Pierwsza miłość odeszła - kilka przemyśleń i porad. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Pierwsza miłość odeszła - kilka przemyśleń i porad.

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 9 ]

1 Ostatnio edytowany przez Evens (2015-01-08 19:35:49)

Temat: Pierwsza miłość odeszła - kilka przemyśleń i porad.

Cześć! To mój pierwszy temat, mam nadzieję że nie zostanę zjedzony smile
Nie będę opisywał smutków i nie szukam pocieszenia - chcę na chłodno podzielić się swoimi przemyśleniami oraz otrzymać kilka rad na przyszłość od mądrzejszych ode mnie, jeśli byłaby taka możliwość.

Poznaliśmy się na wakacje, ona 17, ja 21 lat. Szybko wpadliśmy sobie w oko, rozmowa nam się kleiła i spędziliśmy sporo przyjemnych chwil. Jednakże, mieszkając za granicą trzeba było ustalić, czy w tym miejscu kończymy wszystko, czy chcemy dać sobie szansę w związku na odległość - Ja tego chciałem, bo spodobała mi się jak nikt inny, charakterem i wyglądem. Szybko wspomnę że miałem już kilka dziewczyn, ale nigdy nie trafiłem na żadną o której bym pomyślał: "o, to jest ta!", toteż albo przez długi czas byłem sam (bo po co ranić drugą osobę jeśli prawdopodobnie by to nie wyszło), lub byliśmy ze sobą miesiąc/dwa po moim uprzedzeniu, że może się to skończyć rozstaniem.

Po moim powrocie do siebie dużo rozmawialiśmy na Skype, po kilka godzin dziennie. Czułe słówka, komplementy, rozmowy o niczym, sielanka. W między czasie byłem u niej dwa razy, poznałem jej rodziców, rodzeństwo, rodzinę i znajomych. Pierwszy raz dopiero po prawie 3 miesiącach znajomości (rodzice niezbyt przychylni by pełnoletni chłopak mieszkał pod jednym dachem z nieletnią córką i trochę zajęło przekonanie ich, zwłaszcza że chodzi do szkoły), następny miesiąc później. Wypad do kina, spacer w lesie, trzymanie się za ręce, jak to robią pary, wiadomo. Niedługo po nowym roku oświadczyła, ni stąd ni zowąd, że to koniec, że nie może tego ciągnąć. Wyjaśniła, że za bardzo ją komplementowałem, że związek na odległość jest bez sensu, że bardzo mnie kocha ale nie może znieść widoku par trzymających się za ręce wiedząc, że ja jestem gdzieś tam daleko. Oznajmiła, że to jedyne powody. Rozumiem, związek na odległość nie jest dla każdego, inne powody też rozumiem, jedynie smuci mnie fakt, że mówiła coś wręcz zupełnie przeciwnego.

Teraz w gwoli wyjaśnienia:

- Wiele razy wspomniała, że kocha mnie i związek na odległość w ogóle jej nie przeszkadza - Znaczy jasne że przeszkadza, ale że to nie jest tak że nie wytrzymuje psychicznie. Ot, jest smutna, że chciałaby mnie przytulić a nie może. Wspomniała o tym nawet dwa dni przez rozstaniem.
- Miała kompleksy na punkcie swojej urody - według mnie bezpodstawne. Często wspominałem więc, że jest piękna i żeby wreszcie sama zaczęła tak uważać. Ona jednak wie lepiej, ma lusterko i widzi jak wygląda.
- Była w 5 "związkach" ale za każdym razem chłopak ją zostawiał, więc boi się że i ja ją zostawię - zapewniałem ją że tego nie zrobię.
- Sama o sobie twierdziła że nie nadaje się do związków, że jest zimna i oschła i że nie dziwi się, że nikt jej nigdy nie pokocha. Tutaj też oczywiście pocieszałem ją.

Twierdziła że potrzebuje mnie, że jestem jej jedyną odskocznią. Gdy wychodziłem gdzieś (czy to umówiony termin, tak że wiedziała o tym wcześniej, czy to z minuty na minutę) to zawsze była smutna, że ją zostawiam. Postarałem się rozmawiać się z nią najczęściej, wciskając tu czy tam kilka komplementów. Ogólnie starałem się być najlepszym chłopakiem jako może mieć, chciałem okazać że ja nie jestem z tych, że jej nie zostawię, pomimo dzielącej nas odległości.
Tak więc gdy nie mogła rozmawiać, mówiłem że nic się nie stało (ona mówiła że jest smutna i żałuje że mnie nie ma), będąc u niej zadowalałem ją i bardzo mnie cieszył mnie fakt że była nie nakłaniając jej do niczego (powiedziałem jej że poczekam aż będzie gotowa na rewanż, lub obopólną przyjemność).

Kilka przemyśleń

- Doszedłem do wniosku że starałem się aż za bardzo. Bo po co ma o mnie ubiegać, skoro byłem cały jej?
- Przepraszałem ją za prawie wszystko zwalając na siebie winę, nawet jeśli to ona zawiniła. W rezultacie nie kłóciliśmy się bo nie było o co
- Pytała się mnie czy kochałbym ją gdyby zmieniła kolor włosów na inny lub gdyby (...) Oczywiście

Mówiłem że chciałbym być dla niej idealny i właśnie to (według mnie) mnie skończyło.
Myślałem, że potrzebuje komplementów. Pewnie na początku owszem, potrzebowała, lecz zamiast stopniowo ją zmniejszać, ja w trakcie tego czasu podwoiłem dawkę. Nie było to "kwiatuszku skarbeńsku" co pięć minut, ale kilka razy w ciągu naszej rozmowy, w połączeniu z "kocham Cię".

Podsumowanie

Byłem zakochanym kundlem, ale dostałem kubeł lodowatej wody na twarz i się otrząsnąłem. Zauważyłem symptomy czegoś co mogło być znudzeniem już kilka tygodni temu, ale szybko je odsyłałem - przecież jest "przede mną" i mówi mi że mnie kocha i że mnie nie zostawi, więc to musi być prawda, prawda?

Ano, właśnie nie! Jeśli jesteście w podobnej sytuacji, to polecam następujące wątki:
Dziewczyna mnie zostawiła z dnia na dzień - można zauważyć podobieństwa.
Jeżeli jesteś chłopakiem +/- 20 lat, to to przeczytaj - Sam wątek w sumie traktuje o czym innym, ale czytając wpisy innych można dojść do kilku przemyśleń.
Do dwóch pozostałych nie mogę obecnie znaleźć linka=nazwy tematu (a wyszukiwarka nie pomaga), ale nazywają się jakoś:
Wasze największe błędy w związkach - Aż śmieszne, że wszystko zgadzało się w moim przypadku. Za szybkie otwarcie się, nadskakiwanie... smile


Moja rada

Nie zachowujcie się tak jak ja i wiele innych z tego forum. Jeśli macie swoją miłość, kochajcie ją oczywiście, ale nie skaczcie nad nią nad na kwiatkiem.
Nie mówię tu by nie opiekować się nią, ale przesadne oddanie może wszystko zrujnować. Nie wierzcie w 100% w to, co mówi. To nie to, że atakuję płeć piękną, że straciłem zaufanie do kobiet czy coś, po prostu patrząc na moje zachowanie nie dziwię się, że chciała zakończyć ten związek. Po dłuższym zastanowieniu się, gdybym mieszkał na miejscu to też by ze mną zerwała, pewnie jeszcze szybciej - po prostu zagłaskałbym ją.

Byłem książkowym przykładem chłopaka który nie ma szans u dziewczyny na dłuższą metę. Ktoś dojrzalszy pewnie by mnie docenił, ona jednak zamiast wspomnieć, wolała to przemilczeć i powiedzieć że wszystko jest dobrze.

PS. Jest sporo rzeczy mniej lub bardziej ważnych o których nie wspomniałem/które obecnie mi z głowy wypadły, ale nie chciałbym z tego tekstu książki zrobić.

PS2. Doszedłem do siebie całkiem szybko. Kochałem ją (dalej kocham, prawdopodobnie gdyby zaproponowała związek nawet za jakiś czas to bym jej wybaczył - tym razem wiedziałbym jednak, jak to rozegrać), ale nie miałem problemu ze spaniem, humorem czy jedzeniem już 2 dnia. Często o niej myślę (nie minął jeszcze tydzień od naszego rozstania) ale raczej zamiast pogrążać się w smutku, ja po prostu wesoło wspominam wspólnie spędzone chwile. Prawdopodobnie też nigdy więcej nie zobaczę.
Traktuję to jako życiową naukę i ciekawy epizod w moim życiu.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Pierwsza miłość odeszła - kilka przemyśleń i porad.

No dobrze, że do takich przemyśleń dążysz, ale przepraszam, że to powiem, nie za bardzo się one przydadzą co bardziej dorosłym osobom, ale w twoim wieku na pewno. a tekst że dziewczyna mając 17 lat miała kilka związków - no proszę wink No ale młodość ma swoje prawa smile
Niedojrzałość = brak logicznego, racjonalnego myślenia. Jeśli myślałeś że dziewczyna będzie chciała być w 'poważnym' związku i to na odległość mając naście lat to.. no cóż.. dorośniesz zrozumiesz...
Choć wiem, że jest ci ciężko, 'parę' lat temu też byłam w takim wieku.. ale głowa do góry - Ameryki nie odkryłeś! smile

3

Odp: Pierwsza miłość odeszła - kilka przemyśleń i porad.

Mnie najbardziej niepokoi to zdanie:

Evens napisał/a:

- Przepraszałem ją za prawie wszystko zwalając na siebie winę, nawet jeśli to ona zawiniła. W rezultacie nie kłóciliśmy się bo nie było o co

To po prostu niezdrowe. Moim zdaniem taka postawa jest szkodliwa. Zauważyłeś jakieś skutki?

Z "nadmiernym" komplementowaniem nie widzę problemu, bo sama tak mam w związku (czasem udawało mi się naliczyć kilkanaście ''kocham cię'' w ciągu paru godzin tongue) i może te słowa trochę tracą na wartości, ale to tyle - generalnie cieszą i są bardzo przyjemne. Tutaj jednak dużo zależy od danej kobiety. I tak najważniejsze, żeby czynami były poparte. wink


INKKA napisał/a:

Jeśli myślałeś że dziewczyna będzie chciała być w 'poważnym' związku i to na odległość mając naście lat to.. no cóż.. dorośniesz zrozumiesz...

E tam,a dlaczego nie? Kazdy jest inny, uczucie między ludźmi też może być silne. Generalizowanie. Ja w wieku 19 lat byłam w związku na odległość, co prawda tylko ~8 miesięcy, bo potem zamieszkaliśmy razem, ale to też chyba jeszcze pod 'naście' podpada?

4

Odp: Pierwsza miłość odeszła - kilka przemyśleń i porad.

Przyznam szczerze że przeczytałam tylko połowę, a już spieszę ze swoim spostrzeżeniem. smile
Moim zdaniem ona ma kogoś. Może dowiesz się o tym za jakiś czas, a może nigdy. Nieważne jeśli np. jej rodzina nic nie wie, bo ona może to ukrywać. Powody które Ci podała są zbyt głupie i zbyt "rozmyte" by były prawdą. Po prostu zakochała się w innym.
Uwierz mi, że gdyby Cię kochała, miałaby gdzieś to że NA RAZIE jesteś daleko. Byłaby cierpliwa i wytrwała.

Po drugie - proszę, nie mów "byłem za dobry". Denerwuje mnie, gdy faceci wyciągają taki głupi wniosek po swoim rozstaniu, podczas gdy problem leży gdzie indziej. Twoja dobroć zostanie doceniona przez właściwą dziewczynę, ta nie byłą tą właściwą. Pozostań dobry, nie pozwól by jakaś infantylna dziewuszka Cię zmieniła. Dla kolejnej dziewczyny nadal staraj się być najlepszym facetem. Kiedyś trafisz na właściwą, która będzie starała się być dla Ciebie najlepszą kobietą. I nie będzie czegoś takiego jak "za dobry"/"za dobra". W udanym, szczęśliwym związku oboje są dla siebie dobrzy bez granic.

5 Ostatnio edytowany przez EXTRA_terrestrial (2015-01-26 18:23:38)

Odp: Pierwsza miłość odeszła - kilka przemyśleń i porad.

Evens

Przystawiałeś do niej kryteria swojej oceny ludzi i głębokość uczucia osoby dorosłej (piszesz np. że "to była właśnie ta"), a ona jest w wieku(ale też w stadium dojrzałości uczuciowej), w którym po każdym kolejnym roku człowiek może być już kimś innym.

Evens napisał/a:

/.../
- Pytała się mnie czy kochałbym ją gdyby zmieniła kolor włosów na inny lub gdyby (...) /.../

Po pierwszym pytaniu tego rodzaju, staje się wiadomym, że zarówno to co mówi, jak i to co robi (np. zrywa albo jest z tobą) to właściwie kwestia losowa i nie sposób tego traktować poważnie.

Co najwyżej mógłbyś zmienić rodzaj tresury na bardziej zróżnicowany - np. kij / marchewka a nie tylko marchewka - ale przecież, nie o rolę tresera tu chodzi. IMHO ten związek przypominał strzelanie z działa do komara.

6

Odp: Pierwsza miłość odeszła - kilka przemyśleń i porad.
madoja napisał/a:

Przyznam szczerze że przeczytałam tylko połowę, a już spieszę ze swoim spostrzeżeniem. smile
Moim zdaniem ona ma kogoś. Może dowiesz się o tym za jakiś czas, a może nigdy. Nieważne jeśli np. jej rodzina nic nie wie, bo ona może to ukrywać. Powody które Ci podała są zbyt głupie i zbyt "rozmyte" by były prawdą. Po prostu zakochała się w innym.
Uwierz mi, że gdyby Cię kochała, miałaby gdzieś to że NA RAZIE jesteś daleko. Byłaby cierpliwa i wytrwała.

Zgodzę sie, tez tak sądzę.

madoja napisał/a:

Po drugie - proszę, nie mów "byłem za dobry". Denerwuje mnie, gdy faceci wyciągają taki głupi wniosek po swoim rozstaniu, podczas gdy problem leży gdzie indziej.

No tak, tylko też bez przepraszania za cos, czego nie zrobił, bo to już desperacja i brak szacunku do siebie. Obie strony powinny starać się podobnie - wtedy jest świetnie i każdy jest zadowolony. wink

7 Ostatnio edytowany przez Evens (2015-03-06 16:16:16)

Odp: Pierwsza miłość odeszła - kilka przemyśleń i porad.

Hej! Dziękuję za wpisy. Nie zaglądałem tu przez jakiś czas, nie sądziłem że ktoś jeszcze się wypowie :-)
Zatem pozwolę sobie nieco odświeżyć temat.

madoja napisał/a:

Przyznam szczerze że przeczytałam tylko połowę, a już spieszę ze swoim spostrzeżeniem. smile
Moim zdaniem ona ma kogoś. Może dowiesz się o tym za jakiś czas, a może nigdy. Nieważne jeśli np. jej rodzina nic nie wie, bo ona może to ukrywać. Powody które Ci podała są zbyt głupie i zbyt "rozmyte" by były prawdą. Po prostu zakochała się w innym

I ja tak uważam. Nie wiem, czy kogoś ma/miała, ale są jednak dwa "za"

-Gdy spytałem ją o to, to aż nakrzyczała, że za kogo ją uważam, że powinienem ją znać -> Czyli typowy instynkt obronny.
Istnieje niby szansa że się oburzyła "bo powinienem ją znać", ale nie sądzę.
-Dodałem ją na FB po miesiącu. Ot, po prostu chciałem jej w ten sposób "zakomunikować", że mi przeszło. Nie prosiłem o powrót, nie pytałem co u niej i niczego od niej nie oczekiwałem, chciałem jedynie dać znać że nie chcę być z nią w złych stosunkach (Gdyż najprawdopodobniej zobaczymy dwukrotnie podczas wakacji)
Po przyjęciu zaproszenia napisała jedynie "co ty ode mnie chcesz?", co trochę mnie zabolało, bo zabrzmiało to tak, jakbym ją zdradził, zostawił i jeszcze opluł na pożegnanie. Napisałem "oh, po prostu chciałbym Cię mieć w znajomych, nie sądziłem że będziesz zła", ale następnego dnia mnie usunęła.

Ponadto usunęła też swój profil na instagramie. Zgodzicie się chyba ze mną, że to nie świadczy o niej zbyt dobrze.

Po drugie - proszę, nie mów "byłem za dobry". Denerwuje mnie, gdy faceci wyciągają taki głupi wniosek po swoim rozstaniu, podczas gdy problem leży gdzie indziej. Twoja dobroć zostanie doceniona przez właściwą dziewczynę, ta nie byłą tą właściwą. Pozostań dobry, nie pozwól by jakaś infantylna dziewuszka Cię zmieniła. Dla kolejnej dziewczyny nadal staraj się być najlepszym facetem. Kiedyś trafisz na właściwą, która będzie starała się być dla Ciebie najlepszą kobietą. I nie będzie czegoś takiego jak "za dobry"/"za dobra". W udanym, szczęśliwym związku oboje są dla siebie dobrzy bez granic.

Dziękuję za miłe słowa. Dalej jestem tym samym mężczyzną którym byłem i mam nadzieję, że nic mnie nie zmieni pod tym kątem :-)

Co do mojego przepraszania (post Pauliny) to raczej chodziło o głupie rzeczy - nigdy nie dałem jej powodu, bym musiał ją szczerze przeprosić. To jednak nie wynikało z "zakochania", ale raczej z mojego charakteru, a te przeprosiny traktowałem bardziej jako żart. Jako człowiek inteligentny staram się pójść na kompromis, jeśli sprawa jest błaha/niewarta mojej energii. Co jak co, ale szacunek do samego siebie przedkładam nad cokolwiek innego. A jako osoba o sporej empatii potrafię odnaleźć spólny grunt.

Wyjaśnię jeszcze jedną rzecz, bo nasze rozstanie może mieć podłoże psychologiczne.
Ona zawsze uważała, że rodzice traktują ją gorzej niż resztę rodzeństwa (jest tą "środkową", czyli pierwsze takie kochane, a te trzecie jest takie malutkie i potrzebuje opieki, czyli to ona się zajmowała domem, podczas gdy te pierwsze się bawiło, a trzecie było za młode by cokolwiek robić (Odpowiednio 19,17,14 lat)
Nie wiem, jak było wcześniej, ale ona też nie traktowała rodziców zbyt dobrze, jakieś sprzeczki o drobnostki które rosły do większych kłótni. W związku z tym powiedziała że po skończeniu liceum od razu się wynosi od nich i gdzieś wyjedzie.
Planowaliśmy by zamieszkała ze mną za granicą, ale w trakcie naszych rozmów kilka razy powiedziała że to dziwne, że dalej mieszkam z rodzicami w wieku 21 lat, że to wstyd. Przeszkadzało jej też, że nie pracuję (pracowałem dorywczo, a tak to byłem zajęty studiami...)

Myślę więc, że główny powód dla którego ze mną zerwała było to, by znaleźć kogoś(jeśli już nie znalazła w trakcie naszego związku), do kogo będzie mogła się wyprowadzić od rodziców.

PS. Chciałem do niej przyjechać i porozmawiać (byłbym za 2 dni), a nawet przeprowadzić się do niej do jej miasta na kilka tygodni (większość lekcji mógłbym robić zdalnie), ale nie chciała o tym słyszeć.

PS1. Cieszę się, że ją spotkałem, ale cieszę się też, że nie jesteśmy już razem :-)

8

Odp: Pierwsza miłość odeszła - kilka przemyśleń i porad.

Niestety ale na bank kogoś ma.

Odp: Pierwsza miłość odeszła - kilka przemyśleń i porad.

Popieram sugestie - kogoś ma. Nie masz jednak co nad tym boleć, z resztą nie robisz tego. Jedyne co również od innych podchwycę z wypowiedzi, nie zmieniaj się "by byłeś za dobry", trzeba jedynie trafić na kogoś kto to doceni. Acz przyznam, często sama mam poczucie i słyszę zewsząd opinie, że ja jestem za dobra i temu wychodzi mi tak, a nie inaczej.
Twoja postawa kapkę przypomina moje pierwsze miesiące z ostatnim chłopakiem, byłam wrakiem emocjonalnym z wielu różnych powodów. Uwidział sobie chyba we mnie ofiarę, którą trzeba ratować. I to go kręciło. Jak zauważył, że nie zmieni mnie tak jakby tego oczekiwał (tj. na przykład nie należałam nigdy do osób przesadnie towarzyskich, a chyba myślał, że zacznę szaleć po imprezach) znudziło mu się. Znał mnie od lat, akceptował taką indywidualistkę jaką byłam, mimo to będąc w związku zaczął ostatecznie wydziwiać. Napisał mi pewnego razu list w którym napomkną, że tak bardzo starał się o moje dobro, że wszystkie swoje obawy chował w sobie aby mnie nie zranić i za wszystko obwiniał siebie. O matko jak mi było z tego powodu przykro... naprawdę! To też coś co ty napisałeś. Związek nie na tym polega. Związek to wspólne wspieranie się, rozmawianie, kompromisy. Zawsze przy nim byłam, zawsze, gdy coś było nie w porządku dusiłam to z niego i razem sobie radziliśmy. Potem hop siup, mimo iż się zarzekał, że jest w porządku (wiedziałam, że nie, ale naciski nie przynosiły w końcu efektu, chociaż wcześniej dogadywaliśmy się bezbłędnie i rozwiązywaliśmy każdą niejasność tym sposobem) potem wyskoczył z tym, że dusił w sobie dużo rzeczy. Końcem, końców wyszło, że szukał powodów do rozstania, a zwyczajnie się znudził i szukał innej. Nie dojrzał. Do czego zmierzam, ten błąd w kolejnej twojej relacji wydaje mi się do poprawy. Nigdy nie powinno się w sobie zamykać, gdy coś nam nie odpowiada. To nie zmierza do dobrego, jedynie niszczy końcem końców. Rozmowy budują coś znacznie lepszego, nawet jeśli nie zawsze są przyjemne i wymagają poświęcenia im czasu. Wiem, że "to dla dobra drugiej osoby", ale ją to zrani (jak mnie) jeśli cię kocha bo na pewno wtedy nie będzie chciała być źródłem problemów lecz partnerem. Druga rzecz... zastanawiam się ile tkwiliście w tym związku na odległość? I pojawia mi się w myślach, czy i ty byś się tym "zagłaskiwaniem" w końcu nie znudził?

Posty [ 9 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Pierwsza miłość odeszła - kilka przemyśleń i porad.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024