Witam,
postanowilam znalesc jakies forum i ludzi ktorzy mi pomoga bo juz sama nie wiem co robic, moj zwiazek sie rozpada a ja albo jestem glupia albo naiwna bo nie wiem co robic:(
Najgorsze jest to ze ida swieta a ja zostane sama z maja coreczka...
Poznalismy sie prawie 4 lata temu, bylo nas kilka w wynajmowanym domu i tak jakos zaczelismy spedzac ze soba czas. Po pol roku nie widzielismy swiata poza soba i chcielismy zyc ze saba juz na zawsze, zalozyc rodzine wynajac razem dom. No i tak sie stalo, ciaza, dom, slub. Juz w ciazy sie klucilismy, czaly slub zalatwialam prawie sama nie mialam zadnego w nim oparcia zawsze rob co chcesz i tylko przytakiwal, juz wtedy mialam dosc ale bywaly tez piekne dni myslalam ze sie dotrzemy. Juz wtedy wyganial mnie do rodzicow, ale jakos nigdy nie wzielam tego na powaznie bo zawsze na drugi dzien bylo juz milo. Mowil ze kocha i ze tak, chce ze mna byc. Potem pojawilo sie dziecko, a ja zaczelam od niego wiecej wymagac by pomagal mi w domu przy porzadkach czy kuchni po pol roku wrocilam do pracy a corka zostawala z nim zaniedbywal ja nie raz nie karmil ja po 8h ale po awanturze zawsze obiecywal ze to sie nie powtórzy i moge spokojnie isc do pracy. Problem jest w tym ze on jest strasznym spiochem! Potrafi przespac caly weekend a w tygodniu jedwo wstaje do pracy a jak przyjdzie to juz taki zmeczony ze idzie spac. Pracuje na 3 zmiany po tygodniu wiec czasem ma ranki popoludnia albo nocki mowi ze to go meczy bo nie moze sie przystosowac bo ciagle zmiana i zmiana. Ale on w pracy nic nie robi takiego... wiekszosc czasu siedzi przed kompem albo gdzies chodzi, nie wydaje mi sie by ta praca tak go strasznie meczyla. Ja pracuje jako kelnerka wiec po 8 lub 10 h padam z nog a jak wracam to pierwsze co do garow i sprzatania bo inaczej przez prog nie przejde. No ale to wyniosl z domu sama tesciowa sie przyznala ze tak go wychowala wszystko kolo niego robila. Tylko poco on byl taki idealny przed slubem zreszta nawet teraz sa dnie kiedy zrobi wszystko nawet nie musze go prosic tylko sam sie garnie do sprzatania czy gotowania obiadow tylko ze wiekszosc czasu poprostu jest zmeczony do lekarza nie chce isc sie zbadac nie wiem dla mnie to nie naturalne ja po 6h snu jakos ma energie zadbac o dziecko i dom i pogodzic to z praca. Na wakacjach wrocilam na pelny etat wiec czesto sie mijalismy i czesto byly klutnie bo nie chcial nic robic w domu to go wyzywalam a on straszyl mnie rozwodem> Ale bywaly takie dnie kiedy naprawde wszyscy byli szczesliwi, nie wiem moze to bylo troche udawane dla dziecka bo czasemn wolalam cos przemilczec by dziecko nie musialo znow ogladac naszych klotki oddalilismy sie od siebie nie bylo intymnosci tylko rodzina poznatowilam ze przed swietami zawioze corke do rodzicow. Dziadki sie uciesza a my odpoczniemy i poprawi sie jakos w naszym zwiazku. Wiec jak tylko mogl to ciagle spal. Zrobilismy impreze zaprosilismy znajomych bez dzieci ale nic nas nie cieszylo a po alkoholu tylko zaczelismy sobie wypominac brudy. NIe wiem, czasem potrafi byc taki czuly i kochany, nie chce rozwodu. Bo czesto pokazuje ze mnie kocha ze kocha i cieszy sie z dziecka, ale tez czesto straszy mnie rozwodem, ze nie daje mu spac ze nie uszczesliwiam go bo ciagle robie awantury, ze ciagle jestem nie szczesliwa i ciagle cos mi nie pasuje wiec nie chce takiej zony, czesto mowił zebym zostala sobie u rodzicow. Oddalilismy sie od siebie w pewnym sensie. Myslalam ze jak nie bedzie dzidzi to jakos odżyjemy czesciej bedziemy zajmowac sie soba no nie ukrywam ze myslalam ze bedziemy sie czesciej kochac, bo nasza srednia to raz w miesiacu, nie wiem gdzies zgubilismy namietnosc i ja nie wiem co robic, nie zmienilam sie wiele po ciazy zostalo mi moze z 3 kilo ktore tylko dodaly mi kobiecych ksztaltow czuje sie atrakcyjna on tez czesto mowi ze jestem lub wygladam sexy smieje sie ze nie myslal ze bedzie mial taka ładna zone. Ale nie ma z tego sexu. Jest czuly. Podczas nie obecnosci naszej coreczki codziennie zasypialismy w obieciach i pocalunkach ale nic poza tym, czy to normalne? Ja mam dopiero 24 lata a on 28.
Najgorsze jest to ze teraz na swieta wrocilismy do rodzicow, a on pomogl mi sie wypakowac z samochodu (1 w nocy) i pojechal do siebie spac i nie odzywalby sie przez 4 dni gdyby nie ja. Tak poprostu bo on przyjechal sie wkoncu wyspac w swoim pokoju. Nasi rodzice sa z tego samego miasta. Nawet nie przywital sie z dzieckiem codziennie jak dzwonie to mowi ze przyjedzie jutro i co. A jeszcze moi tesciowie. Nienawidza mnie. Różnie to bylo tesc ogulnie jest chory psychicznie jak dla mnie, ma swoj swiat, zakleja dziuiry w scianach jak do nas przychodzi i wogule nie wiadomo co mysli ciagle mu u nas dziwnie smierdzi czy to plyn do naczyn czy jak posprzatam czy nawet nawoz do kwiatkow! A najlepsze to ze latem przyjechal jakby nigdy nic w odwiedzinki i byl u nas trzy dni poprostu sie zadomowil:) narobil syfu i no on sobie jeszcze tu posiedzi przyjechal do syna i moze zajmowac sie wnuczka, ale my nie potrzebujemy nianki. Najlepsze to to ze akurat przyjezdzala moja kumpela co bylo uzgodnione od pol roku a tu ojciec wparowal wiec mowie mu dyskretnie i pytal na ile tu rzyjechal bo tak bez zapowiedzi to nie bylismy przygotowani a on "nie martw sie kochana coreczko nie zostane tu dluzej niz miesiac" no szczeka mi opadla a pojutrze przylatuje kolezanka! oznajmilam mu to to powiedzial ze nie ma problemu ma jakies stare koldry w aucie to sie pomiescimy! No porazka wiec nastepnego dnia zaczelam krzyczec ze przyjechal bez zapowiedzi, zdarzyl wybrudzic caly dom, goscilam go juz wystarczajaco dlugo a teraz prosze isc. Wyzywal mnie wulgarnie i powiedzial bym nie wazyla sie pokazac na jego posesji bo nakopie mi w ryj! MOjemu mezowi tez przeszkadzala jego obecnosc bo naprawde nic nie zapowiadam ze przyjezdza na miesiac a po pierwszym dniu po przyjsciu z pracy dom byl jego pelno ciuchow wszedzie syf no porazka. Moze zle zrobilam ze go wygonilam ale szwafier mnie straszyl ze kiedys im taki miesieczny prezent zrobil,m chodzi jak obdartus nie chce sie myc a dziecko chodzilo i zjadalo z podlogi syf po nim co mialam zrobic? No ale to ucichlo chodz tesciowa jakos zadziej sie do nas odzywala. No i teraz swieta i ja nie wiem co bedzie, Przygotowalam sie ze moge o tym zapomiec i spedzic z nimi swieta tylkoz e oni chyba nie chca ze mna:)
Ja pytania o swieta moj maz odpowiadam ze tatus mnie nie lubi to nie wie co bedzie ze swietami.
A teraz co dzwonilamto odbieral tesc i ciagle tylko ze moj maz jeszcze spi albo juz spi. Jak wkoncu udalo mi sie go zlapac to byl wkurzony i dziwnym tonemsie pytal czego chce, co ze swietami nie wie a przyjdzie moze jutro i tak codziennie, wiec zapytalam czy rodzice mu cos nagadali przeciwko mnie to sie rozlaczyl! Dziecko mi placze pyta gdzie tata a on ma nas w dupie!? Boje sie ze wyjada do innego miasta do rodziny na swieta i tyle go zobacze a co to za wigilia bez meza i ojca. Glupio mi moi rodzice juz nawet nic nie pytaja nic nie mowia a ja chodze z łzami w oczach. Przed przyjazdem bylo wszystko ok pocalowal mnie i powiedzial ze przyjedzie jutro a po kilku dniach jest wkur... ze dzwonie. Ja nie mam nastu lat to nie jakis przelotny flirt ze sie mozna odkochac z dnia na dzien. Nie znosze aluzji, co to ma znaczyc co teraz chce mnie zostawic u rodzicow i nigdy wiecej nie zobaczyc? Co ja mam robic???
Pomóżcie prosze bo ja juz nie mam sily cieszyc sie zyciem. Zwlaszcza teraz jak moi rodzice sa schorowani troche odrzyli przy wnuczce ale nie jest dobrze sa starzy i nie wiadomo ile jeszcze swiat spedzimy razem. Co tez mnie sklania do mysli ze moze powinnam zostac tu z nimi pomoc cos w domu ze moze jakos to by bylo bez niego, ale codziennie jest gorzej naprawde sie martwie, tesknie, kocham go.