Parapetówka u Ajsi ;) - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » NASZA SPOŁECZNOŚĆ » Parapetówka u Ajsi ;)

Strony Poprzednia 1 103 104 105 106 107 122 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 6,761 do 6,825 z 7,913 ]

6,761

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)

Jakiś pestycyd dorwał widocznie Ajsi, bo wsiąkła aż miło... wink

Dawaj pestycyd, dawaj! Co byśmy się nie wstydzili za ciebie! tongue big_smile

Zobacz podobne tematy :

6,762

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)
Harvey napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

Mnie się wydawało, że lepiej sypać kapustą... cool

Po kapuście sypię czymś innym tongue

Uważaj, byleby nie na forum, bo znowu posypią się skargi  tongue  a wszystko, co wysypiesz zostanie użyte przeciwko Tobie tongue

6,763

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)
SonyXperia napisał/a:
Harvey napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

Mnie się wydawało, że lepiej sypać kapustą... cool

Po kapuście sypię czymś innym tongue

Uważaj, byleby nie na forum, bo znowu posypią się skargi  tongue  a wszystko, co wysypiesz zostanie użyte przeciwko Tobie tongue

Mam namiary na dobrego prawnika wink

6,764 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2018-08-17 21:14:51)

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)
Harvey napisał/a:
SonyXperia napisał/a:
Harvey napisał/a:

Po kapuście sypię czymś innym tongue

Uważaj, byleby nie na forum, bo znowu posypią się skargi  tongue  a wszystko, co wysypiesz zostanie użyte przeciwko Tobie tongue

Mam namiary na dobrego prawnika wink

Skoro ta kapusta Ci tak smakuje tongue wink

6,765

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)
Ela210 napisał/a:

Rudy rydz zakochany w Meghan, a Maślak zbyt wymuskany...

Szczerze mówiąc, ch*j z rudym. Tak jak oni na siebie patrzą...

https://media1.s-nbcnews.com/i/newscms/2016_50/1182571/ryan-reynolds-blake-lively-kids-tease-today-161216-06_fd675f643ceac1466b690bed0a529f10.jpg

Zazdraszczam smile

6,766

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)

Rozczulasz się coś Harvey tongue wink

6,767

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)

Nie ma co zazdraszczać, tylko tak sobie zrobić smile

6,768

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)

http://policjanci-i-wiezniowie.dowcipy.pl/images/9716_pies_policyjny.jpg

6,769

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)

Rh> świetny dowcip, naprawdę się uśmiałam. Tez bym nie chciała szukać tongue .

6,770

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)

Noooo... A facet codziennie musi... Nie znajdzie to bez majtek do roboty idzie tongue

6,771

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)

Gorzej z kluczykami do auta wink

6,772

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)

No nie, zdolność gubienia kluczyków do samochodu mają tylko kobiety... tongue

6,773

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)

To jak? Dziś parapetówka z prawdziwego zdarzenia?

http://www.oeiizk.waw.pl/~fabik/info/2005_05_28_parapetowka/DSC_1768.JPG

Pamiętam jedną parapetówkę typowo babską. Na parapecie stało jedzenie, tak jak na prawdziwej parapetówce być powinno smile . Siedziałyśmy na podłodze na poduchach i materacu. W pokoju pusto, ale i tak było wesoło.

6,774

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)

A Wy, palicie? big_smile tongue


6,775

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)

Tak się zastanawiam, jak ma się ciężki okres w życiu czy jest jakaś metoda lub sposób by sobie z tym poradzić? Nie pytam o hobby, zainteresowania czy wyjścia do ludzi - to jest. Ale jak jest tego zbyt mało i brakuje "wypełniaczy" czasu by nie siedzieć bezczynnie patrząc w sufit jak lebiega to... co można jeszcze zrobić?

Niech mnie ktoś psytuli sad

6,776

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)

W sumie, to nie wiem, co Ty kombinujesz, ale skoro Ci tak ciężko na duszy...  http://emotikona.pl/emotikony/pic/50przytula.gif

6,777

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)
SonyXperia napisał/a:

W sumie, to nie wiem, co Ty kombinujesz, ale skoro Ci tak ciężko na duszy...  http://emotikona.pl/emotikony/pic/50przytula.gif

Dziękuję smile

Życie mi się wali i jestem w kropce.

Potrzebuję przyjaciół w tym momencie bardzo.

6,778

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)
Harvey napisał/a:

Potrzebuję przyjaciół w tym momencie bardzo.

https://media1.tenor.com/images/5aaa29c2af5f8fcd233d223c6027bb47/tenor.gif?itemid=10143229

Trzym się! smile

6,779

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)
I_see_beyond napisał/a:
Harvey napisał/a:

Potrzebuję przyjaciół w tym momencie bardzo.

https://media1.tenor.com/images/5aaa29c2af5f8fcd233d223c6027bb47/tenor.gif?itemid=10143229

Trzym się! smile

Staram się smile

6,780

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)
Harvey napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

W sumie, to nie wiem, co Ty kombinujesz, ale skoro Ci tak ciężko na duszy...  http://emotikona.pl/emotikony/pic/50przytula.gif

Dziękuję smile

Życie mi się wali i jestem w kropce.

Potrzebuję przyjaciół w tym momencie bardzo.

Czasami coś musi się zawalić, by coś nowego mogło się narodzić.

6,781

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)
Harvey napisał/a:

Życie mi się wali i jestem w kropce.

Potrzebuję przyjaciół w tym momencie bardzo.

Nie jesteśmy tutaj tacy najgorsi wink Śmiało możesz walić jak w dym smile

6,782

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)
Ela210 napisał/a:
Harvey napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

W sumie, to nie wiem, co Ty kombinujesz, ale skoro Ci tak ciężko na duszy...  http://emotikona.pl/emotikony/pic/50przytula.gif

Dziękuję smile

Życie mi się wali i jestem w kropce.

Potrzebuję przyjaciół w tym momencie bardzo.

Czasami coś musi się zawalić, by coś nowego mogło się narodzić.

Akurat soundtruck z batmana słucham... a tam jest: Why do we fall? So we can learn to pick ourselves up.

Jak w mordę strzelił wink

6,783

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)
SonyXperia napisał/a:
Harvey napisał/a:

Życie mi się wali i jestem w kropce.

Potrzebuję przyjaciół w tym momencie bardzo.

Nie jesteśmy tutaj tacy najgorsi wink Śmiało możesz walić jak w dym smile

Powiem w ten sposób... jestem trochę rozbity. Ale, że pora późna i jutro jest poniedziałek więc przełóżmy to na wcześniejszą godzinę wink

Dzięki!

6,784

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)
Harvey napisał/a:
SonyXperia napisał/a:
Harvey napisał/a:

Życie mi się wali i jestem w kropce.

Potrzebuję przyjaciół w tym momencie bardzo.

Nie jesteśmy tutaj tacy najgorsi wink Śmiało możesz walić jak w dym smile

Powiem w ten sposób... jestem trochę rozbity. Ale, że pora późna i jutro jest poniedziałek więc przełóżmy to na wcześniejszą godzinę wink

Dzięki!

Nie wiem co to jest, ale pamiętaj, że w nocy wszystkie koty są czarne. Lepiej nie ruszać zmartwień o tej porze wink

6,785

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)
SonyXperia napisał/a:

Nie wiem co to jest

Rozwód.

6,786

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)

Rozwód... hmm... a co najbardziej Cię boli? Ona Cię odrzuca a Ty byś dalej chciał tego związku? Czy może ogólnie masz doła? Boisz się zmiany?

Zapewne w to nie uwierzysz, ale ja wierzę, że dobrze umotywowaną pracą na rzecz innych ludzi (może to być wolontariat, ale tez praca w firmie, która robi dobre rzeczy) można sobie "wyprodukować" energię życiową, z doła wyjść.

6,787

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)
Gary napisał/a:

a co najbardziej Cię boli?

To jak to wyglądało, to co ze mną się przez to stało, to, że oboje nie potrafimy rozmawiać ze sobą, to, że to zamiast iść jakoś samoistnie do przodu zawsze było pod górkę pełne szpil i wzajemnego ranienia.

Gary napisał/a:

Ona Cię odrzuca a Ty byś dalej chciał tego związku?

Odrzucaliśmy się już oboje. Nie wiem, czy działamy na siebie jak kocimiętka i głupiejemy przy sobie, czy lubimy jakiś sadomosachistyczny dziwny układ? Ja tak nie chce. Ja doskonale wiem czego ja chcę od życia tylko nie wiem czy ja to będę mógł mieć z nią.

Gary napisał/a:

Czy może ogólnie masz doła?

Mam doła, wk*rwa, smutek, żal, rozpacz, gniew, radość, smiech, mętlik... wszystko jednocześnie.

Gary napisał/a:

Boisz się zmiany?

Ja chce zmiany! Tak jak było być nie może bo to jest chore. Teraz się tylko zastanawiam, czy to czego ja chce da się poskładać z tego co było czy to będzie tylko chwilowy wzlot i po jakimś czasie będzie to samo. A z całą pewnością tego jak było do tej pory - nie chce.


Gary napisał/a:

Zapewne w to nie uwierzysz, ale ja wierzę, że dobrze umotywowaną pracą na rzecz innych ludzi (może to być wolontariat, ale tez praca w firmie, która robi dobre rzeczy) można sobie "wyprodukować" energię życiową, z doła wyjść.

Wolontariat? A ile tam płacą? wink
Ciekawy pomysł, rozglądnę się po mieście, może coś ciekawego wpadnie w oko.

6,788

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)

I które z Was podjęło tą decyzję?

6,789

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)

Decyzja? Od słowa rozwód do słowa decyzja daaaaleka droga. Zwlaszcza jak są dzieciaki..
Z wieloletniego doświadczenia powiem Ci Harvey ze burzliwe związki mogą bardzo długo funcjonować, zwłaszcza z powodu jak to nazwaleś kocimiętki, smile ale strasznie to może przeorać i poranić.

6,790 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2018-08-27 23:42:40)

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)

No, tego słowa właśnie użył, w kontekście stwierdzenia  'co to jest'  - odpowiedział 'rozwód' wink Jak dla mnie, konkret odpwiedź.

6,791 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-08-27 23:45:41)

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)

PS..Harvey, nie chcesz zalozyć tematu parę pięter niżej? smile Boisz się netkobietek? smile
Zobacz Gary się nie bał.. smile smile

Sony, wiem co to za słowo.. Takie jak bomba z opóźnionym zapłonem..można rozbrajać lub pozwolić wybuchnąć..

6,792 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2018-08-27 23:49:43)

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)

W sumie to już założyl. Pytanie, czy bedzie chciał o tym pisać wink

Elu, zrozumiałam go, że decycja jest podjęta, a nie że któreś z nich 'zastanawia sie' nad takim rozwiązaniem.
Nie wiem, co autor miał tak naprawdę na myśli wink

6,793

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)

A to niech się Harvey tłumaczy smile
Ja niestety znam takie związki, jednego dnia rozwód, drugiego kocimiętka smile) ale moze On ma inaczej..

6,794

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)
Ela210 napisał/a:

PS..Harvey, nie chcesz zalozyć tematu parę pięter niżej? smile Boisz się netkobietek? smile
Zobacz Gary się nie bał.. smile smile

A to coś serio daje? Chyba, że się potrzebuje towarzystwa do użalania czy obrzucania błotem tongue

6,795

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)

Nie chce zakładać tematu bo wolę pogadać z osobami, które gdzieś kojarzą mnie a ja ich niż rzucać kolejny temat o cierpiętnictwie. Nie o to mi chodzi. Jestem na tyle ogarnięty, że znam przyczyny i skutki ciągu wydarzeń, który nastąpił i wiem, że tak dalej być nie może. Nie szukam odkupienia, nie szukam rozwiązania problemów, nie szukam zadośćuczynienia czy kary za winy. Tak jak Ela napisała, stoję przed bombą i zastanawiam się czy ją rozbrajać czy pozwolić wybuchnąć.

6,796

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)

Czy to przypadkiem nie jest tak że taką bombę nalezy rozbrajać we dwoje? Ile w tym wszystkim Twojej zasługi, ze trzeba to robić, a ile żony wiecie tylko wy dwoje. To chyba niedobrze że te emocje gromadzę się tylko po jednej stronie. Czy ona jest tego świadoma?

6,797

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)
SonyXperia napisał/a:

Czy to przypadkiem nie jest tak że taką bombę nalezy rozbrajać we dwoje? Ile w tym wszystkim Twojej zasługi, ze trzeba to robić, a ile żony wiecie tylko wy dwoje. To chyba niedobrze że te emocje gromadzę się tylko po jednej stronie. Czy ona jest tego świadoma?

Tyle to ja wiem. Wina leży po obu stronach. Po równo. Nie potrafimy ze sobą w ogóle normalnie rozmawiać jak dorośli ludzie tylko żyjemy wyobrażeniem siebie sprzed iluśtam lat. Były awantury (z mojej strony, najczęściej po alko bo wtedy się już przelewało we mnie) by otworzyła oczy i w końcu zaczęła coś z tym robić. Żyliśmy obok siebie jak lokatorzy czy brat z siostrą zamiast jak mąż i żona. Na chwilę się poprawiało ale ta chwila szybko mijała. I tak to się kręci od wielu lat.

Najśmieszniejsze a zarazem najtragiczniejsze jest to, że teraz po tylu latach przed jej wyprowadzką w końcu zalążek rozmowy się pojawił i wychodzi na to, że oboje chcemy zmiany i mamy podobne cele o których nawet nie wiedzieliśmy bo ze sobą nie rozmawialiśmy. Nie chcemy tak żyć jak żyliśmy bo to nas męczy i wyniszcza oboje. Ja się tylko obawiam, że zmiana będzie chwilowa i znowu będziemy współlokatorami i wtedy znowu wpadnę w alko a ona się boi, że ja znowu wpadnę w alko - i tak powstaje błędne koło.

Zmiany muszą nastąpić. I to diametralne. Ja się tylko zastanawiam czy to czego chcę od życia będę mógł mieć z nią. Coś nas do siebie ciągnęło cały czas stąd pomysł o tej kocimiętce wink

Na tą chwilę mieszkamy oddzielnie. Dzieci nie mamy.

A bomba tyka wink

6,798

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)

Zmieniając temat... zacząłem jazdy moto big_smile Jest fuuun big_smile Co prawda instruktor chyba nawąchał się zbyt dużo spalonej gumy ale za to jest zabawnie wink

6,799 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2018-08-28 21:25:28)

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)

Harvey, Ty się w końcu zdecyduj, czy podajesz to swoje gg, czy nie tongue 

W temacie motorowym, to mam za sobą historię jazdy jako pasażerka na pewnym skuterku. Nie potrafiłam usiedzieć prosto, tzn. ilekroć koleżanka kierujące skuterkiem hamowała, ja uderzałam ją w głowę, tzn. obijałam się o jej kask moim kaskiem big_smile  Wiem, ze ją to wkurzało, ale nigdy nie narzekła. Natomiast ja nie umiałam nad tym zapanować. big_smile

Jeśli chodzi o rozstania. Powiem szczerze że nie wiem, co doradzić(?). Nie byłam nigdy mężatką, rozstawałam się dwukrotnie, a to podobno nie to samo, chociaż zaangażowanie emocjonalne było ogromne. Poza tym to zawsze ja byłam tą osobą podejmującą decyzję o rozstaniu. I mimo że zawsze w chwili rozstania nie byłam emocjonalnie uwolniona, i wiązalo się to z szarpaniną, to byłam pewna swojej decyzji. Taka walka serca z rozumem wink Teraz kiedy napisałeś coś wiecej, widać że to żona podejmuje jakieś decyzje (wyprowadzka). Ciężka sprawa.

6,800 Ostatnio edytowany przez Harvey (2018-08-28 21:38:00)

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)
SonyXperia napisał/a:

Harvey, Ty się w końcu zdecyduj, czy podajesz to swoje gg, czy nie tongue

Szukam mu miejsca bo tak jakoś koślawo wisi wink

SonyXperia napisał/a:

W temacie motorowym, to mam za sobą historię jazdy jako pasażerka na pewnym skuterku. Nie potrafiłam usiedzieć prosto, tzn. ilekroć koleżanka kierujące skuterkiem hamowała, ja uderzałam ją w głowę, tzn. obijałam się o jej kask moim kaskiem big_smile  Wiem, ze ją to wkurzało, ale nigdy nie narzekła. Natomiast ja nie umiałam nad tym zapanować. big_smile

Pierwszy raz od 20 lat siedziałem na moto, to tylko 125 cm ale nerwy na początku były... szybko zacząłem odkręcać manetę i był big smile big_smile wink

SonyXperia napisał/a:

Jeśli chodzi o rozstania. Powiem szczerze że nie wiem, co doradzić(?). Nie byłam nigdy mężatką, rozstawałam się dwukrotnie, a to podobno nie to samo, chociaż zaangażowanie emocjonalne było ogromne. Poza tym to zawsze ja byłam tą osobą podejmującą decyzję o rozstaniu. I mimo że zawsze w chwili rozstania nie byłam emocjonalnie uwolniona, i wiązalo się to z szarpaniną, to byłam pewna swojej decyzji. Taka walka serca z rozumem wink Teraz kiedy napisałeś coś wiecej, widać że to żona podejmuje jakieś decyzje (wyprowadzka). Ciężka sprawa.

Ja już z nią się rozstawałem. Jeszcze nie byliśmy wtedy małżeństwem. Przerabiałem to. Ona zawsze mieszkała u mnie więc może stąd myślisz, że to ona podejmuje decyzje o wyprowadzce. Ale ja jestem u siebie, to sorry, swojego nie zostawię wink

I zobacz, z Tobą, mimo, że znamy się tylko z kilku tematów potrafię rozmawiać... Z nią jest zawsze ściana. A ja głowy o tą ścianę nie chce rozbijać w nieskończoność.

edit:

Z ciekawości zapytam... rozstawałaś się bo? Jak nie chcesz o tym pisać to nie musisz wink

6,801

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)

Czasami tak właśnie jest, ze z "obcymi" łatwiej się rozmawia, bo nie jesteśmy tak z nimi emocjonalnie związani, wtedy jest prościej...widze to po sobie, im jestem z kimś bardziej emocjonalnie związana, im bardziej mi na kimś zależy tym ciężej mi sie rozmawia o trudnych, bolesnych dla mnie rzeczach, taki paradoks niestety, bo nie chce ranić drugiej osoby, gdy wiem, ze moje słowa bardzo ja zabolą, wole przemilczeć...nie wiem jaka Twoja żona jest Harvey, ale może ma tak samo jak ja, dlatego ciężko sie z nią porozumieć...najgorsza jest obojętność wg mnie, jak juz nie ma żadnych emocji, wtedy już ludziom na sobie nie zależy, banał, ale taka prawda...
Przykro mi Harvey, ze tak Ci sie życie zawaliło, mimo, ze sie nie znamy, to jednak to co napisałeś mnie poruszyło...ale jesteś młody jeszcze, JESZCZE big_smile chyba mój rocznik, jeszcze sobie pozyjesz, no chyba, ze Ci dadzą to prawko na motocykl, to nie wiem jak długo tongue nie warto marnować wg mnie życia i ciągnąć czegoś na siłę, nawet jak to wiąże sie z decyzjami które tak bolą...na tym poprzestanę, nie czuje sie kompetentna aby udzielać porad małżeńskich, po prostu chcialam powiedzieć, abyś sie trzymał smile

6,802

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)
Harvey napisał/a:
Gary napisał/a:

a co najbardziej Cię boli?

To jak to wyglądało, to co ze mną się przez to stało, to, że oboje nie potrafimy rozmawiać ze sobą, to, że to zamiast iść jakoś samoistnie do przodu zawsze było pod górkę pełne szpil i wzajemnego ranienia.

Raniłeś? Można nie ranić... np. od teraz.


Gary napisał/a:

Ona Cię odrzuca a Ty byś dalej chciał tego związku?

Odrzucaliśmy się już oboje. Nie wiem, czy działamy na siebie jak kocimiętka i głupiejemy przy sobie, czy lubimy jakiś sadomosachistyczny dziwny układ? Ja tak nie chce. Ja doskonale wiem czego ja chcę od życia tylko nie wiem czy ja to będę mógł mieć z nią.

Hmmm... ale czy nie w każdym małżeńtwie zadajemy sobie takie pytania?

Gary napisał/a:

Czy może ogólnie masz doła?

Mam doła, wk*rwa, smutek, żal, rozpacz, gniew, radość, smiech, mętlik... wszystko jednocześnie.

Gary napisał/a:

Boisz się zmiany?

Ja chce zmiany! Tak jak było być nie może bo to jest chore. Teraz się tylko zastanawiam, czy to czego ja chce da się poskładać z tego co było czy to będzie tylko chwilowy wzlot i po jakimś czasie będzie to samo. A z całą pewnością tego jak było do tej pory - nie chce.

Wyobraź sobie, że ja też mam takie dylematy. A macie dzieci? Ja sobie zadajępytanie jak będzie jak dzieci pójdą w świat. Czy wrócimy do dobrych czasów jak przed dziećmi, czy jednak będizemy już innymi ludźmi, którzy nie powinni ze sobą żyć.

Gary napisał/a:

Zapewne w to nie uwierzysz, ale ja wierzę, że dobrze umotywowaną pracą na rzecz innych ludzi (może to być wolontariat, ale tez praca w firmie, która robi dobre rzeczy) można sobie "wyprodukować" energię życiową, z doła wyjść.

Wolontariat? A ile tam płacą? wink
Ciekawy pomysł, rozglądnę się po mieście, może coś ciekawego wpadnie w oko.

Taaaak... jak masz doła, jak jesteś "nieszczęśliwy tak raczej bez powodu", to trzeba czasu i pracy. Arbeit macht frei. Hitlerowcy to hasło zniszczyli, ale w sumie swastykę też wzięli z buddyzmu.

6,803

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)

nie mogę edytować, wieć post pod postem...

Doczytałem że żona się wyprowadziła? Jeśli tak, to teraz masz prostą drogę do rozstania -- wystarczy nie pielęgnować relacji, nie podlewać kwiatka, on sam zdechnie już do końca, nie będzie żal wyrzucić. A jeśli już masz coś na nowo budować, to pewnie lepiej z inną osobą.

Dlaczego jestem taki radykalny? Bo jak była wyprowadzka, nie żyjecie razem, to znaczy, że już pękło i nie ma sensu sklejać. Ktoś już podjął decyzję, aby odejść. I odszedł.

Robiłeś awantury? To może dlatego odeszła. A może odeszła bo chciała odejść?

6,804

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)

Witam smile Chciałam napisać, że znam wszystkich uczestników Parapetówki bardzo dobrze, bo często tu zaglądam wink Nie tylko do tego tematu oczywiscie smile
Harvey ogladałam dzisiaj ciekawy film Gra pozorów, piszesz że nie rozmawiacie ze sobą, lub ranicie się tam tez o tym jest. Jest tam taka scena małzenstwo rozmawia ze sobą i ona mówi że nienawidzi być z nim sama. W towarzystwie potrafią świetnie grać, a tak naprawde w ogóle ze soba nie rozmawiają, mało tego nie sypiają ze sobą. Taka obojetność to zazwyczaj koniec związku. Może być też tak, że ona przez tą wyprowadzke chce abyś podjął jakieś działania, zawalczył o nią smile może jest to dzicinne zachowanie, bo powinna powiedzieć czego chce smile ale jak to kobieta uważa, że powinieneś sie domyslić smile pozdrawiam i przemyśl co jest dla Ciebie najlepsze

6,805

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)
myszak36 napisał/a:

Witam smile Chciałam napisać, że znam wszystkich uczestników Parapetówki bardzo dobrze, bo często tu zaglądam wink Nie tylko do tego tematu oczywiscie smile
Harvey ogladałam dzisiaj ciekawy film Gra pozorów, piszesz że nie rozmawiacie ze sobą, lub ranicie się tam tez o tym jest. Jest tam taka scena małzenstwo rozmawia ze sobą i ona mówi że nienawidzi być z nim sama. W towarzystwie potrafią świetnie grać, a tak naprawde w ogóle ze soba nie rozmawiają, mało tego nie sypiają ze sobą. Taka obojetność to zazwyczaj koniec związku. Może być też tak, że ona przez tą wyprowadzke chce abyś podjął jakieś działania, zawalczył o nią smile może jest to dzicinne zachowanie, bo powinna powiedzieć czego chce smile ale jak to kobieta uważa, że powinieneś sie domyslić smile pozdrawiam i przemyśl co jest dla Ciebie najlepsze

Hej, jest parę filmów o tym tytule, możesz zalinkować?

6,806

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)

https://www.filmweb.pl/film/Gra+pozor%C … 016-783430
Proszę to dreszczowiec smile

6,807

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)
lody miętowe napisał/a:

chcialam powiedzieć, abyś sie trzymał smile

Cześć Miętusku wink Dzięki za miłe słowo smile


Gary napisał/a:

Doczytałem że żona się wyprowadziła? Jeśli tak, to teraz masz prostą drogę do rozstania -- wystarczy nie pielęgnować relacji, nie podlewać kwiatka, on sam zdechnie już do końca, nie będzie żal wyrzucić. A jeśli już masz coś na nowo budować, to pewnie lepiej z inną osobą.

Też jestem tego samego zdania. Nie ma co żyć nadziejami tylko brać życie za jaja. Ten kwiatek był już nie podlewany od dłuższego czasu, przeczytałem Twoją radę gdzieś z innego wątku dużo wcześniej i do niej się od dawna zastosowałem wink Temu teraz mniej boli i mniej emocjonalnie do tego podchodzę smile

Gary napisał/a:

Dlaczego jestem taki radykalny? Bo jak była wyprowadzka, nie żyjecie razem, to znaczy, że już pękło i nie ma sensu sklejać. Ktoś już podjął decyzję, aby odejść. I odszedł.

Robiłeś awantury? To może dlatego odeszła. A może odeszła bo chciała odejść?

W sumie mniejsza o powody, tu zabrakło wszystkiego. Nie nastawiam się na sklejanie, spektakularne powroty, odetchnę pełną piersią i pójdę do przodu smile


myszak36 napisał/a:

Witam smile Chciałam napisać, że znam wszystkich uczestników Parapetówki bardzo dobrze, bo często tu zaglądam wink Nie tylko do tego tematu oczywiscie smile
Harvey ogladałam dzisiaj ciekawy film Gra pozorów, piszesz że nie rozmawiacie ze sobą, lub ranicie się tam tez o tym jest. Jest tam taka scena małzenstwo rozmawia ze sobą i ona mówi że nienawidzi być z nim sama. W towarzystwie potrafią świetnie grać, a tak naprawde w ogóle ze soba nie rozmawiają, mało tego nie sypiają ze sobą. Taka obojetność to zazwyczaj koniec związku. Może być też tak, że ona przez tą wyprowadzke chce abyś podjął jakieś działania, zawalczył o nią smile może jest to dzicinne zachowanie, bo powinna powiedzieć czego chce smile ale jak to kobieta uważa, że powinieneś sie domyslić smile pozdrawiam i przemyśl co jest dla Ciebie najlepsze

W sumie filmu nie widziałem ale u nas było identycznie jak piszesz. Seksu też nie było. Nie będę walczył, nawalczyłem się już. Mam dość.

Dobrze, że nie mieliśmy dzieci, bo tylko ich by było żal.

6,808

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)
Harvey napisał/a:

Ja już z nią się rozstawałem. Jeszcze nie byliśmy wtedy małżeństwem. Przerabiałem to. Ona zawsze mieszkała u mnie więc może stąd myślisz, że to ona podejmuje decyzje o wyprowadzce. Ale ja jestem u siebie, to sorry, swojego nie zostawię wink

I zobacz, z Tobą, mimo, że znamy się tylko z kilku tematów potrafię rozmawiać... Z nią jest zawsze ściana. A ja głowy o tą ścianę nie chce rozbijać w nieskończoność.

edit:

Z ciekawości zapytam... rozstawałaś się bo? Jak nie chcesz o tym pisać to nie musisz wink

To nie ma znaczenia, czyje to mieszkanie. Wyprowadziła się z waszego wspólnego domu, i to jest podjęcie jakieś decyzji, no chyba że kazałeś się jej wyprowadzić.

Odpowiadając na Twoje drugie pytanie. W pierwszym przypadku rozstałam się z, właściwie, egoistycznego powodu. Była między nami dużo różnica wieku, i ja po prostu weszłam w pewnym momencie na inną orbitę wink Natomiast w drugi związek zainwestowałam emocjonalnie całą siebie i wydawało mi się, że to jest właśnie ten mężczyzna. Rozstałam się, bo... rozczarowałam się nim jako człowiekiem, a dodatkowo utraciałam do niego zaufanie, chociaż biorąc pod uwage pierwszy motyw, to że mnie okłamywał, że kręci z kimś innym jest w zasadzie bez znaczenia. Z prespektywy czasu widzę dokładnie, że nawet gdyby nie pojawiła się inna kobieta, która bardzo o niego zabiegała, to i tak nie był to mężczyzna dla mnie. Już na dlugo przed tym zaczęłam dostrzegać cechy których nie akceptowałam, które mi przeszkadzały. Jeśli  mam być zupełnie szczera, to mam w stosunku do niego ambiwalentne uczucia - z jednej strony wspominam go ciepło, bo to jednak było szczere i prawdziwe między nami, przynajmmiej na początku, z drugiej strony nie chcę o nim pamiętać, nie chcę go wspomniać, nie ma go już w moim życiu, bo wiem że nie byloby nam po drodze. Jestem pewna, że gdyby doszło do małżeństwa, bylabym teraz rozwódką.

6,809

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)
SonyXperia napisał/a:

To nie ma znaczenia, czyje to mieszkanie. Wyprowadziła się z waszego wspólnego domu, i to jest podjęcie jakieś decyzji, no chyba że kazałeś się jej wyprowadzić.

Podczas ostatniej awantury powiedziałem jej żeby się wyprowadziła. Od wesela na którym byliśmy miesiąc wcześniej i była rozmowa by zacząć coś z tym robić nie robiła absolutnie nic. W końcu mi się znowu uzbierało i powiedziałem basta. Oczywiście po awanturze znowu kocimiętka i myślisz, że coś w końcu ruszy... to ruszyło do wyprowadzki. Tak więc, nie jestem pewien czy to jej decyzja czy moja czy może jakaś podświadomie wspólna. Ja wiem, że nie chce tak żyć, nie chce czuć się jak pies czekający aż pańcia rzuci okruszki ze stołu, nie chce żyć nie czując się kochanym i odganianym za każdym razem. Szkoda tylko tego, że to uczucie było szczere i prawdziwe z mojej strony i zawsze chciałem jak najlepiej dla niej ale tak być traktowanym przez kobietę, która zostawia ci rano liścik na kanapce z napisem "kocham" a jednocześnie ma Cie w dupie i to czego ty chcesz mało ją obchodzi? Czuję się oszukany, wykorzystany i tak jak bym dostał obuchem w twarz. Tylko za to, że kochasz to cierp bo jesteś nie wystarczający dla niej. Jak pierdzielony orbiter.

SonyXperia napisał/a:

Odpowiadając na Twoje drugie pytanie. W pierwszym przypadku rozstałam się z, właściwie, egoistycznego powodu. Była między nami dużo różnica wieku, i ja po prostu weszłam w pewnym momencie na inną orbitę wink Natomiast w drugi związek zainwestowałam emocjonalnie całą siebie i wydawało mi się, że to jest właśnie ten mężczyzna. Rozstałam się, bo... rozczarowałam się nim jako człowiekiem, a dodatkowo utraciałam do niego zaufanie, chociaż biorąc pod uwage pierwszy motyw, to że mnie okłamywał, że kręci z kimś innym jest w zasadzie bez znaczenia. Z prespektywy czasu widzę dokładnie, że nawet gdyby nie pojawiła się inna kobieta, która bardzo o niego zabiegała, to i tak nie był to mężczyzna dla mnie. Już na dlugo przed tym zaczęłam dostrzegać cechy których nie akceptowałam, które mi przeszkadzały. Jeśli  mam być zupełnie szczera, to mam w stosunku do niego ambiwalentne uczucia - z jednej strony wspominam go ciepło, bo to jednak było szczere i prawdziwe między nami, przynajmmiej na początku, z drugiej strony nie chcę o nim pamiętać, nie chcę go wspomniać, nie ma go już w moim życiu, bo wiem że nie byloby nam po drodze. Jestem pewna, że gdyby doszło do małżeństwa, bylabym teraz rozwódką.

A cóż to za cechy? hmm? Może ja mam te cechy ale o nich nie wiem?
Czasem się zastanawiam, czy to ja jestem normalny czy ona. Ktoś z nas ma pi*rdolca.

To, że będę rozwodnikiem mi nie przeszkadza. Dużo jest takich osób i w dzisiejszych czasach ciężko kogoś znaleźć bez przeszłości w papierach. Ciężej znaleźć kogoś ogarniętego i takiego... normalnego?
Nie żyję nadzieją, że ona wróci. Nie żyję w rozpaczy. W końcu chce zacząć żyć normalnie! A jak sobie zachcę to w weekend do Krakowa na kawę pojadę tongue wink

6,810 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2018-08-29 20:51:52)

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)
Harvey napisał/a:

Podczas ostatniej awantury powiedziałem jej żeby się wyprowadziła. Od wesela na którym byliśmy miesiąc wcześniej i była rozmowa by zacząć coś z tym robić nie robiła absolutnie nic. W końcu mi się znowu uzbierało i powiedziałem basta. Oczywiście po awanturze znowu kocimiętka i myślisz, że coś w końcu ruszy... to ruszyło do wyprowadzki. Tak więc, nie jestem pewien czy to jej decyzja czy moja czy może jakaś podświadomie wspólna. Ja wiem, że nie chce tak żyć, nie chce czuć się jak pies czekający aż pańcia rzuci okruszki ze stołu, nie chce żyć nie czując się kochanym i odganianym za każdym razem. Szkoda tylko tego, że to uczucie było szczere i prawdziwe z mojej strony i zawsze chciałem jak najlepiej dla niej ale tak być traktowanym przez kobietę, która zostawia ci rano liścik na kanapce z napisem "kocham" a jednocześnie ma Cie w dupie i to czego ty chcesz mało ją obchodzi? Czuję się oszukany, wykorzystany i tak jak bym dostał obuchem w twarz. Tylko za to, że kochasz to cierp bo jesteś nie wystarczający dla niej. Jak pierdzielony orbiter.

Z 'tym' czyli z czym? Co konkretnego zarzucasz swojej żonie? Tylko tym razem bez ogólników.


Harvey napisał/a:

A cóż to za cechy? hmm? Może ja mam te cechy ale o nich nie wiem?
Czasem się zastanawiam, czy to ja jestem normalny czy ona. Ktoś z nas ma pi*rdolca.

On miał jednego Boga. A tym Bogiem były pieniądze.  Za tym idzie dużo przykrych cech, które nie pozwalają funkcjonować we wzajemnej akceptacji, szacunku, zrozumieniu, mimo najszczerszych uczuć i chęci, z obu stron.  Mnie ten Bóg nie imponuje. Nie w takim wymiarze w jakim on mógłby tego ode mnie oczekiwać. Banał nad banały. Pieniądze są bardzo dobrym sługą, ale złym panem. wink
To tak w skrócie wielkim.

6,811

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)
SonyXperia napisał/a:

Z 'tym' czyli z czym? Co konkretnego zarzucasz swojej żonie? Tylko tym razem bez ogólników.

Tym czyli z nami, tym związkiem.

Zarzut? Hmm:
- chyba największy będzie taki, że zawsze byłem na końcu. Jak masz psa to wiesz, że czeka na okruszki ze stołu by coś mu skapnęło... a ja jestem ta mysz w norze co czeka aż pies skończy.
- braku miłości, takiej zwyczajnej codzienności i by to szło jakoś normalnie bez szarpaniny o wszystko.
- braku rozmowy, od tych poważnych do tych o pierdołach.
- braku seksu i dopasowania w tym zakresie.
- olewającego stosunku do mnie, bo gdy siedzimy razem na kanapie to woli telefon ode mnie.
- ogólnej stagnacji i bezczynności.
- życie jak dziadek z babcią gdy masz 34 lata na karku i jednak masz te chęci i możliwości by coś ze swoim życiem robić.
- stwierdzenia na koniec, że jestem introwertykiem po 10 latach wspólnego mieszkania... no gdzie u ch*ja?!
- odcięcie mnie od znajomych bo wszystkie koleżanki to kochanki.
- życie jak współlokatorzy lub jak brat z siostrą.

I mógłbym tak wymieniać pewnie całą noc... ale zarys masz.


Harvey napisał/a:

On miał jednego Boga. A tym Bogiem były pieniądze.  Za tym idzie dużo przykrych cech, które nie pozwalają funkcjonować we wzajemnej akceptacji, szacunku, zrozumieniu, mimo najszczerszych uczuć i chęci, z obu stron.  Mnie ten Bóg nie imponuje. Nie w takim wymiarze w jakim on mógłby tego ode mnie oczekiwać. Banał nad banały. Pieniądze są bardzo dobrym sługą, ale złym panem. wink
To tak w skrócie wielkim.

Ja lubię zarabiać pieniądze, lubię mieć ich zapas na czarną godzinę bo czasy są niestabilne a ja lubię stabilizację i spokój, ale nie poświęcam się zarabianiu dla samego zarabiania. Pieniądze są potrzebne do życia ale żyć bez nich też się da wink

6,812 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2018-08-29 21:21:23)

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)

Harvey, lubić pieniądze, zarabiać pieniądze, umieć zarabiać duże pieniądze, mieć głową na karku do tego, to nie to samo co uczynić z nich w życiu priorytet i punkt wyjścia do wszystkiego co w życiu również jest ważne wink


Wracając do listy zarzutów w stosunku do żony. Rozumiem że jest to stan na dziś. Natomiast jeśli nie ma dzisiaj nic z tego, dla czego się z tą kobieta ożeniłeś, to właściwie po co trwać w tym małżeństwie. Bo przecież ta lista nie istniała przed ślubem?
Jak długo wy się w ogóle znaliście, zanim zapadła decyzja o małżeństwie?

6,813

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)

Harvey, byłeś kiedyś chory? w problemach w pracy, w rodzinie? Zaopiekowała się wtedy Tobą?

6,814

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)
SonyXperia napisał/a:

Wracając do listy zarzutów w stosunku do żony. Rozumiem że jest to stan na dziś. Natomiast jeśli nie ma dzisiaj nic z tego, dla czego się z tą kobieta ożeniłeś, to właściwie po co trwać w tym małżeństwie. Bo przecież ta lista nie istniała przed ślubem?

Ten stan trwa już długo.

SonyXperia napisał/a:

Jak długo wy się w ogóle znaliście, zanim zapadła decyzja o małżeństwie?

Znamy się 11, po ślubie 3. Ale tak na prawdę widzę, że żona mnie nie zna w ogóle.

Nie piszę, że zawsze było źle - bywały i dobre momenty. To nie jest tak, że jest źle i trwasz w złym... Bywało dobrze ale ostatnie lata jest zwyczajnie źle. Jak mam doprecyzować to dla mnie źle właśnie z powodu tej listy.

6,815

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)
Ela210 napisał/a:

Harvey, byłeś kiedyś chory? w problemach w pracy, w rodzinie? Zaopiekowała się wtedy Tobą?

Katar czy przeziębienie to nie choroba, ja nie choruję.
Problemów z pracą nie mam od 8 lat.
Problem w rodzinie był w lutym gdy umarł mi dziadek - wcześniej brak.

Nie opiekowała się mną jak mężem. Tylko jak bratem lub współlokatorem.

6,816 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2018-08-29 21:52:12)

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)

Oddajmy sprawiedliwość Twojej małżonce - a co ona Ci zarzuca?



Harvey napisał/a:

Nie opiekowała się mną jak mężem. Tylko jak bratem lub współlokatorem.

Chodzi Ci o brak czegoś w rodzaju zażyłości?

6,817

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)
Harvey napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Harvey, byłeś kiedyś chory? w problemach w pracy, w rodzinie? Zaopiekowała się wtedy Tobą?

Katar czy przeziębienie to nie choroba, ja nie choruję.
Problemów z pracą nie mam od 8 lat.
Problem w rodzinie był w lutym gdy umarł mi dziadek - wcześniej brak.

Nie opiekowała się mną jak mężem. Tylko jak bratem lub współlokatorem.

pytałam żeby ustalić, czy kompletnie miała Cię gdzieś..
Chyba wiem, co masz na myśli.. ale tego niestety nie da się wynegocjować. I to nie zależy od stażu czy wieku. są tacy co rok po ślubie odganiają partnera jak muchę i tacy, co  w wieku 80 lat z błyskiem w oku odkładają sztuczne szczęki do szklanki smile

6,818

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)
SonyXperia napisał/a:

Oddajmy sprawiedliwość Twojej małżonce - a co ona Ci zarzuca?

- to, że ona się zmieniła a ja nie.
- to, że ona chce mieć dzieci a ja nie.
- to, że ona chce być szcześliwa a ja nie
- to, że ona lubi ludzi a ja nie.
- to, że ona chce żyć a ja nie.
- to, że coś kiedyś wieki temu we wtorek powiedziałem to ją ukształtowało.
- to, że ona chciała się dopasować do mnie

Więcej nie wiem, bo nie rozmawialiśmy ze sobą. W ogóle. Konwersacją "co zjemy na obiad" bym nie nazwał.


SonyXperia napisał/a:
Harvey napisał/a:

Nie opiekowała się mną jak mężem. Tylko jak bratem lub współlokatorem.

Chodzi Ci o brak czegoś w rodzaju zażyłości?

Chodzi mi o brak iskry, namiętności, chęci przebywania ze sobą, seksualności jakiejkolwiek, spędzenia szalonej nocy w hotelu (noce w hotelu były... przynajmniej się wyspała odwrócona dupą do mnie) takiego kleju który to spaja dwie osoby ze sobą, rozmowy, celów, planów, takiego zwykłego życia małżeńskiego a nie współlokatora który dorzuca się do czynszu... Nie wiem czy wiesz o co mi chodzi bo ciężko jest to na papier przelać.

6,819

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)
Harvey napisał/a:

Zarzut? Hmm:
- chyba największy będzie taki, że zawsze byłem na końcu. Jak masz psa to wiesz, że czeka na okruszki ze stołu by coś mu skapnęło... a ja jestem ta mysz w norze co czeka aż pies skończy.
- braku miłości, takiej zwyczajnej codzienności i by to szło jakoś normalnie bez szarpaniny o wszystko.
- braku rozmowy, od tych poważnych do tych o pierdołach.
- braku seksu i dopasowania w tym zakresie.
- olewającego stosunku do mnie, bo gdy siedzimy razem na kanapie to woli telefon ode mnie.
- ogólnej stagnacji i bezczynności.
- życie jak dziadek z babcią gdy masz 34 lata na karku i jednak masz te chęci i możliwości by coś ze swoim życiem robić.
- stwierdzenia na koniec, że jestem introwertykiem po 10 latach wspólnego mieszkania... no gdzie u ch*ja?!
- odcięcie mnie od znajomych bo wszystkie koleżanki to kochanki.
- życie jak współlokatorzy lub jak brat z siostrą.

I mógłbym tak wymieniać pewnie całą noc... ale zarys masz.

Tak się zastanawiam czy coś napisać, bo zaraz jeszcze wyjdzie, że podzielam poglądy panów od BS ale co tam drinknąłem sobie, to i śmiałość przyszła wink Przyznaję, że nie ogarniam wszystkich punktów poza jednym. Wniosek z tego plus wrażenia za całokształt żeś sympatyczny, miły facet. Teraz odniesienie do panów z BS - sympatyczni i mili dostają po dupie najbardziej. Szczególnie od kobiet, chociaż wszem i wobec ogłaszają, że ich ideałem jest facet sympatyczny oraz miły. Moja kobita też zerknęła, a twoje posty i ciebie kojarzy. Powiedziała - nie żal się na babskim forum. Masz problem z kobitą, to nią potrząśnij i ustaw do pionu ale się nie żal. Koniec cytatu, bo dalszą część ocenzurowałem smile
Ode mnie, nie zapijaj smutków i problemów. W niczym to nie pomaga, nic nie ułatwia. Taką żelazną regułę sobie wypracowałem na bazie dzieciństwa w rodzinie alkoholika ale wypić lubię, czemu nie.

6,820 Ostatnio edytowany przez myszak36 (2018-08-29 22:36:44)

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)

Ups

6,821 Ostatnio edytowany przez myszak36 (2018-08-29 22:35:31)

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)

Piszę z tel

6,822

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)

No nie z powodu sympatyczności czy nie ktoś obrywa, tylko z powodu innej wizji wszystkiego..
Jeśli facet po to by być pożądanym ma być sk..lem , to miałabym gdzieś taki związek, będąc facetem, w którym trzeba się spinać przy kobiecie we własnym domu..

6,823

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)

Ja myślę że nie było miedzy wami chemii. Albo szybko się skończyła. Jak poznałam męża to bardzo mi imponował swoją wiedzą i uznałem że jest bardzo odpowiedzialnym facetem czyli że nadaje się na ojca. Pamiętam jak dzisiaj że gdy pierwszy raz się do niego przytuliłam poczułam takie ciepło i żar ciezko to nazwać. Czułam że pasujemy do siebie i to się nie zmienilo. Co to znaczy że nie opiekowala się Tobą jak mężem. Może uważa że nie potrzebowałes opieki. Albo denerwuje ją gdy zbytnio się nad Sobą  rozczulasz. Czasem faceci lubią jak partnerka im matkuje ale czy to jest partnerstwo?

6,824

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)
Snake napisał/a:

Tak się zastanawiam czy coś napisać, bo zaraz jeszcze wyjdzie, że podzielam poglądy panów od BS ale co tam drinknąłem sobie, to i śmiałość przyszła wink Przyznaję, że nie ogarniam wszystkich punktów poza jednym. Wniosek z tego plus wrażenia za całokształt żeś sympatyczny, miły facet. Teraz odniesienie do panów z BS - sympatyczni i mili dostają po dupie najbardziej. Szczególnie od kobiet, chociaż wszem i wobec ogłaszają, że ich ideałem jest facet sympatyczny oraz miły. Moja kobita też zerknęła, a twoje posty i ciebie kojarzy. Powiedziała - nie żal się na babskim forum. Masz problem z kobitą, to nią potrząśnij i ustaw do pionu ale się nie żal. Koniec cytatu, bo dalszą część ocenzurowałem smile
Ode mnie, nie zapijaj smutków i problemów. W niczym to nie pomaga, nic nie ułatwia. Taką żelazną regułę sobie wypracowałem na bazie dzieciństwa w rodzinie alkoholika ale wypić lubię, czemu nie.

Widzisz, Snake. Masz jakieś wyobrażenie na mój temat po kilku postach i dlatego nie chce zakładać tematu ogólnodostępnego tylko się przyczaiłem w gronie "znajomych".
Lepiej pilnuj swojej kobiety bo wiesz... spuszczony ze smyczy nie odpowiadam za czyny wink

To nie są żale. To jest konwersacja.

Jak ktoś tego nie odróżnia to chyba jednak pójdę na tą terapię sam tongue

6,825

Odp: Parapetówka u Ajsi ;)

Działaj, nie konwersuj czy też żal się wink

Posty [ 6,761 do 6,825 z 7,913 ]

Strony Poprzednia 1 103 104 105 106 107 122 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » NASZA SPOŁECZNOŚĆ » Parapetówka u Ajsi ;)

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024