acznę może od początku, zeby nie pominąć żadnej istotnej informacji, która doprowadziła mnie do tego miejsca.
Mam 31 lat, dwa lata temu rozstałam się z długoletnim partnerem. Potem rzuciłam się w wir internetowych znajomości, by zagłuszyć ból, ale wyrządzałam sobie coraz większą krzywdę, bo przy moim stanie psychicznym przyciągałam naprawdę nienormalnych i amoralnych gości. Potem nagle zmarły dwie najblizsze osoby w moim otoczeniu i wpadłam w jeszcze gorszy dół i juz myślałam, że to koniec. Ale w pewnym momencie tak miałam dość, że musiałam to zmienić, zaczęłam dbać o siebie wewnętrznie i zewnętrznie. Zaczęłam biegać, jeździć rowerem, przestałam szukać na siłe akceptacji u innych, pogodziłam się ze sobą i swoim życiem.
I właśnie w tym momencie nastepuje to przysłowiowe bum. Poznaję kogoś przez wspólnych znajomych, mieszka daleko i pracuje za granicą. Dostaje mój numer, zaczynamy pisać, dzwonić, rozmawiać całe dnie i noce na kamerce. Dostaję po kilkadziesiąt wiadomości dziennie, ze jestem wyjątkowa, ze jestem księżniczką, ze nigdy czegoś takiego nie czuł. Przyznaję przez chwilę paliła się lampka. Bardzo dużo rozmawialiśmy o jego ciężkim życiu i pechu do kobiet, że go zostawiały, wykorzystywały, zabierały wszystko i zostawiały z niczym. Z jedną ma synka i podobno nieba by mu uchylił, na fejsbuku ma pełno jego zdjęć, ale ona jest wredna i niszczy go psychicznie. Na potwierdzenie tych słów pokazał mi kilka wiadomości wyrwanych z kontekstu i rzeczywiście ona mu ostro pisała, pełno wulgaryzmów itp.
Znajomość się rozwija, on nagle po dwóch tygodniach znajomości przyjeżdża. Nocuje w hotelu bo chce mnie poznać jaka jestem, a nie zaciągnąć do łóżka. Na drugi dzień przywozi mi śniadanie do pracy, cały czas jest ze mną czeka, jest zapatrzony we mnie, opowiada moim kolegom jak się cieszy, ze mnie poznał i że tu przyjechał, ze dla mnie pokonałby jeszcze raz taką odległość. Spędzamy fantastyczny dzień, jest czuły, ciepły, dba o mnie. Potem wraca, a kontakt i znajomość robią się coraz intensywniejsze.
Po miesiącu on wie, że zostanę jego żoną, że jestem miłością jego życia. Zapewnia o swoim uczuciu, że będzie o mnie dbał, że mnie nie skrzywdzi. Że chce już do końca życia codziennie patrzeć na mój uśmiech. Podczas drugiego spotkania, gdzie też do mnie przyjechał zrobił bardzo dobre wrażenie na mojej rodzinie. Wszyscy go polubili bo był uśmiechniety, bardzo kontaktowy i żywiołowy i zapatrzony we mnie. Każdy mi to mówił. Po powrocie on nadal pisze, dzwoni, gadamy o wszystkim. Choć z perspektywy czasu widzę, że głównie o nim. Zaczyna powtarzać mi, żebym go nie zostawiałą, nie porzucała, bo on nie wiem co zrobi, chyba się zabije, żebym nie zachowywała się jak jego była bo on tego nie przeżyje, że kocha mnie i tęskni i już załatwia mi pracę u siebie i mam zamieszkać u niego. Mam się o nic nie martwić. Ale on się martwi, że kogoś sobie znajdę i że mi na nim nie zależy. No i tu zaczyna się ze mną dziać coś strasznego. Nie dostrzegłam momentu, kiedy się zatraciłam, kiedy poleciałam na łeb w ten związek czy relację. I tu pojawia się nowy wątek. Zaprasza mnie do siebie na kilka dni, najpierw do rodzinnego miasta a potem tam gdzie pracuje. Jadę szczęśliwa, że spędzimy te kilka dni razem. A tam zaczyna się mój horror. W dzień przyjazdu czuję, że coś jest nie tak, jest dziwny, oschły, nie dotyka mnie, całuje jak koleżankę. U jego znajomych nie łapie mnie za rękę, siada obok nich, znika ze znajomym. Przezyłam ten wieczór na jakimś dziwnym haju, następnego dnia wyjeżdżaliśmy i dopiero jak już byliśmy prawie u celu zaczęło się piekło. Usłyszałam, że jestem nienormalna, jebnieta, że on tej relacji nie będzie dłużej ciągnął, bo on przeze mnie ani wysrać się nie może. Że jestem identyczna jak jego była, że go kontroluję, wydzwaniam, wypisuję, a jego to męczy. Że jestem wrażliwa i emocjonalna, że wszystkim się przejmuję. Dodam, że wcześniej to uwielbiał. Zaczął opowiadać o swoich byłych, że niezłe sztuki to były ale wszystkie nienormalne i musiał je zostawiać. Na miejscu byłam zaledwie dwa dni i uciekłam,
On ma pełno długów, z mieszkania mają go wyrzucić, ma pełno nierozwiązanych umów o pracę, samochody. I do tego lubi przywalić w nos. Kiedy odkryłam jego kłamstwa zacżął się na mnie wyżywać, przez te dwa dni próbował ze mnie zrobić chorą psychicznie, desperatkę, opętaną chorą miłością do niego. Krzyczał, był agresywny, unikał mnie, nie interesowało go gdzie jestem i co robię. A w dzień wyjazdu urządził szopkę, na kolanach mnie przepraszał, wyznawał miłość, że on do mnie przyjedzie, a ja trzęsłam się ze strachu.
Nawet gdy byłam w domu dzwonił i pisał, że kocha, że przeprasza mnie, że tęskni, że jak się uspokoi w pracy to przyjedzie. Pisze każdego dnia rano, że tęskni bardzo. Ja zamiast stanowczo uciąć temat, to niewiem czego się bałam ale stopniowo ograniczałam go. Aż w końcu nadszedł dzień, że stwierdziłam, że nie dam rady. Jakby tego było mało nasza znajoma odkryła jego konto na jednym z portali i to przelało czarę goryczy. Napisałam mu kilka wiadomości, grzecznych bez wyzwisk, ale napisałam wszystko jak się czułam, że on potrzebuje pomocy, na co odpisał, że jestem chora psychicznie i mam do niego nie pisać bo go to męczy. Tego samego dnia rano nadal zapewniał o miłości. JA zablokowałam go wszędzie gdzie się dało, usunęłam wszelkie slady kontaktu.
Dowiedziałam sie o jego kłamstwach, wiele rzeczy jak nie wszystkie o swoim zyciu były zmyślone. Boję się go, ale jednocześnie jestem tak rozbita psychicznie, ze już sama nie wiem jak sobie pomóc. Chce się odciąć od tego człowieka, a jednocześnie za czymś tęsknię. Za intensywnością tego kontaktu? Może rzeczywiście jestem chora psychicznie i go kocham chorą miłością? Nie jem, nie śpię, cały czas jestem nieobecna duchem. Straciłam chęć życia, wydaje mi się, że już nic dobrego mi się nie przydarzy. Momentami mam wrażenie, że to moja wina, że go straciłam, że jestem nic nie warta. Dodam, że jestem wykształconą kobietą, pracuję, zarabiam, stać mnie na wile wygód, jestem niezależna, mieszkam we własnym domu. A on moje przeciwieństwo jak się okazało. Jestem też bardzo atrakcyjna, ale chyba wszystko to teraz upadło. Nie czułam się tak nigdy, nawet po rozstaniu z poprzednim partnerem. Nie wiem co ze mną jest nie tak, że nie potrafię sobie tego logicznie poukładać i nie szukać winy w sobie. Czuję się zmaltretowana psychicznie i fizycznie, czuję tęsknotę, jednocześnie obrzydzenie.
Twoja reakcja jest jak najbardziej zrozumiała. Byłaś w krótkim związku z socjopatą i powinnaś się cieszyć, że to jedyne szkody. Mówił Ci co chciałaś usłyszeć, a potem przeszedł do dewaluacji i projekcji swoich negatywnych emocji na Ciebie. Nie powinnaś nigdy się z nim kontaktować ani czytać wiadomości od niego, bo możesz sobie zaszkodzić. Przeczytaj sobie w internecie o związkach z psychopatą narcyzem.
Nie tęsknisz za nim, tylko za tą iluzją jego osoby, którą Cię karmił. W rzeczywistości to psychopata i to książkowy, chociaż ten na Twoje szczęście uchylił swoją miłą maskę bardzo szybko. Dobrze zrobiłaś, zrywając kontakt, bo na nich innego sposobu nie ma. Otrząśniesz się z tego i na przyszłość będziesz wiedziała, na jakie znaki ostrzegawcze zwracać uwagę. Póki co odpocznij.
To chory człowiek.Chroń siebie jak tylko się da najbardziej.Nawet zmień jeśli, to możliwe nr telefonu.Zaznacz mu wpierw jasno, że nie życzysz sobie więcej kontaktów od niego.Nie daj się wplątać w jego sieć zawiści.Nie wchodz w żadne relacje, rozmowy itppp.Taki gość jest niebezpieczny, kto wie na jaki rodzaj choroby psychicznej zapadł.W każdym bądz razie nie jest normalny, każdy kto nie jest w stanie odczytywać realnie rzeczywistości jest zaburzony.Uważaj na siebie i może wybierz się sama do specjalisty, tak by na przyszłość, chronić się od takich przypadków.Może w jego sposobie postępowania było coś na początku, co mogło świadczyć o ostrożności Twojej?Może posiada jakieś wspólne cechy z Twoim byłym? Które stanowczo należy omijać? Oczywiście teoretyzuje, ale warto wyciągnąć wnioski dla ochrony samej siebie
Dziękuje za Wasze odpowiedzi.
Cały dzień siedzę w internecie i czytam o psychopatii o związkach z takimi ludźmi i szczerze to jestem przerażona, bo prawie wszystko się zgadza.
Dorzucę kilka przykładów bo pisząc jest mi łatwiej zwrócić na te szczegóły uwagę.
1. Na moim terenie był wspaniałym mężczyzną. Dodam, że atrakcyjny fizycznie. Każdy kto go poznał twierdził, że pierwszy raz spotkał się z kimś tak otwartym i na swój sposób uroczym. Wszystkich starał się przekonać o swojej dobroci i tym jakie ma zamiary wobec mnie. U siebie kompletny odwrót. Kiedy ja się zderzyłam z jego rzeczywistością, mieszka w biednym popeegerowskim rejonie, gdzie rzeczywiście widać tą biedę. Nie chodzi mi o to, żeby oceniać, tylko zderzyc to ze sobą. Ja pochodzę z normalnej, kochającej się rodziny, moja mama jest wykształcona, ja też, brat ma własną firmę. Radzimy sobie i wspieramy się. U niego nie zauważyłam ani więzi rodzinnych ani zaradności życiowej. I nagle następuje zderzenie, ja się czuję nieswojo, on nie stara się żebym czuła się lepiej. Przeciwnie dzisiaj wydaje mi się, że celowo chciał żebym czuła się gorzej od niego. Niewarta jego uwagi i czasu.
2. Pamiętam jak mówił mi, że dla mnie się zmienił, że chce wreszcie wyprostowac swoje życie. Odłozyć na nasz ślub, mieszkanie, że chce zamieszkać w moim mieście bo odciął się od swoich znajomych, którzy sprowadzali go na złą ścieżkę. Prawda wygląda tak, że w swoim mieście jest spalony. Prawdopodobnie jest konfidentem i doniósł na własnego szwagra w związku z narkotykami. Dlatego siedzi za granicą i rzadko przyjeżdża.
3. Kilkakrotnie słyszałam, że kolejne jego dziewczyny blokowały go na fejsbuku. Niby przypadkiem gdzieś to pojawiało się w rozmowach. Raz mówił że one go zostawiały a innym razem, że on z nikim nie będzie na siłę.
4. Najgorsze jest to, ze on wie gdzie mieszkam. To chory człowiek wiem to już. Teraz nie odzywa się od trzech dni, po tym jak napisał ze mam go nie męczyć. Wydaje mi się, że pierwszy raz trafił na kogoś kto szybko się zorientował i nie do końca dał się pogrążyć. Aczkolwiek i tak już się zaangażowałam i jest mi trudno, ale staram się na każdy sposób sobie pomóc, także pisząc tutaj. Uwierzcie albo i nie ale jak żyję to w coś takiego bym nie uwierzyła. Przez dokładnie trzy dni jakie z nim spędziłam u niego, czułam się tak nieatrakcyjna, tak głupia, brzydka, niedoskonała, niegodna jego uwagi, mądrości dotyku, że aż sama nie wierzę jak to czytam. Dla mnie on był bogiem, mam tak spraną głowę, że to niepojęte.
Mam nadzieję, że to rzeczywiście już koniec.
Tak zdecydowanie muszę odpocząć, naprawdę nie śniło mi się, że ja trafię na psychopatę. Człowieka który jest chory i prawdopodobnie tego nie zmieni.
I tak był podobny do mojego byłego partnera, był czarujący, roześmiany a jednoczesnie taki wstydliwy na początku. I miał jeszcze coś wspólnego o czym dowiedziałam się później, lubił palić i to dużo thc
Usunęłam wszelkie wiadomości od niego, zdjęcia, wyrzuciłam wszystkie najmniejsze prezenciki. Zostawiłam tylko nagrania jego agresji wobec mnie. W razie czego. Byłam zaslepiona i zagubiona ale miałam jeszcze na tyle rozsądku żeby go nagrać kilka razy.
Wiesz, zawsze się znajdą jakieś wspólne cechy, ale nie napisałaś, że Twój były też był psycholem. A oni szukają, nawet podświadomie, takich skrzywdzonych sarenek i/lub z romantycznymi marzeniami, bo takie bardzo łatwo urobić - okazujesz multum zainteresowania, zapewniasz o jej wyjątkowości, obiecujesz np. dom z ogródkiem i kilkorgiem dzieci (zależy, o czym marzysz) i już jest twoja. A później jest mindfuck, gdy zaczyna z czasem traktować nie jak księżniczkę, a jak g... i się jeszcze druga strona obwinia, że to na pewno jej wina, bo gdyby "była lepsza", to wszystko byłoby w porządku. Ostatecznie ci sobie żyją jak pączek w maśle ze sterroryzowaną kobietą (lub facetem), która zrobiłaby dla niego wszystko i jeszcze przepraszała, że żyje. I tak sobie takie pary żyją albo krótko, jak w Twoim przypadku, albo po kilkadziesiąt lat - a wtedy życie zmarnowane.
Wiesz, zawsze się znajdą jakieś wspólne cechy, ale nie napisałaś, że Twój były też był psycholem. A oni szukają, nawet podświadomie, takich skrzywdzonych sarenek i/lub z romantycznymi marzeniami, bo takie bardzo łatwo urobić - okazujesz multum zainteresowania, zapewniasz o jej wyjątkowości, obiecujesz np. dom z ogródkiem i kilkorgiem dzieci (zależy, o czym marzysz) i już jest twoja. A później jest mindfuck, gdy zaczyna z czasem traktować nie jak księżniczkę, a jak g... i się jeszcze druga strona obwinia, że to na pewno jej wina, bo gdyby "była lepsza", to wszystko byłoby w porządku. Ostatecznie ci sobie żyją jak pączek w maśle ze sterroryzowaną kobietą (lub facetem), która zrobiłaby dla niego wszystko i jeszcze przepraszała, że żyje. I tak sobie takie pary żyją albo krótko, jak w Twoim przypadku, albo po kilkadziesiąt lat - a wtedy życie zmarnowane.
No przyznaję rację. Dokładnie jak piszesz. Multum zainteresowania w krótkim czasie, wręcz byłam zasypywana i przytłoczona tymi wszystkimi informacjami, wydarzeniami z jego życia. Tam nie było miejsca dla mnie. Jego na szczęscie zgubiło, tak mi się wydaje, że trafił na osobę, której słowa nie zgrywały się z rzeczywistością i ja z czasem drążyłam, dopytywałam. Może po prostu chciałam sie upewnić w jego uczuciach, albo coś lub ktoś nade mną czuwał.
Jest lepiej, ale są momenty, że gdzieś z tyłu głowy pojawia się myśl, a może dlatego, że ty tak na siłe chciałas go zatrzymać, dokładnie jego słowa, choć nigdy tak nie powiedziałam mu.
A w ogóle hit zawsze mi powtarzał, że musze mu ufac, bo on jest zawsze wierny i oddany i nie mógłby skrzywdzić kobiety. Podsyłam mu zdjęcie z portalu i zero reakcji, oprócz tej, ze ja mam sie leczyc bo jestem opętana.
Byla_Narzeczona napisał/a:Wiesz, zawsze się znajdą jakieś wspólne cechy, ale nie napisałaś, że Twój były też był psycholem. A oni szukają, nawet podświadomie, takich skrzywdzonych sarenek i/lub z romantycznymi marzeniami, bo takie bardzo łatwo urobić - okazujesz multum zainteresowania, zapewniasz o jej wyjątkowości, obiecujesz np. dom z ogródkiem i kilkorgiem dzieci (zależy, o czym marzysz) i już jest twoja. A później jest mindfuck, gdy zaczyna z czasem traktować nie jak księżniczkę, a jak g... i się jeszcze druga strona obwinia, że to na pewno jej wina, bo gdyby "była lepsza", to wszystko byłoby w porządku. Ostatecznie ci sobie żyją jak pączek w maśle ze sterroryzowaną kobietą (lub facetem), która zrobiłaby dla niego wszystko i jeszcze przepraszała, że żyje. I tak sobie takie pary żyją albo krótko, jak w Twoim przypadku, albo po kilkadziesiąt lat - a wtedy życie zmarnowane.
No przyznaję rację. Dokładnie jak piszesz. Multum zainteresowania w krótkim czasie, wręcz byłam zasypywana i przytłoczona tymi wszystkimi informacjami, wydarzeniami z jego życia. Tam nie było miejsca dla mnie. Jego na szczęscie zgubiło, tak mi się wydaje, że trafił na osobę, której słowa nie zgrywały się z rzeczywistością i ja z czasem drążyłam, dopytywałam. Może po prostu chciałam sie upewnić w jego uczuciach, albo coś lub ktoś nade mną czuwał.
Jest lepiej, ale są momenty, że gdzieś z tyłu głowy pojawia się myśl, a może dlatego, że ty tak na siłe chciałas go zatrzymać, dokładnie jego słowa, choć nigdy tak nie powiedziałam mu.
A w ogóle hit zawsze mi powtarzał, że musze mu ufac, bo on jest zawsze wierny i oddany i nie mógłby skrzywdzić kobiety. Podsyłam mu zdjęcie z portalu i zero reakcji, oprócz tej, ze ja mam sie leczyc bo jestem opętana.
Typowe. I widzisz, mimo tego, że to trwało chwilę, Ty i tak masz przemyślenia typu "gdzieś z tyłu głowy pojawia się myśl, a może dlatego, że ty tak na siłe chciałas go zatrzymać, dokładnie jego słowa, choć nigdy tak nie powiedziałam mu". Już Ci zaczął prać mózg. Takie natarczywe myśli ucinaj i olewaj, bo to jest jego wpływ, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Myślałaś, że trafiłaś na księcia, a wyszła żaba - i tyle. Jedyną osobą, która powinna się na serio leczyć, jest on.
Kurczę, dlatego stamtąd uciekałam bo wiedziałam, że on zrobi ze mną wszystko. A jednak nie do końca siebie uchroniłam. Myślę, że kiedyś musiałam mu powiedzieć o swoich strachach i kompleksach i on to wykorzystał. Najgorsze jest to, że ten czas kontaktów z nim był tak intensywny, ze niewiele pamiętam, albo nie chcę pamiętać, a podejrzewam, ze sygnałów ostrzegawczych było wiele. Dojrzała kobieta, z doświadczeniem, a dała się uwieść psychopacie i do tego uwierzyć w jego chorą rzeczywistość...
Kobiety w bardzo różnym wieku padają ofiarami takich typków. Nieważne jest też wykształcenie czy wygląd. I niestety bez odpowiedniej wiedzy, doświadczeń czy BARDZO mocnego charakteru nie da się za bardzo przed tym uchronić.
Ale trafiłaś na psychola......jak coś za szybko idzie to z reguły jest podejrzane, zwłaszcza gdy ktoś stara się drugą osobę osaczyć emocjami, uczuciami.
Musisz się w myślach odciąć od niego. Jedyny sposób jaki znam to dodatkowa, nawet stresująca praca, remont domu, przemeblowanie......tak by nowe problemy odciągneły czarne myśli.
No właśnie trafiłam na mój bardzo słaby moment. Kiedy juz zaczęłam godzić się ze sobą, walczyć o siebie a jednocześnie własnie zblizała się pierwsza rocznica śmierci mojego taty. Myślę, że gdzieś tam podświadomie szukałam jakiejś takiej emocji w moim życiu. A jak to zapłonęło tak jak pisał to poleciałam jak ćma, a on teraz szuka kolejnej ofiary.
Mój charakter nie jest dość mocny, staram się nad nim pracować, a i tak zawsze jak gdzieś się coś tam chwieje to przyciagam nieszczęście
Wiesz, zawsze się znajdą jakieś wspólne cechy, ale nie napisałaś, że Twój były też był psycholem. A oni szukają, nawet podświadomie, takich skrzywdzonych sarenek i/lub z romantycznymi marzeniami, bo takie bardzo łatwo urobić - okazujesz multum zainteresowania, zapewniasz o jej wyjątkowości, obiecujesz np. dom z ogródkiem i kilkorgiem dzieci (zależy, o czym marzysz) i już jest twoja. A później jest mindfuck, gdy zaczyna z czasem traktować nie jak księżniczkę, a jak g... i się jeszcze druga strona obwinia, że to na pewno jej wina, bo gdyby "była lepsza", to wszystko byłoby w porządku. Ostatecznie ci sobie żyją jak pączek w maśle ze sterroryzowaną kobietą (lub facetem), która zrobiłaby dla niego wszystko i jeszcze przepraszała, że żyje. I tak sobie takie pary żyją albo krótko, jak w Twoim przypadku, albo po kilkadziesiąt lat - a wtedy życie zmarnowane.
Dokladnie to samo mialam pisac. Psychopaci szukaja wlasnie takich pokiereszowanych emocjonalnie i slabych przez to ofiar bo takie latwiej omotac.
Autorko rece do Boga skladaj w podziece ze dal Ci rozum i czujnosc bys za wczasu sie ewakuowala z tej znajomosci. Wszelkie proby kontaktu zachowuj i poinformuj typa ze sobie nie zyczysz nekania a jak nie to wzywasz policje. To powinno go ostudzic a jak nie to naprawde to zglos pokazujac wszelkie smsy i proby polaczen tel.
Mój charakter nie jest dość mocny, staram się nad nim pracować, a i tak zawsze jak gdzieś się coś tam chwieje to przyciagam nieszczęście
Myślę, że nie o siłę charakteru tu chodzi. Nie miałaś doświadczenia z takimi psycholami. Ludzi z natury są ufni i wiele zdarzeń przymują za dobrą monetę. Nikt z góry nie zakłada czyjejś perfidii.
Tak działają wszelakiego rodzaju oszuści, naciągacze mało kto się szybko zorientuje......
Tylko przeraża mnie, że tak łatwo dałam się zmanipulować. Mój były partner też się okazał pod koniec oszustem i zwichrowanym człowiekiem, ale moge uznać, że po prostu nam nie wyszło. Ten tutaj wyprał mi głowę w tak krótkim czasie, że jest to dla mnie niepojete. I obawiam się, że ta chwilowa cisza jest ciszą przed burzą
Tylko przeraża mnie, że tak łatwo dałam się zmanipulować. Mój były partner też się okazał pod koniec oszustem i zwichrowanym człowiekiem, ale moge uznać, że po prostu nam nie wyszło. Ten tutaj wyprał mi głowę w tak krótkim czasie, że jest to dla mnie niepojete. I obawiam się, że ta chwilowa cisza jest ciszą przed burzą
Nawet jesli tak jest to nie mozesz teraz na sile godzic sie na jego warunki i bycie z nim. Masz wkoncu rodzine. Powiedz im jaka jest sytuacja i na pewno nie zostawia Cie samej i pomoga pozbyc sie psychola.
A na przyszlosc masz nauczke by krotkoznanego faceta poznawac na neutralnym gruncie a nie od razu zapraszac do domu i obwozic po rodzinie.
Byłam dokładnie z takim samym psycholem. Najpierw zbombardowana przez jego miłość, on wszędzie rozsiewał swój urok, pokochała go moja rodzina i wszyscy znajomi, starsze osoby w moim otoczeniu, a potem zmienił się nie do poznania, zachowania dosłownie jak w filmie; podam pierwszy lepszy przykład jaki teraz mi przyszedł do głowy: wsiedliśmy do samochodu w nocy, on szybko ruszył, gdy chciałam zapiąć pas, trzymał mi dłonią moje ręce i mówił że zginiemy za chwilę razem - sam tez nie miał zapiętych pasów. Tych przykładów było wiele a ja do dziś nie wiem dlaczego wytrzymałam z nim kilka miesięcy, przecież jestem twardą laską i nie daję sobie w kasze dmuchać! Była próba gwałtu z jego strony na mnie, straszenie że moje zwierzęta przybije do drzwi, telefony w środku nocy że połknął tabletki i już umiera, najgorsze słowa o mnie i o naszym seksie (leczyłam się z tego kilka lat i długo nie wierzyłam w siebie). Nawet nie napiszę niektórych rzeczy które mi i mojej rodzinie zrobił, bo mi zwyczajnie głupio i teraz to aż dla mnie abstrakcja, są tak niedorzeczne. Byłam psychicznie zmaltretowana, budziłam się przerażona co dziś zastanę, co mi dziś zrobi. Po rozstaniu dzwonił, pisał, płakał, na zmianę błagał i groził, to był koszmar, ale trzymałam się twardo i nigdy nie odpisałam. Byłam na policji, prosiłam o pomoc, ale nie mogli nic zrobić, doradzili jedynie zmianę numeru telefonu, maila. I tak dzwonił do moich znajomych i rodziny. Odpuścił dopiero po pół roku.
Widuję go czasami w necie. Znam po prostu miejsca /fora gdzie przebywa i jego specyficzny nick. Widze jak wylewa swoje żale na kobiety, jak pisze swoje wiersze. A dziewczyny się na to łapią. On niestety ma gadane, jest bardzo inteligentny, potrafi wzbudzić emocje. Ale przecież nie będę pisała do każdej jednej dziewczyny "nie zadawaj się z nim", bo to ja wyjdę na idiotkę.
Minęło wiele lat, dziś jestem mężatką, ale ten człowiek to jedyna osoba której szczerze nienawidzę i gdybym miała komuś życzyć śmierci to właśnie jemu. Myślę że w Tobie też zostanie taka nienawiść i złość. Tak czy siak - trzymaj się twardo, nie odpisuj, nie odbieraj od niego telefonów.
20 2018-08-13 02:55:23 Ostatnio edytowany przez Jovanna (2018-08-13 03:01:38)
Pamietaj, żeby się do niego absolutnie nie odzywać i unikać jakiegokolwiek kontaktu. Z każdą wiadomością, nawet o tresci "nie pisz do mnie" - będzie tylko gorzej. Jego ex maja sie dobrze, wiec raczej mozesz sie wyluzowac. Rozumiem Twoj strach. Ja bylam z takim 6 lat. Po prostu na moje nieszczescie moj byl bardziej subtelny i doskonale wiedział, jak udawać emocje, a maske zdjał dopiero po kilku latach. I nie dal za wygrana do dzis (2 lata juz nie jestesmy razem, a on gdyby mogl to zamienilby moje zycie w horror, wciaz...) Przykro mi, ale dla własnego bezpieczeństwa powinnaś poinformować bliskich, przyjaciol, ze to psychol i zeby tez sie z nim nie kontaktowali, ani nie umozliwiali mu kontaktu z Toba. Mam nadzieje, ze ze wzgledu na to, ze trwalo to krotko to nie zafajda Ci zycia, odpusci i bedziesz mogla poczuc sie bezpiecznie.
Tylko przeraża mnie, że tak łatwo dałam się zmanipulować. Mój były partner też się okazał pod koniec oszustem i zwichrowanym człowiekiem, ale moge uznać, że po prostu nam nie wyszło. Ten tutaj wyprał mi głowę w tak krótkim czasie, że jest to dla mnie niepojete. I obawiam się, że ta chwilowa cisza jest ciszą przed burzą
To nie jest przypadek, że takich spotykasz. Jest coś w Tobie takiego, że ich przyciągasz, są podobni w jakiś sposób do Ciebie lub sprawiają, że w określony sposób się czujesz przy nich.
Jestem ciekaw czy coś jeszcze on dalej zrobi czy odpuścił? Daj znać jak sytuacja wygląda.
Tylko przeraża mnie, że tak łatwo dałam się zmanipulować.........Ten tutaj wyprał mi głowę w tak krótkim czasie, że jest to dla mnie niepojete. I obawiam się, że ta chwilowa cisza jest ciszą przed burzą
Szybko ??? Idź na pokaz sprzedaży garnków, kocy, cudownych materacy czy rewelacyjnych leczniczych lampek
Tam w dwie godziny potrafią racjonalnie myślących ludzi tak zbajerować, że płacą 5.000 za garnek wart 200 złotych.
Niestety są "specjaliści" potrafiący grać na uczuciach, manipulować. Mało kto jest odporny na takie działania. A jeszcze jak kto jest na zakręcie czy po przejściach......
23 2018-08-13 11:00:12 Ostatnio edytowany przez Majalena (2018-08-13 11:00:34)
Własnie też przeżyłam z jego strony takie bombardowanie. Po prostu byłam najpiękniejszą, najcudowniejszą kobietą jaką poznał. Że jak go zostawię na się powiesi bo on nie da rady. Również opowiedział mi tyle fantastycznych historii, że dopiero dzisiaj, po kilku dniach spokojnej głowy zastanawiam się jak mogłam w to wierzyć. A to, że rozbił samochód i miał niewładną rękę, a to spadł z wysokości, a to uciekał przed policją, a to brał udział w wyścigach samochodowych, albo że brał udział w przemytach ciężarówek. Albo, ze jeździł na tirach do Norwegii z towarem. Ma tylko prawo jazdy na C, na E nie skończył. Że kiedyś uwielbiał się bić, co tydzień kogoś sprał, że ma przyjaciół w mafii i hit - ma telefon na podsłuchu przez CBŚ. Poznałam też jego najlepszego przyjaciela, tak mi go przedstawił. Niby były zołnierz, służący na wojnie w Afganistanie, ranny w pierwszym wybuchu łazika. Chłopak, który nie ma w ogóle prawo jazdy, żadnego zdjęcia z Afganistanu, a moje pytanie o to zbył całkiem, jakbym nie istniała.
Kiedy byłam u niego to też wyrażał się o mnie i o seksie jak najgorzej. Wręcz miałam wrażenie, że się mnie brzydzi i nie chce dotknąć. Był tak bezczelny, że potrafił mi powiedzieć, że cieszy się, że nie jęcze tak głośno jak mówię, że się tak rozpychałam w łózku że miał ochotę mi przypierdolić. Zauważyłam też że ma problem z dotykiem jak spi wystarczy, że się ko przypadkowo dotknie to się wzdryga i wciska w najdalszy kąt. Nie ma mowy o przytuleniu.
Od kilku dni cisza. Mam takie podejrzenia, że on znalazł kolejną ofiarę i narazie znów jest zafascynowany i zajęty. Zresztą sam mi napisał, że mam do niego już nie pisać bo go dręcze. Moja bratowa twierdzi jednak, żebym była czujna bo nie wiadomo co mu strzeli do głowy za jakiś czas.
Tak jest coś we mnie co ich przyciągą. Może moje kompleksy i niska samoocena, które łatwo obudzić. On też w pewnym momencie tak mną zmanipulował, że to ja czułam, ze trafił mi się naprawdę fajny facet i to ja muszę coś w sobie zmienić bo go stracę. Dodam, ze wcześniej on bombardował mnie wyznaniami, że nie może wprost uwierzyć, że trafiła mu się tak piękna i inteligentna kobieta, że nie odda mnie nikomu i że już nawet wie jak będzie wygladał nasz slub. Powiem szczerze, że jest mi wstyd jak to czytam bo bo to trochę żałosne, że wzbudzało to we mnie takie emocje. Myślę, że byłam złakniona takich emocji, słów, traktowania jak centrum wszechświata. I dostałam to czego oczekiwałam... przez chwilę, za którą mogłam drogo zapłacić.
To wszystko co opisujesz to książkowy przykład związku z socjopatą narcyzem. Bombardowanie miłością, potem dewaluacja, manipulacje, kłamstwa, pranie mózgu, zrywanie kontaktu bez powodu. Tacy ludzie nie mają empatii ani nic nie czują poza negatywnymi emocjami jak strach, zazdrość, złość, wszystkie pozostałe emocje jedynie emulują jak aktorzy. Zapomnij o wszystkim co Ci mówił, bo to były kłamstwa i pół kłamstwa. Wszyscy socjopaci zachowują się podobnie według tego samego schematu, więc możesz łatwo przewidzieć co będzie dalej. Najlepiej gdybyś zablokowała jego numer w telefonie aby widział, że wiadomości wracają. Możliwe że odpuści, a jeśli nie to niestety może próbować kontaktować się z Twoją rodziną, znajomymi, współpracownikami z pracy i próbować zniszczyć Ci reputację. Może też próbować odwrócić kota ogonem i to Ciebie oskarżyć o to, że go nachodzisz i skierować sprawę na policję a Tobie będzie trudno się wybronić. Dlatego nie powinnaś nigdy kontaktować się z tą osobą. Powiadom rodzinę jeśli mieli z nim kontakt.
Mój mi właśnie m.in. próbował zniszczyć reputację. Wygadał wszystkie sekrety które mu dawniej powierzyłam w zaufaniu, także bardzo intymne. Na szczęście pomieszał je z wymyślonymi idiotyzmami, żeby mnie oczernić, więc ludzie ogólnie raczej nie uwierzyli w to co mówi. Ale i tak bardzo bolało.
Na szczęście narazie brak jakiegokolwiek kontaktu z jego strony. Ale minęło kilka dni.
Rodzinę poinformowałam, że mają nie reagować jeśli kiedykolwiek spróbuje się z nimi kontaktować.
Przypominam sobie, że jeszcze kiedyś, jak było dobrze powiedział mi, że fajnie bo wie gdzie mieszkam i pracuję i może kiedyś zrobić mi niespodziankę. Mówił to w fazie tzw "miłości" więc oby takiej niespodzianki już nie zrobił.
Widzę dopiero teraz po tych kilku dniach spokoju, że ta relacja męczyła mnie od samego początku i już wczesniej pojawiały się sygnały, że coś jest nie tak np. często pojawiający się temat samobójstwa jego, opowiadał też, że jego była chciała się powiesić w ciąży przez niego. I nieprawdopodobna ilość przytrafiających mu się wypadków. I naprawdę tak mnie zmontował, że bałam się, że autentycznie coś mu się stanie. a on mi powtarzał Kochanie cieszę się, że jesteś i w końcu ktoś się o mnie martwi. A potem było, że jestem przewrażliwiona, opętana miłością do niego, że nie pozwalam mu nawet spokojnie usiąść. Między Bogiem a prawdą nigdy nie dzwoniłam więcej niż dwa razy i to jak rzeczywiście nie odzywał się przez cały dzień. Raz pamiętam zadzwoniłam i zostawiłam wiadomość, która miała brzmieć Przepraszam, że dzwonię, ale czy coś się stało? Nagrało się tylko przepraszam, że dzwonię. I urządził mi awanturę, że znowu się o coś obraziłam, że ciągle mam fochy, ze zachowuję się jak jego była, że on zaczyna się mnie bać, że go przerażam, że ma dość bycia traktowanym jak przedmiot, nie jest niczyją własnością, nie będzie się znowu tłumaczył bo ja nic nie rozumiem, że mi ciągle trzeba w kółko tłumaczyć, on ma tego dość. A kiedy ja próbowałam wydukać słowo przepraszam, to mi rzucił, że mam ciągle nie przepraszać i nie zachowywać się jak histeryczka.
To az niepojęte, że teraz widzę jak to wyglądało i kogo z siebie zrobiłam. Czytając te wszystkie artykuły o socjopatach i narcyzach widzę tu schemat, powiedziałąbym jak spod linijki. Najgorsze, że tacy ludzie się nie zmieniają i ja nie byłam ostatnią offiarą na jego drodze. Szkoda, że dopiero teraz mam taką wiedzę.
Mam cichą nadzieję, że rzeczywiście to ucichnie, bo na szczęście jest zbyt daleko, a po drugie chyba byłam "najbystrzejszą" z jego ofiar, co nie znaczy że nie byłam totalnie zaślepiona. Trochę się zdziwił jak mu powiedziałam, że jak nie załatwi mi powrotu do domu to moi przyjaciele i brat będą tu bardzo szybko po mnie, a ja mam pieniądze na powrót i niczego od niego nie potzrebuję. W ciągu godziny załatwił mi transport i rzucił tekst widzę, że musiałem to załatwić bo sama byś nie ogarnęła.
Droga Majaleno,
Twoja historia obudziła we mnie wspomnienia. Tkwilam w podobnej relacji, choć jak wiadomo, każda historia się czymś różni, mimo podobnej przyczyny. Wiedziałam dużo o jednostce socjopatycznej/narcystycznej, lecz czym jest teoria, kiedy w grę wchodzą uczucia? Nagle tracimy zdobytą wiedzę i gubimy rozsądek i logikę. Udało się mnie złapać, bo przechodziłam przez kryzys związany z rozwodem. Byłam niekochana, zaniedbana emocjonalnie, łaknęłam dobrego i ciepłego słowa. I bach, wyrósł z ziemi on. Ideał zarówno pod względem fizycznym, jak i intelektualnym. Ileż on miał w sobie zainteresowania moją osobą i uczuciami! Ile pięknych cytatów z powieści i utworów przesyłał każdego dnia! A jak tylko milczałam dłużej niz pół godziny, zamartwiał się, że coś mi się stało. Łykałam to i nie dowierzałam, że los mnie tak nagradza po traumie małżeńskich zgliszczy. O, naiwności! Choć do umysłu wdzierały się strzępki podejrzeń, szłam za nim jak w ogień. Ale tutaj pojawił się pewien dysonans, bo mimo że szalałam z miłości, to złośliwie wytykałam mimochodem te manipulacje. I on się w końcu wycofał, nie zdążył upodlić do reszty, bo zdawał sobie sprawę z odrobiny trzeźwej goryczy w tej słodkiej emocjonalnej niewoli. Poszedł bez słowa a ja zamiast fetować, po dziś dzień ceruję dziurę w sercu. Zjawił się po dwóch latach, a jakże! Zobaczył mnie na wystawie w towarzystwie innego i obudził się w nim ponownie gen wojownika i zdobywcy. Ale mimo wszystkich uczuć, jest to już poza mną. Nie daj sobie wmówić, jak ktoś pisał wyżej, że takich przyciągasz bo jesteś podobna. Nie. Od początku dziejów, słabszy był zdominowany przez silniejszego. A oni przez swój wyostrzony zmysł manipulacji i intelekt, łowią słabsze ofiary.
Pazyfae
Wydaje mi się, że moja historia też była podobna. Też po rozwodzie, szukałam akceptacji i uczucia w dziwnych relacjach, które mnie dodatkowo niszczyły. I kiedy w końcu zaczynałam wychodzić na prostą, albo tak mi się wydawało pojawił się on. Wreszcie były emocje, wreszcie poczułam to co Ty, czyli nagrodę za wszystkie cierpienia.. To był także "ideał" pod względem fizycznym i tego, ze wreszcie byłam centrum czyjegoś wszechświata. Było to samo co u Ciebie, kilkadziesiąt wiadomości dziennie, dzwonienie co chwilę, żeby sprawdzić czy wszystko w porządku.
I też pojawił się dysonans, również dopytywałąm, wtrącałam swoje uwagi typu jak to może być, a mówiłeś tak, dlaczego. I wtedy też zaczął się wycofywać, unikać, poniżać. I to znamienne jego nie męcz mnie, daj mi spokój i nie pisz bo napisałam mu, że nie zrobi ze mnie chorej psychicznie, ani maniaczki i nie dam się zmanipulować ani osaczyć i zeby był tego świadomy bo mam duże wsparcie i wiem jaka jestem i jaka jest moja wartość. To było ostatnie co napisałam i nastapiła cisza.
Powolutku dochodzę do siebie, ale prawdą jest też jest dziura tylko nie wiem czy w sercu czy w psychice. Wiem, że to chore ale nadal za czymś tęsknię, pewnie za iluzją, ale i tak wieczorami nie pozwala mi to długo zasnąć.
I kiedy w końcu zaczynałam wychodzić na prostą, albo tak mi się wydawało pojawił się on. Wreszcie były emocje, wreszcie poczułam to co Ty, czyli nagrodę za wszystkie cierpienia.. To był także "ideał" pod względem fizycznym i tego, ze wreszcie byłam centrum czyjegoś wszechświata. Było to samo co u Ciebie, kilkadziesiąt wiadomości dziennie, dzwonienie co chwilę, żeby sprawdzić czy wszystko w porządku.
Teraz widzisz, że nie zawsze wszystko jest takie, na jakie wygląda, i to dosłownie. Wierzę, że z czasem dojdziesz do siebie. Wiem, że takie przeżycia bolą...
Uważam, że jestem z mało dojrzała emocjonalnie i dlatego podchodzę do ludzi z naiwną wiarą, że potraktują mnie tak jak ja ich. Chyba mam za mały margines na socjopatów, narcyzów, ludzi zwichrowanych psychicznie lub po prostu złych. Chciałabym, żeby to była dla mnie ważna lekcja i żebym nie dała się temu pogrążyć.
Majalena, ten facet od samego początku dawał sygnały, że nie jest normalny.
nie zastanawiaj się nad nim, tylko nad sobą, dlaczego łykałaś jego chore kocopały i stalkowanie.
zanim wejdziesz w kolejna relację, zrób porządek ze swoimi emocjami, bo staniesz się ofiarą kolejnego zwichrowańca.
Dzisiaj nastapil taki kryzysowy dzien. Mimo swiadomosci ulgi że jestem bezpieczna to jest mi smutno i przykro. Nie moge tez spac. Snia mi sie dziwne sny jakies strzepki rozmow. Spedzonych razem chwil i kiedy sie budze pierwsze co sobie uswiadamiam to to że to nie wróci, a drugie dopiero dlaczego i kim jest ten człowiek.
Jednak nie oszukuje sie i wiem że tesknie nie za nim tylko za iluzja i tymi emocjami na poczatku.
Staram sie ucinac wszystkie mysli o nim ale one i tak wracają. Te zle ale czesto te dobre.
Podczytuje różne wątki na tym forum i bardzo mi to pomaga. Żałuje tylko że wiedza przyszla tak późno a ja czuje jakby ze mnie uszło cale życie i jakby nic dobrego mialo mnie już nie spotkać. Ale wierzę że to tylko chwilowe i w końcu zaświeci słońce.
Podczytuje różne wątki na tym forum i bardzo mi to pomaga. Żałuje tylko że wiedza przyszla tak późno a ja czuje jakby ze mnie uszło cale życie i jakby nic dobrego mialo mnie już nie spotkać. Ale wierzę że to tylko chwilowe i w końcu zaświeci słońce.
Wiesz Majalena, to może trwać, może nawet trwać długo. To zależy. Doskonale wiem, co czujesz, jestem w tych samych spodniach. Kilka dni z rzędu jest ok, wracasz do siebie, zapominasz. A później wraca jak bumerang. Najważniejsze, to nie odnawiać kontaktu, choćby Cię strasznie korciło. Uporczywe myślenie w końcu minie kiedyś, ale słowo pisane zawsze zostanie, dlatego choćby dopadł Cię największy kryzys, nie daj mu się ponieść. Masz żałobę po "związku", przeżyj ją i idź do przodu. Nie wdawaj się w żadne pocieszające znajomości, bo to nie pomoże i można natknąć się na jeszcze większą minę. Trzymam kciuki!
Kobiety po rozstaniach, po kryzysach itp. są bardzo łatwym łupem dla takich debili, psychopatów, sexmaniaków.
Stań na nogi, odpocznij. Kolesia olej, bo to kłamca, psychopata, wał i kleszcz.
Odpocznij od "związków".
Reszta sama przyjdzie.
Do tej pory mam problem z uwierzeniem w to, co sie stało. Wiem, że ten człowiek sie nade mna znecał psychicznie i probował zrobić ze mnie kolejną, zakochana w nim wariatke. Domyślam sie jakie historie już zaczynaja krąźyć wśród jego rodziny i znajomych i teraz widze analogię we wszystkich historiach. On traktuje i traktował te wszystkie kobiety w taki sposób, a później przekładał to na historię o własnej krzywdzie, źe niby one tak go traktowały. Te historie nie byly kłamstwami on je po prostu przeprojektował na własny użytek.
Do tej pory mam problem z uwierzeniem w to, co sie stało. Wiem, że ten człowiek sie nade mna znecał psychicznie i probował zrobić ze mnie kolejną, zakochana w nim wariatke. Domyślam sie jakie historie już zaczynaja krąźyć wśród jego rodziny i znajomych i teraz widze analogię we wszystkich historiach. On traktuje i traktował te wszystkie kobiety w taki sposób, a później przekładał to na historię o własnej krzywdzie, źe niby one tak go traktowały. Te historie nie byly kłamstwami on je po prostu przeprojektował na własny użytek.
Dlatego piszę.. OLEJ GO!
Gdzie Twój instynkt samozachowawczy?
Jego olałam i wszedzie zablokowałam. Mam problem ze soba i z tym co sie ze mna dzieje. Nie z nim. To chory, nieodpowiedzialny i nienormqlny czlowiek dla ktorego nie ma juz ratunku. Ja sie martwie i siebie i o to co sie ze mna dzieje.
A co się z Tobą dzieje?
Omotał Cię, wkradł się w Twe życie i świat, zmanipulował, zatruł... To typowe, gdy taki świr upatrzy sobie ofiarę. Niszczy ją. Zwyczajnie. Burzy jej poczucie bezpieczeństwa, poczucie własnej wartości, wżera się...
Bez psychologa chyba się nie obejdzie.
I daj sobie spokój ze "związkami". Ochłoń po rozstaniu, stań na nogi.
Z czasem będzie inaczej.
Napisałeś dokladnie tak jak sie czuję. A czuję się dosłownie zatruta i wyssana z energii. Moje poczucie wartości poszybowało w dół. To nie jest tak że cały dzień chodzę i płaczę po kątach, tęskniąc i rozpamietując każdą chwilę. Są jednak momenty , w których mam wraźenie że to koniec że tym razem sie nie zbiorę.
Po rozstaniu z poprzednim partnerem postawiłam na siebie. Zaczęłam biegac, zdrowo jeść. Zawsze miałam ładną buzię i śliczny uśmiech. Fajne tatuaże ze Star wars. Zaczęłam o sobie lepiej myśleć i dobrze mi z tym było. Zresztą mój były partner nigfy nie dał mi odczuć że się mnie brzydzi albo mu wstyd za mnie.
I trafiłam na takiego wampira, który nie miał mi nic do zaoferowania a poniżał, wyśmiewał nie mając żadnych podstaw.
Rozważam wizytę u psychologa ale dam sobie jeszcze chwilę. Minął dopiero tydzień.
Będzie lepiej.zobaczysz.Wlasnie wychodzę z takiej znajomości z psychopata.To jest teraz dla mnie niedorzeczne.jak ja lykalam te jego kłamstwa.Oni działają jak narkotyk.czulam się jak na haju
Zastanawiam sie czy może rozmowa z kimś kto przeżył coś podobnego pomogłoba by mi. Bo czasami mam wrażenie nierealności tego wszystkiego, jakbym żyla w dwóch róźnych światach. Może ktoś tu na forum mógłby zostawić mi jakiś kontakt mailowy.
Zastanawiam sie czy może rozmowa z kimś kto przeżył coś podobnego pomogłoba by mi. Bo czasami mam wrażenie nierealności tego wszystkiego, jakbym żyla w dwóch róźnych światach. Może ktoś tu na forum mógłby zostawić mi jakiś kontakt mailowy.
Może nie przeżyłam stricte tego samego, ale miałam do czynienia z facetem, który na początku wyniósł mnie w krótkim czasie na piedestał.. a potem jak coś poszło nie po jego myśli, zmienił się o 180 stopni, że aż zaczęłam się go bać.
Istnieją faceci, którzy potrafią świetnie grać, na obcym gruncie. Na tyle, że wszyscy wkoło (łącznie z tobą) są pod jego zachwytem. Sytuacja się zmienia o 180 st kiedy ty wkraczasz na ich teren i obnażasz, zdzierasz maskę. Wtedy jest agresja i deprecjonowanie twojej osoby. Ważne, by mieć jasny umył, umieć składać fakty do kupy i wyciągać wnioski. I co najważniejsze, pozbyć się naiwności, że ludzie są z natury dobrzy i mają czyste intencje.
Nie Ty jedna, nie ostatnia ...
Ciesz się, że nie masz z kimś takim dziecka, nie jesteś jego żoną....
Staram sie skupić na sobie, na tym co czuje i logicznie poukładać swoje uczucia, ķtóre raz są gniewem i obrzydzeniem, a raz szokiem i zaprzeczeniem. Wiem kim jest ten człowiek, a mimo wszystko nie potrafię wyrzucić go z glowy, z myśli. Wiem czym jest ból po stracie, rozstaniu, smutek, tęsknota. Tu wszystko mi się miesza. Minął tydzień a ja mam nadal problem z ustaleniem niektórych faktów. Niektóre rzeczy przypominają mi sie dopiero teraz i wybijają z rytmu. W ciągu dnia jest dobrze, nawet zaczynam się uśmiechać, nie rozpamiętuję. Ale mam problemy wieczorami i kiedy próbuję zasnąć. Wtedy przypominają mi się jakieś dziwne rozmowy, strzępki wydarzeń. Jakbym była pomylona.
Wizyta u psychologa chyba pogorszyla moje samopoczucie. Nie spodziewałam sie cudow ale pan potraktował mnie w kategorii cierpiącej po rozstaniu. Uslyszalam wiele regułek odnośnie zajecia się sobą, skutecznej pracy nad sobą i tyle.
Ja już zaczynam wątpić e swoje zdrowie psychiczne
Wizyta u psychologa chyba pogorszyla moje samopoczucie. Nie spodziewałam sie cudow ale pan potraktował mnie w kategorii cierpiącej po rozstaniu. Uslyszalam wiele regułek odnośnie zajecia się sobą, skutecznej pracy nad sobą i tyle.
Ja już zaczynam wątpić e swoje zdrowie psychiczne
Może lepiej by było abyś udała się do Pani a nie do Pana, oraz nie do psychologa a do terapeuty. Najlepiej aby był to terapeuta który miał już pacjentów, którzy byli w związkach z socjopatami. Nieleczona trauma po związku z socjopatą może trwać latami. Jeśli masz problem wieczorami, to spróbuj na przykład wieczorem uprawiać jakiś intensywny sport jak bieganie lub siłownia, dzięki czemu w Twoim organizmie pojawi się dużo endorfin na kilka godzin i będziesz miała lepsze samopoczucie.
Moje dwie głowy - kup ściągnij nie wiem cokolwiek ale przeczytaj. Z Tobą jest wszystko ok to on jest świrem. Polecam też yt soul GPS kanał zresztą wpisz w yt narcyzm, narcyz ukryty i wyskoczy Ci fajne filmiki. Ja mam z narcysta dziecko - to dopiero jest jazda i zero kontaktu nie można zastosować.
50 2018-08-19 16:34:37 Ostatnio edytowany przez Roxann (2018-08-19 16:35:43)
Wizyta u psychologa chyba pogorszyla moje samopoczucie. Nie spodziewałam sie cudow ale pan potraktował mnie w kategorii cierpiącej po rozstaniu. Uslyszalam wiele regułek odnośnie zajecia się sobą, skutecznej pracy nad sobą i tyle.
Ja już zaczynam wątpić e swoje zdrowie psychiczne
Poczytaj sobie na spokojnie o socjopatach, przeanalizuj fakty, postaraj wyciągnąć wnioski.
To nie TY jesteś chora psychicznie, tylko on... on swoim zachowaniem osiągnął swój cel, złamał Cię psychicznie swoją manipulacją.
Jak zrozumiesz na czym polega mechanizm działania socjopaty, łatwiej Ci będzie zrozumieć, co się wydarzyło. A w przyszłości uniknąć podobnych błędów.
Niestety często socjopaci są szalenie inteligentni, czarujący, dobrze się (na początku) kryją, co utrudnia ich rozpoznanie. Takim ludziom lepiej schodzić z drogi bo mogą być nieobliczalni. Także najlepiej zero kontaktu... on zapewne szybko znajdzie inną ofiarę, bo inaczej nie potrafi funkcjonować.
Przede wszystkim dziękuje za wsparcie. I to naprawdę konstruktywne. Do tej pory uwaźałam sie za osóbkę twardo stąpającą po ziemi, a to vo ze mna się wyprawia w ostatnich dniach zakrawa nq jakieś szaleństwo. Dziekuje na skierowanie mnie na kanał na yt soul bo dzidiaj cały dzień słucham i... momentami niedowierzam. Terazszczesliwa współczuje, pamiętam jak on chciał mnie wciągnąc w kampanię przeciw byłej z którą ma dziecko. Przesłał mi nawet skriny z jej numer telefonu bo myślał że jej coś napiszę, a ja mu powtarzałam jak idiotka źe to matka jego
synka i nie powinien reagować na jej zaczepki, a to pewnie on sam je prowokował.
Roxann myślę, że on już jak był ze mną to kogoś miał na oku bo by tak szybko nie odpuścił.
Najgorsze jest to że mój mózg nadal "teskni" i o ile zasypiam już w miare normalnie bo sie zmęczę to budzę się z jakąś myślą o nim.
53 2018-08-19 19:49:32 Ostatnio edytowany przez Roxann (2018-08-19 19:51:41)
Roxann myślę, że on już jak był ze mną to kogoś miał na oku bo by tak szybko nie odpuścił.
Ale czego nie odpuścił? Pierwsze i najważniejsze, wybij sobie do głowy, że to co on mówił, jak się zachowywał w przypływach swojej cudowności, to były pozory, które stwarzał w określonym celu, a nie z miłości do Ciebie. Socjopaci już w taki sposób funkcjonują. Czytałaś wątek obok, widzisz, że to schemat, którego skutki są niemal identyczne.
Oni nie są w stanie normalnie funkcjonować, tworzyć prawdziwych relacji opartych na więzi, uczuciu... oni są świetnymi manipulatorami. Wyniosą na "ołtarz" najwyżej jak się da... by potem z hukiem cię z niego zrzucić. Wpędzić w poczucie winy, dezorientację... strach.
Albo się całkowicie podporządkujesz, staniesz emocjonalnym wrakiem, z zerowym poczuciem własnej wartości albo... zawalczysz o siebie i odetniesz od toksyka.
Teraz twoje myśli się biją ze sobą i wypierają nawzajem te pozytywne z tymi negatywnymi, w zależności, jakie wspomnienia wracają.
Pomimo, że uległaś jego "urokowi", jesteś inteligentną dziewczyną i zaczęło ci coś nie grać, zaczęłaś zadawać niewygodne pytania dlatego Pan się tak szybko zdenerwował i odsłonił swoją prawdziwą twarz.
Ja też przez długi czas zadawałam sobie pytanie z kim mam do czynienia i jaki on naprawdę jest, taki jak siebie przedstawia, jaki jest z pozoru czy też prawdziwy jest ten facet, kryjący pod maską... bez skrupułów, agresywny i nieobliczalny....
Majalena napisał/a:Roxann myślę, że on już jak był ze mną to kogoś miał na oku bo by tak szybko nie odpuścił.
Ale czego nie odpuścił? Pierwsze i najważniejsze, wybij sobie do głowy, że to co on mówił, jak się zachowywał w przypływach swojej cudowności, to były pozory, które stwarzał w określonym celu, a nie z miłości do Ciebie. Socjopaci już w taki sposób funkcjonują. Czytałaś wątek obok, widzisz, że to schemat, którego skutki są niemal identyczne.
Oni nie są w stanie normalnie funkcjonować, tworzyć prawdziwych relacji opartych na więzi, uczuciu... oni są świetnymi manipulatorami. Wyniosą na "ołtarz" najwyżej jak się da... by potem z hukiem cię z niego zrzucić. Wpędzić w poczucie winy, dezorientację... strach.
Albo się całkowicie podporządkujesz, staniesz emocjonalnym wrakiem, z zerowym poczuciem własnej wartości albo... zawalczysz o siebie i odetniesz od toksyka.
Teraz twoje myśli się biją ze sobą i wypierają nawzajem te pozytywne z tymi negatywnymi, w zależności, jakie wspomnienia wracają.
Pomimo, że uległaś jego "urokowi", jesteś inteligentną dziewczyną i zaczęło ci coś nie grać, zaczęłaś zadawać niewygodne pytania dlatego Pan się tak szybko zdenerwował i odsłonił swoją prawdziwą twarz.
Ja też przez długi czas zadawałam sobie pytanie z kim mam do czynienia i jaki on naprawdę jest, taki jak siebie przedstawia, jaki jest z pozoru czy też prawdziwy jest ten facet, kryjący pod maską... bez skrupułów, agresywny i nieobliczalny....
Przyłapana zostałam, pisząc, że odpuścił, mam w swojej "chorej" głowie wizję, że jeszcze się odezwie, napisze kilka słów wyjaśnień... A tak naprawdę to nie ma czego wyjaśniać, bo tak jakbym zapomniała faktu, że napisałam do niego, że ma się trzymać z daleka, że absolutnie ma darować sobie kontakt i oszczercze kampanie wobec mnie bo mam nagrania. Wiem, że bałby się konsekwencji więc odpuści, ale mimo tego toczy się wewnątrz mnie walka, rzeczywistość kontra fikcja.
Agresywny i nieobliczalny, taak, pierwszy raz w życiu czułam strach, że mogę nie wrócić do domu...
Przyłapana zostałam, pisząc, że odpuścił, mam w swojej "chorej" głowie wizję, że jeszcze się odezwie, napisze kilka słów wyjaśnień... A tak naprawdę to nie ma czego wyjaśniać, bo tak jakbym zapomniała faktu, że napisałam do niego, że ma się trzymać z daleka, że absolutnie ma darować sobie kontakt i oszczercze kampanie wobec mnie bo mam nagrania. Wiem, że bałby się konsekwencji więc odpuści, ale mimo tego toczy się wewnątrz mnie walka, rzeczywistość kontra fikcja.
Agresywny i nieobliczalny, taak, pierwszy raz w życiu czułam strach, że mogę nie wrócić do domu...
To jest jeszcze świeża sprawa, więc spokojnie. Potrzeba trochę czasu by wyciszyć emocje, które Tobą wciąż jeszcze targają. W niedługim czasie ten facet dostarczył Ci ich aż nadto i to skrajnych. Od euforii, fascynacji, przez niedowierzanie, rozczarowanie... po strach. Ta adrenalina dopiero z Ciebie schodzi.
Postaraj się w miarę możliwości nie rozpamiętywać. A już na pewno nie praw sobie wyrzutów. I tak Twój instynkt samozachowawczy dość szybko się ujawnił i uciekłaś od toksyka. Teraz tylko konsekwentnie unikaj kontaktu i na spokojnie wróć do równowagi psychicznej.
Staram sie nie rozpamiętywać. Niestety mój charakter analizatora daje o sobie znać. Robię wszystko z myślą o sobie ale odbiciem tej adrenaliny są koszmary. Może to paranoja ale ostatnio obudziłam się słysząc jego glos w mojej glowie, który powiedział i tak sie jeszcze zobaczymy. Ale mam nadzieje, źe to tylko projekcja mojego mózgu. Wiem, że to świeża sprawa, wydaje mi sie źe z kolejnym dniem jest lepiej ale długa droga przede mną.
Moim zdaniem, jeśli zaczął się tak zachowywać z nienacka i bez żadnego powodu to.. bardzo dziwne i źle o nim bardzo świadczy. Powinnaś się wycofać.
A tak na marginesie to cieszę się, że tu napisałam. Chyba najwięcej wsparcia tu otrzymałam. Trudno mi jest tłumaczyć bliskim co się stalo. Słyszę tylko pokątnie, że się nieszczęśliwie zakochałam, źe mi przejdzie, że nie ja pierwsza i nie ostatnia, że mam zastosować metodę klina. Ale najgorsze jest jak słyszę że jestem za miękka, że po prostu za bardzo chciałam, że to on znudził się takim łateym kąskiem. Rozumiem, źe nie każdy w swoim życiu musi spotkać socjopatę ale ja niestety tak trafiłam.
59 2018-08-20 22:14:04 Ostatnio edytowany przez Roxann (2018-08-20 22:20:07)
Staram sie nie rozpamiętywać. Niestety mój charakter analizatora daje o sobie znać. Robię wszystko z myślą o sobie ale odbiciem tej adrenaliny są koszmary. Może to paranoja ale ostatnio obudziłam się słysząc jego glos w mojej glowie, który powiedział i tak sie jeszcze zobaczymy. Ale mam nadzieje, źe to tylko projekcja mojego mózgu. Wiem, że to świeża sprawa, wydaje mi sie źe z kolejnym dniem jest lepiej ale długa droga przede mną.
Wiesz, u mnie to trwało dłużej choć na szczęście tą jego drugą twarz poznałam na samym końcu (tą agresywną, kiedy zaczęłam go bać).. ale też mi się śniły koszmary...choć nie tak oczywiste... Może wyda się śmieszne co napiszę, ale śnił mi się byk .. a właściwie pastwisko z krowami i z tym bykiem.. i tata powiedział bym je zagoniła (w realnym życiu nie miałam z czymś takim do czynienia). Ale lubię agroturystykę, naturę... Mniejsza o większość... poszłam... i widzę że ten byk wiele krów zabił, że jest niebezpieczny itd. I biegnę do tata.. że nie dam rady, że się boję.. Na co mój ojciec na mnie zdenerwowany... idzie.. ujarzmia byka i zamyka go w klatce. No i nie wiem czemu ja mam go pilnować (wiadomo sen).. ale byk na tyle jest agresywny, że praktycznie rozwala klatkę.. wtedy wchodzi mój tata i przykręca mu łeb... Poważnie taki sen mi się śnił.. Nigdy nie zwracałam na znaczenie znów uwagi ale ten był tak abstrakcyjny i tragiczny? że zaczęłam sprawdzać.. Dzika namiętność + fałszywy przyjaciel... tyle wyczytałam.. zgadza się? Zgadza. Choć w takie rzeczy nie wierzę..
Edit: Czasem nasza sama podświadomość nas ostrzega.. ten sen przyśnił się mi tuż przed tym zanim on odkrył swoją drugą twarz..
Roxann ja teź wcześniej traktowałam interpretację snów w kategorii rozrywki. Ale ilość snów, które ostatnio pamiętam poraźa mnie. Raz śniło mi się, źe widzę go strasznie zdeformowanego, ale z obłąkańczym uśmiechrm na twarzy, dużo brudnej wody, śmieci. I co najdziwniejsze często śni mi się tata, a po jego śmierci w zeszłym roku w ogóle mi się nie śnił. Może próbuję w tym znaleźć sens, albo pomóc sobie...
Będzie dobrze. Czasem po prostu jesteśmy bardziej podatni czy mniej czujni, bardziej ufni.. Najważniejsze zadbać o siebie.. być niezależnym.
Sama świadomość, że sama dasz sobie radę jest na miarę złota. Każdy chce kochać i być kochanym, ale najgorsza jest zależność...
Każdy zawód, rozstanie boli.. ale mniej kiedy odwracasz się i żyjesz swoim życiem, które masz jedno... inaczej, kiedy nie masz gdzie pójść i za co żyć... i NIKT nie powinien doprowadzić Cię do tego stanu, że zwątpisz w siebie...
Ludzie lubią sobie kogoś podporządkowywać i budować swoje ego czyimś kosztem.. warto wyznaczyć granicę. Miłość miłością... a życie to życie.. a je mamy jedno
Tak każdy chce być kochanym i móc kochać, tylko czasem chyba za bardzo. Ja nawet nie mogę napisać, że byłam w związku bo to wszystko miało słabe podstawy i opierało się głównie na rozmowach i tym, w co miałam uwierzyć. Po zderzeniu z rzeczywistością nie mogłam uwierzyć w to wszystko, do tej pory jeszcze nie wierzę.
Staram się dotrzeć w głąb siebie i rozumiem, że jest mi smutno i ciężko bo dostałam na chwilę złudny obraz tego, że w moim życiu może być dobrze, pięknie, mogę być dla kogoś ważna, kochana, jedyna. A potem okazało się to iluzją, każde kłamstwo, które dociera do mnie boli podwójnie. Bo może ja wcale mu się nie podobałam, miał w tej znajomości jakiś interes, byłam pionkiem w rozgrywce z inną kobietą. Pomijając fakt, ze to osoba chora psychicznie, to wszystko boli z takiej ludzkiej strony.
Wiem, że trochę naiwna jestem w podejściu do życia i ludzi, ale trudno jest mi zrozumieć jak z premedytacją można komuś wyrządzic tyle zła i cierpienia bez zadnej głębszej myśli.
Wiem, że będzie dobrze. Zawsze jest, tylko czasem brakuje sił, żeby udawać że wszystko jest w porządku.
Najgorsze jest to że mój mózg nadal "teskni" i o ile zasypiam już w miare normalnie bo sie zmęczę to budzę się z jakąś myślą o nim.
I masz odpowiedź na swe problemy. Terapia potrzebna. Jak nic. Jak tęsknisz, za kimś, kto Tobą pomiatał...? To nie jest normalne. Teraz szukaj odpowiedzi - DLACZEGO?
Miałem kogoś takiego w wersji żeńskiej. Jak kleszcz, manipulant, żywiący się kimś...
Coombs ja nie tęsknìę za nim tylko za nierealną wizją kogoś kogo tak naprawdę nie było. I z tym nie mogę sobie poradzić, choć wiem źe to uzaleźnienie od intensywności jaką mi zafundował. Oczywiście, że terapia jest mi potrzebna bo widzę że zamiast być lepiej to pogrążam sie w jakimś marazmie. W dzień się trzymam, mam pracę dom, rodzinę. Tylko czuję jakby nikt nie rozumiał co się stalo i że przesadzam. A mam momenty że już żadnegi sensu w moim życiu nie dostrzegam. Masz rację jestem struta od środka jak nigdy w źyciu.
Witaj Majalena na forum . Przeglądając założony tu temat i czytając wręcz o schematycznych działania toksycznych ludzi w naszym środowisku , dochodzę do wniosku , że ludzie nad wyraz normalni mają skłonność do przyciągania do siebie takowych . Piszę schematyczne , gdyż sam popadłem w niemal identyczne sidła kobiecej " turbo miłości " . Odezwij się proszę na maila . Wysłałem Ci wiadomość poprzez formularz Netkobiety . Głowa do góry ! Jeszcze zaświeci dla nas słońce .