Tak właśnie chcę zrobić wymienić zamki w domu, żeby nie przyjeżdżał pod moją nieobecność. Ja nie mówię, że mi to nie wystarczy. Wkurza mnie tylko to, że chce się niby dogadać po czym gada, że nie da więcej. To po co się dogadywać. Do rozwodu jeszcze długa droga. Nie wiem czy zdania nie zmieni. Matka go popiera i twierdzi, że młody jest jeszcze to się musi wyszaleć. Ale gdzie była jak rodzinę zakładał i trójkę dzieci spłodził. Nie mogę zrozumieć tylko tego braku empatii w nim. Ja sobie poradzę z nim czy bez niego. Na razie jestem cieniem człowieka, ale pewnie z czasem stanę na nogi i będę patrzeć na to z drugiej strony. Czy dobrym pomysłem jest spisanie teraz rozdzielności majątkowej??? spotkanie z prawnikiem mam dopiero we wtorek. Może miał ktoś taką sytuację.
Czy dobrym pomysłem jest spisanie teraz rozdzielności majątkowej???
Dopóki nie ma rozwodu i nie ma rozdzielności odpowiadasz np. za długi, które on w tym czasie może zaciągnąć.
Czytam ten wątek i czytam... W pewnej chwili już mi się nawet nie chciało czytać tego Autorko, co wypisujesz.
Ja pierdzielę, żeby tak rozkładać na części pierwsze to, co wygaduje ten twój jeszcze mąż... czy to jest qwa takie wazne, co on gada, albo że mówi inaczej,a robi inaczej? Nie masz ważniejszych rzeczy do roboty, niż niepotrzebne nakręcanie się?
Po co to robi? Bo mu na to pozwalasz. A że on jest bardzo pewny siebie i wie, czego chce, to dobrze też wie, że jeśli zrobi tobie mętlik w głowie, to on spokojnie wynegocjuje warunki korzystne dla siebie.
Wg mnie on myśli, że rozdaje karty...a Ty go w tym przekonaniu utwierdzasz.
Współczuję ci bardzo sytuacji, to na pewno jest dla Ciebie cios. Ale akurat teraz nie możesz się poddawać. Weź sprawy w swoje ręce. Na jego zaczepki nie odpowiadaj. To nie on decyduje o podziale majątku, alimentach i Twoim życiu. Najlepiej dla Ciebie by było uciąć z nim wszelkie kontakty do czasu otrzymania pozwu. Nie potrzebujesz dokładać sobie powodów do zdenerwowania.
Dobrze Ci tu radzą. Zacznij zabezpieczać siebie i swoją rodzinę. Zamki w drzwiach powinnaś wymienić już dawno. Na co Ty czekasz? Liczysz na to,że wróci? Przecież Ty nie masz kluczy do jego mieszkania. Powiedział Ci, że wyjeżdża na miesiąc. Wierzysz w to? A może on chce mieć czas tylko dla siebie. Podejrzewam, że jest w tle jakaś panienka. To co tu o nim napisałaś, to już jest powód do rozwodu z jego winy. Moja znajoma na podstawie takich faktów dostała rozwód. Jej mąż też napisał cuda w pozwie. Ona i jej świadkowie udowodnili tylko, że on nakłamał. Porzucił rodzinę, jakiś czas nie płacił na dzieci, wyprowadził bezprawnie część majątku przed rozwodem i dostał to na co zasłużył. Dostał na piśmie, że rozwód nastąpił z jego wyłącznej winy. Nie daj się zastraszyć. Możesz słuchać co on mówi, ale tylko po to, aby wiedzieć jakie ma zamiary i wykorzystać to potem do swojej obrony. Przecież to Ty zostajesz z trójką małych dzieci. Na Tobie spocznie ich wychowanie, opieka nad nimi. On będzie dochodzącym tatusiem. Zawalcz o siebie. Jego już nie ma. Nie ustawiaj się w roli ofiary. Nie rozkminiaj jak on mógł, dlaczego to zrobił itp. Zrobił, bo tak chciał. Wszystko sobie zaplanował. A teraz Ty sobie wszystko planuj. Nie ukrywaj swoich problemów. Mleko już się rozlało. Podejrzewam, że wszyscy już o tym wiedzą, tylko głośno nie mówią. Znajomi mogą nawet coś wiedzieć o jego " drugim życiu". Idż do dobrego, poleconego prawnika. Opowiedz o swojej sytuacji. Z tym, że spisz sobie wcześniej na kartce pytania do niego, a potem już rób to co on powie. I jeszcze jedno. Jak Cię straszy, to zacznij nagrywać te rozmowy.
Autorko,
Co u Ciebie slychac? Jak sobie radzisz? Mam nadzieje ze wszystko powoli się jakos układa..
Trzymaj się ciepło.
Co u mnie? Miło mi , że ktoś jeszcze myśli o mnie. Nie chciałam juz ciągnąć tego wątku, gdyż niektórych forumowiczów juz to nudziło. U mnie nic się nie układa. Dostałam pozew z sądu. W pozwie same kłamstwa. Jak czytałam to zastanawiałam się czy ja aby na pewno do tej pory żyłam z tym samym człowiekiem. Dowiedziałam się że od 6 lat nasze małżeństwo się rozpadło a od 3 lat już nie istnieje. W ciągu 6 lat urodziłam 2 dzieci i wybudowaliśmy dom. Mieliśmy wspólne plany marzenia. Mąż w pozwie napisał ze rutyna dnia codziennego nas od siebie oddalila. A ja wiem kiedy to on ode mnie się oddalił. Teraz znajomi mi mówią ze to bawidamek. W tamtym roku jak był na 2 miesięcznym kursie to miał jakąś kochankę. No tak daleko od domu to sobie kogoś przygruchal. Ja sama z dziećmi w domu. Zawsze mu ufałam i teraz widzę ze nie było to dobre. A pozew mnie rozbawił. Jak można tak kłamać żeby osiągnąć swój cel. Zastanawiam się co będzie w sądzie bo niestety w odpowiedzi na ten pozew napisałam ze wszystko to jest nieprawdą.
Cssc odpowiedziałaś sama czy masz prawnika? Maz chce rozwód bez orzekania o winie?
Pytam, bo mój ukochany mąż straszy mnie, że składa pozew, także tylko czekam aż dostanę podobne wypociny.
Złożyłaś pozew o alimenty? Ja złożyłam razem z wnioskiem o zabezpieczenie na czas trwania procesu, w ubiegłym tygodniu moj adwokat to złożył, podobno takie sprawy z zabezpieczeniem są rozpatrywane niezwłocznie i zastanawiam się kiedy mogę się spodziewać decyzji.
Mysle ze to nie watek sam w sobie nudzil forumowiczow tylko Twoja biernosc Autorko w poczynieniu jakichkolwiek krokow. Ty caly czas czekasz na ruchy meza i wedle tych ruchow reagujesz. Rozumiem ze boli swiadomosc ze niby najblizsza osoba moze zrobic takie swinstwo no ale ilez mozna trwac w tym niedowierzaniu. Pol biedy jeszcze gdybys byla sama, najwyzej tylko Ciebie pusci z torbami ale macie dzieci i ich los i bezpieczenswto rowniez to materialne powinno byc teraz Twoim priorytetem. No chyba ze zamierzasz im powiedziec w przyszlosci ze mamusia zalatwila dla nich tylko marne alimenty i jakas klitke do mieszkania bo byla zajeta rozpamietywaniem podlosci tatusia. Sorry za brutalnosc ale tak to wyglada. Twoj maz wytoczyl wojne a Ty oddajesz poki co pole bez walki.
Cssc jestes bardzo dzielna, wg mnie radzisz sobie dobrze, byłaś u prawnika, odpowiedziałaś na pozew co jeszcze mozna zrobic w tej sytuacji? Uważam, że i tak szybko się pozbierałaś.
Tak byłam u prawnika. Na pozew odpowiada mi on. Jutro jadę na rozmowę w tej sprawie bo mam 14 dni na odpowiedz. Mogę wnieść o zabezpieczenie alimentów na czas do rozwodu ale zbieram na razie faktury. Ta sprawa jest rozpatrywana w ciągu 14 dni. Tak wiem w pewnym sensie jestem bierna bo mam za dobre serce. Nie potrafię chyba postępować tak jak mój mąż. Wiem, że to się zemsci na mnie. Co do podziału majątku to mój mąż nawet tym straszeniem nie ma racji. Natomiast nie chce z nim wojny bo wydaje mi się ze jest chorym człowiekiem. Rozprawa i tak będzie może pod koniec czerwca albo w lipcu wiec jeszcze wiele może się wydarzyć.
Po złożeniu odpowiedzi na pozew pozostanie tylko czekać na rozprawę. Mąż złożył bez orzekania o winie. Nie mam podstaw żeby robić zmienić bo nie mam dowodów zdrady. Chyba ze coś w międzyczasie wyjdzie. Pozbierałam się szybko dzięki Wam. Dużo mi dało to forum i znajomi. Wiem ze dużo przede mną. Chociażby sprawy w sądzie. Trzeba żyć dalej. Mam jakieś plany na przyszłość. Remont pokoju córki i może to mnie jakoś trzyma. Z mężem mam słaby kontakt. Zresztą on ze mną całkowicie uciął. Nie wiem dlaczego. Wiem ze mnie nienawidzi tylko nie wiem za co. ? To jest najgorsze uczucie.
Jeśli jesteś dobra to dobrze - jeśli za dobra to niezbyt dobrze, nie wolno Ci byc dobrą dla kogoś kto pozbawia Cię poczucia bezpieczeństwa, nie wolno Ci być naiwną - po paru rozprawach możesz żałować, że nie byłaś stanowcza i konsekwentna - tutaj dobrze Ci radzą myśl o SOBIE i SWOIM i DZIECI bezpieczeństwie, zamykaj oczy jeśli jeszcze wierzysz, że to ten sam człowiek za którego wychodziłaś za mąż i z którym miałaś wspólne cele - to NIE ten człowiek.
Niestety łapie się jeszcze na tym, że to mój kochany mąż i ze nie mogę być zła dla niego. Po chwili przychodzi jednak myśl że już tak nie jest. Wiem co mam robić ale uwierzcie mi nie jest mi łatwo podejmować decyzje. On zrobił wszystko żeby ustały wszelkie przesłanki pożycia. Jego wyprowadzka była jedną z nich. Doskonale wie, że gdyby z nami mieszkał byłoby ciężko w sądzie. Najgorszy dla mnie jest brak kontaktu. Tak nagle odciął mnie od swojego życia. Zawsze wiedziałam co robi co myśli. Wspierał mnie w codziennym życiu. Zostałam z tym sama. Okradł mnie z tego wszystkiego co razem przeżyliśmy. Dla niego to nie znaczy nic? Czy tylko udaje. ? Ja wiem ze on nie wróci. I mimo że jakoś sobie z tym radze to jest dla mnie porażka. Trzeba iść dalej, uśmiechać się mimo iż czasem się nie chce. Udawać że wszystko jest Oki. Po co wiecznie się zamartwiac, pokazywać innym ze ma się doła. Trzeba walczyć o lepsze jutro. I właśnie mam zamiar walczyć ale nie za wszelką cenę i nie po złości. Wydaje mi się , że trzeba mieć w tym wszystkim trochę rozsądku bo niestety ciężko podjąć pewne decyzje. Z drugiej strony ta cholerna duma, że dam sobie radę sama ze wszystkim bez jego łaski.
Nie, nie udawać, odzyskać Siebie - nie postrzegać się obok Niego ale bez Niego i poczuć ulgę, że bez niego - dojdziesz do tego i oby bez udawanego uśmiechu.
Trudne - no pewnie, że okropnie trudne - ale zrewiduj swój pogląd na męża - to nie jest TWÓJ kochany mąż : i nie Twój już i nie kochany bo oszukiwał, okradł i straszył Cię przecież. Najlepszy (nie najgorszy) jest brak kontaktu i odnalezienie SIEBIE samotnej i pogodzenie się z faktem, że samotnej.
Trzymaj się prawdziwie i szczerze.
Uważam, że powinnaś postępować zgodnie z własnym sumieniem i swoim tempie.
Domyślam się, że poniekąd jesteś jeszcze w stanie szoku...
Bardzo Ci współczuję i życzę udanego powrotu do równowagi.
Z czasem przyjdzie taki moment, w którym nabierzesz dystansu i, mam nadzieję, zaakceptujesz to wszystko. Być może po coś się to dzieje...
Choć kompletnie nie pojmuję zachowania Twojego prawie byłego męża.
Mam wrażenie, że ktoś pomaga mu podejmować decyzje, wspiera go w tym. Dziwi mnie trochę, że dotąd nie skorzystałaś z dostępnych metod, by go sprawdzić- ale poniekąd Cię rozumiem...
Wśród powyższych wypowiedzi z jedną zgadzam się w pełni- MUSISZ zapewnić dzieciom byt, cokolwiek by się nie działo, tym bardziej, że po "byłym" można spodziewać się wszystkiego. Pamiętaj, że to już nie jest ten sam facet.
W związku z tym lepiej że odszedł teraz i nie wpędził Ciebie i dzieci w większe kłopoty.
I nie mów, że odebrał Ci wspomnienia i wspólne przeżycia. One z Tobą zostaną.
Teraz spójrz szerzej: biorąc pod uwagę jego prawdziwe oblicze, ofiarował Ci też możliwość udanego, szczęśliwego życia. Z kimś, kto naprawdę będzie Ciebie wart.
341 2017-03-07 02:39:10 Ostatnio edytowany przez Czarna Kotka (2017-03-07 02:45:09)
"traktując to jako element zwyczajnej negocjacji i będzie walczył, rozdzierając szaty nad każdym 50 zł"
Facet, który traktuje coś takiego jako "element zwyczajnej negocjacji" zasługuje na to, żeby nagranie z tego rozdzierania szat jego dzieci usłyszały kiedy już będą dorosłe - żeby dokładnie wiedziały kogo mają za tatusia.
"Wiem ze mnie nienawidzi tylko nie wiem za co. ? To jest najgorsze uczucie."
Za co?
Dostojewski był dobrym obserwatorem ludzkiej natury i to on włożył te słowa w usta jednej ze swoich postaci:
"on, co prawda, nic złego mi nie zrobił, ale za to ja zrobiłem mu ohydne świństwo, a jak tylko zrobiłem, zaraz go za to właśnie znienawidziłem."
Za to. On wie, że zrobił Tobie świństwo, ale nie potrafi winić siebie za to, to dla niego za trudne - więc stara się obwinić Ciebie, żeby nie wyjść we własnych oczach na sukinsyna. Klasyka.
"on, co prawda, nic złego mi nie zrobił, ale za to ja zrobiłem mu ohydne świństwo, a jak tylko zrobiłem, zaraz go za to właśnie znienawidziłem.".
najprawdziwsze slowa na swiecie. przezylam dokladnie to samo ze strony osoby, ktorej ufalam, i ktora kochalam.
Czarna Kotka napisał/a:"on, co prawda, nic złego mi nie zrobił, ale za to ja zrobiłem mu ohydne świństwo, a jak tylko zrobiłem, zaraz go za to właśnie znienawidziłem.".
najprawdziwsze slowa na swiecie. przezylam dokladnie to samo ze strony osoby, ktorej ufalam, i ktora kochalam.
Sama prawda. Ja miałam dokładnie to samo. Nienawiść do kogoś, kogo się skrzywdziło to klasyczne zachowanie.
Cssc21 jestem przekonana, że wszystko co nas spotyka dzieje się po coś. Trudne sytuacje rozwijają nas pełniej a Ty potrzebujesz trochę czasu.
Uwierz mi naprawdę lepiej dla Ciebie, że tak szybko się wyprowadził. To trudne, ale milion razy lepsze niż życie w zawieszeniu i iluzji i masz szansę na to, aby szybciej dojść do siebie.
Cały czas myślę ciepło o Tobie
Tylko jak to zrozumieć, że można nagle znienawidzić kogoś kogo się właśnie skrzywdziło. Tak może to i lepiej, że go nie ma. Jakoś powoli ogarniam, zapełniam puste półki po jego rzeczach. Nie żyję nadzieją. Nie wiem tylko jak zniosą to dzieci. One niczego nie wiedzą, gdyż obecnie mąż wyjechał na miesiąc oddelegowania, więc powiedział im tylko, że wyjeżdża. Ja nie jestem w stanie im tego powiedzieć. One tak czekają na jego powrót.
Tylko jak to zrozumieć, że można nagle znienawidzić kogoś kogo się właśnie skrzywdziło. Tak może to i lepiej, że go nie ma. Jakoś powoli ogarniam, zapełniam puste półki po jego rzeczach. Nie żyję nadzieją. Nie wiem tylko jak zniosą to dzieci. One niczego nie wiedzą, gdyż obecnie mąż wyjechał na miesiąc oddelegowania, więc powiedział im tylko, że wyjeżdża. Ja nie jestem w stanie im tego powiedzieć. One tak czekają na jego powrót.
Można znienawidzić, w ten sposób umysł chroni siebie przed stwierdzeniem- jestem dupkiem i krzywdzę najbliższych- jestem tchórzem. Przechodzę przez to samo- mój mąż mnie nienawidzi- ale wciąż ze mną mieszka. Wpominał o wyprowadzce ale albo powstrzymały go zewnętrzne okoliczności, albo po prostu czeka, aż ja to zrobię lub go wyrzucę-wtedy odpowiedzialność spadnie na mnie, jak zawsze... moje dzieci 19 i 14. I uwierz mi, ja Ci zazdroszczę spokoju przynajmniej. I chyba Twojego wieku Mój mąż nie wie, czego chce, a ja jestem coraz dalej od niego, coraz dalej... Zrób wszystko, by dzieci nie straciły ojca. Jesli chociaż cień podejrzenia padnie nie Ciebie, że w jakikolwiek sposób im to utrudnisz, na Ciebie spadnie złość dzieci, bo Ty będziesz blisko- oberwie Ci się za niego. Ja na Twoim miejscu starałabym się by zajmował się dziećmi nie paredziesiąt godzin co drugi weekend, ale np sob nd i pon. Wtedy nie stracą kontaktu, a Ty będziesz mieć więcej czasu dla siebie. I nie będziesz mieć poczucia, że rozpoczął nowe kawalerskie życie, a Ty jesteś umęczoną matką. Ja trzymam za Ciebie kciuki od początku
Witam. Bardzo ciężko jest się pogodzić ale cóż musimy zawalczyć o siebie samych i dzieciaczki. Tez nie wiem jak można po prostu się odkochac i odejść ale najwyraźniej tak mialo być . Trzeba przejść ten trudny okres i do przodu . A i oczywiście niech tatusiowie tez zajmą się dziećmi. Pozdrawiam
w takiej sytuacji warto zachowac sie odwazniej niz tchórz, ktory nas krzywdzi i podjac samej odpowiednie decyzje. tchorz decyzji nie podejmie - ale ja wolalam sama podejmowac decyzje, nawet jesli potem tchorz winil za wszystko mnie. spokoj i poczucie panowania nad swoim zyciem są cenniejsze niz opinia tchórza.
Tak nie zamierzam dzieci buntować. Jakoś to sobie w głowie poukładałam, że jest ojcem i ma tak samo brać udział w ich wychowaniu jak ja. Dodatkowo mam zamiar jeszcze więcej obciążać go opieką niż do tej pory było. Niestety do tej pory byłam matka polką, która nie miała czasu dla siebie. A mąż miał, robił co chciał, wiecznie był zajęty. Nie pozwolę aby prowadził sobie kawalerskie życie i korzystał z niego pełną piersią, a ja wiecznie nic dla siebie wszystko dla dzieci. Nie docenił tego. Fakt jest mi lepiej bez niego, albo tak sobie wmawiam. Nie lata wiecznie z odkurzaczem, nie siedzi wiecznie z posępną miną. Najgorszy jest brak wsparcia w codziennym życiu. Mam wsparcie rodziny, znajomych, ale zawsze miałam jego wsparcie, najbliższe wsparcie. Uczę się żyć bez niego, nie mam wyjścia. Tak postrzegam to jak coś co się miało wydarzyć w moim życiu, ale ciężko patrzeć na szczęśliwe, może z pozoru rodziny. Każdy ma jakieś problemy i nie każdy podejmuje tak radykalne kroki. Dziękuję Wam za wsparcie. Trzymam również kciuki za wszystkich, których spotkała krzywda taka jak mnie. Wiem, że nie jestem jedyna na świecie i to jest smutne ((
349 2017-03-08 14:17:12 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-03-08 14:18:11)
w takiej sytuacji warto zachowac sie odwazniej niz tchórz, ktory nas krzywdzi i podjac samej odpowiednie decyzje. tchorz decyzji nie podejmie - ale ja wolalam sama podejmowac decyzje, nawet jesli potem tchorz winil za wszystko mnie. spokoj i poczucie panowania nad swoim zyciem są cenniejsze niz opinia tchórza.
Dlatego łatwiej przy małych dzieciach- bo obwinianie przez tchórza można można mieć gdzieś, a błagania nastoletnich dzieci o zgodę, psychosomatyczne problemy córki to już inna bajka. Wtedy decyzja wcale nie jest taka prosta. Mój mąż akurat nigdy nie lubił podejmować samodzielnie decyzji, wolał mnie w to ubierać, by mieć na kogo zrzucać odpowiedzialność. Nie chcę w to teraz grać. Teraz w domu jest cisza i izolacja - być moze jednak zagram ostatni raz w tę grę- tak postanowiłaś- Twoja wina. a może będę żyć obok jeszcze przez jakiś czas.
Za dziewczyny decyzję podjęli mężowie- nie wiem jak mąż Jessiki- więc dalsze kroki wydają się oczywiste
Dziewczyny może któraś jest z Wrocławia???
Witam wszystkich.
Czytam to forum od dłuższego czasu. Okazuje się, że mój problem nie jest jedynym na świecie. Mimo to szukam wsparcia wszędzie gdzie się da, gdyż już nie mam siły. Jestem 12 lat po ślubie, 3 dzieci (8,4 i 2 latka). Mój mąż na Święta Bożego Narodzenia dał mi wspaniały prezent - informację, że mnie nie kocha, że chce rozwodu, że nie widzi sensu tego wszystkiego. Tamten rok był straszny. Dużo wyjeżdżał, miał problemy zdrowotne. Przestał się do mnie odzywać. Jak próbowałam z nim rozmawiać twierdził, że to kryzys, że mam swoje życie i żebym dała mu spokój. Momenty zbliżeń, przytulenia kończyły się odtrąceniem - dosłownie uciekał z łóżka.
Niestety wszelkie rozmowy kończą się tym samym. Chciałam go namówić na terapię - ale twierdzi, że nie jest chory psychicznie żeby się komuś zwierzać.
Oczywiście to wszystko moja wina, bo ja go nie potrafiłam kochać. Robił co chciał, w niczym go nie ograniczałam. Kochałam go tak jak on mnie. On mi teraz wytyka, że nie chodziliśmy za rękę. Masakra.
Mam doła. Nie chcę rozwodu, chcę ratować tyle wspólnych lat. A dzieci??? one nic nie znaczą??? Jak one mają to zrozumieć???
Dla niego wszystko jest takie proste.
Hej witaj...
Dokladnie przerabialem ten sam numer z obraczka. rok temu, wszystkiego sie wypiera ,nie chciala terapii itd...
Tylko zobacz w jakiej sytuacji jest facet w takim przypadku.Ja bede musial placic alimenty.Ja nie mam szans na opieke nad dziecmi.zostalem wysterowany na calej dlugosci w swietle naszego pieknnego prawa...a ona odczeka chwile po rozwodzie i swiatu oznajmi jakiego to wspanialego faceta wlasnie poznala.jest rowniez nienawisc jakas dzika. To generalnie norma w takich sytuacjach. Trzeba byc naprawde podlym bydlakiem badz zimna szmata zeby tak sie zachowywac.
Mam nadzieje ze jestes juz jakos poukladana.zycze Ci powodzenia i szczescia.
Witam wszystkich po długiej przerwie. Jestem po rozwodzie. Skończyło się na jednej sprawie, ale nie mogę się pozbierać. Nie dociera to do mnie. Alimenty nijakie. Były płakał na sali jaki to on biedny i w ogóle i sędzina też nijaka bo mu uwierzyła. Teraz on się pewnie z tego śmieje. Niestety jest złość, smutek, żal..... Jest mi bardzo ciężko, a to pewnie dlatego, że jestem zbyt dobrym człowiekiem i nie potrafię jego nienawidzić, tak jak on mnie.
cssc21 , w chwili obecnej jest Ci z pewnością bardzo ciężko. Daj sobie tyle czasu ile tylko się da na przeżycie wszystkich trudnych emocji, które są na tym etapie naturalne: gniewu, smutku, poczucia przegranej-gama tych uczuć jest z pewnością szeroka.
Po 12 latach wspólnego życia i przy trójce dzieci takie potraktowanie Ciebie przez byłego już męża jest podłe. To mały, prymitywny człowieczek, nie żałuj, że się to skończyło. Może się śmieje, może nie - postaraj się tym nie zaprzątać głowy. Ten człowiek już nie jest częścią Twojego życia. Macie wspólne dzieci i to wszystko.
Nienawiść takiego trutnia wobec osoby pokrzywdzonej to standard-, to próba racjonalizacji własnego skoorwysyństwa, wynajdowanie pierdyliona wad istniejących lub wymyślonych na potrzebę chwili. No przecież niewiele osób przyzna się do tego, że jest zwykłym padalcem. Wklejam link do wątku, gdzie znajdują się odpowiedzi dlaczego tak jest: http://www.netkobiety.pl/t79328.html
W kwestii sądów- one właśnie tak funkcjonują. Wyrok wydaje człowiek. Sędzia sędziemu nierówny. Gra na sali sądowej? Ależ taka szuja sprawdzi się jako aktor doskonale. Przecież to chleb powszedni od jakiegoś czasu, czyż nie?
Można próbować za jakiś czas ubiegać się o podwyższenie alimentów na dzieci. Zawsze warto podjąć próbę.
Ty, Autorko, głowa do góry. Przyjdą jeszcze gorsze chwile, ale w ostatecznym rozrachunku należy się cieszyć, że taki palant to już przeszłość.
To ile twoje dzieci dostały tych alimentów?
Łączna kwota alimentów to 1350 zł. Na najmłodsze dziecko - 2 latka 250 zł. Za rok będę musiała złożyć o podwyższenie bo tyle będzie mnie kosztować przedszkole. Gdyby jeszcze tatuś wykazywał chęci pomocy to mogłabym odpuścić, ale niestety on żyje teraz w innym świecie. Czuję się źle, bardzo źle, czekam aż czas zagoi rany. Pewnie przyjdą i szczęśliwe dni dla mnie.
Łączna kwota alimentów to 1350 zł. Na najmłodsze dziecko - 2 latka 250 zł. Za rok będę musiała złożyć o podwyższenie bo tyle będzie mnie kosztować przedszkole. Gdyby jeszcze tatuś wykazywał chęci pomocy to mogłabym odpuścić, ale niestety on żyje teraz w innym świecie. Czuję się źle, bardzo źle, czekam aż czas zagoi rany. Pewnie przyjdą i szczęśliwe dni dla mnie.
Nie wiem z jakiego rejonu Polski jesteś, ale utrzymanie trójki dzieci za taką kwotę to naprawdę wyzwanie. Bardzo mi przykro.
Ja się rozwodziłam w lutym zeszłego roku. Zupełnie inna historia, bo to ja chciałam rozwodu, ale też zaczynałam życie od nowa. Czas goi rany, stajemy się silniejsze. Ja odzyskałam siebie, spokój wewnętrzny.
Nie ukrywam i nie będę porównywać wychowywania trójki małych dzieci do jednej 9-latki. Czeka Cię ciężka praca, ale za to wielka satysfakcja. Dbaj o siebie, o swoje samopoczucie i nie rozmyślaj o tym co było. To było 12 lat Twojego życia, ale spójrz ile tych lat przed Tobą! Nie oglądaj się za siebie, tam nic już nie ma.
Trzymaj się!
cssc21 napisał/a:Łączna kwota alimentów to 1350 zł. Na najmłodsze dziecko - 2 latka 250 zł. Za rok będę musiała złożyć o podwyższenie bo tyle będzie mnie kosztować przedszkole. Gdyby jeszcze tatuś wykazywał chęci pomocy to mogłabym odpuścić, ale niestety on żyje teraz w innym świecie. Czuję się źle, bardzo źle, czekam aż czas zagoi rany. Pewnie przyjdą i szczęśliwe dni dla mnie.
Nie wiem z jakiego rejonu Polski jesteś, ale utrzymanie trójki dzieci za taką kwotę to naprawdę wyzwanie. Bardzo mi przykro.
Nie wiem na jakim świecie żyjesz ale na tym wokół mnie za utrzymanie dzieci odpowiadają oboje rodziców. Łopatologicznie - do tych 1350 zł od ojca matka ma dołożyć drugie tyle (w uproszczeniu nie wdając się w wyliczenia wkładu pracy w opiekę). Zdziwienie?
358 2017-07-06 14:08:54 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-07-06 14:10:41)
Pokręcona Owieczka napisał/a:cssc21 napisał/a:Łączna kwota alimentów to 1350 zł. Na najmłodsze dziecko - 2 latka 250 zł. Za rok będę musiała złożyć o podwyższenie bo tyle będzie mnie kosztować przedszkole. Gdyby jeszcze tatuś wykazywał chęci pomocy to mogłabym odpuścić, ale niestety on żyje teraz w innym świecie. Czuję się źle, bardzo źle, czekam aż czas zagoi rany. Pewnie przyjdą i szczęśliwe dni dla mnie.
Nie wiem z jakiego rejonu Polski jesteś, ale utrzymanie trójki dzieci za taką kwotę to naprawdę wyzwanie. Bardzo mi przykro.
Nie wiem na jakim świecie żyjesz ale na tym wokół mnie za utrzymanie dzieci odpowiadają oboje rodziców. Łopatologicznie - do tych 1350 zł od ojca matka ma dołożyć drugie tyle (w uproszczeniu nie wdając się w wyliczenia wkładu pracy w opiekę). Zdziwienie?
Wszystko OK, tylko, czy rzeczwiście utrzymanie, wyżywienie, ubranie i opieka nad 2letnim dzieckiem to koszt 500 zł (2*250) miesięcznie? Znajdź opiekunkę chociażby za dwukrotność tej sumy. A gdzie mieszkanie, jedzenie, ubranka, zabawki, rozrywki?
A autorka napisała, że mąż nie kwapi się do pomocy w opiece nad dziećmi.
Nie wiem na jakim świecie żyjesz ale na tym wokół mnie za utrzymanie dzieci odpowiadają oboje rodziców. Łopatologicznie - do tych 1350 zł od ojca matka ma dołożyć drugie tyle (w uproszczeniu nie wdając się w wyliczenia wkładu pracy w opiekę). Zdziwienie?
Jakie to typowe...
Wiadome jest że to osoba wychowująca dzieci ponosi większe koszty w ich utrzymaniu. Niewiele znam przypadków, by sąd orzekał przyznanie alimentów 50/50. Zazwyczaj jest to nierówny podział, przy czym osoba niebędąca z dziećmi na co dzień, płaci więcej.
Wiem, że zazwyczaj osobą płacącą alimenty jest ojciec i myśli, że jego pieniądze idą na zachcianki chciwej żonki....sorry, ale chyba jesteś w wielkim błędzie.
Wszystko OK, tylko, czy rzeczwiście utrzymanie, wyżywienie, ubranie i opieka nad 2letnim dzieckiem to koszt 500 zł (2*250) miesięcznie? Znajdź opiekunkę chociażby za dwukrotność tej sumy. A gdzie mieszkanie, jedzenie, ubranka, zabawki, rozrywki?
A autorka napisała, że mąż nie kwapi się do pomocy w opiece nad dziećmi.
Oczywiście, do tego dochodzą opłaty zużycia gazu, wody, prądu itp. To nie są tylko jej koszty.
U mnie sąd sprowadził alimenciarza na ziemię, mało tego, zaznaczył, że koszty dziecka będą z wiekiem rosły, więc w domyśle niech się szykuje na podwyżkę.
Okrutne jest takie myślenie. To, że facet ma w nosie wychowywanie dzieci i jeszcze nie chce płacić. W sytuacji autorki to już w ogóle jakaś patologia, bo koleś sam odszedł i się wypiął
Nie wiem na jakim świecie żyjesz ale na tym wokół mnie za utrzymanie dzieci odpowiadają oboje rodziców. Łopatologicznie - do tych 1350 zł od ojca matka ma dołożyć drugie tyle (w uproszczeniu nie wdając się w wyliczenia wkładu pracy w opiekę). Zdziwienie?
Nie wiem w jakim świecie Ty żyjesz, ale wkład pracy i opieka jak najbardziej ma zastosowanie.
Jakie to typowe...
Nie, typowy to był twój poprzedni wpis wprost sugerujący, że za utrzymanie dzieci odpowiadają tylko pieniądze ojca.
Wiadome jest że to osoba wychowująca dzieci ponosi większe koszty w ich utrzymaniu. Niewiele znam przypadków, by sąd orzekał przyznanie alimentów 50/50. Zazwyczaj jest to nierówny podział, przy czym osoba niebędąca z dziećmi na co dzień, płaci więcej.
Oczywiście i do tego się odniosłem. Strzelam, że sąd uznał za odpowiednią sumę kwotę ok. 2000 zł i odpowiednią część zasądził od ojca.
Wiem, że zazwyczaj osobą płacącą alimenty jest ojciec i myśli, że jego pieniądze idą na zachcianki chciwej żonki....sorry, ale chyba jesteś w wielkim błędzie.
Różne są przypadki i tak też bywają.
Strzelam, że sąd uznał za odpowiednią sumę kwotę ok. 2000 zł i odpowiednią część zasądził od ojca.
Dzieląc na trzy wychodzi szatańska liczba...
Odpowiem za siebie:
Wychowuję jedno dziecko, wiem ile kosztuje jej utrzymanie. Wiem jak często muszę kupować jej ubrania, ile kosztują lekarstwa, przybory szkolne, zajęcia dodatkowe itp.
Planując koszty utrzymania dziecka powinno się brać pod uwagę wszystko, od prezentów na urodziny koleżanek, po wyjścia do kina szkolne i poza szkolne, obuwie na lato/zimę, kurtki, czapki...no po prostu wszystko. Wyżywienie jednego dziecka to nie jest problem, ale trójki?
Mnożąc to przez 3 wychodzi całkiem niezła suma.
Niestety Autorka, jak przypuszczam nie pracuje bo zajmuje się najmłodszym dzieckiem, które ma niecałe 3 lata. Żłobek kosztuje więcej niż przedszkole, drugie dziecko chodzi do przedszkola, średni koszt przedszkola państwowego to ok. 350 zł. Szkoła niby bezpłatna, podręczniki też, ale do przybory, wycieczki już nie są bezpłatne.
Wszystko wydaje się takie proste, jak nie dotyczy nas samych.
Czyli sądy są oderwane od rzeczywistości? Średni przedział alimentów na dziecko zawiera się właśnie w zbliżonej kwocie.
Oczywiście, że sądy są oderwane od rzeczywistości.
Nie da się utrzymać dziecka za 500-600 PLN, łącznie z mieszkaniem, opłatami, przedszkolem czy żłobkiem.
Cssc21 Witam Cię kochana Trzymaj się najtrudniejsze juz za Tobą a tak wogole to szybko poszło z rozwodem a alimenty to kpina Nie poddawaj się zobacz ile już przeszłas wiem ze życie jest nie sprawiedliwe i sk...rwiale ale zawsze po czarnych chmurach wychodzi słoneczko . Pozdrawiam
Oczywiście, że sądy są oderwane od rzeczywistości.
Nie da się utrzymać dziecka za 500-600 PLN, łącznie z mieszkaniem, opłatami, przedszkolem czy żłobkiem.
No proszę, a rodzinne są ponoć zdominowane przez kobiety... Teraz do kwoty zasadzonych alimentów dodaj to co matka ma na nie zarobić, dodaj 500+, a w przypadku trójki dzieci jest to 1000 zl. Moim zdaniem w przypadku jw. jest to: 1350+650+1000=3000. Tyle dzieci. Koszty swojego utrzymania, to już kobiety zmartwienie.
Łączna kwota alimentów to 1350 zł. Na najmłodsze dziecko - 2 latka 250 zł. Za rok będę musiała złożyć o podwyższenie bo tyle będzie mnie kosztować przedszkole. Gdyby jeszcze tatuś wykazywał chęci pomocy to mogłabym odpuścić, ale niestety on żyje teraz w innym świecie. Czuję się źle, bardzo źle, czekam aż czas zagoi rany. Pewnie przyjdą i szczęśliwe dni dla mnie.
Czyli dostałaś tyle ile mówiłem/myślałem, że dostaniesz
Zarabiasz dobrze jak na polskie warunki (tyle co były) + wpadnie ci 1000zł z 500+ a więc nie masz źle. Za ponad 6000tys. zł spokojnie utrzymasz rodzinę i stopa życiowa raczej nie spadnie.
Wiecie tu nie chodzi wyłącznie o pieniądze. Ja sobie dam radę, tylko, że tatuś też zbytnio nie odczuje, że ma dzieci, bo nie wykazuje zbyt dużego zainteresowania. Sędzina była odrealniona bo dziwnie patrzyła jak mówiłam o wydatkach. Były nawet nie potrafił powiedzieć ile kosztują dzieci, twierdził nawet, że nic nie jedzą. To jest śmieszne. Przedstawił jak to on ma źle, nie martwiąc się o to czy ja mam za co żyć. Niestety tak to wygląda. Inaczej sytuacja wygląda jak tatuś wykazuje chęci pomocy a inaczej jak ma centralnie wszystko w du.....Myśli, że alimenty załatwią sprawę. Poszło tak jak on chciał, przecież rozwód był jego priorytetową sprawą. Teraz jest wolnym człowiekiem, bynajmniej tak się zachowuje. Nawet na sali sądowej powiedział, że jest młody i chce sobie życie ułożyć. Dla mnie to kawał chu....., ale cóż musze tego człowieka jeszcze kilkanaście lat jakoś tolerować.
Chodzi o takie wielkie poczucie niesprawiedliwości. Nawet taki sąd ma to w tyłku, że zostałam sama z 3 dzieci. Macie racje trzeba żyć dalej. Czas w miejscu nie stanął. Może i dla mnie kiedyś zaświeci słońce.
Były oferował ci 1500 zł bez targowania się w sądzie. Miałaś super doradczynie o ile pamiętam, że jak to, tak mało?! Ja ci chyba pisałem, że zdasz się na sąd, to może będzie więcej ale może też będzie mniej. Alimenty nie są od poczucia krzywdy. Są od zabezpieczenia finansowego dzieci. Przykro to pisać ale były był dobrze przygotowany i w zasadzie osiągnął co chciał.
372 2017-07-06 19:36:50 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-07-06 19:40:54)
Chodzi o takie wielkie poczucie niesprawiedliwości. Nawet taki sąd ma to w tyłku, że zostałam sama z 3 dzieci. Macie racje trzeba żyć dalej. Czas w miejscu nie stanął. Może i dla mnie kiedyś zaświeci słońce.
Cssc, Ppzykro czyta się twoje posty. To normalne, że czujesz żal i złość w stosunku do exa. Nagle okazało się, że dzieci nie są wasze, tylko twoje i na twojej głowie są, jak sama piszesz nie tyle finanse, ale codzienne trudy związane z wychowywaniem dzieci. Przecież wiadomo, że aby dobrze wychować dzieci nie wystarczy tylko dać im co jeść, ubrać i schronienie, ale potrzebują także duźo uwagi, ciepła i czułości. Dzieci potrafią się na swój sposób odwdzięczyć za to, co otrzymują, ale to i tak duży wysiłek wychowywać trójkę w pojedynkę. We dwoje zawsze raźniej, bo jest się na kim wesprzeć w trudnych momentach i prosić o pomoc, gdy sił brak. Trzymaj się. Przytulam
Były oferował ci 1500 zł bez targowania się w sądzie. Miałaś super doradczynie o ile pamiętam, że jak to, tak mało?! Ja ci chyba pisałem, że zdasz się na sąd, to może będzie więcej ale może też będzie mniej. Alimenty nie są od poczucia krzywdy. Są od zabezpieczenia finansowego dzieci. Przykro to pisać ale były był dobrze przygotowany i w zasadzie osiągnął co chciał.
1500 zł to wpisał w pozwie. A w ostatecznej odpowiedzi na pozew napisał 900 zł. Twierdził, że jednak przeanalizował i nie stać go na więcej. Dostał do płacenia i tak więcej niż sam zaproponował, ale to właśnie nie chodzi o pieniądze. Chodzi o to, że zostałam z tym wszystkim sama. A on rozrywkowy tatuś zabierze dzieci do kina i jest super. A matka styrana życiem, czasem nie mam czasu dla nich bo muszę coś ugotować albo dom posprzątać. We dwoje zawsze jest inaczej. ALe cóż takie życie. Pewnie nie ja pierwsza i nie ostatnia.
Brzmi to tak jakbyś oczekiwała, że bardziej dolegliwe (nie bardziej zasadne finansowo) miałyby skłonić go do rezygnacji z odejścia albo po prostu wkurzaly. Nie zaakceptowalas, że facet psychicznie odszedl już dawno, a dalej, to była tylko realizacja jego postanowienia. Im szybciej przejdziesz nad tym do porzadku tym szybciej się pozbierasz. Nie zrobisz na siłę z niego męża, ojca też nie.
Witaj cssc21
bardzo Ci współczuję tej sytuacji, trafiłaś na wyjątkowego dupka
Czytam od wczoraj, post po poście. Trzymałam kciuki, abyś wysłuchała tu dobrych rad i sama złożyła wniosek o rozwód z JEGO WINY, bo miałaś ku temu wszelkie podstawy, niestety tak się nie stało. Miękkie masz serce, a on to wykorzystał. Bardzo szkoda, sytuacja Twoja i dzieci wyglądałaby zupełnie inaczej.
Tego się już niestety nie da odwrócić, ale wielkość alimentów możesz na szczęście zmienić, choć łatwe to nie będzie. Dostałaś bardzo mało! Miałaś w ogóle adwokata? Czy też rozliczyłaś się z ex poprzez korzystny dla Ciebie podział majątku? Radziłabym Ci zbierać przez cały czas rachunki i znaleźć naprawdę skutecznego prawnika. Może moje rady wydają się teraz niestosowne, ale przekuj swój żal i smutek na działanie.
cssc21 napisał/a:Łączna kwota alimentów to 1350 zł. Na najmłodsze dziecko - 2 latka 250 zł. Za rok będę musiała złożyć o podwyższenie bo tyle będzie mnie kosztować przedszkole. Gdyby jeszcze tatuś wykazywał chęci pomocy to mogłabym odpuścić, ale niestety on żyje teraz w innym świecie. Czuję się źle, bardzo źle, czekam aż czas zagoi rany. Pewnie przyjdą i szczęśliwe dni dla mnie.
Czyli dostałaś tyle ile mówiłem/myślałem, że dostaniesz
Zarabiasz dobrze jak na polskie warunki (tyle co były) + wpadnie ci 1000zł z 500+ a więc nie masz źle. Za ponad 6000tys. zł spokojnie utrzymasz rodzinę i stopa życiowa raczej nie spadnie.
na szczęście 500+ nie liczą się do spraw alimentacyjnych, dziś ten dodatek jest, a jutro go nie będzie, natomiast utrzymanie dzieci będzie kosztowało z roku na rok coraz więcej.
Tego się już niestety nie da odwrócić, ale wielkość alimentów możesz na szczęście zmienić, choć łatwe to nie będzie. Dostałaś bardzo mało! Miałaś w ogóle adwokata? Czy też rozliczyłaś się z ex poprzez korzystny dla Ciebie podział majątku? Radziłabym Ci zbierać przez cały czas rachunki i znaleźć naprawdę skutecznego prawnika. Może moje rady wydają się teraz niestosowne, ale przekuj swój żal i smutek na działanie.
Dostała prawie tyle ile średnio przyznają w Polsce na dziecko a przyznają około 500zł. Alimenty są zależne przedewszystkim od zarobków. Nie zapominajmy, że facet poszedł do mieszkania i płaci kredyt a autorka została w domu.
Autorka powinna się modlić aby ex za szybko nie zrobił kolejnego dziecka ponieważ wtedy nie będzie mowy o podwyżce alimentów (która się nie należy ze względu na jego zarobki) a jeszcze złoży papiery o obniżenie ponieważ będzie miał 4 dziecko i je też musi utrzymać.
Niestety za miękkie mam serce i niestety do końca miałam nadzieję. Wiem wszyscy pisali, że tak nie będzie, ale uwierzcie każdy reaguje i odbiera inaczej. Co do adwokata się nie będę wypowiadać. Również on mnie zawiódł, dodatkowo rozchorował się na sprawę i przyszła jakiś Pani, która nawet nie była wtajemniczona w całą sprawę. Wiem teraz niestety muszę zbierać faktury na wszystko. Czas pokaże może tatuś się obudzi z amoku i zrozumie. Nie wiem. Wiem, że jestem naiwna, ale czasu już nie cofnę. Podziału majątku jeszcze nie było. Oczywiście się okaże jak to wyjdzie. Jeśli się nie będzie chciał dogadać to niestety może być różnie.
Nie mam zamiaru się modlić. Niech sobie zrobi i nawet 3. Skoro ma chęć robić dzieci to niech znajdzie i chęci na płacenie na nie.
379 2017-07-06 20:46:54 Ostatnio edytowany przez On-WuWuA-83 (2017-07-06 20:47:25)
W tej historii nie wzburza mnie to, że facet odszedł (bo to nie pierwszy przypadek w dziejach) lecz przeraża to, że teraz jesteś sama i jak tu znaleźć jakiegoś innego faceta dla siebie jak trójka dzieci "na głowie" Pod tym względem to bardzo cięzką sytuację masz.
Mam nadzieję, że żartujesz hehehe bo jak na razie nie mam zamiaru nikogo szukać. A tak a propo też płacę kredyt na dom i rata jest dwukrotnie wyższa niż rata kredytu na mieszkanie. Nie ma co się rozczulać. Takich przypadków jak piszesz jest mnóstwo. Niektórzy są emocjonalnie nie przygotowani do życia w rodzinie.
381 2017-07-06 21:25:27 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-07-06 21:27:14)
W tej historii nie wzburza mnie to, że facet odszedł (bo to nie pierwszy przypadek w dziejach) lecz przeraża to, że teraz jesteś sama i jak tu znaleźć jakiegoś innego faceta dla siebie jak trójka dzieci "na głowie"
Pod tym względem to bardzo cięzką sytuację masz.
Nie takie dzieci straszne, jak je malują. Nie ma się co przerażać, jak bedziesz troche starszy- docenisz plusy z wychowywania dzieci, nawet "cudzych"
ale nie.. Jezeli dzieci tatusia który sie wypiął mają dobrego ojczyma, potrafią go docenić i nie sa juz CUDZE, tylko własne.
cssc21, tak czy inaczej, zaczynasz życie od nowa. Z Facetem czy bez, za to z cudownymi dziećmi. Będą wzloty i upadki, płacz, bezsilność ale również radość i łzy szczęścia.
Uwielbiam cytat Kaśki Nosowskiej: "Kobieta jest organizmem ultradoskonałym. Potrafi się regenerować po ekstremalnie ciężkich doświadczeniach. Przetrwa wszystko. "
Nikt nie mówi, że będzie łatwo, ale będzie na pewno warto
mallwusia napisał/a:Tego się już niestety nie da odwrócić, ale wielkość alimentów możesz na szczęście zmienić, choć łatwe to nie będzie. Dostałaś bardzo mało! Miałaś w ogóle adwokata? Czy też rozliczyłaś się z ex poprzez korzystny dla Ciebie podział majątku? Radziłabym Ci zbierać przez cały czas rachunki i znaleźć naprawdę skutecznego prawnika. Może moje rady wydają się teraz niestosowne, ale przekuj swój żal i smutek na działanie.
Dostała prawie tyle ile średnio przyznają w Polsce na dziecko a przyznają około 500zł. Alimenty są zależne przedewszystkim od zarobków. Nie zapominajmy, że facet poszedł do mieszkania i płaci kredyt a autorka została w domu.
Autorka powinna się modlić aby ex za szybko nie zrobił kolejnego dziecka ponieważ wtedy nie będzie mowy o podwyżce alimentów (która się nie należy ze względu na jego zarobki) a jeszcze złoży papiery o obniżenie ponieważ będzie miał 4 dziecko i je też musi utrzymać.
Zależą także od możliwości zarobkowych, on zdaje się kończył jakieś kursy, nie zwiększyła mu się pensja?
Kredyt ona także musi spłacać, na dom pewno większy, niż na kawalerkę? Poza tym liczą się utracone dochody z kawalerki.
Dlaczego on ma kłopoty finansowe? Zadłużył się na wykończenie tego mieszkania? Mieli cały czas wspólnotę, nie mieli rozdzielności.
Nie miał prawa zabrać jej kluczy do kawalerki, ona nie miała prawa wymieniać zamków - to formalnie wciąż jest jego dom i jej kawalerka.
Nie chcę drążyć dla samego drążenia i rozdrapywania, co zostało zrobione źle, ale skoro nie ma nadal podziału majątku, a on zaproponował na 3 dzieci śmieszne 900 zł, to znaczy tylko tyle, że jest bezwzględny i trzeba się przygotować dobrze do kolejnego etapu - czyli do sprawiedliwego podziału majątku.
On-WuWuA-83 napisał/a:W tej historii nie wzburza mnie to, że facet odszedł (bo to nie pierwszy przypadek w dziejach) lecz przeraża to, że teraz jesteś sama i jak tu znaleźć jakiegoś innego faceta dla siebie jak trójka dzieci "na głowie"
Pod tym względem to bardzo cięzką sytuację masz.
Nie takie dzieci straszne, jak je malują. Nie ma się co przerażać, jak bedziesz troche starszy- docenisz plusy z wychowywania dzieci, nawet "cudzych"
ale nie.. Jezeli dzieci tatusia który sie wypiął mają dobrego ojczyma, potrafią go docenić i nie sa juz CUDZE, tylko własne.
Generalnie masz rację, ale w tej sytuacji znalezienie WOLNEGO faceta, który by sie chciał angażować w taki układ będzie graniczyło z cudem.
Ela210 napisał/a:On-WuWuA-83 napisał/a:W tej historii nie wzburza mnie to, że facet odszedł (bo to nie pierwszy przypadek w dziejach) lecz przeraża to, że teraz jesteś sama i jak tu znaleźć jakiegoś innego faceta dla siebie jak trójka dzieci "na głowie"
Pod tym względem to bardzo cięzką sytuację masz.
Nie takie dzieci straszne, jak je malują. Nie ma się co przerażać, jak bedziesz troche starszy- docenisz plusy z wychowywania dzieci, nawet "cudzych"
ale nie.. Jezeli dzieci tatusia który sie wypiął mają dobrego ojczyma, potrafią go docenić i nie sa juz CUDZE, tylko własne.Generalnie masz rację, ale w tej sytuacji znalezienie WOLNEGO faceta, który by sie chciał angażować w taki układ będzie graniczyło z cudem.
Zupełnie nie rozumiem, dlaczego się upieracie, że Autorka koniecznie MUSI szukać jakiegoś faceta? A dajcie Jej odpocząć... a ponadto wcale to w realnym życiu nie jest taki problem, jak mówicie, tylko że większość tych facetów, którym dzieci nie przeszkadzają, a wprost przeciwnie, nie siedzi na forach w internecie i nie jęczy.
Autorko, śledzę Twoją historię od początku i trzymam kciuki - może trochę za słabo w kwestii tych alimentów trzymałam... ale jesteś silną kobietką mimo wszystko i dasz radę, bo to widać
386 2017-07-07 09:24:57 Ostatnio edytowany przez lolek8080 (2017-07-07 09:25:22)
Nikt się nie upiera, że autorka musi kogoś szukać. Jednak za jakis czas (rok, dwa, pięć) może tak być, że będzie potrzebowała jakiejś "bratniej duszy" i będzie gotowa na cos nowego. No i wtedy może pojawić się problem.
Ela210 napisał/a:On-WuWuA-83 napisał/a:W tej historii nie wzburza mnie to, że facet odszedł (bo to nie pierwszy przypadek w dziejach) lecz przeraża to, że teraz jesteś sama i jak tu znaleźć jakiegoś innego faceta dla siebie jak trójka dzieci "na głowie"
Pod tym względem to bardzo cięzką sytuację masz.
Nie takie dzieci straszne, jak je malują. Nie ma się co przerażać, jak bedziesz troche starszy- docenisz plusy z wychowywania dzieci, nawet "cudzych"
ale nie.. Jezeli dzieci tatusia który sie wypiął mają dobrego ojczyma, potrafią go docenić i nie sa juz CUDZE, tylko własne.Generalnie masz rację, ale w tej sytuacji znalezienie WOLNEGO faceta, który by sie chciał angażować w taki układ będzie graniczyło z cudem.
Znam 3 takie przypadki, facet własnych mieć nie może, a dzieci kocha Albo ma je zbyt daleko.
Zresztą w tej chwili to nie jest temat, nad którym warto by się było autorce skupiać.
Nikt się nie upiera, że autorka musi kogoś szukać. Jednak za jakis czas (rok, dwa, pięć) może tak być, że będzie potrzebowała jakiejś "bratniej duszy" i będzie gotowa na cos nowego. No i wtedy może pojawić się problem.
No, faktycznie, największym zmartwieniem autorki w tej chwili jest to, że za parę lat może Jej jakiś facet nie zechcieć...
Zupełnie nie rozumiem, dlaczego się upieracie, że Autorka koniecznie MUSI szukać jakiegoś faceta? A dajcie Jej odpocząć...
Nikt się nie upiera, że autorka musi kogoś szukać. Jednak za jakis czas (rok, dwa, pięć) może tak być, że będzie potrzebowała jakiejś "bratniej duszy" i będzie gotowa na cos nowego. No i wtedy może pojawić się problem.
O to to. Nikt jej nie każe szukać aby mieć i już ale za jeden czy może pięć lat może zechce a trzeba powiedzieć, ze dwójką będzie musiała zajmować się w przedziale 10-15l.
a ponadto wcale to w realnym życiu nie jest taki problem, jak mówicie, tylko że większość tych facetów, którym dzieci nie przeszkadzają, a wprost przeciwnie, nie siedzi na forach w internecie i nie jęczy.
To jest problem bo jest bardzo dużo samotnych matek na necie które szukają. Do mnie już nie raz pisały a nawet ostatnio - kilka dni temu. Małolata - deko ponad 20l jak się okazało ładniutka
. Od razu pierwsza fotka którą wysłała to była z dzieckiem aby nie było ściemy
Szuka starszego faceta bo ten jej były z którym była kilka lat zostawił ją jak się okazało, że jest w ciąży (chłopak ze 4lata starszy od niej)
Trochę porozmawiałem ale też zakomunikowałem, że nie jestem zainteresowany dzieciatymi
390 2017-07-07 12:48:49 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-07-07 12:49:39)
Nie jestem przekonana, czy to jest wielki problem dla kobiet, że TY nie jesteś zainteresowany dzieciatymi
To może być problem dla tych bezdzietnych
Uważasz, że wszyscy mężczyźni myślą, jak Ty? To z kim ja chadzam na randki, mając dzieci?