Witam, z tej strony facet, mam nadzieje, ze nie zostane zbesztany tak mocno jak powinienem. Bede pisal dosyc konretnie. Poznalem sie 3 miesiace temu z pewna dziewczyna w internecie ktora mieszka ponad 300km ode mnie, ja 27lvl, ona 21lvl.
Po rozmowach roznych okazalo sie, ze ja jak i ona jestesmy, DDA. Wkrecilismy sie w siebie dosyc dosyc, ale nigdy nie widzielismy a teraz pytania do pan bardziej rozenanych:
1: Po miesiacu rozmow od rana do nocy smsow i telefonow chcialem przyjechac sie zobaczyc, byla chetna niby, ale zawsze cos stawalo na przeszkodzie, w sumie podejsc bylo 6 (praca, humor, itd, brak czasu), stracila zainteresowanie mna po prostu? Jak dalem po ktoryms razie ulitamtum, ze albo jutro albo wcale to chciala skonczyc.
2: Dostalem praktycznie jedno zdjecie jak wyglada a gdy chcialem po jakims czasie jakies inne to wynikala awantura ze naciskam a ona tego nie lubi, serio to az takie dziwne ze chce jakies zdjecie losowe?
3: Wydaje mi sie, ze jej zachowanie wykazuje toksyczna kobiete, mianowicie: ciagle chciala wiedziec co sie dzieje ze mna, smsy co chwile, jak nie odpisalem w 10 minut to kolejne ze znakiem zapytania co robie. Chorobliwie zazdrosna, nawet idac do sklepu mialem wrazenie ze ona mysli, ze ja zdradzam albo mam zle zamiary.
4: Czeste klotnie o to ze nie slucham jej, czeste bole glowy u niej i zawsze miala racje.
5: Najlepiej zebym caly dzien z nia spedzal
Teraz z mojej strony, po wielu nieudanych probach przyjadu zaczalem pisac do przyjaciolki co o tym sadzi, pomine fakt ze wyzywala mnie od debili po co to ciagne. Nastepnie ukrywalem to przed "dziewczyna" i klamalem ze nie pisze z nikim bo ciagle mnie pytala czy pisze z nia, bo byla mocno zazdrosna. W koncu sie przyznalem po tym jak potrafila pytac po 40 razy dziennie czy ktos pisal. No i nastapil koniec relacji, jednak mocno sie zastanawiam, bo myslalem, ze po tygodniu mi przejdzie a dalej mysle. Charakter ma idealny, jeszcze nigdy sie tyle nie smialem z nikim. Warto cokolwiek ruszac czy zostawic w spokoju i zyc wlasnym zyciem? Oczywiscie konczylismy to juz po jakims razie, bo ja dalem ultimatum ze albo przyjade np. jutro albo koniec i ona jakgdyby nic. Ja potrafilem sie opanowac z zadroscia bo kiedys tez bylem ale czy ona bedzie chciala i jest to mozliwe? I ja i ona mamy niska samoocene, rozum mowi, ze to koniec. Ale serce zebym jeszcze probowal chociaz szanse marne.. Atencjuszka i bylem jej orbiterem?