Dzieciocentryzm - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 31 ]

1

Temat: Dzieciocentryzm

Dziecko jest w centrum uwagi, to na nim skupia się życie domowe, ono decyduje, wymaga, oczekuje - taki mamy efekt dzieciocentryzmu.
Chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że model wychowania w ostatnich latach bardzo się zmienił, przy czym teoria bezstresowego wychowania w niektórych domach doprowadzona została niemal do absurdu. Dzieci wchodzą nam na głowę, bo im na to pozwalamy, zamiast wychowywać, rozmawiać i stawiać jasno określone granice. 

Nierzadkie są przykłady, kiedy dzieci rodziców po prostu terroryzują, a ci im dla "obopólnego dobra" ustępują. Dziecko nie chce jeść obiadu, bo mama podała go nie na tym talerzu, na którym sobie życzyło, idzie do przedszkola w piżamie, bo nie chciało mu się przebrać, dzieci decydują w jaki sposób rodzina spędzi wieczór, dokąd pojedzie na wakacje albo do której restauracji wybierze się na niedzielny obiad. Jeśli coś jest nie po myśli, to zaczyna sie krzyk i wymuszanie płaczem.

"Jak twierdzą autorzy badań European Value Studies, we wszystkich europejskich krajach dzieci stały się małymi aniołkami, które potrzebują od nas nieustannej uwagi. Zaś francuska socjolog Elisabeth Badinter mówi wprost: w domach zagościł terrorysta – „l’enfant roi” (dziecko król)." (gazetaprawna.pl)

Dlaczego autorytet rodzica uległ takiemu osłabieniu? Ulegamy modom i presji otoczenia, zapętliliśmy się w dążeniu do doskonałości (w końcu w niektórych środowiskach odmowa dziecku traktowana jest niemal jak brak miłości, jest politycznie niepoprawna - niestety znam takie rodziny), w ten sposób staramy się zrekomensować brak czasu, jaki powinniśmy dziecku poświęcić?

A Wy? Jak bardzo ulegacie swoim małolatom i czy często zdarza się, że we własnym domu czujecie się terroryzowani? A jeśli nie w domu, to może macie w swoim otoczeniu przypadki rażącego dzieciocentryzmu?

Zobacz podobne tematy :
Odp: Dzieciocentryzm

To wszystko jest winą konkretnych rodziców. Każdy rodzic powinien mieć swoje zdanie i wiedzieć, na co pozwalać dziecku, a na co nie koniecznie. Spowodowane jest to lenistwem rodziców, ponieważ jak na wszystko pozwalają, to dziecko nie krzyczy, nie obraża się i mają z dzieckiem spokój. Rodzice po prostu idą na łatwiznę. Kiedyś jak nie było dostępu do wielu rzeczy, to nawet jak dziecko coś chciało, to tego nie mogło dostać, bo nie było. A teraz jest duży dostęp i rodzice rozpieszczają dzieci.

3 Ostatnio edytowany przez bbasia (2016-02-17 22:38:18)

Odp: Dzieciocentryzm
zaklopotana123451 napisał/a:

, ponieważ jak na wszystko pozwalają, to dziecko nie krzyczy, nie obraża się i mają z dzieckiem spokój.

Z tym "maniem spokoju" to bym akurat polemizowała. Bo spokój jest na krótką chwilę a potem są żądania i fochy takiego dzieciaka od nowa. Zazwyczaj w większym nasileniu. Moim zdaniem właśnie właściwe wychowanie, gdzie dziecko zna swoje miejsce i wie, że świat nie kręci się tylko wokół niego zapewnia rodzicom o wiele więcej spokoju niż zaspokajanie wszystkich zachcianek małego człowieka. I to wychowanie nie jest wcale takie trudne i czasochłonne. Jedynym warunkiem jest tylko zaczęcie tego już od pierwszych miesięcy życia (tak, kilkumiesięczny bobas też już potrafi wymusić to co chce).
Według mnie w wychowywaniu dziecka dobrze jest zachować trochę zdrowego egoizmu.

4

Odp: Dzieciocentryzm

Weźmy też pod uwagę, to akurat piszę z własnego doświadczenia, że już kilkulatek doskonale zdaje sobie sprawę na co u konkretnych dorosłych może sobie pozwolić, a gdzie zostaną przez niego przekroczone granice. Obserwując to samo dziecko niektórzy dorośli dziwią się, że na przykład w domu jest ono spokojne, doskonale wie gdzie jest jego miejsce, wiedząc, że to prowadzi donikąd niczego nie wymusza krzykiem, wie też kiedy jest czas na zabawę z rodzicami, a kiedy musi zająć się sobą samo, ale już u dziadków, którzy pozwalają wchodzić mu na głowę, bardzo chętnie to robi.

5 Ostatnio edytowany przez adiafora (2016-02-18 13:56:06)

Odp: Dzieciocentryzm

nigdy nie mialam fisia na punkcie dzieci. Owszem, byly wazne, ale ja tez bylam wazna. Zawsze ustalalam reguly, choc nie zawsze bylam konsekwentna, przyznaje. Udalo mi sie nie rozpuscic dzieci. Byly grzeczne, dobrze wychowane, wiedzialy na ile moga sobie pozwolic.
Nie mialam z nimi problemow wychowawczych. Nie przechodzily buntu, mlodzienczej negacji autorytetow itd. Dawalam im duzo swobody jednoczesnie majac pelna kontrole. Chcesz nocowac u kolezanki? Ok, jaka kolezanka, gdzie mieszka, adres, telefon do rodzicow...
Kolezanki chca nocowac u Ciebie? Ok, ale warunki sa takie.... Nie zabranialam im w wieku nastoletnim zachowywac sie jak nastolatki i czasem popelniac glupstwa i bledy.  Nie musialy, jak ja uciekac z domu, bo mialy fajny dom i fajnych rodzicow. Ach, jaka skromnosc przeze mnie przemawia wink

6 Ostatnio edytowany przez Iceni (2016-02-18 14:38:52)

Odp: Dzieciocentryzm

Ja bym z tym "dzieciocentryzmem" też nie przesadzała.  Mimo, że bywają dzieci rozpuszczone i niewychowane (a takie się najbardziej rzucają w oczy) to nie należy zapominać,  że jest gro rodziców,  którzy nadal lanie uważają za najlepszy środek wychowawczy ( a to już się w oczy tak łatwo nie rzuca)

Państwo psychologowie chętnie się zajmują dziećmi zamożnej  klasy średniej,  natomiast jakby nie dostrzegają,  że to jedynie niewielki fragment społeczeństwa i ich teorie są prawdziwe tylko w tej niewielkiej części. 

Pokażcie mi dzieci wychowywane "bezstresowo" na biednych wsiach, w małych miasteczkach z bezrobociem sięgającym 25%,  w rodzinach alkoholików, w rodzinach żyjących na skraju nedzy,  policzmy je, a potem dyskutujemy o "dzieciocentryzmie"

7

Odp: Dzieciocentryzm

Iceni - ani w jedną ani w drugą nie należy przeginać. Mojej koleżanki siostra teoretycznie wychowywała bezstresowo swojego syna. Rzecz w tym, że ona z mężem dużo pracowali, a dzieciak po przedszkolu siedział ze babcią, która w sumie pozwalała mu na wiele, bo już była za stara, nie miała siły, energii, do takiego małego rozbrykanego wnusia.  Gdzie w tym postępowaniu rodziców, babci jest wychowywanie? Ja raczej powiedziałabym "hodowla" - nakarmić, napoić, przypilnować, by się nie zabiło, nie pochorowało za bardzo. To o czym napisałaś to ta sama kategoria - dzieciaki żyją sobie, a gdy rodzic chce 5 min spokoju to sięga po radykalne metody.

Koncentrowanie się na dziecku, na jego potrzebach, kierowanie nim - wychowywanie jest ważne. Ja raczej to widzę tak jak Adiaphora - zadanie rodzica nie polega na tym, że robi wszystko co dziecko chce, oznacza, że rodzic jest w jego życiu, że ustala z nim zasady, że kształtuje jego psychikę, uczy je pewnych postaw moralnych (np. że w miejscach publicznych obowiązują pewne zasady zachowania big_smile).
Dzieciocentryzm kojarzy mi się pejoratywnie - z rzucającym się po podłodze, krzyczącym na cały sklep małym terrorystą, który za batoniki odwali kilkunastominutowe przedstawienie... ale to nie ma nic wspólnego z wychowywaniem. Myślę, że jest to problem rodziców, którzy być może nie dorośli do trudu wychowywania dzieci, problem otoczenia, które często oczekuje, że jak dziecko płacze, to rodzic powinien natychmiast rozwiązać problem czyli uciszyć dziecko = kupić batonik.

8

Odp: Dzieciocentryzm
Averyl napisał/a:

Myślę, że jest to problem rodziców, którzy być może nie dorośli do trudu wychowywania dzieci, problem otoczenia, które często oczekuje, że jak dziecko płacze, to rodzic powinien natychmiast rozwiązać problem czyli uciszyć dziecko = kupić batonik.

Do tego między innymi usiłowałam nawiązać powyżej. Kiedyś ludzie bez skrępowania takiemu wrzeszczącemu dziecku odmawiali tego, co usiłowało wymusić, a nawet dali klapsa nie zważając na to, że "akcja" dzieje się w miejscu publicznym (naganne, ale podaję jako przykład), za to dziś można zaobserwować tendencję dokładnie odwrotną - na oczach innych ludzi wręcz nie wypada dziecku tego batonika nie kupić.

9 Ostatnio edytowany przez adiafora (2016-02-19 09:51:52)

Odp: Dzieciocentryzm

dziewczyny, macie na mysli takiego slodkiego dzieciaczka? he, he. Nie moglam sie powstrzymac, bo uwielbiam te reklame. Jak ja pierwszy raz zobaczylam to nie moglam przestac sie smiac z puenty smile 

10 Ostatnio edytowany przez Ludmiłaa (2016-02-19 11:33:26)

Odp: Dzieciocentryzm

O temat, na który właśnie szukam odpowiedzi.
A właściwe powiecie mi dlaczego jak mówi się głośno: NIE LUBIE DZIECI, DZIECI MNIE DENERWUJĄ to jest się wrogiem publicznym, no bo jak to można dzieci nie lubić?!

Ja dzieci nie lubię, nie potrafię się nimi zajmować, uśmiechać, zagadywać. No może chwile, ale zaraz mnie męczy/nudzi w konsekwencji denerwuje.
Nie lubię dzieci bo nie wiem co im zaraz odwali, czy właśnie nie narobi mi obciachu jak ten gnojek z filmiku adiaphory. Mnie się scyzoryk w kieszeni otwiera jak widzę coś podobnego. Najlepsze wyjście to po prostu dać dziecko niani i samemu chodzić na zakupy smile z dziećmi to tylko same problemy są.

No ale właśnie dlaczego, jak tak ktoś otwarcie to mówi, to jest to źle odbierane i wręcz wrogo, dlaczego?

11

Odp: Dzieciocentryzm

Ludmiłaa - najprościej... bo Ludzie stosują filozofię Kaliego.
Jak dziecko się wydziera - to jest źle, bo rodzice nie wychowują, bo nie reagują jak zakłóca spokój innym.
Ale zwłaszcza kobieta nie może "nie lubić" dzieci, bo przecież kto ma rodzić dzieci jak nie kobieta?, dzieci są naszym dobrem narodowym, przyszłością narodu - w końcu kto będzie pracować na nasze emerytury, można powiedzieć, że jesteś aspołeczna - rząd stara się o przyrost naturalny, a ty sobie nie lubisz dzieci! big_smile

12

Odp: Dzieciocentryzm
Averyl napisał/a:

Jak dziecko się wydziera - to jest źle, bo rodzice nie wychowują, bo nie reagują jak zakłóca spokój innym.

No właśnie - jak się dziecko wydziera o tego batonika, znaczy się, że rodzice go nie wychowali. Z mojego doświadczenia dziecko dobrze wychowane takich jazd nie robi. I według mnie niereagowanie jak drze papę w sklepie nie jest dobrym sposobem (w każdym razie nie jest dobre dla ludzi wokół. I wcale się nie dziwię, że się krzywo patrzą).
Ludmiłaa, nie jesteś jedyna. Ja również nie lubię dzieci w swoim najbliższym otoczeniu.

13

Odp: Dzieciocentryzm

Ostatnio wydarzyła się taka sytuacja, u lekarza, właściwie w punkcie poboru krwi, każdy czeka na swoja kolej, ludzi sporo, czekałam ponad godzinę. Każdy czekał. W pewnym momencie wpada sobie jakaś laska patrzy, że tyle ludzi, posiedziała z 5 minut i się odzywa, żeby ją przepuścić bo ona ma małe kilku miesięczne miesięczne dziecko, no że co? A kogo to obchodzi?! Każdy  ma coś, jeden się spieszy do pracy, inny się źle czuje. I opowiada cala historię jakby to kogoś obchodziło, że dziecko z mężem zostawiła w aucie i jej się spieszy. Na szczęście, ludzie byli na tyle morowi, że taki raban zrobili i nikt nie przepuścił. No a laska się pcha z pacjentem na bezczelna do gabinetu i pielęgniarce mówi jaką ma sytuacje, ale taką ludzie wrzawę zrobili, że pielęgniarka by chyba została zlinczowana jakby ją poza koleją wzięła. No i musiała czekać jak inni. I bardzo dobrze.
I powiedzcie mi co to jest za tłumaczenia ja mam małe/chore/ruchliwe dziecko kogo to obchodzi? I dlaczego ktoś inny ma ustępować?

Druga sytuacja, ja nie wiem ale ja w ogóle nie mam do dzieci instynktu, nie potrafię do nich zagadywać, zachwycać się nimi, śmiać się, nie wiem co bym mogla powiedzieć. Jak idę to tym sąsiadom których znam mówię dzień dobry ale jak idą z dziećmi/wnukami to do tych dzieci się nie odzywam bo niby co mam powiedzieć?
I widzę, ze to jest średnio odbierane. Nie wiem dlaczego to tak jest.

Bo szczerze mówiąc ja z posiadania małego dziecka widzę więcej minusów niż plusów. A Wy?

14

Odp: Dzieciocentryzm
Ludmiłaa napisał/a:

Bo szczerze mówiąc ja z posiadania małego dziecka widzę więcej minusów niż plusów. A Wy?

Od razu zwrócę uwagę, że temat dotyczy dzieciocentryzmu, a nie wad i zalet posiadania dzieci wink.

15

Odp: Dzieciocentryzm

Słusznie. Ale się czasem zastanawiam skąd u mnie aż taka niechęć duża do dzieci.
Nie lubię chodzić do domów gdzie są małe dzieci, bo wszystko się wokół nich kreci cała rozmowa, przebieg przyjęcia. Nie wiem dlaczego, ale automatycznie przestaje lubić ludzi u których pojawia się dziecko. Mnie dzieci nie wzruszają. Ja jestem takim dzieciontryzme przerażona, że u kiedyś normalnych ludzi gdy pojawiło się dziecko, to nie da się z nimi normalnie gadać, bo 80% rozmowy to Cie zawalają tym co ciekawego nowego zrobiło ich dziecko. A mnie to ani nie wzrusza, ani nie ciekawi.

Odp: Dzieciocentryzm

Nie lubię chodzić do domów gdzie są małe dzieci, bo wszystko się wokół nich kreci cała rozmowa, przebieg przyjęcia.

Mam dziecko, a też tego nie lubię. Owszem można porozmawiać o dzieciach, to logiczne - kochamy je, są ważną, a w sumie najważniejszą częścią naszego życia ale na Boga nie są całym naszym życiem. Niestety u wielu par tak jest, że gdy już mają dzieci , to nie ma innego tematu do rozmowy z nimi. Co gorsza jeśli samemu ma się dziecko, to wszyscy dzieciaci wokół uznają, że tylko o tym chcesz rozmawiać. Dodatkowo dochodzi terror fotograficzny czyli pokazywanie zdjęć swoich pociech wszystkim mniej lub bardziej zainteresowanym. Sam mam pół pamięci w telefonie zawalone zdjęciami synka ale nie pamiętam kiedy je komuś pokazywałem. To są przecież zdjęcia dla mnie jako pamiątka.

Dochodzi do tego, że w towarzystwie jestem uznawany chyba za jakiegoś nieczułego ojca bo nie gadam cały czas o swoim dziecko i nie pytam innych o ich dzieci. Szczerze to mało mnie one obchodzą. Martwię się swoim dzieckiem, a nie czyimś. Nie oczekuję też jakiegoś szczególnego zainteresowania moim synem ze strony znajomych. Wystarczy mi, ze będą dla niego w miarę mili lub będą go po prostu tolerować.

17

Odp: Dzieciocentryzm
Wątłusz_Pierwszy napisał/a:

Mam dziecko, a też tego nie lubię. Owszem można porozmawiać o dzieciach, to logiczne - kochamy je, są ważną, a w sumie najważniejszą częścią naszego życia ale na Boga nie są całym naszym życiem. Niestety u wielu par tak jest, że gdy już mają dzieci , to nie ma innego tematu do rozmowy z nimi. Co gorsza jeśli samemu ma się dziecko, to wszyscy dzieciaci wokół uznają, że tylko o tym chcesz rozmawiać. Dodatkowo dochodzi terror fotograficzny czyli pokazywanie zdjęć swoich pociech wszystkim mniej lub bardziej zainteresowanym. Sam mam pół pamięci w telefonie zawalone zdjęciami synka ale nie pamiętam kiedy je komuś pokazywałem. To są przecież zdjęcia dla mnie jako pamiątka.

Dochodzi do tego, że w towarzystwie jestem uznawany chyba za jakiegoś nieczułego ojca bo nie gadam cały czas o swoim dziecko i nie pytam innych o ich dzieci. Szczerze to mało mnie one obchodzą. Martwię się swoim dzieckiem, a nie czyimś. Nie oczekuję też jakiegoś szczególnego zainteresowania moim synem ze strony znajomych. Wystarczy mi, ze będą dla niego w miarę mili lub będą go po prostu tolerować.

Choć jestem kobietą, to mam bardzo podobnie - uważam, że ważny jest umiar i takt. Nie lubię tego uznawania jakby z automatu, że jak już ma się własne dziecko, to powinno się świata poza nim nie widzieć, za to inni mogą czuć się usprawiedliwieni, kiedy zamęczają dzieciatego i wszystkich dookoła własnymi pociechami. Dla mnie oczywistym jest, że dziecko jest ważne, kocha się je bezwarunkowo i traktuje jak ósmy cud świata, ale... to jest mój ósmy cud i na tym powinniśmy poprzestać.

Sądzę zresztą, że to może być jeden z tych czynników, które powodują, że dzieciom wydaje się, że na nich świat dorosłych zaczna się i kończy.

18

Odp: Dzieciocentryzm
Wątłusz_Pierwszy napisał/a:

Nie lubię chodzić do domów gdzie są małe dzieci, bo wszystko się wokół nich kreci cała rozmowa, przebieg przyjęcia.

(...)
Dochodzi do tego, że w towarzystwie jestem uznawany chyba za jakiegoś nieczułego ojca bo nie gadam cały czas o swoim dziecko i nie pytam innych o ich dzieci. Szczerze to mało mnie one obchodzą. Martwię się swoim dzieckiem, a nie czyimś. Nie oczekuję też jakiegoś szczególnego zainteresowania moim synem ze strony znajomych. Wystarczy mi, ze będą dla niego w miarę mili lub będą go po prostu tolerować.

Cha cha cha big_smile
No dobra, ja też tak mam. Bardzo nie lubię wysłuchiwać o dzieciach innych- ze swoimi mam dużo roboty, żeby wyrośli na fajnych ludzi i niepotrzebne mi histo(e)ryjki innych. Nie mam też potrzeby rozpowiadania wszystkim wokół, co u moich dzieci słychać. Wiadomo, jeśli ktoś jest zainteresowany (z reguły rodzice, teście, czy chrzestni lub bliższe ciotki chłopaków) to oczywiste, że się pochwalę moimi chłopcami, bo jestem z nich niewypowiedzianie dumna big_smile 

Ale przez ten częsty dzieciocentryzm, często uchodzimy za surowych rodziców w ogóle. Ludzie nam powtarzają, że u nas dzieciaki chodzą jak w zegarku (nie tylko nasze).  Ale dzieci lubią wiedzieć, gdzie są granice. Jeśli nie wiedzą, pozwalamy im na podejmowanie decyzji, które mogą nie być dla nich korzystne tylko dlatego, żeby nauczyły się ponosić ich konsekwencje. Działa, dość skutecznie muszę przyznać. Nie oznacza, że nie mamy kłopotów wychowawczych. Mamy, nie mniej niż każdy inny rodzic. Jednakże denerwuje mnie to, że jeśli tylko nasze dzieciaki nie mogą robić wszystkiego, na co tylko mają ochotę, to zaraz znajdzie się ktoś, kto nas traktuje jak ludzi z wojskową dyscypliną.

Ostatnio poznałam dziewczynę na naszych warsztatach dla bezrobotnych- robiłyśmy tym ludziom makijaż, analizę kolorystyczna, fryzury, zdjęcia do CV a trener personalny udzielał im wskazówek i trenował z nimi. No i wracając do tej dziewczyny... Pytam jej podczas malowania, co uważa za swój życiowy sukces. Powiedziała, że dwójkę dzieci. Były co prawda z wpadki, ale bardzo ich kocha. No, to jak ja swoje tongue  A gdyby miała czas dla siebie, to co by robiła? No.. ona lubi pływać. Kiedyś tam chodziła na treningi...od dziecka tak w sumie.. codziennie prawie... No qwa! Dziewczyna od dziecka od 6 rano na basenie, później szkoła później znów trening. Ciemno, zima, a ona pływała od rana do wieczora. To przecież wyrabia w człowieku taką dyscyplinę, pozwala pokonywać bariery... no i wydukała, że była na Igrzyskach w Sydney! Rozumiecie to? Dziewczyna była w kadrze olimpijskiej,a ona za największy sukces uznaje to, że wychowuje swoje dzieci? A o tym, o czym warto mówić, milczy i tylko po naciskach się wygada? Co to w ogóle ma być?

I to trochę oddaje to, w jakim poczuciu wyrastamy, jaki wpływ mają na nas artykuły odnośnie gloryfikowanego rodzicielstwa, dzieci, wychowania i reklamy. Już nie wspomne o tym, że na facebooku są specjalne grupy w stylu "zawód Mama", czy "praca w domu na wiecznym etacie" czy jakoś tak.. Ludzie nie mają własnych zainteresowań, ambicji, więc spełniają się w rolach sług własnych dzieci.
Nie umniejszam roli gospodyń domowych (chociaż ja pracując muszę wykonać dokładnie takie same czynności w domu, jak one i nie czuję się z tego powodu lepsza niż reszta społeczeństwa), ale jeśli wychowanie dziecka jest jedynym kręgiem ich zainteresowań, to się niestety, nie dogadamy wink

19

Odp: Dzieciocentryzm
McMiodek napisał/a:

Ostatnio poznałam dziewczynę na naszych warsztatach dla bezrobotnych- robiłyśmy tym ludziom makijaż, analizę kolorystyczna, fryzury, zdjęcia do CV a trener personalny udzielał im wskazówek i trenował z nimi. No i wracając do tej dziewczyny... Pytam jej podczas malowania, co uważa za swój życiowy sukces. Powiedziała, że dwójkę dzieci. Były co prawda z wpadki, ale bardzo ich kocha. No, to jak ja swoje tongue  A gdyby miała czas dla siebie, to co by robiła? No.. ona lubi pływać. Kiedyś tam chodziła na treningi...od dziecka tak w sumie.. codziennie prawie... No qwa! Dziewczyna od dziecka od 6 rano na basenie, później szkoła później znów trening. Ciemno, zima, a ona pływała od rana do wieczora. To przecież wyrabia w człowieku taką dyscyplinę, pozwala pokonywać bariery... no i wydukała, że była na Igrzyskach w Sydney! Rozumiecie to? Dziewczyna była w kadrze olimpijskiej,a ona za największy sukces uznaje to, że wychowuje swoje dzieci? A o tym, o czym warto mówić, milczy i tylko po naciskach się wygada? Co to w ogóle ma być?

A tu akurat pozwolę się z Tobą nie zgodzić.
Bo poczucie życiowego sukcesu jest różne na różnych etapach naszego życia. I to co kiedyś napawało nas dumą i uważaliśmy za swój największy sukces może w wyniku dalszych doświadczeń życiowych zmienić się na sukces, owszem, ale z tych już dla nas mniej ważnych.
Tak sobie myślę, że chociaż nie mam jakiś tam spektakularnych sukcesów życiowych (ale chyba nie mimo to) to jednak wychowanie synów na mądrych, odpowiedzialnych i fajnych młodych mężczyzn mogę uznać za jednak mój największy życiowy sukces.  Mimo, że nie jestem matka fanatyczka której dzieci przysłaniają cały świat. Bo to jednak miłe uczucie mieć świadomość że przyczyniło się do stworzenia fajnego człowieka.

20

Odp: Dzieciocentryzm
McMiodek napisał/a:

Ludzie nie mają własnych zainteresowań, ambicji, więc spełniają się w rolach sług własnych dzieci.
Nie umniejszam roli gospodyń domowych (chociaż ja pracując muszę wykonać dokładnie takie same czynności w domu, jak one i nie czuję się z tego powodu lepsza niż reszta społeczeństwa), ale jeśli wychowanie dziecka jest jedynym kręgiem ich zainteresowań, to się niestety, nie dogadamy wink

No tak, a potem dzieci dorastają, a u rodziców pojawia się syndrom pustego gniazda.
Dzieciocentryzm niezdrowy jest dla wszystkich - dzieciom przyjdzie kiedyś zmierzyć się z dorosłością, a ta może okazać się nie tak kolorowa, jak do tego przywykły, ba, nawet w wieku dziecięcym może być trudno odnaleźć się w kontaktach z grupą, z kolei w życiu dorosłych zapanuje wtedy zupełna pustka.

bbasia napisał/a:

Bo to jednak miłe uczucie mieć świadomość że przyczyniło się do stworzenia fajnego człowieka.

Zdecydowanie tak smile. Zresztą wbrew pozorom wychowanie dziecka to trudna, codzienna i mozolna praca. Przy czym mam na myśli świadome ukształtowanie młodej osoby na kogoś wartościowego, odpowiedzialnego, kogoś o wysokim poczuciu własnej wartości, a przy tym pozbawionego cech skupionego na sobie egoisty. Jednym słowem chodzi o danie potencjału, który dziecko będzie potrafiło we właściwy sposób wykorzystać.

21 Ostatnio edytowany przez adiafora (2016-03-01 14:06:32)

Odp: Dzieciocentryzm

wlasnie zajrzala do mnie kolezanka, ktora ma prawie 3 letniego brzdaca i jak zwykle wyciagnela smartfona i uraczyla mnie jego zdjeciami, jak jezdzi rowerkiem, jak tanczy, jak skacze a nawet jak spi zmeczony big_smile
Matka chlopaka mojej corki ma fiksacje na punkcie dzieci, zwlaszcza dziewczynek. Juz zapowiedziala jej, ze jak beda miec kiedys coreczke to oszaleje z radosci i bedzie musiala sie ze mna dogadywac, zebym po rowno dzielic sie tym szczesciem. Ja slucham tego jak mowy kosmitow i i mysle - kobieto, z mila checia Ci oddam swoja dzialke wink

22

Odp: Dzieciocentryzm

Ja z kolei jakiś czas temu umówiłam się z koleżanką. Nie widziałyśmy się dosyć długo, więc liczyłam na miłe popołudnie. Niestety kolażanka uznała, że jej dziećmi będę zachwycona równie mocno jak ona. Choć umówiłyśmy się u mnie w domu, to miałyśmy wyjść do jakiejś kafejki, ale że nie uprzedzając "przytaszczyła" ze sobą dzieci (półtoraroczny chłopiec i czteroletnia dziewczynka), to o kafejce mogłam sobie tylko pomarzyć. Dzieci obiektywnie patrząc są fajne, nie przeczę, ale skupiły na sobie całą uwagę - ciągle czegoś chciały, marudziły, dziewczynka wtrącała się w rozmowę, więc żeby o czymś porozmawiać, to trzeba było je przekrzykiwać. Ostatecznie z potencjalnie miłego spotkania nic nie wyszło, byłam po nim zmęczona i zdegustowana. 
Kolejnym razem z rozbrajającym uśmiechem z góry uprzedziłam, że owszem, jak najbardziej możemy się spotkać, ale pod warunkiem, że wieczór mamy dla siebie.

Przyznaję, że nawet jako kochająca matka kompletnie nie ogarniam tego chwalenia się dziećmi.

23

Odp: Dzieciocentryzm

mnie w ogole dziwi, ze innych dziwi, ze kobieta moze nie piszczec z zachwytu nad slodkimi malenstwami. Jak komus mowie, ze nie przepadam za malymi dziecmi to patrzy na mnie podejrzliwie wink
No nie przepadam, ale to nie znaczy, ze zrobilabym im kuku big_smile
Jak juz zgadzam sie jakims zaopiekowac to wiadomo, ze przychylam mu nieba, bawie sie z nim, dbam zeby sie nie nudzilo, opowiadam nawet bajki, ale to z poczucia obowiazku a nie radosci i szczescia, ze z nim obcuje wink
Siostra podrzuca mi od malego swojego brzdaca. Kiedy musi i nie ma nikogo innego do opieki, bo wie, ze to z mojej strony wysilek a nawet poswiecenie. Zwlaszcza, ze jej dziecko jest nadpobudliwe i 5 minut nie potrafi zajac sie soba i w kolko tylko  ciocia pograjmy w chinczyka,  ciocia pobawmy sie samochodzikami, ciocia zbudujmy zamek z klockow, ciocia chodzmy na dwor, ciocia poskaczmy po lozku, ciocia... A ciocia marzy o sepuku juz prawie big_smile

24 Ostatnio edytowany przez McMiodek (2016-03-01 23:43:53)

Odp: Dzieciocentryzm
bbasia napisał/a:
McMiodek napisał/a:

Ostatnio poznałam dziewczynę na naszych warsztatach dla bezrobotnych- robiłyśmy tym ludziom makijaż, analizę kolorystyczna, fryzury, zdjęcia do CV a trener personalny udzielał im wskazówek i trenował z nimi. No i wracając do tej dziewczyny... Pytam jej podczas malowania, co uważa za swój życiowy sukces. Powiedziała, że dwójkę dzieci. Były co prawda z wpadki, ale bardzo ich kocha. No, to jak ja swoje tongue  A gdyby miała czas dla siebie, to co by robiła? No.. ona lubi pływać. Kiedyś tam chodziła na treningi...od dziecka tak w sumie.. codziennie prawie... No qwa! Dziewczyna od dziecka od 6 rano na basenie, później szkoła później znów trening. Ciemno, zima, a ona pływała od rana do wieczora. To przecież wyrabia w człowieku taką dyscyplinę, pozwala pokonywać bariery... no i wydukała, że była na Igrzyskach w Sydney! Rozumiecie to? Dziewczyna była w kadrze olimpijskiej,a ona za największy sukces uznaje to, że wychowuje swoje dzieci? A o tym, o czym warto mówić, milczy i tylko po naciskach się wygada? Co to w ogóle ma być?

A tu akurat pozwolę się z Tobą nie zgodzić.
Bo poczucie życiowego sukcesu jest różne na różnych etapach naszego życia. I to co kiedyś napawało nas dumą i uważaliśmy za swój największy sukces może w wyniku dalszych doświadczeń życiowych zmienić się na sukces, owszem, ale z tych już dla nas mniej ważnych.
Tak sobie myślę, że chociaż nie mam jakiś tam spektakularnych sukcesów życiowych (ale chyba nie mimo to) to jednak wychowanie synów na mądrych, odpowiedzialnych i fajnych młodych mężczyzn mogę uznać za jednak mój największy życiowy sukces.  Mimo, że nie jestem matka fanatyczka której dzieci przysłaniają cały świat. Bo to jednak miłe uczucie mieć świadomość że przyczyniło się do stworzenia fajnego człowieka.

Rozumiem to i zgadzam się z Tobą, nie wyraziłam się może zbyt jasno. Bo ogólnie rzecz biorąc, też pisałam, że z moich synów jestem niesamowicie dumna smile Może tylko dodam, że najbardziej poraziło mnie to, że ona nie wymieniła żadnego sukcesu, oprócz tych dzieci.  A tu w moim przykładzie dziewczyna ma się czym pochwalić. Widziałam jej uśmiech, gdy sobie przypominała swoje sukcesy. Ona po prostu jakby zamknęła się na swoje własne zainteresowania, pasje, zupełnie o nich zapomniała. To mnie tak uderzyło.  Bo z reguły te mamuśki, które wiecznie nawijają o swoich dzieciach po prostu nie mają tematów alternatywnych. Ale cieszę się, że ta dziewczyna przyszła na te nasze warsztaty, mam nadzieję, że dzisiaj wiedzie się jej lepiej. smile 

adiaphora mnie też dziwi, że innych dziwi big_smile ja lubię dzieci, ale "swoje" czyli przyjaciółek.

"Swoje" dzieciaki jeszcze można ochrzanić, można im spokojnie wyznaczyć granice, kazać się przymknąć, czy coś..  wbrew pozorom mnie dzieci lubią. Przyjaciółce można tam nagadać, że zachowuje się jak stara kwoka i ona się nie obrazi. No ale nie mogę znieść zebrań w przedszkolu mojego dziecka- te najbardziej nawiedzone matki ciągle smęcą o osiągnięciach swoich dzieci, ba, one analizują każda prace przedszkolną swojego dziecka (cudzego z resztą również tongue)! smile Nie uważam, żeby to były złe kobiety... tylko niech wreszcie wracają do tej swojej pracy z macierzyńskiego, czy tam wychowawczego. Nabrałyby trochę wiatru w skrzydła i może zmieniły zacięta płytę.

Są jednak faktycznie takie przypadki, gdzie rodzic ulega dziecku, żeby mieć święty spokój.. albo ma wyrzuty, że tak mało z dzieckiem czasu spędza i w ten sposób próbuje dziecku nieba przychylić... Albo ma takie przekonanie. Dzieciocentryzm i wychowanie bezstresowe zazwyczaj w parze idą. Tylko tych dzieci najbardziej szkoda. Żadnego przygotowania do życia.

Olinka big_smile nie no co Ty, nie uwierzę, że nie jest Ci miło, gdy możesz pogadać o swoje dumie big_smile Ja lubię pochwalić się swoimi, ale tylko do mojej mamy i kiedy nikt inny nie słyszy big_smile Rozmowa z moją mamą zaspokaja w pełni moje schizo-matkowe odruchy big_smile Dzięki temu wracam do równowagi psychicznej i mogę dalej pełnić funkcję odpowiedzialnego, ale myślącego również o sobie rodzica big_smile

25 Ostatnio edytowany przez Paweło (2016-03-03 01:46:47)

Odp: Dzieciocentryzm

Ja zauważyłem iż dziewczynki są mocniej trzymane na smyczy przez matki a bachory płci męskiej skaczą drą się jeden kopał mnie dostał po pysku ale matka się wkurzyła a obok dwie nastolatki powiedziały iż zaświadczą iż on nic nie zrobił a powiemy tak bo mu się najzwyczajniej należało, pół tramwaju klaskało jej mina bezcenna. W ogóle zauważyłem iż matki chłopców popełniają najwięcej błędów. A najlepiej mają się rodziny mieszane gdzie jest brat i siostra tyle że takich rodzin jest mało i szybko to się nie zmieni big_smile

26

Odp: Dzieciocentryzm

Moja kuzynka była kiedyś świadkiem całkiem ciekawego (i pouczającego) zdarzenia. Podróżując pociągiem miała wątpliwą przyjemność obserwować zachowanie jakiegoś rozpuszczonego dzieciaka. Chłopiec był hałaśliwy, kopał siedzących naprzeciw niego pasażerów, przepychał się, jakiemuś panu bez pozwolenia zabrał gazetę, jednym słowem zachowywał się tak, jakby był pępkiem całego swiata. W końcu stało się to na tyle nieznośne, że ktoś matce chłopca zwrócił uwagę, że jego zachowanie jest uciążliwe i wypadałoby nad tym jakoś zapanować. Matka uwagę skwitowała krótko -  informując, że dziecko wychowywane jest bezstresowo. Na najbliższej stacji obserwujący całą tę sytuację młody człowiek wziął swoją torbę, wstał do wyjścia, ale przedtem wyjął z ust gumę do żucia i ze słowami "ja też byłem wychowywany bezstresowo" palcem wskazującym rozgniótł ją zadowolonej z siebie mamusi na czole. Mina mamusi... bezcenna big_smile, a reakcja współpasażerów chyba nietrudna do odgadnięcia.

27

Odp: Dzieciocentryzm

Oby tylko nie wejść w drugą skrajność. Mam tu na myśli pewną katechetkę Renata K. która zabiła swoje dziecko

28 Ostatnio edytowany przez adiafora (2016-03-03 12:37:00)

Odp: Dzieciocentryzm
Paweło napisał/a:

Oby tylko nie wejść w drugą skrajność. Mam tu na myśli pewną katechetkę Renata K. która zabiła swoje dziecko

to nie katechetka, tym zajmowala sie przy okazji. Ta rurencja byla wszechstronnie wyksztalconym nauczycielem i cenionym pedagogiem. A zarazem bandytka. Czlowiek o normalnej konstrukcji psychicznej, bez cech socjopatii i psychopatii,  "nie wejdzie w druga skrajnosc" jak to ujales, i nie posunie sie do takiego sadyzmu. Ten odrazajacy babsztyl znecal sie nad dzieckiem, bo mial taka sadystyczna nature.  To nie bylo jej dziecko, tylko dziecko jej konkubenta, ale to nieistotne czyje. Liczy sie fakt, ze znecala sie nad nim dlugotrwale az zakatowala go na smierc. Normalni, zdrowi ludzie tak nie postepuja i nie ma opcji, zeby w to weszli. Nie czyn wiec takich porownan. To zupelnie inna bajka.
IMHO powinni ja oddac w rece jakiegos Dextera Morgana...

29 Ostatnio edytowany przez Paweło (2016-03-03 14:09:05)

Odp: Dzieciocentryzm

Tyle iż matka zeznała iż podobne praktyki wychowawcze stosowała wobec swojej córki. Poza tym 2 lata przebywała w zakonie. Być może tam nauczyła się okrucieństwa. Gdy co rozmawiając z kimś słyszę  zakon to niedługo później pada słowo odejście bullying który nie rzadko po odejściu się nie kończy...

30

Odp: Dzieciocentryzm

Mam niestety taką w pracy. Jej jedyny temat to dzieci. Opowiada o nieznanych mi dzieciakach, że stało się to i to, że jej synek zrobił to i to, a tego nie zrobił. Opowiada plan lekcji, co się dzieje w szkole, z jakimi dziećmi się bawi. A potem zdziwiona, że jak wspomni o jakiejś tam Laurze to zdziwiona, że ja nie wiem kto to, bo przecież ona tyle opowiadała, że to najlepsza koleżanka jej syna. A ja po prostu ją ignoruję. Od jakiegoś czasu już tak ordynarnie i po chamsku. A ta dalej trajkocze. Parę razy wspominałem, że mnie to niespecjalnie interesuje i jestem zajęty, a ta dalej swoje.
Moi rodzice mają też sąsiadkę. Trójka dzieci, jedno się niedawno urodziło. I jak czasami przychodzę do rodziców z małą, to jak ta tylko usłyszy to przyprowadza gromadkę bachorków, które są może i fajne ale straszliwie głośne, a ja po pracy chciałbym odpocząć. Moi rodzice to też już starsze osoby. Ostatnio więc powiedziałem, że mała jest ale śpi. No to co z tego, wlazła z dzieciakami i mała mi obudzili. Mała potem była marudna i płakała. A ci nic sobie z tego nie robili. Dlatego teraz zamykamy drzwi i nie otwieramy:D
Ja mam fajną córeczkę, śliczną i w ogóle, ale nie pytany nie opowiadam o niej, nie pokazuję zdjęć ani nic z tych rzeczy.

31

Odp: Dzieciocentryzm

Nie przepadam za dziećmi-szczególnie tak małymi,że jeszcze niekomunikatywnymi i nie bardzo wiem jak mam reagować na ogólne ćwierkanie i popiskiwanie jaki to słodki maluszek.Dziecko z mało przytomnym spojrzeniem,zaslinione,wydające sygnały nogami albo rękami-to nie dla mnie.
Oczywiście moje dziecko w tym wieku było z pewnością najmądrzejsze i najpiękniejsze a jej ślinienie dodawało mu uroku i intelektu smile.
No,ale to moje dziecko.

Mój mąż uwielbia wszystkie dzieciaki i  zupełnie mnie nie rozumie.A wszystkie młode mamusie z rodziny zachwycają się tym jak to on cudownie z dziećmi się bawi patrząc przy okazji podejrzliwie na mnie.I zakładając,że to on się naszą córką zajmuje-no bo ja dzieci przecież nie lubię smile

A mnie nieraz szlag trafiał jak widziałam te jego zabawy z obcymi dziećmi,to chwalenie dzieci z rodziny.
A jego własna córka-cóż-przecież i bez tego wszystkiego POWINNA WIEDZIEĆ,że przecież jest kochana...

Nigdy nie miałam parcia by gadać o moim dziecku.Czasem czymś się pochwalę.Ale nie za często.
Moje dziecko nie jest w centrum uwagi-ma takie same prawa i obowiązki jak każdy członek naszej rodziny.

Posty [ 31 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024