klasyczny problem- matka partnera - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » klasyczny problem- matka partnera

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 58 ]

1

Temat: klasyczny problem- matka partnera

Jestem w burzliwym związku od ponad 4 lat. Mam typowy problem z matką mojego chłopaka praktycznie odkąd się poznałyśmy.

Przez tyle lat związku widziałyśmy się tylko kilka razy, i każdy spotkanie było nieprzyjemne. To jest osoba, która nie ma absolutnie żadnych zahamowań i krytykuje dosłownie wszystko. Oczywiście dobrego słowa nigdy się od niej nie usłyszy. Nasze kontakty były ograniczone, ona nigdy nie zaprosiła mnie na święta, kiedy mój partner był u mnie na nich kilka razy.

Sytuacja się zmieniła, kiedy zaszłam w ciążę. Teściowe (formalnie nimi nie są, piszę tak skrótowo) próbowali nas zmusić do ślubu. Mój chłopak był bombardowany telefonami przez kilka miesięcy, tak samo do mnie się zwrócili na spotkaniu" macie brać ślub i koniec!'. Powiedziałam, że nie mam 5 lat, żeby mi rozkazywać, przez ciążę ślubu nie wezmę i że gdyby nie ona to im by nawet nasze zaręczyny przez głowę nie przeszły. Teściowa epatuje religijnością, więc fakt, że jej syn ma dziecko bez ślubu jest dla niej nie do przejścia. Mimo usilnych starań nie postawili na swoim.

Niedawno zostałam mamą. I się zaczęło, szarogęszenie jeszcze bardziej zaawansowane niż przedtem. Telefony do mnie (tak, przez moją ciąże zaczęła do mnie nawet raz na kilka miesięcy dzwonić), z rozkazami, że mamy nie trzymać dziecka w naszym łóżku tylko w jego łóżeczku. Kilka dni temu byli z wizytą, żeby zobaczyć malucha. Standardowo, wszystko było źle, nic dobrze- komentowanie zasypywanej pupy dziecka, wycierania jego oczu, krytyka jego ubrania, bo przecież biedny zmarzł!!! Do tego się nasłuchaliśmy przedpotopowych mądrości typu 'dzieci musza płakać i krzyczeć bo im się płuca rozwijają!'. 'Zabierzcie pufę spod ściany, bo pies zagląda do łóżeczka! Dla was pies jest ważniejszy niż dziecko!' i wisienka na torcie- 'mały ma mieć swoje naczynia i koniec! on ma nie jeść z waszych!".

Dzisiaj rano zadzwoniła do mnie moja matka, okazało się, że ta kobieta do niej zadzwoniła i jej nagadała o tych nieszczęsnych ciuszkach, że dopiero ona ciepło dziecko ubrała! Rozumiem, że ktoś może coś radzić w dobrej intencji, ale to co ona robi, to nie są rady, tylko ROZKAZY!!!! W moim własnym domu!!!! Po telefonie matki zadzwoniłam do niej żeby jej powiedzieć, że nie życzę sobie komentowania mojej opieki nad dzieckiem ale nie odebrała. Ludzie, ktoś z Was był w podobnej sytuacji i się postawił? Proszę, podzielcie się swoim doświadczeniem! Nie będę więcej milczeć 'w dobrej sprawie'.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: klasyczny problem- matka partnera

http://pozytywna.pl/media/thumbnail/93/aa/93aa97c657a625eb4a2aa6486129f5c4.jpg

3

Odp: klasyczny problem- matka partnera

Moze pomoze :-D

4

Odp: klasyczny problem- matka partnera

Powiedzcie razem z mężem tej kobiecie, uprzejmie, acz stanowczo, że sobie nie życzycie jej wtrącania się w Wasze życie.
To wystarczy. Tylko musicie to zrobić.

5

Odp: klasyczny problem- matka partnera

Cyngli, dzisiaj to zrobiłam. Zadzwoniłam do niej po tym, jak dowiedziałam się, że po wizycie u nas wydzwaniała do mojej matki i opowiadała jak to w końcu dzięki niej dziecko było ciepło ubrane. Rozmowa trwała bardzo krótko. Powiedziałam jej, że nie życzę sobie komentowania sposobu, w jaki opiekuję się dzieckiem, na to ona, że jak to, że przecież ona chyba też ma prawo decyzji na co ucięłam twardo że nie, decydujemy tylko my z partnerem o dziecku i tylko my między sobą mamy się zgadzać w kwestii wychowania dziecka jako jego rodzice, i że molestowanie mojego partnera telefonami nic nie da bo on nie zrobi nic wbrew mojej woli. Tu już się zbulwersowała i zaczęła o tym, że to ona ma przez moje fanaberie tracić syna i że jak tak, to oni mogą w ogóle nie przyjeżdżać, odpowiedziałam, że to nie chodzi o to, żeby ona się obrażała i nie przyjeżdżała tylko o to, że można pewne rzeczy czy rady powiedzieć w miły, kulturalny sposób a nie rozkazywać, bo to jest niegrzeczne, tym bardziej jak jest gościem u mnie w domu, na co stwierdziła że ona nie rozkazuje tylko radzi, ja jej na to, że 'on musi mieć swoje naczynia' i 'on ma spać w swoim łóżku a nie z wami' to nie rady tylko rozkazy i że ja nie mam 5 lat żeby mi rozkazywać. Dodałam, że nie uważam, żeby ona się tak dobrze znała na dzieciach jak sama przyznaje, że sobie ze swoim nie radziła i większość jej mądrości sprzed 40 lat obalała położna w szpitalu i że ja mam do kogo się zwrócić kiedy nie wiem czegoś związanego z tematem. Na sam koniec nastąpiła obraza majestatu i tekst, że w takim razie oni nie przyjadą już i mamy zapomnieć o tym, że nam w czymkolwiek pomogą kiedykolwiek.

6

Odp: klasyczny problem- matka partnera

Szkoda, że to nie wyszło od Twojego partnera - lepiej by było, gdyby on z mamusią pogadał na ten temat.

Ale informacja przekazana, odgraża się, że więcej nie przyjedzie i nie pomoże? Ściema, taka gadka, żeby wzbudzić poczucie winy. Przejdzie jej. A jak nie, to przynajmniej będziecie mieli święty spokój.

7 Ostatnio edytowany przez adiafora (2016-10-27 10:45:34)

Odp: klasyczny problem- matka partnera

problemem jest bardziej nie tyle przemadrzala tesciowa tylko mimozowaty facet, Twoj facet a jej syn. To nie Ty powinnas z tesciowa zalatwiac sprawe, tylko on powinien krotko i po mesku powiedziec mamusi, jakie sa granice. A tak, konflikt rozpoczety a moze nawet wojna.
Zle sie do tego zabralas...
Tesciowa to jest rodzina, nie da sie odciac od rodziny, to rzadkie przypadki, kiedy tak sie dzieje. To matka Twego faceta i babcia Twojego dziecka, jestes na nia skazana na dlugie lata, no chyba, ze sie rozstaniesz z facetem. Jak wiec sobie wyobrazasz wspolne swieta i inne uroczystosci rodzinne, bedac skonfliktowana z tesciowa? To sie odbije atmosfera na calej Twojej rodzinie. Dlatego to facet powinien byc tym buforem miedzy Toba a tesciowa, on powinien zalatwiac drazliwe sprawy. Jemu mamusia wiele wybaczy, nawet jak jej wygarnie ostro, Tobie niekoniecznie, nawet, gdy kulturalnie bedziesz zwracac jej uwage, ze nie zyczysz sobie tego czy owego.

8

Odp: klasyczny problem- matka partnera

No własnie też mnie to zastanawia, co na to Twój partner, gdzie on jest w tej sytuacji? To on powinien zdyscyplinować swoją matkę, a nie Ty, bo to dla obu stron jest niekomfortowe. Moim zdaniem sam powinien zadzwonić do matki i powyjaśniać to wszystko, oczywiście w porozumieniu z Tobą.

A jeśli sie nie uda, to cóż.. powiedziała, że już się nie odezwie? Na chwilę problem z głowy tongue Nie zgadzam się z tym, że nie da się odciąć rodziny. Znam kilka przypadków, gdzie rodzice/teściowie byli tak tokstyczni, że kontak został niemal całkowicie urwany (kilka telefonów w roku to wszystko) i bardzo dobrze. Ci ludzie nigdy nie mieli nic miłego do powiedzenia, wiecznie krytykowali, poniżali. Na czym to dziecko straci nie znając takich dziadków?

9 Ostatnio edytowany przez kejter (2016-10-27 23:00:45)

Odp: klasyczny problem- matka partnera

Ta kobieta NIE jest moją rodziną, nie mam ślubu z jej synem. Widziałam ją dokładnie 6 razy, jestem z nią na Pani, jak byłam w ciąży  ani razu do mnie nie zadzwoniła zapytać jak się czuję a teraz będzie zgrywać babcię roku. Nie raz próbowałam rozmawiać z partnerem o tej sytuacji ale on zawsze ją tłumaczy, a że ona chce dobrze, a że już taka jest, a że on tego co powiedziała nie słyszał, a że przesadzam, a że żartowała tylko. Spieramy się o nią od kilku dobrych lat, więc stwierdziłam, że mam dosyć tej sytuacji i skoro mój chłopak nie chce tego załatwić, to muszę to zrobić ja, bo nie pozwolę sobie na takie traktowanie. Również uważam, że to on powinien z nią to załatwić. Ale on tego nie chciał. Uprzedzałam go, że jeżeli on nie zajmie stanowiska, to ja to zrobię i wtedy przestanie być miło. To nie jest tak, że on się ze wszystkim z nią bez słowa zgadza, nie. Dyskutuje z nią, nie zgadza się z jej mądrościami ale nie powie jej wprost pewnych rzeczy.
Świąt sobie z nią nie wyobrażam bo ich nie będzie, nie zaprosiła mnie na nie ani razu twierdząc, ze święta to nie najlepszy czas na odwiedziny. I nie będę się zmuszać do spotkań z nią tylko ze względu na dziecko. I tak, jeżeli ona nie zmieni swojego zachowania względem mnie to wojna będzie trwać, bo ja już nie zacisnę więcej zębów i nie zniosę ani jednego rozkazu więcej tej osoby względem mnie. Zostałam przez nią doprowadzona do ostateczności, moja rodzina mnie popiera w swojej decyzji w 100%. I ja również nie mam wyrzutów sumienia, ta kobieta nie ma absolutnie żadnych hamulców, nie pomyśli nigdy nad tym co gada czy nie robi komuś przykrości.
Od pierwszego spotkania 3 lata temu zachowywała się, jakbym była złem koniecznym, była u nas gościem a skrytykowała wtedy dosłownie wszystko- ulicę, mieszkanie, rynek miasta, moje jedzenie. 'Bo w zupie za dużo ryzu, a ty synuś zjedz sobie mojego kotlecika bo się tą zupą nie najesz!'.
Moja matka nienawidzi swojej teściowej. I zrobiła piekło z życia mi i ojcu tym, że zamiast uciąć z nią kontakty to się właśnie do nich zmusza 'bo tak wypada'. Teściowej wprost nic nie powie, ale potem co ja i ojciec się nasłuchaliśmy to nasze. Zabraniała nam kontaktu z nią, robiła non stop awantury o to, że np dzwonimy do teściowej. Ta sytuacja to jeden wielki koszmar, który trwa do dzisiaj, nawet teraz ja i ojciec mamy awanturę o to, że teściowa miała jechać z nimi do mnie zobaczyc po raz pierwszy dziecko. Kiedy byłam mała, przez około rok się ze sobą nie odzywały i to był najspokojniejszy rok w moim życiu, więc nikt mi nie wmówi, że zmuszanie się do takich kontaktów jest dla kogokolwiek dobre. Z własnego, przykrego doświadczenia uważam, że z dwojga złego lepiej się odciąć niż potem przeżywać i odchorowywać każde świeta, spotkanie itp.

10

Odp: klasyczny problem- matka partnera

Współczuję Ci tej baby. Dobrze powiedziałaś i dobrze zrobiłaś. Może coś do niej dotrze

11

Odp: klasyczny problem- matka partnera
yessa napisał/a:

Współczuję Ci tej baby. Dobrze powiedziałaś i dobrze zrobiłaś. Może coś do niej dotrze

A ja współczuję faceta, który nie umie się własnej matce postawić.

12 Ostatnio edytowany przez kejter (2016-10-28 13:58:49)

Odp: klasyczny problem- matka partnera

Cyngli, ja też go sobie sama współczuję tongue
On zawsze ją tłumaczy, tak jak pisałam już wcześniej, każdą moją prośbę, żeby z nią pomówił kończył oskarżając mnie, że zmuszam go, żeby matce awanturę zrobił. Jak pytałam, czy nie może z nią normalnie porozmawiać tylko awantura wchodzi w grę, nie odpowiadał. Teraz dodatkowo ma argument, że oni nam pomogli (kupili dziecku łóżeczko i trochę ubranek) i nie wypada zwracać im uwagi bo co zrobimy i kto nam pomoże jak się obrażą. No ale mleko już się rozlało i się obrazili, ja od początku wiedziałam, że ich pomoc nam się czkawką odbije i tylko czekałam, aż zacznie się wypominanie i traktowanie tego jak karta przetargowa.
My jesteśmy w takiej sytuacji, że mieszkamy sami w większym mieście i na codzień sobie sami musimy radzić, rodzice chłopaka mieszkają ok 2h drogi od nas a moi rodzice to już w ogóle daleko bo ok 7.

Mój chłopak jeszcze nie wie o moim postępku, ja mu nic nie mówiłam i jego matka też nie dzwoniła do niego, już trzeci dzień bez telefonu to u niej anomalia, bo najchętniej to by wydzwaniała codziennie do niego, a jak on nie zadzwoni to go bombarduje strzałkami i obraza jest dlaczego się nie odzywa tyle ....

13

Odp: klasyczny problem- matka partnera

Będziesz miała przechlapane. Dlaczego zdecydowałaś się założyć rodzinę z tym facecikiem?

14

Odp: klasyczny problem- matka partnera

To u mnie znowu jest odwrotna sytuacja- rodzice mojego, wielcy katolicy chodzący co niedziela do kościoła i wielbiący PIS, nie chcą naszego ślubu, bo to utrudniłoby jego wyjazd za granicę, na który go namawiają. Też mamy małe dziecko. Bawi mnie obłuda tego pokroju ludzi, niby tacy "wierzący", a jednak ściągnięcie syna pod swoje skrzydełka jest dla nich ważniejsze niż to że "żyjemy w grzechu", co teoretycznie powinno im przeszkadzać, nie mówiąc że szczęście własnego dziecka nie ma dla nich żadnego znaczenia, liczy się tylko to co ONI chcą (a chcą "dobrze", w końcu za granicą się lepiej zarabia, co tam że kobieta zostanie bez faceta, a dziecko bez ojca).

15

Odp: klasyczny problem- matka partnera
kejter napisał/a:

Cyngli, ja też go sobie sama współczuję tongue
On zawsze ją tłumaczy, tak jak pisałam już wcześniej, każdą moją prośbę, żeby z nią pomówił kończył oskarżając mnie, że zmuszam go, żeby matce awanturę zrobił. Jak pytałam, czy nie może z nią normalnie porozmawiać tylko awantura wchodzi w grę, nie odpowiadał. Teraz dodatkowo ma argument, że oni nam pomogli (kupili dziecku łóżeczko i trochę ubranek) i nie wypada zwracać im uwagi bo co zrobimy i kto nam pomoże jak się obrażą. No ale mleko już się rozlało i się obrazili, ja od początku wiedziałam, że ich pomoc nam się czkawką odbije i tylko czekałam, aż zacznie się wypominanie i traktowanie tego jak karta przetargowa.

Jestem dokładnie w takiej samej sytuacji jeśli chodzi o faceta, i z tego samego powodu nie chcę nic od jego rodziców oraz staram się go przekonać, żeby się ogarnął i odciął się od nich na ile to możliwe, bo oni nie są bezinteresowni, wszystko co dadzą będzie wypomniane i zażądany rewanż z nawiązką, której zapewne nie będzie w stanie im dać bez poniesienia dużych kosztów. Zderzam się niestety z murem braku zrozumienia sad

16 Ostatnio edytowany przez kejter (2016-12-16 22:53:03)

Odp: klasyczny problem- matka partnera

Odświeżam temat.

Zbliżają się święta, które spędzimy sami, bez rodziców (ani moich, ani partnera). Oficjalnie dlatego, że to byłby kłopot jechać tak daleko z psem i małym dzieckiem. Ale za jakiś czas będziemy bardziej mobilni i ta wymówka już nie przejdzie. Kompletnie sobie nie wyobrażam jak to ma wtedy wyglądać. Od czasu mojego telefonu do teściowej niewiele się wydarzyło, nie mamy ze sobą kontaktu absolutnie żadnego, przez pewien czas nie odzywała się również do partnera, ale znowu zaczęła, mam wrażenie, że już z mniejszą intensywnością niż kiedyś. W domu nie poruszamy tematu teściowej, tylko raz zapytałam przy okazji jak o niej wspominał, czy komentowała w rozmowie z nim mój telefon. Powiedział, że zapytała, czy jestem na nią zła a on odpowiedział, że nie wie i żeby się mnie sama o to zapytała i koniec rozmowy na ten temat. Z teściem mam dobre relacje. Mówił, że zaproszą nas i moich rodziców do siebie na lato. Nie wyobrażam sobie teraz zachowywać się jakby się nic nie stało, nie wiem z resztą jak ona się zachowa. Nie chcę mieć z nią żadnego kontaktu i ona z resztą ze mną też, ja jej nigdy nie interesowałam i chodzi jej tylko o wnuka. Nie wiem jak rozwiązać tę sprawę, na pewno nie będę się zmuszać do kontaktów z nią i do niej jeździć, najlepiej jakby partner jeździł tam sam z dzieckiem jak podrośnie, ale co ze Świętami? Nie chcę zostać sama bez syna, on na pewno też by nie chciał tam jechać bez niego:( Czy ktoś był w podobnej sytuacji i z niej wybrnął?

17

Odp: klasyczny problem- matka partnera

Tak. Zachować się jak dorosła osoba, zagryźć zęby i raz na ruski rok spotkać się z rodzicami partnera nie robiąc przy tym awantur. To bardzo proste. Przykre uwagi ignorujesz, a na wyrazy sympatii odpowiadasz pozytywnie. I nagle okazuje się, że przyszła teściowa nie taka straszna.

18

Odp: klasyczny problem- matka partnera

nie wyobrazam sobie zagryzania Zębów przez cale zycie
co to w ogole za rada?

życie nie jest od tego, zeby zagryzac zeby non stop i tańczyć jak nam inni każą.

widzialam jak to zagryzanie zębów wygladalo u mojej matki. i wiem ze ja nigdy przenigdy bym czegos takiego nie zrobila.

jesli ktos jest toksyczny, robi mi krzywde i na dodatek nie chce tego zrozumiec to sie od takiej osoby odcinam  dla wlasnego spokoju i zdrowia psychicznego.

naprawde nie ma nigdzie obowiazku posiadania babci.
pamietam ze ja, jak tylko zrozumialam co sie dzieje i jak babka traktuje moją matkę, co o niej mówi, choc ta jej nigdy krzywdy nie zrobila i zawsze wyciagala reke, to zdecydowalam ze nie chce miec do czynienia z kims takim. przestalam odwiedzac babkę i juz nigdy sie do niej nie odezwalam. czego nie zaluje, bo naprawde spokojniej mi sie zylo, kiedy nie słyszałam jak wyzywa moja matke.

19

Odp: klasyczny problem- matka partnera

Nic nie pisałam o ciągłym zagryzaniu zębów, ani o zagryzaniu zębów przez całe życie.

20

Odp: klasyczny problem- matka partnera

do zagryzania zębów zawsze bedzie okazja: urodziny wnuka,inna okazja wnuka, wszelkie swieta, wszelkie okazje babci, wszelkie okazje jej syna. i tak sie pozagryza zeby od jednej okazji do drugiej, az zycie przeleci.

autorko,jesli chcesz nauczyc swoje dziecko, zeby bylo bezwolne, zeby zagryzalo zeby, bo tak trzeba i wypada, a nie wypada mowic "nie", to sama je zagryzaj, jak radzi Cyngli.

ja bardzo dlugo bylam wściekła na matke, ze nie potrafila odciąć sie stanowczo od babki, tylko wlazila jej po palcu w dupe, a ta i tak miała ją za smiecia. jesli chcesz, zeby to samo obserwowalo Twoje dziecko - prosze bardzo.
i tak decyzja nalezy do Ciebie.

21

Odp: klasyczny problem- matka partnera

Autorka napisała, że widują się raz na ruski rok.
Zawsze można znaleźć jakiś kompromis.
Ja osobiście wolę ignorować i mieć święty spokój. Impreza jakakolwiek trwa parę godzin, na tak krótki czas można zagryźć zęby i nie ma w tym nic uwłaczającego.

To, że ktoś raz na jakiś czas się nagnie nie czyni z niego osoby bezwolnej.

22

Odp: klasyczny problem- matka partnera

jak widac to widywanie raz na ruski rok tak bardzo wplynelo na autorkę, ze myśli o tej sytuacji non stop, a nawet napisala post na forum.
gdyby rzeczywiście to bylo raz na ruski rok, to podejrzewam, ze by sobie głowy nie zawracala rozkminianiem tego

a tu ewidentnie tesciowa przewija sie dzien w dzien niemal w zyciu bohaterki, az doszlo do eskalacji i posta na forum w obliczu nieradzenia sobie z sytuacja.

zastanawia mnie jedno
skad w Tobie, Cyngli, ten pęd do zaciskania zębów w obliczu gnojenia przez tesciowa? to juz ktorys z kolei post na ten temat, a Ty radzisz zaciskanie zebow, bycie mila do bolu i mówienie, ze deszcz pada jak komus pluja prosto w twarz.
to ze ktos jest tesciowa, nie znaczy ze wszystko temu komus wolno, a druga strona ma milczec i przelykac zniewagi.

23

Odp: klasyczny problem- matka partnera
_v_ napisał/a:

zastanawia mnie jedno
skad w Tobie, Cyngli, ten pęd do zaciskania zębów w obliczu gnojenia przez tesciowa? to juz ktorys z kolei post na ten temat, a Ty radzisz zaciskanie zebow, bycie mila do bolu i mówienie, ze deszcz pada jak komus pluja prosto w twarz.
to ze ktos jest tesciowa, nie znaczy ze wszystko temu komus wolno, a druga strona ma milczec i przelykac zniewagi.

Doświadczenie życiowe przeze mnie przemawia, nic więcej. Mam trudną matkę, więc przechodziłam podobne piekiełko.
Dogryzanie wzajemne/ograniczanie kontaktu nie polepszy sytuacji, jedyne zaogni konflikt.

Tu trzeba być ponad to wszystko.

24

Odp: klasyczny problem- matka partnera

ja z kolei ze swojego doswiadczenia moge powiedzieć, ze zerwanie kontaktu z konfliktowymi i toksycznymi ludzmi przyczynia sie wybitnie do zwiekszenia radości z życia, poczucia wlasnej wartosci i wplywu na swoje zycie.

25 Ostatnio edytowany przez Naprędce (2016-12-17 21:29:09)

Odp: klasyczny problem- matka partnera
kejter napisał/a:

Moja matka nienawidzi swojej teściowej..

itd. itp.

Nie uważasz, że tak delikatnie zapytam, że to mogło mieć jakiś -być może podświadomy wpływ na Twoje nastawienie do swojej "teściowej" i w efekcie doprowadzić do tego konfliktu? (niezależnie od tego w jakim stopniu ona jest nietaktowna, wredna itp) Wiesz, chodzi o wstępne nastawienie, potem pierwsze wrażenie i to co za tym może pójść.

kejter napisał/a:

Czy ktoś był w podobnej sytuacji i z niej wybrnął?

Ja nieformalnych teściów miałem spoko (chociaż raz teściu mnie letko przeczołgał :p), więc doświadczeniami z pierwszej ręki sie nie podzielę, ale obserwowałem w rodzinie kilkuletni, bardzo poważny konflikt teściowej z synową zakończony z wielkim trudem przy pomocy kilku "mediatorów". Teraz jest w miarę ok, być może dlatego że dzieci już trochę podrosły.
Mąż z mojej historii zachowywał się niemal identycznie jak Twój facet, nie nazwałbym go facecikiem... Powiedziałbym raczej, że problemem było to, że on po prostu nie potrafił sobie wyobrazić/przełożyć na swój język, co te feralne "dobre chęci" oznaczają dla jego żony i jak negatywnie na nią wplywają.
(nie poczuł takiej sytuacji na własnej skórze po prostu)
Oraz to, że wydawało mu się, że (w ich przypadku) ofiarna opieka/pomoc jego matki daje jej pewne prawo do wypowiadania się na pewne tematy. W końcu jej 'ingerencja" była konsekwencją częstej opieki nad dziećmi.
Miał nawet do żony pretensje, że wszystko bylo dla niej OK kiedy trzeba było o dowolnej porze podrzucać dzieciaki żeby teściowa się nimi opiekowała, ale już kiedy z racji właśnie tego przebywania dzieci u babci- ta zaczęła mieć jakieś uwagi, to synowa szybko się jeżyła i odbierała te uwagi bardzo źle. Skoro więc żonie to nie odpowiadało- mogła "podrzucanie" zakończyć- proste, nie? Nie zrobiła tego. To o co biega?? (jego stanowisko)


kejter napisał/a:

Powiedział, że zapytała, czy jestem na nią zła...

Patrząc na to z dystansu, uważam że to dobry znak- takie "chyba przegięłam...' z jej strony.
Czyli może nie do końca przyznanie się do błędu (tego bym nie oczekiwał), ale lekkie przystopowanie, myslę że opinia jej męża mogła mieć na to wpływ.
Od Ciebie zależy jak do tego podejdziesz, ale ja osobiście dałbym sobie, jej i całej rodzinie (bo na wszystkich taki konflikt wplywa negatywnie przecież) szansę i ostrożnie przeszedłbym z pozycji "jawna wrogość" do pozycji "chłodna uprzejmość". Niczym nie ryzykujesz- zawsze możesz ustawić ją od nowa, jeśli zacznie znowu świrować...

26

Odp: klasyczny problem- matka partnera
_v_ napisał/a:

ja z kolei ze swojego doswiadczenia moge powiedzieć, ze zerwanie kontaktu z konfliktowymi i toksycznymi ludzmi przyczynia sie wybitnie do zwiekszenia radości z życia, poczucia wlasnej wartosci i wplywu na swoje zycie.

Masz prawo ;-)
Ja dalej uważam, że walczenie z wiatrakami i robienie sobie wrogów wśród najbliższej rodziny jest bez sensu.

27

Odp: klasyczny problem- matka partnera

tak,tez tak uwazam smile

tylko ze tu wroga z najbliższych robi sobie teściowa smile moze to ona powinna zagryzac zeby?

28

Odp: klasyczny problem- matka partnera

Dla Ciebie _V_ to takie proste- "toksyczny, osoba konfliktowa, zerwać stosunki"itp,
a przecież nie zawsze musi tak być- obie kobiety z historii, którą przytoczyłem znam bardzo dobrze. Są uparte, ciężko i powoli przyswajają pewne sprawy i pewnie inne wady lub doświadczenia mogły mieć wpływ na tą sytuację, ale nie są moim zdaniem toksyczne, nie oddziałowują tak na inne osoby, jakiś czas przed i teraz nie działały tak/nie działają tak na siebie. Teraz relację między nimi określiłbym na 4-

29

Odp: klasyczny problem- matka partnera

Gdyby tak zrywać kontakt z każdą osobą, która nas denerwuje, albo jest wobec nas chamska...
Człowiek byłby sam.

30

Odp: klasyczny problem- matka partnera

Kejter powiedziałaś teściowej,  co miałaś do powiedzenia i bardzo dobrze zrobiłaś.  Teraz jeśli dojdzie do spotkania będziesz mogła się przekonać,  czy to do niej dotarło. Jeśli nie,  to dobrze by było gdyby Twój partner się odezwał.
Jeśli chodzi o zaciskanie zębów, ja tak robiłam ,  przez długie lata,  bo tak wypada. Mój mąż nigdy nie potrafił się odezwać,  on nie widział problemu,  jeśli już to  zawsze stawał po jej stronie. Ona wtrącała się we wszystko,  kiedy nie pracowałam,  bo byłam na wychowawczym przyjechała do nas na  pare dni moja siostra,  jak teściowa się o tym dowiedziała,  była strasznie oburzona,  jak mogę ją trzymać skoro sama nie pracuję i jestem na utrzymaniu męża,  ciekawe czy mnie ktoś by żywił. I dzwoniła przez te parę dni dowiadywać się czy goście już pojechali.  Dała dla moich dzieci słodycze i zastrzega,  że mam dać tylko swoim dziecią.  A  sama jak kiedyś do nas przyjechała na parę dni.  To zamiast posiedzieć z wnyczką w domu,  zaprowadziła ją do przedszkola i  siedziała u nas sama. Kiedy mąż szykował mi kanapki do pracy,  twierdziła,  że przecież mogę sobie sama uszykować  bo mam czas i mąż już kanapek nie uszykował.
Dwa lata temu,  kupiliśmy jej na gwiazdkę nóż porcelanowy , duży super do mięsa,  za jakiś czas nam go przywiozła mówiąc,  a co my noży nie mamy. W zeszłym roku kupiliśmy pościel ,  wydawała mi się fajna taka w 3d. Powiedziała żebyśmy sobie ją zatrzymali bo oni pościeli to mają dużo. Przyjechali do nas w zeszłym roku w pierwszy dzień świąt,  i zostali na noc. Chociaż na drugi dzień świąt byliśmy umówieni z moimi rodzicami,  mieliśmy do nich jechać. Teściowa stwierdziła, że skoro do moich rodziców pojechała już moja siostra z rodziną i  moja córka,  to mojej mamie wystarczy już gości.
No i do moich rodziców już nie pojechaliśmy. Jak oni odjechali było za późno.
A ja głupia dalej zęby zaciskam i w tym roku jadę do nich na Wigilię. 
Dlaczego? Bo tak wypada?  Bo to rodzice mojego męża? Bo jestem za słaba,  żeby coś zmienić.
Było też tak, że się postawiłam raz i drugi i nigdzie nie pojechałam,  zrobiłam święta u siebie i byłabym najszczęśliwsza,  że mogę te święta spędzić we własnym domu z mężem i dziećmi,  ale niestety mąż za każdym razem okazywał swoje nie zadowolenie i prawie przez cały czas się do mnie nie odzywał.  Więc nie wiem co lepsze,  odcięcie się czy zaciskanie zębów?
Myślę autorko, że najważniejsze to abyś dogadywała się ze swoim partnerem, jeśli między wami będzie zgoda i zrozumienie, to przetrwacie wszystko.

31

Odp: klasyczny problem- matka partnera

niezależnie od tego, czy chodzi o tesciowa czy nie, zaciskanie zebow nie jest nigdy rozwiazaniem

32

Odp: klasyczny problem- matka partnera

Całkowicie się z Tobą zgadzam. Chociaż sama przez lata, robiłam większość rzeczy w brew sobie,  brakowało mi silnej woli i odwagi.

33

Odp: klasyczny problem- matka partnera

To jak to rozwiązać?
Zerwać kontakt, pozbawić dzieci babci, męża matki, nie wiem, udawać, że się jej nie zna?

Czy użerać się przy każdej możliwej okazji?

34

Odp: klasyczny problem- matka partnera

Dziękuję za liczne odpowiedzi w moim temacie jak i za zainteresowanie nim.

Z teściową widzę się 'raz na ruski rok" właśnie dlatego, że takie są relacje między nami i ich nie zapraszamy do siebie. Nie wiem, co jej w głowie siedzi, ale jej pytanie o to, czy jestem na nią zła bardziej mi wygląda na to, że ona nigdy nie ponosi konsekwencji bycia niemiłą dla innych i jest przyzwyczajona do tego, że zawsze wszyscy zachowują się po jej wybrykach jakby się nic nie stało, a tutaj ze mną jest nagle inaczej.
Jak już wcześniej wspomniałam, napatrzyłam się w swoim życiu dość zagryzania zębów zarówno przez moją matkę, jak i babcię. Obie zachowują się jak męczennice w imię dobrej sprawy, a prawda jest taka, że zniszczyły życie ojcu, mi, i sobie nawzajem popsuły nerwy. Nie widzę ani jednego pozytywnego aspektu tego ich poświęcenia. Matka się zmuszała do spotkań z babcią i efektem były awantury urządzane mi i ojcu przed i po tych spotkaniach a także nerwowa atmosfera w trakcie. Do tego wypominanie latami tych poświęceń. Babcia też nie ma ochoty się widywać z matką ale się zmusza 'bo tak wypada' i efekt był chociażby przy ich ostatniej wizycie u mnie, kiedy się zaczęły u mnie kłócić. Teraz będą pierwsze święta w moim życiu, których nie spędzę z rodziną. Oni strasznie to przeżywają a ja się cieszę. Tak, cieszę się, że w końcu pierwszy raz w życiu będzie normalna, zdrowa atmosfera i nie będę musiała znosić ich niesnasek. Bez sztuczności, zaciskania zębów i dogryzek.
Cyngli Ty mam wrażenie widzisz to w taki kontrastywny sposób jak i teściowa. Ma być tak, jak ona chce i koniec, a mój protest od razu widziany jest jako próba odebrania jej syna. Po pierwsze, TYLKO i wyłącznie z nią mam ograniczony  kontakt- z ojcem, bratem i wujkiem partnera mam bardzo dobre relacje, dzwonimy do siebie i widujemy się. Partnerowi nigdy nie powiedziałam, że ma wybierać między matką a mną. Co do dziecka- nie uważam, żeby kontakt z tak antypatyczną osobą był mu niezbędny do życia, mam się zmuszać do kontaktu z nią po to, żeby ta kobieta kwestionowała nasze zasady i metody wychowawcze i podważała nasz autorytet w oczach dziecka i robiła mu wodę z mózgu? Dziecko podrośnie i samo zadecyduje, czy chce się z nią widywać czy nie.
Również uważam, że równie dobrze ona mogła zęby zagryźć, i wykazać chociaż minimalne chęci dogadania się. Ale wybrała inaczej, i ja nie widzę absolutnie żadnego powodu dlaczego ma teraz nie odczuwać konsekwencji swoich działań. Podkreślam, że gdyby nie moja ciąża ja bym była dla niej powietrzem. I jestem nim nadal, tylko teraz to powietrze urodziło jej wnuka i nie chce się jej słuchać. Dość problematyczne powietrze.
Kieruję się w życiu tym, że traktuję ludzi z wzajemnością. Niestety.

35

Odp: klasyczny problem- matka partnera

Nie, nie ma być tak, jak teściowa chce. Ona właśnie chce wciągnąć Ciebie w rozgrywki słowne, kłótnie. Najlepszy sposób na takie zachowanie to brak reakcji.

Jak dziecko dorośnie, to będzie za późno na zbudowanie więzi z babcią.

36

Odp: klasyczny problem- matka partnera

Myślę, że nie ma co dorabiać ideologii do jej działań. Ona po prostu chce, żeby było wszystko wg jej rozkazów. No i bez sprzeciwów oczywiście.
Ja jak najbardziej nie chcę reagować, po prostu nie chcę mieć z nią do czynienia.
Może i będzie za późno na zbudowanie więzi z babcią, ale skoro babcia się zna na wszystkim najlepiej to powinna sobie zdawać z tego sprawę. A to ona sama zapowiedziała, że w takim razie jak nie może się rządzić i ma być miła to nie będzie do nas przyjeżdżać.

37 Ostatnio edytowany przez adiafora (2016-12-18 15:58:46)

Odp: klasyczny problem- matka partnera

w konflikcie synowa - teściowa zazwyczaj obie strony mają za uszami, jedna nakręca drugą i konflkt się ciągnie. Wiem, bo mam teściową i początki też łatwe nie były. Od mojej postawy też dużo zależało, a nie byłam skora do ustępstw, bo czemu ja? Bylam mloda, butna i uważałam, że jestem najmądrzejsza na świecie, więc nikt, tym bardziej  teściowa nie będzie mi dawała rad ani robiła uwag, choćby w najlepszej wierze. Przy takim podejściu o konflikt łatwo, ale ktoś musi spuścic z tonu, w końcu korona z glowy nie spadnie, gdy od czasu do czasu człowiek ustąpi dla większego dobra. Nie chodzi o zaciskanie zębów, bo to kojarzy mi się z jakimś cierpieniem i walką, ale o nieprzejmowanie się aż do takiego stopnia  teściową, która przecież tak naprawdę nie ma żadnego wpływu na moje życie, poza tym, że sobie pogada, a ja i tak zrobię, co chcę.
Gdy jedna i druga strona koniecznie chce pokazać, że ona jest górą to nie ma szans na rozejm.
Rzadko jest tak, że ktoś jest z gruntu zły. W przypadku kejter i teściowej brakuje dobrej woli po obu stronach. Widać zresztą, że kejter jest już tak bardzo uprzedzona do teściowej, że nawet nie bierze pod uwagę jakiejkolwiek możliwości poprawy sytuacji. Uciać kontakt definitywnie zawsze najprościej, ale jakoś sobie nie wyobrażam tak funkcjonować rodzinnie, żeby całe życie pomijać jedną dość w sumie ważną osobę - matkę swojego męża/partnera i babcię swego dziecka. Udawać, że jej nie ma? Traktować jak powietrze w razie spotkania? Jak wytłumaczyć dziecku tę szopkę?
edit: nie chodzi o to, żeby się kochać czy lubić nawet. Ale dorośli ludzie chyba potrafią zachować dystans i nawet gdy nie pałają do siebie sympatią, nie okazywać sobie jawnej wrogości, nie zachowywac się jak dzieci, ktore nie mogą powstrzymać się od dokuczenia sobie, ale zachować zdrowy rozsądek, obojętność, chłodną uprzejmość czy co tam jeszcze. Umiejętność funkcjonowania wśród ludzi m.in na tym polega, żeby się odnaleźć w sytuacji niekomfortowej, bo nie zawsze możemy pstryknąć i zerwac kontakt z kimś kto nas denerwuje czy kogo nie lubimy. Znajomych możemy poszukać innych, sąsiadow możemy zmienić, wyprowadzajac się, nawet pracę zmienić, ale rodzina to już coś bardziej poważniejszego.

38

Odp: klasyczny problem- matka partnera

przykro mi, adiaphora,ale nie zgodze sie

obserwowalam moja matka,jak zawsze wyciagala reke, siedziala cicho,nawet do mnie nie mowila zle o swojej tesciowej.
ale naprawde dziewczyny uwazacie ze siedzenie cicho, kiedy tesciowa na swoich imieninach wyzywa moja matke i nie przebiera w słowach - przy wszystkich? calej rodzinie? naprawde uwazacie ze wtedy trzeba siedziec cichi i nic nie mówić?

właśnie brak reakcji jest najgorszym mozliwym wyjsciem.i nie tylko z tesciowa ale zawsze - jsk ktoś kogos wyzywa, bije,obraza - wtedy powinno sie reagowac. a nie siedziec cicho.

39 Ostatnio edytowany przez kejter (2016-12-18 16:04:28)

Odp: klasyczny problem- matka partnera

Ja dobra wolę wykazałam. Teściowa przyjechała do nas jak jeszcze nie byłam w ciąży, miałyśmy się poznać. Byłam miła, ugotowałam jej ulubione jedzenie, dom lśnił. Ona wszystko skrytykowała, dom, ulicę, miasto, rynek, jedzenie. Przez kilka dni pobytu nie powiedziała ani jednej miłej rzeczy, w ogóle nie chciała ze mną rozmawiać tylko z partnerem. Ciągle wbijała szpileczki. Nigdy mnie nie zaprosiła na święta, mimo że moi rodzice partnera zapraszali praktycznie na każde. jak byłam w ciąży, nie zadzwoniła do mnie ani razu zapytać jak się czuję, wszystko załatwiała przez partnera. Absolutnie nie uważam, żebym nie okazała jej dobrej woli i przyjaźni i to nie jest tylko moje zdanie, nawet mój chłopak przyznaje, że się postarałam elegancko a ona nie. Trudno, żebym po taki potraktowaniu miała teraz do niej dobre nastawienie skoro ona ewidentnie nie chciała mnie w swoim życiu. A tu psikus, dziewczyna zaszła w ciążę i już nie wypada jej ignorować.
I ja przed dzieckiem nie będę odstawiała żadnej szopki tylko powiem prawdę.

40

Odp: klasyczny problem- matka partnera

v, Ty przytaczasz patologiczną sytuację. Wyzywanie, obrażanie, bicie... To są ekstremalne sytuacje. I o takich tu chyba nie mówimy.

41

Odp: klasyczny problem- matka partnera

adiaphora,to byl ANALOGIA - chodzilo mi o to,zeby nauocznic, ze nie wolno milczec, kiedy komus ktos robie krzywde.

zachowanie tesciowej, ciagle wbijanie szpilek i to, co autorka przytacza,to zwykla przemoc i toksyczne zachowanie. a ja nauczylam sie jedno: trzeba stawiac granice. i czasem te granice trzeba stawiac za drzwiami. doslownie.

42

Odp: klasyczny problem- matka partnera

kejter, uważam, że większym problemem od Twojej teściowej, jest Twój facet, ktory zachowuje się względem mamusi nie jak dorosły mężczyzna, ale mały chłopczyk, co ma kolosalny wpływ na całą sytuację. Tobie przytakuje, że mamusia żle się zachowuje ale jej slowa nie piśnie, a w jej obecności udaje, że nic nie slyszy i nie widzi. Jesteś pozostawiona sama sobie w tej rodzinie i zawsze będziesz. Twoj facet z mamusi nie zrezygnuje raczej, to rzadkie zjawisko. Obawiam się, że z czasem zacznie jawnie brać stronę mamusi a wtedy już w ogóle będziesz mieć kijowo. Urwiesz kontakt z ojcem dziecka?
Ja bym, zamiast skupiać się na teściowej, popracowała nad facetem.

43 Ostatnio edytowany przez adiafora (2016-12-18 16:27:08)

Odp: klasyczny problem- matka partnera
_v_ napisał/a:

adiaphora,to byl ANALOGIA - chodzilo mi o to,zeby nauocznic, ze nie wolno milczec, kiedy komus ktos robie krzywde.

zachowanie tesciowej, ciagle wbijanie szpilek i to, co autorka przytacza,to zwykla przemoc i toksyczne zachowanie. a ja nauczylam sie jedno: trzeba stawiac granice. i czasem te granice trzeba stawiac za drzwiami. doslownie.

v, jak będziesz mieć rodzinę to pogadamy. W życiu nic nie jest tak proste, jak nam się wydaje. Jawna przemoc, codzienna krzywda, na ktorą człowiek jest skazany przebywając z zaburzoną osobą  to nie to samo co wymądrzanie się i jakies zlośliwości przy rodzinnych spotkaniach 3 razy do roku ze strony teściowej. W ogole nie ma porownania i nie ten kaliber. Przecież dowcipy o teściowych nie wzięły się z powietrza. Malo kto przepada za nimi, taka ich uroda.
Kejter zresztą napisała, że widuje się z nią raz na ruski rok. W tej sytuacji to ja bym rzekła, że to jest luksus, bo ja ze swoją widuję się 20 razy do roku big_smile
Nie, no przesadziłam, 10 razy smile

44

Odp: klasyczny problem- matka partnera

mialam teściowa przez 9 lat, wiec dobrze wiem jsk to jest

na szczescie moja tesciowa nigdy mnie nie skrytykowala,nigdy nie udzielala rad nieproszona, ale w razie potrzeby była pomocna. byly takie lata, ze co tydzien bylismy u niej przez cala niedziele i rozmawialismy o sytuacji w kraju, sprawach spolecznach, o rodzinie i na inne tematy. nie nachodzila nas i zawsze byla taktowana.

ale... jakby byla taka jak moja babka w stosunku do mojej matki, to na pewno bym nie siedziała cicho.

45 Ostatnio edytowany przez adiafora (2016-12-18 16:43:53)

Odp: klasyczny problem- matka partnera

v, no dobrze, ale co to zmienia? Że Ty miałas szczęście i trafiłaś na taktowną i niewtrącającą się teściową, ktorą lubilaś? Gratuluję. Problem Cię ominął i tyle. Twoje doświadczenie było inne, zupełnie różne od tego, jakie ma kejter. Ona nie ma takiej teściowej jaką mialaś Ty, ale też takiej jaką była Twoja babka.
Myślę, że skoro widują się raz na ruski rok i przy tej okazji teściowa trochę się powymądrza i powtrąca, to nie ma powodu do takich ostatecznych kroków, jak zrywanie kontaktu. Da się przeżyć wizytację mamusi z okazji świąt czy urodzin wnuka. Może mamusia z czasem okrzepnie, jak wnuczek będzie dorastał. Czas pokaże. Ostateczne rozwiązania warto zostawić sobie naprawdę na ostateczność.

46 Ostatnio edytowany przez kejter (2016-12-18 17:12:32)

Odp: klasyczny problem- matka partnera

Adiaphora zgadzam się z Tobą. Uważam, że partner poniekąd przyczynił się do tego, że konflikt narósł do takiego stopnia bo przez lata widział co się dzieje i nic z tym nie robił i nie robi, a to on jako syn teściowej powinien być moderatorem naszych stosunków.
To nie tak, że on jej nic nie mówi. Na jej mądrości odnośnie dziecka protestował tak samo jak i ja, ale ona po prostu ignorowała to co mówimy i dalej swoje. Po jej sławnej pierwszej wizycie ponoć dał jej do zrozumienia, że było mi przykro ale ona w ogóle nie wiedziała o co mi chodzi i co takiego niby zrobiła. On na większość jej zachowań nie zwraca uwagi, bo został wychowany w takiej atmosferze. Ja nie, dlatego mnie to razi. Był okres, kiedy próbowałam z nim rozmawiać, pytałam jak on sobie wyobraża przyszłość, kiedy będę w ciąży i pojawi się dziecko. Nie chciał rozmawiać. A teraz nie robi mi uwag odnośnie konfliktu z jego matką, w ogóle nie porusza tego tematu i widzę, że dla niego to nie stanowi problemu. W ogóle o niej nie rozmawiamy na codzień i tematu nie ma. Tzn problem się zaczyna, kiedy jest mowa o wspólnie spędzonych świętach czy spotkaniach z nią.
Nie liczę już na jego pomoc w tym temacie i z mojej bezsilności w sumie był ten telefon do teściowej. Wiedziałam, że jak sama o siebie nie zadbam to kobieta mi na głowę wejdzie i dlatego postawiłam sprawę tak a nie inaczej.
Spotkania z nią mogłyby być zdecydowanie częstsze, ponieważ odkąd się przeprowadziłam do partnera już nie dzieli nas aż tak duża odległość.
Wbrew temu, co o mnie myślicie, mnie też ta sytuacja boli. Zawsze marzyłam o tym, żeby mieć dobry, jak nie świetny kontakt z przyszłą teściową i do pierwszego spotkania z nią naprawdę bardzo się przyłożyłam i wiązałam z nim spore nadzieje. Niestety nie zostało to odwzajemnione i było i nadal jest mi z tego powodu bardzo przykro, bo mam świadomość, że gdyby nie dziecko to nadal teściowa miałaby mnie w poważaniu.
Edit.
Myślę, że jakby była możliwość, żeby te spotkania trwały krotko, np kilka godzin, to może byłabym w stanie zacisnąć zęby (tak, zacisnąć zęby, bo żadna to przyjemność od początku do końca słuchać krytyki wszystkiego czego się da, począwszy od pracy partnera po kwestie wycierania oczu dziecka, tym bardziej, że nie uważam, żebyśmy rzeczywiście zasłużyli na taką krytykę i postępowali w sposób godny nagonki). Niestety odległość między nami sprawia, że wizyta u nich lub u nas oznacza spędzenie ze sobą kilku dni, co w obecnej sytuacji wydaje mi się nierealne.

47

Odp: klasyczny problem- matka partnera

acha, czyli po prostu dla niego jest to normalna rzecz. To co dziamgota mamusia, jednym uchem mu wpada drugim wypada. Jeśli rzeczywiście wyrósł w takim klimacie, że matka ciągle nawija i się mądrzy a reszta kwituje to machnięciem ręki to może i nie czuje problemu. Poza tym to jego matka a co innego sluchac wygaworu od własnej rodzicielki a co innego od bądź co bądź obcej baby smile A dla niej to też może być normalne i naturalne, skoro całe życie tak się zachowuje i nikomu nie przeszkadza az tak bardzo, żeby się obrazał.
Ty się po prostu kejter za bardzo przejmujesz i bierzesz do siebie uwagi teściowej. Że ona skrytykuje coś tam. No i niech krytykuje. Jej się nie podoba, nie musi, tylko problem, że nie może ugryźć się w język, żeby koniecznie Ci tego nie obwieszczać za każdym razem. Nie podoba jej się rynek, ulica, miasto? Ze dziecku nie tak pupę zasypujesz albo nie tak ubierasz czy, że obiad nie taki dobry jak jej? Nie możesz podejść do tego na luzie i odpowiedzieć z uśmiechem coś w ten deseń - staram się, ale nie jestem tak doskonała jak pani... (czy jak tam do niej się zwracasz)
Odbierasz jako atak każdą jej uwagę i to błąd. Szkoda zdrowia. Nabierz dystansu. Pomyśl sobie, że jesteś w tej komfortowej sytuacji, że nie musisz z nią mieszkać a jest wiele małżeństw, które nie mają wyjścia... Lubić się nie musicie, widujecie się rzadko, naprawdę, nie zawracaj sobie głowy nią.

48

Odp: klasyczny problem- matka partnera

adiaphora, tak, teraz jestem uczulona na jej komentarze, co innego, jakbym rzeczywiście zachowywała się z partnerem patologicznie i zasługiwała na grzmienie z ambony, ale trochę dziwne, że jej nic u nas nie pasuje a z kolei moja rodzina się nas nachwalić nie może że tak sobie świetnie radzimy i żyjemy. Co ciekawe, podobno jak zadzwoniła do mojej matki to też powiedziała coś w tym stylu, że sobie dobrze radzimy. To w takim razie nie rozumiem o co jej chodzi.
A przejmuję się jej komentarzami, bo zamiast niesłusznych uwag wolałabym usłyszeć dla odmiany coś miłego, ale wiem, że na to nie mam co liczyć od tej kobiety. Przecież ja jej nie każę się wszystkim zachwycać, ale jak to się dzieje, że ja u niej w gościach nie wieszałam psów na wszystkim, mimo, że też mi się tam nic nie podobało? I potrafiłam się ugryźć w język. Mi się wydaje, że ona z reguły młodych ludzi nie szanuje i w miarę się zachowuje tylko do starszych osób.

49 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-12-18 17:33:09)

Odp: klasyczny problem- matka partnera
adiaphora napisał/a:
_v_ napisał/a:

adiaphora,to byl ANALOGIA - chodzilo mi o to,zeby nauocznic, ze nie wolno milczec, kiedy komus ktos robie krzywde.

zachowanie tesciowej, ciagle wbijanie szpilek i to, co autorka przytacza,to zwykla przemoc i toksyczne zachowanie. a ja nauczylam sie jedno: trzeba stawiac granice. i czasem te granice trzeba stawiac za drzwiami. doslownie.

Jawna przemoc, codzienna krzywda, na ktorą człowiek jest skazany przebywając z zaburzoną osobą  to nie to samo co wymądrzanie się i jakies zlośliwości przy rodzinnych spotkaniach 3 razy do roku ze strony teściowej. W ogole nie ma porownania i nie ten kaliber. Przecież dowcipy o teściowych nie wzięły się z powietrza. Malo kto przepada za nimi, taka ich uroda.
Kejter zresztą napisała, że widuje się z nią raz na ruski rok. W tej sytuacji to ja bym rzekła, że to jest luksus, bo ja ze swoją widuję się 20 razy do roku big_smile
Nie, no przesadziłam, 10 razy smile

Zgadzam się, dlatego też doradziłam zaciśnięcie zębów przy okazji spotkania oraz ignorowanie zaczepek. To o wiele lepsze, niż zerwanie kontaktu, udawanie, że dana osoba nie istnieje, lub odpowiadanie chamstwem na chamstwo.

Są takie osoby, którym nic się nie podoba, kręcą nosem na wszystko i ich ulubionym zajęciem jest krytykowanie innych. I co z tego? Takie osoby się po prostu olewa, a jeśli jest konieczność spotkania, to się je toleruje w imię większego dobra.

50 Ostatnio edytowany przez kejter (2016-12-18 17:47:06)

Odp: klasyczny problem- matka partnera

Cyngli, skoro uważasz, że zaciskanie zębów i postępowanie wbrew sobie to klucz do sukcesu i szczęścia- wspaniale, postępuj w ten sposób i realizuj się. W moim przypadku taka postawa nie ma racji bytu, starałam się postępować w ten sposób i potem nie mogłam sobie w lustrze spojrzeć w oczy i czułam się jak sponiewierany śmieć.
Nie chodzi mi o to, że ja kategorycznie nie życzę sobie żadnych uwag, komentarzy czy rad. Przecież moja mama, babcia czy ciocia często mi coś radzą, ale właśnie chodzi o to, W JAKI SPOSÓB one to robią- sugerują, mówią neutralnym, przyjemnym tonem, dodają, że i tak zrobię jak zechcę, z resztą sami wiecie co to znaczy dawać rady. Radzić to nie znaczy rozkazywać i żądać tak jak to robi teściowa. Powiedziałam jej wyraźnie, że nie chodzi o to, żeby się obrażała i nie przyjeżdżała, ale że pewne rzeczy można powiedzieć w miły sposób to stwierdziła że ona już nam w takim razie w niczym nie pomoże i nie przyjedzie. Nie jestem w stanie zaakceptować tego, że w moim własnym domu bierze się pod boki i ostrym tonem wydaje nam polecenia. Żeby chociaż te jej rady były pomocne, a gdzie tam, zarzuca nas jakimiś przedpotopowymi banialukami, które zostały dawno obalone przez lekarzy, w ogóle nie chce pogłębić swojej wiedzy na żaden temat, bo przecież zna się najlepiej.
Z resztą jakbym nie zadzwoniła do niej to by tak postępowała dalej, jak już wcześniej wspomniałam, ona powiedziała, że też ma prawo decydować o naszym dziecku.

51

Odp: klasyczny problem- matka partnera

Słuchajcie, wracam tu jak bumerang. Niestety temat teściowej pojawia się coraz częściej i coraz bardziej nas różni. Nie potrafię się w ogóle porozumieć w tym temacie z chłopakiem. Tak jakbyśmy oboje byli świadkami całkiem innych sytuacji. On uważa, że to jest całkiem normalne, że rodzice tylko krytykują i nigdy nie mówią nic miłego, uważa, że tak jest w prawie każdej rodzinie i powinnam to zaakceptować bo tak już jest. Kiedy stwierdziłam, że jego matka zachowuje się napastliwie (swoich 'rad' nie mówi w normalny sposób, nie da się tego puścić mimo uszu bo ona ciągle egzekwuje ich wykonanie, np wymyśliła, że dziecko ma mieć osobne naczynia, to najpierw zadzwoniła z tym do mnie, potem do partnera a na koniec jeszcze w domu nam suszyła o to głowę, no to czy tak wygląda dawanie rad czy rozkazywanie?) to stwierdził, że ona wcale się nie zachowuje napastliwie i ja mam paranoje. Ma mi za złe, że dzwonię do jego ojca, brata a do niej nie, a jak ona zawsze dzwoniła tylko do niego i do mnie nie to było dobrze. Wypytuje go o mnie ciągle, ja mu mówię, że skoro tak się mną interesuje to dlaczego sama do mnie nie zadzwoni nigdy tylko się bawi w głuchy telefon? Bo ona uważa, że ja z nią nie chcę rozmawiać...sama się obraziła, sama rzuciła telefonem kiedy z nią rozmawiałam. raptem od 3 miesięcy ma argument, żeby się do mnie nie odzywać a wcześniej nie dzwoniła bo po prostu nie chciała, nie wiem po co tu dorabiać nie wiadomo jakie ideologie. Niby chłopak w końcu powiedział, że następnym razem postawi matce granice jak się będzie rządziła, ale ja tego nie widzę, co by nie zrobiła, on i tak uzna, że to nic takiego przecież bo ona chce dobrze. Niedługo musimy wyprawić chrzciny, spotkanie będzie nieuniknione, kompletnie sobie tego nie wyobrażam. Znowu były rozmowy o ślubie, ja powiedziałam, żeby zapomniał i mu puściłam wypowiedź księdza z nauk przedmałżeńskich, pierwsze miejsce w życiu męża ma zajmować żona, drugie dziecko, trzecie rodzice, a u niego jest odwrotnie dlatego ja się nigdy na ślub nie zgodzę. Rzygać mi się już chce tą sytuacją, ile to się jeszcze będzie ciągnęło aż będzie spokój!!!!!!!!!!!!

52

Odp: klasyczny problem- matka partnera

Oczywiście, że przedstawiona przez ciebie hierarchia jest właściwa.

Tego się trzymaj.

Znam ten wszechwiedzący typ. Na szczęście nie jest już moim udziałem. Przyszła teściowa się raczej nie zmieni, a jeśli tak, to na chwilę. Mam takie wrażenie, że ona nie ma swojego życia, dlatego tak się szarogęsi, a i tzw.takt jest jej obcy. Oczywiscie, że "chce dobrze".

Natomiast najlepsze, co teściowie mogą zrobić, to pozwolić młodym ludziom żyć po swojemu.

Strasznie ciężko, kiedy spotkają się dwa silne charaktery, które w dodatku się nie lubią. Takie kontakty to tak naprawdę męka.

Słusznie, że nie śpieszysz się ze ślubem. Przyjrzyj się jeszcze i chłopakowi i przyszłej teściowej ...

53

Odp: klasyczny problem- matka partnera

I see beyond dziękuję za te słowa, naprawdę potrzebowałam teraz otuchy sad
Wiele osób mi radziło (zarówno w tym wątku, jak i w życiu codziennym), żeby gadanie teściowej puszczać mimo uszu, potakiwać jej a robić po swojemu. Nie da się tak, bo ona upiera się przy swoich pomysłach, kontroluje czy zostały one przez nas wcielone w życie, wydzwania, wypytuje, więc co, powiem jej, tak, ma Pani rację, zrobię tak a w rzeczywistości tego nie zrobię a potem ona zobaczy że tego nie zrobiłam czy się dowie o tym z innego źródła i co jej powiem? Znowu się będę pokrętnie tłumaczyć? To bez sensu. Na to, że ona się zmieni nie liczę- niby dlaczego miałaby to robić skoro tylko mi przeszkadza jej zachowanie. Na nią wpływu nie mam, ale na siebie już tak, nie pozostaje mi nic innego jak walczyć do końca o swoją niepodległość tongue Domyślam się, że prędzej czy później przy starciu twarzą twarz ona się po prostu obrazi już na amen i sama nie będzie chciała się ze mną widywać, wtedy będzie w końcu spokój.

54

Odp: klasyczny problem- matka partnera

Ja też twierdzę, że teściowa się nie zmieni.
U mnie o tyle sytuacja jest inna,że mąż widzi zachowanie swojej matki.
Próbowałam po 6 miesiącach braku kontaktu "zacisnąć zęby" (dzieli nas tylko 5km)
Nic się nie zmieniło.Teść mi wytłumaczył to słowami" w tym wieku to ludzie zmienić się mogą tylko na gorsze"
Trzymaj się swojego zdania.Nic nie musisz w tej sytuacji.Ty ewentualnie-możesz.

55 Ostatnio edytowany przez Naprędce (2017-02-12 15:54:04)

Odp: klasyczny problem- matka partnera

Od trzech miesięcy nie masz z nią jak zrozumiałem bezpośredniego kontaktu a sytuacja nie uległa poprawie, więc coś zdecydowanie jest tu nie tak... Nie chcę powiedzieć że jesteś przewrażliwiona, lub przesadzasz, ale zastanów się- w świetle innego Twojego tematu (na temat "nudy w związku") czy temat teściowej (w końcu nie istniejącej praktycznie na codzień w Twoim życiu) nie jest tylko tematem zastępczym?
Może jest tak, że nie umiejąc sobie poradzić z podejściem Twojego faceta, przerzucasz część swojej frustracji na teściową, "rozwadniając' przy okazji problem z mężem i oddalając w czasie znalezienie jakiegoś konstruktywnego rozwiązania? Marnujesz energię...
Naprawdę uważasz, że jedynym wyjściem z tej sytuacji jest zmuszenie go niemal siłą do jakiejś wspólnej aktywności brzęcząc mu nad uchem jak wściekła osa? Nie lepiej znaleźć sobie wpierw coś samemu, coś co Cię zajmie i będzie satysfakcjonować? I dopiero potem- bardziej pozytywnie nastawiona, szczęśliwsza i zrelaksowana, próbować go nieco "odgnuśnić? Miałoby to być może te dodatkowy plus, że w takim stanie byłoby Ci łatwiej przyjmować "napady" tesciowej.
Nie chce go bronić, uważam że daje ciała na całej linii, ale skoro do tej pory Twoja taktyka nie daje żadnych rezultatów to może jednak spróbuj coś innego? I nie przejmuj się , że będzie kręcił nosem- przecież do niczego nie może Cię zmusić, lub zabronić. W razie czego zawsze możesz zbić to prostym argumentem- "nie chcesz wyjść ze mną i wolisz gnić w domu, to pójdę sama".

56

Odp: klasyczny problem- matka partnera
kejter napisał/a:

I see beyond dziękuję za te słowa, naprawdę potrzebowałam teraz otuchy sad
Wiele osób mi radziło (zarówno w tym wątku, jak i w życiu codziennym), żeby gadanie teściowej puszczać mimo uszu, potakiwać jej a robić po swojemu. Nie da się tak, bo ona upiera się przy swoich pomysłach, kontroluje czy zostały one przez nas wcielone w życie, wydzwania, wypytuje, więc co, powiem jej, tak, ma Pani rację, zrobię tak a w rzeczywistości tego nie zrobię a potem ona zobaczy że tego nie zrobiłam czy się dowie o tym z innego źródła i co jej powiem? Znowu się będę pokrętnie tłumaczyć? To bez sensu. Na to, że ona się zmieni nie liczę- niby dlaczego miałaby to robić skoro tylko mi przeszkadza jej zachowanie. Na nią wpływu nie mam, ale na siebie już tak, nie pozostaje mi nic innego jak walczyć do końca o swoją niepodległość tongue Domyślam się, że prędzej czy później przy starciu twarzą twarz ona się po prostu obrazi już na amen i sama nie będzie chciała się ze mną widywać, wtedy będzie w końcu spokój.

Przeszkadza tylko tobie? A gdzie jest twoj maz/partner. To jego matka i on ma z nia walczyc. Jak moja zona pod moja nieobecnosc starla sie z moja mama, to niestety musialem mamie wytlumaczyc, ze to nasz dom, nasze dzieci i nasze decyzje.
Wprawdzie nigdy nie przestali sie wtracac, ale wiedzieli ze jak przegna, to moze sie zdarzyc ze ich wyprosze nawet ze swiatecznej kolacji.
Ale zarowno moja zona, jak i rodzice, zawsze wiedzieli, ze ja stoje za nia murem i predzej wyprosze rodzicow niz ich popre w konflikcie z moja zona. Nasz dom, nasze sprawy, nasze decyzje.

57

Odp: klasyczny problem- matka partnera
kejter napisał/a:

Wiele osób mi radziło (zarówno w tym wątku, jak i w życiu codziennym), żeby gadanie teściowej puszczać mimo uszu, potakiwać jej a robić po swojemu.

A to łatwo komuś tak powiedzieć. Takie zaciskanie zębów przez dłuższy czas jest nie do wytrzymania. Teściowa może je potraktować jako przyzwolenie do dalszego udzielania "złotych rad nie do odrzucenia". wink

Najlepsza jest oczywiście szczera rozmowa, taka rada też tutaj często pada i jest ona jak najbardziej słuszna. Natomiast zupełnie nieskuteczna, jeśli ma się do czynienia z osobą, która w swoim mniemaniu nigdy się nie myli. Czasem jest też lekceważące podejście osoby starszej względem młodszej, na zasadzie "co ty tam wiesz, co ty mi tu będziesz mówić, smarkulo".

Starszy niby powinien być mądrzejszy, ale nie zawsze to jest regułą. Czasem teściowe nawet nie wiedzą ile tracą poprzez taką nachalną postawę. Nikt nie lubi być ustawiany i pouczany. Ja widzę różnicę między tym a życzliwym udzieleniem komuś wsparcia. Chodzi głównie o SPOSÓB komunikowania swojego zdania.

troll zaprezentował podejście w kwestii małżeństwa, z którym ja się zgadzam. Problem jest taki, że twój partner problemu nie widzi, a twoje próby zwrócenia uwagi potraktowane zostaną jako nieprzyjemne brzęczenie, a ty uciążliwa "czepialska".

W chwilach zwątpienia pamiętaj o hierarchii w związku - na pierwszym miejscu masz być TY. Amen. wink

58 Ostatnio edytowany przez kejter (2017-02-12 20:25:01)

Odp: klasyczny problem- matka partnera

trollu dzięki za wypowiedź. Mimo śledzenia moich innych tematów nie czytałeś uważnie, bo facet nie jest moim mężem, i raczej nim nie zostanie, na jego matkę mówię tutaj teściowa skrótem myślowym. Jak już napisałam w poprzednim wątku, nie brzęczę mu do ucha z wałkiem w ręku, to, co pisałam odnosi się do 5 lat znajomości, więc jeżeli w tym czasie kilka razy temat próbowałam poruszać to sobie policz co ile mniej więcej temat był poruszany i pomyśl, czy rzeczywiście to codzienne suszenie głowy. Nie jestem jego bluszczem, nie wydzwaniam do niego ani nie wypisuję jak jest w pracy, to zazwyczaj on inicjuje kontakt i pyta dlaczego się nie odzywam. Również się powtórzę, że na brak zajęć nie narzekam, a temat teściowej się pojawia praktycznie od momentu jej sławnej wizyty u nas (to pewno też przeoczyłeś), więc to już będzie kilka lat. Temat nabrał rumieńców nie dlatego, że się nudzę, tylko dlatego, że o ile jej wcześniejsze krytyki i wciskanie wszędzie nosa tyczyły się tylko mnie i faceta tak teraz zaczęła nam rozkazywać na temat opieki nad naszym dzieckiem. I zgadam się z I see Beyond, nie uważam, żebym zjadła wszystkie rozumy i nie można mi było zwrócić uwagi, ale kluczem tu jest to, w JAKI SPOSÓB ktoś to robi. Osoby z mojej rodziny też czasami nam coś doradzają, ale mówią 'słuchaj, a może byś spróbowała tego a tego?', albo "słyszałam, że to a to mogłoby pomóc' a nie wpadają jak tamta do naszego domu, nie biorą się pod boki i nie mówią 'dziecko ma mieć swoje naczynia" i potem telefony się urywają do mnie i faceta 'kupiliście mu już naczynia?', 'dlaczego jeszcze mu nie kupiliście tych naczyń? To jest małe dziecko, co wy sobie wyobrażacie, on nie może jeść z tego co wy!'.
I see Beyond, szczera rozmowa już była, kiedy zadzwoniłam do tej kobiety i jej spokojnie powiedziałam jak odbieram jej zachowanie i czego sobie nie życzę. Skończyło się tak, jak myślałam, czyli rzuceniem przez nią słuchawką i obrazą.
P.S Jedyne miejsca, do których możemy wyjść razem jest biedronka, jak już wspominałam (tego widać też nie doczytałeś), nikogo nie znamy w mieście, w którym mieszkamy więc nie mamy kogo poprosić o to, żeby został z dzieckiem, a sytuację finansową mamy taką a nie inną i nie stać nas na nianię czy opiekunkę.

Posty [ 58 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » klasyczny problem- matka partnera

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024