Czy dużo jest kobiet, które nie lubią minetki? Słyszałem tylko raz o czymś takim i się zastawiam skąd może się brać taki pogląd i czy jest szczery... Jeśli jest tutaj jakaś kobieta, która właśnie nie lubi takich pieszczot to czy mogłaby napisać dlaczego konkretnie? Sam stosunek i penetracja wystarczą? A pieszczoty piersi?
2 2016-12-29 22:29:50 Ostatnio edytowany przez lilly25 (2016-12-29 22:33:18)
Jeśli jest tutaj jakaś kobieta, która właśnie nie lubi takich pieszczot to czy mogłaby napisać dlaczego konkretnie? Sam stosunek i penetracja wystarczą? A pieszczoty piersi?
Zgłaszam się. Ja nie znoszę, nigdy nie pozwoliłam, nie pozwalam, i nigdy nie pozwoliłabym na zrobienie mi minetki. Dlaczego? Ano dlatego, że po 1. Jest to bardzo ryzykowne - zbyt duże prawdopodobieństwo wywołania u mężczyzny obrzydzenia, a należę do osób wyjątkowo bojących się że mogą wywołać wstręt u ważnego dla nich mężczyzny. Wydaje mi się że to (tj. ten lęk) wynika w dużej mierze z mojej próżności (potrzeba zachowania jak najlepszego wizerunku w oczach mężczyzny), oraz obawy o to, że na skutek zrażenia się do mnie pod wpływem ewentualnego obrzydzenia, uczucia mężczyny do mnie znikną/zmaleją. 2 - po części związane z punktem pierwszym, ale dotyczy komfortu. Po prostu niemożliwym jest dla mnie czuć się komfortowo, 'bezstresowo' w takiej sytuacji (cały czas obawy o możliwość wzbudzenia odrazy, myśli krążące wokół tego że przecież to miejsce znajduje się niedaleko od odbytu, o wyglądzie narządów płciowych, wypływających 'płynach' itd.). 3 - ten punkt będzie dla mnie dość trudny do wytłumaczenia, ale postaram się : pozwolenie mężczyźnie na zrobienie tego kojarzy mi się z nadmierną 'butą seksualną' która we mnie osobiście wzbudza mocne zażenowanie. Jeszcze większe zażenowanie wywołują we mnie poglądy ludzi (tutaj akurat : kobiet) które twierdzą że mineta jest czymś co im w związku przysługuje, dziwią się, lub w jakiś sposób czują zasmucone tym że partner może się tym brzydzić, lub co gorsza uważają że 'jak się kogoś kocha, to niczego się w nim nie brzydzi'.
Co do penetracji o której wspomniałeś, to mi nawet to nie jest potrzebne. Ja wręcz oddycham z ulgą, gdy mężczyzna oznajmia, iż klasyczny seks nie jest mu potrzebny. Co do pieszczot piersi, to są mi obojętne, gdyż w moim przypadku nie jest to miejsce wrażliwe na dotyk. Lubię zabawy erotyczne/'okołoerotyczne' (głaskanie, przytulanie, ocieranie się o twarz, dotykanie, trzymanie za ręce itd.), ale tych rzeczy którte wymieniłeś nie. Dodam, że penetracja również wydaje mi się ryzykowna, i to nie tylko ze względu na ciążę, ale także z kilku (a może nawet kilkunastu) innych powodów (m.in. możliwość pojawienia się głupiego dźwięku podczas 'wsad-wykład').
3 2016-12-29 23:22:33 Ostatnio edytowany przez Iceni (2016-12-29 23:24:34)
Ja nie lubię.
1. Palce są lepsze.
2. Irytuje mnie dotyk nieogolonego zarostu na twarzy.
3.Lubie bliski kontakt ciala, a facet schowany miedzy nogami to jakos tę bliskosc wyklucza, przytulanie się do łydek w 69 tez mnie nie jara.
4.Ogólnie chyba od zawsze lubiłam taki trochę mocniejszy seks niż takie tam... polizanie
Innymi słowy - minetka dla mnie moze nie istniec, ale jakby facetowi palce ucięło to plakalabym rzewnymi łzami
Gary napisał/a:Jeśli jest tutaj jakaś kobieta, która właśnie nie lubi takich pieszczot to czy mogłaby napisać dlaczego konkretnie? Sam stosunek i penetracja wystarczą? A pieszczoty piersi?
Zgłaszam się. Ja nie znoszę, nigdy nie pozwoliłam, nie pozwalam, i nigdy nie pozwoliłabym na zrobienie mi minetki. Dlaczego? Ano dlatego, że po 1. Jest to bardzo ryzykowne - zbyt duże prawdopodobieństwo wywołania u mężczyzny obrzydzenia, a należę do osób wyjątkowo bojących się że mogą wywołać wstręt u ważnego dla nich mężczyzny. Wydaje mi się że to (tj. ten lęk) wynika w dużej mierze z mojej próżności (potrzeba zachowania jak najlepszego wizerunku w oczach mężczyzny), oraz obawy o to, że na skutek zrażenia się do mnie pod wpływem ewentualnego obrzydzenia, uczucia mężczyny do mnie znikną/zmaleją. 2 - po części związane z punktem pierwszym, ale dotyczy komfortu. Po prostu niemożliwym jest dla mnie czuć się komfortowo, 'bezstresowo' w takiej sytuacji (cały czas obawy o możliwość wzbudzenia odrazy, myśli krążące wokół tego że przecież to miejsce znajduje się niedaleko od odbytu, o wyglądzie narządów płciowych, wypływających 'płynach' itd.). 3 - ten punkt będzie dla mnie dość trudny do wytłumaczenia, ale postaram się : pozwolenie mężczyźnie na zrobienie tego kojarzy mi się z nadmierną 'butą seksualną' która we mnie osobiście wzbudza mocne zażenowanie. Jeszcze większe zażenowanie wywołują we mnie poglądy ludzi (tutaj akurat : kobiet) które twierdzą że mineta jest czymś co im w związku przysługuje, dziwią się, lub w jakiś sposób czują zasmucone tym że partner może się tym brzydzić, lub co gorsza uważają że 'jak się kogoś kocha, to niczego się w nim nie brzydzi'.
Co do penetracji o której wspomniałeś, to mi nawet to nie jest potrzebne. Ja wręcz oddycham z ulgą, gdy mężczyzna oznajmia, iż klasyczny seks nie jest mu potrzebny. Co do pieszczot piersi, to są mi obojętne, gdyż w moim przypadku nie jest to miejsce wrażliwe na dotyk. Lubię zabawy erotyczne/'okołoerotyczne' (głaskanie, przytulanie, ocieranie się o twarz, dotykanie, trzymanie za ręce itd.), ale tych rzeczy którte wymieniłeś nie. Dodam, że penetracja również wydaje mi się ryzykowna, i to nie tylko ze względu na ciążę, ale także z kilku (a może nawet kilkunastu) innych powodów (m.in. możliwość pojawienia się głupiego dźwięku podczas 'wsad-wykład').
Czyli dla Ciebie seks może nie istnieć?
A co z masturbacją?
Ja nie lubię.
1. Palce są lepsze.
2. Irytuje mnie dotyk nieogolonego zarostu na twarzy.
3.Lubie bliski kontakt ciala, a facet schowany miedzy nogami to jakos tę bliskosc wyklucza, przytulanie się do łydek w 69 tez mnie nie jara.
4.Ogólnie chyba od zawsze lubiłam taki trochę mocniejszy seks niż takie tam... polizanieInnymi słowy - minetka dla mnie moze nie istniec, ale jakby facetowi palce ucięło to plakalabym rzewnymi łzami
a minetka plus palce ?
Lilly, skąd wiesz, że czegoś nie lubisz, skoro nigdy nie próbowałaś?
Minetka jest ok, choć też wolę palce.
Wychodzi na to, że minetka jest przereklamowana
Bo tylko panie, które nie lubią, miały się wypowiadać. Ja np. lubię, to się nie wypowiadam i wychodzi, że 100% kobiet nie lubi
Dwie czy trzy to jeszcze nie 100%
Fakt, że dobra minetka nie wygląda jak na porno gdzie się merda jęzorem jak pies po misce z żarciem i nie jest to wcale takie proste... Penetracja jest prosta, minetka jednak wymaga więcej zaangażowania i pomysłowości
10 2016-12-30 10:12:12 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2016-12-30 10:16:35)
Jeśli partner jest brutalny, nie grzeszy empatią ani delikatnością i realizuje wyłącznie swoje widzimisię, to niczego z nim nie lubię.
To zależy jak ktoś robi... jak mam być szczera, to jeszcze nie zdarzył mi się facet, który serio byłby w tym dobry, dlatego takie zabawy wolę z kobietami
...Za to z kobietami w związku trudno na dłuższą metę wytrzymać.
No i tak to jest - albo super seks, albo super relacja, chociaż teraz to się trzymam z daleka i od jednego i od drugiego (sorry za offtop:P)
Ja kiedyś nie lubiłam, jako młode dziewczę. Po pierwsze dlatego, że mnie to krępowało i było dla mnie zupełnie nowe, po drugie dlatego, że miałam chłopaka, który chyba niespecjalnie lubił to robić i w związku z tym robił to kiepsko i bez przekonania. Teraz mam faceta, który to uwielbia i, co za tym idzie, wykonuje to świetnie Ale i tak język to wciąż dla mnie zbyt delikatny bodziec, mam raczej tak jak Iceni:
minetka dla mnie moze nie istniec, ale jakby facetowi palce ucięło to plakalabym rzewnymi łzami
Ooo... z tymi palcami to mnie zaskoczyłyście... ale czegóż nie zrobi język, co mogą palce? Przecież język jest delikatniejszy, mokry, miękki, gładki... a w trakcie minetki i tak trzeba palce dać do cipki, aby stymulować od środka (wiecie -- łechtaczkę od środka, punkt G, itd, itd)...
Ooo... z tymi palcami to mnie zaskoczyłyście... ale czegóż nie zrobi język, co mogą palce? Przecież język jest delikatniejszy, mokry, miękki, gładki... a w trakcie minetki i tak trzeba palce dać do cipki, aby stymulować od środka (wiecie -- łechtaczkę od środka, punkt G, itd, itd)...
nie trzeba ale mozna, bo to rzeczywiscie daje dodatkowe doznania.
ja np. zaczynalam moje zycie erotyczne od minetki i trwalo to kilka lat. potem przestalam lubic minetke bo mialam problem z dojsciem w taki sposob
a potem zaczelam cwiczyc i teraz zdarza sie, ze wole minetke bez klasycznego stosunku
ale tez od minetki wolę palce,bo dla mnie język nie jest wcale delikatny,plus drapanie zarostu
poza tym mnie denerwuja wszelkie zmiany rytmu,a wiadomo,język szybko sie meczy
Prawda jest taka, że to faceci uwielbiają minetki...a niekoniecznie panie. Ja też mam tak jak :
Iceni napisał/a:
minetka dla mnie moze nie istniec, ale jakby facetowi palce ucięło to plakalabym rzewnymi łzami .
Pozwalam mojemu facetowi, na takie pieszczoty czasami, nie za często , ale dlatego, że On to uwielbia. Mój poprzedni też to uwielbiał. Kręci ich to. Mój facet wie, że wolę paluszkami, zwłaszcza od tyłu, strasznie mnie to jara. Zresztą jego też. Także nie marudzi .
Czasami jest i minetka i palce, ale to nie to samo.
Ja lubię zdecydowany dotyk palców, nie da się mieć takiej kontroli nad językiem, jaką ma się nad palcami ;p
No dobra, palce rządzą To ja nieśmiało dopytam... wolicie palcem po "wierzchu" (łechtaczka, wargi i okolice) czy w "środku" (w poszukiwaniu mistycznego punktu G) ?
No dobra, palce rządzą
To ja nieśmiało dopytam... wolicie palcem po "wierzchu" (łechtaczka, wargi i okolice) czy w "środku" (w poszukiwaniu mistycznego punktu G) ?
no przecież mezczyzna ma dwie dlonie
a na serio - u mnie to zalezy od nastroju, czasem tak,czasem tak, a czasem i tak o tak naraz
A ja tam lubię minetke ale z moim byłym nie lubiłam. Przede wszystkim przez jego podejście do tego jak za karę. Krepowalo mnie to. Mój mąż lubi to robić to i ja się tym cieszę. Najlepiej kiedy "siedzę" mu na twarzy. Po prostu kręci mnie to, poza tym mam duże możliwości manewru
za to 69 nie lubię bo nie potrafię się skupić na sobie. Albo ja albo on. Palce idą w ruch rzadko i zazwyczaj kończy się tak że w bardzo nie odpowiednim momencie reka się mu męczy i zwalnia i powstaje klapa. A z językiem tak nie ma
No dobra, palce rządzą
To ja nieśmiało dopytam... wolicie palcem po "wierzchu" (łechtaczka, wargi i okolice) czy w "środku" (w poszukiwaniu mistycznego punktu G) ?
W środku, po wierzchu działam sama.
21 2016-12-30 12:10:57 Ostatnio edytowany przez Gary (2016-12-30 12:14:39)
Do tej pory myślałem, że minetka to jest szczyt erotyzmu. Czasem, bardzo rzadko słyszałem że któraś nie lubi minetki, w zasadzie tylko raz słyszałem "nienawidzę minetki, tylko penetracja". Teraz na forum piszecie o palcach. Ciągle się człowiek uczy... hihi... Ale podsumowując argumenty:
-- palce są lepsze, bo się nie męczą? -- faktycznie się nie męczą... ale jak się dobrze głowę ustawi, to język (ani szyja, kark) się absolutnie nie męczy... -- język tak samo utrzyma rytm i zawsze miękki, mokry, nie szorstki
-- nie ogolona twarz drapie -- masakra jak drapie, a jeszcze gorzej jak "szczota" przejedzie po łechtaczce... to niedopuszczalne
Ja nie dam rady doprowadzić żony do oragazmu tylko dotykając palcami. No way. Minetka "trafiająca w punkt" plus masowanie palcami punktu G i wejścia do cipki, plus druga ręka na piersiach albo masująca dziurkę w pupie -- wtedy orgazm "niemożliwy do odwołania". Minetka bez rąk -- słaby orgazm. Zły rytm, nie w punkt -- brak orgazmu. Minetka to całość bycia blisko, a nie tylko język na łechtaczce. Prawdziwej minetki NIE da się nakręcić w pornolu, bo by wyglądało tak, że dwie osoby są razem w bliskim uścisku (np. 69, albo jego głowa między jej nogami, ręce obejmują jej ciało, nogi, pupę, brzuch, piersi) i słabo się ruszają, nic nie widać... a potem ona ma orgazm. Dziwię się, że można tego nie lubić... -- leżeć, nić nie robić, i dostać super orgazmu. Do pieszczenia mam język, oraz dwie ręce -- czy można to lepiej zrobić?
Tak samo z oralem w stronę mężczyzny -- nie rozumiem dlaczego faceci tak narzekają, że "ona używała rąk", a nie tylko ustami. Przykładowo ja nie dojdę do orgazmu jak ona mnie nie będzie dotykać rękami.
Harvey napisał/a:No dobra, palce rządzą
To ja nieśmiało dopytam... wolicie palcem po "wierzchu" (łechtaczka, wargi i okolice) czy w "środku" (w poszukiwaniu mistycznego punktu G) ?
W środku, po wierzchu działam sama.
CZyli mąż Cię masuje w punkt G, a Ty sobie w tym samym czasie łechtaczkę? Wtedy jest gwarantowany orgazm, ale to taki plan B chyba?
Nie lubię minetki bo zarost drapie...
W mordę, samych arabów macie?
Czy leni?
Przecież ogolić gębę na gładko to kwestia kilku minut...
Ja to faktycznie jestem jakaś inna, bo ja lubię, jak trochę drapie...
Z tego wątku można chyba wyciągnąć jedynie wniosek, że każda kobieta jest inna i ma inne upodobania Co do zarostu, to ja nie wiem jak to jest, ale mój całkiem uczciwie zarośnięty partner nigdy mnie nie drapie... ale faktem jest, że on ma dość miękki zarost.
Ooo... z tymi palcami to mnie zaskoczyłyście... ale czegóż nie zrobi język, co mogą palce? Przecież język jest delikatniejszy, mokry, miękki, gładki... a w trakcie minetki i tak trzeba palce dać do cipki, aby stymulować od środka (wiecie -- łechtaczkę od środka, punkt G, itd, itd)...
I właśnie ta delikatność, mokrość i gładkość są czynnikami, które mi nie pasują i które sprawiają, że wolę pieszczoty dłonią niż językiem Minetka jest przyjemna, ale działa na mnie raczej na zasadzie miłej chwili bliskości oraz "ego boostera" - fajnie jest poczuć, że się faceta tak kręci i że lubi on takie intymne pieszczoty. Zawsze jest jedynie wstępem do bardziej "konkretnych" pieszczot, język jest po prostu zbyt mokry, miękki i śliski, by dostarczać mi odpowiednich bodźców. Mogłabym to zobrazować poprzez taką analogię: wyobraź sobie, że miałbyś osiągnąć orgazm tylko dzięki delikatnemu lizaniu wędzidełka... raczej niewykonalne, prawda?
Do tej pory myślałem, że minetka to jest szczyt erotyzmu. Czasem, bardzo rzadko słyszałem że któraś nie lubi minetki, w zasadzie tylko raz słyszałem "nienawidzę minetki, tylko penetracja". Teraz na forum piszecie o palcach. Ciągle się człowiek uczy... hihi... Ale podsumowując argumenty:
-- palce są lepsze, bo się nie męczą? -- faktycznie się nie męczą... ale jak się dobrze głowę ustawi, to język (ani szyja, kark) się absolutnie nie męczy... -- język tak samo utrzyma rytm i zawsze miękki, mokry, nie szorstki
-- nie ogolona twarz drapie -- masakra jak drapie, a jeszcze gorzej jak "szczota" przejedzie po łechtaczce... to niedopuszczalneJa nie dam rady doprowadzić żony do oragazmu tylko dotykając palcami. No way. Minetka "trafiająca w punkt" plus masowanie palcami punktu G i wejścia do cipki, plus druga ręka na piersiach albo masująca dziurkę w pupie -- wtedy orgazm "niemożliwy do odwołania". Minetka bez rąk -- słaby orgazm. Zły rytm, nie w punkt -- brak orgazmu. Minetka to całość bycia blisko, a nie tylko język na łechtaczce. Prawdziwej minetki NIE da się nakręcić w pornolu, bo by wyglądało tak, że dwie osoby są razem w bliskim uścisku (np. 69, albo jego głowa między jej nogami, ręce obejmują jej ciało, nogi, pupę, brzuch, piersi) i słabo się ruszają, nic nie widać... a potem ona ma orgazm. Dziwię się, że można tego nie lubić... -- leżeć, nić nie robić, i dostać super orgazmu. Do pieszczenia mam język, oraz dwie ręce -- czy można to lepiej zrobić?
Tak samo z oralem w stronę mężczyzny -- nie rozumiem dlaczego faceci tak narzekają, że "ona używała rąk", a nie tylko ustami. Przykładowo ja nie dojdę do orgazmu jak ona mnie nie będzie dotykać rękami.
Cyngli napisał/a:Harvey napisał/a:No dobra, palce rządzą
To ja nieśmiało dopytam... wolicie palcem po "wierzchu" (łechtaczka, wargi i okolice) czy w "środku" (w poszukiwaniu mistycznego punktu G) ?
W środku, po wierzchu działam sama.
CZyli mąż Cię masuje w punkt G, a Ty sobie w tym samym czasie łechtaczkę? Wtedy jest gwarantowany orgazm, ale to taki plan B chyba?
Tak. Mąż lubi, jak sobie pomagam, kręci go to.
Z reguły najpierw mój orgazm, a potem dopiero jego.
@Annemone: prawda...
i dlatego zastanawiałem się dlaczego można nie lubić minetki...
wyobraź sobie, że miałbyś osiągnąć orgazm tylko dzięki delikatnemu lizaniu wędzidełka... raczej niewykonalne, prawda?
zdecydowanie wykonalne
aczkolwiek nie trwa pięciu minut
_v_, to pewnie już zależy od faceta Ale w przypadku niektórych mężczyzn trwa(łoby) to tak długo, że prędzej by mi język usechł i odpadł
Albo sam by stracił cierpliwość i wziąłby sprawy w swoje ręce...
Nie lubię minetki bo zarost drapie...
W mordę, samych arabów macie?
Czy leni?
Przecież ogolić gębę na gładko to kwestia kilku minut...
a nie przyszło Ci do głowy że niektóre lubią brody ?
język jest po prostu zbyt mokry, miękki i śliski, by dostarczać mi odpowiednich bodźców. Mogłabym to zobrazować poprzez taką analogię: wyobraź sobie, że miałbyś osiągnąć orgazm tylko dzięki delikatnemu lizaniu wędzidełka... raczej niewykonalne, prawda?
Hmm, coś w tym jest
Czyli język jest "przeceniony" bo za miękki, za delikatny i śliski ale... po nagiej łechtaczce paluchem jeździć? Suchym? Jak się naczytałem mądrości w książkach to łechtaczka jest dość delikatna i unerwiona i z nią trzeba jak z "jajkiem" się obchodzić ... a może to autor książki zbytnio fantazjował
To idźmy dalej Czy którejś z was partner próbował łechtaczkę "zawinąć" w język i tak stymulować? Tak jakby "cipkę z języka" dla łechtaczki zrobić i tak stymulować (sam chce tak spróbować ale skoro palce lepsze to może przesadnie kombinuję
.
31 2016-12-30 13:45:22 Ostatnio edytowany przez Iceni (2016-12-30 13:52:20)
Nie lubię minetki bo zarost drapie...
W mordę, samych arabów macie?
Czy leni?
Przecież ogolić gębę na gładko to kwestia kilku minut...
A ty wiesz, że bywają faceci, których zarost potrafi drapac po kilku godzinach od golenia?
Trzeba by takiego wysyłać do łazienki przed, a to psuje nastroj gorzej niz nieudana minetka
Co mają w sobie palce? Myślę, że właśnie tę odrobinę szorstkości i większe możliwości manipulacji.
Poza tym dłonie są w ogóle bardzo seksowne - to właśnie od dłoni się wszystko zaczyna - dotyk, pieszczoty, wszystkie te muśnięcia w ciągu dnia, utrzymywanie kontaktu dotykowego... to jest cały łańcuch doznań
Hmm, coś w tym jest
![]()
Czyli język jest "przeceniony" bo za miękki, za delikatny i śliski ale... po nagiej łechtaczce paluchem jeździć? Suchym? Jak się naczytałem mądrości w książkach to łechtaczka jest dość delikatna i unerwiona i z nią trzeba jak z "jajkiem" się obchodzić ... a może to autor książki zbytnio fantazjował
To idźmy dalej
Czy którejś z was partner próbował łechtaczkę "zawinąć" w język i tak stymulować? Tak jakby "cipkę z języka" dla łechtaczki zrobić i tak stymulować (sam chce tak spróbować ale skoro palce lepsze to może przesadnie kombinuję
.
Ale jak suchym?! Cipka jest mokra, a palce się oblizuje (i do tego w seksie sluzy język )
Mnie na przykłas stymulowanie samej łechtaczki (nawet palcami) sprawia niewiele radochy, to powinna być cała kompilacja srodek+ łechtaczka, dlatego i w tym przypadku palce zdaja lepiej egzamin.
Niby mozna jednoczesnie palcem i językiem, ale tak naprawde kiedy twarz faceta jest przycisnieta do cipki to raczej malo miejsca zostaje do manipulowania dlonmi
Czyli język jest "przeceniony" bo za miękki, za delikatny i śliski ale... po nagiej łechtaczce paluchem jeździć? Suchym?
Ale jak po nagiej, ałaaaa ? W moim przypadku dotykać można wyłącznie przez osłonę w postaci napletka łechtaczki, niezależnie czym
Na sucho albo zwilżonym palcem, ale dotykanie samej nieosłoniętej łechtaczki jest niedopuszczalne... oczywiście mogę mówić tylko za siebie.
Łechtaczka chyba jest zbyt delikatna aby ją bezpośrednio palcami dotykać, choć jak widać kobiety mają różne upodobania i pewnie granicę bólu/przyjemności też w różnym miejscu.
Cyngli napisała, że woli palce. Potem się okazało, że mąż masuje cipkę w środku na punkcie G, a ona dopala się łechtaczce -- tak jest super, hiper, zawsze orgazm... Inna mówiła, że w czasie seksu dochodzi przez penetrację... tyle tylko że zapomniała wspomnieć, ze wtedy sama sobie masuje łechtaczkę, bo tak lubi...
Może lepiej gdybym postawił pytanie tak -- "czy jeśli Ty nie będziesz się sama stymulować, a wyłącznie twój partner/mąż/przyjaciel będzie to robił to dostaniesz orgazmu? przez penatrację? tylko paluszkami i całowaniem? minetką?".
Z tej listy wykreśliłbym wszystko za wyjątkiem minetki.
_v_, to pewnie już zależy od faceta
Ale w przypadku niektórych mężczyzn trwa(łoby) to tak długo, że prędzej by mi język usechł i odpadł
Albo sam by stracił cierpliwość i wziąłby sprawy w swoje ręce...
raczej zalezy od tego, czy ktos np. bedzie cwiczyl kiedys moj eks opowiadał mi jak uczyl sie zeby miec orgazmy bez wytrysku. jednym z cwiczen jest wlasnie delikatne pieszczenie wedzidelka.
ja wycwiczylam u siebie orgazm lechtaczkowy i zaczelam cwiczyc osiaganie kobiecego wytrysku.
a apropos dyskusjo - dla mnie właśnie język jest za sztywny, a palce sa delikatniejsze
Oczywiście, że doszłabym w taki sposób. A właściwie we wszystkie opisane w pytaniu :-D
Ale ja należę do kobiet, które dochodzą szybko i wielokrotnie.
Często czytam tutaj na forum wypowiedzi osób, które nigdy nie mają orgazmu i się dziwię bardzo, bo mi naprawdę niewiele trzeba. Od samego pocałunku za uchem mam, że tak napiszę "kisiel w majtkach".
raczej zalezy od tego, czy ktos np. bedzie cwiczyl
kiedys moj eks opowiadał mi jak uczyl sie zeby miec orgazmy bez wytrysku. jednym z cwiczen jest wlasnie delikatne pieszczenie wedzidelka.
No i co sądzisz o tej idei orgazmu bez wytrysku? W sieci jest "oświecony kochanek", co promuje taką "miłość tantryczną", ale nie wiem dlaczego ludzie dążą do orgazmów bez wytrysku... To jakby oszukiwanie natury, a wiadomo -- takie oszustwa mają drugie dno.
ja wycwiczylam u siebie orgazm lechtaczkowy i zaczelam cwiczyc osiaganie kobiecego wytrysku.
Udało się wyćwiczyć?
Niby mozna jednoczesnie palcem i językiem, ale tak naprawde kiedy twarz faceta jest przycisnieta do cipki to raczej malo miejsca zostaje do manipulowania dlonmi
Cipka nadziana na palec jak rybka na haczyk, punkt G akurat pod opuszkiem środkowego palca, inne palce naciskają wargi, usta przy łechtaczce... a lewa ręka może jeszcze wiele wiele zrobić.... tak jest łatwo i przyjemnie... a jeśli kobieta sama siebie dotyka, to już ma stymulację w pięciu miejscach...
Ale jak po nagiej, ałaaaa
? W moim przypadku dotykać można wyłącznie przez osłonę w postaci napletka łechtaczki, niezależnie czym
Na sucho albo zwilżonym palcem, ale dotykanie samej nieosłoniętej łechtaczki jest niedopuszczalne... oczywiście mogę mówić tylko za siebie.
I w sumie do tego zmierzałem - cipka "osłonięta" swoim napletkiem odczuwa mniej "emocji" to można i palcem po niej jeździć... ale odsłonić łechtaczkę i ją pieścić to wg mnie tylko językiem - nie sztywnym, tylko takim "rozlazłym" - i robić to delikatnie, a czasami wystarczy tylko "położyć" język i wykonywać milimetrowe ruchy...
No ale każdy ma swoją technikę "minetkowania" Ja tylko mówię za siebię
No i co sądzisz o tej idei orgazmu bez wytrysku? W sieci jest "oświecony kochanek", co promuje taką "miłość tantryczną", ale nie wiem dlaczego ludzie dążą do orgazmów bez wytrysku... To jakby oszukiwanie natury, a wiadomo -- takie oszustwa mają drugie dno.
jestem bardzo za
po pierwsze po orgazmie bez wytrysku penis nie opada (wyjątkowo zdarzalo sie ze potrzeba bylo kilku minut do pelnej erekcji znowu) - jest tak samo twardy jak byl. po drugie mezczyzna nie musi wtedy czekac na orgazm kobiety. u mnie bylo tak, ze on mial najpierw orgazm bez wytrysku,co mnie mega nakręcalo, wiec i ja mialam orgazm,a na koniec on juz z wytryskiem
poza tym byly takie razy kiedy on chcial szybko dojsc bo go rozpieralo,a ja mialam ochotę na dluuugi seks - wtedy to sie bardzo przydawalo
no i jeszcze mial bardzo fajna umiejętność dochodzenia na wezwanie np. jest dosc dlugi seks, ja mam ochote na koniec z jakiegoś powodu i wystarczylo ze poprosilam o jego koniec - zawsze mialam w minute
no,moze w przypadku uzycia żelu dwie minuty
nie zebym sie jakos chwalila, nie chce tez rozwalać wątku, ale jesli panowie macie możliwość to cwiczcie takie rzeczy nie ma nic lepszego (przynajmniej dla mnie) niz widok mezczyzny,ktory całkowicie panuje nad swoim wytryskiem i erekcją
nie zauważyłam drugiego dna. zreszta np w tao wrecz zaleca sie orgazmy bez wytrysku bo wtedy podobno mężczyzna nie traci energii, ale ja bym nie była taka ortodoksyjna
ja wycwiczylam u siebie orgazm lechtaczkowy i zaczelam cwiczyc osiaganie kobiecego wytrysku.
Udało się wyćwiczyć?
niestety przerwalam w trakcie, ale juz sie pojawialy pierwsze efekty na pewno oswoilam sie z tym uczuciem czyli parcia na pęcherz. no i pare razy miałam niewielki wytrysk - mozna to bylo poznac po smaku (tak, byłam tak zboczona, ze sama tez sprobowalam)
nie ma nic lepszego (przynajmniej dla mnie) niz widok mezczyzny,ktory całkowicie panuje nad swoim wytryskiem i erekcją
A ja znowu wolę, żeby był tak mną podniecony, żeby przestał nad sobą panować W dobrym sensie tego słowa, oczywiście, a nie że ma zacząć mnie dusić czy coś
Wszystkie wypowiedzi prowadzą moim zdaniem do jednego wniosku - każdy lubi po swojemu. Jedni/jedne wolą tak, inni/inne inaczej. Najlepiej jest nie uznawać żadnych ogólnych recept i zasad oprócz jednej: wszystko, co się robi, podoba się obu stronom i się na to zgadzają.
_v_ napisał/a:nie ma nic lepszego (przynajmniej dla mnie) niz widok mezczyzny,ktory całkowicie panuje nad swoim wytryskiem i erekcją
A ja znowu wolę, żeby był tak mną podniecony, żeby przestał nad sobą panować
W dobrym sensie tego słowa, oczywiście, a nie że ma zacząć mnie dusić czy coś
Wszystkie wypowiedzi prowadzą moim zdaniem do jednego wniosku - każdy lubi po swojemu. Jedni/jedne wolą tak, inni/inne inaczej. Najlepiej jest nie uznawać żadnych ogólnych recept i zasad oprócz jednej: wszystko, co się robi, podoba się obu stronom i się na to zgadzają.
hihihii,to prawda - kazdy jest inny i co innego lubi
sztuka jest odkrywac co lubi dana osoba - wtedy mamy do czynienia z kochankiem doskonalym choc dla mnie osobiście znajomosc technik czy anatomii tez jest wazna
po pierwsze po orgazmie bez wytrysku penis nie opada (wyjątkowo zdarzalo sie ze potrzeba bylo kilku minut do pelnej erekcji znowu) - jest tak samo twardy jak byl.
To jest dobry argument... naprawdę. Może poczytam o tym, choć dla mnie orgazm to jest taki odlot, że nie chciałbym niczego kontrolować.
no i jeszcze mial bardzo fajna umiejętność dochodzenia na wezwanie
np. jest dosc dlugi seks, ja mam ochote na koniec z jakiegoś powodu i wystarczylo ze poprosilam o jego koniec - zawsze mialam w minute
no,moze w przypadku uzycia żelu dwie minuty
Hohoho... jakiś mistrz.
nie ma nic lepszego (przynajmniej dla mnie) niz widok mezczyzny,ktory całkowicie panuje nad swoim wytryskiem i erekcją
Uppps... a ja myślałem, że nie ma nic lepszego niż widok mężćzyzny, który NIE panuje nad swoim wytryskiem... To oczywiście żart.
niestety przerwalam w trakcie, ale juz sie pojawialy pierwsze efekty
na pewno oswoilam sie z tym uczuciem czyli parcia na pęcherz. no i pare razy miałam niewielki wytrysk - mozna to bylo poznac po smaku (tak, byłam tak zboczona, ze sama tez sprobowalam)
No to chociaż tutaj nie jesteś taka perfekt.
sztuka jest odkrywac co lubi dana osoba - wtedy mamy do czynienia z kochankiem doskonalym
choc dla mnie osobiście znajomosc technik czy anatomii tez jest wazna
Oczywiście, że znajomość technik i anatomii się przydaje. Właśnie po to, żeby odkryć, co się komu podoba
To jest dobry argument... naprawdę. Może poczytam o tym, choć dla mnie orgazm to jest taki odlot, że nie chciałbym niczego kontrolować.
wiesz,to nie jest tak,ze musisz juz pozniej caly czas sie kontrolowac zreszta i jemu sie zdarzalo, ze po orgazmie bez wytrysku nie mogl sie powstrzymac i miak drugi z wytryskiem
Hohoho... jakiś mistrz.
nie sciemniam w tej kwestii to akurat bylo dosc uzyteczne,bo jak ja sie czulam obtarta (a bylam dosc delikatna w tej kwestii) to wystarczyla chwila zeby skonczyl bez uczucia rozczarowania (najbardziej przydatne podczas seksu analnego
)
Uppps... a ja myślałem, że nie ma nic lepszego niż widok mężćzyzny, który NIE panuje nad swoim wytryskiem... zart
hihihii,z dwoja wole panowanie choc jeszcze nigdy nie zdarzylo mi sie trafić na mezczyzne z przedwczesnym wytryskiem
No to chociaż tutaj nie jesteś taka perfekt.
![]()
ale będę! tylko znajdę dobrego kochanka do wspolnych cwiczen
44 2016-12-30 16:36:57 Ostatnio edytowany przez mrd (2016-12-30 16:49:28)
mrd napisał/a:Nie lubię minetki bo zarost drapie...
W mordę, samych arabów macie?
Czy leni?
Przecież ogolić gębę na gładko to kwestia kilku minut...a nie przyszło Ci do głowy że niektóre lubią brody
?
Lubią trufle ale im nie smakują...
Albo inaczej - zjesz ciastko to nie masz ciastka.
A ty wiesz, że bywają faceci, których zarost potrafi drapac po kilku godzinach od golenia?
![]()
Trzeba by takiego wysyłać do łazienki przed, a to psuje nastroj gorzej niz nieudana minetka
Ale przecież minetki nie robi się za każdym razem.
Wystarczy że facet planując coś takiego umiejętnie to rozegra.
Żeby była jasność - też mi morda szybko zarasta - muszę się golić dwa razy dziennie.
Tymczasem moja lepsza połówka nie lubi drapania ani zarostu, ale uwielbia minetkę.
I jakoś da się to pogodzić.
Ja też nie lubię minetki. Głównie dlatego, że nie potrafię się czuć swobodnie, gdy ktoś mi to robi. Zastanawiam się jak wyglądam, jak pachnę, jak smakuję... Nie lubię tego uczucia wilgoci i lepkości... No nie i koniec.
46 2016-12-30 20:05:11 Ostatnio edytowany przez lilly25 (2016-12-30 20:10:59)
lilly25 napisał/a:Gary napisał/a:Jeśli jest tutaj jakaś kobieta, która właśnie nie lubi takich pieszczot to czy mogłaby napisać dlaczego konkretnie? Sam stosunek i penetracja wystarczą? A pieszczoty piersi?
Zgłaszam się. Ja nie znoszę, nigdy nie pozwoliłam, nie pozwalam, i nigdy nie pozwoliłabym na zrobienie mi minetki. Dlaczego? Ano dlatego, że po 1. Jest to bardzo ryzykowne - zbyt duże prawdopodobieństwo wywołania u mężczyzny obrzydzenia, a należę do osób wyjątkowo bojących się że mogą wywołać wstręt u ważnego dla nich mężczyzny. Wydaje mi się że to (tj. ten lęk) wynika w dużej mierze z mojej próżności (potrzeba zachowania jak najlepszego wizerunku w oczach mężczyzny), oraz obawy o to, że na skutek zrażenia się do mnie pod wpływem ewentualnego obrzydzenia, uczucia mężczyny do mnie znikną/zmaleją. 2 - po części związane z punktem pierwszym, ale dotyczy komfortu. Po prostu niemożliwym jest dla mnie czuć się komfortowo, 'bezstresowo' w takiej sytuacji (cały czas obawy o możliwość wzbudzenia odrazy, myśli krążące wokół tego że przecież to miejsce znajduje się niedaleko od odbytu, o wyglądzie narządów płciowych, wypływających 'płynach' itd.). 3 - ten punkt będzie dla mnie dość trudny do wytłumaczenia, ale postaram się : pozwolenie mężczyźnie na zrobienie tego kojarzy mi się z nadmierną 'butą seksualną' która we mnie osobiście wzbudza mocne zażenowanie. Jeszcze większe zażenowanie wywołują we mnie poglądy ludzi (tutaj akurat : kobiet) które twierdzą że mineta jest czymś co im w związku przysługuje, dziwią się, lub w jakiś sposób czują zasmucone tym że partner może się tym brzydzić, lub co gorsza uważają że 'jak się kogoś kocha, to niczego się w nim nie brzydzi'.
Co do penetracji o której wspomniałeś, to mi nawet to nie jest potrzebne. Ja wręcz oddycham z ulgą, gdy mężczyzna oznajmia, iż klasyczny seks nie jest mu potrzebny. Co do pieszczot piersi, to są mi obojętne, gdyż w moim przypadku nie jest to miejsce wrażliwe na dotyk. Lubię zabawy erotyczne/'okołoerotyczne' (głaskanie, przytulanie, ocieranie się o twarz, dotykanie, trzymanie za ręce itd.), ale tych rzeczy którte wymieniłeś nie. Dodam, że penetracja również wydaje mi się ryzykowna, i to nie tylko ze względu na ciążę, ale także z kilku (a może nawet kilkunastu) innych powodów (m.in. możliwość pojawienia się głupiego dźwięku podczas 'wsad-wykład').
Czyli dla Ciebie seks może nie istnieć?
A co z masturbacją?
Tak, w klasycznej formie (penetracja) mógłby dla mnie nie istnieć, a minetka mnie wprost przeraża, ale zabawy erotyczne/'okołoerotyczne' (głaskanie po twarzy, i w innych miejscach, gdy mężczyzna ociera się o moją twarz swoją, leżenie pod mężczyzną, trzymanie za rękę, przytulanie, wzajemne dotykanie itd.) bardzo lubię.
Co do masturbacji, to obecnie już tego prawie nie robię, ale kiedyś potrafiłam bardzo często się masturbować. A jak już jesteśmy przy masturbacji to powiem, że ja zawsze po zmasturbowaniu się nakładałam na palce/dłonie mocne mleczko z wybielaczem/ proszkiem, czy inny środek, i szorowałam tak długo pod wodą, że czasami skóra na rękach z wysuszenia mi lekko pękała. Bez tego brzydziłabym się potem dotykać talerzy/szklanek. Nie byłabym w stanie polizać własnych palców po zrobieniu sobie dobrze, więc tym bardziej 'podanie się' komuś do wylizania uważam za coś okropnego. Gdybym pozwoliła mężczyźnie zrobić coś takiego, czułabym się jakbym robiła mu straszną krzywdę, w dodatku karając upokorzeniem siebie samą.
Dodam jeszcze, że nawet kąpiąc się nie lubię patrzeć między nogi, jak tylko nie muszę to nie patrzę, bo czasami na ten widok robi mi się niedobrze.
Co do drapania zarostem, bo ja akurat lubię, z tym że po twarzy.
lilly25, masz jakąś koncepcję skąd się wzięło Twoje obrzydzenie do własnych organów płciowych?
Jako osoba z (zaleczonymi) zaburzeniami odżywiania doskonale rozumiem jak to jest odczuwać wstręt do własnego ciała... To bardzo destrukcyjna i toksyczna emocja od której naprawdę warto się uwolnić i da się to zrobić
lilly25, masz jakąś koncepcję skąd się wzięło Twoje obrzydzenie do własnych organów płciowych?
Jako osoba z (zaleczonymi) zaburzeniami odżywiania doskonale rozumiem jak to jest odczuwać wstręt do własnego ciała... To bardzo destrukcyjna i toksyczna emocja od której naprawdę warto się uwolnić i da się to zrobić
Tak, mam (swoją drogą - ono nie dotyczy tylko moich własnych narządów płciowych). Myślę, że to przez skojarzenia z mięsem. Po prostu narządy płciowe (zarówno żeńskie, jak i męskie) przypominają mięso w masarniach, a mięsa się brzydzę ze względu na skojarzenia z bólem, i wszelkim dyskomfortem. Zaś odnoście wstrętu do tylniej części ciała (tyłka, zwłaszcza męskiego), to wydaje mi się że chodzi o skojarzenia z wydalaniem, czyli czymś poniżającym, a także o wyjątkowo 'głupawy' (nie wiem jak to inaczej określić) kształt tej części, który budzi we mnie zażenowanie. Doszłam też do wniosku, że np. czerwień policzków dlatego mnie tak odpycha, bo kojarzy mi się z kolorem odcisków na tylniej części ciała jakie zostawia np. siedzenie na nocniku u małych dzieci. Brzydzą mnie też 'białka' na paznokciach, pępki, duże sutki, zaczerwienione policzki (jak już zresztą napisałam), i wiele innych rzeczy, ale nie wymieniam, bo są to 'obrzydzenia' z gatunku tych powszechnych.
Husky napisał/a:lilly25, masz jakąś koncepcję skąd się wzięło Twoje obrzydzenie do własnych organów płciowych?
Jako osoba z (zaleczonymi) zaburzeniami odżywiania doskonale rozumiem jak to jest odczuwać wstręt do własnego ciała... To bardzo destrukcyjna i toksyczna emocja od której naprawdę warto się uwolnić i da się to zrobićTak, mam (swoją drogą - ono nie dotyczy tylko moich własnych narządów płciowych). Myślę, że to przez skojarzenia z mięsem. Po prostu narządy płciowe (zarówno żeńskie, jak i męskie) przypominają mięso w masarniach, a mięsa się brzydzę ze względu na skojarzenia z bólem, i wszelkim dyskomfortem. Zaś odnoście wstrętu do tylniej części ciała (tyłka, zwłaszcza męskiego), to wydaje mi się że chodzi o skojarzenia z wydalaniem, czyli czymś poniżającym, a także o wyjątkowo 'głupawy' (nie wiem jak to inaczej określić) kształt tej części, który budzi we mnie zażenowanie. Doszłam też do wniosku, że np. czerwień policzków dlatego mnie tak odpycha, bo kojarzy mi się z kolorem odcisków na tylniej części ciała jakie zostawia np. siedzenie na nocniku u małych dzieci. Brzydzą mnie też 'białka' na paznokciach, pępki, duże sutki, zaczerwienione policzki (jak już zresztą napisałam), i wiele innych rzeczy, ale nie wymieniam, bo są to 'obrzydzenia' z gatunku tych powszechnych.
yyyy... ale wiesz, że też jesteś "mięsem"?
lilly25, lubię Cię ale deczko przesadzasz moim zdaniem...
Brzydzą mnie też 'białka' na paznokciach, pępki, duże sutki, zaczerwienione policzki (jak już zresztą napisałam), i wiele innych rzeczy, ale nie wymieniam, bo są to 'obrzydzenia' z gatunku tych powszechnych.
Powszechnych, czyli że co?
51 2016-12-31 01:02:21 Ostatnio edytowany przez Husky (2016-12-31 01:06:38)
Lilly, a jeśli mogę zapytać: jaki stosunek do cielesności mieli Twoi rodzice?
W okresie dojrzewania powiedzieli Ci co to miesiączka, seks, jak się zabezpieczać itp?
Że zmiany w Twoim ciele są normalne i w ogóle, że ciało to coś okey?
Jak nie chcesz, to nie odpowiadaj na forum, ale może jak zadasz sobie to pytanie w głowie to pomoże Ci się zastanowić, czy na pewno chcesz żyć z tymi emocjami i raczej bezpodstawnymi skojarzeniami.
Tzn rozumiem, że może Ci się to kojarzyć z mięsem, bo ciało to generalnie mięso, kości bebechy i tak dalej, ale przejście ze skojarzenia, z czego składa się ciało, do "bólu" jest niepokojące. Przecież jak robisz sobie dobrze albo uprawiasz seks, to czujesz, że jest to część ciała, która raczej przynosi przyjemność (mam nadzieję, że tylko z takimi odczuciami masz doświadczenie w tej kwestii).
No i jak taki naturalny proces dla wszystkich organizmów żywych, jak przemiana materii może być poniżający? Rzeczy poniżające to coś zarezerwowanego wyłącznie dla głupoty i okrucieństwa rasy ludzkiej, nie rozumiem dlaczego w ten sposób postrzegasz coś, co jest absolutnie naturalne i, że tak powiem, niezbędne do przetrwania;)
Lilly, a jeśli mogę zapytać: jaki stosunek do cielesności mieli Twoi rodzice?
W okresie dojrzewania powiedzieli Ci co to miesiączka, seks, jak się zabezpieczać itp?
Że zmiany w Twoim ciele są normalne i w ogóle, że ciało to coś okey?
Ja o tym na czym polega seks dowiedziałam się, widząc go na żywo, i to w jego bardzo złej formie, ale raczej nie ma to żadnego związku z moim obrzydzeniem do narządów płciowych. O miesiączce natomiast dowiedziałam się z gazet dla kobiet, i książki 'Zdrowie kobiety' trochę później.
Jak w jakimś większym sklepie jest w jego pewnej części lada z mięsem to odwracam wzrok, z tej samej przyczyny odwracam wzrok podczas kąpieli.
Jak nie chcesz, to nie odpowiadaj na forum, ale może jak zadasz sobie to pytanie w głowie to pomoże Ci się zastanowić, czy na pewno chcesz żyć z tymi emocjami i raczej bezpodstawnymi skojarzeniami.
Akurat te skojarzenia nie są bezpodstawne, bo jak człowiek sobie coś 'rozwali', to często ukazuje się mięso, i krew, co wiąże się z bólem, więc mięso = ból.
Tzn rozumiem, że może Ci się to kojarzyć z mięsem, bo ciało to generalnie mięso, kości bebechy i tak dalej, ale przejście ze skojarzenia, z czego składa się ciało, do "bólu" jest niepokojące. Przecież jak robisz sobie dobrze albo uprawiasz seks, to czujesz, że jest to część ciała, która raczej przynosi przyjemność (mam nadzieję, że tylko z takimi odczuciami masz doświadczenie w tej kwestii).
No i jak taki naturalny proces dla wszystkich organizmów żywych, jak przemiana materii może być poniżający? Rzeczy poniżające to coś zarezerwowanego wyłącznie dla głupoty i okrucieństwa rasy ludzkiej, nie rozumiem dlaczego w ten sposób postrzegasz coś, co jest absolutnie naturalne i, że tak powiem, niezbędne do przetrwania;)
Ale to że jest naturalne, i niezbędne do przetrwania, nie oznacza że nie jest wstrętne. Gdy jeden człowiek pragnie sprawić słownie przykrosć drugiemu człowiekowi, to też często jego obraźliwe słowa nawiązują do procesu wydalania/samych odchodów, co tylko udowadnia, że odchody/proces wydalania są w pewnym sensie ogólnoludzkim symbolem poniżenia, i obrzydliwości.
yyyy... ale wiesz, że też jesteś "mięsem"?
Tak, ale wolę o tym nie myśleć, bo boję się że wpadnę w obłęd.
lilly25 napisał/a:Brzydzą mnie też 'białka' na paznokciach, pępki, duże sutki, zaczerwienione policzki (jak już zresztą napisałam), i wiele innych rzeczy, ale nie wymieniam, bo są to 'obrzydzenia' z gatunku tych powszechnych.
Powszechnych, czyli że co?
Czyli że takich które występują u wielu, czyli np. obrzydzenie do tłuszczu, potu itd.
53 2016-12-31 13:14:16 Ostatnio edytowany przez Małpa69 (2016-12-31 13:15:20)
To na mnie Lily nie mogłabyś patrzeć, bo mam rumiane policzki jak ta pupcia niemowlaka, od zawsze, zawsze...
Myślałaś nad jakąś terapią? Myślę że musi Ci być bardzo ciężko przez to wszystko
Mnie odrzuca zapach surowego mięsa, wygląd nie o ile to nie jest cały zwierzak, jeśli widziałam zwierzaka w całości to już go nie zjem.
54 2016-12-31 13:19:42 Ostatnio edytowany przez lilly25 (2016-12-31 13:20:00)
Terapia osobie o dużej samowiedzy (a taką jestem) raczej nic nie da. Musiałabym sobie sama jakoś odpowiednio pokojarzyć pewne bodźce, ale nie jestem przekonana co do tego, czy jest to właściwe.
O ile rozumiem, że kobieta w czasie minetki ma obawy, że może źle pachnie, źle smakuje, źle wygląda na dole, od dołu, nie ma luzu i dlatego nie lubi minetki.... to Ty lily masz wg mnie jakieś zaburzenia i musisz sobie z nimi poradzić. Pamiętaj o bajce o dwóch wilkach w człowieku -- Ty karmisz tego złego.
56 2016-12-31 13:39:27 Ostatnio edytowany przez Husky (2016-12-31 13:41:05)
Kwestia tego Lily, czy Ci taki wstręt do elementu własnego ciała (i to dosyć istotnego) i w ogóle do swojej podskórnej fizyczności nie przeszkadza w życiu. Jeżeli nie i dobrze Ci tak jak jest to nie ma sensu, żebyś się z tego leczyła i szła na terapię, jak niektórzy sugerują.
Grunt, żebyś czuła się dobrze:)
Ja mam z kolei przegięcie w drugą stronę. Kocham oglądać wnętrzności, na przykład jak na national geographic lew rozrywa antylopę, to ja od zawsze na ten widok robię się głodna:) uwielbiałam zajęcia w prosektorium na studiach. Lubię kupić sobie stek, taki co jak naciśniesz to wypływa krew i zjeść go na surowo:) No i jak miałam operację, to nalegałam, żeby dostać nagranie z przebiegu (udało się).
Ale to NIE SĄ zapędy sadystyczne, nie wyobrażam sobie kogoś skrzywdzić - to powyższe wynika tylko i wyłącznie z mojego poczucia estetyki.
Osobiście nie uważam, żeby było coś złego w tym, że Twoje poczucie estetyki oscyluje w innych obszarach, o ile... tobie to nie przeszkadza
Wiem Lily o co Ci chodzi, ale są w końcu różni terapeuci może znalazłby się taki który by do Ciebie trafił. Nie umiem sobie nawet wyobrazić jak Ci ciężko. Wiem co ja przeżywam z moim lekko patologicznym perfekcjonizmem i jak momentami utrudniam sobie tym życie, a co dopiero Ty.
na poczatku mnie troche zszokowaly poglądy lilly o nawet samej mi sie nasunela terapia...
ale...
popieram Husky -jeśli lilly to nie przeszkadza,nie robi tym nikomu krzywdy to po co jej terapia?
dziewczyny ???? co z wami pisze do tych nielubiacych mineteki::))))
Mowie za siebie uwielbiam
Ja się dopisuję do tej grupy co woli palce
Nie mam takich doznań przy lizaniu itp, jak przy samych palcach. Minetka jako jakieś tam urozmaicenie owszem, ale jakiegoś wielkiego wrażenia na mnie to nie robi. Natomiast palce...... mmmm.... W drugą stronę - męża lubię dopieścić buzią, bo widzę i czuję jak on na to reaguje i sprawia mi to satysfakcje ( i podnosi moje ego, jaka to ja dobra w tym jestem, normalnie chyba sobie dopiszę do CV ;p ) i podnieca mnie wtedy jego zachowanie.
Moja była bardzo nie chciała. Na 3 lata związku zgodziła się tylko raz i to po przegranym zakładzie Ogólnie mówiła, że jej były robił to beznadziejnie, ją to nie podnieca, krępuje ją twarz faceta tam na dole, a jak ten jeden jedyny raz to zrobiłem, to doszła w 30 sekund, lol.
Moja była bardzo nie chciała. Na 3 lata związku zgodziła się tylko raz i to po przegranym zakładzie
Ogólnie mówiła, że jej były robił to beznadziejnie, ją to nie podnieca, krępuje ją twarz faceta tam na dole, a jak ten jeden jedyny raz to zrobiłem, to doszła w 30 sekund, lol.
Doszła, czy chciała, żebyś jak najszybciej skończył? Bo wiesz, są dwa rodzaje orgazmu
Jakie?
Doszła, czy chciała, żebyś jak najszybciej skończył?
Takie
65 2017-01-01 18:18:13 Ostatnio edytowany przez niezadowolony? (2017-01-01 18:23:10)
Moja kobieta uwielbia minetki. Najlepiej palce i język naraz. Ja mógł bym to robić godzinami. Optymalnie jak mówi było by penetracja i lizanie, ale tak giętki nie jestem, a pozostałe możliwości odpadają. A Cczy penis ocierający się o łechtaczkę też mieści się w tym temacie? Bez penetracji. Sam koniec bez napletka. Moja Pani odpada po 30s. Minetka zajmuje mi jednak parę minut.