Chciałabym opisać moją skomplikowaną Historię ...Doradzicie coś?
Ok, pisz.
Jasne, że doradzimy! Pisz śmiało.
Jasne pisz
Nic nie napisłaś, to ja opiszę swoją historię.
Wyszłam za mąż w wieku 19 lat, klasyczna wpadka, wmawiałam sobie, że kocham mojego męża ale to od pocztku nie była prawda. On miał niesamowitą zdolność przkonywania wszystkich do wszystkiego, teraz wiem, ze to była zdolność manipulacji także mną.
Miał mieszkanie był tzw. fajnym chłopakiem, imprezowy, wszyscy go lubili.
Początkowo pochłonęta opiką nad dzieckim nie zastanawiałm się nad tym czy jestem szczęśliwa, czy nie jestem. On imprezowy był cały czas, ciągle latał z kolegami lub u nas ktoś bywał. Ale utrzymywał mni i dziecko więc nie widziałam w tym dużego problemu.
Z czasem poszłam do pracy i zaczęłam dojrzewać i dostrzegać, wady mojego małżeństwa. Mąż decydował o wszystkim, ja nie miałam nic do powiedzenia, poza tym zaczął mieć ciągi alkoholowe po 3-4 dni.
Zapisałam się na studia i obiecałam sobie, że jak skończę studia to znajdę sobie lepszą pracę i się rozwiodę.
Niestety już na I roku zaszłam w ciążę. Kontynowałam naukę, pracowałam, zajmowałam się starszym dzieckim i domem.
Po urodzeniu córki męża zwolnili z pracy ale, a że był osobą dość operatywną założył własną firmę, która dość dobrze prosperowała i tu się zaczęły prawdziwe kłopoty.
Zachłysnął sie początkowym sukcesem i zaczął żyć ponad stan, mi kazał się zwolnić z pracy, co zrobiłam i był to mój kolejny błąd.
Mąż poczuł się zupełnie panem i władcą, zaczęłam pracować u niego (oczywiście bez żadnego ubezpieczenia, bo po co płacić zus za żonę), traktował mnie tak jak szeregowego pracownika.
Okazało się, ze szastał pieniędzmi, kłócił z klientami, był uparty i nieustępliwy, wielu klientów rezygnowało z usług bo nie chcieli wchodzić z nim w konflikty. Jego ciagi alkoholowe trwały co raz dłużej czasem nawet 1,5 tygodnia, w tym czasie nie kontrolował firmy, myślał, ze wszyscy będą pracować na niego jak on sobie leży i popija.
Mąż postanowił sprzedać stare mieszkani i kupić apartament, czemu ja byłam przeciwna ale to przeciez on zarabiła i on rządził.
W firmie działo się co raz gorzej, rosły długi, które on spłacał zaciąganymi kredytami, które oczywiście ja podpisywałam (wiem jestem głupia) mówił, ze wszystko będzie dobrze, ze się czepiam, że to tylko przejściowe problemy.
W końcu dla ratowania chociaż tego mieszkania wzięliśmy rozwód, miał spłacać raty klredytu hipotecznego, żeby bank nie zabrał nam mieszkania, i co nic z tego, nie płacił, bank wypowiedział umowę kredytu i przystąpił do egzekucji.
W końcu firma padła a my zostaliśmy z długiami przkeraczającymi milion zł, mieszkanie zostało zlicytowane i czekamy ne ekscmisję.
Mąż uważa, że jest ofirą systemu że wszyscy są winni tylko nie on. Praktycznie już ze sobą nie rozmiawiamy, nie sypiamy ze sobą od prawie roku, coraz bardziej mnie irytuje, i ciągle przychodzą kolejne pozwy, i kolejne długi rosną. Mam dość, chcę sie od niego uwolnić, nie mam już nic do stracenia.
I tu jest kolejny problem, ja chciałbym wynając sobie mieszkanie z dziećmi a żeby on wynajął sobie dla siebie, ale nie wim jak mu to powiedzieć. On się na to nie zgodzi, nie pozwoli mi odejść, bo uważa, ze rodzina jest najwazniejsza. A ja już na prawdę nie daję rady....
6 2016-02-10 16:41:04 Ostatnio edytowany przez Symbi (2016-02-10 16:44:49)
Co ma twoj maz do twojej wyprowadzki, jesli tylko bedziesz samodzielna finansowo. Skoro nic cie z nim nie laczy oprocz dlugów, to nie rozumiem po co z nim jeszcze siedzisz. Czy sie od niego uwlnisz, zalezy tylko od ciebie. Tp ty masz podjac odpowiednie decyzje. Radze ci poszukac nowej pracy i jak tylko ja znajdziesz wyprowadzic sie od niego. Chyba za wciaz go kochasz, uwazasz ze zona powinna byc lojalna bez wzgledu na wszystko. choc mezczyzni tak nie maja.
Były mąż:D Więc śmiało się wyprowadzaj nawet do rodziców.
8 2016-02-11 10:59:36 Ostatnio edytowany przez Dunkis (2016-02-11 20:46:51)
Wpadki się zdarzają, szczególnie z hulakami z imprez, sama sobie jesteś winna że przymykałaś oczy na jego imprezowanie, szczególnie to późniejsze i sama siebie oszukiwałaś wierząc że to się zmieni. W zasadzie wiedziałaś jaki on jest, a on tego przecież nie ukrywał. To nie on traktował Cię w pracy jak szarego pracownika, tylko Ty sobie na to pozwoliłaś. On zwala wine na system, Ty na niego ... no to rzeczywiście zostało Ci wygadanie się. Pociechą - choć nikłą, może być to, że jedyną rzeczą, w którą on wierzy to, że uważa, to że rodzina jest najważniejsza. Pytanie tylko czy znów tego nie zawalisz, jak wszystko pozostałe, co wymagało tego żebyś odpowiednio to ogarneła. Jego stosunku do alkoholu i imprez nie ogarnełaś, dałaś się ustawić po kątach, zepchną w firmie na margines. Mam wrażanie że znów milczysz. On jasno i otwarcie wyraża, swoje zdanie, to że Ty tego nie robisz, to Twój problem, może po prostu jest Ci tak wygodniej, że na to cały czas pozwalałaś, pozwalałaś kierować sobą, zyciem , mimo że potrafiłaś ocenić które rzeczy sa dobre, a które złe.
Zapewne inna silna kobieta, która byłaby równorzędną partnerką dla niego na pewno nie pozwoliłaby na połowę rzeczy, które opisałaś. Rzeczywiście to klasyczna wpadka. Nie wiem tylko czyja bardziej, jego czy Twoja. Masz ostatnią szansę, bo mimo wszystko on wierzy w tą Waszą rodzinę, ale Ty chyba masz wbudowany mechanizm poddawania się i nie wykorzystasz nawet tej szansy, a jak sama opisujesz, dno juz właściwie widać gołym okiem.
Zawsze możesz posłuchać rady :
Były mąż:D Więc śmiało się wyprowadzaj nawet do rodziców.
I uciekać z tonącego okrętu. To takie typowo kobiece, więc nie dziwię się, że kobieta Ci tak radzi ... (patrząc na nick to z bAGAŻEm doświadczenia życiowego) nie - to nie doświadczenie, to kobieca natura, która nie patrzy na wartości tylko na kase.
uciekać z tonącego okrętu. To takie typowo kobiece, więc nie dziwię się, że kobieta Ci tak radzi ... (patrząc na nick to z bAGAŻEm doświadczenia życiowego) nie - to nie doświadczenie, to kobieca natura, która nie patrzy na wartości tylko na kase.
Jest dużo prawdy w tym Twoim przytyku.
Jestem pewna, że ona sama szczęśliwie sobie żyła gdy finansowo im się wiodło, a nawet potem radośnie wydawała pożyczone pieniądze. Zrezygnowała z pracy i bezproblemowo pożyczała kolejne pieniądze.
Przecież to wszystko robili ONI RAZEM.
Ale gdy zaczął się im palić grunt pod nogami, ma w planach zostawić faceta samego z długami. A usprawiedliwieniem dla niej ma być fakt że już go nie kocha. To na serio typowe.
Moja rada - wyjechać z kraju i nigdy nie wracać do Polski. Długi rzędu ponad miliona są już praktycznie nie do spłaty.