Ech może wróćcie jeszcze o socjotechniki, czyli monoganii, która weszła w rytm kultury i dlaczego była i jest ona kluczowa
W sumie czytając tutaj Magdę i Elę stwierdzam, że przekonały mnie. Wolna aborcja powinna być na życzenie.
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » STYL ŻYCIA I SPOŁECZEŃSTWO KOBIECYM OKIEM » Po raz kolejny Polkom usiłuje się odebrać ich prawa
Strony Poprzednia 1 … 22 23 24 25 26 … 38 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Ech może wróćcie jeszcze o socjotechniki, czyli monoganii, która weszła w rytm kultury i dlaczego była i jest ona kluczowa
W sumie czytając tutaj Magdę i Elę stwierdzam, że przekonały mnie. Wolna aborcja powinna być na życzenie.
W sumie czytając tutaj Magdę i Elę stwierdzam, że przekonały mnie. Wolna aborcja powinna być na życzenie.
OMG! :-O
Lucek, co z Tobą?
Teraz nie pasujesz do Konfy, bo myślisz zdroworozsądkowo. Nie chodzi o wolną aborcję, ale prawo wyboru. Niech decyzję podejmuje ten, kto ponosi za nią odpowiedzialność. Ktoś inny nie będzie ponosił odpowiedzialności, więc nie ma prawa decydować o ciele kobiety, jej prawach rozrodczych.
Ja też jestem przeciwko aborcji, ale powinniśmy działać inaczej niż poprzez zamordyzm, żeby ich nie było.
Jestem zagłębiony w temat od prawie 29 lat widzę skutki i efektu samopomocy w samorozwoju u ludzi prawdziwych i nie w jakiejś masie,niestatystycznie, na przestrzeni lat tylko to jest ukryty nieco świat, mało medialny w gruncie rzeczy to dobrze ,bo funkcjonariuszy tam nie potrzeba .
Wiem też jedno miedzy innymi, że jak daje się więcej władzy urzędnikom to automatycznie odbiera się jakieś prawa "nieurzędnikom". Oddać władze po okresie "tymczasowym" jest trudno.Prowizorki świetnie się mają.
Ale Ty chyba działasz w AA, a nie stricte w przeciwdziałaniu przemocy?
OK, wiem, że alko idzie często pod rękę z przemocą, ale to chyba nie do końca to samo.
Zresztą, jak już wspominałam, inicjatywa i poparcie dla zmian w prawie była ze strony organizacji pozarządowych, które na codzień pomagają osobom doświadczającej przemocy, więc znają te bolączki i problemy najlepiej.
Snake, przecież już pisaliśmy o co chodzi w dostępie do antykoncepcji. Równie dobrze możemy wnioskować o brak dofinansowywania leków, zabiegów itd.
Ale masz rację, że kobiety znają mnóstwo sposobów na spędzanie płodów i to jest tak stare, jak ludzkość pewnie. Jakiś czas temu oglądałam dokument o Jezydkach, uprowadzonych i gwałconych przez bojowników ISIS, które opowiadały, w jaki sposób spędzały płody, nawet w tych ograniczonych okolicznościach, które tam miały. Straszne.
Ale Ty chyba działasz w AA, a nie stricte w przeciwdziałaniu przemocy?
OK, wiem, że alko idzie często pod rękę z przemocą, ale to chyba nie do końca to samo.
Zresztą, jak już wspominałam, inicjatywa i poparcie dla zmian w prawie była ze strony organizacji pozarządowych, które na codzień pomagają osobom doświadczającej przemocy, więc znają te bolączki i problemy najlepiej.
W AA i NA oczywiście Magdo,ale nie tylko w tego typu wspólnotach opartych na 12 krokach .
Z tym że to nie o mnie wątek i jaki ze mnie zmęczony bohater.
Dajmy spokój czas życie jak zwykle oczyści i oddzieli śmieci od diamentów.
Co być może i prawdopodobnie też wyczuwasz.
RP 28.08.2019
Orwell w Hiszpanii
Ustawa „antyprzemocowa" z 2004 r. przyniosła więcej szkody niż pożytku – pisze obserwatorka życia polityczno-społecznego na Półwyspie Iberyjskim.
Jak podał w listopadzie 2018 r. jeden z głównych dzienników prasowych „ABC": w stolicy zarejestrowano dwa razy więcej psów niż dzieci (281 339 pupilów kontra 141 903 dzieci do lat czterech). „Hiszpania umiera" – alarmują media i przytaczają zasmucające dane, w których wskaźnik urodzeń spadł do najniższego poziomu z 1941 r., kiedy to kraj powstawał ze zgliszczy wojny domowej.
Liczba zgonów przewyższa liczbę urodzeń. Statystyczna kobieta rodzi po 32. roku życia pierwsze i zazwyczaj jedyne dziecko (wskaźnik urodzin to 1,37), przy czym rodzą głównie imigrantki. Jak podaje kataloński portal Somatemps, katalońska kobieta rodzi średnio 1,1, ale jej muzułmańska sąsiadka osiąga wskaźnik 8,1. Z myślą, że Katalonię w 2080 r. będzie zamieszkiwała większość islamska, zdążyli się już chyba oswoić wszyscy.
Kobiety nie chcą rodzić dzieci, mężczyźni nie chcą zakładać rodzin. Powodów, dla których tradycyjna rodzina w Hiszpanii zaczyna być gatunkiem wymierającym, jest wiele, wśród nich strukturalne bezrobocie, świeżo przebyty kryzys ekonomiczny, który dał Hiszpanom i po kieszeni, i po nadziejach, że uda im się żyć tak lekko i stabilnie, jak to mieli zapewnione ich dziadkowie i rodzice.
Czy ktoś w Europie jeszcze pamięta, że ów znienawidzony (ale dopiero po śmierci!) Franco był autorem słynnego „cudu gospodarczego", gdy Hiszpania po zniszczeniach wojennych stała się ósmą potęgą gospodarczą świata z zerowym bezrobociem, pełnią praw pracowniczych, boomem mieszkaniowym i pokojową transformacją w monarchię parlamentarną, która pozwoliła zagoić rany po bratobójczej wojnie.
Można jednak śmiało zaryzykować twierdzenie, że jednym z solidnych powodów katastrofy demograficznej jest uchwalona w 2004 r. przez ekipę premiera Zapatero ustawa o przeciwdziałaniu przemocy „na tle płciowym". Zdziwiłby się jednak ten, kto uważa, że socjaliści obronili w ten sposób życie wielu niewiast narażonych na furię hiszpańskiego macho, który przemoc ma ponoć immanentnie wpisaną w geny (tak przynajmniej głosi ustawa). Przy całym skomplikowaniu kwestii, o które zahacza to prawo, jedno jest pewne: ofiar przybywa. I to po obu stronach.
HETEROPATRIARCHAT
Skupmy się na faktach i danych, wokół których toczy się ostatnio dyskusja w Hiszpanii. Dziwnym trafem przy tworzeniu ustawy antyprzemocowej nikt nie zauważył, że staje ona w jawnej sprzeczności z art. 14 konstytucji hiszpańskiej, która mówi o równości wszystkich obywateli przed prawem niezależnie od urodzenia, rasy, wyznania, płci etc.
Ustawa zwana „pozytywnie dyskryminującą" zawiera już w art. 1 dziwaczne stwierdzenie, jakoby mężczyzna będący w związku z kobietą pozostawał w relacji władzy i siły. Niektóre przepisy ustawy przeciwko przemocy na tle płciowym traktują właściwie każdego, kto urodził się mężczyzną jako potencjalnego gwałciciela i mordercę, czyli de facto kryminalizują osobę przez sam fakt urodzenia się z chromosomem Y. Za sprawą „tradycyjnych ról heteropatriarchatu kobieta znalazła się w gorszej pozycji poddania i uległości" (cytaty z ustawy). Walka o przywrócenie równości kobiety musi być więc wymierzona w jej ciemiężcę i choć nie napisano expressis verbis, że jedynym podejrzanym jest biały, heteroseksualny mężczyzna, praktyczne zastosowanie tego prawa pokazuje, że mężczyźni spoza tego zbioru traktowani są inaczej.
Wśród wielu bohaterów medialnego zamieszania wokół ustawy jest były sędzia, a od paru miesięcy także poseł prawicowej partii VOX w Andaluzji – Francisco Serrano, który przez 21 lat orzekał w wyrokach dotyczących przemocy wobec kobiet. Był na tyle skuteczny, że w 2001 r. otrzymał nagrodę stowarzyszenia kobiet AMUVI za poświęcenie na rzecz „kobiet maltretowanych i gwałconych". Od kiedy jednak przyszło mu orzekać na podstawie ustawy Zapatero (od 2004 r.), stał się najgłośniejszym jej krytykiem, nazywając ją totalitarną i dyskryminującą ze względu na płeć, za co przyszło mu zresztą zapłacić najwyższą stawkę.
Lobby genderowe zaskarżyło jeden z jego werdyktów i sędzia został karnie odsunięty od zawodu, by dopiero po pięciu latach zostać zrehabilitowanym przez Trybunał Konstytucyjny.
Upadek jego długoletniej kariery i nieposzlakowanej opinii podziałał jak straszak na całe środowisko sędziowskie. Według Serrano, który samotnie podjął walkę (i przegrał) z systemem penalizującym ze względu na płeć, zaledwie 1 proc. procesów dotyczył autentycznej męskiej agresji, podczas gdy przygniatająca większość spraw procesowych to „kłótnie równego z równym". Kobiety świadome, że prawo z góry je faworyzuje, zaczęły używać go bezkarnie wobec mężczyzn, których chciały pozbyć się z życia, z domu, a także pozbawić majątku i prawa do opieki nad dziećmi. Hiszpania stała się jedynym krajem na świecie, gdzie obowiązywać zaczęło domniemanie winy.
Oczywiście winny a priori zawsze był mężczyzna i o dziwo aż w 50 proc. jego „maczystowskie" skłonności wychodziły na jaw dopiero przy okazji procesu rozwodowego, a choćby i po 20 latach wspólnego pożycia. Tak półgębkiem szacują sędziowie, którzy zauważyli zbieg okoliczności: zawiadomienia o „maltretowaniu" zbiegały się z rozpadem związku.
PRZESTRZEŃ NA KŁAMSTWO
Kobieta pozostająca w związku uczuciowym z mężem, partnerem lub konkubentem, składając na komisariacie doniesienie o „maltretowaniu", nie jest zobowiązana dostarczyć żadnego dowodu (np. wyników obdukcji obrażenia ciała) ani też przedstawić żadnego świadka. Wystarczą słowa o usłyszeniu groźby użycia siły przez partnera, doświadczenie szarpaniny, dosłownie rzecz biorąc: stłuczony talerz i krzyk partnera.
Znany jest przypadek postawienia w stan oskarżenia na podstawie doniesienia teściowej, która słyszała podniesiony ton zięcia rozmawiającego z wnuczką. Interwencja policji jest natychmiastowa i dobrze o tym wiedzą szczególnie te panie, które szukając zemsty na mężczyźnie, zeznania składają w piątek po południu. Zdezorientowana ofiara – wciąż mowa tu o fałszywych doniesieniach – zostaje tego samego dnia niemal w kapciach wrzucona na dołek. Kolegium zbierze się dopiero w poniedziałek i wysłucha racji obu stron, przy czym on będzie po trzech dniach spędzonych za kratkami i poradach adwokata, że „nie warto kopać się z koniem", najpewniej przyzna się do wszystkiego.
Jedynym sposobem uniknięcia werdyktu skazującego może być film z monitoringu, zeznania świadków, zeznających, że owego dnia o danej godzinie podejrzany nie był w stanie „maltretować" partnerki, jako że fizycznie znajdował się w zupełnie innym miejscu. To ofiara zmuszona jest udowadniać swoją niewinność, bo sąd orzeka według prawa, które „pozytywnie dyskryminuje". Trzeba więc wdać się w wojnę nerwów i nakładów finansowych, aby wybronić się z oskarżenia. Tymczasem kobieta niemal automatycznie dostaje zapomogę w wysokości co najmniej 426 euro (kwota zmienia się w poszczególnych regionach autonomicznych), prawo dysponowania na wyłączność lokalem mieszkaniowym (nawet jeśli nie miała żadnych praw majątkowych do domu) i prawo wyłącznej opieki nad dziećmi. W dalszym postępowaniu może ubiegać się o szereg najróżniejszych alimentów, począwszy od comiesięcznej kwoty tytułem wynagrodzenia szkód aż po wyprawkę dla dzieci, ich darmowe żywienie w szkołach, a nawet kwoty potrzebne do opłacenia ich studiów.
Można więc pytać, któż nie uległby pokusie łatwego wzbogacenia w społeczeństwie zmagającym się ze strukturalnym bezrobociem na poziomie 14 proc. (16 proc. dla kobiet w 2018 r.)? Która z kobiet zmęczona brakiem perspektyw albo kłótniami w związku, a przy tym mająca widoki np. na następny udany związek w starym gniazdku, oprze się pokusie? Gdy dodamy do tego nie tak rzadką przecież chęć odwetu na niewiernym mężu – oferta aby wrzucić go za kratki i puścić w skarpetkach pozostaje na wyciągnięcie ręki. Jedyne, do czego zobowiązana jest kobieta, to złożenie dwóch oświadczeń wzajemnie niesprzecznych – najpierw na komisariacie, a potem przed sądem.
RÓWNOŚCIOWY BIZNES
Jak to możliwe, że kobiety nie boją się składać fałszywych doniesień? Wszak prawo powinno chronić przed pomówieniem. Ale nie prawo „pozytywnie dyskryminujące", które w oparciu o ideologię gender uparło się widzieć w mężczyźnie potencjalnego przestępcę, a wszelkie rozmowy na temat fałszywych doniesień obłożyło tabu. „Statystyka mówi zaledwie o 0,01 proc. fałszywych doniesień" – brzmi mantra stowarzyszeń feministycznych, liberalno-lewicowych dziennikarzy, którzy z tej frazy uczynili młot na każdego, kto odważy się powiedzieć, że „król jest nagi", a prawo o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet demoluje życie masie niewinnych mężczyzn, ojców, rozbija rodziny i pozbawia majątku gromadzonego latami.
Problem w tym, że owe 0,01 proc. dotyczy – jak mówi słynna adwokat poszkodowanych mężczyzn – Yobana Carril – wyłącznie owych nielicznych mężczyzn, którzy stoczyli wygraną walkę w procesie o fałszywe oskarżenie: wnieśli pozew, wygrali sprawę, a kobieta została prawomocnie skazana. Trzeba mieć sporo szczęścia, aby spotkać adwokata, który podjąłby się walki z systemem i narażał karierę. Owe zakłamane dane na temat prześladowania mężczyzn w Hiszpanii poruszyła dopiero odradzająca się w Hiszpanii prawica, a dokładnie partia VOX, która walkę z genderową aberracją uczyniła jednym ze swoich sztandarowych haseł. Trudno się dziwić więc, że w grudniu w regionie Andaluzji byli sprawcami prawdziwego, politycznego trzęsienia ziemi – otrzymali aż 12 mandatów na 109 miejsc w Parlamencie i po raz pierwszy od 38 lat władzę w regionie straciła Socjalistyczna Partia Robotnicza Hiszpanii PSOE.
Razem z prawdziwym wybuchem popularności partii VOX i ich niepoprawnych politycznie projektów programowych wyszły na jaw szokujące dane, m.in. że tzw. chiringuitos, czyli ponad 2270 stowarzyszeń feministycznych działających w samych tylko ośmiu małych prowincjach jednego regionu w powiązaniu z rządzącą PSOE ssą miliardy euro dotacji z funduszy państwowych i unijnych.
Jakim cudem zaledwie 768 gmin regionu Andaluzji może pomieścić aż 2270 stowarzyszeń typu Federacja Postępowych Kobiet, Federacja Kobiet Rozwiedzionych? Biznes skupiający tysiące ludzi, którzy zajmują się indoktrynowaniem, szkoleniami antyprzemocowymi i warsztatami feministycznymi jest branżą, która tylko z definicji miała być przeznaczona do ochrony i pomocy ofiarom przemocy. Najnowsze dane, o których wspomina partia VOX, w które aż trudno uwierzyć, pokazują, że zaledwie 2 proc. środków było wypłacanych rzeczywiście na rzecz poszkodowanych, maltretowanych kobiet, podczas gdy 98 proc. służyło obsłudze programów, szkoleń i wypłat dla członkiń tych stowarzyszeń.
Ktokolwiek raczy podać w wątpliwość słuszność prawa, które ustanowił Zapatero (sam siebie nazywający „feminista"), staje się wrogiem publicznym i ością w gardle Lewiatana, który pod hasłem „wyrównywania nierówności płciowych" wzbogacił rzesze „postępowych" kobiet i mężczyzn.
Paradoksalnie Hiszpania, zajmując piąte miejsce w sławetnym rankingu sporządzonym przez Georgetown Institute for Women za rok 2016 pod względem praw i bezpieczeństwa, jakim cieszą się tam kobiety, pozyskuje jednocześnie ogromne kwoty z Unii na rzecz „wyrównywania nierówności płciowych". Mowa o 24 mld euro dotacji z UE. Najciekawsze przy tym, że ilość otrzymywanych subwencji i środków dla wspomnianych stowarzyszeń feministycznych zależy wprost proporcjonalnie od liczby doniesień o „maltretowaniu".
Czy wypada się teraz dziwić, że nikt nie jest zainteresowany wiedzą, ile z tych zgłaszanych przypadków jest prawdziwych, a ile fałszywych, skoro wszystkie napędzają ogromny biznes?
GENDEROWA POPRAWNOŚĆ
Dziennikarze zajmują się tym owianym tabu tematem tylko przy okazji spektakularnych zajść. Przykładowo kobieta zrobiła swojej córce „makijaż" napaści seksualnej ojca i odbyła tournée po wielu telewizjach, wnosząc o zaostrzenie kar przeciwko „maczyzmowi", stając się rozpoznawalną ofiarą bestialskiego heteropatriarchatu. Ginekolog zmył jednak córce gąbką rzekome ślady gwałtu, a personel medyczny nagłośnił sprawę fałszywego doniesienia. Najdziwniejsze, że ani kobieta, ani występująca z nią adwokat nie wróciła do tych samych stacji, aby wyrazić skruchę.
Sprawa, jak zwykle, rozeszła się po kościach. Problem nie tkwi bowiem w prawie, ale w ludziach, którzy przywykli już żyć w pewnego rodzaju systemie totalitarnym: o kobietach tylko dobrze lub wcale. Zabroniona jest krytyka, bo z definicji prawa kobieta jest na przegranej pozycji i trzeba pomóc wyrównać jej szanse.
Gdy w styczniu w telewizji Telemadrid zaproszony kryminolog podał służbowe dane, że w 2018 r. zmarło aż 57 dzieci z rąk matek lub macoch, a tylko 10 z rąk mężczyzn, rozpętało się istne piekło, bo obecne w studiu kobiety, prezenterki wpadły w amok oburzenia.
Panujące przykłady myślenia totalitarnego wyłapują jeszcze media społecznościowe, prezentując „perełki" genderowej poprawności: Na pierwszej stronie dziennik „El Pais" z 29 października 2018 r. zawiadamia, że „Matka umiera z dzieckiem w ramionach, rzucając się z balkonu", ale parę miesięcy wcześniej ten sam dziennik z 3 lutego 2018 r. zawiadamiał: „Ojciec zabija swoje dziecko, rzucając się z nim z balkonu szpitala De la Paz w Madrycie". Różnica w doborze słów czyni ten sam czyn bestialstwem ze strony mężczyzny i wypadkiem ze strony kobiety.
Tak wygląda postzapaterowska Hiszpania, którą przewidział George Orwell, pisząc „Rok 1984" po tym, jak brał udział w hiszpańskiej wojnie domowej po stronie zjednoczonej lewicy hiszpańskiej. Można więc zapytać, czy przypadkiem Wielka Siostra nie czuwa już nad Półwyspem i nie trzyma mężczyzn zbyt mocno za gardło?
Oficjalne statystyki mówią, że każdego dnia w Hiszpanii życie odbiera sobie dziesięć osób (3600–3700 w ostatnich latach), przy czym tu akurat nie ma parytetu, bo z owych 10 aż 7 to mężczyźni. Smutne? Ale jakże prawdziwe. Ratuj się, Don Kiszocie, zanim walkę z wiatrakami zastąpi walka z Dulcyneami.
„Ciekawostka” - w Polsce, której populacja jest nieco mniejsza niż w Hiszpanii, samobójstwo popełnia rocznie ok. 5 500 osób, z czego ok. 500 kobiet i 5 000 mężczyzn.
Jakiś nikt nie zajmuje się epidemia samobojstw w Polsce , zwłaszcza wśród mężczyzn.
Powód ?
- na głos wyborczy samobójcy nie można liczyć
Nie chodzi o wolną aborcję, ale prawo wyboru. Niech decyzję podejmuje ten, kto ponosi za nią odpowiedzialność.
Jeżeli do odpowiedzialności zaliczasz również koszty podjętych decyzyj, również te najbardziej materialne, jestem jak najbardziej na tak
Aborcja, gdy istnieje duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodna z Konstytucją - orzekł dziś Trybunał Konstytucyjny. Według TK przesłanka taka była eugeniką. Trybunał zajął się sprawą na wniosek grupy 119 posłów PiS, Konfederacji i Kukiz'15.
We wniosku zaskarżono przepis, który stanowi, że aborcja jest dopuszczalna, gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, a także przepis doprecyzowujący tę regulację. Mowa w nim o tym, że w takich przypadkach przerwanie ciąży jest dopuszczalne do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej.
Na dzień dzisiejszy obowiązująca od 1993 r. Ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży zezwala na dokonanie aborcji w trzech przypadkach: gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego. W dwóch pierwszych przypadkach przerwanie ciąży jest dopuszczalne do osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem matki; w przypadku czynu zabronionego - jeśli od początku ciąży nie upłynęło więcej niż 12 tygodni.
Orzeczenie TK niejako wymusza na ustawodawcy dostosowanie przepisów prawa do zgodności z Konstytucją. Przypuszczam, że nikt z nas nie ma wątpliwości czym to będzie skutkować.
Temat jak zawsze budzi mnóstwo emocji - słusznie?
Niesłusznie. I nie jest to żadne odbieranie praw kobietom (a jeżeli już to dlaczego na napisane że i mężczyznom? Dziecko jest tak samo mężczyzny jak i kobiety).
Pomieszało się sporej części rozumienie wolności z samowolą. To że kobieta jest też rodzicielką, to nie oznacza że ma prawo decydować czy dziecko zabić czy dziecko urodzić. Po prostu, taka natura kobiety, że to ona rodzi. A mężczyzna płodzi. I już. Pozostaje pogodzić się z własną naturą. A nie-palemka odbija. Nie ma nad czym się tu zastanawiać.
Snake, przecież już pisaliśmy o co chodzi w dostępie do antykoncepcji. Równie dobrze możemy wnioskować o brak dofinansowywania leków, zabiegów itd.
Właśnie była powtórka "Misia", polecam. Szczególnie fragment "nie mieszajmy dwóch systemów walutowych". Ty z uporem godnym lepszej sprawy wciąż mieszasz antykoncepcję, która w zdecydowanej większości przypadków nie ma nic wspólnego z zakresem kompetencji Narodowego Funduszu Zdrowia ze środkami i zabiegami leczącymi nadwyrężone zdrowie.
Nie widzę przeciwskazań żeby każda antykoncepcja była nawet w stu procentach refinansowana przez NFZ jeśli jest elementem ratowania zdrowia i życia kobiety, a tak czasem jest. Na przykład, gdy kolejna ciąża byłaby zagrożeniem dla zdrowia lub życia kobiety. Takich przypadków nawet nie ma sensu roztrząsać, bo są oczywiste. Jednakże wszystkie pozostałe przypadki nie mieszczące się w tej kategorii są naturalnym stanem fizjologicznym kobiety, do którego to stanu organizm kobiety jest przystosowany. Gadki szmatki o tym, że ciąże stanowią obciążenie dla organizmu kobiety na mnie nie działają. Ciężka praca w kopalni na przodku też stanowi obciążenie dla organizmów męskiej w 100 % obsady. Dlatego ten fach ma swoje przywileje emerytalne, tak jak kobiety mają przywileje emerytalne, gdzie ustawodawca nie uznał za stosowne roztrząsać czy przywileje te należą się tylko kobietom, które rodziły dzieci czy też wszystkim niezależnie od ilości ciąż, porodów itp. Niesłusznie moim zdaniem, bo ja akurat uważam, że wcześniejsza emerytura należy się tylko tym kobietom, które rodziły oraz tym, które nie rodziły ze względu na bezpłodność lub ewidentne przeciwskazania lekarskie potwierdzone stosownym orzeczeniem. Reszta powinna robić na emeryturę jak faceci. To tyle w kwestii wyczerpującego wpływu ciąży na organizm kobiety.
To co i w jakim zakresie pokrywa NFZ jest wynikiem zgniłego kompromisu między potrzebami, a finansami. W moim poczuciu antykoncepcja nijak nie mieści się w koszyku niezbędnych potrzeb wymagających wspomagania przez resztę społeczeństwa. To tak jak z moim zębem. W ramach NFZ mogłem go jedynie za darmo wyrwać i kumaty stomatolog przynajmniej w tym darmowym pakiecie zrobił mi rentgen. Za ratowanie zęba, który służy do dziś musiałem już zapłacić z własnej kieszeni.
W Danii jest zakaz sprzedazy wiecej niz 1 opakowanie. Czyli 10 szt. 500mg tabletek. Wiecej, i mocniejsze tabletki mozna dostac w aptece- i jest sie pytanym po co itd. Personel jest przeszkolony, a poza tym w aptece nie sprzedaje sie alkoholu.
Kumata osoba wie o czym pisze.
MagdaLena1111 napisał/a:Snake, przecież już pisaliśmy o co chodzi w dostępie do antykoncepcji. Równie dobrze możemy wnioskować o brak dofinansowywania leków, zabiegów itd.
Właśnie była powtórka "Misia", polecam. Szczególnie fragment "nie mieszajmy dwóch systemów walutowych". Ty z uporem godnym lepszej sprawy wciąż mieszasz antykoncepcję, która w zdecydowanej większości przypadków nie ma nic wspólnego z zakresem kompetencji Narodowego Funduszu Zdrowia ze środkami i zabiegami leczącymi nadwyrężone zdrowie.(...)
Przyganiał kocioł garnkowi :-D
Widzisz, sęk w tym, że to Ty z uporem maniaka mieszasz i wplątujesz tu kwestie finansowe, a ja już się wypowiedziałam, że to dla mnie sprawa drugorzędowa, albo i trzeciorzędowa. Antykoncepcja pojawiła się tutaj, bo wiedza o seksualności, w tym o środkach antykoncepcyjnych a także ich dostępność stanowi jeden z czynników wpływających na ilość aborcji. A Ty od razu o .... kasie.
Jak przypominam, że już o tym dyskutowaliśmy i wyraźnie pojawił się tam element wiedzy i dostępu do lekarza, to Ty znowu o....kasie.
Daj spokój, w życiu są jeszcze inne ważne rzeczy oprócz kasy.
szakisz, powyższe też do Ciebie ;-)
Daj spokój, w życiu są jeszcze inne ważne rzeczy oprócz kasy.
Owszem, jeśli czynione w swoich czterech ścianach i za swoją kasę. Jeśli zaś z czymś wychodzisz na zewnątrz i chcesz robić za cudzą kasę, to tak, ta kasa jest bardzo ważna.
Antykoncepcja pojawiła się tutaj, bo wiedza o seksualności, w tym o środkach antykoncepcyjnych a także ich dostępność stanowi jeden z czynników wpływających na ilość aborcji. A Ty od razu o .... kasie.
Jak przypominam, że już o tym dyskutowaliśmy i wyraźnie pojawił się tam element wiedzy i dostępu do lekarza, to Ty znowu o....kasie.
Daj spokój, w życiu są jeszcze inne ważne rzeczy oprócz kasy.
Czyli jak wynika z poniższego zestawienia, w Szwecji, UK, Francji nie ma dostępu ani do lekarza ani do antykoncepcji ....biedactwa nie maja wyjścia musza iść na aborcje. Bo Czeszki to pewnie dla sportu.
Daj spokój, w życiu są jeszcze inne ważne rzeczy oprócz kasy.
Dokładnie. Np samopoczucie- Można na przykład iść sobie do klubu się pobawić. I można też w tym klubie po paru głębszych skończyć z przypadkowym gościem w lokalowym WC, a w chwili emocjonalnego uniesienia doładowanego alko lub innym psychoaktywniamiem nikt nie będzie sobie zawracał głowy takimi pierdołami jak szukanie gumki na wacka, zwłaszcza, że w razie czego zawsze można liczyć na państwo, które zapewni i sfinansuje posprzątanie narobionego w brzuchu bałaganu. Czasami się dziwię, że ludzie z taką zawziętą pewnością uważają przedstawicieli swojego gatunku, oczywiście z samymi uważającymi na czele za istoty odpowiedzialne. Heh, gdyby tak było, to chociażby te wszelkiej maści programy socjalne, które de facto zdejmują z ludzi odpowiedzialność za własny los nie miałyby wśód ziemskich mas takiej aprobaty. Niestety, na tej wątpliwej pewności ukute są obecnie wszystkie doktryny z zakresu polityki społecznej i dlatego mamy, co mamy.
P. S. Żeby nie było, nie mam nic przeciwko klubom
MagdaLena1111 napisał/a:Antykoncepcja pojawiła się tutaj, bo wiedza o seksualności, w tym o środkach antykoncepcyjnych a także ich dostępność stanowi jeden z czynników wpływających na ilość aborcji. A Ty od razu o .... kasie.
Jak przypominam, że już o tym dyskutowaliśmy i wyraźnie pojawił się tam element wiedzy i dostępu do lekarza, to Ty znowu o....kasie.
Daj spokój, w życiu są jeszcze inne ważne rzeczy oprócz kasy.Czyli jak wynika z poniższego zestawienia, w Szwecji, UK, Francji nie ma dostępu ani do lekarza ani do antykoncepcji ....biedactwa nie maja wyjścia musza iść na aborcje. Bo Czeszki to pewnie dla sportu.
Jak już tak lecisz sarkazmem, to się do Ciebie przyłączę.
Popatrz tyle aborcji robią w wymienionych przez Ciebie krajach, a jakie mają wskaźniki dzietności:
Szwecja - 1,78
UK - 1,74
Francja - 1,90
Czechy - 1,69
I Polska - 1,48
Biorąc pod uwagę utrudniony (vs inne europejskie kraje) dostęp do antykoncepcji i brak możliwości aborcji (vs inne europejskie kraje), to my, Polki chyba po prostu seksu nie uprawiamy :-D
A tak już bardziej serio, to nawet nie chcę myśleć, na którym miejscu byśmy się znaleźli w Twoim rankingu wskaźników aborcji, gdyby ujęto prawdziwą liczbę aborcji dokonywanych przez Polki. Ale sobie zafałszowuj rzeczywistość, jeśli lepiej Tobie się żyje w takim świecie iluzji, jak to u nas pięknie i wspaniale.
Bill.Garret napisał/a:MagdaLena1111 napisał/a:Antykoncepcja pojawiła się tutaj, bo wiedza o seksualności, w tym o środkach antykoncepcyjnych a także ich dostępność stanowi jeden z czynników wpływających na ilość aborcji. A Ty od razu o .... kasie.
Jak przypominam, że już o tym dyskutowaliśmy i wyraźnie pojawił się tam element wiedzy i dostępu do lekarza, to Ty znowu o....kasie.
Daj spokój, w życiu są jeszcze inne ważne rzeczy oprócz kasy.Czyli jak wynika z poniższego zestawienia, w Szwecji, UK, Francji nie ma dostępu ani do lekarza ani do antykoncepcji ....biedactwa nie maja wyjścia musza iść na aborcje. Bo Czeszki to pewnie dla sportu.
Jak już tak lecisz sarkazmem, to się do Ciebie przyłączę.
Popatrz tyle aborcji robią w wymienionych przez Ciebie krajach, a jakie mają wskaźniki dzietności:
Szwecja - 1,78
UK - 1,74
Francja - 1,90
Czechy - 1,69I Polska - 1,48
Biorąc pod uwagę utrudniony (vs inne europejskie kraje) dostęp do antykoncepcji i brak możliwości aborcji (vs inne europejskie kraje), to my, Polki chyba po prostu seksu nie uprawiamy :-D
A tak już bardziej serio, to nawet nie chcę myśleć, na którym miejscu byśmy się znaleźli w Twoim rankingu wskaźników aborcji, gdyby ujęto prawdziwą liczbę aborcji dokonywanych przez Polki. Ale sobie zafałszowuj rzeczywistość, jeśli lepiej Tobie się żyje w takim świecie iluzji, jak to u nas pięknie i wspaniale.
A teraz proponuję się zastanowić, tylko przy bardzo bardzo dużym kubku kawy coby czasu starczyło, jaki odsetek w przytoczonych wskaźnikach dzietności jest dziełem rdzennych mieszkańców tych wyszczególnionych państw. Proponuję też przemyśleć sobie, co się wydarzyło w przeciągu ostatnich lat z rzeszą naszych rodaków w wieku produkcyjnym, to tak na usprawiedliwienie naszego ciemnogrodu.
A tak ogólnie, jest to zmierzch białego człowieka, ot tak po prostu.
Eee...nie trzeba liczyć, wystarczy luknąć do GUSu lub Eurostatu. Zastanówmy się dlaczego kobiety w Polsce nie chcą rodzić dzieci, hm...? A na wyspach już tak :-/
To mi w ogóle przypomniało, że Polki wygrywają w rankingu cudzoziemek, które rodzą najwięcej dzieci na wyspach, ale ojcowie Polacy zajmują dalsze miejsca na liście. (BTW: jako obywatelki Polski uwzględniane są w polskich statystykach, czyli w dzietności Półek ogólem 1,48 uwzględniona jest np, dzietność 2,1 Półek mieszkających na wyspach). Dlaczego tak często wolą/wybierają cudzoziemców? Im dłużej czytam wypowiedzi panów w tym dziale, tym mniej się temu dziwię. I w ogóle sobie myślę, jakie ja mam szczęście, że trafił mi się Polak szanujący kobiety, uwzględniający ich podmiotowość i nie zamordysta ;-)
To mi w ogóle przypomniało, że Polki wygrywają w rankingu cudzoziemek, które rodzą najwięcej dzieci na wyspach, ale ojcowie Polacy zajmują dalsze miejsca na liście.
Na Wyspach mają słabą edukację seksualną i dostęp do antykoncepcji?
Współczynnik dostępu do antykoncepcji (w tym wiedzy o antykoncepcji)
Wlk. Brytania - 87,6%
Polska - 31,5%
Prawo do aborcji:
Wlk Brytania - Tak
Polska - Nie
Współczynnik dzietności Polek:
W Wlk Brytanii - 2,1
W Polsce - 1,48
Widać, że ani utrudnianie dostępu do antykoncepcji (w Polsce), ani zakaz aborcji (w Polsce) nie powoduje, że rodzi się tu proporcjonalnie więcej dzieci.
To jak nie uprawiamy seksu w kraju, czy co u licha? ;-)
Rety, to chyba nie w tym rzecz, żeby ograniczać i zakazywać, ale tworzyć ludziom warunki do rodzenia i wychowywania dzieci trzeba. Bill będzie w szoku, znowu ;-)
Powyżej przytoczyłem artykuł i sytuacji w Hiszpanii :
- dzietność kobiety katalońskiej : 1,1
- dzietność kobiety muzułmańskiej : 8
Współczynnik liczby urodzeń w krajach zachodniej Europy nakręcają głównie imigranckich krajów islamskich.
Zrobiłem taki szybki przegląda wśród znajomych -,młodsze Niemki z reguły maja dwójkę dzieci, starsze max jedno, UK - nie znam dzieciatej, Skandynawia - w Finlandii większość znanych mi kobiet ma dwójkę dzieci, Szwecja gorzej, Włoszki - luzik z dziećmi, Francja - luzik z dziećmi . Z arabskim nie mam do czynienia F2F bi w Europie nie spotkałem, sami faceci tej nacji a na telekonf, trudno wyczuć ile ma dzieci.
W Europie Arabki realizują się w domu, faceci na nich zarabiają. Czasami widzę jaka kobietę z krajów arabskich na liście adresowej , zdjęciach - firma jest poprawna politycznie i lubi się pokazać jak to promuje kobiety w hidzabach
Eee...nie trzeba liczyć, wystarczy luknąć do GUSu lub Eurostatu. Zastanówmy się dlaczego kobiety w Polsce nie chcą rodzić dzieci, hm...? A na wyspach już tak :-/
To mi w ogóle przypomniało, że Polki wygrywają w rankingu cudzoziemek, które rodzą najwięcej dzieci na wyspach, ale ojcowie Polacy zajmują dalsze miejsca na liście. (BTW: jako obywatelki Polski uwzględniane są w polskich statystykach, czyli w dzietności Półek ogólem 1,48 uwzględniona jest np, dzietność 2,1 Półek mieszkających na wyspach). Dlaczego tak często wolą/wybierają cudzoziemców? Im dłużej czytam wypowiedzi panów w tym dziale, tym mniej się temu dziwię. I w ogóle sobie myślę, jakie ja mam szczęście, że trafił mi się Polak szanujący kobiety, uwzględniający ich podmiotowość i nie zamordysta ;-)
Dlaczego? Kasa Słonko, kasa
Wyjaśnię, żeby nie było wątpliwości. Analogicznie jeszcze parę-paręnaście lat temu podobny skok uzyskiwały u nas dziewczyny ze wschodu. Nie ma co się łudzić, że głównym czynnikiem przemawiającym za związkiem z Polakami była wielka love...
Dlaczego? Kasa Słonko, kasa
![]()
Wyjaśnię, żeby nie było wątpliwości. Analogicznie jeszcze parę-paręnaście lat temu podobny skok uzyskiwały u nas dziewczyny ze wschodu. Nie ma co się łudzić, że głównym czynnikiem przemawiającym za związkiem z Polakami była wielka love...
Czyli parę-paręnaście lat temu Polki nie wyjeżdżały i nie wiązały się z obcokrajowcami, za to do Polski przyjeżdżały kobiety zza wschodniej granicy, a teraz to Polki wyjeżdżają i wiążą się z obcokrajowcami, rodzą im dzieci chętniej niż te w kraju swoim rodakom, a kobiety ze wschodu już nie?
I to wszystko dla kasy.
Acha. Ciekawy obraz świata ;-)
Bill.Garret, a jakie wnioski z Twoich danych chciałbyś, aby wyciągnąć?
Coś mi tu wygląda na posła Czarnka, który postuluje, aby kobiety w domu siedziały, dzieci rodziły, a nie zajmowały się karierą. Coś na wzór muzułmanek, rozumiem?
assassin napisał/a:Dlaczego? Kasa Słonko, kasa
![]()
Wyjaśnię, żeby nie było wątpliwości. Analogicznie jeszcze parę-paręnaście lat temu podobny skok uzyskiwały u nas dziewczyny ze wschodu. Nie ma co się łudzić, że głównym czynnikiem przemawiającym za związkiem z Polakami była wielka love...
Czyli parę-paręnaście lat temu Polki nie wyjeżdżały i nie wiązały się z obcokrajowcami, za to do Polski przyjeżdżały kobiety zza wschodniej granicy, a teraz to Polki wyjeżdżają i wiążą się z obcokrajowcami, rodzą im dzieci chętniej niż te w kraju swoim rodakom, a kobiety ze wschodu już nie?
I to wszystko dla kasy.
Acha. Ciekawy obraz świata ;-)Bill.Garret, a jakie wnioski z Twoich danych chciałbyś, aby wyciągnąć?
Coś mi tu wygląda na posła Czarnka, który postuluje, aby kobiety w domu siedziały, dzieci rodziły, a nie zajmowały się karierą. Coś na wzór muzułmanek, rozumiem?
Nigdy bym nie wpadł, żeby mój wpis zinterpretować, tak jak to zrobiłaś. Ale niech tam Ci będzie.
MagdaLena1111 napisał/a:assassin napisał/a:Dlaczego? Kasa Słonko, kasa
![]()
Wyjaśnię, żeby nie było wątpliwości. Analogicznie jeszcze parę-paręnaście lat temu podobny skok uzyskiwały u nas dziewczyny ze wschodu. Nie ma co się łudzić, że głównym czynnikiem przemawiającym za związkiem z Polakami była wielka love...
Czyli parę-paręnaście lat temu Polki nie wyjeżdżały i nie wiązały się z obcokrajowcami, za to do Polski przyjeżdżały kobiety zza wschodniej granicy, a teraz to Polki wyjeżdżają i wiążą się z obcokrajowcami, rodzą im dzieci chętniej niż te w kraju swoim rodakom, a kobiety ze wschodu już nie?
I to wszystko dla kasy.
Acha. Ciekawy obraz świata ;-)Bill.Garret, a jakie wnioski z Twoich danych chciałbyś, aby wyciągnąć?
Coś mi tu wygląda na posła Czarnka, który postuluje, aby kobiety w domu siedziały, dzieci rodziły, a nie zajmowały się karierą. Coś na wzór muzułmanek, rozumiem?Nigdy bym nie wpadł, żeby mój wpis zinterpretować, tak jak to zrobiłaś. Ale niech tam Ci będzie.
Nie mam ochoty tłumaczyć, że nie jestem wielbłądem i podpisuje się pod stwierdzeniem assaina.
Tok logiczny:
- teza :Polki podwyższają dzietność w krajach Europy zachodniej,
- kontr-teza : to muzułmanki podwyższają dzietność w Europie Zachodniej
- wniosek : czyli chcesz, żeby Polki były jak muzułmanki
Jakoś mnie nie zachęca do dyskusji.
Inna teza: skoro Polki wyjeżdżają do krajów w których większość mężczyzn stanowią lokalesi, to większość z nich będzie zawiązywała związki z nimi.
Jest to co prawda niepoprawne polityczne zachowanie, bo powinny preferować mniejszości wszelkiego rodzaju, ale widocznie z takiego społeczeństwa wyrosły
Tok logiczny:
- teza :Polki podwyższają dzietność w krajach Europy zachodniej,
- kontr-teza : to muzułmanki podwyższają dzietność w Europie Zachodniej
- wniosek : czyli chcesz, żeby Polki były jak muzułmanki
Jakoś mnie nie zachęca do dyskusji.Inna teza: skoro Polki wyjeżdżają do krajów w których większość mężczyzn stanowią lokalesi, to większość z nich będzie zawiązywała związki z nimi.
Jest to co prawda niepoprawne polityczne zachowanie, bo powinny preferować mniejszości wszelkiego rodzaju, ale widocznie z takiego społeczeństwa wyrosły
Ale gdzie pojawiła się teza, że Polki podwyższają dzietność w krajach Zachodniej Europy? :-/
Był odnotowany fakt, że Polki w UK mają wyższą dzietność niż Polki w kraju (mimo, że w UK brak zakazu aborcji i jest łatwiejszy dostęp do antykoncepcji) i próba znalezienia odpowiedzi dlaczego.
Moje przypuszczenie było takie, że „nie w tym rzecz, żeby ograniczać i zakazywać, ale tworzyć ludziom warunki do rodzenia i wychowywania dzieci trzeba”.
Assassin stwierdził, że to wynik kasy, a tłumacząc dokładnie to nie wielka love, cokolwiek to znaczy :-O
A Twojego wniosku, że za większą dzietność Polek w UK niż w Polsce odpowiadają Muzułmanki, to już zupełnie nie rozumiem, ale mniemam, że hasło „dzietność” wystarczyło :-D
Ale gdzie pojawiła się teza, że Polki podwyższają dzietność w krajach Zachodniej Europy? :-/
.....
A Twojego wniosku, że za większą dzietność Polek w UK niż w Polsce odpowiadają Muzułmanki, to już zupełnie nie rozumiem, ale mniemam, że hasło „dzietność” wystarczyło :-D
Ad.1 :
/
To mi w ogóle przypomniało, że Polki wygrywają w rankingu cudzoziemek, które rodzą najwięcej dzieci na wyspach, ale ojcowie Polacy zajmują dalsze miejsca na liście. (BTW: jako obywatelki Polski uwzględniane są w polskich statystykach, czyli w dzietności Półek ogólem 1,48 uwzględniona jest np, dzietność 2,1 Półek mieszkających na wyspach
Ad.2 - to był raczej Twój wniosek, bo taki wysnułaś z mojego zaprzeczenia Twojego postu powyżej.
To nie Polki, ani nie rodowite Brytyjki odpowiadają za te przytoczone przez Ciebie wskaźniki dzietności w UK oraz Szwecji, Francji ( z Czechami mnie zaskoczyłaś)
A ponadto, pełen dostęp do wiedzy seksualnej i dotacje do antykoncepcji nie wpływają na niską liczbę aborcji.
Czyli, raczej za wysoka dzietność w tych krajach odpowiadają kobiety imigrantki, które z jakichś względów ( kulturowych, religijnych) nie podejmują aborcji ani antykoncepcji a wiedza seksualna leży nietknięta w kącie.
Pewnie dzietność Polek w UK jest wyższa niż w Polsce, pewnie poziom dochodów , socjalu ma na to wpływ , ale również to, że liczba Polek w wieku rozrodczym jest tam nadreprezentowana w porównaniu z Polska.
BYW
To Ty zaczęłaś używać słowa „dzietność” . Trochę mi się nie podoba, ale z lenistwa powtórzyłem je za Tobą.
Jeżeli chcesz się czepiać używania przeze mnie tego słowa , to raczej wal w moje lenistwo niż w jakieś ukryte intencje.
Nie udawajmy, osoby chore czy w podeszłym wieku nie emigrują. Aż 61% Polek mieszkających na Wyspach jest w przedziale wiekowym 25-34 i tak się składa, że akurat ta grupa rodzi najwięcej dzieci. Podobnie jest z innymi narodami. Wyjeżdżają głównie osoby młode, w wieku rozrodczym. Więc sorry, ale nijak daje się to przełożyć na ojczyste grunty.
Panowie, sprawdźcie sami, czym jest, jak się liczy i dla jakiego wieku współczynnik dzietności.
Nie, nie, staruszek i dziewczynek się nie uwzględnia :-D
PS.
I tak informacyjnie:
No, jakiego wieku Magda? 25-34? To teraz wyobraź sobie, że bierzesz Polki z najbardziej płodnego okresu i przenosisz w inne miejsce? Czy uważasz, że te statystyki będą jakkolwiek miarodajne? Czy to dla jednego, czy drugiego kraju. Bo właśnie taki proces ma miejsce w UK.
Szakisz, po Twoim poście wnoszę, że zupełnie nie masz pojęcia, jak się ten współczynnik przelicza i co on oznacza, a przecież nie będę tutaj robić wykładu. No proszę Cię :-)
Nie zmienia to faktu, że jak kobiety chcą rodzić dzieci, to rodzą, a jak nie chcą, to nie rodzą. A jak nie chcą, to znajdą na to mnóstwo sposobów, więc zamordyzm oprócz tego, że wprowadza terror niewiele tu zmieni, a ludzie i tak kierują się swoim sumieniem. Nie czuję się Bogiem, żeby komuś mówić, jak ma postępować. Mogę to różnie oceniać, ale nie odważyłabym się, nie ośmieliłabym się za kogoś podejmować decyzję.
I to dla mnie na tyle.
Jeśli mówisz o TFR a zakładam, że tak, to wiem wiem. I niestety, biorąc pod uwagę populację Polek w UK, gdzie 61% kobiet jest w wieku typowo rozrodczym, a przykładając to do Polski, to niestety nijak nie jesteśmy w stanie tego porównać. W angielskich statystykach Polki widnieją jako młode i najpłodniejsze ze wszystkich grup emigranckich. Jak jest w Polsce, wszyscy wiemy. To tak jakby robić ranking zasobności społeczeństwa, tylko porównać 10 najbogatszych Polaków z resztą plebsu i z tych 2 zestawień wyciągnąć średnie
Jeżeli ten współczynnik jest liczony wg wzoru poniżej, to rzeczywiście przedział wiekowy Polek w UK nie ma znaczenia :
Współczynnik dzietności ogólnej (lub
współczynnik dzietności teoretycznej lub
współczynnik płodności całkowitej)
stanowi sumę rocznych współczynników płodności dla kolejnych roczników wieku 15 – 49 ukończonych lat.
Wyraża on średnią liczbę dzieci, jaką urodziłaby kobieta w ciągu okresu rozrodczego, przy stałym wzorcu płodności z danego roku kalendarzowego.
Współczynnik dzietności ogólnej obliczmy według wzoru:
W = Suma (od i=15 do 49 )w(i)
w(i)- współczynnik płodności dla poszczególnych roczników wieku rozrodczego kobiet,
w przeliczeniu na jedną kobietę ( ilość żywych urodzeń na jedna kobietę w wieku rozrodczym.
Co do zamordyzmu który wtrąca się w najintymniejsza sferę życia kobiety :
- podobnie sadza rodzice którym zabrania się zabierać dzieci na polowanie,
- hodowcy zwierzątek futerkowych
etc.
Państwo w swej dobroci stara się ochronić najsłabszych w społeczeństwie, okazując przy tym szczególna troskę o zachowanie najwyższych standardów cywilizacyjnych ....
A na kogo wypadnie, że jest silniejszy na tego : bęc.
Już nie pierwszy raz nasza Madzia robi coś takiego. Stawia tezę bez pokrycia, w tym wypadku: "Kobiety rodzą w UK x razy chętniej niż w Polsce", a gdy wychodzi, że teza jest bez pokrycia, próbuje zbyć oponenta brakiem wiedzy w danym temacie lub niezrozumieniem pojęć. Słaby wybieg erystyczny moja droga
Bill.Garret, ekstra, że podjąłeś trud zapoznania się że wskaźnikiem, o którym piszesz :-) Serio.
Teraz już masz świadomość, że dotyczy on tylko kobiet w wieku rozrodczym, więc Twój wcześniejszy wniosek „ że liczba Polek w wieku rozrodczym jest tam nadreprezentowana w porównaniu z Polska”, był poza definicją.
Co do zamordyzmu który wtrąca się w najintymniejsza sferę życia kobiety :
- podobnie sadza rodzice którym zabrania się zabierać dzieci na polowanie,
- hodowcy zwierzątek futerkowych
etc.Państwo w swej dobroci stara się ochronić najsłabszych w społeczeństwie, okazując przy tym szczególna troskę o zachowanie najwyższych standardów cywilizacyjnych ....
A na kogo wypadnie, że jest silniejszy na tego : bęc.
Mnie już naprawdę męczy to, że nie rozróżniacie odrębnej istoty od części ciała innego człowieka. Powtórzę zatem, że żaden prawny system świecki, żaden świecki system moralny, który korzysta ze zdobyczy cywilizacji, więc też wiedzy biologicznej, nie zaś mitologicznych wierzeń, nie stawia znaku równości pomiędzy zapłodnioną komórką jajową a w pełni ukształtowaną jednostką ludzką, a my ponoć żyjemy w kraju świeckim, więc kończę dyskusję z fanatykami religijnymi będącymi jednocześnie ignorantami, którzy uważają się za bogów i chcą decydować o ciałach innych ludzie w imię tychże mitologii.
Mnie już naprawdę męczy to, że nie rozróżniacie odrębnej istoty od części ciała innego człowieka.
Ależ rozróżniamy! W końcu 4 lata klasy o profilu biologiczno - chemicznym z perspektywą zdawania na medycynę coś tam w głowie pozostawiła. Tak więc wątroba to część twojego ciała. Płuca, trzustka, serce, nerki i jak najbardziej macica. Płód, który zagnieżdża się w twojej macicy, to już nie jest część twojego ciała. Mimo, że przez 9 miesięcy jak pasożyt czerpie z twojego ciała pożywienie i korzysta z ochrony twojego ciała, to nie, nie jest częścią twojego ciała. Jakbyś miała tasiemca, to spieszę poinformować, że on również nie jest częścią twojego ciała mimo, że żywisz go i dajesz schronienie. 1-2 kg bakterii, które masz na i w sobie również nie są częścią twojego ciała nawet jeśli rozstanie z nimi poczułabyś nad wyraz zauważalnie.
Snake, gdyby był to odrębny organizm, to mógłby żyć po wyjęciu z macicy. Jak to ma miejsce w przypadku prawdziwych dzieci. W innym przypadku niczym się nie różni od organów, poza tym, że bez większości organów ludzki organizm nie przetrwa a bez zapłodnionej komórki da radę.
A bakterii to my mamy dużo, dużo więcej w swoich organizmach. W Twoim organizmie jest więcej bakterii niż komórek ludzkich. Nie czujesz się z nimi tożsamy, ale one wykonują niezbędne funkcje. W pewnym sensie są Tobą, bo od nich nawet zależy Twoje samopoczucie.
Snake, gdyby był to odrębny organizm, to mógłby żyć po wyjęciu z macicy. Jak to ma miejsce w przypadku prawdziwych dzieci. W innym przypadku niczym się nie różni od organów, poza tym, że bez większości organów ludzki organizm nie przetrwa a bez zapłodnionej komórki da radę.
Ok, daj znać jak poczujesz związek emocjonalny z potencjalnym tasiemcem w twoim organizmie. On też nie przeżyje jak się go pozbędziesz.
Tak poza tym idź i rozgłaszaj dobrą nowinę wśród rodziców, których dzieci leżą w inkubatorach, że to nie są prawdziwe dzieci. To są takie ćwierć lub pół dzieci albo jakieś homoniewiadomo...
A tak już na dokładkę wyjmij dziecko w prawidłowo zakończonej ciąży i zostaw na ulicy niech sobie żyje. Weź krzesełko, stoper, kanapkę i obserwuj jak ten w pełni gotowy do życia organizm otrząsa się z oszołomienia i zabiera się za organizowanie sobie czegoś do żarcia i picia. Tylko się nie zmęcz jak ten organizm rzuci się w pogoń za jakąś myszą czy ptaszkiem...
A bakterii to my mamy dużo, dużo więcej w swoich organizmach. W Twoim organizmie jest więcej bakterii niż komórek ludzkich. Nie czujesz się z nimi tożsamy, ale one wykonują niezbędne funkcje. W pewnym sensie są Tobą, bo od nich nawet zależy Twoje samopoczucie.
No jeśli pomogło ci napisanie tego co ja po swojemu, to dobrze. Jest piątek, piątunio i grunt to dobry nastrój!
W inkubatorach to już leżą organizmy, które podjęły „funkcje życiowe”, więc żyją, są życiem, nawet jeśli o to życie walczą. Co to za porównanie do komórek jajowych, albo zygot, albo embrionów?
Poza tym zrozum, że ludzie są różni i mają różne światopoglądy, a mieszkamy w jednym kraju. To, że Ty widzisz w zapłodnionej komórce już gotowego dzieciaczka, to dla kogoś innego jest tylko zapłodnioną komórką jajową, albo nawet zlepkiem tych komórek, zupełnie niezdolnym do samodzielnego życia. Ty uczęszczałeś na religię i nie odróżniasz zygoty od dziecka, a jak ktoś odebrał staranne wykształcenie z podstaw biologii, to taką różnicę dostrzega. Ty widzisz w sobie i we mnie ;-) stworzenie boskie, które poprzez zamordyzm trzeba prowadzić właściwą drogą, a dla kogoś innego jesteśmy tylko biologicznymi maszynami, stworzonymi w procesie ewolucji, które są tu tylko przez chwilę i chcą swoje życie przeżyć w zgodzie z sobą, a nie z wierzeniami mitycznymi innych ludzi.
W inkubatorach to już leżą organizmy, które podjęły „funkcje życiowe”, więc żyją, są życiem, nawet jeśli o to życie walczą. Co to za porównanie do komórek jajowych, albo zygot, albo embrionów?
Patrząc na to co poniżej napisałaś, to nie wiem na jakie lekcje ty uczęszczałaś. Chcesz powiedzieć, że zygota jest martwa? Jeśli nie wiedziałaś, to istoty żywe posiadają siedem wspólnych procesów życiowych: ruch, oddychanie, reakcja na bodźce, wzrost, wydalanie, rozmnażanie i odżywianie. Wymień mi jakiś proces życiowy, który jest obcy zygocie?
Poza tym zrozum, że ludzie są różni i mają różne światopoglądy, a mieszkamy w jednym kraju. To, że Ty widzisz w zapłodnionej komórce już gotowego dzieciaczka, to dla kogoś innego jest tylko zapłodnioną komórką jajową, albo nawet zlepkiem tych komórek, zupełnie niezdolnym do samodzielnego życia. Ty uczęszczałeś na religię i nie odróżniasz zygoty od dziecka, a jak ktoś odebrał staranne wykształcenie z podstaw biologii, to taką różnicę dostrzega. Ty widzisz w sobie i we mnie ;-) stworzenie boskie, które poprzez zamordyzm trzeba prowadzić właściwą drogą, a dla kogoś innego jesteśmy tylko biologicznymi maszynami, stworzonymi w procesie ewolucji, które są tu tylko przez chwilę i chcą swoje życie przeżyć w zgodzie z sobą, a nie z wierzeniami mitycznymi innych ludzi.
Nie wiem jak to nawet skomentować. Mieszasz jakieś światopoglądy z biologią, co ma jedno z drugim wspólnego? Biologicznie choćbyś nie wiem jak się zaperzała zygota jest już całkowicie nowym i niepowtarzalnym bytem ze swoim pakietem chromosomów odrębnym od pakietu matki i ojca. Jest żywym organizmem, a konkretnie etapem jego rozwoju, który nie zakłócony będzie w sposób jaki jest nam dobrze znany z lekcji biologii przekształcał się w formę umożliwiającą opuszczenie wewnętrznego środowiska matki na zewnątrz. Gdzie jak ukształtowała nas ewolucja i bycie ssakami będzie wymagał jeszcze lat żeby usamodzielnić się w zaspokajaniu swoich podstawowych i niezbędnych do życia potrzeb. To jest biologia.
Natomiast światopogląd to jest kwestia wyznaczenia granicy do której pozwalamy takie życie zakończyć. Na wczesnym etapie albo bardzo późnym, patrz eutanazja. W końcu czyż nie dobija się koni...?
@MagdaLena1111
Wiem, wiem, parafrazując neomodernistycznych klasyków demokracji: "Nie moje ciało, nie moja sprawa", ale jeśli można podpytać z ciekawości- wg Ciebie, jako potencjalnego ustawodawcy, do kiedy, konkretnie, tzn do jakiego momentu ciąży, kobieta może zmienić zdanie?
Madziu, myślę, że po prostu nie zrozumiałaś tego o czym z Billem piszemy, nie pierwszy raz z resztą. Pozwól więc, że zostawię coś, specjalnie dla ciebie Rzecz co prawda stara, bo z 2014, ale nie sądzę by się zbytnio zdezaktualizowała w opisie samego zjawiska:
Polka rodzi chętniej na Wyspach niż w Polsce? Bujda
Brytyjczycy wskazują na polski fenomen dużej różnicy między zachowaniami w kraju macierzystym a w państwie emigracji. Różnica między wskaźnikiem dzietności nad Wisłą i Tamizą wynosi aż 0,83. Jest ona, obok Litwinek i Pakistanek, największa wśród wszystkich matek imigrantek. Na przykład dane dotyczące Niemek mówią, że nad Renem rodzą one statystycznie 1,41 dziecka, a w Wielkiej Brytanii 1,74. Też chętniej wydają na świat potomstwo na Wyspach, ale nie ma w ich wypadku tak dużej różnicy.
Ale czy takie entuzjastyczne komentarze w sprawie dzietności Polek w Wielkiej Brytanii są uzasadnione? Ośrodek Polityka Insight studzi ten zapał i uznaje, że to mit. Co więcej, już kilka miesięcy temu analizował te same dane, więc nie są one żadnym zaskoczeniem.
Okazuje się, że 70 proc. Polaków w Wielkiej Brytanii to osoby w wieku 20-39 lat, połowa z nich to kobiety. Owszem, Polki rodzą nominalnie najwięcej dzieci ze wszystkich imigrantów. Liczba polskich dzieci na Wyspach rośnie z roku na rok, ale dynamika tego wzrostu spada: jeszcze w 2010 r. w Wielkiej Brytanii urodziło się o 9 proc. więcej polskich dzieci niż rok wcześniej, ale w zeszłym - już tylko o 3 proc. więcej niż w 2011 r.
Nadreprezentacja młodych kobiet zniekształca obraz dzietności
I wreszcie bardzo ważna informacja: 97 proc. Polek rodzących dzieci w Wielkiej Brytanii jest w wieku 20-39 lat. Trzy czwarte narodzin przypada na grupę wiekową 25-34 lat - to znacznie węższa kategoria niż grupa 18-49 lat, przyjmowana zwykle za podstawę do badań dzietności w Polsce. Nadreprezentacja młodych kobiet zniekształca obraz dzietności całej populacji emigracyjnej na Wyspach - 61 proc. polskich kobiet w Wielkiej Brytanii ma 25-34 lat, jednocześnie to one rodzą najwięcej.
Według obliczeń Polityki Insight współczynnik płodności dla Polek w wieku 25-34 lat wynosi na Wyspach 0,112; dla kobiet w tym samym wieku w Polsce 0,095. Inaczej mówiąc, młoda Polka na Wyspach rodzi zaledwie 0,017 dziecka więcej niż kobieta w tym samym wieku w Polsce. Jeśli doliczyć młodsze i starsze Polki, które rodzą w Polsce, ale są mniej reprezentowane w Wielkiej Brytanii, łączna dzietność w obu krajach wypadłaby na zbliżonym poziomie.
Źródło: "Polki na Wyspach chętniej rodzą dzieci niż w kraju? To mit. Ale są najdzietniejsze spośród imigrantek", wyborcza.pl. Autor: Dominika Wielowieyska
Snake
Jeśli uważasz, że zygota jest zdolna do samodzielnego życia, to wnoś o adopcję każdego abortowanego zarodka.
Tym się różni dla mnie fundamentalista od osoby wierzącej, że nie stosuje wobec wszystkich zamordystycznych metod, ale szanuje cudze poglądy, żyjąc wedle swoich. Dlaczego nie można innych ludzi po prostu zostawić w spokoju.
Jaka to jest arogancja. Jaki to jest fanatyzm. Nie chcesz aborcji nie rób jej sobie, nie żeń się z dziewczyną, która mówi, że mogłaby zrobić sobie aborcję. Żyj po swojemu w zgodzie że swoją mitologią, a innym daj żyć po swojemu.
szakisz, dobrze zrozumiałam.
Nie lubię takich protekcjonalnych tonów, jakie używasz, dlatego wybacz, ale nie będę odnosić się do Twoich postów.
@MagdaLena1111
Wiem, wiem, parafrazując neomodernistycznych klasyków demokracji: "Nie moje ciało, nie moja sprawa", ale jeśli można podpytać z ciekawości- wg Ciebie, jako potencjalnego ustawodawcy, do kiedy, konkretnie, tzn do jakiego momentu ciąży, kobieta może zmienić zdanie?
Hm...najlepiej, żeby w ogóle nie było aborcji, więc jestem za szerokim dostępem do edukacji seksualnej oraz środków antykoncepcyjnych, a także standardami okołoporodowym, które zachęcałyby kobiety do rodzenia.
Takim standardem na świecie, jest dopuszczalność aborcji do 12 t.c. i to ewentualnie jest dla mnie do przyjęcia. Ale w szczególnych przypadkach (ciąża embriopatologiczna) to pewnie mogłoby być trochę później.
Snake
Jeśli uważasz, że zygota jest zdolna do samodzielnego życia, to wnoś o adopcję każdego abortowanego zarodka.
Naprawdę już nie rozumiem czego ty nie ogarniasz? Mieszasz pojęcia jak ci wygodnie, raz życie, innym razem samodzielne życie. Nie pasuje do obrazka, że zygota czy embrion są żywe?
Chcesz się w to bawić, to zrealizuj mój eksperyment z samodzielnym życiem noworodka. Byle nie cudzym i masz na to tylko kilkadziesiąt godzin od porodu, bo gdzieś tyle wynosi ustawowe zwolnienie z odpowiedzialności kobiety narażającej zdrowie i życie swojego dziecka po porodzie.
Ogarnij w końcu, że biologicznie zygota jest tożsama z każdą komórką organizmu jakim będzie za 10, 40 czy 90 lat. Oddziel to w końcu od swojego światopoglądu, który być może mówi ci, że do jakiegoś momentu to życie nie przedstawia większej wartości i można je przerwać.
Żyj po swojemu w zgodzie że swoją mitologią, a innym daj żyć po swojemu.
Obawiam się, że spełniam twoje oczekiwania. Pisałem, że nic mi do tego co kobieta sama robi w obrębie swojego ciała.
Nie lubię takich protekcjonalnych tonów, jakie używasz, dlatego wybacz, ale nie będę odnosić się do Twoich postów.
Protekcjonalny? Nie sądzę. Nie bardziej niż ty zarzucająca swoim oponentom brak wiedzy w danym temacie za każdym razem, gdy wychodzi nie po twojemu
Ogarnij w końcu, że biologicznie zygota jest tożsama z każdą komórką organizmu jakim będzie za 10, 40 czy 90 lat. Oddziel to w końcu od swojego światopoglądu, który być może mówi ci, że do jakiegoś momentu to życie nie przedstawia większej wartości i można je przerwać.
Obawiam się, że Ty nie ogarniasz, czym jest zarodek, a kim jest dziecko :-)
Wyraźnie już też pisałam o „funkcjach życiowych” w samodzielnej egzystencji, które najwyraźniej nie odróżniasz od „bezradności” człowieka, który podjął funkcje życiowe.
Zrzucam to na karb Twojego fanatyzmu religijnego.
Źyj w zgodzie ze swoimi wartościami i wierzeniami i zwyczajnie odczep się od innych ludzi.
O ile religia może być pociechą i natchnieniem, to fundamentalizm i zamordyzm jest po prostu niebezpieczny.
Obawiam się, że Ty nie ogarniasz, czym jest zarodek, a kim jest dziecko :-)
Wyraźnie już też pisałam o „funkcjach życiowych” w samodzielnej egzystencji, które najwyraźniej nie odróżniasz od „bezradności” człowieka, który podjął funkcje życiowe.
Jedyne co wyraźnie widać to to, że stosujesz pojęciowy groch z kapustą. Jak ta popularna zabawka, sięgasz do pudełka w ciemno, wyciągasz coś o czym nie masz pojęcia i oj będzie pasować! Jedyne co noworodek podejmuje samodzielnie po porodzie, to wymiana gazowa w płucach. Jego w pełni sprawne płuca do momentu porodu są bowiem wypełnione płynem owodniowym, a płód oddycha poprzez natlenioną krew matki. Nie wiem czy wiesz, że w ten sam sposób oddychają "samodzielne i świadome" istoty będące w stanie śpiączki farmakologicznej podłączone do ECMO. Jest pandemia więc zapewne coś o tym musiałaś słyszeć.
Zrzucam to na karb Twojego fanatyzmu religijnego.
Sorry ale nic nie wiesz o mojej religijności i jej ewentualnemu wpływowi na moje poglądy.
Źyj w zgodzie ze swoimi wartościami i wierzeniami i zwyczajnie odczep się od innych ludzi.
O ile religia może być pociechą i natchnieniem, to fundamentalizm i zamordyzm jest po prostu niebezpieczny.
Dziwna ta moja religijność i fanatyzm, które pozwalają mi nie wnikać co kobieta robi sama w obrębie swojego organizmu. Ty po prostu gładko przenosisz prawo kobiety do władania swoim organizmem na żądanie pomocy w realizacji czynów, których nie jest już w stanie bezpiecznie zrealizować sama. Nie odróżniasz pojęć sama - nie sama.
Ty po prostu gładko przenosisz prawo kobiety do władania swoim organizmem na żądanie pomocy w realizacji czynów, których nie jest już w stanie bezpiecznie zrealizować sama. Nie odróżniasz pojęć sama - nie sama.
Powiedziałbym bardziej, że przymus Snake, bo tak naprawdę w sytuacji idealnej dla Madzi nikt nie będzie się ciebie nawet pytał czy chcesz w takowej pomocy uczestniczyć. Zresztą nasza koleżanka sama we wcześniejszych postach przyznała, że w pewnych przypadkach zamordyzm państwowy uznaje jako uzasadniony. Szkoda, że tylko w jedną stronę…
Snake napisał/a:Ty po prostu gładko przenosisz prawo kobiety do władania swoim organizmem na żądanie pomocy w realizacji czynów, których nie jest już w stanie bezpiecznie zrealizować sama. Nie odróżniasz pojęć sama - nie sama.
Powiedziałbym bardziej, że przymus Snake, bo tak naprawdę w sytuacji idealnej dla Madzi nikt nie będzie się ciebie nawet pytał czy chcesz w takowej pomocy uczestniczyć. Zresztą nasza koleżanka sama we wcześniejszych postach przyznała, że w pewnych przypadkach zamordyzm państwowy uznaje jako uzasadniony. Szkoda, że tylko w jedną stronę…
Bo to jest kompletne niezrozumienie podstawowych pojęć. Kobieta ma pełne prawo do władania i decydowania o swoim ciele dopóki jest w stanie samodzielnie nim zarządzać. Aborcja wykonywana przez osoby trzecie nie jest takim stanem i odbywa się wtedy, gdy samo jej przeprowadzenie jest nieobojętne dla zdrowia i życia kobiety. To nie jest czynność tożsama z naturalnym poronieniem, którego kobieta może sobie nawet nie uświadomić. Jest to czynność, która do bezpiecznego przeprowadzenia wymaga zaangażowania osób trzecich. Sam ten fakt implikuje, że staje się to przedmiotem zainteresowania i zgody innych osób niż sama kobieta. Zaczynając od tego, że kobieta musi znaleźć chętne osoby, które to przeprowadzą. Pal licho, że takich osób nie brakuje ale jeśli zdarzają się osoby, które w tym nie chcą uczestniczyć, to kobiety już żądają aby takie osoby zmuszać. I już im nie przeszkadza wolna wola tych lekarzy czy pielęgniarek, o nie...
To jest niezrozumienie, że wobec tego co powyższe, to ogół społeczeństwa musi podjąć decyzję na jakich zasadach godzi się brać w tym udział. U nas w Polsce ten ogół w dostępnych sobie sposobach określił dotychczasowy charakter tych ustaleń zwany "kompromisem aborcyjnym". Co nie znaczy, że jest on wieczny. Może się zmieniać w dowolną stronę w zależności od aktualnego, społecznego odbioru i narzędzi jakie społeczeństwo posiada. Co oznacza, że każdy obywatel kraju może brać udział w kształtowaniu tego stanu prawnego. Tego panie nie chcą zrozumieć, bo po prostu ma być jak one chcą, a jak nie to będą tupać nóżką!
W dodatku motywy jakie kierują tym każdym obywatelem, to jego prywatna sprawa. Nie musi się z nich tłumaczyć. Może są ukształtowane przez jego wiarę jaka by ona nie była, może zwykłe świeckie poglądy (ojej są bowiem osoby niewierzące, którym aborcja się nie podoba), może przez złośliwość itd. To już ich sprawa. Nie zmienia to faktu, że jak każdy obywatel mają prawo kształtować porządek prawny w swoim państwie. Czy to w formule pośredniej jak wybór właściwych przedstawicieli w organach tworzących prawo, czy to poprzez petycje, pytania do organów konstytucyjnych, czy poprzez referendum. Co ciekawe szefowa Strajku Kobiet pani Lempart zdecydowanie odrzuca pomysł referendum, żeby obywatele się określili. Nie ma w tym nic dziwnego zresztą, doskonale ją rozumiem i zdziwiłbym się, gdyby do referendum dążyła.
Jedyne co wyraźnie widać to to, że stosujesz pojęciowy groch z kapustą.
:-)
I na podstawie tego grochu z kapustą, którego nie ogarniasz, cały cywilizowany świat wprowadził jako standard możliwość decydowania przez ludzi, czy chcą czy nie chcą się w danej chwili rozmnażać. Bo nawet jeśli jesteś na bakier z nauką, to trudno nie zauważyć, że zarówno w języku, jak i w ustawodawstwie istnieje stopniowalność określonych stadiów rozwoju, uprawnień i ochron, a poszczególne uprawnienia czy przywileje byty zyskują albo tracą w miarę istotnych przemian, którym podlegają.
Ale ok, przyjmuję do wiadomości, że dla Ciebie zapłodniona komórka niczym się nie różni od dziecka.
Tyle, że niewiele to zmienia, że STANDARDEM w świecie nie-fanatyków i nie-radykałów jest wolność wyboru. Zamordyzm w sprawach światopoglądowych już dawno przestał być standardem w państwach cywilizowanych, a do takich aspirujemy, a nie kalifatów z prawem szariatu, do którego ciągnie co poniektórych.
Bo nawet jeśli jesteś na bakier z nauką, to trudno nie zauważyć, że zarówno w języku, jak i w ustawodawstwie istnieje stopniowalność określonych stadiów rozwoju, uprawnień i ochron, a poszczególne uprawnienia czy przywileje byty zyskują albo tracą w miarę istotnych przemian, którym podlegają.
Brawo, coś tam się do ciebie przebiło. Co prawda nadal nie przechodzi ci przez gardło "stopniowalność określonych stadiów rozwoju człowieka".
Ale ok, przyjmuję do wiadomości, że dla Ciebie zapłodniona komórka niczym się nie różni od dziecka.
Niezaprzeczalną zaletą naszego ustroju jest to, że każdy sam wybiera sobie czy się kompromituje, czy nie. Przy czym zauważ, że ja niezmiennie staram się prowadzić z tobą rozmowę poważnie.
Tyle, że niewiele to zmienia, że STANDARDEM w świecie nie-fanatyków i nie-radykałów jest wolność wyboru.
Zamordyzm w sprawach światopoglądowych już dawno przestał być standardem w państwach cywilizowanych, a do takich aspirujemy, a nie kalifatów z prawem szariatu, do którego ciągnie co poniektórych.
Jest to bzdura totalna nawet w tym twoim, jakimś wyimaginowanym świecie nie-fanatyków. Nie ma żadnego powszechnie przyjętego standardu w kwestii aborcji. Są kraje, gdzie dopuszczalna jest aborcja nawet do ostatniego dnia zakończenia prawidłowej ciąży, gdzie nie wierzę, że nawet ty nie uznajesz tego za barbarzyństwo. Są różne regulacje co do pobudek tzw. społecznych. Ukształtował się mniej więcej konsensus dotyczący ciąży pochodzącej z przestępstwa, zagrażającej zdrowiu i życiu matki jak również mniej więcej w zakresie ciąży, gdzie płód jest ciężko uszkodzony. Co więcej najczęściej występujący termin dopuszczenia aborcji czyli okres ok. 22 tygodnia ciąży związany jest z umownym momentem do którego mówi się o naturalnym poronieniu i od którego obecna medycyna jest w stanie uratować wcześniaka, bo po 22 tygodniu mówi się już o przedwczesnym porodzie. Twój wolny wybór w zakresie ciąży z uszkodzonym płodem wiąże się z koniecznością zatwierdzenia go przez lekarzy, którzy potwierdzą fakt występowania dużego ryzyka. Czyli masz wolny wybór kontynuować ciążę ale żeby ją przerwać musisz już mieć opinię lekarską. I to też w szczegółach różnie wygląda w różnych miejscach świata.
Co oznacza, jeśli nadal tego nie rozumiesz, że w różnych państwach ich społeczeństwa różnie w szczegółach tą kwestię rozwiązały i rozwiązują. Ty optujesz za jedną, konkretną wizją i jak widać nie dopuszczasz innych. Dziwne, że jeszcze dopuszczasz możliwość rozmowy na ten temat. Nie prościej byłoby tego zakazać?
Czarna Kotka napisał/a:Płódźmy zatem na chwałę bożą, najwyzej nadmiar się utopi w beczkach, przy czym tatuś oczywiście zezna że nie miał o niczym poięcia i jest niewinny.
Jeśli rachunek będzie się zgadzał, to z czym masz problem? Znaczy te z aborcji i te z beczki? Aaa, masz problem, bo rachunek się nie zgadza? Tych z beczki jest zdecydowanie mniej. Fakt, utopić własnoręcznie dzieciaka jest zdecydowanie trudniej niż elegancko udać się w znieczulenie czy narkozę zanim ktoś tam oswobodzi z problemu...
Czarna Kotka napisał/a:Sprytne - jak jest upośledzone i wymagałoby stałej opieki to nic fajniejszego niż zwalić cały kłopot na głowę matce a samemu czuć się "w porządku". Bo żeby usunąć czy urodzić to ona decyduje, jak usunąć to jej sumienie a nie tatusia, a jak urodzić, no to też (zazwyczaj, statystycznie) jej kłopot. Zajebiście. Jakiś mniejszy entuzjazm jednak widzę w stosunku do koncepcji że o "być albo nie być w rodzinie" miałby decydować tatuś i to on brałby na siebie odpowiedzialność
Nie wiem, nie próbowałem, może masz inne doświadczenia. Ja swoje niepełnosprawne dziecko wychowuję i nigdzie sobie nie poszedłem. Może to nie w dziecku problem?
Czarna Kotka napisał/a:Dzieci Twojego znajomego o którym pisałeś w poście 73, "Mój osobisty kolega ma trójkę niepełnosprawnych dzieci, jedno po drugim i sam jest niepełnosprawny, a jego żona też" - kto płaci za leczenie tych dzieci? Rodzice wyłącznie, czy my wszyscy?
A wiesz, nie siedzę aż tak bardzo w temacie ale tak mi się zdaje, że głuchoty na takim tle się nie leczy. Coś jak ucięta ręka nie odrasta czy jakoś tak, chociaż mogę się mylić, bo podobno ci z komisji zusowskich nawet takie cuda potrafią... Ooo na pewno za to wyciągnął od nas wszystkich sporo kasy na jakieś renty czy coś. Nie mniej o ile wiem to taki bystry gość, że swoją pracą zarobił na całkiem niemały majątek. Nie, z tego co wiem nie robił całe życie mioteł w spółdzielni inwalidów. A co do jego tak nieodpowiedzialnych dzieci, to ile się orientuję dwójka najbardziej wyrośnięta studiuje na najlepszych uczelniach w Polsce. Raczej nie za punkty z inwalidztwa. Widziałem "pasek" z wysokością stypendiów za wyniki sportowe i naukowe. Dzieciak za swoje osiągnięcia, a nie za swoje kalectwo bierze miesięcznie tyle, że niejeden rzuciłby dobrą robotę za taką kasę. No ale to było nieodpowiedzialne... tak, gdy to była Sparta, to mielibyśmy "this is Sparta!" i siup dzieciaczka ze skały...
Czarna Kotka napisał/a:Ciąża nie jest chorobą, jest stanem fizjologicznym, który jednak nie jest pozbawiony obciążeń i ryzyka.
Łączę się w bólu.
Czarna Kotka napisał/a:No wychowywałam się w środowisku, gdzie sprawianie cierpienia zwierzętom dla zabawy to nie była frajda.
LEWACKA PATOLOGIA i babskie wymysły, jak przypuszczam.
Chłopcy dorastając powinni dmuchać żaby, albo podpalać sierść kotu bo inaczej nie wyrosną na prawdziwych mężczyzn tylko na piz... w rurkach co ich rusza każdy piesek z przetrąconą nogą. Pieska z przetrącona nogą należy jak wiadomo dobic, a nie ratować.Nie no, bez przesadyzmu. Za podpalanie kotów, to już był uliczno - osiedlowy wp...l. Dopuszczalne było tylko przywiązywanie puszek do ogona, a i to bezpańskim dachowcom. Swoje koty człowiek znał i znajomi też więc były nie do ruszenia. Aczkolwiek jednego mojego kota wtedy ktoś oblał wrzątkiem, bo ten akurat sporo się włóczył. Raczej nie zrobił tego dzieciak. Kot, a w zasadzie kocur już nie był taki piękny ale dożył u nas spokojnej, kociej starości. Jak jego matka i siostra. Z tych sióstr i braci co nie powędrowali za kociaka do ludzi, bo reszta no cóż... patrz beczka z początku. Dziadek i babcia co by nie mówić byli ludźmi starej daty...
Czarna Kotka napisał/a:To ilu ludzi w dzisiejszych czasach wędkuje bo są za biedni żeby kupić mięso? Ale na wypasione wędki jakoś starcza?
Ha, ha specjalnie dla ciebie będę robił zdjęcia w trakcie moich rowerowych eskapad. Akurat jeżdżę w takich okolicach, gdzie ludzie wędkują w każdej dziurze z wodą. Nie widziałem wypasionych wędek, ani mercedesów. Ci akurat wędkują dla siebie ale mam w okolicy paręnaście jeziorek. Tam siedzą ludzie i wędkują, a córcia czy synek na bieżąco sprzedają rybki przy drodze. Dzięki temu mają może na kredki czy pierwszą pomadkę? Podobnie zapewne z nudów zbierają jeżyny i grzyby w lesie i jak tak człowiek upasie się na kapitalizmie, to potem z tych nudów sprzedaje za co łaska te owoce jezior i lasów. Matko jak u nas ludzie się nudzą!
Czarna Kotka napisał/a:Myślistwo podobnie. Najbardziej mi się chce śmiać jak taki delikwent upoluje "dzikiego zwierza", szczycąc się jak to uzbrojony w strzelbę stawił czoła dzikiej naturze. Ja mam propozycję żeby amatorzy myślistwa polowali na siebie nawzajem, wtedy i ambicje będa zaspokojone a i szanse równe. Sprawiedliwie.
Czarna Kotka napisał/a:"która miała możliwość uciec, trzeba było włożyć jakiś wysiłek żeby ją znaleźć i trafić" takich emocji to dostarcza każdy kot, który nie chce iść do weterynarza ale musi, a dobrze wie kiedy go chcesz złapać do transportera. Mamy 5 kotów w tym 2 nerkowe które muszą być u weta często, te już doskonale wiedzą co się święci i polowanie na nie jest prawdziwym wyzwaniem.
Plus, mam kilku znajomych, którzy wkładają dużo wysiłku w to, żeby fotografować dziką przyrodę. Oprócz inwestowania w dobry sprzęt, przebierają się, skradają, czekają godzinami, robią podchody - rezultatem są fantastyczne zdjęcia, którymi się potem dzielą. Mają dokładnie tę samą ścieżkę, całe te podchody, kombinowanie, emocje itd tylko nie muszą zabić zwierzaka żeby dogodzić swojemu ego.A zdjęcia twoich znajomych mają moc odstraszania dzików i saren z pól uprawnych? Czy jak już sobie pstrykną zdjęcia, to biegają po tych polach i robią "a kysz, a sio mi stąd"? Czy jadą se do domku pochwalić się na fejsie pięknem przyrody? Ostatnio jeden myśliwy pisał, że dzwoni do niego wk......y rolnik z mordą czemu się opied......ją?! Dziki mu w szkodę włażą! Czemu nie polują?! No jak nie polujemy? Polujemy, ja byłem tego i tamtego, koledzy z koła też jeżdżą. A w d... se wsadźcie takie polowanie! Zbiorówkę zróbcie! Głupi chłopina nie wiedział, że to po fotografa trza była dzwonić
1. Kepasa? Mam problem bo dzieci topione w beczkach CZUJĄ BÓL, a płody usuwane przed wykształceniem się u nich układu nerwowego - nie.
2. "Nie wiem, nie próbowałem" - tylko wszystkie statystyki wskazują, że z przewlekle chorym dzieckiem najczęściej matka zostaje sama. Gdybyś musiał opiekować się samotnie dzieckiem chorym tak bardzo jak Ola z postu, który cytowalam wcześniej - miałbys do wyboru rezygnację z pracy albo Olą opiekowałyby się opłacone opiekunki. A ponieważ jest to orka na ugorze, to by się zmieniały, dostarczając dziecku dodatkowego elementu stresu.
3. Duzo przypadków głuchoty jest dziedzicznych. Czyli Twoi znajomi świadomie decydowali się na dzieci, dobrze wiedząc, że te dzieci też prawdopodobnie będą głuche. Chętnie bym się dowiedziała które uczelnie przyznają takie dodatki za osiągnięcia "sportowe i naukowe" że "niejeden by rzucił dobrą robotę". Bardzo proszę. Zweryfikuję. No, chyba że nawijasz makaron na uszy, to wtedy będziesz kręcił.
4. Bezpańskie dachowce są przecież gorsze niż koty, które "są czyjeś". Można im robić różne rzeczy. Tylko dlatego, że nikt się o nie nie upomni.
5. Cócia czy synek a na pewno nie żonka? Przecież na wędkę idzie sie po to, żeby się urwać od baby. To zdecyduj się.
6. Dziki i sarny są nauczone jak smakują rzeczy z pól uprawnych, bo marchewki, buraki itp są wysypywane przez myśliwych w lasach na zimę, po to, żeby na przyszły rok było na co polować.
7. Edycja, jedno pominęłam - "łączę się w w bólu" - czyli "mam głęboko gdzieś z jakimi komplikacjami łączy się ciąża, skoro to nie choroba". Tak?
1. Kepasa? Mam problem bo dzieci topione w beczkach CZUJĄ BÓL, a płody usuwane przed wykształceniem się u nich układu nerwowego - nie.
2. "Nie wiem, nie próbowałem" - tylko wszystkie statystyki wskazują, że z przewlekle chorym dzieckiem najczęściej matka zostaje sama. Gdybyś musiał opiekować się samotnie dzieckiem chorym tak bardzo jak Ola z postu, który cytowalam wcześniej - miałbys do wyboru rezygnację z pracy albo Olą opiekowałyby się opłacone opiekunki. A ponieważ jest to orka na ugorze, to by się zmieniały, dostarczając dziecku dodatkowego elementu stresu.
3. Duzo przypadków głuchoty jest dziedzicznych. Czyli Twoi znajomi świadomie decydowali się na dzieci, dobrze wiedząc, że te dzieci też prawdopodobnie będą głuche. Chętnie bym się dowiedziała które uczelnie przyznają takie dodatki za osiągnięcia "sportowe i naukowe" że "niejeden by rzucił dobrą robotę". Bardzo proszę. Zweryfikuję. No, chyba że nawijasz makaron na uszy, to wtedy będziesz kręcił.
4. Bezpańskie dachowce są przecież gorsze niż koty, które "są czyjeś". Można im robić różne rzeczy. Tylko dlatego, że nikt się o nie nie upomni.
5. Cócia czy synek a na pewno nie żonka? Przecież na wędkę idzie sie po to, żeby się urwać od baby. To zdecyduj się.
6. Dziki i sarny są nauczone jak smakują rzeczy z pól uprawnych, bo marchewki, buraki itp są wysypywane przez myśliwych w lasach na zimę, po to, żeby na przyszły rok było na co polować.
7. Edycja, jedno pominęłam - "łączę się w w bólu" - czyli "mam głęboko gdzieś z jakimi komplikacjami łączy się ciąża, skoro to nie choroba". Tak?
Ad.1-2 Logika na piątkę z plusem! Taką piątkę z beczki po kapuście. Piątka dzieci w beczce - ojej jaki problem, one bezbronne kwiliły z bólu. Dziesiątki tysięcy dzieci, które nie dotrwały do etapu beczki po kapuście - oj tam, oj tam, one nie czuły bólu. Teraz już do końca zrozumiałem fragment tekstu z jednej strony o tematyce medycznej. Rzeczony fragment mówił, że jednym z powodów, że aborcja farmakologiczna w okolicach bliższych 12 tygodnia powinna się odbywać pod kontrolą lekarza i w wyspecjalizowanym gabinecie jest przesłanka psychologiczna. Otóż biedna kobieta dokonując takiej aborcji sama w warunkach domowych narażona byłaby na niepowetowane szkody psychiczne, bo cóż... płód już jest spory. To nie magiczne ziarenko fasolki pod serduszkiem ale sporo więcej. Dużo więcej, bo w 11 tygodniu kiedy w wielu cywilizowanych miejscach świata abortuje się płody one już odczuwają ból. Oj chyba ktoś w tym cywilizowanym świecie ma to głęboko gdzieś... Czyżby to nie nadprezes wymyślił maksymę "mój ból jest większy niż twój"?
Ad.3 A pesel kolegi ci podać? Szukaj w stolicy
Ad.4 Co do bezpańskich dachowców, to zapewne ten ich status nie był bez znaczenia. Taka karma.
Ad.5 Wash&Go.
Ad.6 Właśnie udowodniłaś, że sarnę tudzież inne dzikię zwierzę to ty chyba tylko w telewizji widziałaś. No i zły myśliwy, bo zimą zamiast zabijać karmi, oj zły. Podstępny wręcz.
Ad.7 Serce mi krwawi, że wątpisz.
Niezaprzeczalną zaletą naszego ustroju jest to, że każdy sam wybiera sobie czy się kompromituje, czy nie. Przy czym zauważ, że ja niezmiennie staram się prowadzić z tobą rozmowę poważnie.
Tertium non datur :-)
Doskonale wiemy, że nie chodzi o to, czy jest, czy nie jest człowiek, ale o to czy dopuszczalne jest, żeby w świeckim i zróżnicowanym światopoglądowo społeczeństwie ktoś arbitralnie narzucał innym swój światopogląd w najbardziej intymnych i osobistych sprawach.
Brawo, coś tam się do ciebie przebiło. Co prawda nadal nie przechodzi ci przez gardło "stopniowalność określonych stadiów rozwoju człowieka".
(...)
Jest to bzdura totalna nawet w tym twoim, jakimś wyimaginowanym świecie nie-fanatyków. Nie ma żadnego powszechnie przyjętego standardu w kwestii aborcji. Są kraje, gdzie dopuszczalna jest aborcja nawet do ostatniego dnia zakończenia prawidłowej ciąży, gdzie nie wierzę, że nawet ty nie uznajesz tego za barbarzyństwo. Są różne regulacje co do pobudek tzw. społecznych. Ukształtował się mniej więcej konsensus dotyczący ciąży pochodzącej z przestępstwa, zagrażającej zdrowiu i życiu matki jak również mniej więcej w zakresie ciąży, gdzie płód jest ciężko uszkodzony. Co więcej najczęściej występujący termin dopuszczenia aborcji czyli okres ok. 22 tygodnia ciąży związany jest z umownym momentem do którego mówi się o naturalnym poronieniu i od którego obecna medycyna jest w stanie uratować wcześniaka, bo po 22 tygodniu mówi się już o przedwczesnym porodzie. Twój wolny wybór w zakresie ciąży z uszkodzonym płodem wiąże się z koniecznością zatwierdzenia go przez lekarzy, którzy potwierdzą fakt występowania dużego ryzyka. Czyli masz wolny wybór kontynuować ciążę ale żeby ją przerwać musisz już mieć opinię lekarską. I to też w szczegółach różnie wygląda w różnych miejscach świata.
Co oznacza, jeśli nadal tego nie rozumiesz, że w różnych państwach ich społeczeństwa różnie w szczegółach tą kwestię rozwiązały i rozwiązują. Ty optujesz za jedną, konkretną wizją i jak widać nie dopuszczasz innych. Dziwne, że jeszcze dopuszczasz możliwość rozmowy na ten temat. Nie prościej byłoby tego zakazać?
Idąc tym okiem rozumowania, to możemy i pojedynczą niezapłodnioną komórkę jajową uznać człowiekiem. Ach, człowiek to brzmi dumnie.
Ale oprócz semantycznego brzmienia niewiele się zmieni w realnym odbiorze danego bytu. Bo żadna reguła – ani rozumowa, ani moralna, ani językowa – nie zobowiązuje nas do tego, żebyśmy traktowali coś, co dopiero może być czymś innym w przyszłości, jakby to już tym czymś było. To, że z każdej mojej komórki jajowej może być kiedyś ukształtowany człowiek, nie zmienia faktu, że komórka jest komórką, tak samo jak zarodek jest zarodkiem, a embrion embrionem, nie zaś ukształtowanym człowiekiem. A to, że w procesie rozwoju organizmu ludzkiego mamy do czynienia z kontinuum, w którym nie ma wyraźnych jakościowych skoków, nie poddaje w wątpliwość tego, że czym innym jest zapłodniona komórka jajowa, a czym innym ośmiomiesięczny płód. A w konsekwencji mamy do czynienia z innym statusem moralnym, prawnym i językowym danego bytu.
Najprościej, dlaczego to ponoć „dziecko” póki się nie urodzi nie jest „świadczeniobiorcą” 500+? ;-) Czy jest to dziecko/człowiek, czy jednak go nie ma dopóki się nie urodzi i pojawi na tym świecie?
Co do granic, które z konieczności musimy gdzieś postawić, toczą się wciąż dyskusje, ale większość cywilizowanych społeczeństw w krajach świeckich osiągnęła konsensus. Uznano, że pozbawione jakiegokolwiek odniesienia do rzeczywistości i przekonania (religijne) nie powinny być brane za podstawę prawa obowiązującego także tych, którzy tych przekonań nie podzielają.
Dlatego w całej UE (poza Maltą) kobiety mają prawo wyboru i nie muszą siłą przyjmować cudzy światopoglądu, którego skutki ważą na ich życiu. W żadnym stanie w USA nie ma zakazu aborcji. Wszędzie tam przynajmniej do 12 t.c. aborcja jest dopuszczalna (dopuszczalna a nie wolna, Lucek). I w żadnym z tych krajów, nawet jak do władzy dojdzie konserwatywny katolik, to nie śmie narzucać społeczeństwu swojego światopoglądu, szanując i tolerując inne punkty widzenia, mające zresztą swoje podparcie naukowe. Ale także, a może przede wszystkim dlatego, że w samym dyskursie religijnym nie istnieją żadne kryteria – poza czyjąś arbitralną decyzją – pozwalające rozróżnić przekonania (religijne), które trzeba uczynić podstawą świeckiego prawa, a tymi, których nie trzeba. A wobec tego każdą (religijną) tezę, przekonanie i nakaz można osadzić w prawie. Zatem kolejny raz pytam, co może być następne? Zakaz rozwodu, zakaz stosunków przedmałżeńskich, itd.?
Tertium non datur :-)
Doskonale wiemy, że nie chodzi o to, czy jest, czy nie jest człowiek, ale o to czy dopuszczalne jest, żeby w świeckim i zróżnicowanym światopoglądowo społeczeństwie ktoś arbitralnie narzucał innym swój światopogląd w najbardziej intymnych i osobistych sprawach.
Jest.
Idąc tym okiem rozumowania, to możemy i pojedynczą niezapłodnioną komórkę jajową uznać człowiekiem.
O, a ty nie będziesz sypać argumentami o trzepaniu kapucyna i milionach człowieków ginących w wytrysku? Komórka jajowa jak i plemnik są wyspecjalizowanymi komórkami żyjącego człowieka. Jak komórka naskórka popularnie określana łupieżem. Oczywiście z tym wyjątkiem, że łupież zawsze pozostanie łupieżem, a komórka jajowa posiada zdolność przekształcenia się w nowy organizm ale potrzebuje do tego plemnika. Bez niego powędruje sobie w czeluście śmietnika razem z podpaską. Egzystencjonalnie nie ma nad czym rozpaczać. Prawnie jest, bowiem własna komórka jajowa jak i plemnik ze względu na bycie nośnikiem materiału genetycznego, który może być użyty do stworzenia nowego człowieka należy tylko i wyłącznie do właściciela swojego macierzystego ciała.
Ach, człowiek to brzmi dumnie.
Oj, strzelałaś pewnie na ślepo i ironicznie ale trafiłaś w jedyny i podstawowy kanon mojej wiary.
Ad.1-2 Logika na piątkę z plusem! Taką piątkę z beczki po kapuście. Piątka dzieci w beczce - ojej jaki problem, one bezbronne kwiliły z bólu. Dziesiątki tysięcy dzieci, które nie dotrwały do etapu beczki po kapuście - oj tam, oj tam, one nie czuły bólu. Teraz już do końca zrozumiałem fragment tekstu z jednej strony o tematyce medycznej. Rzeczony fragment mówił, że jednym z powodów, że aborcja farmakologiczna w okolicach bliższych 12 tygodnia powinna się odbywać pod kontrolą lekarza i w wyspecjalizowanym gabinecie jest przesłanka psychologiczna. Otóż biedna kobieta dokonując takiej aborcji sama w warunkach domowych narażona byłaby na niepowetowane szkody psychiczne, bo cóż... płód już jest spory. To nie magiczne ziarenko fasolki pod serduszkiem ale sporo więcej. Dużo więcej, bo w 11 tygodniu kiedy w wielu cywilizowanych miejscach świata abortuje się płody one już odczuwają ból. Oj chyba ktoś w tym cywilizowanym świecie ma to głęboko gdzieś... Czyżby to nie nadprezes wymyślił maksymę "mój ból jest większy niż twój"?
Ad.3 A pesel kolegi ci podać? Szukaj w stolicy
Ad.4 Co do bezpańskich dachowców, to zapewne ten ich status nie był bez znaczenia. Taka karma.
Ad.5 Wash&Go.
Ad.6 Właśnie udowodniłaś, że sarnę tudzież inne dzikię zwierzę to ty chyba tylko w telewizji widziałaś. No i zły myśliwy, bo zimą zamiast zabijać karmi, oj zły. Podstępny wręcz.
Ad.7 Serce mi krwawi, że wątpisz.
1. Daj źródła na te 11 miesięcy. Wystarczą tytuły artykułów i autorzy, linki zostaną wycięte. Rozumiem że opierałeś się na rzetelnej literaturze naukowej, więc po tytułach sobie znajdę.
2. Pomijasz problem samotnego rodzicielstwa, szczególnie w tak ciężkich przypadkach jak ten Oli. Nie pomijaj. Odnieś się do niego.
3. Pesel mi niepotrzeby. Podaj uczelnie.Kraj. Bo wiesz, trzymetrowego różowego słonia w pokoju to ja też mam.
4. To nie karma, to tylko zwykle male skurw... yny
5. Unik.
6. Oj bo jak by nie karmił to by nie było na co polować. Dzielny myśliwy reguluje populację zwierząt zabijając te słabe i chore A WCALE NIE TE najładniejsze, z najpiękniejszymi porozami itd.
7. Unik. Nie masz jaj żeby napisać serio?
Weganizm staje się coraz modniejszy. Weganin/weganka brzydzą się zjedzeniem kurzego jajka - bo to nienarodzoną kura.
Czy wegański styl życia, nie kłoci się z dopuszczalnością aborcji ?
1. Daj źródła na te 11 miesięcy. Wystarczą tytuły artykułów i autorzy, linki zostaną wycięte. Rozumiem że opierałeś się na rzetelnej literaturze naukowej, więc po tytułach sobie znajdę.
2. Pomijasz problem samotnego rodzicielstwa, szczególnie w tak ciężkich przypadkach jak ten Oli. Nie pomijaj. Odnieś się do niego.
3. Pesel mi niepotrzeby. Podaj uczelnie.Kraj. Bo wiesz, trzymetrowego różowego słonia w pokoju to ja też mam.
4. To nie karma, to tylko zwykle male skurw... yny
5. Unik.
6. Oj bo jak by nie karmił to by nie było na co polować. Dzielny myśliwy reguluje populację zwierząt zabijając te słabe i chore A WCALE NIE TE najładniejsze, z najpiękniejszymi porozami itd.
7. Unik. Nie masz jaj żeby napisać serio?
Ad.1 Gugieł ci się zepsuł? Minuta przeglądania. Polecam. A może nie polecam. W końcu panuje światowy konsensus aborcyjny, że płód odczuwa ból dopiero od 24 tygodnia i takie brewerie, że około 11 tygodnia ciało płodu reaguje na dotyk (znaczy bodźce) zaburzają ten różowy, aborcyjny światek. Niektórzy twierdzą, że i około 7 tygodnia. Ha, byłbym zapomniał. Rzeczone durnowate informacje o burzliwym rozwoju układu nerwowego w końcówce pierwszego trymestru znajdziesz raczej na stronach dla rodziców cieszących się z nadchodzącego potomstwa
Ad.2 No i ciężkie jest to rodzicielstwo. Akurat mój syn jest w komfortowej sytuacji, że ma dwójkę rodziców ale stanowi wyjątek wśród swoich rówieśników w edukacji zaczynając od przedszkola. Potrzebujesz intrygujących szczegółów na temat rodzin jego koleżanek i kolegów?
Ad.3 Coś słabo czytasz, a posługuję się polskim alfabetem, nie bukwami. W swojej kategorii najlepsza uczelnia w kraju. Zobacz jakie uczelnie najlepsze w kraju znajdują się w stolicy naszego pięknego kraju. To ci zawęzi krąg poszukiwać do kilku,
Ad.4 Serio? Muszę to sobie zanotować w kajeciku wężykiem, że pastwienie się nad kimś czyj los nikogo nie interesuje, to sku.....two. Zaraz poniżej muszę na czerwono podkreślić, że ten świat jest podły.
Ad.5 Serio? Nie znane ci jest pojęcie "przyjemne z pożytecznym"? Schodzisz z oczu babie, cały dzień w ciszy i spokoju, a jeszcze dudki z tego są. Rozumiem, że to niedopuszczalne z kobiecego punktu widzenia
Ad.6 No dobra, nie ogarniasz tematu, to ci wyłuszczę jak to mówią na wsi... no zmilczę. Dzika zwierzyna tzw. leśna jest taką głównie z nazwy. To znaczy, że w dużej mierze żeruje głównie poza lasem, a od wieków jedyne co jest poza lasem, to tereny zagospodarowane przez człowieka. W Polsce pomijając kilka dużych kompleksów leśnych zwierzyna w rodzaju sarny, jelenia, łosia czy dzika las traktuje głównie jako miejsce spania. Jadalnia jest u ludzi na polach. Nie potrzebujesz do tego zwierzyny uświadamiać podrzucając jej buraki, ziemniaki czy zielonkę. Przeciętna sarna czy dzik ma świetne rozeznanie gdzie w okolicy jej bytowania można się najeść do syta, a są to praktycznie i wyłącznie pola uprawne człowieka. Co jest problemem, bo zwierzyna ta nie mając naturalnych problemów ze zdobyciem pokarmu oraz wrogów naturalnych mnoży się ponad miarę. Sarna czy dzik na obszarze większości kraju nie mają wrogów naturalnych, ponieważ tacy w rodzaju wilka zostali prawie wytępieni. Przez człowieka rzecz jasna, więc tenże człowiek spełnia obecnie rolę regulatora populacji zwierzyny dzikiej. Zimą owszem dokarmia się zwierzynę leśną ale głównie w zimy mroźne kiedy zwierzęta mają problem ze zdobyciem pokarmu. Taki dzik kiedy zima jest łagodna, to sobie poradzi, bo może buchtować. Problemem dla niego jest zmarznięta na kość ziemia. Sarny itp. dokarmia się zielonką, a nie burakami. Dokarmianie stosuje się wtedy, gdy lokalne szacunki wskazują na małą liczebność zwierzyny. Przy jej nadmiarze dokarmiania można nie stosować jako metody regulacji populacji. Po prostu słabsze osobniki nie przetrwają zimy. Darwin. Co do polowania na najsłabsze osobniki vs najładniejsze poroże. Polecam dokształcenie się w temacie. Przeciętnego myśliwego nie obowiązują te zagwozdki o najsłabszych egzemplarzach. Jego obowiązują prawne regulacje na co może polować w danym okresie czasu i za co np. zapłaci. Natomiast osobną kategorią myśliwych są selekcjonerzy. To osobna kategoria myśliwych, którzy mają szczególne uprawnienia, również wobec szeregowych myśliwych. Zostać selekcjonerem, to pragnienie większości myśliwych, a nie każdemu jest to dane.
Ad.7. Przeca piszę serio.
Czarna Kotka napisał/a:1. Daj źródła na te 11 miesięcy. Wystarczą tytuły artykułów i autorzy, linki zostaną wycięte. Rozumiem że opierałeś się na rzetelnej literaturze naukowej, więc po tytułach sobie znajdę.
2. Pomijasz problem samotnego rodzicielstwa, szczególnie w tak ciężkich przypadkach jak ten Oli. Nie pomijaj. Odnieś się do niego.
3. Pesel mi niepotrzeby. Podaj uczelnie.Kraj. Bo wiesz, trzymetrowego różowego słonia w pokoju to ja też mam.
4. To nie karma, to tylko zwykle male skurw... yny
5. Unik.
6. Oj bo jak by nie karmił to by nie było na co polować. Dzielny myśliwy reguluje populację zwierząt zabijając te słabe i chore A WCALE NIE TE najładniejsze, z najpiękniejszymi porozami itd.
7. Unik. Nie masz jaj żeby napisać serio?Ad.1 Gugieł ci się zepsuł? Minuta przeglądania. Polecam. A może nie polecam. W końcu panuje światowy konsensus aborcyjny, że płód odczuwa ból dopiero od 24 tygodnia i takie brewerie, że około 11 tygodnia ciało płodu reaguje na dotyk (znaczy bodźce) zaburzają ten różowy, aborcyjny światek. Niektórzy twierdzą, że i około 7 tygodnia. Ha, byłbym zapomniał. Rzeczone durnowate informacje o burzliwym rozwoju układu nerwowego w końcówce pierwszego trymestru znajdziesz raczej na stronach dla rodziców cieszących się z nadchodzącego potomstwa
![]()
Ad.2 No i ciężkie jest to rodzicielstwo. Akurat mój syn jest w komfortowej sytuacji, że ma dwójkę rodziców ale stanowi wyjątek wśród swoich rówieśników w edukacji zaczynając od przedszkola. Potrzebujesz intrygujących szczegółów na temat rodzin jego koleżanek i kolegów?
Ad.3 Coś słabo czytasz, a posługuję się polskim alfabetem, nie bukwami. W swojej kategorii najlepsza uczelnia w kraju. Zobacz jakie uczelnie najlepsze w kraju znajdują się w stolicy naszego pięknego kraju. To ci zawęzi krąg poszukiwać do kilku,
Ad.4 Serio? Muszę to sobie zanotować w kajeciku wężykiem, że pastwienie się nad kimś czyj los nikogo nie interesuje, to sku.....two. Zaraz poniżej muszę na czerwono podkreślić, że ten świat jest podły.
Ad.5 Serio? Nie znane ci jest pojęcie "przyjemne z pożytecznym"? Schodzisz z oczu babie, cały dzień w ciszy i spokoju, a jeszcze dudki z tego są. Rozumiem, że to niedopuszczalne z kobiecego punktu widzenia![]()
Ad.6 No dobra, nie ogarniasz tematu, to ci wyłuszczę jak to mówią na wsi... no zmilczę. Dzika zwierzyna tzw. leśna jest taką głównie z nazwy. To znaczy, że w dużej mierze żeruje głównie poza lasem, a od wieków jedyne co jest poza lasem, to tereny zagospodarowane przez człowieka. W Polsce pomijając kilka dużych kompleksów leśnych zwierzyna w rodzaju sarny, jelenia, łosia czy dzika las traktuje głównie jako miejsce spania. Jadalnia jest u ludzi na polach. Nie potrzebujesz do tego zwierzyny uświadamiać podrzucając jej buraki, ziemniaki czy zielonkę. Przeciętna sarna czy dzik ma świetne rozeznanie gdzie w okolicy jej bytowania można się najeść do syta, a są to praktycznie i wyłącznie pola uprawne człowieka. Co jest problemem, bo zwierzyna ta nie mając naturalnych problemów ze zdobyciem pokarmu oraz wrogów naturalnych mnoży się ponad miarę. Sarna czy dzik na obszarze większości kraju nie mają wrogów naturalnych, ponieważ tacy w rodzaju wilka zostali prawie wytępieni. Przez człowieka rzecz jasna, więc tenże człowiek spełnia obecnie rolę regulatora populacji zwierzyny dzikiej. Zimą owszem dokarmia się zwierzynę leśną ale głównie w zimy mroźne kiedy zwierzęta mają problem ze zdobyciem pokarmu. Taki dzik kiedy zima jest łagodna, to sobie poradzi, bo może buchtować. Problemem dla niego jest zmarznięta na kość ziemia. Sarny itp. dokarmia się zielonką, a nie burakami. Dokarmianie stosuje się wtedy, gdy lokalne szacunki wskazują na małą liczebność zwierzyny. Przy jej nadmiarze dokarmiania można nie stosować jako metody regulacji populacji. Po prostu słabsze osobniki nie przetrwają zimy. Darwin. Co do polowania na najsłabsze osobniki vs najładniejsze poroże. Polecam dokształcenie się w temacie. Przeciętnego myśliwego nie obowiązują te zagwozdki o najsłabszych egzemplarzach. Jego obowiązują prawne regulacje na co może polować w danym okresie czasu i za co np. zapłaci. Natomiast osobną kategorią myśliwych są selekcjonerzy. To osobna kategoria myśliwych, którzy mają szczególne uprawnienia, również wobec szeregowych myśliwych. Zostać selekcjonerem, to pragnienie większości myśliwych, a nie każdemu jest to dane.
Ad.7. Przeca piszę serio.
1. Konkrety. Autorzy, tytuły.
2. Czyli podsumowując: para dowiaduje się że że dziecko będzie niepełnosprawne, wymagające stałej opieki, tatuś się zwija, matka zostanie sama i "no będzie miała ciężko, ale no trudno, najważniejsze że dzieciaczek pojawi się na świecie".
3. Również, konkrety. Te uczelnie, gdzie stypendia naukowe i sportowe są takie, że "niejeden by rzucił dobrą robotę". Bo porozglądałam się po wysokościach stypendiów naukowych i nijak mi do tego pułapu nie dochodzi. I żadne stypendium nie zmienia faktu, że perspektywa kalectwa dzieci nie powstrzymała rodziców.
4. Podkreśl i pokazuj dzieciom, w przerwach między sentymentalnymi opowieściami o żabach.
5. Zapytałam czy na pewno nie żonka te ryby sprzedaje, bo wtedy cały wysiłek na nic
6. Te zwierzęta to Ty chyba znasz tylko z opowiadań myśliwych Jak one sobie biedne radziły kiedy pól było malo, zimy srogie, a do tego opiekunowie lasu nie wytrzebili jeszcze wilków?
Niezłe podsumowanie jest w artykule pt "Poziom wiedzy przyrodniczej myśliwych jest niski. Rozmowa z prof. Rafałem Kowalczykiem".
Z innego z kolei bardzo spodobało mi się zdanie: "Myśliwym wydaje się, że muszą regulować pogłowie, bo nie ma drapieżników. Postawa, że w naturze trzeba coś regulować, przypomina ręczne sterowanie gospodarką w Korei Północnej. Prowadzi do nędzy w przyrodzie."
Te srogie zimy w dzisiejszych czasach... tak, wiem że na dwóch dolnych obrazkach są nęciska czy jak to się tam nazywa. Ale żeby zwierzęta tam przychodziły, trzeba wysypywać żarcie trochę częściej niż tylko przed polowaniem. A przecież tylko srogą zimą się to robi...
7. Bardzo poważnie - stąd to pokreślanie że to nie choroba, w kontekście braku finansowania antykoncepcji ale żądaniu żeby każda ciąża została donoszona.
8. Na podpaskach i w toaletach kończy spory odsetek ludzkości, zakładając że człowiek zaczyna się od zapłodnienia.
MagdaLena1111 napisał/a:Idąc tym okiem rozumowania, to możemy i pojedynczą niezapłodnioną komórkę jajową uznać człowiekiem.
O, a ty nie będziesz sypać argumentami o trzepaniu kapucyna i milionach człowieków ginących w wytrysku? Komórka jajowa jak i plemnik są wyspecjalizowanymi komórkami żyjącego człowieka. Jak komórka naskórka popularnie określana łupieżem. Oczywiście z tym wyjątkiem, że łupież zawsze pozostanie łupieżem, a komórka jajowa posiada zdolność przekształcenia się w nowy organizm ale potrzebuje do tego plemnika. Bez niego powędruje sobie w czeluście śmietnika razem z podpaską. Egzystencjonalnie nie ma nad czym rozpaczać. Prawnie jest, bowiem własna komórka jajowa jak i plemnik ze względu na bycie nośnikiem materiału genetycznego, który może być użyty do stworzenia nowego człowieka należy tylko i wyłącznie do właściciela swojego macierzystego ciała.
No nie będę, bo dla mnie to bezsens traktować niezapłodnioną komórkę jajową, czy też plemnik jak gotowego człowieka, tak samo jak bezsensem jest dla mnie traktowanie zapłodnionej komórki jajowej jak gotowego człowieka. Wciąż jest to tylko POTENCJAŁ do bycia człowiekiem, a potencjalność to nie rzeczywistość, więc rzeczywistości nie zaklinajmy.
Podczas zapłodnienia rozpoczyna się pewien proces, ale to nie znaczy, że nie można go zatrzymać ZANIM ze zlepka komórek powstanie w pełni ukształtowany człowiek. Tak samo zatrzymujemy różne procesy w ludzkim ciele. I nie mów mi tu czasem o prawie naturalnym, bo prawem naturalnym jest też prawo silniejszego, więc każdy silniejszy od Ciebie mógłby przyjść do Twojego domu i zabrać cokolwiek, rower, żonę. Prawo naturalne to artefakt, to zjadanie się nawzajem, to prawo propagowania genów gdzie i jak popadnie bez uwzględnienia podmiotowości innych ludzi, itd.
Bo de facto znowu dochodzimy do tego samego, że życie w społeczeństwie polega na tym, aby znaleźć wspólną przestrzeń do życia dla różnych światopoglądów, w którym posługujemy się pewną racjonalnością, a więc nie opartą na mitycznych wierzeniach, ale rzeczywistości.
1. Konkrety. Autorzy, tytuły.
2. Czyli podsumowując: para dowiaduje się że że dziecko będzie niepełnosprawne, wymagające stałej opieki, tatuś się zwija, matka zostanie sama i "no będzie miała ciężko, ale no trudno, najważniejsze że dzieciaczek pojawi się na świecie".
3. Również, konkrety. Te uczelnie, gdzie stypendia naukowe i sportowe są takie, że "niejeden by rzucił dobrą robotę". Bo porozglądałam się po wysokościach stypendiów naukowych i nijak mi do tego pułapu nie dochodzi. I żadne stypendium nie zmienia faktu, że perspektywa kalectwa dzieci nie powstrzymała rodziców.
4. Podkreśl i pokazuj dzieciom, w przerwach między sentymentalnymi opowieściami o żabach.
5. Zapytałam czy na pewno nie żonka te ryby sprzedaje, bo wtedy cały wysiłek na nic![]()
6. Te zwierzęta to Ty chyba znasz tylko z opowiadań myśliwychJak one sobie biedne radziły kiedy pól było malo, zimy srogie, a do tego opiekunowie lasu nie wytrzebili jeszcze wilków?
Niezłe podsumowanie jest w artykule pt "Poziom wiedzy przyrodniczej myśliwych jest niski. Rozmowa z prof. Rafałem Kowalczykiem".
Z innego z kolei bardzo spodobało mi się zdanie: "Myśliwym wydaje się, że muszą regulować pogłowie, bo nie ma drapieżników. Postawa, że w naturze trzeba coś regulować, przypomina ręczne sterowanie gospodarką w Korei Północnej. Prowadzi do nędzy w przyrodzie."
Te srogie zimy w dzisiejszych czasach... tak, wiem że na dwóch dolnych obrazkach są nęciska czy jak to się tam nazywa. Ale żeby zwierzęta tam przychodziły, trzeba wysypywać żarcie trochę częściej niż tylko przed polowaniem. A przecież tylko srogą zimą się to robi...
7. Bardzo poważnie - stąd to pokreślanie że to nie choroba, w kontekście braku finansowania antykoncepcji ale żądaniu żeby każda ciąża została donoszona.
8. Na podpaskach i w toaletach kończy spory odsetek ludzkości, zakładając że człowiek zaczyna się od zapłodnienia.
Ad.1 Leniuszek...
Ad.2 Tak bywa. Zdarza się również, że mamusia rodzi zdrowe dziecko ale kuper jej z czasem rośnie, ogólnie mało interesująca jest i tatuś znajduje sobie inną mamusię. Wot takaja żizń...
Ad.3 He, he no przecież cię pytałem czy peselu nie chcesz. Nie mój problem, że nie wierzysz. Może zacznij sport jakiś uprawiać na poziomie kadry? Rodzice bardzo dobrze sobie radzą w życiu, mają normalne życie, czemu mieliby uważać, że są dziwni i tacy jak oni nie powinni się rodzić? Zaj......ta jest ta twoja logika. Cześć, fajny jesteś gość i w ogóle cię lubię ale nie rób dzieci takich jak ty!
Ad.4 Dokładnie tego ich uczę. Coś jak "życie to suka". Film taki nawet był.
Ad.5 Wróć do tego co napisałem. Facet łowi se rybki w zaciszu, a rodzinka sprzedaje je przy drodze. Jeśli wyobrażałaś sobie tego faceta siedzącego kuprem na asfalcie ekspresówki z wędziskiem w stawie, to źle sobie wyobrażałaś. Nie pierwszy raz.
Ad.6 Oj bardzo dobrze sobie radziły tylko jakby mniej ich było. Wiesz, że dzika odstrzeliwuje się w Polsce co roku około 150 tysięcy sztuk? Saren podobnie ok. 150 tysięcy. Co roku. W Niemczech odstrzeliwane dziki, to idą chyba w pół miliona. I magicznie następnego roku znów jest ich tyle, że bez problemu można te 150 tysięcy odstrzelić. Skoro wiesz, że to nęciska, to po co wrzucasz? Tak nęci się zwierzynę i tak trzeba to robić systematycznie. Natomiast czym innym jest paśnik i przy paśnikach na zwierzynę nie wolno polować. Hipokryci Tak w ogóle, to też zrobiłem dziś zdjęcia. Dwie godziny jazdy na rowerze i ambon minąłem chyba z 10 aczkolwiek nie było tam nęcisk. Jeszcze kartofelki leżą po polach
Paśniki w lesie naliczyłem ze trzy.
Ad.7 Skoro to nie choroba, to co tu finansować z profilaktyki? Ja żądam donoszenia każdej ciąży?
Ad.8 Oczywiście i co w tym zdrożnego?
No nie będę, bo dla mnie to bezsens traktować niezapłodnioną komórkę jajową, czy też plemnik jak gotowego człowieka, tak samo jak bezsensem jest dla mnie traktowanie zapłodnionej komórki jajowej jak gotowego człowieka. Wciąż jest to tylko POTENCJAŁ do bycia człowiekiem, a potencjalność to nie rzeczywistość, więc rzeczywistości nie zaklinajmy.
Kto twierdzi, że to gotowy człowiek? Zresztą jeśli już chcesz być precyzyjna, to gotowy człowiek zaczyna się gdzieś tak w wieku 12-16 lat. To znaczy staje się pełnowartościowym osobnikiem z chwilą osiągnięcia dojrzałości płciowej i zdolności do rozrodu. Idąc tą twoją logiką z racji, że dzieci przed pokwitaniem nie są gotowym człowiekiem, to można je usuwać. Jest na to nawet określenie, aborcja pourodzeniowa... Wystarczy osiągnąć odpowiedni konsensus społeczny, a i naukowych ekspertów na poparcie takiego konsensusu znajdziesz bez liku.
MagdaLena1111 napisał/a:No nie będę, bo dla mnie to bezsens traktować niezapłodnioną komórkę jajową, czy też plemnik jak gotowego człowieka, tak samo jak bezsensem jest dla mnie traktowanie zapłodnionej komórki jajowej jak gotowego człowieka. Wciąż jest to tylko POTENCJAŁ do bycia człowiekiem, a potencjalność to nie rzeczywistość, więc rzeczywistości nie zaklinajmy.
Kto twierdzi, że to gotowy człowiek? Zresztą jeśli już chcesz być precyzyjna, to gotowy człowiek zaczyna się gdzieś tak w wieku 12-16 lat. To znaczy staje się pełnowartościowym osobnikiem z chwilą osiągnięcia dojrzałości płciowej i zdolności do rozrodu.
Ło matko!
To kim dla Ciebie jest człowiek zanim osiągnie dojrzałość płciową? Skoro wcześniej nie uważasz, że jest w pełni człowiekiem.
Masakra i absurd.
Myślałam, że jesteś bardziej poważny, ale jak nie uznajesz, że ktoś, kto oddycha, ma świadomość i czuje nie jest w pełni człowiekiem, to trudno z Tobą rozmawiać.
PS. Zarodek nie oddycha, nie ma świadomości i nie czuje = nie jest człowiekim. Ale kiedyś może być. Tak samo jak kiedyś może stać się człowiekiem moja komórka jajowa.
No nie będę, bo dla mnie to bezsens traktować niezapłodnioną komórkę jajową, czy też plemnik jak gotowego człowieka, tak samo jak bezsensem jest dla mnie traktowanie zapłodnionej komórki jajowej jak gotowego człowieka. Wciąż jest to tylko POTENCJAŁ do bycia człowiekiem, a potencjalność to nie rzeczywistość, więc rzeczywistości nie zaklinajmy.6 lat.
Ło matko!
To kim dla Ciebie jest człowiek zanim osiągnie dojrzałość płciową? Skoro wcześniej nie uważasz, że jest w pełni człowiekiem.
Masakra i absurd.
Masz ujmującą umiejętność celnego podsumowywania własnych wywodów Chyba jednak się już pogubiłaś w tej dyskusji skoro nie kontrolujesz co piszesz w odstępie kilku godzin. Skoro się jednak pogubiłaś to rozjaśnię te mroki, które przesłaniają ci obraz.
Ja - człowiek jest człowiekiem na każdym etapie rozwoju.
Ty - jest gotowy człowiek, który zasługuje na jakieś prawa i nie gotowe człowieki, które nie zasługują na jakieś prawa.
Dalej ty przedstawiasz jakieś kryteria oceny gotowości człowieka, a to że musi oddychać (patrz poniżej), a to odczuwać ból, być świadomym itd. Ja pytam się, a co ze zdolnością do rozrodu? Do momentu pokwitania istota ludzka nie posiada tej zdolności, a jedynie POTENCJAŁ. No to jak? Nie pasuje ci takie kryterium? Pachnie mi tu na milę hipokryzją...
Nieśmiało tak dodam, że kobieta po przekwitaniu nie posiada już zdolności do rozmnażania, czyli jednego z przejawów życia
Myślałam, że jesteś bardziej poważny, ale jak nie uznajesz, że ktoś, kto oddycha, ma świadomość i czuje nie jest w pełni człowiekiem, to trudno z Tobą rozmawiać.
PS. Zarodek nie oddycha, nie ma świadomości i nie czuje = nie jest człowiekim. Ale kiedyś może być. Tak samo jak kiedyś może stać się człowiekiem moja komórka jajowa.
Ha, ha zarodek nie oddycha. Embrion, płód też nie oddychają? Jeju, weź sobie choć wikipedię odpal co to jest oddychanie. Ja rozumiem, że ty utożsamiasz oddychanie z ruchami klatki piersiowej i pompowaniem powietrza do płuc? Bardzo to pocieszne, takie na poziomie wiedzy, którą się przedstawia przedszkolakom.
Dzizus, czy ktoś może mnie prostemu facetowi, rozjaśnić pomroczność która mnie opanowała z powodu braku zgody na zjedzenia jajka na śniadanie ( bo nienarodzoną kura) i zgody na aborcje?
Jaka jest różnica pomiędzy zamordowaniem jeża a wyskrobaniem płodu? Dlaczego za jedno można trafić do więzienia a za drugie dostać oklaski ?
Jeżeli ktoś zamierza mnie atakować z powodu tych pytań, to przypominam , że nie ma głupich pytań. Jedynie odpowiedzi.
Dzizus, czy ktoś może mnie prostemu facetowi, rozjaśnić pomroczność która mnie opanowała z powodu braku zgody na zjedzenia jajka na śniadanie ( bo nienarodzoną kura) i zgody na aborcje?
Jaka jest różnica pomiędzy zamordowaniem jeża a wyskrobaniem płodu? Dlaczego za jedno można trafić do więzienia a za drugie dostać oklaski ?
Dwie frazy-klucze:
-Permisywizm
-Kult świętego spokoju
"Nawet konklawe można doprowadzić do ludożerstwa, byle tylko postępować cierpliwie i powoli."
S. Lem.
Oj Snake, jeśli uważasz, że stosowanie bardzo uproszczonego schematu polemiki, który w skrócie sprowadza się do tego, że znajduje się w tekście oponenta coś, co mi się nie podoba i co mogę skrytykować, bez podejmowania wysiłku zrozumienia partnera dyskusji, jest dyskusją, to chyba musisz dalej z sobą samym podyskutować.
Tymczasem warto podszkolić się z podstaw biologii, żeby zrozumieć co stało się podstawą, dlaczego w całym cywilizowanym świecie nikt nikomu nie próbuje narzucać, co ma robić w swoich najbardziej intymnych sprawach. To są cywilizowane STANDARDY. i cóż, jak podają szacunki od 120-150 tys. naszych rodaczek co roku dokonuje aborcji, z tym że w podziemiu aborcyjnym. Bo nasi religijni ekstremiści, niewiele w swoim zaślepieni różniący się od islamskich ekstremistów, tworzą dzisiaj alternatywną rzeczywistość.
Na szczęście dziadersów nie jest aż tak wielu:
Oj Snake, jeśli uważasz, że stosowanie bardzo uproszczonego schematu polemiki, który w skrócie sprowadza się do tego, że znajduje się w tekście oponenta coś, co mi się nie podoba i co mogę skrytykować, bez podejmowania wysiłku zrozumienia partnera dyskusji, jest dyskusją, to chyba musisz dalej z sobą samym podyskutować.
Ja cię bardzo dobrze rozumiem. Naprawdę nie mam z tym problemu i co więcej szanuję, że masz takie, a nie inne stanowisko. Tylko proszę nie wchodź w argumentację, której za bardzo nie rozumiesz. Chcesz, to możemy bez problemu dalej prowadzić dyskusję na poziomie bezpiecznych bzdetów światopoglądowych, pseudo religijnych czy też fundamentalistycznych.
Kiedy bowiem zaczynasz używać jakichś kryteriów z czapy wziętych o rzekomej gotowości osobnika lub nie, to łatwo takie kryterium zwyczajnie wyśmiać. Po prostu biologicznie osobnik ludzki do czasu osiągnięcia pełni rozwoju jest tylko POTENCJAŁEM używając twojego nazewnictwa. Powtarzam - twojego. Pełnię rozwoju w aspekcie biologicznym osobnik ludzki osiąga po pokwitaniu kiedy staje się zdolny do jednej z podstawowych funkcji organizmu żywego tj. rozmnażania. Te teksty o oddychaniu nie są lepsze. Płód w macicy oddycha, odżywia się i wydala. Robi to poprzez wyspecjalizowany u ssaków łożyskowych organ tj. łożysko, które do czasu porodu pełni dla płodu funkcję płuc, nerek i układu pokarmowego. Musisz sobie przyswoić, że te organy jak płuca, układ pokarmowy i nerki, to tylko miejsce kontaktu krwi z tlenem, substancjami odżywczymi spreparowanymi do poziomu możliwego do odbioru przez krew oraz kontaktu krwi z miejscem, gdzie może ona oddać CO2 i produkty przemiany materii wymagające wydalenia. Ponieważ ewolucyjnie wykształcił się mechanizm ciąży wewnątrz organizmu matki, to płód nie ma tam wystarczającego kontaktu z powietrzem atmosferycznym i możliwości zaopatrywania się w pokarm, a wydalając, gdzie popadnie zatruwałby swoje otoczenie i organizm matki. Stąd łożysko czyli miejsce, gdzie dwa krwiobiegi: matki i dziecka mają punkt wymiany. Taki bazarek
To co ty określasz jakimś obiegowym terminem oddychania jest tylko obiegową nazwą na zewnętrzną wymianę gazu czyli funkcją organizmu zapewniającą dostarczenie powietrza do pęcherzyków płucnych, gdzie obiegowo mówiąc krew weźmie sobie tlen, a odda CO2. Wracając do łożyska w środowisku macicy jest to niemożliwe więc krew bierze tlen i oddaje CO2, gdzie indziej. Czyli realizuje jak najbardziej oddychanie zewnętrzne, a oddychanie wewnętrzne realizuje nieprzerwanie od momentu połączenia komórki jajowej z plemnikiem. Bowiem podstawowe oddychanie wewnętrzne, to dostarczenie tlenu do każdej komórki ciała, gdzie ta komórka w ramach oddychania użyje tlenu do metabolicznych reakcji utleniania substancji odżywczych jak glukoza i aminokwasy. Tyle biologii
A co do samego przerywania tego opisanego życia i jego przejawów, to ja to ogarniam, nie bój się. Na poziomie społecznym jest jasne, że społeczeństwo ma prawo określać zasady odbierania życia. Robi to wprowadzając karę śmierci za przestępstwa, możliwość zabicia innej istoty ludzkiej w samoobronie, możliwość zabijania innych ludzi w imię interesu nadrzędnego wspólnoty np. na wojnach. Społeczeństwo może też określać zasady zabijania nienarodzonych istot, bo czemu by nie? W końcu nawet kotka po okoceniu jeśli ją przestraszyć, to zeżre swój świeżo narodzony miot. Działa prosty mechanizm, że skoro okoliczności nie pozwolą jej utrzymać przy życiu miotu, to lepiej go zjeść i podreperować wycieńczony ciążą i porodem organizm, szczególnie jeśli trzeba uciekać. Skoro więc głupia kotka może regulować swój rozród, to czemu nie człowiek? W końcu czym jesteśmy jak nie zwierzętami?
No i tu clue samczego niezrozumienia tematu.
Kotka zeżre kotki nawet jakby spała na whiskasie.
Jak zrozumiesz dlaczego to nie będziesz musiał już pisać w tym temacie tak samo o pozostali panowie tu.
Milego myślenia i szczęsliwego nowego roku.;)
Mała podpowiedź : zdarzało się że matki dusiły swoje dzieci w obozach koncentracyjnych. Wg Ciebie pewnie po to by je zjeść.czy mieć z głowy.. ale to nie ta odpowiedź.
Strony Poprzednia 1 … 22 23 24 25 26 … 38 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » STYL ŻYCIA I SPOŁECZEŃSTWO KOBIECYM OKIEM » Po raz kolejny Polkom usiłuje się odebrać ich prawa
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024