CatLady napisał/a:Snake napisał/a:CatLady napisał/a:Śmieszny jest argument, gdzie porównuje się aborcję wadliwego płodu do zabicia staruszki. Płód to płód, część organizmu matki, niezdolny do samodzielnego przeżycia, zwłaszcza taki zdeformowany, który nawet nie ma szans stać się dzieckiem, człowiekiem. Staruszka to żywy samodzielnie żyjący człowiek, który myśli i podejmuje decyzje.
No serio? Dziecko z zespołem Downa nie ma szans stać się człowiekiem? A co do staruszków, to jako nastolatek zajmowałem się codzienną opieką nad babcią. Nie wiem jaką decyzję ona podejmowała? Może żeby zrobić kupę na środku pokoju? Może złośliwa była jak cała nasza rodzina...
Przeczytaj co napisałam
To znaczy?
1. Wadliwy to możesz kupić odkurzacz. Fakt, jak wadliwy, to możesz zareklamować, a nawet odstąpić od kupna. Dziecko, nawet jeśli będziesz je zaczarowywać określeniem płód, to nie zepsuty odkurzacz.
2. Płód nie jest częścią organizmu matki. Jest osobnym organizmem, który tak jak natura wymyśliła przez 9 miesięcy ciąży pobiera z organizmu matki pokarm i tlen oraz oddaje produkty swojego metabolizmu. Organizm matki kończy się na łożysku. Częścią organizmu matki jest jej własne serce, wątroba, płuca ale nie serce, wątroba i płuca dziecka. To zdaje się poziom wiedzy jaki zdobywa mój młodszy syn w podstawówce.
3. Dziecko mające 9 miesięcy życia płodowego +1 dzień po urodzeniu również nie jest zdolne do samodzielnego przeżycia. Ewentualny eksperyment naukowy w tej kwestii jest już zagrożony konkretnymi zarzutami karnymi.
4. Moja babcia, którą się opiekowałem nie była samodzielnie żyjącym człowiekiem, bo można było postawić jej przed nosem talerz z jedzeniem i stałby tak aż do zgnicia, gdyby nie mówić jej, że co ma z nim zrobić. Nie kontrolowała potrzeb życiowych, potrzeb fizjologicznych. Fakt, oddychała ale to akurat załatwia nie myślenie ale odruch bezwarunkowy. Czy myślała? Pewnie tak ale w sposób równie nieodgadniony jak myślenie dziecka, które wydostało się z macicy lub... zostało z niej siłą wyrwane.
A teraz konkretnie odnośnie aborcji.
1. Zmuszanie do urodzenia dziecka, które w sposób nie budzący wątpliwości umrze wkrótce po porodzie nie ma sensu ze względów praktycznych. Logicznie niczemu nie służy, a generuje koszty. Może mieć sens ze względów religijnych ale to powinno pozostawać w kwestii indywidualnych wyborów wyznawcy konkretnej religii. Jeśli taką podejmie decyzję, przyjmując ryzyko i koszty emocjolnalno - psychiczne, to już jej sprawa.
2. Pozwalanie na aborcję dziecka, które może żyć, a komfort tego życia zależny jest jedynie od nakładu wysiłku i kosztów jest nieakceptowalne. W naszym kręgu cywilizacyjnym przyjęło się, że osobami niezdolnymi do samodzielnej egzystencji zajmujemy się. Nie wyrzucamy ich na śmietnik, bo się popsuły, stały się wadliwe. Tradycyjny model takiej opieki zakładał, że taką opieką osobiście obarczona jest najbliższa rodzina. Świat się jednak zmienia i dziwnie wyewoluował nie w kierunku wyrzucaniu wadliwych ludzi na śmietnik ale w kierunku profesjonalizacji opieki nad nimi. Dlatego mamy tzw. domy starców co może nieładnie brzmi ale ich ideą jest odciążenie rodziny i opieka przez ludzi do tego fachowo przygotowanych. Tak, są również placówki zajmujące się dziećmi niepełnosprawnymi. Tak, kobieta po urodzeniu dziecka niepełnosprawnego może zrezygnować z opieki nad nim. Ba! Może zrezygnować z opieki nad dzieckiem zdrowym. Takiego dziecka nie porwą złe wilki, ktoś się nim zajmie i będzie pod opieką państwa żyć tak długo jak mu to będzie przeznaczone. Tak, rozumiem, że łatwiej poradzić sobie z kilkoma tygodniami bezpośrednich wyrzutów sumienia po aborcji niż żyć wiele lat wiedząc, że gdzieś tam żyje własne dziecko, które się oddało. W sumie zaś chodzi o to żeby żyło nam się łatwiej co nie?