Witam. Dwa dni temu rozstalismy się z dziewczyną. Można powiedzieć, że za porozumieniem stron, choć to ja ostatecznie to zakończyłem. W sumie nie było innego wyjścia, bo to ona nie była przekonana do tego związku i przyznała, że nie poczuła tego na tyle, aby dać mi gwarancję silnej relacji. Długo się łudzilem, że może coś się zmieni, że jej jednak zależy, ale ostatecznie jej problemy emocjonalne wzięły górę i nie potrafiła się w to zaangażować. Dziękując przy okazji za to wszystko co dla niej zrobiłem.
Rozstajac się powiedziała, że liczy, iż nasz kontakt całkowicie nie zaginie, taki czysto kolezenski, z troski o drugą osobę. Ja po tym jak jeszcze usunąłem nasze zdjęcia z fejsa czy insta (w sumie nie widzę w tym nic dziwnego), napisałem jej, że na te chwile nie jestem jej w stanie tego zapewnić i chce się od tego z dystansowe na tyle ile potrafię. A co będzie dalej, czas pokaże. Po tym zauważyłem, że mnie zablokowała na instagramie, wyłączyła czat... Niby śmiesznie to brzmi, ale tak czysto neutralnie się zastanawiam czy mogło ją to zabolec.
Ja szczerze mówiąc poczułem trochę ulgę, mimo że bardzo mi na niej zależało i nadal to do niej czuje. W naszej relacji to jednak ja z siebie coś dawałam przede wszystkim i myślę, że z ogólnych strat to ona może się poczuć gorzej, nawet jeśli nie czuła czegoś wyjątkowego. U mnie to w sumie działało na zasadzie nadziei, że ta druga strona czuje to samo. Od kiedy wszystko jest jasne czuję pewien żal, ale na pewno mnie to tak już nie męczy.
Był ktoś w podobnej sytuacji, jak to spostrzegacie? Co może czuć ta druga strona?