Co do słowa kocham to właśnie ja częściej go używam i to w bardzo przeróżnych sytuacjach, tak na prawdę od żony nie usłyszałem tego słowa od 2lat. Obowiązki w domu nawet nie wiem od czego zacząć ! A jest to od zajmowania się kotłownia po mycie kibelków już nie wspomnę o opróżnianiu zmywarki chociaż tak naprawdę są dwie gospodynie zona i jej matka do tego jeszcze prace w ogrodzie itp
Dochodzi do takich anomali ze jak wracam po 24godzinach z pracy to najpierw muszę ogarnąć kuchnie a potem mogę pomyśleć o chwili snu , i czy mówienie o tym przy byle okazji to coś złego ? A nadmienię ze reakcji nie ma żadnej, po zaakcentowaniu ze znowu musiałem zmywarkę wypakować chociaż jest was dwie w kuchni reakcja była następująca to co ja mam zrobić!! Odpowiadam nic No niech tak zostanie, bo co miał bym powiedzieć
W sferze intymnej niestety to ja muszę być inicjatorem tej sfery, dla mnie sex rodzi się w głowie i cała otoczka z nim związana czyli np zaczepianie czy lekki pocałunek to dla mnie jest sygnał, a niestety zona wychodzi założenia ze leży w łóżku i czeka aż ja zacznę, kompletny brak zaangażowania , a niestety dla mnie sex to pewien rodzaj uniesienia i kwintesencja miłości
68 2017-05-03 20:15:28 Ostatnio edytowany przez Leśny_owoc (2017-05-03 20:19:41)
Co do słowa kocham to właśnie ja częściej go używam i to w bardzo przeróżnych sytuacjach, tak na prawdę od żony nie usłyszałem tego słowa od 2lat. Obowiązki w domu nawet nie wiem od czego zacząć ! A jest to od zajmowania się kotłownia po mycie kibelków już nie wspomnę o opróżnianiu zmywarki chociaż tak naprawdę są dwie gospodynie zona i jej matka do tego jeszcze prace w ogrodzie itp
Dochodzi do takich anomali ze jak wracam po 24godzinach z pracy to najpierw muszę ogarnąć kuchnie a potem mogę pomyśleć o chwili snu , i czy mówienie o tym przy byle okazji to coś złego ? A nadmienię ze reakcji nie ma żadnej, po zaakcentowaniu ze znowu musiałem zmywarkę wypakować chociaż jest was dwie w kuchni reakcja była następująca to co ja mam zrobić!! Odpowiadam nic No niech tak zostanie, bo co miał bym powiedzieć
Jeśli chodzi o obowiązki domowe to każdy widzi co on robi, a nie dostrzega co druga strona czyni . Nie napisałam tego, aby ci udowodnić, że ty nic nie robisz. Nie podjęłam tego tematu, aby zacząć wyliczenia i przepychanki kto robi więcej tylko dostrzec pewne aspekty - tego tak naprawdę nie da się obiektywnie ocenić.
Czy od początku waszego zamieszkania razem ty musiałeś wykonywać obowiązki domowe, czy po pewnym czasie ona sobie odpuściła?
W sferze intymnej niestety to ja muszę być inicjatorem tej sfery, dla mnie sex rodzi się w głowie i cała otoczka z nim związana czyli np zaczepianie czy lekki pocałunek to dla mnie jest sygnał, a niestety zona wychodzi założenia ze leży w łóżku i czeka aż ja zacznę, kompletny brak zaangażowania , a niestety dla mnie sex to pewien rodzaj uniesienia i kwintesencja miłości
Ok nie do końca zrozumiałeś. Nie chodziło mi, abyś opisał jak sprawy mają się w łóżku . Tylko czy w prost zapytałeś się co jej przeszkadza w waszej sferze intymnej? To ważne, bo może ona nie jest w stanie (nie może się przemóc), aby to z tobą robić?
Marcin nie patrz na jej zachowanie przez pryzmat swoich "okularów" tj. nie porównuj tego co ona robi do tego co ty byś zrobił na jej miejscu. Spróbuj trochę nabrać dystansu do sytuacji i "wejść w jej skórę". To co dla jednych jest nie do przyjęcia dla innych jest naturalną koleją rzeczy.
Tylko jedno mi nie pasuje - dlaczego nie potrafisz z waszej sytuacji wywnioskować o co mniej więcej powinno chodzić. Wiemy kogo co irytuje, jakie lubi potrawy itp. Wcześniej wspomniałeś, że już od dłuższego czasu nie jest dobrze w związku.
Ok chyba nie zrozumiałem przepraszam, ale zona nigdy nie mówiła co jej przeszkadza raczej właśnie wychodziła z łażenia ze to ja bardziej pragnę sexu i muszę się dostosować chociaż kiedyś tak nie było ale nie wracam do przeszłości
Co do obowiązków to raczej były podzielone na równo , może fakt za bardzo ja przyzwyczaiłem ze nie pytając się robiłem tez zeczy które do tej pory robiła zona
Nie jest dobrze bo właśnie chodzi o brak rozmów i mówieniu co jest nie tak, ja staram się mówić a zona nie i to prowadzi do kłótni a raczej prowadziło bo od stycznia było dobrze i wszystko się jakoś układało do nieszczęsnego smsa
Nie jest dobrze bo właśnie chodzi o brak rozmów i mówieniu co jest nie tak, ja staram się mówić a zona nie i to prowadzi do kłótni a raczej prowadziło bo od stycznia było dobrze i wszystko się jakoś układało do nieszczęsnego smsa
Nie jest dobrze bo właśnie chodzi o brak rozmów i mówieniu co jest nie tak, ja staram się mówić a zona nie i to prowadzi do kłótni a raczej prowadziło bo od stycznia było dobrze i wszystko się jakoś układało do nieszczęsnego smsa
Nie jest dobrze bo właśnie chodzi o brak rozmów i mówieniu co jest nie tak, ja staram się mówić a zona nie i to prowadzi do kłótni a raczej prowadziło bo od stycznia było dobrze i wszystko się jakoś układało do nieszczęsnego smsa
Wiem ze możecie mnie za to potępić ale rozmawiałem z zona na temat związku ze chce to naprawić ze mamy wrócić do punktu z przed SMS i odziwo powiedziała ze tak zastanowi się , wiec myśle sobie super jest światełko w tunelu ale potem dodała ze nie będzie to za miesiąc czy dwa raczej rok może dwa lata
Wiem ze możecie mnie za to potępić ale rozmawiałem z zona na temat związku ze chce to naprawić ze mamy wrócić do punktu z przed SMS i odziwo powiedziała ze tak zastanowi się , wiec myśle sobie super jest światełko w tunelu ale potem dodała ze nie będzie to za miesiąc czy dwa raczej rok może dwa lata
Wiem ze możecie mnie za to potępić ale rozmawiałem z zona na temat związku ze chce to naprawić ze mamy wrócić do punktu z przed SMS i odziwo powiedziała ze tak zastanowi się , wiec myśle sobie super jest światełko w tunelu ale potem dodała ze nie będzie to za miesiąc czy dwa raczej rok może dwa lata
Nikt Cię nie potępia w ogóle, a zwłaszcza za to, że chcesz ratować rodzinę. Nie rozumiem tylko, dlaczego ciągle podnosisz temat tego sms-a. On nie ma żadnego znaczenia i jeżeli dla żony jest ciągle jakimś argumentem tzn, że znalazla pretekst, niczym nie uzasadniony, ale jednak...to niczym tonący, który brzytwy sie chwyta.
Twoja żona chce rozwodu.
Przecież jest to decyzja, która zaważy na życiu całej Waszej rodziny, Was, a także Waszych dzieci. Dorosły, odpowiedzialny człowiek nie może robić rewolucji w życiu swoich bliskich komunikując; "chce rozwodu...bo tak!"
A tak właśnie zachowuje się Twoja żona. Jeżeli chce rozwodu, czym nagle Cię zaskoczyła, jej obowiązkiem jest uargumentować logicznie swoją decyzję.
Tymczasem ona unika prawdy, manipuluje Tobą, czego dowodem jest jej pokrętna, wręcz infantylna odpowiedź.
" jeżeli chcesz rozwodu Ok nie będę ci robić problemów nie mam sobie nic do zarzucenia jeżeli mi nie wierzysz twoja sprawa ale uważam ze postępujesz nie fer w stosunku do mnie i to mnie boli ale ja sobie poradzę, ale nie będę tego ukrywał przed całym światem wiec musimy postarać się o opiekę psychologiczna dla dzieci to jest priorytet" . Jej odpowiedz , tak zawsze chcesz robić tak żeby sprawić mi przykrość nie liczysz się z moim zdaniem !!!!!
O co chodzi, czy zawsze lekceważysz jej zdanie, lubisz sprawiać jej przykrośc, czy może jest to odpowiedź na Twój brak akceptacji argumentu "chcę rozwodu - bo tak!"?
Tak nie postępuje osoba dojrzała, dlatego uważam, że jest jakieś drugie dno, którego Twoja żona nie chce ujawnić.
Jeżeli Twoje zasady nie pozwalają Ci "prześwietlić" żony, to próbuj innymi sposobami, ale prawda i tak wyjdzie na jaw, prędzej, czy później.
Na ten moment tylko Ty chcesz naprawiać, chociaż nie byłeś świadom, że jest tak źle.
Zacznij może od tego, żeby nie sypać głowy popiołem i nie pozwolić sobą manipulować.
Mam nadzieje ze nie ma drugiego dna . A nawet ja ja tylko chce naprawiać ten związek czy to nie złamało ? Do tego potrzeba dwojga bo ja sam się wykończę ciągnąć to wszystko, tak naprawdę to już straciłem chęci bo nie wiem co mnie spotyka za dzień lub dwa
Wiesz kiedy jest najcięże i trzeba ciągnąć samemu? Jak ciągnie się w wybranym tylko przez siebie kierunku i zmusza do tego partnera.
Musicie przedyskutować, dojść do WSPÓLNEGO kierunku i wtedy nie traci sił na szarpanie w swoja stronę każdy.
Masz racje Ela Ala zona nie wykazuje chęci żeby ustalić wspólny front i to niestety jest najgorsze
Nie mam zamiaru namawiać jej do pójścia tylko moja droga bo nie chce tak to jest partnerstwo a nie egoizm
Masz racje Ela Ala zona nie wykazuje chęci żeby ustalić wspólny front i to niestety jest najgorsze
Pomyślałeś, że ona nie chce tego zrobić, bo nie jest pewna? Niestety coś ją uwiera i sama ci zasygnalizowała, że najprawdopodobniej to zajmie trochę czasu. Marcin chłopie czytaj jej znaki . Oczywiście prościej gdyby jak najszybciej od razu powiedziała czy naprawdę chce to ratować - o odwleka decyzję, która jest dla niej trudna. Nie naciskaj, ale z drugiej strony nie pokazuj obojętności. Próbowałeś gdzieś zaprosić zonę, popytać z nią sam na sam? Kiedy ostatnio zrobiliście coś dla siebie?
Fakt dawno nigdzie sami nie byliśmy nawet w domu jest mało intymnych miejsc. Może masz racje zostawię to swojemu losowi i poprostu poczekam
I jak ktoś już wcześnie napisał wyszło szydło z worka moja zona dostała kwiaty z dostawa do domu i liścik kocham cię
I po co te wszystkie zabiegi i rozmowy nieprzespane noce bez sensu
Ale wszystkim tu na forum bardzo dziękuje za słowa otuchy a przedewszystkim za bardzo modre rady jesteście wielcy naprawdę to żadna kurtuazja
W marynarce wcale nie wygląda inaczej
Autorze. Urwało moj tekst. Zastanów się ktora w hierarchii Twojego życia jest żona? Czy nie jest tak ze jest 4/5 (po dzieciach, morzu, pracy i kolegach z pracy)? Zastanawiam się co jest przyczyną tak częstych rozwodów wśród marynarzy. Nie wydaje mi się żeby to było to że wyplywacie, nawet na długo.
Ale to że nauczyliscie się żyć praca. Ufacie kolegom bo trzeba. Kochacie morze. Spotkałam się nawet z nazwaniem morza żona - ta która będzie zawsze numerem 1. Tak szczerze osobom spoza środowiska trudno jest was zrozumieć.
Akiedy wracasz w domu i masz pretensje o to ze coś trzeba zrobić kiedy kobiety są w domu, uswiadom sobie ze żona twoja nie chce być tylko od sprzątania, gotowania itp. Chce czegoś więcej od życia. Czy zastanawiałeś sięczego oczekuję? O czym marzy? Czy sprowadzasz też wasze życie do twojej służby?
Tu bym zaczęła szukać przyczyny waszego życia. To że dostała kwiaty jeszcze o niczym nie świadczy. Otwórz się i zacznij pytać o to czego ona chce.
To że dostała kwiaty jeszcze o niczym nie świadczy. Otwórz się i zacznij pytać o to czego ona chce.
O nie, teraz to ona jest winna wyjasnien!
Marcin, wez sobie do serca ta rade :
Zacznij może od tego, żeby nie sypać głowy popiołem i nie pozwolić sobą manipulować.
Marajka ona jest winna jak najbardziej wyjaśnień tych kwiatów.
Tylko ze żeby znaleźć rozwiązanie problemu najpierw trzeba znać jego przyczynę.
Marynarze są bardzo specyficzną grupą ktora mam szcxurom lądowym jest trudno zrozumieć.
88 2017-05-05 11:57:54 Ostatnio edytowany przez Marajka (2017-05-05 12:00:37)
Jest znacznie wiecej specyficznych grup zawodowych i innych, ktorych nie wtajemniczeni nie rozumieja.
Szukac tutaj przyczyny, to jest zaczynanie od ogona.
Poki co glownym problemem jest odmawianie przez zone jakiejkolwiek komunikacji i to jak sie okazuje, juz od dluzszego czasu.
To jest JEJ udzial w kryzysie i ONA jest za ta swoja dzialke odpowiedzialna i musi ta odpowiedzialnosc przejac.
Ona wyglada mi raczej na taka, ktora lubi robic z siebie ofiare, ktora odpowiedzialnosci za swoja role w zwiazku nie przejmuje, wiec troskliwe dopytywanie sie milczacej ryby o jej potrzeby tylko ja w tej roli utwierdzi.
Zazwyczaj ciosa sie tutaj kolki na glowie mezczyzn niezdolnych do komunikacji, co jest zreszta zrozumiale.
Ale tak samo jest winna kobieta, ktora ma taki styl wspolzycia z innymi, ze nigdy nie otworzy geby i nie probuje nawet jakichkolwiek rozmow, zabijajac tym zwiazek, a potem dazy pod byle jakim pretekstem do rozwodu.
Ale z powietrza się to nie wzięło! Musiała być jakąś przyczyną ze kobietą się zamknęła i nie chce rozmawiać. Poza tym uważam ze lepiej się czepic tego ogona i doszukać się przyczyny A nie błądzić po omacku. A może to co miała do powiedzenia już padło i po co ma się kobieta powtarzać po 100razy skoro argumenty nie skutkowaly kiedyś.jaka gwarancją jest ze beda skutkowaly dziś.
Tak masz rację jest dużo różnorodnych grup społecznych Ale marynarze są specyficzni. W wielu przypadkach ich żona jest ktoras tam z kolei w skali ważności. Ufasz bezgranicznie swoim kolegom z załogi i żyjesz praca. Ale już tego samego zaufania w stosunku do żony nie ma. Wychodzi się z założenia ze po rejsie wracam do domu to kocham. Nie zwraca się uwagi ze ta żona ktora siedzi w domu też ma prawo do życia, które nie ogranicza się Tylko do czekania aż mąż wróci. A on wraca zmęczony, często obecny myślami jeszcze w pracy. Więc niby jest A nie ma. Trudno to tak do końca wytłumaczyć. Ale to są naprawdę grupy ludzi z bardzo specyficznym podejściem i niestety nie można ich wrzucić do żadnego innego schematu.
Poza tym chciałam zwrócić uwagę na jeszcze jeden szczegół. Bo póki co na początku rozmów wielu tutaj czepilo się treści smsa. To zostało wyjaśnione.
Mnie zastanawia jakie jest prawdopodbienstwo ze akurat tylko ten SMS o takiej treści został wysłany do żony. Dlaczego nie któryś z tych wcześniejszych? Omyłkowo został wysłany SMS o dwuznacznej treści. Bo myślę ze autor nie powiedział wszystkiego. Bo autor ukrył najważniejsze elementy tej układanki. Bo wydaje mi się ze wysłanie tego smsa było celowe. Tylko w jakim celu ?!
91 2017-05-05 12:43:14 Ostatnio edytowany przez Marajka (2017-05-05 12:44:16)
Nemezis, oczywiscie, ze mozesz sie czepiac ogona, nawet jesli niewiele to da.
Ja mam tylko wrazenie, ze w Twoim przekonaniu wina lezy zawsze u mezczyzny, bo to on jako jedyny ponosi wine za to, ze kobieta sie zamyka, bo on nie dbal o jej potrzeby, bo sie nie dopytywal i nie odczytywal zyczen bez slow. Wiec teraz to on ma to naprawiac, prostowac i stawac na rzesach, zeby sie ukochana otworzyla i wszystkie jej potrzeby byly przez niego zaspokojone.
To jest bardzo jednostronny punkt widzenia, wlasnie taki z pozycji biednej, pasywnej ofiary, ktorej sie nalezy, ktora zreszta kobiety czesto chetnie dla siebie wybieraja, bo moze to byc bardzo wygodne.
A to nie jest absolutna prawda. Czasy sie zmienily, kobieta nie jest juz ograniczana do biernej roli, w ktorej jest skazana na laske i nielaske mezczyzny. mamy mozliwosc artykuowania swoich potrzeb i dzialania w taki sposob, zeby je zaspokoic, bez biernego oczekiwania, ze moze sie ktos domysli, czego chcemy.
Jesli ona sie wiec zamknela, nie probujac wczesniej nic tlumaczyc czy komunikowac, to jest to JEJ decyzja i jej wina, jesli w ogole mamy tu rozpatrywac to w aspektach winy.
Jej obowiazkiem jest wiec mowic o swoich potrzebach, tak jak powinni to robic dorosli ludzie, a nie jego obowiazkiem ja o to wypytywac, jakby ona byla malym dzieckiem, o ktore on musi sie troszczyc.
Tylko ze z tego co autor napisal to rozmawiali. A skoro rozmawiali to ona też mówiła. Niestety to co mówiła zona przedstawił bardzo l akonicznie.
Absolutnie nie uważam ze winny jest zawsze mężczyzna. Uważam ze wina najczęściej leży po środku.zwracam jednak uwagę ze to napisał mąż więc staram się patrzeć pod jego kątem. Trudno żeby wysyłać rady kobiecie która tu nawet nie spojrzy.
Natomiast co do twoich wniosków. Przyznaj się jak często mylisz adresatów sms-ów? Wydaje mi się ze to nie jest zbyt powszechne. A już żeby z tych wszystkich wysyłanych sms-ów akurat tylko ten dwuznaczny trafił do żony. No przyznam ze naprawdę bardzo znikome prawdopodobieństwo.
Zastanawiam się zatem czy faktycznie nie ma tu drugiego dna.
Widzisz mężczyźni i kobiety czasem jak jest źle uważają że nic się nie dzieje. Nie rozwiązują problemu, nie rozmwiaja A potem bywa że jest za późno
A teraz marajka odpowiedz sobie na pytanie. Jak rozwiązać problem skoro nie wiesz co to za problem. Jak uniknąć następny raz problemu jeśli nie znasz jego przyczyny?
Nie da się. Dlatego żeby mogli sobie wszystko rozwiązać muszą znaleźć przyczynę ktora spowodowała ich oddalenie. Oczywiście pod warunkiem ze chcą być razem dalej i chcą uczyć się na błędach .
Co do smsa to już wyjaśniam , w tym samym czasie pisałem z zona i poprostu ostatnia osoba była ona jak napisałem ta wiadomość to zamiast wysłać do kolegi to wysłałem ja do żony bo po otwarciu wiadomości była pierwsza na liście
A co do pracy to nie jest tak do końca prawda nigdy nie stawiałem jej na pierwszym miejscu ani kolegów i wierzcie mi ze zona doskonale zdawała sobie z tego sprawę jaka jest specyfika mojej pracy i jakie są tego konsekwencje bardzo dużo kiedyś o tym rozmawialiśmy, ona tez nie siedzi tylko w domu ma bardzo odpowiedzialna prace i niejedno krotnie swoje flustracjr z pracy przynosiła do domu ale zawsze miała we mnie oparcie i pomoc
Zona jest dyrektorem finansowym w urzędzie miasta i jest to trochę polityczne stanowisko wiec nie jest łatwo
No wlasnie! jak autor ma rozwiazac problem, skoro zona nabrala wody w usta?
A z ta wina po srodku to tez bardzo roznie bywa. Zycie nie oferuje zwykle tylko standartowych wzorcow.
SMSy wyslam bardzo rzadko, za to zdarzylo mi sie juz kilkakrotnie wyslac mejla na inny adres.
Zwlaszcza jesli dzieje sie to szybko. To jest po prostu chwila nieuwagi i nie ma zwykle pod tym zadnych ukrytych, tajemniczych sil
Przedstawiłem tylko urywek jednej z takich rozmów ale zawsze to ja muszę ja zainicjować a zona niestety przy tym tylko słucha i przewraca oczami albo tak jak już napisałem ze każda rozmowa sprowadza się do zadawania krzywdy przez moja osobę nawet jak skończę swoją wypowiec to następuje cisza i pochwali poprostu stwierdzam na głos to już chyba wszystko kończymy rozmowę i pada odpowiec No chyba tak
Czy to można nazwać dyskusja która ma doprowadzić do jakiś rozwiązań No chyba ze ja mam odpowiedzi sobie wywróżyć z fusów
Kiedyś wogole dużo rozmawialiscie, prawda? Ale przyszedł moment ze tych rozmów było coraz mniej. To nie dzieje się z dnia na dzień i bardzo trudno przeoczyć ten moment spadkowy.
Dziś nierozmawaicie prawie wcale. Ewentualnie wymieniacie dane na temat obowiązków domowych. Zgadza się?
Sam napisałeś że kolegom mówisz wszystko. Pełne zaufanie. Żonie już nie. Wiem ze specyfiką pracy w wojsku na to nie zawsze pozwala. Jednak popatrz na to z boku. Ona pracuje. Ty sluzysz. Okej. Wracasz z domu i macie pretensje że musisz coś zrobić. Ty do niej. Ona do Ciebie. Po co??? To aż tak istotne???
99 2017-05-05 13:29:18 Ostatnio edytowany przez Marajka (2017-05-05 13:30:02)
A co z tymi kwiatami?
A tak poza tym to mozesz oczywiscie zostawac przy swoich zasadach i dalej sie zagryzac i spekulowac, co jest grane i trwac na pozycji bezradnosci, albo z nich zrezygnowac i na wlasna reke zaczac troche sie rozgladac, co Twoja zona robi, jak radzila Josz.
Ja osobiscie nie widze w tym nic zlego, tylko to jest po prostu troska o wlasna higiene psychiczna. Nie jestem zwolenniczka slepej ufnosci, tylko twardego stapania po ziemi.
Zapytaj żonę czy czuję się dla Ciebie potrzebna? Czy czuję się ważna? ważna czego oczekuję żeby się tak poczuć?
Bo mam wrażenie ze wy się komunikujecie teraz żeby ten wasz problem ogarnąć. Tylko jakoś tak ze jedno drugiego nie rozumie.
Bycie żona żołnierza nie należy z łatwych zadań. Niekazda kobieta jest w stanie znieść taką długoletnią presję i oczekiwania. Bardzo często będąc zdana na siebie w codziennym życiu (wyjazdy, szkolenia, ćwiczenia itd). Często z poczuciem niedocenienia choć chyba nie w waszym przypadku.
Czy bukiet kwiatów został już wyjaśniony?
Marcinglow przetoczyles wcześniej kawałek rozmowy. Jak Ty tak rozmawiasz to się nie dziwię ze zona wywraca oczami. Zadajesz pytanie, sam na nie odpowiadasz, następnie opisujesz konsekwencje i działanie Ale w przypadku rozstania. Jak tu wcześniej zostało napisane zadaj pytanie i słuchaj odpowiedzi. Raz, drugi, trzeci i na pewno Ci odpowie.
Powiem tak Ty chcesz dobrze ale za dużo tych słów. Twoich słów z twojej perspektywy. Być może stąd słowa żony ze Ty i tak zrobisz co zechcesz, że jej nie słuchasz.
Sam napisałeś że kolegom mówisz wszystko. Pełne zaufanie. Żonie już nie.
To ciągłe zaganianie Autora w zagrodę winy, jest u Ciebie irytujące. Miałaś przykład rozmowy o czymś? Żeby rozmawiać trzeba conajmniej dwóch dyskutantów. A tu mamy u zony albo przewracanie oczami, albo nerwowe wypalenie o przykrości. Tutaj może być tak, że kwiaty, czy wspólny wyjazd może też irytować, bo to są decyzje Autora nie jej. Propozycja wyjazdu odpowiedz chcesz? To masz, ale moja decyzja nie śpimy razem.
Voxopopuli jak Cię irytuje to nie czytaj
A Ty byś chciał spać z kimś obcym w jednym łóżku? Bo żona traktuje swojego męża jak by nie było między nimi bliskości i intymności. Stąd taka odpowiedzi.
A skoro mąż tu pisze więc sądzę że to on przejmie główne skrzypce w odbudowie związku. O ile będzie chciał.
Może warto żeby zobaczył też jakie błędy popełniał. W końcu on nie może pracować nad charakterem żony. Ona to musi zrobić sama. A wydaje mi się ze autor też jest trochę winny rozpadu tego pożycia. Niech popracuje nad sobą i niech pokaże ze mu zaleZy, słucha tego co mówi zona A przede wszystkim da jej dojść D słowa.
Voxopopuli jak Cię irytuje to nie czytaj
Nemezis, wiesz co?
Jesli chcesz tu udzielac dobrych i madrych rad, jak sie poprawnie dyskutuje, to najpierw powinnas miec ta sztuke sama w praktyce opanowana, inaczej nie jestes wiarygodna.
To powyzsze stawia niestety Twoje kompetencje pod tym wzgledem pod znakiem zapytania
Marajka Ty też???!!!
No cóż. Skoro ktoś odbiera moje wnioski i rady jako irytujące to nie musi ich czytać. Gdzie tu brak kultury? Brakiem kultury jest stwierdzenie ze skoro masz inne zdanie to mnie wkurzasz.
Marajka zanim mnie zaczniesz ustawiać do pionu otworz słownik i sprawdź znaczenie słowa kompetencje. Bo zdaje się takowe to ma psycholog bądź ktoś tego typu. Tutaj każdy opiera się na doświadczeniach swoich bądź znanych im historiach. Pozdrawiam
109 2017-05-05 15:16:01 Ostatnio edytowany przez Marajka (2017-05-05 15:16:51)
Dostaniesz pewnie upomnienie od administracji, ze piszesz nowe posty, zamiast edytowac poprzednie, bo tak stoi w regulaminie.
A co znaczy kompetencja, to moze sama doczytaj...
Ja chcialam Ci po prostu zwrocic uwage na pewna sprzecznosc w Twoich wpisach, ktora teraz kontynuujesz.
To nie ja udzielalam rad, jak prowadzic poprawnie kryzysowe rozmowy.
Dyskusja z tobą marajka mija się z celem.
Ale skoro uważasz że jesteś kompetentna to okej. Ja uważam ze nie jestem, nie znam calej relacji, nie znam calej historii. Ale mam nadzieję ze moje podpowiedzi i rady w jakimś stopniu autorowi pomogą.Bo zdaje się taki jest cel tego forum.
111 2017-05-05 15:36:44 Ostatnio edytowany przez Brio (2017-05-05 15:45:08)
I jak ktoś już wcześnie napisał wyszło szydło z worka moja zona dostała kwiaty z dostawa do domu i liścik kocham cię
I po co te wszystkie zabiegi i rozmowy nieprzespane noce bez sensu
Ale wszystkim tu na forum bardzo dziękuje za słowa otuchy a przedewszystkim za bardzo modre rady jesteście wielcy naprawdę to żadna kurtuazja
U mnie było...
Nie kocham cie. Lubię jak brata. Aż wyszło co miało wyjść
Zaraz skąd ten cytat z Autora?
113 2017-05-05 15:58:41 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-05-05 16:01:20)
Zgadzam się z Nemezis że bez sensu rozpatrywać tu przewiny żony, bo to nie żona napisała tu post, a Marcin ma wpływ na to co on zrobi przede wszystkim, a nie na żonę.
A błędy komunikacyjne widać jak na dłoni. Jak rozmowy wygladają jak wykłady, to nic z tego nie będzie. Ktoś musi tę zmianę w komunikacji rozpocząć.
I jak ktoś już wcześnie napisał wyszło szydło z worka moja zona dostała kwiaty z dostawa do domu i liścik kocham cię
I po co te wszystkie zabiegi i rozmowy nieprzespane noce bez sensu
Ale wszystkim tu na forum bardzo dziękuje za słowa otuchy a przedewszystkim za bardzo modre rady jesteście wielcy naprawdę to żadna kurtuazja
Przykro mi, że tak się sprawy mają. Jedyny plus tej sytuacji (o ile można teraz mówić o pozytywach), to ten, że prawda ujrzała światło dzienne dość szybko.
Żona Marcina jest delikatnie mówiąc nielojalna i najwyraźniej znalazła sobie pocieszyciela.
Jak sądzę, Marcin jest w lekkim szoku, bo pewnie nie spodziewał sie takiego obrotu sprawy.
Jeżeli jakiś wielbiciel przysyła cudzej żonie kwiaty z wyznaniem miłości, to raczej znają się dobrze nie tylko na gruncie towarzyskim, czy przyjacielskim.
Tak, jak podejrzewałam, żona Marcina zdradza i to pewnie nie od wczoraj, skoro wykorzystała fakt, tego sms-a (mimo wyjaśnienia sytuacji) i natychmiast zaczęła rozmowy o rozwodzie.
Czekała tylko na pretekst, bo jak większość zdradzających za żadne skarby nie przyzna się do zdrady i rozbicia rodziny, dlatego m.in. nie chce nagłaśniać sprawy w rodzinie i najlepiej obarczyć winą męża - klasyka.
Myślę, że w tych okolicznościach, Marcin powinien zmienić trochę nastawienie do żony, z pewnością przestać przepraszać i próbować naprawiać cokolwiek w pojedynkę.
Przede wszystkim, nie powinien się dalej oszukiwać, nie pozwolić sobie wmówić, że ona nie wie od kogo te kwiaty, lub to tylko kolegi, który sobie zażartował itd.
W tym momencie powinien oczekiwać od żony wyłożenia kart na stół, nie pozwolić się zbywać, nie łykać kłamstw, bo sytuacja jest raczej jasna, poważna i niosąca za sobą przykre konsekwencje.
Na ten moment nie mam pomysłu, jak powinien rozmawiać, jeśli ona nadal będzie szła w zaparte. Z pewnością nie płakać i nie błagać.
Nie chce mi się wyjaśniać wszystkiego mam to gdzieś teraz najwarzniejsze są dzieci a czy ona była z tym kimś wcześniej czy może teraz go poznała to bez znaczenia. Nie zmienia to faktu ze czuje się podle ale sobie poradzę
Myśle ze można zakończyć ten wontek na forum bardzo wszystkim dziękuje i teraz mogę pomagać innym w tych sprawach albo chociaż próbować, bo widzę teraz te znaki które doprowadziły do tego miejsca
Trzymaj się Marcin. Szkoda, że żony nie było stać na prawdę, musiał dopiero ją Ci pokazać kochanek.
Nawet nie chce go oglądać bo mógłbym być niemiły trzeba wziąć się w garść i dalej żyć , a jeszcze dużo zeczy przed nami które nie będą miłe
Szybko się poddajesz. Za szybko. I jak tu wierzyć że kochasz??
Ja tez kiedyś dostałam kwiaty dla mnie i mojej córki. Dostałam też zaproszenie na wyjazd. Ale wcale A wcale nie miałam z nim romansu ani też nie planowałam z nim żadnego romansu.
Nie masz gwarancji ze zona ma romans. Są tu osoby na tym forum które miały takie smutne doświadczenia i nimi kierują swoje porady. Łatwo puszczać oskarżenia.
Jedno widzę na pewno. W waszym związku o zaufaniu można sobie tylko pomarzyć. Ona Ci nie ufa A Ty nie ufasz jej. Jestem skłonna powiedzieć ze w waszym związku już od dawna jest źle ale Ty zobaczyłeś do dopiero wtedy kiedy żona zasugerowała rozwód. Wtedy postanowiłeś działać. Dopiero!!!! Owszem wcześniej była rozmowa ze między wami nie jest dobrze ale na tym się skończyło. Czy wtedy posyanowiliscie to naprawić ? Czy tylko wysuneliscie wnioski? Czy pracowaliscie nad tym? Może się mylę Ale mam wrażenie ze to był monolog w którym stwierdziles ze brakuje Ci tego i tamtego i koniec. Żadnej pracy. Niczego. Ot problem rozwiąże się sam. Problem się nie rozwiązał A wręcz pogłębiał i wygląda ze szala goryczy zaczyna się przepelniac.
Nie zgodzę się z tobą nemezis co daje sama miłość mam ja wziąsc na litość, i po co mam walczyć żeby jeszcze bardziej bolało i tak narazie nic nie mam zamiaru robić ani podejmować jakich kolwiek decyzji, teraz napewno poczekam na to czy zona ma choć trochę cywilnej odwagi żeby się przyznać
Możesz się zgodzić albo i nie. To twój wybór. Ale pomysł logicznie. Gdyby żona miała romans to by to ukrywała, prawda? Kochanek raczej też nie wychodził by na linię strzału. A wysłanie kwiatów do domu nie jest czynnością ktora chce się ukryć, nawet jeśli podpisano kocham Cię. To jest centralnie celowe działanie żebyś się dowiedział. I może się mylę ale wygląda mi to na kolejny desperacki i nie przemyślany krok w ratowaniu związku. Na czym ma polegać te ratowanie. A no na wymuszeniu w tobie żywej emocji, zazdrosci i zainteresowania. Kochany czytam dużo pierdul na ten temat. I w większości poradników dla kobiet jak wzbudzić pożądanie i swoich mężów jest właśnie taka porada jak wzbudzić zazdrość. Nie powiem ze jest to mądre działanie (zony) Ale nie wygląda mi to na żaden romans.
Możesz się zgodzić albo i nie. To twój wybór. Ale pomysł logicznie. Gdyby żona miała romans to by to ukrywała, prawda? Kochanek raczej też nie wychodził by na linię strzału. A wysłanie kwiatów do domu nie jest czynnością ktora chce się ukryć, nawet jeśli podpisano kocham Cię. To jest centralnie celowe działanie żebyś się dowiedział. I może się mylę ale wygląda mi to na kolejny desperacki i nie przemyślany krok w ratowaniu związku. Na czym ma polegać te ratowanie. A no na wymuszeniu w tobie żywej emocji, zazdrosci i zainteresowania. Kochany czytam dużo pierdul na ten temat. I w większości poradników dla kobiet jak wzbudzić pożądanie i swoich mężów jest właśnie taka porada jak wzbudzić zazdrość. Nie powiem ze jest to mądre działanie (zony) Ale nie wygląda mi to na żaden romans.
Mi też. I szczerze mówiąc dziwna sie robi cała ta opowieść..
Dokładnie Elu. Ogólnie jest tak ze nie rozmawiają że sobą. Jedno podejrzewa o zdradę drugiego. Ona dostaje kwiaty. On wysyła smsy o treści dwuznacznej. Jednak on w swoim mniemaniu żonę kocha. Ech no prawie jak serial wenezulesko peruwiansko jakiś tam.
Nie wiem co mam o tym myśleć
Załóżmy hipotetycznie ze chce żebym zwrócił na nią uwagę to jaki jest sens wysyłania do samej siebie kwiatów z takim liścikiem????
Jeżeli tak zrobiła to się jej udało ale to tez może zadziałać w druga stronę , i powiem szczerze ze zgłupiałem
Wy marynarze potrzebujecie kopa żeby coś zrozumieć. Życie to nie morze. Jest zdecydowanie bardziej skomplikowane. Co masz zrobić.? Poczytaj wyżej. Porozmawiaj. Zapytaj i czekaj na odpowiedź. Nie wyciagaj wniosków dopóki nie uzyskasz odpowiedzi. Zróbcie sobie herbatę. Siadzcie i zapytaj ja czy nadal Cię kocha? Kim dla niej jesteś? I SŁUCHAJ.
Nie zgodzę się z tobą nemezis co daje sama miłość mam ja wziąsc na litość, i po co mam walczyć żeby jeszcze bardziej bolało i tak narazie nic nie mam zamiaru robić ani podejmować jakich kolwiek decyzji, teraz napewno poczekam na to czy zona ma choć trochę cywilnej odwagi żeby się przyznać
Uważam, że przyjąłeś bardzo dobrą taktykę. W takich okolicznościach, ludzie, którzy zostali zdradzeni, pierwszą radą, jaka otrzymują to; zajmij się sobą.
Wielokrotnie na tym forum była przedstawiana metoda 34?(chyba?) kroków. Może uda Ci się ją odszukać. Jest to metoda, która pozwala (nie wszystkim) uporać się z sytuacją w postaci zdrady, na którą nie mają większego wpływu.
Marcin, czy Twoja żona wie o tym, że Ty już wiesz, czy poprosiłeś ją o wyjaśnienie tej sytuacji?
Bo jeżeli ona nadal milczy, to albo kompletnie Cię lekceważy, albo tak sie pogubiła (co jej nie usprawiedliwia), że nie wie, jak się w tej sytuacji zachować.
Rozumiem, co czujesz, bo znam problem z autopsji. Żony marynarzy wiedzą na co sie piszą, jest to niełatwe życie, ale najczęściej dostatnie, co nie usprawiedliwia zdrady.
Bliska mi osoba została w taki spsób zdradzona, a po rozwodzie, po kilkunastu latach pływania została z niczym, bo żonka przepuściła całą kasę,i jeszcze narobiła długów.
Tak że przynajmniej pod tym względem bądź czujny, żebyś nie obudził się z ręką w nocniku.
Ja tez kiedyś dostałam kwiaty dla mnie i mojej córki. Dostałam też zaproszenie na wyjazd. Ale wcale A wcale nie miałam z nim romansu ani też nie planowałam z nim żadnego romansu.
nemezis21, ale Ty chyba jednocześnie nie proponowałaś mężowi rozwodu?
To twój wybór. Ale pomysł logicznie. Gdyby żona miała romans to by to ukrywała, prawda? Kochanek raczej też nie wychodził by na linię strzału. A wysłanie kwiatów do domu nie jest czynnością ktora chce się ukryć, nawet jeśli podpisano kocham Cię. To jest centralnie celowe działanie żebyś się dowiedział.
Moim zdaniem, mocna naciągana teoria.
Jeżeli to ma być pomysł na ratowanie małżeństwa, to juz głupszego nie można było wymyślić. Mówimy tutaj o dorosłej kobiecie, a nie niedojrzałej nastolatce.
Nie dziwię się Marcinowi, że w tym momencie poddaje się, jeżeli ze strony żony nie ma chęci nawet rozmowy. Trudno dobijać się do zamkniętych drzwi.
Jaki jest sens? Bo jak facet jest zazdrosny to się uzewnetrznia. W różny sposób. Ale zwraca uwagę. Zawsze jest szansa ze nagle będzie rywalem dla potencjalnego rywala i zacznie kobietę nosić na rękach. Tak myślę. Bo ja akurat bym się do takich czynów nie posunela.
Och josz gdybyś wiedziała do jakich czynów i jakie głupoty potrafią robić mądre wykształcone kobiety na stanowiskach kiedy są w desperacji to aż głowa boli. Oczywiście ze mogę się mylić. Bo znam relacje tylko z opisu autora. I zgadzam się z tobą ze powinien być czujny. Nie chodzi też o to żeby on się plaszczyl przed żoną ale jej wysłuchał. Nawet jeśli faktycznie ma ten romans to zna ja na tyle że będzie widział że coś kręci. A tak to jest takie gdybanie. Ma albo nie ma. Kocha albo nie kocha.
Kosz ja nie pływam w marynarce handlowej tylko wojennej i tu nie ma takich wielkich profitów , co do powiedzenia o zdradzie lub czymś takim związanym z tymi kwiatami to nie jeszcze nic nie powiedziała ja tez nie pytałem
A co do tego kopa to może mi się należał ale czy musi być taki derastyczny!!!!
Malutki by nic nie zdziałał. Tak przynajmniej się ocknales. Jeśli twoja żona podejrzewa Cię o zdradę to mogła się posunąć do dziwnych kroków. A wygląda na to ze ona Ciebie podejrzewa. Inaczej nie sprawdzała by Ci telefonu. Poza tym od dawna nie rozmawiacie, oddaliliscie się od siebie. A jeśli coś rodzi się w głowie A nie ma jasnego komunikatu ze jest ok to ta myśl zaczyna żyć. Rozumiesz? Jeśli się nie jest pewnym (w przypadku kobiet tak jest czesto) odpowidaja sobie same różne historie i raczej nie są one pozytywne. Coś o tych kwiatach już jednak rozmawialiscie bo wcześniej napisałeś że kolega zrobił jej żart. Teraz i w twojej głowie jest masa niewiadomych. Dlatego proponuje nadal porozmawiać. Pytać i słuchać. Coś jest na rzeczy skoro ona ciągle powtarza jak mantrę ze Ty jej nie słuchasz. Wysłuchaj w końcu co ma do powiedzenia. Pozwól jej odpowiadać. Raczej oboje chcecie wiedzieć na czym stoicie.
Marcin, tutaj muszę sie zgodzić z przedmówcami, że komunikacja mędzy Wami jest faktycznie fatalna. Żona dostaje bukiet z wyznaniem miłości, Ty o nic nie pytasz, zamykasz się w sobie i tak żyjecie w ciężkiej atmosferze.
Nie mów tylko, że jeszcze postawiła ten bukiet w centralnym miejscu, a bilecik z uśmiechem na twarzy schowała. Podstawowe pytanie, które moim zdaniem powinno paść, to; czy możesz mi to wytłumaczyć?
nemezis21, idąc za Twoim tokiem rozumowania, żona posuwa sie do prymitywnej manipulacji. Jednak, ja w to nie wierzę. Owszem próbowała zmanipulować Marcina, gdy odbierając ten dwuznaczy sms, natychmiast przyjęła jego winę i wyskoczyła z rozwodem. Jednak po wyjaśnieniu sprawy została pozbawiona argumentu. Trudno, żeby w tych okolicznościach Marcin nosił ją na rękach, bez względu na to, jaka jest prawda.