josz napisał/a:insomnia_91 strasznie męczysz się z tym gościem, aż trudno uwierzyć, że planujecie ślub. Jeżeli po wspólnym zamieszkaniu on praktycznie Cię olał, to wyobraź sobie jak poczuje się pewny siebie, gdy zostaniesz jego żoną.
Twój chłopak jest widocznie podatny na uzależnienia, jak nie FB, to gra, za chwilę może być jeszcze inna, albo zupełnie nowa obsesja.
Nie chcę Cię straszyć, ale wędkarstwo jest także niezłym argumentem, żeby znikać z domu. Pomyśl, gdy będziecie mieli dziecko, a on w ramach odstresowania, będzie Ci znikał na całe godziny lub weekendy. To akurat znam z autopsji, mój tato był wędkarzem i w czasie urlopu całymi dniami przesiadywał samotnie nad jeziorem.
Generalnie zgadzam się z propozycjami allama'y. Nie rób awantur, nie płacz przy nim, organizuj sobie wyjścia samodzielnie lub ze znajomymi, poinformuj, zaproponuj i wyjdź, wyjedź tak jak teraz w góry (zazdroszczę).
Może on się wreszcie zreflektuje, a gdy zrobi Ci scenę zazdrości, potraktuj go tak, jak on Ciebie; wsadź nos w ekran i zbywaj go półsłówkami.
Jak u Was wygląda podział obowiązków domowych? Bo przedstawiając jego grafik dnia, nie ma gdzie palca wetknąć między pracę, grę i spanie.
Jednak niepokoją mnie inne sytuacje o których wspomniałaś; okłamał Cię wielokrotnie, obmawiał przed siostrą, ochrzaniał Cię w obecności kolegów, nie podejmuje dyskusji (albo Cię totalnie lekceważy, albo po prostu nie ma nic ciekawego do powiedzenia
), więc trudno złapać z nim jakikolwiek kontakt, nie szanuje Cię (niestety), a w tym wszystkim szantażuje odejściem (jakbyś pana boga za nogi złapała), no i pewnie go jeszcze obsługujesz?
Co Cię właściwie przy nim trzyma?
Trochę prawdy napisanej w kilku zdaniach i człowiek widzi wszystko jak na tacy...
Co do wędkarstwa zdaję sobie z tego sprawę, póki co jak przyjdzie sezon ja z nim jeżdżę wszędzie- sam nie chce, a z kolegami z pracy którzy też łowią jakoś nie ustawiał się nigdy. Tylko też tak to wygląda że jak ja chce od roku w góry to on nie ma czasu, a ja z nim na ryby ganiałam nawet kilka razy w tygodniu...
Dzięki również za rady, postaram się je wdrożyć szybko- jeszcze dziś w życie, nie będę się kłócić, a jak przyjdzie pewnie wsadzi swój nos w kompa, ale nie będę zaczynać rozmowy, będzie chciał to sam zacznie, dosyć mam troche zagadywania... strasznie to.. męczące? Człowiek się stara i stara, zaplanuje coś i nic z tego- jak zwykle..
Podział obowiązków... taki sobie
posiłki osobno bo ja jem inaczej od jakiegoś czasu, czasem coś razem robimy,
pranie- ja, sprzątanie- ja, na Boże Narodzenie ja sprzątałam a on siedział z tel później poszedł spać, teraz grał, miał uprać dywan- minęły 3 miesiące i w końcu się wezmę sama za to bo się nie doczekam.
Czasem jak mu powiem 5 razy że trzeba wynieść śmieci to wyniesie, a jak nie to sama wynoszę- te lżejsze, a na resztę muszę czekać. Szklanka po soku stoi na stoliku od piątku- sama się myje.. Z reguły jest tak że jak go poproszę żeby coś zrobił to pląsy dąsy bo on zmęczony a ja kazałam mu butelke wyrzucić... znowu jak powiem "wyrzuć te śmieci" to jest że traktuje go jak brata i mu rozkazuje...
Obgadywał przed siostrą, koleżanką i kolegą
najlepsze jest to, że weszłam w posiadanie tych informacji z jego głupoty? Bo dał mi hasło na fb i zapomniał, kiedyś się pokłócilismy i pojechał do domu, nie odzywał się i weszłam, czytam... pisze do niego co tam, on że spoko, w domu siedział cały wieczór- i zapytałam jak ognisko
pierwsze co to wiadomość do kolegi na fb że jakaś szuja go podje.ała
Później dowiedziałam się o wielu innych kłamstwach niestety.
Straciłam do niego zaufanie, a jak zaglądałam mu w tel- bo nie wierzyłam- to mówił że mu sznupie w tel.. wiem że może dobrze nie robiłam, ale straciłam do niego całkowicie zaufanie, a on nawet się nie starał żeby go odbudować tylko kłamał w oczy wciąż..
O szacunku wiem.. a raczej zdaje sobie sprawę z jego braku... ale on twierdzi że mnie szanuje... ekhm...
Co mnie trzyma przy nim? Obawiam się że coraz mniej, skoro nawet nie mogę z nim porozmawiać... ostatnio miałam pewną sprawę, chciałam się poradzić- narzucił mi swoją opinie na ten temat a jak chciałam pogadać o wszystkich aspektach to się rzucał że wymyślam- grał wtedy i mu przerwyałam- agresja i coś na styl "weź się odczep babo powiedziałem co o tym myśle i chce sobie pograć"
I miłość.. mimo wszystko i ponad wszystko.