Ciekaw jestem Waszej opinii na temat postulowania przez niektóre kręgi neutralności światopoglądowej państwa. Czy uważacie np. że to nie do pomyślenia, albo że wnoszący o to sami tak naprawdę nie wiedzą, co głoszą. A może to słuszna idea i kwestia ta już dawno powinna zostać rozwiązana?
Ciekaw jestem Waszej opinii na temat postulowania przez niektóre kręgi neutralności światopoglądowej państwa. Czy uważacie np. że to nie do pomyślenia, albo że wnoszący o to sami tak naprawdę nie wiedzą, co głoszą. A może to słuszna idea i kwestia ta już dawno powinna zostać rozwiązana?
To jest bardziej fantazja niz rzeczywistosc. Rzadzacy to ludzie i zawsze beda mieli jakies swiatopoglady, a jak ktos ma jakies ideologie w sobie to bedzie sie grupowal z innymi podobnymi i ludzie beda glosowac na tych co ich najbardziej odzwierciedlaja.
Ja myślę, że to nierealne.
Po pierwsze przez to, co mówi Winter, czyli każdy ma jakiś swój światopogląd i jakieś zasady moralne i takie będzie chciał wprowadzać jako prawo w państwie (ex. zakaz aborcji, in vitro, eutanazja).
Z drugiej strony jeżeli państwo neutralne światopoglądowo miałoby dawać ludziom przestrzeń to wyznawania religii, musiałoby być niesamowicie elastyczne. I państwo i ludzie. Np. wyznawcy katolicyzmu mieliby zagwarantowane wolne w swoje swięta, protestanci w swoje, prawosławni w swoje. To byłoby ciężkie do zrealizowania tak tylko wierząc ludziom, że coś wyznają.
Ja myślę, że to nierealne.
Po pierwsze przez to, co mówi Winter, czyli każdy ma jakiś swój światopogląd i jakieś zasady moralne i takie będzie chciał wprowadzać jako prawo w państwie (ex. zakaz aborcji, in vitro, eutanazja).
Z drugiej strony jeżeli państwo neutralne światopoglądowo miałoby dawać ludziom przestrzeń to wyznawania religii, musiałoby być niesamowicie elastyczne. I państwo i ludzie. Np. wyznawcy katolicyzmu mieliby zagwarantowane wolne w swoje swięta, protestanci w swoje, prawosławni w swoje. To byłoby ciężkie do zrealizowania tak tylko wierząc ludziom, że coś wyznają.
Państwo neutralne światopoglądowo nie istnieje i zapewne nigdy się nie pojawi.
Za to kwestię dni wolnych w święta można bardzo łatwo rozwiązać. Wystarczy zlikwidować święta państwowe i dać ludziom dodatkowo 10 dni urlopu. I te dziesięć dni to byłby urlop który pracodawca, po zaplanowaniu na początku roku, musiałby dać pracownikowi w wybranym przez niego terminie. Załatwiamy od razu wszystkie religie.
Ale, jak to już było wspomniane, przez osobiste wierzenia i zabobony rządzących nie ma szans na tą neutralność. A i społeczeństwo nie jest chyba na to gotowe. Każdy oczekuje od państwa jakiegoś stosunku, jakiegoś stanowiska.
5 2020-03-23 08:56:20 Ostatnio edytowany przez assassin (2020-03-23 10:05:20)
Niewykonalne.
Edit. Dodam jeszcze, że nie po to chodzę na wybory i głosuję, żeby był ktoś neutralny u steru, nijaki jest lepszym określeniem.
Dodam tylko- UTOPIA
W mojej opinii głosiciele poruszonego w temacie postulatu dzielą się mniej więcej na dwie grupy: na durniów i łajdaków. Państwo, jakie by ono nie było nie może wyrzec się funkcji ustanawiania prawa. Tworząc choćby najprostsze reguły - co wolno, a czego nie wolno (czyli nic innego jak kodeks karny) musi określić swój stosunek do kradzieży, gwałtu morderstwa itd. Określając się dajmy na to co do gwałtu ma generalnie dwie opcje - zabronić, pod groźbą kary lub zezwolić. Bez względu na to jakiego wyboru państwo dokona, arbitralnie decyduje o tym, jaka etyka będzie obowiązywać wewnątrz granic- czy gwłacicielska, czy też antygwałcicielska. A ponieważ każda etyka zakotwiczona jest w jakimś światopoglądzie, który dostarcza uzasadnienia dla jej norm i dla hierarchii tych norm, tzn. mówi dlaczego coś jest dobre albo złe, to państwo decydując iż na jego terytorium obowiązuje określona etyka jako podstawa systemu prawnego, preferuje tym samym światopogląd, który ją uzasadnia. Nie jest zatem i nie może być światopoglądowo „neutralne” - chyba, żeby wyrzekło się ustanawiania praw i przestało istnieć jako państwo, co po prostu oznaczałoby anarchię. Dlatego uważam, że tego typu pogląd mogą głosić jedynie głupcy, którzy tak naprawdę nie wiedzą, co gadają i jakie konsekwencje miałaby realizacja ich postulatów, albo łajdacy, którzy doskonale to wiedzą i mimo tego czynią to świadomie.
Rzecz się rozbija o to, że w tzw. świecie zachodnim, obowiązywał jeden światopogląd - chrześcijański. Chrześcijaństwo już z samego założenia (kanonu, doboru ksiąg Biblii), była religią mentalną. Jednym z głównych zarzutów z jakim się spotkałem, to dość płyciutki kierunek duchowy.
Zatem ludzie z zachodniego kręgu kulturowego, bez znaczenia jak się mienią katolikami, protestantami, czy ateistami - wyznają ten sam światopogląd.
Problemem jest ludność, która przybyła z innego kręgu kulturowego. Dla którego już np. szacunek do kobiet, nie musi oznaczać tego samego co dla nas.
9 2020-03-23 16:28:12 Ostatnio edytowany przez Belzebiusz (2020-03-23 16:51:39)
@balinWłaśnie. Etyka chrześcijańska jest podstawą systemu prawnego w krajach cywilizacji łacińskiej. Tzn teoretycznie, bo im bardziej na zachód tym gorzej. Ale mi się wydaje, że to raczej nie wina "nachodźców", w sensie że nie przede wszystkim. Ryba psuje się od głowy.
Pamiętam, jak to w 2004 roku jeden z członków Komisji Europejskiej zapytał wiceministra prof. Niżankowskiego jak zapewnić zdrowie wszystkim. Ten odpowiedział że się nie da, po czym został odwołany ze stanowiska
10 2020-05-20 01:26:36 Ostatnio edytowany przez esflores (2020-05-20 01:27:42)
Ciekaw jestem Waszej opinii na temat postulowania przez niektóre kręgi neutralności światopoglądowej państwa. A może to słuszna idea i kwestia ta już dawno powinna zostać rozwiązana?
Ja już nie mogę się doczekać tych pięknych czasów.
Etyka chrześcijańska jest podstawą systemu prawnego w krajach cywilizacji łacińskiej.
To ciekawe. A ja myślałam, że w dużo większej mierze jednak prawo rzymskie....
W mojej opinii głosiciele poruszonego w temacie postulatu dzielą się mniej więcej na dwie grupy: na durniów i łajdaków.
Nie jest zatem i nie może być światopoglądowo „neutralne” - chyba, żeby wyrzekło się ustanawiania praw i przestało istnieć jako państwo, co po prostu oznaczałoby anarchię.
Bzdury. Jak nie ma dobrych argumentów, to najlepiej kogoś obrazić? Radzę najpierw dokładnie dowiedzieć się co pojęcie neutralności światopoglądowej oznacza. A mówiąc zupełnie prosto i łopatologicznie: "władza" nie powinna faworyzować lub dyskryminować żadnej religii, wyznania, światopoglądu filozoficznego...Nie powinna również wprowadzać do ustawodawstwa elementów zaczerpniętych z określonej doktryny religijnej. Ustanawiane prawo powinno być oparte na racjonalnych i dających się logicznie uzasadnić przesłankach.
Jeśli o mnie chodzi - jestem jak najbardziej za. Za to w co wierzę lub w czego nie wierzę żadna władza nie powinna mnie ani "głaskać po głowie" ani dyskryminować ani tym bardziej cokolwiek w tej materii wmuszać obywatelom. Wszyscy powinni być równi wobec prawa. To aż taka utopia? A może po prostu podstawowy standard w państwie prawa, od którego zanadto się oddaliliśmy?
Ustanawiane prawo powinno być oparte na racjonalnych i dających się logicznie uzasadnić przesłankach.
Znaczy jakich? A czy np. Hitler nie stosował takich przesłanek?
Nie powinna również wprowadzać do ustawodawstwa elementów zaczerpniętych z określonej doktryny religijnej.
Znaczy mamy zapomnieć o naszej historii? Przecież kiedyś w Europie, nie było ateistów, cała kultura i prawodawstwo przesiąkło chrześcijańską mentalnością. Prawodawstwo państw pozbawionych doktryn religijnych np. Korea Płd., to wprowadzenie zwyczajów wyścigu szczurów, gdzie jest największy odsetek samobójstw.
Wszyscy powinni być równi wobec prawa. To aż taka utopia? A może po prostu podstawowy standard w państwie prawa, od którego zanadto się oddaliliśmy?
Gdzie tak jest? Przecież zwłaszcza w rozwiniętych państwach świata, szerzy się nowoczesne niewolnictwo, oparte na wyzysku człowieka. Przekrętach w obrębie państw i o zasięgu międzynarodowym.
12 2020-05-20 10:56:08 Ostatnio edytowany przez Lucyfer666 (2020-05-20 10:58:42)
Niemożliwy stan.
Bowiem fundament każdego państwa, jak i społeczeństwa kształtuje przynależność do danej cywilizacji.
Dla Europy, gdzie w większości panuje cywilizacja łacińska tymi cechami są: Prawo Rzymskie, Filozofia Grecka, Etyka Chrześcijańska.
13 2020-05-20 12:56:27 Ostatnio edytowany przez esflores (2020-05-20 12:58:15)
Znaczy jakich? A czy np. Hitler nie stosował takich przesłanek?
Mimo braku dobrej woli zrozumienia z twojej strony, powiem oczywistą oczywistość. Hitleryzm jest przypadkiem skrajnego braku neutralności światopoglądowej - obowiązująca/ oficjalna ideologia państwa to rasizm (a więc już mamy zaprzeczenie neutralności), faworyzowanie ludzi wyznających tę ideologię i do tego jeszcze skrajna dyskryminacja osób o odmiennych poglądach, zwłaszcza wyznawców judaizmu (Żydów). Chyba prościej się nie da tego ująć. Innym przykładem skrajnym może być np. "państwo" ISIS, Iran (po rewolucji islamskiej) i wiele wiele innych (niestety).
Jeśli na poziomie racjonalnym nie jesteś w stanie sobie uzasadnić, że kradzież, mord, gwałt są czynami skutkującymi ogromnymi szkodami społecznymi, godzącymi w elementarne bezpieczeństwo członków danej wspólnoty i potrzebujesz do tego jakiejś specjalnej doktryny religijnej bądź ideologii, to nie wiem co mi pozostaje....chyba tylko rozłożyć ręce.
Znaczy mamy zapomnieć o naszej historii? Przecież kiedyś w Europie, nie było ateistów, cała kultura i prawodawstwo przesiąkło chrześcijańską mentalnością.
Akurat wymieniony przez Ciebie ateizm, był w Europie jeszcze przed chrześcijaństwem (obecny we wspomnianych przez Lucefera666 poglądach greckich filozofów i to też jest nasze europejskie dziedzictwo, którego nie można odrzucać). Nie wiem co to jest "mentalność chrześcijańska", więc trudno mi z tym dyskutować. O kulturze (a to wyjątkowo szerokie pojęcie) też nie rozmawiamy w tej chwili, chociaż w kulturę zachodnioeuropejską jest również wpisana tradycja antyczna czy nawiązujący do niej oświeceniowy racjonalizm, laicyzm.
Co ma oznaczać pytanie "znaczy mamy zapomnieć o naszej historii?" . Uważasz, że zwyczaje i obyczaje jakimi rządziły się społeczeństwa przed 300, 400 laty albo nawet wcześniej powinny znaleźć odzwierciedlenie we współczesnym prawie? Z historii należy wyciągać lekcje na przyszłość. Czy wg Ciebie mielibyśmy hołdować np. tradycjom niewolnictwa (pańszczyzny), kolonializmu albo "prawa pierwszej nocy"? Oczywiście pytam prowokacyjnie.
Jeszcze raz powtórzę, bo chciałabym żebyśmy dobrze się zrozumieli - jestem za jak najszerszą wolnością religii, światopoglądu. Chyba jedynym uzasadnionym wyjątkiem ingerencji państwa w te sfery życia obywatelskiego, są praktyki godzące w bezpieczeństwo całej społeczności czy też ograniczanie / łamanie praw człowieka i obywatela w obrębie np. danej wspólnoty wyznaniowej.
Przecież zwłaszcza w rozwiniętych państwach świata, szerzy się nowoczesne niewolnictwo, oparte na wyzysku człowieka. Przekrętach w obrębie państw i o zasięgu międzynarodowym.
To o czym piszesz to nierówność ekonomiczna oraz słabsza pozycja jednostki / małych wspólnot w walce (przed np. sądami arbitrażowymi) z ekonomicznymi gigantami, jak ponadnarodowe korporacje. To nieco inna kwestia, jednak zgadzam się, że świadczy o słabości państw, czasem ich bezradności (vide: słynna sprawa Philip Morris v. Urugwaj, ale na polskim gruncie też zapewne znalazłoby się sporo przykładów).
----
Temat niestety powraca jak bumerang, chociażby za sprawą najnowszego dokumentu braci Sekielskich, który miałam okazję wczoraj zobaczyć. W filmie pokazano właśnie w jakich obszarach państwo i egzekwowanie prawa nie funkcjonuje/ lub jest nieskuteczne. Jedną z przyczyn można upatrywać właśnie w sytuacji gdy sprawiedliwość przestaje być "ślepa" na kwestie światopoglądowe, a władza sprzyja hierarchom określonej grupy religijnej, co skutkuje tym, że pokrzywdzona jednostka nie jest w stanie skutecznie dochodzić swoich praw przed sądem.
Założyłem niedawno temat na pewnym kobiecym forum, młodych dziewczyn, dlaczego religia /ogólnie chrześcijaństwo-niekoniecznie kstolicyzm/działa na nich jak plachta na byka.
Ogólnie wiadomo, że np chodzenie do kościoła co niedzielę, czy zakaz jedzenia mięsa w piątki to przykazanie kościelne, i nie ma nic wspólnego z Bogiem.
10 przykazań plus ich rozwinięcie w Biblii za to ma.
I moje pytanie brzmiało, dlaczego tak nie na widzicie religii, dlaczego działa na was jak plachta na byka, dlaczego konieczność rozdzielenia od państwa, i pisałem o chrześcijanstwie a nie o katolicyzmie.
I spytałem co jest aż tak złego w 10 przykazaniach, oczywiście z rozwinięciem, czyli o czym mówił Jezus, więc np nie tylko nie zabijaj, ale także nie krzywdź kogoś np pobiciem. Nie tylko nie zdradzaj, ale nie cidzoloz okiem i ręka, o czym mówił Jezus.
Usłyszałem, że one nie chcą tak żyć.
Ponowiłem pytanie, co jest złego w tych 10 przykazaniach?
Uslyszslem, że w sumie są dobre, i mądre. Ale problem w 6.
ONE CHCĄ SIĘ MASTURBOWAC I ZMIENIAĆ CHŁOPAKÓW.
Czyli zwykła demoralizacja młodych ludzi. Według mnie i raczej porządnych ludzi, masturbacje zastępuje się chłopakiem/mezem i seksem z nim, a chłopaka czy męża nie rzuca się bez powodu bo się rani/krzywdzi bliźniego. Rizwod/opuszczenie męża czy chłopaka w poważnej relacji z bardzo ważnego powodu, jest możliwe w chrześcijaństwie.
Ale nie, religia czyli 10 przykazań działa na nich jak czerwona plachta na byka, bo bez powodu nie można sobie zmienić faceta i masturbowac się nie można. Dlatego dka nich religia i Bóg jest bee. Chore.
15 2020-06-09 01:11:49 Ostatnio edytowany przez Belzebiusz (2020-06-09 01:48:20)
Ja już nie mogę się doczekać tych pięknych czasów.
Wątpię, czy w ciągu tych circa 70 lat zdążą już wynaleźć środek przeciwko kończeniu się życia.
Belzebiusz napisał/a:Etyka chrześcijańska jest podstawą systemu prawnego w krajach cywilizacji łacińskiej.
To ciekawe. A ja myślałam, że w dużo większej mierze jednak prawo rzymskie....
A ja nie powiedziałem, że jedyną, nie podałem też swojej wersji dajmy na to procentowego rozkładu podstaw. Mniejsza.
Belzebiusz napisał/a:W mojej opinii głosiciele poruszonego w temacie postulatu dzielą się mniej więcej na dwie grupy: na durniów i łajdaków.
Nie jest zatem i nie może być światopoglądowo „neutralne” - chyba, żeby wyrzekło się ustanawiania praw i przestało istnieć jako państwo, co po prostu oznaczałoby anarchię.Bzdury. Jak nie ma dobrych argumentów, to najlepiej kogoś obrazić? Radzę najpierw dokładnie dowiedzieć się co pojęcie neutralności światopoglądowej oznacza. A mówiąc zupełnie prosto i łopatologicznie: "władza" nie powinna faworyzować lub dyskryminować żadnej religii, wyznania, światopoglądu filozoficznego...Nie powinna również wprowadzać do ustawodawstwa elementów zaczerpniętych z określonej doktryny religijnej. Ustanawiane prawo powinno być oparte na racjonalnych i dających się logicznie uzasadnić przesłankach
Jeśli o mnie chodzi - jestem jak najbardziej za. Za to w co wierzę lub w czego nie wierzę żadna władza nie powinna mnie ani "głaskać po głowie" ani dyskryminować ani tym bardziej cokolwiek w tej materii wmuszać obywatelom. Wszyscy powinni być równi wobec prawa. To aż taka utopia? A może po prostu podstawowy standard w państwie prawa, od którego zanadto się oddaliliśmy?
Utopia i to jeszcze jaka. Np. zasiądzie dwóch profesorów ekonomistów do dyskusji, dlaczego powinno się bądź nie płacić takie to a takie podatki. Obaj równi tytułem, obaj z jednej dziedziny. I będą uzasadniać na potęgę. I żeby ziemia miała się rozstąpić - nie zgodzą się, gdyż jeden będzie optował za ściąganiem kwoty X, bo starcy i bezrobotni też muszą z czegoś żyć (inaczej skończy się to zdarzeniami skutkującymi ogromnymi szkodami społecznymi, godzącymi w elementarne bezpieczeństwo członków danej wspólnoty), a drugi tylko 1/10 X, ponieważ nie ma wolności bez odpowiedzialności i trzeba uczyć ludzi samodzielnego dbania o własny los (bo inaczej skończy się to zdarzeniami skutkującymi ogromnymi szkodami społecznymi, godzącymi w elementarne bezpieczeństwo członków danej wspólnoty)
A zakładając, że byłyby tylko te 2 opcje- coś wybrać trzeba.
Kwestia światopoglądu to nie tylko religia i system filozoficzny. To zaledwie niewielkie cząstki.
P.S. Może mi się zdaje, lecz Twój pawi ton wypowiedzi pasuje bardziej do TVP albo do naszej izby niższej, a fora internetowe zwykły prezentować nieco wyższy poziom. Ale co ja tam wiem...
16 2020-06-09 02:50:12 Ostatnio edytowany przez Walwan (2020-06-09 02:50:42)
Według mnie nie ma czegoś takiego jak neutralność światopoglądowa państwa. Zdecydowana większość przepisów prawnych ma korzenie w jakimś światopoglądzie. W zależności od przedmiotu regulacji prawo może być liberalne, restrykcyjne, konserwatywne, lewicowe itd., ale rzadko się zdarza, żeby mogło być "neutralne". Żeby państwo było "neutralne światopoglądowo" musiałoby w zasadzie przestać istnieć.
Utopia i to jeszcze jaka. Np. zasiądzie dwóch profesorów ekonomistów do dyskusji (...)
Kwestia światopoglądu to nie tylko religia i system filozoficzny. To zaledwie niewielkie cząstki.
P.S. Może mi się zdaje, lecz Twój pawi ton wypowiedzi pasuje bardziej do TVP albo do naszej izby niższej, a fora internetowe zwykły prezentować nieco wyższy poziom. Ale co ja tam wiem...
jeśli ktoś nie rozróżnia pojęcia neutralności światopoglądowej państwa od systemu ekonomicznego, to daruję sobie z taką osobą dalszą dyskusję.
*nie mam wpływu na to jaki "ton" słyszysz czytając moje wpisy i jakich intencji się doszukujesz - to też jest argument za tym, bym ucięła temat.
Według mnie nie ma czegoś takiego jak neutralność światopoglądowa państwa. Zdecydowana większość przepisów prawnych ma korzenie w jakimś światopoglądzie. W zależności od przedmiotu regulacji prawo może być liberalne, restrykcyjne, konserwatywne, lewicowe itd., ale rzadko się zdarza, żeby mogło być "neutralne". Żeby państwo było "neutralne światopoglądowo" musiałoby w zasadzie przestać istnieć.
Gdyby jednego z elementów państwa tj. władzy nie tworzyli ludzie- może dałoby się to jakoś pogodzić
Belzebiusz napisał/a:Utopia i to jeszcze jaka. Np. zasiądzie dwóch profesorów ekonomistów do dyskusji (...)
Kwestia światopoglądu to nie tylko religia i system filozoficzny. To zaledwie niewielkie cząstki.
P.S. Może mi się zdaje, lecz Twój pawi ton wypowiedzi pasuje bardziej do TVP albo do naszej izby niższej, a fora internetowe zwykły prezentować nieco wyższy poziom. Ale co ja tam wiem...jeśli ktoś nie rozróżnia pojęcia neutralności światopoglądowej państwa od systemu ekonomicznego, to daruję sobie z taką osobą dalszą dyskusję.
![]()
*nie mam wpływu na to jaki "ton" słyszysz czytając moje wpisy i jakich intencji się doszukujesz - to też jest argument za tym, bym ucięła temat.
Czytałem kiedyś, że taki jeden z drugim system ekonomiczny nie spada ludziom z kosmosu w postaci gotowych rozwiązań i glejtem neutralnego pochodzenia, tylko ktoś go tam najpierw wymyśla, potem wprowadza w życie i generalnie czymś się kieruje. Ale fakt, to było dawno. Świat idzie do przodu.
Z tym tonem to nie doszukuję się żadnych intencji. Po prostu niektóre fragmenty przypominają mi tekst jednej posłanki sprzed ładnych kilkunastu lat która, powiedziała mniej więcej że szkoda jej ludzi, którzy nie potrafią zrozumieć, że jedynym pewnym gwarantem zabezpieczenia starości jest państwowy system emerytalny. Ale fakt, może w takich okolicznościach lepiej zakończyć wymianę zdań ;P