Twój związek z narzeczoną i tak się rozpadnie. Prędzej, czy później ona się o tym dowie. Może powiadomi ją o tym ta mądra kochanka, której tak ufasz. Twoja kochanka powiedziała ci, ze chce normalnego związku a po rozmowie z tobą zmieniła zdanie? Chyba nie jest do końca z tobą szczera i wg mnie zrobi wszystko, żeby Twój związek z narzeczoną się rozpadł i żebyś był z nią. Nie ma co się dziwić, nikt nie chce się dzielić ukochaną/ukochanym. Nawet jeśli zostawisz kochankę, masz pewność że nie poinformuje twojej narzeczonej o tym co teraz jest między wami? Kochanka zaczyna o ciebie walczyć, na razie bardzo subtelnie. A twoja narzeczona może ci wybaczy, a może nie. Rozwiąż ten problem póki nie ma dziecka. Co zrobisz, jeśli nagle okaże się, że i narzeczona, i kochanka są w ciąży? Komplikujesz życie sobie i tym dziewczynom. Zastanów się co jest dla ciebie ważne, miłość czy namiętność? Oszukujesz dwie kobiety, a najbardziej siebie. Podejmij męska decyzję. Powodzenia.
Nie jestem wyrachowany, nie chodzi o mieszkanie, pieniądze. Ja na prawdę kocham narzeczoną i to z nią zaplanowałem życie. Nie chcę nikogo innego do życia. Kochanka to mega chemia, zresztą od początku mówiłem że narzeczonej nie zostawię, bo chcę z nią być
Gdybyś KOCHAŁ NARZECZONĄ to byś jej NIE ZDRADZAŁ. Wydrukuj to sobie i powieś nad łóżkiem.
Nawet jak z tą obecną kochanką się rozstaniesz to za jakiś czas będzie kolejna, no i to nie będzie Twoja wina, bo "chemia". Biedactwo.
68 2017-10-02 13:59:01 Ostatnio edytowany przez aicha (2017-10-02 14:28:44)
Gdybyś faktycznie kochał narzeczoną nie było by "ale"...
Coś w Waszym związku nie funkcjonuje prawidłowo pomyśl co i przestań żyć myślą że jakoś to będzie albo że sprawa sama się rozwiąże-bo się nie rozwiąże.
Powinieneś wziąć pod uwagę że Twoja narzeczona będąc z Tobą inwestuje w wasz związek z pewnością i uczucie i zaufanie. Jest to z pewnością jakaś "część" JEJ życia ważna dla niej o ile nie najważniejsza-przecież tu chodzi o Was.Boże uchowaj by dziewczyna (Twoja narzeczona) dowiedziała się kiedykolwiek jak to TY JĄ NAPRAWDĘ KOCHASZ!!!bo wtedy cały jej świat wszystkie wartości jakie wyznaje legną w gruzy. Człowieku dorośnij. A jeśli tak na ciebie działa "chemia" to się nie żeń-nie przysposabiaj sobie służącej, praczki, kucharki i niańki do waszych przyszłych dzieci. Weź pod uwagę że Twoja narzeczona to żywy człowiek który zasługuje na szczerość i lojalność. A Ciebie jak nosi z d... z tą chemią znaczy się jak to ładnie raczyłeś nazwać( przepraszam za szczery wulgaryzm) to zostań sam i realizuj swoje potrzeby marzenia rodzina nie jest Ci do tego potrzebna bo nie masz prawa ranić osób drugich. Albo się z kimś jest albo nie...
Może zbyt emocjonalnie do tego podeszłam ale ja właśnie z takim problemem mam do czynienia-tylko u mnie cierpią jeszcze na tym dzieci. Zastanów się czy chciałbyś zrobić to swojemu dziecku-poniżyć jego matkę!!!
Twój związek z narzeczoną i tak się rozpadnie. Prędzej, czy później ona się o tym dowie. Może powiadomi ją o tym ta mądra kochanka, której tak ufasz. Twoja kochanka powiedziała ci, ze chce normalnego związku a po rozmowie z tobą zmieniła zdanie? Chyba nie jest do końca z tobą szczera i wg mnie zrobi wszystko, żeby Twój związek z narzeczoną się rozpadł i żebyś był z nią. Nie ma co się dziwić, nikt nie chce się dzielić ukochaną/ukochanym. Nawet jeśli zostawisz kochankę, masz pewność że nie poinformuje twojej narzeczonej o tym co teraz jest między wami? Kochanka zaczyna o ciebie walczyć, na razie bardzo subtelnie. A twoja narzeczona może ci wybaczy, a może nie. Rozwiąż ten problem póki nie ma dziecka. Co zrobisz, jeśli nagle okaże się, że i narzeczona, i kochanka są w ciąży? Komplikujesz życie sobie i tym dziewczynom. Zastanów się co jest dla ciebie ważne, miłość czy namiętność? Oszukujesz dwie kobiety, a najbardziej siebie. Podejmij męska decyzję. Powodzenia.
Dlaczego sądzisz że mój związek z narzeczoną się rozpadnie? Po ślubie i kiedy pojawi się dziecko na pewno jej nie zdradzę. Na razie nie widziałem się z kochanką, wiem że jak się spotkamy to nie wytrzymam i będę chciał iść do łóżka. I dalej będzie się to zapętlać. Mam nadzieję, że nie powie nic mojej narzeczonej. Zresztą, jak zaczęła wtedy pytać co dalej, powiedziałem, że nawet jak narzeczona się dowie my i tak nie będziemy razem.
ManiM napisał/a:Twój związek z narzeczoną i tak się rozpadnie. Prędzej, czy później ona się o tym dowie. Może powiadomi ją o tym ta mądra kochanka, której tak ufasz. Twoja kochanka powiedziała ci, ze chce normalnego związku a po rozmowie z tobą zmieniła zdanie? Chyba nie jest do końca z tobą szczera i wg mnie zrobi wszystko, żeby Twój związek z narzeczoną się rozpadł i żebyś był z nią. Nie ma co się dziwić, nikt nie chce się dzielić ukochaną/ukochanym. Nawet jeśli zostawisz kochankę, masz pewność że nie poinformuje twojej narzeczonej o tym co teraz jest między wami? Kochanka zaczyna o ciebie walczyć, na razie bardzo subtelnie. A twoja narzeczona może ci wybaczy, a może nie. Rozwiąż ten problem póki nie ma dziecka. Co zrobisz, jeśli nagle okaże się, że i narzeczona, i kochanka są w ciąży? Komplikujesz życie sobie i tym dziewczynom. Zastanów się co jest dla ciebie ważne, miłość czy namiętność? Oszukujesz dwie kobiety, a najbardziej siebie. Podejmij męska decyzję. Powodzenia.
Dlaczego sądzisz że mój związek z narzeczoną się rozpadnie? Po ślubie i kiedy pojawi się dziecko na pewno jej nie zdradzę. Na razie nie widziałem się z kochanką, wiem że jak się spotkamy to nie wytrzymam i będę chciał iść do łóżka. I dalej będzie się to zapętlać. Mam nadzieję, że nie powie nic mojej narzeczonej. Zresztą, jak zaczęła wtedy pytać co dalej, powiedziałem, że nawet jak narzeczona się dowie my i tak nie będziemy razem.
Czemu myślisz, że od dziecka przejdzie ci ochota na seks z innymi kobietami?
Myślę, że wtedy będzie inaczej, nowe obowiązki, to będzie moje dziecko, pierwsze więc będę je kochał i jemu poświęcał uwagę. Nie będzie czasu i chęci na wybryki
Myślę, że wtedy będzie inaczej, nowe obowiązki, to będzie moje dziecko, pierwsze więc będę je kochał i jemu poświęcał uwagę. Nie będzie czasu i chęci na wybryki
A co jeśli dziecko i obowiązki z nim związane będą frustrować cię tak bardzo, że będziesz chciał wyładowywać się w łóżku z kochanką?
Czemu cały czas sugerujesz że nadal będę zdradzał?
Bo zdradzałeś ją przez rok?
Zagubiony czemu robisz z siebie taką ofiarę? Skąd u ciebie przeświadczenie, że nie jesteś w stanie podjąć zdrowej decyzji?
Wymówek, argumentów na 102. By tylko zachować ciepłe korytko.
Obrażasz te uczucie Miłość gdy mówisz, że tą kochasz, a do tej czujesz chemię. Żadnej nie kochasz, tylko jeszcze o tym nie wiesz. Bije od ciebie wygoda. Zawsze będzie mi szkoda ludzi, którzy są tak w brutalny sposób okradzani z czasu, żyją jak w Matrixie. Co twoja narzeczona tobie zrobiła, że tak ją ranisz?
Nie polyka? Nie jest tak ostro w łóżku, nie kręci cie? Daj jej odejść. Słowa "wydaje mi się", że będzie lepiej to czcze gadanie. Ty byś musiał zajrzeć w siebie najpierw by zobaczyć what's wrong with you. Później będą następne wymówki do skoków w bok. Gorących sztuk w koło jest pełno. A może się boisz zostać samemu i spróbować szczęścia by spotkać taką kobietę, która da ciepło w domu i dobry sex?
Jesteś wyrachowany. Okradanie z czasu jest gorsze od opierdal... z hajsu.
Bo dziecko nie ułatwi i nie upiększy życia, nie będzie dzięki temu "łatwiej", nie będzie dzięki temu mniej chemii i mniej ochoty. Nie, wtedy na przykład żona stanie się zmęczona, może sfrustrowana, wkurzona itd. Nie wierzę, że wtedy nie będziesz odlatywał w ramiona innej, bo przecież "kocham żonę i dziecko, ale żona się ciągle denerwuje, jest przemęczona, dziecko ciągle krzyczy... a z tamtą taka CHEMIA, sama przyjemność". Jesteś egoistą dążącym do własnej przyjemności kosztem innych, dlaczego niby miałoby się to zmienić? Bo dziecko? Dziecko to nie magiczny item ubarwiający życie, opanuj się.
Czemu cały czas sugerujesz że nadal będę zdradzał?
Ok, zagubiony droczę się z tobą, ale teraz zupełnie na poważnie i od serca. Zdradzałeś swoją dziewczynę przez ROK. To długi okres czasu. To znaczy, że w waszym związku jest jakiś problem. Ty nie chcesz go poszukać. Zamiast tego liczysz na to, że urzędowy papierek, czy brak czasu uniemożliwi ci romansy i twoje życie stanie się szczęśliwe. A to nigdy nie działa, a skomplikuje tylko sprawy.
Szczerze to ja sam się gubię. Narzeczoną kocham i chcę z nią być. Kochanka wywołuje u mnie takie podniecenie że jak ją widzę to o niczym innym nie myślę. Ją to bawi, że niemłody chłop, a tak na nią reaguje. Nie wiem skąd to się bierze, bo mój związek uważam za udany.
A gdyby ona zrobiła Tobie to co Ty jej?
Autorze,ile Ty masz lat?
Ona by mnie nie zdradziła, tego jestem pewien. Mam 33 lata
Ona może tak samo myśli o Tobie....
A tu zonk!
Ja wiem, że narzeczona mnie kocha i do głowy by jej nie przyszło, że ją zdradzam
Ona też żyje z przekonaniem,że wie,że ją kochasz .A prawda jest inna.
Zachowaj się jak facet.
Wybierz.
Zagubiony, naprawdę przykro się Ciebie czyta. Obłuda i egoizm wieje z każdej strony. Myślisz tylko o sobie. Uważasz, że jak kochance powiesz, że nie odejdziesz od narzeczonej a narzeczonej że z nią będziesz, to jesteś fair? Nic bardziej mylnego. Ranisz obie, kochankę, która się zaangażowała i narzeczoną, która nie jest niczego świadoma (jeszcze). Jeśli przed ślubem już zdradzasz… mając nadzieję, że jak dziecko pojawi to przestaniesz, bardzo się mylisz. Teraz powinniście mieć sielankę… ona często szwankuje właśnie kiedy dziecko się pojawia. Kobieta tyje, hormony, nieprzespane noce… Jak wtedy będziesz siebie tłumaczył? Chyba każdy czytający twój wątek chciałby uchronić twoją narzeczoną przed tym co jej chcesz zaserwować i już serwujesz, póki nie jesteście związani. A to są obce osoby..a Ty podobno ją kochasz? Czy dla osoby którą kochasz, np. siostry chciałbyś takiego frajera? Czy wiedząc jak ją zdradza po męsku … nie dokończ z przyzwoitości..
Myślę, że wtedy będzie inaczej, nowe obowiązki, to będzie moje dziecko, pierwsze więc będę je kochał i jemu poświęcał uwagę. Nie będzie czasu i chęci na wybryki
Nie chciałbyś dwójki ? jedno z narzeczoną a drugie z kochanką, nadmiar szczęścia nie powinien zaboleć...
Ale dlaczego cały czas upieracie się, że już zawsze będę zdradzał? Wiele tu wątków o tym, że ludzie się zmieniają. Dlaczego więc sądzicie ze u mnie tak nie będzie? Nie planuję tego romansu ciągnąć w nieskończoność, zresztą jak mówiłem i tak powoli się z tego wycofuje
Ale dlaczego cały czas upieracie się, że już zawsze będę zdradzał? Wiele tu wątków o tym, że ludzie się zmieniają. Dlaczego więc sądzicie ze u mnie tak nie będzie? Nie planuję tego romansu ciągnąć w nieskończoność, zresztą jak mówiłem i tak powoli się z tego wycofuje
Co to znaczy, że wycofujesz się powoli? Nie masz już kontaktów z kochanką?
Dlatego ze z każdego zdania wyziera czystej próby egocentryzm. Jak u małego dziecka..
Nie będę Cię, kolego osądzał, bo z reguły rzadko to robię, ale po kolei. Z dużym stopniem prawdopodobieństwa będziesz zdradzał dalej, gdy pojawi się dziecko, bo nie zawiążesz sobie organu na supełek z powodu powiększenia rodziny, to po pierwsze. Trochę takich zdrad w moim środowisku widziałem, chociaż wiele z nich zaczynało się dopiero po narodzinach (po ciąży, kłótniach i odstawieniu od łóżka żony dłużej, niż standardowo ze wzgl. zdrowotnych). Po drugie nie dziwie się, że ciężko to zerwać. Zgodnie z zasadą maksymalizacji zysku ciągniesz z obu relacji to, co dla Ciebie najlepsze. Masz combo - pozytywy i dobre rzeczy z dwóch stron. Swoją drogą, to kochanka musi mieć coś, czego nie ma żona i dawać Ci coś, czego nie daje przyszła żona. Jeżeli to nie pełna otwartość do fantazyjnego seksu (co IMO zrozumiałbym), to co to może być?
Przechodząc ad rem - maksymalizując pozytywne cechy obu kobiet, z którymi sypiasz, może warto uczynić wszystko, by z 3/4 tych cech, których potrzebujesz, skrystalizowało się w jednej osobie? I powiedzieć szczerze przyszłej ślubnej, co Ci w niej nie pasuje, jak jeszcze klamka małżeńska nie zapadła i w sumie łatwo to zakończyć? Może weźmie to pod uwagę? Przepracujcie Waszą relację. Ale jeżeli rzeczywiście Cię naprawdę strzeliło, ta "cholerna" chemia, której z narzeczoną tak nie czujesz, to odejdź od niej. Bo nie skończy się to dobrze dla Was, to tylko kwestia czasu. I sam będziesz nieszczęśliwy, bo ta druga ciągle Ci będzie siedzieć w głowie.
Jesteś mężczyzną - cokolwiek zrobisz, weź za to odpowiedzialność.
zagubionyfacet napisał/a:Ale dlaczego cały czas upieracie się, że już zawsze będę zdradzał? Wiele tu wątków o tym, że ludzie się zmieniają. Dlaczego więc sądzicie ze u mnie tak nie będzie? Nie planuję tego romansu ciągnąć w nieskończoność, zresztą jak mówiłem i tak powoli się z tego wycofuje
Co to znaczy, że wycofujesz się powoli? Nie masz już kontaktów z kochanką?
Od tygodnia tzn od ostatniego spotkania nie odzywam się. Ona nigdy pierwsza się nie odzywa. Zresztą jak pisałam w początkowym poście ograniczyłem kontakty. Na razie tłumaczę to pracą, bo jednak nie chcialem definitywnie zerwać kontaktu
Ale dlaczego cały czas upieracie się, że już zawsze będę zdradzał? Wiele tu wątków o tym, że ludzie się zmieniają. Dlaczego więc sądzicie ze u mnie tak nie będzie? Nie planuję tego romansu ciągnąć w nieskończoność, zresztą jak mówiłem i tak powoli się z tego wycofuje
Po tym poście stwierdzam,że ten temat to PROWOKACJA.
92 2017-10-06 19:01:24 Ostatnio edytowany przez bullet (2017-10-06 19:12:12)
trolll ... a przy okazji ... pogubić to można klocki w piaskownicy.
zagubionyfacet napisał/a:Czemu cały czas sugerujesz że nadal będę zdradzał?
Ok, zagubiony droczę się z tobą, ale teraz zupełnie na poważnie i od serca. Zdradzałeś swoją dziewczynę przez ROK. To długi okres czasu. To znaczy, że w waszym związku jest jakiś problem. Ty nie chcesz go poszukać. Zamiast tego liczysz na to, że urzędowy papierek, czy brak czasu uniemożliwi ci romansy i twoje życie stanie się szczęśliwe. A to nigdy nie działa, a skomplikuje tylko sprawy.
''To znaczy ze w waszym zwiazku jest problem''.Sorki ale rozbawilo mnie to.
Jak mozesz tak pisac.U kogo jest problem.U niej czy u niego bo nie rozumiem.Czyli to znaczy ze jak ktos zdradza to w zwiazku jest problem tak? To znaczy ze lepiej innej pannie do lozka wchodzic niz z wlasna partnerka pogadac.A gdzie tu cos o pokusie bo ona tutaj wygrala jak dla mnie i jak dla mnie koles sie pogubil i zapomnial o tym ze ma partnerke i nie w glowie ale w sercu i chyba jajach.Jak dla mnie niech zostawi narzeczona i dalej niech sie bawi z kochanka bo przeciez seks jest jak z kosmosu a partnerka slaba w te klocki.Najlepiej ciagnac dwie sroki za dwie ogon bo to jest bajunia.Ja tam mu zycze by sie jego kobita dowiedziala a kochanka wynudzila bo zostanie sam jak palec i wtedy zrozumie co narobil.
Ty nawet nie wiesz jaką krzywdę wyrzadzasz swojej narzyczonej. Jak ona się dowie i nawet jak da Ci szansę to już nigdy nie będzie to ta sama kobieta, co przed dowiedzeniem się tego. Więc zastanów się nad tym co robisz kobiecie którą jak twierdzisz kochasz.
Sypiasz z kochanką, a potem przychodzisz do swojej kobiety i sypiasz z nią, to jest niesmaczne i obrzydliwe i osobie, którą się kocha nie funduje się takich rzeczy.
Dobrze tu piszą, że jesteś egoistą, bo przecież taki biedny, taka chemia, że aż iskrzy, a w domu wierna narzyczona po co z tego ryzykować.
Jak dla mnie to wyglada to tak- chcesz ciastko miec i je zjesc. "To se ne da", jakby Czesi powiedzieli. Albo rybki, albo akwarium. Szkoda mi narzeczonej najbardziej. Gdzie dwoch sie bije, tam trzeci korzysta. Moim zdaniem najlepiej by bylo skonczyc oba zwiazki, rozliczyc sie z narzeczona, rzucic kochanke i dac sobie czas na zastanowienie sie nad soba, zanim sie wpakujesz w kolejny zwiazek.
Kochanka Ci cos daje, ale nie wszystko. Narzeczona tez cos daje, ale tez nie wszystko. To trzeba takiej poszukac, ktora bedzie laczyc cechy jednej i drugiej. Obecny uklad jest krzywdzacy dla wszystkich. Tylko najpierw uporzadkuj ten burdel uczuciowy- kompletnie to pozamiataj, bo moim zdaniem tracisz czas i energie na dwa fronty, a potem sie dziwisz, ze jestes wyczerpany emocjonalnie.......
Ja, gdy mialam romans, to sie do neigo przyznalam. Romans sie skonczyl, bo nigdzie nie prowadzil, dwa miesiace pozniej malzenstwo- utknelo w martwym punkcie i czulam sie jak pod sciana gotowa na rozstrzelanie, wiec tez nei bylo sensu tego ciagnac, a obecnie mam drugiego meza. Da sie? Da sie.
Ludzi sobie strasznie lubia komplikowac zycie..... Tylko po co?
Nie ma takiej opcji, abym rozstał się z narzeczoną. To nie wchodzi w ogólę w grę. Myślę że lepszym rozwiązaniem będzie zakończyć romans i liczyć, że kochanka nas nie wyda. Macie rację, że nie da się utrzymać dwóch relacji.
Nie ma takiej opcji, abym rozstał się z narzeczoną. To nie wchodzi w ogólę w grę. Myślę że lepszym rozwiązaniem będzie zakończyć romans i liczyć, że kochanka nas nie wyda. Macie rację, że nie da się utrzymać dwóch relacji.
Dramat.. A mówią, że to kobiety tkwią w związkach dla wygody...
Nie ma takiej opcji, abym rozstał się z narzeczoną. To nie wchodzi w ogólę w grę. Myślę że lepszym rozwiązaniem będzie zakończyć romans i liczyć, że kochanka nas nie wyda. Macie rację, że nie da się utrzymać dwóch relacji.
W takim razie nic tylko współczuć twojej przyszłej żonie.
Zagubiony, a powiedz tak szczerze dlaczego rozstanie z narzeczoną nie wchodzi w ogóle w grę? Tylko nie pisz frazesów że ją kochasz... To jest forum... powiedz prawdę
100 2017-10-08 13:38:12 Ostatnio edytowany przez zagubionyfacet (2017-10-08 13:39:42)
Kocham ją, pomimo tego, co myślicie o tej sytuacji, na prawdę. Jesteśmy razem 6 lat, jesteśmy związani, mamy swoje plany na przyszłość, mamy poukładany związek i nie wyobrażam sobie że to wszystko miałoby się skończyć.
Poza tym wiem że Ona by mi nie wybaczyła tego co zrobiłem. Nie potrafiłbym jej powiedzieć prawdy
Nie ma takiej opcji, abym rozstał się z narzeczoną. To nie wchodzi w ogólę w grę. Myślę że lepszym rozwiązaniem będzie zakończyć romans i liczyć, że kochanka nas nie wyda. Macie rację, że nie da się utrzymać dwóch relacji.
Pominę już stan Twojego wątpliwej jakości, kregosłupa moralnego. Zgadzam się z innymi, że nawet jeśli (z wielkim bólem i żalem ) wycofasz się z relacji z kochanką, to prędzej, czy później znajdzie się inna chętna, z którą będziesz zdradzał narzeczoną, a w przyszłości, żonę, a to dlatego, że brakuje Ci czegoś do szczęścia w tym związku.
Ewentualnie taki już jesteś, potrzeba Ci adrenaliny, doznań z niejedną kobietą.
Dlatego, słusznie radzą, rozstań się z tą nieszczęsną dziewczyną, bo to, co robisz ujrzy światło dzienne, jak to zwykle bywa ze zdradą, czy kłamstwem w ogóle. Marnujesz jej życie, a dodatkowo narażasz jej zdrowie.
Kocham ją, pomimo tego, co myślicie o tej sytuacji, na prawdę. Jesteśmy razem 6 lat, jesteśmy związani, mamy swoje plany na przyszłość, mamy poukładany związek i nie wyobrażam sobie że to wszystko miałoby się skończyć.
Poza tym wiem że Ona by mi nie wybaczyła tego co zrobiłem. Nie potrafiłbym jej powiedzieć prawdy
Albo jesteś tak zdemoralizowany, albo po prostu głupi.
Ktoś, kto kocha nie oszukuje i nie zdradza. Wasz związek wcale nie jest poukładany, bo z Twojej przyczyny, gnije od podstaw.
Jej plany związane z Tobą, runą w bardzo bolesny dla niej sposób. Gdybyś ją kochał, dałbyś jej wybór, ale Ty jesteś egoistą i tchórzem.
Szczerze mówiąc, trudno uwierzyć, że Twoja historia jest prawdziwa.
Tak, jest prawdziwa. I nie wiem skąd u was takie przekonanie, że nawet jak skończę romans to mam to wyznać narzeczonej. Po co? Każdy z was tak mi radzi, a w takiej sytuacji każdy z was by się przyznał? Chyba mniejsza będzie krzywda, jeśli skończę romans i zachowam to dla siebie.
Kocham ją, pomimo tego, co myślicie o tej sytuacji, na prawdę. Jesteśmy razem 6 lat, jesteśmy związani, mamy swoje plany na przyszłość, mamy poukładany związek i nie wyobrażam sobie że to wszystko miałoby się skończyć.
Poza tym wiem że Ona by mi nie wybaczyła tego co zrobiłem. Nie potrafiłbym jej powiedzieć prawdy
To że ją kochasz "na prawdę" to wszyscy wiedzą na pewno Przepraszam za sarkazm
Ja wiedziałam, że będzie taki obrót akcji bo to standardowe. Z kochanką nie wiesz co by cię czekało, tu już masz plany, oddaną narzeczoną... Co innego, jak pisałam wcześniej, gdybyś zdradził po pijaku itd. ale zdradzałeś ją od roku. Sam zdajesz sobie sprawę, że ona by ci tego nie wybaczyła. Chyba żadna kobieta. Myślałeś że panujesz nad sytuacją, jesteś jej panem póki nie zdałeś sobie sprawy, że i w kontakt z kochanką się zaangażowałeś i nie chcesz go kończyć.
I moje kolejne pytanie na które pewnie nie odpowiesz, jak planując ślub dziecko, można równolegle mieć romans? Bo seks przy staraniu o dziecko aż tak nie kręci bo wizja małżeństwa skłania by jeszcze sobie poużywać? Myślisz, że papierek coś zmieni? Mylisz się.
Btw zdajesz sobie sprawę, że okłamujesz osobę którą chcesz poślubić... i to w b ważnej kwestii, która mogłaby zaważyć na waszym związku gdyby narzeczona poznała prawdę. A to oznacza że od roku budujesz swój związek na kłamstwie. Super fundament.
Sorry, ale ja bym tak nie mogla. Albo jedno, albo drugie, a najlepiej zadna w tym wypadku. Szkoda mi obydwu kobiet, a najbardziej narzeczonej. jesli sie upierasz przy oszukiwaniu narzeczonej i brnieciu w zwiazek, ktory i tak Cie nie zadowala, to karma za pare lat Cie wypluje i przezuje. Pamietaj, ze wszystko do czlowieka wraca. I denerwuje mnie takie myslenie: Ona na pewno by tego nie zrobila, co ja jej..... Skad to wiesz?
Ja tez nie zakladalam zdrady i rozwodu, gdy wychodzilam za maz pierwszy raz. Wychodzilam za maz przeswiadczona, ze bedziemy miec happily ever after. I co? Los pokazal inaczej. Pewny to Ty mozesz byc jedynie tego, ze:
primo- ten uklad odbije Ci sie czkawka
secundo- ze umrzesz.
Co do reszty, to lepiej niczego z gory nie zakladaj, bo zycie bywa przewrotne i pisze najbardziej nieprawdopodobne scenariusze. Ty naprawde zastanow sie, co Ty robisz, bo szykujesz sobie za pare lat niezla czkawke.
jesli sie upierasz przy oszukiwaniu narzeczonej i brnieciu w zwiazek, ktory i tak Cie nie zadowala, to karma za pare lat Cie wypluje i przezuje.
Pewny to Ty mozesz byc jedynie tego, ze:
primo- ten uklad odbije Ci sie czkawka
Dlaczego myślisz tak? Karma wraca? To chyba taki często powtarzany slogan. Skoro zadecyduję że zerwę z kochanką, nie będę z nią się spotykal, to jak ta karma wróci?
Tego nie wie nikt, jak to wroci. Ja nie jestem zadna wrozka, wbrew nickowi z forum, tylko normalnym czlowiekiem. Ale wszystko wraca, nawet po latach.
Zycie mnie nauczylo, ze nie mozesz byc pewnym ani nikogo, ani niczego procz rachunkow i smierci. Brzmi ponuro, ale tak jest. Mimo tego jestem pozytywna. Ale wiem, ze nie nalezy zakladac niczego z gory, bo mozna sie niezle czasem wylozyc. A Twoj przypadek wyglada na taki, ze do pewnego momentu byles pewny siebie i Waszej relacji z narzeczona, a tu bach krach, pojawia sie kochanka.... Planowales to tak 3-4 lata temu? Z tego, co piszesz, wynika, ze nie. Jak widzisz, zycie jest nieprzewidywalne.
Dlatego usiadz, zastanow sie nad soba i uporzadkuj ten balagan.
Nie planowałem tego absolutnie. Jakbyś mnie 3 lata temu spytała czy ją zdradzę, popukałbym się w czoło. Ale rok temu zobaczyłem kochankę i mnie zauroczyła. Jak ją poznałem, nie powiem, spodobała mi się od razu, myślałem o seksie z nią, ale nie wiedziałem, że tak to się zapętli.
Tak, jest prawdziwa. I nie wiem skąd u was takie przekonanie, że nawet jak skończę romans to mam to wyznać narzeczonej. Po co? Każdy z was tak mi radzi, a w takiej sytuacji każdy z was by się przyznał? Chyba mniejsza będzie krzywda, jeśli skończę romans i zachowam to dla siebie.
Ja będąc po tej samej stronie co ty (niestety) radze ci nie mówić narzeczonej. Co to zmieni? Czasu nie cofniesz. Będzie tylko gorzej. Po prostu zakończ romans i zapomnij o sprawie. Jeśli wyda się za xxx lat to wtedy będziesz się martwił. Po co kręcić bicz na samego siebie.
zagubionyfacet napisał/a:Tak, jest prawdziwa. I nie wiem skąd u was takie przekonanie, że nawet jak skończę romans to mam to wyznać narzeczonej. Po co? Każdy z was tak mi radzi, a w takiej sytuacji każdy z was by się przyznał? Chyba mniejsza będzie krzywda, jeśli skończę romans i zachowam to dla siebie.
Ja będąc po tej samej stronie co ty (niestety) radze ci nie mówić narzeczonej. Co to zmieni? Czasu nie cofniesz. Będzie tylko gorzej. Po prostu zakończ romans i zapomnij o sprawie. Jeśli wyda się za xxx lat to wtedy będziesz się martwił. Po co kręcić bicz na samego siebie.
Ha, moj tata, ktory byl dusza towarzystwa, zwykl mawiac, ze czego oczy nie widza, tego sercu nie zal..... Jezeli faktycznie upierasz sie przy narzeczonej, to jedyna droga do odnowy moralnej dla Ciebie to nigdy wiecej tego nie robic. Raz to blad, drugi raz to już swiadomy wybor....
Ja wiem, że narzeczona mnie kocha i do głowy by jej nie przyszło, że ją zdradzam
Mam nadzieje ze Towja narzeczona znajdzie szczescie u kogos wiernego i jormalnego a Ty zmien sie i moze pobadz troche sam zebys zrozumial o co chodzi w zwiazku !!!
112 2017-10-09 07:37:00 Ostatnio edytowany przez bullet (2017-10-09 07:44:15)
... Skoro zadecyduję że zerwę z kochanką, nie będę z nią się spotykal, to jak ta karma wróci?
Bo wcześniej czy później to się wyda. Im później, tym będzie gorzej, tym bardziej będzie cie nienawidzić, a wtedy może już będzie rodzina i potomstwo, rodzina się rozleci, będzie więcej nieszczęścia. Reasumując, nie zasłużyła sobie na takiego dupka i kłamcę. Zasłużyła na uczciwego i kochającego naprawdę. Zdrada jest zaprzeczeniem uczciwości wobec partnera, uczucia więc nie wycieraj sobie gęby sloganami i górnolotnymi określeniami bo wcale narzeczonej jej nie kochasz. Przy pierwszym kryzysie/okazji znów ją zdradzisz bo ... przecież się nie wyda i tak w kółko ... a skąd to wiemy ? hahaha .... dobre sobie
a ty ? ty będziesz się bał, ze to się rypnie . .. gdy naprawdę pokochasz ją, zrozumiesz, ze wisi nad tobą miecz demoklesa, będziesz s.ał w gacie, bo będziesz wiedział ile stracisz jak się rypnie, a rypnie się, nie będziesz znał dnia ani godziny. Ciebie nie będzie żal, tylko tej biednej dziewczyny
Kocham ją, pomimo tego, co myślicie o tej sytuacji, na prawdę. Jesteśmy razem 6 lat, jesteśmy związani, mamy swoje plany na przyszłość, mamy poukładany związek i nie wyobrażam sobie że to wszystko miałoby się skończyć.
Poza tym wiem że Ona by mi nie wybaczyła tego co zrobiłem. Nie potrafiłbym jej powiedzieć prawdy
To nie mow.
zagubionyfacet napisał/a:Kocham ją, pomimo tego, co myślicie o tej sytuacji, na prawdę. Jesteśmy razem 6 lat, jesteśmy związani, mamy swoje plany na przyszłość, mamy poukładany związek i nie wyobrażam sobie że to wszystko miałoby się skończyć.
Poza tym wiem że Ona by mi nie wybaczyła tego co zrobiłem. Nie potrafiłbym jej powiedzieć prawdyTo nie mow.
Dobrze mówi ZielonaKama.
Bo narzeczona z kolei jednak, mogłaby wyobrazić siebie bez Ciebie u boku i skutecznie wprowadzić w życie taką wizję, Autorze.
Pytanie, dlaczego refleksja przychodzi w takich wypadkach zawsze "po", a nie "przed"?
Wyobraźni nie stało?
Odpowiem jak najbardziej szczerze. Od mojego pierwszego kontaktu z kochanką do seksu minęło ok 1,5 miesiąca. Po tym jak poszliśmy do łóżka chciałem więcej. Rozmawialiśmy po dwa, trzy razy w tygodniu, sypialiśmy 2 -3 razy w miesiącu. Po jakiś 8 miesiącach ograniczałem kontakt, bo nie chciałem się zangażować. Pisałem do niej dalej, ale rzadziej, spotykaliśmy się raz w miesiącu i tak było do ostatniego spotkania. Czy myślałam co robię przed i w trakcie? Z ręką na sercu przyznaję że nie. Nie myślałem w tamtych momentach o narzeczonej. Dopiero jak kochanka ze mną pogadała zacząłem się zastanawiać. Powiedziałem kochance o wyrzutach sumienia i ... poszlismy do łóżka. Tak to wygląda.
Zagubionyfacet mysle, ze Twoj watek jest jednym z najbardziej uzytecznych na tym forum, szczegolnie dla kochanek majacych nadzieje....
Malo tu watkow gdzie zdradzajacy facet opisuje swoj punkt widzenia.
Ciagniesz te relacje z kochanka a ona pewnie mysli, ze skoro tyle czasu sie odzywasz i sie spotykacie to na pewno sie w niej zakochales. Naiwna dziewczyna tylko traci czas, bo ty nie masz zadnych zamiarow wobec niej. Powinienes urwac kontakt jak najszybciej i pozwolic jej na ogarniecie sie. Ona gra twarda itd ale w glebi duszy ma na cos nadzieje.
Co do narzeczonej, jesli ja naprawde kochasz to tym bardziej urwij znajomosc z kochanka i nigdy wiecej nie pozwalaj sobie na takie wybryki. Pytanie tylko czy dasz rade.
Dla przykladu podam historie mojej przyjaciolki. Wyszla za maz za alkoholika i zyje w przeswiadczeniu, ze on sie zmieni. On jej mowi, ze przestanie pic jak sie zarecza...zareczyli sie...on dalej pije. Potem mowi, ze przestanie pic jak wezma slub...sa dwa lata po slubie, on dalej pije. Teraz jej mowi, ze przestanie jak bedzie dziecko.. i tak w kolko. Ona mu wierzy, a my wszyscy wiemy, ze to tylko puste slowa...Podobnie moze byc z Toba, mowisz ze nie bedziesz zdradzal po slubie...albo gdzy bedzie dziecko itd. Latwo sie teraz mowi, gorzej bedzie gdy przyjdzie czas aby te decyzje podjac. Zawsze znajdzie sie jakas wymowka.
Odpowiem jak najbardziej szczerze. Od mojego pierwszego kontaktu z kochanką do seksu minęło ok 1,5 miesiąca. Po tym jak poszliśmy do łóżka chciałem więcej. Rozmawialiśmy po dwa, trzy razy w tygodniu, sypialiśmy 2 -3 razy w miesiącu. Po jakiś 8 miesiącach ograniczałem kontakt, bo nie chciałem się zangażować. Pisałem do niej dalej, ale rzadziej, spotykaliśmy się raz w miesiącu i tak było do ostatniego spotkania. Czy myślałam co robię przed i w trakcie? Z ręką na sercu przyznaję że nie. Nie myślałem w tamtych momentach o narzeczonej. Dopiero jak kochanka ze mną pogadała zacząłem się zastanawiać. Powiedziałem kochance o wyrzutach sumienia i ... poszlismy do łóżka. Tak to wygląda.
Nie widzę tu żadnych wyrzutów sumienia, żadnych skrupułów. Autor zwolnił siebie od myślenia, bo tak jest jemu wygodnie, ma z tego korzyści ciągnąc "dwie sroki za ogon". Kochanka daje mu dobry seks, narzeczona-poczucie bezpieczeństwa, stabilizacji. Dopóki się to nie wyda, dopóty będzie korzystał z tych "dobrodziejstw".
Trochę nawet współczuję autorowi tak płytkiego i przedmiotowego traktowania ludzi.
To kwestia dojrzałości i odpowiedzialności, której autor prawdopodobnie nie ma, bo on "konsumuje". Autor być może jest na etapie "eksperymentowania", a stabilizacja to dla niego "nuda".
Może gdy straci narzeczoną, to się "obudzi", i wyłącznie do siebie będzie mógł mieć pretensje.
----------------------------
A może narzeczona o wszystkim wie i jest z nim "bo tak lubi" ,i być może też wyznaje "takie zasady moralne" jak jej partner ?
Kochanka jednak wie, że on ma narzeczoną, i.... idzie z nim do łóżka,i to nie jeden raz. Samotna, szukająca szczęścia dziewczyna.
Ludzie różne mają rozrywki i różnymi zasadami kierują się w swoim życiu.
To cyrk autora i jego małpy.
Jeśli nikt nie doznaje krzywdy w tej sytuacji, to jest ok. Zależy to wyłacznie od systemu wartości uwikanych w tą sytuację osób.
Facet bez honoru i to w dodatku, mówiąc kolokwialnie "bez jaj". Podejmij męską decyzję i przestań się mazać.
Najbardziej szkoda mi kochanki. Narzeczona, jak nie zauważyła od roku zdrady, to albo jest glupia albo nie chce widzieć z wygody. Wybacz, ale każda kobieta czuje, ze coś jest nie tak, ze coś się zmieniło w życiu. Jesteś z nią kawał czasu i nie zauważyła, ze od roku nastąpiła zmiana? Biedna ta kochanka.. odczep się od niej i niech spotka prawdziwego mężczyznę.
119 2017-10-11 09:02:54 Ostatnio edytowany przez bullet (2017-10-11 09:11:21)
Gościu siedzi na nocniku i trzyma w nim rękę, na którą sam sobie narobił. Teraz duma czy ją wyjąć czy udawać, że jest czysto, że tam nic nie ma ? Wcześniej czy później musi ją wyjąć więc tylko kwestia kiedy będzie musiał ujawnić niewygodną prawdę .... oraz jak mocno będzie machał upaćkaną kończyną i jak intensywnie ubrudzi innych ... może trochę przyschnie ale śmierdzieć i tak będzie, ponadto trudniej będzie zmyć
Muszę się Wam do czegoś przyznać. Nie wytrzymałem długo i odezwałem się wczoraj do
Kochanki. Pogadaliśmy co tam u niej, co u mnie. Zaproponowałem spotkanie, ona powiedziala, że cos pomyślimy, żadnych konkretów..
Troll
Troll
Też tak uważam. Albo totalna ameba. Abstrahując od wszystkiego, facet mający kochankę musi mieć w sobie coś z samca alfa, nieprzeciętnej inteligencji i zdolności do manipulacji. Choć to też zależy od „targetu” . Ale z tego co pisał kochanka mądra i ogarnięta … nie leciałaby na tzw. „ciepłe kluchy”, a Zagubiony jest zwyczajnie zagubiony, czy to w swoich fantazjach czy życiu. Tu niby atmosfera, że kobiety się o niego biją, ale o co? Kogo? Jeśli facet bez jaj i charyzmy, to i żadem partner czy kochanek z niego. Zatem obstawiam, że albo troll, albo facet niezbyt atrakcyjny będący w związku ot tak bo jest z fajna dobrą dziewczyną… I tu kochanka atrakcyjniejsza. Szał. Można pochwalić na forum. Jeżeli historia prawdziwa, nie wierzę, że on jest panem sytuacji (nie ten typ). Choć tak siebie przedstawił.
Sorry Zagubiony… jako ex „kochanka” nie kupuję tego co piszesz. Szybciej bym obstawiała, że sam zabiegasz o kontakt z kochanką, i podniecasz, że wymieniliście parę zdań, niż że masz jakiś dylemat . Ale fakt mówiąc jak to kochasz narzeczoną wzbudziłeś zainteresowanie w dziale poświęconym zdradom.
Muszę się Wam do czegoś przyznać. Nie wytrzymałem długo i odezwałem się wczoraj do
Kochanki. Pogadaliśmy co tam u niej, co u mnie. Zaproponowałem spotkanie, ona powiedziala, że cos pomyślimy, żadnych konkretów..
Aj, aj, myśl, myśl... konkretnie, konkretniej... Mniam...
124 2017-10-12 09:03:36 Ostatnio edytowany przez bullet (2017-10-12 09:04:41)
![]()
![]()
Aj, aj, myśl, myśl... konkretnie, konkretniej... Mniam...
nie karmić trolla
No stary co mogę napisać. Masz ostry przypał. Powiedz mi jedną rzecz - czy boisz się zerwać kontakt z kochanką? Potrafisz to w ogóle zrobić? To się ciągnie już niezły kawałek czasu i widzę, że póki co nie ma mowy o zakończeniu. Obawiasz się, że zagrozi Ci jak zerwiesz defninitywnie kontakt?
Muszę się Wam do czegoś przyznać. Nie wytrzymałem długo i odezwałem się wczoraj do
Kochanki. Pogadaliśmy co tam u niej, co u mnie. Zaproponowałem spotkanie, ona powiedziala, że cos pomyślimy, żadnych konkretów..
Nie wytrzymales, bo brak dobrego seksu z narzeczona? Czy bo tesknisz za ta kobieta?
Nie jestem trolem. Sam już nie wiem co robić. Z jednej strony chcę nadal się spotykać, bo w łóżku jest nam super. Z drugiej wiem, że to nie może trwać wiecznie, że robię narzeczonej krzywdę. Jakby to wyszło to masakra. Boję się też, że kochanka jednak będzie chciała postawić na swoim i jak utnę to, po powie narzeczonej a wtedy jak się wytłumaczę. Nie wiem jak to rozwiązać.
Narzeczona i kochanka. Układ dla debila. Jedna wie o drugiej, druga nie wie o pierwszej. Ale i tak się wyda. Kochanka będzie chciała więcej. I narzeczona się dowie. Masz przesrane..
Związek z kochanką? Nie no.. wybacz. Ty zdradzasz, ona bierze zajętego. Obydwoje porypani. Jak łączy sex.. to długo to nie potrwa.
Masz coś z głową. I to nieźle. Chłop bez jaj, honoru i uczciwości. Współczucia dla narzeczonej.
Zagubiony, jeśli piszesz poważnie, to rzeczywiście masz problem bo ani jedna ani druga nie spełnia twoich oczekiwań .. o kochance pisałeś, że mądra i dobra w łóżku, o narzeczonej… że więź, stabilizacja itd. Pytanie, czy kochanka nie da Ci stabilizacji, albo narzeczona fajnego seksu? Jeśli nie to masz przesrane bo zawsze będziesz dążył do tego, czego Ci brakuje. A w związku seks jest bardzo ważny. Głównie dla facetów, choć dla kobiet też. Ile wytrwałeś w postanowieniu, że kończysz z kochanką? Że wytrzymałeś tydzień dłużej to już sukces? Podejrzewam, że jeszcze bardziej się za nią stęskniłeś. I gdzie w tym wszystkim narzeczona z którą planujesz dziecko? Już chyba sam widzisz, że wierności jej nie dochowasz. Zasmakowałeś czegoś innego i to Cię kręci. Kochanka (na razie) kojarzy Ci się wyłącznie z pozytywnymi silnymi emocjami. Ciężko z tego zrezygnować ot tak. Inaczej gdyby wszystko rypło. I w takiej delikatnie mówiąc „atmosferze” chcesz budować swój związek, zakładać rodzinę? Tylko współczucia dla narzeczonej, choć z 2 str. jakby była ogarnięta zorientowałaby się. Możliwe, ze się domyśla, ale boi samotności. No super perspektywa. A potem tylko dzieci będą cierpieć. Może trochę by Cię ratowało, że to kochanka zabiega, ale sam przyznałeś, że to Ty nie wytrzymałeś. Ile z twego postanowienia zostało? Pewnie dlatego odebraliśmy Cię tu jako trolla, bo mówisz jedno, robisz drugie. Wcześniej się wręcz zarzekałeś, ze jak to ktoś może sądzić, że nie będziesz wierny. Tu, szczególnie w tym dziale są ludzie z różnymi przejściami i wiedzą, co też się potwierdziło.
Ogarnij się chłopie!
Piszę jak najbardziej poważnie. Chociaż tu się wygadam, bo nawet mój najlepszy kumpel nie wie nic. Jeśli chodzi o seks z narzeczoną, generalnie jest ok, ale na wiele rzeczy, moich pomysłów się nie zgadza i nie zgodzi. Z kochanką jest inaczej, jest bardziej aktywna, sama też inicjuje pewne rzeczy, dlatego tak mnie do niej ciągnie. Jeśli chodzi o stabilizację z kochanką, to wiem, że ona by chciała ze mną się związać. Ja nigdy nad tym nie myślałem, bo jest narzeczona, plany, itp. Bałbym się chyba to wszystko rzucić. Nie mogę po tylu latach. Kochanka jest seksowna, ładna, faceci za nią ganiają, a ona woli romans ze mną. Masz rację, że nie wytrwałem, ale to chyba też dlatego, że przez ten cały czas pomimo rzadkich spotkań zawsze gadaliśmy co tam itp. Jak ja zluzowałem kontakt, to i ona milczała. Nie pytała nic, cisza. No namieszała mi w głowie nie powiem że nie