Witajcie
Wreszcie po 5 latach braku kontaktu z mężem się rozwiodlam.prawda jest taka że to on mnie zostawil i na nowo ulozyl sobie życie.zapomnial że ma żonę i dziecko i tak przez 5 lat cisza.W koncu łaskawie zjawil się na rozprawie....ostatecznie dogadalismy się więc obyło się bez "prania brudów"...no i tutaj sie zaczyna mój problem.przez te cale 5 lat zero kontaktu z synem.procz płacenia alimentów miał nas w dupie.a teraz...nagle wszyscy chca widziec mojego synka.nie było ich przez piec lat!!!mieszkali 2 kilometry od nas.ale nigdy nie pomogli ani nie odwiedzili...powiedzcie mi jak ja sie mam zachowac?!pozwalac im widywac syna?jestem w kropce...z jednej strony to nasza"rodzina"a z drugiej na 7 lat zycia dziecka przez 5 ich nie bylo...
Przepraszam za chaos i prosze o konstruktywne rady
Zawsze wychodziłam z założenia, że mąż z żoną lub żona z męzem się rozwodzi. Dziecko przeciez nie jest winne tego, że któryś z rodziców zdecydował się na życie u boku kogoś innego. Rozwodzą się dorośli z dorosłymi a nie dorośli z dziećmi. To moje zdanie. Napiszę może na swoim przykładzie. Kiedy wyszło na jaw podwojne życie mojego eksmęża, wystawiłam mu walizki za drzwi, tłumacząc swojemu dziecku, że po prostu miłość między rodzicami się skończyła i mimo tego, że tata nie będzie mieszkał z nami to na pewno kocha swoje dziecko. Przez około 1,5 miesiąca będąc w silnym stresie spowodowanym zdradą, kłamstwami etc. próbowałam manipulować kontaktami ojca z synem. Próbowałam wyznaczać wizyty, wtedy kiedy MI pasowało. Jeśli się tatuś spóźniał godzinę czy dwie na spotkanie (z powodu pracy), to automatycznie skracałam wizytę u dziecka....Normalnie zachowywałam się jak zraniona zwierzyna, która musi sama kogoś skrzywdzić, żeby się psychicznie polepszyło. Dziękuję Bogu, Matce Naturze (wybierz właściwą odpowiedź), że przyszło na mnie opamiętanie. Doszłam do wniosku, że kiedyś moje dziecko może mnie znienawidzić za to... Wiec opanowałam emocje, wspólnie wyznaczyliśmy dni i godziny wizyt, godziłam się czasem na zmianę tych terminów, choć szlag mnie trafiał, że skrajna "nieodpowiedzialność" eksmęża powodowała czasem płacz dziecka. Jednocześnie dużo rozmawiałam z synem tłumacząc mu "rózne zachowania dorosłych". Wyszłam z założenia, że kiedyś sam syn zobaczy kim naprawdę jest jego ojciec. I tak się stało. Słodycz dla moich uszu niedawno przyniosło słowo "dupek", jakim syn określił ojca po jakimś kolejnym numerze.
Toteż myślę, że nie broń kontaktów z ojcem. Czuwaj! Dyskretnie i z wielkim wyczuciem "wypytuj" dziecko po takich wizytach, czy aby na pewno zachowania "tamtych" nie wnoszą czegoś złego w psychikę dziecka. Jeśli coś niepokojącego się pojawi, załatwiaj to na spokojnie i to TYLKO z ojcem dziecka. Nie szantażuj go odebraniem możliwości spotkan z dzieckiem, bo to tylko wpłynie niekorzystnie na psychikę dziecka, które pomyśli, że to MAMA jest zła, a nie TATA i taki obraz może sobie utrwalić na długie lata. Oprócz terminów spotkań ustal też na samym początku sprawę prezentów i tych zwykłych i tych drogich, tych z jakiejś okazji i tych bez okazji...często się zdarza w życiu, że któreś z rodziców próbuje rekompensować stratę jednego z rodziców właśnie drogimi, niepotrzebnymi prezentami. Ustal też sposoby spędzania świąt, ferii, wakacji, wspólnych wyjazdów, płatności alimentów itp.
I pamiętaj! Kiedy dziecko spędza czas u ojca czy u dziadków (ze strony ojca) czyli u "tamtych", ty masz czas dla siebie. Możesz podgonić z porządkami, na które nie masz czasu w codziennej krzątaninie, masz czas na kąpiel w pianie, drinka z przyjaciółkami, surfowanie w necie bez obawy, że Ci dziecko zagląda przez ramię, masz czas na pomalowanie paznokci, zrobienie wiekszych zakupów czy nawet na randkę z jakimś fajnym gościem. I przez to będziesz lepszą - wypoczetą matką.
To moje subiektywne zdanie. A zrób to co Ci serce podpowiada.
No wlasnie to mnie chyba najbardziej denerwuje.bo maz wyjechal za granice i tam siedzi.no ale istnieja telefony internet...a on nic.jeszcze specjalnie zmienil telefon zeby sie nie kontaktowac.. Nawet w sadzie wystapil o widzenia z synem 3 razy na rok po 1 godzinie w mojej obecnosci...wiec raczej mu na nim nie zależy.bardziej mi chodzi o jego rodzine ktora byla tu na miejscu...i nie odzywala się.nawet przed sala rozpraw udawali ze mnie nie znają...a teraz co?nagle chca sie zajmowac synem?
Powodów na to, że się nie odzywali może być kilka a może byc zupelnie jeden. Może Twój mąż sam nie umiał się do końca zadeklarować co zrobi ze swoim życiem, a rodzina tu na miejscu nie chciała podejmować żadnych kroków, żeby i tak nie pogorszyć stosunków między wami. W sumie to ich syn i jakby nie patrzeć w jakimś stopniu stali po jego stronie, choć z tego co piszesz wina była jego ewidentna bo nie zabiegał o kontakty z synem tak jak tego Ty byś chciała. Nie bronię go, ale próbuję sobie wyorazić w jak niekomfortowej sytuacji była np. jego matka....To takie moje przemyślenia.... Teraz jest już po rozwodzie, dokonało się, więc i im jako dziadkom jest prościej wejść w tę sytuację. Tak mi się wydaje....Moim skromnym zdaniem...nie broń im kontaktów z dzieckiem, oni nie są tego winni, że wy dorośli nie ułozyliście sobie razem życia. Ja kiedyś w takiej sytuacji pomyslałam sobie "gdyby mi się coś stało, wiem że są ludzie, rodzina, którzy w razie czego zajmą się moim dzieckiem" i wspomnę, że odkąd poinformowałam swoją byłą już teściową o podwójnym życiu jej syna i o tym, że nie potrafię już z jej synem żyć pod jednym dachem od tamtej pory nie odezwała się do mnie ani słowem, ani były teść, ani cała jego rodzina, z którą byłam w dość zażyłych stosunkach. Poczułam się jak bym to ja była winna rozpadu małżeństwa i było mi przykro, cholernie przykro, że potraktowali mnie jak śmiecia. Dziś po wielu latach prościej mi jest myśleć, że wstydzili się tego co nawyczyniał ich "członek rodziny".
Przemyśl swoją sytuację bardzo dokładnie i zastanów się co lepsze jest - nie dla Ciebie - ale dla Twojego dziecka. Poza tym pozwalając na kontakty z dziadkami Ty to monitorujesz i gdyby cokolwiek działo się niewłaściwego możesz zareagować. Cokolwiek bym nie napisała zrobisz swoje, ale myslę, że Twój dzieciak tylko może zyskać na takich kontaktach. I nie myslę to o finansach.
Ehhhhh...i wiecie co?znowu moja naiwnosc została nagrodzona...pomyślałam sobie że nie będę taka i pozwolę jemu i jego rodzinie na kontakt z synem.Moj maly mial wczoraj urodzinki i szanowny tatuś obiecal ze zadzwoni i wyśle pieniążki na lego i co? Oczywiscie nic.telefon wyłączony i zero kontaktu.Tydzien temu tez dzwonila do mnie siostra męża.Nie widziala swojego chrzesniaka 4 lata...i pytala czy moze wpasc go odwiedzic.powiedzialam ze robie synowi przyjecie i zapraszam.powiedziala ze przyjdzie i nie przyszla...kurde naprawdę za kazdym razem musze byc taka glupia
Ale sama przed sobą możesz przyznać, że byłaś gotowa na te kontakty i nie utrudniałaś. Dziecku też możesz spojrzeć spokojnie w twarz i teraz i za 20 lat mówiąc, że nie broniłaś kontaktu... Zobaczysz to zaprocentuje w przyszłym czasie. Dbaj tylko o to by dziecko nie napalało się za bardzo na te kontakty. Przygotuj dziecko do takiego typu kontaktu jak do pogody, która podawana codziennie po wiadomościach z reguły się nie sprawdza. A resztę miej na końcu układu pokarmowego
Miałam kiedyś podobne wątpliwości co do kontaktów mojego syna z rodziną byłego męża... Również chodziło o jego rodzeństwo, ponieważ dziadkowie mojego dziecka z tamtej strony już nie żyli... Cóż, na dzień dzisiejszy kontaktów brak... do tanga trzeba bowiem dwojga i to działa w dwie strony... W naszym przypadku temat się urwał, żadna ze stron widocznie nie miała potrzeby tych kontaktów utrzymywać... Myślę, że w Twoim przypadku też czas zrobi swoje...
Zagubiona988,
Chciałam Ci cos napisać, ale Nietego wiele spraw Ci logicznie i życiowo wyjaśniła.
Przerabiałam kiedys podobną sytuację, tyle, że nie było w przypadku mojego syna i eks takiego ekstremalnego zerwania kontaktów. Ważne, żebyś mimo wszystko nie nakręcała negatywnie syna. Staraj sie być obiektywna. Nie osądzaj. Przedstawiaj fakty i współczuj/wspieraj, kiedy ojciec czy jego rodzina zawodzi. Wierz w mądrość dzieciaka, w umiejętność kojarzenia przez niego faktów i wyciągania wniosków - to w przyszłości zaprocentuje. Wiem o czym piszę, bo mój syn już z domu wyfrunął, wiem jakie ma układy z rodzina eksmęża i jak sobie z tym poradził. Trudno oczywiście uogólniać, ale może moje uwagi na cos Ci sie przydadzą.
Ja mam przypadek w rodzinie, że ojciec się zupełnie nie interesował synem, przez ileś lat odwiedził go może raz na święta, alimentów oczywiście tez nie płacił. Minęło lat czternaście i chłopak miał już nowego tatę którego nazywał tatą, a o prawdziwym tacie nawet słyszeć nie chciał. Wyczytał gdzieś w internecie historię że kobieta musiała płacić alimenty na ojca pijaka, którego od dwudziestu lat nie widziała i który złamanego grosza jej nigdy nie dał ani jej matce. Chłopak się przestraszył i poprosił matkę o pozbawienie ojca praw rodzicielskich. Łatwo nie było, ale RODK stwierdził całkowite zerwanie stosunków emocjonalnych pomiędzy ojcem a synem, a "tatuś" w końcu nawet na rozprawę nie przyjechał, wysłał tylko pełnomocnika z zawiadomieniem że się zgadza.
Taka dygresja.
Nie wiem czy byłabym w stanie zabronić swoim dzieciom kontaktu z ojcem czy dziadkami. Na pewno bym nie chciała. Dzieci bardzo wszystko przeżywają. Moje już są zupełnie dorosłe, a nie przyjęły tego lekko że ich ojciec wyjechał za granicę. Dotychczas miały z nim chociaż jakiś kontakt, a teraz to już wcale. Mają do niego o to wielki żal.
Hej hej.zeby dzuewczyny była jasność.Ja mu nigdy nie zabraniałam kontaktów z dzieckiem.To on sobie znalazł nową kobietę z dzieckiem i swoje olał.Samo to że wystąpił o jedno widzenie na rok chyba już mówi wszystko...a co do rodziny to mieszkaja naprawde blisko nas.tylko nie widujac sie z Adaskiem nie ponoszą zadnych kosztów.a syn jest mądry,ale wiadomo ze czeka na akceptacje z tamtej strony(ojciec i reszta)...w ogole to co jak oni go olali na urodziny to ja znow mam wydzwaniac i prosic zeby sie do niego odezwali?
11 2016-03-04 17:28:17 Ostatnio edytowany przez josz (2016-03-04 17:32:51)
zagubiona988, Twój syn od 5 lat nie widział swojego ojca, z pewnością już nie pamięta jak on wygląda. Myślę, że po tylu latach powinnaś przestać się łudzić i czekać, bo i na co?
Twój były mąż nie kocha Waszego syna i co do tego nie ma najmniejszej wątpliwości.
Zamiast czekać, łudzić się, że sytuacja się odmieni, zadbaj o syna uświadamiając mu, że ojciec nie chce widywać się z nim. Tak to bardzo przykre, ale Twoje dziecko nie jest głupie i mimo, że na pewno myśli o ojcu, tęskni, zazdrości innym dzieciom taty, to przecież widzi co się dzieje.
Nie ma sensu okłamywać 7-latka, wymyślając jakieś historie usprawiedliwiające wyrodnego tatusia.
NALEŻY MU SIĘ PRAWDA!
Teraz już wiesz, że po raz kolejny dałaś się nabrać.
W ogóle nie rozumiem, jak mogłaś zgodzić się na sądowne ustalenie spotkań z ojcem 3X w roku, po 5 latach!
Przecież to byłaby bardziej tortura niż nawiązanie kontaktów. Pomyślałaś ile nadziei wstąpiłoby w serce Twojego synka, mógłby uwierzyć, że jednak "tatuś" go kocha, czekałby, tęsknił i przeżywał.
Sytuacja wyglądałaby inaczej, gdyby ojciec utrzymywał z nim choćby wirtualny kontakt, a raz od wielkiego dzwonu odwiedził, wtedy byłby przynajmniej w świadomości dziecka.
Tymczasem syn przyzwyczaił się już do życia bez ojca (nie próbowałaś się z kimś związać, z kimś, kto mógłby chłopcu tego tatę zastąpić?), po co burzyć mu poukładany świat?
Chyba, że sama wracasz do przeszłości, narzekasz, łudzisz się i te emocje przekazujesz synowi. Sam fakt, że 5 lat czekałaś na rozwód.
Jeśli rodzina ojca także zniknęła z Waszego życia, to niech tak zostanie. Synowi może być przykro tylko dlatego, że Ty o tym mówisz.
Moim zdaniem, po kolejnym oszustwie Twojego ex, powinnaś wnieść sprawę o ograniczenie, a nawet odebranie mu praw rodzicielskich, chociażby po to, żebyś nie musiała w przyszłości prosić o zgodę "tatusia", gdy będziesz chciała wyrobić dziecku paszport, zadecydować o ewentualnym leczeniu, nauce itd. Odciąć go od jakichkolwiek decyzji związanych z dzieckiem, po prostu nie zasłużył, zresztą i tak mu nie zależy.
W pewnym sensie, na własne życzenie uzależniłaś się od tego typa.
Chyba, że Ty sama mentalnie jeszcze nie zamknęłaś tamtego rozdziału życia i jeszcze na coś liczysz.
Nawet, gdyby on, mimo ograniczonych, czy odebranych praw, przypomniał sobie o dziecku i chciałby się z nim widzieć, to tylko od Ciebie będzie zależało, czy się zgodzisz.
Zawsze masz taką możliwość.
A tymczasem nigdzie nie dzwoń, ani do niego, ani do jego rodziny, zbieraj raczej dowody, że drań nie wywiązuje się nadal z roli ojca (jakby można było wywiązać się 3 X w roku), a o jego rodzinie zapomnij.
Masz przecież chyba własne życie, zadbaj o syna i jego komfort psychiczny, nie karm go złudna nadzieją.