Witam..:)
Jako ,że jestem nowa na forum (choć przyznaję podczytywałam po cichutku, anonimowo) muszę powiedzieć że śledząc historie wielu osób tutaj można przewartościować cały swój dotychczasowy świat .
I chociaż nie przeżywam osobistej traumy w postaci zdradzającego męża, bijącego męża czy męża egoisty to jednak jest mi źle i jakoś tak ciężko.Mam 27(niedługo już 28 lat) a czuję się jak kobieta w o wiele starszym wieku.
Wydaje mi się że moje życie stanęło w miejscu .Mam męża , piękną 4-letnią córeczkę , i brata...
Teraz ktoś mógłby powiedzieć, czego ona chce...mam wszystko czego może chcieć normalna kobieta.
Jestem zmęczona życiem , obowiązkami , ciągła odpowiedzialnością za brata ( nasi rodzice nie żyją więc podjęłam się Jego wychowania sama , mając niewiele ponad 19 lat) i chociaż On już jest dorosły , a ja czuję że nie mam już siły na odpowiednie wychowanie włąsnego dziecka...Są dni kiedy nie mam na NIC siły.
Ciąży mi fakt że nie mam powierniczki w postaci matki, której mogłabym bezgranicznie zaufać i powiedzieć co mnie gryzie , że gdy urodziłam dziecko nie miałam jej wsparcia, tylko wyrzuty teściowej że nic nie potrafię, że mam 3 brudne gary w zlewie, na których zmycie na prawdę nie miałam siły i wiele wiele innych takich niby prozaicznych rzeczy.
Wiele mogłabym jeszcze napisać i chyba pewnie będę jeszcze pisała, nadszedł czas że sama przed sobą muszę się przyznać że nie jestem taka silna jak kiedyś.. coraz więcej rzeczy mnie męczy niż cieszy. Muszę wywalić z siebie wszystkie te negatywne emocje które we mnie siedzą.
No to wywalaj dajesz czytamy
Dziękuję za odrobinę zainteresowania:)
Chyba dopadła mnie monotonia dnia codziennego, a jeszcze bardziej niepokoi mnie fakt że piszę (czyt użalam się nad sobą) w ukryciu przed mężem , ale chyba potrzebuję troszkę oddechu. I nie piszcie żebym to Jemu wylała te wszystkie żale bo to nie to samo , nie potrafię przy Nim płakać . Jest kochającym mężem , można by rzec wręcz ideał( nie raz koleżanki mi mówiły rzuć Go bo to podejrzane , tacy faceci nie istnieją:))Ale pewne rzeczy i odczucia wolę zostawić tylko dla siebie.
Na monotonie jest jedna jedyna rada
rozrywka,wyjazd jak masz takiego męża to wyjedź z nim gdzieś.
Sami.Na chwilę.Na dłużej.Zostawcie wszystko rozerwijcie się.
W innym miejscu,łóżku itd.To pomaga.Klei.
Jestem zmęczona życiem , obowiązkami , ciągła odpowiedzialnością za brata
I rozmawiaj z mężem,że chcesz trochę z nim odetchnąć.
Jeśli nie ma większych problemów uda się
Jest ciepło,lato,woda,góry zrelaksujcie się razem
Pewnie jemu też tego potrzeba
musisz się rozerwać, jakiś spontan.
może nowe hobby? może zacznij spędzać czas inaczej z pociechami?
na pewno polecę Ci wypad z mężem, tylko we dwoje
musi być spontanicznie! przełam nudę, monotonię, łam schematy.
zacznij robić pewne rzeczy inaczej, na początek.
skoro masz takie szczescie, to nie pozwól na rutynę!
a co do żalów-wierz mi, niejedna kobieta by chciała mieć taki problem, jak Ty..a boryka się z naprawdę niezłym dnem na co dzień.
i racja, nie wylewaj sie na mężu-oszczędz mu to, faceci raczej nie tego nie lubia.
Dużo obowiązków, dużo odpowiedzialności.
Czy jeszcze pamiętasz co lubisz robić, co Cię cieszy, co sprawia frajdę?
Mam wrażenie, że zapomniałaś o podstawowych zasadach bhp. Skąd masz brać siły, gdy tylko swą energię zużywasz, a akumulatorków nie ładujesz?
Czy wiesz co jest dziecku potrzebne do szczęścia? Matka. A bardziej od matki? Szczęśliwa matka.
W ramach wspierania wszystkich swoich bliskich zadbaj trochę o siebie. Wpisz w swój kalendarz jako kolejną ważną rzecz do zrobienia coś, co sprawi że choć trochę przestaniesz myśleć, że coś musisz. Wypad do fryzjera, godzina z dobrą książką, wyjście z koleżanką gdzieś?
I masz rację, mąż nie jest dobrą poduszką do wylewania łez, ponarzekania i dzielenia się swoimi zgryzotami.
musisz się rozerwać, jakiś spontan.
może nowe hobby? może zacznij spędzać czas inaczej z pociechami?
na pewno polecę Ci wypad z mężem, tylko we dwoje
musi być spontanicznie! przełam nudę, monotonię, łam schematy.
zacznij robić pewne rzeczy inaczej, na początek.
skoro masz takie szczescie, to nie pozwól na rutynę!
a co do żalów-wierz mi, niejedna kobieta by chciała mieć taki problem, jak Ty..a boryka się z naprawdę niezłym dnem na co dzień.
i racja, nie wylewaj sie na mężu-oszczędz mu to, faceci raczej nie tego nie lubia.
I nastała błoga cisza...:) Wreszcie mam czas na bycie sama ze sobą. I tak na prawdę chyba tego mi brak. Kiedy wszyscy zasypiają i ja czmycham z łóżka , żeby posiedzieć chwilę spokojnie to jest mi tak dobrze..
Masz rację pisząc że wiele kobiet ma na co dzień piekło nie życie , dlatego też trochę mi głupio bo czasem czuje się jak rozkapryszona nastolatka , która ma dobrego faceta, udane dziecko a beczy że czegoś wciąz jej mało .
Na wyjazd we dwoje szans nie widzę , żalić się mężowi też nie będę, bo co ma sobie myśleć facet który pracuje od rana do wieczora a żona sknerczy że i tak jest jej źle?
Rutyna wkrada się w nasze życie , to fakt , ale skoro On na nic oprócz kąpieli i spania nie ma siły to co mam urozmaicac?
Dla niego urozmaiceniem i rozkoszą niesamowitą jest sex w niedzielę rano kiedy jest juz wypoczety i nie musi isc do pracy:(
Nie neguję go za to bo wiem ile go kosztuje ciężka praca i obowiązek utrzymania rodziny.
A ja sama zaczynam sie powoli dusić , usychać .
Dużo obowiązków, dużo odpowiedzialności.
Czy jeszcze pamiętasz co lubisz robić, co Cię cieszy, co sprawia frajdę?
Mam wrażenie, że zapomniałaś o podstawowych zasadach bhp. Skąd masz brać siły, gdy tylko swą energię zużywasz, a akumulatorków nie ładujesz?Czy wiesz co jest dziecku potrzebne do szczęścia? Matka. A bardziej od matki? Szczęśliwa matka.
W ramach wspierania wszystkich swoich bliskich zadbaj trochę o siebie. Wpisz w swój kalendarz jako kolejną ważną rzecz do zrobienia coś, co sprawi że choć trochę przestaniesz myśleć, że coś musisz. Wypad do fryzjera, godzina z dobrą książką, wyjście z koleżanką gdzieś?I masz rację, mąż nie jest dobrą poduszką do wylewania łez, ponarzekania i dzielenia się swoimi zgryzotami.
Dziękuję Wam bardzo . Wielokropek masz rację , w zasadzie całe moje życie opierało sie i dalej sie opiera na tym , że ja ciągle coś muszę . Gdy mama chorowała ja MUSIAŁAM zrezygnować ze swoich jakże ambitnych planów, studia, praca, wyjazd do większego miasta .
Kiedy zmarła MUSIAŁAM a czułam wręcz że to mój obowiązek zając się wtedy dwunastoletnim bratem.
I tak to "MUSIENIE" zostało mi do dzisiaj.
Ze strachem łapię sie na tym , że MUSZĘ (a czasem mi sie tak okropnie nie chce) zająć się własnym dzieckiem( o zgrozo).
I tak to się dalej jakoś toczy. Wyjazd sam na sam nie ma większych szans powodzenia, bo to potrzeba chwila czasu wolnego, którego mąż nie wygospodaruje(taka praca), a jeśli nawet to nie ma jak bo trzeba z kimś dziecko zostawić (na samą myśl o zgorszeniu teściowej , że jak to tak, dziecko zostawić a samym wyjechać, co to za matka ??? egoistka!!!) jej krzywa mina i jeszcze bardziej pokrzywione poglądy na relacje mąż-żona odebrałyby mi całą przyjemość z wyjazdu.
A ja sama zaczynam sie powoli dusić , usychać .
Niedobrze,ale trzeba być odpowiedzialnym za swoje wybory
ale chyba powinnaś porozmawiać z mężem - ten seks w niedzielę jaki jest dla Ciebie ?
bo coś dziwnie to napisałaś obym się nie mylił
ale skoro On na nic oprócz kąpieli i spania nie ma siły to co mam urozmaicac?
a co Ty jemu proponujesz ? odrzuca to ?
Rumiankova-czytam twoje meile i troche jakbym o sobie czytala-niby wszystko mam-super maz ktory charuje po 12 godz.dziennie na rodzine(tez kolezanki mowia ze jakis ideal mi sie trafil)mam kochanego zdrowego 2 letniego synka,mamy swoj domek,duze podworko-i chyba tylko psa brakuje a ja czasem sama siebie nienawidze za to ze zachowuje sie jak ksiezniczka i ciagle mi zle!!!choc to nie tak do konca-ja akurat nigdy z siebie nie bylam zadowolona,zawsze uwazalam ze inni maja lepiej a ja to taka nieszczesliwa;-((((ktos pewnie pomysli-kobieto wez sie w garsc-powinien cie maz po ryju lac to bys miala powody do dolowania-tak ,tak ja wiem ze dookola mnie jest mnostwo ludzi ktorzy maja naprawde spore problemy ale akurat w moim zyciu mam inne problemy-cale zycie mialam sie za nic,i nawet komplementy,adoracja meza mnie nie zmienily;-(((((teraz to wogole-siedze z synkiem w domku-cale dnie sama-nie mam do kogo ,,geby,,otworzyc i nadszedl czas ze tez czuje sie jakas nadzwyczaj wypalona,zdolowana -sama nie wiem co sie ze mna dzieje-RUMIANKOVA DOBRZE CIE ROZUMIEM!!!!
bellew proponowałam ale On najzwyczajniej nie ma juz sił , zanim wykapię dziecko , położę spać to nie obejrzę się a mąż już śpi...
a jeśli nawet nie , to przeprasza niesamowicie za brak siły i mówi że jest mu przykro .
Ja z czasem przestałam próbować , bo chociaż go rozumiem to czuję się nie fajnie z każdą napotkaną odmową.
Sex w niedzielę rano jest super ale...przez brak czasu dla nas obojga w ciągu tygodnia czuję jakiś taki niedosyt.
joasia2620 to mamy troszkę wspólnego
Ja jestem na etapie - nic mi sie nie chce , bo ileż można robic wciąż jedno i to samo.
Wstajesz rano- śniadanie, zmywanie, sprzatanie, jakies pranie w między czasie , koniecznie obiad bo nie bedziesz dziecka głodem trzymała ,
jakieś tam prace w ogrodzie( jak ja sie ciesze ze mam ogród , tam czuje troszkę odpręzenia) .
I tak czas płynie do wieczora...kolacja- 21 wraca mąż, wymiana zdań co tam słychać , co się działo w ciągu dnia .
I tak dzień za dniem.
Piszesz że czujesz sie nic nie warta.. ja akurat miałam takie samo podejście , zmienił je mój facet . Inni nie mają lepiej , uwierz mi. jest takie powiedzenie , że "wszędzie dobrze gdzie Nas nie ma";)
Nie doczytałam się zajęcia na codzień.. brak pracy brak innego obowiązku prócz dziecka i zajmowania się domem and bratem ? KAZDY BY ZWARIOWAL (czytaj. miał dośc i był zmęczony życiem).
Podobno i kota można zagłaskać na śmierć. Podobno, bo ja mam inne życie i prawdę mówiąc marzę o takich problemach jakie Ty masz ... przeżywasz...
Ja pracuję można powiedzieć na kilku etatach: po pracy, staję się gospodynią domową z pełnym pakietem pranie sprzątanie, gotowanie, z niani powoli odchodzę (syn ma 14 lat) Brakuje mi czasu dla siebie, nawet na drobne rzeczy typu: makijaż ... zresztą nawet nie o czas chodzi Poniżaniom nie ma końca do tego pieniądze - mąż zarabia dobrze, ale ... ja tych pieniędzy nie widzę Pieniądze z mojej pensji idą na życie - nie zostaje mi nawet na waciki ... Ostatnio zaproponowałam,że chciałabym mieć samochód, bo mój mąż każdy weekend pije a gdybym miała to gdzieś bym pojechała (jak to było dawniej) Wywołam kłótnie i kolejny powód to tego aby mąż pił, chociaż prawdę mówiąc pije codziennie od kilku lat - on sam nie pamięta kiedy był dzień aby nie wypił alkoholu ... Wiem,że to żadne pocieszenie ale pomyśl sobie inni mają gorzej - ja w trudnych chwilach zawsze tak myślę Pozdrawiam