W co ja się wplątałam? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » W co ja się wplątałam?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 33 ]

1 Ostatnio edytowany przez hannazuber (2023-03-25 12:43:09)

Temat: W co ja się wplątałam?

Witajcie.
Z góry proszę o nie ocenianie, a zwykłą ludzką rozmowę. Poradę. Zrozumienie? A może po prostu „postawienie do pionu”?

Jestem mężatką od nastu lat. Mamy wspólnie z mężem trójkę dzieci(w wieku szkolnym). Poznaliśmy się w wieku nastoletnim, wzięliśmy ślub, nasze małżeństwo niczym nie odstawało od innych…czyli zawitała rutyna. Pęd pracy i inne poboczne sprawił, że mnie zabrakło troski, opieki, opoki jaką może dać mężczyzna. Mój mąż bardzo dużo pracuje, jest trochę niedostępny emocjonalnie, aczkolwiek jestem pewna, że kocha mnie i dzieci na zabój i niezmiennie tak samo.
Znalazłam to wszystko gdzie indziej zeszłej jesieni… ktoś wypełnił te braki, zadziałał jak plaster.
Weszłam w układ w który nie powinnam wejść. Poznałam mężczyznę, który żyje w dosyć luźnym związku na odległość, który mnie zaakceptował, zatroszczył się, „nakarmił” i „napoił”. To trwa do dziś, ale te  dziś jest już zupełnie inne. Mamy mniejszy kontakt, ale on tłumaczy się tym, że ma bardzo dużo spraw na głowie (a ja nie wymuszam), zaraz wyjeżdża na kilka miesięcy za granicę i wszystko musi dopiąć zanim jeszcze wyjedzie. A mi pęka serca… coś się kończy, coś co przez ostatnie kilka miesięcy trzymało mnie przy życiu, wywoływało uśmiech na twarzy, jakiego wcześniej przewlekle brakowało. Jestem jak w matni - nie wiem czy faktycznie brak mu czasu, czy może już mnie zbywa i to się zbliża ku końcowi. Miało nie być uczuć, a są i to cholernie mocne, choć przed nim skrzętnie ukryte. Szczęście w nieszczęściu w tej sytuacji jest takie, że to naprawdę dobry, ciepły i troskliwy człowiek… od kilku dni odkąd kontakt nam się ukrywa i wiem, że wyjeżdża na kilka miesięcy przewala mi się w głowie tyle sytuacji, tyle wspomnień, głębokich… beczę.

Jak sobie z tym poradzić? Terapia? Myślę, że sama się z tego nie wygrzebię. Czy warto podejść do tematu oczyszczająco i powiedzieć mu co czuję, jak czuję i co możemy z tym zrobić?
Może to pora otworzyć oczy i ratować  rodzinę… ugrzęzłam.

2

Odp: W co ja się wplątałam?

Jak najbardziej można cos z tym zrobić:

1: Rozwodzisz sie z mężem, z wyłącznie twojej winy.
2: zostawiasz mu dzieci pod opieką, i płacisz alimenty, bo dzieci nie powinna wychowywać kobieta pozbawiona moralności, która kompletnie sie nie liczyła co sie z nimi stanie.
3: Wyprowadzasz sie z domu
4: Idziesz sobie do kochanka, wyznajesz mu miłość, i żyjecie sobie szczęśliwi, albo tez i nie.

3

Odp: W co ja się wplątałam?

Swoją winę w tej sytuacji oczywiście przyjmę na klatę, ale mój mąż niestety - mimo szacunku do jego wartości itp. - też ma wiele za uszami. Lubi się napić alkoholu, nie jest w stanie ustąpić, nie ma z nim dyskusji… Nie obwiniam go za zaistniałe, ale uwierzcie, gdy „wyszłam na miasto” czułam, że jesteśmy u kresu naszej miłości. Dalszy brak jego zainteresowania moją osobą był też niejako przyczynkiem do tego, że poszłam w te nową relację tak głęboko…

4

Odp: W co ja się wplątałam?
hannazuber napisał/a:

Witajcie.
Jestem jak w matni - nie wiem czy faktycznie brak mu czasu, czy może już mnie zbywa i to się zbliża ku końcowi. Miało nie być uczuć, a są i to cholernie mocne, choć przed nim skrzętnie ukryte. Szczęście w nieszczęściu w tej sytuacji jest takie, że to naprawdę dobry, ciepły i troskliwy człowiek… od kilku dni odkąd kontakt nam się ukrywa i wiem, że wyjeżdża na kilka miesięcy przewala mi się w głowie tyle sytuacji, tyle wspomnień, głębokich… beczę.

Taki mały dysonans - "naprawdę dobry, ciepły i troskliwy człowiek" nie rozwala komuś rodziny wdając się w romans z mężatką.
I tak, najprawdopodobniej się znudził i stąd "brak czasu" i prawdopodobnie wyjazd gdzieś-daleko.

hannazuber napisał/a:

Jak sobie z tym poradzić? Terapia? Myślę, że sama się z tego nie wygrzebię. Czy warto podejść do tematu oczyszczająco i powiedzieć mu co czuję, jak czuję i co możemy z tym zrobić?
Może to pora otworzyć oczy i ratować  rodzinę… ugrzęzłam.

Trochę późno na otwarcie oczu, a prawdopodobnie uratować rodziny się już nie da.
Pytanie, jak zareaguje na to Twój mąż i czy da Ci szansę.

5 Ostatnio edytowany przez hannazuber (2023-03-25 13:42:31)

Odp: W co ja się wplątałam?

Bardzo długo wołałam do męża o uwagę, uwierzcie mi. Nie przyszło mi to lekko. Byłam samotna w związku. Nie sama, a samotna.
Wiem, że zrobiłam źle, ale najpierw uciekałam w pracę, a później…

Aby podjąć rozmowę z mężem chyba muszę to przerobić na terapii, nie mam siły, aby podjąć ten temat już teraz, na gorąco.

I bez tego nie wiem czy nie skończę na lekach… blehhhh…

6

Odp: W co ja się wplątałam?
Herne napisał/a:
hannazuber napisał/a:

Witajcie.
Jestem jak w matni - nie wiem czy faktycznie brak mu czasu, czy może już mnie zbywa i to się zbliża ku końcowi. Miało nie być uczuć, a są i to cholernie mocne, choć przed nim skrzętnie ukryte. Szczęście w nieszczęściu w tej sytuacji jest takie, że to naprawdę dobry, ciepły i troskliwy człowiek… od kilku dni odkąd kontakt nam się ukrywa i wiem, że wyjeżdża na kilka miesięcy przewala mi się w głowie tyle sytuacji, tyle wspomnień, głębokich… beczę.

Taki mały dysonans - "naprawdę dobry, ciepły i troskliwy człowiek" nie rozwala komuś rodziny wdając się w romans z mężatką.
I tak, najprawdopodobniej się znudził i stąd "brak czasu" i prawdopodobnie wyjazd gdzieś-daleko.

hannazuber napisał/a:

Jak sobie z tym poradzić? Terapia? Myślę, że sama się z tego nie wygrzebię. Czy warto podejść do tematu oczyszczająco i powiedzieć mu co czuję, jak czuję i co możemy z tym zrobić?
Może to pora otworzyć oczy i ratować  rodzinę… ugrzęzłam.

Trochę późno na otwarcie oczu, a prawdopodobnie uratować rodziny się już nie da.
Pytanie, jak zareaguje na to Twój mąż i czy da Ci szansę.


Widzisz - chciałabym aby to wszystko było bardziej oczywiste. Gdyby było - może mnie byłoby łatwiej „otrzeźwieć”. On wyjeżdża co roku w tym okresie, to nie nowość, nie wymówka na potrzeby chwili i ucieczki ode mnie. Gdy nie pisze to mi się tłumaczy - a ja tego od niego zupełnie nie wymagam, nie pytam dlaczego nie pisał.

7 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-03-25 13:51:01)

Odp: W co ja się wplątałam?

Ale czego Ty chcesz? Żebyśmy na forum pomogli Ci walić  w męża jak w bęben, jaki to on zły, że wdałaś się w romans.?
Może otruj rodzinę i pobiegnij za kochankiem,  albo coś.. bo pewnie jak ich po prostu zostawisz, ucierpi Twój wizerunek we własnych oczach, a po to ten wątek chyba, by go jakoś odbudować.
Ludzie się zdradzają, zakochują w innych, bywa. To jest smutne,  to jest przykre.
Ale można zdradzać bez podłości,  wbijania kogoś w ziemię, by siebie ocalić.
Bo to jest.....sama sobie odpowiedz

8

Odp: W co ja się wplątałam?
hannazuber napisał/a:

Swoją winę w tej sytuacji oczywiście przyjmę na klatę, ale mój mąż niestety - mimo szacunku do jego wartości itp. - też ma wiele za uszami. Lubi się napić alkoholu, nie jest w stanie ustąpić, nie ma z nim dyskusji… Nie obwiniam go za zaistniałe, ale uwierzcie, gdy „wyszłam na miasto” czułam, że jesteśmy u kresu naszej miłości. Dalszy brak jego zainteresowania moją osobą był też niejako przyczynkiem do tego, że poszłam w te nową relację tak głęboko…

Zastanów się o co Ci tak naprawdę chodzi. Czy szukasz pretekstu do rozwodu a mężczyzna, który miał rolę plastra był wyłącznie tego katalizatorem, czy chwilowo chcesz zrzucić z siebie ciężar utraty odskoczni w jego osobie i czy warto w związku z tym rozwalać własne małżeństwo.

9

Odp: W co ja się wplątałam?

Otruj rodzinę….? Aż tak nie postarałam zmysłów.
_______
Czego oczekuję? Zazwyczaj oczekuję od innych niewiele. Ale… Może ktoś z Was ma doświadczenia, był w podobnej sytuacji, patrzy na to po czasie, wyciągnął lekcje i możemy o tym pogadać. Tylko tyle.

10 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2023-03-25 13:52:17)

Odp: W co ja się wplątałam?

Kochanek wyjeżdża, ma własne życie, do którego ani na stałe ani docelowo nie należysz. Ty wracasz do rzeczywistości.

11

Odp: W co ja się wplątałam?
KoralinaJones napisał/a:

Kochanek wyjeżdża, ma własne życie, do którego ani na stałe ani docelowo nie należysz. Ty wracasz do rzeczywistości.


I może tak byłoby najlepiej… ?
Ciężko spaść z tej „chmury”, ale chyba już czas.

12

Odp: W co ja się wplątałam?

Tak właściwie to nie jest tu nigdzie nspisane na czym polegał ten układ

13 Ostatnio edytowany przez BEKAśmiechu (2023-03-25 14:22:58)

Odp: W co ja się wplątałam?

"Nakarmił" i "napoił" - oszczędź obleśnych szczegolow... kolejna znudzona mezatka poszła w dlugą i wydaje jej się, że "to coś innego", "on jest wyjatkowy". Ani Ty nie jesteś, ani on - po prostu dajesz mu na boku i dopisałaś sobie romantyczną historię. Do tego, żeby usprawiedliwić swoje puszczalstwo zrzucasz winę na męża - jesteś beznadziejną żoną i beznadziejną matką. Przebadaj się lepiej, żeby mieć pewność, że nie zarazisz żadne z nich jakimś syfem.

14

Odp: W co ja się wplątałam?
assassin napisał/a:

Tak właściwie to nie jest tu nigdzie nspisane na czym polegał ten układ

Z jego strony na bzykanku z jej ułuda że to coś więcej.

15 Ostatnio edytowany przez maku2 (2023-03-25 15:50:32)

Odp: W co ja się wplątałam?
hannazuber napisał/a:

Otruj rodzinę….? Aż tak nie postarałam zmysłów.
_______
Czego oczekuję? Zazwyczaj oczekuję od innych niewiele. Ale… Może ktoś z Was ma doświadczenia, był w podobnej sytuacji, patrzy na to po czasie, wyciągnął lekcje i możemy o tym pogadać. Tylko tyle.

Generalnie to masz przechlapane, na pociechę - z własnego wyboru.
Twojego małżeństwa nie ma, jest jakiś układ z którego czerpiesz profity ale to już nie jest małżeństwo.
Terapia nie pomoże odbudować małżeństwa, już dawno postawiłaś na męża krzyżyk a odkąd masz kochanka to mąż przegrał - nawet o tym nie wiedząc.
Żeby naprawić małżeństwo musiałabyś się przyznać a tego raczej nie zrobisz. 
Co teraz? Kilka możliwości.
- czekasz na powrót kochanka i znowu będzie pięknie
- szukasz innego kochanka - co raczej i tak nastąpi jeśli pierwszy od Ciebie odejdzie - bo wiesz troje dzieci stanowi pewien problem żeby jakiś na poważnie się zdeklarował.
- odchodzisz od męża nie mówiąc mu o swoich zdradach - po co skakać ojcu swoich dzieci po głowie
- odchodzisz od męża mówiąc mu o swoich zdradach - może zacznie chlać zamiast pić
- nic nie robisz
Pytanko - dlaczego zdradzałaś swojego anioła z mężem?

16

Odp: W co ja się wplątałam?

Hannazuber, na twoim miejscu zajęłabym się wychowaniem trójki dzieci.

17

Odp: W co ja się wplątałam?

On nie będzie z Tobą na stałe, nie dla niego stałe związki, więc nie możesz liczyć na cudowne spędzenie reszty życia przy jego boku.
Naważyłaś sobie piwa, sama musisz je wypić...

18

Odp: W co ja się wplątałam?

Warzyć piwo.
Ważyć ciężar.

19

Odp: W co ja się wplątałam?
Dracarys napisał/a:

Warzyć piwo.
Ważyć ciężar.

Zapomniałam, że piwo się warzy big_smile

20

Odp: W co ja się wplątałam?

Wplątałaś się zbyt wcześnie w małżeństwo i rodzinę. A teraz uciekłaś od rzeczywistości w romans z facetem, którego idealizujesz.

21

Odp: W co ja się wplątałam?
maku2 napisał/a:
assassin napisał/a:

Tak właściwie to nie jest tu nigdzie nspisane na czym polegał ten układ

Z jego strony na bzykanku z jej ułuda że to coś więcej.

No właśnie nie napisała wprost, a my tu możemy tylko snuć domysły wink

22

Odp: W co ja się wplątałam?
hannazuber napisał/a:

A mi pęka serca… coś się kończy, coś co przez ostatnie kilka miesięcy trzymało mnie przy życiu,

Tak. Takie są romanse. Kończą się. Nie ma rozwodu, tylko ktoś znika.
Pewnie gdybyś się cofnęła w czasie, to byś nie chciała z tego wszystkiego zrezygnować.

Cóż pozostaje? Iść dalej przez życie.

A jak Ci brak emocji, to znajdź sobie innego kochanka.


Czy warto podejść do tematu oczyszczająco i powiedzieć mu co czuję, jak czuję i co możemy z tym zrobić?

Nic nie możecie. O emocjach trzeba było mówić na spotkaniach a nie gdy romans pada.




Może to pora otworzyć oczy i ratować  rodzinę… ugrzęzłam.

Zawsze trzeba dbać o rodzinę. Romans nie ma z tym nic wspólnego.

23

Odp: W co ja się wplątałam?

... zastanów się co dla Ciebie ważne- są dzieci w wieku szkolnym... Mam nadzieję że mąż często do kieliszka nie zagląda - zorientował się że... ostatnio głodna nie bylaś? Spróbowałas że może być inaczej, z mężem nie da się naprawić relacji ? czemu sięga po %?  Rozmawiacie w ogóle tak konstruktywnie? Trudno będzie wrócić emocjonalnie do męża... trzeba czasu, ale przecież.... kocha na zabój...
Czas jest dobrym doradcą a ideałów nie ma.... Tamten super bo z doskoku, gdyby był na codzien to też nie wiadomo.. przeczekalabym, aż emocje opadną..

24

Odp: W co ja się wplątałam?
hannazuber napisał/a:

przewala mi się w głowie tyle sytuacji, tyle wspomnień, głębokich… beczę.

Jak sobie z tym poradzić? Terapia? Myślę, że sama się z tego nie wygrzebię.



Przy zdradach i romansach zdarza się zonk -- terapeuta może nie rozumieć o co kaman.
Starowicz pewnie rozumie, ale inni niekoniecznie. smile

Np. kobieta szuka pomocy ze swoimi uczuciami, a terapeuta dąży do wyjaśnienia dlaczego zdradziła.

25 Ostatnio edytowany przez paslawek (2023-03-26 00:29:56)

Odp: W co ja się wplątałam?
hannazuber napisał/a:

Bardzo długo wołałam do męża o uwagę, uwierzcie mi. Nie przyszło mi to lekko. Byłam samotna w związku. Nie sama, a samotna.
Wiem, że zrobiłam źle, ale najpierw uciekałam w pracę, a później…

Aby podjąć rozmowę z mężem chyba muszę to przerobić na terapii, nie mam siły, aby podjąć ten temat już teraz, na gorąco.

I bez tego nie wiem czy nie skończę na lekach… blehhhh…

Nie podejmiesz raczej żadnej rozmowy z mężem nie bujaj w obłokach,nie ma chyba sensu siebie oszukiwać, wzbudzając złudną, kolejną nadzieję, że ktoś,coś rozwiąże Twój problem za Ciebie,ktoś wyręczy Ciebie w dokonaniu wyboru i złożeniu papierów rozwodowych,a mąż nie zmieni się z dnia na dzień on może kompletnie nie rozumieć o co Ci chodzi z tą terapią no chyba że masz zamiar się przyznać w końcu że miałaś romans i kochanka że cierpiałaś katusze z tęsknoty po rozstaniu z nim.
,nie rozwiedziesz się, a terapia nic nie da, bo nie jesteś chora na nic, namąciłaś sobie w myśleniu i emocjach bardzo, z mocno nierealistycznymi oczekiwaniami na pierwszym miejscu ,w niby zgodzie na niezgodę,latami robiłaś sobie konflikt wewnątrz, taki w stylu sytuacji bez wyjścia z niby kompromisem szukaniem,podświadomym planowaniem i przygotowywaniem gruntu pod zdradę,romans.Tam mi się wydaje z tego co piszesz i w sposób w jaki piszesz o tym romansie i małżeństwie - nie jesteś pierwszą mężatką która tu przyszła.
Prawdopodobnie skończysz na lekach - zamienisz kochanka na leki.
Romans był z tych co to wypełniacze i dopalacze, z uzasadnianiem i racjonalizowaniem zdrady, brakami, wadami męża,był klasycznie "paliwem" do trwania w być może dennym, marnym małżeństwie z trójką dzieci powiązaniami,zależnościami,wygodą i korzyściami z bycia ofiarą losu, ze szczytną misją trwania w syfie i próbami przystosowania się tam.
Jak większość ludzi weszłaś w romans z niewiedzą i z błędnymi założeniami ze złudzeniami i wyobrażeniami,które zawiodły
ponieważ o skutkach decyduje podświadomość a nie to co się sobie mówi i życzy chodzi mi o emocjonalne konsekwencje.
Kochanek pewnie ci może powiedział,albo dał wyraźnie do zrozumienia, że nie zamierza wejść z Tobą w żaden związek i robić rewolucyjnych zmian w swoim życiu z Tobą i trójką Twoich dzieci,mężem "w dodatku" i w tle
On raczej nie żądał rozwodu i deklaracji,na wyłączność.Twoje oczekiwania Twój problem niestety,założyłaś sobie, że się nie przywiążesz a się przywiązałaś i pewnie zauroczyłaś w jakiś sposób nagminne to jest,skryty romans i jego oddzielanie od małżeństwa jest prawie niemożliwym i jeszcze trudniejszym niż samo małżeństwo na dłuższą metę.
Mąż to niechby i nawet se będzie strasznym despotą, tyranem, przemocowcem,pijakiem lub alkoholikiem złym, najgorszym z możliwych
tłumokiem,chamem nieczułym, zapracowanym i zajętym sobą , o ile jego obraz przedstawiony nam jest w jakimś stopniu "prawdziwy" a nie jak to bardzo często bywa w takich sytuacjach, podbity wizerunek ,wzmocniony wstecznie odnowionymi i stworzonymi nowymi żalami urazami,pretensjami,utrzymywanymi na potrzeby usprawiedliwienia zdrady i romansu
W stałym związku często gęsto po prostu na siłę musi być źle, żeby był super romans ( to tak w dużym uproszczeniu i niekoniecznie )chodzi o widzenie obrazu rzeczywistości na swoje  potrzeby.
Twoja szlachetność w tym trwaniu z nim jest wątpliwa i mało chwalebna pod warunkami,które złamałaś bo odleciałaś w zauroczenie i oczekiwania, z jakimiś niejasnymi roszczeniami do kochanka,że nie wiem porwie Cię wyswobodzi, albo będzie tak się z Tobą spotykał do usranej śmierci po kryjomu.
Boczniak też prawdopodobnie po Twoich oczyszczających,dramatycznych, egzaltowanych wyznaniach niby "miłości" - nie zawróci i nie zrezygnuje ze swoich planów - nie umawiał się z Tobą na to, że zauroczenie fascynacje, frajdę i radochę ze zdrady,spotkań rozmów i odwetu na mężu za jego domniemane i urojone winy,
Ty weźmiesz za "wielką miłość",nie obiecywał Ci nic pewnego i trwałego,niby czemu po tej rozmowie ma zmienić zdanie i coś postanowić za Ciebie bo Ty masz problem,przywiązałaś się i przyzwyczaiłaś do romansu i do faceta, a to potencjalnie uzależniające emocje dla ludzi z taką postawą i działaniem,które bardzo źle wpływa na związek z formalnym mężem,żoną.
Najpierw z rok to przeżyj żałobę czy coś w ten deseń po kochanku, a potem zobacz co dalej nic na siłę,możliwe że zobaczysz ruinę i zgliszcza ale kto wie co jeszcze.

26

Odp: W co ja się wplątałam?

Niestety ale Twój kochanek traktował Cię jako opcję, odskocznię. On  Cię nie pokochał mimo że pewnie, przynajmniej dawał do zrozumienia że tak jest.  To było tylko Twoje  marzenie i wyobraźnia chociaż pewnie miałaś podstawy żeby tak myśleć.  Kochankowie chcą tylko  sexu- to jest ich miłość. My kochanki - chcemy uczucia i przez to wywracamy swoje życie do góry nogami. 
Uważam że do męża już emocjonalnie nie wrócisz bo zobaczyłaś jak można żyć inaczej. Rozwód to pewnie kwestia czasu. Ale następnym razem , zwiąż się z panem wolnym . Jest zdecydowanie mniej cierpienia jeżeli coś się nie uda.
  Trzymam kciuki żebyś szybko wróciła do prawdziwego życia. Bez kochanka ,bo sama zobaczysz że nie był wart Twoich łez . Szczęścia życzę

27 Ostatnio edytowany przez bullet (2023-03-27 16:17:03)

Odp: W co ja się wplątałam?
Anna16 napisał/a:

Niestety ale Twój kochanek traktował Cię jako opcję, odskocznię. On  Cię nie pokochał mimo że pewnie, przynajmniej dawał do zrozumienia że tak jest.  To było tylko Twoje  marzenie i wyobraźnia chociaż pewnie miałaś podstawy żeby tak myśleć. ..

jest dokładnie tak jak napisała Anna16, znudziłaś się, Pan szuka świeżego mięska i to powinnaś brać na klatę. On Ci to wyraźnie sugeruje. Pomyśl dlaczego nie jest w stałym związku .... bo ?? BO SKACZE Z KWIATKA NA KWIATEK, i poczuł, ze czas przeskoczyć na kolejny, wyjazd chce wykorzystać jako okazję by ochłodzić relację z Tobą.

hannazuber napisał/a:
KoralinaJones napisał/a:

Kochanek wyjeżdża, ma własne życie, do którego ani na stałe ani docelowo nie należysz. Ty wracasz do rzeczywistości.


I może tak byłoby najlepiej… ?
Ciężko spaść z tej „chmury”, ale chyba już czas.

los się do Ciebie uśmiecha. Dostajesz szanse by ratować rodzinę, a Ty zawodzisz jak krojona żywcem.
Zastanów się nad terapią par.

28

Odp: W co ja się wplątałam?
bullet napisał/a:

los się do Ciebie uśmiecha. Dostajesz szanse by ratować rodzinę, a Ty zawodzisz jak krojona żywcem.
Zastanów się nad terapią par.

Tu nie terapia tylko: rozwód z orzeczeniem o winie, odebranie dzieci i alimenty na nie, usunięcie z domu

29

Odp: W co ja się wplątałam?

BOL ZMIAN wynikajacy z grzechu UKRZYZOWANIA swojego Meza, Prawdy nie powiesz to cale zycie bedziesz miala meczarnie, a szatan bedzie ci podszeptywal takie pomysly ze kazdego bys nastraszyla. Zlo zadzialalo na taka skale ze nie ma juz praktycznie dla niego granic a w jego szponach tkwisz, jak z tym zerwac teraz ? Tylko jak sw. Magdalena, tyle ze ona byla tylko prostytutka, nie miala meza i z nim dzieci. Nie ma innej drogi jak PRAWDA i POKUTA ale tu konsekwencje grzechu i tak nie ustana, musisz nastawic sie na ciezki czas i w pokorze te konsekwencje znosic. Wielu ludzi tak placi za swoj grzech , a waluta jest BOL ZMIAN

30

Odp: W co ja się wplątałam?
Atito44 napisał/a:

BOL ZMIAN wynikajacy z grzechu UKRZYZOWANIA swojego Meza, Prawdy nie powiesz to cale zycie bedziesz miala meczarnie, a szatan bedzie ci podszeptywal takie pomysly ze kazdego bys nastraszyla. Zlo zadzialalo na taka skale ze nie ma juz praktycznie dla niego granic a w jego szponach tkwisz, jak z tym zerwac teraz ? Tylko jak sw. Magdalena, tyle ze ona byla tylko prostytutka, nie miala meza i z nim dzieci. Nie ma innej drogi jak PRAWDA i POKUTA ale tu konsekwencje grzechu i tak nie ustana, musisz nastawic sie na ciezki czas i w pokorze te konsekwencje znosic. Wielu ludzi tak placi za swoj grzech , a waluta jest BOL ZMIAN

ha ha ha ha! najlepiej wypalić jej literę C na czole, C jak cudzołożnica wink

31

Odp: W co ja się wplątałam?
cześka8 napisał/a:

... zastanów się co dla Ciebie ważne- są dzieci w wieku szkolnym... Mam nadzieję że mąż często do kieliszka nie zagląda - zorientował się że... ostatnio głodna nie bylaś? Spróbowałas że może być inaczej, z mężem nie da się naprawić relacji ? czemu sięga po %?  Rozmawiacie w ogóle tak konstruktywnie? Trudno będzie wrócić emocjonalnie do męża... trzeba czasu, ale przecież.... kocha na zabój...
Czas jest dobrym doradcą a ideałów nie ma.... Tamten super bo z doskoku, gdyby był na codzien to też nie wiadomo.. przeczekalabym, aż emocje opadną..

do ukrycia ja namawiasz ?  to i dla ciebie czysciec nie bedzie mial konca , boj sie Boga kobieto

32

Odp: W co ja się wplątałam?

....niech ten co bez winy rzuci kamień...czy jakoś tak... :]
Jakie ukrycie? Właśnie namawiam żeby się odsłonić, pogadać z tym swoim mężem konstruktywnie. Ale najpierw odczekać aż emocje opadną i poważnie zastanowić się co jest najważniejsze.

33 Ostatnio edytowany przez bullet (2023-03-30 09:47:27)

Odp: W co ja się wplątałam?
Atito44 napisał/a:

...

To troll nie karmmy go.

Posty [ 33 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » W co ja się wplątałam?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024