Jakie zdrobnienia, słodkie nazwy w związku są dla Was w porządku a jakie Was irytują? Czy są jakieś zdrobnienia które są poniżające a mają charakter pieszczotliwy?
Zwracacie się do siebie w związkach zdrobniale?
Jeszcze mąż niemal od początku mówił do mnie "Mała". Bo jestem niziutka i drobna i młodsza. Na początku mi to nie przeszkadzało, potem zaczęło, uznałam że to umniejszające. Ja do niego mówiłam "kocie"
Nowy partner mówi do mnie po imieniu i tak mi najlepiej.
Najbardziej lubię jak się zdrabnia moje imię bo jest wyjątkowo słodkie xD
Bardzo bardzo nie lubię mała i malutka. Tak jak Rita, kiedyś mi to nie przeszkadzało ale uważam,że to bardzo umniejszające. Zwłaszcza,że nie jestem jakaś mała w sensie niska.
Zdarza się, że do partnera mówię "misiaczku", ale najczęściej zwracam się do niego po imieniu albo zwrotem "kochanie".
Z drugiej strony działa to podobnie, przy czym niegdyś dosyć często zwracał się do mnie "żabka", "żabciu", ale to jakoś naturalnie "wyszło" z naszego związkowego obiegu.
Co byłoby dla mnie irytujące? Dużo zależy od kontekstu i tonu, bo można coś powiedzieć sympatycznie, a można z pogardą, a wtedy ten sam zwrot zaczyna brzmieć zupełnie inaczej.
Do męża mówię po imieniu bez zdrobnienia lub "kochanie". Zdrobnienie jego imienia brzmiałoby dziecinne, dla mężczyzny infantylne.
Mąż przez wszystkie lata nigdy nie powiedział do mnie inaczej niż "Aniu" i mówi to z czułością.
Nie zastanawiałam się nad jakimś poniżającym zdrobnieniem czy określeniem bo nigdy się z tym nie spotkałam.
"Kochanie" lub "skarbie" - tak mówimy do siebie. Ja za innymi nie przepadam, te wszystkie żabki, rybki... Jak partner chce się ze mną podroczyć albo jak skupiona na czymś nie słyszę, to wyskakuje z jakimiś cukiereczkami i innymi ptysiami, bo wie, że wtedy na pewno zareaguję... żywo.
A "kotku" czy "kocie" jest zarezerwowane dla kotów, podobnie zresztą jak każde inne zwierzę, które akurat przyjdzie mi na myśl.
Jeszcze mąż niemal od początku mówił do mnie "Mała". Bo jestem niziutka i drobna i młodsza. Na początku mi to nie przeszkadzało, potem zaczęło, uznałam że to umniejszające. Ja do niego mówiłam "kocie"
Nowy partner mówi do mnie po imieniu i tak mi najlepiej.
Naprawdę "mała" zaczęlo ci przeszkadzać? Mnie by chyba nie przeszkadzało, choć do niskich kobiet nie należę.
Nie nazwałabym swojego faceta "żabciu", "piesku" czy tam "misiu", ale już kotku chyba tak
Jak na razie mówimy do siebie zdrobnieniami od imion właściwych, a ja jestem mistrzynią od ich tworzenia.
Moja żona mówi do mnie albo mężu albo mysiaczku,
Od momentu ślubu nie wypowiedziała mojego imienia.
Natomiast ja zawsze mówię albo żono albo kochanie.
Moja zona ma bardzo ładne imię Lilianna, ale zdrobnienia sa infantylne,(lilka,lilcia) a samo imie jest długie
Moja żona mówi do mnie albo mężu albo mysiaczku,
Od momentu ślubu nie wypowiedziała mojego imienia.
Ślicznie Zwłaszcza to "mysiaczku". Tylko nie wyobrażam tak mówić do męża, gdy np. jesteśmy na wycieczce, na spływie kajakowym, ktoś coś... się dzieje i mówić do niego per: mężu/mysiaczku Kaśka (albo inna Anka, tudzież Karolek ) się umoczył/a i trzeba ją/jego szybko wyciągnąć z wody!
Jeszcze by zrozumiał inny mąż nie mój
Jednak tak całkiem prywatnie to ładnie, podoba mi się.
Moja żona mówi do mnie albo mężu albo mysiaczku,
Od momentu ślubu nie wypowiedziała mojego imienia.Natomiast ja zawsze mówię albo żono albo kochanie.
Moja zona ma bardzo ładne imię Lilianna, ale zdrobnienia sa infantylne,(lilka,lilcia) a samo imie jest długie
To jest to samo imie co Lilia czy inne? Ladne ma imie
Wiesz Salomonko to może zależało od kontekstu jeszcze. "Uwielbiam Cię, mała" w różnych sytuacjach może się podobać i tak było, ale "Mała, chyba coś powiedziałem" "Mała, proszę Cię...." w tonie lekceważącym, deprecjonującym to już nie do końca ok, rozumiesz. I zaczęło "kłuć" jeśli to drugie przewyższało pierwsze. Ale może mi po prostu " wszystko zaczęło przeszkadzać"
A "kocie" bardzo lubiłam do niego mówić, jak do zwierza innych kotów w domu nie było, więc....
ale ogólnie nie lubię odzwierzecych określeń typu Żabko, Myszko, króliczku. Kotek też mi nie pasuje, ale "Kocie" już tak. Mrau.
Teraz jestem po prostu Marta/Martuś i mi się to najbardziej podoba
szeptuch Lilianna to piękne imię. Lila róż
Ja mówię "kochanie" albo "skarbie", unikam imienia, bo swojego imienia ukochany nie lubi, prosi by zwracać się do niego drugim imieniem, a mnie to drugie z kolei sie nie podoba.
On do mnie albo elegancką skróconą wersją imienia (ale nie zdrobnieniem), albo "kochanie". Nie żabkujemy, nie myszkujemy i nie kotkujemy sobie.
Salomonko moja żona potrafi tak do mnie mówić u lekarza, jak idziemy razem na wspólne badania do urologa czy ginekologa, w sklepie w kolejce czy czy w jakimś urzędzie xd
Salomonko moja żona potrafi tak do mnie mówić u lekarza, jak idziemy razem na wspólne badania do urologa czy ginekologa, w sklepie w kolejce czy czy w jakimś urzędzie xd
Pięknie.
Jakie zdrobnienia, słodkie nazwy w związku są dla Was w porządku a jakie Was irytują? Czy są jakieś zdrobnienia które są poniżające a mają charakter pieszczotliwy?
Zwracacie się do siebie w związkach zdrobniale?
Wszystkie sa irytujace. Nie, nie uzywalam i nie zamierzam uzywac zadnych zdrobnien.
She19891989 napisał/a:Jakie zdrobnienia, słodkie nazwy w związku są dla Was w porządku a jakie Was irytują? Czy są jakieś zdrobnienia które są poniżające a mają charakter pieszczotliwy?
Zwracacie się do siebie w związkach zdrobniale?Wszystkie sa irytujace. Nie, nie uzywalam i nie zamierzam uzywac zadnych zdrobnien.
Oj tam, oj tam.. Jak by ci mąż powiedział: Gwiazdeczko ty moja, to na pewno z łożka byś go wykopała
17 2024-11-14 00:22:33 Ostatnio edytowany przez Halina3.1 (2024-11-14 00:23:07)
Halina3.1 napisał/a:She19891989 napisał/a:Jakie zdrobnienia, słodkie nazwy w związku są dla Was w porządku a jakie Was irytują? Czy są jakieś zdrobnienia które są poniżające a mają charakter pieszczotliwy?
Zwracacie się do siebie w związkach zdrobniale?Wszystkie sa irytujace. Nie, nie uzywalam i nie zamierzam uzywac zadnych zdrobnien.
Oj tam, oj tam.. Jak by ci mąż powiedział: Gwiazdeczko ty moja, to na pewno z łożka byś go wykopała
Z lozka bym go nie wykopala ale bym sie mocno zdziwila czy wszystko ok u niego pod kopula czy aby przypadkiem nie dostal stroke xd Moze to troche inaczej, bo my uzywamy angielskiego na codzien i te zdrobnienia nie sa jakos bardzo popularne, tzn ja nie slyszlam zeby ktos nazywal swojego partnera jakos inaczej niz honey czy babe. Ktore swoja droga tez sa koszmarkami.
Salomonka napisał/a:Halina3.1 napisał/a:Wszystkie sa irytujace. Nie, nie uzywalam i nie zamierzam uzywac zadnych zdrobnien.
Oj tam, oj tam.. Jak by ci mąż powiedział: Gwiazdeczko ty moja, to na pewno z łożka byś go wykopała
Z lozka bym go nie wykopala ale bym sie mocno zdziwila czy wszystko ok u niego pod kopula czy aby przypadkiem nie dostal stroke xd Moze to troche inaczej, bo my uzywamy angielskiego na codzien i te zdrobnienia nie sa jakos bardzo popularne, tzn ja nie slyszlam zeby ktos nazywal swojego partnera jakos inaczej niz honey czy babe. Ktore swoja droga tez sa koszmarkami.
Fakt, ja jedyne zdrobnienie od mojego partnera który jest Niemcem, toleruje Gwiazdeczka, bo jakoś tak ładnie brzmi.
Od momentu ślubu nie wypowiedziała mojego imienia.
Nie lubi Twojego imienia czy bez szczególnego powodu?
Mnie się bardzo podoba jak ludzie zwracają się do siebie po imieniu, zwłaszcza jeśli robią to w taki pełen szacunku sposób. Trochę nie wiem jak to opisać, ale to chodzi o ton i tembr głosu, samą wymowę.
Zdrobnienie od "der Stern " musi brzmieć całkiem nieźle , chyba, że to jakiś idiom.. Słabo znam niemiecki
Ja z kolei nienawidziłem właśnie swojego formalnego imienia. Wolałem delikatne zdrobnienie.
Bardzo ładnie się niektórzy do siebie zwracacie a imię Lilianna jest przepiękne.
A co sądzicie o taki słodkich zdrobnieniach np głuptasie? Czy dla Was to obraźliwie że właśnie takie milusińskie?
Moim ulubionym zdrobnieniem jest skarbie. Pospolite ale podkreślające znaczenie tej osoby.
Bardzo ładnie się niektórzy do siebie zwracacie
a imię Lilianna jest przepiękne.
A co sądzicie o taki słodkich zdrobnieniach np głuptasie? Czy dla Was to obraźliwie że właśnie takie milusińskie?
Moim ulubionym zdrobnieniem jest skarbie. Pospolite ale podkreślające znaczenie tej osoby.
Poczułabym się zmieszana, w negatywnym znaczeniu, gdyby ktoś mnie nazwał gluptasem
A co sądzicie o taki słodkich zdrobnieniach np głuptasie? Czy dla Was to obraźliwie że właśnie takie milusińskie?
Myślę, że pod przykrywką czegoś pozornie niewinnego pokazuje pewnego rodzaju wyższość.
No chyba, że zostanie wypowiedziane wybitnie w żartach, to może mieć nieco inny wydźwięk.
Głuptasie? Uważam podobnie jak Priscilla. To nie kwestia sytuacyjna, "ty głuptasie" to coś wyższościowego. Nie akceptowalabym też "ślicznotko" bo to umniejszajace i przedmiotowe, sprowadzające mnie do obiektu. Co innego komplement dotyczący urody, a co innego sprowadzenie wszystkiego do "ślicznotki". Co więcej, miałam koleżankę na studiach która się cieszyła, że jest "czyjąś dupą". Rzyg.
Bardzo ładnie się niektórzy do siebie zwracacie
a imię Lilianna jest przepiękne.
A co sądzicie o taki słodkich zdrobnieniach np głuptasie? Czy dla Was to obraźliwie że właśnie takie milusińskie?
(...)
Nie obraziłabym się za głuptasie. Roześmiała i uznała to za zaczepkę, zachętę do przekomarzania się.
Tak, zwracamy się do siebie zdrobnieniami.
Lubię gdy mąż zwraca się do mnie żoneczko lub żoncio.
Nie lubiłabym zdrobnień i zawołań: mała, myszko, jaszczurko.
Nie znoszę zdrobnienia swojego imienia, najchętniej wymieniłabym imię na np. Paulinę. Nie dlatego, ze jest poniżająco, ale samo imię ze mną nie koresponduje w żaden sposób.