Witam jestem pierwszy raz w takiej sytuacji i nie wiem kompletnie co mam robić. Mówiąc wprost mam 22 lata i chodziłem z dziewczyną rok czasu. To ona oddała mi sie pierwszemu chociarz jest ode mnie 3 lata młodsza. Nasze życie było jak z bajki nie potrafiłem przestać o niej wogóle myśleć ona również. Strasznie ją pokochałem. Po pół roku czasu zaczęło się między nami coś nie układać jej rodzice strasznie na nią naciskali żeby dała sobie ze mną spokój. Ja byłem wtedy dla niej oparciem zacząłem rozmawiać z jej rodzicami ale to żadnych skutków dobrych nie przyniosło. Widziałem jak to moja ex strasznie przeżywa więc starałem się sprawić żeby o tym wogóle nie myślała. Na początku z nią o tym rozmawiałem ale było tylko gorzej. Mnie zabronili wchodzić do ich domu (jej rodziców) i zaczęli jej bronić się ze mną spotykać. Na początku nie wiedziałem wogóle co się dzieje. Nie wiedziałem co mam myśleć zacząłem ją zabierać w różne miejsca żeby tylko na chwile mogła uciec od problemów o dziwo jej rodzice się nie sprzeciwiali kiedy zabrałem ją w góry czy nad może a nawet bylismy tydzień w Paryżu. Zacząłem znów rozmawiać z jej rodzicami i zaczęło "niby" się układać. Ale zaczęły mnie dochodzić słuchy od mojej byłej partnerki, że jej rodzice mnie nienawidzą i nie chcą żeby się ze mną spotykała. Zaczęli ją zamykać w domu wogóle nie mogła do mnie wychodzić chociarz na początku wychodziła mimo zakazu. Któregoś pięknego dnia byłem na komuni u jej rodziny, oczywiście był alkohol. Ja sobie troszke może za dużo pozwoliłem ale o dziwo dobrze mi się rozmawiało z jej rodzicami żadnych pretensji żadnych gróźb (choć wcześniej kilka było). Dowiedziałem się, że problemy jej rodziców były takie, że nie pracowałem pół roku i zacząłem się rozpijać, gdzy szczerze powiedziawszy napiłem sie raz na tydzien a nawet rzadziej. Więc się wziąłem za siebie i znów zacząłem szukać pracy ale niestety moja praca polega na tym, że jestem daleko od domu. Gdy wyjeżdżałem moja ex-partnerka nie chciała mnie puścić płakała i nie chciała żebym wsiadł w autobus w sumie i ja tego nie chciałem ale pojechałem. Nie było mnie 3 tygodnie. Jestem na dworcu z biletem do domu i dzwonie do mojej ex. Rozmawiało nam się normalnie cały czas jak tam byłem. I było wszystko wporządku. Dojechałem do domu dzwonie i się pytam czy możemy się spotkać bo miała na mnie czekać na dworcu a nie wiem gdzie jest. Powiedziała mi, że jest w domu jak się spytałem czy mogę podjechać i się chociarz z nią przywitać odpowiedziała nie wiem. I tu był mój szok. Podjechałem do niej ona wsiadła do mojego samochodu i powiedziała mi, że to juz jest koniec. Oczywiście pierwszy mój odruch był ale dlaczego? Zaczęła płakać w samochodzie i powiedziała, że nie wyobraża sobie ze mna życia gdy jej rodzice cały czas na nią krzyczą (były i momenty cielesne ze strony ojca). Że nie daje sobie już rady i że tak będzie dla nas najlepsze. Popełniłem wtedy mnóstwo błedów dzwoniłem pisałem ona płakała mi w słuchawke nie wiedziałem wogóle co się dzieje. Powiedziała mi żebym więcej do niej nie dzwonił to był czwartek. W piątek wieczorem zadzwoniłem i na spokojnie się spytałem czy mogę się z nią spotkać. Odpowiedziała mi, że w poniedziałek. To ja oczywiście dobrze, cały weekend siedziałem jak na szpilkach miałem ochote zadzwonić spytac jak się czuje ale tego nie zrobiłem zadzwoniłem w niedziele późnym wieczorem czy spotkanie jeszcze jest aktualne powiedziała tak. Spotkaliśmy sie porozmawialiśmy i powiedziała, że może byc ze mną ale żeby jej rodzice nic nie wiedzieli więc ok. We wtorek wyjeżdżałem spowrotem do pracy a za tydzień miała urodziny. Jak dzowniłem do niej to rozmawialiśmy tak jak by nie bylibyśmy razem coś było nie tak. Powiedziała mi po tygodniu, że to nie wyjdzie i nie ma sensu. Zostawiła mnie strasznie się czułem tym bardziej że nie mogłem z nią nawet porozmawiać już nie odebrała żadnego mojego telefonu. Po dwóch tygodniach sama do mnie napisała. Zacząłem znów mieć jakąś nadzieje rozmawialiśmy mówiła mi o swoich problemach, że rodzice dalej jej spokoju nie dają. Starałem się jej pomóc i jej pomagałem i zacząłem znów pisać czy będziemy razem. Napisała że może. po kilku dniach ja napisałem i znów miło się rozmawiało powiedziałem jej pod koniec rozmowy że ją kocham i że strasznie za nia tesknie ona zaczęła pisać że ze mną było jej dobrze, że za mną tęskni martwi się o mnie i że też mnie kocha, powiedziałem że będzie wszystko dobrze tylko żeby poczekała. Za godzine tego samego dnia napisała mi że całowała się z jednym chłopakiem i teraz się spotykają. Coś we mnie pękło załamałem się przestałem ze wszystkimi rozmawiać dzwoniłem do niej i tylko sobie pogarszyłem sytuacje. Wiedziałem że to już nie chodziło o mnie tylko o niego. Jak się jej zapytałem dlaczego to robi odpowiedziała że nie wie mówi mi że cały czas mnie kocha ale z nim się spotyka. Jak się zapytałem czemu się z nim wogóle pocałowała odpowiedziała mi że był przy niej gdy ona płakała jak ze mną zerwała. Postanowiłem wrócić do domu. Obiecała mi że się ze mna spotka jak przyjade. Jestem w domu dzwonie czy sie ze mną spotka odpowidziała NIE. Zacząłem pić myślałem, że wszystko się ułoży cały tydzień poprostu przepiłem dzwoniłem do niej pijany i mówiłem różne głupoty. Na trzeźwo do niej zadzwoniłem i poprosiłem o spotkanie. Zgodziła się, podjechałem pod jej uczelnie jak skonczyła zajęcia to wyszła i widze, że kieruje się w moją strone. Zacząłem z nią rozmawiać ale ona mi powiedziała że nic z tego nie będzie że ona juz nie widzi nas razem. Spytałem się czy kocha tego chłopaka z którym się spotyka odpowiedziała mi że nie i pewnie go nie pokocha, powiedziała mi że z nim nie będzie miała tego samego co ze mną. Cały czas płakała i drżała. Widziałem że stara się o siebie dbać ale nie promieniała tak jak kiedyś jak ze mną była choć już miesiąc minął jak mnie zostawiła, odwróciła się i zaraz obok wsiadła do samochodu gdzie czekał na nią jej ten nowy chłopak. Nie wiem co mam myśleć i co zrobić czy mam jeszcze jakieś szanse? Czy mam dawać sobie jakieś nadzieje? Nie pisze do niej i staram się wychodzić do ludzi. Ostatnie moje spotkanie z nią było w ten poniedziałek. Co ja mam zrobić czy dalej mam dawać sobie jakąś iskierke nadziei? Dziękuje z góry za pomoc pozdrawiam
Pisze tutaj u was bo to wy kobiety macie inne wyobrazeine na wszystkie sprawy w porównaniu do mężczyn więc proszę o pomoc w rozwiązaniu tego przypadku.