my mamy dziecko
Widzisz różnicę?
Nie, nie bagatelizuje Twojego strachu ale uważasz że tylko Ty się boisz?
Czytając Twoje wypowiedzi wersja o "nie chceniu" dziecka ewoluowała z nie chcę na chcę kiedyś tam.

AgaSawa napisał/a:

Rozstania sobie nie wyobrażam.

Skoro naprawdę nie chcesz dziecka to musisz je wziąć pod rozwagę.
Chyba że się sprzeniewierzysz swojemu postanowieniu.

AgaSawa napisał/a:

Czy chce dzieci? Na pewno nie teraz. Nie w tym roku, bo mam już ciekawe plany zawodowe i nie tylko.

Problem z tym że masz już 34 lata, jeśli chodzi o pesel to nie wiele ale jeśli chodzi o najlepszy czas na rodzenie to dochodzisz do ściany.
I z każdym rokiem ryzyko powikłań rośnie. I Twoja obawa też będzie rosła.

Lady Loka napisał/a:

Pora meża posadzić przy stole i mu powiedzieć, że po pierwsze Ty nie chcesz dzieci teraz, a po drugie takie rzeczy ustala się razem, a nie on podejmuje decyzję sam

Problem w tym że autorka nie chce dzieci najlepiej ani teraz ani nigdy. A mąż chce. Mąż młody 33 letni, jeszcze długo może mieć dzieci a autorka?
Coś mi się wydaje że ich wcześniejsze rozmowy o dzieciach nie oznaczały że nigdy tylko że później i teraz mąż uważa że to później nadeszło.

Apogeum napisał/a:

Dlatego to jego „nie ugnę się” jest słabe.

Dlaczego słabe? Deklaruje jasno czego oczekuje, gdyby powiedział że np. chcę dziecko ale wiesz...jak Ty nie chcesz to ja też nie będę chciał...tak byłoby lepiej? Że w razie czego ułoży się jak zawieje?
Gdyby autorka powiedziała "nie ugnę się" to byłoby mocne?
On jest na tak ona na nie - która postawa jest właściwa? Gdzie w tym mogą znaleźć porozumienie/kompromis? Któreś musi ustąpić.
A jak żadna strona nie ustąpi?

Apogeum napisał/a:

A on zachowuje się tak, jakby decyzja już zapadła i to tylko dlatego, ze wystarczyło, ze on zmienił zdanie.

Widzisz nie znamy ich wcześniejszych decyzji, całkiem możliwe(tak wnioskuje ze słów autorki) że ich decyzja o nie posiadaniu dziecka nie miała być wieczna.
Całkiem możliwe że ich decyzja oznaczała nie posiadania dziecka teraz tylko później najpierw kariera, dojście do czegoś. I mąż (jeśli tak było) doszedł do wniosku że już czas. W końcu ona ma 34 lata.

Apogeum napisał/a:

Dlatego ja się dziwie, ze nadal kusi

Bo go dopuściła w myślach do siebie. Zagrało kilka czynników - hormony, podświadomość, jego atrakcyjność i czas.
Zdrada zaczyna się w myślach albo im ulegasz albo nie.

Apogeum napisał/a:

W każdym razie ja jeszcze nie słyszałam o zdradzie (a wiec krzywdzie) powodowanej miłością do osoby zdradzanej.

A mało się czyta, słyszy - tamto to tylko seks, tylko Ciebie naprawdę kocham?

Legat napisał/a:

Tu odezwała się natura.

Dokładnie.

134

Odp: O krok od zdrady?

Tak naprawdę, ja uważam, że w kwestii dzieci więcej do powiedzenia powinna mieć kobieta, bo to ona ponosi największy trud.
Powinno tę kwestię ustalać przed ślubem, ale wiadomo, że każdy też ma prawo zmienić zdanie i pewnie zawsze pojawi się wtedy problem i jak da się przekonać na argumenty, to ok, ale to nie jest nigdy tak, jak bez kalkulacji.
Zresztą dużo dzieci rodzi się z tzw. wpadek i też mają się dobrze.
Nie ma reguły.

135

Odp: O krok od zdrady?
wieka napisał/a:

Zresztą dużo dzieci rodzi się z tzw. wpadek i też mają się dobrze.
Nie ma reguły.

Oczywiście, że jest reguła - naturalna. W naturze nie ma wpadek. My ludzie nałożyliśmy na siebie kaganiec porządku społecznego. Gdyby nie narzucone normy społeczne, ten kolega z pracy zostałby ojcem dziecka Autorki. Oczywiście można by to nazwać wpadką. Ale z punktu widzenia natury, to najlepszy kandydat na ojca jej dziecka. Ten z którym jest (mąż) pewnie najlepszy do wychowywania, czy utrzymania dziecka.

136 Ostatnio edytowany przez wieka (2021-12-28 15:39:31)

Odp: O krok od zdrady?
Legat napisał/a:

Oczywiście, że jest reguła - naturalna. W naturze nie ma wpadek. My ludzie nałożyliśmy na siebie kaganiec porządku społecznego. Gdyby nie narzucone normy społeczne, ten kolega z pracy zostałby ojcem dziecka Autorki. Oczywiście można by to nazwać wpadką. Ale z punktu widzenia natury, to najlepszy kandydat na ojca jej dziecka. Ten z którym jest (mąż) pewnie najlepszy do wychowywania, czy utrzymania dziecka.

Ja tu nie widzę, takiego przełożenia...

Ja nie miałam na myśli takich wpadek...

Co do natury, to powinniśmy rodzić dzieci rok w rok? Po coś mamy rozum...


Do zdrajców też nie powinniśmy mieć żalu, bo to zew natury!?

137

Odp: O krok od zdrady?
wieka napisał/a:

Tak naprawdę, ja uważam, że w kwestii dzieci więcej do powiedzenia powinna mieć kobieta, bo to ona ponosi największy trud.


I jak to sobie wyobrażasz?

wieka napisał/a:

Co do natury, to powinniśmy rodzić dzieci rok w rok?

Nie. Ale jest najbezpieczniejszy czasookres do rodzenia dzieci w którym to najlepiej byłoby je rodzić. Ale

wieka napisał/a:

Po coś mamy rozum...


Właśnie rozum w tej sprawie nas mami i decyzje o potomku często przesuwamy gdzieś tam na później - różnie to tłumacząc. Czy rozum ma rację?

Legat napisał/a:

My ludzie nałożyliśmy na siebie kaganiec porządku społecznego.


Tak. Ten że sam rozum do tego doprowadził że mamy takie a nie inne normy społeczne, kulturalne, moralne.
To temat może.

138

Odp: O krok od zdrady?
wieka napisał/a:

Po coś mamy rozum...

Już ten kłopot był poruszany powyżej. Rozum to takie narzędzie, które powinniśmy przez całe życie kalibrować. Poznawać siebie i kierować się na ile jest to możliwe rozumem tak, aby być szczęśliwym. Wbrew pozorom nie jest on nam dany w doskonałej postaci.
Autorka trochę siebie oszukuje. Nie dopuszcza do siebie refleksji nad swoich zachowaniem. Wmawia sobie, że jest szczęśliwa i nie potrzebuje niczego zmieniać.

139

Odp: O krok od zdrady?
Legat napisał/a:

Rozum to takie narzędzie, które powinniśmy przez całe życie kalibrować. .

to określenie mi się podoba naprawdę - kupuje smile
uczucia i emocje mogą w tym pomóc w tej kalibracji ,nie muszą przeszkadzać wręcz przeciwnie .

140

Odp: O krok od zdrady?

Czy Wy właśnie próbujecie wmówić, że ona ma mieć dzieci koniecznie, bo natura?:D
Nie musi jak nie chce.

141 Ostatnio edytowany przez Ania2019 (2021-12-28 16:55:02)

Odp: O krok od zdrady?

bardzo szanuje i podziwiam pary, które sa razem i nie maja dzieci, mam wrażenie, ze sa dla siebie, a nie ze soba ze względu na dzieci (jak np po wyskoku męża ja smile )

Jeżeli nie czujesz tego Autorko to nic na siłę, pogadaj z mężem, w końcu to Ty bedziesz w ciąży i to Ty bedziesz rodzić (wybaczcie Panowie).

142

Odp: O krok od zdrady?
Lady Loka napisał/a:

Czy Wy właśnie próbujecie wmówić, że ona ma mieć dzieci koniecznie, bo natura?:D
Nie musi jak nie chce.

Na szczęście w tej kulturze, zwyczajach, religii nie musi mieć.
I nikt na niej nie wymusza.
Ja po prostu twierdzę że jest czasookres na rodzenie dzieci, później zaczyna być z tym problem i rozwój medycyny tego nie zmienia.

Legat napisał/a:

Wmawia sobie, że jest szczęśliwa i nie potrzebuje niczego zmieniać.

Ale ona może być szczęśliwa. To co ją spotkało na turnieju mogło zadziałać podświadomie lub jak wolisz na poziomie natury. Dostrzegła w innym facecie samca i to ją wystraszyło.

143

Odp: O krok od zdrady?
Ania2019 napisał/a:

bardzo szanuje i podziwiam pary, które sa razem i nie maja dzieci, mam wrażenie, ze sa dla siebie, a nie ze soba ze względu na dzieci (jak np po wyskoku męża ja smile )

Jeżeli nie czujesz tego Autorko to nic na siłę, pogadaj z mężem, w końcu to Ty bedziesz w ciąży i to Ty bedziesz rodzić (wybaczcie Panowie).

Jestem z żona bo chcę nią być, gdyby było inaczej to bym odszedł.
Chcesz powiedzieć że jesteś z mężem dla dziecka inaczej byś odeszła?
Nie mamy czego wybaczać -przynajmniej ja - rozmowa z mężem konieczna. Doradź jeszcze co autorka powinna zrobić jeśli on się uprze? Lub co on powinien zrobić jeśli ona się uprze?

144

Odp: O krok od zdrady?

Apogeum, dziękuje Ci za Twój post. Dałaś mi dużo do myślenia. Dolecieliśmy na urlop więc czasu mam dużo. Atmosfera nie jest jednak wymarzona.

Odniosę się do kilku postów.
Ela, czy Ty sugerujesz, że dla namiętności powinno się zmieniać związki, co ileś lat?
Jeśli ktoś ma sposób, jak sprawić by po 10 latach nadal był ogień, jak na początku, to ja chętnie posłucham.
My gdy się poznaliśmy, to z łóżka nie wychodziliśmy. Było duże pożądanie, jakiego wcześniej nie znałam. Nie będę kłamała, że nadal tak jest. Choć seks jest często i urozmaicony, nie możemy obydwoje, jak sądze narzekać. Mąż jest bardzo dobrym człowiekiem. Jest dla mnie atrakcyjny. Wiem, że podoba się kobietom. Mądry i dobry, nie znaczy gorszy. Dla mnie emocje nie biorą góry, gdy chodzi o życie. Cenie bardzo mój stabilny związek. Nie ulegne jakiejś chuci by rozwalać życie kilku osobom.
Wiem, gdzie popełnilam błąd i naprawiam. Inaczej nie zrezygnowałabym z zawodów.

Paslawek, nie kalkulowałam by wziąć ślub. Owszem wzieliśmy go młodo, po 2 latach znajomości. I jedyna kalkulacja była taka, że termin został przyspieszony bym nie płaciła olbrzymiego podatku za kontrakt. Ale i tak ten ślub byśmy wzieli. Nie miałam zamiaru pobierać się z rozsądku, bo u moich rodziców tak było i skończyło się rozwodem.

Nie macie racji, że wmawiam sobie szczęście. Kocham męża i lubie go, jako człowieka. Wiem, że zdradziłam emocjonalnie i sobie nie mogę z tym poradzić. Apogeum, trafiła w sedno - mam wyrzuty, które popchnełyby mnie do zajścia w ciąże, bo mąż "tak chce".

145 Ostatnio edytowany przez Ania2019 (2021-12-28 17:48:55)

Odp: O krok od zdrady?
maku2 napisał/a:
Ania2019 napisał/a:

bardzo szanuje i podziwiam pary, które sa razem i nie maja dzieci, mam wrażenie, ze sa dla siebie, a nie ze soba ze względu na dzieci (jak np po wyskoku męża ja smile )

Jeżeli nie czujesz tego Autorko to nic na siłę, pogadaj z mężem, w końcu to Ty bedziesz w ciąży i to Ty bedziesz rodzić (wybaczcie Panowie).

Jestem z żona bo chcę nią być, gdyby było inaczej to bym odszedł.
Chcesz powiedzieć że jesteś z mężem dla dziecka inaczej byś odeszła?
Nie mamy czego wybaczać -przynajmniej ja - rozmowa z mężem konieczna. Doradź jeszcze co autorka powinna zrobić jeśli on się uprze? Lub co on powinien zrobić jeśli ona się uprze?

Maku, tak, jakbym nie miała dziecka to nie wiem, czy bym z nim była po tym wszystkim co się stało, pewnie nie.
Kocham dziecko nad życie i dlatego spróbowałam, uznałam, ze tak jest lepiej, ma tatę na co dzień, maz tez sie stara, zmienił się i jakoś to sie poukladalo miedzy nami,
ale sie cieszę, że nie mam z nim kolejnego dziecka, na co wszyscy co znali naszą sytuację mnie namawiali, ze nas to scali.
Jak mąż usłyszał to na terapii o mało nie zemdlał, chyba go bardzo zabolalo (nie planowaliśmy dzieci więcej, ale to ze ja nie chce z nim dziecka to był cios).

Autorce trudno doradzić, jeśli tego nie czuje w tej chwili, a może w ogóle, to nie ma co wbrew sobie działać, to jest decyzja na całe życie.
Aga jest z tego co wnioskuję piękną i zgrabną kobietą, to tez trzeba też uzwglednic, ze możliwe iz ciało sie zmieni (nie musi).

AgaSawa tez przeżyłam zauroczenie jak Ty i tez nic nie zrobilam, mialam wtedy 2letnie dziecko i moj maz w porownaniu z tamtym wypadal naprawdę niekorzystnie. Zdusiłam w sobie.
Powiedzialam mu jak zdradzil mnie on po 13 latach małżeństwa, ze mogłam odejść wtedy, ale ze trwalam przy nim mimo wszystkich przeciwności losu, a on w szoku głębokim. On po prostu wiedział, ze ja bym tego nie zrobila i miał rację. Ja z kolei za niego rękę bym dala sobie uciąć i bym dziś nie miała ręki smile

Odp: O krok od zdrady?

Odnosnie kroku od zdrady.
Autorka jest tam gdzie chce byc i dokad doprowadzila sytuacje, niech sobie troche pofantazjuje.
Wielka milosc czasem ma swoje slabsze chwile, niechaj sobie sa...czesm przeczekac czasem pofantazjowac i adios mysli.... to co jest najcenniejsze i najmocniejsze to chyba wlasnie milosc.
To taki dar od zycia nie kazdy go doswiadcza i jest czyms wyjatkowym nie kazdy go zazna w tym matrixie.
Wlasnie milosc jest najcenniejsza, nadaje sile i sens zycia....czasem obietky tej milosci sa troche, nie trafione, rozbiezne, czasem za bordzo ulokowane w dziecu czasem w kotku czasem ale ja nie o tej milosci pisze:).
Jesli masz takie mysli i dopuscilas do momentu gdzie targa toba jakies porzadanie do ciala Adonisa ( co chyba jest normalne? ) To chyba warto ta zaleznosc podreperowac zeby nie zniszczyc sobie tej cennej milosci.
Moze maz sie troche zapuscil i juz jego piekny umysl zaczyna niewystarczac...rozchustaj go na tym urlopie niech zrzuci troche sadelka.

Odnosnie swierzynki temamtycznej:
Aga jeszcze nie doswiadczylas milosci maciezynskiej do swojego potomstwa wiec moze juz czas? Cos takiego jak wlsciwy czas na ciaze jest ulotny. Nim przerobisz kolejnego kocurka czy pieselka czy w co tam lokujesz uczucia moze sie okazac ze na powielenie swojego kodu moze czasu zabraknac lub bedzie nie idealny jak niespelniony plan bez paru punktow:)
Mozesz planowac i myslec o jutrze kazdego dnia ale nie wiesz jaki dokonca jest twoj scenariusz...jutro np glupi zbieg okolicznosci czy tez wypadkowa czasu i przestrzeni zmusi cie do skorygowania wszystkich twoich planow i celow w zyciu.
Mam nadzieje ze autorko ze zaciazy z mezem 1,2,3 i bedziecie sie cieszyc dalej swoim szczesciem a nie szukac dziury w calym i meczyc lepetyne bo w miare gladko sie w zyciu uklada. Wiec z nudow moze cos spartole z ciekawosci jak by to bylo gdyby sie wydarzylo.
Odnosnie swietnej formy - mozna miec i 2-3-4 dzieci i miec swietna sylwetke czy figure kwestia czasu i nakladu pracy w swoj wyglad zewnetrzny.
( Niestety cos kosztem czegos i dzieci tych pieknych figur czy tez karier i przyziemnych celow maja troche inaczej w pozniejszym etapie rozwoju )
Osiagneliscie wspolnie wyznaczone cele jako para i w wiekszoci zrealizowaliscie swoje wytyczne i maz stwierdzil ze chyba juz czas na zajebejbiszona,
czasem warto sie zatrzymac troche w miejscu i przeanalizowac  swoja dotychczasowa podroz przez zycie.

W wieku 34 lat mozesz tylko sobie cos tam w sporcie udowadniac czy tez innym ale nie zyjemy tylko dla siebie prawda?
Kroczac przez zycie tylko jako JA i DLA MNIE jest to troche puste ...choc moze jest sie szczesliwszym  - nie wiem nie znam.

147

Odp: O krok od zdrady?

Równowaga między namiętnością, zaufaniem i przyjaźnią tworzy dobry związek, tylko nie każdy potrafi ważyć wink

Aga, nie jedna kobieta, zazdrościła by Ci takiego męża, jesteście że sobą dostatecznie długo, wiesz, że możesz zawsze na niego liczyć, jeśli jego argumenty Cię przekonają i sama wewnętrznie się zgodzisz na dziecko, to warto spróbować. Ale my tu możemy sobie pisać, to Twoja decyzja.

148

Odp: O krok od zdrady?
Lady Loka napisał/a:

Czy Wy właśnie próbujecie wmówić, że ona ma mieć dzieci koniecznie, bo natura?:D
Nie musi jak nie chce.

Pewnie że nic nikt nie musi .
Próbować to sobie możemy ,
Aga raczej jest dorosła ,a stosowanie podstępnie tajnych socjotechnik wpływu wmawianiem smile
na anonimowym forum raczej może być mało skuteczne.
Istnieje jednak dość racjonalna przesłanka na to że to zauroczenie może być takim tematem zastępczym dla Autorki
zamiast dziecka, a wiąże się na ogół taka sytuacja  z czymś seksualnym,podświadomym,instynktownym, co miewa ujście w fascynacji zauroczeniu właśnie romanse bywają taka ucieczką zastępczo ,ale niekoniecznie muszą nią być.

149 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-12-28 20:36:46)

Odp: O krok od zdrady?

Nie pomogę, bo w moim życiu ktoś się pojawi i go pokocham to już go kocham. A nie nudzę się nim smile mogę co najwyżej z kimś żyć albo nie żyć z różnych powodów.
Chyba jestem wewnatrzsterowalna po prostu A energię do relacji czerpię z samej relacji.
Nie wiem, może jak ktoś tak nie ma, to wchodzi w związki dla związku. ?
Musi być w drugim człowieku coś  co nas subiektywnie pociąga, a nie zespół fajnych cech zatwierdzonych przez społeczeństwo jako fajne.
Co z tego że mąż taki mąż roku, ale Cię nie kręci?.i nie tylko o seks chodzi.
Moje malzensrwo się rozpadło ale nie żałuję ani dnia z tych 20 lat.
Jeśli mój były mąż żałuje to jego strata, jak mu nie pasowałam było mnie nie wybierać, przymusu nie było wink
Ludzie którzy  dokonują pochopnych wyborów cierpią potem w malzenstwach.
Więc przykro mi ale nie pomogę jak podtrzymywać ogień, bo się palił po prostu. .
Może się to bierze że strachu bycia samotnym, bierzesz osobę która jest pod ręką.? I to zły wybór na początku, więc to wychodzi jako nuda?

Jak czytam o tych zaburzeniach, o innowacjach koniecznych w seksie by seks był fajny to myślę  że byłam, jestem wink bardzo szczęśliwa kobietą, nie mając takich dylematów.
A może jestem po prostu niewymagającym storczykiem, zamiast mimozą wokół której trzeba chodzić? I tak już mam bez żadnej mojej zasługi?

150 Ostatnio edytowany przez Apogeum (2021-12-29 11:47:19)

Odp: O krok od zdrady?
BEKAśmiechu napisał/a:

Mąż - rozum / potencjalny (jeszcze) kochanek - serce.

Serca bym w to nie mieszała. Dobra, pewnie serce bije jej przy nim mocniej, ale przecież tak naprawdę serce jest tam, gdzie jest miłość, a wszyscy wiemy, ze szybsze bicie serca to nie miłość, a co najwyżej zakochanie, które nie zawsze ewoluuje i przeradza się w miłość. A w tym przypadku to chyba po prostu emocje, fascynacja, pożądanie. Także w mojej opinii nie serce, a kisiel w majtkach jeśli już.

Legat napisał/a:

Tu odezwała się natura. W domu spokojny, ułożony, mówiąc językiem młodzieżowym beciak - mąż. A z drugiej strony spełniający wszystkie wymogi, wybrany podświadomie ojciec dzieci - niepokorny, pociągający fizycznie kolega z pracy. smile

Odniosę sie jeszcze do wypowiedzi nie na temat - bo nie zauważyłam, zeby autorka brała lowelasa pod uwage jako kandydata na ojca dziecka - ze z niby biologicznego punktu wiedzenia najlepszym kandydatem do rozmnażania jest ten żonaty podrywacz w białych rękawiczkach. Matko, nawet padło tam określenie ojciec dzieci. Autorze tych rewelacji, wyobraź sobie, ze moja mama rozmnożyła się z facetem, który nie tylko pociągał ja fizycznie, ale był tez właśnie z tych niepokornych, o których piszesz. Lowelas, tyle ze w odróżnieniu od kolegi z pracy autorki byl na tyle uczciwy, ze tuz po moich chrzcinach powiedzial mojej mamie, ze się zakochal i się rozwiedli, to znaczy rozstali, bo rozwód był dużo pozniej, ale to tylko nieistotne dla tego wątku szczegóły. W każdym razie zapewniam Cię, ze kandydat na ojca z niego żaden. Żaden. Tak jak moja siostra mam ojca na papierze, a nasza przyrodnia siostra, dla której funkcjonuje on wyjątkowo poza papierem, mimo ze jest od nas o wiele młodsza, ma nieporównywalnie więcej problemow natury emocjonalnej niz ja i moja rodzona siostra razem wzięte. Co prawda jej matka ma w tym spory udział, ale fakt pozostaje faktem. Nie zauważam tez na własnym i nie tylko własnym przykładzie żadnych plusów, które miałyby wynikać jedynie z faktu, ze nie była to ciąża ze „spokojnym, ułożonym beciakiem”.

Poza tym niektórym chyba umknęło, ze autorka nie związała się z mężem z rozsądku, lecz z miłości, a z postów Agi wynika, ze wielki niegdyś ogień przygasł, a wiec był. Nie mamy chyba podstaw, by twierdzić, ze autorka wybrała męża według tego, co uchodzi za atrakcyjne, ale dlatego, ze mąż był (i z tego co czytam nadal jest) atrakcyjny dla niej. Choc przyznam, ze gdybym ja miała opisać swojego męża, nie napisałabym, ze jest dla mnie atrakcyjny. I nie dlatego, ze nie jest, ale… po prostu nie. Jakoś tak sucho brzmi. I na pewno nie napisałabym tez, ze „to obiektywnie świetny mężczyzna”. Bo jeszcze bardziej niż obiektywnie jest nim subiektywnie. wink Dla mnie taki jest. O tym, zdaje się, pisała Ela. Nie napisałabym tez, ze „jest bardzo dobrym człowiekiem”. I nie dlatego ze jest złym człowiekiem, ale na pewno nie jest to coś, co przychodzi mi do głowy, gdy o nim mysle. Ale może czepiam się słówek.

A po kolejne to nawet ten ewentualny seks życia z lowelasem byłby przecież podkręcony przez fakt zakazanego owocu. Innymi słowy, byłby (być może) wow nie tylko z tytułu pożądania jako takiego, ale tez z tytułu całej tej otoczki, która niewątpliwie je potęguje. Mozna by zaryzykowac twierdzenie, a nawet z dużym prawdopodobieństwem przyjac, ze gdyby to kolega z pracy był mężem autorki (mężem lowelasem, a nie mężem bardzo dobrym człowiekiem), to obecny mąż byłby w tym momencie numero uno w kategorii pożądanie. Bo byłby nieodkryty i zakazany. I to jego Aga nie mogłaby teraz wyrzucić z głowy, tak jak nie może wyrzucić z głowy kolegi z pracy, czemu się nieprzerwanie dziwie, bo ja bym takiego żonatego, który uderza do innych, kijem nie tknęła.

151 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2021-12-29 10:35:13)

Odp: O krok od zdrady?

Chęc posiadania dziecka jest instynktem wbrew pozorom a nie decyzją.
Więc ja się z kolegą wyżej zgadzam.
Kolega z pracy wzbudził te instynkty.
A mąż je wyczuł.
Chyba tak to działa.
Ale ponieważ życie jest pokręcone to bezpieczniej mieć męża co nie wzbudza takich instynktów u kobiet. Np żoną tamtego męża ma gorzej pod tym względem niż autorka.
Chociaż pewnie nie marzy o spoconych kolegach z pracy.
Natomiast autorka jeszcze niejednego pewnie spotka w życiu.
Każdy kij ma 2 końca:)
W każdym razie instynkt na poziomie nieświadomym póki co odezwał się.
Mąż będzie lepszym ojcem na pewno.
Po co tylko te planowania ludziom?
Nie lepiej zapomnieć o kalendarzu i cieszyć się seksem?

152 Ostatnio edytowany przez Apogeum (2021-12-29 10:54:04)

Odp: O krok od zdrady?
Ela210 napisał/a:

Chęc posiadania dziecka jest instynktem wbrew pozorom a nie decyzją.
Więc ja się z kolegą wyżej zgadzam.
Kolega z pracy wzbudził te instynkty.
A mąż je wyczuł.

Nie bardzo rozumiem, co ma chęć posiadania dziecka przez męża autorki do fascynacji autorki kolega z pracy, skoro autorka w żadnym miejscu nie napisała, ze chce dziecka czy ze obudził się w niej instynkt macierzyński czy jakikolwiek inny instynkt związany z rozmnażaniem. Jak sama przyznała, myśl o dziecku pojawiła się pod wpływem wyrzutów sumienia i ma to nierozerwalny związek z wola męża, który chciałby mieć dziecko.

153 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-12-29 11:48:01)

Odp: O krok od zdrady?
Apogeum napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Chęc posiadania dziecka jest instynktem wbrew pozorom a nie decyzją.
Więc ja się z kolegą wyżej zgadzam.
Kolega z pracy wzbudził te instynkty.
A mąż je wyczuł.

Nie bardzo rozumiem, co ma chęć posiadania dziecka przez męża autorki do fascynacji autorki kolega z pracy, skoro autorka w żadnym miejscu nie napisała, ze chce dziecka czy ze obudził się w niej instynkt macierzyński czy jakikolwiek inny instynkt związany z rozmnażaniem. Jak sama przyznała, myśl o dziecku pojawiła się pod wpływem wyrzutów sumienia i ma to nierozerwalny związek z wola męża, który chciałby mieć dziecko.

A dobrze Ci tak Ela było nie zaczynać o tym wilku i drugim dziecku. big_smile
Teraz wytłumacz Apogeum skąd się biorą dzieci smile

154 Ostatnio edytowany przez Apogeum (2021-12-30 00:51:51)

Odp: O krok od zdrady?
paslawek napisał/a:
Apogeum napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Chęc posiadania dziecka jest instynktem wbrew pozorom a nie decyzją.
Więc ja się z kolegą wyżej zgadzam.
Kolega z pracy wzbudził te instynkty.
A mąż je wyczuł.

Nie bardzo rozumiem, co ma chęć posiadania dziecka przez męża autorki do fascynacji autorki kolega z pracy, skoro autorka w żadnym miejscu nie napisała, ze chce dziecka czy ze obudził się w niej instynkt macierzyński czy jakikolwiek inny instynkt związany z rozmnażaniem. Jak sama przyznała, myśl o dziecku pojawiła się pod wpływem wyrzutów sumienia i ma to nierozerwalny związek z wola męża, który chciałby mieć dziecko.

A dobrze Ci tak Ela było nie zaczynać o tym wilku i drugim dziecku. big_smile
Teraz wytłumacz Apogeum skąd się biorą dzieci smile

Ela napisała wyraźnie, ze kolega wzbudził instynkty, a mąż je wyczuł i jak rozumiem Waszym zdaniem na fali tego zapragnął mieć z nią dziecko. Ale na moje oko to i tak naciągana teoria. Bo nawet jeśli przyjmiemy, ze dzieci biorą się z instynktu, to nie zmienia to faktu, ze autorka nie zapragnęła dziecka.

Pamietam post o wilku i drugim dziecku. Ale w przeciwieństwo do autorki Ela tez zapewne chciała dziecka.

A to, zdaje się, jeszcze nieco inna teoria:

Ela210 napisał/a:

Te jego mantry o dziecku to wypowiadane na głos zaklęcia: ratunku na pomoc ginącej miłości..

155 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-12-29 12:24:36)

Odp: O krok od zdrady?

Przecież my tylko domniemywamy jak to było z Autorką  i luźno spekulujemy ,
z romansów w pracy czasem rodzą się dzieci jeżeli kochankowie uprawiają seks ze sobą 
,każdy romans kiedyś i od czegoś się zaczyna .
Mogło tak być że Aga pod wpływem fascynacji kolegą w pracy zmieniła coś w sobie nawet niezbyt świadomie,rozpromieniała na przykład,albo nieco aurę zmieniła w około siebie możliwe że się w swoich rozmyślaniach wedle męża oddaliła co on poczuł i pomyślał to też jego jak na razie sekret 
a mąż coś  zauważył,wyczuł zmianę inaczej spojrzał na młodą żonę ( niekoniecznie to zazdrość przemówiła przez niego ) ,coś mu strzeliło do głowy  i zaczął mówić o dziecku,możliwe , że poczuł do żony pożądanie większe niż zwykle,albo coś innego on to wie lepiej
zdarza się to czasem i mężom,
mógł to też być tak zwany przypadek i zbieg okoliczności .
Aga pod wpływem wątpliwości ,wyrzutu sumienia i myśli o potencjalnej zdradzie z kolegą  zaczęła rozmyślać o posiadaniu dziecka ze swoim mężem .
W każdym bądź razie jest kłopot i może być kryzys.

156 Ostatnio edytowany przez Apogeum (2021-12-29 22:30:08)

Odp: O krok od zdrady?
paslawek napisał/a:

Przecież my tylko domniemywamy jak to było z Autorką  i luźno spekulujemy ,
z romansów w pracy czasem rodzą się dzieci jeżeli kochankowie uprawiają seks ze sobą 
,każdy romans kiedyś i od czegoś się zaczyna .
Mogło tak być że Aga pod wpływem fascynacji kolegą w pracy zmieniła coś w sobie nawet niezbyt świadomie,rozpromieniała na przykład,albo nieco aurę zmieniła w około siebie możliwe że się w swoich rozmyślaniach wedle męża oddaliła co on poczuł i pomyślał to też jego jak na razie sekret 
a mąż coś  zauważył,wyczuł zmianę inaczej spojrzał na młodą żonę ( niekoniecznie to zazdrość przemówiła przez niego ) ,coś mu strzeliło do głowy  i zaczął mówić o dziecku,możliwe , że poczuł do żony pożądanie większe niż zwykle,albo coś innego on to wie lepiej
zdarza się to czasem i mężom,
mógł to też być tak zwany przypadek i zbieg okoliczności .
Aga pod wpływem wątpliwości ,wyrzutu sumienia i myśli o potencjalnej zdradzie z kolegą  zaczęła rozmyślać o posiadaniu dziecka ze swoim mężem .
W każdym bądź razie jest kłopot i może być kryzys.

Wiem, wiem. O feremonach była mowa jeszcze przed instynktem. wink


paslawek napisał/a:

W każdym bądź razie jest kłopot i może być kryzys.

Byle nie było zdrady, bo „zdrada nie ma powodów, są tylko skutki”. Nie zapominaj o tym, autorko. Za to powód kłopotu/kryzysu na pewno jakiś jest. Warto go poznać i mu się przyjrzeć.

157

Odp: O krok od zdrady?
Ania2019 napisał/a:
maku2 napisał/a:
Ania2019 napisał/a:

bardzo szanuje i podziwiam pary, które sa razem i nie maja dzieci, mam wrażenie, ze sa dla siebie, a nie ze soba ze względu na dzieci (jak np po wyskoku męża ja smile )

Jeżeli nie czujesz tego Autorko to nic na siłę, pogadaj z mężem, w końcu to Ty bedziesz w ciąży i to Ty bedziesz rodzić (wybaczcie Panowie).

Jestem z żona bo chcę nią być, gdyby było inaczej to bym odszedł.
Chcesz powiedzieć że jesteś z mężem dla dziecka inaczej byś odeszła?
Nie mamy czego wybaczać -przynajmniej ja - rozmowa z mężem konieczna. Doradź jeszcze co autorka powinna zrobić jeśli on się uprze? Lub co on powinien zrobić jeśli ona się uprze?

Maku, tak, jakbym nie miała dziecka to nie wiem, czy bym z nim była po tym wszystkim co się stało, pewnie nie.
Kocham dziecko nad życie i dlatego spróbowałam, uznałam, ze tak jest lepiej, ma tatę na co dzień, maz tez sie stara, zmienił się i jakoś to sie poukladalo miedzy nami,
ale sie cieszę, że nie mam z nim kolejnego dziecka, na co wszyscy co znali naszą sytuację mnie namawiali, ze nas to scali.
Jak mąż usłyszał to na terapii o mało nie zemdlał, chyba go bardzo zabolalo (nie planowaliśmy dzieci więcej, ale to ze ja nie chce z nim dziecka to był cios).

Autorce trudno doradzić, jeśli tego nie czuje w tej chwili, a może w ogóle, to nie ma co wbrew sobie działać, to jest decyzja na całe życie.
Aga jest z tego co wnioskuję piękną i zgrabną kobietą, to tez trzeba też uzwglednic, ze możliwe iz ciało sie zmieni (nie musi).

AgaSawa tez przeżyłam zauroczenie jak Ty i tez nic nie zrobilam, mialam wtedy 2letnie dziecko i moj maz w porownaniu z tamtym wypadal naprawdę niekorzystnie. Zdusiłam w sobie.
Powiedzialam mu jak zdradzil mnie on po 13 latach małżeństwa, ze mogłam odejść wtedy, ale ze trwalam przy nim mimo wszystkich przeciwności losu, a on w szoku głębokim. On po prostu wiedział, ze ja bym tego nie zrobila i miał rację. Ja z kolei za niego rękę bym dala sobie uciąć i bym dziś nie miała ręki smile

Aniu, mam nadzieję, że Twoje życie ułoży się tak byś była szczęśliwa.
Widzisz, ja nigdy zauroczenia nie przeżyłam (mam na myśli małżeństwo). Inni faceci mogliby dla mnie nie istnieć.
Figura, to rzecz do wypracowania. Na szczęście w wieku 34 lat nie jest to coś, co spędza mi sen z powiek.
Jakby jakaś Pani była zainteresowana, to służę radą, jak jeść i jak ćwiczyć ;-)
Trzymaj się Aniu!

158

Odp: O krok od zdrady?
edek z krainy kredek napisał/a:

Odnosnie kroku od zdrady.
Autorka jest tam gdzie chce byc i dokad doprowadzila sytuacje, niech sobie troche pofantazjuje.
Wielka milosc czasem ma swoje slabsze chwile, niechaj sobie sa...czesm przeczekac czasem pofantazjowac i adios mysli.... to co jest najcenniejsze i najmocniejsze to chyba wlasnie milosc.
To taki dar od zycia nie kazdy go doswiadcza i jest czyms wyjatkowym nie kazdy go zazna w tym matrixie.
Wlasnie milosc jest najcenniejsza, nadaje sile i sens zycia....czasem obietky tej milosci sa troche, nie trafione, rozbiezne, czasem za bordzo ulokowane w dziecu czasem w kotku czasem ale ja nie o tej milosci pisze:).
Jesli masz takie mysli i dopuscilas do momentu gdzie targa toba jakies porzadanie do ciala Adonisa ( co chyba jest normalne? ) To chyba warto ta zaleznosc podreperowac zeby nie zniszczyc sobie tej cennej milosci.
Moze maz sie troche zapuscil i juz jego piekny umysl zaczyna niewystarczac...rozchustaj go na tym urlopie niech zrzuci troche sadelka.

Odnosnie swierzynki temamtycznej:
Aga jeszcze nie doswiadczylas milosci maciezynskiej do swojego potomstwa wiec moze juz czas? Cos takiego jak wlsciwy czas na ciaze jest ulotny. Nim przerobisz kolejnego kocurka czy pieselka czy w co tam lokujesz uczucia moze sie okazac ze na powielenie swojego kodu moze czasu zabraknac lub bedzie nie idealny jak niespelniony plan bez paru punktow:)
Mozesz planowac i myslec o jutrze kazdego dnia ale nie wiesz jaki dokonca jest twoj scenariusz...jutro np glupi zbieg okolicznosci czy tez wypadkowa czasu i przestrzeni zmusi cie do skorygowania wszystkich twoich planow i celow w zyciu.
Mam nadzieje ze autorko ze zaciazy z mezem 1,2,3 i bedziecie sie cieszyc dalej swoim szczesciem a nie szukac dziury w calym i meczyc lepetyne bo w miare gladko sie w zyciu uklada. Wiec z nudow moze cos spartole z ciekawosci jak by to bylo gdyby sie wydarzylo.
Odnosnie swietnej formy - mozna miec i 2-3-4 dzieci i miec swietna sylwetke czy figure kwestia czasu i nakladu pracy w swoj wyglad zewnetrzny.
( Niestety cos kosztem czegos i dzieci tych pieknych figur czy tez karier i przyziemnych celow maja troche inaczej w pozniejszym etapie rozwoju )
Osiagneliscie wspolnie wyznaczone cele jako para i w wiekszoci zrealizowaliscie swoje wytyczne i maz stwierdzil ze chyba juz czas na zajebejbiszona,
czasem warto sie zatrzymac troche w miejscu i przeanalizowac  swoja dotychczasowa podroz przez zycie.

W wieku 34 lat mozesz tylko sobie cos tam w sporcie udowadniac czy tez innym ale nie zyjemy tylko dla siebie prawda?
Kroczac przez zycie tylko jako JA i DLA MNIE jest to troche puste ...choc moze jest sie szczesliwszym  - nie wiem nie znam.

Edek, również uważam, że w tym zwariowanym świecie, jest waluta nieprzeliczalna na pieniądze. A jest nią miłość.
Reperuję ;-)
A mąż, to nie jakiś kapeć big_smile By nikt nie czepiał się nazewnictwa, to napiszę, że jest wciąż pociągający.
A co złego jest w życiu dla siebie? Moim zdaniem nic :-)
Sport mnie uratował, to nie próba udowadniania czegoś sobie czy też komuś. Duża pasja i namiętność.

159

Odp: O krok od zdrady?
Ela210 napisał/a:

Nie pomogę, bo w moim życiu ktoś się pojawi i go pokocham to już go kocham. A nie nudzę się nim smile mogę co najwyżej z kimś żyć albo nie żyć z różnych powodów.
Chyba jestem wewnatrzsterowalna po prostu A energię do relacji czerpię z samej relacji.
Nie wiem, może jak ktoś tak nie ma, to wchodzi w związki dla związku. ?
Musi być w drugim człowieku coś  co nas subiektywnie pociąga, a nie zespół fajnych cech zatwierdzonych przez społeczeństwo jako fajne.
Co z tego że mąż taki mąż roku, ale Cię nie kręci?.i nie tylko o seks chodzi.
Moje malzensrwo się rozpadło ale nie żałuję ani dnia z tych 20 lat.
Jeśli mój były mąż żałuje to jego strata, jak mu nie pasowałam było mnie nie wybierać, przymusu nie było wink
Ludzie którzy  dokonują pochopnych wyborów cierpią potem w malzenstwach.
Więc przykro mi ale nie pomogę jak podtrzymywać ogień, bo się palił po prostu. .
Może się to bierze że strachu bycia samotnym, bierzesz osobę która jest pod ręką.? I to zły wybór na początku, więc to wychodzi jako nuda?

Jak czytam o tych zaburzeniach, o innowacjach koniecznych w seksie by seks był fajny to myślę  że byłam, jestem wink bardzo szczęśliwa kobietą, nie mając takich dylematów.
A może jestem po prostu niewymagającym storczykiem, zamiast mimozą wokół której trzeba chodzić? I tak już mam bez żadnej mojej zasługi?

Mimozą? big_smile

Elu, nigdy nie napisałam, że ślub brałam z rozsądku. Ani mnie czas nie naglił, ani nie czułam się samotna by mieć kogoś na siłę. Dobrze mi się żyło, jako singielka aż wypatrzyłam męża, jak się okazało on mnie też, a dalej to już poszło ;-) z wyrachowania też nie szukałam sponsora (just saying).
Jak nie kręci, jak kręci... Taki paradoks.
Pytając o ogień nie miałam na myśli innowacji łóżkowych. Nie samym seksem związek żyje.

160

Odp: O krok od zdrady?

No, nie wiem. Piszesz jak jakiś akwizytor. Dużo masz przekonań ale są jakby nabudowane za pomocą prania mózgu a nie wnikliwości. Czyli tak płytko sobie pływasz… To i problemy są z dvpy.
Co do „mojej teorii” to nie jest moja teoria ale tzw kolej rzeczy. Obie jesteśmy w wieku owocowania. Przekwitanie czeka nas prawdopodobnie za około 20 lat. Kumasz? Anomalie się zdarzają i kobieta może przekwitnąć wcześniej. Odnosi się to przede wszystkim do możliwości rodzenia dzieci. Brama menopauzy to wg mnie kolejna fajna brama, gdzie kobieta jest zmuszona odnaleźć się w nowej sytuacji, może na nowo zacząć swoje życie, inne niż dotychczas skupione na opiece nad dziećmi i sprawach domowych. To może być piękny jesienny czas i proszę nie demonizować przekwitania jakoby to miało być coś złego i już nas to dotyczyć to „zło” nie będzie. Jak będzie dane dożyć to będzie dane. Ale teraz jest zarówno dla mnie jak i dla Ciebie OWOCOWANIE. Dzieci, dzieci, jeszcze raz dzieci. Jeśli dzieci nie są dane to rozwój kariery. Doceniamy jeśli mamy dzieci, doceniamy jeśli nie mamy. Doceniamy dzieci planowane, doceniamy nieplanowane. Kochamy zdrowe, kochamy chore i niepełnosprawne. Dzieci nie mają pasować nam do lifestylu. Dzieci to żaden nasz dodatek. Nic naszego. Dzieci są same sobie. My mamy obowiązek je wychować, zająć się nimi tak samo jak zajęto się nami i dzięki czemu żyjemy. To prawo zapłaty. Wdzięczność. Pożyteczne zajęcie. Ale jeśli nie masz i niby nie chcesz to nikogo to grzeje ni ziębi. Jedynie jak widać instynkty zepchnięte modnymi hasłami i tak znajdują gdzieś ujście i płatają figle. Nic na to nie poradzisz.
Co do figury w naszym wieku, różnie bywa. Mnie przybyło, ale nie mam z tym problemu. Faceci lubią jak mają co złapać a i ja lubię się za brzuszek (i nie tylko) złapać. Moje poczciwe cielsko, fajne szczupłe, fajne okrągłe. Doceniam co mam. Znam wszystkie rady świata dotyczące motywacji, diety, ćwiczeń a i tak… tu chodzi o coś innego. Czuję niedosyt ale nie wiem… zaskocz nas jak umiesz.

161

Odp: O krok od zdrady?
Apogeum napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

Mąż - rozum / potencjalny (jeszcze) kochanek - serce.

Serca bym w to nie mieszała. Dobra, pewnie serce bije jej przy nim mocniej, ale przecież tak naprawdę serce jest tam, gdzie jest miłość, a wszyscy wiemy, ze szybsze bicie serca to nie miłość, a co najwyżej zakochanie, które nie zawsze ewoluuje i przeradza się w miłość. A w tym przypadku to chyba po prostu emocje, fascynacja, pożądanie. Także w mojej opinii nie serce, a kisiel w majtkach jeśli już.

Legat napisał/a:

Tu odezwała się natura. W domu spokojny, ułożony, mówiąc językiem młodzieżowym beciak - mąż. A z drugiej strony spełniający wszystkie wymogi, wybrany podświadomie ojciec dzieci - niepokorny, pociągający fizycznie kolega z pracy. smile

Odniosę sie jeszcze do wypowiedzi nie na temat - bo nie zauważyłam, zeby autorka brała lowelasa pod uwage jako kandydata na ojca dziecka - ze z niby biologicznego punktu wiedzenia najlepszym kandydatem do rozmnażania jest ten żonaty podrywacz w białych rękawiczkach. Matko, nawet padło tam określenie ojciec dzieci. Autorze tych rewelacji, wyobraź sobie, ze moja mama rozmnożyła się z facetem, który nie tylko pociągał ja fizycznie, ale był tez właśnie z tych niepokornych, o których piszesz. Lowelas, tyle ze w odróżnieniu od kolegi z pracy autorki byl na tyle uczciwy, ze tuz po moich chrzcinach powiedzial mojej mamie, ze się zakochal i się rozwiedli, to znaczy rozstali, bo rozwód był dużo pozniej, ale to tylko nieistotne dla tego wątku szczegóły. W każdym razie zapewniam Cię, ze kandydat na ojca z niego żaden. Żaden. Tak jak moja siostra mam ojca na papierze, a nasza przyrodnia siostra, dla której funkcjonuje on wyjątkowo poza papierem, mimo ze jest od nas o wiele młodsza, ma nieporównywalnie więcej problemow natury emocjonalnej niz ja i moja rodzona siostra razem wzięte. Co prawda jej matka ma w tym spory udział, ale fakt pozostaje faktem. Nie zauważam tez na własnym i nie tylko własnym przykładzie żadnych plusów, które miałyby wynikać jedynie z faktu, ze nie była to ciąża ze „spokojnym, ułożonym beciakiem”.

Poza tym niektórym chyba umknęło, ze autorka nie związała się z mężem z rozsądku, lecz z miłości, a z postów Agi wynika, ze wielki niegdyś ogień przygasł, a wiec był. Nie mamy chyba podstaw, by twierdzić, ze autorka wybrała męża według tego, co uchodzi za atrakcyjne, ale dlatego, ze mąż był (i z tego co czytam nadal jest) atrakcyjny dla niej. Choc przyznam, ze gdybym ja miała opisać swojego męża, nie napisałabym, ze jest dla mnie atrakcyjny. I nie dlatego, ze nie jest, ale… po prostu nie. Jakoś tak sucho brzmi. I na pewno nie napisałabym tez, ze „to obiektywnie świetny mężczyzna”. Bo jeszcze bardziej niż obiektywnie jest nim subiektywnie. wink Dla mnie taki jest. O tym, zdaje się, pisała Ela. Nie napisałabym tez, ze „jest bardzo dobrym człowiekiem”. I nie dlatego ze jest złym człowiekiem, ale na pewno nie jest to coś, co przychodzi mi do głowy, gdy o nim mysle. Ale może czepiam się słówek.

A po kolejne to nawet ten ewentualny seks życia z lowelasem byłby przecież podkręcony przez fakt zakazanego owocu. Innymi słowy, byłby (być może) wow nie tylko z tytułu pożądania jako takiego, ale tez z tytułu całej tej otoczki, która niewątpliwie je potęguje. Mozna by zaryzykowac twierdzenie, a nawet z dużym prawdopodobieństwem przyjac, ze gdyby to kolega z pracy był mężem autorki (mężem lowelasem, a nie mężem bardzo dobrym człowiekiem), to obecny mąż byłby w tym momencie numero uno w kategorii pożądanie. Bo byłby nieodkryty i zakazany. I to jego Aga nie mogłaby teraz wyrzucić z głowy, tak jak nie może wyrzucić z głowy kolegi z pracy, czemu się nieprzerwanie dziwie, bo ja bym takiego żonatego, który uderza do innych, kijem nie tknęła.

Apogeum chłonę to, co piszesz!
Ale czepialska jesteś ;-) Atrakcyjny ma tyle synonimów, że można wstawić to, co pasuje.
Lowelas, swoją drogą kradnę, nie zasługuje na miano ojca moich dzieci. Uważam, że to daleko posunięta teza. Jak można uważać, że ktoś kto budzi w nas pewne emocje, nadaje się do tej roli?
No to moja przyjaciółka miałaby już przedszkole, bo średnio co roku, ktoś nowy ją "rozbudza" ;-)

Odniosę się do ostatniego akapitu. Chyba nie uważasz, że bycie kochanką żonatego faceta, jest czymś, co sprawia, że mnie kręci. Zakazany owoc nie smakuje lepiej, to kolejny mit na tym świecie.
Nowy, tak. Ale nie zakazany.
Dla efektu nowości, który nota bene, jest efektem chwilowym, nie rzuca się w wir namiętności, jeśli ma się u boku fajnego męża (fajny - super, szałowy, świetny, prima, wspaniały, kapitalny, pierwszorzędny, dobry, fajowy, przyjemny, obłędny, miły, niezły, klawy,  odlotowy, bajerancki, fajowski, rewelacyjny, znakomity, ekstra, bombowy, superowy) ;-)

162

Odp: O krok od zdrady?

Aga nie tłumacz się tak gęsto wyluzuj smile takie "coś" jak u Ciebie to się zdarza ludziom , a innym nie ,to nic nie znaczy
,jeszcze nic złego nie zrobiłaś
myślę że wybrniesz silniejsza z tego ,wiem bo miałem podobnie i moja żona również ,
"święci" przeważnie nie są święci zanim się nimi nie staną smile
forum to nie jest przecież sąd kapturowy nad Twoim życiem
naprawdę masz prawo do błędu ważne że coś zrobiłaś zanim podążyłaś za tym "czymś"
dowalanie sobie nic Ci nie da po za dowaleniem sobie

163

Odp: O krok od zdrady?
AgaSawa napisał/a:
Apogeum napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

Mąż - rozum / potencjalny (jeszcze) kochanek - serce.

Serca bym w to nie mieszała. Dobra, pewnie serce bije jej przy nim mocniej, ale przecież tak naprawdę serce jest tam, gdzie jest miłość, a wszyscy wiemy, ze szybsze bicie serca to nie miłość, a co najwyżej zakochanie, które nie zawsze ewoluuje i przeradza się w miłość. A w tym przypadku to chyba po prostu emocje, fascynacja, pożądanie. Także w mojej opinii nie serce, a kisiel w majtkach jeśli już.

Legat napisał/a:

Tu odezwała się natura. W domu spokojny, ułożony, mówiąc językiem młodzieżowym beciak - mąż. A z drugiej strony spełniający wszystkie wymogi, wybrany podświadomie ojciec dzieci - niepokorny, pociągający fizycznie kolega z pracy. smile

Odniosę sie jeszcze do wypowiedzi nie na temat - bo nie zauważyłam, zeby autorka brała lowelasa pod uwage jako kandydata na ojca dziecka - ze z niby biologicznego punktu wiedzenia najlepszym kandydatem do rozmnażania jest ten żonaty podrywacz w białych rękawiczkach. Matko, nawet padło tam określenie ojciec dzieci. Autorze tych rewelacji, wyobraź sobie, ze moja mama rozmnożyła się z facetem, który nie tylko pociągał ja fizycznie, ale był tez właśnie z tych niepokornych, o których piszesz. Lowelas, tyle ze w odróżnieniu od kolegi z pracy autorki byl na tyle uczciwy, ze tuz po moich chrzcinach powiedzial mojej mamie, ze się zakochal i się rozwiedli, to znaczy rozstali, bo rozwód był dużo pozniej, ale to tylko nieistotne dla tego wątku szczegóły. W każdym razie zapewniam Cię, ze kandydat na ojca z niego żaden. Żaden. Tak jak moja siostra mam ojca na papierze, a nasza przyrodnia siostra, dla której funkcjonuje on wyjątkowo poza papierem, mimo ze jest od nas o wiele młodsza, ma nieporównywalnie więcej problemow natury emocjonalnej niz ja i moja rodzona siostra razem wzięte. Co prawda jej matka ma w tym spory udział, ale fakt pozostaje faktem. Nie zauważam tez na własnym i nie tylko własnym przykładzie żadnych plusów, które miałyby wynikać jedynie z faktu, ze nie była to ciąża ze „spokojnym, ułożonym beciakiem”.

Poza tym niektórym chyba umknęło, ze autorka nie związała się z mężem z rozsądku, lecz z miłości, a z postów Agi wynika, ze wielki niegdyś ogień przygasł, a wiec był. Nie mamy chyba podstaw, by twierdzić, ze autorka wybrała męża według tego, co uchodzi za atrakcyjne, ale dlatego, ze mąż był (i z tego co czytam nadal jest) atrakcyjny dla niej. Choc przyznam, ze gdybym ja miała opisać swojego męża, nie napisałabym, ze jest dla mnie atrakcyjny. I nie dlatego, ze nie jest, ale… po prostu nie. Jakoś tak sucho brzmi. I na pewno nie napisałabym tez, ze „to obiektywnie świetny mężczyzna”. Bo jeszcze bardziej niż obiektywnie jest nim subiektywnie. wink Dla mnie taki jest. O tym, zdaje się, pisała Ela. Nie napisałabym tez, ze „jest bardzo dobrym człowiekiem”. I nie dlatego ze jest złym człowiekiem, ale na pewno nie jest to coś, co przychodzi mi do głowy, gdy o nim mysle. Ale może czepiam się słówek.

A po kolejne to nawet ten ewentualny seks życia z lowelasem byłby przecież podkręcony przez fakt zakazanego owocu. Innymi słowy, byłby (być może) wow nie tylko z tytułu pożądania jako takiego, ale tez z tytułu całej tej otoczki, która niewątpliwie je potęguje. Mozna by zaryzykowac twierdzenie, a nawet z dużym prawdopodobieństwem przyjac, ze gdyby to kolega z pracy był mężem autorki (mężem lowelasem, a nie mężem bardzo dobrym człowiekiem), to obecny mąż byłby w tym momencie numero uno w kategorii pożądanie. Bo byłby nieodkryty i zakazany. I to jego Aga nie mogłaby teraz wyrzucić z głowy, tak jak nie może wyrzucić z głowy kolegi z pracy, czemu się nieprzerwanie dziwie, bo ja bym takiego żonatego, który uderza do innych, kijem nie tknęła.

Apogeum chłonę to, co piszesz!
Ale czepialska jesteś ;-) Atrakcyjny ma tyle synonimów, że można wstawić to, co pasuje.
Lowelas, swoją drogą kradnę, nie zasługuje na miano ojca moich dzieci. Uważam, że to daleko posunięta teza. Jak można uważać, że ktoś kto budzi w nas pewne emocje, nadaje się do tej roli?
No to moja przyjaciółka miałaby już przedszkole, bo średnio co roku, ktoś nowy ją "rozbudza" ;-)

Ale to nie moja teza. Przeciwnie, ja ja zanegowałam.

AgaSawa napisał/a:

Odniosę się do ostatniego akapitu. Chyba nie uważasz, że bycie kochanką żonatego faceta, jest czymś, co sprawia, że mnie kręci. Zakazany owoc nie smakuje lepiej, to kolejny mit na tym świecie.

Nie napisałam, ze lepiej smakuje, ale ze bardziej kusi. I nie, nie uważam, ze obrączka na palcu Cię kręci, miałam na mysli cała te otoczkę, w tym otoczke nowości, i to coś, co sprawiło, ze ten watek powstał.

AgaSawa napisał/a:

Nowy, tak. Ale nie zakazany.
Dla efektu nowości, który nota bene, jest efektem chwilowym, nie rzuca się w wir namiętności, jeśli ma się u boku fajnego męża.

Właśnie tego między innym dotyczył ostatni i trochę tez pierwszy akapit.

164 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2021-12-30 03:03:01)

Odp: O krok od zdrady?

Jakiś taki plastikowy ten wątek...
Trzydziestoczteroletnia kobieta, która nie wie czego chce. Zakładowego flirtu w którym "pójdzie na całość", a może dziecka zamiast kota? Nie rozumie, że z wiekiem zmienia się optyka spojrzenia i że deklarowany przez męża w wieku 23 lat brak ochoty na posiadanie potomstwa, po dziesięciu latach małżeństwa może jednak transformować i że również jest to proces naturalny. On komunikuje Ci to tak, jak potrafi. Czyli, jak mężczyzna: otwarcie, zdecydowanie, zadaniowo. Zgłasza gotowość, byś Ty miała, jako ewentualna przyszła mama pewność, że jest człowiekiem, który wie, za co się zabiera. Ty zaś, pląsasz w jakimś gąszczu myśli, czy sposób w jaki Cię informuje o zmianie postrzegania funkcji rodziny jest właściwy.
Odnoszę wrażenie, że obarczasz go tym, że sama nie masz pojęcia, czego właściwie chcesz i czy jesteś gotowa na to, by zbudować rodzinę, a nie tylko małżeństwo. Bo to jest właśnie ten moment, gdy trzeba podjąć tę decyzję "na tak" lub na nie" i ponieść jej konsekwencje.
Dyzio z Twojej fabryki robi podchody, bo schlebia Ci to jego mizdrzenie się i nie wiesz, co zrobić, by nie stracić tej adoracji, a jednocześnie, by nie zabrnąć zbyt daleko w tę znajomość, ryzykując reputacją, wyrzuceniem z pracy, ośmieszeniem, ewentualnie odwróceniem się od Ciebie męża, gdyby dowiedział się o skowronkach w Twojej mózgownicy.
Ślizgasz się po prawdziwym życiu ostrożniutko, asekuracyjnie, trochę jak tchórz...
Czy Twój mąż jest również lekko znudzony waszą relacją, podobnie jak Ty? Czy w pracy podąża wzrokiem za jakąś zamężną kobietą z dziećmi, albo niezamężną, która gdy Ty nie zdecydujesz się dorosnąć i zastanowić nad ewentualną zmianą ról w Waszej relacji, wypełni pustkę, którą być może on też zaczyna odczuwać?
Jak to jest, że on jest oskarżany o bycie samolubnym w myśleniu o byciu ojcem, a Ty od kilku już lat hodujesz motyle, zapominasz, że jednak jesteś czyjąś żoną i właśnie się emocjonalnie wyrypałaś, bo pominęłaś Twojego męża w ważnej dla wspólnego bycia razem kwestii?
Do tanga trzeba dwojga i... róży ; - ))) Pomyśl o tym.
Powodzenia!

Ponieważ jesteś otwarta na sugestie, gorąco polecam Ci książkę "Psychologia miłości" Bogdana Wojciszke.

165 Ostatnio edytowany przez Apogeum (2021-12-30 11:22:54)

Odp: O krok od zdrady?
aurora borealis napisał/a:

Jakiś taki plastikowy ten wątek...

Jakiś taki szablonowy ten post…

Nie istnieje jeden odgórnie przyjęty szablon, schemat, według którego trzeba przeżyć życie. A to, ze mąż autorki jest teraz na etapie x, nie oznacza, ze ona tez z automatu musi na nim być.

aurora borealis napisał/a:

Nie rozumie, że z wiekiem zmienia się optyka spojrzenia i że deklarowany przez męża w wieku 23 lat brak ochoty na posiadanie potomstwa, po dziesięciu latach małżeństwa może jednak transformować i że również jest to proces naturalny.

Z postów autorki wynika niezbicie, ze to rozumie.

aurora borealis napisał/a:

On komunikuje Ci to tak, jak potrafi. Czyli, jak mężczyzna: otwarcie, zdecydowanie, zadaniowo. Zgłasza gotowość, byś Ty miała, jako ewentualna przyszła mama pewność, że jest człowiekiem, który wie, za co się zabiera. Ty zaś, pląsasz w jakimś gąszczu myśli, czy sposób w jaki Cię informuje o zmianie postrzegania funkcji rodziny jest właściwy.

To, ze daje autorce do zrozumienia, ze - jak to nazwałaś - wie, za co się zabiera (o ile wie, bo uznanie czasu ciąży i nie tylko ciąży za leżenie i pachnienie jednak pozostawia pewne wątpliwości) jest na plus. Do zmiany zdania i euforii tez ma prawo, ale do pomijania autorki i umniejszania jej zdania w kwestii czy i kiedy już nie. A autorka ma w tej sytuacji prawo platac się w gąszczu mysli i zastanawiać się, nad czym chce.

aurora borealis napisał/a:

Odnoszę wrażenie, że obarczasz go tym, że sama nie masz pojęcia, czego właściwie chcesz i czy jesteś gotowa na to, by zbudować rodzinę, a nie tylko małżeństwo. Bo to jest właśnie ten moment, gdy trzeba podjąć tę decyzję "na tak" lub na nie" i ponieść jej konsekwencje.

A gdzie jest napisane, ze to jest właśnie ten moment? Może autorka potrzebuje przespać się z tym tematem? I to dłużej niż noc czy kilka? Tym bardziej, ze dotąd nie umawiali się na budowanie rodziny, a na budowanie malzenstwa właśnie. A autorka po to przyszła na forum, żeby je dalej budować, a nie burzyć. Temat rodziny wypłynął po drodze i, jak wiemy, wyszło to od męża.

aurora borealis napisał/a:

Dyzio z Twojej fabryki robi podchody, bo schlebia Ci to jego mizdrzenie się i nie wiesz, co zrobić, by nie stracić tej adoracji, a jednocześnie, by nie zabrnąć zbyt daleko w tę znajomość, ryzykując reputacją, wyrzuceniem z pracy, ośmieszeniem, ewentualnie odwróceniem się od Ciebie męża, gdyby dowiedział się o skowronkach w Twojej mózgownicy. Ślizgasz się po prawdziwym życiu ostrożniutko, asekuracyjnie, trochę jak tchórz...
Czy Twój mąż jest również lekko znudzony waszą relacją, podobnie jak Ty? Czy w pracy podąża wzrokiem za jakąś zamężną kobietą z dziećmi, albo niezamężną, która gdy Ty nie zdecydujesz się dorosnąć i zastanowić nad ewentualną zmianą ról w Waszej relacji, wypełni pustkę, którą być może on też zaczyna odczuwać?

Po pierwsze dziecko nie jest od wypełniania pustki w relacji. Zarzucasz autorce, ze nie dorosła, a jednocześnie sama piszesz coś takiego. Dojrzały człowiek wie, ze dziecko nie jest od wypełniania pustki czy łatania dziur. Po drugie chęć bycia matka czy ojcem nie oznacza z automatu bycia dorosłym, dojrzałym. Mało to matek i ojców, którzy krzywdzą dzieci swoją niedojrzałością? I to nie dotyczy jedynie dzieci z wpadek. Wiadomo, nie ma reguły. Życie człowieka nie dzieli się na dwa etapy: bycie dzieciakiem przed ciąża i bycie dojrzałym człowiekiem matka/ojcem. I w jednej, i w drugiej grupie są dojrzali i niedojrzali. A bycie matka nie jest obowiązkowe.

aurora borealis napisał/a:

Jak to jest, że on jest oskarżany o bycie samolubnym w myśleniu o byciu ojcem, a Ty od kilku już lat hodujesz motyle, zapominasz, że jednak jesteś czyjąś żoną i
właśnie się emocjonalnie wyrypałaś, bo pominęłaś Twojego męża w ważnej dla wspólnego bycia razem kwestii?
Do tanga trzeba dwojga i... róży ; - ))) Pomyśl o tym.
Powodzenia!

Do tego fragmentu się nie odniosę, bo hm.. może mam dziś jakas niedyspozycje intelektualna, ale nie mam pojęcia, co to znaczy wyrypac się emocjonalnie. Nie wiem tez, o jaka wazna dla wspólnego bycia razem kwestie chodzi, w której to autorka pomija męża.

166 Ostatnio edytowany przez AgaSawa (2021-12-30 13:52:56)

Odp: O krok od zdrady?
aurora borealis napisał/a:

Jakiś taki plastikowy ten wątek...
Trzydziestoczteroletnia kobieta, która nie wie czego chce. Zakładowego flirtu w którym "pójdzie na całość", a może dziecka zamiast kota? Nie rozumie, że z wiekiem zmienia się optyka spojrzenia i że deklarowany przez męża w wieku 23 lat brak ochoty na posiadanie potomstwa, po dziesięciu latach małżeństwa może jednak transformować i że również jest to proces naturalny. On komunikuje Ci to tak, jak potrafi. Czyli, jak mężczyzna: otwarcie, zdecydowanie, zadaniowo. Zgłasza gotowość, byś Ty miała, jako ewentualna przyszła mama pewność, że jest człowiekiem, który wie, za co się zabiera. Ty zaś, pląsasz w jakimś gąszczu myśli, czy sposób w jaki Cię informuje o zmianie postrzegania funkcji rodziny jest właściwy.
Odnoszę wrażenie, że obarczasz go tym, że sama nie masz pojęcia, czego właściwie chcesz i czy jesteś gotowa na to, by zbudować rodzinę, a nie tylko małżeństwo. Bo to jest właśnie ten moment, gdy trzeba podjąć tę decyzję "na tak" lub na nie" i ponieść jej konsekwencje.
Dyzio z Twojej fabryki robi podchody, bo schlebia Ci to jego mizdrzenie się i nie wiesz, co zrobić, by nie stracić tej adoracji, a jednocześnie, by nie zabrnąć zbyt daleko w tę znajomość, ryzykując reputacją, wyrzuceniem z pracy, ośmieszeniem, ewentualnie odwróceniem się od Ciebie męża, gdyby dowiedział się o skowronkach w Twojej mózgownicy.
Ślizgasz się po prawdziwym życiu ostrożniutko, asekuracyjnie, trochę jak tchórz...
Czy Twój mąż jest również lekko znudzony waszą relacją, podobnie jak Ty? Czy w pracy podąża wzrokiem za jakąś zamężną kobietą z dziećmi, albo niezamężną, która gdy Ty nie zdecydujesz się dorosnąć i zastanowić nad ewentualną zmianą ról w Waszej relacji, wypełni pustkę, którą być może on też zaczyna odczuwać?
Jak to jest, że on jest oskarżany o bycie samolubnym w myśleniu o byciu ojcem, a Ty od kilku już lat hodujesz motyle, zapominasz, że jednak jesteś czyjąś żoną i właśnie się emocjonalnie wyrypałaś, bo pominęłaś Twojego męża w ważnej dla wspólnego bycia razem kwestii?
Do tanga trzeba dwojga i... róży ; - ))) Pomyśl o tym.
Powodzenia!

Ponieważ jesteś otwarta na sugestie, gorąco polecam Ci książkę "Psychologia miłości" Bogdana Wojciszke.

Raz jeszcze - argumenty męża o posiadaniu dziecka są dla mnie logiczne. Rozumiem je, co więcej, ja się zgadzam z tym, że teraz albo nigdy.
Tylko, co że to teraz, dla mnie, to nie jest dobry moment? Nie wiem też, czy chciałabym kiedykolwiek. Dla mnie, to decyzja życia. Choćby z tego też względu, że nie każdy się na matkę nadaję, że dziecko zmienia świat, a co jeśli na gorsze, etc. O dylematach już pisałam.

Mizdrzenie Dyzia mi nie schlebia. To nie ten kierunek. W loterii genowej dostałam dużo. (Żadna w tym moja zasługa, wiem).
Przez 10 lat trwania małżeństwa, jak i przed takich "Dyziów", którzy się za mną uganiali było sporo. Piszę o tym, byś nie uważała, że adorowanie mnie w jakikolwiek sposób mnie dowartościowuje. Facetom patrzącym na mnie, jak na mięso zawsze mówiłam - stanowcze nie!
Mąż był jednym z nielicznych, który widział nie tylko to, co z zewnątrz. Między innymi dlatego jest z niego taki wartościowy mąż.
Problem mam z tym konkretnym lowelasem. Ciacho z niego niezłe, ale nie takie ciacha koło mnie latały. I nic. Zero.
Byli przystojniejsi, bogatsi, wolni... I nic. A ten jeden, jak to ktoś na forum nazwał - spocony kolega z pracy, tak.
3 lata był, to był, a jak go nie było, to nie zauważałam. Aż do momentu. Odkręcam wszystko. Brak kontaktu pomaga. Chce wrócić do pracy i patrzeć na niego, jak dawniej bądź przynajmniej bez krzty emocji.

Dzięki za książke, już sciągnięta ;-)

Edit.
Nie dla reputacji czy wywalenia z fabryki się wycofuje. Robie to tylko po to, by dalej żyć z mężem.

167

Odp: O krok od zdrady?

Tu zrobiła się już dyskusja dla dyskusji.
Ważne, że forum dało Ci do myślenia, bo taki jest tego cel.
Powodzenia.

168

Odp: O krok od zdrady?
Apogeum napisał/a:

może mam dziś jakas niedyspozycje intelektualna

Najprawdopodobniej...

169 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2021-12-31 03:17:50)

Odp: O krok od zdrady?

Ago,
nie było moim zamysłem namawianie Cię do posiadania potomstwa wbrew Twej woli. Jeśli tak to zrozumiałaś, to przepraszam. Chodzi mi o inne aspekty tej decyzji na "tak" lub "nie", którą, z powodu zmiany sytuacji, najpewniej będziesz musiała podjąć. Zwróć uwagę, że tak jak Ty masz prawo dokonać wyboru, tak i Twój mąż ma prawo wiedzieć, że Ty (na przykład) nie będziesz chcieć  mieć dzieci ani teraz, ani nigdy. Dlatego, że on też jako osoba posiadająca wolną wolę, będzie mógł zdecydować, czy chce pozostać w związku z kobietą, która nie może z jakichś racji lub nie potrafi stać się mamą dla upragnionego przez niego dziecka. A to bardzo ważny powód zrywający małżeństwo i pewnie o tym wiesz. Czasem też jest tak, że mężczyzna słysząc taką odmowę, może się poczuć nieakceptowany przez partnerkę i to także może się stać powodem frustracji i poważnych konfliktów.
Generalnie tak, jak Ty masz wybór, tak i Twój mąż ma prawo go dokonać i zdecydować co dalej zrobić ze swoim życiem małżeńskim.

A co do Dyzia... Mężczyzna cały bywa patrzeniem. Z różnych powodów. To atawizm. Natura, która predestynuje mężczyzn do szybkiej orientacji w przestrzeni i określania sytuacji w jakiej się znajdują. Są rozmaite aspekty tego patrzenia. W ciągu całego swojego życia tego rodzaju patrzenia, o którym wspominasz, zdecydowana większość kobiet doświadcza często. Nader często. Szczęście, że niektórzy robią to nieco dyskretniej i nie w taki sposób, by kobieta, natychmiast  poczuła się jak obiekt. Dość niepokojące jest jednak to, że Ty to w ogóle w jakiś sposób rejestrujesz, a nawet kategoryzujesz: "Byli przystojniejsi, bogatsi, wolni..."

Opisujesz swego męża w samych superlatywach, jako osobę wyjątkową, kochaną przez Ciebie, a z którą nie masz chyba, mimo wielu wspólnych lat, porozumienia na tym najgłębszym poziomie, by szczerze pogadać i o Twoich macierzyńskich dylematach i o sytuacji zadurzenia w innej osobie, której doświadczasz. Mając tak fajnego chłopa w domu, nie gadasz z nim o najważniejszych rzeczach, które teraz Ciebie dotyczą. Dlaczego?

Mam nadzieję, że uda Wam się przez te ostatnie wydarzenia zdefiniować na nowo Waszą relację, i że oboje wyjdziecie z nich zwycięsko. Bardzo Ci tego życzę!
---
Wierzę, że lektura poleconej Ci przeze mnie książki będzie dla Ciebie miła i pożyteczna.

170

Odp: O krok od zdrady?

Zdarza mi się z Aurorą nie zgadzać na tym forum I czasem ma zbyt kwiecisty jak na mnie styl pisania, ale wydaje mi się że uchwycila dobrze sprawy w Twoim związku autorko.
Może to jest dobry czas dla Was na zdefiniowanie waszej relacji, lepsze poznanie się i odkrycie, odwagę do większej bliskosci bo wiele was łączy  ale nie jest tak blisko jak mogłoby być. Pytanie czy tam go wpuscisz.
I czy On będzie miał odwagę.

171

Odp: O krok od zdrady?

AgaSawa, mąż jest widać zadaniowy i podszedł rzeczowo do tematu.
Piszesz o nim same dobre rzeczy, to wspaniale,
nie chcę być okrutna, może to doświadczenie mnie nauczyło, ale nie idealizuj tak mocno męża, bo to jest życie.
I nie przejmuj za mocno historią z tym ciachem, jesteś piękna zdrową kobietą, on atrakcyjny i nadskakujacy i czasem po prostu tak się dzieje, a nie zrobiłaś przecież nic złego, wręcz robisz bardzo dużo, bo szukasz pomocy i podjęłaś się analizy tematu.

Mam nadzieję, ze znajdziesz spokój i podejmiesz decyzję i dobrą dla siebie i w zgodzie z mężem.

Mąż nawet najwspanialszy na świecie to zawsze bedzie mężczyzna, z którym się wiążesz na podstawie emocji, uczuć i decyzji,
dziecko to krew z krwi, część Ciebie związana z Tobą już na zawsze, musisz być na to gotowa.

Może potrzebujesz czasu jeszcze troszkę, nic na siłę.

172

Odp: O krok od zdrady?

Aurora, to nie tak, że forum jest jedynym miejscem, na którym dyskutuje na tematy macierzyństwa. Wątek dziecka wyszedł przy okazji, a stał się głównym.
Z mężem rozmowy się toczą. O jakimś tam zauroczeniu, na pewno mu nie wspomnę, bo jest wwo i ja za chwilę zapomnę, że był ktoś taki, jak Dyzio, a on przy każdym moim wyjściu będzie się zastanawiał, co robię.
Rzeczywiście, muszę przyznać rację, to co ja uważałam za fajne małżeństwo, mąż odbierał inaczej. I to był mój błąd, bo przypisywałam jemu swoje odczucia.
Mnie pandemia uziemiła i z intensywnego bardzo życia zmieniła na mniej intensywne. Na co wcale nie narzekam (w końcu jest czas na hobby itp.). Tak u męża ostatnie 2 lata, to jak twierdzi, czas rozmyślań o dziecku. I jego zdaniem, pewnie słusznym, nie mógł się wstrzelić w dobry termin, bo miejsce zawodowych podróży, zajął sport i dla niego już przestrzeni nie było.
Dobijając już do brzegu, lowelas na coś się przydał, bo temat dziecka został otwarty.
Za moment umówie się do lekarza, przebadam wszystko, bo jednak mam z tyłu głowy, że lata diety "na sałacie", mogły swoje zrobić. I postanowimy, czy się decydujemy.
Kategoryzuje na potrzeby opisu, nie umiem tak trafnie, jak Ty. Miałam na myśli, że postawiono by przede mną księcia z bajki, a bym się nie obejrzała. A spocony kolega mnie zakręcił. Mniejsza już o niego. Mam tylko nadzieję, że przytył i zbrzydł po Świętach ;-)

Dziękuje :-) Twój punkt widzenia otworzył mi w jakis sposób oczy.

Ania, moim zdaniem najlepsze, do czego powinno się dążyć, to niezależność (na każdym polu, finansowym to już w ogóle). To moja mama zawsze powtarzała. Trzeba mieć swoje życie, swoje pieniądze. Wtedy, przy całej tragedii, odejścia partnera, poboli, ale życie toczy się dalej.
No, niestety kobiety często z siebie rezygnują, dla dzieci, dla rodziny, co nie uważam za zły wybór. Ale w chwili rozpadu związku, zdrady są na straconej pozycji.

Ela, tak kwiecisty sposób mi łeb rozjaśnił ;-)

173 Ostatnio edytowany przez Airuf (2022-01-02 10:25:22)

Odp: O krok od zdrady?
Apogeum napisał/a:
BEKAśmiechu napisał/a:

Mąż - rozum / potencjalny (jeszcze) kochanek - serce.

Legat napisał/a:

Tu odezwała się natura. W domu spokojny, ułożony, mówiąc językiem młodzieżowym beciak - mąż. A z drugiej strony spełniający wszystkie wymogi, wybrany podświadomie ojciec dzieci - niepokorny, pociągający fizycznie kolega z pracy. smile

Odniosę sie jeszcze do wypowiedzi nie na temat - bo nie zauważyłam, zeby autorka brała lowelasa pod uwage jako kandydata na ojca dziecka - ze z niby biologicznego punktu wiedzenia najlepszym kandydatem do rozmnażania jest ten żonaty podrywacz w białych rękawiczkach. Matko, nawet padło tam określenie ojciec dzieci. Autorze tych rewelacji, wyobraź sobie, ze moja mama rozmnożyła się z facetem, który nie tylko pociągał ja fizycznie, ale był tez właśnie z tych niepokornych, o których piszesz. Lowelas, tyle ze w odróżnieniu od kolegi z pracy autorki byl na tyle uczciwy, ze tuz po moich chrzcinach powiedzial mojej mamie, ze się zakochal i się rozwiedli, to znaczy rozstali, bo rozwód był dużo pozniej, ale to tylko nieistotne dla tego wątku szczegóły. W każdym razie zapewniam Cię, ze kandydat na ojca z niego żaden. Żaden. Tak jak moja siostra mam ojca na papierze, a nasza przyrodnia siostra, dla której funkcjonuje on wyjątkowo poza papierem, mimo ze jest od nas o wiele młodsza, ma nieporównywalnie więcej problemow natury emocjonalnej niz ja i moja rodzona siostra razem wzięte. Co prawda jej matka ma w tym spory udział, ale fakt pozostaje faktem. Nie zauważam tez na własnym i nie tylko własnym przykładzie żadnych plusów, które miałyby wynikać jedynie z faktu, ze nie była to ciąża ze „spokojnym, ułożonym beciakiem”.

Pozwolę się odnieść do tego, trochę OT - a trochę nie bo autorka tematu sama nie wie czemu lowelas z pracy wzbudził pożądanie.

Geny, instynkt, czy jak ktoś powyżej pisał: natura - to nie kwestia myślenia czy planowania. Tu nie chodzi o to że autorka brała świadomie pod uwagę ciążę z lowelasem. Te "rewelacje" są potwierdzane przez naukowców. My (ludzie) nie panujemy nad instynktem. Panujemy nad działaniami które pod jego wpływem możemy podejmować.
Od dawna prowadzone są badania które próbują ustalić jak dobierają się ludzie. I na poziomie biologii dalej nie wiemy wszystkiego.
Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt że kobieta wchodząc w związek z mężczyznami może być zachowawcza, ostrożna, najpierw uczucia potem seks. Nawet jeżeli miało by do niego dojść po pół roku. A potem nagle poznaje jakiegoś mężczyznę i robi to z nim po 2 godzinach znajomości? Chyba każdy zna takie przypadki. Na moje, w takiej sytuacji, to właśnie kwestia tego że on po prostu pasował jej na poziomie instynktu jako ojciec dzieci. Geny. Dlatego czuła podniecenie, dlatego miała ochotę na seks. Nie dlatego że widziała ich razem w przyszłości z dwójką pociech i psem w ogródku.
W przypadku autorki i jej zauroczenia jest zapewne podobnie. Niby nic lepszego niż to co do tej pory kręciło się przy autorce, a jednak gdyby nie pewne normy społeczne (mąż, żona tamtego), wychowanie itp. to myślę że ten pan dostałby zielone światło. Tzw. "chemia".
Dla mnie to szczególnie ciekawe zagadnienie w kwestii ciąży podczas romansu. Na ile to są wpadki a na ile instynkt pokierował tak by mieć dziecko z kochankiem (z jego genami) które wychowa stabilny partner - mąż. Ale to już faktycznie mocny OT.

174

Odp: O krok od zdrady?

Aga
Smutne to co piszesz.

175

Odp: O krok od zdrady?
AgaSawa napisał/a:

Ania, moim zdaniem najlepsze, do czego powinno się dążyć, to niezależność (na każdym polu, finansowym to już w ogóle). To moja mama zawsze powtarzała. Trzeba mieć swoje życie, swoje pieniądze. Wtedy, przy całej tragedii, odejścia partnera, poboli, ale życie toczy się dalej.
No, niestety kobiety często z siebie rezygnują, dla dzieci, dla rodziny, co nie uważam za zły wybór. Ale w chwili rozpadu związku, zdrady są na straconej pozycji.

Oj Aga, masz rację, ale żeby to było takie proste...

ja jestem całkowicie niezależna i finansowo i logistycznie i raczej spełniona i życiowo i zawodowo,
miałam teorie swoje, że ja to zawsze, że ja to nigdy,
i nagle trach...
żeby to się dało wyłączyć czasem myślenie i emocje... smile

Trzymam kciuki za Ciebie, bo widzę, ze juz działasz w temacie, oby w zgodzie z sobą

176

Odp: O krok od zdrady?

Airuf, gdybyśmy obydwoje byli wolni, to bym go poderwała. Nie wiem, czy na seks, bo tego rodzaju przygody, są mi obce. Ale nie wiedząc, że lowelas potrafi zdradzić, to sieć bym zarzuciła ;-)

Maku, napisz proszę, co masz na myśli. Jestem ciekawa Twojej opinii.

Ania, Ty na pewno masz bogatsze doświadczenie życiowe. Każdy mówi, że by ze zdrajcą nie został, a jednak w obliczu doświadczeń, jak pokazuje, to forum, czy życie, to różnie bywa.
No i jesteś mamą. Z tego, co pisałaś wynika, że robisz wszystko dla córki. Czyli jak każda matka. Więc chociażby to nas różni, że ja miłości do dziecka nie doświadczyłam.

177

Odp: O krok od zdrady?
AgaSawa napisał/a:

Maku, napisz proszę, co masz na myśli. Jestem ciekawa Twojej opinii.

Smutne jest to co piszesz.
Przy okazji rozmów(dlaczego teraz) dowiadujesz się że mąż od dwóch lat myśli o dziecku ale Ty nie miałaś dla niego czasu - bo...
Czyli komunikacja u Was szwankuje a to rodzi problemy.
Obcy facet obudził u Ciebie "instynkt"(a to przecież powinno być przeznaczone dla męża) i to na tyle skutecznie że boisz się pojechać na wyjazdowe zawody - czyli można spekulować - boisz się że ulegniesz.
Bo przecież nie o wstyd tu chodzi.
Smutne, bo zdaje się że ulegniesz mężowi i urodzisz mu dziecko niejako z konieczności - obawa że odejdzie?
Stąd to co napisałem - smutne.

178

Odp: O krok od zdrady?

Jak widać, siadła nam komunikacja.
Błędnie założyłam, że to, co było 10 lat temu, trwać będzie wiecznie.
Świetna jest polecona przez Aurore książka. Gdyby ktoś miał ochotę, to warto poczytać!
Myślę, że to powinna być Biblia dla każdego związku.
Bardzo się cieszę, że napisałam na forum, bo dalej żyłabym w bańce. A jest nad czym pracować, no i warto.
Z mężem nie jestem z wygody, z lęku, czy przyzwyczajenia.
I tu rację przyznaje Eli, która napisała, że zrobiło się miejsce na lowelasa, bo coś szwankuje w małżeństwie. Choć absolutnie nie  usprawiedliwiam się w ten sposób.

Jeśli zdecydujemy się na dziecko, to tylko razem. Nie będę zachodziła w ciąże ze strachu, z powodu wyrzutów sumienia etc. To jest jednak mały człowiek, który musi być chciany.

Smutne Maku, to jest to, gdy ludzie się odrazu rozstają, zdradzają, gdy nadaży się okazja. I tak wiem, że zdrada emocjonalna, to też zdrada.
Jakbym miała się puścić bokiem, to zawody nie są mi do tego potrzebne. Sami byśmy tam nie pojechali, na miejscu byłaby większa ekipa. Ja w pokoju z inną dziewczyną. Nie jadę, bo nie jest mi obojętny. Więc póki nie poukładam sobie spraw pod kopułą, to nie chce mieć z nim bliższego kontaktu.
Nie wiem tylko, jak to będzie w pracy. Lowelas poprosił mnie o rozmowę, po moim powrocie. Ja nic nie odpisuje, nawet na życzenia, czy jego komentarze na insta. Póki mam urlop, to jest on jakąś wymówką. Ale jak mam z nim w fabryce postępować, nad tym się musze zastanowić.

Pasławek, skąd wiesz, że Twoja żona miała zauroczenie? Powiedziała Ci o tym?

179 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-01-03 13:36:03)

Odp: O krok od zdrady?
AgaSawa napisał/a:

Pasławek, skąd wiesz, że Twoja żona miała zauroczenie? Powiedziała Ci o tym?

Tak jakieś 12 lat temu może trochę więcej
jak mawia nasza Elka " uciekła pod skrzydła swojego rycerza mrocznego" smile
z resztą to było widać po niej ożywienie ,wystraszyła się nieco podobnie jak Ty samej siebie dopuściła Dyzia blisko tak jak Ty
podobna historia.
Dyzio mocno że tak powiem się wkręcił i przejął rolą ,zaczął przeginać jak na moje oko .
Mnie też się przydarzyło takie coś podobnego 2 razy,może nie tak bliska trudno to porównywać
o jednym nie powiedziałem, o drugim tak
w obydwu przypadkach nie dopuściłem do flirtu, miałem możliwość uciąć to i odciąć się radykalnie .
Tyle że ja to się wyszumiałem w młodości szalejąc dość ostro ,
więc miałem z tym doświadczenia i nie było to trudne, zważywszy na konsekwencje w przeszłości.
Dużo rozmów i nocy przegadanych ,tyle że my to takie małżeństwo "specjalnej troski"
po  terapiach ,żona DDA i z nerwicy, ja z uzależnień,
po terapiach które podobno ludziom strasznie szkodzą jak się dowiaduje ostatnio
bardziej niż wóda i trawa. Nam się jakoś "cudem" widocznie udało smile mimo,że takie z nas nieinteligentne słabe prostaczki smile
Wystarczą niewielkie rysy w nawet dobrym związku ,ale jak się je zostawi same sobie eskalują ,naprawdę nikt nie jest doskonały

180

Odp: O krok od zdrady?
paslawek napisał/a:
AgaSawa napisał/a:

Pasławek, skąd wiesz, że Twoja żona miała zauroczenie? Powiedziała Ci o tym?

Tak jakieś 12 lat temu może trochę więcej
jak mawia nasza Elka " uciekła pod skrzydła swojego rycerza mrocznego" smile
z resztą to było widać po niej ożywienie ,wystraszyła się nieco podobnie jak Ty samej siebie dopuściła Dyzia blisko tak jak Ty
podobna historia.
Dyzio mocno że tak powiem się wkręcił i przejął rolą ,zaczął przeginać jak na moje oko .
Mnie też się przydarzyło takie coś podobnego 2 razy,może nie tak bliska trudno to porównywać
o jednym nie powiedziałem, o drugim tak
w obydwu przypadkach nie dopuściłem do flirtu, miałem możliwość uciąć to i odciąć się radykalnie .
Tyle że ja to się wyszumiałem w młodości szalejąc dość ostro ,
więc miałem z tym doświadczenia i nie było to trudne, zważywszy na konsekwencje w przeszłości.
Dużo rozmów i nocy przegadanych ,tyle że my to takie małżeństwo "specjalnej troski"
po  terapiach ,żona DDA i z nerwicy, ja z uzależnień,
po terapiach które podobno ludziom strasznie szkodzą jak się dowiaduje ostatnio
bardziej niż wóda i trawa. Nam się jakoś "cudem" widocznie udało smile mimo,że takie z nas nieinteligentne słabe prostaczki smile
Wystarczą niewielkie rysy w nawet dobrym związku ,ale jak się je zostawi same sobie eskalują ,naprawdę nikt nie jest doskonały

Z tymi terapiami, to jakaś ironia? Ja prosta dziewczyna jestem, nie zawsze kumam ;-)

Fajnie, że mogliście sobie o tym porozmawiać. Ja się nie mogę mężowi przyznać - jest WWO. Bardzo by go to zdołowało. Tym bardziej, że nie zrobił nic bym miała powód rzucić się w ramiona lowelasa.

Jedna z forumowiczek napisała, że nie ma przyjaźni damsko-męskiej. Mój dobry przyjaciel, to facet właśnie. Blisko jesteśmy, a to nie gej. Jestem matką chrzestną jego córki. Nie ma między nami jakiś dwuznaczności. Więc założyłam, że nie ma nic złego by mieć dobrych kumpli w klubie.

Jest to jakaś wartość, gdy się w młodości wyszumiało. Po 30 stce to już "przypał" popełniać takie błędy ;-)

181 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-01-03 14:14:53)

Odp: O krok od zdrady?
AgaSawa napisał/a:
paslawek napisał/a:
AgaSawa napisał/a:

Pasławek, skąd wiesz, że Twoja żona miała zauroczenie? Powiedziała Ci o tym?

Tak jakieś 12 lat temu może trochę więcej
jak mawia nasza Elka " uciekła pod skrzydła swojego rycerza mrocznego" smile
z resztą to było widać po niej ożywienie ,wystraszyła się nieco podobnie jak Ty samej siebie dopuściła Dyzia blisko tak jak Ty
podobna historia.
Dyzio mocno że tak powiem się wkręcił i przejął rolą ,zaczął przeginać jak na moje oko .
Mnie też się przydarzyło takie coś podobnego 2 razy,może nie tak bliska trudno to porównywać
o jednym nie powiedziałem, o drugim tak
w obydwu przypadkach nie dopuściłem do flirtu, miałem możliwość uciąć to i odciąć się radykalnie .
Tyle że ja to się wyszumiałem w młodości szalejąc dość ostro ,
więc miałem z tym doświadczenia i nie było to trudne, zważywszy na konsekwencje w przeszłości.
Dużo rozmów i nocy przegadanych ,tyle że my to takie małżeństwo "specjalnej troski"
po  terapiach ,żona DDA i z nerwicy, ja z uzależnień,
po terapiach które podobno ludziom strasznie szkodzą jak się dowiaduje ostatnio
bardziej niż wóda i trawa. Nam się jakoś "cudem" widocznie udało smile mimo,że takie z nas nieinteligentne słabe prostaczki smile
Wystarczą niewielkie rysy w nawet dobrym związku ,ale jak się je zostawi same sobie eskalują ,naprawdę nikt nie jest doskonały

Z tymi terapiami, to jakaś ironia? Ja prosta dziewczyna jestem, nie zawsze kumam ;-)

Fajnie, że mogliście sobie o tym porozmawiać. Ja się nie mogę mężowi przyznać - jest WWO. Bardzo by go to zdołowało. Tym bardziej, że nie zrobił nic bym miała powód rzucić się w ramiona lowelasa.

Jedna z forumowiczek napisała, że nie ma przyjaźni damsko-męskiej. Mój dobry przyjaciel, to facet właśnie. Blisko jesteśmy, a to nie gej. Jestem matką chrzestną jego córki. Nie ma między nami jakiś dwuznaczności. Więc założyłam, że nie ma nic złego by mieć dobrych kumpli w klubie.

Jest to jakaś wartość, gdy się w młodości wyszumiało. Po 30 stce to już "przypał" popełniać takie błędy ;-)

Tak to była ironia ,ale kompletnie nie w Twoją stronę smile
czasem z lekka mnie ponosi i wywalam swoje jakieś tam  gdzie popadnie po prostu pewnie niepotrzebnie akurat u ciebie w wątku sorry.

Ja z kolei mam przyjaciółkę taką od dzieciństwa ,sąsiadka z jednego podwórka razem chodziliśmy do tej samej podstawówki itp
właściwie to jest dla mnie jak siostra ,i nie krępuje się wobec mnie ,parę razy tak mnie op...liła i zjechała kiedy opowiedziałem jej o moich pomysłach że nawet na terapii nie dostawałem takich zwrotów - niesamowita kobieta ,nigdy nie byliśmy tak zwaną parą,nie wisimy na sobie dzień w dzień  ,ale zawsze jakoś dziwnie" los " nas styka w bardzo trudnych chwilach ale też i w tych nietrudnych.

Jak nie czujesz potrzeby i nie jesteś gotowa to nie mów mężowi ,można to samemu przepracować i unieść ,nie ma jednego jedynie słusznego wzoru postępowania w takich sytuacjach.

182

Odp: O krok od zdrady?

"Mój dobry przyjaciel, to facet właśnie. Blisko jesteśmy, a to nie gej. Jestem matką chrzestną jego córki. Nie ma między nami jakiś dwuznaczności"

Tylko zawsze jest to niebezpieczeństwo... Trzeba się długo znać, i wzajemnie fizycznie się sobie nie podobać, do tego nie przekraczać granic, nie przesadzać z psiapsiókowaniem. itp.
Czyli przyjaźń przyjaźni nierówna. Co innego jak masz dobrego kolegę, możesz go nazywać przyjacielem, bo możecie na siebie liczyć, pomagać w potrzebie.
Co innego siedzenie na telefonie i wzajemne częste pisanie, rozmowy, zwierzanie się itp. bo nigdy nie wiesz czy nie jesteś w friendzone.
Tym bardziej jak jesteśmy w związku, to czas dla rodziny powinien być najważniejszy, a nie dla męskiej psiapsiółki.

183

Odp: O krok od zdrady?

Spoko Paslawek, nic mnie nie dotknelo :-)
Oh już kumam big_smile Nie będzie nam żadna Kaśka myślenia na temat terapii zmieniała tongue

Wieka, jasna sprawa.
Tym bardziej nie dopuszcza się kogoś, kto na Ciebie leci.

Z facetami psiapsiółkowanie jest raczej niemożliwe big_smile Nie w takiej formie, jak z babami ;-)

184 Ostatnio edytowany przez 123Sprawdzam (2022-01-03 14:55:33)

Odp: O krok od zdrady?
paslawek napisał/a:

Jak nie czujesz potrzeby i nie jesteś gotowa to nie mów mężowi ,można to samemu przepracować i unieść ,nie ma jednego jedynie słusznego wzoru postępowania w takich sytuacjach.

A jak to wygląda w świetle złożonej "tej swojej drugiej połowie" przysięgi tzw. "uczciwości małżeńskiej"?

Czyli, że przysięgi sobie, a życie ... Sobie?

Czyli, że w zależności od MOJEGO "widzi mi się", biorę tylko to co mi na daną chwilę pasuje?

Istna "moralność Pani Dulskiej"

Jeżeli taką postawę sobie uzgodniliscie "na starcie" waszych małżeństw to OK. Ale jeżeli nie, to "uczciwość małżeńska" leży i kwiczy.

Ja też na każdym kroku kiedy dokopywalem się do prawdy o "koledze z pracy" mojej żony (także zdrada emocjonalna), to na tym każdym kroku słyszałem, że to akurat przemilczała, bo to dla niby "MOJEGO" dobra było, bo niby nie chciała mnie BARDZIEJ krzywdzić wink

I wiecie co, tym wyrządziła o WIELE większą szkodę w Naszym małżeństwie, niż jakby się do WSZYSTKIEGO przyznała od razu.

Jeżeli to nie wylezie przypadkowo to się Ci uda, ale jeżeli mąż kiedykolwiek się o TYM dowie, to ta prawda zniszczy Wasze małżeństwo TOTALNIE.

Moja żona też uważała, że nie ma szans, żebym się o TYM jej romansie dowiedział. A jednak życie układa różne scenariusze, oj BARDZO RÓŻNE i czasami tak bardzo NIEPRAWDOPODOBNE...

185

Odp: O krok od zdrady?

"Z facetami psiapsiółkowanie jest raczej niemożliwe big_smile Nie w takiej formie, jak z babami ;-)"

Tu byś się pomyliła, szczególnie młode osoby nie zdają sobie z tego sprawy. Nawet tu na forum można się o tym przekonać.

186

Odp: O krok od zdrady?

"tym wyrządziła o WIELE większą szkodę w Naszym małżeństwie, niż jakby się do WSZYSTKIEGO przyznała od razu."

Dzisiaj tak myślisz,  nie wiesz jakbyś zareagował wcześniej. Domysły robią swoje. Może by odeszła i też by było po ptokach...

Przysięga a zdrada... Nikt na na nie patrzy, jak pociąg jedzie w inną stronę, inaczej nie było by zdrad i związanych z tym rozwodów, a to chyba najczęstsza przyczna.

Aga zrozumiała, wycofała się, sama musi wypić to piwo, które sobie nawarzyła, sama dźwigać ten ciężar, nie dzielić go z mężem, bo jemu ten balast do niczego nie jest potrzebny. Jedynie w najlepszym przypadku może zepsuć relację. A wydać to się nie ma co, bo nic namacalnego nie było. Na pewno tego nie można nazwać romansem.

187 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-01-03 15:39:00)

Odp: O krok od zdrady?
123Sprawdzam napisał/a:
paslawek napisał/a:

Jak nie czujesz potrzeby i nie jesteś gotowa to nie mów mężowi ,można to samemu przepracować i unieść ,nie ma jednego jedynie słusznego wzoru postępowania w takich sytuacjach.

A jak to wygląda w świetle złożonej "tej swojej drugiej połowie" przysięgi tzw. "uczciwości małżeńskiej"?

Czyli, że przysięgi sobie, a życie ... Sobie?

Czyli, że w zależności od MOJEGO "widzi mi się", biorę tylko to co mi na daną chwilę pasuje?

Istna "moralność Pani Dulskiej"

.

Masz rację i trochę nie masz idealizujesz ludzi
piszesz o tym jak widzisz i oceniasz żonę ,żona subiektywnie będzie o tym nieco inaczej mówić i myśleć.
Najbardziej problematyczne jest to że przysięgamy ,a jednocześnie nie jesteśmy w stanie obiecać że przestajemy być ludźmi
"z wszelkimi szykanami" ,od przysięgi nie znikają nasze wady,ciemne mroczne strony ,nie stajemy się od przysięgi mądrzejsi ,nie wszyscy i nie zawsze
doświadczenie to sprawia bardziej niż wiara czy życzenia ,bo obietnice ,przysięgi,zobowiązania  to ważna sprawa tylko że to takie na wyrost i w ciemno na przyszłość zobowiązanie w nieznane,niestety uroczystość i egzaltacja w codzienności czasem a nawet często blaknie,potrzeba ogromnej uwazności i wnikliwości ,którą nie ma co ściemniać mało kto ma wrodzoną i doskonale rozwiniętą   
wszystko się zmienia nawet jak nie chcemy żeby się zmieniało ,związki mają swoje życie i dynamikę
Bierze się dwie osoby czyli dwoje egocentryków i egoistów z jakimś bagażem przeszłości i nagle mają po przysiędze być idealni to niemożliwe po prostu, nierealne przynajmniej dla jednego z takich ancymonów ,a wszystko można przeżyć,postawa jest najważniejsza nawet podczas wahań i wątpliwości .
Granice zdrady ,niewierności emocjonalnej ,każdy ma inne to się ustala i weryfikuje ,"Kalibruje" co jakiś czas poznając siebie i akceptując (lub nie )drugą osobę ,nie ma nic za darmo i nic na zawsze ,nietrwałość emocji i ich zmienność to po prostu życie .
Jeżeli ktoś twierdzi że myśli o partnerze zawsze przez 24/7 i to zawsze super pięknie doskonale i idealnie to według mnie ściemnia
nie jest to możliwe a jeżeli ma miejsce to bywa obsesyjne i nie chodzi mi tu tylko o fantazje seksualne czy jakieś odloty w emocjach.
Przyznawanie się do takich rzeczy jak u Agi to wbrew pozorom nie jest zerojedynkowa oczywistość
to delikatna sprawa ,takie przyznanie może więcej zaszkodzić niż pomóc
powodzenie takiego działania na pożytek związku, zależy od wielu zmiennych nie do końca znanych i do przewidzenia.
Po pierwsze dobrze jest poznać swoje intencje i motywację po co chce się przyznać partnerowi do takiego zauroczenia w bardzo wczesnej fazie.
Czy dla popisu że jest się takim dojrzałym,lepszym,gorszym,głupszym ,czy chce się coś sprawdzić wymusić spowodować i co to ma być ,czy tylko powie się dla opróżnienia sumienia i będzie czekać na to co dalej,czy weźmie się odpowiedzialność za siebie na siebie,bez obciążania tym drugiej osoby ,czy oczekuje się decyzji w związku z takim zjawiskiem zafascynowania ,zaintrygowania kimś innym ,czy oczekuje się odpuszczenia,czy potrafi się sobie wybaczyć i wyciągnąć wnioski dojść do refleksji ,czy to ma byś sygnał do pracy nad komunikacją ,sygnał o zaniechaniu ,zaniedbaniu i uczuciach z tym związanych,czy to wylewanie żalów ,pretensji urazów rozczarowań i obwinianie ma być drugiej strony , za swoje uniki i odloty ,to wszystko nie jest wcale proste .
Wiele razy i wielu ludzi unieważnia takie sytuacje brnie w nie dalej wtedy to dopiero zaczyna być problem jak przeskoczy się następny etap dając sobie przyzwolenie.
Aga się zatrzymała i moim zdaniem nie jest za późno dla nich obojga na fajny związek .
Skutek się najbardziej liczy nie tylko to co się pomyślało czy poczuło a nad tym można zapanować jeżeli się chce samodzielnie
bez konsekwencji oddalania się a wręcz przeciwnie .

188 Ostatnio edytowany przez 123Sprawdzam (2022-01-03 16:43:04)

Odp: O krok od zdrady?

Tak macie rację, tu Aga w ostatnim momencie się opanowała i wycofała. I dobrze się stało. Jest nad czym pracować i co naprawiać.

Ale co się w głowie zadziało to już się nie odstanie.

A jeżeli nie ma żadnej gwarancji na dochowanie przysięg, to po co sobie w takim razie przysięgać?

Jesteście pewni, że jej mąż ma TAKIE SAMO zdanie na temat swoich przysięg wobec Agi?

I jeżeli Aga nie może NIC zarzucić mężowi, to skąd to oddalenie? Gdzie leży przyczyna? Z tego co Aga piszę, to mąż wywiązał się do TEJ pory z przysięg, które jej złożył...no to ja się pytam, gdzie jest pies pogrzebany?

189

Odp: O krok od zdrady?
123Sprawdzam napisał/a:

Tak macie rację, tu Aga w ostatnim momencie się opanowała i wycofała. I dobrze się stało. Jest nad czym pracować i co naprawiać.

Ale co się w głowie zadziało to już się nie odstanie.

A jeżeli nie ma żadnej gwarancji na dochowanie przysięg, to po co sobie w takim razie przysięgać?

Jesteście pewni, że jej mąż ma TAKIE SAMO zdanie na temat swoich przysięg wobec Agi?

I jeżeli Aga nie może NIC zarzucić mężowi, to skąd to oddalenie? Gdzie leży przyczyna? Z tego co Aga piszę, to mąż wywiązał się do TEJ pory z przysięg, które jej złożył...no to ja się pytam, gdzie jest pies pogrzebany?

Odnosząc się do wcześniejszego postu, to romansu nie było.
Biorąc ślub byłam młoda i szczerze wierzyłam w istotę przysiegi małzeńskiej. Życie dookoła mnie pokazuje, że przysięga, to tylko słowa. Niedawno nawet ze znajomymi mieliśmy dyskusję na temat tego, jak długo przetrwa instytucja małżeństwa ;-)
Ale nie o tym.

Nie powiem mojemu wysoko wrażliwemu mężowi, że kręci mnie lowelas z pracy, bo on inaczej odbiera świat.
Dalszego kroku w relacji z lowelasem nie będzie, bo byłoby to jednoznaczne z końcem mojego małżeństwa. A tego nie chce. Tak, jak i nie chce uprawiać seksu rano w pracy z Dyziem, a wieczorem z meżem. Lowelas na poziomie rozsądku jest dla mnie do odrzucenia. Przez sam fakt, że mając rodzine uderza do innej.
Nie ma się, co wydać. Ja nie flirtrowałam, nie pisałam dwuznacznych wiadomości, nie zerkałam na niego, nie macałam, nie dotykałam.
Mąż zna lowelasa, nawet kiedyś skwitował, że fajny gość. Ale nie przyjaźnimy się poza pracą z rodzinami.

Pytasz o przyczynę. Na dziś napiszę, że jest nią błędne (moje) założenie, że związek cały czas będzie taki sam, jak na początku.
Drugi powód, to spoufalanie się z kimś, o kim wiemy, że robi maślane oczy. Nie ukrócenie tego w porę.
Sugerowano mi na forum, że jestem znudzona, niedowartościowana, nie jestem matką i to są powody wymieniane przez mądrzejszych odemnie, tu na forum. Ja się z nimi nie zgadzam.

Choć w moim życiu spotkałam się, że ktoś zdradza dla sportu i ogólnie pojętego funu.

190 Ostatnio edytowany przez Gary (2022-01-03 17:21:11)

Odp: O krok od zdrady?
AgaSawa napisał/a:

Mąż, to obiektywnie świetny mężczyzna. Ślub był z miłości, planowany. Żyje nam się bardzo dobrze. Obydwoje zarabiamy świetnie. Każdy z nas ma też swoje pasje, życie. .... Wierzcie bądz nie, nim ocenicie, że męża kocham bardzo. Seks udany, ...

...

Błędnie założyłam, że to, co było 10 lat temu, trwać będzie wiecznie. ....
Bardzo się cieszę, że napisałam na forum, bo dalej żyłabym w bańce. A jest nad czym pracować, no i warto.

Chyba często się tak zaczynają romanse... "Czegoś wciąż mi brak, co tak cenne jest, że ta nienazwana myśl rysą jest na szkle"...

Wszystko jest super, wszystko poprawnie, ale czego brak?

Pojawia się ktoś, pojawiają się emocje, czuć energię, życie, na fali.

A potem spojrzenie na związek... "nie jest taki super jak myślałam", chociaż "w sumie nic się nie zmieniło" od początku. Tylko pojawiła się nowa perspektywa.

Romans, to tak jakby podejść do drzewka jesiennego i mocno nim trząść... wiele liści spadnie. Zostanie coś co naprawdę jest silne. To będzie prawda o związku.

191

Odp: O krok od zdrady?

Tak sobie czytam ten wątek i się zastanawiam, jak można nazywać coś dramą, kiedy z ewolucyjnego punktu widzenia opisana historia nie jest żadną „zbrodnią”. Człowiek nie jest swoimi myślami tylko czynami, jak dotąd robisz wszystko dobrze a w pewnych momentach nie mamy wpływu na to kiedy pojawi się "błysk" który próbujemy racjonalizować przez kolejne 4 strony tematu. Ludzi są bardziej skomplikowani i nie da się ich wrzucić w Excela. Jeżeli moje myśli mogłyby mnie wprawiać w rozterki moralne, to pewnie miałbym podwójne dożywocie i kilka zdrad na koncie. Ktoś tu wspomniał że na przestrzeni całego życia każdy z nas trafi na kogoś, kto w jakimś losowym momencie wzbudzi w nas jakąś fascynacje wywołana błahą sprawą jak np. podziękowanie na zawodach, nie wszystko trzeba rozumieć ale tak się dzieje. Kiedyś pod wpływem własnych doświadczeń pewnie spaliłbym Cię na stosie "niewierna żono" ale życie uczy pokory niezależnie od stażu. Nie wiem czy Twoim problemem nie jest zbytnie racjonalizowanie wszystkiego, mam wrażenie że prowadzisz tak poukładane życie, że nawet postawiony przez Ciebie przecinek w złym miejscu byłby powodem do chwilowego spadku nastroju (delikatna hiperbola ale sens rozumiesz smile). Przestańmy traktować życie zbyt serio i wymagać od siebie zbyt wiele, ludzie są wadliwi z natury mitologizując Adama i Ewę (nie jestem wierzący). To normalne że lubimy imponować innym ludziom i być adorowani. Atrakcyjni ludzi mają swoje problemy których nie jeden by pewnie pozazdrościł, szkoda czasu na walkę z gadzim instynktem. Ja w loterii genowej otrzymałem brak rozterek zamężnych ex-modelek względem mnie, każdy ma swoją definicje sukcesu sad. Życie w wierności paradoksalnie jest bardzo proste, ogranicza się do podjęcia decyzji. Zdradzam albo nie zdradzam, lojalność względem siebie nie powinna być mniejsza niż względem innych ludzi. Podjęłaś decyzję to bądź wierna sobie, a mąż przy okazji na tym skorzysta. Popieram decyzję o niekomunikowaniu lubemu wątku z protagonistą, w mojej ocenie byłaby to delikatna forma egoizmu kosztem Pana WWO a przecież do niczego złego niedoszło. To nie Twoja winna że jesteś atrakcyjną kobietą, która potrafi napisać kilka zdań złożonych podrzędnie z zachowaną interpunkcją (zbyt seksistowskie?) – my, wysmarowani samoopalaczem sportowcy tylko czekamy na okazję by wykorzystać kobiece luki w systemie. Nie komplikuj sobie życia bo mózg dostałaś po to żeby kontrolować serce, a ono bywa głupie jak ****.

192

Odp: O krok od zdrady?

"A jeżeli nie ma żadnej gwarancji na dochowanie przysięg, to po co sobie w takim razie przysięgać?"

Właśnie, po co, ktoś to wymyślił, przyjęło się, a my powtarzamy, wiadomo, że na wyrost. To jest tylko założenie. Nie wszyscy rozwodzą się z powodu zdrady, bo tu by można jeszcze wybaczyć, ale np. życie z ogólnie brzmiącym przemocowcem, nie jest możliwe i wychodzi, że trzeba by się męczyć do śmierci, bo się przysięgało.
Dlatego ja bym tej przysięgi nie mieszała do zdrad.

Ja nie rozumiem zdrad, ale rozumiem, że inni nie mogą nad tym zapanować i to wcale nie muszą być braki w związku, bo czy ktoś nas pociąga czy nie, jest od nas niezależne, tylko jeden ma swoje zasady i nie daje się wciagnąć w "pułapkę", drugi nie.

193

Odp: O krok od zdrady?
Psycholog Na Niby napisał/a:

Tak sobie czytam ten wątek i się zastanawiam, jak można nazywać coś dramą, kiedy z ewolucyjnego punktu widzenia opisana historia nie jest żadną „zbrodnią”. Człowiek nie jest swoimi myślami tylko czynami, jak dotąd robisz wszystko dobrze a w pewnych momentach nie mamy wpływu na to kiedy pojawi się "błysk" który próbujemy racjonalizować przez kolejne 4 strony tematu. Ludzi są bardziej skomplikowani i nie da się ich wrzucić w Excela. Jeżeli moje myśli mogłyby mnie wprawiać w rozterki moralne, to pewnie miałbym podwójne dożywocie i kilka zdrad na koncie. Ktoś tu wspomniał że na przestrzeni całego życia każdy z nas trafi na kogoś, kto w jakimś losowym momencie wzbudzi w nas jakąś fascynacje wywołana błahą sprawą jak np. podziękowanie na zawodach, nie wszystko trzeba rozumieć ale tak się dzieje. Kiedyś pod wpływem własnych doświadczeń pewnie spaliłbym Cię na stosie "niewierna żono" ale życie uczy pokory niezależnie od stażu. Nie wiem czy Twoim problemem nie jest zbytnie racjonalizowanie wszystkiego, mam wrażenie że prowadzisz tak poukładane życie, że nawet postawiony przez Ciebie przecinek w złym miejscu byłby powodem do chwilowego spadku nastroju (delikatna hiperbola ale sens rozumiesz smile). Przestańmy traktować życie zbyt serio i wymagać od siebie zbyt wiele, ludzie są wadliwi z natury mitologizując Adama i Ewę (nie jestem wierzący). To normalne że lubimy imponować innym ludziom i być adorowani. Atrakcyjni ludzi mają swoje problemy których nie jeden by pewnie pozazdrościł, szkoda czasu na walkę z gadzim instynktem. Ja w loterii genowej otrzymałem brak rozterek zamężnych ex-modelek względem mnie, każdy ma swoją definicje sukcesu sad. Życie w wierności paradoksalnie jest bardzo proste, ogranicza się do podjęcia decyzji. Zdradzam albo nie zdradzam, lojalność względem siebie nie powinna być mniejsza niż względem innych ludzi. Podjęłaś decyzję to bądź wierna sobie, a mąż przy okazji na tym skorzysta. Popieram decyzję o niekomunikowaniu lubemu wątku z protagonistą, w mojej ocenie byłaby to delikatna forma egoizmu kosztem Pana WWO a przecież do niczego złego niedoszło. To nie Twoja winna że jesteś atrakcyjną kobietą, która potrafi napisać kilka zdań złożonych podrzędnie z zachowaną interpunkcją (zbyt seksistowskie?) – my, wysmarowani samoopalaczem sportowcy tylko czekamy na okazję by wykorzystać kobiece luki w systemie. Nie komplikuj sobie życia bo mózg dostałaś po to żeby kontrolować serce, a ono bywa głupie jak ****.

Brzmisz, jak mój mąż :-) Mam nadzieję, że to nie on big_smile

Z tym przecinkiem, to nie hiperbola, a fakt :-(
Taki kompleks udowadniania, że nie jest się tępą dzidą ;-) Przez nieobecności w liceum ledwie zdałam maturę, studia dokończyłam niedawno, więc nie ma powodów do dumy big_smile

Haha rozbawiłeś mnie :-))))

Edit.
Pozytywnie!

194

Odp: O krok od zdrady?

Nie obawiaj się Aga, już niejedna i niejeden tutaj posądzal koleżanki czy kolegów z forum o bycie mężem czy żoną ale wbrew pozorom  to jesteśmy odrobinę powtarzalni w energiach i dużą szansa że odezwie się ktoś kto brzmi jak ktoś znany w realu wink
Ci o słabszych nerwach ujawniają pisanie na forum małżonkowi z góry, jako dowód lojalności i miłości:P.
Niektóre małżonki skrycie monitorują, a są takie co wpadną na forum ugryźć inne Panie aż dostaną bana big_smile.
Ku uciesze męża:)

195

Odp: O krok od zdrady?
AgaSawa napisał/a:

Brzmisz, jak mój mąż :-) Mam nadzieję, że to nie on big_smile

To lepszego argumentu żeby olać lowelasa mieć nie będziesz, bo Twój mąż musi być wyjątkowo fajnym i inteligentnym gościem smile no i skromnym oczywiście... wink

Posty [ 131 do 195 z 378 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024