Od jakiegoś czasu myślałam, żeby znów wrócić tutaj. Nie wchodziłam na forum od kwietnia ale od dwóch dni czuję, że muszę spuścić parę.
Jesienna pogoda za oknem em, końcówka roku a mi się znowu włącza tryb bilansu życia.
Wiem, że powinnam się cieszyć, że mam pracę, dom bez kredytu, ukochanego kota ale...
Co do pracy, to zajmuje mi ona większą część czasu, bardzo się w nią angażuję. Pracuję w korpo od ponad 10 lat (to moje 5 miejsce pracy), księgowość mi się podoba natomiast jakoś zawsze trafiam na działy gdzie robię za inne osoby. Jestem tym wiecznie sfrustrowana, bo z jednej strony chciałabym, żeby nie było uwag ani jakichś problemów, a z drugiej strony wiem, że ja nie mam wpływu na dezyzje dotyczące stosunku ilości osób do ilości pracy. Decyzję takie podejmują menedżerowie i jakoś zawsze wychodzi, że pracy jest więcej niż ludzi. I przez ostatni czas nie robiłam więcej niż potrzeba, co skutkuje tym, że jest opóźnienie (mam nowego kolegę, który od 4 miesięcy jest ze mną na posterunku i nadal robi masę błędów, które ja muszę poprawiać) i w rezultacie i tak muszę nadrabiać.
Jestem tym zmęczona. Urlopu długiego nie miałam od tamtego roku. Do tego, czuję się osamotniona, bo w taki weekend jak teraz, nie mam z kim się spotkać. Znajomi zajęci, zresztą wielu ich nie mam, raptem z pięć osób.
Perspektyw na poprawę życia osobistego też nie widzę.
Jak na złość, moje prawo jazdy stanęło w miejscu, bo Mord w Krakowie strajkuje i nie wiem kiedy będę mieć następny egzamin.
To wszystko jest deprymujące a ja czuję, że potrzebuję coraz bardziej kogoś, z kim mogłabym radośnie spędzać czas.
Póki co, staram się znaleźć jakąś równowagę i częściej się uśmiechać, chociaż nie jest to łatwe.
A może kogoś znajdę tutaj do spędzania czasu poza domem? Znajomych nigdy dość?
Dlugi ten post, wiem, ale może ktoś będzie na tyle cierpliwy by go przeczytać.