hannazuber napisał/a:Bardzo długo wołałam do męża o uwagę, uwierzcie mi. Nie przyszło mi to lekko. Byłam samotna w związku. Nie sama, a samotna.
Wiem, że zrobiłam źle, ale najpierw uciekałam w pracę, a później…
Aby podjąć rozmowę z mężem chyba muszę to przerobić na terapii, nie mam siły, aby podjąć ten temat już teraz, na gorąco.
I bez tego nie wiem czy nie skończę na lekach… blehhhh…
Nie podejmiesz raczej żadnej rozmowy z mężem nie bujaj w obłokach,nie ma chyba sensu siebie oszukiwać, wzbudzając złudną, kolejną nadzieję, że ktoś,coś rozwiąże Twój problem za Ciebie,ktoś wyręczy Ciebie w dokonaniu wyboru i złożeniu papierów rozwodowych,a mąż nie zmieni się z dnia na dzień on może kompletnie nie rozumieć o co Ci chodzi z tą terapią no chyba że masz zamiar się przyznać w końcu że miałaś romans i kochanka że cierpiałaś katusze z tęsknoty po rozstaniu z nim.
,nie rozwiedziesz się, a terapia nic nie da, bo nie jesteś chora na nic, namąciłaś sobie w myśleniu i emocjach bardzo, z mocno nierealistycznymi oczekiwaniami na pierwszym miejscu ,w niby zgodzie na niezgodę,latami robiłaś sobie konflikt wewnątrz, taki w stylu sytuacji bez wyjścia z niby kompromisem szukaniem,podświadomym planowaniem i przygotowywaniem gruntu pod zdradę,romans.Tam mi się wydaje z tego co piszesz i w sposób w jaki piszesz o tym romansie i małżeństwie - nie jesteś pierwszą mężatką która tu przyszła.
Prawdopodobnie skończysz na lekach - zamienisz kochanka na leki.
Romans był z tych co to wypełniacze i dopalacze, z uzasadnianiem i racjonalizowaniem zdrady, brakami, wadami męża,był klasycznie "paliwem" do trwania w być może dennym, marnym małżeństwie z trójką dzieci powiązaniami,zależnościami,wygodą i korzyściami z bycia ofiarą losu, ze szczytną misją trwania w syfie i próbami przystosowania się tam.
Jak większość ludzi weszłaś w romans z niewiedzą i z błędnymi założeniami ze złudzeniami i wyobrażeniami,które zawiodły
ponieważ o skutkach decyduje podświadomość a nie to co się sobie mówi i życzy chodzi mi o emocjonalne konsekwencje.
Kochanek pewnie ci może powiedział,albo dał wyraźnie do zrozumienia, że nie zamierza wejść z Tobą w żaden związek i robić rewolucyjnych zmian w swoim życiu z Tobą i trójką Twoich dzieci,mężem "w dodatku" i w tle
On raczej nie żądał rozwodu i deklaracji,na wyłączność.Twoje oczekiwania Twój problem niestety,założyłaś sobie, że się nie przywiążesz a się przywiązałaś i pewnie zauroczyłaś w jakiś sposób nagminne to jest,skryty romans i jego oddzielanie od małżeństwa jest prawie niemożliwym i jeszcze trudniejszym niż samo małżeństwo na dłuższą metę.
Mąż to niechby i nawet se będzie strasznym despotą, tyranem, przemocowcem,pijakiem lub alkoholikiem złym, najgorszym z możliwych
tłumokiem,chamem nieczułym, zapracowanym i zajętym sobą , o ile jego obraz przedstawiony nam jest w jakimś stopniu "prawdziwy" a nie jak to bardzo często bywa w takich sytuacjach, podbity wizerunek ,wzmocniony wstecznie odnowionymi i stworzonymi nowymi żalami urazami,pretensjami,utrzymywanymi na potrzeby usprawiedliwienia zdrady i romansu
W stałym związku często gęsto po prostu na siłę musi być źle, żeby był super romans ( to tak w dużym uproszczeniu i niekoniecznie )chodzi o widzenie obrazu rzeczywistości na swoje potrzeby.
Twoja szlachetność w tym trwaniu z nim jest wątpliwa i mało chwalebna pod warunkami,które złamałaś bo odleciałaś w zauroczenie i oczekiwania, z jakimiś niejasnymi roszczeniami do kochanka,że nie wiem porwie Cię wyswobodzi, albo będzie tak się z Tobą spotykał do usranej śmierci po kryjomu.
Boczniak też prawdopodobnie po Twoich oczyszczających,dramatycznych, egzaltowanych wyznaniach niby "miłości" - nie zawróci i nie zrezygnuje ze swoich planów - nie umawiał się z Tobą na to, że zauroczenie fascynacje, frajdę i radochę ze zdrady,spotkań rozmów i odwetu na mężu za jego domniemane i urojone winy,
Ty weźmiesz za "wielką miłość",nie obiecywał Ci nic pewnego i trwałego,niby czemu po tej rozmowie ma zmienić zdanie i coś postanowić za Ciebie bo Ty masz problem,przywiązałaś się i przyzwyczaiłaś do romansu i do faceta, a to potencjalnie uzależniające emocje dla ludzi z taką postawą i działaniem,które bardzo źle wpływa na związek z formalnym mężem,żoną.
Najpierw z rok to przeżyj żałobę czy coś w ten deseń po kochanku, a potem zobacz co dalej nic na siłę,możliwe że zobaczysz ruinę i zgliszcza ale kto wie co jeszcze.