dorota.f napisał/a:Po pierwsze, to napisałaś post, bo masz problem. Ja Ci przedstawiam inną perspektywę, by problem Ci z innej strony naświetlić, a Ty mam wrażenie jakoś mało grzecznie reagujesz...
Dorota, przepraszam jeśli moja odpowiedź zabrzmiała mało grzecznie Nie miałam takiego zamiaru, poczułam się jedynie lekko "zaatakowana"
dorota.f napisał/a:Widzę ogromną różnicę. I w tym właśnie sęk. Ona najwyraźniej ma dalej bogate życie młodej osoby i może nie ma czasu na codzienne opisywanie, co u niej się działo.
To nie do końca tak. Ona nigdy nie była typem imprezowiczki i jak na nasz wiek, przeważnie siedziała w domu, bardzo rzadko zdarzało nam się razem imprezować - ja pracuję i studiuję, utrzymuję się samodzielnie, ona nie pracuje i jest utrzymywana przez rodziców, dlatego albo ja nie miałam czasu albo ona pieniędzy, ale to nas nie różniło. Sama często powtarzała, że "nie wyobraża sobie dnia, żeby nie napisać mi najmniejszej błahostki". Czy to był referat na facebooku czy krótki sms. Ostatnio miała trochę wolnego i była na kilku domówkach. Ale nawet gdy na nich nie była, pisała bardzo oschle, np. "u mnie po staremu", "z chłopakiem tak jak zwykle, czyli wszystko w porządku".
dorota.f napisał/a:Być może Twoje problemy przygniotły Twoją przyjaciółkę. Być może, skoro się nie może w sytuację wczuć, ucieka w ignorowanie?
Pytałaś ją o jej samopoczucie i to jak się w tej Waszej nowej przyjaźni odnajduje?
Ona nie proponuje odwiedzin. A Ty? Zapraszasz ją do siebie?
Tak, wszystkie ostatnie nasze spotkania z przed kilku tygodni były proponowane przeze mnie. Na kawę, na zakupy. W ostatnim czasie bardzo zamknęłam się w sobie i potrzebowałam pomocy. Zawaliłam rok studiów, nie umiałam się odnaleźć w nowej sytuacji jaką była ciąża, dowiedziałam się, że jedna z ważniejszych osób w moim życiu walczy z rakiem. Zasięgałam pomocy psychologa. Zawiodłam się na niej, w chwili gdy jej najbardziej potrzebowałam jej nie było. Mimo, że pisałam, że potrzebuję pomocy, że wariuję sama ze sobą. Przykro mi było, że od dalszych znajomych po których się tego nie spodziewałam, uzyskiwałam większe wsparcie.
NinaLafairy napisał/a:Czy nie jest tak, ze Ty bez przerwy sie jej zalisz i tylko o tym piszesz?
Bo to moze ja przerazic.
Owszem zdarzały się dni, że pisałam jej, że mi ciężko, ale tak robiłyśmy zawsze. Nowa sytuacja mnie przerosła. Gdy ona miała problemy - ja ją wspierałam. Ale odpowiadając na Twoje pytanie - nie, nie pisałam o tym bez przerwy. Często pisałam jej, np. że miło spędziłam czas, spotkała mnie zabawna sytuacja, jak było w pracy, pytałam co u niej, ale tak jak pisałam już wcześniej często moje wiadomości były przez nią ignorowane, pozostawiane bez odpowiedzi. Gdy miałam kryzys, o którym też wyżej pisałam, nie wychodziłam z domu, nie umiałam poradzić sobie sama ze sobą, ona się nie odzywała. Wystarczyło by, że wyciągnęłaby mnie na spacer, zadzwoniłaby na chwilę - żebym poczuła, że po prostu jest ze mną. A dowiadywałam się jedynie, że wyszła z koleżanką do kina, na piwo, pojechała kogoś odwiedzić.