Zwątpiłam - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 42 ]

1

Temat: Zwątpiłam

Ciągle słyszę o nowych zdradach wśród bliższych i dalszych znajomych. Dzisiaj dowiedziałam się , że zdradził ktoś, po kim zupełnie sie tego nie spodziewałam. Nasuneła mi się myśl, czy mężczyzna kilka lat po ślubie widzi w  swojej żonie juz tylko matkę, kucharkę i sprzątaczkę a nie dostrzega kobiety? Czy traci ona na atrakcyjości bo juz jest "zdobyta" ? Dlaczego mąż, zamiast podsycac uczucie w domu, roznieca nowe na boku?  Zaczynam wątpić, czy sa małżeństwa,które zdrada ominęła.

2

Odp: Zwątpiłam

Bo baby są święte...

3

Odp: Zwątpiłam

Facet to facet szybko mu się wszystko nudzi. Wszystko dobre ale na chwilę jak się znudzi lepszy nowy model

4 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2020-02-26 21:11:48)

Odp: Zwątpiłam

Proponuję, by kobiety nie zamieniały się w kucharki, sprzątaczki, opiekunki. By pamiętały o tym, co w nich samych mężczyznę zainteresowało na tyle, że zdecydował się ją poślubić. Na pewno nie była to umiejętność gotowania, prania i sprzątania.


I jeszcze jedno.
Kobiety nie zdradzają. Nigdy.
Nigdy?

5

Odp: Zwątpiłam

To chyba indywidualna sprawa jednak.
Jak się ma coś sypać, to może lepiej ze po paru latach, a nie 20?
Szkoda tylko ze bez sensu ludzie decydują się na dzieci..
No i nigdy do końca nie wiesz A jak wygląda to małżeństwo od .środka, nawet  jak to bliscy znajomi.

6

Odp: Zwątpiłam

Autorko, w takim samym stopniu mogę powiedzieć: kobieta to kobieta, potrzebuje ciągle nowych emocji i wrażeń, musi dostawać nieustające przejawy uwagi i adoracji, słynny rollercoaster zamiast karuzeli z kucykami. Poczytaj może tez wątki na tym forum, gdzie pojawiają się wątki o osobach zdradzających u OBU płci. Tylko chyba ciężko się tak obrzucać zarzutami, skoro mało wiemy o tym konkretnym przykładzie. O rozwój czy podsycanie atmosfery w związku odpowiedzialne są chyba obie strony?
Możesz coś więcej powiedzieć o tym przypadku?

7 Ostatnio edytowany przez MagicGirlNMW (2020-02-26 21:45:41)

Odp: Zwątpiłam

Bedac mloda dziewczyna myslalam ze zazwyczaj zdradzaja mezczyzni, ale zycie pokazuje je obydwie strony zdradzaja jednakowo.

Tez ciezko jest wszytkie zdrady wsadzic do jednego worka, w kazdym malzenstwie dzieje sie cos innego, wszyscy maja swoja historie. Czytajac rozne watki na tym forum, to widze ze wiekrzosc zdradzajacych nie miala zadnych wiekrzych problemow malzenskich, a zdrada sie i tak wydarzyla. Zona/maz nie musza byc zaniedbani, toksyczni, alkoholicy itd zeby byc zdradzonymi albo zeby zdradzic.

8

Odp: Zwątpiłam

Z kimś mężczyzni zdradzają ! Coraz więcej tej podłości gdyż media zmiękczyły okrutność zdrady na niedopasowanie, niedbanie itp. Kiedyś na forum czytałem dlaczego kobieta zdradziła i się śmiałem , dlaczego ? oto powody które zapamiętałem : mało pracuje i zarabia # ciągle pracuje do wieczora nawet w soboty , tłamsi mnie swoją obecnością i ciągłym narzucaniem się# w ogule go nie interesuje i nie spędza ze mną czasu, nigdzie nie wychodzimy ani wyjeżdzamy # ciągle by wychodził i wyjeżdzał na wycieczki ....... Dodatkowo zatracono znaczenie małżeństwa na korzyść tylko zysków z niego i profitów i najważniejsze kiedyś się naprawiało ( przedmioty, odzież, małżenstwo) a teraz wyrzuca się i kupuje nowe ( nowy kochanek/ka). Ludzie żyją tu i teraz nie patrzą perspektywicznie gdyż styl życia to wprowadził , pensja=wydać, nie odkładać ( swoją drogą z czego) a jak potrzeba to kredyt i gotowe a po czasie lament. To samo z związkiem coś żle to nowy/wa a po czasie motylków to porażka życiowa. Ja też widzę dookoła siebie pełno zdrad, rozwodów a jeszcze 10 lat temu tego tak dużo nie było. Co zrobić, my nic, ale kościół (o ile jeszcze może) powinien pokazywać czym jest , na czym opiera się, że zdrada ( jak i pozostałe 10 przykazań ) to grzech ŚMIĘRTĘŁŃY a nie coś wspaniałego. Państwo powinno nie pierdół nauczać w podstawówkach ale podstaw związków i czym jest związek małżęęński oraz skończyć że chłopcy i dziewczynki takie same mają uczucia, empatię, oczekiwania, marzenia = praca od podstaw. Jaka przyszłość, podejrzewam że za kolejne 10 lat to będzie rzadkością 15 letnie małżeństwo jak 18 letnia dziewica, raczej coraz więcej związków gdzie intercyza będzie standardem.

9

Odp: Zwątpiłam

Jasne. Zdrada to wynalazek ostatnich lat. Wcześniej - zjawisko nieznane.

10

Odp: Zwątpiłam

To raczej kwestia tego, że teraz gorzej taką zdradę ukryć, łatwiej takie informacje się rozchodzą..Co nie zmienia faktu, że ogólny trend i zmiana sposobu myślenia ludzi, wspomniana wyżej przez Kolegę, da się zauważyć w dzisiejszym społeczeństwie.

11

Odp: Zwątpiłam

Na temat zdrad powstało na tym Forum multum wątków. Tego nie zamykam jedynie dlatego, że pojawiło się w nim sporo wypowiedzi. Autorkę wątku proszę o zapoznanie się z naszym Regulaminem, ze szczególnym naciskiem na 4 punkt postanowień szczególnych.
Przed założeniem kolejnego wątku proszę skorzystać z forumowej wyszukiwarki - to pomoże uniknąć tworzenia dubli.

12

Odp: Zwątpiłam
bagienni_k napisał/a:

Możesz coś więcej powiedzieć o tym przypadku?

To mój własny, rodzony brat. Rozlazłe, ciepłe kluchy.  Standardowo- koleżanka z pracy. Bratowa prosiła, żebym mu nie mówiła, że wiem. Nie wiem czy dam radę. Mam ochotę urządzić mu pogadankę, a że dużo gadam,więc trochę by to potrwało, a póżniej udusić. Znam doskonale zdradę, ale z drugiej strony.
Zgadzam się, że do zdrady sa potrzebne dwie osoby i zgadzam się , że nastąpiło "rozluźnienie obyczajów"

13

Odp: Zwątpiłam

A to ciekawe. Zdradzana żona chce małżonka pozostawać w błogiej nieświadomości, że wie o jego wybrykach. Na co liczy, że mąż się nagle opamięta i nagle sam się puknie w głowę, zdajac sobie sprawę z tego, zę robi totalne świństwo komuś bliskiemu? Z pewnością mu się należy kubeł zimnej wody, ale nie powiesz, że jego żona jest aż tak spokojna w tej sprawie..?

14

Odp: Zwątpiłam

On wie, że ona wie. Nie doprecyzowalam bo nadal jestem w szoku. Brat chyba trochę się mnie boi i nie chce żebym ja się dowiedziala.

15

Odp: Zwątpiłam

To jeszcze lepiej.. Ciekawe tylko co dalej  z tym wszystkim zrobią oboje..A brat dalej ciągnie ten romans? Czy w ogóle wiadomo coś więcej? Jak im się układa w tym małżeństwie, brat w ogóle kocha jeszcze żonę?

16 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2020-02-27 12:34:03)

Odp: Zwątpiłam

Było mi z mężem źle, a nigdy zdrada nie przyszła  mi do głowy. Wierzę, że jest więcej takich małżeństw. Ja po prostu (oj, nie, po prostu to nie było!) odeszłam od męża.
Wiem, że on też nie zdradził mnie nigdy z inną kobietą, ale jego słowa: "nie jesteś u siebie" tudzież różne celowe złośliwości uważam za rodzaj zdrady.
Być może w tym szerszym kontekście, w niezamierzony sposób zdradzałam i ja. Jego już nie zapytam, bo nie żyje.

17 Ostatnio edytowany przez bullet (2020-02-27 15:46:12)

Odp: Zwątpiłam
Lalka1 napisał/a:

.. Dlaczego mąż, zamiast podsycac uczucie w domu, roznieca nowe na boku?  ...

skąd to uogólnienie ?

Lalka1 napisał/a:

... mężczyzna kilka lat po ślubie widzi w  swojej żonie juz tylko matkę, kucharkę i sprzątaczkę a nie dostrzega kobiety? ..

Może napiszę prowokacyjne ale może jest tak jak ujęto temat kilka postów wcześniej ?
Kobieta często zostaje już tylko matką, kucharką, sprzątaczką i sama w sobie przestaje dostrzegać kobietę. Cięgle narzeka na swój wygląd, wagę .... i to na ma być motywujące do rozpalania w niej ognia, bo to facet ma się starać ...

Jest takie powiedzenie
"kobieta wychodząc za mąż ma nadzieję, że facet się zmieni dla niej, a mężczyzna żeniąc się ma nadzieję, że kobieta się nie zmieni. A jest dokładnie odwrotnie"

Mąż łatwo dostrzega symptomy zdrady. Kobieta nagle zaczyna widzieć w sobie kobietę, uśmiecha się, zaczyna dbać w sposób znany z początku znajomości z mężem.

W sumie zdrada nie zna płci i żona też (znając męża) dostrzega niepokojące sygnały.

Odnosząc się do konkretnego przypadku brata to dziwię się bratowej, powinna zebrać dowody i zasadzić mu kopa ...
znam to uczucie, człowiek boi się wystąpić przeciwko zdradzaczowi by go nie rozgniewać, to jest straszne uczucie, bezsilność ... ciężko się przemóc

18 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-02-27 13:12:38)

Odp: Zwątpiłam

Na Twoim miejscu ciepłym kluchom powuedzialabym ze jak sobie posciele tak siey wyšpi i zeby nie przychodził do Ciebie później z płaczem siostro ratuj.
Bratowej doradż by ratowała  swój tyłek i dziecka, czyli doradz jak przyjaciółce.
W żadne mediacje między nimi bym się nie bawiła.

19

Odp: Zwątpiłam
Lalka1 napisał/a:

(...) Bratowa prosiła, żebym mu nie mówiła, że wiem. (...)

W takim razie w jakim celu poinformowała Cię o zachowaniu - wobec niej - Twego brata?

20

Odp: Zwątpiłam

Wielokropek  Jasne. Zdrada to wynalazek ostatnich lat. Wcześniej - zjawisko nieznane.    Znane tylko rzadsze i bardziej napiętnowane społecznie , było mniej sposobności i narzędzi do nawiązywania odległego kontaktu i częstotliwości a i ewentualny współwinny zdrady musiał być z bliskiego otoczenia co uławiało odkrycie zdrady. Teraz łatwiej , ba nawet są dedykowane portale dla chcących zdradzić (kiedyś nie było) , hotele na godzinki lub doby ( też współczesna oferta ) środki antykoncepcyjne ( były niskiej jakości gumki i kalendarzyk ). Więc nie drwij tylko się zastanów.

21

Odp: Zwątpiłam

normalnyjestem,
pozostaję przy swoim zdaniu.

22

Odp: Zwątpiłam
Wielokropek napisał/a:

normalnyjestem,
pozostaję przy swoim zdaniu.

I ja przy Twoim. Idąc tropem myślenia kolegi należałoby zakazać edukacji kobiet A w hotelach obowiązkowo pokazywać zaświadczenie o ślubie.
Taki świat parę tysięcy km  na południe jest.
Jak ktoś chce zdradzić to zdradzi a słabe związki i tak się rozpadną . I może powinny. Chcialbys kobietę co jest z Tobą i nie zdradza bo do hotelu jej nie wpuścili?
Bo ja takiego męża Nie

23 Ostatnio edytowany przez Netania (2020-02-27 19:32:52)

Odp: Zwątpiłam
normalnyjestem napisał/a:

Wielokropek  Jasne. Zdrada to wynalazek ostatnich lat. Wcześniej - zjawisko nieznane.    Znane tylko rzadsze i bardziej napiętnowane społecznie , było mniej sposobności i narzędzi do nawiązywania odległego kontaktu i częstotliwości a i ewentualny współwinny zdrady musiał być z bliskiego otoczenia co uławiało odkrycie zdrady. Teraz łatwiej , ba nawet są dedykowane portale dla chcących zdradzić (kiedyś nie było) , hotele na godzinki lub doby ( też współczesna oferta ) środki antykoncepcyjne ( były niskiej jakości gumki i kalendarzyk ). Więc nie drwij tylko się zastanów.

Ty tak na serio? Prowadziłeś jakieś szeroko zakrojone badania? Na jakiej grupie osób i w jakim przedziale czasu? Podeslij mi wyniki na @ bo jestem mega ciekawa.

Zdrady były, są i będą tak długo jak długo na tej planecie będzie choc jeden żywy organizm. Nic nie zrobisz. Jest to rzecz etycznie bardzo krzywa, ale nie dramatyzujmy. Lepiej oczywiscie było by gdyby ludzie najpierw kończyli jeden związek, potem medytowali nad swoimi błędami a potem zawierali kolejny, bądź pracowali do skutku nad obecnym zwiazkiem. W życiu bywa i tak że ludzie sobie szukają odskoczni. Nie popieram ale nie robiłabym z tego problemu skali światowej. Mówi się trudno i płynie się dalej wink

BTW kiedyś ktos mi powiedział, że ludzie traktują nas tak, jak sami na to pozwolimy. Jesli bratowa nie pogada z bratem, nie postawi go pod ścianą, skazuje się na ogromne cierpienie. Nie wyobrażam sobie nawet jakie. Brat musi wiedzieć że ją straci. Inaczej będzie miał ciastko i je jadł. A za jakis czas wybryk powtórzy. Może z inną panią. Tyle że będzie bardziej się kamuflował.
Kiedyś zdrady też były. Nie było za to for gdzie można by się na ten temat wygadać, wyzłoscic, wypłakać...

Jak masz dobry kontakt z bratem to z nim pogadaj. Może Ty go wyprostujesz. Choć uważam że to sprawa między nimi tylko i wyłącznie i powinni ją wspólnie wyjaśnić.

24 Ostatnio edytowany przez assassin (2020-02-27 21:36:37)

Odp: Zwątpiłam

I dlatego związki/relacje można o kant d.. potłuc. Lekarstwem na to byłyby zamienniki ludzi typu klony, androidy itp. Wiem, wiem, to fantastyka.

25

Odp: Zwątpiłam

Myślę, że mi powiedziała bo jest kompletnie sama, nie ma żadnej rodziny i chciała nie wiem, zrzucić to z siebie. Ponieważ mnie prosiła, na razie sie nie wtrącam. Do czasu bo wiem jak ciężko być z czymś takim samemu.
Zdrada to koszmar i powinny być za nią jakieś konkretne, surowe kary.

26

Odp: Zwątpiłam

Poczytaj parę tematów napisanych na tym forum przez osoby zdradzone. Bardzo często osoba zdradzona zaczyna tłumaczyć swojego partnera z tego czynu, dochodzi nie tylko do wybaczenia ale wręcz obrony. Następuje jej gloryfikacja.
O jakich karach czy konsekwencjach możemy mówić....

27 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-02-28 08:32:03)

Odp: Zwątpiłam
assassin napisał/a:

I dlatego związki/relacje można o kant d.. potłuc. Lekarstwem na to byłyby zamienniki ludzi typu klony, androidy itp. Wiem, wiem, to fantastyka.

Bez przesady!
Należałoby po prostu przestać traktować zdradę jak przysłowiowy koniec świata, świadectwo związku oraz osób, które związek tworzą, ale bardziej jak powszechne zjawisko, które każdego można dotknąć, bo jest częścią ludzkiej natury od zawsze.
Przecież oprócz zdrady w związku/relacji dzieją się także dobre i cenne zjawiska.

28 Ostatnio edytowany przez Lalka1 (2020-02-28 09:11:18)

Odp: Zwątpiłam
Ela210 napisał/a:

Na Twoim miejscu ciepłym kluchom powuedzialabym ze jak sobie posciele tak siey wyšpi i zeby nie przychodził do Ciebie później z płaczem siostro ratuj.
Bratowej doradż by ratowała  swój tyłek i dziecka, czyli doradz jak przyjaciółce.
W żadne mediacje między nimi bym się nie bawiła.


Nie wtrącam się na razie. NIech sami to ogarną i zdecydują co dalej. Bratowa wie, że ma we mnie wsparcie.


Czytałam tu różne historie, ale znam to wszystko z autopsji. Zostałam zdradzona i przeszłam przez różne etapy. Tłumaczenie i obronę przed sama sobą niewiernego męża też. Wiadomość o zdradzie jest jak bomba a tego co sie dzieje w głowie nie jestem  w stanie opisać żadnymi słowami. Czasami czułam się jak w filmie, w którym na obu ramionach siedzą mi duszki. Z jednej strony słyszałam: no tak, seksu było mało bo zajęłaś sie dzieckiem, ona to taka ścierka a z drugiej: ku..a kobieto, ogarnij się bo to jak ona się prowadzi to jej sprawa a Twój misiu mógł przy dziecku pomóc, zebys na ryj nie padała za każdym razem jak dziecko na chwile uśnie a nie radośnie skorzystać z okazji. Pierwsze co zrobił, musiał sam powiedziec swoim rodzicom, drugie rzucić pracę i to z dnia na dzień. Napisałam pozew o rozwód ale przekonywał mnie i udawadniał, że żałuje. Udowadnia to do dzisiaj chociaż minęło 14 lat. A poniewaz jestem złosliwa i dla tych, którzy mi nadepną na odcisk podła , dałam mu przez te lata popalić. Zaraz "po" ustawiłam sobie na dzwonek "nikt na świecie nie wie, że się kocham w Ewie". Teść, który był niejednokrotnie świadkiem moich uszczypliwości powiedziłą mi kiedyś, że skoro już mężowi wybaczyłam to powinnam przestać. Po pierwsze ja sie z tym pogodziłam bo się stało i nie odstanie, ale nie wybaczyłam i nigdy tego nie zrobię. Taka jestem.'
Zszokował mnie wątek Hrefiego. Zszokował i zburzył mój juz poukładany świat. Bo co jeśli mój mąż przekonywał mnie z tysiąca różnych powodów, oprócz tego najważniejszego??
Ktoś się tu oburzył, kiedy w inym wątku nazwałm zdradę odchodami. No dla mnie to jedno wielkie g...o. Bo cierpiąca kochanka nie wie tak naprawdę nic o cierpieniu. Cierpi osoba zdradzona. Kochanka i zdradzacz, świadomie wchodzą w to bagno i się w nim taplają jak świnie. Osoby zdradzane żyją sobie natomiast bardziej lub mniej radośnie w nieświadomości.
PS. Zastanawiałam się, czemu nie ma męskiego odpowiednika słowa dzi.ka?? Mój był jakiś czas nazywany z tej przyczyny męską dz...ką, lafiryndą itp.

29

Odp: Zwątpiłam
MagdaLena1111 napisał/a:

Bez przesady!
Należałoby po prostu przestać traktować zdradę jak przysłowiowy koniec świata, świadectwo związku oraz osób, które związek tworzą, ale bardziej jak powszechne zjawisko, które każdego można dotknąć, bo jest częścią ludzkiej natury od zawsze.
Przecież oprócz zdrady w związku/relacji dzieją się także dobre i cenne zjawiska.


A czy to samo należałoby zrobić np z biciem ? Znęcaniem się psychicznym? Czy też innymi patologiami w związkach?

30

Odp: Zwątpiłam
ja86 napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Bez przesady!
Należałoby po prostu przestać traktować zdradę jak przysłowiowy koniec świata, świadectwo związku oraz osób, które związek tworzą, ale bardziej jak powszechne zjawisko, które każdego można dotknąć, bo jest częścią ludzkiej natury od zawsze.
Przecież oprócz zdrady w związku/relacji dzieją się także dobre i cenne zjawiska.


A czy to samo należałoby zrobić np z biciem ? Znęcaniem się psychicznym? Czy też innymi patologiami w związkach?

Nie, bo to są nieporównywalne kwestie. Zdrada nie jest przemocą.

31 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-02-28 10:30:26)

Odp: Zwątpiłam
ja86 napisał/a:
MagdaLena1111 napisał/a:

Bez przesady!
Należałoby po prostu przestać traktować zdradę jak przysłowiowy koniec świata, świadectwo związku oraz osób, które związek tworzą, ale bardziej jak powszechne zjawisko, które każdego można dotknąć, bo jest częścią ludzkiej natury od zawsze.
Przecież oprócz zdrady w związku/relacji dzieją się także dobre i cenne zjawiska.


A czy to samo należałoby zrobić np z biciem ? Znęcaniem się psychicznym? Czy też innymi patologiami w związkach?

Sprytne smile
Oczywiście że nie należałoby ponieważ w takich patologicznych zachowaniach istnieje znacznie większe ryzyko i prawdopodobieństwo
utraty życia i zdrowia ofiary.
Ze zdradą i poczuciem krzywdy urazami ludzie chyba dają sobie radę łatwiej niż z przemocą i biciem .Przemoc,bicie pozostawia inne i "długofalowe" rany o wiele głębsze takie mam wrażenie .Nie wiem czy jest w ogóle sens porównywać te sprawy.
Wiadomo jedni dłużej się po tym zbierają a inni szybciej indywidualna sprawa.Zależy też od stopnia podłości jaki wpływ wywrze na zdradzonej osobie.
Zdradzający to przecież żaden ósmy cud świata dwie ręce, dwie nogi,mięśnie skóra i kości trochę tłuszczu, nie wiadomo do końca co w głowie ma oraz wagina lub penis do wyboru,tylko te wspomnienia uczuć emocji rozczarowanie poczucie krzywdy jakie mają znaczenie jak jest istotne do czego można je wykorzystać jak ważnym się stają z tym dobrze się rozliczyć jest i żyć dalej głównie dla siebie darowanie danie sobie spokoju to wybór wolny odpuszczenie to odcięcie się od ciągnięcia za sobą syfu po co to komu potrzebne.
Osobiście po latach i z dystansu to uważam że zdrada która i mnie też kiedyś tam spotkała to wcale nie była najgorsza rzecz  w życiu najlepsza może też nie.

32 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-02-28 10:29:22)

Odp: Zwątpiłam

Autorko, skoro pogodziłaś się ze zdradą i dalej żyjecie razem, to czy wybaczenie było naprawdę niemożliwe? Nie pytam złośliwie, tylko zazwyczaj jeśli już, to jest odwrotnie, kiedy ktoś jest w stanie wybaczyć doznaną krzywdę, ale nie jest w stanie powtórnie zaufać osobie, która zdradziła...
Co do samej zdrady i akceptowania jej powszechności: myślę, że wiele osób, które doświadczyło zdrady i miało się okazję wypowiadać choćby na tym forum, ma zupełnie inne zdanie, niż powyżej. Całe szczęście zdecydowana większość osób w końcu musi się pogodzić z faktem, że została oszukana. Ale chyba nikt nie traktuje zdrady jako nic nie znaczącego wydarzenia...? Dla takiej osoby to przecież potężny cios, poddający w wątpliwość zasadność związku. Burzy wszystko, co było w relacji dwojga ludzi tak ważne: szczerość, uczciwość, zaufanie, poczucie bycia ważnym dla drugiej strony - dlatego osoba zdradzona nie może się z tym przez długi czas pogodzić. Powszechność zjawiska nie musi od razu oznaczać jego akceptację. Jawne i świadome oszukiwanie drugiego człowieka jest zwyczajnie ohydne i dla mnie równie niedopuszczalne jak przemoc psychiczna czy fizyczna. Po zdradzie teoretycznie łatwiej można sobie poradzić, bo przecież można od kogoś zwyczajnie odejść, ale ślad pozostaje w psychice tak czy inaczej, co pociągać może potem za sobą zamknięcie się na relacje ograniczone zaufanie.

33 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-02-28 10:37:05)

Odp: Zwątpiłam

Ja rozumiem co czujesz, bo mam swoje doświadczenia, jednak po obejrzeniu sprawy pod wieloma kątami i z różnych perspektyw, a także dzięki wybitnemu wkładowi tego forum i ludzi co tu piszą,
patrzę jednak na sprawę inaczej.
Nie ma skutku bez przyczyny, a żeby ją znaleźć, musiałam sięgnąć dalej niż nasze relacje małżeńskie, bo ex sam przyznał na końcu że nie ma mi nic do zarzucenia i dobra że mnie kobieta, ale nie dla niego.
Innej osobie powiedzial, że się mną po prostu znudził i ona mi to powtórzyła.:D
Jednak analizując odkryłam wiele słabych punktów tego związku, które splot okoliczności życiowych wyciągnął na światło dzienne.
Jak zrozumiałam, negatywne uczucia do niego zniknęły, i nie uważam, by taplał się w szczęśliwości i mam mu czego zazdrościć. Zresztą to nie moja sprawa i nie zaprząta mi to głowy.
Wybaczam, ojcu moich dzieci.
Ja po prostu zdrady widzę jako splot nieprzypadkowych wydarzeń i różnych motywacji, a nie zamiaru krzywdzenia jednej osoby przez drugą. Absolutnie nie mam żalu do żadnej z tych kobiet. Rozumiem co ich mogło do mojego ex przyciągnąć.

34 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-02-28 10:39:28)

Odp: Zwątpiłam
bagienni_k napisał/a:

Autorko, skoro pogodziłaś się ze zdradą i dalej żyjecie razem, to czy wybaczenie było naprawdę niemożliwe? Nie pytam złośliwie, tylko zazwyczaj jeśli już, to jest odwrotnie, kiedy ktoś jest w stanie wybaczyć doznaną krzywdę, ale nie jest w stanie powtórnie zaufać osobie, która zdradziła...
Co do samej zdrady i akceptowania jej powszechności: myślę, że wiele osób, które doświadczyło zdrady i miało się okazję wypowiadać choćby na tym forum, ma zupełnie inne zdanie, niż powyżej. Całe szczęście zdecydowana większość osób w końcu musi się pogodzić z faktem, że została oszukana. Ale chyba nikt nie traktuje zdrady jako nic nie znaczącego wydarzenia...? Dla takiej osoby to przecież potężny cios, poddający w wątpliwość zasadność związku. Burzy wszystko, co było w relacji dwojga ludzi tak ważne: szczerość, uczciwość, zaufanie, poczucie bycia ważnym dla drugiej strony - dlatego osoba zdradzona nie może się z tym przez długi czas pogodzić. Powszechność zjawiska nie musi od razu oznaczać jego akceptację. Jawne i świadome oszukiwanie drugiego człowieka jest zwyczajnie ohydne i dla mnie równie niedopuszczalne jak przemoc psychiczna czy fizyczna. Po zdradzie teoretycznie łatwiej można sobie poradzić, bo przecież można od kogoś zwyczajnie odejść, ale ślad pozostaje w psychice tak czy inaczej, co pociągać może potem za sobą zamknięcie się na relacje ograniczone zaufanie.




To jest ta różnica jak jest się katowanym i trzymanym przez oprawcę na uwięzi w zniewoleniu i przerażeniu o znacznie większej skali pod różnymi postaciami to ma się o wiele mniejszy wybór nie wspomnę o możliwościach ucieczki.
Ze zdradą to jednak ma się nieco większe pole do działania.
Oczywiście to bardzo indywidualne sprawy jak napisałem wyżej.

35 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2020-02-28 10:49:54)

Odp: Zwątpiłam
paslawek napisał/a:

To jest ta różnica jak jest się katowanym i trzymanym przez oprawcę na uwięzi w zniewoleniu i przerażeniu o znacznie większej skali pod różnymi postaciami to ma się o wiele mniejszy wybór nie wspomnę o możliwościach ucieczki.
Ze zdradą to jednak ma się nieco większe pole do działania.
Oczywiście to bardzo indywidualne sprawy jak napisałem wyżej.

Oczywiście, że masz rację pasławku, ale sądzę, że jak ktoś nie chce odróżnić cierpienia od akceptacji pewnych zjawisk, to raczej nie zrozumie, a Ty wciąż próbujesz :-)

Różne mogą być powody cierpienia.
U mnie cierpienie wywołuje np. świadomość głodujących dzieci albo ptaki, które giną, bo ich wnętrzności pełne są plastiku. I jeszcze wiele innych rzeczy, na które nie mam wpływu a są one pochodną ludzkich działań, bezmyślności, braku wyobraźni albo zwykłego egoizmu.
To ja decyduję, co zrobię że swoimi odczuciami, czy będę się w nich taplać po wsze czasu, zaakceptuję i pozwolę im wybrzmieć, lub zrobię coś, żeby żyło się mi i innym chociaż odrobinę lepiej.

36 Ostatnio edytowany przez paslawek (2020-02-28 11:32:32)

Odp: Zwątpiłam
MagdaLena1111 napisał/a:

Oczywiście, że masz rację pasławku, ale sądzę, że jak ktoś nie chce odróżnić cierpienia od akceptacji pewnych zjawisk, to raczej nie zrozumie, a Ty wciąż próbujesz :-)

Ała ! smile Ożeż Ty ! smile tongue

No fakt jak miałem 8 lat chciałem naprawdę zostać pastorem,ale stwierdziłem szybko że to za dużo wkuwania.
nawet wizja posiadania żony przez pastora słabo do mnie wtedy przemawiała smile

37

Odp: Zwątpiłam
paslawek napisał/a:

To jest ta różnica jak jest się katowanym i trzymanym przez oprawcę na uwięzi w zniewoleniu i przerażeniu o znacznie większej skali pod różnymi postaciami to ma się o wiele mniejszy wybór nie wspomnę o możliwościach ucieczki.
Ze zdradą to jednak ma się nieco większe pole do działania.
Oczywiście to bardzo indywidualne sprawy jak napisałem wyżej.

Oczywiście masz rację. Wiadomo, że wydostać się zwykle jest ciężko z takiej matni, gdzie dochodzi do przemocy, choćby z tego względu,że występuje często uzależnienie psychiczne od partnera. Może ciężko to porównywać z uwagi na specyfikę, ale zdrada dla mnie i tak pozostaje zwyczajnym świństwem. Pomimo powszechności jej występowania, ciężko przejść obojętnie gdy się o niej czyta czy słyszy smile

38

Odp: Zwątpiłam

Dużo dużo częściej nie ma ani katowania ani zniewolenia jeśli chodzi zarówno o przemoc fizyczna jak i psychiczną. Mechanizmy, działające u ofiary są wówczas identyczne jak te w przypadku zdrady i zwykle decyzja o pozostaniu następuje praktycznie z tych samych powodów - obietnicy/spodziewania się poprawy u partnera. Zdrada to nie jest coś jednorazowego ubofiary. To katusze w trakcie przed ujawnieniem jak i pozniej, nawet po ewentualnej decyzji o produkcie bach naprawienia

39

Odp: Zwątpiłam

Lalka1 PS. Zastanawiałam się, czemu nie ma męskiego odpowiednika słowa dzi.ka?? Mój był jakiś czas nazywany z tej przyczyny męską dz...ką, lafiryndą itp.   Jest bliskoznaczne kut....s . Co do propozycji na minimalizowanie zdraday to jak to zrobić kiedy osobę którą określamy jako najważniejszą, tą której zawsze ufamy, wierzymy tak nas traktuje, jak to sobie poukładać , jak zyć w świecie który wywraca sie do góry nogami ? komu zaufać, komu wierzyć ? samemu sobie i tylko na siebie polegać ? to po co wchodzić w związek małżenski lepiej pożyc jak znajomi, fundnąc dziecko i nie liczyc na nic ? człowiek normalny tak nie może. Może jakby od małego dziecka zamiast wpajać idealistyczne cechy małżenstwa mówic jak jest, że osoba z która wchodzisz w związek może cię zdradzić, okłamac, oszukiwać, upodlać , okazać sie gorsza od bandyty ! Nie jesteśmy przygorowani wogule na zdradę, czy przysięga małżeńska powinna byc zmieniona : ślubuję ci miłość aż się w innym zakocham, wierosc do momentu zdrady, uczciwość do pierwszego kłamstwa i cię opuszczę jak znajde innego ? A może wtenczas wiedząć że tak byc może i że w każdej chwili w ciągu chwili nasze małżeństwo może przestać istnieć nie bedziemy tak przeżywać , tylko uśmiechniemy sie , podziękujemy za byłe miłe chwile i życzyć będziemy najlepszego na nowej drodze życia. To może wymusic standart intercyzy (mniej kłopotów majątkowych przy rozwodzie) standardowe alimenty na dzieci ( uczciwość w wymyslaniu z kosmosu kwot) , a także zdrowsze myślenie w obawie o konsekwencje i mniej zdrad ( teraz kobieta ma mniej do stracenia a nawet więcej zyskuje nie ponosząc konsekwencji zdradzania). Dodatkowo standadowe testy DNA. Oj polecą komentarze zdradzających że tak nie można bo ??? zdradzac można. Instytucja małżenstwa traci na wartości i znaczeniu szczególnie dla zdradzonych i zamiast ich bronić są dalej poniżani.

40

Odp: Zwątpiłam

Ksiądz Tischner ładnie kiedyś określił, że zdrada jest przywilejem powierników nadziei.
Jednak to, że pokłada się w kimś nadzieję, nie czyni z tej osoby pewniaka, bo to jest odrębna osoba, która podejmuje swoje decyzje, na które nie mam wpływu i mogę mieć tylko nadzieję. A że ludzie bywają słabi, egoistyczni, to i błędy popełniają, zawodząc nadzieje. Potem już samemu trzeba sobie poradzić z uczuciami, które są wynikiem moich zawiedzionych nadziei, choćby powstałych na podstawie cudzych deklaracji.

41

Odp: Zwątpiłam

"..Należałoby po prostu przestać traktować zdradę jak przysłowiowy koniec świata, świadectwo związku oraz osób, które związek tworzą, ale bardziej jak powszechne zjawisko, które każdego można dotknąć, bo jest częścią ludzkiej natury od zawsze..."
                                                                                xxxxxxxxxxx

Nie chcę tak myśleć, to samo można powiedzieć o każdym czynie zabronionym że to część ludzkiej natury, jeśli patrzeć po chrześcijańsku to każde z 10 przykazań tyczy się właśnie ludzkiej natury. Zdradę nie traktuję jak koniec świata, uważam że to bardzo niepozytywne działanie, szczególnie w małżeństwie (wyraźna przysięga, umowa, obietnica dokładnie odwrotna do zdrady ) zdrada jak samo słowo mówi to nieczyste zachowanie, podstępne, a że przytrafia się ludziom to cóż, niby komu miałoby się zdarzyć, nie obchodzi mnie powszechność zdrady, nic mi nie lepiej że komuś też....emocje z tym związane są lub nie we mnie i ja muszę sobie z tym poradzić i wybaczyć  sobie i zdradzaczowi ale nie dlatego wybaczyć że to takie popularne zachowanie

42

Odp: Zwątpiłam

Znowu różne rzeczy mieszamy ze sobą.To co subiektywne i obiektywne "globalne" i indywidualne.
Wybaczenie,akceptacja i pogodzenie się ,zrozumienie to nie to samo co przyzwolenie,pochwalanie,usprawiedliwianie, obojętność,machanie ręką na zjawiska.

Posty [ 42 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024