Do zamkniecia - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 10 ]

1 Ostatnio edytowany przez skyline94p (2016-05-19 09:19:14)

Temat: Do zamkniecia

Witam wszystkich , po przemysleniach i wielokrotnym czytaniu postow na tej stronie chcialbym sie wreszcie wygadac i uslyszec co Wy o tym myslicie... otoz mam 24 lata , poznalem kobiete w moim wieku ktora jest zona i matka... los chcial ze sie bardzo do siebie zblizylismy i bardzo mocno pokochalismy.. Ona nie byla szczesliwa w malzenstwie chciala uciec od tego... wiec razem planowalismy wspolna przyszlosc mielismy mieszkac razem itp..  ogolnie to juz trwa jakies 2 lata... wiele razy mnie oklamala przez co w pewnym momencie przestalem jej ufac... klamala w roznych sprawach m.in , o tym ze prawie na poczatku naszego zwiazku kochala sie z mezem i tlumaczyla to tym ze ja po prostu wykorzystal... klamala wiecznie w wielu drobnostkach po woelokrotnych rozmowach tlumaczylem jej ze nie nawidze klamstwa i chce zeby mowila mi prawde i rozmawiala ze mna na kazdy wazny temat... a ona i tak za kazdym razem mnie na jakis temat oklamala... ostatnio w koncu razem z dziecmi miala wyprowadzic sie od meza i zamieszkac w wynajmowanym mieszkanku bardzo tanim po znajomosci a ja bym mieszkal z nimi... zaczelo to sie wszystko przedluzac , przez caly okres bycia ze soba praktycznie wogole sie nie spotykalismy bylo to bardzo rzadko wiec moja niecierpliwosc byla góra...  po wielu probach uciekniecia od swojego poprzedniego zycia i zaczecia go ze mna miala sie w koncu wprowadzic ale pojawil sie problem dzieci ktore nie chca odejsc od taty... oczywiscie ukryla to przedemna , sam to wywnioskowalem i zapytalem czy to to jest powodem przedluzania sie... na sam koniec zadalem wazne pytania czy wazniejsze jest nasze szczescie i walka by dzieci tez mimo wszystko byly szczesliwe czy bezwzglednie najwazniejsze jest szczescie dzieci... to ona w smutku odpisywala ze mnie kocha i omijala odpowiedzi na pytanie... zawsze kej tlumaczylem moje obawy na temat tego ze moge byc kims kto jest na bocznym torze , a jej dzieci beda brac gore... i zawsze mi wmawiala ze to ja jestem najwqzniekszy i ze to mnie kocha najbardziej... a na koniec wszystkie moje obawy okazaly sie prawda... niezmiernie ja kocham ale nie dosc ze jej nie ufam juz po kilkunastu istotnych klamstwach to jeszcze te moje najgorsze obawy sie wydaly... a ja powiedzialem jej ze ostatnia rzecza ktora chce to sprawic by jej dzieci byly jieszczesliwe... nie zrobila nic by zawalczyc o Nas tylko pozwolila odejsc... zawsze to robila , pozwalala mi wielokrotnie od niej odejsc nigdy tak naprawde nie walczyla , ja walczylem za nas dwoje , ona owszem starala soe zawsze jakos i byl jakis postep ale za kazdym razem ewidentnie cos schrzanila... mam dosyc... a naprawde ja niezmiernie kocham... co myslicie o tej sytuacji ? Wiele znajomych bliskich osob twierdzilo ze po prostu sie mna bawila... ale zadne z nich nie widzialo blasku w jej oczach kiedy na mnie patrzyla... tego ze mnie bardzo kocha jestem pewny bo takiego spojrzenia i roznych zachowan nie da sie udawac... ale po co to wszystko skoro nie potrafila znajdowac czasu by sie ze mna zobaczyc... widzielismy sie w pracy jedynie przed praca albo w trakcie pracy glownie jej... wiecznie sie ukrywalismy glownoe ona przed mezem... nie wiem co o tym wszystkim myslec mimo ze ja kocham bardzo mocno i nadala mi sensu zycia odkad sie pojawila ale teraz dostrzegam po tylu miesiach tesknoty braku dotyku i rozmow twarza w twarz ze to co bylo po prostu nie mialo sensu... nie potrafila odejsc od aktualnego zycia i zaczac budowac nowe... owszem moze i mi brakowalo cierpliwosci... ale powiedzcie jak mozna bylo ja miec...  cale 2 lata i zadnych zmian dotyczacych glownego zycia... ona jedynie zmieniala w sobie niektore rzeczy mp to ze starala sie dbac o siebie rozmawiac i mowic prawde.. ale nawet tego nie zrobila bo ciagle ja lapalem na czyms nowym...  Przepraszam ze moze zbyt chaotycznie pisze ale jestem poddenerwowany non stop , mysle ze przez cala sytuacje staje sie coraz bardziej zly nerwowy smutny i samotny...

Zobacz podobne tematy :
Odp: Do zamkniecia

Ciekawe jaki kit wciska mężowi lol Miej chłopie godność  i znajdź taką która nie wali w rogi męża i Ciebie lol

3 Ostatnio edytowany przez skyline94p (2016-05-19 09:20:02)

Odp: Do zamkniecia

...

4

Odp: Do zamkniecia

Przede wszystkim, to nie jest Twoja kobieta.

5

Odp: Do zamkniecia
skyline94p napisał/a:

Witam wszystkich , po przemysleniach i wielokrotnym czytaniu postow na tej stronie chcialbym sie wreszcie wygadac i uslyszec co Wy o tym myslicie... otoz mam 24 lata , poznalem kobiete w moim wieku ktora jest zona i matka... los chcial ze sie bardzo do siebie zblizylismy i bardzo mocno pokochalismy.. Ona nie byla szczesliwa w malzenstwie chciala uciec od tego... wiec razem planowalismy wspolna przyszlosc mielismy mieszkac razem itp..  ogolnie to juz trwa jakies 2 lata... wiele razy mnie oklamala przez co w pewnym momencie przestalem jej ufac... klamala w roznych sprawach m.in , o tym ze prawie na poczatku naszego zwiazku kochala sie z mezem i tlumaczyla to tym ze ja po prostu wykorzystal... klamala wiecznie w wielu drobnostkach po woelokrotnych rozmowach tlumaczylem jej ze nie nawidze klamstwa i chce zeby mowila mi prawde i rozmawiala ze mna na kazdy wazny temat... a ona i tak za kazdym razem mnie na jakis temat oklamala... ostatnio w koncu razem z dziecmi miala wyprowadzic sie od meza i zamieszkac w wynajmowanym mieszkanku bardzo tanim po znajomosci a ja bym mieszkal z nimi... zaczelo to sie wszystko przedluzac , przez caly okres bycia ze soba praktycznie wogole sie nie spotykalismy bylo to bardzo rzadko wiec moja niecierpliwosc byla góra...  po wielu probach uciekniecia od swojego poprzedniego zycia i zaczecia go ze mna miala sie w koncu wprowadzic ale pojawil sie problem dzieci ktore nie chca odejsc od taty... oczywiscie ukryla to przedemna , sam to wywnioskowalem i zapytalem czy to to jest powodem przedluzania sie... na sam koniec zadalem wazne pytania czy wazniejsze jest nasze szczescie i walka by dzieci tez mimo wszystko byly szczesliwe czy bezwzglednie najwazniejsze jest szczescie dzieci... to ona w smutku odpisywala ze mnie kocha i omijala odpowiedzi na pytanie... zawsze kej tlumaczylem moje obawy na temat tego ze moge byc kims kto jest na bocznym torze , a jej dzieci beda brac gore... i zawsze mi wmawiala ze to ja jestem najwqzniekszy i ze to mnie kocha najbardziej... a na koniec wszystkie moje obawy okazaly sie prawda... niezmiernie ja kocham ale nie dosc ze jej nie ufam juz po kilkunastu istotnych klamstwach to jeszcze te moje najgorsze obawy sie wydaly... a ja powiedzialem jej ze ostatnia rzecza ktora chce to sprawic by jej dzieci byly jieszczesliwe... nie zrobila nic by zawalczyc o Nas tylko pozwolila odejsc... zawsze to robila , pozwalala mi wielokrotnie od niej odejsc nigdy tak naprawde nie walczyla , ja walczylem za nas dwoje , ona owszem starala soe zawsze jakos i byl jakis postep ale za kazdym razem ewidentnie cos schrzanila... mam dosyc... a naprawde ja niezmiernie kocham... co myslicie o tej sytuacji ? Wiele znajomych bliskich osob twierdzilo ze po prostu sie mna bawila... ale zadne z nich nie widzialo blasku w jej oczach kiedy na mnie patrzyla... tego ze mnie bardzo kocha jestem pewny bo takiego spojrzenia i roznych zachowan nie da sie udawac... ale po co to wszystko skoro nie potrafila znajdowac czasu by sie ze mna zobaczyc... widzielismy sie w pracy jedynie przed praca albo w trakcie pracy glownie jej... wiecznie sie ukrywalismy glownoe ona przed mezem... nie wiem co o tym wszystkim myslec mimo ze ja kocham bardzo mocno i nadala mi sensu zycia odkad sie pojawila ale teraz dostrzegam po tylu miesiach tesknoty braku dotyku i rozmow twarza w twarz ze to co bylo po prostu nie mialo sensu... nie potrafila odejsc od aktualnego zycia i zaczac budowac nowe... owszem moze i mi brakowalo cierpliwosci... ale powiedzcie jak mozna bylo ja miec...  cale 2 lata i zadnych zmian dotyczacych glownego zycia... ona jedynie zmieniala w sobie niektore rzeczy mp to ze starala sie dbac o siebie rozmawiac i mowic prawde.. ale nawet tego nie zrobila bo ciagle ja lapalem na czyms nowym...  Przepraszam ze moze zbyt chaotycznie pisze ale jestem poddenerwowany non stop , mysle ze przez cala sytuacje staje sie coraz bardziej zly nerwowy smutny i samotny...


Szczerze mówiąc,to już na wstępie mijasz się z prawdą,a mam na myśli temat wątku.
Bo z tego co jest napisane,można było wywnioskować,że to Twoja kobieta.
A to mężatka,która lubi robić szpagaty na boku.

Kolejna sprawa,to kłamstwo,którego tak nie lubisz...bo okazuje się,że Pani szpagatowa okłamuje CIEBIE.
Pal licho,jak ściemnia ślubnego,ale Ciebie?WTF?

I to jeszcze w takich kwestiach,jak współżycie z mężem....tupeciara z niej,nie powiem.
Mieć mena na boku do sztosów i gzić się ze ślubnym...bleeee.

A już na sam koniec...nie walczyła o "boczniaka" czyli Ciebie  mad


To tak w telegraficznym skrócie.

Teraz powiem Ci,co ja o tym myślę.
A myślę,że jesteś zdesperowanym frajerem...bez urazy.
Wiedziałeś,że kobieta nie jest wolna i wlazłeś w to bez przemyśleń,bo ona Ci powiedziała,że nie jest szczęśliwa.
Biedna ona sad
Nabiła Cię w bambuko,pobawiła się Tobą,może nawet Cię trochę lubiła,jak obrabiałeś jej ogródek,jak robiłeś wytrzeszcz oczkóf,adorowałeś i śliniłeś się do pasa,i inne pitu-pitu.

A prawda jest taka,że ona ma rodzinę,w której wcale źle jej nie jest,bo gdyby tak było...to już żylibyście razem długo i szczęśliwie.A przynajmniej do czasu,do kiedy panna nie znalazłaby sobie kolejnego ogrodnika,do obrabiania ogródka.
Kapisz?

Przyjmij więc do swojego zamroczonego mózgu fakt,że to koniec,the end,fine,ende.

Jesteś młody,znajdź sobie kobietę,która nie rozdaje na lewo i prawo...bo za chwil parę sam będziesz nosił poroże jak stąd do Nowej Zelandii.

6

Odp: Do zamkniecia

rozśmieszają mnie takie dumne osobniki co to się cieszą że z nim zdradza czyjaś żona/mąż ale ich to już nie będzie.

Masz 24 lata i już wchodzisz butami w życie czyjejś rodziny.
Patrząc na Twoje wybory partnerek, to za parę lat sam doświadczysz jak to jest, kiedy jakiś facet "pociesza" Twoją żonę, matkę Twoich dzieci.

7

Odp: Do zamkniecia

Dzoekuje za wypowiedzi , a takze najazdy na Moja strone , bo zasluzylem na to popelniajac blad jak kazdy czlowiek.. Temat do zamkniecia , naczytalem sie juz o sobie i mi starczy , mimo wszystko dziekuje za wylanie na mnie kubel zimnej wody , przyda sie.

8

Odp: Do zamkniecia

You're welcome.

9 Ostatnio edytowany przez madoja (2016-05-19 19:53:50)

Odp: Do zamkniecia

Jak mogłeś wierzyć że nie sypia z własnym mężem? big_smile Hahaha. Żaden mąż, do tego tak młody, nie zniósłby braku seksu od paru lat, już dawno by się z nią rozwiódł albo chociaż oficjalnie miał kochankę.
Mówisz że wolałbyś najgorszą prawdę, ale to bzdura. Gdyby powiedziała Ci prawdę (że z nim nadal sypia i to pewnie kilka razy tygodniowo), wściekałbyś się i wymuszałbyś na niej obietnice żeby przestała. Ona to wiedziała, dlatego kłamała.

10 Ostatnio edytowany przez oliwia9195 (2016-05-19 22:00:07)

Odp: Do zamkniecia

A ja zadam ci takie oto pytanie- Gdzie posiałeś rozum, skoro nie boisz się związać ze zwykłą kurfą?
Jesteś oburzony? A może zdegustowany? A może obrazisz się na mnie?
Zadajesz się z puszczającą się mężatką, która na dodatek jest matką małego dziecka.
Gorszej szmaty już nie mogłeś sobie znaleźć?
Już opisywałam kiedyś tę historię, ale dla ciebie opiszę ją jeszcze raz. Rzecz jest z życia wzięta. Mam znajomego, który od lat preferuje mężatki, bo uważa, że są one bardzo proste w obsłudze. Jedna z tych meżatek wzieła się i zakochala kiedyś w tym lowelasie. On oczywiście  zostawił ją właśnie z tego powodu, a znajomym ze smiechem mówił, że musiałby upaść na łeb, by brać sobie na kark kurfę. I wiesz co? Ja uważam, że ten stary zepsuty lowelas miał i ma (on nadal prowadzi swój ulubiony styl zycia i bedzie tak zył, póki mu wacek na to pozwoli) świętą rację.
A ty za co szanujesz tę mężatkę, która zdradza z tobą męża i na dodatek okłamuje ciebie?
Idź i daj na mszę, że lafirynda nie związała się z tobą, bo skończyłbyś tak samo, jak skończył jej mąż, obojętne jaki był on nie był.
Poszukaj sobie porządną dziewczynę, a latawice traktuj użytkowo. Tak jak robi to mój znajomy.
powodzenia.

Posty [ 10 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024