Mam dwójkę dzieci 14-letniego syna i 9-letnią córkę. Z synem jest wszystko ok, jak na swój wiek uważam, że rozwija się prawidłowo. Niestety nie mogę powiedzieć dokładnie tego samego o swojej córce, której jeszcze chce żeby jej na dobranoc czytać. Oczywiście skoro ja uważam, że to jest już zbyt dziecinne jak na jej wiek to jej nie czytam, za to cały czas czyta jej mój mąż. To cały czas tak wygląda, że ona ciągle chce żeby on jej coś przed snem przeczytał. Ja już wielokrotnie na ten temat z mężem rozmawiałam, żeby 9-latki nie traktował jak 5-latki i już powoli przestawał jej czytać, bo to wygląda zbyt dziecinnie. Problem polega na tym, że on moje zdanie w tym aspekcie zignorował, twierdzi że to ja zbytnio przesadzam. Oczywiście synowi w wieku 9 lat nikt już niczego nie czytał i to nie było spowodowane tym, że nikt nie chciał, po prostu to z perspektywy naszego syna w tym wieku było to zbyt dziecinne. Córka jest jak widać bardziej dziecinna, a przecież to podobno dziewczyny szybciej dorastają. Ciężko mi też cokolwiek w tym aspekcie zdziałać samej, ponieważ ona to można powiedzieć taka typowa przysłowiowa córeczka tatusia. Zatem co wy byście zrobiły w takiej sytuacji ? Jak przegadać mężowi w tej sprawie ?
Nie przegadasz, wyluzuj czytanie nie zaszkodzi, sama z tego zrezygnuje.
Widać zależy jej na spędzaniu jak najwięcej czasu z tatą, z wzajemnością.
Rozumiem Cię, że jesteś "zazdrosna" , że ma lepszą relację z ojcem, Twój sprzeciw przynosi jednak odwrotny skutek.
Są ojcowie, którzy zakochują się w córkach i tak jak piszesz wychowują córeczkę tatusia, nie ma na to siły.
Mam dwójkę dzieci 14-letniego syna i 9-letnią córkę. Z synem jest wszystko ok, jak na swój wiek uważam, że rozwija się prawidłowo. Niestety nie mogę powiedzieć dokładnie tego samego o swojej córce, której jeszcze chce żeby jej na dobranoc czytać. Oczywiście skoro ja uważam, że to jest już zbyt dziecinne jak na jej wiek to jej nie czytam, za to cały czas czyta jej mój mąż. To cały czas tak wygląda, że ona ciągle chce żeby on jej coś przed snem przeczytał. Ja już wielokrotnie na ten temat z mężem rozmawiałam, żeby 9-latki nie traktował jak 5-latki i już powoli przestawał jej czytać, bo to wygląda zbyt dziecinnie. Problem polega na tym, że on moje zdanie w tym aspekcie zignorował, twierdzi że to ja zbytnio przesadzam. Oczywiście synowi w wieku 9 lat nikt już niczego nie czytał i to nie było spowodowane tym, że nikt nie chciał, po prostu to z perspektywy naszego syna w tym wieku było to zbyt dziecinne. Córka jest jak widać bardziej dziecinna, a przecież to podobno dziewczyny szybciej dorastają. Ciężko mi też cokolwiek w tym aspekcie zdziałać samej, ponieważ ona to można powiedzieć taka typowa przysłowiowa córeczka tatusia. Zatem co wy byście zrobiły w takiej sytuacji ? Jak przegadać mężowi w tej sprawie ?
Ty tak serio?
Dziewięciolatka chce przed pójściem spać spędzić jeszcze trochę z ojcem, a on chce spędzić trochę czasu z nią przed jej zaśnięciem. Wybrali sobie na to sposób: czytanie/słuchanie. Będąc na Twym miejscu cieszyłabym się z tego, że dwie bliskie mi osoby mają tak dobrą relację, że obojgu na sobie zależy, że wspólnie spędzony czas jest dla nich przyjemnością.
Co powiedziałabym mężowi? Pogratulowała mu, że stworzył taką więź z naszą córką, bo nie każdy mężczyzna potrafi.
pozwol dziecku byc dzieckiem. ma 9, nie 18. i z czytania wyrosnie jak przyjdzie jej czas. co ci to przeszkadza? wypowiadasz sie jak obca sasiadka, a nie matka. dziwne.
Sorry, ale to brzmi jak ta uzytkowniczka ktora pisala o swoich blizniaczkach, ze dalej chca spac razem w pokoju, a juz sa na to za duze i powinny spac w osobnych pokojach.
Nie widze problemu z czytaniem do snu, 9 latka to dalej dziecko, wiec zachowuje sie jak dziecko.
Biedne dziecko, matka wariatka na starcie, przerypane od najmłodszych lat...
Twoja córka ma 9 lat. Dziewięć. DALEJ JEST DZIECKIEM i czytanie jej bajek jest ZUPEŁNIE NORMALNE.
Ja mam 31 lat i lubię jak mi ktoś coś czyta. Co to w ogóle znaczy "zbyt dziecinne"?
Bez przesady, tu nie chodzi tylko o czytanie.
Można wywnioskować, z tego co pisze autorka, że tata pozwala od małego córuni na wszystko, jak mama na coś się nie zgadza, to ona idzie do taty, bo wie, że ten nie odmówi, czyli mama zawsze będzie ta gorsza i tak rosną córeczki tatusia, potem księżniczki.
We wszystkim wskazana jest równowaga i nie może tak być, że jeden rodzic na coś pozwala, a drugi nie i odwrotnie. Tu trzeba się dogadywać poza głowami dzieci.
Ale tak można, gdy kocha się dzieci, ale jak rodzic jest zakochany, to "wychodzą" potem księżniczki i maminsynkowie.
Bez przesady, tu nie chodzi tylko o czytanie.
Można wywnioskować, z tego co pisze autorka, że tata pozwala od małego córuni na wszystko, jak mama na coś się nie zgadza, to ona idzie do taty, bo wie, że ten nie odmówi, czyli mama zawsze będzie ta gorsza i tak rosną córeczki tatusia, potem księżniczki.
We wszystkim wskazana jest równowaga i nie może tak być, że jeden rodzic na coś pozwala, a drugi nie i odwrotnie. Tu trzeba się dogadywać poza głowami dzieci.
Ale tak można, gdy kocha się dzieci, ale jak rodzic jest zakochany, to "wychodzą" potem księżniczki i maminsynkowie.
Może dlatego, że ojciec widzi i zaspokaja potrzebę dziecka, którą matka neguje?
Sorry, ale też bym olała partnera, który opowiadałby takie bzdury jak Autorka i krzywdził w ten sposób dziecko.
wieka napisał/a:Bez przesady, tu nie chodzi tylko o czytanie.
Można wywnioskować, z tego co pisze autorka, że tata pozwala od małego córuni na wszystko, jak mama na coś się nie zgadza, to ona idzie do taty, bo wie, że ten nie odmówi, czyli mama zawsze będzie ta gorsza i tak rosną córeczki tatusia, potem księżniczki.
We wszystkim wskazana jest równowaga i nie może tak być, że jeden rodzic na coś pozwala, a drugi nie i odwrotnie. Tu trzeba się dogadywać poza głowami dzieci.
Ale tak można, gdy kocha się dzieci, ale jak rodzic jest zakochany, to "wychodzą" potem księżniczki i maminsynkowie.Może dlatego, że ojciec widzi i zaspokaja potrzebę dziecka, którą matka neguje?
Sorry, ale też bym olała partnera, który opowiadałby takie bzdury jak Autorka i krzywdził w ten sposób dziecko.
Krzywdzi dziecko to akurat on we własnej osobie, bo zamiast traktować ją jak na swój wiek przystało to traktują ją jakby miała 5 lat. Później takie dzieci wchodzą w dorosłość i są życiowymi kalekami, którzy sami sobie nie poradzą i nigdy same niczego nie załatwią.
Bez przesady, tu nie chodzi tylko o czytanie.
Można wywnioskować, z tego co pisze autorka, że tata pozwala od małego córuni na wszystko, jak mama na coś się nie zgadza, to ona idzie do taty, bo wie, że ten nie odmówi, czyli mama zawsze będzie ta gorsza i tak rosną córeczki tatusia, potem księżniczki.
We wszystkim wskazana jest równowaga i nie może tak być, że jeden rodzic na coś pozwala, a drugi nie i odwrotnie. Tu trzeba się dogadywać poza głowami dzieci.
Ale tak można, gdy kocha się dzieci, ale jak rodzic jest zakochany, to "wychodzą" potem księżniczki i maminsynkowie.
No niestety to jest właśnie ten główny problem. Ja osobiście nie mam nic przeciwko czytaniu dzieciom, bo sama czytałam, ale 9-latka to nie jest już na tyle mała osoba, żeby jej czytać do snu, no litości.
Biedne dziecko, matka wariatka na starcie, przerypane od najmłodszych lat...
Twoja córka ma 9 lat. Dziewięć. DALEJ JEST DZIECKIEM i czytanie jej bajek jest ZUPEŁNIE NORMALNE.
Ja mam 31 lat i lubię jak mi ktoś coś czyta. Co to w ogóle znaczy "zbyt dziecinne"?
Moja córka rzeczywiście jest dzieckiem i w żaden sposób tego nie neguje. Jedyne czego się domagam od męża to żeby traktował 9-latkę jak 9-latkę a nie jak 5-latkę, bo takim zachowaniem później dzieci wchodzą w dorosłość i są niezaradne życiowo.
Sorry, ale to brzmi jak ta uzytkowniczka ktora pisala o swoich blizniaczkach, ze dalej chca spac razem w pokoju, a juz sa na to za duze i powinny spac w osobnych pokojach.
Nie widze problemu z czytaniem do snu, 9 latka to dalej dziecko, wiec zachowuje sie jak dziecko.
Nie mam pojęcia o czym piszesz. Obstawiam, ze mieszasz dwa różne wątki.
Ja natomiast widzę problem z czytaniem bajek do snu 9-latce. Nikt normalny w tym wieku dzieciom nie czyta bajek, bo to jest zbyt dziecinne, gdyby czysto hipotetycznie jej rówieśniczki usłyszały że nadal jej ojciec czyta bajki do snu to na 100% by ją wyśmiały.
pozwol dziecku byc dzieckiem. ma 9, nie 18. i z czytania wyrosnie jak przyjdzie jej czas. co ci to przeszkadza? wypowiadasz sie jak obca sasiadka, a nie matka. dziwne.
Przeszkadza mi to, ponieważ nie chcę żeby z mojego domu wyszła życiowa kaleka, a jeżeli ona w wieku 9 lat zachowuje się tak jak miałaby 5 lat, to jest coś grubo nie tak.
kęp345 napisał/a:Mam dwójkę dzieci 14-letniego syna i 9-letnią córkę. Z synem jest wszystko ok, jak na swój wiek uważam, że rozwija się prawidłowo. Niestety nie mogę powiedzieć dokładnie tego samego o swojej córce, której jeszcze chce żeby jej na dobranoc czytać. Oczywiście skoro ja uważam, że to jest już zbyt dziecinne jak na jej wiek to jej nie czytam, za to cały czas czyta jej mój mąż. To cały czas tak wygląda, że ona ciągle chce żeby on jej coś przed snem przeczytał. Ja już wielokrotnie na ten temat z mężem rozmawiałam, żeby 9-latki nie traktował jak 5-latki i już powoli przestawał jej czytać, bo to wygląda zbyt dziecinnie. Problem polega na tym, że on moje zdanie w tym aspekcie zignorował, twierdzi że to ja zbytnio przesadzam. Oczywiście synowi w wieku 9 lat nikt już niczego nie czytał i to nie było spowodowane tym, że nikt nie chciał, po prostu to z perspektywy naszego syna w tym wieku było to zbyt dziecinne. Córka jest jak widać bardziej dziecinna, a przecież to podobno dziewczyny szybciej dorastają. Ciężko mi też cokolwiek w tym aspekcie zdziałać samej, ponieważ ona to można powiedzieć taka typowa przysłowiowa córeczka tatusia. Zatem co wy byście zrobiły w takiej sytuacji ? Jak przegadać mężowi w tej sprawie ?
Ty tak serio?
Dziewięciolatka chce przed pójściem spać spędzić jeszcze trochę z ojcem, a on chce spędzić trochę czasu z nią przed jej zaśnięciem. Wybrali sobie na to sposób: czytanie/słuchanie. Będąc na Twym miejscu cieszyłabym się z tego, że dwie bliskie mi osoby mają tak dobrą relację, że obojgu na sobie zależy, że wspólnie spędzony czas jest dla nich przyjemnością.
Co powiedziałabym mężowi? Pogratulowała mu, że stworzył taką więź z naszą córką, bo nie każdy mężczyzna potrafi.
Ja nie mam nic przeciwko temu żeby 9-latka spędzała czas ze swoim ojcem, chce tylko żeby forma spędzania czasu była zgodna z wiekiem jaki dziecko prezentuje. Czy to tak dużo ? Jest masa dużo bardziej poważnych zabaw, które są odpowiednie dla dziecka w tym wieku, ale litości nie czytanie do snu.
A może nie chodzi o samo czytanie książek a o czas spędzony z ojcem?
Sugeruję bardziej to rozważyć, może sama zaproponuj że poczytasz i obserwuj reakcję dziecka i ojca.
Nie mniej jednak, swoje obawy skonsultowała bym z psychologiem, może Twoja wizyta z córką to byłby dobry pomysł. Być może specjalista zwróci uwagę na przyczynę, o ile taka zaistniała
PS, zachęć dziecko aby sama sobie czytała przed snem bajki. Może rozwinąć się przy okazji fajna praktyka czytania:)
Lady Loka napisał/a:wieka napisał/a:Bez przesady, tu nie chodzi tylko o czytanie.
Można wywnioskować, z tego co pisze autorka, że tata pozwala od małego córuni na wszystko, jak mama na coś się nie zgadza, to ona idzie do taty, bo wie, że ten nie odmówi, czyli mama zawsze będzie ta gorsza i tak rosną córeczki tatusia, potem księżniczki.
We wszystkim wskazana jest równowaga i nie może tak być, że jeden rodzic na coś pozwala, a drugi nie i odwrotnie. Tu trzeba się dogadywać poza głowami dzieci.
Ale tak można, gdy kocha się dzieci, ale jak rodzic jest zakochany, to "wychodzą" potem księżniczki i maminsynkowie.Może dlatego, że ojciec widzi i zaspokaja potrzebę dziecka, którą matka neguje?
Sorry, ale też bym olała partnera, który opowiadałby takie bzdury jak Autorka i krzywdził w ten sposób dziecko.Krzywdzi dziecko to akurat on we własnej osobie, bo zamiast traktować ją jak na swój wiek przystało to traktują ją jakby miała 5 lat. Później takie dzieci wchodzą w dorosłość i są życiowymi kalekami, którzy sami sobie nie poradzą i nigdy same niczego nie załatwią.
Masz jakąś listę tego, co jest odpowiednie dla 9latki?
Ja nie mam nic przeciwko temu żeby 9-latka spędzała czas ze swoim ojcem, chce tylko żeby forma spędzania czasu była zgodna z wiekiem jaki dziecko prezentuje. Czy to tak dużo ? Jest masa dużo bardziej poważnych zabaw, które są odpowiednie dla dziecka w tym wieku, ale litości nie czytanie do snu.
Zaraz, zaraz. To do którego roku życia można czytać książkę innej osobie? Gdzie mogę znaleźć wyniki badań, które wskazują, że takie spędzanie czasu jest od pewnego wieku (jakiego?) szkodliwe?
Zapewniam Cię, że czytanie na dobranoc dziewięcioletniemu dziecku, jeśli obu osobom to odpowiada, jest dobrym sposobem na miłe zakończenie dnia. Rzecz w tym, że ta forma wystaje poza ramki przez Ciebie stworzone.
18 2023-03-09 13:09:52 Ostatnio edytowany przez wieka (2023-03-09 13:12:10)
Są ojcowie, co śpią z córkami do 13 roku życia, ktoś też można uważać, że przecież nic w tym złego.
Kep345, a jak wygląda relacja na co dzień czy mąż podważa Twoje decyzje, na wszystko jej pozwala, a ona wchodzi mu na głowę?
Też uważam, że powinniście ją zachęcać do samodzielnego czytania. Na początek niech sama czyta bajki ojcu.
Córka dobrze czyta?
Są ojcowie, co śpią z córkami do 13 roku życia, ktoś też można uważać, że przecież nic w tym złego.
Kep345, a jak wygląda relacja na co dzień czy mąż podważa Twoje decyzje, na wszystko jej pozwala, a ona wchodzi mu na głowę?(...)
wieko,
jest "drobna" różnica między spaniem ojca z nastoletnimi córkami a czytaniem książki dziewięciolatce.
kęp345,
zachęcam, byś o swoich obawach dotyczących przyszłości córki (tego, że będzie kaleką życiową, która sobie nie poradzi w życiu, nie będzie samodzielną) porozmawiała z psychologiem.
Dzieci są mądre j potrafią wykorzystywać nadgorliwość rodzica.
Dziecku trzeba dawać wędkę, nie rybę, czyli umiejętność uczenia dzieci nie jest zawsze łatwa.
Znam taką matkę, która zawsze synowi czytała, w tym lektury przez wszystkie lata szkolne...
Dzieci są mądre j potrafią wykorzystywać nadgorliwość rodzica.
Dziecku trzeba dawać wędkę, nie rybę, czyli umiejętność uczenia dzieci nie jest zawsze łatwa.
Znam taką matkę, która zawsze synowi czytała, w tym lektury przez wszystkie lata szkolne...
Wieka na litość, to dziecko ma 9 lat i ma prawo do spędzania czasu z rodzicem. Jak 15letnie dziecko chciałoby się do Ciebie przytulić, to też byś powiedziała, że już jest za duże i wykorzystuje nadgorliwość rodzica?
Skoro ojciec chce jej czytać, a ona chce spędzać z ojcem czas, to jaki problem, poza dziwnymi wyobrażeniami matki?
Będzie miała 16 lat, zacznie chodzić na imprezy i do koleżanek i tyle będzie ze wspólnego czasu.
Skoro dziecko wykazuje potrzebę bycia z rodzicem, to się potrzebę spełnia, zamiast mówić dziecku, żeby radziło sobie samo.
Kęp345 ile czasu dziennie poświęcasz swojej córce?
Co robicie razem w ciągu dnia i o czym z nią rozmawiasz, nie licząc pouczeń i poleceń?
Jak według Ciebie ojciec powinien spędzać codzienną porcję czasu z córką?
Bajki mają w sobie dobry i mądry przekaz, uczą jak radzić sobie z przeciwnościami i trudnościami, potrafią wpoić ważne wartości. Może córka lubi gdy słyszy to wszystko od spokojnego i kochającego ojca?
23 2023-03-10 07:27:09 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2023-03-10 07:31:34)
Nie wierzę, że istnieją takie matki jak autorka ..
Współczuję córce.
To z Tobą jest coś nie tak..chyba miałaś jakiś "zimny chów" w domu, wspołczuję..
Wiele, nie wiem jak Twoje dzieci, ale moje są samodzielne od 20 roku zycia- oboje, i nie mieszkają ze mną, a bajki im czytalam jak miały 12.
Księżniczki tatusia wyrastają akurat na fajne pewne siebie kobiety , w przeciwieństwie do tych traktowanych jakby ich potrzeby nie były ważne.
24 2023-03-18 22:41:26 Ostatnio edytowany przez 123qwerty123 (2023-03-18 22:48:29)
To nie jest tak, że książki to tylko bajki. Zawsze można znaleźć coś odpowiedniego do wieku dziecka. Mogą to być np. książki naukowe, o tym jak działa świat. Można przecież przeczytać jakąś książkę dla dzieci np o kosmosie i potem na ten temat porozmawiać. To forma nauki przecież.
Poza tym tak jak poprzedniczki uważam, że to całe czytanie to forma spędzania czasu z ojcem i budowanie więzi. Możliwe, że coś razem czytają, a potem dyskutują, co też dobrze rozwija dziecko, uczy wypowiadania się i wyrażania własnego zdania na jakiś temat.
Ojciec w życiu córki jest bardzo ważny. Wiele kobiet wychodzi z domu rodzinnego poranionych, niekochanych, z niskim poczuciem wartości. I na prawdę ciężko zrozumieć taki tok myślenia, że czytanie córce do snu sprawi, że będzie "księżniczką" serio do tego daleko. Więcej rzeczy musi się na to złożyć i to zupełnie innych niż wspólne czytanie razem przed snem. Tez jest niezrozumiałe jak można pomyśleć, że wspólne czytanie zrobi z dziecka kalekę życiową, przecież czytanie to zdobywanie wiedzy.
Ja natomiast widzę problem z czytaniem bajek do snu 9-latce. Nikt normalny w tym wieku dzieciom nie czyta bajek, bo to jest zbyt dziecinne, gdyby czysto hipotetycznie jej rówieśniczki usłyszały że nadal jej ojciec czyta bajki do snu to na 100% by ją wyśmiały.
"Małego księcia" czy "Kubusia Puchatka" czytam po dziś dzień i... uwielbiam - tyle w nich życiowych mądrości, tyle dobra, rozumienia świata, pomimo że zostały napisane prostym, a dzięki temu zrozumiałym również dla dzieci językiem. Niemniej prosty język nie zawsze oznacza prosty, zrozumiały przekaz, wtedy pomocny okazuje się tata, który nie tylko tłumaczy świat, ale też poprzez wspólnie spędzany czas tworzy z dzieckiem wyjątkową więź.
Ponadto te, jak je określasz, bajki, mogą rosnąć wraz z dzieckiem, co znaczy, że zmienia się ich przekaz i treść.
Mój syn, jak tylko do nich dorósł, czyli miał jakieś trzy lata, zaczął budować z klocków Lego. Wraz z rozwojem "rosły" z nim i te zabawki, które były coraz bardziej rozbudowane, a tworzone konstrukcje coraz bardziej skomplikowane. Chodząc do technikum już w szkolnej pracowni składał roboty - część nadal z Lego, w domu po dziś dzień wymyśla coraz to nowe konstrukcje i prototypy, a w pracy, za którą mu całkiem nieźle płacą, programuje przemysłowe roboty - już jako inżynier. A to przecież były tylko klocki...
Olinka, masz rację zabawki również rozwijają. Gdybyś wpadła na pomysł, aby w wieku 9 lat zabrać mu te klocki bo jest zbyt dziecinny na nie to zapewne w jakimś stopniu miałabyś wpływ na zahamowanie jego rozwoju.
Też nie mamy pewności czy autorka tego wątku miała jakieś inne pomysły, typu właśnie, że 9 letnia dziewczynka jest zbyt dziecinna na lalki, a syn zbyt dziecinny na klocki. Skoro czytanie jest w jej ocenie dziecinne to zabawki tym bardziej. W ogóle okropnie brzmi takie wyrażenie, że 9 letnie dziecko jest zbyt dziecinne. To dziecko więc jakie ma być jak nie dziecinne.
Olinka, masz rację zabawki również rozwijają. Gdybyś wpadła na pomysł, aby w wieku 9 lat zabrać mu te klocki bo jest zbyt dziecinny na nie to zapewne w jakimś stopniu miałabyś wpływ na zahamowanie jego rozwoju.
Bingo! Dokładnie to miałam na myśli. Tak jak te klocki w przypadku mojego syna, tak owe bajki w przypadku córeczki Autorki być może, a nawet niemal na pewno, kształtują dzieci na całą ich dorosłą przyszłość. Jeśli są odpowiednio dobrane, to je rozwijają, więc absolutnie nie rozumiem określenia "dziecinne" w odniesieniu do dziewięciolatki.