kłaniam się nisko,
stali forumowicze wiedzą co to za metoda 34 kroków (dla nowych w skrócie:są to metody postępowania dla zdradzonych i porzuconych).
Należę do tych właśnie zdradzonych i porzuconych mentalnie czyli w głowie - tzn , że zdradziła bo mnie już nie kocha.
Teraz jest z nim w związku ale z doskoku bo mieszkamy dalej razem ale jako współlokatorzy - mieszkamy razem bo mamy wspólne 9 letnie dziecko i ani ona ani ja go nie zostawię- więc sytuacja jakby patowa.
W międzyczasie między kochankami zaczęło się psuć, rozstawali się już kilkakrotnie- ale wciąż wracają do siebie bo niby kochają się nawzajem ale żyć jakoś razem nie bardzo potrafią. Dodam , że koleś jest psychofagiem i socjopatą.Ten związek jest toksyczny, ona o tym wie ale na uczucia nie poradzisz...
Ja niestety wciąż ja kocham , ona kocha jego - ot problem taki , ze nawet jak odejdzie od niego to nie znaczy ze od razu wraca do mnie, mnie przestała i nie wiadomo czy kiedykolwiek pokocha znów.
Jak mi oznajmiła, że z nami koniec i że ma inny lepszy model to zrobiłem wszystkie te błędy , o których mówią 34 kroki aby nie robić. Poza tym utrudniała mi bo co chwila odchodziła od niego po czym wracała ( koszmar powtarzał się po każdym powrocie do niego - co się już zaczynałem przystosowywać to trauma wracała). Na dodatek o wszystkim mi mówiła o rozterkach o kłótniach o tym jak to bardzo kocha że zwariowała z miłości - ja głupi próbowałem ją adorować a to ją jeszcze bardziej wkurzało chociaż z drugiej strony były momenty , że ulegała, przytulała etc..
Aktualnie postawiliśmy sobie granice , jednak wciąż mi się zwierza , ja ją głaszcze po główce i pocieszam bo mi jej żal- ona jest w sytuacji bez wyjścia - chce być z tamtym ale nie może, a takie życie na dwa domy ją wykończy. Nasza relacja - o zgrozo- jak tatuś z córką
Teraz już unikamy pocieszania i zwierzania choć zawsze coś tam przemyci między wierszami
Ich związek ma się ku końcowi i mówi mi o tym
Mam teraz pytanie, ona wie, że ja wiem że ona chce się uwolnić od niego - czy ja mam teraz twardo stosować zimną metodę 34 kroków czy może trochę zmięknąć. Myśle sobie , ze jak będę zimny i niedostępny to ona zarzuci mi , że jak poczułem że oni się rozpadają to mi już nie zależy - z drugiej strony jak będę na każde jej zawołanie z deklaracją miłości to będzie miała poczucie mnie w odwodzie i będzie z tamtym ciągnęła w nieskończoność co mnie doprowadzi w końcu do deprechy...
ps: bardzo ją kocham mimo piekła na ziemi jaki mi zafundowała (równocześnie nienawidzę jej za to piekło, choć wiem , że jak jakimś cudem wróci do mnie , nienawiść minie)