VERA86 napisał/a:A mnie już nic nie przekona do tego forum, dlatego już o swoich sprawach na pewno tu nie napiszę.
Po tym wątku nie mam absolutnie do ciebie zaufania ani poczucia, ze twoją intencją było wsparcie.
Myśl sobie co chcesz. Gdyby moją intencją nie było wsparcie ciebie, to nie marnowałabym czasu, ani klawiatury na twoje problemy. W tym, że to wsparcie nie miało i nie ma takiej formy, jakiej się domagasz, nie ma nic złego i to wcale nie znaczy, że wsparciem nie jest.
VERA86 napisał/a:Pięknie piszesz o niedyskryminowaniu, ale jak widac teoria teoria a zycie zyciem.
Jestem pewna, że gdybys poznala moją historię ze szczegolami nie mialabys cienia watpliwosci o mojej racji, ale prawdopodonie nawet wtedy tej racji bys mi nie przyznala.
Moje życie? Czy twoje życie? Jakie i czyje życie masz na myśli?
Poznałam twoją historię na tyle, na ile sama chciałaś, żebym ją poznała.
Również nie twierdzę i nigdzie nie napisałam, że nie masz racji. Podałam ci nawet konkretne przykłady jak ukręcać łeb niektórym zaczepkom, czy złośliwościom i byłam gotowa (jak już wcześniej napisałam) pomóc ci i w innych obszarach, gdybyś zdecydowała się odpowiedzieć na moje pytania.
VERA86 napisał/a:Swiatowe projekty - super. Brzmi extra. Ale czym sa? Nie wiem i pewnie sie nie dowiem, szczerze nawet nie chce.
Są tym, z czego i ty codziennie korzystasz. Mapowaniem powiązanym z projektem EM-Geo Google Maps. Są to projekty Street View Special Collects, Google Cultural Institute/ Art Project i Art Camera.
VERA86 napisał/a:Korpo to struktura i hierarchia, to zasady, ale to też mobing i takie niefajne sprawy. I ja wlasnie to chcialam zakomunikowac i myslalam, że znajde porade.
Znalazłaś porady, tylko nie chce ci się nad nimi nawet zastanowić, nie jestem nawet pewna, czy je wszystkie przeczytałaś. Zafiksowałaś się na sobie tak bardzo, że wszędzie widzisz atak i wrogów.
Tymczasem ktoś, kto nie głaska cię po głowie - nie jest twoim wrogiem. To nie jest tożsame.
Napisałam ci wprost, że w wypadku mobbingu, masz dwie drogi. Tak naprawdę to trzy, ale trzecia to wystąpienie na oficjalną drogę sądową, a do tej musisz mieć twarde dowody. Nagrania, kopie maili, zeznania świadków, zapisane chronologicznie fakty, daty i godziny. No i nerwy ze stali.
Albo się temu poddajesz, i udajesz że problemu nie ma - tak jak robisz to teraz. Ale ryzyko jest takie, że to cię zniszczy. Nie ma wiele osób, które potrafią funkcjonować w takiej atmosferze bez szkód psychicznych i emocjonalnych. Szkoda ryzykować swoje zdrowie i równowagę dla pracy.
Albo się temu nie poddajesz, czyli walczysz i kontrujesz. Nie pozwalasz na tego typu teksty. Co to w ogóle ma być, że jakaś szefowa robi ci uwagi na temat szminki. Natychmiast ukręć temu łeb.
Nawet jeśli się boisz, nawet jeśli drżą ci kolana - masz ten przywilej, że to jest online jak sama napisałaś. Jest między wami fizyczny dystans. Co ci zrobi, jak powiesz - "uwagi na temat mojej szminki są bardzo nieprofesjonalne, proszę odłóżmy je na mniej oficjalną rozmowę" Zacznie krzyczeć? To powiesz - "proszę na mnie nie krzyczeć, czy możemy już przejść do rzeczy? Czy wszyscy już dołączyli do spotkania? Dobrze, zacznijmy więc." - i idziesz dalej z materiałem i ze sprawami, jakie przygotowałaś na to spotkanie.
Inna mówi o Twoim ubiorze? Robisz to samo, natychmiast kontrujesz i pokazujesz, że TU SĄ TWOJE GRANICE. Pytasz - "czy mam to potraktować jako oficjalne upomnienie? Czy uważa pani mój strój za zbyt mało oficjalny"? - przez co zmuszasz ją do udzielenia ci KONKRETNEJ odpowiedzi. I ona albo ci powie - za krótka spódnica, za wysokie szpilki, za duży dekolt, wtedy masz szansę powiedzieć - "bardzo dziękuję za zwrócenie uwagi, nie zdawałam sobie sprawy, że moje obcasy (spódnica, dekolt) mogły być tak postrzegane. To dla mnie bardzo cenna wskazówka." Albo nie powie ci nic rzeczowego w odpowiedzi, czego też będziesz mogła użyć na swoją korzyść, mówiąc - "jeśli to nic konkretnego, to przejdźmy proszę do tematu naszego spotkania."
Lub też "koleżanka" z zespołu, która tak naprawdę żadną koleżanką nie jest. Co to ma być, że ona omija ciebie i lekceważy oficjalną drogę służbową, podbijając podczas twojej nieobecności twoje maile i dopisując do nich swoje uwagi. Musisz na takie rzeczy natychmiast reagować. Oficjalnie i dystansując się.
"Kasiu, proszę abyś na przyszłość zachowywała oficjalną drogę służbową w swoich mailach. O wszystkich swoich uwagach informuj najpierw mnie. Jako koordynator/ lider/ manager zespołu chcę nadal zachować możliwość decydowania o tym, w jakim terminie i w jakiej formie dodatkowe informacje o nowym programie/ celu/ targecie - będą przekazywane reszcie zespołu. Będę wdzięczna jeśli powstrzymasz się od wkraczania w moje kompetencje."
I koniec. Żadnego rozpisywania się, żadnego zbijania jej argumentów, żadnego tłumaczenia.
Jeśli zdecydujesz się na walkę, to twoimi sprzymierzeńcami są dystans, zwięzłość i wyznaczanie granic.
Oczywiście, że zespół to zauważy. Oczywiście, że będą żarty i docinki. Oczywiście, że będą komentarze - "o, patrzcie, Werka się wściekła, Kaśka jej podpadła".
I bardzo dobrze. Niech mówią.
Jednak wiesz co? Oni już dobrze zauważą, że Werka nie daje sobie w kaszę dmuchać. Że Werka nie pozwala na lekceważenie.
To ty musisz ocenić, jak ważne jest dla ciebie to stanowisko i praca w tej firmie. I czy zdrowsze i lepsze jest zrezygnować, czy spróbować wyznaczyć nowe granice i zasady.
Zanim przyszłam do korpo pracowałam wiele lat w transporcie. Pikne to były czasy, chociaż jako dwudziestokilkulatka nie miałam żadnego autorytetu u kierowców i mechaników
po 2 latach byłam już kierownikiem działu międzynarodowego, a chłopaki - niektórzy starsi ode mnie o 30 lat, mówili że (przepraszam za dosadne wyrażenie) mam "jaja ze stali".
Moja zasada była jedna. Nie rezygnuję z tego, co osiągnęłam swoją ciężką pracą tylko dlatego, że ktoś mi dokucza. Sprawiam, że ten ktoś rezygnuje z dokuczania.
VERA86 napisał/a:Poszukam pomocy gdzies indziej.
I to jest moj ostatni wpis.
Pozdrawiam.
No jasne, że możesz to zrobić. Nikt nie będzie miał z tym żadnego problemu. Pozdrawiam również.
The past cannot be changed,
forgotten, edited, or erased.
It can only be accepted.